Lagrange napisał/a:Twoje określenie nadaje, zupełnie niepotrzebnie, tej operacji negatywny wydźwięk.
Bo to jest jedna wielka dżungla.
To co Ty piszesz to już są warunki kiedy do tego zatrudnienia dojdzie.
Zauważyłem, że 90% nie rozumie tego co autor tematu ma na myśli.
Co innego jak pracujesz, zarabiasz pieniądze i wydajesz na dojazdy kilkaset złotych miesięcznie - to jest normalne, dojazdy do pracy opłacasz z tej pracy.
Autorowi chodziło o to, że osoba bezrobotna czyli taka, która nie posiada już normalnego dochodu musi wydawać swoje ostatnie pieniądze na kolejne etapy rekrutacji.
Niektórzy ludzie są w takiej sytuacji życiowej, że są po prostu spłukani. Mają chorych rodziców na utrzymaniu, muszą opiekować się rodzeństwem, mają jakieś choroby, leki, rehabilitacje i taki ktoś musi wydać ostatnie 20zł z portfela na dojazdy do kolejnych etapów rozmowy kwalifikacyjnej aby porozmawiać sobie o tym ,,gdzie widzi się pan/pani za 5 lat w tej firmie?".
I taki potencjalny pracodawca nigdy nie zapyta się: ,,przepraszam bardzo, jest pan bezrobotny, czy na pewno ma pan pieniądze aby dojechać na nasze spotkanie? może pozwolę sobie zwrócić koszty?"
Czegoś takiego nie ma i nie będzie bo życie to jedna wielka dżungla 
Tak samo jak pracownik poleci do sądu bo jego szef nie płaci drugi miesiąc z rzędu i g. go to obchodzi, że szef ma jakieś długi, z których nie może wyjść, sąd, odszkodowanie i tak to jest.
Albo jak kobieta idzie na chorobowo/macierzyńsko/urlopowo/wychowawcze na 1,5 roku i po powrocie z pracy zwalnia się po dwóch tygodniach.
Albo jak pracodawca z dnia na dzień wyp...dala pracownika po 10 latach współpracy na bruk.
Dżungla