Lady Loka napisał/a:Dla jednej osoby może to nie byc konieczność, a druga tak bardzo żyje wiarą, że nie będzie mogła sobie poradzić z tym, że nie pójdzie w niedzielę do kościoła. I trzeba to uszanować. Księża trąbią, że nie trzeba i mam nadzieję, że większości to wystarczy. Dopóki nie zamkną wszystkiego w tym galerii handlowych i sklepów wielkopowierzchniowych to jaka jest różnica czy ktoś pójdzie i spotka 50 osób w kościele czy spotka 50 osób w kolejce do kasy?
Jak zamkną wszystko to kościoły też i nikt nie będzie miał o to pretensji.
Nie, dla nikogo to nie jest konieczność. I nie wiem, jak możesz pisać, że trzeba uszanować coś, co może zagrozić zdrowiu i życiu innych ludzi. Choremu albo rodzinie zmarłego też powinno się tłumaczyć, że trzeba uszanować tych, co go zarazili, bo mieli potrzebę skoczyć do kościoła? (No dobra, to była demagogia, ale nie mogłam się powstrzymać xd). Robią to tylko i wyłącznie dlatego, że chcą. Tak, jak nie mam wyrozumiałości dla ludzi urządzających imprezę, tak nie mam dla idących do kościoła. Obie grupy robią to, co chcą, nie patrząc na innych. I to nawet nie jest kwestia głębokiej wiary, bo jest dyspensa i - przede wszystkim - gdyby to wynikało z wiary, to, zdaje się, wypadałoby przede wszystkim pomyśleć o niekrzywdzeniu innych. Mimo to idą? Zwykła zachcianka. Nastolatka też się może tłumaczyć, że "musiała, bo wszyscy znajomi szli na imprezę", i ona nawet może naprawdę w to wierzyć. To też trzeba zrozumieć? Uznać, że faktycznie musiała? To, że coś się komuś wydaje, nie zmienia rzeczywistości - obecność na mszy nie jest koniecznością.
MagdaLena1111 napisał/a:Właśnie mamy typowy dylemat moralny, gdzie na jednej szali jest szacunek dla cudzych potrzeb, a na drugiej realne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Dla większości wybór jest oczywisty.
A no właśnie. Zwłaszcza że to te cudze potrzeby zagrożenie powodują. Poza tym gdybym miała potrzebę uderzenia przypadkowo napotkanego dziecka i ją bezmyślnie spełniła, zostałabym nazwana potworem, a przecież, ogólnie rzecz biorąc, skutek takiej akcji byłby o wiele mniejszy niż radosnego gromadzenia się w kościele.
LadyLoka napisał/a:Queen, widzisz, Twój problem jest taki, ze nie potrafisz się wczuć w sytuację osoby, która faktycznie realnie będzie się czuła źle z tym, że do kościoła nie pójdzie. I świetnie, że są wprowadzane ograniczenia, naprawdę. Ja jestem jak najbardziej za tym, żeby siedzieć w domu i oglądać transmisje w telewizji. Nie zgadzam się tylko ze stwierdzeniem, że powinno się kościoły zamknąć bo to kościoły. Albo że "a kościoła nie zamkną, bo tacy nie będzie".
Wiem, że znowu to nie było do mnie, ale...
Ja wiem, że dla wielu osób, często starszych, wizyta w kościele jest ważna, że się będą źle bez niej czuli. Wciąż jednak nie uważam, żeby było to powodem, dla którego powinniśmy uszanować coś, co narazi zdrowie wielu osób. Sądzę, że ludzie mogą robić to, co chcą, dopóki ich zachowanie nie wpływa w taki sposób na innych. A w sytuacji, w której się znaleźliśmy, naprawdę mniejsze konsekwencje wywoła pijany za kierownicą czy przedszkolak z bronią, bo zwyczajnie dotknie to mniejszą liczbę osób.