Oczywiscie, ze to ze teraz jest 1 chory nie oznacza, ze nie bedzie w tym samym szpitalu w przyszlosci 5000 chorych.
Ale jezeli szpital nie daje rady przy 1 chorym to jak da rade przy 5000? Zawali sie jak domek z kart.
Takie globalne zagrożenia powinno przewidywać WHO a co za tym idzie, odpowiednie służby w krajach i one powinny sygnalizować to szpitalom, przesyłając środki.
Mają zatrudnić zespół wróżek? Ten konkretny koronawirus, to sprawa bodajże od grudnia. Raptem 3 miesiące. Tu nie chodzi o przewidywanie, tylko przyjęcie założenia, że takie pandemie są wpisane w naturę, a globalizacja świata umożliwia szybkie ich rozprzestrzenianie.
Patrząc na to, co dzieje się we Włoszech, bogatym kraju, to nie wiem czy to panika.
Kowalskiemu zamiast maseczki wystarczy zwykły kawałek prześcieradła lub chociaż chusteczka higieniczna by nie kichał, prychal na innych. To wprawdzie podstawa kultury, ale niektórym na chusteczkę higieniczną szkoda. Tymczasem ktoś pozwolił, by atestowane maseczki zniknęły z rynku.
Pozwolili właśnie ci co rozgłaszają, że w ogóle Kowalski powinien założyć coś na twarz żeby nie kichać i prychać na innych.
Parę firm zbankrutuje??
Trochę, odnoś się precyzyjnie. Nie wiem czy wiesz ale co roku w Polsce bankrutuje około tysiąca firm. Pewnie kilka razy więcej kończy działalność. Co roku też powstaje dziesiątki tysięcy nowych firm. W Polsce.
Wiesz ile kosztuje miesięcznie utrzymanie pustej restauracji z pracownikami czy niewielkiego hotelu?
Np przez 4 miesiące?
Coś tam wiem, no i co z tego? Zbankrutują, a za chwilę ktoś kupi za pół darmo wyposażenie tych restauracji albo całe restauracje, hotele i otworzy nowe. Ot życie. Dzieje się tak cały czas, czy jest jakiś wirus, czy nie ale wtedy nikogo to specjalnie nie interesuje. Teraz interesuje, konkretnie władze z tego samego powodu co interesuje ograniczenie nawału chorych trafiających jednocześnie do szpitali. Duża ilość bankructw, spadków przychodów itd., to mniejsze dochody państwa z podatków, zapaść systemu emerytalnego z powodu istotnego zmniejszenia wpływu ze składek, które od razu idą na wypłaty emerytur. To bezrobotni, którzy stawią się po zasiłki. Żadna władza tego nie lubi więc każda jakoś tam stara się temu przeciwdziałać.
Snake trochę brakuje Ci wyobraźni jeśli nie potrafisz sobie wyobrazić łańcucha powiązań finansowych który kończy się na Twojej branży.
Ooo, bardzo dobrze sobie wyobrażam dlatego zdaje mi się, że właśnie za miesiąc, dwa będzie nawał roboty, bo ci co wykupią zbankrutowane lokale będą chcieli coś z nimi zrobić, niekoniecznie dalej kontynuując wcześniejszą działalność. Życie nie znosi próżni.
Chyba że jesteś farmerem na 100 ha ogrodzonym strzeżonym drutem kolczastym.
Bo nawet jak fachurą czy informatykiem, to nie czasy gdy takich firm na globalnym rynku było mało. A trzeba mieć dla kogo pracować.
Wręcz przeciwnie, będą żniwa dla np. prawników, a o informatyków też bym się nie martwił.
Moje rodzinne miasto w dawnych czasach średnio raz na jedno pokolenie było palone do szczętu przez kolesi o trochę odmiennej fizjonomii jeżdżących na małych konikach. Z każdego zniszczenia się podnosiło i rozwijało dalej. Zamarło jak popularny szlak handlowy poszedł inną trasą.
Cała sytuacja pokazuje jak bardzo ślepi jesteśmy na globalne zagrożenia i wszystkim może się powalić życie jak domek z kart.
To fakt ale najbardziej ślepi jesteśmy my sami siedząc przed telewizorami. Kto by tam wydawał pieniądze na zabezpieczenia kiedy wroga ani widu, ani słychu. Nie lubimy bardzo słuchać, że trzeba by oddać więcej swoich własnych, prywatnych pieniędzy żeby się zbiorowo zabezpieczać.
I to trzeba rozwiązywać w skali globalnej.
A z tym się nie bardzo zgadzam. Podstawa to zabezpieczać się lokalnie nie oglądając się na innych.
588 2020-03-19 11:59:57 Ostatnio edytowany przez Meliska21 (2020-03-19 12:03:03)
Napiszę trochę branżowo.Obciążeniem jest działanie fizyczne, które powoduje zmianę stanu konstrukcji ( tu państwa) polegającą na powstaniu naprężeń, odkształceń lub przemieszczeń. Obciążenie mogą być stałe i zmienne. Projektant (tu rząd) musi je przewidzieć, uwzględnić przy projektowaniu. Ale jak przewidzieć, że po naszym domu za jakiś czas ktoś będzie jeździł czołgiem? To nie jest typowe zjawisko, przewidywalne, takie które bierzemy pod uwagę planując. Tak jest z koronawirusem. Można było przewidzieć, że przeniesie się do Europy, ale to był za krótki okres czasu, aby przygotować się odpowiednio do niego. Jesteśmy nie przygotowani w takim samym stopniu jak inne kraje. Mamy trochę przewagi czasowej i świadomość opartą na doświadczeniu innych krajów. Tylko tyle i aż tyle. Nie zostaje nam nic innego, jak przetrwać to jakoś i wygrzebać się z gó**a , w którym i tak już jesteśmy utytrani mniej lub bardziej.
589 2020-03-19 12:18:34 Ostatnio edytowany przez Karina 36 (2020-03-19 12:22:38)
Moim zdaniem nikt tu nie sieje paniki, po prostu ludzie mają oczy, uszy, rozum i widzą co się dzieje. Widzieli też co działo się lub jeszcze trwa w innych krajach. Tam zaczęło się od jednej osoby. To może lepiej podejmować jakieś działania na ile oczywiście jesteśmy w stanie.
Obecnie nic bardziej nie smuci, jak przegląd włoskich gazet.
. Spoko, tylko ta fala miała już się zacząć, a teraz są prognozy, że będzie dopiero w okolicach świąt Wielkanocnych. Czyli siedzimy w domu jeszcze 3 tygodnie przy dobrym scenariuszu, bo złe scenariusze zakładają nawet 20 tygodni.
Chiński wirusolog - specjalista od korona wirusów - twierdzi, że gdzieś do czerwca. Niemcy z instytutu Kocha, że nawet 2 lata.
Czyli wróżenie z fusów po kawie rozpuszczalnej
Ja tam nie chcę, żeby się zaczęło. Mogę nawet trochę dłużej posiedzieć w domu. Straty i tak będą. Pieniądz to nie wszystko. Jak będzie zdrowie to wszystko da się szybko odrobić.
593 2020-03-19 13:56:22 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2020-03-19 13:59:30)
Jeżeli chodzi o UK, to rząd tak naprawdę nie ma żadnego planu. Decyzja z zeszłego tygodnia o wykorzystaniu odporności stada została podjęta wyłącznie z powodów ekonomicznych i dopiero jak lekarze uniwersyteccy i epidemiolodzy zaczęli wołać na alarm, że spowoduje to śmierć tysięcy ludzi, wpadł w panikę i w ślimaczym tempie, małymi kroczkami oraz zupełnie randomowo wziął się za kroki, które inne kraje Europy dawno już podjęły. Zaowocowało to totalnym chaosem i wymiataniem półek w marketach, jak i generalnym zamieszaniem.
Klucha, podczas wczorajszej konferencji prasowej, wyglądał jak ktoś kto planuje ucieczkę: wędrujące świńskie oczka, ledwie ukrywane wkurzenie i ryj wyrażający panikę. Jak się ma takiego premiera, to nawet wirus nie jest potrzebny. Zresztą cały rząd składa się z takich "geniuszy", że Marek Jurek przy nich to kompetentny polityk.
Ludzie na wsiach są odcięci od świata.
PKS u już dawno nie ma, kilka lat. Tak samo jak i sklepów.
Busiarze zawiesili kursy.
Żeby jakąś opłatę zrobić, coś kupić potrzebnego jak zapałki, nasiona marchewki czy lekarstwo to trzeba błagać sąsiada z autem.
Obwoźne sklepiki na kółkach też zaprzestały działalności.
Ja tam nie chcę, żeby się zaczęło. Mogę nawet trochę dłużej posiedzieć w domu. Straty i tak będą. Pieniądz to nie wszystko. Jak będzie zdrowie to wszystko da się szybko odrobić.
Będziesz siedzieć w domu dwa lata nie wychodząc nigdzie, bo 300 osób w całej Polsce jest zarażonych? Popatrz dalej niż czubek własnego nosa i Twoja własna panika. Nie wszystko da się szybko odrobić. Ludzie, którzy zostaną z kredytami, bo nie będą mieć za co żyć nie odrobią się szybko. No chyba, że siedząc w domu będziesz gotować obiady za darmo dla całej rzeszy ludzi, która nagle z dnia na dzień musiała ogłosić upadłość, bo nie stać ich było na zapłacenie za swój biznes. To nie jest takie hop siup.
Dla mnie nawet jedna osoba się liczy. Ja mam w domu starsze osoby, a nikt nie gwarantuje na 100%, że osoby młode są całkowicie bezpieczne. Na spacerze z dzieckiem wczoraj byłam na działce, do sklepu też chodzę. A resztę stosuję się do zaleceń i tyle.
597 2020-03-19 14:47:51 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2020-03-19 14:56:20)
Dla mnie nawet jedna osoba się liczy. Ja mam w domu starsze osoby, a nikt nie gwarantuje na 100%, że osoby młode są całkowicie bezpieczne. Na spacerze z dzieckiem wczoraj byłam na działce, do sklepu też chodzę. A resztę stosuję się do zaleceń i tyle.
Oczywiście, że nie są bezpieczne. Ale to nie jest usprawiedliwienie dla robienia kwarantanny ile wlezie, bo potem gospodarka się nie podniesie. Ludzie umierają codziennie, ale nie przestaną nagle przechodzić przez ulicę w obawie przed samochodami.
edit. Karina, jak będziemy siedzieć na kwarantannie miesiącami, tak jakbyś chciała, to poupadają te działalności, na których opiera się społeczeństwo. Bo jak myślisz, kto płaci na emerytury starszych osób, które masz w domu? Kto płaci, żebyś miała 500+? Co będzie, kiedy nie będzie od kogo ściągać kasy, żeby dać 13tki?
pomijając fakt, że wyjdziesz na ulicę i nie będzie warzywniaka, mięsnego, szewca, krawca, bo zbankrutują. Studyjne kina i małe kawiarnie już wołają, że nie będą miały za co się utrzymać przy przedłużającej się kwarantannie. Wyobraź sobie, że masz swój biznes i przez 2 miesiące nie masz dochodów, ale musisz opłacić wszystkie zusy i inne obowiązkowe opłaty. A potem dopiero mów, że pieniądz szybko się odrobi.
Angielski sposób myślenia ma pewne biologiczne podstawy, ale w dzisiejszej rzeczywistości, jak i z punktu widzenia czysto moralnego nie powinien w ogóle zaistnieć. Według ich rozumowania większa część "stada" przeżyje i nabierze odporności( pytania jak duża) a reszta..No, cóż..Widać, że duch Darwina w UK wiecznie żywy :)Tłumaczyć sobie to można działaniem naturalnej selekcji w przyrodzie, ale raczej tylko w czystej teorii.
Dobrze, że się w końcu obudzili..
Karina 36 napisał/a:Dla mnie nawet jedna osoba się liczy. Ja mam w domu starsze osoby, a nikt nie gwarantuje na 100%, że osoby młode są całkowicie bezpieczne. Na spacerze z dzieckiem wczoraj byłam na działce, do sklepu też chodzę. A resztę stosuję się do zaleceń i tyle.
Oczywiście, że nie są bezpieczne. Ale to nie jest usprawiedliwienie dla robienia kwarantanny ile wlezie, bo potem gospodarka się nie podniesie. Ludzie umierają codziennie, ale nie przestaną nagle przechodzić przez ulicę w obawie przed samochodami.
edit. Karina, jak będziemy siedzieć na kwarantannie miesiącami, tak jakbyś chciała, to poupadają te działalności, na których opiera się społeczeństwo. Bo jak myślisz, kto płaci na emerytury starszych osób, które masz w domu? Kto płaci, żebyś miała 500+? Co będzie, kiedy nie będzie od kogo ściągać kasy, żeby dać 13tki?
![]()
pomijając fakt, że wyjdziesz na ulicę i nie będzie warzywniaka, mięsnego, szewca, krawca, bo zbankrutują. Studyjne kina i małe kawiarnie już wołają, że nie będą miały za co się utrzymać przy przedłużającej się kwarantannie. Wyobraź sobie, że masz swój biznes i przez 2 miesiące nie masz dochodów, ale musisz opłacić wszystkie zusy i inne obowiązkowe opłaty. A potem dopiero mów, że pieniądz szybko się odrobi.
Więc, co sugerujesz, że należy zrobić żeby było lepiej.
Lady Loka napisał/a:Karina 36 napisał/a:Dla mnie nawet jedna osoba się liczy. Ja mam w domu starsze osoby, a nikt nie gwarantuje na 100%, że osoby młode są całkowicie bezpieczne. Na spacerze z dzieckiem wczoraj byłam na działce, do sklepu też chodzę. A resztę stosuję się do zaleceń i tyle.
Oczywiście, że nie są bezpieczne. Ale to nie jest usprawiedliwienie dla robienia kwarantanny ile wlezie, bo potem gospodarka się nie podniesie. Ludzie umierają codziennie, ale nie przestaną nagle przechodzić przez ulicę w obawie przed samochodami.
edit. Karina, jak będziemy siedzieć na kwarantannie miesiącami, tak jakbyś chciała, to poupadają te działalności, na których opiera się społeczeństwo. Bo jak myślisz, kto płaci na emerytury starszych osób, które masz w domu? Kto płaci, żebyś miała 500+? Co będzie, kiedy nie będzie od kogo ściągać kasy, żeby dać 13tki?
![]()
pomijając fakt, że wyjdziesz na ulicę i nie będzie warzywniaka, mięsnego, szewca, krawca, bo zbankrutują. Studyjne kina i małe kawiarnie już wołają, że nie będą miały za co się utrzymać przy przedłużającej się kwarantannie. Wyobraź sobie, że masz swój biznes i przez 2 miesiące nie masz dochodów, ale musisz opłacić wszystkie zusy i inne obowiązkowe opłaty. A potem dopiero mów, że pieniądz szybko się odrobi.Więc, co sugerujesz, że należy zrobić żeby było lepiej.
Skąd mam wiedzieć? nie od tego jestem, żeby szukać rozwiązań.
Mówię tylko, że długotrwała kwarantanna i ograniczenia wcale nie są dobre. I jeżeli tej fali nie będzie, to może lepiej część ograniczeń załagodzić i myśleć o tym, jak już przyjdzie większa fala zachorowań, a nie czekać w domach Bóg wie na co, bo równie dobrze możemy tak siedzieć i czekać z zapasami papieru toaletowego do czerwca. Tylko potem już nie będzie czego zbierać z gospodarki.
Lady Loka napisał/a:Karina 36 napisał/a:Dla mnie nawet jedna osoba się liczy. Ja mam w domu starsze osoby, a nikt nie gwarantuje na 100%, że osoby młode są całkowicie bezpieczne. Na spacerze z dzieckiem wczoraj byłam na działce, do sklepu też chodzę. A resztę stosuję się do zaleceń i tyle.
Oczywiście, że nie są bezpieczne. Ale to nie jest usprawiedliwienie dla robienia kwarantanny ile wlezie, bo potem gospodarka się nie podniesie. Ludzie umierają codziennie, ale nie przestaną nagle przechodzić przez ulicę w obawie przed samochodami.
edit. Karina, jak będziemy siedzieć na kwarantannie miesiącami, tak jakbyś chciała, to poupadają te działalności, na których opiera się społeczeństwo. Bo jak myślisz, kto płaci na emerytury starszych osób, które masz w domu? Kto płaci, żebyś miała 500+? Co będzie, kiedy nie będzie od kogo ściągać kasy, żeby dać 13tki?
![]()
pomijając fakt, że wyjdziesz na ulicę i nie będzie warzywniaka, mięsnego, szewca, krawca, bo zbankrutują. Studyjne kina i małe kawiarnie już wołają, że nie będą miały za co się utrzymać przy przedłużającej się kwarantannie. Wyobraź sobie, że masz swój biznes i przez 2 miesiące nie masz dochodów, ale musisz opłacić wszystkie zusy i inne obowiązkowe opłaty. A potem dopiero mów, że pieniądz szybko się odrobi.Więc, co sugerujesz, że należy zrobić żeby było lepiej.
Rozhulać wirusa tak żeby było z kilka tysięcy chorych i wtedy zrobić kwarantannę. Jak osiągniemy poziom zachorowań z zachodu to gospodarka jak i wszystko inne będą się miały kwitnąco.
Widzieliście część wniosku do oceny w sprawie odroczenia składek ZUS?
Więcej nie powiem, bo nie chce mieć moderowanego posta
603 2020-03-19 16:09:30 Ostatnio edytowany przez Meliska21 (2020-03-19 18:30:57)
Ja uważam, że jak się nie obrócimy, to doopa i tak będzie z tylu. Gospodarka padnie w każdym państwie bardziej lub mniej. Doprowadzenie do takiego stanu jaki jest we Włoszech to nieetyczne szaleństwo. Co nam po gospodarce, skoro społeczeństwo zostanie zdziesiątkowane. We wszystkim najważniejszy jest umiar i zdrowy rozsądek
Ludzie na wsiach są odcięci od świata.
PKS u już dawno nie ma, kilka lat. Tak samo jak i sklepów.
Busiarze zawiesili kursy.
Żeby jakąś opłatę zrobić, coś kupić potrzebnego jak zapałki, nasiona marchewki czy lekarstwo to trzeba błagać sąsiada z autem.
Obwoźne sklepiki na kółkach też zaprzestały działalności.
To jest właśnie nakręcanie spirali paranoi i paniki.
O mojej wsi piszesz? O którejś z sąsiednich do mojej? Bo ja mam 5-10 minut rowerem do czterech typowo wiejskich sklepów. Okolicę znam i wiem, że wszędzie jest podobnie tzn. wszędzie w promieniu góra 15 minut na rowerze jest sklep. Często z możliwością opłaty rachunków. Ok, mieszkam na opłotkach dużego miasta. Bywam jednak 2-3 razy w roku u rodziny w jednej z bardziej zapadłych okolic. Jadąc przez wieś do zapadającej się drewnianej chaty mijam dumne 2 sklepy spożywczo - przemysłowe czyli lokalne centra kultury i życia towarzyskiego. Jeżdżąc po różnych dziwnych okolicach mam takie same spostrzeżenia. Sklepy są.
Co więcej, różne takie zapadłe wsie jak do tej pory potrafiły przetrwać zimy stulecia kiedy były odcięte od świata tydzień, dwa, trzy zanim odśnieżanie doszło i do ich dróg. O dziwo załogi pługów nie docierały do wymarłych domostw, gdzie walały się tylko trupy, które nie przeżyły braku możliwości zakupu nasion marchewki czy opłaty abonamentu TV.
605 2020-03-19 16:35:20 Ostatnio edytowany przez czekoladazfigami (2020-03-19 16:37:04)
Jedzenie i nasiona marchewki można zmówić przez Internet. Kurier dowiezie. Albo wsadzi mniejsze paczki do paczkomatu. I nie mówcie, że na wsiach nie ma paczkomatów. Są u mojej babci na wsi jest i ludzie chętnie korzystają. A jak ktoś abonamentu przez miesiąc nie zapłaci czy 2 to się świat nie zawali i tvp nie zbankrutuje.
PS. Nie wiem kto w dzisiejszych czasach robi opłaty na poczcie...
Ludzie na wsiach są odcięci od świata.
PKS u już dawno nie ma, kilka lat. Tak samo jak i sklepów.
Busiarze zawiesili kursyi.
Właśnie wróciłem do domu, bo wyprowadzałem żonę na spacer. Chodzimy raczej bocznymi drogami, ile się da nieutwardzonymi czy polnymi ścieżkami. No i na takiej szutrówce bezczelnie minął nas zasypując kurzem jeden z busiarzy, którzy jeżdżą po gminie. Biorą chyba złotówkę czy dwie za miejsce. Korzystają z nich głównie starsi mieszkańcy żeby podjechać do sklepu, na pocztę, do banku spółdzielczego, do urzędu gminy, na przystanek komunikacji miejskiej. Owszem busiarze nie jeżdżą na wielu trasach międzymiastowych jak słyszałem. Różnica jest taka, że to są prywatne linie, a busiarze co jeżdżą u mnie w gminie choć też prywatni, to jeżdżą na zlecenie gminy. Jak przestaną, to nieprędko wygrają jakiś przetarg w gminie... To tyle o wyższości prywatnej inicjatywy zawsze i wszędzie
Jedzenie i nasiona marchewki można zmówić przez Internet. Kurier dowiezie. Albo wsadzi mniejsze paczki do paczkomatu. I nie mówcie, że na wsiach nie ma paczkomatów. Są u mojej babci na wsi jest i ludzie chętnie korzystają. A jak ktoś abonamentu przez miesiąc nie zapłaci czy 2 to się świat nie zawali i tvp nie zbankrutuje.
PS. Nie wiem kto w dzisiejszych czasach robi opłaty na poczcie...
Starsi ludzie na wsi robią opłaty na poczcie albo w banku ..I nie potrafią zamówić zakupów przez internet.Pewnie w mieście też nie wszyscy. Nawet tacy w średnim wieku niekoniecznie radzą sobie z komputerem.
Wyobrażałam sobie mojego teścia robiącego zakupy na allegro albo przelew elektroniczny...
To mnie rozbawiłaś...
U nas bus jeździł co godzinę, zostały do odwołania cztery dziennie.
Do sklepu 5 km.
Nie każdy jest na tyle sprawny że dojedzie rowerem.
Ludzie jakoś muszą sobie radzić mimo wszystko.
Sporo ludzi, zwłaszcza starszych, korzysta z poczty. Dla wielu przelewy, zakupy w sieci czy obsługa komputera to niezłe schody.
609 2020-03-19 22:09:14 Ostatnio edytowany przez Snake (2020-03-19 22:20:10)
W Hiszpanii szef szpitala płacze na wizji dziękując firmom i osobom prywatnym za wsparcie szpitala maseczkami itp. sprzętem, bo w szpitalu nie było już ani jednej sztuki. Państwo teoretyczne? Nie przygotowali się?
U nas koleś organizujący wycieczki do Indii psioczy na organizację rządowych lotów po Polaków. W drugiej połowie lutego zabrał do Indii, po sąsiedzku do Chin turystów na kilkutygodniowy wyjazd. Teraz psioczy, że jeden lot odwołany i oni musieli czekać na lotnisku ale w końcu dostali hotel i jeszcze wicekonsul przyjechał osobiście pomóc im papiery wypełnić. Prywatne samochody pracowników ambasady dowoziły ludzi na lotnisko. A jeszcze ten pazerny LOT kazał sobie zapłacić po 5 tysięcy za powrót do kraju. Kurde, a mieli wykupione bilety do Dubaju po 2 tysiące ale nie wsiedli. Żeby nie kombinować potem z przesiadkami w Dubaju oraz możliwością dotarcie tylko np. do Niemiec postanowili czekać na samolot rządowy, który przeleciał z Polski do Indii pusty. No i panie 5 tysięcy w takiej sytuacji?! No to po żeś dzbanie zabierał ludzi na miesiąc do Indii kiedy obok szalała już epidemia? Wpłacone piniążki trzeba by oddać, nie?
Z polskich firm:
- Orlen produkuje płyn odkażający,
- KGHM produkuje maseczki dla szpitali,
- Answear i Medicine produkują maseczki, nieodpłatnie dla szpitali w Krakowie
- 4F produkuje kombinezony ochronne i przekazuje 20 % dziennego obrotu do szpitala MSWiA,
- Agata Meble przekazała milion złotych na zakup sprzętu dla służby zdrowia,
- CCC zadeklarowało 10 zł od każdej sprzedanej pary butów na potrzeby szpitala we Wrocławiu,
- Kazar zadeklarowało 10 % przychodu od każdego sprzedanego produktu na rzecz jednoimiennych szpitali zakaźnych,
Dlatego wszędzie apelują, aby nie zapominać o starszych i pomagać chorym i wiekowym sąsiadom. Kiedyś na wsi było 5 samochodów, a teraz może 5 osób nie ma (no moze trochę przesadziłam). Co za problem jak się jedzie zapytać przez płot czy czegoś nie trzeba. Nie ma co narzekać, tylko starać się temu coś zaradzić. Mnie dzisiaj sąsiadka siatkę z listą na ogrodzeniu powiesiła . Trzeba działać w takich realiach jakie są i w taki sposób, na jaki pozwala nam sytuacja.
czekoladazfigami napisał/a:Jedzenie i nasiona marchewki można zmówić przez Internet. Kurier dowiezie. Albo wsadzi mniejsze paczki do paczkomatu. I nie mówcie, że na wsiach nie ma paczkomatów. Są u mojej babci na wsi jest i ludzie chętnie korzystają. A jak ktoś abonamentu przez miesiąc nie zapłaci czy 2 to się świat nie zawali i tvp nie zbankrutuje.
PS. Nie wiem kto w dzisiejszych czasach robi opłaty na poczcie...
Starsi ludzie na wsi robią opłaty na poczcie albo w banku ..I nie potrafią zamówić zakupów przez internet.Pewnie w mieście też nie wszyscy. Nawet tacy w średnim wieku niekoniecznie radzą sobie z komputerem.
Wyobrażałam sobie mojego teścia robiącego zakupy na allegro albo przelew elektroniczny...
To mnie rozbawiłaś...
U nas bus jeździł co godzinę, zostały do odwołania cztery dziennie.
Do sklepu 5 km.
Nie każdy jest na tyle sprawny że dojedzie rowerem.
Ludzie jakoś muszą sobie radzić mimo wszystko.
Nie znam ludzi w średnim wieku nie ogarniających komputera. Co do rachunków, można zapłacić je w sklepie, albo poprosić sąsiada, który ma komuter, żeby zrobił przelew w naszym imieniu. To na pewno bezpieczniejsze niż tułanie się po biedronkach.
Moja siłownia jest ciągle otwarta. Poszłam dziś poćwiczyć i byłam jedyną osobą. Niektóre puby są zamknięte. Miś mi mówi, że inna kancelaria z Canterbury przerzuciła się na pracę z domu i Skypa, ale jego nie. Na szczęście lokalny Co op miał jakiś makaron, pomidory w puszkach i nawet bacon- hurra!
Czekam na restrykcje i zamykanie pubów i restauracji. Dziś widziałam jakieś 20 osób siedzących w pubie i prawie weszłam by im powiedzieć, że rozszerzają zarazę. Niestety premier Klucha mówi: Polecam zachowanie x/ y/ z, ale róbcie jak chcecie. Szaleństwo.
Halo, to Polska, ściana wschodnia.
Tu tysiące ludzi na wsi i nie tylko nie korzysta z komputera, komórki często nie mają zasięgu, renty i emerytury przynosi im listonosz albo sami co miesiąc jadą do banku lub na pocztę i tam płacą opłaty, resztę kasy każą sobie wypłacić gotówką aby mieć na zakupy na wiejskim targu co tydzień gdzie jest to znaczy było wszystko.
Znikomy procent ludzi ma konta bankowe internetowe.
A poproszenie kogoś kto ma technicznie niemożliwe bo do komputera kasy nie włożysz.
Co mi z tego, że sąsiadki przyniosą mi po te 300-400 zł na opłaty gdy ja już swoje opłaty i zakupy porobiłam i na koncie mi niewiele zostało.
Targi/jarmarki są zakazane.
Przesyłka ze sklepu internetowego kosztuje i to nie mało.
Jeśli ktoś potrzebuje różny asortyment...lub tylko paczkę nasion to jest bez sensu tak przepłacać.
Odległości pomiędzy miejscowościami są duże bo dużo jest lasów i pól.
Są wsie gdzie nie ma młodych ludzi bo wyjechali za pracą, której nie było ani u nich na wsi ani w pobliskich miasteczkach o ile dało się dojechać.
614 2020-03-20 01:30:35 Ostatnio edytowany przez czekoladazfigami (2020-03-20 01:32:55)
Halo, moja rodzina pochodzi ze wschodu Polski. Ci co tam mieszkają mają wodę, prąd i internet. Nie dramatyzuj. Przesyłka ze sklepu internetowego często jest za darmo. Jeśli zrobisz zakupy za określoną kwotę. 2 Jeśli ci brakuje, to możesz zapytać znajomych czy chcą coś kupić i się zrzucić po te 2 złota.
Zawsze jesteś taka marudna i nastawiona na nie?
Ps. Sianie marchwi, nie jest kluczową czynnością w dobie pandemii.
Halo, moja rodzina pochodzi ze wschodu Polski. Ci co tam mieszkają mają wodę, prąd i internet. Nie dramatyzuj. Przesyłka ze sklepu internetowego często jest za darmo. Jeśli zrobisz zakupy za określoną kwotę. 2 Jeśli ci brakuje, to możesz zapytać znajomych czy chcą coś kupić i się zrzucić po te 2 złota.
Zawsze jesteś taka marudna i nastawiona na nie?
Ps. Sianie marchwi, nie jest kluczową czynnością w dobie pandemii.
Jest kluczowe bo na wsi na wiosnę sieje się warzywa. Szczególnie w pandemii gdy targi zakazane, do sklepu daleko, a do tego wszystko drogie, coraz droższe.
Własne marchewki i rzodkiewki pomogą przeżyć.
Jak ktoś się zarazi i niestety umrze, to raczej rzodkiewka i marchewka mu nie pomoże... Ale wszytko zależy jakie kto ma priorytety w życiu. Jeden woli marchew, drugi życie i zdrowie...
Pracuje jako pielegniarka na wewnętrznym. Mamy dostać 50 maseczek... Na cały oddział, albo szpital, nie do końca to jest jasne. My mamy zakaz ich używania, one są dla pacjentów w razie czego. Teraz próbują nas podzielić na dwie grupy, by w razie zarażenia jakaś pielęgniarka została na oddziale. Boimy się, obecnie mamy 18 pacjentów na oddziale, wszyscy z dusznosciami. Z innych szpitali przywiezli nam pacjentów, o których nie wiemy nic. Jeden prawdopodobnie ma gruźlicę... nikt nas o tym nie poinformował. Na dyżurze jest nas 2. Pracujemy, ale jesteśmy bardzo wystraszone. Koleżanka , która ma 57 lat ma już ból gardła i lekką gorączkę. Mamy nadzieję, że to nic poważnego. Mogła tylko i wyłącznie od któregoś pacjenta się zarazić. Gdy będzie źle i nie będziemy miały środków ochrony nie podejdziemy do łóżek. Wasi bliscy przykro mi ale nie dostaną żadnej pomocy. Współczuję też bardzo koleżankom, które z dnia na dzień zaczęły pracować na zakaźnym po przekształceniu szpitala. Bez przygotowania, bez przeszkolenia.
Wszyscy, którzy wierzą w to, co mówi Szumowski i zapewnieniom premiera są bardzo naiwni i po prostu głupi. Nie jest dobrze i nie będzie. Zarażonych jest o wiele więcej niż mowia oficjalne liczby. Módlcie się by nikt z bliskich Wam teraz nie zachorował na cokolwiek.
Takich głosów jak Twój w sieci jest mnóstwo, one tylko potwierdzają skalę problemu. Notabene jestem przekonana, że nie dociera do nas nawet część informacji, które pokrywają się z rzeczywistością, a dotrzeć powinny, by mieć pełen obraz tego, z czym nasza ochrona zdrowia musi się teraz mierzyć.
Napiszę jak to wygląda u mnie. W moim mieście znajduje się szpital wojewódzki - relatywnie nowy, duży, nieźle wyposażony, zadbany. Pracująca w nim lekarka jakiś tydzień temu napisała dramatyczny list, być może gdzieś się na niego natknęliście, bo zdążył już zatoczyć wielkie koło. Napisała w nim m.in.:
W moim szpitalu ustawiono namiot, ogłoszono że tam będą mogli udać się ludzie podejrzani o koronawirusa. W dniu wczorajszym nie było ANI JEDNEGO ZESTAWU do pobrania badań w kierunku wirusa. Powtarzam ANI JEDNEGO!!! (...)
Kolejnym problemem jest to, że naprawdę nie mamy wystarczającej ilości kombinezonów, masek, gogli, rękawiczek itd.
Nikt nie przeprowadził nam szkolenia jak ten kombinezon zdjąć, a to jest najbardziej ryzykowne i najłatwiej się wtedy zakazić personelowi medycznemu. Każą nam badać pacjentów, a nie jesteśmy zabezpieczeni. Tym samym możemy zarażać innych. Pamiętajcie, że lekarze, pielęgniarki, ratownicy mogą być również objęci kwarantanną. Jeśli już na samym początku zamkną nas na 2 tygodnie, kto będzie Was ratował w przyszłym tygodniu lub za 10 dni?
Szpital wstrzymał przyjęcia planowe – brakuje sprzętu jednorazowego…
Rząd i lokalni rządzący zapewniają, że mamy wystarczającą ilość respiratorów, że jesteśmy wydolni, że jesteśmy przygotowani i damy radę. Nie jesteśmy i nie damy! Chyba że pracuję w innej rzeczywistości.
Do tej pory, na niejednym dyżurze spędzałam całe noce dzwoniąc po WSZYSTKICH OiTach nie tylko na Śląsku ale również poza jego granicami by znaleźć JEDNO miejsce dla pacjenta zaintubowanego, na respiratorze (pożyczonym), by tam móc go leczyć. Zamawiałam już transport takich pacjentów do Kielc, Kędzierzyna– Koźla itd. bo nigdzie nie było dla niego miejsca. Nie uwierzę, że nagle wszyscy pacjenci OiTów wyzdrowieli, zostali wypisani ze szpitali i nasze OiTy czekają na ofiary koronawirusa. (...)Nasz rząd bardzo dobrze wie, że jeśli sytuacja się rozwinie, nie opanujemy tego wszystkiego i będzie O WIELE gorzej niż w Lombardii. Nie mamy szans by to opanować. ALE! Możemy spróbować nie dopuścić do tego, by wirus się tak rozprzestrzenił.
Mam tylko cichą nadzieję, że od tamtego czasu coś się jednak poprawiło, tym bardziej, że mieliśmy takie zapowiedzi. Natomiast oficjalnie taka informacja do mnie nie dotarła.
Sama mam w domu kilka dobrej jakości maseczek - nie medycznych, technicznych, ale wydają się bardzo dobre. Mężowi w pracy przysługują 3 sztuki na każdy dzień pracy. Przedtem nikt ich nie brał, jeśli nie potrzebował, teraz musieli zacząć wydzielać po jednej. Mam też kilka medycznych z czasu, kiedy byłam stałym 'gościem' hematologii, przed wejściem do izolatki (byłam osobą odwiedzającą i opiekunem pacjenta chorego na białaczkę) dostawałam zielony, ochronny fartuch i maseczkę. Wówczas nie było z tym żadnego problemu, teraz nawet pielęgniarki muszą wchodzić do pacjentów przykrywając usta ligniną.
W poniedziałek dotarły do mnie zakupione na Allegro dwie paczki rękawiczek jednorazowych. Wczoraj z ciekawości zajrzałam na aukcje i już nie było ani jednej, na której byłyby dostępne, choć jeszcze kilka dni temu mogłam wybrać czy chcę lateksowe, winylowe, nitrylowe, pudrowane czy bez pudru, w jakim kolorze i rozmiarze.
Przy okazji, bo zastanawialiście się jak długo potrwa narodowa kwarantanna - mój syn, student, dostał dziś informację, że przerwa w zajęciach przedłużona zostaje do 30 kwietnia.
Kleomo, szokujesz, bo o ile oczywiście zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którzy nie posługują się komputerem, a rachunki wciąż opłacają w okienku, o tyle standardowo sprowadzałam to do osób starszych, zaś wśród młodszych raczej do jednostkowych przypadków. To co opisujesz jest jakąś kompletnie obcą mi rzeczywistością, bo przecież żyjemy w XXI wieku.
Mam tylko cichą nadzieję, że od tamtego czasu coś się jednak poprawiło, tym bardziej, że mieliśmy takie zapowiedzi. Natomiast oficjalnie taka informacja do mnie nie dotarła.
Obawiam się że nie. Kraj i rządzący są całkowicie nieprzygotowani na kryzys. Wszystkie dziedziny życia z którymi mam styczność pokazują stopień nieprzygotowania Polski na jakiekolwiek zagrożenie.
Sama mam w domu kilka dobrej jakości maseczek - nie medycznych, technicznych, ale wydają się bardzo dobre. Mężowi w pracy przysługują 3 sztuki na każdy dzień pracy. Przedtem nikt ich nie brał, jeśli nie potrzebował, teraz musieli zacząć wydzielać po jednej. Mam też kilka medycznych z czasu, kiedy byłam stałym 'gościem' hematologii, przed wejściem do izolatki (byłam osobą odwiedzającą i opiekunem pacjenta chorego na białaczkę) dostawałam zielony, ochronny fartuch i maseczkę. Wówczas nie było z tym żadnego problemu, teraz nawet pielęgniarki muszą wchodzić do pacjentów przykrywając usta ligniną.
W poniedziałek dotarły do mnie zakupione na Allegro dwie paczki rękawiczek jednorazowych. Wczoraj z ciekawości zajrzałam na aukcje i już nie było ani jednej, na której byłyby dostępne, choć jeszcze kilka dni temu mogłam wybrać czy chcę lateksowe, winylowe, nitrylowe, pudrowane czy bez pudru, w jakim kolorze i rozmiarze.Przy okazji, bo zastanawialiście się jak długo potrwa narodowa kwarantanna - mój syn, student, dostał dziś informację, że przerwa w zajęciach przedłużona zostaje do 30 kwietnia.
Obawiam się że kwarantanna będzie wydłużona. Optymiści w WHO mówią o lipcu, pesymiści o dwóch latach. Myślę że zluzują w końcu i to nie dlatego że kogoś wyleczą, tylko dlatego, że padnie cała gospodarka i ludzie wyjdą na ulice.
Kleomo, szokujesz, bo o ile oczywiście zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którzy nie posługują się komputerem, a rachunki wciąż opłacają w okienku, o tyle standardowo sprowadzałam to do osób starszych, zaś wśród młodszych raczej do jednostkowych przypadków. To co opisujesz jest jakąś kompletnie obcą mi rzeczywistością, bo przecież żyjemy w XXI wieku.
Może nawet i są takie miejsca jak opisuje Kleoma, ale to są drobne plamki na mapie kraju. Mam rodzinę w suwalskiem i są normalni, znajomych z innych części Podlasia, jest podobnie. Oczywiście, są starsze osoby które idą do banku "w gminie", albo na pocztę i tam załatwiają wszystkie sprawy finansowe, ale to nie jest już reguła. Za to na wschodzie spotkałem się z ogromną życzliwością, solidarnością i wzajemna pomocą sąsiedzką. Tam jak poprosisz sąsiada o zrobienie zakupów, oplat, czy drobnej naprawy zawsze je zrobi.
619 2020-03-20 10:37:52 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-03-20 10:40:22)
Ja rozumiem, że żyjemy w Polsce i właściwie zwracamy uwagę przede wszystkim na to, co się dzieje u nas. Przez pewien czas myślałem, że jesteśmy wyjątkiem na tle Europy, gdzie panuje zwyczajnie totalny bajzel, syf i malaria. Jak się czyta więcej wiadomości, czy choćby to, o czym wspomina tutaj Beyond, to jednak oczy się powoli otwierają. Zatem jeśli mówimy, że u nas jest źle czy wręcz tragicznie, to NIE JESTEŚMY wyjątkiem. Czy to UK, czy to Francja czy Włochy lub Hiszpania..Sytuacja jest trudna do opanowania, bo epidemię przecież wcześniej ciężko przewidzieć, ciężko zorientować się kiedy i z jaką siła się to wszystko rozwinie.
Mnie wcale nie dziwi wzrost ilości zakażeń w tak krótkim czasie, nawet jeżeli zastosuje się dość restrykcyjne środki. Zresztą, jak się widzi, to mimo pouczeń, zaleceń czy restrykcji i tak część osób będzie to olewać ciepłym moczem i spotykać się razem w grupach na bulwarach wiślanych czy siedząc z dziećmi na placu zabaw. Wczoraj, podawali o liczbie przypadków śmiertelnych we Włoszech a zaraz obok artykuł o karach za nieprzestrzeganie restrykcji dla...ponad 50 tys włoskich obywateli! Zatem nie jest tak, że my w kraju mamy tragedię a wszędzie naokoło jest sielsko anielsko, pandemia dotyka cały świat i nie wybiera między obywatelami różnych krajów.
To co opisuje Kleoma, to chyba jakieś marginalne przypadki, opis bardziej pasuje do zabitej dechami wsi na Syberii. Co więcej, warunki zamieszkania wręcz wymuszają pewne konieczności, choćby transportowe. Ludzie pracujący całe życie w mieście prędzej obejdą się bez samochodu niż mieszkańcy wsi. Jeśli nawet nie ma komunikacji publicznej, to normą jest sąsiedzka pomoc, choćby właśnie w kwestii podwożenia czy zrobienia zakupów. I nie musi wybuchać żadna epidemia. Wystarczy samo położenie niektórych domów, jak u mnie w górach, gdzie w lecie w najlepszym razie dojedzie się autem terenowym a dawniej zimą skuterem śnieżnym. A mimo to ludzie sobie radzili i radzą dalej.
Mam wrażenie, że niektórzy oczekują, że najwyższe władze państwa wyjdą razem do orędzia i ogłoszą Polakom:
- drodzy obywatele, spier….śmy,
- nic nie ma i nie będzie,
- za chwilę będziecie umierać setkami i nic na to nie poradzimy,
- gospodarka runie, a setki tysięcy z was zostanie bez środków do życia,
- macie przeje....,
- ratuj się kto może!
Serio, serio? Tego oczekujecie od władz państwa, niezależnie jakiej są proweniencji? Bo mnie się zdaje, że ludzie oczekują poczucia bezpieczeństwa. Jeśli do tego trzeba pewne rzeczy przemilczać, to się to robi. Podstawową rzeczą, o którą władza musi zadbać, to żeby nie doszło do paniki, bo wtedy powstaje ciemny i bezmyślny motłoch, która zmiata wszystko i nie da się nim kierować, przemawiać do rozsądku itd.
Weźcie trochę na luz.
621 2020-03-20 11:19:47 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-03-20 11:58:10)
Jak zwykle w trudnych chwilach powtarzam sobie, że tylko spokój może nas uratować i szukam sposobów, żeby go zachować.
Sposoby mam wypróbowane: nic mnie tak nie relaksuje i nie resetuje jak spacery na łonie natury, daleko od ludzi i ich gadania.
Wczoraj "ustrzeliłam" telefonem cudny zachód słońca, a przedwczoraj - dwa gołębie grzywacze jedzące sobie (dosłownie!) z dzióbków
Gołębie żyją jak żyły, kwiaty kwitną jak kwitły - to mi daje ukojenie i cenną lekcję.
Tyle już przeżyłam mniejszych i większych końców świata, ten po prostu będzie jeszcze jednym... A po końcu świata posprzątamy, jak rzekła ponoć Mama Muminka
Zagrożenie życia? Już kiedyś miałam zagrożone i żyję do dziś - ponad 20 lat. A jeśli moje życie się skończy? Widocznie tak ma być. I tak przecież wszyscy zmierzamy w jednym kierunku.
Oczywiście wytycznych odnośnie bezpieczeństwa przestrzegam, bo jeszcze miłe mi życie moje i moich bliskich, ale w cuda nie wierzę - nie na wszystko mamy wpływ.
Amen. Pozdrawiam.
622 2020-03-20 11:20:30 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-03-20 11:27:38)
Patrząc tak zupełnie ogólnie, myślę, że dopóki człowiek żyje długi czas w jednym miejscu w jednym państwie, to nie ma kompletnie oglądu na to, co się dzieje gdzie indziej. Zatem z założenia należałoby tez przyjąć, że TYLKO I WYŁĄCZNIE w Polsce władze nie informują społeczeństwa o rzeczywistej sytuacji. Czy tak jest w istocie? Śmiem wątpić...
Dużo dało mi do myślenia, to o czym wspomniała Beyond na temat sytuacji w UK. Byłem szczerze zdziwiony i niemiło zaskoczony przedstawioną sytuacją. Spodziewałem się większej dozy rozsądku ze strony władz tego akurat państwa.
EDIT: Piegowata Brawo! Aż miło się czyta takie pozytywne posty w tym morzu marazmu
Człowiek stał już 2 razy na krawędzi, to może inaczej na to patrzy. Działajmy zatem przede wszystkim na tyle, na ile możemy sami się uchronić.
Moim zdaniem wystarczyłoby tylko gdyby Ci wszyscy rządowi „uspokajacze”, którzy wypowiadają się w celu powstrzymania ewentualnej paniki, zwyczajnie nie oszukiwali ludzi, bo wbrew temu, co pisze Snake o ciemnym i bezwolnym motłochu, to większość zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i stosuje sumiennie do zakazów i zaleceń. To właśnie odpowiedzialna postawa Polaków, którzy zobaczyli na przykładzie Włoch, do czego doprowadzić może ignorowanie niebezpieczeństwa, oraz to, że jesteśmy „opóźnieni” w stosunku do Europy Zach. w skali zaawansowania rozprzestrzenienia się wirusa, ustawiła nas w lepszej sytuacji.
Osobiście wkurzają mnie zapewnienia o tym, że jesteśmy przygotowani, czekamy na dostawy np. środków ochrony, podczas gdy wszyscy, którzy są na „pierwszej linii frontu” donoszą o brakach w podstawowym wyposażeniu. Albo chwalenie się, że mamy więcej niż inni respiratorów, ale już przemilcza się fakt, że 3/4 z tego dostarczyła hejtowana przez rząd WOŚP.
Albo akcja „lot do domu”, bo to, co pisze się na stronach lotu i o czym zapewniają rządzący a rzeczywistość i jak to się odbywa, to zupełnie odrębne sprawy.
Zatem Snake, odpowiadając na Twoje pytanie, ja nie oczekuję czarnowidztwa i kajania się, ale zwykłej uczciwości.
Człowiek stał już 2 razy na krawędzi, to może inaczej na to patrzy.
Wszyscy żyjemy na krawędzi, tylko nie wszyscy sobie to uświadamiamy.
Nieładnie patrzeć na innych z góry, ale zdarza mi się ironicznie stwierdzać, że nagle ludzie odkryli Amerykę, że istnieją choroby, śmierć i o dziwo, dotyczą ich osobiście.
bagienni_k napisał/a:Człowiek stał już 2 razy na krawędzi, to może inaczej na to patrzy.
Wszyscy żyjemy na krawędzi, tylko nie wszyscy sobie to uświadamiamy.
Nieładnie patrzeć na innych z góry, ale zdarza mi się ironicznie stwierdzać, że nagle ludzie odkryli Amerykę, że istnieją choroby, śmierć i o dziwo, dotyczą ich osobiście.
Dokładnie! Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że choroby zakaźne zdołaliśmy w miarę kontrolować( przynajmniej w krajach rozwiniętych) od niecałych 100 lat.
Kleoma napisał/a:Ludzie na wsiach są odcięci od świata.
PKS u już dawno nie ma, kilka lat. Tak samo jak i sklepów.
Busiarze zawiesili kursyi.Właśnie wróciłem do domu, bo wyprowadzałem żonę na spacer. Chodzimy raczej bocznymi drogami, ile się da nieutwardzonymi czy polnymi ścieżkami. No i na takiej szutrówce bezczelnie minął nas zasypując kurzem jeden z busiarzy, którzy jeżdżą po gminie. Biorą chyba złotówkę czy dwie za miejsce. Korzystają z nich głównie starsi mieszkańcy żeby podjechać do sklepu, na pocztę, do banku spółdzielczego, do urzędu gminy, na przystanek komunikacji miejskiej. Owszem busiarze nie jeżdżą na wielu trasach międzymiastowych jak słyszałem. Różnica jest taka, że to są prywatne linie, a busiarze co jeżdżą u mnie w gminie choć też prywatni, to jeżdżą na zlecenie gminy. Jak przestaną, to nieprędko wygrają jakiś przetarg w gminie... To tyle o wyższości prywatnej inicjatywy zawsze i wszędzie
Niewątpliwie niektórzy na pandemii skorzystają aż miło.
Ja akurat rachunki zawsze płacę "na piechotę", bo mi to po prostu bardziej odpowiada. Lubię ruszyć d... z domu.
Moim zdaniem wystarczyłoby tylko gdyby Ci wszyscy rządowi „uspokajacze”, którzy wypowiadają się w celu powstrzymania ewentualnej paniki, zwyczajnie nie oszukiwali ludzi, bo wbrew temu, co pisze Snake o ciemnym i bezwolnym motłochu, to większość zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i stosuje sumiennie do zakazów i zaleceń.
Guzik prawda. Zdroworozsądkowo parę dni temu lud rzucił się wykupywać zapasy ze sklepów. Teraz weź sobie akcję, że ludzie zdroworozsądkowo idą tłumnie wypłacać z banków, bankomatów posiadaną gotówkę. Żaden system bankowy by tego nie wytrzymał. Jest to zresztą główna idea rozpowszechniania idei żeby w obecnej sytuacji płacić bezgotówkowo. Oficjalnie oczywiście po to żeby się nie zarażać banknotami i bilonem
To właśnie odpowiedzialna postawa Polaków, którzy zobaczyli na przykładzie Włoch, do czego doprowadzić może ignorowanie niebezpieczeństwa, oraz to, że jesteśmy „opóźnieni” w stosunku do Europy Zach. w skali zaawansowania rozprzestrzenienia się wirusa, ustawiła nas w lepszej sytuacji.
Oczywiście, że tak. Przecież nic innego nie robię jak chwalę Polaków.
Albo chwalenie się, że mamy więcej niż inni respiratorów, ale już przemilcza się fakt, że 3/4 z tego dostarczyła hejtowana przez rząd WOŚP.
Nie powtarzaj kłamstw. 313 na 10000.
Zatem Snake, odpowiadając na Twoje pytanie, ja nie oczekuję czarnowidztwa i kajania się, ale zwykłej uczciwości.
No to będziesz niestety zawiedziona.
Nie powtarzaj kłamstw. 313 na 10000.
Nie kłam:
"Fundacja #WOŚP @fundacjawosp zakupiła ponad 1000 urządzeń do wspomagania oddychania, a z powodu specyfiki działalności – są to przede wszystkim urządzenia do nieinwazyjnego wspomagania oddychania noworodków oraz w drugiej kolejności respiratory noworodkowe i dziecięce"
Snake napisał/a:Nie powtarzaj kłamstw. 313 na 10000.
Nie kłam:
"Fundacja #WOŚP @fundacjawosp zakupiła ponad 1000 urządzeń do wspomagania oddychania, a z powodu specyfiki działalności – są to przede wszystkim urządzenia do nieinwazyjnego wspomagania oddychania noworodków oraz w drugiej kolejności respiratory noworodkowe i dziecięce"
Wystarczy czytać co się wysyła. Rozbij teraz tysiąc urządzeń na respiratory oraz inne urządzenia. Potem zastanów się jak podłączyć do respiratora dla niemowląt starszą panią lub pana. No chyba, że w myśl powiedzenia, że na starość każdy dziecinnieje... No i na koniec 3/4 z 10000, to jak mnie w podstawówce uczyli, to 7500 Oj ludzie, ludzie...
630 2020-03-20 13:02:00 Ostatnio edytowany przez Karina 36 (2020-03-20 13:15:28)
Dzisiaj dowiedziałam się, że w moim mieście zamknęli cały oddział ratunkowy, bo przyszła na SOR jakaś kobieta zarażona koronawirusem jak się później okazało. A mówili w telewizji, żeby tam się nie zgłaszać. Baba podejrzewała, że to ma, bo akurat wróciła z kraju w którym szaleje wirus. Poza tym jak zauważyliście same " starsze" osoby umierają. Pozytywne w tym wszystkim jest to, że wynaleźli, zbadali ten enzym, z którego składa się wirus i pracują intensywnie nad lekarstwem.
Dzisiaj dowiedziałam się, że w moim mieście zamknęli cały oddział ratunkowy, bo przyszła na SOR jakaś kobieta zarażona koronawirusem jak się później okazało. A mówili w telewizji, żeby tam się nie zgłaszać. Baba podejrzewała, że to ma, bo akurat wróciła z kraju w którym szaleje wirus.
No i teraz pytanie za 100 punktów:czyja wina? Szpitala, że go zamknęli czy kogoś takiego, kto nie ma choć odrobiny zdrowego rozsądku? Pytanie oczywiście retoryczne..
U mnie w mieście też doszło do takiego przypadku. Było to jakieś 1,5 miesiąca temu i nie było oficjalnie żadnych wytycznych, ale na szczęście wtedy alarm był fałszywy. Chorych kierowali do 2 szpitali w okolicznych mniejszych miastach.
Zamknięte uczelnie, szkoły, akademiki, biblioteki, domy kultury...
Uczniowie i studenci w większości opuścili miasta i wrócili do swoich miasteczek i wsi, do domów gdzie internetu nie ma.
Uczniowie mają mieć lekcje on- line.
Tylko nie każde dziecko ma własny sprzęt.
Nawet nauczyciele nie zawsze posiadają odpowiedni i z szybkim internetem co już zostało zauważone w kuratoriach.
Wiele osób miało dostęp do internetu wyłącznie w pracy czy szkole.
Kleoma Ale powiedz, czy w obliczu tej sytuacji jest inne wyjście, jak zamknięcie wymienionych instytucji? Przecież to pierwszy krok w zapobieganiu rozprzestrzeniania się wirusa. Czemu tu niektórzy wyszykują na siłę same problemy, kiedy są one zwyczajnie nieuniknione w takich przypadkach? Epidemie nie są czymś nowym dla ludzkości, chociaż my, żyjący na przełomie XX i XXI wieku zapomnieliśmy jak one wyglądają. Stąd taka panika i powszechny chaos. Nie wiem, czego niektórzy oczekują, że nagle z pstryknięciem palca się to skończy? A no nie skończy się szybko, dopiero po pewnym czasie, kiedy albo wirus osłabi swoją zjadliwość albo raczej większość osób nabierze odporności, tak jak na grypę, albo zdążą na czas ze szczepionką, albo.... Właśnie gdybać to możemy sobie w nieskończoność, pozostaje nam czekać i stosować się do zaleceń, zachowując zdrowy rozsądek.
Moim zdaniem wystarczyłoby tylko gdyby Ci wszyscy rządowi „uspokajacze”, którzy wypowiadają się w celu powstrzymania ewentualnej paniki, zwyczajnie nie oszukiwali ludzi, bo wbrew temu, co pisze Snake o ciemnym i bezwolnym motłochu, to większość zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i stosuje sumiennie do zakazów i zaleceń. To właśnie odpowiedzialna postawa Polaków, którzy zobaczyli na przykładzie Włoch, do czego doprowadzić może ignorowanie niebezpieczeństwa, oraz to, że jesteśmy „opóźnieni” w stosunku do Europy Zach. w skali zaawansowania rozprzestrzenienia się wirusa, ustawiła nas w lepszej sytuacji.
Osobiście wkurzają mnie zapewnienia o tym, że jesteśmy przygotowani, czekamy na dostawy np. środków ochrony, podczas gdy wszyscy, którzy są na „pierwszej linii frontu” donoszą o brakach w podstawowym wyposażeniu. Albo chwalenie się, że mamy więcej niż inni respiratorów, ale już przemilcza się fakt, że 3/4 z tego dostarczyła hejtowana przez rząd WOŚP.
Albo akcja „lot do domu”, bo to, co pisze się na stronach lotu i o czym zapewniają rządzący a rzeczywistość i jak to się odbywa, to zupełnie odrębne sprawy.Zatem Snake, odpowiadając na Twoje pytanie, ja nie oczekuję czarnowidztwa i kajania się, ale zwykłej uczciwości.
Mogę się pod tym wyłącznie podpisać. Czym innym jest uspokajanie, ale uczciwe przedstawianie zaistniałej sytuacji, a czym innym zwykłe mydlenie oczu z równoczesnym nieuczciwym prowadzeniem kampanii wyborczej.
W mieście, w którym pracuje mój mąż pani doktor wróciła z wojaży zagranicznych i po powrocie jakby nigdy nic już następnego dnia przyjmowała pacjentów w swoich dwóch gabinetach. W głowie się nie mieści, że lekarz może być tak lekkomyślny. Efekt oczywiście jest taki, że jakieś 100 osób zostało poddanych kwarantannie. A wiecie jak to się wydało? Ktoś na nią po prostu doniósł, przyszła do domu policja, a pani doktor grozi 5 tysięcy złotych i do 8 lat więzienia za narażanie zdrowia i życia innych ludzi.
Osobiście w takich przypadkach jestem za karaniem z całą surowością.
Moje dziecko młodsze dostaje z wiejskiej szkoły lekcje na każdy dzień. Przez dziennik elektroniczny, na który wchodzi mama i podaje mu co ma dziś zrobić. Starszy nie dostaje, bo u niego w szkole nie ma dziennika elektronicznego i kończy 8 klasę. Dostał w szkole na odchodne, że ma powtarzać materiał do egzaminu, bo sam zakres zdążyli przerobić przed rozejściem. Siedzi więc i robi testy w internecie, ma też testy papierowe. U mnie na wsi internet radiowy i komórkowy. Jeśli gdzieś dociera sygnał komórkowy, to internet też raczej jest. Słaby internet owszem jest problemem dla dzieci i młodzieży ale nie w zakresie dostępu do e-lekcji ale w zakresie gier sieciowych. W które moje dzieciaki grają obecnie przez większość dnia. Telefon od kolegi z klasy urywa się już od 7 rano, żeby wstawać i się logować do gry...
No oczywiście, że to nie była wina szpitala, tylko tej kobiety. Szpital musieli zamknąć w takich okolicznościach.
Janix2 napisał/a:Snake napisał/a:Nie powtarzaj kłamstw. 313 na 10000.
Nie kłam:
"Fundacja #WOŚP @fundacjawosp zakupiła ponad 1000 urządzeń do wspomagania oddychania, a z powodu specyfiki działalności – są to przede wszystkim urządzenia do nieinwazyjnego wspomagania oddychania noworodków oraz w drugiej kolejności respiratory noworodkowe i dziecięce"Wystarczy czytać co się wysyła. Rozbij teraz tysiąc urządzeń na respiratory oraz inne urządzenia. Potem zastanów się jak podłączyć do respiratora dla niemowląt starszą panią lub pana. No chyba, że w myśl powiedzenia, że na starość każdy dziecinnieje... No i na koniec 3/4 z 10000, to jak mnie w podstawówce uczyli, to 7500
Oj ludzie, ludzie...
Woś nigdy nie prowadził akcji zbiórki na walkę z epidemiami. Miał konkretny cel i to realizuje. Więc może dajmy spokój Owsiakowi. Nie jego rolą jest dbanie o wyposażenie wszystkich szpitali w Polsce. Od tego są osoby zarządzające
Zamknięte uczelnie, szkoły, akademiki, biblioteki, domy kultury...
Uczniowie i studenci w większości opuścili miasta i wrócili do swoich miasteczek i wsi, do domów gdzie internetu nie ma.
Uczniowie mają mieć lekcje on- line.
Tylko nie każde dziecko ma własny sprzęt.
Nawet nauczyciele nie zawsze posiadają odpowiedni i z szybkim internetem co już zostało zauważone w kuratoriach.
Wiele osób miało dostęp do internetu wyłącznie w pracy czy szkole.
Wybacz Kleoma, ale nie wierzę w to, że istnieje gospodarstwo domowe, gdzie nie ma przynajmniej jednego komputera. A rodzic, jak pracuje z domu to ma laptopa albo swojego, albo z pracy. W momencie, kiedy laptopa do podstawowych zadań możesz kupić za mniej niż tysiąc złotych, nie wyobrażam sobie, żeby jakieś dziecko nie miało żadnego dostępu do sprzętu komputerowego.
Plus lekcje online zawsze można też odtworzyć na tablecie, albo średnio jakościowo, ale na telefonie pewnie też.
Słaby internet u nauczycieli? Ja mam wykupiony najtańszy pakiet z najsłabszym internetem u jednego z operatorów i bez problemu da się na tym żyć. A jak nie to zawsze lekcję można nagrać wcześniej i wrzucić uczniom do oglądania razem z zadaniami.
Naprawdę Kleoma, siejesz taki defetyzm, że głowa mała. Wszystko jest źle, wszystko jest dla Ciebie powodem do narzekania. Już przestańmy przesadzać. Czasy, kiedy ludzie mieli dostęp do szybkiego internetu w pracy czy szkole minęły już kilka lat temu. Nawet na zabitej dechami wiosce moich kuzynów nie ma zasięgu w telefonie, ale doprowadzony internet im śmiga aż miło.
639 2020-03-20 13:44:07 Ostatnio edytowany przez Olinka (2020-03-20 13:59:15)
loka dziewczyno to Ciebie nie Da się czytać! Serio! [edycja moderatorska] Wyobraź sobie, że są rodziny, które nie mają sprzętu, Internetu. To, że tobie się tak powodzi to się ciesz, ale nie wszyscy mają jak Ty. Moja ciotka mieszka 15 km od miasta wojewódzkiego, i jedyny Internet jaki może mieć to lte z sieci komórkowej, który jest tak słaby, że nie można praktycznie nic zrobić, i to jest w jednym miejscu w całym domu. Tak samo jak sieć komórkowa. Wyobraź sobie, że jest duzo biednych dzieciaków, czy mieszkających na koloniach na wsi.
Woś nigdy nie prowadził akcji zbiórki na walkę z epidemiami. Miał konkretny cel i to realizuje. Więc może dajmy spokój Owsiakowi. Nie jego rolą jest dbanie o wyposażenie wszystkich szpitali w Polsce. Od tego są osoby zarządzające
Oczywiście i nic nie mam do WOŚP, póki ktoś nie szerzy dezinformacji, że większość służby zdrowia w Polsce funkcjonuje dzięki niej. Rozumiem, że są ludzie, dla których może być niejakim szokiem, że w 99,5 % służba zdrowia funkcjonuje dzięki ich podatkom. Z których powiaty, miasta, wojewodowie, marszałkowie samorządów, ministerstwa opłacają zakupy sprzętu, czynsze, opłaty za wodę, prąd, gaz, ciepło, pensje i takie tam.
Rozumiem, że są ludzie, dla których może być niejakim szokiem, że w 99,5 % służba zdrowia funkcjonuje dzięki ich podatkom. Z których powiaty, miasta, wojewodowie, marszałkowie samorządów, ministerstwa opłacają zakupy sprzętu, czynsze, opłaty za wodę, prąd, gaz, ciepło, pensje i takie tam.
Właśnie o to chodzi, że jak funkcjonuje, każdy widzi. Strach chorować, kiedy okres oczekiwania na wizytę w poradni specjalistycznej nierzadko trwa całe miesiące, terminy badań podobnie, zamyka się kolejne szpitale/oddziały, a te które są, są niedofinansowane. Obecna sytuacja tylko jeszcze bardziej obnażyła tragiczny stan polskiej ochrony zdrowia.
Dzisiaj dowiedziałam się, że w moim mieście zamknęli cały oddział ratunkowy, bo przyszła na SOR jakaś kobieta zarażona koronawirusem jak się później okazało. A mówili w telewizji, żeby tam się nie zgłaszać. Baba podejrzewała, że to ma, bo akurat wróciła z kraju w którym szaleje wirus. Poza tym jak zauważyliście same " starsze" osoby umierają. Pozytywne w tym wszystkim jest to, że wynaleźli, zbadali ten enzym, z którego składa się wirus i pracują intensywnie nad lekarstwem.
O Januszach i Grazynach w dobie koronowirusa był cały wątek kiedyś.
Obecny rząd na ten moment robi chyba co może i nikt akurat w dobie walki nie ma im za zle. Ogólnie jednak przygotowania nie ma od lat bo od takich rzeczy dużo wcześniej zatrudnia się ekspertów i pracuje latami.
I może u innych jest gorzej ale po co ba innych patrzeć.
Snake natomiast bronisz status quo a dobrze nie jest.
Snake napisał/a:Rozumiem, że są ludzie, dla których może być niejakim szokiem, że w 99,5 % służba zdrowia funkcjonuje dzięki ich podatkom. Z których powiaty, miasta, wojewodowie, marszałkowie samorządów, ministerstwa opłacają zakupy sprzętu, czynsze, opłaty za wodę, prąd, gaz, ciepło, pensje i takie tam.
Właśnie o to chodzi, że jak funkcjonuje, każdy widzi. Strach chorować, kiedy okres oczekiwania na wizytę w poradni specjalistycznej nierzadko trwa całe miesiące, terminy badań podobnie, zamyka się kolejne szpitale/oddziały, a te które są, są niedofinansowane. Obecna sytuacja tylko jeszcze bardziej obnażyła tragiczny stan polskiej ochrony zdrowia.
Czeka się na wizytę/badanie nie dlatego, że nie ma sprzętu. Pisałem o tym. Czeka się, bo tak są kontraktowane świadczenia przez NFZ. Ten dla przykładu zleca poradni/szpitalowi 100 porad/badań miesięcznie. Poradnia/szpital może zrobić i 300 miesięcznie ale kasę z NFZ dostanie za 100. Sporą część zadłużenia szpitali, to są właśnie nadwykonania, za które nie mogą dostać pieniędzy od NFZ, bo nie były zakontraktowane. Stąd przepełnione w szpitalach oddziały łóżkowe. Tak jak pisałem o moim dziecku. Żeby zrobić badanie trwające do godziny czasu szpital położył mi dziecko na 3 dni, bo za to mają konkretną kasę z NFZ, a za samo badanie nie. Większość dzieci na oddziale, w tym leżące na korytarzach, to były dzieci zdrowe właśnie na tej minimum "trzydniówce". Oczywiście lekarze chcieli mi dziecko zatrzymać jeszcze dłużej "no przynajmniej jeszcze przez weekend", gdzie w weekend w ogóle nie robią żadnych badań ale mieliby jeszcze 2 dni do rozliczenia kasy z NFZ.
644 2020-03-20 14:09:48 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-03-20 14:11:41)
Jeśli już stan polskiej służby zdrowia określany jest jako syf i malaria, gorsza niż w za przeproszeniem w Burkina Faso, to niech nikt nie oczekuje, że nagle stanie się rewelacyjna i zmieni w ideał za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Akurat to, co się dzieje i jak panowie rządzący podchodzą do sprawy nie uważam za tragiczne, bo przecież zawsze może być lepiej, czego by sie nie zrobiło, to zawsze można jeszcze coś ulepszyć. Mówiąc szczerze, to bardziej miałbym do Służby Zdrowia pretensję w kwestii profilaktyki, sprzętu czy badań pod kątem chorób, które na co dzień trawią ludzi w tym kraju i zbierają śmiertelne żniwo. Choroby te są od dłuższego czasu znane i nie przychodzą nagle, tylko dają się wszystkim we znaki od dawna. Epidemię ciężko przewidzieć i ciężko zatrzymać, bo...jest epidemią, szczególnie jeśli roznosi się drogą kropelkową.
Jak można by było ją teraz zatrzymać? Chyba poza zamknięciem wszystkim ludzi w 4 ścianach lub obowiązkowym noszeniem kombinezonów ochronnych, nic innego się zrobić nie da..
Tak poza tym, to niech ktoś znajdzie obywatela jakiegokolwiek państwa, który stwierdziłbym z całą stanowczością, że system działania jego państwa spełnia całkowicie jego oczekiwania.
MagdaLena1111 napisał/a:Zatem Snake, odpowiadając na Twoje pytanie, ja nie oczekuję czarnowidztwa i kajania się, ale zwykłej uczciwości.
No to będziesz niestety zawiedziona.
No niestety, na to wygląda.
Dlatego można śmiało powiedzieć u nas o kryzysie przywództwa i tylko zdrowy rozsądek Polaków nas w miarę chroni.
Ale wolałabym, żeby ktoś wyszedł i jak Merkel powiedział wprost, że zachoruje 60-70% osób, żebyśmy byli przygotowani, bo jak z kolei powiedział premier Włoch: „nie ukrywamy niczego przed obywatelami, a kto robi to w innych krajach, gorzko tego pożałuje”.
Kleoma Ale powiedz, czy w obliczu tej sytuacji jest inne wyjście, jak zamknięcie wymienionych instytucji? Przecież to pierwszy krok w zapobieganiu rozprzestrzeniania się wirusa. Czemu tu niektórzy wyszykują na siłę same problemy, kiedy są one zwyczajnie nieuniknione w takich przypadkach? Epidemie nie są czymś nowym dla ludzkości, chociaż my, żyjący na przełomie XX i XXI wieku zapomnieliśmy jak one wyglądają. Stąd taka panika i powszechny chaos. Nie wiem, czego niektórzy oczekują, że nagle z pstryknięciem palca się to skończy? A no nie skończy się szybko, dopiero po pewnym czasie, kiedy albo wirus osłabi swoją zjadliwość albo raczej większość osób nabierze odporności, tak jak na grypę, albo zdążą na czas ze szczepionką, albo.... Właśnie gdybać to możemy sobie w nieskończoność, pozostaje nam czekać i stosować się do zaleceń, zachowując zdrowy rozsądek.
Ależ ja jestem za zamknięciem wszystkiego co możliwe, co nie jest do życia niezbędne w czasie zarazy.
Jeszcze kościoły powinni zamknąć tak jak to jest w innych krajach.
Napisałam to bo chodzi mi o to, żeby uzmysłowić niektórym tu na tym forum, ze dostęp do komputera wcale nie jest taki powszechny jak im się wydaje.
I wiele osób nawet młodych od internetu zostało odciętych. I nie da się zamówić, opłacić itd. nie wychodząc z domu.
Zamknięte uczelnie, szkoły, akademiki, biblioteki, domy kultury...
Uczniowie i studenci w większości opuścili miasta i wrócili do swoich miasteczek i wsi, do domów gdzie internetu nie ma.
Uczniowie mają mieć lekcje on- line.
Tylko nie każde dziecko ma własny sprzęt.
Nawet nauczyciele nie zawsze posiadają odpowiedni i z szybkim internetem co już zostało zauważone w kuratoriach.
Wiele osób miało dostęp do internetu wyłącznie w pracy czy szkole.
Ja mam takie ciekawe pytanie... co z dziećmi niepełnosprawnymi i z takimi, które powinny mieć ograniczany dostęp do elektroniki? Np. mój syn (ma ZA) nie powinien spędzać przed monitorem/ekranem dłużej niż dwie godziny dziennie, ponieważ mu to szkodzi (jest nadpobudliwy). Jak to rozwiązać?
Oczywiście pomijam to, że nie każdy ma w domu komputer i nieograniczony dostęp do internetu...
No ja stosuję się bezwzględnie do zaleceń. Nic na ten moment innego nie da się zrobić. Jeśli chodzi o biznesy to mam w rodzinie dużo takich osób, które mają swoje sklepy, czy robią remonty w mieszkaniach czy jeszcze inne. To, że interes podupadnie to zawdzięczamy wirusowi, który nagle się pojawił i niszczy wszystko co napotka na swojej drodze. Rząd nie jest niczemu winny. Rząd nie stworzył tego wirusa. A narazie dotąd jedyną sprawdzoną bronią przeciw wirusowi to są właśnie te zalecenia i kwarantanny.
Zamknięte uczelnie, szkoły, akademiki, biblioteki, domy kultury...
Uczniowie i studenci w większości opuścili miasta i wrócili do swoich miasteczek i wsi, do domów gdzie internetu nie ma.
Uczniowie mają mieć lekcje on- line.
Tylko nie każde dziecko ma własny sprzęt.
Nawet nauczyciele nie zawsze posiadają odpowiedni i z szybkim internetem co już zostało zauważone w kuratoriach.
Wiele osób miało dostęp do internetu wyłącznie w pracy czy szkole.
Tak, na pewno. Ci biedni studenci nie mieli laptopa, ani komórki na studiach. Żyje bez internetu i jak średniowieczni skrybowie przepisywali książki... Wiesz co przestań tutaj bajki opowiadać. W dzisiejszych czasach nie da się studiować bez komputera i internetu. Nie ma indeksów Tylko USO-sy, wypożyczenie książek też przez neta. Ba jak ci biedni studenci z twojej wsi z XIX wieku dostali się na te studia sporo cała rekrutacja jest przez Internet.
Wybacz ale moim zdaniem wyolbrzymiasz problem. Na wsi jest internet. Większość ludzi ma komputer, komórki, wodę i inne "udogodnienia. Ba ci co mają kurniki wielkopowierzchniowe mogą nawet swój drób obserwować na tablecie czy telefonie. Po 2 w Podlasiu wielu rolników oddaje Mleko do mleczarni. Cyba do Mlekpolu... O ile nazwy firmy nie mylę. Grajewo robi Bielsk Podlaski, robi chyba sery, Wysokie Mazowieckie Jogurty, W Grajewie też jest duża mleczarnia. I jak to możliwe, że oddają to mleko skoro każda Krasulka musi miec pełną dokumentację unijną. Przecież nie prowadza tego w zeszycie w dwie linie...
650 2020-03-20 14:47:22 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-03-20 14:49:24)
Kleoma, dla mnie całkowite zamknięcie się w domu to utopia. Utopią jest też wiara, że samą ostrożnością ustrzeżemy się od zarazy. Możemy tylko minimalizować zagrożenie.
Ja tam chodzę do Biedronki prawie co dzień, bo nie jestem wielbłądem, by na własnym grzbiecie przynieść zapasy na miesiąc.