Związek, w którym dwie osoby mieszkają oddzielnie, ba, śpią oddzielnie to tylko znajomość. Gdzie tu jest bliskość? Chyba raczej dalekość. Kiedy nie trzeba znosić obecności, humorów, pragnień, próśb drugiej osoby to nie jest żaden związek tylko traktowanie kogoś jak sąsiada, znajomego, kumpla ale napewno nie partnera życiowego
A to jest jakiś odgórny szablon, do którego przykładamy poszczególnych ludzi i stwierdzamy, że są w związku lub nie? Myślałam, że to dwie osoby uzgadniają ze sobą, co i kiedy jest dla nich związkiem