rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Strony Poprzednia 1 16 17 18 19 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,106 do 1,170 z 1,171 ]

1,106

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
BEKAśmiechu napisał/a:
ulle napisał/a:
paslawek napisał/a:

Ulle co w takim razie radzisz ,ale konkretnie
Markowi ?

Mam pewną wizję, chociaż wiem, że rozwiązanie tak ogromnego konfliktu musiałoby być długim procesem, jednak coś tam chodzi mi po głowie.
Napiszę jednak później, bo jak zwykle jestem zagoniona.

W każdym razie na pewno pójdę ta drogą, żeby było jak najprościej, bo kto drogi krzyżuje, ten w domu nie nocuje.

Problem w tym, że duże grono uczestników forum uważa, że ty i Ela macie spaczone podejście do tematu. Jak już wcześniej pisałem, ktoś może uważać, że byłaś cienka w łóżku i nie tylko, dlatego twój facet szukał szczęścia w innych miejscach. Możesz uważać, że to krzywdząca opinia, ale dlaczego nie spojrzeć z tego punktu widzenia? Może faktycznie to ty byłaś problemem, a nie twój facet.

Beka daj spkój
Nam też nieco resetu nie zaszkodzi.

Zobacz podobne tematy :

1,107

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
paslawek napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:
ulle napisał/a:

Mam pewną wizję, chociaż wiem, że rozwiązanie tak ogromnego konfliktu musiałoby być długim procesem, jednak coś tam chodzi mi po głowie.
Napiszę jednak później, bo jak zwykle jestem zagoniona.

W każdym razie na pewno pójdę ta drogą, żeby było jak najprościej, bo kto drogi krzyżuje, ten w domu nie nocuje.

Problem w tym, że duże grono uczestników forum uważa, że ty i Ela macie spaczone podejście do tematu. Jak już wcześniej pisałem, ktoś może uważać, że byłaś cienka w łóżku i nie tylko, dlatego twój facet szukał szczęścia w innych miejscach. Możesz uważać, że to krzywdząca opinia, ale dlaczego nie spojrzeć z tego punktu widzenia? Może faktycznie to ty byłaś problemem, a nie twój facet.

Beka daj spkój
Nam też nieco resetu nie zaszkodzi.

Widzisz paslawek, ty dostrzegasz, że to co napisałem może ranić Ulle. Ela i Ulle natomiast nie widzą, że to co piszą może krzywdzić Marka.

1,108 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-11-02 14:15:42)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

To jest temat o ramieniu Marka?
Ależ wyrazy kondolencje złożyliśmy mu wszyscy na początku,
Teraz temat dotyczy ranienia dziecka, które nie bardzo ma gdzie mieć w kimś innym oparcie, bo ją Marek odciął.
Mógłby ma przykład poprosić  ex o zabranie dziecka do babci, a sam polizać swoje rany w tym czasie.

Ale jakże to, sąd nie tak nakazał!
Na początek niech Marek zacznie się odnosić normalnie do matki swojego dziecka, jak ona przyjdzie i córka nie będzie chciała z nią gadać, zaproponować jej kawę w domu, pogadanie przy herbacie o pogodzie.
A jak Marek zacznie się do niej odnosić grzecznie, córka też będzie, z czasem.

1,109

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

To jest temat o ramieniu Marka?
Ależ wyrazy kondolencje złożyliśmy mu wszyscy na początku,
Teraz temat dotyczy ranienia dziecka, które nie bardzo ma gdzie mieć w kimś innym oparcie, bo ją Marek odciął.
Mógłby ma przykład poprosić  ex o zabranie dziecka do babci, a sam polizać swoje rany w tym czasie.

Ale jakże to, sąd nie tak nakazał!
Na początek niech Marek zacznie się odnosić normalnie do matki swojego dziecka, jak ona przyjdzie i córka nie będzie chciała z nią gadać, zaproponować jej kawę w domu, pogadanie przy herbacie o pogodzie.
A jak Marek zacznie się do niej odnosić grzecznie, córka też będzie, z czasem.

Może jeszcze niech frytki do tego zaproponuje.

1,110

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
BEKAśmiechu napisał/a:
Ela210 napisał/a:

To jest temat o ramieniu Marka?
Ależ wyrazy kondolencje złożyliśmy mu wszyscy na początku,
Teraz temat dotyczy ranienia dziecka, które nie bardzo ma gdzie mieć w kimś innym oparcie, bo ją Marek odciął.
Mógłby ma przykład poprosić  ex o zabranie dziecka do babci, a sam polizać swoje rany w tym czasie.

Ale jakże to, sąd nie tak nakazał!
Na początek niech Marek zacznie się odnosić normalnie do matki swojego dziecka, jak ona przyjdzie i córka nie będzie chciała z nią gadać, zaproponować jej kawę w domu, pogadanie przy herbacie o pogodzie.
A jak Marek zacznie się do niej odnosić grzecznie, córka też będzie, z czasem.

Może jeszcze niech frytki do tego zaproponuje.


Ja poproszę te łódeczki ziemniaczane z maca z sosem śmietanowym

1,111 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-11-02 14:45:13)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Frytki z maca są ohydne.
Lepsze belgijskie.
To ja jestem frajerką że exowi zawsze kawę czy herbatę zaproponowałam?
Zamiast zrobić groźną  minę i zostawić o suchym pysku?

I dzieci miałyby takie coś obserwować?

Beka, dzieciuch z Ciebie,  serio.

1,112

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

Frytki z maca są ohydne.
Lepsze belgijskie.
To ja jestem frajerką że exowi zawsze kawę czy herbatę zaproponowałam?
Zamiast zrobić groźną  minę i zostawić o suchym pysku?

I dzieci miałyby takie coś obserwować?

Beka, dzieciuch z Ciebie,  serio.

Ale elu,wasze sytuacje nie są tożsame.
Gdyby twój maż urządzał ci piekło, i np składał fałszywe zawiadomienia o awanturach,i ty bałabyś sie każdego dzwonka do drzwi,to myślę ze inaczej byś tutaj pisała.

Naprawdę chwała Ci za to że pomimo tego co zrobił ci mąż potrafiłaś dla dobra dzieci z nim normalnie rozmawiać.
Naprawde dobra robote jako mama wykonałaś.
ale sa rzeczy niewybaczalne, i to co robi eks autora,moim zdaniem sie do tego zalicza.

Co do frytek,ja uwielbiam,ale niestety do najbliższego maca 50km, wiec rzadko sie chce jechać.
chyba ze rowerem, w ramach treningu.

1,113 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-11-02 15:21:09)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Mój mąż  urządził mi jazdy, których tu nie opisałam i opisywać nie zamierzam.
Są porównywalne z akcjami ex Marka.
Moi bracia chcą go zabić big_smile.
W momencie gdy o cokolwiek z nim walczyłam, odbijalo się to na córce,  więc wygrał dużo dla siebie.
Ale nie żałuję że mu odpuściłam i odbijam się w życiu od zera. Bo to wszystko nie byłoby warte zdrowia.
Odcinam już ostatnie nitki od naszych powiązań, a głowę mam już wolną od dawna.
Trzeba myśleć do przodu, gdy da się do przodu uciec.

1,114 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-02 19:45:02)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
BEKAśmiechu napisał/a:
paslawek napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Problem w tym, że duże grono uczestników forum uważa, że ty i Ela macie spaczone podejście do tematu. Jak już wcześniej pisałem, ktoś może uważać, że byłaś cienka w łóżku i nie tylko, dlatego twój facet szukał szczęścia w innych miejscach. Możesz uważać, że to krzywdząca opinia, ale dlaczego nie spojrzeć z tego punktu widzenia? Może faktycznie to ty byłaś problemem, a nie twój facet.

Beka daj spkój
Nam też nieco resetu nie zaszkodzi.

Widzisz paslawek, ty dostrzegasz, że to co napisałem może ranić Ulle. Ela i Ulle natomiast nie widzą, że to co piszą może krzywdzić Marka.


Z tymi delikatnymi, drobnymi, dwiema, trzema istotami to se damy radę
to nie pierwszy i nie ostatni raz smile
,a Marek to duży chłopak
też nie pójdzie być może po tym co przeczytał  na forum z płaczem.
Tyle że w pewnym momencie różniące zdań i polaryzacja wytworzyły szum, moim zdaniem niepotrzebny
i potencjalnie szkodliwy .
a skoro Marek to czyta i odpowiada to zakładam, że jakieś to dla niego ma znaczenia
a skoro ma lub może mieć to niech jakiś pożytek z tego będzie.
Ma znowu przegląd i spektrum do refleksji
Niemal identyczną diagnozę napisaną przez Ulle to już dawno usłyszał, nie raz od eks, więc to nic nowego,
podobnie moja diagnoza jego eks,  nie jest czymś szczególnie nowym i oryginalnym.
Te diagnozy jednak są kompletnie  dla jego córki NIEISTOTNE 
Dlaczego \? a dlatego, że nie ma na razie takiej siły,rady i mocy żeby matka się sama z siebie zmieniła,albo zniknęła
nie i już
i zupełnie nie ważne tak naprawdę są jej motywacje, intencje, które oceniamy i osądzamy najróżniej,jej intencje są wymieszane ze sobą i każda jest wyborem od do od dobrej do złej tak to widzi wszystko i koniec
, wierzcie mi to nie ma znaczenia niestety ciągle powoduje rany
ponieważ ona żyje i ma się jak się ma ,nawet jak trafi do więzienia to wcale automatycznie nie zostanie pozbawiona praw rodzicielskich
nawet jak trafi na odwyk to tak samo .
Na nic będzie zżymanie się na system i jego wadliwość, słabość, omylność,niesprawiedliwość oraz urąganie na to pobłażliwe ciągłe dawanie szansy,okazywanie litości przez ten system potencjalnie toksycznej matce
zapomnijcie o tym, że eks zniknie, ma cały arsenał możliwości żeby działać,nawet nieczysto i lawirować, dla niej to słuszne i już 
nikt tu nie ma na to sposobu jak na nią wpłynąć ,czasem ani uprzejmość ani twarda miłość nie pomaga
taka jest  rzeczywistość
Myślicie, że na psychoterapii córka będzie się zajmować diagnozowaniem i osądzaniem matki
nie ma na to przesłanek, jak na razie, żeby terapeuta zalecił odcinanie się i izolowanie córki od matki,nawet jak zdiagnozuje się u niej coś konkretnie ,to będzie się najpierw szukało sposobu na to jak z nią i z tym  żyć,radzić,przeżywać,nabierać dystansu i odporności  z taka jaka jest eks ,to się czasem nie podoba, bo zaburza słuszne  poczucie krzywdy i sprawiedliwości, wydobywa córkę z" komfortu" bycia ofiarą, taką ofiarą, której wszyscy współczują co im takiej biednej dziewczynki żal, to niestety szkodzi w życiu,litość staje się protezą i oczekiwaniem specjalnego traktowania przez innych, to jeden z ważnych problemów i spora pokusa dla dziecka .
pierwszą rzeczą to będzie zajęcie się jej wszelkimi urazami do matki nie poprzez bicie piany i utwierdzanie jej w tym że ma słuszną rację w ocenianiu
ponieważ wszelkie nawet sprawiedliwe i najsłuszniejsze urazy to dla dziewczynki 14 letniej jest trucizna
a leczenie wcale nie polega na zmuszaniu córki do kochania matki na siłę
to że ma emocje do matki to dobrze, ale to, że ma depresję znaczy że zamyka się, niestety konsekwencją tego może być zamknięcie się też na Marka i pewien rodzaj uzależnienia emocjonalnego od niego, w pewnym momencie naprawdę role mogą się w nieprzewidywalnie  odwrócić i to Marek stanie się też dodatkowym  wrogiem, jak matka
on będzie pod ręką i może otrzymać ciosy za to co spotkało córkę od matki .
Myślę, że Marek już wie, że nie wszystko na terapii córce się spodoba będzie opór,a on ma nie dokładać i nie przeszkadzać,celem jest to żeby mała przeżyła emocje i nauczyła się z nimi żyć w sytuacji nawet ciągłego ostrzału przez matkę
jest mnóstwo technik na to i sposobów metod w zależności od nurtu.
Córka niestety jest po stronie ojca za bardzo, będzie starać się go zadowolić i pomagać mu w walce nawet, słuszna walka to nie jej problem
to nie jest zadanie dla córki chronić ojca ,to ją przerośnie i zniszczy,nie nienawiść ją zniszczy, tylko właśnie to że popadnie w stagnację obojętność, marazm, to jest ucieczka w inny świat ,nie jest dorosła jak Szeptuch i nie ma żony,syna rodziny, pracy ,ma szkołę ojca ,matkę ( być może szaloną )i swoje zajęcia swój świat, od którego jak odpadnie będzie następnym Dorosłym Dzieckiem niestety istnieje takie zagrożenie
to prawda i dziewczyny które pisały o tym mają rację ,ja czasem jak wiadomo prowokuje, ale to nieważne teraz
Tylko urealnienie wizerunku matki jej akceptacja i odpuszczenie jest tu rozwiązaniem, jest tu sposobem na poprawę stanu psychicznego córki zrozumienie a nie usprawiedliwianie matki
mała z tym ocenianiem,osądzaniem nie da rady ,taka jest konstrukcja dziecka wobec rodzica że  jest więź
Nic nam po tym i nikomu ,że słusznie i sprawiedliwie osądzi matkę i postawi jej diagnozę, to osądzanie ocenianie,szkodzi córce nie Marek to już nie ten etap ,niestety to mechanizm obronny niewłaściwie używany,szukanie winnych za to to krok w bok i też bicie piany w gruncie rzeczy nic więcej 
ideałem było by gdyby matka chciała współpracować ,ale sprawia wrażenie, że nie chce lub nie potrafi, nie daje z tym rady
a córka nie ma być mądrzejsza od niej i od ojca
To należy podkreślać
Dalsze osądzanie w tym wątku Marka i eks nie ma moim zdaniem już w tej chwili najmniejszego sensu.
Potrzeba rady jak przetrwać stan zawieszenie i tego, że jeszcze niewiele jest rozstrzygnięć przez sądy.
Także wiele z tego co napisały Ela,Symbi wcale nie jest obroną matki choć czasem tak wygląda na pierwszy rzut oka 
Wyeliminowanie matki nie jest możliwym ,jeżeli sama tego nie zrobi dobrowolnie i dla dobra córki
Teraz radą jest przetrwać i pozwolić córce na odpuszczenie matce i zaakceptowanie jej co podkreślam nie oznacza wcale tego że matka dostanie medal od niej za zasługi i przeszłość i za to co wyczynia
Możecie wierzyć lub nie ale jest to możliwe pogodzenie ognia z wodą.

1,115

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Zdaje mi się, że wielokrotnie w tym temacie Autor próbował nakłonić córkę do spotkania z matką, jak ta stała niemal pod domem i błagała ją, aby do niej zeszła. Pytanie zatem czy to dziecko tak badzo nienawidzi matki, bo jej Marek natłukł do głowy różnych "bzdur" czy po prostu dlatego, że córka sama widzi(widziała), co jej matka wyprawia i do czego jest zdolna.
Dlaczego w tym przypadku miejsce dziecka ma być również przy matce, mimo oczywistych przeciwskazań?

1,116 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-02 19:29:56)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
bagienni_k napisał/a:

Zdaje mi się, że wielokrotnie w tym temacie Autor próbował nakłonić córkę do spotkania z matką, jak ta stała niemal pod domem i błagała ją, aby do niej zeszła. Pytanie zatem czy to dziecko tak badzo nienawidzi matki, bo jej Marek natłukł do głowy różnych "bzdur" czy po prostu dlatego, że córka sama widzi(widziała), co jej matka wyprawia i do czego jest zdolna.
Dlaczego w tym przypadku miejsce dziecka ma być również przy matce, mimo oczywistych przeciwskazań?

Dlatego , że po prostu istnieje taka inna możliwość ( przekazanie opieki matce),tylko tyle nic więcej.
Wielu kwestii nie da się udowodnić o których tu niby wiadomo, tych "oczywistych"
tu na  forum to zupełnie co innego, niż nasze sądy,tutaj to można zrobić referendum i większość niby zdecyduje co lepsze umownie,ale tylko pod wpływem tego co wiadomo od Marka nawet jeżeli byłby i starał się być mega obiektywny to pewnych rzeczy też nam nie udowodni .Tu jest więcej wiary niewiary,w sądzie ma być wiedza dowody argumenty i przepisy na to.
Tu jest"bezkarnie"więcej domysłów,spekulacji,domniemań - "emocjonalnych"
Sąd ma inne możliwości i jest zobligowany wysłuchać argumentów dwóch stron, ma taki obowiązek i przynajmniej teoretycznie mniej emocji przy tym powinno być i też teoretycznie inna odpowiedzialność, na forum jest sympatia do Autora albo i nie ma, kciuki, kibicowanie odpada na sali sądowej
w sądzie jest inaczej, to nie mecz na forum to trochę mecz trochę nie .Z praktyką w sądach to różnie jest
obie strony w jakiś sposób wpływają na sąd  smile nie ma to tamto.


"System" działa trochę na zasadzie "mniejszych strat" i obliczania po najmniejszej linii oporu rachunku prawdopodobieństwa,pod  hasłem tego co jest niby najlepsze dla dziecka ,to co najlepsze jest zawsze kontrowersyjne
na zasadzie takiej ,że opieka Marka nad córką jest jakby bezpieczniejsza,nico więcej o tym wiadomo,to bardziej znane   
przekazanie córki pod opiekę matce po tym co się stało ze strony matki ,wzbudza więcej niewiadomych , więcej wątpliwości,nieco większym ryzykiem się wydaje bo to ona odeszła z miejsca pobytu córki.Ale wszystko można podważyć jeżeli jest taka mozliwośc i to się dzieje.
W takim stanie w jakim teraz jest córka Marka i być może jej matka wyrwanie jej i przekazanie na siłę matce spowodować może jeszcze większe szkody niż korzyści z pewnej perspektywy dlatego system się asekuruje
nie jest to obiektywne i doskonałe,ale coś postanowić trzeba system prawny jest rozliczany ze spraw nie ważne jak  i ma wydawać wyroki orzeczenia
i to robi choć czasem opornie i powoli.
Kilka z moich znajomych dziewczyn z AA jeszcze podczas aktywnego picia, po rozwodzie dostało opiekę nad dziećmi, bez większego wysiłku, między innymi dlatego, że to partnerzy odeszli i się nie interesowali dziećmi ,nie było też możliwości odebrania przez państwo dzieci matkom ponieważ, nie było dowodów na zaniedbania rażące z ich strony. Tak też bywa.

1,117

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
ulle napisał/a:

Maku, ja Ciebie nie poznaje czytając Twoje wpisy w tym wątku.
Uderz w stół i nożyce same się odezwa?
Czytam, czytam i nie wierzę. To naprawdę pisze Maku

Przyznam że nie bardzo wiem o co Ci chodzi hmm

ulle napisał/a:

Zawsze jesteś taki wyważony w swoich sądach, pragmatyczny i do bólu logiczny, a tu jedziesz po emocjach i to własnych emocjach.

A gdzie w moich wpisach widzisz te emocje?
Powiedziałbym że to Ty dziwnym trafem załączasz emocje

ulle napisał/a:

Jednak z chorym z nienawiści, mściwym i upartym człowiekiem...

Zdaje się że pytałem już Ciebie gdzie Ty to wyczytałaś ale - chyba za przykładem Eli która zbywa z 80% moich pytań milczeniem - nie odpisałaś.
A przecież moje pytania były i są logiczne opierające się na tym co czytam a nie dopisywaniem sobie treści z tłumaczeniem "niewidzenia".

ulle napisał/a:

Zachowujesz się tak, jakbyś był fanem Marka, bronisz go z wielką pasją, podczas gdy naprawdę nie masz racji.

Czy ja dobrze odnoszę wrażenie że mnie teraz atakujesz bo mam inne spojrzenie na sprawę?
Jestem w błędzie bo uważam inaczej niż Ty?
I w jaki sposób przekonamy się kto ma racje?
"Pasja"? - chodzi Ci o częstotliwość moich wpisów w temacie? Jeśli tak to powód jest bardzo prozaiczny - zrobiło się chłodno i więcej czasu spędzam w domu.

ulle napisał/a:

Wyrywasz z kontekstu czyjejś wypowiedzi pasujące Ci zdania i zadajesz pytania, na które odpowiedzieć można tylko w niedorzeczny sposób.

Jak uczciwie przyznasz moje wpisy są różne od innych bo przeważnie odnoszę się do całości czyjegoś wpisu dzieląc go cytatami do których się odnoszę. Jak teraz.
Ale jeśli możesz to zapodaj przykład gdzie Twój wpis wyrwałem z kontekstu albo chociaż nr postu to się do tego odniosę.
Jestem bardzo ciekawy jakie to moje pytania masz na myśli? Które tak bardzo są nie wygodne.

ulle napisał/a:

Nie możesz aż tak utwierdzać autora w jego sądach, ponieważ zawezasz mu w ten sposób horyzonty myślowe i właściwą, obiektywna ocenę sytuacji.

Dlaczego całą winę tej sytuacji przypisujesz Markowi pomijając jego eks?
Zwróć uwagę że ta ich walka trwa trzy lata, Markowi sądownie przydzielono opiekę nad córką. Czy wszyscy - czyli sąd, Policja, psychiatrzy, psychologowie i inne instytucje zostały przez Marka przekupione, zmanipulowane, wszyscy to znajomi lub dawni uczniowie? Wszyscy są tak nieudolni w swojej robocie że tylko Ty lub Ela go rozgryzłyście i jedynie prawdziwie go zdiagnozowałyście?
Jego eks odeszła do innego - zdarza się.
Jego eks wyprowadziła się prawie 600 km chciała zabrać córkę - Marek powiedział nie. Chyba mógł się nie zgodzić?
Jego eks zaczęła walkę o córkę - to też normalne - nasyłając na dom gdzie mieszka jego córka np. Policję - i to już nie jest normalne ale niestety typowe u pewnych kobiet.
Założyła sprawę o opiekę nad córką - czym zafundowała córce wizyty w różnych instytucjach gdzie obcym ludziom musiała się tłumaczyć co czuje, z kim chce być, latać po psychologach, psychiatrach.
Sąd przydzielił opiekę ojcu czyli Markowi. W zamian eks złożyła apelację od wyroku, czyli kolejne lata gdzie mała znowu będzie ciągana.
Również sprawę o podział majątku - bo Marek nie chce dać jej połowy kasy wartości mieszkania chociaż z tego co czytamy należy jej się 30%.
A Ty i Ela twierdzicie że z Markiem jest coś nie tak bo jak on śmie walczyć o córkę i na dodatek nie realizować żądań finansowych eks.
A dlaczego zamiast Marka to eks/matka nie odpuści? Przecież mogła postarać się sądownie dostać np. że miesiąc wakacji córka jest u niej, co 2-3 tygodnie jest u niej itp.
Dlaczego widzisz tylko Marka winę?
To nie są logiczne pytania?

ulle napisał/a:

Marek ocenia, co due dzieje w bardzo subiektywny sposób, a przecież powinien oceniać rzecz obiektywnie.

Obiektywnie to my możemy tak zrobić bo On jak i jego córka są nam obce.
On zawsze będzie się kierował uczuciami do córki, nie wymagaj od niego niemożliwego.

ulle napisał/a:

Ty maku poklepujesz go po plecach, jakbyś chciał powiedzieć mu " trzymaj tak dalej chłopie, bo masz 100%racji.

"trzymaj tak dalej chłopie, bo masz 100%racji" - walcząc o córkę i kasę.
Stoję na stanowisku że Marek ma prawo walczyć o córkę i uczciwy podział kasy za mieszkanie.
Martwicie się o zdrowie psychicznie córki Marka i dobrze(tego się nie tykam) ale ja uważam że za psychiczny stan córki bardziej odpowiada matka niż ojciec. Patrz - trzy lata walki matki o córkę. A gdyby odpuściła to nie byłoby poprawy między nimi?
Ty Ulle kopiesz Marka w doopę i nazywając/wyzywając go różnie każesz mu zaprzestać walki - czyli oddać córkę eks i podzielić kasę jak eks uważa. I podpierano to jest obawą o zdrowie małej - tylko jak on ma dbać o zdrowie córki skoro matka nie odpuszcza? Pewnie znowu przeczytam - Marek zaprzestań walki- ktoś na prawdę myśli że on przestanie?
Poprzednio pisałem Ci tak samo jak tutaj myśląc że mi odpiszesz na pytania zamiast tego zjechałaś mnie z góry na dół bo nie spełniłem Twoich oczekiwać - kiedy się z Tobą zgadzam to się zgadzam ale jak nie...to nie.

1,118

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
paslawek napisał/a:

Dlatego , że po prostu istnieje taka inna możliwość ( przekazanie opieki matce),tylko tyle nic więcej.

To ja się dopytam co przez to przekazanie masz na myśli - Marek zrzeka się opieki na rzecz eks?
Opieka naprzemienna? Tylko tu jest parobem ciągnący się przez 600 km zwany odległością, bo jak mieliby sprawować opiekę naprzemienna biorąc pod uwagę szkołę?
Inną opiekę?
Myślę że z małą było inaczej, bardziej prosto - mamusia zostawiła tatę to córka powiedziała tatusiu ja ciebie nie zostawię. a później mała rosła a mama dolewała oliwy do ognia próbując córkę przekonać do swojej wizji przyszłości.

1,119 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-11-02 23:42:23)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Miałam i właściwie nadal mam dość intensywny dzień, jednak cały czas miałam z tyłu głowy sprawę Marka.
Czy wymyśliłam cię sensownego?
Pojęcia nie mam, ale próbowałam wczuć się w skórę Marka, jego byłej partnerki i ich córki i chyba coś mi zaświtało.
Przede wszystkim doszłam do wniosku, że córka jest w tym pełnym nienawiści konflikcie strona, wystapuje tu jakby była dorosła osobą, a przecież gdy wszystko się zaczęło miała zaledwie dziesięć lat. Teraz ma lat czternaście.
Koszmar trwa już praktycznie cztery lata.
Dziewczynka dokonuje oceny matki i żeby było jeszcze dramatyczniej dokonuje oceny negatywnej.
Kogo sądzi? Własną matkę.
Tak nie może być i należy zmienić te chora sytuację.
W jaki sposób i czy w ogóle jest to możliwe?
Na tak zaawansowanym etapie i zważywszy na poziom jej niechęci, wrogości do matki rzecz wydaje się niemożliwa, jednak należy próbować, ale nastawić się na spore problemy.
To może potrwać nawet kilka lat, zanim ta młoda dziewczyna w pełni otworzy się na matkę i zaufa jej, bo że ją kocha, to dla mnie więcej niż pewne. Kocha matkę i do bólu za nia tęskni, chociaż może sama przed sobą nie chce się do tego przyznać, a ojcu to już na pewno tego nie wyzna.
Jest to dziewczynka w trudnym wieku, bo w okresie dojrzewania i buntu, a to dopiero początek jej dorastania.
Jak rozmawiać z tą dziewczyną, żeby nie skrzywić jej psychiki już tak do końca?
Na pewno wkroczyć musi terapeuta i to przynajmniej na rok albo dwa. Ogromne kosxty takiej terapii i na dodatek wielkie ryzyko, żeby dobrze trafić z terapeutą, gdyż sprawa jest trudna, delikatna i ma charakter przewlekły.
Bez sensu wydaje mi się ocenianie teraz, kto jest winny mniej a kto bardziej, że doszło do takiej sytuacji.
Czasu nikt przecież nie cofnie.
Należy ocenić straty, siąść i na spokojnie przeanalizować do jakich już spustoszeń doszło w głowie tej młodej damy.
Dorosły rodzic niech odrzuci wszelkie uprzedzenia i bez prób zamydlania sobie oczu niech spojrzy na te dziewczynę obiektywnie i oceni, co można dla niej teraz zrobić.
Należy też wziąć pod uwagę fakt, że dziewczynka funkcjonuje wśród swoich rówieśników i na pewno wstydzi się swojej sytuacji rodzinnej. Z całą pewnością unika rozmów z koleżankami na temat swoich mam, może nawet izoluje się z tego powodu od innych dzieci.
Gdy uświadamiam sobie, jak ta dziewczynka żyje i na jakie problemy trafia robi mi się słabo.
Nawet dorosły i dojrzały człowiek miałby problem ze zrozumieniem tej sytuacji, a co dopiero ta młoda dziewczyna.
Marek powinien z nią rozmawiać, tłumaczyć, tyle tylko że Marek też ma problem z całym tym bagnem.
Dlatego uważam, że naprawianie sytuacji powinno zacząć się od Marka.
On powinien odrzucić wszelkie żale i pretensje i jeśli jakimś cudem uda mu się to zrobić tylko wtedy będzie brzmiał przekonywująco.
Dziecko wyczuje fałsz i sztuczność w głosie rodzica.
Mała boi się, że utraci drugiego rodzica, że ojciec obrazi się, zawiedzie na niej i odejdzie.
Wtedy zostanie na świecie sama bez ojca i matki.
Ileż trzeba byłoby teraz włożyć emspatii, miłości i mądrości, żeby umieć dotrzeć do tego dziecka?
Strach nawet myśleć.
Nie wiem czy będąc na miejscu Marka potrafiłabym odkręcić całą tę sprawę w swojej głowie i w głowie dziecka.
Na ten moment rzecz wydaje się niemożliwa, bo za daleko to wszystko zaszło, za dużo złych rzeczy się działo i za dużo strasznych słów.
Trzeba jednak próbować, bo dziewczyna wyrośnie na osobę kompletnie oderwana od rzeczywistości i niepotrafiąca radzić sobie w komunikacji z ludźmi.
Przez swoich rodziców jest jakby skazana na chore życie osobiste - takie wyszykowali jej wiano.
Trzeba ratować to dziecko.
Mam kilka innych refleksji, ale na razie pisze głównie o ich córce, bo to wydaje mi się sprawą najbardziej pilną i warta przedyskutowania.

1,120 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-02 22:09:09)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
maku2 napisał/a:
paslawek napisał/a:

Dlatego , że po prostu istnieje taka inna możliwość ( przekazanie opieki matce),tylko tyle nic więcej.

To ja się dopytam co przez to przekazanie masz na myśli - Marek zrzeka się opieki na rzecz eks?
Opieka naprzemienna? Tylko tu jest parobem ciągnący się przez 600 km zwany odległością, bo jak mieliby sprawować opiekę naprzemienna biorąc pod uwagę szkołę?
Inną opiekę?
Myślę że z małą było inaczej, bardziej prosto - mamusia zostawiła tatę to córka powiedziała tatusiu ja ciebie nie zostawię. a później mała rosła a mama dolewała oliwy do ognia próbując córkę przekonać do swojej wizji przyszłości.

To Maku była odpowiedz dla Bagiennika w sumie na jego pytanie " dlaczego mimo oczywistych przeciwwskazań ?"
Eks Marka walczy ponieważ jeszcze może i ma możliwości ku temu wykorzystuje je - nie zgadza się,nie godzi na żadne przeciwwskazania
ona to inaczej zupełnie wszystko widzi i chce widzieć a na to nie ma złotej rady .

1,121

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
ulle napisał/a:

Trzeba jednak próbować, bo dziewczyna wyrośnie na osobę kompletnie oderwana od rzeczywistości i niepotrafiąca radzić sobie w komunikacji z ludźmi.
Przez swoich rodziców jest jakby skazana na chore życie osobiste - takie wyszykowali jej wiano.
Trzeba ratować to dziecko.

Masz rację.
Szkody zostały już poczynione, ale trzeba walczyć, by były jak najmniejsze i rany zaczęły się zabliźniać.
Ale tu potrzeba nie tylko Marka, ale też współpracy jego byłej.
Do pewnych kroków trzeba dorosnąć.

1,122 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-11-02 23:08:22)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Farmer napisał/a:
ulle napisał/a:

Trzeba jednak próbować, bo dziewczyna wyrośnie na osobę kompletnie oderwana od rzeczywistości i niepotrafiąca radzić sobie w komunikacji z ludźmi.
Przez swoich rodziców jest jakby skazana na chore życie osobiste - takie wyszykowali jej wiano.
Trzeba ratować to dziecko.

Masz rację.
Szkody zostały już poczynione, ale trzeba walczyć, by były jak najmniejsze i rany zaczęły się zabliźniać.
Ale tu potrzeba nie tylko Marka, ale też współpracy jego byłej.
Do pewnych kroków trzeba dorosnąć.

Powiedzmy sobie, że Marek na ten moment jest jakby krok do przodu przed matką dziecka. Raz, że sam jest pedagogiem i powinien rozumieć młodzież, choćby dlatego, że uczy w liceum.
Tyle tylko że to teoria, bo najczęściej szewc bez butów chodzi, a poza tym skąd mamy wiedzieć, jakim on jest nauczycielem.
Bywa różnie.
Do tego zawodu często trafiają ludzie, którzy od dzieci i młodzieży powinni trzymać się z daleka.
No ale to tylko taka dygresja - załóżmy więc, że Marek ogarnia problemy młodzieży, czyta też to forum, bądź co bądź nie takie głupie, jest jakby bardziej uświadomiony niż była partnerka.
Matka, też nauczycielka, ale może widzieć mniej niż Marek. Ona może widzieć zaledwie czubek góry lodowej.
A poza tym my nie mamy możliwości dialogu z nią, więc chyba należy zostawić ją jakby z boku.

Wracając więc do Marka - powinien w trybie pilnym dorosnąć do tej sprawy i przestać skupiać się na sobie oraz na byłej partnerce.
Czy jest w stanie przestawić się natychmiast?
Jest w stanie, tylko musiałby porządnie się przestraszyć o dalszy los swojej córki.
Może podam taki przykład - zawzięty palacz, który wiele razy rzucał palenie, zawsze bezskutecznie usłyszał nagle od lekarza, jakie są konsekwencje jego palenia.
Przestraszył się niewiarygodnie.
Znane są przypadki, że ktoś taki potrafił rzucić palenie w jednej sekundzie.
Jeśli Marek przestraszy się tego, jak skończyć może jego dziecko jest w stanie natychmiast działać, by uratować dziecko - no ok. napiszę wprost, on zmądrzeje w jednej chwili i będzie wiedział, w jaki sposób rozmawiać z własnym dzieckiem.
Powoli, krok po kroku zacznie się proces uspokajania tego dziecka. Od lat ta dziewczynka żyje w permanentnym konflikcie samej ze sobą, jest po prostu rozdarta między młotem i kowadłem, cały jej system nerwowy szaleje i dokonuje spustoszeń w młodym organizmie.
Należy uspokoić jej nerwy, a niestety komórki nerwowe nie regenerują się tak szybko.
Potrzebny będzie czas, ogromna cierpliwość i mnóstwo miłości.

Jeśli natomiast Marek nie jest w stanie przeskoczyć swojego ego i nie pojmie, co grozi jego dziecku, to znaczy, że ten człowiek nie dorosł do roli ojca i nie powinien uczyć w szkole, ponieważ szwankuje u niego empatia, inteligencja emocjonalna i generalnie nie potrafi być człowiekiem odpowiedzialnym ani za siebie, ani za nikogo innego.

Od niego wszystko powinno się zacząć i na dziecku zakończyć.
A jaka matka była ta kobieta i jakim człowiekiem, to na ten moment nie ma znaczenia. Na nią przyjdzie odpowiedni czas i niestety albo możliwe będzie porozumienie między tymi ludźmi, albo dalej żreć się będą aż do śmierci jednej ze stron.
W takim jednak przypadku ich córka słono kiedyś zapłaci za postawę swoich rodziców, zapłaci złamanym życiem i trzeba będzie wielu lat, żeby mogła wyzdrowiec po tak długiej i ciężkiej chorobie.

1,123

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

smile Ups...
Maku, odnoszenie do poszczególnych zdań wybija z przekazu, nie czepiam się smile po prostu odnoszę wrażenie że niewiele wnosi a przede wszystkim - nie pomaga Markowi chyba.

To co napisałam było ogólnym odniesieniem do całości tematu, przeczytałam całość jeszcze raz mimo, że staram się na bieżąco czytać ten wątek i na szali : nie pisać czy pisać - pomyślałam, że jednak coś skrobnę z myślą : a nuż się Markowi przyda. To czy Marek skorzysta, czy przekaz trafia, czy jego zrozumienie jest takie jaka była moja intencja - leży po stronie Marka, i o to mi też chodziło. Mianowicie o taką aktywizację, która nakieruje na wewnętrzne odczucia Córki w oderwaniu od wewnętrznych zmagań każdego z Jej rodziców. I Matka i Ojciec z trudem sobie radzą w nakręconej sytuacji.
Nie chcę się w ogóle odnosić do tego, kto i w jakim stopniu jest winien.
Matka się szarpie bo prawdopodobnie ma poczucie pustki - nie ma dziecka, z poprzedniego życia niewiele wyniosła, nie ma stabilności prawdopodobnie.
Ojciec staje zadaniowo do boju wg własnego rozeznania, może nie najlepszego, minęły 4 lata ale czy wewnętrznie pozbierał się z faktem, że opuściła go kobieta, na jak długo starczy mu sił do działania.
Córka wydaje mi się opuszczona, z narastającą traumą, taką, która prawdopodobnie przeniesie się na jej dalsze losy.

Marek, ja mogę się mylić, napisałam jak mi się wydaje z myślą, że może będzie pomocne smile.

1,124 Ostatnio edytowany przez maku2 (2022-11-03 10:43:29)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
random.further napisał/a:

Maku, odnoszenie do poszczególnych zdań wybija z przekazu, nie czepiam się smile po prostu odnoszę wrażenie że niewiele wnosi a przede wszystkim - nie pomaga Markowi chyba.

Postawiłaś wiele śmiałych tez do każdej postarałem się odnieść. Mogłem napisać jedno zdanie że się mylisz -tak byłoby lepiej?
Nawet w tej krótkiej wypowiedzi stawiasz tezę że moje wpisy Markowi nie pomagają z asekuracją - chyba. Czy Twoja uwaga coś wniosła?
W ten sposób możemy przelewać z pustego w próżne.
Mój sposób wypowiedzi ma ułatwić rozeznanie do czego się odnoszę bo kiedyś spotykałem się z pytaniami o co mi chodzi i do czego piję.

random.further napisał/a:

To co napisałam było ogólnym odniesieniem do całości tematu

Ogólne? To przeczytaj jeszcze raz swój wpis i tezy jakie tam "ogólnie" stawiasz.

random.further napisał/a:

, przeczytałam całość jeszcze raz mimo, że staram się na bieżąco czytać ten wątek i na szali : nie pisać czy pisać - pomyślałam, że jednak coś skrobnę z myślą : a nuż się Markowi przyda. To czy Marek skorzysta, czy przekaz trafia, czy jego zrozumienie jest takie jaka była moja intencja - leży po stronie Marka, i o to mi też chodziło. Mianowicie o taką aktywizację, która nakieruje na wewnętrzne odczucia Córki w oderwaniu od wewnętrznych zmagań każdego z Jej rodziców. I Matka i Ojciec z trudem sobie radzą w nakręconej sytuacji.
Nie chcę się w ogóle odnosić do tego, kto i w jakim stopniu jest winien.

Życzeniowość odsuńmy na bok - to matka sobie nie poradziła, to matka zrobiła sieczkę z mózgu swojej córki, to matka wciąż i nadal sądzi się z Markiem o opiekę i to matka nie pozwala córce zaznać spokoju tylko wciąż trzyma ją w ogromnej niepewności jutra.
Tak długo jak córka będzie się bała że matka ją zabierze tak długo jej ewentualne problemy będą się pogłębiały. Czyli - widząc jaki ma charakter matka - przez najbliższe lata taki stan będzie trwał.

random.further napisał/a:

Matka się szarpie bo prawdopodobnie ma poczucie pustki - nie ma dziecka, z poprzedniego życia niewiele wyniosła, nie ma stabilności prawdopodobnie.

I tak jej pustka usprawiedliwia jej destrukcyjne działania? A ktoś jej kazał tak postępować?
Przeczytaj kila pierwszych stron tematu tam po informacji o rozstaniu kontakty córki z matką były zupełnie inne dopiero działania matki to zniszczyły.
Co do reszty odnoszę wrażenie że czytamy dwie rożne historie.

1,125 Ostatnio edytowany przez maku2 (2022-11-03 11:47:39)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
ulle napisał/a:

Powiedzmy sobie, że Marek na ten moment jest jakby krok do przodu przed matką dziecka. Raz, że sam jest pedagogiem i powinien rozumieć młodzież, choćby dlatego, że uczy w liceum.
Tyle tylko że to teoria, bo najczęściej szewc bez butów chodzi, a poza tym skąd mamy wiedzieć, jakim on jest nauczycielem.
Bywa różnie.
Do tego zawodu często trafiają ludzie, którzy od dzieci i młodzieży powinni trzymać się z daleka.
No ale to tylko taka dygresja - załóżmy więc, że Marek ogarnia problemy młodzieży, czyta też to forum, bądź co bądź nie takie głupie, jest jakby bardziej uświadomiony niż była partnerka.
Matka, też nauczycielka, ale może widzieć mniej niż Marek. Ona może widzieć zaledwie czubek góry lodowej.
A poza tym my nie mamy możliwości dialogu z nią, więc chyba należy zostawić ją jakby z boku.

No tak nie dość że Marek jest złym ojcem i człowiekiem to teraz będziemy podważać jego pozycje zawodową i umiejętności. W ciekawym kierunku idzie to "nasze" pomaganie Markowi.
Mała dygresja a jak wiele nam mówi co myślisz o Marku.
Ciekawe jak bardzo umniejszasz rolę/winę matki/eks Marka.

ulle napisał/a:

Wracając więc do Marka - powinien w trybie pilnym dorosnąć do tej sprawy i przestać skupiać się na sobie oraz na byłej partnerce.
Czy jest w stanie przestawić się natychmiast?

Oczywiście że jest - tylko czy eks wycofa sprawę o opiekę nad córką? Bo jak nie to Mareczek nie zaprzestanie "skupiać się" bo sprawy sądowe to uniemożliwiają. Bo o nich chyba pamiętasz?

ulle napisał/a:

Jest w stanie, tylko musiałby porządnie się przestraszyć o dalszy los swojej córki.

A od trzech lat to co on robi jak nie obawia się że matula połozy łapki na córce?

MarekDV napisał/a:

Natomiast w kwestii "dogadywania się"... Nie umiem tego precyzyjnie opisać, ale... z nią nie ma rozmowy. Kompromis wg niej równa się "sprzedaj mieszkanie i dawaj połowę kasy" albo nigdy już nie zobaczysz się z córką. Tak stawia sprawę, ponieważ jest pewna w 200%, że sąd jej przydzieli opiekę.  - post 214

MarekDV napisał/a:

Ale przy tym wszystkim, ona uważa, że przy niej nasza córka będzie miała, cytuję: "lepsze, prawdziwe życie". No bo ja: choleryk, nudny, raka miałem (a może znowu będę miał), pesymista, ponurak (w dodatku bez przerwy żartujący!), ciągle laptop, polityka, wymądrzam się (ten felerny dowcip o Antiochu III), itp., itd. Ona uważa, że ja = samo zło i zwichnięta psychika dziecka, więc zabierając ją mnie - a właściwie, o ile tylko zdoła - całkowicie wykasowując mnie z życia córki, zrobi dla niej najlepsze, co można. A córka..? Na przykład dzisiaj powiedziałem jej: "Misiu, nie mów, że nie kochasz mamy. Na pewno ją kochasz - i nie myśl w żadnym razie, że musisz kochać albo ją albo mnie. Możesz i powinnaś nawet kochać i ją, i mnie." A Mała na to: "Przestań tak mówić. Myślisz, że nie wiem, co ona zrobiła i co teraz robi? Dlaczego ty ją ciągle usprawiedliwiasz?" - post 300

Tak wiem, chodzi Ci raczej o zdrowie psychiczne córki Marka - ale tak długo jak matka walczy tak długo tam nic się nie poprawi.

ulle napisał/a:

Może podam taki przykład - zawzięty palacz, który wiele razy rzucał palenie, zawsze bezskutecznie usłyszał nagle od lekarza, jakie są konsekwencje jego palenia.
Przestraszył się niewiarygodnie.
Znane są przypadki, że ktoś taki potrafił rzucić palenie w jednej sekundzie.
Jeśli Marek przestraszy się tego, jak skończyć może jego dziecko jest w stanie natychmiast działać, by uratować dziecko - no ok. napiszę wprost, on zmądrzeje w jednej chwili i będzie wiedział, w jaki sposób rozmawiać z własnym dzieckiem.
Powoli, krok po kroku zacznie się proces uspokajania tego dziecka. Od lat ta dziewczynka żyje w permanentnym konflikcie samej ze sobą, jest po prostu rozdarta między młotem i kowadłem, cały jej system nerwowy szaleje i dokonuje spustoszeń w młodym organizmie.
Należy uspokoić jej nerwy, a niestety komórki nerwowe nie regenerują się tak szybko.
Potrzebny będzie czas, ogromna cierpliwość i mnóstwo miłości.

A co Marek od trzech lat robi jak nie walczy o zdrowie/równowagę psychiczna u córki? Myślisz że nie wie o zagrożeniach?

MarekDV napisał/a:

To sytuacja bez dobrego wyjścia i w miarę jej rozwoju coraz bardziej to do mnie dociera. Nikt przecież tak naprawdę nic nie "wygra" przy takim konflikcie, niezależnie od ostatecznej decyzji sądu. A moja córka straci najwięcej - zupełnie bez cienia winy z jej strony przecież...post 261

On sam nic nie zrobi do tego potrzebna jest druga strona ale co z tego że my to wiemy i Marek skoro tamta wciąż dolewa benzyny do ognia?
A córka wciąż boi się że matka ją zabierze?

ulle napisał/a:

Jeśli natomiast Marek nie jest w stanie przeskoczyć swojego ego i nie pojmie, co grozi jego dziecku, to znaczy, że ten człowiek nie dorosł do roli ojca i nie powinien uczyć w szkole, ponieważ szwankuje u niego empatia, inteligencja emocjonalna i generalnie nie potrafi być człowiekiem odpowiedzialnym ani za siebie, ani za nikogo innego.

Dlaczego masz tak skrają opinie o Marku - bo nie realizuje Twojej wizji opieki nad córką?

ulle napisał/a:

Od niego wszystko powinno się zacząć i na dziecku zakończyć.
A jaka matka była ta kobieta i jakim człowiekiem, to na ten moment nie ma znaczenia. Na nią przyjdzie odpowiedni czas i niestety albo możliwe będzie porozumienie między tymi ludźmi, albo dalej żreć się będą aż do śmierci jednej ze stron.

On sam nie jest wstanie tego zakończyć.
Ogromne znaczenie ma to jakim człowiekiem jest eks/matka gdyż to ona tak negatywnie wpływa na córkę - to ona chciała i chce córkę wywieść z jej "świata" to ona od trzech lat niszczy psychicznie córkę, to ona zaczęła pogrywać dzieckiem, to jej działania wynikające z chęci zniszczenia wizerunku ojca u córki doprowadziły do tego że córka ją znienawidziła i nie chce mieć z nią kontaktu  - naprawdę poczytaj kilka pierwszych stron gdzie Marek to opisuje bo to tam się zaczęło.
Ulle ja rozumiem o co się martwisz tylko w przeciwieństwie do Ciebie o stan córki oskarżam matkę. I uważam że tak długo jak tamta walczy o córkę tam nie będzie dobrze bo jak ma być skoro mała od lat boi się że matka ją zabierze? Bo przecież o to tutaj chodzi o jej strach.

1,126

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Maku, na razie napiszę tak krótko - a czy Ty lepiej byś się czuł wiedząc, że któreś z rodziców o Ciebie nie walczy, bo ma na Ciebie wywalone?
Oni walczą o dziecko oboje.

Matka zainwestowała wiele w związek z Markiem, a przecież wyszła z tego związku goła i wesoła, jak to się mówi w samych skarpetkach na dodatek pozbawiona możliwości wychowywania własnego dziecka.
Fakt, sama odeszła.
Jednak czy związek z Markiem miał, według niej, przyszłość? Tu na forum zawsze piszemy " ten związek nie ma dla ciebie przyszłości, więc wiej".
Nie mam nic do Marka, a już na pewno daleko mi do podważania jego kompetencji zawodowych. Pisałam tak, ponieważ chciałam przyjrzeć się sprawie pod różnymi względami - czysta spekulacja, na co są szanse, a na co szanse są zerowe.

1,127 Ostatnio edytowany przez maku2 (2022-11-03 13:21:04)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
ulle napisał/a:

Maku, na razie napiszę tak krótko - a czy Ty lepiej byś się czuł wiedząc, że któreś z rodziców o Ciebie nie walczy, bo ma na Ciebie wywalone?
Oni walczą o dziecko oboje.

I tak długo jak walczą tam się nie polepszy. I co tutaj doradzisz?

ulle napisał/a:

Matka zainwestowała wiele w związek z Markiem, a przecież wyszła z tego związku goła i wesoła, jak to się mówi w samych skarpetkach na dodatek pozbawiona możliwości wychowywania własnego dziecka.

Raczej przesadzasz jej się należy 30% po spłacie kredytu tego co zostało ze sprzedaży.
Ale spójrzmy na to pod innym kątem - co ona wniosła do związku że ma wyjść z niego z czymś więcej niż wniosła?
Pozbawiła się możliwości codziennego wychowywania dziecka wyjeżdżając 600 km dalej nie widzisz tego? Że o sądzie nie wspomnę.

ulle napisał/a:

Fakt, sama odeszła.
Jednak czy związek z Markiem miał, według niej, przyszłość? Tu na forum zawsze piszemy " ten związek nie ma dla ciebie przyszłości, więc wiej".

No i odeszła czy ja lub ktoś inny to neguje, podważa jej wybór odejścia od Marka?
Ja jedyni uważam że Marek miał prawo zawalczyć o córkę jak również o stosowną kwotę za mieszkanie dla eks jak również twierdzę ze to matka swoim postępowaniem doprowadziła do tego że córka mówi iż ją nienawidzi.

ulle napisał/a:

Nie mam nic do Marka, a już na pewno daleko mi do podważania jego kompetencji zawodowych.

Naprawdę nie pamiętasz co napisałaś? Bo mi to zabrzmiało inaczej.

ulle napisał/a:

Pisałam tak, ponieważ chciałam przyjrzeć się sprawie pod różnymi względami - czysta spekulacja, na co są szanse, a na co szanse są zerowe.

Przecież od kilku wpisów jedziesz po Marku na maksa, na co zwracałem Ci uwagę i pytałem dlaczego tak twierdzisz, gdzie to widzisz i nie dostając odpowiedzi znalazłem się w jakimś fan klubie Marka.
Cały czas zwracam Ci uwagę że za córkę odpowiadają oboje rodziców tylko co ma jeden z rodziców zrobić gdy drugie leje benzynę do ognia?
Jak Marek ma skłonić córkę do kontaktów z matką gdy ta do córki mówi że jej ojciec jest psycholem?

Zobacz historię Witolda41 można się dogadać? Można, to dlaczego matka po trzech latach nadal nie bierze pod uwagę słów córki?

1,128 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-11-03 14:38:06)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Maku, ja patrzę na to w ten sposób - kobieta odeszła od faceta tak, jak stała i odstrzelila od niego 600 km, uciekła do swojej rodziny, zdaniem Marka raczej patologicznej a już na pewno dziwnej.
Ta kobieta uważa autora za psychola, ponieważ wiele razy była świadkiem tego, że on nie zachowuje się normalnie.
Sam o sobie pisał, że ma dwie twarze - jedna w szkole, druga w życiu prywatnym.
Ta kobieta musiała mieć tego faceta po kokardki, aż w końcu uznała, że dłużej tego nie zniesie.
Jak stała, tak wyszła.
Nie wiadomo, jakie tam akcje odchodziły, bo Marek tego nie napisze, jednak musiało być ostro, skoro kobieta w popłochu uciekła, byle dalej od źródła zagrożenia.

I widzisz, ja widzę to tak - za długo trwa już ta wojna między nimi.
Normalna sprawa byłoby, gdyby szarpali się kilka miesięcy, jednak aż cztery lata i końca nie widać?
Mało tego, jest coraz gorzej.
No ale ok, niech łapią się za łby, ale kurcze jedno powinno do nich docierać - dobro ich własnego dziecka.
Są sytuacje, gdy rozsądny człowiek zaciska zęby i przynajmniej w tej sprawie dogaduje się z byłym partnerem/ partnerką.
Tu tego nie ma, więc o czym to świadczy?
Czyżby o tym, że z Markiem wszystko jest ok?
No nie jest - patrz na owoce jego działań. Widzisz jakie są fakty?
Matka zna doskonale swojego byłego partnera, który przez dekadę nawet się z nią nie ożenił i wie, że w życiu nie dogada się z nim, gdyż prędzej kamienie będą sraly, niż on w czymkolwiek ja zrozumie i pójdzie jej na rękę.
Minęło tyle lat, a ci ludzie dalej tkwią w martwym punkcie.
Jakie wydają o sobie świadectwo?

Spotykasz człowieka, który o wszystkich osobach ze swojej rodziny mówi źle i co myślisz o takim człowieku?
Współczujesz mu czy raczej patrzysz na niego podejrzanie uważając, że rozmawiasz z psycholem?

1,129

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

widzisz Ulle.
Japończycy uważają że każdy z nas ma az 3 twarze.
1 która pokazuje całemu światu.
2 która pokazuje tylko rodzinie i przyjaciołom.
3 która nie pokazuje nikomu.
to ta 3 jest tą prawdziwą.

Nie wiem czemu tak sie tego fragmentu czepiłaś.
Przecież to oczywiste ze inaczej zachowujemy sie w pracy a inaczej w domu.

1,130

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ale aż tak inaczej, że domownik ma problem z naszym zachowaniem i boi się nas?
Jednym z powodów odejścia od niego tej kobiety był zarzut, że bywa agresywny, wybuchowy, chamski i nieprzewidywalny i że ona się go boi.
Marek sam o tym napisał.
Nam tłumaczył to w ten sposób, że denerwował się kredytem, był zarobiony itd, ktoś z użytkowników zwrócił uwagę na te jego agresję i zaczął dopytywać. Marek tłumaczył się w taki sposób.
Szeptuch, naprawdę uważasz, że mógłam pominąć coś takiego i uznać, że nie ma nic w tym, że ta kobieta boi się Marka?
Przecież wiadomo, że gdy o tym przeczytałam, to od razu wyobraziłam sobie to wszystko i wyrobiłam odpowiednie zdanie.
Nie ma dymu bez ognia.
A to, że ta sprawa trwa już tyle lat, to dla mnie tylko dowod na to, że sprawa ma drugie i trzecie dno.
A przecież powinni dogadać się chociażby w sprawie dziecka. To nauczyciele, ludzie na poziomie, więc o co chodzi?
Wiadomo o co.

1,131

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Przeczytaj sobie mój pierwszy wpis. Jest tam napisane, że jako powód chęci odejścia moja eks podała, że jestem "agresywny, wybuchowy, chamski i nieprzewidywalny" i że "boi się mnie"? No raczej nie. Po prostu czytasz, co chcesz widzieć.

Owszem, napisałem, ze jako "inny zarzut" wymieniła to, iż jestem "cholerykiem". I ja się o tyle z tym zgodziłem/zgadzam, że rzeczywiście zdarzało mi się gwałtownie reagować NA PEWNE KONKRETNE SYTUACJE. Ale NIGDY WOBEC NIEJ. Teraz też, jeżeli jestem spóźniony ze zleceniem i nagle komputer mi padnie, bywa, ze powiem pod nosem "jprdl!". Ty wyciągnęłaś z tego wniosek, że "mam dwie twarze" i posiłkując się mocno podważanymi przez wiele autorytetów w dziedzinie teoriami jednego z największych chyba żyjących narcyzów RP (magistra socjologii, nawiasem mówiąc) zrobiłaś od razu ze mnie psychopatę. Ale ona DŁUGO próbowała "sprzedać" mi historyjkę o wypaleniu się uczuć, braku dawnego pożądania, różnicy charakterów, etc. Dopiero z czasem zaczęła realizować przygotowany z pomocą przyjaciółek i rodziny plan zrobienia ze mnie "wariata".

Fakty się nie zgadzają? Tym gorzej dla faktów! wink

Moja była KŁAMAŁA, że chce się wyprowadzić do swojej rodziny. Od dawna (to się, niestety, okazało dopiero z czasem) miała "romans" z obecnym panem. Od dawna planowała wyprowadzkę do niego, a nie do żadnej "rodziny". Czekała jedynie na dogodny moment - za ten uznała mój "totalny dół" po terapii nowotworowej i, co zapewne najważniejsze, sfinalizowanie spraw rozwodowo-finansowych przez nowego partnera, a co za tym poszło, "zwolnienie się nowego gniazdka".

Po co KOLEJNY RAZ wyciągasz to, że się z nią nie ożeniłem? Wyraźnie napisałem kilka razy przecież, że to ONA NIE CHCIAŁA formalizować naszego związku.

A, jeszcze "tłumaczył, że denerwował się kredytem"... No nie - nie tłumaczyłem, że co miesiąc, w dniu spłaty kredytu, chodziłem po domu i rzucałem "mięsem" tak, że wszyscy "chowali się po kątach". Ale wyobraźnia Ci służy, to przyznaję.

1,132

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ulle.
Moja zona to nauczycielka i ja naprawdę znam to środowisko.
Wszystko mogę powiedzieć, ale nie to że to ludzie na poziomie smile

Co do reszty to należy sobie zadać pytanie o ile fakt kochanka sprawił że nagle te wszystkie zle cechy autora zaczęły grac główną role.
Sama dobrze wiesz,że kochanek czy kochanka sprawia ze nagle nasz partner,do którego do tej pory nic nie mieliśmy,nagle staje sie persona non grata w naszym domu,nagle wszystkie jengo wady urastają do niebotycznych rozmiarów.

dodatkowo ona nie uciekła gdzie pieprz rośnie,tylko do kochanka.
Dlatego tez w tej "ucieczce" nie zabrała córki?
Serio ulle gdyby autor był takim agresywnym potworem, to czy kochająca matka zostawiła by z nim dziecko?
Więc albo autor nie bywał agresywny,albo matka nie kocha dziecka.
Sama przyznasz że 3 opcji nie ma.

1,133 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-03 17:36:18)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
ulle napisał/a:

Maku, ja patrzę na to w ten sposób - kobieta odeszła od faceta tak, jak stała i odstrzelila od niego 600 km, uciekła do swojej rodziny, zdaniem Marka raczej patologicznej a już na pewno dziwnej.
Ta kobieta uważa autora za psychola, ponieważ wiele razy była świadkiem tego, że on nie zachowuje się normalnie.

Nigdy wcześniej nie spotkałaś się z tym, że ktoś sobie coś roi, zmyśla,kłamie,oskarża bezpodstawnie,zaprzecza, wypiera, albo wyolbrzymia wzmacnia wady, bardziej krytycznie i negatywnie osądza przedstawia zachowania partnera partnerki
którego się zdradza ,mając romans ?
O potencjalnie wieloletnim i rozpoczętym , dużo wcześniej romansie eks Marka
nie przeczytasz w pierwszych jego postach,bo przez jakiś czas w ogóle nie było wiadomo że ona  kogoś ma na boku
Sama nawet jeszcze utrzymywała do czasu, wersję "wypalenia" różnic charakterów  i  opcję odejścia do rodziny,a nie że kogoś ma.
Tu pełno jest takich historii robienia wariatów ze zdradzonych.
Nawet często na początku osoby mające swoje wątki dają sobie rękę ucinać że odchodzący nie ma nikogo
i są przeświadczeni że świetnie znali swoich partnerów partnerki wierzą usprawiedliwiają tłumaczą nawet bronią biorą część winy na siebie
okazuje się często że ktoś trzeci się pojawił i to nie leki,depresja wypalenie tylko zdrada romans nadzieja na inne życie niby lepsze
a to co było wstecz jest dyskredytowane ,unieważniane,

1,134 Ostatnio edytowany przez maku2 (2022-11-03 17:03:28)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
ulle napisał/a:

Maku, ja patrzę na to w ten sposób - kobieta odeszła od faceta tak, jak stała i odstrzelila od niego 600 km, uciekła do swojej rodziny, zdaniem Marka raczej patologicznej a już na pewno dziwnej.

Odeszła to fakt ale powodów nie znamy - może Marek to psychol a może jej się znudziło a może pokochała innego a może to jej padło na mózg - tego nie ustalimy na 100%.
Jej odejście nie było takie do końca jak przedstawiasz - najpierw wyprowadziła się pod jakiś adres w mieście gdzie mieszkali(Marek do dzisiaj chyba nie wie gdzie ona mieszkała)później wyprowadziła się do rodziny ale według mnie nie dlatego żeby być jak najdalej od Marka tylko tam miała pewny kąt a za miedzą nowego faceta.
Przypominam również ze zabrała meble jak również miała swoje pieniądze.
Jak sobie wyobrażasz inne jej wyjście niż takie jakie sama zrobiła?

ulle napisał/a:

Ta kobieta uważa autora za psychola, ponieważ wiele razy była świadkiem tego, że on nie zachowuje się normalnie.

Skąd o tym wiemy...od Marka to dlaczego jedne jego wpisy uważasz za prawdę a inne za kłamstwo?Cały czas polecam co on pisał i jak pisał na początku. Mało masz tu przypadków gdzie on/ona rzuca w męża/żonę takie teksty nie mające pokrycia w latach przeżytych? Ona jest dla Ciebie wiarygodna?
Zobacz co napisał w pierwszym poście

MarekDV napisał/a:

Moja partnerka chce odejść, ponieważ - jak twierdzi, "dusi się w naszym związku" i "nic już do mnie nie czuje", nie kocha mnie. Oświadczyła, że chce się wyprowadzić w swoje rodzinne strony (czyli zamieszkać blisko 600 km od naszego aktualnego miejsca zamieszkania) i zabrać ze sobą naszą córeczkę. W bliżej mi nieznany sposób (chyba Internet) odnowiła starą znajomość z mężczyzną "z jej stron" (znała go na studiach, ale rzekomo wtedy tylko byli znajomymi) i obecnie jest na etapie wymiany z nim telefonów, smsów, kontaktu przez FB i chyba raz przynajmniej się z nim spotkała (on do niej tutaj przyjechał).

Czy tam jest mowa że ma go za psychola? A kiedy zaczęła się ta śpiewka...czy nie wtedy gdy nie zgodził się na zabranie córki?
Czy jasno napisane czemu ona tam pojechała?
I skąd wiemy że Marek nie został zdradzony zanim oficjalnie ona od niego odeszła?
Ale ona ma Marka za psychola i to jest prawdziwa prawda?

ulle napisał/a:

Sam o sobie pisał, że ma dwie twarze - jedna w szkole, druga w życiu prywatnym.

W pracy też taką mam bo gdybym powiedział szefowi co o nim myślę to bym wyleciał - to robi ze mnie psychola?

ulle napisał/a:

Ta kobieta musiała mieć tego faceta po kokardki, aż w końcu uznała, że dłużej tego nie zniesie.

Odeszła i ok, przecież my nie roztrząsamy dlaczego się rozstali i kto tutaj winny.

ulle napisał/a:

Jak stała, tak wyszła.
Nie wiadomo, jakie tam akcje odchodziły, bo Marek tego nie napisze, jednak musiało być ostro, skoro kobieta w popłochu uciekła, byle dalej od źródła zagrożenia.

Ulle przyznaj że Ty nie czytałaś tej historii...UCIECZKA...POPŁOCH...ŹRÓDŁO ZAGROŻENIA...piszemy o tej samej historii?
Przecież plan miała plan odejścia

MarekDV napisał/a:

Jej "oficjalny" plan, czyli taki, jaki mnie przedstawiła, jest taki:
1. córka kończy drugie półrocze roku szkolnego;
2. ona sobie znajduje pracę w mieście tuż obok wsi, w której mieszkają jej rodzice i siostry;
3. sprzedajemy mieszkanie i dzielimy się po połowie tym, co zostanie po uregulowaniu reszty kredytu;
4. potem (cytuję): "zrobię, co będę chciała ze swoim życiem, a ciebie to już nie może interesować."

To popłoch? Pierwszy post Marka 2019-01-18 a info o jej wyprowadzce z 2019-02-06 - ucieczka?

ulle napisał/a:

I widzisz, ja widzę to tak - za długo trwa już ta wojna między nimi.
Normalna sprawa byłoby, gdyby szarpali się kilka miesięcy, jednak aż cztery lata i końca nie widać?
Mało tego, jest coraz gorzej.

Tu się zgadzam tylko co zrobić kiedy ona nadal chce mieć opiekę nad córką?

ulle napisał/a:

No ale ok, niech łapią się za łby, ale kurcze jedno powinno do nich docierać - dobro ich własnego dziecka.
Są sytuacje, gdy rozsądny człowiek zaciska zęby i przynajmniej w tej sprawie dogaduje się z byłym partnerem/ partnerką.
Tu tego nie ma, więc o czym to świadczy?

Bo tutaj jest ogromny problem odległości.
Eks walczy o opiekę i chce córkę zabrać 600 km dalej.
A Marek na to się nie zgadza, mało tego córa chce z nim być.
Poradzisz jak Marek ma zmotywować do zmiany zdania eks?
Jak on ma się dogadać jak tamta nie chce się dogadać i stawia jasne żądania - córka i kasa.

ulle napisał/a:

Czyżby o tym, że z Markiem wszystko jest ok?

A działania eks świadczą że z nią wszystko jest ok?

ulle napisał/a:

No nie jest - patrz na owoce jego działań. Widzisz jakie są fakty?

Fakty są takie że psychologowie, psychiatrzy, Policja i inne instytucje oraz sąd stanęły po stronie Marka i on dostał opiekę nad córką. Takie są fakty.

ulle napisał/a:

Matka zna doskonale swojego byłego partnera, który przez dekadę nawet się z nią nie ożenił i wie, że w życiu nie dogada się z nim, gdyż prędzej kamienie będą sraly, niż on w czymkolwiek ja zrozumie i pójdzie jej na rękę.

Ma jej pójść na rękę czyli przekazać opiekę nad córką i kasy ile ona żąda?
A jeśli nie to co masz na myśli mówiąc o pójściu na rękę?

ulle napisał/a:

Minęło tyle lat, a ci ludzie dalej tkwią w martwym punkcie.
Jakie wydają o sobie świadectwo?

Że są siebie warci?

ulle napisał/a:

Spotykasz człowieka, który o wszystkich osobach ze swojej rodziny mówi źle i co myślisz o takim człowieku?
Współczujesz mu czy raczej patrzysz na niego podejrzanie uważając, że rozmawiasz z psycholem?

Dlaczego psycholem? Ponawiam skąd takie u Ciebie stwierdzenia?
Bo była go tak nazywa?
Dlaczego to jest dla Ciebie wiarygodne a inne wpisy Marka są kłamstwem?

1,135 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-11-03 17:14:36)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Sorki, ale to jaka była ex czy jaki był Marek dla sytuacji dziecka lat 10 jest bez znaczenia.
Rozumiecie że takie dziecko w całym tym stresie zmiany sytuacji ma dodatkowo stres bycia między młotem a kowadłem, w sytuacji kogoś od kogo się wymaga rozstrzygnięcia na miarę sądu i że to jest ponad jego siły psychiczne?
Więc po co tkwić na poziomie analizy jaką jest jego ex skoro nie to jest clue  problemu.

1,136

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

Sorki, ale to jaka była ex czy jaki był Marek dla sytuacji dziecka lat 10 jest bez znaczenia.
Rozumiecie że takie dziecko w całym tym stresie zmiany sytuacji ma dodatkowo stres bycia między młotem a kowadłem, w sytuacji kogoś od kogo się wymaga rozstrzygnięcia na miarę sądu i że to jest ponad jego siły psychiczne?
Więc po co tkwić na poziomie analizy jaką jest jego ex skoro nie to jest clue  problemu.

Niegrzecznie byłoby nie odpowiedzieć Ulle.

1,137

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Postawiłbym podobne pytanie jak maku "Dlaczego należy tu używać słowa psychol?"

1,138 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-03 17:48:11)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

Sorki, ale to jaka była ex czy jaki był Marek dla sytuacji dziecka lat 10 jest bez znaczenia.
Rozumiecie że takie dziecko w całym tym stresie zmiany sytuacji ma dodatkowo stres bycia między młotem a kowadłem, w sytuacji kogoś od kogo się wymaga rozstrzygnięcia na miarę sądu i że to jest ponad jego siły psychiczne?
Więc po co tkwić na poziomie analizy jaką jest jego ex skoro nie to jest clue  problemu.

W sumie rozumiemy i masz rację
tyle że Ulle coś przegapiła jednak  ,coś co miało  znaczenie a czym bez sensu jest usprawiedliwiać eks 
i co niestety się ciągnie dalej w tej historii, powodując utrwalając urazy w córce , to rozdarcie, lęk,przygnębienie i gniew .
Niestety to rozdarcie powoduje ucieczkę  przed tym byciem "między młotem a kowadłem "w tłumienie niektórych uczuć i eskalowanie innych stąd depresja
Szukaniem winnych nie wyleczy się depresji, my se najwyżej podyskutujemy i pokłócimy .

1,139

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ja tam jej nie usprawiedliwiam.
Uważam ją za mniej bystrą od autora, nie widzącą  skutków swoich działań, histeryczne.
Myślę  że po swojemu kocha córkę.
Marek teoretycznie widzi więcej, ma większy wpływ na sytuację a rozgrywa ją po swojemu, główny motyw: zemsta na niej  na ten moment.
Ja nie spostrzegam go jako  słabszej ofiary w tym układzie


.

1,140

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

Ja tam jej nie usprawiedliwiam.
Uważam ją za mniej bystrą od autora, nie widzącą  skutków swoich działań, histeryczne.
Myślę  że po swojemu kocha córkę.
Marek teoretycznie widzi więcej, ma większy wpływ na sytuację a rozgrywa ją po swojemu, główny motyw: zemsta na niej  na ten moment.
Ja nie spostrzegam go jako  słabszej ofiary w tym układzie


.

A możesz łaskawie wskazać gdzie lub jak on się mści na byłej?

1,141

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ela
Pozostawisz kolejne pytanie bez odpowiedzi?

1,142 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-03 19:32:38)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

Ja tam jej nie usprawiedliwiam.
Uważam ją za mniej bystrą od autora, nie widzącą  skutków swoich działań, histeryczne.
Myślę  że po swojemu kocha córkę.
Marek teoretycznie widzi więcej, ma większy wpływ na sytuację a rozgrywa ją po swojemu, główny motyw: zemsta na niej  na ten moment.
Ja nie spostrzegam go jako  słabszej ofiary w tym układzie
.

Z tą zemstą to dyskusyjne i kontrowersyjne nie dojdziemy do  tego Ela znowu skończy się szumem i plebiscytem, osądzaniem, bez końca, kto co i jak i kiedy,podobnie, można interpretować tę miłość matki "na jej sposób" - dowolnie i jej tęsknotę,intencje motywacje itp
mała też na swój sposób bez wątpienia tęskni za mamą z przeszłości,za tamtym życiem i światem
jaka  by ta matka nie była, była znośna innej nie znała, ale też mi się wydaje się, że córka przeżywa  "żałobę po stracie" tamtej matki, oraz ma syndrom porzucenia,  ta "nowa,odmieniona" mama jest nie do poznania i nie do przyjęcia na teraz za dużo mała widziała i usłyszała
Przeczytałem już drugi raz od początku wątek i motyw urazów,żalu,goryczy istnieje to fakt u Marka normalka, ale też nie wybija na pierwszy plan w jego postach, czasem jest czymś marginalnym, do opisu przez niego każdego epizodu, da się przyczepić i interpretować to jego pisanie dowolnie według własnego uznania, przekonania, doświadczenia  intencji, emocji etc 
Od samego początku martwi się o córkę jak sobie z tym rozstaniem i wyprowadzką do rodziny matki i z rozłąką z nim poradzi i o swoją z nią przyszłą,niewiadomą relacje, najpierw jak był przekonany, że eks nikogo nie ma,a potem jak się dowiedział że "wypalenie ","duszenie się"  ma imię
Od pewnego momentu słyszy też szantaż i groźby alienacją, jak nie ulegnie w sprawie mieszkania,potem nagle eks wyprowadza się do koleżanki, później nie do rodzina a do Krakowa do "nowego/starego" kochanka teraz partnera
Komentarze Marka o amancie,"bojfrendzie", wcale nie są jakieś ekstremalnie, wybitnie, złośliwe
Nie odbiegają rażąco od komentarzy na taki czas w takiej sytuacji od innych zdradzonych w innych wątkach, podobnie jest z komentarzami o eks,niepokojące są pewne sygnały o jej zachowaniach histerycznych, sprzecznych z jej deklaracjami,jednak pewne plany wypełnia i nie odpuszcza na jotę w nieczystych sposobach którymi chce osiągnąć cele.To też powoduje w córce nowe dysonanse i urazy 
On Marek wie  co czuje i czym się napędza, też za niego się do tego nie dojdzie, nie ma co się o to spierać
najgorsze że córka była zupełnie niegotowa w szoku i była  świadkiem wielu kłótni i dyskusji  i to jest największe zło, które teraz objawia się depresją
rola matki w tym co się działo jest przeogromna i nie ma dla niej usprawiedliwienia, czymkolwiek
dlatego odpuszczenie wydaje się takie trudne.

1,143

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Maku, Poczytaj sobie moje posty, bo inaczej pomyślę, że płacą Ci tutaj od nakręcania dyskusji, albo że masz sklerozę, albo że mnie zaczepiasz ze złośliwości lub  z miłości:)
Blaaagam big_smile

1,144

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ela, ja rozumiem Twoje argumenty (żeby dla dobra dziecka schować dumę do kieszeni i nawet "stracic" dla dobra dziecka), ale pomijasz, że przy takim zachowaniu Marka eks do porozumienia nie dojdzie. I w takich sytuacjach to jest właśnie najgorsze - brak rozwiązaniaz które nie byłoby destrukcyjne dla dziecka. A to z kolei potwierdza,  że w przypadku zdrady osoba zdradzona (zazwyczaj bardziej skupiona na dobru dzieci) powinna szykować się na najcięższą wojnę,  żeby mieć po prostu przewagę i móc wymuszać pewne kompromisy. A jak druga strona zachowuje się względnie ok, to po prostu można z takich możliwości nie korzystać.

1,145

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Bozesz, ale wy się ludzie modlicie do tych instytucji! Jakby bez sądu  ludzie nie mogli palcem ruszyć,  jakby to było jakiś system totalitarny, że jak dało się sprawę do sądu to już trzeba czekać na ścięcie,  albo płacić prawnikom. To chodzi o ich dziecko, a nie o  dziecko sędziego.
Paslawek, mama nie zmieniła się dla dziecka na początku na inną mamę.
Mama zmieniła się na początku w inną żonę.
A reszta to już efekt konfliktu Marka z żoną.

1,146 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-03 19:17:29)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

Bozesz, ale wy się ludzie modlicie do tych instytucji! Jakby bez sądu  ludzie nie mogli palcem ruszyć,  jakby to było jakiś system totalitarny, że jak dało się sprawę do sądu to już trzeba czekać na ścięcie,  albo płacić prawnikom. To chodzi o ich dziecko, a nie o  dziecko sędziego.
Paslawek, mama nie zmieniła się dla dziecka na początku na inną mamę.
Mama zmieniła się na początku w inną żonę.
A reszta to już efekt konfliktu Marka z żoną.

Raczej zmieniła się szybko w nie-żonę
Nic w tym niezwykłego jeżeli córka zauważyła zmianę to spowodowało zmianę widzenia matki
Dla niej widocznie to było tożsame  - mama to żona taty

1,147 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-11-03 21:14:24)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

W dalszym ciągu uważam, że ten konflikt trwa stanowczo za długo i mocno daje do myślenia dlaczego Ci ludzie już tyle lat pozostają we wzajemnej do siebie nienawiści i dlaczego nie chronią własnej córki.
To jakaś samonapędzająca się nierozwiązywalna wykańczalnia za życia?
Ludzie rozstają się i nie ma w tym niczego dziwnego ani nienormalnego. Wiadomo, że przez jakiś czas buzują między nimi złe emocje, bywa ostro, jednak po kilku czy kilkunastu miesiącach wszystko jakoś się uspokaja i powoli wraca do normy. Przychodzi obojętność i pogodzenie się z koniecznością rozstania - każdy rozumie, że takie jest życie i trudno, czasem trzeba przyjąć na klatę porażkę i żyć dalej.
Tak bywa najczęściej, znamy to nawet z forum.
Tu jednak mamy przypadek, że koszmar trwa już cztery lata i końca nie widać.
Co może pomyśleć sobie osobą obserwująca sprawę z boku?
Ze to normalne i typowe?
Jakby tego było mało dwoje wykształconych ludzi stawia własne dziecko między młotem a kowadłem. Nastolatka od czterech lat musi wybierać między rodzicami, a wybór jest tylko jeden, biały charakter czyli ojciec, bo jak można wybrać zła matkę.
Myślę, że nie ma sensu jednoznacznie wskazywać osoby winnej, tylko skoncentrować się na dziecku.
Zdaniem Marka winna rozwalenia rodziny jest była partnerka, a zdaniem byłej partnerki winien jest Marek.
Ci ludzie od lat nie mogą uspokoić swoich emocji.
A czy naprawdę musimy rozmawiać w takim kontekście , które z nich jest ofiarą, a które katem?
Marek uważa, że on jest ofiarą.
Ta kobieta uważa siebie za ofiarę okradziona z należnych jej pieniędzy i córki.

Byliśmy ich materacem albo świadkiem tego, jak naprawdę wyglądało ich codzienne życie?
Bazujemy tylko na tym, co napisał autor.
Niektórzy czytają jego posty wprost nie doszukując się treści ukrytych między wierszami, a niektórzy czytają inaczej i starają się odnaleźć treści ukryte między wierszami.
Jeśli chodzi o mnie to od tej pory będę unikała jakiejkolwiek oceny postępowania Marka i tej kobiety, jeśli chodzi o ich związek.
Cokolwiek bowiem bym napisała jest do podważenia, bo ja świadkiem wydarzeń nie byłam, nie znam tych ludzi osobiście itd.
Oni oboje znają prawdę i toczą boje o to czyja prawda jest prawda, a czyja oszczerstwem i kłamstwem.
Ja będę trzymała się tylko problemu z córką i tego, że konflikt mocno się wydłużył i pora najwyższa zrobić z tym porządek. Reszta w ogóle nie będzie mnie interesowała.

Może Marek odpowie nam na kiedy przewiduje koniec tego koszmaru?
Czy jego zdaniem idzie ku finałowi czy zmierzają dopiero do półmetka?
Czy to skończy się kiedys i kiedy mniej wiecej, czy nie ma szans?
Jest wątek Witolda, tego od Hindusa z internetu i proszę bardzo, jak miło jest czytać to, co dzisiaj napisał Witold.
Niebo a ziemia, a przecież tam też są dzieci, sprawy majątkowe i też zdrada kobiety w tle. Przykra i smutna historia, ale ci ludzie potrafili siąść i na spokojnie porozmawiać, dogadać się i rozstać na jakimś poziomie.

Da się więc załatwiać takie rzeczy?
Da się, ale jak widać wszystko zależy od ludzi, którzy rozumieją, że dla dobra dzieci trzeba usiąść i spokojnie wszystko ustalić.

Widzę, że jakoś nieskładnie budowałam zdania, sorry, to dlatego, że za ścianą słyszę darcie się dwulatka, kłótnie rodziców dziecka i dudniący na cały regulator telewizor, a łeb mi dzisiaj pęka.

1,148

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ulle wiesz ze Cie lubię i szanuje za Twoje mądre i trzeźwe osady ale w tym wypadku to teraz piszesz w sumie same truizmy. Przecież wiadomo że najważniejsze jest dobro dziecka i że to dziecko najbardziej cierpi w tej sytuacji. Zapewne było świadkiem zdarzeń i rozmow których świadkiem być nie powinno. To pewnie w znacznym stopniu zbudowało mu tez obraz matki. Niemniej jednak są dzieci które widzą i czują więcej bez udziału w tym rodziców i podpowiadania że Mama to jest taka czy siaka. Ja pamiętam jak już w przedszkolu wiedziałam i czulam że coś jest nie tak z tatą. Że jak dziwnie przekręcą klucz w zamku to znaczy ze będzie dziwnie chodził mówił i pachniał czymś co się w przyszłości okazało wódka. Mama nie musiała siedzieć i chlipać mi w rekaw że tata jest be bo pije. Sama czulam że taki tata jest niefajny, ze wtedy mnie zaniedbuje, że ja go takiego nie chce i nie akceptuje. Czulam z jednej strony czujność a  drugiej złość na takie jego zachowania i te uczucia złości zostały mi w sumie już przez całe życie. Obecnie to nie jest może złość ale jednak żal I dystans który sprawia że nigdy nie był i nie będzie dla mnie tak ważny jak Mama. No niestety. Mysle ze tez nie bez znaczenia jest gdy się jest jedynakiem. Wtedy takie sygnały zmiany rodzica odbiera się jeszcze bardziej i silniej bo nie ma rozproszenia uwagi na rodzeństwo. Cały świat kręci się wokół relacji z rodzicami więc łatwiej wychwycić znaki alarmowe, bez pomocy drugiego rodzica.
Corka Marka widocznie to wszystko tez wyczuwala. Być może podobnie jak jak poczula żal I złość do matki a zarazem lek ze chce ją zabrać  od taty bo jej poczucie bezpieczeństwa zbudowało się wlasnie wokół taty ( tak jak moje kiedys wokol mamy). Dlatego zeby tu moglo byc dobrze to madrze powinna podejsc glownie matka. To ona powinna zrozumieć ze jeśli chce swoje dziecko odzyskać to powinna je paradoksalnie puścić wolno w sensie pozwolić decydować z kimś chce być a sama tylko pielęgnować kontakt i zapewniać ze jest i będzie zawsze. Ona tymczasem na siłę próbuje wymuszać miłość  i obecnosc przy niej córki w mysl zasady " należy mi się bo jestem matką". Na takie głupie działanie ex Marek niestety nie ma wpływu i dopóki ta kobieta nie zmieni swego postępowania to piekło będzie trwać:(

1,149

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Feniks, a jak Ty radzilabys zorganizować tym ludziom spotkanie pod względem logistycznym, żeby mogli spokojnie porozmawiać itd.
Marek ma poprosić o rozmowę czy lepiej, żeby zrobiła to ona, albo on pojechałby do niej lub spotkali się w połowie drogi?

1,150

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Jest mniej więcej tak, jak napisała Feniks w ostatnim akapicie. Nie wiem do końca, co nią kierowało/kieruje, ale moja była nie planowała po prostu odejść ode mnie. To, co robiła, bardziej niż chęć wygrania jakiejś „wojny” przypominało próbę dokonania całkowitej anihilacji/eksterminacji przeciwnika. Albo, innymi słowy, chciała mi tak dokopać, żebym nawet nie pomyślał o wstawaniu.

Przez kilka lat spraw sądowych (i równolegle do nich) również działy się rzeczy nieciekawe. Opisywałem je wielokrotnie. Z czarnym humorem mógłbym powiedzieć, że „dzięki” eks poznałem mnóstwo ludzi, których zapewne nigdy bym w innych okolicznościach nie poznał, a także odwiedziłem kilkanaście już miejsc, w których inaczej nigdy bym się na pewno nie znalazł. Niestety, córka również.

To się kumulowało i, niestety, nadal kumuluje. Próby wytłumaczenia eks, że taka eskalacja agresji wobec mnie powodu jedynie wzrost niechęci córki do niej, nic nie dają. Podobnie, jak wszelkie próby sprawienia, aby zrozumiała, że nie wymusi na córce, żeby „wolała mamę”. Ona tego po prostu nie przyjmuje do wiadomości. Na wszystko ma jedno wyjaśnienie: ten „skur...l” zmanipulował dziecko.

Córka na samo wspomnienie o matce dostaje w tej chwili „wścieklizny”. Psycholog pyta mnie jednocześnie, czy mnie pogięło, że tak „cisnę”. Psychiatra pisze w opinii dla sądu, że na obecnym etapie nie ma mowy o jakichś wymuszonych kontaktach matki z córką. Według niektórych uczestników tej „dyskusji” to idealny moment na to, żebym umówił się z eks, dajmy na to w Katowicach, na rosołek i debatę o przyszłości. To nic, że ona na mój widok robi miny, jakby miała zwymiotować, odzywa się do mnie z pogardą i miota bluzgi. Ja mam być Jezusem wcielonym. Niestety, nie potrafię czynić cudów.

Zwróćcie może też uwagę, że ja odpisywałem 2, czy 3 razy w ciągu bodajże roku wcześniej. Nie pamiętam dokładnie, ale pisałem co parę miesięcy – odpowiadając na pytania, co się dzieje. Nie szukałem/szukam już teraz na forum jakichś „porad podstawowych”. Muszę sobie radzić z tym, co się już stało – dawno i niedawno. Muszę stać twarzą w twarz z sytuacją realną i obecną namacalnie, nie „teoretycznie”. Robię to w oparciu o rady/wsparcie specjalistów. Nie mam innej opcji.

Stan na dzisiaj jest mniej więcej taki:

1. Trwa kilka spraw w sądzie;
2. W głównej zapadł wyrok niekorzystny dla matki;
3. Zaskarżyła go i trwa sprawa apelacyjna;
4. Opinie psychologów dotychczas nie wspierały roszczeń matki;
5. Psychiatra nie wspiera żądań matki;
6. Co jakiś czas mamy w domu wizyty policji, służb (MOPS, dzielnicowi, kuratorzy)
7. Żyjemy oboje z córką w stresie – ja to przeżywam, ona na pewno także (za każdym razem, kiedy jest nieoczekiwany dzwonek domofonu, w domu jest strach);
8. Z powodu pandemii i kilkukrotnych zmian sędziów w każdej ze spraw ciągną się one jeszcze bardziej niż by trwały we w miarę normalnych okolicznościach;
9. Opinia OZSS nie podobała się matce i próbowała ją podważyć;
10. Córka w tym wszystkim coraz bardziej zamyka się na kontakty z matką – wg MOJEJ, ale także specjalistów opinii, to narastająca reakcja na niesłabnącą presję.

W trakcie jednej z rozmów, kiedy powiedziałem eks wprost, że naciskanie i próby wymuszania tylko pogarszają sytuację, odpowiedziała mi: „To co, mam, k...a, czekać do kiedy?! Aż ona skończy 18 lat, czy dłużej?!” Taka to jest "rozmowa". I nieustanne próby znalezienia lub wykreowania „dowodów” na to, że „on się nie nadaje”, że jest „nienormalny”, że „stanowi zagrożenie”, etc.

Nie wiem, może te/ci z Was piszący, że "Marek sam się dojedzie" mają rację - w tym sensie, że stracę mieszkanie, pieniądze, a córka mnie znienawidzi. Może i tak będzie. Nie potrafiłem zauważyć przez 15 lat, że żyję z kimś, kogo tak naprawdę nie znam, więc wszystko może się zdarzyć. Być może wszystko źle widzę i błędnie oceniam.

1,151

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
ulle napisał/a:

W dalszym ciągu uważam, że ten konflikt trwa stanowczo za długo i mocno daje do myślenia dlaczego Ci ludzie już tyle lat pozostają we wzajemnej do siebie nienawiści i dlaczego nie chronią własnej córki.

Bo każda ze stron chce sprawować opiekę nad córką.

ulle napisał/a:

Ludzie rozstają się i nie ma w tym niczego dziwnego ani nienormalnego. Wiadomo, że przez jakiś czas buzują między nimi złe emocje, bywa ostro, jednak po kilku czy kilkunastu miesiącach wszystko jakoś się uspokaja i powoli wraca do normy. Przychodzi obojętność i pogodzenie się z koniecznością rozstania - każdy rozumie, że takie jest życie i trudno, czasem trzeba przyjąć na klatę porażkę i żyć dalej.
Tak bywa najczęściej, znamy to nawet z forum.

Ale to nie jest norma.
Natomiast tutaj nadal trwa sądowa walka o opiekę czyli nie ma szans na wyciszenie emocji.
Czytaj - eks nie przyjęła na klatę że to Marek dostał opiekę.

ulle napisał/a:

Tu jednak mamy przypadek, że koszmar trwa już cztery lata i końca nie widać.
Co może pomyśleć sobie osobą obserwująca sprawę z boku?
Ze to normalne i typowe?

Niestety to jest typowe gdy rodzice nie mogą się dogadać.

ulle napisał/a:

Jakby tego było mało dwoje wykształconych ludzi stawia własne dziecko między młotem a kowadłem. Nastolatka od czterech lat musi wybierać między rodzicami, a wybór jest tylko jeden, biały charakter czyli ojciec, bo jak można wybrać zła matkę.

Naprawdę dziwie się że tak to widzisz.

ulle napisał/a:

Myślę, że nie ma sensu jednoznacznie wskazywać osoby winnej, tylko skoncentrować się na dziecku.

No i źle myślisz, bez wskazanie osoby/przyczyny nie można podjąć kroków naprawczych.
Dziwie się że nie widzisz winy matki.

ulle napisał/a:

Zdaniem Marka winna rozwalenia rodziny jest była partnerka, a zdaniem byłej partnerki winien jest Marek.

Przecież tu nie chodzi o rodzinę tylko dziecko.

ulle napisał/a:

Ci ludzie od lat nie mogą uspokoić swoich emocji.

Nie, to eks nie może się pogodzić z przegraną.

ulle napisał/a:

A czy naprawdę musimy rozmawiać w takim kontekście , które z nich jest ofiarą, a które katem?

Ale to Ty zaczęłaś tą rozmowę jadąc ewidentnie tropem win Marka.

ulle napisał/a:

Byliśmy ich materacem albo świadkiem tego, jak naprawdę wyglądało ich codzienne życie?
Bazujemy tylko na tym, co napisał autor.

Brawo że w końcu to dostrzegłaś, dlaczego tak późno?
I przypominam jak bardzo pojechałaś po Marku.

ulle napisał/a:

Niektórzy czytają jego posty wprost nie doszukując się treści ukrytych między wierszami, a niektórzy czytają inaczej i starają się odnaleźć treści ukryte między wierszami.

Tak jak Ty?
Przecież tu nie chodzi jak my go odczytujemy tylko ostatecznie jak go odczytał sąd.

ulle napisał/a:

Jeśli chodzi o mnie to od tej pory będę unikała jakiejkolwiek oceny postępowania Marka i tej kobiety, jeśli chodzi o ich związek.
Cokolwiek bowiem bym napisała jest do podważenia, bo ja świadkiem wydarzeń nie byłam, nie znam tych ludzi osobiście itd.

Ulle ale nie zrażaj się moją krytyką bo ja też mogę się mylić, tylko nie bądź aż tak krytyczna w jedną stronę.

ulle napisał/a:

Ja będę trzymała się tylko problemu z córką i tego, że konflikt mocno się wydłużył i pora najwyższa zrobić z tym porządek. Reszta w ogóle nie będzie mnie interesowała.

Jak już pisałem ktoś usiałby zrezygnować ale marne szanse.

ulle napisał/a:

Może Marek odpowie nam na kiedy przewiduje koniec tego koszmaru?
Czy jego zdaniem idzie ku finałowi czy zmierzają dopiero do półmetka?
Czy to skończy się kiedys i kiedy mniej wiecej, czy nie ma szans?

Pytanie nie do tego rodzica.
A widząc zacięcie eks to skończy się po wyczerpaniu prawnych możliwości przez eks.

ulle napisał/a:

Jest wątek Witolda, tego od Hindusa z internetu i proszę bardzo, jak miło jest czytać to, co dzisiaj napisał Witold.
Niebo a ziemia, a przecież tam też są dzieci, sprawy majątkowe i też zdrada kobiety w tle. Przykra i smutna historia, ale ci ludzie potrafili siąść i na spokojnie porozmawiać, dogadać się i rozstać na jakimś poziomie.

Bo chcieli. Matka zostawiła dzieci z ojcem, można?

1,152 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-11-04 08:51:41)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Trudno mi uwierzyć  że psycholog sformułował tak swoje zdanie,  że nie wolno dziecka siłą  gdzieś ciągnąć.
Jest to tak oczywista oczywistośc że sąd opinii zawierającej taki wniosek jako jedyny  by nie uznał.
Nie wierzę też, że jedyny wiosek dotyczący zachowania ojca w tej sprawie był taki, ze on za bardzo się stara.
Ale pewnie parę osób w wątku to łyknie wink
Bardzo jestem ciekawa odwołania złożonego przez  byłą o nie wierzę że były tam wyzwiska po prostu.

1,153 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2022-11-04 09:17:14)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ulle ja nie wiem czy rozmowa miedzy Markiem a ex jest możliwa na tym etapie. Taka w cztery oczy. Ex jest za bardzo agresywna j nabuzowana złymi emocjami zeby do tej rozmowy podejsc z minimum dobrej woli a i Marek jest pewnie w stanie odpalic sie po ktoryms z kolei agresywnym przytyku ex. Jedyna opcja to chyba rozmowa w obecności jakiegoś psychologa lub mediatora ale nie wiem czy ex dałaby się na to namówić. Ta rozmowa mogłaby się odbyć nawet przy tej herbatce i w domu ale chyba bez obecności osoby 3 która pomogłaby wygaszać emocje w trakcie rozmowy nie obejdzie się.
Ja na miejscu Marka powiedziałabym ex ze corka ja kocha, mimo postawy złości i niechęci  która przyjęła kocha ja ale mama musi zrozumieć ze ona potrzebuje czasu i przestrzeni na to żeby sobie to ułożyć i sama zachcieć tego kontaktu z mamą. Powiedziałabym tez ze mi również zależy żeby kontakt finalnie miały bo dziecko potrzebuje I ojca i mamy ale na ten moment nie jesteś w stanie córki zmusić do tego bo przeżywa ogromny kryzys i bunt i boisz się o nią. Przecież ex też kocha dziecko i zależy jej na dobru tego dziecka. Czy możemy w tej jednej sprawie zakopać topór wojenny i działać ramię w ramię? Potrzebuje Twojej pomocy ( dajmy na to Jolu ) żebyśmy mogli nasze dziecko ocalić od jeszcze większych zniszczeń. Wiem i rozumiem że to dla Ciebie niezmiernie trudne przyjąć ze teraz ta pomoc to przedewszytskim danie córce czasu ale chyba ona właśnie tego potrzebuje. Ja ze swojej strony mogę Cie zapewnić ze  bede córce powtarzac ze ja kochasz i ze na nią poczekasz bo jest tego warta. Może warto również zeby póki co ex wysyłała córce listy. Tak żeby corka wiedziala ze mama jest I czeka a jednocześnie nie czuła presji ze musi w danym dniu i momencie ten kontakt z nią mieć tylko może w zaciszu swojego pokoju w dogodnym momencie przeczytać list i nawet wypłakać się.
Tak mi jeszcze przyszło do głowy że może jako dowód dobrej woli w tej sprawie moznaby zaproponować ex ze jej oczekiwania finansowe w jakims stopniu można spełnić ale nie w kwocie pol na pol tylko stosownie mniejszej i może chociaż na raty bo nie stać Cie na to żeby dać jej od tak do reki okresloną kwotę bez sprzedaży mieszkania. A sprzedaż mieszkania bylaby kolejnym ciosem dla dziecka. Czy ex może się zastanowić nad takim rozwiązaniem?

1,154 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-11-04 09:36:55)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

To rozsądne Fenix co piszesz, ale wątpię czy Marek to zrobi.
On na pewno mu z z góry WIE że to bez sensu, co tu nieraz pisał i niektórzy  mi wtórowali.
Bo propozycje złagodzenia sytuacji przez niego  padały z mojej strony czy Ulle i wielu kobiet które pisały w temacie na początku.

1,155

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Ja nieco tez złagodziłam swoje stanowisko ale bardziej na zasadzie nie zeby dać ex wszystko czego chce tylko przyjąć taktykę ze w pewnych sytuacjach mądrzejszy musi zrobić pierwszy krok dobrej woli.

1,156

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

To rozsądne Fenix co piszesz, ale wątpię czy Marek to zrobi.
On na pewno mu z z góry WIE że to bez sensu, co tu nieraz pisał i niektórzy  mi wtórowali.
Bo propozycje złagodzenia sytuacji przez niego  padały z mojej strony czy Ulle i wielu kobiet które pisały w temacie na początku.

Ty Elka taka naiwna jesteś czy udajesz - przecież tutaj chodzi o to że eks chce przejąć opiekę nad córką i nic innego jej nie interesuje.
Doskonale zdajesz sobie sprawę że Twoja propozycja jest nie realna bo to nie Marek ma złagodzić swoje oczekiwania/sytuację tylko eks a tam chęci dogadania się nie widać.

I kto przez trzy lata walki z eks ją bardziej poznał Marek czy Ty lub ja?

1,157

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
feniks35 napisał/a:

Ja nieco tez złagodziłam swoje stanowisko ale bardziej na zasadzie nie zeby dać ex wszystko czego chce tylko przyjąć taktykę ze w pewnych sytuacjach mądrzejszy musi zrobić pierwszy krok dobrej woli.

Tylko jak to zrobić jeżeli druga strona nie chce ustąpić?

1,158 Ostatnio edytowany przez MarekDV (2022-11-04 11:18:57)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Idąc za Ulle, nie będę już odpowiadać na wpisy chamskie, obraźliwe i bezpodstawnie oskarżające mnie o kłamstwa. Nawiasem mówiąc, nie rozumiem, po co bierze się udział w temacie, w którym nie wierzy się autorowi i jego historii.

Dla porzadku napiszę jednak jeszcze raz, że ZARÓWNO PSYCHIATRA, jak i CAŁA GRUPA PSYCHOLOGÓW, i z gabinetów, do których uczęszczała/uczęszcza córka, i z OZSS, zalecili kontynuowanie z córką terapii i nie podejmowanie żadnych działań przymuszających, ze względu na praktycznie pewność wystąpienia dodatkowego stresu, napięcia i buntu.

@Feniks: Ja dokładnie tak postępowałem//postępuje/próbuję postępować, jak Ty tutaj przed chwilą napisałaś. Pomiędzy moimi ostatnimi odpowiedziami na pytania: "Co słychać?" minęło po kilka miesięcy (co najmniej), więc dlatego nie pisałem o tym tu na bieżąco. Prawdę mówiąc, nie sądziłem, że kogoś tu jeszcze to interesuje, bo przecież forum jest ogromne, a ludzi z problemami cały ocean... Tylko, że... Kiedy nawet kilka razy rozmowa z eks wydawała się zmierzać w dobrym kierunku, to zawsze w pewnym momencie następował, nie wiem, jak to adekwatnie nazwać, "krach". To znaczy, rozmowa się niby toczyła spokojnie (ja nie chcę ciebie atakować, ty nie chcesz atakować mnie), odpowiadałem uprzejmie i szczegółowo na każde np. pytanie o córkę, o szkołę, o jej przyjaciółki, co się dzieje, etc., i przychodziła w rozmowie taka chwila, kiedy eks (nie potrafię tego inaczej nazwać, przepraszam) zaczynała jednak mocno podniesionym głosem "naciskać", żebym "jednak robił więcej i szybciej", bo w jej kontaktach z córką "nic się nie zmienia". Ona dodatkowo przyjmuje taki po prostu wredny, oskarżycielski ton, ze zdania na zdanie jest coraz głośniejsza, a kiedy to się dzieje (idąc za radami psychologów) próbuję spokojnie jej powiedzieć, że nie może tak rozmawiać, bo rozmowa wymaga jednak wzajemnego szacunku, a przynajmniej zachowania pewnych form, to zaczyna się "mantra" w stylu: "Nie będziesz mi, k...a, mówić, jak mam sie zachowywać! To już minęło! Już nie jesteś moim tyranem!", itp. To, oczywiście, nie znaczy, że ja nie będę już więcej próbować. Będę. Ale kiedy opinie specjalistek (tak, celowo podkreślam formę żeńską) z OZSS, psychologów z państwowych i prywatnych gabinetów jej nie przekonują, to chyba nietrudno sobie wyobrazić, jak bardzo ona "słucha" moich opinii i jak bardzo się z nimi "liczy"... No i druga, bardzo przykra dla mnie sprawa - mianowicie, po w zasadzie każdej takiej rozmowie, wkrótce pojawiają się kolejne, nowe wnioski eks do sądu, w których to, co mówiłem w rozmowie, przedstawiane jest w "krzywym zwierciadle" jako "nowy dowód", iż jestem złym ojcem...

Z tymi listami natomiast uważam, że pomysł może być bardzo dobry. Nie myślałem o tym wcześniej, chociaż 2-3 razy w tym całym okresie listy od eks do córki przyszły. Nie wiem, czy je zachowała, nie ingerowałem. Ale to mógłby być jakiś "początek". Bo ja też nie potrafię sobie wyobrazić, że córka mogła matkę całkowicie przestać kochać. Ale zgadzam się z tymi, którzy mówią, że: 1. Eks musi się wyciszyć i, niestety, zaczekać; 2. Córka musi sama, jakkolwiek trywialnie może to zabrzmi, zatęsknić za matką.

EDIT: Robię "edit", bo zapomniałem odnieść się do uwagi o rozwiązaniu kwestii finansowych. Tu raczej porozumienia nie będzie. Dokładnie taki wariant proponowałem eks - że dostanie proporcjonalnie jej należną część "majątku" (z trudem przychodzi mi w rzeczywistej sytuacji finansowej używanie tego określenia, przyznaję), ale w ratach, bo inaczej trzeba będzie sprzedać mieszkanie i o ile ja sobie z  tym "dam radę" (w sensie pogodzenia się), to córka ją może znienawidzić za to do końca życia. Ona uznała to za szantaż córką i chce "połowy wszystkiego, co zostanie po sprzedaży mieszkania i uregulowaniu reszty kredytu". Tam jest w ogóle masakra w tej sprawie, kilkakrotnie już miałem (na żądanie eks) biegłych w mieszkaniu - długo by mówić i obawiam się, że niektórzy i tak by "nie łyknęli"... <żart>

1,159 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-04 15:12:16)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Ela210 napisał/a:

Trudno mi uwierzyć  że psycholog sformułował tak swoje zdanie,  że nie wolno dziecka siłą  gdzieś ciągnąć.
Jest to tak oczywista oczywistośc że sąd opinii zawierającej taki wniosek jako jedyny  by nie uznał.
Nie wierzę też, że jedyny wiosek dotyczący zachowania ojca w tej sprawie był taki, ze on za bardzo się stara.
Ale pewnie parę osób w wątku to łyknie wink
Bardzo jestem ciekawa odwołania złożonego przez  byłą o nie wierzę że były tam wyzwiska po prostu.

Podejrzane,podejrzane nasza wiara to ma tu niewielkie znaczenie tak jak szukanie winnych na różne sposoby
Przy takim urazie  jaki ma córka Marka to akurat nic absolutnie dziwnego jej zachowanie wobec matki.
Pewnie to nie był jedyny wniosek psychologa ,ale szukanie TEGO innego wniosku o Marku i szukanie w tym przyczyny depresji małej to
dziwne jest jakieś 
Chciałabyś może żeby tam o Marku było napisane że jest wyjątkowo uparty ?

To potencjalne "zmuszanie i ciśnięcie"   wzmacnia uraz i niechęć, wzbudza obawy i nieufność ,jak tak dalej pójdzie z tym "ciśnięciem" to do Marka pojawi się uraz i wcale nie pojawią się cieplejsze uczucia do matki,
,też się domyślę jak Ty i spekulując stwierdzę
że sam widok matki kojarzyć się może małej z
wyprowadzką,czymś bardzo złym
Piszesz tak jakbyś nigdy wcześniej nie widziała dziecka, które ma taki ogromny uraz do jednego rodzica,przecież to nieprawda   
Uważam że "nienawiść" o której ludzie tu piszą to nie jest nienawiść tylko uraz,stłumione emocje 
i tym według mnie powinna zająć się terapia jej emocjami złością, gniewem, żalem ,bez tego kaplica samo nic się nie zrobi
Markowi prawdopodobnie też się może dostać od córki w złości

1,160

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

feniks gdzieś wyżęj słusznie zauważyła, ze w obecnym stanie żony Autora, raczej żadna rozmowa czy negocjacje z nią, nie mają większego sensu. Marek, zdaje się, próbował wcześniej negocjować, ale ta kobieta wydaje się tak zażarta i nieustępliwa, ogarnięta czymś w rodzaju obłędu, który każe jej pogrążyć i odegrać się na Autorze za wszelką cenę, wbrew wszystkim i wszystkiemu, nie bacząc na efekty.
Zatem, czego by Marek nie zrobił w kierunku złagodzenia sytuacji, ona to odtrąci, gdyż jedynym, akceptowalnym dla niej rozwiązaniem jest jej całkowita wygrana.

1,161

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
feniks35 napisał/a:

Ulle ja nie wiem czy rozmowa miedzy Markiem a ex jest możliwa na tym etapie. Taka w cztery oczy. Ex jest za bardzo agresywna j nabuzowana złymi emocjami zeby do tej rozmowy podejsc z minimum dobrej woli a i Marek jest pewnie w stanie odpalic sie po ktoryms z kolei agresywnym przytyku ex. Jedyna opcja to chyba rozmowa w obecności jakiegoś psychologa lub mediatora ale nie wiem czy ex dałaby się na to namówić. Ta rozmowa mogłaby się odbyć nawet przy tej herbatce i w domu ale chyba bez obecności osoby 3 która pomogłaby wygaszać emocje w trakcie rozmowy nie obejdzie się.
Ja na miejscu Marka powiedziałabym ex ze corka ja kocha, mimo postawy złości i niechęci  która przyjęła kocha ja ale mama musi zrozumieć ze ona potrzebuje czasu i przestrzeni na to żeby sobie to ułożyć i sama zachcieć tego kontaktu z mamą. Powiedziałabym tez ze mi również zależy żeby kontakt finalnie miały bo dziecko potrzebuje I ojca i mamy ale na ten moment nie jesteś w stanie córki zmusić do tego bo przeżywa ogromny kryzys i bunt i boisz się o nią. Przecież ex też kocha dziecko i zależy jej na dobru tego dziecka. Czy możemy w tej jednej sprawie zakopać topór wojenny i działać ramię w ramię? Potrzebuje Twojej pomocy ( dajmy na to Jolu ) żebyśmy mogli nasze dziecko ocalić od jeszcze większych zniszczeń. Wiem i rozumiem że to dla Ciebie niezmiernie trudne przyjąć ze teraz ta pomoc to przedewszytskim danie córce czasu ale chyba ona właśnie tego potrzebuje. Ja ze swojej strony mogę Cie zapewnić ze  bede córce powtarzac ze ja kochasz i ze na nią poczekasz bo jest tego warta. Może warto również zeby póki co ex wysyłała córce listy. Tak żeby corka wiedziala ze mama jest I czeka a jednocześnie nie czuła presji ze musi w danym dniu i momencie ten kontakt z nią mieć tylko może w zaciszu swojego pokoju w dogodnym momencie przeczytać list i nawet wypłakać się.
Tak mi jeszcze przyszło do głowy że może jako dowód dobrej woli w tej sprawie moznaby zaproponować ex ze jej oczekiwania finansowe w jakims stopniu można spełnić ale nie w kwocie pol na pol tylko stosownie mniejszej i może chociaż na raty bo nie stać Cie na to żeby dać jej od tak do reki okresloną kwotę bez sprzedaży mieszkania. A sprzedaż mieszkania bylaby kolejnym ciosem dla dziecka. Czy ex może się zastanowić nad takim rozwiązaniem?

" Nie będziesz mi to ku...wa mówić, co mam robić. Tamte czasy minęły. Już nie jesteś moim tyranem"  tak wykrzyczała ta kobieta Markowi.
Feniks, mówi Ci to coś? Bo mnie coś takiego mówi wszystko.
Ja już nie mam więcej uwag ani wniosków w tym wątku, ponieważ jestem pewna, na czym polega problem tych ludzi.

1,162

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Podpowiedzmy na wszelki wypadek, bo jeszcze ktoś się "pogubi". To BEZSPRZECZNIE DOWODZI, że byłem tyranem i despotą w związku, więc pieprzę tu cały czas od rzeczy i ściemniam, a moja była to "ucieczka, popłoch, krzywda" i córka + kasa ma być "all hers".

Dowodzi to również PONAD WSZELKĄ WĄTPLIWOŚĆ, że kiedy mówiła w MOPS, że ją biłem, poniżałem, stosowałem wobec niej przemoc ekonomiczną, etc., to TAK BYŁO! Jakie to proste!

A skoro sam - zapewne nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, zwłaszcza wobec analitycznej przenikliwości niektórych forumowiczek - cytuję te NIEWĄTPLIWIE SŁUSZNE OSKARŻENIA, to czy to nie czyni sprawy absolutnie i bezdyskusyjnie rozstrzygniętą?

Jakby ktoś nie miał gotowej odpowiedzi: CZYNI!

1,163

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
ulle napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Ulle ja nie wiem czy rozmowa miedzy Markiem a ex jest możliwa na tym etapie. Taka w cztery oczy. Ex jest za bardzo agresywna j nabuzowana złymi emocjami zeby do tej rozmowy podejsc z minimum dobrej woli a i Marek jest pewnie w stanie odpalic sie po ktoryms z kolei agresywnym przytyku ex. Jedyna opcja to chyba rozmowa w obecności jakiegoś psychologa lub mediatora ale nie wiem czy ex dałaby się na to namówić. Ta rozmowa mogłaby się odbyć nawet przy tej herbatce i w domu ale chyba bez obecności osoby 3 która pomogłaby wygaszać emocje w trakcie rozmowy nie obejdzie się.
Ja na miejscu Marka powiedziałabym ex ze corka ja kocha, mimo postawy złości i niechęci  która przyjęła kocha ja ale mama musi zrozumieć ze ona potrzebuje czasu i przestrzeni na to żeby sobie to ułożyć i sama zachcieć tego kontaktu z mamą. Powiedziałabym tez ze mi również zależy żeby kontakt finalnie miały bo dziecko potrzebuje I ojca i mamy ale na ten moment nie jesteś w stanie córki zmusić do tego bo przeżywa ogromny kryzys i bunt i boisz się o nią. Przecież ex też kocha dziecko i zależy jej na dobru tego dziecka. Czy możemy w tej jednej sprawie zakopać topór wojenny i działać ramię w ramię? Potrzebuje Twojej pomocy ( dajmy na to Jolu ) żebyśmy mogli nasze dziecko ocalić od jeszcze większych zniszczeń. Wiem i rozumiem że to dla Ciebie niezmiernie trudne przyjąć ze teraz ta pomoc to przedewszytskim danie córce czasu ale chyba ona właśnie tego potrzebuje. Ja ze swojej strony mogę Cie zapewnić ze  bede córce powtarzac ze ja kochasz i ze na nią poczekasz bo jest tego warta. Może warto również zeby póki co ex wysyłała córce listy. Tak żeby corka wiedziala ze mama jest I czeka a jednocześnie nie czuła presji ze musi w danym dniu i momencie ten kontakt z nią mieć tylko może w zaciszu swojego pokoju w dogodnym momencie przeczytać list i nawet wypłakać się.
Tak mi jeszcze przyszło do głowy że może jako dowód dobrej woli w tej sprawie moznaby zaproponować ex ze jej oczekiwania finansowe w jakims stopniu można spełnić ale nie w kwocie pol na pol tylko stosownie mniejszej i może chociaż na raty bo nie stać Cie na to żeby dać jej od tak do reki okresloną kwotę bez sprzedaży mieszkania. A sprzedaż mieszkania bylaby kolejnym ciosem dla dziecka. Czy ex może się zastanowić nad takim rozwiązaniem?

" Nie będziesz mi to ku...wa mówić, co mam robić. Tamte czasy minęły. Już nie jesteś moim tyranem"  tak wykrzyczała ta kobieta Markowi.
Feniks, mówi Ci to coś? Bo mnie coś takiego mówi wszystko.
Ja już nie mam więcej uwag ani wniosków w tym wątku, ponieważ jestem pewna, na czym polega problem tych ludzi.

A ja podobnie jak Marek będę twierdziła że to co mowi ex a to co jest prawdą to dwie różne prawdy. Czy nie sądzisz Ulle ze Marek jako "naczelny manipulant" byłby kompletnym idiota gdyby cytował nam sam z siebie coś co byłoby obciazajace dla niego i prawdziwe? No zdecydujmy czy on jest wkoncu super wyszkolonym manipulantem który potrafi oszukać cały system czy jednak kretynem...
Ja sądzę że w tym zwiazku Marek poprostu zawsze był nieco bardziej oświecony, umiał się ładniej wysłowić i miał bardziej praktyczne podejście do życia, realiow i obowiązków które to życie niesie. Ex chciała życia bardziej lajtowego a jednocześnie na poziomie. Dlatego argumentację Marka, która byla zapewne celna ale i sprowadzajaca czasem na ziemie traktowała jako nakazy i ograniczanie jej osoby bo zwyczajnie nie potrafiła z nią dyskutować i to ją mega wkurzało.
Dlatego zgadzam się z Elą ze ex była zawsze słabszym ogniwem ( emocjonalnym ale i intelektualnym tej relacji) i w związku z tym powtórzę mądrzejszy musi tu zadziałać pierwszy.

1,164 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-04 20:32:11)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Jeżeli ten wątek to wątek "tyrana", "psychopaty", "narcyza" i "naczelnego manipulanta" to wszelkie nasze rady,dzielenie się doświadczeniem ,jakąś tam wiedzą, opiniami,jest bezcelowe i nadaremne żaden pozytywny skutek nie nastąpi
,tyle tylko że każdy z nas się pomądrzy i będziemy się tak kłócić kto ma rację ,a Autor troll ma radochę z oglądania walki między nami
Osobiście nie wierzę, że Marek jest psychopatą/trollem czy jakimś wybitnym narcyzem
ma wady jak każdy to oczywiste ,ale nie on stwarza największe problemy jeżeli już się wierzy w tą historię

1,165

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Jakoś dziwnie często powtarza się taki motyw, kiedy facet jest właśnie praktyczny i twardo stąpa po ziemi a kobieta chce tego luzu, wygody i przyjemności, to obrywa się facetowi. Markowi dostało się tutaj od najgorszych, bo ośmielił się z żoną dyskutować. Słuszne sugestie czy rady były traktowane zapewne jako przejaw owej "tyranii".

1,166

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Może spójrzmy na fakty - żeby w PL to ojciec opiekował się dzieckiem, z matką musi być coś mocno nie tak. Skoro to Marek opiekuje się małą, a wiele instytucji badało temat, dalsze bicie piany jest niepotrzebne. Myślę, że Ela i Ulle żyją w fikcyjnym przeświadczeniu o swojej nieomylnosci i w myśl zasady "wiem, że wszystko wiem" ciągną ten temat. Ja sobie odpuszczam.

1,167

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
ulle napisał/a:

" Nie będziesz mi to ku...wa mówić, co mam robić. Tamte czasy minęły. Już nie jesteś moim tyranem"  tak wykrzyczała ta kobieta Markowi.
Feniks, mówi Ci to coś? Bo mnie coś takiego mówi wszystko.
Ja już nie mam więcej uwag ani wniosków w tym wątku, ponieważ jestem pewna, na czym polega problem tych ludzi.

Ex to toksyczny narcyz, a Marek za późno się zorientował z kim ma do czynienia. Im więcej Marek opisuje jej działania i przytacza słowa, tym bardziej to widać.

Narcyz nie zrozumie konsekwencji swoich działań, nie rozumie ludzi, brak mu empatii. Tam jest tylko ja. To doskonały manipulant, ale Marek już się na to uodpornił, więc z jej strony pozostała złość i chęć zemsty.
Dziecko nie jest jej do niczego innego potrzebne, jak tylko do zemsty na mężu. To ona nie chce wyjść na tą "złą", bo traci twarz.

Wcześniej napisałem, że dobrze by było, gdyby córka miała kontakt z matką, ale opis zachowania matki i postawa obronna córki ponownie skłania mnie do zmiany zdania.

Z takimi ludźmi się nie dyskutuje.

1,168

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
bagienni_k napisał/a:

Jakoś dziwnie często powtarza się taki motyw, kiedy facet jest właśnie praktyczny i twardo stąpa po ziemi a kobieta chce tego luzu, wygody i przyjemności, to obrywa się facetowi. Markowi dostało się tutaj od najgorszych, bo ośmielił się z żoną dyskutować. Słuszne sugestie czy rady były traktowane zapewne jako przejaw owej "tyranii".

Kobiety nazywają to "ograniczaniem".
Jakoś dziwnie się to zdarza wyłącznie w przypadku kobiet, które mają rozumowanie nastolatki smile
Nigdy nie podejmowały zobowiązań, ani dorosłych decyzji, nigdy nie zastanawiały się nad konsekwencjami swoich decyzji.

W życiu łatwo je rozpoznać. Wyzywający makijaż, zawsze zrobione paznokietki, mnóstwo pobocznych atrakcji.
Marzenia o życiu milionera, a w portfelu zawsze pustki.
Celem życiowym jest znalezienie naiwniaka, który będzie pracował na jej życie i oczywiście nie "ograniczał" smile

1,169

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...
Farmer napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Jakoś dziwnie często powtarza się taki motyw, kiedy facet jest właśnie praktyczny i twardo stąpa po ziemi a kobieta chce tego luzu, wygody i przyjemności, to obrywa się facetowi. Markowi dostało się tutaj od najgorszych, bo ośmielił się z żoną dyskutować. Słuszne sugestie czy rady były traktowane zapewne jako przejaw owej "tyranii".

Kobiety nazywają to "ograniczaniem".
Jakoś dziwnie się to zdarza wyłącznie w przypadku kobiet, które mają rozumowanie nastolatki smile
Nigdy nie podejmowały zobowiązań, ani dorosłych decyzji, nigdy nie zastanawiały się nad konsekwencjami swoich decyzji.

W życiu łatwo je rozpoznać. Wyzywający makijaż, zawsze zrobione paznokietki, mnóstwo pobocznych atrakcji.
Marzenia o życiu milionera, a w portfelu zawsze pustki.
Celem życiowym jest znalezienie naiwniaka, który będzie pracował na jej życie i oczywiście nie "ograniczał" smile

Nie pisze teraz o marku,tylko tak ogólnie,filozoficznie

Tylko niestety kto jest temu winny?
Kobiety które korzystają z okazji?
Czy faceci śliniący sie na widok kobiecych pośladków?
Kto jest bardziej głupi?Głupi?Czy ten który za głupim podąża?

Niestety dziś faceci szorują po dnie.
mając terabajty darmowego porno w internecie płaca abonament na Onlyfans,aby dostać wiadomosc od swojej idolki,ta sama która wysyła reszcie idiotów.

wpłacają Donejty laska które niby graja w gre, a w istocie wyglądają jak by sie szykowały do grania w porno, znów tylko po to aby ta wypowiedziała ich imię w czasie transmisji.
Kupują wodę po kąpieli albo pierdy w słoiku swoich internetowych gwiazdeczek.
Przecież to jest dramat.

1,170 Ostatnio edytowany przez Farmer (2022-11-06 18:49:11)

Odp: rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Postępowanie mężczyzn jest co najmniej dziwne.
I winne są kobiety, które korzystają z okazji.

Jeśli złodziej ukradnie auto, rower, bo wykorzystał okazję, to kto jest winny?
Złodziej, czy ty?

Posty [ 1,106 do 1,170 z 1,171 ]

Strony Poprzednia 1 16 17 18 19 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » rozstanie po kilkunastu latach wspólnego związku, córka...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024