Nie przyszedł na ślub.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie przyszedł na ślub..

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 164 z 164 ]

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Po prostu jeżeli będzie chciał pomocy to mu pomogę ale juz nie kosztem swojego życia


Powtórzę za Isabellą, w jaki sposób chcesz mu zatem pomóc? Jak to ma wyglądać?

Takiej osobie pomagają psychiatrzy i terapeuci. Tacy ludzie nie powinni wchodzić w związki, gdyż bardzo często się zdarza, że na początku swojej drogi leczenia, właśnie Partnera traktują jak worek, czy jak to nazywają "lekarstwo na całe zło".

Widzę, że Ci bardzo zależy, usprawiedliwiasz jego zachowania, twierdzisz, że on tej pomocy chce, czyżby?
Wiesz, często tacy, którzy cierpią na zaburzenia, ale jeszcze nie są w trakcie leczenia, opanowali sztukę manipulacji do perfekcji. Płacz był przykrywką do szantażu emocjonalnego. To samo obiecywanie leczenia. Dopiero jak naprawdę zobaczyli i doświadczyli dna, postanowili coś z tym zrobić.
Jak będziesz go głaskać i usprawiedliwiać, to wcale nie będzie oznaczać, że mu pomagasz.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Rozumiem co chcecie mi przekazać. Po prostu on musi ogarnąć swoje życie. Nikt mu nie jest w stanie pomóc tylko on sam.

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Pomogą mu specjaliści, on musi tego chcieć i się temu poddać.
To może się wydawać okrutne, krzywdzące, że zostawia się człowieka samego, ale to nie tak.

Wszystko zależy od rodzaju zaburzenia. W moim przypadku, zaburzenia mojego ex, zagrażały mojemu życiu i nie było innej drogi.
Są zaburzenia, które jak pisała Cyngli, łatwo kontrolować, tj. terapia, leki i życie może wyglądać normalnie. Nie ma wpływu na związek, tzn. złego wpływu.

Ale u Twojego Partnera wyczuwam głębokie zaburzenia, albo po prostu Twoje opisy za bardzo przypominają mi mojego ex.

To Twoje życie, Ty podejmujesz decyzje.

134

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Fizycznie krzywdy mi nie zrobił nigdy, nawet nigdy nie zamierzał. Dobrze było nam razem. Wg niego zawsze problemem byla matka jego dziecka. I w sumie gdyby nie ona wszystko byłoby dobrze. Tak to wyglądało mniej wiecej

135

Odp: Nie przyszedł na ślub..

A wiadomo czy i na co chorowała jego była? Jeśli chorowała oczywiście..

136 Ostatnio edytowany przez OneDay (2019-10-10 13:29:33)

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Fizycznie krzywdy mi nie zrobił nigdy, nawet nigdy nie zamierzał. Dobrze było nam razem. Wg niego zawsze problemem była matka jego dziecka. I w sumie gdyby nie ona wszystko byłoby dobrze. Tak to wyglądało mniej wiecej

To nieprawda, że gdyby nie ona, to wszytko byłoby dobrze.
Całkiem możliwe, że gdyby nie ona, to byłabyś dziś żoną tego człowieka a o jego chorobie dowiedziałabyś się już po zawarciu małżeństwa.
(Chociaż tak naprawdę możesz nigdy się nie dowiedzieć, z jakiego powodu nie przyszedł.)
Ciągłe kłamstwa, o których wspominasz, wyznawanie miłości Tobie i jej w tym samym praktycznie czasie, nie pozwalają dawać wiary w jego słowa.

Patrząc na Twoją sytuację z boku uważam, że to traumatyczne wydarzenie (nie stawienie się wybranka na ślub) może okazać się dla Ciebie jednak wybawieniem.
Może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

137 Ostatnio edytowany przez Mała_mała (2019-10-10 13:42:20)

Odp: Nie przyszedł na ślub..
bagienni_k napisał/a:

A wiadomo czy i na co chorowała jego była? Jeśli chorowała oczywiście..


Nie mam takich informacji. Myślę ze ona nie radzila sobie z jego postępowaniem, że to jego postępowanie wlasnie doprowadziło do tego kim się stała.


OneDay
Nie mialam na mysli, ze gdyby nie ona. Chodziło mi o to ze tylko w kwestii tej kobiety sie nie dogadywalismy. I masz rację, nie widziałabym ze jest chory, bo nie byłoby podstaw by tak nawet pomyśleć... co do ślubu to dobrze ze tak sie stało

138

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Zaciekawił mnie Twój wątek, przebrnęłam  te 3 strony i zdanie moje w tym temacie ulegało zmianie co kilkanaście postów i tak naprawdę to nie wiem co zrobiłabym na Twoim miejscu, jedno pewne że nic już nie jest takie jak przed "ślubem". Odbieram Ciebie jako przytomną dziewczynę, umiejącą samodzielnie myśleć, dlatego słuchaj uważnie wszystkich bo to przydatna wiedza a podejmując jakieś decyzje wsłuchuj się w siebie, rozważaj opcje spokojnie bez nacisku innych a myślę że postąpisz mądrze, ważne aby nie przeciwko sobie

139

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Czy w takim razie dasz radę nie stać się jak była?Ja widzę pomoc tylko w aspekcie pomocy w ogarnianiu specjalisów, czy też rozmowy jeśli zajdzie potrzeba.Sama mam wątpliwości co do tego co piszę bo jeśli jesteś zaangażowany emocjonalnie w relację to trudno się zdystansować i powątpiewam czy się uda bez zaangażowania emocjonalnego(uczuć jakimi darzysz).Z tym jesteś bardziej podatna na manipulacje.

140 Ostatnio edytowany przez Mała_mała (2019-10-10 21:00:12)

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Ranna_Panna napisał/a:

Zaciekawił mnie Twój wątek, przebrnęłam  te 3 strony i zdanie moje w tym temacie ulegało zmianie co kilkanaście postów i tak naprawdę to nie wiem co zrobiłabym na Twoim miejscu, jedno pewne że nic już nie jest takie jak przed "ślubem". Odbieram Ciebie jako przytomną dziewczynę, umiejącą samodzielnie myśleć, dlatego słuchaj uważnie wszystkich bo to przydatna wiedza a podejmując jakieś decyzje wsłuchuj się w siebie, rozważaj opcje spokojnie bez nacisku innych a myślę że postąpisz mądrze, ważne aby nie przeciwko sobie

Cieszę się, ze wytwalas do końca smile każda rada jest dla mnie cenna i każdą staram się dokładnie przemyśleć i zrozumieć. Wiadomo, co dwie głowy to nie jedna. Zawsze warto posłuchać osob patrzących na to wszystko z boku.

141

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Chio napisał/a:

Czy w takim razie dasz radę nie stać się jak była?Ja widzę pomoc tylko w aspekcie pomocy w ogarnianiu specjalisów, czy też rozmowy jeśli zajdzie potrzeba.Sama mam wątpliwości co do tego co piszę bo jeśli jesteś zaangażowany emocjonalnie w relację to trudno się zdystansować i powątpiewam czy się uda bez zaangażowania emocjonalnego(uczuć jakimi darzysz).Z tym jesteś bardziej podatna na manipulacje.

Tak naprawdę to ona powinna chcieć mu pomóc... mają razem dziecko, dla dobra rodziny, mogłaby chociaz spróbować. Nie Zrobiła tego. Wolala toczyć wojny z nim.

Nie mogę mu pomagać w znalezieniu specjalisty, bo on sam musi chcieć to zrobić. Jedyne, co moge to podnosić go na duchu, rozmawiać i motywować.

142 Ostatnio edytowany przez OneDay (2019-10-11 08:48:05)

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:
Chio napisał/a:

Czy w takim razie dasz radę nie stać się jak była?Ja widzę pomoc tylko w aspekcie pomocy w ogarnianiu specjalisów, czy też rozmowy jeśli zajdzie potrzeba.Sama mam wątpliwości co do tego co piszę bo jeśli jesteś zaangażowany emocjonalnie w relację to trudno się zdystansować i powątpiewam czy się uda bez zaangażowania emocjonalnego(uczuć jakimi darzysz).Z tym jesteś bardziej podatna na manipulacje.

Tak naprawdę to ona powinna chcieć mu pomóc... mają razem dziecko, dla dobra rodziny, mogłaby chociaz spróbować. Nie Zrobiła tego. Wolala toczyć wojny z nim.

Nie mogę mu pomagać w znalezieniu specjalisty, bo on sam musi chcieć to zrobić. Jedyne, co moge to podnosić go na duchu, rozmawiać i motywować.

Ale oni nie są przecież rodziną. Rozeszli się. To jest ojciec jej dziecka. Rodzinę to on prawie założył z Tobą. Nie możesz oczekiwać od niej, że powinna mu pomagać. Nie wiesz naprawdę jak wygląda/wyglądała relacja między nimi - znasz tylko wersję jednej strony.
Nie chcę dziewczyny bronić ani też oceniać, bo jej nie znam i nie znam sytuacji (oczywiście fakt szantażowania dzieckiem jest wg mnie bardzo naganny).
Ale może uda Ci się spojrzeć teraz na relację między nimi (mając widzę o chorobie swojego prawie męża) z innej perspektywy.
On przecież też robi jej wodę z mózgu, mówiąc, że ją kocha (nie ważne co chce tym osiągnąć). Może te jej nieracjonalne zachowania wynikają po części z jego właśnie zachowań.

Trudno mi doradzić, co powinnaś zrobić. Na pewno dać sobie czas, przyjrzeć się całości z nowej perspektywy. Wziąć do serca rady osób, które żyły z podobnymi osobami.

Powinnaś podjąć decyzję najlepszą dla SIEBIE.

Ja w podobnych okolicznościach odpuściłabym sobie plany na dalsze życie z takim człowiekiem.

143

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Ona bardzo walczyła o to zeby tą rodzina byli cały czas...

Jestem w stanie ją zrozumieć...

On ponoć zapisal sie juz do psychiatry, idzie za kilka dni. Mam pójść z nim. Poprosił żebym go motywowala gdyby jednak zaczął szukać wymówki.

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

On ponoć zapisal sie juz do psychiatry, idzie za kilka dni. Mam pójść z nim. Poprosił żebym go motywowala gdyby jednak zaczął szukać wymówki.

Ale to tak nie działa. To nie Ty masz być jego motywacją, tylko ma jej poszukać w sobie! Dla mnie to istny szantaż emocjonalny, bo jeśli nie będzie chciał chodzić, zarzuci Ci, że go niewystarczająco motywowałaś....Znam ten schemat, aż za dobrze.

Zacznij stawiać granice. Nie jesteś jego terapeutą, nie składaj mu obietnic, nie bądź jego lekarstwem.

145

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Owieczka ma całkowitą rację.
Nie daj sobie wcisnąć całkowitej odpowiedzialności za jego stan emocjonalny, psychiczny, za przebieg leczenia, kontakt z lekarzem, regularność w zażywaniu leków i co tam jeszcze.
On nie jest Twoim dzieckiem, żebyś musiała go prowadzać za rączkę do psychiatry.
Jeśli nie zechce tego robić sam z siebie i sam dla siebie, to na nic Twoja ofiara całkowitego poświęcenia. Dodatkowo - do gabinetu lekarskiego nie będziesz mogła z nim wejść, więc co - masz go tam odprowadzić, posiedzieć godzinę pod drzwiami, a potem dopilnować, żeby wrócił do domu?
No weź, bez żartów ...
Dlaczego chcesz wziąć na siebie tak ogromną odpowiedzialność? Co Cię do tego skłania?
Masz syndrom ofiary, czy Matki Teresy?

146

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Nie Izabella nie jest ofiarą, ona go kocha dlatego tak jak napisałam myślę, że nie jest w stanie mu pomóc, bo tak jak pisałyście nie postawi granic. Hmm tak myślę, że osobom które kochają jest trudniej wesprzeć w jakikolwiek sposób pomóc bo są podatne na manipulacje, szantaże. Musiałaby być to twarda "miłość" ja Ci np.pomogę znaleźć odpowiedniego specjalistę, coś doradzę ale leczysz się sam, sam się starasz, taka twarda ręka, jak nie to dowidzenia , na mnie nie licz. Czy jest coś takiego do zrealizowania nie wiem? Ja trochę w innej sytuacji nie dałam rady. Może zależy od tego czy ten ktoś po drugiej stronie chce.

147 Ostatnio edytowany przez Mała_mała (2019-10-11 17:40:17)

Odp: Nie przyszedł na ślub..

To nie jest tak, ze go prowadzę za rękę i będę go głaskać... chcę pójść tam z nim, bo będę mieć 100% pewności ze tam poszedł. Inaczej skąd będę wiedzieć?


Chio

Pani psycholog zakazała mi pomagać mu. Sam ma sobie znaleźć psychiatrę i ja w niczym mu nie mam zamiaru pomagać. Mogę mu tylko mówić, co będzie dla niego lepsze, ale on sam musi zdecydować.

148

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

To nie jest tak, ze go prowadzę za rękę i będę go głaskać... chcę pójść tam z nim, bo będę mieć 100% pewności ze tam poszedł. Inaczej skąd będę wiedzieć?

W ten sposób czynisz siebie odpowiedzialną za każdy jego krok związany z ewentualnym leczeniem. I będziesz musiała z nim chodzić wszędzie, żeby być pewną, że się tam udaje.
To mocno obciążające psychicznie, emocjonalnie i czasowo zadanie.
I oczywiście z drugiej strony - skąd pewność, na ile on będzie się leczyć, bo zrozumie potrzebę leczenia i terapii, a na ile będzie to po prostu Twój obowiązek - pilnowanie go, dbanie o jego wizyty, o przyjmowanie leków. Jeśli on sam nie będzie miał przekonania co do podjęcia leczenia, to z czasem będzie Cię to kosztowało coraz więcej wysiłku, żeby go do tego nakłaniać.

149

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Rozumiem, po prostu nie pomyślałam o tym, co będzie dalej. Skupilam się tylko na tej pierwszej wizycie. Jest ona dla mnie kluczowa.  Jak on sie tam nie pojawi to pakuje swoje rzeczy i kończę ten rozdział.

Co wy byście mi poradzili? O zaufaniu nie ma mowy w najbliższym czasie i wiem ze juz do końca życia ta niepewność pozostanie ze mną.

150

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Wiesz Mała jedno to choroba, drugie to za dużo dla mnie zawirowań obok tego Chłopaka. Wydaje mi się z postów że jesteś wrażliwą Dziewczyną, która trochę przeszła czy aby nie za dużo jak na związek.

151

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Co wy byście mi poradzili? O zaufaniu nie ma mowy w najbliższym czasie i wiem ze juz do końca życia ta niepewność pozostanie ze mną.

W takim razie tylko rozstanie.

152

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Może zabrzmi to dla Ciebie brutalnie, ale każdy dorosły człowiek sam odpowiada za swoje życie - Ty za swoje, on za swoje. Skąd u Ciebie ta usilna potrzeba zbawiania świata?
Ty nie tylko nie musisz, ale nawet nie powinnaś ponosić konsekwencji jego błędnych wyborów. Twój narzeczony na ten moment ani nie jest nieświadomy tego co robi, ani ubezwłasnowolniony, Ty zaś poza wewnętrznym poczuciem odpowiedzialności za niego, nie masz żadnej powinności, by dźwigać na plecach bagaż jego emocji.
Oczywiście możesz go tak po ludzku wspierać, motywować, pomagać mu, ale czyjekolwiek problemy zdecydowanie nie powinny być motywem do trwania w związku, tym bardziej jeśli ten wyraźnie Ciebie samą ściąga w dół.

153

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Tak ja też chodze do tej samej Pani psycholog od niedawna.

Nie wiem czy psycholog ma rację, ale wiem, że sama jest wysoce nieprofesjonalna. Bo psycholog nie diagnozuje chorób psychicznych - od tego jest psychiatra, bo jeśli nawet nie chodzi o chorobę lecz zaburzenie, to nie diagnozuje się go na podstawie jednej rozmowy. I co najważniejsze: psycholog, który spotyka się z parą, nie powinien prowadzić terapii indywidualnej połowy tejże pary.

154

Odp: Nie przyszedł na ślub..
JaJakoJa napisał/a:
Mała_mała napisał/a:

Tak ja też chodze do tej samej Pani psycholog od niedawna.

Nie wiem czy psycholog ma rację, ale wiem, że sama jest wysoce nieprofesjonalna. Bo psycholog nie diagnozuje chorób psychicznych - od tego jest psychiatra, bo jeśli nawet nie chodzi o chorobę lecz zaburzenie, to nie diagnozuje się go na podstawie jednej rozmowy. I co najważniejsze: psycholog, który spotyka się z parą, nie powinien prowadzić terapii indywidualnej połowy tejże pary.


No właśnie i mam cholernie mieszane uczucia,  co do postawy Pani psycholog. Jej zachowanie było co najmniej dziwne... wizyte zalatwila mi ciocia, żebym nie musiala dlugo czekać
Na termin. najpierw poszedł on, potem ja... ona po prostu nadrzucila mi swoje zdanie. Zostaw go, bo on sie nigdy nie zmieni. Zawsze będziesz miala z nim problem. On potrzebuje pomocy psychiatry, ma poważny problem. Dodala, ze jestem ładna i jeszcze ułoże sobie życie. Wiedziala tez o kilkumoich prywatnych sprawach,  o których on mówił, że nie wspominał. Więc musiala powiedzieć to moja ciocia.

155

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Co nie zmienia faktu, że to dobra rada. On nie jest kimś. Z kim można stworzyć rodzinę.

156

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

najpierw poszedł on, potem ja... ona po prostu nadrzucila mi swoje zdanie. Zostaw go, bo on sie nigdy nie zmieni. Zawsze będziesz miala z nim problem. On potrzebuje pomocy psychiatry, ma poważny problem.

Te rozmowy odbywały się w ramach terapii par czy indywidualnej?

157

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Olinka terapia indywidualna

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

No właśnie i mam cholernie mieszane uczucia,  co do postawy Pani psycholog. Jej zachowanie było co najmniej dziwne... wizyte zalatwila mi ciocia, żebym nie musiala dlugo czekać
Na termin. najpierw poszedł on, potem ja... ona po prostu nadrzucila mi swoje zdanie. Zostaw go, bo on sie nigdy nie zmieni. Zawsze będziesz miala z nim problem. On potrzebuje pomocy psychiatry, ma poważny problem. Dodala, ze jestem ładna i jeszcze ułoże sobie życie. Wiedziala tez o kilkumoich prywatnych sprawach,  o których on mówił, że nie wspominał. Więc musiala powiedzieć to moja ciocia.

Czy jest profesjonalna czy nie, ma rację. Widocznie ciocia uznała, że jeśli ktoś obcy powie Ci jaki on jest, szybciej to do Ciebie dotrze. A Ty teraz zastanawiasz się nad postawą Pani Doktor...
Szukasz usprawiedliwienia swojego oddania dla kogoś, kto powinien się leczyć. Chcesz go prowadzić za rękę, by mieć pewność, że poszedł do lekarza. Rozumiem, że odprowadzisz go pod same drzwi, bo inaczej nie będziesz mieć gwarancji, że nie przeczeka tej godziny na korytarzu. Ponadto, nie wiesz również, czy będzie współpracować, czy może będzie zacięcie milczeć przez czas trwania wizyty.
Skąd w Tobie ta potrzeba poświęcenia się? Uprzedzę, to nie jest miłość, to uzależnienie. Sama potrzebujesz terapii, znajdź jakiegoś psychologa, nie po znajomości i zacznij terapię. On, jak od niego odejdziesz, świetnie sobie poradzi. Uzna, że nie potrzebuje terapii, bo przecież jest zdrowy. Jeśli przy nim zostaniesz, czeka Cię taki hardcore, że głowa mała, ale to Twój wybór.

159

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Olinka terapia indywidualna

Tego się niestety obawiałam. Być może moja wiedza nie jest kompletna (poprawcie mnie, jeśli się mylę), ale na ile orientuję się temacie, to niezgodne z zasadami etyki postępowania psychoterapeuty jest równoczesne prowadzenie terapii indywidualnej obydwu stron pozostających we wzajemnym wpływie na siebie, na przykład matki i córki czy, jak tutaj, dwojga partnerów. Owszem, spotkałam się z sytuacją, kiedy w ramach terapii dla par odbywały się spotkania indywidualne z jedną i drugą stroną związku - aby lepiej poznać odczucia i spojrzenie na występujące w nim problemy każdej z tych osób z osobna, ale po to tylko, by potem pracować nad tym wspólnie. Nieetyczne byłoby również prowadzenie terapii dla par i równoległe prowadzenie terapii co najmniej jednego z partnerów.

Pokręcona Owieczka napisał/a:

A Ty teraz zastanawiasz się nad postawą Pani Doktor...

Moim zdaniem słusznie. Psychoterapeuta ma ogromny wpływ na ludzką psychikę, z czego wynikać powinna jego ogromna odpowiedzialność za jakość wykonywanej pracy. Jeśli popełnia błędy, ich konsekwencje może ponosić pacjent, czasem bardzo poważne.

160 Ostatnio edytowany przez Pokręcona Owieczka (2019-10-14 12:50:07)

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Masz rację Olinko, lekarz nie może prowadzić terapii dwóch osób, które są ze sobą związane. Przyjmując na terapię jedno, nie może prowadzić terapii drugiego.

Olinko, ale Autorce świecą się już wszystkie możliwe lampki, potwierdza to psycholog, my jej próbujemy wytłumaczyć jego postępowanie, a ona nadal nie widzi większego zagrożenia.  Zamiast rozważać jej słowa, zastanawia się nad stronniczością. Tak, lekarz nie wykazała się profesjonalizmem, ale dała jej wyraźny sygnał, że on jest mocno zaburzony.

161

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Z tym, Czarna Owieczko, w pełni się zgadzam. Już wcześniej zresztą zwracałam uwagę, że Autorka zachowuje się jakby miała jakąś misję do spełnienia, w imię której bierze na siebie ciężar zbawiania świata, pomimo że będzie się to odbywać jej własnym kosztem. 
Mało tego, moim zdaniem postawa Małej_małej partnerowi nie pomoże, bo zamiast brać odpowiedzialność za swoje życie, w tym walkę z chorobą, uwiesi się na drugiej osobie.

162

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Moje drogie macie święta rację! Myslalam, ze dotrwam z nim do dzisiejszej wieczornej wizyty, ale nie mam juz sil. Wczoraj późnym wieczorem spakowalam juz swoje rzeczy. Przez ostatnie kilka dni zorganizowałam sobie mieszkanko i zaczynam nowy rozdział w życiu. Bardzo chcialam mu pomóc, ale nie sądzę, żeby poszedł na te wizytę. On się nie zmieni. Przynajmniej mam spokój ducha, ze zrobilam wszystko aby pomóc temu człowiekowi. Przez te ostatnie dni uswiadomilam sobie, ze ja go nie kocham i nie mam zamiaru niszczyc sobie z nim życia. TO BYŁO TOKSYCZNE
On jest naprawdę chory i potrzebuje konkretnej pomocy, ale to juz nie moja sprawa.

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Mała, życzę Ci dużo siły i zdrowia.
Pamiętaj, każdy z nas odpowiada za siebie, za swoje postępowanie. Nie można brać na siebie wszystkich ciężarów świata.
Życzę Ci powodzenia smile

164

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Jeśli rzeczywiście straciłaś już wszelkie uczucia do niego, jedynym rozsądnym wyjściem jest odejść. Nie możesz się po prostu tak katować. Masz szansę sobie ułożyć z ycie inaczej smile
A on musi sam chcieć sie leczyć, bez tego ani rusz..

Posty [ 131 do 164 z 164 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie przyszedł na ślub..

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024