Witajcie. Od wczoraj mam gorsze samopoczucie. Z zakłopotaniem odkryłam, że jestem zazdrosna o niego, o to, że jest bliskość intymna z jego żoną, że ją dotyka a ona jego... Mega to wszystko toksyczne. Wiem, widzę, czuję to. Przecież ma prawo, przecież to z nią jest i mieszka. Sama także tak łatwo nie zrezygnowałabym ze swojego dotychczasowego życia, a jednak chciałabym być jedyną kobietą w jego życiu, tymczasem jestem ta drugą, mniej ważną. Kiedy mi to przejdzie do cholery...
Takie sprzeczności i konflikty wewnętrzne to w takim układzie nic nadzwyczajnego zawiść i zazdrość robisz to co on.
Umęczysz się znowu takim myśleniem dobrze że przed sobą się do tego przyznajesz pogadaj o tym z psychologiem konkretnie.
Bez odbudowy swojego poczucia wartości ,będą się pojawiać coraz to nowe inne "kwiatki"żale,pretensje.
Przejdzie Ci "do cholery" za jakiś czas,ale jak zerwiesz kontakt i odetniesz się radykalnie inaczej będziesz się karmić różnymi bzdetami,pobudzając do życia nowe emocje byleby tylko nie poczuć spokoju,zdecydowania,odwagi i nie rozwiązać problemu z małżeństwem.
To część rollercoastera taka zaborczość ,nieco inna od wspomnień,tęsknot,marzeń ,na przemian z egzaltacją, ale to też silne pożądanie -roszczenie w Tobie i frustracja że nic z tego .