Co zrobić z tym związkiem? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Co zrobić z tym związkiem?

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 113 z 113 ]

66

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

A skąd Ty takie wnioski wyciągasz Ulle? Bo ja nic tu takiego nie dostrzegam.

Widzę głęboko zaburzoną, agresywną psychicznie i fizycznie kobietę, która manipuluje Autorem, by go sobie podporzadkować. Czy Ty to uważasz za normalne, że baba zabrania partnerowi kontaktowac się z rodziną i znajomymi, bo inaczej robi focha stulecia? Czy normalne jest obrażanie się o to, że partner ma hobby? Czy super fajną jest kobieta, która zawsze musi mieć rację?

Czy, w końcu, brak odpowiedzialności za psa- a tak naprawdę perfidna zagrywka by ukarać Autora- jest dla Ciebie miodzio?

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Beyondblackie napisał/a:

A skąd Ty takie wnioski wyciągasz Ulle? Bo ja nic tu takiego nie dostrzegam.

Widzę głęboko zaburzoną, agresywną psychicznie i fizycznie kobietę, która manipuluje Autorem, by go sobie podporzadkować. Czy Ty to uważasz za normalne, że baba zabrania partnerowi kontaktowac się z rodziną i znajomymi, bo inaczej robi focha stulecia? Czy normalne jest obrażanie się o to, że partner ma hobby? Czy super fajną jest kobieta, która zawsze musi mieć rację?

Czy, w końcu, brak odpowiedzialności za psa- a tak naprawdę perfidna zagrywka by ukarać Autora- jest dla Ciebie miodzio?

Może ja jestem po prostu bardziej wyważona w ocenie i mniej agresywna ( jednostronna jestem tylko w przypadku ocenia zdradzaczy i przemocowych, tam nie mam litości, bo zawsze bronie ofiary) i wiem, że jeśli jakiś związek dłuższy czas funkcjonował normalnie i nagle coś zaczęło się sypać, to nie ma dymu bez ognia.
Mam uwierzyć w to, że autor był idealny, a tylko ona zaczęła rzucać zadkiem, tak bez powodu?
Owszem na pewno jest to trudna kobieta jak wszyscy ludzie, którzy są z przemocy, ale ja chyba potrafię czytać między wierszami i widzę coraz bardziej autora tematu. Pewnie, gdy on będzie pisał jeszcze, to zobaczę go wyraźniej. Nie wykluczam, że nawet zmienię zdanie, ale na razie uważam, że facet też ma że sobą problem. Zahukal te dziewczynę, zdominował ja a ona zaczęła się dusić w tym związku, tak jak dusila się w związku z tym, który ją bił.
Dlatego uciekła i żyje teraz z dnia na dzień, bo kolejny raz życie jej się posypało.
Ja tak to widzę.

68

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
paslawek napisał/a:

Jak chłopak ogarnięty to się nie obrazi .Przecież nie musi być doskonały .
Ważne że szuka rozwiązania .

Ważne że szuka rozwiązania, ale zobaczymy czy dalej będzie chciał rozmawiać.

69 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-19 21:35:06)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Zdublowane

70

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Ulle, on pisze WYRAŹNIE, że ograniczała go od początku, więc używała od POCZATKU manipulacji i wywoływała poczucie winy. "Dopiero" po półtora roku wzięła się za rękoczyny i awantury.

A Autor wcale nie wygląda na jakiegoś wybielającego się żuczka. Wręcz przeciwnie, ciągle jak dziecko we mgle, pyta się co źle zrobił... Nawet wini siebie za jej nieracjonalne wybuchy.

71 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-19 21:11:41)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

O 2 mosty za daleko. Żadnych podstaw do takich wniosków Ulle. Jesteś agresywna bo nie podał tu swoich dziwnych jazd? A ro obowiązkowo trzeba je mieć i wyżywac na partnerze..?
To z psem to papierem lakmusowy z kim ma do czynienia... Autor nie jest winien jej popieprzeniu sorry,. Co najwyżej swojej naiwności.
No i może są takie pary gdzie się partnera z oczu nie spuszcza i trzeba przywalic by czuła ze kocha...wiec niech sobie księcia ze swojej bajki znajdzie

Zawsze mnie zadziwia jak kobiety z toksycznych relacji potrafią bronić kogoś agresywnego i szukać usprawiedliwienia..

72

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Dziewczyny, ale tam chodziło głównie o to kto ma racja, a ja uważam, że kto ma rację ten robi kolację.
A miałyście kiedyś do czynienia  z człowiekiem, który non stop próbował narzucac wam, jak żyć, gdzie jeździć a gdzie nie jeździć i jeszcze wtrącał się do waszych metod wychowawczych odnośnie dzieci?

73

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Wiem, że nie jestem doskonały i często o tym przypominam. Tak samo często jak byłem czegoś pewien to mówiłem, że czegoś nie wiem, na czymś się nie znam . To też ją wkurzało, że "znowu nie wiem" . Więc na pewno nie byłem wszystkowiedzący w tym związku. Przypominam, że zawsze pytałem o plany, co robimy, gdzie jedziemy. Czy jedziemy. Niczego nie narzucałem. Chyba, że miałem coś samemu do załatwienia, to planowałem i robiłem (sporadyczne sytuacje gdzie chciałem skupić się na swoich sprawach).

Kiedyś, jak byliśmy u rodziców, zrobiła awanturę, że mieliśmy szybciej wracać. Natomiast ja widząc, że dziecko jest głodne postanowiłem, że zostaniemy na kolacji. Ona wolała zjeść po drodze, albo w domu.

74

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Pokaż gdzie Twoje miejsce, albo daj sobie spokój. Tyle w temacie. Czy jesteś dalej z nią, bo nie wierzysz, że może być inaczej? tongue

75

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Aristo, ja bym się z tego związku ewakuowała.

Może, jeżeli ona zdecyduje się na terapię, to za parę lat coś by z tego było- mimo wszystko jest to gdybanie. Z jej nastawieniem, to raczej czuję, że jak napomkniesz o terapii, to zrobi Ci awanturę i dowiesz się, że sam masz się leczyć.

76

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Beyondblackie napisał/a:

Aristo, ja bym się z tego związku ewakuowała.

Może, jeżeli ona zdecyduje się na terapię, to za parę lat coś by z tego było- mimo wszystko jest to gdybanie. Z jej nastawieniem, to raczej czuję, że jak napomkniesz o terapii, to zrobi Ci awanturę i dowiesz się, że sam masz się leczyć.

Dokładnie, Beyondblackie, powiedziała Ci już w tym temacie wszystko, co można.

77 Ostatnio edytowany przez chceuciekacstad (2019-07-20 13:01:00)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
ulle napisał/a:

Dziewczyny, ale tam chodziło głównie o to kto ma racja, a ja uważam, że kto ma rację ten robi kolację.
A miałyście kiedyś do czynienia  z człowiekiem, który non stop próbował narzucac wam, jak żyć, gdzie jeździć a gdzie nie jeździć i jeszcze wtrącał się do waszych metod wychowawczych odnośnie dzieci?


Dziękuję Ci za Twój głos w tym temacie, moja opinia jest podobna na ten moment. Jak znajdę czas to postaram się wyjaśnić moją perspektywę smile

78

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Moim zdaniem to to co zrobiłeś źle w tej relacji to to że dopuściłeś do tego że jej się zwyczajnie znudziłeś. Ustępowałeś pytałeś zamiast decydować i ona coraz bardziej sprawdzała jak daleko może Cie ograniczyć i to wydało jej się zwyczajnie nudne. Motyle jej w brzuchu zdychały a Ty nie dostarczałeś emocji których ona potrzebuje dążyłeś do stabilizacji i spokoju a to dla niej gorsze niż lanie .
Nie dobraliście się z tymi wyjazdami trudno ocenić czy ona na początku udawała że lubi takie wyjazdy czy po prostu Ty ignorowałeś znaki jakie dawała że to nie to co ona lubi.

79

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

No nie do końca, bo jednak wypominała mi, że zawsze musi być tak jak ja chce (choć tak nie było) . Pytałem, ustalałem, rozmawiałem, ale jak już coś postanowiłem i ustaliłem, to raczej nie lubię zmieniać zdania.

To ona dążyła do stabilizacji, spokoju, ślubu i dziecka.

80 Ostatnio edytowany przez Hrefi (2019-07-22 09:48:47)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Po przejściach czy nie to jednak kobieta. Tak więc zastosuj (o ile będziesz miał okazję do niej wrócić), następujące żelazne i uniwersalne zasady obsługi kobiety.

1. Opiedol co jakiś czas za byle co - powód nie ważny, czep się czegoś i zrób awanturę. Minimum raz na kwartał.

2. Wracanie do domu po pijaku - obowiązkowo raz na kwartał. Piszesz SMSa, że wypijesz tylko 2 piwa i będziesz o 23:00 a wracasz nawalony o 4:00. Możesz wrócić z piwem na kaca.

3. Minimum raz na na miesiąc seks z biciem i dominacja. Gdzie ją bić i resztę szczegółów technicznych ustalicie między  sobą.

4. Oglądanie się za innymi kobietami w miejscach publicznych - niezbędne, należy wykonywać często ale musi to być dyskretne spoglądanie a nie takie ostentacyjnie na pokaz. W twoich oczach mają być kurwiki w ukryciu.

5. W towarzystwie rób tak aby koleżanki zazdrościły jej takiego faceta. Jeśli nie ma koleżanek to ogólnie pełna kultura poza domem.

6. Na co dzień po prostu bądź sobą - jeśli chcesz być czuły i opiekuńczy to bądź, jeśli zimny i zdystansowany to też ok. Ważne aby być sobą i pamiętać o tych 5 wyżej wymienionych punktach.

Chodzi ogólnie o dostarczenie emocji i stworzenie własnej wartości oraz poczucia, że nie ma cię na własność.

Ps. Mów do niej. Kobiety steruje się słowami. One mają taką kierownice w głowie i normalnie krecisz nią za pomocą słów. Mow opisowo, maluj obrazy słowami. Pamietaj to ważne. Powodzenia.

81

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Hrefi napisał/a:

4. Oglądanie się za innymi kobietami w miejscach publicznych - niezbędne, należy wykonywać często ale musi to być dyskretne spoglądanie a nie takie ostentacyjnie na pokaz. W twoich oczach mają być kurwiki w ukryciu.

Haha te " kurwiki w ukryciu" mnie rozwaliły big_smile Racja, takie ukryte spoglądanie z pożądaniem bardziej wkurza niż otwarte komunikaty tongue


Autorze, jeżeli chcesz być w toksycznej relacji, przejąć jej patologiczne zachowania to pewnie, dalej bądź w tym związku i stosuj się do rad Hrefiego.

82

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Hrefi, Twoje rady są dobre tylko dla kogoś, kto chce być w maksymalnie patologicznym związku. Kontratakowanie nienormalnych zachowań jeszcze bardziej nienormalnymi zachowaniami jest drogą pewną do stworzenia piekiełka na ziemi.

Autor, nie słuchaj tego steku bzdur. Ta kobieta, po prostu, jest zbyt zaburzona do bycia w jakiejkolwiek relacji. Zostaw ją, odżałuj i poszukaj kogoś zdrowego psychicznie.

83

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Aristo
Naprawdę czułes się kochany i uważałeś ten związek za "szczęśliwą rodzinę", kiedy partnerka czepiała się nawet jednej rozmowy na tydzień z rodziną? Hmm, faktycznie, masz chyba spory problem ze sobą, może nie taki jak Ona ze sobą, ale...

84

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Dla mnie jedyne sensowne rozwiązanie to terapia. Poprzedni związek Twojej dziewczyny, pełen agresji, pozostawił na niej ślad. Czasem to ofiara może stać się później katem. Dziewczyna nie radzi sobie z emocjami i wybucha. Jeśli pokochałeś ją i jej dziecko, warto spróbować pomóc, odejść można zawsze każdego dnia.

85

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Hrefi, dostarczałem emocji, kilka z tych punktów miało miejsce, oczywiście w granicach.

Póki nie było kłótni, to czepianie się traktowałem normalnie, tzn starałem się wyjaśnić, że kontakt z rodziną to normalna sprawa i zapominałem o tym.

Ten związek z przemocą miał miejsce 8-9 lat wcześniej, później dziewczyna była w innych związkach jeszcze (też nieudanych).

Ogólnie to nic się nie zmieniło, rozstaliśmy się mimo, że się kochamy. Przy czym stwierdziła, że bardziej kocha dziecko (standard wiadomy) i SIEBIE. Dziewczyna potrzebuje czasu, żeby zapomnieć o tym co było złe. Wydaje mi się, że rozumie swoje złe zachowanie i dlatego twierdzi, że potrzeba czasu, bo sama takiej siebie nie chce.

Natomiast muszę się zastanowić, czego ja chcę, bo czymś muszę zapełnić pustkę.

86 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2019-07-23 00:59:10)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Aristo napisał/a:

....jednak wypominała mi, że zawsze musi być tak jak ja chce (choć tak nie było) . Pytałem, ustalałem, rozmawiałem, ale jak już coś postanowiłem i ustaliłem, to raczej nie lubię zmieniać zdania.

W poście nr 73 piszesz, że chciała wcześniej wracać do domu, bo tak ustalaliście (byliście wtedy z wizytą u twoich rodziców), ale TY ZADECYDOWAŁEŚ, że dopiero jak dziecko  (jej dziecko) zje, bo jest głodne, pomimo jej argumentacji, że zje po drodze albo w domu.
Zatem, jej zarzut byłby słuszny, jeżeli stało się wedle twojej woli.
W moim odczuciu masz zapędy dyktatorskie, a to wywołuje  u niej agresję.
Wcześniej rozmawialiście, ustalaliście czas powrotu, a jednak zdanie zmieniłeś ...nie licząc się  ze zdaniem partnerki.

To ona dążyła do stabilizacji, spokoju, ślubu i dziecka.

A ty?

87

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
żyworódka napisał/a:

W poście nr 73 piszesz, że chciała wcześniej wracać do domu, bo tak ustalaliście (byliście wtedy z wizytą u twoich rodziców), ale TY ZADECYDOWAŁEŚ, że dopiero jak dziecko  (jej dziecko) zje, bo jest głodne, pomimo jej argumentacji, że zje po drodze albo w domu.
Zatem, jej zarzut byłby słuszny, jeżeli stało się wedle twojej woli.
W moim odczuciu masz zapędy dyktatorskie, a to wywołuje  u niej agresję.
Wcześniej rozmawialiście, ustalaliście czas powrotu, a jednak zdanie zmieniłeś ...nie licząc się  ze zdaniem partnerki.

To ona dążyła do stabilizacji, spokoju, ślubu i dziecka.

A ty?

Pewnie do tego nie dążyłem, może za słabo, na swój sposób. Ale miałem plany, prosiłem, żeby trochę jeszcze zaczekała.

Czasami są sytuacje i okoliczności, które mogą powodować zmianę planów. Jeśli jest miło, to czemu nie można jeszcze chwilę spędzić wspólnie z rodziną czasu, kiedy tak rzadko się widujemy?
Nie wiem, czy to są zapędy dyktatorskie, miałem też być ojcem dla dziecka, więc uznałem, że tak będzie lepiej również dla dziecka.

88

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Aristo napisał/a:
żyworódka napisał/a:

W poście nr 73 piszesz, że chciała wcześniej wracać do domu, bo tak ustalaliście (byliście wtedy z wizytą u twoich rodziców), ale TY ZADECYDOWAŁEŚ, że dopiero jak dziecko  (jej dziecko) zje, bo jest głodne, pomimo jej argumentacji, że zje po drodze albo w domu.
Zatem, jej zarzut byłby słuszny, jeżeli stało się wedle twojej woli.
W moim odczuciu masz zapędy dyktatorskie, a to wywołuje  u niej agresję.
Wcześniej rozmawialiście, ustalaliście czas powrotu, a jednak zdanie zmieniłeś ...nie licząc się  ze zdaniem partnerki.

To ona dążyła do stabilizacji, spokoju, ślubu i dziecka.

A ty?

Pewnie do tego nie dążyłem, może za słabo, na swój sposób. Ale miałem plany, prosiłem, żeby trochę jeszcze zaczekała.

Czasami są sytuacje i okoliczności, które mogą powodować zmianę planów. Jeśli jest miło, to czemu nie można jeszcze chwilę spędzić wspólnie z rodziną czasu, kiedy tak rzadko się widujemy?
Nie wiem, czy to są zapędy dyktatorskie, miałem też być ojcem dla dziecka, więc uznałem, że tak będzie lepiej również dla dziecka.

Czemu tak kurczowo się jej trzymałeś? Wasze plany się nie pokrywały, wasz sposób na wolny czas też nie, poglądy na kontakty z rodziną i ich częstotliwość też nie a jedyne co cię w niej zauroczyło to jak pisałeś skromność... Jesteś pewny że to wielka miłość a nie właśnie wypełniacz jakiejś pustki?

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Aristo napisał/a:

Ten związek z przemocą miał miejsce 8-9 lat wcześniej, później dziewczyna była w innych związkach jeszcze (też nieudanych).

Z twojego opisu wygląda, że w tym związku z przemocą to ......ona była była tą stroną dominującą smile
Narzucanie swoich wymagań, kłótliwość, rękoczyny. Być może tamten facet nie wytrzymywał i oddawał.....i został potworem. W kolejnych związkach też jej nie wychodziło.

Rada: daj sobie spokój - kobieta nie nadaje się do trwałych związków.......chyba, że lubisz pozycję pantofla.....

90 Ostatnio edytowany przez Aristo (2019-07-23 10:06:27)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Pisałem, że przez półtora roku byliśmy bardzo szczęśliwi. Wiele rzeczy robiliśmy wspólnie we trójkę. Problemy zaczęły się dopiero po tym czasie.

Wydaje mi się, że punktem zapalnym było kupno psa. Byłem temu przeciwny, ale w końcu zgodziłem się. Pomyślałem, że to będzie taki test, coś co może nas zbliżyć i uzupełnić. Nie wyobrażałem sobie, że tak to może się skończyć. Dziewczyna nie wytrzymała tego psychicznie. Przy szczeniaku jest wiele pracy. Do tego dołożyły się jakieś inne problemy w pracy, z dzieckiem itp. Chodziliśmy zmęczeni, niewyspani, nerwowi, wkładaliśmy dużo energii w inne rzeczy zapominając o sobie. Po prostu pewne rzeczy przerosły, może byłem za bardzo uparty. Za bardzo chciałem, żeby nadal wszystko funkcjonowało idealnie. Może trzeba było z czegoś zrezygnować.

91

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Aristo napisał/a:

Pisałem, że przez półtora roku byliśmy bardzo szczęśliwi. Wiele rzeczy robiliśmy wspólnie we trójkę. Problemy zaczęły się dopiero po tym czasie.

Wydaje mi się, że punktem zapalnym było kupno psa. Byłem temu przeciwny, ale w końcu zgodziłem się. Pomyślałem, że to będzie taki test, coś co może nas zbliżyć i uzupełnić. Nie wyobrażałem sobie, że tak to może się skończyć. Dziewczyna nie wytrzymała tego psychicznie. Przy szczeniaku jest wiele pracy. Do tego dołożyły się jakieś inne problemy w pracy, z dzieckiem itp. Chodziliśmy zmęczeni, niewyspani, nerwowi, wkładaliśmy dużo energii w inne rzeczy zapominając o sobie. Po prostu pewne rzeczy przerosły, może byłem za bardzo uparty. Za bardzo chciałem, żeby nadal wszystko funkcjonowało idealnie. Może trzeba było z czegoś zrezygnować.

Znasz powiedzenie „patrzeć na świat przez różowe okulary”? Tak się mówi często o ludziach zakochanych. Początki związku okraszone są taką idealizacją partnera, że nie zauważa się wad. To po pierwsze.
A po drugie, czy nie przyszło Ci do głowy, że ona na początku Waszego związku „grała” ? Bo jak inaczej wytłumaczyć, że pewne aktywności i sytuacje jej odpowiadały, a po czasie zaczęły ją uwierać (jest szansa, że ona na początku też leciała na fali zakochania). Może jej celem od początku było omotanemu Ciebie, a gdy wpadłeś jak przysłowiowa śliwka w kompot, to poczuła się na tyle bezpiecznie, żeby być sobą.

Według mnie to jest agresywna kobieta lub przynajmniej bardzo labilna emocjonalnie, bez umiejętności komunikacyjnych, stosująca manipulacje i szantaże emocjonalne.
I to jest faktycznie istotne pytanie, dlaczego mimo jej ewidentnych deficytów, Ty poszukujesz winy w sobie. Hm?

92

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Aristo napisał/a:

Pisałem, że przez półtora roku byliśmy bardzo szczęśliwi. Wiele rzeczy robiliśmy wspólnie we trójkę. Problemy zaczęły się dopiero po tym czasie.

Wydaje mi się, że punktem zapalnym było kupno psa. Byłem temu przeciwny, ale w końcu zgodziłem się. Pomyślałem, że to będzie taki test, coś co może nas zbliżyć i uzupełnić. Nie wyobrażałem sobie, że tak to może się skończyć. Dziewczyna nie wytrzymała tego psychicznie. Przy szczeniaku jest wiele pracy. Do tego dołożyły się jakieś inne problemy w pracy, z dzieckiem itp. Chodziliśmy zmęczeni, niewyspani, nerwowi, wkładaliśmy dużo energii w inne rzeczy zapominając o sobie. Po prostu pewne rzeczy przerosły, może byłem za bardzo uparty. Za bardzo chciałem, żeby nadal wszystko funkcjonowało idealnie. Może trzeba było z czegoś zrezygnować.

Weź sam przeczytaj to co piszesz... Ilu znasz normalnych 30latków, których wykończył psychicznie szczeniak????? Ja nie znam żadnego. Wręcz odwrotnie, koleżanka w pracy przy rozwodzie się kłóciła z mężem o psa najbardziej big_smile

93

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Ona tego psa nienawidziła, wiele razy mi to później mówiła. Nie potrafiłem tego zrozumieć, bo bez wyjątku wszystkim ludziom się podobał, zaczepiali nas na ulicy itd.

Bo może coś ze mną też jest nie tak. Nie wiem, czy mnie naprawdę kocha jak mówi, czy nienawidzi. Pracujemy razem i ona nadal bywa agresywna do mnie. Rozmawiam z nią spokojnie i opanowanie. Nie mogę odebrać reszty rzeczy, bo ciągle nagle nie ma czasu. Mówi, że w weekendy jej nie ma, bo wyjeżdża gdzieś i nic jej tu nagle nie trzyma.

94

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Aristo napisał/a:

Ona tego psa nienawidziła, wiele razy mi to później mówiła. Nie potrafiłem tego zrozumieć, bo bez wyjątku wszystkim ludziom się podobał, zaczepiali nas na ulicy itd.

Bo może coś ze mną też jest nie tak. Nie wiem, czy mnie naprawdę kocha jak mówi, czy nienawidzi. Pracujemy razem i ona nadal bywa agresywna do mnie. Rozmawiam z nią spokojnie i opanowanie. Nie mogę odebrać reszty rzeczy, bo ciągle nagle nie ma czasu. Mówi, że w weekendy jej nie ma, bo wyjeżdża gdzieś i nic jej tu nagle nie trzyma.

Najbardziej nie tak jest z tobą to że to tolerujesz. A co inni pracownicy o niej mówią? Dobrze się wszystkim z nią pracuje?

95

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Aristo napisał/a:

Ona tego psa nienawidziła, wiele razy mi to później mówiła. Nie potrafiłem tego zrozumieć, bo bez wyjątku wszystkim ludziom się podobał, zaczepiali nas na ulicy itd.

Bo może coś ze mną też jest nie tak. Nie wiem, czy mnie naprawdę kocha jak mówi, czy nienawidzi. Pracujemy razem i ona nadal bywa agresywna do mnie. Rozmawiam z nią spokojnie i opanowanie. Nie mogę odebrać reszty rzeczy, bo ciągle nagle nie ma czasu. Mówi, że w weekendy jej nie ma, bo wyjeżdża gdzieś i nic jej tu nagle nie trzyma.

Po pierwsze, zachowanie przy psie świadczy o niej fatalnie. Potraktowała go jak zabawkę, jak narzędzie w dominacji nad tobą, a jak stał się bezużyteczny, to wywaliła na zbity pysk. No, bo co tam jakieś uczucia zwierzęcia... Osoby, które źle traktują zwierzęta, nie są lepsze dla innych ludzi.

Po drugie, fakt, że dajesz ciągle po sobie jeździć w pracy i jeszcze się zastanawiasz czy coś źle nie zrobiłeś, jest dowodem jak bardzo wyprała Ci mózg. Szczerze? Jeżeli jesteś jej szefem, to bym ją na Twoim miejscu wywaliła z roboty, bo widać, że nie potrafi sie zachowywać. Jeżeli nie masz takiej możliwości, zmień pracę.

96

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Z różnych przyczyn obecnie musimy pracować w jednej firmie. Musiałem się prosić o swoje rzeczy. W końcu okazało się, że nie chciała, żebym przyjechał po rzeczy ze względu na dziecko. Bo mocno to przeżywa. Wcale się nie dziwię, bo nawet nie miałem okazji się z nim pożegnać. Dodatkowo jak mogłem się dopraszać o swoje jakieś pierdoły i gówna w takiej chwili. Chciałem tylko zabrać resztę rzeczy i się odciąć, a wyszło według niej, że znaczyli dla mnie tyle co te kilka rzeczy.

Ogólnie koniec tematu, bo nie mam siły już nawet o tym myśleć.

97

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Aristo napisał/a:

Z różnych przyczyn obecnie musimy pracować w jednej firmie. Musiałem się prosić o swoje rzeczy. W końcu okazało się, że nie chciała, żebym przyjechał po rzeczy ze względu na dziecko. Bo mocno to przeżywa. Wcale się nie dziwię, bo nawet nie miałem okazji się z nim pożegnać. Dodatkowo jak mogłem się dopraszać o swoje jakieś pierdoły i gówna w takiej chwili. Chciałem tylko zabrać resztę rzeczy i się odciąć, a wyszło według niej, że znaczyli dla mnie tyle co te kilka rzeczy.

Ogólnie koniec tematu, bo nie mam siły już nawet o tym myśleć.

a to 9 letnie dziecko siedzi cały czas w domu i nie ma kolegów z którymi się bawi? Nigdzie nie chodzi? Boże jakie te dzieci w dzisiejszych czasach są pokrzywdzone....

98

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Kobietki powiedzcie proszę jeszcze, dlaczego znajomym opowiada, że ja mam walczyć, jeśli mi zależy i że ma nadzieję, że tak będzie. A znajomym muszę się tłumaczyć, dlaczego nie walczę, skoro taka fajna dziewczyna. O co tu może chodzić?

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Aristo napisał/a:

Kobietki powiedzcie proszę jeszcze, dlaczego znajomym opowiada, że ja mam walczyć, jeśli mi zależy i że ma nadzieję, że tak będzie. A znajomym muszę się tłumaczyć, dlaczego nie walczę, skoro taka fajna dziewczyna. O co tu może chodzić?

Wcale nie musisz. Skoro się tłumaczysz to widocznie tego chcesz, pytanie po co? Jeszcze zrozumiałabym bliskiego przyjaciela, rodzinę, która wspiera i chce pomóc, ale zupełnie obcym ludziom?

Ona nadal gra w "manipulacje". Myśli, że jak dojdą do Ciebie te jej opowieści dot. oczekiwań, to Ty zaczniesz tak postępować.
Dziewczyna nie umie inaczej. Jej pomoże terapia, Tobie ucięcie kontaktu i niereagowanie na prowokacje.

100 Ostatnio edytowany przez Wiaterek (2019-08-01 12:21:25)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Aristo napisał/a:

Poznałem skromną dziewczynę z dzieckiem 9-letnim, które wychowywała bez ojca (ojciec nie utrzymuje kontaktu, była bita). Jesteśmy po 30-tce, ja nie mam dzieci. Zaiskrzyło i się zakochaliśmy. Dziewczyna miała marzenie, żeby tylko ktoś ich kochał i przy nich był. Po pół roku wprowadziłem się do nich, otoczyłem miłością, troszczyłem się i pomagałem. Zaczęła pracować u mnie w pracy, zapewniłem jej ciekawe zajęcie. Wszytko układało się znakomicie (spędzaliśmy bardzo dużo czasu razem). Bardzo polubiliśmy się z dzieckiem, chciał żebym był jego tatą. Spędzaliśmy cały czas razem, co tydzień gdzieś wyjeżdżaliśmy, w tygodniu wychodziliśmy (ale przeważnie to sam musiałem wszystko planować i ich zabierać). Po prostu szczęśliwa rodzina.
Po półtora roku zaczęły pojawiać się kłótnie. Głównie dlatego, że nie chciałem zrezygnować do końca ze swojego życia, dziewczynie zaczęło przeszkadzać, że spotykam się za często z rodzicami, znajomymi, że poświęcam więcej czasu na inne rzeczy (które wcześniej często robiliśmy razem, ale dziewczynie przestały się podobać, a ja nie chciałem z nich rezygnować), że chce drugie dziecko i ślub (chciałem jeszcze się z tym wstrzymać, jak będziemy bardziej na to gotowi), że nie zależy mi na jej dziecku (kocham je, ale mieliśmy czasami różnice wychowawcze). Ona nie ma swojego innego życia, całym jej życiem jest dziecko. Tłumaczyłem jej żeby sobie też gdzieś wyszła (np. fryzjer, kosmetyczka) w tym czasie. Kilka razy w kłótni kazała mi się pakować (po czym płakała i mówiła, że mam się nie wygłupiać i zostać). Kiedy powiedziała w bezsilności, że mnie nienawidzi i mnie uderzyła sam chciałem się spakować, ale stwierdziła, że ostatnio ma ciężki okres, kocha mnie, a to było w nerwach. Zostałem, ale przy następnej kłótni (źle się czułem, nie chciałem czegoś zrobić) już definitywnie miałem się spakować. Stwierdziła, że musi się wyciszyć, bo za dużo złego się dzieje, odbija się na dziecku.
W czasie kłótni starałem się być spokojny i opanowany, zamykałem się w sobie i czekałem, aż odejdą złe emocje. Często udawało nam się wtedy porozmawiać, wyjaśnić i niby było wszystko ok (do ostatniej takiej sytuacji).
Od ok. 2 tygodni nie mieszkamy razem, dziewczyna cały czas twierdzi, że mnie kocha, ale nie nie wie co dalej, po prostu żyje z dnia na dzień. Najgorsze, że pokochałem też jej dziecko. Uważam, że byliśmy szczęśliwi, niczego nam nie brakowało. Boję się, że wkradnie się obojętność i nie da się tego uratować.


Aristo, przede wszystkim nie poddawaj się. Przejdzie jej to. Ona w tym momencie pierwszą rzeczą jakiej by nie chciała to Twoje odejście. Jedni tutaj postujący rozumieją sprawę. Inni zupełnie nie potrafią się wczuć w sytuację. Ona jest na pewno bardzo wrażliwą, delikatną osobą.Niezwykle łatwo ją urazić i zranić. Ona oddaje całą siebie Tobie i dziecku, bo ona to "chodzące uczucie, oddanie,POŚWIĘCENIE". Ona się Wam w zupełności poświęciła i dlatego, jeżeli czuje, że tego już nie zauważasz( i mniej odwzajemniasz) pojawia się u niej "wewnętrzny krzyk rozpaczy" i ból nie fizyczny. Może robisz, mówisz jej coś co prowokuje w niej totalną bezradność duchowo-umysłową (nie może poradzić sobie z faktem, że jak możesz nie rozumieć jej poświęcenia) i uruchamia to w niej takie, a nie inne odruchy. Wiedz o tym, że ona nie podnosi na Ciebie ręki specjalnie. Ona nie podnosi na Ciebie ręki bo jest agresywna. Ona to robi z wewnętrznego bólu, rozczarowania i bezradności. Czuje że ją zawodzisz, bo moze w mniejszym stopniu dostrzegasz jej oddanie. Porozmawiaj z nią o tym. Powiedz jej to co napisałam i obserwuj jej twarz, jej reakcje. Zobaczysz, że pęknie emocjonalnie i wyleje strumienie łez. Ona musi płaczem oczyścić swoje wnętrze, wszystko w sobie dusi. Nie mów, że jest agresywna. Broń Boże nie używaj tych słów. Ona nie jest wariatką ani nie jest agresywna. To tylko jej ogromna wrażliwość i tkliwość. Uwierz.

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Wiaterek napisał/a:

. Powiedz jej to co napisałam i obserwuj jej twarz, jej reakcje. Zobaczysz, że pęknie emocjonalnie i wyleje strumienie łez. Ona musi płaczem oczyścić swoje wnętrze, wszystko w sobie dusi. Nie mów, że jest agresywna. Broń Boże nie używaj tych słów. Ona nie jest wariatką ani nie jest agresywna. To tylko jej ogromna wrażliwość i tkliwość. Uwierz.

Autorze, niech Cię ręka boska broni!
Nie słuchaj tych bzdur, tylko kieruj ją albo na terapię, albo z dala od siebie.

102

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Pokręcona Owieczka napisał/a:
Wiaterek napisał/a:

. Powiedz jej to co napisałam i obserwuj jej twarz, jej reakcje. Zobaczysz, że pęknie emocjonalnie i wyleje strumienie łez. Ona musi płaczem oczyścić swoje wnętrze, wszystko w sobie dusi. Nie mów, że jest agresywna. Broń Boże nie używaj tych słów. Ona nie jest wariatką ani nie jest agresywna. To tylko jej ogromna wrażliwość i tkliwość. Uwierz.

Autorze, niech Cię ręka boska broni!
Nie słuchaj tych bzdur, tylko kieruj ją albo na terapię, albo z dala od siebie.

Też złapałem się za głowę czytając. Później pomyślałem, że może to ironia..
Ale ten ktoś chyba poważnie pisał. Ciekawe ile razy sama uderzyła partnera z powodu "ogromnej wrażliwości i tkliwości"?

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Wzl napisał/a:

Też złapałem się za głowę czytając. Później pomyślałem, że może to ironia..
Ale ten ktoś chyba poważnie pisał. Ciekawe ile razy sama uderzyła partnera z powodu "ogromnej wrażliwości i tkliwości"?

Nawet nie chcę o tym myśleć.

104

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Wzl napisał/a:
Pokręcona Owieczka napisał/a:
Wiaterek napisał/a:

. Powiedz jej to co napisałam i obserwuj jej twarz, jej reakcje. Zobaczysz, że pęknie emocjonalnie i wyleje strumienie łez. Ona musi płaczem oczyścić swoje wnętrze, wszystko w sobie dusi. Nie mów, że jest agresywna. Broń Boże nie używaj tych słów. Ona nie jest wariatką ani nie jest agresywna. To tylko jej ogromna wrażliwość i tkliwość. Uwierz.

Autorze, niech Cię ręka boska broni!
Nie słuchaj tych bzdur, tylko kieruj ją albo na terapię, albo z dala od siebie.

Też złapałem się za głowę czytając. Później pomyślałem, że może to ironia..
Ale ten ktoś chyba poważnie pisał. Ciekawe ile razy sama uderzyła partnera z powodu "ogromnej wrażliwości i tkliwości"?


Owszem, agresja często jest wynikiem strachu i wyolbrzymionych lęków, skutkiem doznanych kiedyś krzywd, ale w imię empatii nie można innym pozwalać na wszystko i dawać się niszczyć.
Bardzo współczuję mojemu byłemu mężowi, którego ogromnie skrzywdził los i którego opuściłam, ale gdybym z nim została, nie chcę myśleć, jak wyglądałoby życie moje, jego i naszego dziecka.

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Piegowata'76 napisał/a:

Owszem, agresja często jest wynikiem strachu i wyolbrzymionych lęków, skutkiem doznanych kiedyś krzywd, ale w imię empatii nie można innym pozwalać na wszystko i dawać się niszczyć.

Tak, tylko takie rzeczy należy przepracować z terapeutą a nie wyładowywać się na partnerze czy kimkolwiek innym.

106 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-08-01 13:29:08)

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Pokręcona Owieczka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Owszem, agresja często jest wynikiem strachu i wyolbrzymionych lęków, skutkiem doznanych kiedyś krzywd, ale w imię empatii nie można innym pozwalać na wszystko i dawać się niszczyć.

Tak, tylko takie rzeczy należy przepracować z terapeutą a nie wyładowywać się na partnerze czy kimkolwiek innym.

Oczywiście, masz rację.

107

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Wiaterek napisał/a:

Nie mów, że jest agresywna. Broń Boże nie używaj tych słów. Ona nie jest wariatką ani nie jest agresywna. To tylko jej ogromna wrażliwość i tkliwość. Uwierz.

Absolutnie i zdecydowanie, kategorycznie NIE !
Dorosła osoba, która zachowuje się w taki sposób, nie jest wrażliwa i zagubiona.
Jest poważnie, głęboko zaburzona.
Potrzebuje leczenia i terapii, a nie głaskania po głowie i upewniania ją w tym, że takie zachowanie jest ok, i że może to robić dalej.
Nieważne, czy takie postępowanie jest wynikiem traum, ciężkiego dzieciństwa, charakteru, czy zwyczajnej podłości - to wymaga leczenia.

108

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
IsaBella77 napisał/a:

Absolutnie i zdecydowanie, kategorycznie NIE !
Dorosła osoba, która zachowuje się w taki sposób, nie jest wrażliwa i zagubiona.
Jest poważnie, głęboko zaburzona.
Potrzebuje leczenia i terapii, a nie głaskania po głowie i upewniania ją w tym, że takie zachowanie jest ok, i że może to robić dalej.
Nieważne, czy takie postępowanie jest wynikiem traum, ciężkiego dzieciństwa, charakteru, czy zwyczajnej podłości - to wymaga leczenia.

Mogę się pod tym wyłącznie podpisać. Dodam jeszcze od siebie, że obchodzenie się z taką osobą jak z przysłowiowym jajkiem, tylko utwierdza ją w przekonaniu, że nawet krzywdząc innych może zasłaniać się traumami z przeszłości, wrażliwością czy cokolwiek znajdzie grzebiąc w przeszłości lub własnym charakterze, bo ją to usprawiedliwia. Nie, na przemoc nie ma ŻADNEGO usprawiedliwienia i nie może być na nią przyzwolenia. NIKT nie ma prawa krzywdzić innych - bez względu na wszystko co się w jego życiu wydarzyło.

109

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Myślę że powinniście spróbować naprawić jeszcze ten związek ale narazie nie mieszkać razem Wytłumacz jej że związek to nie niewolnictwo i każdy potrzebuje pewnej dozy wolności Masz prawo wyjść do rodziców lub spędzić czas z przyjaciółmi a ona powinna to zrozumieć Jeżeli jej agresywne zachowania będą się powtarzać to niestety musisz podjąć decyzję o rozstaniu bo jeśli teraz jest źle to potem będzie tylko gorzej

110

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Tu nie było nie wiadomo jakiej przemocy, po prostu uderzyła pięścią w klatkę piersiową z bezsilności. Ale fakt jest faktem.

111

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Aristo napisał/a:

Tu nie było nie wiadomo jakiej przemocy, po prostu uderzyła pięścią w klatkę piersiową z bezsilności. Ale fakt jest faktem.

Wybacz, ale naprawdę nie jestem w stanie tego zrozumieć.
Bezsilność nie jest usprawiedliwieniem dla takiego zachowania.
Przemoc to przemoc. Nie ma podstaw do tego, żeby ją kategoryzować.
Jednorazowa - to też przemoc.
Z bezsilności - to też przemoc.
Równie dobrze moglibyśmy uznać za dobrą monetę, gdyby ktoś w taki sam sposób potraktował małe dziecko.
Albo staruszka. Albo osobę niepełnosprawną na wózku.
Coś nas poirytowało, zezłościło - ot, nawet to dziecko, ten staruszek, czy ten niepełnosprawny - to my zaraz - buch go w pięści w klatkę piersiową ?!
NIE, nie, nie.
Powodem agresji są zaburzenia i traumy, które należy diagnozować i leczyć, a nie upuszczać sobie pary bijąc innych.

112

Odp: Co zrobić z tym związkiem?

Nie usprawiedliwiam. Była i to jest fakt.

Próbuję nakłonić na terapeutę. Ale nie o to chodzi. Będzie jak będzie. Zastanawiam się tylko, czy wszystko dobrze zrobiłem. Chcę wyciągnąć z tego jakieś wnioski i doświadczenie. Naprawdę chcę dla nich jak najlepiej. Mamy jakiś tam kontakt, ale jak zaczynają  się tematy dotyczące naszej sytuacji i jej zachowania dziewczyna nie potrafi rozmawiać. Same pretensje i wypominania. Jak to uporządkować?

113

Odp: Co zrobić z tym związkiem?
Aristo napisał/a:

Nie usprawiedliwiam. Była i to jest fakt.

Próbuję nakłonić na terapeutę. Ale nie o to chodzi. Będzie jak będzie. Zastanawiam się tylko, czy wszystko dobrze zrobiłem. Chcę wyciągnąć z tego jakieś wnioski i doświadczenie. Naprawdę chcę dla nich jak najlepiej. Mamy jakiś tam kontakt, ale jak zaczynają  się tematy dotyczące naszej sytuacji i jej zachowania dziewczyna nie potrafi rozmawiać. Same pretensje i wypominania. Jak to uporządkować?

Nie da się tego uporządkować.
I to, że Ty próbujesz wyjaśniać cokolwiek - nie ma niestety żadnego znaczenia, o ile nie spotykasz się z podobną chęcią u niej.
To tak, jakbyś chciał klaskać jedną ręką.

Ona nie jest na Twoim poziomie emocjonalnym i musisz pogodzić się z tym, że dopóki pozostaje w takim stanie, to zamiast rozmowy będziesz miał wyłącznie pretensje i gorzkie żale - co w praktyce uniemożliwi Ci jakiekolwiek porozumienie z nią.

Posty [ 66 do 113 z 113 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Co zrobić z tym związkiem?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024