Żebym święta mogła spędzić w domu.
Rozumiem, że to ważniejsze dla Ciebie niż Twoje życie?
Gdybyś poszła na oddział w marcu jak zaczęłaś tu pisać to byś zdążyła wyjść przed świętami. Ale spoko, ryzykuj sobie.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Anoreksja...
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 … 8 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Żebym święta mogła spędzić w domu.
Rozumiem, że to ważniejsze dla Ciebie niż Twoje życie?
Gdybyś poszła na oddział w marcu jak zaczęłaś tu pisać to byś zdążyła wyjść przed świętami. Ale spoko, ryzykuj sobie.
Tyle muszę wytrzymać. Bardzo mi na tym zależało, to sprawy prywatne. Nie rozwiązały się tamte problemy, ale nie angażuje się już w nie, odcielam się od części rodziny.
Jestem silna i dam radę. Jem zdrowo, zwiększylam kalorie, wiem że przytyje tego wyjdę.
Jestem silna i dam radę. Jem zdrowo, zwiększylam kalorie, wiem że przytyje tego wyjdę.
Gdyby tak było, nie byłabyś chora i nie potrzebowałabyś ŻADNEGO leczenia.
Tyle muszę wytrzymać. Bardzo mi na tym zależało, to sprawy prywatne. Nie rozwiązały się tamte problemy, ale nie angażuje się już w nie, odcielam się od części rodziny.
Jestem silna i dam radę. Jem zdrowo, zwiększylam kalorie, wiem że przytyje tego wyjdę.
Bardzo szkoda, że przełożyłaś szpital z powodu świąt! Masz pewność, że miejsce na Ciebie czeka tak od ręki?
Sugerowałam prywatnie lekarza z takiego oddziału, bo myślałam, że masz problem z dostaniem się na oddział, a to inaczej wygląda.
A jak się czujesz przy zwiększonej ilości kalorii? Nadal masz biegunki? Waga rośnie choć trochę?
Ps. Zaskoczona jestem, że link na stronę szpitala z wieloma praktycznymi poradami dla chorego okazał się nieregulaminowy. Szkoda
Hej,
na kardiologicznym odmówili, bo nie mam stwierdzonej wady serca i nie ma zagrożenia życia/zawału. Tętno poniżej 30 uderzeń i ciśnienie w okolicach 60/35 to nie jest powód do przyjęcia. Nie ma podstaw do założenia holtera.
Na wewnętrznym odmówili, bo nie mają mi jak pomóc. Ich zdaniem jak będę tyć, to wyniki z wątroby i nerek się poprawią, a oni żadnych kroplówek wzmacniających mi nie podadzą, bo to nic nie pomoże. Badania mogę sobie porobić, ale prywatnie. Odesłali na endokrynologię.
Na endokrynologicznym nie widzą zaburzeń, mam przyjść jak przytyję 10 kg i nie będę miała okresu. Odesłali na wewnętrzny...
Angel91, nie podoba mi się co piszesz. Do szpitala na pewno masz skierowanie, a na skierowaniu wyraźnie zaznaczony oddział, który powinien zająć się Twoim leczeniem. Bez skierowania przyjmują bodajże tylko bezpośrednio z SOR-u.
Tak, mam skierowanie na wewnętrzny, ale powiedzieli że nie mają co ze mną zrobić..
Tak, mam skierowanie na wewnętrzny, ale powiedzieli że nie mają co ze mną zrobić..
To możesz nam wyjaśnić, co robiłać na kardiologicznym, endokrynologicznym itd?
Jeju Angel, Ty nie chcesz nic ze sobą zrobić. Ręce opadają. Nie poradzisz sobie z przytyciem sama. Gdybyś sobie radziła, to byś przez ten miesiąc już miała jakiś sukces, a Ty tylko chudniesz bardziej.
Angel91 napisał/a:Tak, mam skierowanie na wewnętrzny, ale powiedzieli że nie mają co ze mną zrobić..
To możesz nam wyjaśnić, co robiłać na kardiologicznym, endokrynologicznym itd?
Jeju Angel, Ty nie chcesz nic ze sobą zrobić. Ręce opadają. Nie poradzisz sobie z przytyciem sama. Gdybyś sobie radziła, to byś przez ten miesiąc już miała jakiś sukces, a Ty tylko chudniesz bardziej.
Już wyjaśniam...
Psychiatra chciała mnie wysłać na wewnętrzny, na wzmocnienie i wykonanie podstawowych badań, ale w między czasie robiła badania krwi i wyszły jej zaburzenia hormonalne + fakt, że moje ciało jest pokryte meszkiem, schodzi mi skóra, nie mam okresu, więc uznała, że przydałaby się też konsultacja z endokrynologiem, żebym na oddziale endokrynologicznym wykonała wszystkie badania hormonów płciowych (za mniejszą liczbą ukłuć, niż dojeżdżając na nie z domu zwłaszcza, że mam mało krwi). Ale na endokrynologii odmówili, bo oni się podejmą badań i leczenia jak przytyję, odesłali na wewnętrzny. A z wewnętrznego odesłali na endokrynologię, bo skoro mam zaburzenia hormonalne, to mam badać hormony, a oni mi nic nie podadzą na wzmocnienie.
Kardiolog wyszedł w taki sposób, że mam niskie ciśnienie i niskie tętno. Cierpię na bezsenność, śpię po 2 godziny na dobę, mam sztywnienie okolic oczu (to wynik niskiego ciśnienia), nie można mi podać żadnych leków nasennych i uspokajajacych bez konsultacji z kardiologiem i wykonaniem podstawowych badań. Dlatego byliśmy też na kardiologicznym. Ale oni też nie widzą podstaw i odsyłają dalej, dlatego szukamy specjalisty od zaburzeń odżywiania i szpitala, w ktorym będą mnie chcieli leczyć.
Angel, właśnie dlatego radziłam, by poprosić o odmowę leczenia na piśmie. Całkiem niedawno czytałam, jak to komuś życie uratowało, bo nagle zmienili decyzję i się zajęli pacjentem, którego wcześniej chcieli odesłać do domu. Stan naszej służby zdrowia jest najgorszy od wielu lat.
"...dlatego szukamy specjalisty od zaburzeń odżywiania i szpitala, w ktorym będą mnie chcieli leczyć."
I tutaj znów powtórzę, że uderzyłabym na wizytę prywatnie do lekarza z takiego oddziału (najlepiej do ordynatora albo vice). Tak bym zrobiła, gdyby to chodziło o kogoś mi bliskiego, choćby to było na drugim końcu kraju, nie ma rejonizacji.
No chyba że nie masz problemów z dostaniem się na taki oddział i jest to kwestia tylko Twojej decyzji, bo przyznam, że się już w tym trochę pogubiłam ???
Jak czytam o tym, jak Ty się czujesz, to jestem przerażona i strasznie mi Ciebie żal. Tulam mocno
Angel, właśnie dlatego radziłam, by poprosić o odmowę leczenia na piśmie. Całkiem niedawno czytałam, jak to komuś życie uratowało, bo nagle zmienili decyzję i się zajęli pacjentem, którego wcześniej chcieli odesłać do domu. Stan naszej służby zdrowia jest najgorszy od wielu lat.
"...dlatego szukamy specjalisty od zaburzeń odżywiania i szpitala, w ktorym będą mnie chcieli leczyć."
I tutaj znów powtórzę, że uderzyłabym na wizytę prywatnie do lekarza z takiego oddziału (najlepiej do ordynatora albo vice). Tak bym zrobiła, gdyby to chodziło o kogoś mi bliskiego, choćby to było na drugim końcu kraju, nie ma rejonizacji.
No chyba że nie masz problemów z dostaniem się na taki oddział i jest to kwestia tylko Twojej decyzji, bo przyznam, że się już w tym trochę pogubiłam ???
Jak czytam o tym, jak Ty się czujesz, to jestem przerażona i strasznie mi Ciebie żal. Tulam mocno
Gdzie nie dzwonimy to mówią, że u nich się tego nie leczy, że się nie podejmą. W poniedziałek mamy dzwonić do IPIN w Warszawie ustalić termin konsultacji na maj, gdyby psychiatra zadecydowała że muszę iść do szpitala. Wiadomo, że nie chcę iść, każdy woli być w domu, ale liczę się z tym w jakim jestem stanie i że muszę walczyć za wszelką cenę..
Mam tylko problem z kalorycznoscia wydaje mi się, że dietetyk dał mi za małą, że dlatego nie tyje. Zastanawiam się nad konsultacja z innym dietetykiem, boję się, że tylko marnuje czas...
Ale przecież twierdziłaś, że nie stosujesz się ściśle do zaleceń dietetyka i że włączyłaś do diety dodatkowe, własne składniki.
W każdym razie na pewno ważne jest, aby osoba, z której porad korzystasz, była dietetykiem klinicznym, a nie wszyscy są.
Jest psychodietetykiem.
Wiesz, dołożyłam swoje produkty, zmieniłam nieco gramaturę (np. dietetyk zalecał 100 g ziemniaków, 100 g piersi z kurczaka, papryczka konserwowa, 100 g gotowanej marchewki i pomidor na obiad, co ja zmieniłam na 70 g ziemniaków, 140 g piersi z kurczaka, 150 g szpinaku). Ale czas ucieka, a ja chcę wyjść z choroby. To jakaś panika totalna, czy wszystko robię dobrze
Zmniejszyłaś sobie ilość przyjmowanych węglowodanów, a to głównie od nich się przybiera na wadze. Brawo.
Moim zdaniem Ty nie chcesz wyzdrowieć.
Angel
Trzymam w takim razie kciuki za IPIN, obyś miała jak najszybciej tę konsultację i oby Cię zakwalifikowano na leczenie
Właśnie przejrzałam ich stronę i łóżek mają niestety niewiele. Przegrzebałam też troszkę Internet i dorośli najczęściej lądują na Internie, a Ciebie odesłano. Może jakiś inny szpital? I tak do IPIN musisz mieć ocenę internistyczną na tę konsultację.
Co do diety, to już wolę nie podpowiadać, bo w końcu dietetykiem nie jestem, ale na Twoim miejscu nie robiłabym modyfikacji na własną rękę. Tylko znajdź takiego dietetyka, któremu ufasz.
Angel podobnie jak dziewczyny uważam że nie powinnaś sama zmieniać diety. Albo niech Ci ją zmieni dietetyk albo zmień dietetyka. Wiem z doświadczenia że jak masz problemy odżywianiem to czasem to co sama decydujesz że zjesz może Ci się wydawać super zdrowe, porcje super duże a kaloryczność przeogromna a tak naprawdę jak spojrzy na to człowiek bez takich problemów jak Twoje to widzi na talerzu praktycznie powietrze....
Mocno trzymam za Ciebie kciuki Angel, pisz, co u Ciebie!
Angel - co tam u Ciebie? Udało Ci się ustalić termin konsultacji?
Witajcie,
nie, nie udało mi się ustalić terminu, ale udało nam się porozumieć z tą kliniką. Po 10 maja, po kolejnej wizycie u psychiatry, podczas której ma postanowić co z moim leczeniem, mamy dzwonić do Warszawy i umawiać termin konsultacji (jeśli psychiatra nie znajdzie czegoś bliżej, miała rozmawiać z Tarnowskimi Górami). W międzyczasie zaliczyliśmy przeprawę z Cieszynem, też najpierw chcieli mnie na psychiatryczny przyjąć, potem ordynator się wycofał i wysłał na wewnętrzny, a wewnętrzny się nie zgodził i wysłał na psychiatryczny - także znowu lipa. Jutro jadę się "pokazać" do psychiatry, muszę się rano zważyć chciała mnie widzieć przed Świętami.
Zmieniłam kaloryczność, jem obecnie około 1400 kcal, wskoczyłam z 1200 bo czułam się zmęczona tym że nic się nie zmienia z wagą. Początek był ciężki, teraz się przyzwyczaiłam. Wprowadziłam do diety żółty ser, ser twarogowy w plastrach, dzisiaj zjadłam pierwszy budyń od roku... W przyszłym tygodniu chcę jeść płatki na mleku, poprosiłam mamę, żeby mi gotowała lekkie, warzywne zupki.
Moim największym problemem jest to, ile kalorii mam spożywać, jak zwiększać kaloryczność, ale ojciec nie chce słyszeć o dietetyku, mówi, że to kasa wywalona w błoto, bo ja mam po prostu jeść. Nie rozumie, że ja się boję, czy nie jem zbyt mało, czy nie muszę przyspieszyć tego zwiększania kalorii, czuję ogromną odpowiedzialność...
Jestem po krótkiej wizycie u psychiatry. Ustaliłam termin konsultacji w IPiN w Warszawie na 14 maja, mam pojechać i mają się określić, czy będą mnie leczyć.
Witajcie!
Zwracam się do Was z prośbą o pomoc i wsparcie.
Walczę z całych sił. Jestem zmotywowana, ale czuję ogarniający strach... przed przytyciem!
Chcę jeść! Uwielbiam jeść, odliczam minuty do posiłków, chociaż czuję się pełna, chcę jeść! Sama ustalam sobie menu, więc jem to, co sprawia mi przyjemność: ulubiona szynka, uwielbiane ryby, surówki, wprowadziłam na podwieczorki nawet budyń/kaszkę mannę/płatki na mleku! Jedząc to pierwszy raz OD ROKU płakałam jak dziecko ze wzruszenia.
Ale boję się przytyć. Wiem, ze muszę, że to konieczne. CHCĘ przytyć do 45 kg, z tym jestem w pełni pogodzona. Boję się po prostu, że jak zacznę tyć, to nie skończę. To mnie paraliżuje...
Jem obecnie 1400 kcal, stopniowo i systematycznie zwiększam. Chciałabym jeść więcej, ale boję się gwałtownego przeskoku kalorycznego.
Poradzicie mi coś?
Obecna waga - 36,2 kg.
Powinnaś leczyć się psychiatrycznie. To nie obraza, to fakt. Anoreksja to nie tylko choroba ciała.
jw dodatkowo nie da się tyć cały czas bez przerwy utrzymując ten sam bilans kaloryczny, wiesz co to zero kaloryczne? bilans ujemny, dodatni ? może sobie przytyć do wagi jakiej chcesz a później ją utrzymywać +/- 1-2 kg (retencja wody) jedząc odpowiednią stałą liczbę kalorii. Przykład, zjadasz 2000 kcal dziennie, zaczynasz przybierać na wadzę 1 kg tygodniowo - dochodzisz do 45-50 kg i waga się zatrzyma jeżeli będziesz jadła cały czas tyle samo co na początku i nie ruszy ponieważ żeby przytyć musiała byś dodać kolejnych kalorii - nie ma czegoś takiego jak tycie w nieskończoność.
Powinnaś leczyć się psychiatrycznie. To nie obraza, to fakt. Anoreksja to nie tylko choroba ciała.
Leczę się psychiatrycznie. Na psychoterapię jestem za chuda, nie chcą mnie przyjąć. Jak rozmawiałam o tym z psychiatrą to nie miała większych zaleceń, kazała tylko zmienić chleb razowy na kajzerki wieloziarniste, wprowadzić odrobinę cukrów do diety, mleko 0,5%. To też zrobiłam. Dodatkowo wprowadziłam żółty ser (mierzwiony, ale po roku to i tak rarytas na ten moment) i serki śmietankowe w plasterkach (Płatek z Lidla). Moje kanapki wyglądają dużo lepiej, wcześniej kładłam jeden mikro plasterek szynki i pełno warzyw, teraz mam 2 plastry pomidora, 2 plastry ogórka i z 4 plasterki szynki, pół plasterka sera. Zdecydowałam się na zjedzenie naleśników w przyszłym tygodniu (boję się produktów mącznych, cale wieki takich nie jadłam). Idzie to powoli, ale psychika na tyle mi pozwala.
Jako, że pieczemy z moją mamą ciastka na zamówienia, a miałam swoje 1 ulubione babeczki kruche z gorzką czekoladą i rodzynką, poprosiłam mamę, żeby mi 2 takie zrobiła (na 2 dni, codziennie po jednej). Może to nic, ale dla mnie to duży krok, chcę zjeść normalne ciasteczko, nie jadłam takich od roku (na palcach jednej ręki zliczę ciasta pieczone, które dodatkowo były robione w wersji fit przeze mnie samą). No i codziennie jem zupy, które gotuje mi mama. Wybieram sobie smak, a ona mi je robi, dla niej to przyjemność, a ja jestem szczęśliwa, że próbuję nowych smaków...
jw dodatkowo nie da się tyć cały czas bez przerwy utrzymując ten sam bilans kaloryczny, wiesz co to zero kaloryczne? bilans ujemny, dodatni ? może sobie przytyć do wagi jakiej chcesz a później ją utrzymywać +/- 1-2 kg (retencja wody) jedząc odpowiednią stałą liczbę kalorii. Przykład, zjadasz 2000 kcal dziennie, zaczynasz przybierać na wadzę 1 kg tygodniowo - dochodzisz do 45-50 kg i waga się zatrzyma jeżeli będziesz jadła cały czas tyle samo co na początku i nie ruszy ponieważ żeby przytyć musiała byś dodać kolejnych kalorii - nie ma czegoś takiego jak tycie w nieskończoność.
Owszem, normalnie tak to działa, ale u Angel prawdopodobnie pojawiły się zaburzenia/choroby metaboliczne, a wtedy cały ten proces przebiega inaczej i o wiele trudniej zapanować nad rozpędzonym tyciem. To dlatego od początku zalecam, by szukać ośrodka zajmującego się zaburzeniami odżywiania, bo tam podejdą do problemu holistycznie. W anoreksji nie da się bowiem oddzielić ciała od duszy, a i w samym ciele choruje prawie wszystko.
Ośrodek w Warszawie gdzie miałabym odbyć konsultacje leczy zaburzenia odżywiania, ale ma różne opinie.. Psychiatra ma podjąć decyzję czy mam jechać, czy mogę się leczyć z domu. Ale myślę ciągle o tych kaloriach, czy jem odpowiednio dobrze ilościowo, bo jem zgodnie z tym co mówiła poprzednia dietetyczka, ale wiem że np. w szpitalach podają większe ilości pożywienia i mam jakieś wątpliwości czy nie zaleciła mi za mało, czy mam iść do kogos innego jeszcze to skonsultować...
Już dawno co najmniej kilka osób poddało w wątpliwość Twoją dietę, a w zasadzie znajdujące się w niej ilości i rodzaje produktów, a jeśli sama widzisz, że nie przynosi ona pożądanych efektów, to tym bardziej warto coś zmienić. Jeżeli nie czujesz się na siłach zrobić to samodzielnie, to jak najbardziej powinnaś skonsultować się z innym specjalistą.
Jak się czujesz Angel, udało Ci się coś przytyć? Jak konsultacja?
Hej,
Nie udało, ważę niespełna 36 kg.
Psychiatra nie wystawiła mi w końcu skierowania do IPiN w Warszawie, bo uznała że to nie dla mnie. Więc dalej tycze w domu i lecze się sama..
Hej,
Nie udało, ważę niespełna 36 kg.
Psychiatra nie wystawiła mi w końcu skierowania do IPiN w Warszawie, bo uznała że to nie dla mnie. Więc dalej tycze w domu i lecze się sama..
Ja pierniczę.
Kobieto, idziesz do pierwszego lepszego szpitala na SOR i mówisz im, co się dzieje.
Zaznaczasz, że chcesz, żeby Cię wzięto na oddział, prosisz o skierowanie, cokolwiek.
Jak ktoś Ci odmawia przyjęcia na oddział to prosisz o odmowę z uzasadnieniem PISEMNĄ.
I potem do rzecznika praw pacjenta.
O ile na dobre oddziały się próbujesz dostać, a nie znowu tam, gdzie nie trzeba.
Psychiatra nie wystawiła mi w końcu skierowania do IPiN w Warszawie, bo uznała że to nie dla mnie.
Nie dla Ciebie, bo?
A co z Twoim ciśnieniem, tętnem - te parametry poprawiły się?
Hej,
Nie udało, ważę niespełna 36 kg.
Psychiatra nie wystawiła mi w końcu skierowania do IPiN w Warszawie, bo uznała że to nie dla mnie. Więc dalej tycze w domu i lecze się sama..
Angel, co Ty kombinujesz? Jakie "leczę się sama"???
Angel91 napisał/a:Hej,
Nie udało, ważę niespełna 36 kg.
Psychiatra nie wystawiła mi w końcu skierowania do IPiN w Warszawie, bo uznała że to nie dla mnie. Więc dalej tycze w domu i lecze się sama..Angel, co Ty kombinujesz? Jakie "leczę się sama"???
Moim zdaniem chodzi właśnie o to, żeby nie było poprawy pod przykrywką wielkiej chęci do wyzdrowienia...
Straszne.
Na psychiatryczny mnie nie przyjmą bo nie trzeba mnie dożywiac sonda-jem samodzielnie, tak uznał ordynator. Wysłali na wewnętrzny, bo może coś jest nie tak z wnetrznosciami skoro jem a nie tyje. Ale oni nie przyjmą, bo nie leczą anoreksji a badania się wykonuje prywatnie, a nie w szpitalu.
To się zupełnie kupy nie trzyma. Zaburzenia odżywiania mają podłoże w psychice, zaś chorobami psychiki zajmuje się psychiatria w razie potrzeby jedynie wspomagana farmakologią i innymi dobrodziejstwami medycyny. Zatem wersja, że musiałabyś wymagać odżywiania sondą, by być leczoną psychiatrycznie wydaje się absurdalna.
W każdym razie nie wierzę, po prostu nie wierzę, że naprawdę chcesz się leczyć, ale wszędzie Ci tej możliwości odmawiają.
I wiesz, że od samego faktu przyjmowania jedzenia się nie tyje? Ważna jest jeszcze ilość, jakość i wartość kaloryczna tego, co do organizmu dostarczasz. Stąd moje pytanie: ile orientacyjnie przyjmujesz kalorii? Czy w końcu sięgnęłaś po apteczne odżywki i/lub polecane przez Mallwusię jedzenie dla dzieci? Bo mam wrażenie, że siebie samą i wszystkich dookoła, w tym nas, oszukujesz, co mnie jednak nie dziwi, bo taki właśnie jest schemat działania osoby chorej na anoreksję.
Pytałam też, choć nie przypuszczam skoro nic z tym nie robisz, czy Twoje ciśnienie i tętno się ustabilizowało?
Byłam u dietetyka, wyliczyła mi ilość kalorii którą muszę spożywać, tempo zwiększania i makro produktów spożywczych. Jem zgodnie z jej wytycznymi, bo mój styl jedzenia i produkty bardzo się jej podobały.
Obecnie jem 1450 kcal, mam zwiększać o 50 na tydzień aż dojdę do 1600.
Odżywek nie przyjmuje, mam jeść produkty mleczne bez laktozy.
Co do tętna, nic się nie zmieniło, kardiolog nie przepisał mi leków bo powiedział że jak przytyje to wszystko się ustabilizuje.
Z okazji Dnia Matki zrobiłam mamie tort... Jak znam moja mamę j życie, to będzie chciała żebym odrobinę skosztowala. Mogę sobie na to pozwolić, nie rezygnując z normalnego jedzenia kosztem tych kilku łyżeczek?
Z okazji Dnia Matki zrobiłam mamie tort... Jak znam moja mamę j życie, to będzie chciała żebym odrobinę skosztowala. Mogę sobie na to pozwolić, nie rezygnując z normalnego jedzenia kosztem tych kilku łyżeczek?
Angel, Ty próbujesz przytyć, nie schudnąć...
Czemu miałabyś rezygnować z czegokolwiek?
Mam wrażenie, że obsesyjnie liczysz kalorie po to, żeby nie przytyć.
Idź wreszcie do dietetyka specjalizującego się w anoreksji.
I do porządnego terapeuty. Nie wyjdziesz sama z anoreksji.
Po prostu pewnego dnia się już nie obudzisz i na tym się skończy to, co robisz sobie teraz.
Tak, liczę obsesyjnie, chcę przytyc bo MUSZĘ i CHCE ale strasznie się boję byłam właśnie u innego dietetyka, kazała mi wszystko liczyć dlatego takie mam zwątpienia..
Tak, liczę obsesyjnie, chcę przytyc bo MUSZĘ i CHCE ale strasznie się boję
byłam właśnie u innego dietetyka, kazała mi wszystko liczyć dlatego takie mam zwątpienia..
Nie. Podświadomie nie chcesz przytyć, stąd Twoje zwątpienia.
Na tym polega anoreksja. Kiedy poszukasz PRAWDZIWEJ i FAKTYCZNEJ pomocy?
Niech dotrze do Ciebie, że możesz jeść ile chcesz, ta liczba kalorii określona przez dietetyka to jest niezbędne MINIMUM dla Ciebie, ale MOŻESZ, a nawet POWINNAŚ jeść więcej, inaczej nigdy nie przytyjesz...
Nawet nie wiecie jak marzę żeby się obudzić i żyć jak normalny człowiek...
Nawet nie wiecie jak marzę żeby się obudzić i żyć jak normalny człowiek...
Samo się nie naprawi. Chcesz być zdrowa, to posłuchaj rad, których Ci udzielamy. Nikt tu przecież nie chce, żebyś umarła z głodu, wręcz przeciwnie.
Zamiast marnować czas, poszukaj dobrego terapeuty. Ile razy już pisałyśmy tu o tym? Działaj. Tylko Ty sama możesz sobie pomóc.
Właśnie dietetyczka szukała, ale nikt w okolicy się nie zajmuje anoreksja. W poniedziałek będę dzwonić do ośrodka leczenia zaburzeń odżywiania W Gliwicach l, chociaż na stronie pisze ze przyjmują od bmi 16,5.
Angel
Ja nie mam do Ciebie sił. W poniedziałek zadzwonię tu, w poniedziałek zadzwonię tam, a przez weekend to się SAMA uleczę.
Te wszystkie telefony to mogłaś zrobić już wieki temu w jeden dzień.
Nikt się już nie nabiera na Twoje pozorowane działania to sobie założyłaś wątek tutaj. Jakbyś od razu kupiła np. Humanę mct, już dawno miałabyś dużo wyższą wagę. Po tym się tyje jak na drożdżach. Po specjalnych odżywkach też. NIC nie robisz kochana.
I
Właśnie dietetyczka szukała, ale nikt w okolicy się nie zajmuje anoreksja. W poniedziałek będę dzwonić do ośrodka leczenia zaburzeń odżywiania W Gliwicach l, chociaż na stronie pisze ze przyjmują od bmi 16,5.
Po co ośrodek? Wystarczy dobry psychiatra plus terapeuta o odpowiedniej specjalizacji...
Taaa, nie wierzę, że istnieje miejsce w Polsce, gdzie nie ma terapeuty...
Mam psychiatrę i dietetyka. W okolicy nie ma psychoterapeuty od zaburzeń odżywiania, ale mamy ośrodek psychoterapii, który się tym zajmuje. Niestety tam jest wymagane BMI powyżej 16,5. Dietetyczka szukała kogoś prywatnie, ale wszyscy mnie odsyłają do tego ośrodka właśnie.
Niestety tam jest wymagane BMI powyżej 16,5.
A jednocześnie Ty robisz wszystko, żeby przypadkiem tego magicznego BMI 16,5 nie przekroczyć i tak to błędne koło się zamyka.
Mam psychiatrę i dietetyka. W okolicy nie ma psychoterapeuty od zaburzeń odżywiania, ale mamy ośrodek psychoterapii, który się tym zajmuje. Niestety tam jest wymagane BMI powyżej 16,5. Dietetyczka szukała kogoś prywatnie, ale wszyscy mnie odsyłają do tego ośrodka właśnie.
Twój psychiatra Ci nie pomaga, dietetyka nie słuchasz.
A w Polsce nie ma TYLKO jednego ośrodka psychoterapii. Do cholery, Ty powinnaś walczyć o życie! Na miejscu Twojej matki bym Cię zawiozła na drugi koniec Polski i zaciągnęła za włosy, gdyby była taka konieczność. Nie dałoby się - to ubezwłasnowolnienie, skoro nie chcesz dać innym sobie pomóc.
Macie rację. Najgorsze się przełamać, zrobić ten krok, przestać się bać. Ten strach jest najgorszy, choć nawet nie wiem czego się boję. To straszna choroba, kompletnie irracjonalna. Nie wiem jak to jest być normalnym, bez takich rozterek. Strasznie tęsknię do minionego roku, kiedy wszystko było inaczej...
Macie rację. Najgorsze się przełamać, zrobić ten krok, przestać się bać. Ten strach jest najgorszy, choć nawet nie wiem czego się boję. To straszna choroba, kompletnie irracjonalna. Nie wiem jak to jest być normalnym, bez takich rozterek. Strasznie tęsknię do minionego roku, kiedy wszystko było inaczej...
To jaki następny krok, trumna?
Macie rację. Najgorsze się przełamać, zrobić ten krok, przestać się bać. Ten strach jest najgorszy, choć nawet nie wiem czego się boję. To straszna choroba, kompletnie irracjonalna. Nie wiem jak to jest być normalnym, bez takich rozterek. Strasznie tęsknię do minionego roku, kiedy wszystko było inaczej...
Czego tak naprawdę się boisz - przytycia czy procesu zdrowienia, terapii? Bo niby tak strasznie tęsknisz do tego, co było, a jednak zamiast podjąć jakieś zdecydowane kroki, robisz tylko zasłonę dymną, że niby chcesz, ale wszędzie odmawiają Ci pomocy. Moim zdaniem nikt Ci jej nie odmawia, to Ty nie chcesz wystarczająco mocno. Co jeszcze musi się stać, żebyś zamiast robić uniki naprawdę zaczęła szukać pomocy? Przypuszczam, że już teraz skutki swojej choroby będziesz odczuwać do końca życia, ale masz jeszcze szansę, aby żyć względnie normalnie, za to z każdym miesiącem będzie już tylko gorzej, trudniej, bardziej wymagająco. Wiesz, że nic samo się nie zrobi? Naprawdę NIC samo się nie zrobi, bo to już zaszło za daleko.
I ja też zapytam: dlaczego Twoi rodzice NIC z tym nie robią? Jak to możliwe, że nie widzą, nie są świadomi tego co się dzieje? Co musi się stać, żeby i oni oprzytomnieli?
Mój tata mówi że skoro sama w to wpadłam to mam sama z tego wyjść i nie chce się angażować w żadną pomoc. Poza tym uważa, że to nie jest choroba i mi nic nie jest. Moja mama jest przerażona, strasznie się martwi, chodzi ze mną po wszystkich lekarzach.
I niestety tak, wszędzie są odmowy. A moja psychiatra nie ma pomysłu na leczenie. A na prywatne leczenie mnie po prostu nie stać.
A czego się boję? Że jak zacznę tyc, to nad tym nie zapanuje i będę znowu gruba i wszyscy będą się ze mnie śmiać...
Angel
jeśli nie przytyjesz, a nie daj Boże jeszcze bardziej schudniesz, to umrzesz.
Jeśli przytyjesz za bardzo, to BĘDZIESZ ŻYĆ. Może i będziesz za gruba, ale BĘDZIESZ ŻYĆ.
Jutro jest Dzień Mamy, więc chociaż dla niej to zrób, zakup dziś w końcu te odżywki i zacznij je jeść.
Jesz jajka? Co dziś miałaś na śniadanie?
Mój tata mówi że skoro sama w to wpadłam to mam sama z tego wyjść i nie chce się angażować w żadną pomoc. Poza tym uważa, że to nie jest choroba i mi nic nie jest. Moja mama jest przerażona, strasznie się martwi, chodzi ze mną po wszystkich lekarzach.
I niestety tak, wszędzie są odmowy. A moja psychiatra nie ma pomysłu na leczenie. A na prywatne leczenie mnie po prostu nie stać.
A czego się boję? Że jak zacznę tyc, to nad tym nie zapanuje i będę znowu gruba i wszyscy będą się ze mnie śmiać...
No jak umrzesz, to już nikt nie będzie się z Ciebie śmiał...
P.S. Jak przytyjesz, to nie będziesz gruba, tylko NORMALNA!
(...) Najgorsze się przełamać, zrobić ten krok, przestać się bać. Ten strach jest najgorszy, choć nawet nie wiem czego się boję. (...)
Postawiłaś sobie cel, który - z mego punktu widzenia - jest nieosiągalny: przestać się bać. A gdybyś przestała być tak ambitną i podejmowała decyzje mimo strachu?
(...) A czego się boję? Że jak zacznę tyc, to nad tym nie zapanuje i będę znowu gruba i wszyscy będą się ze mnie śmiać...
Strach przed utyciem jest większy od strachu przed własną, szybką, śmiercią?
Co na śniadanie? Bułkę z piersią z kurczaka, pomidorem salata i ogórkiem.
Na kolacje mam grilla
Jajka jem, ale najczęściej mnie po nich czyści, mam biegunki. Ale jem i lubię. Uwielbiam nabiał.
A moja psychiatra nie ma pomysłu na leczenie.
Przepraszam, czy Ty jesteś pierwszym przypadkiem anoreksji na świecie, że pani doktor nie ma jak sięgnąć do opisów sposobów leczenia? I czy mieszkasz w takim miejscu, że jest tylko jeden psychiatra na kasę chorych w promieniu 100 kilometrów? Bo nawet jakby trzeba było dojechać na wizytę raz w miesiącu (bo pewnie na kasę chorych to jest większa częstotliwość) to to nie jest chyba aż taki wydatek. I kłopot.
Kochani, jestem na granicy załamania...
W domu nie potrafię wytrzymać, jest coraz gorzej...
Jutro mama będzie dzwonić do szpitala w Krakowie, czy jest szansa na konsultacje. Chcę też poczytać o szpitalu w Łodzi i ewentualnie dzwonić.
Potrzebuje pomocy...
Innymi słowy, odnośnie jedzenia, to co "zaplanowane" w jadłospisie jest podstawą, a mogę jeść ponadto i się nie bać, bo muszę odżywiać organizm... Wiadomo że w granicach rozsądku, bo nie mam kompulsow, ale nie muszę się ograniczać jeśli mam na coś dodatkowo ochotę...?
(...) Potrzebuje pomocy...
Innymi słowy, odnośnie jedzenia, to co "zaplanowane" w jadłospisie jest podstawą, a mogę jeść ponadto i się nie bać, bo muszę odżywiać organizm... Wiadomo że w granicach rozsądku, bo nie mam kompulsow, ale nie muszę się ograniczać jeśli mam na coś dodatkowo ochotę...?
Kpisz czy o drogę pytasz?
Możesz jeść co chcesz i ile chcesz.
Nie, nie musisz się ograniczać. Twoim celem jest zwiększenie wagi.
Angel, ile jeszcze razy będziesz zadawać te same naiwne pytania? Ile razy mamy powtórzyć, że Ty masz obecnie przede wszystkim nabrać wagi?
(...) Twoim celem jest zwiększenie wagi.
Jesteś pewna?
Tak, tylko w taki sposób mogę wyzdrowiec... Chcę przytyc do zdrowej wagi... Powoli zwiększać wagę do 45-46 kg...
Przepraszam że jestem taka męcząca, ale nie mam z kim porozmawiać...
Kochani, jestem na granicy załamania...
W domu nie potrafię wytrzymać, jest coraz gorzej...
Jutro mama będzie dzwonić do szpitala w Krakowie, czy jest szansa na konsultacje. Chcę też poczytać o szpitalu w Łodzi i ewentualnie dzwonić.
Potrzebuje pomocy...
Innymi słowy, odnośnie jedzenia, to co "zaplanowane" w jadłospisie jest podstawą, a mogę jeść ponadto i się nie bać, bo muszę odżywiać organizm... Wiadomo że w granicach rozsądku, bo nie mam kompulsow, ale nie muszę się ograniczać jeśli mam na coś dodatkowo ochotę...?
Idź Angel koniecznie do szpitala, tylko to Cię może uratować.
Do tego czasu jeść możesz do woli, ile tylko tylko apetyt Ci pozwala i ile dasz rady wcisnąć w siebie bez bólu brzucha.
Cyngli napisał/a:(...) Twoim celem jest zwiększenie wagi.
Jesteś pewna?
Jej celem powinno być zwiększenie wagi... Słuszne spostrzeżenie.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 … 8 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Anoreksja...
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024