Dylematy, dylematy... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Dylematy, dylematy...

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 87 z 87 ]

66

Odp: Dylematy, dylematy...

Dylematy z naszej klasy... Mnie się wydaje, że poczułaś potrzebę napisania tego, bo zaczynasz szpila coraz bardziej wbija Ci się w sumienie.
Tylko dwa wyjścia: albo zakończysz romans i wrócisz do męża bez słowa, ale z gryzącym bólem pod czaszką, bo wiesz, co zrobiłaś. Albo przyznasz mężowi, że nie jesteś z nim szczęśliwa i brakuje Ci w życiu pieprzu i znalazłaś go pod inną kołdrą.

Cokolwiek nie zrobisz, robisz sobie i najbliższym krzywdę. Tak to widzę. Tak, jestem jednym z tych, co obrzuca, bo nie rozumiem, jak można mieć taki tupet i żyć w ten sposób. W oszustwie. I mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał próbować zrozumieć na własnym podwórku. Kryzysy zawsze się pojawiają, ale trzeba umieć się z nimi zmierzyć.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez 19:40 (2020-02-02 10:59:43)

Odp: Dylematy, dylematy...
trx napisał/a:
19:40 napisał/a:
jo_ga napisał/a:

Moi Drodzy: gdyby każdy był kryształowy to żylibyśmy w utopii. Tak niestety nie jest. Wielu z nas jest poranionych oraz samemu rani. Niestety dotyka to najbliższych nam osób.

amen wink

pewnie ludzie jednak wolą ta swoją utopię jak mierzenie się z niedoskonałościami swoimi, innych czy też otaczającej nas rzeczywistości

Chyba nigdy nie wiemy wszystkiego o drugim człowieku ja wręcz będę się upierał że najczęściej wiemy niewiele, oskarżamy siebie o bycie nie fair bo o sobie wiemy dużo, wiemy też jak dużo ukrywamy przed innymi a ci inni najczęściej wcale nie mniej mają do ukrycia.

Zdrada niejedno ma imię i pewnie jest w życiu większości z nas tylko rzadko wychodzi na jaw a jak wychodzi to może być punktem zwrotnym bo bardziej jest skutkiem a nie nie przyczyną problemów.

No dobrze, ale to, to że coś jest - być może - statystycznie nawet częste nie zmienia i nie umniejsza faktu, że jest to w dalszym ciągu wyjątkowo denne i że w miarę normalnie ukształtowany moralnie człowiek, przy założeniu, że preferuje monogamię, gdyby miał zawczasu świadomość, że jego partner dopuści się zdrady, przez roztropność nawet przez ścierę by go nie tknął. Nie wiem czy to miła świadomość, no mnie by chyba trochę przeszkadzała, ale widać różne są stopnie uwrażliwienia.

Nie wiem co tak pocieszającego jest w tym, że i innym  zdrada się  zdarza. Taka to logika, a raczej jej brak, jakby dajmy na to, uznać że nie ma problemu w tym, że waży się 130 kilo bo taki dziś odsetek otyłych na świecie. No głupie? Głupie.

W Polsce rozwodem kończy się średnio 33% małżeństw z czego częściej w miastach ok 44% (większa niezależność materialna kobiet) o 22% na wsiach (małżeństwo trwa bo musi z powodów np. ekonomicznych co prawdopodobnie występuje częściej na wsiach ale jest też znane w dużych miastach) czyli oprócz małżeństw zakończonych rozwodem mamy małżeństwa "papierowe" choć żyjące w fatalnej kondycji.
Jeśli chodzi o zdrady o podłożu seksualnym to mężczyźni częściej dodają sobie a kobiety ujmują ale można przyjąć, że jest to zjawisko niemalże powszechne dotyczące nie ma znaczenia w tej chwili czy dotyczy 1/3 czy 2/3 par/związków itp. Dodatkowo zdrada nie jedno ma imię i zdarzają się też zdrady mające wpływ na parę, którym daleko do aspektu czystko seksualnego ale o nich jakoś wolimy nie mówić może dlatego, że nie są tak łatwe do uchwycenia.

Możliwe, że nieudane małżeństwa to więcej jak połowa długotrwałych związków ale skupmy się tylko na tych 33% czyli 1/3


Przyjmijmy, że chcesz pojechać na wakacje i organizator sumiennie informuje, że tylko 1/3 naszych wczasowiczów dociera na miejsce.
Przyjmijmy, że idziesz na prostą operacje "wyrostka" i jej śmiertelność to "tylko 1/3" przypadków.
Przyjmijmy, że ....  i tak można by wymieniać wink

Gdy tak naprawdę asekurujemy się dużo mocniej gdy ryzyko niepowodzenie jest dużo niższe czego przykładem są poduszki powietrzne, napinacze pasów bezpieczeństwa itp. systemy bezpieczeństwa w samochodach które w przeważającej większości nigdy nie zostaną użyte.

Skąd w nas taka niechęć do myślenia o zdradzie, może to strach przed przyznaniem się, że jesteśmy bezsilni wobec czegoś co nas może zranić.


Bardzo łatwo - szczególnie w przypadku romansu - jest ocenić negatywnie osobę zdradzającą a zdradzaną otoczyć ochroną, bo my sami nie chcielibyśmy być zdradzeni a jak już to by się stało chcielibyśmy aby ktoś zrozumiał nasz ból.
Tylko tak naprawdę "my zewnętrzni obserwatorzy" nie znamy dynamiki związku którego zdrada doświadcza, nie znamy szczegółów tej relacji, nie znamy prawdy o jej uczestnikach.

Wiemy tylko, że sami nie chcielibyśmy być zdradzeni i ten strach przejawia się w naszych ocenach.

68

Odp: Dylematy, dylematy...

Ktoś kto nie został zdradzony przez osobę którą kochał tak naprawdę - całym sobą - nigdy nie zrozumie zdradzonego.
Tego nie można ot tak sobie wyobrazić.
Nie tylko tracimy miłość swojego życia, najważniejszą osobę na świecie.
Umiera też część nas.

Dlatego autorce - tak samo zresztą jak innym zdradzającym - pozostaje życzyć tego by spotkali na swojej drodze osobę w której zakochają się bez pamięci.

I by ta osoba okazała się taka sama jak oni.

69

Odp: Dylematy, dylematy...

19:40 - "Tylko tak naprawdę "my zewnętrzni obserwatorzy" nie znamy dynamiki związku którego zdrada doświadcza, nie znamy szczegółów tej relacji, nie znamy prawdy o jej uczestnikach.
Wiemy tylko, że sami nie chcielibyśmy być zdradzeni i ten strach przejawia się w naszych ocenach."
                                         ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Tak, zgoda absolutna co do zdania nr 1, co do zdania nr 2 jeśli odrzucimy ten strach co byśmy nie chcieli go,  to czym się kierować w ocenie mając na uwadze punkt 1, pewnie statystyki miały by się lepiej gdyby te wszystkie pocieszycielki i zbawcy brali to pod uwagę, myślę że jak do związku ludzie się poszukali sami ( najczęściej ) to niech sami te związki rozwiązują lub nie i tworzą nowe lub nie

Nathan - dokładnie tak jak napisałeś

70 Ostatnio edytowany przez Venna (2020-02-02 14:49:16)

Odp: Dylematy, dylematy...

jo_ga jeśli się nie mylę to wyszłaś za mąż mając lat 23...nie kumam .. w tym wieku wierzy sie w wielka miłość i z milosci chce sie slubu, to raczej serce nie rozum decyduje..choć są też inne powody..nie moge pojąc jak będąc w takim wieku zdecydowałaś sie na ślub z kims kto Cię nie pociaga? O co więc chodzi?
Jakie byly korzyści - bo moze to ma znaczenie? Chcialas wyrwac sie z domu, zaszlas w ciaze, potrzebowalas statusu żony? Przepraszam ale to mi sie jakos nie zgadza.
A jesli chodzi o zdradę to zgadzam się z przedmowcami ...i zanuciłabym Ci od razu "stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..choc kto inny spi przy Tobie, nie Ty mnie rano budzisz (...)

71 Ostatnio edytowany przez Brio (2020-02-02 21:05:11)

Odp: Dylematy, dylematy...

Do czego to doprowadzi.... Do burdel w życiu... To tak najogólniej.

72

Odp: Dylematy, dylematy...
19:40 napisał/a:
trx napisał/a:
19:40 napisał/a:

amen wink

pewnie ludzie jednak wolą ta swoją utopię jak mierzenie się z niedoskonałościami swoimi, innych czy też otaczającej nas rzeczywistości

Chyba nigdy nie wiemy wszystkiego o drugim człowieku ja wręcz będę się upierał że najczęściej wiemy niewiele, oskarżamy siebie o bycie nie fair bo o sobie wiemy dużo, wiemy też jak dużo ukrywamy przed innymi a ci inni najczęściej wcale nie mniej mają do ukrycia.

Zdrada niejedno ma imię i pewnie jest w życiu większości z nas tylko rzadko wychodzi na jaw a jak wychodzi to może być punktem zwrotnym bo bardziej jest skutkiem a nie nie przyczyną problemów.

No dobrze, ale to, to że coś jest - być może - statystycznie nawet częste nie zmienia i nie umniejsza faktu, że jest to w dalszym ciągu wyjątkowo denne i że w miarę normalnie ukształtowany moralnie człowiek, przy założeniu, że preferuje monogamię, gdyby miał zawczasu świadomość, że jego partner dopuści się zdrady, przez roztropność nawet przez ścierę by go nie tknął. Nie wiem czy to miła świadomość, no mnie by chyba trochę przeszkadzała, ale widać różne są stopnie uwrażliwienia.

Nie wiem co tak pocieszającego jest w tym, że i innym  zdrada się  zdarza. Taka to logika, a raczej jej brak, jakby dajmy na to, uznać że nie ma problemu w tym, że waży się 130 kilo bo taki dziś odsetek otyłych na świecie. No głupie? Głupie.

W Polsce rozwodem kończy się średnio 33% małżeństw z czego częściej w miastach ok 44% (większa niezależność materialna kobiet) o 22% na wsiach (małżeństwo trwa bo musi z powodów np. ekonomicznych co prawdopodobnie występuje częściej na wsiach ale jest też znane w dużych miastach) czyli oprócz małżeństw zakończonych rozwodem mamy małżeństwa "papierowe" choć żyjące w fatalnej kondycji.
Jeśli chodzi o zdrady o podłożu seksualnym to mężczyźni częściej dodają sobie a kobiety ujmują ale można przyjąć, że jest to zjawisko niemalże powszechne dotyczące nie ma znaczenia w tej chwili czy dotyczy 1/3 czy 2/3 par/związków itp. Dodatkowo zdrada nie jedno ma imię i zdarzają się też zdrady mające wpływ na parę, którym daleko do aspektu czystko seksualnego ale o nich jakoś wolimy nie mówić może dlatego, że nie są tak łatwe do uchwycenia.

Możliwe, że nieudane małżeństwa to więcej jak połowa długotrwałych związków ale skupmy się tylko na tych 33% czyli 1/3


Przyjmijmy, że chcesz pojechać na wakacje i organizator sumiennie informuje, że tylko 1/3 naszych wczasowiczów dociera na miejsce.
Przyjmijmy, że idziesz na prostą operacje "wyrostka" i jej śmiertelność to "tylko 1/3" przypadków.
Przyjmijmy, że ....  i tak można by wymieniać wink

Gdy tak naprawdę asekurujemy się dużo mocniej gdy ryzyko niepowodzenie jest dużo niższe czego przykładem są poduszki powietrzne, napinacze pasów bezpieczeństwa itp. systemy bezpieczeństwa w samochodach które w przeważającej większości nigdy nie zostaną użyte.

Skąd w nas taka niechęć do myślenia o zdradzie, może to strach przed przyznaniem się, że jesteśmy bezsilni wobec czegoś co nas może zranić.


Bardzo łatwo - szczególnie w przypadku romansu - jest ocenić negatywnie osobę zdradzającą a zdradzaną otoczyć ochroną, bo my sami nie chcielibyśmy być zdradzeni a jak już to by się stało chcielibyśmy aby ktoś zrozumiał nasz ból.
Tylko tak naprawdę "my zewnętrzni obserwatorzy" nie znamy dynamiki związku którego zdrada doświadcza, nie znamy szczegółów tej relacji, nie znamy prawdy o jej uczestnikach.

Wiemy tylko, że sami nie chcielibyśmy być zdradzeni i ten strach przejawia się w naszych ocenach.


To się dość irracjonalne robi jako dyskusja, ale niech będzie, spróbuję.

Jaka jest smiertelność na drogach wszyscy wiedzą, każdy wie, że wyjeżdżając może nie dojechać, ale jak to się ma do faktu, że jeżeli ktoś jeździ po pijaku i kogoś zabije to jest zbrodniarzem? I jakie ma znaczenie, że jechał napruty, bo pracę stracił, żona go zdradziła, albo miał traumę z dzieciństwa? Żadnego. No więc jakie ma znaczenie 'dynamika związku', w którym pojawia się zdrada? Dopóki ktoś nie jest kajdanami przykuty do tej zdradzanej osoby, a jednak zazwyczaj nie jest - żadnego. 
Jak żona nie daje i jest gderliwa to zdrada jest już "skutkiem a nie przyczyną"? Czemu  żony w diabły nie posłać w ramach skutku? Bo zdradzający chce czerpać korzyści z kilku osób równocześnie, korzystając z nieświadomości minimum jednej. Można swoją sielankę pójść budować "na legalu", tylko coś by trzeba wtedy stracić, coś oddać, a po co.
Taka jo_ga, no ma super porozumienie z gachem a mąż szpetny i zapracowany i jej nie rozumie,  ale nie odejdzie, bo też w sumie gdzie ma odejść,  gach jej zdaje się na stałe nie chce.
Ciągnie więc te pare srok za ogon, ale to czyimś kosztem, kosztem czyichś uczuć, czyjegoś czasu, czyjejś szansy na lepszy związek, też czyjejś pracy i zasobów, czyjegos cierpienia w przyszłości pewnie. Udaje kogoś kim nie jest przed tym obleśnym mężem, przed nieświadomą niczego córką. To jest złodziejstwo i to najgorszego rodzaju, bo tego co się kradnie nie sposób zwrócić okradanym.
No i jestem mniejsza świnią jeśli zdradzam, ale sąsiad też zdradza? A jestem mniejszym złodziejem, jeżeli kradnę, ale kto inny też coś ukradł?

73 Ostatnio edytowany przez blanka56 (2020-02-02 23:16:01)

Odp: Dylematy, dylematy...
19:40 napisał/a:

Bardzo łatwo - szczególnie w przypadku romansu - jest ocenić negatywnie osobę zdradzającą a zdradzaną otoczyć ochroną, bo my sami nie chcielibyśmy być zdradzeni a jak już to by się stało chcielibyśmy aby ktoś zrozumiał nasz ból.
Tylko tak naprawdę "my zewnętrzni obserwatorzy" nie znamy dynamiki związku którego zdrada doświadcza, nie znamy szczegółów tej relacji, nie znamy prawdy o jej uczestnikach.

Wiemy tylko, że sami nie chcielibyśmy być zdradzeni i ten strach przejawia się w naszych ocenach.

19:40 -prawda ,cala prawda w Twoim podsumowaniu watku ,pisanych postow ..nie ma dymu bez ognia ....nic w zwiazku , malzenstwie nie dzieje sie bez przyczyny ktorejs ze stron .
Jest jeszcze inna przyczyna ...ze partnerzy ,malzonkowie nie rozmawiaja ,a moze nie potrafia ze  soba rozmawiac o  swoich potrzebach ,pragnieniach....a jesli juz rozmawiaja to ktoras ze stron jest calkowicie bierna ....bo cel jest osiegniety ,jest pewna stagnacja i po co to zmieniac ...i tak zycie ,zwiazek pozostaje w szarosci i beznadziei dla ktorejs osoby w zwiazku .
Kiedys bedac na Kubie zwrocialam uwage na mezczyzne ,dosc orginalnie i gustowie ubranego ,z nienaganna sylwetka(to moje skrzywienie zawodowe ,czerpie inspiracje tworcze obserwujac otoczenie ) .... zona ,przeciwienstwo jego .
Co sie okazalo ...ze to rodacy mieszkajacy w Calgary ...jak to po drinkach ,jezyk sie rozwiazuje ...i slysze relacje obu stron ...ONA ..calkowity brak zainteresowania sexem ,interesuje ja tylko gotowanie i wnuki ...ON ...koniec psychicznej presji zarabiania na dom (ona nigdy nie pracowala zawodowo ) ,wyksztalcenie 2 dzieci (skonczone studia ,wlasne rodziny) pomimo nabytych chorob z ktorymi mozna sobie zyc bez wiekszych stresow, ON nadal chcialby z zona prowadzic w miare tryb zycia urozmaicony ...pojscie do restauracji ,potanczyc ,do kina ,wyjazdy na wczasy ....ona bez zadnego zainteresowania w tym kierunku ...ON poznal pania ktora ma taki problem ze swoim mezem ...spotykaja sie ,spedzaj milo czas ...nie mysla aby rujnowac swoje zwiazki ...jak mi powiedzial ...dba nadal o dom ,zone ,pozbyl sie stresu ktory pewnie by zapoczatkowal depresje .
Nastepny przyklad ....maz mojej kolezaki zrobil sie ,jak to ona mowi "kapciowo-telewizyjny " na nic zdaly sie jej rozmowy ,prosby ,podpowiedzi ....wiec postanowila sobie sama urozmaicic swoj wolny czas ....przypadkow jest tak wiele ile takich roznych sytuacji gdzie jedna ze stron pozostaje bierna w kazdym calu ....a potem te watki o zdradach .
Tak jak cale zycie sie czegos uczymy ,czegos doswiadczamy ...tak cale zycie powinnismy dbac o nasz zwiazek ..nie tylko wtedy, aby zdobyc ukochana osobe i usiasc na laurach ...bo juz nie ma takiej potrzeby .....nie bede pisac negatywnie o autorce watku ..nie bede drazyc nawet jej przeszlosci dlaczego wyszla za maz za mezczyne ktory nie byl tym wymarzonym  ...czasami milosc przychodzi pozniej a i sex moze byc coraz lepszy i spelniajacy oczekiwania kobiety i mezczyzny wraz z praktyka i fantazja ,to tylko zalezy od nas samych .
Pewnie wiekszosc piszacych jeszcze ma duzo zycia przed soba ....jak znam zycie ,to moze i tez kiedys Wam przytrafi sie taka sytuacja ..czego oczywiscie nikomu nie zycze,bo kto lubi rogi nad kanapa  ....ale nie oceniajacie tak surowo kogos jak nie znacie prawdziwych problemow .
Prosze bez komentarzy na moj post ....to moje zdanie i nie musicie z nim zgadzac ..ja to szanuje .

74 Ostatnio edytowany przez authority (2020-02-02 23:08:42)

Odp: Dylematy, dylematy...

Tu Nathan ma rację ale o ile on to pozna. Autorko albo zapomnij o gachu i odbudowuj relację w co nie wierze iż się uda albo odejdź nie mów dlaczego najlepiej zostaw obiekt westchnień na jakiś czas i odejdź np do rodziny. Jestem zwolennikiem prawdy ale w sytuacji gdy to się dzieje gdy odejdziesz nic nie mów ale nie zwalaj na męża. Daj mu do zrozumienia iż w tobie jest problem nie w nim. Tak będzie najuczciwiej.

75

Odp: Dylematy, dylematy...

A to niby dlaczego bez komentarzy na Twój post ?
Dobrze wiedzieć że długie życie przede mną smile
Dobrze też wiedzieć że zdrada to sposób w dodatku dobry,skuteczny na rozwiązanie problemów i kryzysów w związku. Na brak pożądania,miłości i szacunku uczciwości ze sobą i partnerem też.Udawanie jest łatwiejsze ?Zawsze to jakoś to będzie ?
Dobrze też się dowiedzieć że są dobre usprawiedliwione zdrady - słuszne i ma się racje okłamując siebie i partnerkę partnera dzieci .
No i na koniec dobrze wiedzieć że dobrych małżonków jak się oszukuje to jeszcze coś jak zdrada a jak niedobrzy to nawet wcale nie zdrada i inne sposoby w tym rozstanie jak się jest nieszczęśliwym są niedobre .

76

Odp: Dylematy, dylematy...

Pasławek  : "A to niby dlaczego bez komentarzy na Twój post ?........"

To samo pomyślałam, to co napisałeś dalej - nie ujęłabym lepiej więc dzięki bo nie musiałam się opisać

77 Ostatnio edytowany przez blanka56 (2020-02-03 00:40:16)

Odp: Dylematy, dylematy...
paslawek napisał/a:

A to niby dlaczego bez komentarzy na Twój post ?
Dobrze wiedzieć że długie życie przede mną smile
Dobrze też wiedzieć że zdrada to sposób w dodatku dobry,skuteczny na rozwiązanie problemów i kryzysów w związku. Na brak pożądania,miłości i szacunku uczciwości ze sobą i partnerem też.Udawanie jest łatwiejsze ?Zawsze to jakoś to będzie ?
Dobrze też się dowiedzieć że są dobre usprawiedliwione zdrady - słuszne i ma się racje okłamując siebie i partnerkę partnera dzieci .
No i na koniec dobrze wiedzieć że dobrych małżonków jak się oszukuje to jeszcze coś jak zdrada a jak niedobrzy to nawet wcale nie zdrada i inne sposoby w tym rozstanie jak się jest nieszczęśliwym są niedobre .

Opacznie mnie zrozumiales ...moj post nie byl pochwala i zacheta do zdrady .....napisalam  ,ze ludzie sami sie przyczyniaja do takich sytuacji poprzez swoj egoizm ,lenistwo ,nalog,czy brak potrzeb i zrozumienia drugiej osoby ...

78 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2020-02-03 00:58:44)

Odp: Dylematy, dylematy...
blanka56 napisał/a:

[...]nie mysla aby rujnowac swoje zwiazki[...]

[...]dba nadal o dom ,zone ,pozbyl sie stresu ktory pewnie by zapoczatkowal depresje[...]

A od kiedy to miara, jaką mierzy relację jeden z partnerów (zdradzający) ma definiować małżeństwo będące związkiem dwóch osób? Opisane przez Ciebie kuriozum zdradza żonę, ale twierdzi, że nie chce rujnować własnego związku, ani związku przygruchanej przez siebie flamy.
Zdradzając regularnie twierdzi, że nadal dba o żonę. Na dodatek mając na boku chętną do pozamałżeńskiej swawoli, według Ciebie, profilaktycznie zapobiega stresowi krocza i depresji ejakulacyjnej...
A pomyślałaś Blanko56, o żonie, która gdy po ...nastu, ...dziestu latach małżeństwa dowie się o zdradzie może przypłacić to atakiem serca, utratą zdrowia fizycznego, psychicznego lub obu jednocześnie?

Może warto jednak takiego robionego w bambuko partnera zapytać o zdanie? A nuż jest on fanem geometrii trójkątów lub sam jest gotowy zadbać nawet o stworzenie wielokąta, bo według niego małżonek także skapcaniał?  : - )))

79 Ostatnio edytowany przez blanka56 (2020-02-03 01:39:10)

Odp: Dylematy, dylematy...
aurora borealis napisał/a:
blanka56 napisał/a:

[...]nie mysla aby rujnowac swoje zwiazki[...]

[...]dba nadal o dom ,zone ,pozbyl sie stresu ktory pewnie by zapoczatkowal depresje[...]

A od kiedy to miara, jaką mierzy relację jeden z partnerów (zdradzający) ma definiować małżeństwo będące związkiem dwóch osób? Opisane przez Ciebie kuriozum zdradza żonę, ale twierdzi, że nie chce rujnować własnego związku, ani związku przygruchanej przez siebie flamy.
Zdradzając regularnie twierdzi, że nadal dba o żonę. Na dodatek mając na boku chętną do pozamałżeńskiej swawoli, według Ciebie, profilaktycznie zapobiega stresowi krocza i depresji ejakulacyjnej...
A pomyślałaś Blanko56, o żonie, która gdy po ...nastu, ...dziestu latach małżeństwa dowie się o zdradzie może przypłacić to atakiem serca, utratą zdrowia fizycznego, psychicznego lub obu jednocześnie?

Może warto jednak takiego robionego w bambuko partnera zapytać o zdanie? A nuż jest on fanem geometrii trójkątów lub sam jest gotowy zadbać nawet o stworzenie wielokąta, bo według niego małżonek także skapcaniał?  : - )))

Nie zawsze mozna wszystko opisac w watku z taka dokladnoscia jak przebiegala rozmowa ...ale dopisze dla jasnosci ...ONA wie o jego romansie a ON wie ze ONA to wie ...i tak sobie zyja w szczesciu i spokoju ,kazdy na swoj sposob ...jak mowila ,byla zaskoczona ze jest to kobieta w jej wieku ...nie jakis duzo mlodszy model ..wiec musiala ja widziec..

80 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2020-02-03 01:57:58)

Odp: Dylematy, dylematy...
blanka56 napisał/a:

Kiedys bedac na Kubie zwrocialam uwage na mezczyzne ,dosc orginalnie i gustowie ubranego ,z nienaganna sylwetka(to moje skrzywienie zawodowe ,czerpie inspiracje tworcze obserwujac otoczenie ) .... zona ,przeciwienstwo jego .
Co sie okazalo ...ze to rodacy mieszkajacy w Calgary ...jak to po drinkach ,jezyk sie rozwiazuje ...i slysze relacje obu stron ...ONA ..calkowity brak zainteresowania sexem ,interesuje ja tylko gotowanie i wnuki ...ON ...koniec psychicznej presji zarabiania na dom (ona nigdy nie pracowala zawodowo ) ,wyksztalcenie 2 dzieci (skonczone studia ,wlasne rodziny) pomimo nabytych chorob z ktorymi mozna sobie zyc bez wiekszych stresow, ON nadal chcialby z zona prowadzic w miare tryb zycia urozmaicony ...pojscie do restauracji ,potanczyc ,do kina ,wyjazdy na wczasy ....ona bez zadnego zainteresowania w tym kierunku.

i dalej:

ONA wie o jego romansie a ON wie ze ONA to wie ... i tak sobie zyja w szczesciu i spokoju ,kazdy na swoj sposob ...

No miód i orzeszki - faktycznie!
Mogę sobie wyobrazić, że w tej idylli, gdy zdradzana żonka, opiekując się ukochanymi wnukami, zostanie przez nie zapytana, gdzie jest teraz dziadzio, ze stoickim spokojem im odpowie, że poszedł zaru...ać...  : - )))

Pławiąc się w tym wielkim szczęściu i spokoju, podczas egzotycznych wakacji, całkowicie obcej, przypadkowo spotkaniej osobie, którą dla nich jesteś, opowiadają o swoim sielankowym życiu i o tym, jak bardzo każde z nich od wielu już lat jest dla siebie nieatrakcyjne, a Ty zamiast zażenowania sytuacją, pozycjonujesz jegomościa i wykazujesz zrozumienie dla stosowanej przez niego "profilaktyki depresji", wyłącznie ze względu na jego przyodziewek i budowę ciała...

81 Ostatnio edytowany przez blanka56 (2020-02-03 04:34:28)

Odp: Dylematy, dylematy...
aurora borealis napisał/a:

No miód i orzeszki - faktycznie!
Mogę sobie wyobrazić, że w tej idylli, gdy zdradzana żonka, opiekując się ukochanymi wnukami, zostanie przez nie zapytana, gdzie jest teraz dziadzio, ze stoickim spokojem im odpowie, że poszedł zaru...ać...  : - )))

Pławiąc się w tym wielkim szczęściu i spokoju, podczas egzotycznych wakacji, całkowicie obcej, przypadkowo spotkaniej osobie, którą dla nich jesteś, opowiadają o swoim sielankowym życiu i o tym, jak bardzo każde z nich od wielu już lat jest dla siebie nieatrakcyjne, a Ty zamiast zażenowania sytuacją, pozycjonujesz jegomościa i wykazujesz zrozumienie dla stosowanej przez niego "profilaktyki depresji", wyłącznie ze względu na jego przyodziewek i budowę ciała...

Aurora widac po Twoim poscie ,ze zycia tak naprawde nie znasz ...jedni sie rozchodza ,drudzy zgadzaja sie na pewny niepisany ,cichy  uklad ...chociazby ze wzgledow materialnych i takich ukladow rodzinnych jest duzo ,zwiazanych kredytami, czy zaleznosc kobiety od finansow meza ,lub dla utrzymania pelnej rodziny dla dobra dzieci  i   tyle w tym temacie .....nikt nie kaze Ci w to wierzyc co napisalam ,pojedz raz na takie wczasy to przekonasz sie jak ludzie w przyplywie trunkow opowiadaja o roznych swoich prywatnych sprawach ...o takich sprawach najlepiej opowiada sie wlasnie nieznajomym ...nie ma potem plotek ...wiesz o tym ?

82

Odp: Dylematy, dylematy...

Sądzę, że dla wielu uczciwych partnerów/małżonków określenie dbam niego/nią, kocham, zależy mi automatycznie wyklucza zdradę, połączoną z zaspokajaniem swoich tylko potrzeb, czy to seksualnych czy emocjonalnych. Druga strona zasługuje na szczerość i prawdę a nie robienie z siebie idioty i trwanie takich teatralnych układach. Skoro ludzie nie potrafią wytrzymać w małżeństwie czy trwałym związku, niech tworzą związki otwarte, z pełnym przyzwoleniem na wszelkie urozmaicenia. Jeśli dwoje ludzi łączą tylko dzieci, kredyty czy inne zobowiązania, to z czasem takie osoby popadają w coraz to większą frustrację i rozżalenie. Ma sie nieodparte wrażenie jednak, że trwać w takim układzie jest łatwiej a wiadomo, że łatwiejsze wyjście jest "zawsze" lepsze...

83

Odp: Dylematy, dylematy...

Witam.Całkowicie zgadzam się z tym co napisała Lady Loka i paru innych ludzi z forum.Dodałabym coś od siebie,ale mam ciekawsze zajęcia niż zajmowanie się jakimiś zdradami.Szkoda mi tylko Twojego męża i Twojej córki.Uważam,że nie mają żadnej,absolutnie żadnej winy.

84

Odp: Dylematy, dylematy...
RangeRove'a napisał/a:

Wiesz Autorko, był tu na forum dość niedawno taki wątek nie pamiętam dobrze, ale chyba w stylu, mam romans i nie zamierzam go przerywać...gdzie Pani usprawiedliwiajac swoje kures....wo pisała źle o mężu i oczywiście nie zamierzała przerywać romansu. Była harda i pewna siebie, że skoro w domu nie ma tego, co chce to znalazła poza.  tony pomyj dostała na głowę oraz wiele mądrych i cennych komentarzy, które oczywiście miała w poważaniu. Za jakiś czas odezwała się, że wszyscy mieli rację, myślała że to coś wyjątkowego, a okazało się jak zwykle. I wiesz Autorko, gdybyś trochę przejrzała forum, zobaczylabys, że to co teraz dzieje się w Twoim życiu nie jest wcale wyjątkowe, mało tego, to taki przewidywalny schemat, którego zakończeniem jest zawsze czyjś płacz, niestety.

Czy czasem nie chodziło o wątek Krotki ?

85 Ostatnio edytowany przez karn (2020-02-03 15:31:25)

Odp: Dylematy, dylematy...
blanka56 napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

No miód i orzeszki - faktycznie!
Mogę sobie wyobrazić, że w tej idylli, gdy zdradzana żonka, opiekując się ukochanymi wnukami, zostanie przez nie zapytana, gdzie jest teraz dziadzio, ze stoickim spokojem im odpowie, że poszedł zaru...ać...  : - )))

Pławiąc się w tym wielkim szczęściu i spokoju, podczas egzotycznych wakacji, całkowicie obcej, przypadkowo spotkaniej osobie, którą dla nich jesteś, opowiadają o swoim sielankowym życiu i o tym, jak bardzo każde z nich od wielu już lat jest dla siebie nieatrakcyjne, a Ty zamiast zażenowania sytuacją, pozycjonujesz jegomościa i wykazujesz zrozumienie dla stosowanej przez niego "profilaktyki depresji", wyłącznie ze względu na jego przyodziewek i budowę ciała...

Aurora widac po Twoim poscie ,ze zycia tak naprawde nie znasz ...jedni sie rozchodza ,drudzy zgadzaja sie na pewny niepisany ,cichy  uklad ...chociazby ze wzgledow materialnych i takich ukladow rodzinnych jest duzo ,zwiazanych kredytami, czy zaleznosc kobiety od finansow meza ,lub dla utrzymania pelnej rodziny dla dobra dzieci  i   tyle w tym temacie .....nikt nie kaze Ci w to wierzyc co napisalam ,pojedz raz na takie wczasy to przekonasz sie jak ludzie w przyplywie trunkow opowiadaja o roznych swoich prywatnych sprawach ...o takich sprawach najlepiej opowiada sie wlasnie nieznajomym ...nie ma potem plotek ...wiesz o tym ?

Opisałaś przykłady ludzi słabych.

Czasem ludzie w wieku 35 lat są “życiowo” bardziej doświadczeni i mądrzy niż ludzie dwa razy starsi. Różnie bywa. Zwracanie się do ludzi o innych poglądach “widać, że życia jeszcze nie znasz” uważam za objaw zamkniętego umysłu.

Napisałaś “....ale nie oceniajacie tak surowo kogos jak nie znacie prawdziwych problemow .” Piszesz też, że różne rzeczy się “w życiu przytrafiają”. A ja uważam, że wszyscy jedziemy na tym samym wozie i jestem pewien, że każdy poza pomijalnym marginesem wyjątków miał swoje seksualne i romantyczne potrzeby zaniedbane w pewnych momentach związku. Większość ludzi przeżywa też zauroczenia i czuje pociąg seksualny do osób poza związkiem. Świat taki był, jest i będzie na długo po tym jak wszyscy tutaj już będziemy w piachu. To jest stałe. Jedyne, co jest istotne, to nasze decyzje. Wiem, że ludzie zdradzający lubią uważać, że ich sytuacja jest wyjątkowa. To co czują w związku i do osoby poza nim jest wyjątkowe i tak dalej. Nic bardziej mylnego, to jest pospolite. Nic im też się takiego “nie przytrafia”. To nie jest tak, że idzie sobie człowiek, potyka się i sterczącym penisem wbija w jakąś kobietę i to mu się “przytrafiło”. Od poznania nowej osoby do seksu z nią jest wiele drobnych wyborów. Serce to tak naprawdę sługa.

To nie sytuacje “się przytrafiają”, to nie “życie takie jest”, to nie “prawdziwe problemy” ani nie “współwina partnera”. Jest tylko człowiek i jego wybory. Wiem, że czasem są trudne, bo co zrobić jak partner nie pociąga seksualnie ? Co zrobić jak się chce zdjąć majtki przed kolegą z pracy i myśli o tym codziennie ? Trudne. W takich sytuacjach wychodzi, czy człowiek jest słaby czy silny. Dla mnie człowiek, który próbuje związek naprawić albo się rozstaje to jest człowiek silny. Silny też jest człowiek, który pomimo rozmów i braku skutków akceptuje, że nie można mieć wszystkiego i akceptuje związek niedoskonały.

Znam kilka osób, które zdradziły lub zdradzają i powiem Wam, że wszystkie są takie… miękkie w środku. Jakby z dziurami w charakterze, miałkie, tchórzliwe, o przerośniętym i bardzo wrażliwym ego. Czuć od nich słabość. Nie dziwi mnie, że te osoby nie miały w sobie odwagi, żeby się rozstać. Rozstanie wymaga odwagi do pokonania strachu przed byciem samemu i obawy czy znajdzie się kogoś “lepszego” oraz siły do przecierpienia bólu po stracie tego, co się traci. Pisałaś, że różnie w życiu bywa i ludzie mają dom, rodzinę kredyty. A to biedni, ale im się przytrafiło ! Niesłychana sytuacja, wspólny dom, rodzina kredyt. Każdy ma dom, rodzinę, dużo ludzi ma kredyt. To są wszystko wytłumaczenia zdradzających osób. Wszystko, byle nie przyznać się przed sobą, że się jest pierdołą, która nie potrafi zmieniać lub akceptować.

Ten gość z Kuby, że jego żona seksu nie chce i tylko w wnukach myśli. Dla mnie to człowiek bez jaj. Ani przyjąć na klatę i zaakceptować, że nie można mieć wszystkiego. Ani nie wziąć życia w swoje ręce i zmienić żonę. Ani nie potrząsnąć żoną i związkiem. Tylko narzekanie na swoją żonę obcej kobiecie po pijaku leżąc z wywalonym brzuchem na all inc na Kubie. Miękka faja i tyle smile Wiek nie ma nic wspólnego z siłą charakteru.

Co do Autorki tego wątku. Uważam ją za strasznie słabą osobę, która wyszła za kogoś kto się jej nigdy nie podobał. Sądzę, że skończy źle jak jej mąż się dowie o zdradzie, czego z całego serca jemu życzę. Pojeździ na ogierze, który nie odejdzie od żony. Obstawiam, że się zaangażuje. A wystarczyło mieć odwagę i odejść lata temu… albo chociaż teraz.

86 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2020-02-04 00:55:19)

Odp: Dylematy, dylematy...
blanka56 napisał/a:

Aurora widac po Twoim poscie ,ze zycia tak naprawde nie znasz ...jedni sie rozchodza ,drudzy zgadzaja sie na pewny niepisany ,cichy  uklad ...chociazby ze wzgledow materialnych i takich ukladow rodzinnych jest duzo ,zwiazanych kredytami, czy zaleznosc kobiety od finansow meza ,lub dla utrzymania pelnej rodziny dla dobra dzieci  i   tyle w tym temacie .....nikt nie kaze Ci w to wierzyc co napisalam ,pojedz raz na takie wczasy to przekonasz sie jak ludzie w przyplywie trunkow opowiadaja o roznych swoich prywatnych sprawach ...o takich sprawach najlepiej opowiada sie wlasnie nieznajomym ...nie ma potem plotek ...wiesz o tym ?

Zaczynam się Ciebie obawiać, jak wróżki Kasandry z Tczewa. Ona z fusów po arabice, a Ty z postów interlokutorów czytasz ich wiek, doświadczenie życiowe oraz to, czy kiedykolwiek byli na Karaibach i popijali Cuba Libre w klubie Bajabongo. Zaś z aparycji i wdzianka podchmielonego gościa, wnioskujesz słuszność, co do powodów jego małżeńskich zdrad...

Odnośnie plotek, których rzekomo nie rozsiewasz jako obca osoba, to wiedz, że właśnie puściłaś w eter treści, które czyta kilka setek osób dziennie. Wiwat dyskrecja! : - ))) Najprzedniejszy rum dla tej Pani!

A teraz ad rem: żaden z powodów podanych przez Ciebie: wspólny kredyt, zależność finansowa od współmałżonka, rzekome dobro dzieci, milion lat nieudanego pożycia, partner kaszalot lub hipopotam ani nawet pragnienie zajmowania się wnukami, nie są argumentami usprawiedliwiającym zdradę, która jest jednym z największych świństw, jakie można zrobić drugiemu człowiekowi. Aby nie strzępić klawikordu, odwołam się do postu Karna. Tam masz wykładnię postępowania ludzi, którzy znają życie nieco inne niż Ty, Blanko, chcą przeżyć je uczciwie i bez "dylematów" opisanych przez Autorkę tego wątku.

87

Odp: Dylematy, dylematy...

Chodziło o wątek myszencjii
Autorko zachęcam do lektury smile

Posty [ 66 do 87 z 87 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Dylematy, dylematy...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024