Nie przyszedł na ślub.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie przyszedł na ślub..

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 164 ]

66

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:
TypowyCharlie napisał/a:

Się dobraliście, oboje zachowujecie się jak dzieci, a nie dorosłe osoby. Autorko, czas wydorośleć i się usamodzielnić, a nie żyć razem z rodziną i słuchać się ich. Blokujesz go wszędzie po chwili gdy usłyszałaś że jednak go nie będzie, gdzie tu sens, gdzie logika? Facet chciał to odkręcić jednak nie dałaś mu chociaż ułamka szansy na to, skreśliłaś go w jednej chwili, tak naprawdę. Gdyby ten czas spędzony wcześniej nic nie znaczył, a ślub miał się odbyć tylko dla papierka i tyle. Według mnie dalsze próby wrócenia do siebie nie mają sensu, przemyślcie wszystko, wydoroślejcie i dopiero może coś z tego będzie.

Skąd mialam wiedziec jaka jest sytuacja.. po prostu myslalam ze mnie już nie kocha i tyle. Po co mialam to dalej ciągnąć... nie wiedzialam, ze jest przyparty do muru. Mogl mi po prostu powiedziec, co się dzieje.

Wystarczyło jak dorosły człowiek podejść do tego, a nie jak dziecko blokować gdzie się da. Skoro nawet nie chciałaś nic więcej wyjaśniać z nim, ani co to jednak nie ma sensu wracać do siebie. Papierek "miłości" wam nie załatwi ot tak, magicznie. Skoro i Ty potrafiłaś przekreślić wszystko ot tak po jednym telefonie to jednak ta miłość prysnęła dawno, a zostało przyzwyczajenie.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Nie przyszedł na ślub..
TypowyCharlie napisał/a:
Mała_mała napisał/a:
TypowyCharlie napisał/a:

Się dobraliście, oboje zachowujecie się jak dzieci, a nie dorosłe osoby. Autorko, czas wydorośleć i się usamodzielnić, a nie żyć razem z rodziną i słuchać się ich. Blokujesz go wszędzie po chwili gdy usłyszałaś że jednak go nie będzie, gdzie tu sens, gdzie logika? Facet chciał to odkręcić jednak nie dałaś mu chociaż ułamka szansy na to, skreśliłaś go w jednej chwili, tak naprawdę. Gdyby ten czas spędzony wcześniej nic nie znaczył, a ślub miał się odbyć tylko dla papierka i tyle. Według mnie dalsze próby wrócenia do siebie nie mają sensu, przemyślcie wszystko, wydoroślejcie i dopiero może coś z tego będzie.

Skąd mialam wiedziec jaka jest sytuacja.. po prostu myslalam ze mnie już nie kocha i tyle. Po co mialam to dalej ciągnąć... nie wiedzialam, ze jest przyparty do muru. Mogl mi po prostu powiedziec, co się dzieje.

Wystarczyło jak dorosły człowiek podejść do tego, a nie jak dziecko blokować gdzie się da. Skoro nawet nie chciałaś nic więcej wyjaśniać z nim, ani co to jednak nie ma sensu wracać do siebie. Papierek "miłości" wam nie załatwi ot tak, magicznie. Skoro i Ty potrafiłaś przekreślić wszystko ot tak po jednym telefonie to jednak ta miłość prysnęła dawno, a zostało przyzwyczajenie.


Facet nic nie powiedzial bo dla niego uprowadzenie dziecka i szantaz ze go nie zobaczy jak za ciebie wyjdzie to taki cios ze w pierwszym momencie po prostu nie wiedzial czy bedzie jakiekolwiek wyjscie z tej sytuacji, bal sie ze cie straci jjak ci powie nie pobieramy sie bo nie zobacze nigdy dziecka, mimo wszystko jednak ogarnal sie jakos i stawia na zwiazek z toba, i to sie liczy, on potrzebuje twojego wsparcia bo starcie z wielkim ego jego eks to dla niego wielki stres

68

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Weźcie dajcie spokój z bronieniem gościa, bo to śmieszne. Panikę zaczął już na kilka dni przed ślubem, wtedy był moment na poważną rozmowę, którą przeprowadzili i niby było wszystko ok. Mógł powiedzieć prawdę. Mógł. Dokonał wyboru.

Autorce też się należy jakaś stabilizacja.
Autorko, nie obwiniaj się. Nie zrobiłaś nic złego.

Przeczytaj jeszcze raz post Chio. Bardzo mądrze opisała, w czym rzecz.

69

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Gogo już widzę jak spłynęło by po Tobie jak po kaczce gdyby Twoja narzeczona parę godzin przed ślubem powiedziałby że się na nim nie pojawi.W sytuacji gdy Rodzina powiadomiona myślę że bardzo przykra sytuacja i upokarzająca. Nie ma już znaczenia czy się pojawił czy nie bo wysłał komunikat że w nosie ma jak dziewczyna się będzie po tym wszystkim czuła .Poza tym rodzic dziecka ot tak uprowadzić sobie nie może bo jest ścigany przez policję jako sprawca uprowadzenia rodzicielskiego.Jeśli za granicę to ogłaszany jest child alert. Jeśli są powody to się je wyjaśnia a nie doprowadza do ślubu,kontakt z dzieckiem reguluje.

70

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Chio napisał/a:

Gogo już widzę jak spłynęło by po Tobie jak po kaczce gdyby Twoja narzeczona parę godzin przed ślubem powiedziałby że się na nim nie pojawi.W sytuacji gdy Rodzina powiadomiona myślę że bardzo przykra sytuacja i upokarzająca. Nie ma już znaczenia czy się pojawił czy nie bo wysłał komunikat że w nosie ma jak dziewczyna się będzie po tym wszystkim czuła .Poza tym rodzic dziecka ot tak uprowadzić sobie nie może bo jest ścigany przez policję jako sprawca uprowadzenia rodzicielskiego.Jeśli za granicę to ogłaszany jest child alert. Jeśli są powody to się je wyjaśnia a nie doprowadza do ślubu,kontakt z dzieckiem reguluje.

Jestem facetem, a to inny gatunek wink, jasne ze bym sie zgrzal, ale pierwsze co to chcialbym sie spotkac i wyjasnic co sie dzieje ze taka zmiana

71

Odp: Nie przyszedł na ślub..
TypowyCharlie napisał/a:
Mała_mała napisał/a:
TypowyCharlie napisał/a:

Się dobraliście, oboje zachowujecie się jak dzieci, a nie dorosłe osoby. Autorko, czas wydorośleć i się usamodzielnić, a nie żyć razem z rodziną i słuchać się ich. Blokujesz go wszędzie po chwili gdy usłyszałaś że jednak go nie będzie, gdzie tu sens, gdzie logika? Facet chciał to odkręcić jednak nie dałaś mu chociaż ułamka szansy na to, skreśliłaś go w jednej chwili, tak naprawdę. Gdyby ten czas spędzony wcześniej nic nie znaczył, a ślub miał się odbyć tylko dla papierka i tyle. Według mnie dalsze próby wrócenia do siebie nie mają sensu, przemyślcie wszystko, wydoroślejcie i dopiero może coś z tego będzie.

Skąd mialam wiedziec jaka jest sytuacja.. po prostu myslalam ze mnie już nie kocha i tyle. Po co mialam to dalej ciągnąć... nie wiedzialam, ze jest przyparty do muru. Mogl mi po prostu powiedziec, co się dzieje.

Wystarczyło jak dorosły człowiek podejść do tego, a nie jak dziecko blokować gdzie się da. Skoro nawet nie chciałaś nic więcej wyjaśniać z nim, ani co to jednak nie ma sensu wracać do siebie. Papierek "miłości" wam nie załatwi ot tak, magicznie. Skoro i Ty potrafiłaś przekreślić wszystko ot tak po jednym telefonie to jednak ta miłość prysnęła dawno, a zostało przyzwyczajenie.


Rozmawialiśmy dzień wcześniej o tym, co sie dzieje. To nie tak, ze po prostu odeszłam.. jaki był sens dalej rozmawiać? Mowi ze nie chce slubu to nie. Nie usłyszałam konkretnego powodu. A stres? Trzeba bylo myśleć o tym zanim ustalalismy datę slubu.. po prostu mógł nie decydować sie na ten ślub, ja nawet nie nalegalam żeby on sie odbył..

72

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:
TypowyCharlie napisał/a:
Mała_mała napisał/a:

Skąd mialam wiedziec jaka jest sytuacja.. po prostu myslalam ze mnie już nie kocha i tyle. Po co mialam to dalej ciągnąć... nie wiedzialam, ze jest przyparty do muru. Mogl mi po prostu powiedziec, co się dzieje.

Wystarczyło jak dorosły człowiek podejść do tego, a nie jak dziecko blokować gdzie się da. Skoro nawet nie chciałaś nic więcej wyjaśniać z nim, ani co to jednak nie ma sensu wracać do siebie. Papierek "miłości" wam nie załatwi ot tak, magicznie. Skoro i Ty potrafiłaś przekreślić wszystko ot tak po jednym telefonie to jednak ta miłość prysnęła dawno, a zostało przyzwyczajenie.


Rozmawialiśmy dzień wcześniej o tym, co sie dzieje. To nie tak, ze po prostu odeszłam.. jaki był sens dalej rozmawiać? Mowi ze nie chce slubu to nie. Nie usłyszałam konkretnego powodu. A stres? Trzeba bylo myśleć o tym zanim ustalalismy datę slubu.. po prostu mógł nie decydować sie na ten ślub, ja nawet nie nalegalam żeby on sie odbył..

W takim razie nie ma sensu do siebie wracać, nie pasujecie do siebie i tylko się męczyć będziecie. Związek z przyzwyczajenie nie ma sensu.

73

Odp: Nie przyszedł na ślub..
TypowyCharlie napisał/a:
Mała_mała napisał/a:
TypowyCharlie napisał/a:

Wystarczyło jak dorosły człowiek podejść do tego, a nie jak dziecko blokować gdzie się da. Skoro nawet nie chciałaś nic więcej wyjaśniać z nim, ani co to jednak nie ma sensu wracać do siebie. Papierek "miłości" wam nie załatwi ot tak, magicznie. Skoro i Ty potrafiłaś przekreślić wszystko ot tak po jednym telefonie to jednak ta miłość prysnęła dawno, a zostało przyzwyczajenie.


Rozmawialiśmy dzień wcześniej o tym, co sie dzieje. To nie tak, ze po prostu odeszłam.. jaki był sens dalej rozmawiać? Mowi ze nie chce slubu to nie. Nie usłyszałam konkretnego powodu. A stres? Trzeba bylo myśleć o tym zanim ustalalismy datę slubu.. po prostu mógł nie decydować sie na ten ślub, ja nawet nie nalegalam żeby on sie odbył..

W takim razie nie ma sensu do siebie wracać, nie pasujecie do siebie i tylko się męczyć będziecie. Związek z przyzwyczajenie nie ma sensu.

Dlaczego mowisz, ze bedziemy sie męczyć? Fakt, jesteśmy bardzo zzyci, ale było nam bardzo dobrze ze sobą. Uwielbiamy spędzać razem czas, jestesmy praktycznie nierozlaczni.

74

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:
TypowyCharlie napisał/a:
Mała_mała napisał/a:

Rozmawialiśmy dzień wcześniej o tym, co sie dzieje. To nie tak, ze po prostu odeszłam.. jaki był sens dalej rozmawiać? Mowi ze nie chce slubu to nie. Nie usłyszałam konkretnego powodu. A stres? Trzeba bylo myśleć o tym zanim ustalalismy datę slubu.. po prostu mógł nie decydować sie na ten ślub, ja nawet nie nalegalam żeby on sie odbył..

W takim razie nie ma sensu do siebie wracać, nie pasujecie do siebie i tylko się męczyć będziecie. Związek z przyzwyczajenie nie ma sensu.

Dlaczego mowisz, ze bedziemy sie męczyć? Fakt, jesteśmy bardzo zzyci, ale było nam bardzo dobrze ze sobą. Uwielbiamy spędzać razem czas, jestesmy praktycznie nierozlaczni.

Skoro ot tak mogłaś się z nim rozstać po jednym telefonie to jednak aż tak bardzo zżyci nie jesteście. Jeżeli ludziom zależy na sobie to by chcieli to wytłumaczyć, spotkać się jak najprędzej, a nie ignorować taką osobę.

75

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Zgadzam się ze stanowiskiem TypowegoCharlie. Miałaś wyjść za mąż i w założeniu stworzyć z tym mężczyzną, który wciąż pozostał Twoim narzeczonym, związek do końca życia, a jednak bardzo szybko przyszło Ci ocenić go i bez próby jakiegokolwiek wyjaśnienia zaistniałej sytuacji wykasować z życia - dosłownie i w przenośni. W taki sposób nie postępują ludzie dorośli, dojrzali do podejmowania tak odpowiedzialnych kroków, jakim jest założenie rodziny. Do niego zresztą to samo się odnosi, dlatego patrząc na temat całościowo, może dobrze się stało, że do ślubu nie doszło.
Kolejną kwestią jest wpływ Twoich bliskich na Twoje decyzje. To jest Twoje życie i Twoja przyszłość czy ich? Nie wydaje Ci się, że - biorąc pod uwagę Twój wiek - mają na Ciebie zbyt duży wpływ?

76

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Olinka napisał/a:

Zgadzam się ze stanowiskiem TypowegoCharlie. Miałaś wyjść za mąż i w założeniu stworzyć z tym mężczyzną, który wciąż pozostał Twoim narzeczonym, związek do końca życia, a jednak bardzo szybko przyszło Ci ocenić go i bez próby jakiegokolwiek wyjaśnienia zaistniałej sytuacji wykasować z życia - dosłownie i w przenośni. W taki sposób nie postępują ludzie dorośli, dojrzali do podejmowania tak odpowiedzialnych kroków, jakim jest założenie rodziny. Do niego zresztą to samo się odnosi, dlatego patrząc na temat całościowo, może dobrze się stało, że do ślubu w ogóle nie doszło.
Kolejną kwestią jest wpływ Twoich bliskich na Twoje decyzje. To jest Twoje życie i Twoja przyszłość czy ich? Nie wydaje Ci się, że - biorąc pod uwagę Twój wiek - mają na Ciebie zbyt duży wpływ?

Przecież wyjaśnił mi Dlaczego nie chce ślubu.. skoro się stresuje to najzwyczajniej w świecie nie jest pewien swojej decyzji? Na czym miala polegać dalsza rozmowa? Dla mnie to po prostu oznacza koniec.

77 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-30 14:49:31)

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Dobija mnie czasami, jaki tok myślenia mają niektóre( na szczęście nie wszystkie -patrz wyżęj post Olinki) kobiety...

Albo szukanie drugiego dna albo zwyczajne mieszanie pojeć czy wyciąganie pochopnych wniosków. Zapytam tak teraz zupełnie ogólnie: czy jeśli ktoś się STRESUJE, chociażby ślubem czy publicznym wystąpieniem, czy to musi się przekładać BEZPOŚREDNIO na decyzję o braku chęci podjęcia tegoż działania? Czy każdy ma w podskokach i wesolutki jak skowronek lecieć do ołtarza? Czy jeśli ktokolwiek bierze ślub i jest zdenerwowany, to oznacza AUTOMATYCZNIE że nie chce wziąc ten ślub? Czy jeśli mam wystąpić publicznie np z jakimś referatem i czuje ogromny stres, to znaczy, że nie chce wystąpić?

Facet stchórzył przy pierwszej próbie rozmowy, nie dał rady powiedzięć prawdy, gdyż czuł na sobie niewyobrażalną presję i to chyba największą, jaka może zaistnieć, dla kogoś, kto już jest rodzicem: perspektywa utraty dziecka. To takie zabawne i jednocześnie żałosne, ze gdyby sytuacja była dokadnie odwrotna, to podejrzewam, że opinie byłyby w 100 % jednostronne, współczujące i usprawiedliwiające kobietę, tym bardziej, jeśli to matka widzi zagrożenie dla swojego dziecka. Procedury, policja i zakazy to jedno, ale w takich wypadkach sam stres odgrywa wielką rolę.
Spróbuj się zwyczajnie postawić na jego miejscu i zastanów się jakbyś się czuła, gdyby to on podjął taką decyzję, że w tym momencie następuje koniec rozmowy i facet zrywa zaręczyny i odwołuje ślub...Poza tym, skoro rzeczywiśćie jego była robiła mu jakieś dziwne jazdy, to on nie miął prawa być totalnie skołowany i zestresowany? Czy mężczyźni nie mają prawa się czasem rozkleić czy zwyczajnie zbłądzić w swoim postępowaniu i podejmowaniu dezycji? Nie zasługuje na drugą szansę? Jeden błąd ma przekreślić wszystkie plany, jakie mieliście do tej pory? Staram się zrozumieć Twoje odczucia, ale czy zarazem automatycznie wszystko, co Ciebie z nim łączyło w tej jednej chwili wyparowywuje?
W kwestii rodziców, to mogę się jednoznacznie wypowiedzieć: Twoje życie to NIE JEST ich życie!

78

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Każdy ma prawo zbłądzić, podjąć złą decyzję. Ale druga strona ma prawo nie dać drugiej szansy.

Ślub to nie jest coś, co się planuje w 2 dni. Do takiej decyzji się dojrzewa, potem się organizuje uroczystość. Najczęściej czas oczekiwania jest długi i wystarczający, by się upewnić, że to jest to, czego naprawdę się chce.
Mieli poważną rozmowę przed ślubem, to był czas, by powiedzieć wprost o swoim kłopocie.

On spanikował, ona się odcięła. Najwyraźniej nie było im pisane.

Co do rodzinki, to się w pełni zgadzam, może wspierać, a nie decydować za Autorkę.

79 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2019-09-30 18:22:12)

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Cyngli napisał/a:

Nie zaufałabym ponownie takiemu człowiekowi.

Może po prostu dlatego, że myślisz trochę jak dziecko, czarno-biało? A może dlatego, że to nie twój związek, wiec łatwo ci z boku dolewać oliwy do ognia?

Mała_mała
Facet jest jakiś miękki, pytanie czy tylko w takich sytuacjach. Ale spójrz też na siebie - jesteś trochę narwana (wyłączenie telefonu), a co gorsza masz nieodciętą pępowinę.

80

Odp: Nie przyszedł na ślub..
JaJakoJa napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Nie zaufałabym ponownie takiemu człowiekowi.

Może po prostu dlatego, że myślisz trochę jak dziecko, czarno-biało? A może dlatego, że to nie twój związek, wiec łatwo ci z boku dolewać oliwy do ognia?

Wyrażam swoją opinię, jak każdy tutaj. To, że nie jest zgodna z Twoimi poglądami nie oznacza, że myślę jak dziecko i dolewam oliwy do ognia.

81

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Cyngli napisał/a:

Wyrażam swoją opinię, jak każdy tutaj. To, że nie jest zgodna z Twoimi poglądami nie oznacza, że myślę jak dziecko i dolewam oliwy do ognia.

Ja też wyrażam swoją opinię, zbudowaną na twoich postach. Zdecydowanie widoczne myślenie czarno-białe.

82

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Przecież wyjaśnił mi Dlaczego nie chce ślubu.. skoro się stresuje to najzwyczajniej w świecie nie jest pewien swojej decyzji? Na czym miala polegać dalsza rozmowa? Dla mnie to po prostu oznacza koniec.

Naprawdę uważasz, że przyznanie się, że nie da rady, bo stres doszedł do takiego poziomu, że nie czuje się na siłach, równa się stwierdzeniu "nie kocham cię, nie chcę z tobą być?".
Jasne, że na co dzień to się nie zdarza, żeby facet stchórzył dwie godziny przed złożeniem przysięgi, ale może właśnie dlatego zamiast wyciągać własne wnioski należało zapytać go wprost i konkretnie co się dzieje. Pomijam przy tym, że ślub, pomimo że raczej kojarzy się z pozytywnym wydarzeniem, znajduje się bardzo wysoko na liście sytuacji stresogennych - tuż obok rozwodu czy śmierci kogoś bliskiego. Całkiem możliwe, że naprawdę obleciał strach. Pamiętajmy też, że ostatecznie zagryzł zęby i jednak pojawił się na miejscu. 
Nie wiem, może ja dziwna jestem, ale uważam, że jeśli się kocha, to nie wyrzuca się ze swojego życia kogoś, kto raz nawalił, nawet jeśli wiązało się to z trudnym dla mnie przeżyciem, nie dając mu przy tym szansy na wyjaśnienie.

83

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Ciekawe tylko ile będzie nawalał potem w najważniejszych sytuacjach życiowych bo stres???

84

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Nie wiem, jak patrzy na to Autorka, ale on nie zawalił jeden raz. Nawalił pierwszy raz, jeszcze przed ślubem, powiedział, że ślubu nie chce, porozmawiali. W dniu ślubu nawalił kolejny raz, dzwoniąc, że nie przyjdzie.

Jest niezdecydowany. Rozumiem - silny stres. A co ze stresem Autorki? Ma się narażać na związek z kimś, z kim nie można najważniejszych spraw normalnie ustalić, bo panikuje? Jak założyć rodzinę z taką osobą, jak zaufać takiej osobie?

Ciężki temat. Jeśli się zdecydować na coś takiego, to chyba tylko po złożeniu przez niego obietnicy, że pójdzie na terapię...

85 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-10-01 06:23:00)

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Jeżeli wiedział, że bardzo mnie tym skrzywdzi to tak byłam w stanie pomyśleć, że to nie miłość. Nadal ciężko jest mi z tą sytuacją. Przez tydzień nie byłam w stanie pójść do pracy. Siedziałam w domu załamana. Moja rodzina wspierała mnie wtedy bardzo, zwłaszcza mój brat. Nadal jak sobie o tym pomyśle to robi mi się ciężko na sercu.

Co do odcinania pepowiny.. Mieszkam w domu rodzinnym z dwóch powodów. Pierwszy to taki, ze chcieliśmy odłożyć jak najwięcej, żeby po ślubie kupić coś własnego. Drugi to choroba mojej mamy. Przez ostatni rok potrzebowała stałej opieki... Także to nie tak, że rodzinka ponad wszystko. To chyba oni nie sa w stanie jej odciąć, nie ja.

Na tę chwilę sytuacja wyglada tak, wyprowadzilam się do koleżanki. Mieszkam u niej od kilku dni. Niedoszły mąż odwiedza mnie tam codziennie. Namawia, żebyśmy zamieszkali razem. Boje się bardzo ryzykować w tej chwili.. u kolezanki dlugo zostac nie mogę, a wynająć coś w małej miejscowości to nie taka prosta rzecz..

Co do mojej rodziny to po ostatnim incydencie jestem na nich zła... zwlaszcza na mojego brata. Zadzwonil do TAMTEJ kobiety i opowiedział jej całą sytuację oraz zdal relacje z naszego życia jakies pół roku wstecz... jest mi tak bardzo źle z tego powodu. Do niedawna mieliśmy super kontakt. Dziś rozmawiamy tylko w pracy.

86

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Jeżeli wiedział, że bardzo mnie tym skrzywdzi to tak byłam w stanie pomyśleć, że to nie miłość. Nadal ciężko jest mi z tą sytuacją. Przez tydzień nie byłam w stanie pójść do pracy. Siedziałam w domu załamana. Moja rodzina wspierała mnie wtedy bardzo, zwłaszcza mój brat. Nadal jak sobie o tym pomyśle to robi mi się ciężko na sercu.

Co do odcinania pepowiny.. Mieszkam w domu rodzinnym z dwóch powodów. Pierwszy to taki, ze chcieliśmy odłożyć jak najwięcej, żeby po ślubie kupić coś własnego. Drugi to choroba mojej mamy. Przez ostatni rok potrzebowała stałej opieki... Także to nie tak, że rodzinka ponad wszystko. To chyba oni nie sa w stanie jej odciąć, nie ja.

Na tę chwilę sytuacja wyglada tak, wyprowadzilam się do koleżanki. Mieszkam u niej od kilku dni. Niedoszły mąż odwiedza mnie tam codziennie. Namawia, żebyśmy zamieszkali razem. Boje się bardzo ryzykować w tej chwili.. u kolezanki dlugo zostac nie mogę, a wynająć coś w małej miejscowości to nie taka prosta rzecz..

Co do mojej rodziny to po ostatnim incydencie jestem na nich zła... zwlaszcza na mojego brata. Zadzwonil do TAMTEJ kobiety i opowiedział jej całą sytuację oraz zdal relacje z naszego życia jakies pół roku wstecz... jest mi tak bardzo źle z tego powodu. Do niedawna mieliśmy super kontakt. Dziś rozmawiamy tylko w pracy.

Twój brat przekroczył granicę. Nie powinien w ten sposób ingerować w Twoje życie.
Powiedziałaś mu, że sobie tego nie życzysz?

87

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Ciężki temat. Jeśli się zdecydować na coś takiego, to chyba tylko po złożeniu przez niego obietnicy, że pójdzie na terapię...

Ustaliliśmy wspólnie, że pójdziemy na wizytę do psychologa. Chyba każde z nas tego potrzebuje.

88

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Ciężki temat. Jeśli się zdecydować na coś takiego, to chyba tylko po złożeniu przez niego obietnicy, że pójdzie na terapię...

Ustaliliśmy wspólnie, że pójdziemy na wizytę do psychologa. Chyba każde z nas tego potrzebuje.

To dobrze, pozytywnie.
Potrzeba czasu, żeby się poukładało.

89

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Twój brat przekroczył granicę. Nie powinien w ten sposób ingerować w Twoje życie.
Powiedziałaś mu, że sobie tego nie życzysz?

Tak powiedziałam. oczywiście usłyszałam same niemiłe słowa w moim kierunku, typu
Wstyd dla rodziny
Powinnam się leczyć
I że się z nim policzą

Siostra dodała, ze muszą mnie chronić przed tym psycholem, bo ja go za bardzo kocham i wybacze mu wszystko..

90

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Twój brat przekroczył granicę. Nie powinien w ten sposób ingerować w Twoje życie.
Powiedziałaś mu, że sobie tego nie życzysz?

Tak powiedziałam. oczywiście usłyszałam same niemiłe słowa w moim kierunku, typu
Wstyd dla rodziny
Powinnam się leczyć
I że się z nim policzą

Siostra dodała, ze muszą mnie chronić przed tym psycholem, bo ja go za bardzo kocham i wybacze mu wszystko..

Czemu takie ostre słowa?
Czy Twój narzeczony w jakiś inny sposób "podpadł"? Skrzywdził Cię w jakikolwiek sposób wcześniej?

91

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Ja sobie myślę, że albo jest się mężczyzną albo chłopczykiem.Mężczyzna podejmuje śmiałe odważne decyzje a chłopczyk płacze bo  stres.No cóż Panowie z tego wątku może powinni poczytać o kryzysie męskości o rosnącym pokoleniu biednych chłopczyków, którzy porzucają rodziny bo życie mają tylko jedno,bo małe Dzieci i sobie nie radzą o porzucaniu chorych dzieci nie wspomnę a zdarza się co raz częściej.Wbrew pozorom bardzo dużo sytuacji jest czarno-białych ale przecież słabo będzie wyglądało w oczach swoich i innych że się zachowało nieprzyzwoicie to trzeba stworzyć tą szarość.Stąd też usprawiedliwiamy kochanki,zdradzaczy ,oszustów,manipulantów bo przecież może się okazać że sami nimi jesteśmy.Aaaa i to się tak ładnie nazywa TOLERANCJA!!!

92

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Chio napisał/a:

Ja sobie myślę, że albo jest się mężczyzną albo chłopczykiem.

Parafrazując Gałczyńskiego:

Chciałyście równouprawnienia, no to je macie!
(skumbrie w tomacie pstrąg)

93 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-10-01 09:39:13)

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Czemu takie ostre słowa?
Czy Twój narzeczony w jakiś inny sposób "podpadł"? Skrzywdził Cię w jakikolwiek sposób wcześniej?


Kilka lat temu rozstalismy sie przez tę kobietę właśnie. Mieszkaliśmy razem, ja sie wyprowadzilam. Mieliśmy cały czas kontakt ze sobą, po pewnym czasie spotkaliśmy się. Wróciliśmy do siebie. Tyle miesięcy i czasu zajęło mu "naprawianie" tej całej sytuacji. Wszystko było cudownie, poza tą kobietą. Robila wszystko zeby tylko nas poroznic. Az do teraz, az do ślubu

JaJakoJa napisał/a:
Chio napisał/a:

Ja sobie myślę, że albo jest się mężczyzną albo chłopczykiem.

Parafrazując Gałczyńskiego:

Chciałyście równouprawnienia, no to je macie!
(skumbrie w tomacie pstrąg)


Uciekając trochę od tematu, to coś w tym jest, niestety.

Opowiem Wam moj dzisiejszy sen.

Snila mi się mama, pierwszy raz od jej śmierci. Wyglądała tak pięknie. Miała na sobie niebieską bluzkę, białe spodnie i śliczne blond włosy. Wyglądała jak anioł. Przeszła tylko obok mnie i powiedziała krotko: weźcie ślub, bądź szczęśliwa.

94 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-01 09:39:29)

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Ciężki temat. Jeśli się zdecydować na coś takiego, to chyba tylko po złożeniu przez niego obietnicy, że pójdzie na terapię...

Ustaliliśmy wspólnie, że pójdziemy na wizytę do psychologa. Chyba każde z nas tego potrzebuje.

I to jest właśnie rozsądne wyjście z sytuacji. Po opadnięciu emocji, jak siadziecie i zdacie sobie sprawę czy coś jeszcze Was łączy i czy jest sens ratować ten związek. Przede wszystkim, czy z powodu błędnej decyzji, bądź co bądź silnych przeżyć nadal coś do siebie czujecie i czy jesteście w stanie to wszystko odbudować.

A poczucie, że jemu nie zależy na ślubie, bo jest zestresowany, wynika tylko i wyłącznie z Twoich emocji, bo patrząc na to zupełnie chłodno, to rzeczywiście tego typu wydarzenia potrafią przysparzać mnóstwo stresu.
Co do decyzyjności: czy już zawsze będzie tak, że określonej płci się będzie przypisywać pewne cechy, bez których nie ma prawa się ktoś nazywać facetem lub kobietą? Tak, te cechy z pewnością występują, ale są one ZMIENNE! Co mnie niesamowicie irytuje to szafowanie takimi dur*ymi pojęciami, typu "chłopczyk" albo "mężczyzna", bez przyjrzenia się INDYWIDUALNIE każdemu przypadkowi. Te dwie grupy i nic poza tym, tak? Żeby to naprawdę chodziło o jakiś bdzurny powód, ot facet zwyczajnie stchórzył a potem by powiedział, tłumacząc się pokrętnie: "Nie jestem na to gotowy" czy coś w tym stylu.Tego typu akcje jak najbardziej nie rokują dobrze. Tylko, co my tutaj oceniamy: samo zachowanie czy motywację( POWÓD ) dlaczego się tak zachował? Powodem zas był lęk o bezpieczeństwo własnego dziecka.

KAŻDY, ale to ABSOLUTNIE każdy facet ma zas**** obowiązek zawsze i wszędzie, w każdym możliwym przypadku być twardy i niewzruszony jak skała, bez prawa do wahania, błędu, stresu, czy emocji, bo JUŻ przestaje byc facetem? Czy zawsze od nas trzeba wszystkiego WYMAGAĆ? Nikt tutaj nie zwrócił uwagę na fakt, że gość obawiał się o dziecko. Można sobie mówić, siedząc wygodnie w fotelu, o tym co powinien zrobić. OK, może i 90 % facetów by tak zrobiła, ale on nie dał rady, bo taki już jest, ale od razu gościa wrzucać do wora z napisem "Mały bezradny, nieodpowiedzialny chłopczyk" Ludzieee.... Jeszcze to przyrównanie tego typu sytuacji do zdrad,oszustw czy innych manipulacji.. Drogie Panie postawcie się w sytuacji gościa, kiedy dochodzi do zagrożenia bezpieczeńśtwa WASZEGO dziecka! Akurat instynkt macierzyński i miłość rodzicielska powodują, że działa się często nieracjonalnie i impulsywnie. Kto z nas tutaj komentujących jest PEWNY, że zachowałby się racjonalnie w takiej sytuacji, kiedy ma cały czas w głowie wizję, że kjego dziecko zostanie uprowadzone przez byłego partnera, który na dodatek ma jakieś problemy psychiczne. A i o d razu oczwyiście wyciąganie wniosków, co do dalszych możliwych scenariuszy w życiu: skoro nawalił na weselu, to MUSI nawalać potem za każdym razem..."

Autorko, rozumiem Twoje wzburzenie, tylko odpowedz sobie na pytanie czy rzeczywiście przez to co się stało automatycznie uleciało z Ciebie wszystko to co czułaś do tego faceta? Zwróć uwagę, ze ostatecznie wygrało u niego uczucie do Ciebie, bo się  pojawił, wyjawiając wszystko to, co było przyczyną jego zachowania. Jeśli dacie sobie szansę i pójdziecie na terapię, to może uda Wam się uniknąć( a zwłaszcza jemu) w przyszłości, podejmowania pochopnych decyzji w stresujących sytuacjach.

95

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Mała_mała, bardzo proszę, byś nie pisała postu pod postem. Zamiast tego, używaj opcji ''edytuj''.

96

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Bagienni poniosło Cię, to jest matką dziecka a nadałeś dramaturgii jakby conajmniej nie wiem co miała zrobić ze swoim dzieckiem.Jak widać po dalszych postach Małej nie raz już zawiódł więc ten typ tak ma.Już wcześniej wygląda że też miał wątpliwości i pojawiła się matka dziecka.Ile razy będzie Autorka odbudowywać,dawać szansę.Chwiejny człowiek zgotuje jej chwiejne życie.Tak Bagienni jeśli chce się zakładać rodzinę to trzeba stać się mężczyzną przez duże M.

97 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-01 10:31:50)

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Jego była jest matką dziecka, ale też były jest ojcem tego dziecka, więc jesli poczuwa się do roli rodzica, to zrozumiałe, ze wpadł w panikę..Rozumiem, jak wygląda sprawa przyznawania opieki nad dziećmi w tym kraju, ale nie popadajmy w jakieś paranoje, że to matka dziecka, więc może sobie robić wszystko co jej sie żywnie podoba, bez wiedzy ojca..

Być może mnie poniosło, ale bywa tak za każdym razem, kiedy widzę szufladkowanie, ocenianie wyłącznie czyjejś postawy, bez wglądu w motywację i szafowanie jakimiś bzdurnymi pojęciami, żeby tylko było więcej emocji. Nikt się nie rodzi super facetem ani nie staje się nim od razu. Dodatkowo rodzina dolewa jeszcze oliwy do ognia, podburzając dziewczynę przeciwko niemu. Nieważne, że jego była robiła mu jazdy, uprzykrzała życie, winny jest oczywiście on. Dla mnie w takim wypadkach nie jest istotne ,że ktoś nawalił. Tym bardziej prorokowanie, że będzie nawałał za każdym razem następnym razem. Czy czasami w życiu nie jest tak, że ludzie latami dochodzą do siebie po jakiś cięższych przeżyciach, gdzie dopiero po dłuższym czasie potrafią zbudować normalne relacje?
Pytanie jest teraz takie, czy MIMO tych wszystkich akcji, Autorka coś do niego jeszcze czuje? Czy z powodu tego, co się stało wszystko się dla niej skończyło czy przekreśliła to wszystko co ich łączyło? Niech wspólnie udadzą się na terapię i zadecydują WSPÓLNIE czy ma to dalej sens..Niech ktoś da temu gościowi, szansę na uporanie się z problemami, co WTEDY dopiero może go "uczynić" facetem. Jeśli mu sie nie uda z Autorką, to może z inną. Mężczyzną prze zduże "M"... Czy zatem wg Ciebie tak samo można potraktować kogoś, kto z jednej strony zachował się dokładnei tak samo, jak niedoszły mąż Autorki, ale potem okazało się, że stchórzył, bo mu się "odwidziało", woli być sam, nie jest na to gotowy, czy co tam jeszcze. W każdym razie, powód takiego działania był o wiele poważniejszy, niż jego własne fanaberie czy przemyślenia?

Moje przemyślenia są bardzo zbliżone do tego, co zauważyła Olinka. Decyzja należy do Autorki.

98

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Zasada jest prosta najpierw porządkuje się swoje życie, swoje emocje a potem zakłada rodzinę. Na tym polega odpowiedzialność zwłaszcza wobec osoby z którą chce się zawrzeć związek małżeński.Jakby teraz Autorka zawarła związek małżeński urodziła dzieci to co bajzel w w następnym związku???No Autorka dała szansę wcześniej jedną gdzie partner zawiódł,zostawił dla obecnej matki dziecka teraz wystawił ją drugi raz.Ile tych szans powinna dawać w sytuacji gdy partner wychodzi że nie potrafi określić się co do kobiet.

99

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Chio napisał/a:

Ciekawe tylko ile będzie nawalał potem w najważniejszych sytuacjach życiowych bo stres???

Dlatego właśnie już wcześniej napisałam, że dobrze się stało, że w tym momencie do tego ślubu nie doszło, przy czym mam tu na myśli tak jedną, jak i drugą stronę związku. Moim zdaniem ani narzeczony, ani Autorka nie dorośli jeszcze do podejmowania tak dojrzałych decyzji, jak zakładanie rodziny.
Padło tu stwierdzenie o psychoterapii, z którym bardzo się zgadzam. Moim zdaniem taki krok PRZED zawarciem małżeństwa w wielu przypadkach pozwoliłby uchronić związki od późniejszego rozwodu. Jest wiele sygnałów, które wskazują, że decyzja o wspólnym pójściu przez życie nie jest najlepszym pomysłem i warto to wychwycić na tym etapie, gdy można sobie tego późniejszego rozczarowania oszczędzić lub też wykonać pracę w kierunku naprawy tego, co nie działa właściwie.

100

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Zupelnie nie rozumiem postepowania tego brata - po jaką cholewcie kontaktowal się z tamtą kobitą.

Mala_, im więcej piszesz o tym swoim, ekhm, narzeczonym, tym gorsze mam o nim zdanie.
Ratuj się, bo ten związek wygląda na toksyczny.

101

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Cześć niedawno pisalam do Was o tym jak moj partner nie pojawił się na naszym slubie. Potem błagał o wybaczenie...

Po calej sytuacji zaczęłam bardzo przyglądać sie jego zachowaniu..

Dzisiaj już wiem, co było tego przyczyną. Bylismy wczoraj u psychologa... okazało się ze on jest po prostu chory. Ma jakieś zaburzenia i powinien udać się do psychiatry oraz pójść na leczenie.

A ja nie wiem, co mam robić.. jestem kompletnie załamana. Na wizycie każde z nas było osobno. Najpierw on potem ja, u tej samej Pani psycholog. Ta pani powiedziała mi ze mam uciekać jak najdalej od tego człowieka.
Siedzę wlasnie w domu jego rodziców, gdzie spedzilam razem z nim kilka dni. I mysle o tym, czy po prostu zabrać swoje rzeczy i zrobić to co radziła pani psycholog czy pomóc temu czlowiekowi. Bardzo go kocham, pomimo tego, co sie wydarzyło w ostatnim czasie. Ale to co do niego czuje, nie ma w tej chwili zadnego znaczenia. Chodzi o moje dalsze życie...

Jestem jedyną osobą z całego jego okręgu, która zabrała go do psychologa.. po wizycie wiekszosc czasu przeplakal, duzo rozmawialiśmy. Dotarło do niego ze jest chory, ze potrzebna mu pomoc. Mowil ze potrzebuje pomocy i znajdzie sam psychiatrę (rada pani psycholog) i pojdzie sie leczyć. Mowil tez ze naprawdę bardzo mnie kocha, chociaż kilka dni temu mowil to samo matce jego dziecka (ponoc tylko dlatego ze ona zabiera mu córkę). Jest to prawdą, bo poznalam ja osobiście (weszla nam do domu w srodku nocy zeby robic awanture). Rozmawiałam z jego rodzicami i oni również mówią ze ona jest trudną osobą.

Prosił mnie jeszcze dzis rano żebym została i mu pomogła. Mowil ze bardzo sie boi, ze jak wroci z pracy to mnie nie będzie.

A ja teraz siedzę i myślę czy wiać stąd jak najszybciej czy pomóc człowiekowi, który bardzo tej pomocy oczekuje...

102

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Tak, dziecku się pomaga, ale on nie jest Twoim dzieckiem.

A ta psycholog jest niekompetentna, bo nie miała żadnego prawa to powiedzenia Ci o nim tego, co Ci powiedziała.

103

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Ta pani powiedziała mi ze mam uciekać jak najdalej od tego człowieka.

Ta Pani nie miała prawa tak powiedzieć, nie jest od wystawiania ocen i mówienia ludziom, co mają robić.

Jeśli czujesz, że nie uniesiesz jego choroby, to faktycznie, lepiej to zakończ.

104

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Lady Loka napisał/a:

Tak, dziecku się pomaga, ale on nie jest Twoim dzieckiem.

A ta psycholog jest niekompetentna, bo nie miała żadnego prawa to powiedzenia Ci o nim tego, co Ci powiedziała.

Nie jest moim dzieckiem, ale czy to oznacza, ze doroslym sie nie pomaga? Zwłaszcza w chorobie. Rozumiem gdyby jego zachowania były jego kaprysem, ale co kiedy on nad tym nie panuje?

105

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Tak, dziecku się pomaga, ale on nie jest Twoim dzieckiem.

A ta psycholog jest niekompetentna, bo nie miała żadnego prawa to powiedzenia Ci o nim tego, co Ci powiedziała.

Nie jest moim dzieckiem, ale czy to oznacza, ze doroslym sie nie pomaga? Zwłaszcza w chorobie. Rozumiem gdyby jego zachowania były jego kaprysem, ale co kiedy on nad tym nie panuje?

On jest chory, więc nie ma mowy o racjonalnym podejściu do czegokolwiek.
W takim stanie podjęcie tak ważnej decyzji, jaką jest ślub - jest niemożliwe.

Decyzja należy do Ciebie, jeśli czujesz, że jesteś na tyle silna i kochasz go na tyle mocno, by z nim być mimo choroby - to bądź z nim.
Ale jeśli nie masz pewności, to odejdź jak najszybciej. Nie ma nic gorszego, niż dawanie komuś fałszywej nadziei.

106

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Pytanie czy z takiego czegos da sie wyleczyć?
W sumie nawet jeszcze nie wiemy, co to za przypadłość... ech

107

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Pytanie czy z takiego czegos da sie wyleczyć?
W sumie nawet jeszcze nie wiemy, co to za przypadłość... ech

Jeśli to zaburzenia osobowości, to nie wyleczy się z tego nigdy, ale dzięki terapii może nauczyć się z tym żyć.
Jeśli choroba typu schizofrenia, to do końca życia strach i leki. I lęk przed tym, że dzieci odziedziczą...

108

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Ja bym zrobiła tak, że spróbowałabym pomóc jako człowiekowi, jeśli się uda i faktycznie będzie chciał się leczyć,nie mniej zdystansowalabym się do bycia w związku bo pomijając chorobę to miałabyć jeszcze problemy z drugą osobą zaburzoną /toksyczną matką dziecka.Udźwigniesz? Jeśli nie dasz rady się zdystansować to odpuść bo dołączysz do tej dwójki.

109

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Tak, dziecku się pomaga, ale on nie jest Twoim dzieckiem.

A ta psycholog jest niekompetentna, bo nie miała żadnego prawa to powiedzenia Ci o nim tego, co Ci powiedziała.

Nie jest moim dzieckiem, ale czy to oznacza, ze doroslym sie nie pomaga? Zwłaszcza w chorobie. Rozumiem gdyby jego zachowania były jego kaprysem, ale co kiedy on nad tym nie panuje?

To jest takie samo podejście jak żon alkoholików, ktore nie odejdą, bo przecież trzeba pomóc.
Albo kobiet, którym się wydaje, że ich miłość zmieni damskiego boksera w potulnego baranka.

W każdej sytuacji trzeba ocenić czy pomoc drugiej osobie nie sprawi, że zniszczysz siebie. W relacjach z osobami z zaburzeniami psychicznymi niestety często tak jest, że pomagasz mu, ale swoim kosztem.

110

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Cyngli napisał/a:
Mała_mała napisał/a:

Pytanie czy z takiego czegos da sie wyleczyć?
W sumie nawet jeszcze nie wiemy, co to za przypadłość... ech

Jeśli to zaburzenia osobowości, to nie wyleczy się z tego nigdy, ale dzięki terapii może nauczyć się z tym żyć.
Jeśli choroba typu schizofrenia, to do końca życia strach i leki. I lęk przed tym, że dzieci odziedziczą...

U nas w rodzinie sa przypadki schizofrenii. każdy żyje normalnie, o ile właśnie się leczy. Wydaje mi sie, ze to nie jest to. To raczej coś w stylu dwie osobowości.

111

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Postaram sie mu pomóc jako człowiekowi, nie partnerowi. A czas pokaże...

112

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Mała_mała napisał/a:

Pytanie czy z takiego czegos da sie wyleczyć?
W sumie nawet jeszcze nie wiemy, co to za przypadłość... ech

Jeśli to zaburzenia osobowości, to nie wyleczy się z tego nigdy, ale dzięki terapii może nauczyć się z tym żyć.
Jeśli choroba typu schizofrenia, to do końca życia strach i leki. I lęk przed tym, że dzieci odziedziczą...

U nas w rodzinie sa przypadki schizofrenii. każdy żyje normalnie, o ile właśnie się leczy. Wydaje mi sie, ze to nie jest to. To raczej coś w stylu dwie osobowości.

Powiem tak, sama żyję z zaburzeniami osobowości. Chodzę na terapię. Leki bywają tylko potrzebne w stanach depresyjnych, które czasami nawracają, ale od dłuższego czasu mam spokój. Żyję zupełnie normalnie. Czasem jedynie moje reakcje są przesadzone, ale jestem żoną, matką, mąż nie narzeka, terapia mi pomaga. Da się z tym żyć. Ale przed terapia było bardzo słabo i mąż musiał wykazać sporo cierpliwości, żeby mnie nie zamordować.

Więc w dużej mierze musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, czego Ty chcesz i do jakich poświęceń jesteś gotowa.

113

Odp: Nie przyszedł na ślub..

A jesteś na tyle silna i stanowcza, żeby nie dać się wciągnąć w cudze zaburzenia a pomóc?

114 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-10 09:29:47)

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jesteś w stanie to wszystko udźwignąć, mimo tego co od niego czujesz. Wiadomo, że będzie bardzo ciężko. Do tego jeszcze dochodzi ta jego poprzednia partnerka, która może  dolewać oliwy do ognia. Kluczem będzie tutaj też dokładne zdiagnozowanie choroby i dalsze kroki, które można podjąć, żeby próbować to leczyć.

115

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Wiecie, chodzi o to ze on kłamie. Nie umie wytłumaczyć dlaczego tak sie dzieje. Każdy z otoczenia zna prawdę a on i tak twierdzi ze jest inaczej i próbuje wmawiać swoje racje. Nie potrafi podjąć zadnej życiowej decyzji, dlatego z Tym ślubem wyszlo jak wyszło.

Pani psycholog powiedziala ze nie mam byc matką polka dla niego. Znaczy ze człowieka który jest chory mam zostawić? Nie chodzi o to kim dla mnie jest. Mówimy tutaj o człowieku..
Każdemu bym pomogla gdyby mnie o tę pomoc poprosił i wykazał chęci do zmiany sytuacji.

Ja jestem z natury silnym człowiekiem. Nigdy sie nie poddalam w walce o życie mojej mamy. Choć ona chorowała na cos innego. Juz mnie chyba w życiu nic nie zdziwi.

116

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Wiecie, chodzi o to ze on kłamie. Nie umie wytłumaczyć dlaczego tak sie dzieje. Każdy z otoczenia zna prawdę a on i tak twierdzi ze jest inaczej i próbuje wmawiać swoje racje. Nie potrafi podjąć zadnej życiowej decyzji, dlatego z Tym ślubem wyszlo jak wyszło.

Pani psycholog powiedziala ze nie mam byc matką polka dla niego. Znaczy ze człowieka który jest chory mam zostawić? Nie chodzi o to kim dla mnie jest. Mówimy tutaj o człowieku..
Każdemu bym pomogla gdyby mnie o tę pomoc poprosił i wykazał chęci do zmiany sytuacji.

Ja jestem z natury silnym człowiekiem. Nigdy sie nie poddalam w walce o życie mojej mamy. Choć ona chorowała na cos innego. Juz mnie chyba w życiu nic nie zdziwi.

Może jej nie chodziło o zostawienie go, tylko o postawienie granic. Musisz postawić swoje granice, a nie bezmyślnie wszystko wybaczać, ''bo on jest chory''.

Co do kłamania, niekoniecznie kłamie. Może po prostu wierzyć, że jest tak, jak myśli. Chory psychicznie człowiek często nie wie, że jest chory.

117 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2019-10-10 09:45:40)

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Wiecie, chodzi o to ze on kłamie. Nie umie wytłumaczyć dlaczego tak sie dzieje. Każdy z otoczenia zna prawdę a on i tak twierdzi ze jest inaczej i próbuje wmawiać swoje racje. Nie potrafi podjąć zadnej życiowej decyzji, dlatego z Tym ślubem wyszlo jak wyszło.

Pani psycholog powiedziala ze nie mam byc matką polka dla niego. Znaczy ze człowieka który jest chory mam zostawić? Nie chodzi o to kim dla mnie jest. Mówimy tutaj o człowieku..
Każdemu bym pomogla gdyby mnie o tę pomoc poprosił i wykazał chęci do zmiany sytuacji.

Ja jestem z natury silnym człowiekiem. Nigdy sie nie poddalam w walce o życie mojej mamy. Chodź ona chorowała na cos innego. Juz mnie chyba w życiu nic nie zdziwi.

Tak! Czasami trzeba chorego człowieka zostawić, bo jak będziemy dla niego ciągle, to w końcu będzie to niszczące dla nas.
On przede wszystkim ma się leczyć dla siebie. I tyle powinno wystarczyć. Nie Ty masz go leczyć, nie Ty masz go motywować, on ma to zrobić sam dla siebie. To jest mega ważne, zwłaszcza w chorobach psychicznych, gdzie dużo czynników wpływa na proces leczenia.

edit. Poza tym Ty masz dziecko i to dziecku powinnaś poświęcać większość swojej energii, a nie człowiekowi, którego nawet nie powinnaś utrzymywać.
To już nawet nie choroba go tu skreśla, ale fakt, że gość nie pracuje, nie płaci, nie daje Ci kasy i ma na koncie wyroki.

118 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-10-10 09:57:33)

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Cyngli napisał/a:
Mała_mała napisał/a:

Wiecie, chodzi o to ze on kłamie. Nie umie wytłumaczyć dlaczego tak sie dzieje. Każdy z otoczenia zna prawdę a on i tak twierdzi ze jest inaczej i próbuje wmawiać swoje racje. Nie potrafi podjąć zadnej życiowej decyzji, dlatego z Tym ślubem wyszlo jak wyszło.

Pani psycholog powiedziala ze nie mam byc matką polka dla niego. Znaczy ze człowieka który jest chory mam zostawić? Nie chodzi o to kim dla mnie jest. Mówimy tutaj o człowieku..
Każdemu bym pomogla gdyby mnie o tę pomoc poprosił i wykazał chęci do zmiany sytuacji.

Ja jestem z natury silnym człowiekiem. Nigdy sie nie poddalam w walce o życie mojej mamy. Chodź ona chorowała na cos innego. Juz mnie chyba w życiu nic nie zdziwi.

Może jej nie chodziło o zostawienie go, tylko o postawienie granic. Musisz postawić swoje granice, a nie bezmyślnie wszystko wybaczać, ''bo on jest chory''.

Co do kłamania, niekoniecznie kłamie. Może po prostu wierzyć, że jest tak, jak myśli. Chory psychicznie człowiek często nie wie, że jest chory.

Pani psycholog powiedziala doslownie ze mam uciekać od tego człowieka i ze mam przestac być dla niego matką polka. Ze to nie jest mężczyzna tylko maly chłopczyk który sobie nie radzi z życiem, ze nie wie z którą kobieta chce zyc bo nie umie podjąć zadnej decyzji.

Dokładnie jak piszesz, on do wczoraj myslal ze robi dobrze, ze to z nami wszystkimi jest cos nie w porządku. Ona go uświadomiła ze musi sie leczyć, ze jest chory.

Lady Loka napisał/a:
Mała_mała napisał/a:

Wiecie, chodzi o to ze on kłamie. Nie umie wytłumaczyć dlaczego tak sie dzieje. Każdy z otoczenia zna prawdę a on i tak twierdzi ze jest inaczej i próbuje wmawiać swoje racje. Nie potrafi podjąć zadnej życiowej decyzji, dlatego z Tym ślubem wyszlo jak wyszło.

Pani psycholog powiedziala ze nie mam byc matką polka dla niego. Znaczy ze człowieka który jest chory mam zostawić? Nie chodzi o to kim dla mnie jest. Mówimy tutaj o człowieku..
Każdemu bym pomogla gdyby mnie o tę pomoc poprosił i wykazał chęci do zmiany sytuacji.

Ja jestem z natury silnym człowiekiem. Nigdy sie nie poddalam w walce o życie mojej mamy. Chodź ona chorowała na cos innego. Juz mnie chyba w życiu nic nie zdziwi.

Tak! Czasami trzeba chorego człowieka zostawić, bo jak będziemy dla niego ciągle, to w końcu będzie to niszczące dla nas.
On przede wszystkim ma się leczyć dla siebie. I tyle powinno wystarczyć. Nie Ty masz go leczyć, nie Ty masz go motywować, on ma to zrobić sam dla siebie. To jest mega ważne, zwłaszcza w chorobach psychicznych, gdzie dużo czynników wpływa na proces leczenia.

edit. Poza tym Ty masz dziecko i to dziecku powinnaś poświęcać większość swojej energii, a nie człowiekowi, którego nawet nie powinnaś utrzymywać.
To już nawet nie choroba go tu skreśla, ale fakt, że gość nie pracuje, nie płaci, nie daje Ci kasy i ma na koncie wyroki.

Ale ja go nie utrzymuje... on ma stałą pracę, płaci na własne dziecko i nie wiem o jakich wyrokach mowa?

119

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Mea cupla, pomyliłam tematy smile przepraszam.

Niemniej pierwsza część mojej wypowiedzi dalej jest aktualna.
Dbaj przede wszystkim o siebie. Ty masz tendencję do pozwolenia na to, żeby jego problemy były ważniejsze od całego Twojego życia, już pomijając to, że uparcie trzymasz się faceta, który jest jednym wielkim chodzącym problmem. Powinna Ci syrena alarmowa wyć teraz w głowie, a Ty nic. Ty się zastanawiasz jak mu pomóc.

Nie możesz mu pomóc. On może tylko sam sobie pomóc.

120

Odp: Nie przyszedł na ślub..

No masz rację.

121 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-10 10:10:47)

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Z tego co piszesz gość ma naprawdę poważny problem ze sobą. Jego brak decyzyjności, rozchwianie emocjonalne wynikają z choroby. Ale właśnie on sam musi zrozumieć, że bez leczenia sie nie obejdzie i sam musi się z tym uporać. Nikt nie będzie tego robił za niego. Ciągłe prowadzenie go za rękę może Cię całkiem zniszczyć.

122

Odp: Nie przyszedł na ślub..
bagienni_k napisał/a:

Z tego co piszesz gość ma naprawdę poważny problem ze sobą. Jego brak decyzyjności, rozchwianie emocjonalne wynikają z choroby. Ale właśnie on sam musi zrozumieć, że bez leczenia sie nie obejdzie i sam musi się z tym uporać. Nikt nie będzie tego robił za niego. Ciągłe prowadzenie go za rękę może Cię całkiem zniszczyć.


Myślę ze wiele dotarlo do niego po wczorajszej wizycie. Nie mam zamiaru robić wszystkiego za niego. Po prostu będę go wspierać. Jeżeli mowi, ze mu ciężko i potrzebuje mnie to przecież nie mogę człowieka opuścić, chyba...

123

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Z tego co piszesz gość ma naprawdę poważny problem ze sobą. Jego brak decyzyjności, rozchwianie emocjonalne wynikają z choroby. Ale właśnie on sam musi zrozumieć, że bez leczenia sie nie obejdzie i sam musi się z tym uporać. Nikt nie będzie tego robił za niego. Ciągłe prowadzenie go za rękę może Cię całkiem zniszczyć.


Myślę ze wiele dotarlo do niego po wczorajszej wizycie. Nie mam zamiaru robić wszystkiego za niego. Po prosru będę go wspierać. Jeżeli mowi, ze mu ciężko i potrzebuje mnie to przecież nie mogę człowieka opuścić, chyba...

Chyba...?
Sama powinnaś o tym porozmawiać z jakimś terapeutą, jesteś totalnie zagubiona i sama nie wiesz, czego chcesz.

124

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Myślę ze wiele dotarlo do niego po wczorajszej wizycie. Nie mam zamiaru robić wszystkiego za niego. Po prosru będę go wspierać. Jeżeli mowi, ze mu ciężko i potrzebuje mnie to przecież nie mogę człowieka opuścić, chyba...

W jaki więc konkretny sposób wyobrażasz sobie udzielanie mu tego wsparcia? Na czym Twoja pomoc konkretnie ma według Ciebie polegać?

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Pani psycholog powiedziala ze nie mam byc matką polka dla niego. Znaczy ze człowieka który jest chory mam zostawić? Nie chodzi o to kim dla mnie jest. Mówimy tutaj o człowieku..
Każdemu bym pomogla gdyby mnie o tę pomoc poprosił i wykazał chęci do zmiany sytuacji.

Mała, dodam coś od siebie.
Będąc jeszcze w małżeństwie, u mojego męża zaczęły "wychodzić" zaburzenia osobowości. Problem był w tym, że on w ogóle nie przyjmował do wiadomości, że jest chory, tylko że wszyscy na około są nienormalni.
Siłą, pod groźbą rozstania, pojechałam z nim do psychiatry ( wcześniej był u psychologa, miał zacząć terapię, ale jakoś mu było nie po drodze...)
Chciał bym była z nim na wizycie, wyszedł z niej wściekły, zostawiając mnie tam samą, zapłakaną i bezsilną.
Lekarz mi powiedział dokładnie to co Tobie. Pamiętam te słowa jak wczoraj, choć minęło kilka lat " Pani musi go zostawić, ratować siebie" Na początku nie mogłam tego zrozumieć, no bo jak? Jesteśmy małżeństwem, a on jest chory i potrzebuje pomocy. Tylko, że to jak tak myślałam, on twierdził, że jest zdrowy, a ja jestem jego lekarstwem.
Zaburzenia osobowości, obsesja, paranoje. Nie dawałam rady. Pewnego dnia, modliłam się, by mnie przejechał pociąg na torach i wtedy zrozumiałam, że musze ratować siebie i dziecko.
Zapisałam się na terapię, do psychiatry. Dostałam wsparcie. Mój mąż, jak zobaczył, że jestem w stanie odejść, próbował przez chwilę leczenia, poszedł nawet do szpitala, ale wyszedł po dwóch tygodniach na własne żądanie....To był koniec. Odeszłam. Nie dawałam już rady z jego jazdami, w które święcie wierzył.
Traumę mam do dziś, po kilku latach wróciłam na terapię, mimo że jestem w nowym związku, ale mój, już ex mąż, nadal potrafi mi zrobić piekło z życia, mimo , że sam jest w związku.
Z tego co wiem, i do czego przyznał się w sądzie, nie leczy się. Tamte zachowania usprawiedliwia "lekką depresją". Nie wiem, widocznie to ja działałam na niego jak płachta na byka, bo podobno jest "normalny". Aczkolwiek, znam tego człowieka jak własną kieszeń i wiem, że nie jest zdrowy.

Nie możesz pomóc komuś, kto tej pomocy nie chce, a chyba nie chcesz być workiem treningowym...?

126

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Tak ja też chodze do tej samej Pani psycholog od niedawna.

Napisałam chyba, bo zastanawiam się czy ludzie po prostu opuszczają bliskich w potrzebie? Tak jak radzi pani psycholog. Czy tak sie robi?


Po prostu moge z nim rozmawiać, być blisko żeby nie czul sie samotny. Nie wiem czy cos wiecej mogę zrobić?

Jednak najpierw swoje potrzeby postawie na pierwszym miejscu.

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Mała_mała napisał/a:

Napisałam chyba, bo zastanawiam się czy ludzie po prostu opuszczają bliskich w potrzebie? Tak jak radzi pani psycholog. Czy tak sie robi?

A kto będzie przy Tobie, gdy będziesz w potrzebie? On? Jego choroba ciągnie Cię w dół. Musisz myśleć o sobie.

128

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Pokrecona owieczka

Bardzo mi przykro, ze musiałaś przez to przejść... Ja tez przez niego cierpiałam bardzo...

Różnica między twoim ex a moim partnerem jest taka, ze on tej pomocy chce. Od psychologa wyszedl cały zaplakany i oznajmił mi ze ma problem, poważny problem, bo jest chory i musi sie leczyć. A teraz wszystko zalezy od tego czy tego psychiatrę poszuka i umowi się na wizytę...

129 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2019-10-10 11:09:09)

Odp: Nie przyszedł na ślub..

Bliskich = rodziców, dziadków, męża, dzieci.

On z własnej woli nie został Twoim mężem. Ciągle de facto jest dla Ciebie całkowicie obcą osobą, nie masz wobec niego żadnych zobowiązań, bo on sam te zobowiązania zakończył.

Od diagnozy do leczenia jest długa droga.
Zwłaszcza jak będzie musiał miesiącami czekać na terapię, a potem będzie musiał faktycznie zacząć coś zmieniać w życiu.

130

Odp: Nie przyszedł na ślub..
Lady Loka napisał/a:

Bliskich = rodziców, dziadków, męża, dzieci.

On z własnej woli nie został Twoim mężem. Ciągle de facto jest dla Ciebie całkowicie obcą osobą, nie masz wobec niego żadnych zobowiązań, bo on sam te zobowiązania zakończył.

Od diagnozy do leczenia jest długa droga.
Zwłaszcza jak będzie musiał miesiącami czekać na terapię, a potem będzie musiał faktycznie zacząć coś zmieniać w życiu.

Bliskich nie oznacza tylko rodziny.. Rodzice mu nie pomogą, siostra tez nie. A nikogo więcej nie ma, poza matką jego dziecka. Sa ludzie którzy nie biorą ślubu i żyją razem latami. To oznacza ze nie sa sobie bliscy?

Co do ślubu to Nie wiem czy z wlasnej woli, czy w ogóle tego chciał itd. I to już nie ma znaczenia. Po prostu jeżeli będzie chciał pomocy to mu pomogę ale juz nie kosztem swojego życia

Posty [ 66 do 130 z 164 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie przyszedł na ślub..

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024