Bycie singlem czy w związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Bycie singlem czy w związku

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 67 ]

Temat: Bycie singlem czy w związku

gdzie się lepiej odnajdujecie?
gdy jesteście sami, niezależni, nikt wam niczego nie każe i możecie robić to na co macie ochotę czy może wolicie związek - zawsze możecie liczyć na drugą osobę, macie przyjaciela i kochanka/ę w jednym?

ogólnie- waszym zdaniem związek to ograniczenia i zakazy?
czy wspólne szczęście?

kompromis to dla was obce słowo i nie macie zamiaru podporządkowywać się komukolwiek?
czy wasze życie wyobrażacie sobie jako bycie z kimś na dobre i na złe, przeżywanie wspólnych porażek i zwycięstw?
cieszenie się osiągnięciami z najbliższą osobą czy w samotności?

Zobacz podobne tematy :
Odp: Bycie singlem czy w związku

tak źle i tak nie dobrze big_smile
w związku mniej czasu dla siebie i czasem nie zdążę pomalowac paznokci, ograniczenia to mi się kojarzą z rodzicielstwem bardziej niż ze związkiem póki co a że dzieci nie planuję to czuję sie mimo związku wolnym człowiekiem smile

Bycie singlem - bajeczny czas, niczym niezaburzony zegar biologiczny, który punkt 22:00 pozwalał mi zasypiać i radośnie o 6 rano wstawać bez oznak zmęczenia! Do tego nikt nie przynosił mi do domu grypy, kataru, nie wiedziałam co to paracetamol... ahhhh to było życie smile

Zawsze było mi dobrze samej ale obecny partner sprawia że jest mi jeszcze lepiej a że raz w roku wyjeżdża sam na długi urlop to i mogę się wyspać.

3

Odp: Bycie singlem czy w związku

Każdy ma inaczej...

Na studiach miałam faceta, którego rodzice nawet po pomidory do spożywczaka chodzili razem, a moi - może 1-2 razy w tygodniu ze sobą chwilę porozmawiali.
Mój chłopak robił mi awantury, że np. po wykładach poszłam z kolegą kupić prezent urodzinowy dla naszej kumpeli, a nie z nim. Że nie raportowałam mu, o której godzinie gdzie akurat będę itp.
Zerwałam zaręczyny, bo nie wytrzymałam tego "trzymania na smyczy". Zwłaszcza, że działało to w jedną stronę, bo gdy np. poszliśmy do jego znajomych, to jego natychmiast otoczyły koleżanki, a ja zostałam w kącie z psem gospodyni.

Ale ludzie mają różne usposobienie. Mój kuzyn nigdy (a ma jakieś 45 lat) nie mieszkał z żadną swoją dziewczyną, choć bywał w dłuższych związkach. Za bardzo ceni swoją wolność i niezależność. I za bardzo irytuje go obecność innych ludzi, gdy się na czymś skupia.

Przyjaciółki i koleżanki - chyba wszystkie czuły się źle będąc samotne, chyba, że chciały odpocząć po toksycznej relacji.

Najlepszy jest chyba układ "wyrównany", czyli trochę czasu razem, a trochę dla siebie (pod warunkiem, że obie strony są w stanie dopasować do siebie nawzajem te proporcje). Ale jednak warto jest kogoś mieć, na kogo można liczyć i czuć więź. A czy jest to chłopak/dziewczyna/przyjaciel/przyjaciółka/narzeczony/mąż/dziecko/rodzic/kot. To już zależy od indywidualnych potrzeb...

4

Odp: Bycie singlem czy w związku
mikkola napisał/a:

gdzie się lepiej odnajdujecie?
gdy jesteście sami, niezależni, nikt wam niczego nie karze i możecie robić to na co macie ochotę czy może wolicie związek - zawsze możecie liczyć na drugą osobę, macie przyjaciela i kochanka/ę w jednym?

Gdy jestem sama to jest super uczucie,  gdy nie muszę się nikomu podporządkowywać, robić co chcę, wychodzić kiedy chcę, kupować co chcę i mieć poglądy jakie chcę bez pretensji i tłumaczeń i krzywych spojrzeń drugiej strony. Ale jak byłam w związku super było też mieć przyjaciela, z którym można porozmawiać o ile chciał rozmawiać, plus kochanka, co jest zrozumiałe.



mikkola napisał/a:

ogólnie- waszym zdaniem związek to ograniczenia i zakazy?
czy wspólne szczęście?

W sumie tak, to głównie ograniczenia i nakazy nawet nie zakazy, ale szczęśliwe chwile też bywają, w sumie nie ma idealnych związków.


mikkola napisał/a:

kompromis to dla was obce słowo i nie macie zamiaru podporządkowywać się komukolwiek?

Powiem tak, kiedyś byłam bardziej skłonna do ustępstw, od jakiegoś czasu już mniej. Zależy jeszcze, czego dotyczy sprawa, czy muszę zrobić coś tylko trochę wbrew sobie, czy bardzo - wtedy nie ma takiej opcji.


mikkola napisał/a:

czy wasze życie wyobrażacie sobie jako bycie z kimś na dobre i na złe, przeżywanie wspólnych porażek i zwycięstw?
cieszenie się osiągnięciami z najbliższą osobą czy w samotności?

Kiedyś wyobrażałam sobie opcję bycia z kimś na dobre i złe, teraz dopuszczam wariant życia w samotności.

5

Odp: Bycie singlem czy w związku

Nie wyobrażam sobie siebie jako singielki;p jestem osoba stworzona do przytulania, pieszczenia i kochania po prostu:) nie wytrzymałabym sama i brakowało mi tego na maksa, dlatego dla mnie lepszy jest związek i to najlepiej trwaly, a nie jakieś przelotne znajomości.
Ograniczenia w związku nie mam żadnych, poza tym, ze mam jednego jedynego faceta, wiec inni nie wchodza juz w gre wink ale tak to robie co chce, bez zadnych wyrzutow, scen zazdrosci czy cos;p i mojemu facetowi staram sie zapewnić to samo. Zapewnić, bo jestem troche bardziej zazdrosna i czasami bywam zaborcza(np. raz zabronilam mu sie spotkac z dziewczyna, ktora go podrywa i z ktora kiedyś krecil xD). Ale staram sie nie nakładac wielu zakazow, bo uważam, ze to sie nie sprawdza w zwiazku;p
Podobnie jak nie sprawdza sie w zwiazku samotnosc i przezywanie osobno porazek, smutków, radosci;p w zwiazku trzeba sie cieszyc triumfem ukochanej osoby i plakac razem z nia, gdy sie cos nie uda. Poza tym trzeba sie wspierac i pocieszac:) Ogólnie ostatnio testuję działanie feromonów, postanowilam zobaczyć czy to działa czy nie i jak na razie widze efekty na plus.

6 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2019-09-24 21:02:33)

Odp: Bycie singlem czy w związku

Czuje sie swietnie sama, bo nie musze zwracac uwagi na nikogo. Nie musze brac pod uwage nikogo.

Jednak z drugiej strony, jestem w zwiazku i nie ide na kompromisy, nikt mi niczego nie nakazuje, robie co chce i kiedy chce. Zwiazek musi byc uzyteczny. Musi prowadzic do czegos.

Zakazywanie mi czegokolwiek konczy sie zle dla zwiazku.

7

Odp: Bycie singlem czy w związku

Lepiej się odnajduję w związku, ale z duża dozą swobody i wolności.

8

Odp: Bycie singlem czy w związku

moje całe życie to pasmo kilkuletnich  związków i kilkuletnich przerw między nimi.
chyba lepiej jest być w dobrym związku niż być singlem, ale lepiej być singlem niż być w lichym związku.
dlatego jak związek przestaje być dla mnie komfortowy to uciekam w samotność i też jest ok smile

9

Odp: Bycie singlem czy w związku
sosenek napisał/a:

moje całe życie to pasmo kilkuletnich  związków i kilkuletnich przerw między nimi.
chyba lepiej jest być w dobrym związku niż być singlem, ale lepiej być singlem niż być w lichym związku.
dlatego jak związek przestaje być dla mnie komfortowy to uciekam w samotność i też jest ok smile

Też tak uważam.

Odp: Bycie singlem czy w związku

Jeżeli kochać,
Jeżeli kochać,
Jeżeli kochać...

Jeżeli kochać, to nie indywidualnie,
Jak się zakochać, to tylko we dwóch.
Czy platonicznie pragniesz jej, czy już sypialnie,
Niech w uczuciu wspiera dzielnie cię druh.
Bo pojedynczo się z dziewczyną nie upora
Ni dyplomata, ni mędrzec, ni wódz.
Więc ty drugiego sobie dobierz amatora,
I wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc.

I wespół w zespół, wespół w zespół,
By żądz moc móc zmóc.
I wespół w zespół, wespół w zespół,
By żądz moc móc zmóc.

Bo kiedy sam w zmysłów trwasz zawierusze,
To wszystek czas ci pochłonie i zdrowie,
Lecz gdy z wybranym kolegą to tuszę,
Że tylko w połowie.

Wniosek:
Jeżeli kochać,
Jeżeli kochać,
Jeżeli kochać...

Jeżeli kochać, to dlaczego nie z kolegą?
Dziewczynę wespół uwielbiać jest lżej.
Co niebezpieczne dla mężczyzny samotnego,
To z kolegą niebezpiecznym jest mniej.
Jeżeli kochać, to nie indywidualnie,
Jak się zakochać, to tylko we dwóch.
Czy platonicznie pragniesz jej, czy już sypialnie,
Niech w uczuciu wspiera dzielnie cię druh.
I wespół w zespół, by żądz moc móc zmóc.

I wespół w zespół, wespół w zespół,
By żądz moc móc zmóc.
I wespół w zespół, wespół w zespół,
By żądz moc móc zmóc.

A kiedy rzuci cię w szczęścia południe,
Kobieta z pięknym bezdusznym obliczem,
Dla samotnego to cios - aż zadudni,
Dla dwóch zaś, to prztyczek.

Wniosek:

Jeżeli kochać,
Jeżeli kochać,
Jeżeli kochać…

Jeżeli kochać, to nie indywidualnie,
Jak się zakochać, to tylko we dwóch.
Czy platonicznie pragnie się, czy sypialnie,
Niech w uczuciu wspiera dzielnie cię druh.
Bo pojedynczo się z dziewczyną nie upora
Ni dyplomata, ni mędrzec, ni wódz.
Więc ty drugiego sobie dobierz amatora
I wespół w zespół, by żądz moc móc zmóc.

I wespół w zespół, wespół w zespół,
By żądz moc móc zmóc.
I wespół w zespół, wespół w zespół,
By żądz moc móc zmóc.

11

Odp: Bycie singlem czy w związku

Jak się poklocę z męzem, to wtedy marzy mi się singielstwo .. smile

12

Odp: Bycie singlem czy w związku
mikkola napisał/a:

gdzie się lepiej odnajdujecie?
gdy jesteście sami, niezależni, nikt wam niczego nie karze i możecie robić to na co macie ochotę czy może wolicie związek - zawsze możecie liczyć na drugą osobę, macie przyjaciela i kochanka/ę w jednym?

ogólnie- waszym zdaniem związek to ograniczenia i zakazy?
czy wspólne szczęście?

kompromis to dla was obce słowo i nie macie zamiaru podporządkowywać się komukolwiek?
czy wasze życie wyobrażacie sobie jako bycie z kimś na dobre i na złe, przeżywanie wspólnych porażek i zwycięstw?
cieszenie się osiągnięciami z najbliższą osobą czy w samotności?

Przez ponad rok byłam sama i uporządkowałem wówczas bardzo dużo spraw w swoim życiu. Po swojemu i tak, jak lubię. Z tego wynika, że fajnie być samemu.
Jednak związek też ma dużo plusów, pisałam o tym niedawno w innym wątku.

Najbardziej podoba mi się stwierdzenie, że „w pojedynkę idzie się szybciej, ale w parze zajdzie się dalej”, bo to oddaje sens tego, że w związku z powodu współzależności „idzie się” wolniej, buduje kompromisy, zwalnia, gdy druga strona potrzebuje odpocząć itd itp. Nie da się jednak ukryć, że wsparcie, troska i zrozumienie, które otrzymuje się w związku oraz właśnie to, że buduje się bliską relację, współpracuje i tworzy kompromisy, pozwala „zajść” dalej :-)

13 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-09-25 14:16:33)

Odp: Bycie singlem czy w związku

W znajomości, która właśnie mi się przydarzyła, miałam niedawno taką rozmowę:
Ja: Chyba lepiej mi samej.
On: Ale ty wcale nie chcesz być sama.

Zamilkłam w tym momencie, bo jakoś mi słów zabrakło. Prawdę "kolega" powiedział.
Ale dziś wiem, co ja na to: tak, chciałabym nie być sama, ale nie za wszelką cenę.

I singielstwo, i związek maja swoje wady i zalety.
Singielstwo mam oswojone. Wiem, czego się po sobie spodziewać, mam swoje ścieżki i modus vivendi.
Bycie w związku rozwija, uczy i wzbogaca. Ale kosztuje sporo emocji i napięć. A ja napięcia znoszę fatalnie. Chciałabym związku spokojnego, bezpiecznego i bez emocjonalnych huśtawek.

Banał z niedzieli na temat plusów związku: źle się czułam, dopadł mnie ból brzucha. Przyszedł PP i pyta, co mi jest, więc mu mówię, a on na to, że może wyskoczyć do apteki po tabletki. Poszedł kupił, szklankę wody podał.
Fajne i to jak.

Ale w poprzednim związku było inaczej. Leżałam kiedyś jak zwłoki, nie mając siły zawołać pomocy. W końcu poprosiłam męża o herbatę, a ten - miał jakieś ważne rzeczy do zrobienia. Szlag mnie trafił, wstałam i sama sobie tę herbatę zrobiłam.

Ot - związek i związek.

14

Odp: Bycie singlem czy w związku

Mi bez związku było nawet jakoś gorzej niż w "lichych" związkach. Ale to wyłącznie kwestia mojego braku pewności siebie i niskiej samooceny.
Za wyjątkiem - krótkiego odpoczynku po psychicznie męczącej relacji, może dwóch. Wtedy ulga rekompensowała wszystko inne.
Ale jako singielka miałam nawet momenty, gdy brakowało mi kogoś, żeby się z nim pokłócić i poobrażać na siebie. Brakowało mi emocji i zmian nastroju, wszystko było jakieś szare i nijakie.
Dziś z mężem - nie kłócimy się, nie robimy awantur, czasem któreś strzeli focha, ale szybko rozpracowujemy temat rozmową. Oboje odczuwamy ten spokój, że w razie czego możemy na siebie liczyć. Ostatnio zaskoczył mnie, gdy zrezygnował z dobrze płatnego zagranicznego projektu, bo stwierdził, że tyle czasu beze mnie nie wytrzyma (bez żadnych moich sugestii, żeby było jasne).
Ale tak jak mówiłam: to nie musi być mąż/żona, czasem to przyjaciel/przyjaciółka, dziecko, rodzic, a nawet zwierzak (ale nie 5 kotów, tylko 1, góra 2 wink )...

15

Odp: Bycie singlem czy w związku
SanTi napisał/a:

Mi bez związku było nawet jakoś gorzej niż w "lichych" związkach. Ale to wyłącznie kwestia mojego braku pewności siebie i niskiej samooceny.
Za wyjątkiem - krótkiego odpoczynku po psychicznie męczącej relacji, może dwóch. Wtedy ulga rekompensowała wszystko inne.
Ale jako singielka miałam nawet momenty, gdy brakowało mi kogoś, żeby się z nim pokłócić i poobrażać na siebie. Brakowało mi emocji i zmian nastroju, wszystko było jakieś szare i nijakie.
Dziś z mężem - nie kłócimy się, nie robimy awantur, czasem któreś strzeli focha, ale szybko rozpracowujemy temat rozmową. Oboje odczuwamy ten spokój, że w razie czego możemy na siebie liczyć. Ostatnio zaskoczył mnie, gdy zrezygnował z dobrze płatnego zagranicznego projektu, bo stwierdził, że tyle czasu beze mnie nie wytrzyma (bez żadnych moich sugestii, żeby było jasne).

I tak powinno być, tzn że jest dwoje ludzi ze sobą, bo chcą, a nie na siłę, w obawie, ze nikt inny się nie trafi.

16 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-25 15:04:17)

Odp: Bycie singlem czy w związku

Powiem tak,

Nie znam ani blasków ani cieni bycia w związku, gdyż, tak jak gdzieś wspomniałem w innym wątku, zdarzyło mi się popełnić 3 razy falstart.

W pewnym momencie stwierdziłem, że:

- przestało mi zależeć na szukaniu, staraniu się i zabieganiu;
- nie odczuwałem jakoś (i wciąż nie odczuwam) żadnej presji czy potrzeby stworzenia związku, szczególnie od strony uczuciowo-emocjonalnej
- skupiłem się na innych aspektach życia, poświęcając im się całkowicie, realizuję się we wszystkim poza związkiem

Z pewnością pewne aspekty związku, czyli wlaśnie owe "cienie" zniechęcają mnie same w sobie, za to blaski singielstwa zdecydowanie sprawiają, że trzymam się tego stanu smile Niezależność na każdym polu, swoboda,wolność wyboru i działania, brak jakichkolwiek ograniczęń, to jest to co mnie cieszy:) chyba zbyt duży ze mnie indywidualista smile

Podstawowa sprawa, to dla mnie poczucie własnej wartości i samoocena. Absolutnie nie potrzebuję drugiej osoby do tego, żeby się czuć na swój sposób wyjątkowy, doceniany czy szanowany. Nie jestem w stanie wyobraźić sobie, żeby miało to zależeć od kogoś u mojego boku. Dlatego też przestałem traktować  związki jako coś najistotniejszego w życiu, jako najwyżsżą wartość i nadrzędny cel, do którego mam dążyć. Nie istnieje po prostu dla mnei taki "dogmat związkowy" wg którego wszystko w życiu należy podporządkować pod związek. Na dzień dzisiejszy powiem nawet, że prędzej wyobrażam sobie życie samemu,rozwijając się zawodowo niż bybć w z kimś w relacji ale za to np tkwić w zawodzie, który mi nie odpowiada.

Absolutnie, nie uważam, żeby ktoś samotny miał problem z radzeniem sobie w życiu. Ostatecznie to my sami decydujemy, jakie decyzje podejmujemy, co chcemy rozbić i ponosimy skutki zarówno złych jak i tych dobrych wyborów. Nasze życie można wzbogacać, rozwijać czy uczyć się na setki czy tysiące sposobów w różnorakich sytuacjach, ogólnie utrzymując kontakt z ludźmi. Daltego już bardziej uważam, że ktoś może mieć problem, kogo zwyczajnie do ludzi nie ciągnie, woli siedzieć w czterech ścianach przed komputerem chociażby, nie nawiązując żadnych relacji. Wsparcie czy zrozumienie okazują nam zresztą różni ludzie, nie musi to być koniecznie partner.
Szczerze, to musiałbym się zastanowić, ale wydaje mi się, że jest pewna sfera życia związkowego, która mnie zniechęca szczególnie: to ciągłe( choć mniej lub bardziej intensywne) adorowanie, czułości, okazywanie uczuć..Nie wiem, mozę jestem mało wylewny, ale zwyczajnie czułbym się nieswojo. Wszelkie emocje, pozytywne i negatywne staram się trzymać mocno na uwięzi..

Jak mi się coś przypomni do dopiszę :-)

Mówiąc krótko: dla mnie związek powinien być dodatkiem do życia a nie odwrotnie.

Oczywiście to CZYSTO SUBIEKTYWNY punkt widzenia smile

17

Odp: Bycie singlem czy w związku
bagienni_k napisał/a:

Powiem tak,

Nie znam ani blasków ani cieni bycia w związku, gdyż, tak jak gdzieś wspomniałem w innym wątku, zdarzyło mi się popełnić 3 razy falstart.

W pewnym momencie stwierdziłem, że:

- przestało mi zależeć na szukaniu, staraniu się i zabieganiu;
- nie odczuwałem jakoś (i wciąż nie odczuwam) żadnej presji czy potrzeby stworzenia związku, szczególnie od strony uczuciowo-emocjonalnej
- skupiłem się na innych aspektach życia, poświęcając im się całkowicie, realizuję się we wszystkim poza związkiem

Z pewnością pewne aspekty związku, czyli wlaśnie owe "cienie" zniechęcają mnie same w sobie, za to blaski singielstwa zdecydowanie sprawiają, że trzymam się tego stanu smile Niezależność na każdym polu, swoboda,wolność wyboru i działania, brak jakichkolwiek ograniczęń, to jest to co mnie cieszy:) chyba zbyt duży ze mnie indywidualista smile
Absolutnie, nie uważam, żeby ktoś samotny miał problem z radzeniem sobie w życiu. Ostatecznie to my sami decydujemy, jakie decyzje podejmujemy, co chcemy rozbić i ponosimy skutki zarówno złych jak i tych dobrych wyborów. Nasze życie można wzbogacać, rozwijać czy uczyć się na setki czy tysiące sposobów w różnorakich sytuacjach, ogólnie utrzymując kontakt z ludźmi. Daltego już bardziej uważam, że ktoś może mieć problem, kogo zwyczajnie do ludzi nie ciągnie, woli siedzieć w czterech ścianach przed komputerem chociażby, nie nawiązując żadnych relacji. Wsparcie czy zrozumienie okazują nam zresztą różni ludzie, nie musi to być koniecznie partner.

Szczerze, to musiałbym się zastanowić, ale wydaje mi się, że jest pewna sfera życia związkowego, która mnie zniechęca szczególnie: to ciągłe( choć mniej lub bardziej intensywne) adorowanie, czułości, okazywanie uczuć..Nie wiem, mozę jestem mało wylewny, ale zwyczajnie czułbym się nieswojo. Wszelkie emocje, pozytywne i negatywne staram się trzymać mocno na uwięzi..

Jak mi się coś przypomni do dopiszę smile

Czyli sparzyłeś się i to jest dlaczego nie ciągnie Cię do związku, a nie dlatego, ze nigdy nie widziałeś się w związku. To różnica.

Co do ostatniego akapitu, to Cię w jakimś stopniu rozumiem, bo też nie jestem wylewna, nie lubie publicznie się "łasić", nie lubię dotyku ludzi ale w związku było inaczej. Nadal nie lubiłam dotyku ludzi za wyjątkiem Jego dotyku, a czułości - nie miałam nic przeciwko dostawaniu jak ich okazywaniu (tylko nadal nie w miejscach publicznych, wydawano mi się to zbyt intymne). wink
W zasadzie teraz mi tego brakuje, tej samej bliskości. Ale co się dziwić, to już tyle lat. Staram się o tym nie myśleć, ale myślę, że bycie samemu jest troche wbrew naturze. chwilę można, owszem, rok, dwqa, ale jak to idzie w latach to staje się nieznośne.

18

Odp: Bycie singlem czy w związku

Czy się sparzyłem? Możliwe..Bardziej chyba powiem tak, że wtedy jakoś mi za bardzo zależało.. Ale siłą rzeczy przykładałem więcej wagi do tego a własciwie do samego znaczenia związku w życiu.

Teraz natomiast jakoś się przyzwyczaiłem trochę do tego stanu singielstwa, nie uwiera mnie on tak, jakby się mogło wydawać. O ile na każdym innym polu staram się rozwijać, to jeśli chodzi o te sprawy, to cenię swoją bezpieczną przystań. Chętnie nawiązuję relacje z ludźmi, cenię sobie więzi łączące mnie z przyjaciółmi czy rodziną, lec zw tym aspekcie pozostaję nieugięty smile
Do tego dochodzi kwestia dzieci: czy którakolwiek z Pań na forum w wieku 25-30 lat jest w stanie powiedzieć, że ABSOLUTNIE NIE CHCE dochodzwać się potomstwa? Wątpię....

Właśnie. Zbytnia wylweność w miejscach publicznych czasami mnie mocno razi..

19 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-25 14:49:29)

Odp: Bycie singlem czy w związku

Czy się sparzyłem? Możliwe..Bardziej chyba powiem tak, że wtedy jakoś mi za bardzo zależało.. Ale siłą rzeczy przykładałem więcej wagi do tego a własciwie do samego znaczenia związku w życiu.

Teraz natomiast jakoś się przyzwyczaiłem trochę do tego stanu singielstwa, nie uwiera mnie on tak, jakby się mogło wydawać. O ile na każdym innym polu staram się rozwijać, to jeśli chodzi o te sprawy, to cenię swoją bezpieczną przystań. Chętnie nawiązuję relacje z ludźmi, cenię sobie więzi łączące mnie z przyjaciółmi czy rodziną, lec zw tym aspekcie pozostaję nieugięty smile
Do tego dochodzi kwestia dzieci: czy którakolwiek z Pań na forum w wieku 25-30 lat jest w stanie powiedzieć, że ABSOLUTNIE NIE CHCE dochodzwać się potomstwa? Wątpię....

Właśnie. Zbytnia wylweność w miejscach publicznych czasami mnie mocno razi..

SORY, wkleiło mi się dwa razy. Moderator może jeden usunąć, jeśli uzna za konieczne smile

20

Odp: Bycie singlem czy w związku
bagienni_k napisał/a:

Czy się sparzyłem? Możliwe..Bardziej chyba powiem tak, że wtedy jakoś mi za bardzo zależało.. Ale siłą rzeczy przykładałem więcej wagi do tego a własciwie do samego znaczenia związku w życiu.

Teraz natomiast jakoś się przyzwyczaiłem trochę do tego stanu singielstwa, nie uwiera mnie on tak, jakby się mogło wydawać. O ile na każdym innym polu staram się rozwijać, to jeśli chodzi o te sprawy, to cenię swoją bezpieczną przystań. Chętnie nawiązuję relacje z ludźmi, cenię sobie więzi łączące mnie z przyjaciółmi czy rodziną, lec zw tym aspekcie pozostaję nieugięty smile
Do tego dochodzi kwestia dzieci: czy którakolwiek z Pań na forum w wieku 25-30 lat jest w stanie powiedzieć, że ABSOLUTNIE NIE CHCE dochodzwać się potomstwa? Wątpię....

Właśnie. Zbytnia wylweność w miejscach publicznych czasami mnie mocno razi..

Mam 2 znajome, które zarówno w wieku 20 paru lat nie chciały mieć dzieci. Teraz (jedna chwilę przed 40ką, druga po 40stce), teraz się to nie zmieniło. Na szczęście poznały facetów, którzy również nie chcieli i nie chcą mieć dzieci, Myślę, ze tu już jest kwestia spotkania odpowiedniej osoby o takim samym podejściu.

21

Odp: Bycie singlem czy w związku
rossanka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Czy się sparzyłem? Możliwe..Bardziej chyba powiem tak, że wtedy jakoś mi za bardzo zależało.. Ale siłą rzeczy przykładałem więcej wagi do tego a własciwie do samego znaczenia związku w życiu.

Teraz natomiast jakoś się przyzwyczaiłem trochę do tego stanu singielstwa, nie uwiera mnie on tak, jakby się mogło wydawać. O ile na każdym innym polu staram się rozwijać, to jeśli chodzi o te sprawy, to cenię swoją bezpieczną przystań. Chętnie nawiązuję relacje z ludźmi, cenię sobie więzi łączące mnie z przyjaciółmi czy rodziną, lec zw tym aspekcie pozostaję nieugięty smile
Do tego dochodzi kwestia dzieci: czy którakolwiek z Pań na forum w wieku 25-30 lat jest w stanie powiedzieć, że ABSOLUTNIE NIE CHCE dochodzwać się potomstwa? Wątpię....

Właśnie. Zbytnia wylweność w miejscach publicznych czasami mnie mocno razi..

Mam 2 znajome, które zarówno w wieku 20 paru lat nie chciały mieć dzieci. Teraz (jedna chwilę przed 40ką, druga po 40stce), teraz się to nie zmieniło. Na szczęście poznały facetów, którzy również nie chcieli i nie chcą mieć dzieci, Myślę, ze tu już jest kwestia spotkania odpowiedniej osoby o takim samym podejściu.

Jasne, że takie są. Przeważnie, gdy ktoś mówi, że absolutnie nie chce, to mu się nie zmienia, czy po 25, czy po 30, czy 40.
Szczerze mówiąc, znam więcej kobiet, które nie chcą mieć dzieci, niż mężczyzn.
Faceta takiego trudno jest spotkać, no, ale czasem się zdarza. Mój ex też nigdy nie chciał dzieci, po naszym rozstaniu dalej nie ma, chociaż jest już od lat żonaty z kimś innym, to się nie zmienia.

22

Odp: Bycie singlem czy w związku

Jak dla mnie to cała ta idea "singlowania" jest na dłuższą metę jednym wielkim p i e r d o l e n i e m. Otóż nagle, zupełnie znikąd pojawił się pomysł że każdy, nawet największy pasztet świata przestaje być nieszczęśliwym samotnikiem, a staje się  SINGLEM. Brzmi ładnie? Ładnie. No to lecimy dalej. Mamy już fajnie brzmiącą, chwytną nazwę, w sam raz na ewentualny podrywik. Wciąz pozostaje w mózgu poczucie pustki wywoływane myślą "jestem słaby bo wciąż nie mam dupy". Jak możnaby to wyeliminować?
Już wiem! Każy SINGIEL jest singlem Z WYBORU. Jest już lepiej, pewność siebie zaszczepiona, można jeszcze tylko wylansować się na coś a'la pedałek i na tym gruncie wyrastają nam dziwne typy- na przykład lebioda wyrywająca wszystko co się rusza, no ale że jest Signlem- nie może się angażować (broń kurwa Boże, bo mógłby się rozpaść). Więc odgrywa jakąś średnio udaną hybrydę dr. Housa i Hanka Moody'ego i kładzie łapy na wszystkim co z lansem zwiazane. Wokół siebie mam takich z pięciu. Każdy zadeklarowany singiel.

Do czego zmierzam- dla mnie bycie singlem z wyboru w prostej linii wiąze się ze sprinterską poligamią (chłop prosty by powiedział- poruchać trzeba), którą tępie niemalże tak samo zajadle jak otyłość.

U kobiet formy singlowania które spotkałem ograniczały się do usprawiedliwiania największych gówien które zrobiły tym, że 'nie przemyslalam, bo sie nie angazuje', a następnie bieganiem do mnie i przepraszaniem. ;P

Ogólnie to mam miliard myśli na ten temat, nie chce mi się pisac kolosalnego posta, ale temat jest mi bliski. Pomysły na jakieś gówniane ukrywanie emocji (a one przecież są DOBRE) które płyną wraz z prądem zachodniego modernizmu są mi obce.

Taa, ja po prostu lubie ludzi pozostających w związkach, albo chociaż takich którzy dla zasady przed nimi nie uciekają. Co do fermonow to miałem dwa takie zapachy, mianowicie Love Desire oraz pheromone essence, obecnie co jakiś czas używam, Faktycznie przydaje się jeśli chce się nawiżać kontakt z innymi osobami bo jest łatwiej, ale jeśli już zna sie daną osobę to tak nie działa.

23 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-09-27 15:25:51)

Odp: Bycie singlem czy w związku

Kormak39, a jakiej płci Ty jesteś? Rozumiemy, że to się dopiero rozstrzyga?

24

Odp: Bycie singlem czy w związku
Piegowata'76 napisał/a:

Banał z niedzieli na temat plusów związku: źle się czułam, dopadł mnie ból brzucha. Przyszedł PP i pyta, co mi jest, więc mu mówię, a on na to, że może wyskoczyć do apteki po tabletki. Poszedł kupił, szklankę wody podał.
Fajne i to jak.

He, he jest też druga strona medalu. Moja małżonka bawi się aktualnie w moją mamusię. Zapisuje mnie po różnych specjalistach, wydzwania, szuka dojścia do szybkich badań itd. Muszę przyznać, że jest w tym dobra wink Nawet pozwoliłem sobie na odrobinę sarkazmu wchodząc do pani doktor - dzień dobry, ja dzisiaj z mamusią...
Wszystko dlatego, że miałem pewien przykry incydent późnym wieczorem kiedy cała rodzina już spała. Otóż na krótki czas, jakieś 10 minut połowicznie oślepłem. Odcięło mi widzenie w jednym oku co było dość irytującym uczuciem. Jak komuś kiedyś zatkało się ucho, to niech sobie to przełoży na oko tylko nie można w nim podłubać tongue Niestety kiedy mi już przeszło obudziłem małżonkę i podzieliłem się z nią tą informacją. Głównie dlatego, że musiałem wykluczyć przyczynę spożycia trefnego alkoholu. Wiem, wiem, że wtedy raczej nie oślepia jednoocznie ale mimo wszystko musiałem się upewnić więc obudziłem żeby spytać czy nie ma jakichś dolegliwości. No i teraz mam za swoje.

25

Odp: Bycie singlem czy w związku

Nie wiem czy wierzyć w te feromony czy nie.... Miałam jedne, zamówiłam sobie raz na próbe jakies tanie z allegro ale działanie słabe.

26

Odp: Bycie singlem czy w związku
Deepla napisał/a:

Nie wiem czy wierzyć w te feromony czy nie.... Miałam jedne, zamówiłam sobie raz na próbe jakies tanie z allegro ale działanie słabe.

Feromony są do niczego nie potrzebne. Jeśli kobieta zachowuje się bardzo kobieco to nie ma silniejszego afrodyzjaka dla mnie a najważniejsze, żeby była uległa ale to nie oznacza, że idzie szybko do łóżka. Wręcz przeciwnie im szybciej tym gorzej ją oceniam

27

Odp: Bycie singlem czy w związku

Być może po prostu nie zamówiłas sobie feromnów. Porządne feromony swoje kosztuja, sama mam love desire premium. Tanie nie były tale tak jak pisałam widzę działanie, szczegolnie na mężczyzn w mojej pracy wink

28

Odp: Bycie singlem czy w związku

Zamiast wywalać kasę na bezsensowne bzdury, polecam poczytać co nieco o efekcie placebo smile
Każdy z nas doskonale zna to uczucie, kiedy wkłada nowe buty i mu się wydaje, że wszyscy się na niego patrzą.
Ma rację, tylko mu się tak wydaje. Ci wszyscy nie zwracają na to najmniejszej uwagi nawet, ale jest coś innego,
osoba w tych nowych butach emanuje całkiem inną energią i ma zupełnie inną aurę, inaczej się rusza, inaczej się zachowuje,
wysyła całe mnóstwo pozytywnych sygnałów do otoczenia, które może (choć nie musi) inaczej taką osobę odbierać.
Oczywiście to są jakieś niuanse, na poziomie świadomym niedostrzegalne, ale jednak są, na niektórych mogą działać i działają.

Nowa fryzura, nowa bluzka, nowa praca, nowe auto, nowy dom, nowe cycki, liposukcja, to i wiele innych czynników może taki efekt wyzwalać,
że ludzie inaczej na nas reagują albo przynajmniej my odnosimy takie wrażenie, że ocho coś się dzieje, bo... kupiłam feromony na przykład smile

29

Odp: Bycie singlem czy w związku
Snake napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Banał z niedzieli na temat plusów związku: źle się czułam, dopadł mnie ból brzucha. Przyszedł PP i pyta, co mi jest, więc mu mówię, a on na to, że może wyskoczyć do apteki po tabletki. Poszedł kupił, szklankę wody podał.
Fajne i to jak.

He, he jest też druga strona medalu. Moja małżonka bawi się aktualnie w moją mamusię. Zapisuje mnie po różnych specjalistach, wydzwania, szuka dojścia do szybkich badań itd. Muszę przyznać, że jest w tym dobra wink Nawet pozwoliłem sobie na odrobinę sarkazmu wchodząc do pani doktor - dzień dobry, ja dzisiaj z mamusią...
Wszystko dlatego, że miałem pewien przykry incydent późnym wieczorem kiedy cała rodzina już spała. Otóż na krótki czas, jakieś 10 minut połowicznie oślepłem. Odcięło mi widzenie w jednym oku co było dość irytującym uczuciem. Jak komuś kiedyś zatkało się ucho, to niech sobie to przełoży na oko tylko nie można w nim podłubać tongue Niestety kiedy mi już przeszło obudziłem małżonkę i podzieliłem się z nią tą informacją. Głównie dlatego, że musiałem wykluczyć przyczynę spożycia trefnego alkoholu. Wiem, wiem, że wtedy raczej nie oślepia jednoocznie ale mimo wszystko musiałem się upewnić więc obudziłem żeby spytać czy nie ma jakichś dolegliwości. No i teraz mam za swoje.

Jak miałeś taki epizod to nic dziwnego, że żonka Cię wysyła na badania. Nie ma żartów. Rezonans głowy już był ?

30

Odp: Bycie singlem czy w związku
anderstud napisał/a:

Zamiast wywalać kasę na bezsensowne bzdury, polecam poczytać co nieco o efekcie placebo smile
Każdy z nas doskonale zna to uczucie, kiedy wkłada nowe buty i mu się wydaje, że wszyscy się na niego patrzą.
Ma rację, tylko mu się tak wydaje. Ci wszyscy nie zwracają na to najmniejszej uwagi nawet, ale jest coś innego,
osoba w tych nowych butach emanuje całkiem inną energią i ma zupełnie inną aurę, inaczej się rusza, inaczej się zachowuje,
wysyła całe mnóstwo pozytywnych sygnałów do otoczenia, które może (choć nie musi) inaczej taką osobę odbierać.
Oczywiście to są jakieś niuanse, na poziomie świadomym niedostrzegalne, ale jednak są, na niektórych mogą działać i działają.

Nowa fryzura, nowa bluzka, nowa praca, nowe auto, nowy dom, nowe cycki, liposukcja, to i wiele innych czynników może taki efekt wyzwalać,
że ludzie inaczej na nas reagują albo przynajmniej my odnosimy takie wrażenie, że ocho coś się dzieje, bo... kupiłam feromony na przykład smile

Ludzie wszystkiego się czepiaja żeby osiągnąć cel, nawet kłamstwa . Osobiście wolałbym rezultat trwały niż chwilowy i osoba mnie kochała z powodu moich cech charatkeru, które są trwałe niż dlatego, że nabrała się na feromony, które zastosowałem.

31

Odp: Bycie singlem czy w związku

Lepiej  mi w związku, bo kocham swojego partnera. Natomiast pomijając ten aspekt, to i tak, i tak mi było dobrze. Nigdy nie miałam parcia na związki, zawsze mimo motyli w brzuchu umiałam stwierdzić, że to nie jest osoba, z którą chciałabym spędzić całe życie, więc w związki się nie pakowałam - bo i po co, wchodzić w relację ze świadomością, że prędzej czy później będzie trzeba z niej zrezygnować. Życie singielki miałam fajne, wiele rzeczy mnie interesuje, więc nigdy nie złapałam się na myślach o powrocie do pustego mieszkania (kot! <3), bo zawsze miałam co robić i zawsze czasu było za mało.
W związku natomiast też jest super, bo właściwie nic się nie zmieniło na gorsze. Nie ograniczamy się, nie ma nakazów czy zakazów, oczywiście, że czasem zrobię coś, czego normalnie bym nie zrobiła, ale to wciąż nie dlatego, że muszę, tylko dlatego, że chcę zrobić coś, żeby mu było miło. Jakbym czuła jakieś ograniczenia, brak niezależności itd., to by znaczyło, że źle wybrałam faceta. Z kolei parę rzeczy na plus się znajdzie, ale wymieniać chyba nie ma po co, bo każdy plusy życia z drugą osobą jest sobie w stanie wyobrazić. ;p

bagienni_k napisał/a:

Do tego dochodzi kwestia dzieci: czy którakolwiek z Pań na forum w wieku 25-30 lat jest w stanie powiedzieć, że ABSOLUTNIE NIE CHCE dochodzwać się potomstwa? Wątpię....

Ja. Absolutnie nie chcę mieć dzieci, nigdy nie chciałam. Szczęście w nieszczęściu, że jednym z efektów dodatkowych choroby mojego partnera jest bezpłodność. No i poza tym on też nie bardzo widziałby się w roli ojca.

32

Odp: Bycie singlem czy w związku

Lepiej rządzić samotnie w piekle, niż mieć związek w niebie.
Od ludzi na tym polu nic już nie oczekuję i nic nie daję. Ew. próby będą miały miejsce, żeby zajechać ego i ponownie pokazać mu, gdzie ma siedzieć.

33

Odp: Bycie singlem czy w związku

Zdecydowanie lepiej odnajduje sie w zwiazku. Zwlaszcza takim dobrym, po prostu lubie miec obok siebie kogoś z kim dobrze mi sie zyje.

34 Ostatnio edytowany przez SM (2019-10-03 17:21:26)

Odp: Bycie singlem czy w związku
SaraS napisał/a:

... W związku natomiast też jest super, bo właściwie nic się nie zmieniło na gorsze. Nie ograniczamy się, nie ma nakazów czy zakazów, oczywiście, że czasem zrobię coś, czego normalnie bym nie zrobiła, ale to wciąż nie dlatego, że muszę, tylko dlatego, że chcę zrobić coś, żeby mu było miło. Jakbym czuła jakieś ograniczenia, brak niezależności itd., to by znaczyło, że źle wybrałam faceta. Z kolei parę rzeczy na plus się znajdzie, ale wymieniać chyba nie ma po co, bo każdy plusy życia z drugą osobą jest sobie w stanie wyobrazić. ;p


Ja. Absolutnie nie chcę mieć dzieci, nigdy nie chciałam. Szczęście w nieszczęściu, że jednym z efektów dodatkowych choroby mojego partnera jest bezpłodność. No i poza tym on też nie bardzo widziałby się w roli ojca.

Ty nie potrafisz nawet poprawnie zdefiniować pewnych pojęć. To, w czym tkwisz to luźna przyjacielska relacja. Dwoje znajomych singli nawet jeśli macie częsty seks. Związek polega na utracie części wolności, kompromis ach, ograniczeniach i utracie niezależności. Formalnie nakazów i zakazów nie ma, ale są oczekiwania partnera, które trzeba spełniać jeśli się chce być w dobrym jakościowo związku. Poza tym istotą związku między mężczyzną a kobietą jest posiadanie dzieci a wy jesteście jak brat i siostra.
Edit: masz faceta, który nie stawia ci żadnych wymagań? Rozumiem, że dla niego było ważne by kobieta miała waginę, reszta nieistotna.

35

Odp: Bycie singlem czy w związku

Aha. Dzięki za info. smile

36

Odp: Bycie singlem czy w związku
SaraS napisał/a:

Aha. Dzięki za info. smile

Tak to jest jak ktoś nieświadomie napisze prawdę. Związek to wyrzeczenia i poświęcenie. Musisz się dostosowywać, słuchać zdania innej osoby i brać je poważnie pod uwagę. Ba, czasami musisz spełniać dziwne i bardzo skrupulatne wymagania-gdzie tu jest wolność? Tam gdzie są zobowiązania nie ma wolności.

37 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-03 18:28:31)

Odp: Bycie singlem czy w związku
SM napisał/a:
SaraS napisał/a:

Aha. Dzięki za info. smile

Tak to jest jak ktoś nieświadomie napisze prawdę. Związek to wyrzeczenia i poświęcenie. Musisz się dostosowywać, słuchać zdania innej osoby i brać je poważnie pod uwagę. Ba, czasami musisz spełniać dziwne i bardzo skrupulatne wymagania-gdzie tu jest wolność? Tam gdzie są zobowiązania nie ma wolności.

Powiem tak: cieszę się, że nie jestem zobligowany do ustępstw, wyrzeczeń czy poświęceń na rzecz związku. Za to nie wykluczam, że singiel w swoim życiu choć czasami musi także stosować wymienione zasady smile

38

Odp: Bycie singlem czy w związku

No nie wiem, w moim związku nie ma wyrzeczeń i poświęceń. Dotąd myślałam, że to dlatego, że się dobrze dobraliśmy, przez co możemy być sobą, bo to właśnie w drugiej osobie nam odpowiada. Jasne, że istnieją jakieś niepisane zasady, typu wierność, ale skoro wcześniej nie chciałam sypiać z nikim ot tak, to i teraz nie odbieram tego jako ograniczenia. I tak jest chyba ze wszystkim. No ale może czegoś nie wiem i w związku nie jestem, jeśli nie czuję tego ogromu poświęcenia i wyrzeczeń. Tyle że do mnie jakoś polska skłonność do martyrologii nigdy nie przemawiała. Życzę sobie być szczęśliwa i nie upatrywać tego szczęścia w umartwianiu się - stąd związek dopiero teraz, kiedy znalazłam partnera do którego nie muszę się dostosowywać, zmieniać, bo odpowiadam mu taka, jaka jestem. I kiedy to w partnerze nie chciałabym niczego zmieniać. Serio, da się żyć bez poświęceń i wyrzeczeń. I, niespodzianka, ten brak powodów do umartwiania się nie zmniejsza wartości niczego.

39 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-04 10:27:21)

Odp: Bycie singlem czy w związku

Wszystko zapewne zależy od podejścia. Osobiście jestem zdania, że im jestesmy do siebie bardziej podobni, tym mniej owych ustępstw, kompromisów i ciężkiej pracy. Szczególnoie charakterologicznie i światopoglądowo warto celować w kogoś, kto jest bliski nam samym. Jeśli jedno drugiego nie zrozumie, to już powstaje pole do konfliktów. SM chyba trochę przesadza ze skalą, ale zawsze w jakimś tam stopniu ludzie w związkach przecież inaczej funkcjonują niż single. Mogą to być różnice niewielkkie, czasami subtelne, ale zawsze coś jest na rzeczy.

Osobiście mam w sobie może zbyt dużo indywidualności i tutaj mógłby postać pewien problem. Nie tyle pójście na kompromis w sytuacjach konfliktowych, wspólna pomoc, wsparcie czy działanie stanowiłyby punkt zapalny,  co POŚWIĘCENIE SWOJEGO CZASU dla drugiej strony. Spotykanie się codziennie z daną osobą, do tego jeszcze rozmowy telefoniczne czy SMS-y - byłoby to trochę za dużo. O czym można gadać tak często i tyle czasu..? Po pewnym czasie już nie miałbym o czym smile Do tego staram się w życiu mówić wszystko wprost i "wywalać kawę na ławę". Zatem unikam wszelkich aluzji, podtekstów, gierek słownych, zaczepek, takiego zwyczajnego gadania o d**e marynie. Przynajmniej w kwestii ewentualnego związku. Myśle, że byłbym zbyt nudny i przewidywalny czy za mało spontaniczny.
Zdecydowanie lepiej się czuję w towarzystwie przyjaciół ze wspólnej branży, z którymi można gadać całymi godzinami. Do tego uczuciowa strona związku - jestem raczej typem człowieka, który potrafi i stara się trzymać emocje na wodzy. Zatem okazywanie uczuć, czy to przez słowa czy gesty, zwyczajnie mnie odrzuca. Nie potrzebuję aż tak bardzo tego uczucia bliskości, czy uwagi albo poczucia bycia wyjątkowym.
Podsumowując, widząc zawsze pary i wszystkie realia życia związkowego sprawiały, że może nei od razu mnie to odrzucało, ale jakoś tak zniechęcało do podjęcia takich kroków.

40

Odp: Bycie singlem czy w związku
bagienni_k napisał/a:

Wszystko zapewne zależy od podejścia. Osobiście jestem zdania, że im jestesmy do siebie bardziej podobni, tym mniej owych ustępstw, kompromisów i ciężkiej pracy. Szczególnoie charakterologicznie i światopoglądowo warto celować w kogoś, kto jest bliski nam samym. Jeśli jedno drugiego nie zrozumie, to już powstaje pole do konfliktów. SM chyba trochę przesadza ze skalą, ale zawsze w jakimś tam stopniu ludzie w związkach przecież inaczej funkcjonują niż single. Mogą to być różnice niewielkkie, czasami subtelne, ale zawsze coś jest na rzeczy.

Osobiście mam w sobie może zbyt dużo indywidualności i tutaj mógłby postać pewien problem. Nie tyle pójście na kompromis w sytuacjach konfliktowych, wspólna pomoc, wsparcie czy działanie stanowiłyby punkt zapalny,  co POŚWIĘCENIE SWOJEGO CZASU dla drugiej strony. Spotykanie się codziennie z daną osobą, do tego jeszcze rozmowy telefoniczne czy SMS-y - byłoby to trochę za dużo. O czym można gadać tak często i tyle czasu..? Po pewnym czasie już nie miałbym o czym smile Do tego staram się w życiu mówić wszystko wprost i "wywalać kawę na ławę". Zatem unikam wszelkich aluzji, podtekstów, gierek słownych, zaczepek, takiego zwyczajnego gadania o d**e marynie. Przynajmniej w kwestii ewentualnego związku. Myśle, że byłbym zbyt nudny i przewidywalny czy za mało spontaniczny.
Zdecydowanie lepiej się czuję w towarzystwie przyjaciół ze wspólnej branży, z którymi można gadać całymi godzinami. Do tego uczuciowa strona związku - jestem raczej typem człowieka, który potrafi i stara się trzymać emocje na wodzy. Zatem okazywanie uczuć, czy to przez słowa czy gesty, zwyczajnie mnie odrzuca. Nie potrzebuję aż tak bardzo tego uczucia bliskości, czy uwagi albo poczucia bycia wyjątkowym.
Podsumowując, widząc zawsze pary i wszystkie realia życia związkowego sprawiały, że może nei od razu mnie to odrzucało, ale jakoś tak zniechęcało do podjęcia takich kroków.

Tą wypowiedzią przegrałeś u wielu kobiet na tym forum. Przytulanie cię odrzuca - 80%,nie chcesz się poświęcać dla jedynej kobiety - 60%, nie jesteś uczuciowy - 40%,nie chcesz i nie lubisz flirtować - 30%. Chyba, że trafi ci się taka "kobieta", której wystarczy tylko karta kredytowa tylko żadne kupowanie nawet setki butów nie zastąpi przytulania i innych potrzeb emocjonalnych kobiety.

41

Odp: Bycie singlem czy w związku

Może i bym sobie taki zapach kupiła ale na razie jestem w związku i nie wiem co by mój facet o tym pomyslał wink

42

Odp: Bycie singlem czy w związku
mikkola napisał/a:

Może i bym sobie taki zapach kupiła ale na razie jestem w związku i nie wiem co by mój facet o tym pomyslał wink

Te zapachy (feromony) przypominają zapach moczu i potu knura. Lepiej pomyśl jak być kobiecą i nie chodzi tu o makijaż czy ubranie tylko o specyficzny kobiecy rodzaj zachowania, który najlepiej działa na mężczyzn i jest tani, bo darmowy.

43

Odp: Bycie singlem czy w związku
bagienni_k napisał/a:

Wszystko zapewne zależy od podejścia. Osobiście jestem zdania, że im jestesmy do siebie bardziej podobni, tym mniej owych ustępstw, kompromisów i ciężkiej pracy. Szczególnoie charakterologicznie i światopoglądowo warto celować w kogoś, kto jest bliski nam samym. Jeśli jedno drugiego nie zrozumie, to już powstaje pole do konfliktów. SM chyba trochę przesadza ze skalą, ale zawsze w jakimś tam stopniu ludzie w związkach przecież inaczej funkcjonują niż single. Mogą to być różnice niewielkkie, czasami subtelne, ale zawsze coś jest na rzeczy.

Osobiście mam w sobie może zbyt dużo indywidualności i tutaj mógłby postać pewien problem. Nie tyle pójście na kompromis w sytuacjach konfliktowych, wspólna pomoc, wsparcie czy działanie stanowiłyby punkt zapalny,  co POŚWIĘCENIE SWOJEGO CZASU dla drugiej strony. Spotykanie się codziennie z daną osobą, do tego jeszcze rozmowy telefoniczne czy SMS-y - byłoby to trochę za dużo. O czym można gadać tak często i tyle czasu..? Po pewnym czasie już nie miałbym o czym smile Do tego staram się w życiu mówić wszystko wprost i "wywalać kawę na ławę". Zatem unikam wszelkich aluzji, podtekstów, gierek słownych, zaczepek, takiego zwyczajnego gadania o d**e marynie. Przynajmniej w kwestii ewentualnego związku. Myśle, że byłbym zbyt nudny i przewidywalny czy za mało spontaniczny.
Zdecydowanie lepiej się czuję w towarzystwie przyjaciół ze wspólnej branży, z którymi można gadać całymi godzinami. Do tego uczuciowa strona związku - jestem raczej typem człowieka, który potrafi i stara się trzymać emocje na wodzy. Zatem okazywanie uczuć, czy to przez słowa czy gesty, zwyczajnie mnie odrzuca. Nie potrzebuję aż tak bardzo tego uczucia bliskości, czy uwagi albo poczucia bycia wyjątkowym.
Podsumowując, widząc zawsze pary i wszystkie realia życia związkowego sprawiały, że może nei od razu mnie to odrzucało, ale jakoś tak zniechęcało do podjęcia takich kroków.

Uff, na szczęście nikt do związków nie zmusza tongue

SM napisał/a:

Tą wypowiedzią przegrałeś u wielu kobiet na tym forum. Przytulanie cię odrzuca - 80%,nie chcesz się poświęcać dla jedynej kobiety - 60%, nie jesteś uczuciowy - 40%,nie chcesz i nie lubisz flirtować - 30%. Chyba, że trafi ci się taka "kobieta", której wystarczy tylko karta kredytowa tylko żadne kupowanie nawet setki butów nie zastąpi przytulania i innych potrzeb emocjonalnych kobiety.

Dlaczego przegrał? To kobiety tu siedzą i szukają partnera? Czy już nie będą go lubić, bo nie nadaje się do związku? xD

44

Odp: Bycie singlem czy w związku
Lexis napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Wszystko zapewne zależy od podejścia. Osobiście jestem zdania, że im jestesmy do siebie bardziej podobni, tym mniej owych ustępstw, kompromisów i ciężkiej pracy. Szczególnoie charakterologicznie i światopoglądowo warto celować w kogoś, kto jest bliski nam samym. Jeśli jedno drugiego nie zrozumie, to już powstaje pole do konfliktów. SM chyba trochę przesadza ze skalą, ale zawsze w jakimś tam stopniu ludzie w związkach przecież inaczej funkcjonują niż single. Mogą to być różnice niewielkkie, czasami subtelne, ale zawsze coś jest na rzeczy.

Osobiście mam w sobie może zbyt dużo indywidualności i tutaj mógłby postać pewien problem. Nie tyle pójście na kompromis w sytuacjach konfliktowych, wspólna pomoc, wsparcie czy działanie stanowiłyby punkt zapalny,  co POŚWIĘCENIE SWOJEGO CZASU dla drugiej strony. Spotykanie się codziennie z daną osobą, do tego jeszcze rozmowy telefoniczne czy SMS-y - byłoby to trochę za dużo. O czym można gadać tak często i tyle czasu..? Po pewnym czasie już nie miałbym o czym smile Do tego staram się w życiu mówić wszystko wprost i "wywalać kawę na ławę". Zatem unikam wszelkich aluzji, podtekstów, gierek słownych, zaczepek, takiego zwyczajnego gadania o d**e marynie. Przynajmniej w kwestii ewentualnego związku. Myśle, że byłbym zbyt nudny i przewidywalny czy za mało spontaniczny.
Zdecydowanie lepiej się czuję w towarzystwie przyjaciół ze wspólnej branży, z którymi można gadać całymi godzinami. Do tego uczuciowa strona związku - jestem raczej typem człowieka, który potrafi i stara się trzymać emocje na wodzy. Zatem okazywanie uczuć, czy to przez słowa czy gesty, zwyczajnie mnie odrzuca. Nie potrzebuję aż tak bardzo tego uczucia bliskości, czy uwagi albo poczucia bycia wyjątkowym.
Podsumowując, widząc zawsze pary i wszystkie realia życia związkowego sprawiały, że może nei od razu mnie to odrzucało, ale jakoś tak zniechęcało do podjęcia takich kroków.

Uff, na szczęście nikt do związków nie zmusza tongue

SM napisał/a:

Tą wypowiedzią przegrałeś u wielu kobiet na tym forum. Przytulanie cię odrzuca - 80%,nie chcesz się poświęcać dla jedynej kobiety - 60%, nie jesteś uczuciowy - 40%,nie chcesz i nie lubisz flirtować - 30%. Chyba, że trafi ci się taka "kobieta", której wystarczy tylko karta kredytowa tylko żadne kupowanie nawet setki butów nie zastąpi przytulania i innych potrzeb emocjonalnych kobiety.

Dlaczego przegrał? To kobiety tu siedzą i szukają partnera? Czy już nie będą go lubić, bo nie nadaje się do związku? xD

Przegrał, bo udowodnił swoją wypowiedzią, że ma w du**e potrzeby emocjonalne kobiet a kobiety nie są tak głupie, żeby tego nie zauważyć. To, że się łasi i przymila wystarczy tylko na dobry początek a co dalej...?

45

Odp: Bycie singlem czy w związku
SM napisał/a:

Przegrał, bo udowodnił swoją wypowiedzią, że ma w du**e potrzeby emocjonalne kobiet a kobiety nie są tak głupie, żeby tego nie zauważyć. To, że się łasi i przymila wystarczy tylko na dobry początek a co dalej...?

Nadal nie rozumiem czemu miałby coś przegrywać u kobiet na forum. Co je to obchodzi?

46 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-06 21:03:34)

Odp: Bycie singlem czy w związku

Do związku nikt NA SZCZĘSCIE nikogo nie zmusza i bardzo dobrze mi się żyje z tą świadomością. Bo związku do oddychania nie potrzebuję smile

To, czy przegrałem czy nie u kobiet potencjalnie szukających związku, raczej mnie zwyczajnie nie obchodzi, skoro mnie to nie dotyczy - żeby chcieć wejść w związek, muysiałbym zmienic swoje nastawienie. Wiem jednak, że tego nie zrobię, bo zwyczajnie nie lubię postępować wbrew sobie. Co do kobiet z forum, to raczej nikt tutaj nie szuka partnera, zresztą sporo osób jest już tutaj w związkach.
Nie wiem też, czy przez sam fakt, że wyraziłem się na temat, który jest tutajporuszany, miałbym od razu zostać skreślony w oczach kobiet na tym forum, które RACZEJ nie szukają tutaj partnera. Łasić się i przymilać nie zamierzam do nikogo, łasić to może się ewentualnie pies do właściciela :-) Nie dam o to, czy ktoś uważa mnie za dziwaka, odszczepieńca, czy chorego psychicznie, tylko z tego powodu, że związki mnie nie interesują, szczególnie ich uczuciowy aspekt. Żyję, jak chcę i to się liczy!

47

Odp: Bycie singlem czy w związku
Lexis napisał/a:
SM napisał/a:

Przegrał, bo udowodnił swoją wypowiedzią, że ma w du**e potrzeby emocjonalne kobiet a kobiety nie są tak głupie, żeby tego nie zauważyć. To, że się łasi i przymila wystarczy tylko na dobry początek a co dalej...?

Nadal nie rozumiem czemu miałby coś przegrywać u kobiet na forum. Co je to obchodzi?

Na szczęście tutaj na forum niczego nie przegrywamy żadnymi wypowiedziami. No chyba że niektórzy nie są dla siebie anonimowi wink

48

Odp: Bycie singlem czy w związku

Ja jestem singielką i się przyzwyczaiłam do tego stanu, że mam święty spokój i mogę robić co chcę, jakoś nikt specjalnie nie leciał na mnie, niektórzy powodzenia nie mają, chociaż kiedyś ktoś był we mnie zakochany.

49

Odp: Bycie singlem czy w związku
bagienni_k napisał/a:

Wszystko zapewne zależy od podejścia. Osobiście jestem zdania, że im jestesmy do siebie bardziej podobni, tym mniej owych ustępstw, kompromisów i ciężkiej pracy. Szczególnoie charakterologicznie i światopoglądowo warto celować w kogoś, kto jest bliski nam samym. Jeśli jedno drugiego nie zrozumie, to już powstaje pole do konfliktów. SM chyba trochę przesadza ze skalą, ale zawsze w jakimś tam stopniu ludzie w związkach przecież inaczej funkcjonują niż single. Mogą to być różnice niewielkkie, czasami subtelne, ale zawsze coś jest na rzeczy.

Oczywiście, że funkcjonuję w związku nieco inaczej (przepraszam, jeśli to nie było do mnie, ale jakoś poczułam się wywołana do odpowiedzi xD) niż jako singiel. Jako singiel np. rzadko robiłam wypasione kolacje, teraz mi się zdarzają. Jak mam ochotę. Jak nie mam, to nie robię. Oczywiście przykład bardzo prozaiczny i mało istotny, ale dobrze obrazuje te zmiany w życiu - wiele rzeczy robię inaczej, bo chcę. Do żadnej nie jestem przymuszana (czy to przez partnera, czy to przez swoje własne "jesteś w związku, to tak trzeba"). Stąd moje obruszenie się na informacje, że związek bez wyrzeczeń i poświęceń to nie związek. Bo w takim razie, nie wiem, mam na siłę coś znaleźć i robić wbrew sobie? Żeby poczuć w pełni pot, krew i łzy, a nazwać się osobą-będącą-w-związku będę mogła dopiero, jak to przetrwam (z tą krwią, ale i pieśnią na ustach, oczywiście)? tongue

Inna sprawa, że nam jest łatwiej, bo znaliśmy się już od kilku lat, zanim zostaliśmy parą. Wcześniej to było dosłownie parę spotkań w roku, prawie zawsze w większej grupie, ale ostatni miesiąc przed spędziliśmy praktycznie cały na rozmowach, najczęściej o podejściu do różnych spraw, do związków również, czysto hipotetycznie oczywiście xD, więc wszystkiego w zasadzie byliśmi świadomi i naprawdę, choć może być trudno w to uwierzyć, żadne z nas nie zostało niczym istotnym zaskoczone. Ot, widziały gały, co brały, i to w pełni.

50

Odp: Bycie singlem czy w związku

Już pewien czas z kimś się spotykam, ktoś bardzo chce ze mną być i ja powoli się do tego przekonuję po wieloletnim singielstwie poprzedzonym toksycznym związkiem.
I powiem tak: życie singla jest łatwiejsze, bo odpada wiele dylematów odnośnie drugiego człowieka. Bo można w spokoju obcować z sobą (a jestem dla siebie interesującą osobą i dobrym towarzystwem) i swobodniej układać sobie życie, organizować czas. W życiu singla bardzo cenię sobie spokój.
Natomiast związek rozwija, obnaża to, co w samotności do głosu nie dochodzi. Pewnych rzeczy o sobie dowiadujemy się dopiero w bliskiej, intymnej relacji. To bywa niezmiernie trudne, ale i ogromnie rozwojowe. Związek wzbogaca (pod warunkiem, że to dobry związek). Ludzie potrzebują siebie nawzajem i dlatego pomimo wszystkich trudności jednak nawiązują relacje.
Wniosek mam taki, że jeden i drugi stan mają swoje wartości, ciężary i radości. Jednym i drugim zamierzam się delektować, ale nie ukrywam, że w związku mam więcej wyzwań.
Serdecznie natomiast dziękuję za relację typu "pot, krew i łzy". Ma być poczucie, że warto, że całokształt cieszy.
To jak np. z macierzyństwem, które z natury łatwe nie jest, ale nie wyrzekłabym się go za nic w świecie i nie mam poczucia martyrologii.

51

Odp: Bycie singlem czy w związku
Piegowata'76 napisał/a:

Już pewien czas z kimś się spotykam, ktoś bardzo chce ze mną być i ja powoli się do tego przekonuję po wieloletnim singielstwie poprzedzonym toksycznym związkiem.
I powiem tak: życie singla jest łatwiejsze, bo odpada wiele dylematów odnośnie drugiego człowieka. Bo można w spokoju obcować z sobą (a jestem dla siebie interesującą osobą i dobrym towarzystwem) i swobodniej układać sobie życie, organizować czas. W życiu singla bardzo cenię sobie spokój.
Natomiast związek rozwija, obnaża to, co w samotności do głosu nie dochodzi. Pewnych rzeczy o sobie dowiadujemy się dopiero w bliskiej, intymnej relacji. To bywa niezmiernie trudne, ale i ogromnie rozwojowe. Związek wzbogaca (pod warunkiem, że to dobry związek). Ludzie potrzebują siebie nawzajem i dlatego pomimo wszystkich trudności jednak nawiązują relacje.
Wniosek mam taki, że jeden i drugi stan mają swoje wartości, ciężary i radości. Jednym i drugim zamierzam się delektować, ale nie ukrywam, że w związku mam więcej wyzwań.
Serdecznie natomiast dziękuję za relację typu "pot, krew i łzy". Ma być poczucie, że warto, że całokształt cieszy.
To jak np. z macierzyństwem, które z natury łatwe nie jest, ale nie wyrzekłabym się go za nic w świecie i nie mam poczucia martyrologii.

Muszę przyznać, że tutaj dokładnie zoobrazowałaś, to co jest dla mnie najistotniejsze smile Otóż właśnie te zalety singielstwa, o których wpomniałaś, są dla mnie fundamentalne. Przeważają nad każdą możliwą zaletą związku. Swobodne organizowanie czasu i układanie życia - to chyba stanowi właśnie to co lubię najbardziej smile
Jeśli chodzi Ci o rozwój czy wzbogacanie, to co dokładnie masz na myśli? Czy zatem single mają mocno ograniczoną możliwość rozwoju? Przynajmniej w niektórych sferach życia? Jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie, łatwość nawiazywania relacji czy umiejętnośc dogadywania się z innymi osobami, to uważam, że to w dużęj mierze kwestia osobista, wpływ charaktertu, dzieciństwa czy też specyfiki kontaktów zawodowych. Bazując w swoim życiu na kilku przelotnych znajomościach czy namiastkach związku, muszę jednak przynać, że przez te kilkanaście lat swojego życia mocno zmieniło się u mnie podejście do życia i swoboda w kontakatach z ludźmi. Przychodzi mi teraz zdecydowanie łatwiej niż kiedyś. Nie uważam się za jakiegoś wielkiego światowca, otoczonego tysiącem znajomych, ale ludzie uważają mnie za otwartego, wręcz wygadanego..Nie wiem, może po prostu jestem dziwakiem... smile

52

Odp: Bycie singlem czy w związku

Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. W sprzyjających warunkach i singelstwo i bycie w związku jest bardzo dobre. smile

53 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-10-14 14:03:45)

Odp: Bycie singlem czy w związku

Bagienniku, oczywiście, że singielstwo rozwoju nie wyklucza i wcale nie oznacza odizolowania od innych ludzi. Sama jako singiel poszerzyłam krąg swoich znajomych, nawiązałam cenną przyjaźń, zaczęłam udzielać się w PTTK...
Jednak jako singiel nie doświadcza się pewnych emocji, które daje tylko baaaardzo bliskie obcowanie z drugim człowiekiem, które wybrzmiewają w intymnym kontakcie (nie sprowadzam intymności jedynie do seksu, to znacznie szersze i głębsze pojęcie) i mówią nam o nas bardzo wiele bardzo ważnych rzeczy.

54

Odp: Bycie singlem czy w związku
mikkola napisał/a:

nikt wam niczego nie każe i możecie robić to na co macie ochotę czy może wolicie związek - zawsze możecie liczyć na drugą osobę, macie przyjaciela i kochanka/ę w jednym?

Najlepiej mi w związku, w którym mi nikt niczego nie każe i mogę robić na co mam ochotę wink

55 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-14 20:50:33)

Odp: Bycie singlem czy w związku

Właśnie te emocje sa w moim odczuciu mocno specyficznie odbierane. Albo raczej potrzeba ich doświadczania.
O ile we wszystkich pozostałych sferach życia rozwój jest dla mnie atrakcyjny, to w kwestii emocjonalnej bywa z tym różnie. Wzruszam się wieloma poważnymi problemami świata, do głębi przygnębia mnie ludzkie cierpienie i tragedia, ogarnia gniew na niesprawiedliwośći czy też wzbudzają zachwyt cudowne momenty.
Jednak w trakcie tych moich krótkotrwałych przygód, być może nie zdążyłem sobie wyrobić odpowiedniej wrażliwości, czułości czy bliskości w kontakcie z drugim człowiekiem. Całkowicie pewnie czuję się jedynie w sytuacjach, kiedy okazuję ja( czy mi ktoś okazuje ) przyjacielskie uczucia i nic poza tym. Może ciężko to określić czy opisać, ale mnóstwo osób tak bardzo pragnie się związać z kimś wyjatkowym , aby poczuć się wyjatkowym samemu, chcąć dawać i otrzymywać ta bliskość, czułość i oddanie. Ja w jakiś dziwny sposób nie czuje żadnych braków związanych z tymi odczuciami. Dlatego cała uczuciowa strona związku pozostaje dla mnie kłopotliwą kwestią, szczególnie okazywanie uczuć i satysfakcja z ich otrzymywania, szczególnie właśnie przytulanie czy podobnie czułe gesty..

56

Odp: Bycie singlem czy w związku
Piegowata'76 napisał/a:

Bagienniku, oczywiście, że singielstwo rozwoju nie wyklucza i wcale nie oznacza odizolowania od innych ludzi. Sama jako singiel poszerzyłam krąg swoich znajomych, nawiązałam cenną przyjaźń, zaczęłam udzielać się w PTTK...
Jednak jako singiel nie doświadcza się pewnych emocji, które daje tylko baaaardzo bliskie obcowanie z drugim człowiekiem, które wybrzmiewają w intymnym kontakcie (nie sprowadzam intymności jedynie do seksu, to znacznie szersze i głębsze pojęcie) i mówią nam o nas bardzo wiele bardzo ważnych rzeczy.

Ale czy w ten sposób nie można pisać o wielu rzeczach? Właściwie każdą nieco bardziej ekstremalną (z braku lepszego słowa) sytuację można opisać w ten sposób. Nie doświadczy się pewnych emocji, nie ryzykując życia, nie próbując czyjegoś życia uratować, takie sytuacje też powiedzą nam o nas bardzo wiele... I myślę, że właściwie każdą zupełnie nową dla danej osoby sytuację można opisać dokładnie w ten sposób - niezależnie od tego, czy będzie to związek, zdobywanie górskich szczytów, adopcja kota czy jeszcze coś innego. To chyba bardziej zależy od jednostki - niektórzy, skupieni na "samoanalizie" czy innym tam wnikaniu wgłąb siebie, będą w stanie wyciągnąć wiele właściwych wniosków z wielu prozaicznych - byle w jakiś sposób nowych - momentów. A może być i stadko dziewczyn czy facetów myśleniem nieskalanych, którym i pięćdziesiąt związków nie pomoże, bo nawet im nie przyjdzie do głowy rozważanie czegokolwiek.

57

Odp: Bycie singlem czy w związku

Saro, to bardzo trafne spostrzeżenia. Dlatego nigdy się nie zgodzę, że brak związku to nieszczęście. Życie jest przebogate i na związkach się nie kończy. Można i bez związku być - cytując dominikanina Adama Szustaka - tak szczęśliwym, że głowa mała.
Nie podejmuję się odpowiedzi, która z tytułowych sytuacji jest lepsza. Obie mogą być udane, a mogą też być zupełnie do d...y. Od nas zależy.

58

Odp: Bycie singlem czy w związku
SaraS napisał/a:

Ale czy w ten sposób nie można pisać o wielu rzeczach? Właściwie każdą nieco bardziej ekstremalną (z braku lepszego słowa) sytuację można opisać w ten sposób. Nie doświadczy się pewnych emocji, nie ryzykując życia, nie próbując czyjegoś życia uratować, takie sytuacje też powiedzą nam o nas bardzo wiele... I myślę, że właściwie każdą zupełnie nową dla danej osoby sytuację można opisać dokładnie w ten sposób - niezależnie od tego, czy będzie to związek, zdobywanie górskich szczytów, adopcja kota czy jeszcze coś innego. To chyba bardziej zależy od jednostki - niektórzy, skupieni na "samoanalizie" czy innym tam wnikaniu wgłąb siebie, będą w stanie wyciągnąć wiele właściwych wniosków z wielu prozaicznych - byle w jakiś sposób nowych - momentów. A może być i stadko dziewczyn czy facetów myśleniem nieskalanych, którym i pięćdziesiąt związków nie pomoże, bo nawet im nie przyjdzie do głowy rozważanie czegokolwiek.

Otóż to! Emocje jakich doświadczamy w życiu, nie mogą i nie ograniczają się do tych przyjemnych związanych z obecnością drugiej osoby. Każde wyazwanie, każda sytuacja, jaka nas spotyka powodują, że pewnych emocji doświadczamy. W moim przypadku, wydaje mi się że te emocje, które mi osobiście dostarczają najwiecej radości, to te pozazwiązkowe, czasami mneij lub bardziej istotne o różnej skali, ale jednak zawsze smile
Samorealizacja, pasja, wnikanie w głąb siebie, radość niekiedy z prozaicznych rzeczy dają mi to poczucie siły i sprawiają, że staram się zawsze pozytywnie patrzeć na świat:) Oczywiście rozumiem ludzi, którzy do pełni szczęścia potrzebują tej drugiej osoby, lecz nie ogarniam tych, dla których sam fakt bycia samemu jest czymś przerażającym i niedopuszczalnym, jak również podporządkowywaniu wszystkiego ściśle pod związek czy przeświadczeniu, że bez drugiej osoby czują sie tak, jakby im powietrza zabrakło...

59 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-10-15 10:44:16)

Odp: Bycie singlem czy w związku
SaraS napisał/a:

To chyba bardziej zależy od jednostki - niektórzy, skupieni na "samoanalizie" czy innym tam wnikaniu wgłąb siebie, będą w stanie wyciągnąć wiele właściwych wniosków z wielu prozaicznych - byle w jakiś sposób nowych - momentów. A może być i stadko dziewczyn czy facetów myśleniem nieskalanych, którym i pięćdziesiąt związków nie pomoże, bo nawet im nie przyjdzie do głowy rozważanie czegokolwiek.


                     Światy

        można być w kropli wody
        światów odkrywcą

        można
        wędrując dookoła świata
        przeoczyć wszystko
                                  /Józef Baran/

60

Odp: Bycie singlem czy w związku

NIe musi wiedzieć czym się psikasz, nie musisz mu koniecznie o tym mówić. Sama zresztą kupiłam sobie ten zapach nie do podrywania ale po prostu przeczytałam sobie poradnik manipulacji w biznesie bo chciałam nawiązywać lepsze kontakty w pracy i tam polecali stosowanie feromonów.Tak więc postnaowiłam wypróbować.

61

Odp: Bycie singlem czy w związku

Ja od kilku miesięcy jestem sama i nie czuje potrzeby bycia w związku. Poza tym wychodzę z założenia że jak przyjdzie czas to partner sam się znajdzie smile

Odp: Bycie singlem czy w związku

Bardzo ciekawy temat! Przy wielu postach chętnie kliknęłabym "lubię to", ale się nie da smile

Jeśli o mnie chodzi, to ogólnie lubię oba stany. Mam przyjaciół, znajomych, wiele zainteresowań, pracę, którą lubię - po prostu fajne życie, więc związek nie jest mi niezbędny do tego, żeby mieć z kim spędzać czas. Jednak w związku lubię być z wielu powodów - i takich romantycznych, i praktycznych. Lubię różne fajne chwile przeżywać we dwoje (np. wspólne oglądanie zachodu słońca na plaży - zachód będzie taki sam, czy go będę oglądać solo, czy w duecie, ale dla mnie chwila jednak lepsza, gdy robię to w duecie). Lubię dzielić się obowiązkami (np. on wstawia pranie i idzie na zakupy, ja w tym czasie zmywam po śniadaniu i rozwieszam pranie). Ogólnie lubię obecność ludzi w moim życiu, nigdy nie przeszkadzało mi mieszkanie ze współlokatorami czy chłopakiem. Jednocześnie też potrzebuję chwil samotności i gdy np. chłopak wychodzi na piwo z kumplami, to ja sobie robię wieczór spa, żeby trochę pobyć w domu w samotności. Lubię chodzić sama do kina, ale lubię też wychodzić ze znajomymi lub partnerem. Podobnie nie widzę problemu, żeby część urlopu spędzić razem, a część osobno. Uważam, że wszystko da się pogodzić i w każdej kwestii da się dogadać, trzeba tylko chcieć. Obie osoby muszą chcieć być razem, umieć dzielić się czasem, przestrzenią i umieć wychodzić sobie na przeciw. Wydaje mi się, że to jest właśnie najtrudniejsze i gdy spotyka się drugą osobę, to ona jest albo całkowicie niezależna i nie umie się w niczym dogadać z drugą osobą, albo całkowicie zależna i nie umie dać trochę tej przestrzeni. Najtrudniej o środek. Nie lubię słowa kompromis smile



SanTi napisał/a:

Najlepszy jest chyba układ "wyrównany", czyli trochę czasu razem, a trochę dla siebie (pod warunkiem, że obie strony są w stanie dopasować do siebie nawzajem te proporcje). Ale jednak warto jest kogoś mieć, na kogo można liczyć i czuć więź. A czy jest to chłopak/dziewczyna/przyjaciel/przyjaciółka/narzeczony/mąż/dziecko/rodzic/kot. To już zależy od indywidualnych potrzeb...

Zgadzam się w pełni!


rossanka napisał/a:

Gdy jestem sama to jest super uczucie,  gdy nie muszę się nikomu podporządkowywać, robić co chcę, wychodzić kiedy chcę, kupować co chcę i mieć poglądy jakie chcę bez pretensji i tłumaczeń i krzywych spojrzeń drugiej strony. Ale jak byłam w związku super było też mieć przyjaciela, z którym można porozmawiać o ile chciał rozmawiać, plus kochanka, co jest zrozumiałe.

Na czym polega to podporządkowywanie się? Nie do końca umiem sobie to wyobrazić.


SanTi napisał/a:

Ale ludzie mają różne usposobienie. Mój kuzyn nigdy (a ma jakieś 45 lat) nie mieszkał z żadną swoją dziewczyną, choć bywał w dłuższych związkach. Za bardzo ceni swoją wolność i niezależność. I za bardzo irytuje go obecność innych ludzi, gdy się na czymś skupia.

Też znam parę osób, które bywają w związkach (albo są w jednym długim), ale nie zamierzają mieszkać z partnerem/partnerką. Zawsze mnie ciekawi podłoże takiego upodobania smile



rossanka napisał/a:

Mam 2 znajome, które zarówno w wieku 20 paru lat nie chciały mieć dzieci. Teraz (jedna chwilę przed 40ką, druga po 40stce), teraz się to nie zmieniło. Na szczęście poznały facetów, którzy również nie chcieli i nie chcą mieć dzieci, Myślę, ze tu już jest kwestia spotkania odpowiedniej osoby o takim samym podejściu.

Pod tym względem w moim otoczeniu jest tak pół na pół - mam koleżanki, które były w wieloletnich związkach i mówiły, że nigdy w życiu nie chcą mieć dzieci (ani brać ślubu), a później zmieniały chłopaka i nagle okazywało się, że bardzo szybko chcą brać ślub i mieć dziecko. Gdy je pytałam o przyczynę, to mówiły, że po prostu z tym pierwszym facetem nie widziały reszty swojego życia, a z tym nowym czują się bezpiecznie i wiedzą, że sobie dadzą radę i w małżeństwie, i z dziećmi. Uprzedzając pytania, nie zawsze ten drugi facet zarabiał więcej niż pierwszy wink. A mam i takie koleżanki, które po 20 mówiły, że nie chcą mieć dzieci i po 30 nadal tak twierdzą. Właściwie to mam też koleżanki, które wcześniej mówiły, że chcą, związki się porozpadały i im się odechciało smile.

63

Odp: Bycie singlem czy w związku
arnika.arnikowska napisał/a:

Też znam parę osób, które bywają w związkach (albo są w jednym długim), ale nie zamierzają mieszkać z partnerem/partnerką. Zawsze mnie ciekawi podłoże takiego upodobania smile

Związek, w którym dwie osoby mieszkają oddzielnie, ba, śpią oddzielnie to tylko znajomość. Gdzie tu jest bliskość? Chyba raczej dalekość. Kiedy nie trzeba znosić obecności, humorów, pragnień, próśb drugiej osoby to nie jest żaden związek tylko traktowanie kogoś jak sąsiada, znajomego, kumpla ale napewno nie partnera życiowego big_smile

64

Odp: Bycie singlem czy w związku

Czy Ty nie przesadzasz? ;p Każdy może oczekiwać czegoś innego od związku, każdy może wybrać inny model. Nie ma jednego słusznego wzoru, a wszystko inne "to nie związki". O tym, czy ktoś jest z kimś w związku, stanowią, powiedzmy, intencje samych zainteresowanych, ich podejście. Dla kogoś może być to nieakceptowalne, ale to niczego nie zmienia. Tak samo w drugą stronę - mogę wyskoczyć z kolegą do kina i na kolację, może to wyglądać na spotykanie się/randkowanie, ale to nie zmienia tego, że dopóki my nie uznamy tego za randkę, to będzie to zwykłym koleżeńskim spotkaniem. Związki to nie nauki ścisłe, nie ma punktów obowiązkowych, od których spełnienia będzie zależała wartość relacji.

65

Odp: Bycie singlem czy w związku

To jest oczywiste jak budowa cepa. Tworzenie jakiś standardów, czy wzorców, według których  KAŻDY związek ma wyglądać tak a nie inaczej, jest zwyczajnie śmieszne. Trzeba się obracać w pewnym bardzo wąskim śrdowisku, żeby prezentowac tak wąski schemat. Każdy ma inne oczekiwania, bo każdy jest osobną jednostką, dobierając sobie za towarzysz ażycia inną jednostkę i wspólnie próbują spełniać swoje potrzeby i oczekiwania. Wszystkie wspomniane przez SM wartości czy fundamenty związku mogą się objawiać w różnym natężeniu. Znam ludzi, którzsy widywali sie ze sobą raz na 2 tygodni, inni raz na 2-3 dni inni codziennie. Rozmowy, wspólne chwile, bycie razem, mieszkanie, pragnienia - wszystko to inaczej przecież się odbywa w każdym innym związku! No, chyba, że oczekujemy tego, iż związek będzie wypełniał absolutnie całe nasze życie i poświęcimy mu całkowity swój czas, bez pasji, przyjaciół czy cwolnej chwili dla siebie... smile

Posty [ 1 do 65 z 67 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Bycie singlem czy w związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024