Mamy stereotyp mówiący, że mężczyźni są lepszymi kierowcami - zapewne wzięło się to od konia, który jest naturalnym protoplastą pojazdu, a zarazem używany był w bojach, czyli domenie męskiej. Mam prawko od niemal 10 lat, ale w ciągu tego czasu prowadziłem samodzielnie dosłownie kilka razy. Tak więc prowadzenie po prostej trasie to dla mnie przyjemność, ale żeby pojechać do miasta - to już stres. Co więc sądzicie o sytuacji, gdy do kobieta "wnosi" auto do związku, pomaga partnerowi w nabieraniu pewności za kierownicą np. poprzez dawanie do jazdy w łatwych warunkach itp.?
2 2019-01-01 15:03:42 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-01 15:06:42)
Wykup sobie jazdy z instruktorem, a nie oczekuj, że kobieta będzie Ci mamusiować. I jakie wymagania jeszcze, ohoho, własne auto ma mieć i "Ci dać"
3 2019-01-01 15:07:29 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-01-01 15:07:58)
Od kiedy to niby mamy uczą jeździć? Ja bym się uczył sam. Weź auto i pojedź kilkaset km przed siebie. A potem pokręć się po mieście, poćwicz parkowanie i te sprawy. Bez względu na to co usłyszysz, odbiór będzie negatywny raczej. Świat jest brutalny kolego, sam wiesz;).
Edit: Gdzie on napisał, że ktoś ma mu coś dać, bo nie widzę?
Jak już bym "wniosła" auto do związku, to przez myśl by mi nie przeszło bawienie się w instruktorkę jazdy i ryzykowanie, że mi facet auto rozwali. Niech sobie facet lekcje wykupi i tyle.
5 2019-01-01 15:11:07 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-01 15:14:19)
Od kiedy to niby mamy uczą jeździć?
Ok, to nie mamusiować, tylko darmowych lekcji jazdy udzielać Jak zwał, tak zwał, ale i tak bym stawiała na mamusię, bo ma jeszcze pilnować, czy aby warunki do jazdy nie są dla Autora za trudne
Na jedno wychodzi, bo związek nie jest od tego, żeby kobieta królewiczowi uzupełniała braki, których zresztą Autor, sądząc po innych wątkach, posiada całkiem sporo
I żeby nie było - jakby post napisała kobieta, to moja odpowiedź by brzmiała tak samo. Facet też nie jest od tego, że ma "dawać jeździć autem". Chyba że chce. Ale sądzę, że gdyby po prostu kobieta chciała, to by nie było pytania, co o tym sądzimy, tylko Autor wsiadłby i się nauczył...
Ale w drugą stronę to już tak ;>?
7 2019-01-01 15:15:02 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-01 15:21:29)
Burzowy, edytowałam. Mnie też jakoś żaden facet - poza instruktorem - jeździć nie uczył. A auto kupiłam sama.
I jeszcze:
Gdzie on napisał, że ktoś ma mu coś dać, bo nie widzę?
pomaga partnerowi w nabieraniu pewności za kierownicą np. poprzez dawanie do jazdy w łatwych warunkach itp.?
Tu.
No ale to hipotetyczna sytuacja, a nie wymagania jak dla mnie. Przeciez nie napisal, ze szuka kobiety z samochodem. Po prostu się wstydzi
9 2019-01-01 15:32:45 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-01 15:33:33)
No ale to hipotetyczna sytuacja, a nie wymagania jak dla mnie. Przeciez nie napisal, ze szuka kobiety z samochodem. Po prostu się wstydzi
A jaka to różnica, czy pytanie jest hipotetyczne, czy o realną sytuację? Przecież nasze odpowiedzi będą takie same... a zakładając, że realnie kobieta coś takiego sama z siebie zaproponowała - bo owszem, może jest taka, co chciałaby Autora nauczyć i ma do tego prawo - to po co rozkminiać na forum, co inni o tym sądzą??? Wsiadam, jadę i się uczę, tyle...
10 2019-01-01 15:36:00 Ostatnio edytowany przez samotnax4 (2019-01-01 15:37:28)
Gdy poznałam mojego męża nie miał ani prawka ani samochodu. Pierwsze kroki za kierownicą zaraz po kursie robił ze mną, gdy jeździł pomagałam mu w trudniejszych manewrach. Do dziś to ja sprawdzam płyny i wystawiam samochód z garażu.
Z tym, ze mi to nie przeszkadza i jestem do tego przyzwyczajona. Naturalne dla mnie było, ze pomogę mu w stawianiu pierwszych kroków, po co miał płacić komuś skoro ja mam z tym stycznosc codziennie.
11 2019-01-01 15:40:59 Ostatnio edytowany przez Grasse (2019-01-01 15:43:44)
@santapietruszka, muszę Cię zapoznać z moim znajomym Chodzi mi o co, po raz kolejny pytam o kobiecy punkt widzenia, a Ty znów wylewasz na mnie lawinę hejtu. A tym jest pytanie o sytuację, gdy w związku kobieta jest wiodącym kierowcą, a mężczyzna jeździ rzadko i nie czuje się na tyle pewnie, żeby zapuścić się w pełen ruch. Kobieta wstydzi się przyznać do mankamentów urody, mężczyzna do słabości. Tak już natura skonstruowała.
Pytanie można rozszerzyć, czy w zbudowaniu związku może przeszkadzać, że kobieta lepiej wykonuje czynność, w której wg stereotypów lepszy jest mężczyzna. Idąc dalej, czy łamanie stereotypów może świadczyć o większej zażyłości? Jeśli chcesz, możemy pokorespondować po privie.
Mamy stereotyp mówiący, że mężczyźni są lepszymi kierowcami - zapewne wzięło się to od konia, który jest naturalnym protoplastą pojazdu, a zarazem używany był w bojach, czyli domenie męskiej. Mam prawko od niemal 10 lat, ale w ciągu tego czasu prowadziłem samodzielnie dosłownie kilka razy. Tak więc prowadzenie po prostej trasie to dla mnie przyjemność, ale żeby pojechać do miasta - to już stres. Co więc sądzicie o sytuacji, gdy do kobieta "wnosi" auto do związku, pomaga partnerowi w nabieraniu pewności za kierownicą np. poprzez dawanie do jazdy w łatwych warunkach itp.?
Ale Tobie chodzi o samą technikę jazdy samochodem czy o to, że jakbyś wjechał do dużego miasta to katastrofa bo nie wiedziałbyś jak zachować się np. na jakimś dużym rondzie czy innym skrzyżowaniu?
13 2019-01-01 15:51:01 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-01 15:53:50)
@santapietruszka, muszę Cię zapoznać z moim znajomym
Chodzi mi o co, po raz kolejny pytam o kobiecy punkt widzenia, a Ty znów wylewasz na mnie lawinę hejtu. A tym jest pytanie o sytuację, gdy w związku kobieta jest wiodącym kierowcą, a mężczyzna jeździ rzadko i nie czuje się na tyle pewnie, żeby zapuścić się w pełen ruch. Kobieta wstydzi się przyznać do mankamentów urody, mężczyzna do słabości. Tak już natura skonstruowała.
Ja Ci po prostu odpowiedziałam, nie wiem, gdzie hejt widzisz. Ja bym z takim mężczyzną związku nie budowała, bo bardzo by mi to przeszkadzało, że mam być dla niego mamusią. I tak, wiem to na pewno, bo raz spotykałam się z gościem bez prawka nawet, a innym razem z gościem, który prawko miał i jeździć umiał, ale nie miał samochodu. W obu przypadkach powiedziałam "stop, panowie, nie tędy droga, bo ja ani nie jestem Waszym szoferem, ani prywatną wypożyczalnią samochodów...". A uczyć kogoś po prostu bym się nie podjęła, od tego są właśnie godziny z instruktorem, za które można sobie zapłacić, jak komuś zależy.
Pytanie można rozszerzyć, czy w zbudowaniu związku może przeszkadzać, że kobieta lepiej wykonuje czynność, w której wg stereotypów lepszy jest mężczyzna. Idąc dalej, czy łamanie stereotypów może świadczyć o większej zażyłości? Jeśli chcesz, możemy pokorespondować po privie.
Nie, nie musi to przeszkadzać, ale to, że kobieta lepiej wykonuje jakąś czynność, nie oznacza z automatu, że ma mężczyznę w tym dokształcać. Może, jeśli chce. Może jej też w ogóle nie przeszkadzać, że mężczyzna wykonuje to od niej gorzej i może w ogóle o tym nie myśleć...
A łamanie stereotypów nie ma w ogóle związku z większą zażyłością. Co mają stereotypy do dwojga konkretnych ludzi w konkretnym związku... jak sobie ustalą, tak mają - i kogo to obchodzi, czy facet zmywa i pierze, a kobieta jeździ autem...
Grasse napisał/a:Mamy stereotyp mówiący, że mężczyźni są lepszymi kierowcami - zapewne wzięło się to od konia, który jest naturalnym protoplastą pojazdu, a zarazem używany był w bojach, czyli domenie męskiej. Mam prawko od niemal 10 lat, ale w ciągu tego czasu prowadziłem samodzielnie dosłownie kilka razy. Tak więc prowadzenie po prostej trasie to dla mnie przyjemność, ale żeby pojechać do miasta - to już stres. Co więc sądzicie o sytuacji, gdy do kobieta "wnosi" auto do związku, pomaga partnerowi w nabieraniu pewności za kierownicą np. poprzez dawanie do jazdy w łatwych warunkach itp.?
Ale Tobie chodzi o samą technikę jazdy samochodem czy o to, że jakbyś wjechał do dużego miasta to katastrofa bo nie wiedziałbyś jak zachować się np. na jakimś dużym rondzie czy innym skrzyżowaniu?
Mam duży nawykowy stres, jakbym miał jechać sam gdzieś dalej. Ale, jak już jadę, wtedy w ciągu kilku chwil nabieram pewności i nie mam oporu, żeby jechać 120 przy dozwolonych 70.
SonyXperia napisał/a:Grasse napisał/a:Mamy stereotyp mówiący, że mężczyźni są lepszymi kierowcami - zapewne wzięło się to od konia, który jest naturalnym protoplastą pojazdu, a zarazem używany był w bojach, czyli domenie męskiej. Mam prawko od niemal 10 lat, ale w ciągu tego czasu prowadziłem samodzielnie dosłownie kilka razy. Tak więc prowadzenie po prostej trasie to dla mnie przyjemność, ale żeby pojechać do miasta - to już stres. Co więc sądzicie o sytuacji, gdy do kobieta "wnosi" auto do związku, pomaga partnerowi w nabieraniu pewności za kierownicą np. poprzez dawanie do jazdy w łatwych warunkach itp.?
Ale Tobie chodzi o samą technikę jazdy samochodem czy o to, że jakbyś wjechał do dużego miasta to katastrofa bo nie wiedziałbyś jak zachować się np. na jakimś dużym rondzie czy innym skrzyżowaniu?
Mam duży nawykowy stres, jakbym miał jechać sam gdzieś dalej. Ale, jak już jadę, wtedy w ciągu kilku chwil nabieram pewności i nie mam oporu, żeby jechać 120 przy dozwolonych 70.
No tak ale ja nie pytałam o to, czy potrafisz docisnąć gaz do dechy na prostej
Wydaje mi się, że masz typowe objawy typowego początkującego kierowcy. Brak obycia w różnych sytuacjach drogowych. Trzeba pojeździć. Samemu. I tyle.
Mamy stereotyp mówiący, że mężczyźni są lepszymi kierowcami - zapewne wzięło się to od konia, który jest naturalnym protoplastą pojazdu, a zarazem używany był w bojach, czyli domenie męskiej. Mam prawko od niemal 10 lat, ale w ciągu tego czasu prowadziłem samodzielnie dosłownie kilka razy. Tak więc prowadzenie po prostej trasie to dla mnie przyjemność, ale żeby pojechać do miasta - to już stres. Co więc sądzicie o sytuacji, gdy do kobieta "wnosi" auto do związku, pomaga partnerowi w nabieraniu pewności za kierownicą np. poprzez dawanie do jazdy w łatwych warunkach itp.?
Wątek wcale nie musiałby być o prowadzeniu auta.
Chodzi o to, że dwie osoby w związku posiadją różne umiejętności lub te same opanowane w różnym stopniu i mogą się wzajemnie wspierać i wymieniać nimi, uczyć od siebie.
Ale Tobie Grasse zwyczajnie brakuje praktyki i doświadczenia, przez to pewności. To jest szybkie do nadrobienia, niekoniecznie w związku
SonyXperia napisał/a:Grasse napisał/a:Mamy stereotyp mówiący, że mężczyźni są lepszymi kierowcami - zapewne wzięło się to od konia, który jest naturalnym protoplastą pojazdu, a zarazem używany był w bojach, czyli domenie męskiej. Mam prawko od niemal 10 lat, ale w ciągu tego czasu prowadziłem samodzielnie dosłownie kilka razy. Tak więc prowadzenie po prostej trasie to dla mnie przyjemność, ale żeby pojechać do miasta - to już stres. Co więc sądzicie o sytuacji, gdy do kobieta "wnosi" auto do związku, pomaga partnerowi w nabieraniu pewności za kierownicą np. poprzez dawanie do jazdy w łatwych warunkach itp.?
Ale Tobie chodzi o samą technikę jazdy samochodem czy o to, że jakbyś wjechał do dużego miasta to katastrofa bo nie wiedziałbyś jak zachować się np. na jakimś dużym rondzie czy innym skrzyżowaniu?
Mam duży nawykowy stres, jakbym miał jechać sam gdzieś dalej. Ale, jak już jadę, wtedy w ciągu kilku chwil nabieram pewności i nie mam oporu, żeby jechać 120 przy dozwolonych 70.
Niepewny kierowca i 120km na liczniku bo przez chwilę poczuł się pewnie? Gratuluję głupoty.
Kobieta wstydzi się przyznać do mankamentów urody, mężczyzna do słabości. Tak już natura skonstruowała.
Nie natura, a kultura.
Pytanie można rozszerzyć, czy w zbudowaniu związku może przeszkadzać, że kobieta lepiej wykonuje czynność, w której wg stereotypów lepszy jest mężczyzna. Idąc dalej, czy łamanie stereotypów może świadczyć o większej zażyłości? Jeśli chcesz, możemy pokorespondować po privie.
Jeśli budowe związku opiera się na stereotypach, to pewnie byłby to problem. Mnie to mało obchodzi.
Stereotypowa czynność kobieca jaką jest gotowanie np - mój facet lepiej gotuje ode mnie, więc dlaczego ja miałabym to robić częściej? Każdy powinien robić to, w czym czuje się lepiej - i tak by podział był mniej wiecej równy, to wtedy jest dobrze. A także by nikt nikogo nie wykorzystywał. Facet bez prawka to nie problem - gorzej gdyby on z tytułu braku prawka/auta/umiejętności wymagał ode mnie wożenia go i bycia jego szoferem - to coś innego.
Mieszasz dwie sprawy.
Dobrze prowadząca kobieta w związku z kiepskim kierowcą jest ok.
Kiepski kierowca mężczyzna wymagający wożenia go/uczenia go jazdy - nie ok.
Może inaczej. Para kupuje auto (wspólne). Dziewczyna ma więcej doświadczenia, facet dopiero zaczyna jeździć po latach posiadania biernego prawa jazdy. Jak to widzicie?
Ja to widzę tak jak do tej pory. Jesteś początkującym (w praktyce) kierowcą, więc czujesz się niepewnie i tak też jeździsz. Nie wymyślisz nic ponadto.
Mamy stereotyp mówiący, że mężczyźni są lepszymi kierowcami - zapewne wzięło się to od konia, który jest naturalnym protoplastą pojazdu, a zarazem używany był w bojach, czyli domenie męskiej. Mam prawko od niemal 10 lat, ale w ciągu tego czasu prowadziłem samodzielnie dosłownie kilka razy. Tak więc prowadzenie po prostej trasie to dla mnie przyjemność, ale żeby pojechać do miasta - to już stres. Co więc sądzicie o sytuacji, gdy do kobieta "wnosi" auto do związku, pomaga partnerowi w nabieraniu pewności za kierownicą np. poprzez dawanie do jazdy w łatwych warunkach itp.?
Facet musi nosic spodnie w zwiazku.A jak zakladasz spodnice to nie wyjdzie Ci to na dobre.Jak masz jakas szara cicha myszke,moze bedzie to przez jakis czas tolerowac.Prawdziwa kobieta zasadzi Ci kopa odrazu.
Prawdziwa kobieta ma być zakompleksiona i j****ta?
Prawdziwa kobieta ma być zakompleksiona i j****ta?
Nigdzie nie uzylem takich okreslen.Nie wiem skad Twoje skojarzenia.Kobiety nienawidza facetow ktorymi trzeba kierowac.To facet ma byc przewodnikiem.
Ja jestem za wzajemnym uzupełnianiem się, chociaż ostatnio niestety, zdrowa sfera między szowinizmem a pantoflarstwem coraz bardziej się zawęża.
25 2019-01-02 00:41:53 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-01-02 00:42:25)
Burzowy napisał/a:Prawdziwa kobieta ma być zakompleksiona i j****ta?
Nigdzie nie uzylem takich okreslen.Nie wiem skad Twoje skojarzenia.Kobiety nienawidza facetow ktorymi trzeba kierowac.To facet ma byc przewodnikiem.
Tylko, że to nie wynika z bycia prawdziwą kobietą (bo nie ma takiej definicji, nikt o tym nie decyduje), tylko z tego, że nie potrafią wziąć życia w swoje ręce i szukają kogoś, kto to zrobi za nie. Jak ktoś wymaga tylko od innych to jest z nim coś nie tak i basta, bez względu na to, czy to kobieta, czy facet.
Ja nie widzę problemu w opisanej sytuacji. Jeśli coś umiem robić lepiej od mojego mężczyzny, a on ma z tym wyraźny problem, to chętnie się tym swoim doświadczeniem czy wiedzą dzielę, a nawet cieszę się, że mogę pomóc - bez względu na stereotypowo przypisane role. Jedyne czego oczekuję, to aby to działało w dwie strony.
Aczkolwiek muszę przyznać, że nieco zaskakuje mnie, że masz opory przed samodzielnym wsiadanie za kierownicę. Większość świeżo upieczonych kierowców raczej przecenia swoje umiejętności niż czuje, a tym bardziej głośno przyznaje, że potrzebuje wsparcia.
Tylko, że to nie wynika z bycia prawdziwą kobietą (bo nie ma takiej definicji, nikt o tym nie decyduje), tylko z tego, że nie potrafią wziąć życia w swoje ręce i szukają kogoś, kto to zrobi za nie. Jak ktoś wymaga tylko od innych to jest z nim coś nie tak i basta, bez względu na to, czy to kobieta, czy facet.
Nigdzie tego nie napisałem. Między wzajemnym uzupełnianiem się/wspieraniem a mamuśkowaniem/tatusiowaniem jest przepaść. Ja jestem jedynakiem, do tego późnym i 95% moich kłótni z matką bierze się z tego, że nie może się pogodzić, że nie jestem małym chłopcem. Raz zerwałem z dziewczyną, która mi chciała mamuśkować, chociaż była 5 lat młodsza.
Aczkolwiek muszę przyznać, że nieco zaskakuje mnie, że masz opory przed samodzielnym wsiadanie za kierownicę. Większość świeżo upieczonych kierowców raczej przecenia swoje umiejętności niż czuje, a tym bardziej głośno przyznaje, że potrzebuje wsparcia.
I tak było, ale potem lata bierności zrobiły swoje.
Mam duży nawykowy stres, jakbym miał jechać sam gdzieś dalej. Ale, jak już jadę, wtedy w ciągu kilku chwil nabieram pewności i nie mam oporu, żeby jechać 120 przy dozwolonych 70.
Dziwne, jako kierowca zrobiłem od 1991 roku 400.000 km i często boję sie jechać 70 km/h tam gdzie można jechać 90 km/h. Przekraczanie prędkości o 50 km/h nie ma nic wspolnego ze stresem podczas jazdy tylko z brakiem myślenia przyczynowo-skutkowego oraz brakiem umięjetności wyobrażenia sobie co może wydarzyć sie na drodze, a w takiej sytuacji lepiej za kierownicą nie siadać. Chcesz sie zabić to uwiąż kamien u szyi i skocz z mostu, ale nie narażaj innych uczestników ruchu lub piszech jazdą "szybką ale bezpieczna".
Jak dla mnie ten watek to calkowita kompromitacja autora (nawet jakbym nie kojarzyla go z wcześniejszych.. ).
Oczekiwanie od kobiety, by swojego faceta uczyla, czy pomagala w doskonaleniu jazdy.. , zamiast wykupić sobie pare jazd, jeśli czuje sie niepewnie.. no nie mogę . Przeciez to w dzisiejszych czasach podstawowa umiejętność.
Klasyczny przykład robienia z siebie fajtłapy.
Ale on nigdzie nic nie oczekiwał, tylko zakładał jakąś sytuację no. Każdy ma jakieś kompleksy, trochę empatii empatyczne kobietki, czo?
@foggy Nie ma potrzeby się bać, ograniczenia prędkości są u nas zbyt rygorystyczne. Joł, kto z nas nie jechał nigdy 200kmh, niech pierwszy rzuci kamień.
hehe, ale kompleksy się leczy, pracuje nas nimi, a nie oczekuje, ze partnerka bedzie się nad nimi pochylać.
Jak jeździsz 200 to nie jest to najmądrzejsze, delikatnie mówiąc.
32 2019-01-02 21:11:51 Ostatnio edytowany przez Grasse (2019-01-02 21:12:29)
del
hehe, ale kompleksy się leczy, pracuje nas nimi, a nie oczekuje, ze partnerka bedzie się nad nimi pochylać.
Jak jeździsz 200 to nie jest to najmądrzejsze, delikatnie mówiąc.
Ja chyba cały ten temat interpretuję inaczej od reszty. Mądre może nie, ale fajne jak najbardziej.
del
No co tam, powiedz, co myślisz?
35 2019-01-02 21:23:18 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-02 21:25:32)
Grasse napisał/a:del
No co tam, powiedz, co myślisz?
Że chodziło mu tylko o to, że w związku należy się wspierać w pracy nad kompleksami czy coś takiego. Czytałam, ale nie pamiętam dokładnie. Prawdopodobnie znów chodziło tylko o to, że ktoś komuś ma uzupełniać braki.
Aaaa, i że temat dotyczy "wzajemnego" wsparcia. Czyli, że - kobieto, kup auto i naucz mnie jeździć, poświęcając swój czas. Nie wiem, co w zamian, bo o tym nic w temacie nie ma...
Benita72 napisał/a:Grasse napisał/a:del
No co tam, powiedz, co myślisz?
Że chodziło mu tylko o to, że w związku należy się wspierać w pracy nad kompleksami czy coś takiego.
Znaczy, glaskac się po glowkach nieustannie ?:)
santapietruszka napisał/a:Benita72 napisał/a:No co tam, powiedz, co myślisz?
Że chodziło mu tylko o to, że w związku należy się wspierać w pracy nad kompleksami czy coś takiego.
Znaczy, glaskac się po glowkach nieustannie ?:)
Pewnie też. Ale przede wszystkim powinnaś mieć swój samochód, przecież Autor nie będzie własnego poświęcał, jak nagle poczuje się pewnie i rozpędzi do 120 tam, gdzie wolno tylko 70
Ale tylko na prostej drodze... ;P
Grasse napisał/a:del
No co tam, powiedz, co myślisz?
Myślę, że niedawno jakiś BadBoy (sądząc po Twoich wypowiedziach to dla Ciebie ideał mężczyzny) potraktował Cię nie po dżentelmeńsku, a tu na anonimowym forum można wylać trochę jadu, żeby sobie ulżyć.
40 2019-01-02 21:34:04 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-02 21:35:00)
Ale tylko na prostej drodze... ;P
I w łatwych warunkach
Zresztą, Autor Ci już wyżej napisał, co o Tobie myśli O mnie pewnie to samo
O mnie pewnie to samo
Nie wiem, Twoje wypowiedzi są przeróżne, ale o to, że masz powiadomienia o każdym moim poście to bym się założył.
santapietruszka napisał/a:O mnie pewnie to samo
Nie wiem, Twoje wypowiedzi są przeróżne, ale o to, że masz powiadomienia o każdym moim poście to bym się założył.
To przegrałeś
Po prostu jesteś najśmieszniejszy, jak czytam
Oj dajcie mu spokój, przecież on tylko przez moment chciał się poczuć jak przeciętna kobieta. ;]
Grasse napisał/a:santapietruszka napisał/a:O mnie pewnie to samo
Nie wiem, Twoje wypowiedzi są przeróżne, ale o to, że masz powiadomienia o każdym moim poście to bym się założył.
To przegrałeś
Po prostu jesteś najśmieszniejszy, jak czytam
Sorki, przyszedłem na forum, żeby podyskutować a z Twojej strony sam hejt po raz kolejny. Sama się przyznałaś, że miałaś facetów fajtłapów. I Twój błąd - nie odróżniasz faceta, który chce, żeby wszystko za niego robiła partnerka, od tego który usiłuje pokonywać swoje słabości. Analogicznie, jakby na forum o męskich sprawach zarejestrowała się kobieta i tam by jej tłumaczono, jaka jest różnica między Dominiką Gwit a Julią Kamińską. Akurat mam w planie kupić auto za kilka miesięcy, nawet mam swój ulubiony model. Zresztą, głupio się czuję, spierając się z kobietą.
I co teraz, nie pójdziemy spać, bo ktoś w Internecie nie ma racji?
45 2019-01-02 22:00:46 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-02 22:03:39)
Sorki, przyszedłem na forum, żeby podyskutować a z Twojej strony sam hejt po raz kolejny. Sama się przyznałaś, że miałaś facetów fajtłapów. I Twój błąd - nie odróżniasz faceta, który chce, żeby wszystko za niego robiła partnerka, od tego który usiłuje pokonywać swoje słabości. Analogicznie, jakby na forum o męskich sprawach zarejestrowała się kobieta i tam by jej tłumaczono, jaka jest różnica między Dominiką Gwit a Julią Kamińską. Akurat mam w planie kupić auto za kilka miesięcy, nawet mam swój ulubiony model. Zresztą, głupio się czuję, spierając się z kobietą.
I co teraz, nie pójdziemy spać, bo ktoś w Internecie nie ma racji?
A skąd wniosek, ze miałam facetów fajtłapów??? Sęk właśnie w tym, że nie zostali moimi facetami... nie wiem, czy rozumiesz różnicę... Pokonywanie swoich słabości nie polega na tym, że coś partnerka ma dla Ciebie zrobić. Sam swoje słabości pokonaj - porady dostałeś, wykup jazdy z instruktorem. Partnerka może Cię wspierać, ale wcale nie musi "dawać Ci" samochodu. Jeśli sam pokonasz swoje słabości, to zyskasz podziw w oczach ewentualnej partnerki, jak to ona ma Cię ciągnąć za uszy, to sorry...
Sam zacząłeś hejt i osobiste wycieczki w stronę Benity. To nie dziw się, że dostałeś odpowiedź.
@santapietruszka Niby masz ból dupki o coś, ale jednak na moją prowokację nie odpowiedziałaś. To dziwne.
47 2019-01-02 22:05:38 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2019-01-02 22:06:34)
@santapietruszka Niby masz ból dupki o coś, ale jednak na moją prowokację nie odpowiedziałaś. To dziwne.
Być może prowokacja była tak słaba, ze nie zauważyłam... w którym miejscu? Że "jak przeciętna kobieta"? To sorki, ale wątek nie jest o przeciętnych kobietach - zresztą przeciętne kobiety mają po prostu prawo jazdy, samochód i sobie jeżdżą - ale o problemie Autora
A bólu dupki, skarbie, nie mam Rzadko kiedy miewam, a już na pewno nie w dyskusji ze sfrustrowanymi facecikami w necie
Ale wielu rzeczy trzeba ich uczyć i nikt draki o to nie robi. Przeciętna to tutaj "zwyczajna".
@santapietruszka Niby masz ból dupki o coś, ale jednak na moją prowokację nie odpowiedziałaś. To dziwne.
Żeby było jasne - dyskusja TAK, prowokacje i próby wywoływania shit stormu NIE.
Przypominam uprzejmie, że nie jest to ani regulaminowe, ani mile widziane na tym forum
Ale wielu rzeczy trzeba ich uczyć i nikt draki o to nie robi. Przeciętna to tutaj "zwyczajna".
Nie wiem, Burzowy, jakoś mam inne doświadczenia, nie wymagałam od facetów, żeby mnie czegoś uczyli. Dokładnie, przeciętna to zwyczajna. Zwyczajna kobieta idzie na kurs prawa jazdy, za który płaci, jak potrzebuje, to sobie godziny dokupi itd. A nie szuka faceta z samochodem, żeby ją nauczył.
Dziwne podejście w ogóle, że kobiety czegoś trzeba uczyć... jak chcą, to nauczą się same, nie potrzeba im do tego faceta w sensie związkowym. A taki właśnie "problem" ma Autor. Że szkoda mu chyba kasy na instruktora i najlepiej, żeby kobieta z autem go nauczyła w ramach wspierania, bo w związku przecież wspierać się trzeba...
51 2019-01-02 22:41:34 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-01-02 22:42:04)
Grasse, nie musisz z nami, czy ze mną walczyc, nie jesteśmy Twoimi wrogami. Ja osobiscie uważam, ze zamiast odpierać ataki, moglbys po prostu przemyslec to, co tu napisano. Zycz-li-wie. Zalozyles temat, wysłuchaj odpowiedzi.
Pietruszka zaraz mnie przez Ciebie zbanują, zobacz co narobiłaś!
Generalnie przemyślałem to jeszcze raz. Uważam, że niesłusznie po nim jedziecie i zastosowałyście srogą nadinterpretację, ale być może taki zimny (nawet niesłuszny) prysznic dobrze mu zrobi. Ja bym rzekł chopie nie pytaj innych o zdanie, rób to co uważasz za słuszne. Twoje wady to zalety, a jeżeli nie da się tak myśleć, to myśl o nich jako czymś nieistotnym.
Pietruszka zaraz mnie przez Ciebie zbanują, zobacz co narobiłaś!
Generalnie przemyślałem to jeszcze raz. Uważam, że niesłusznie po nim jedziecie i zastosowałyście srogą nadinterpretację, ale być może taki zimny (nawet niesłuszny) prysznic dobrze mu zrobi. Ja bym rzekł chopie nie pytaj innych o zdanie, rób to co uważasz za słuszne. Twoje wady to zalety, a jeżeli nie da się tak myśleć, to myśl o nich jako czymś nieistotnym.
Ale żeby być obiektywnym - na męskich forach też są mizogini, którzy jadą po kobietach jak nie powiem po czym. Po prostu, są ludzie permanentnie nienadający się do związku i wtedy winę zwala się na całą płeć przeciwną. Są zarówno pantofle wśród mężczyzn, jak i kobiety, które kochają być traktowanymi jak mięso do seksu.
54 2019-01-03 10:16:19 Ostatnio edytowany przez 1990rusałka (2019-01-03 10:16:42)
Tez zwrocilam uwage na 120km/h przy 70. Te ograniczenia nie są bez przyczyny. Taka predkosc to pewna droga do wypadku. Nie traktuj tego jako atak. Santapietruszka trafnie to skomentowala. Ja dodatkowo zachece zeby to wziac na powaznie.Pelno kampanii reklamowych o tym teraz.
Jaki moj poglad?? Przed maturą probowalam, nie zdalam. Zaczelam jezdzic tylko tramwajami, autobusami i zyje, mam wiecej na inne rzeczy. Juz sie jednemu nie podobalo ze kobieta w tym wieku nie ma samochodu. Ja umiem prowadzic, ale nie zdalam na łuku, moze kiedys to nadrobie. Nie oceniam negatywnie jak partner nie umie. To o co autor pyta,nie jest wcale problemem, inne rzeczy sie liczą w zwiazkach.
Kobieta wnosi auto do zwiazku. Mi sie skojarzylo z wkladem wspolnikow do spolki, nieciekawe wrazenie. Ale moze sie za bardzo czepiam slowek.
Grasse napisał/a:Mam duży nawykowy stres, jakbym miał jechać sam gdzieś dalej. Ale, jak już jadę, wtedy w ciągu kilku chwil nabieram pewności i nie mam oporu, żeby jechać 120 przy dozwolonych 70.
Dziwne, jako kierowca zrobiłem od 1991 roku 400.000 km i często boję sie jechać 70 km/h tam gdzie można jechać 90 km/h. Przekraczanie prędkości o 50 km/h nie ma nic wspolnego ze stresem podczas jazdy tylko z brakiem myślenia przyczynowo-skutkowego oraz brakiem umięjetności wyobrażenia sobie co może wydarzyć sie na drodze, a w takiej sytuacji lepiej za kierownicą nie siadać. Chcesz sie zabić to uwiąż kamien u szyi i skocz z mostu, ale nie narażaj innych uczestników ruchu lub piszech jazdą "szybką ale bezpieczna".
W rzeczy samej. Stop młodym debilom za kierownicą. Zabijajcie się na powrozie, skacząc z mostu czy w jakiś inny, nieangażujący osoby postronne sposób. Idiota, który nie umie jeździć samochodem, bo nie piszę tu o umiejętności "prowadzenia" samochodu czuje się pewnie jadąc 120 na ograniczeniu. Jak młody idiota przewiduje opanowanie samochodu w razie czego? Jakie manewry zna i to na poziomie mięśniowym, a nie "widziałem na youtubie"?
Grasse -głęboko w du** jesteś, skoro rozpisujesz się na forum w temacie.
Jazda to umiejętność - nie nauczysz się tego teoretycznie siedząc i klepiąc w klawiaturę, wsiadasz i jedziesz do miasta (co to za sztuka jechać po prostej drodze? kontrola prędkości czy 70 czy 120?). Umiesz jeździć na rowerze, na nartach, pływać, mówić w obcym języku, .... czy jakiejkolwiek umiejętności nauczyłeś teoretycznie siedząc na kanapie? czy jednak praktykowałeś, próbowałeś poprzez działanie? O czym tu dyskutować. Tylko nakręcasz swój strach!
Po drugie - w czym masz problem kupić jazdy u instruktora? Gość ma zdublowane pedały, nie pozwoli Ci spowodować wypadku, jest duża szansa, że radzi sobie z takimi jak ty, a twoja sympatia - raz, że może pojechać po tobie, bo ma focha, bo potrzebuję odreagować jakiś wasze problemy, no a przede wszystkim czemu ma ryzykować swoje autko? czemu ma poświęcać czas na uczenie ciebie, zamiast zjeść z tobą smaczną kolację?
Jestem bardzo dobrym kierowcą ale nie podjęłabym się"poduczania" niepewnego młodego kierowcy. Nie jestem instruktorem i nie mam po stronie pasażera hamulca dlatego - nie.
A co do kolejnej kwestii to ja mam auto, mój facet nie ale że jeździ dobrze to nie boje się mu co jakiś czas samochodu pożyczyć. Jak jedziemy gdzieś razem to prowadzimy różnie czasem ja czasem on, jak nam akurat pasuje. Dorzuca się oczywiście do benzyny i napraw.
Nie wiem do końca jaki jest cel tego wątku ale może mój wpis udzieli autorowi jakiejś odpowiedzi na dręczące go pytania
Nie wiem do końca jaki jest cel tego wątku...
No jak, duma młodego, głupiego kierowcy, że potrafi utrzymać auto po prostej jadąc 120 km/h. Pozostaje mieć nadzieję, że misiaki go na tym wyłapią i za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 50 km/h będzie sobie dłuższą chwilę technikę jazdy rozkminiał teoretycznie.
59 2019-01-03 23:44:05 Ostatnio edytowany przez jjbp (2019-01-04 00:05:18)
Akurat z tym 120 km/h przy ograniczeniu do 70 to autorze naprawdę dałeś popis skrajnej nierozwagi. Czy ktoś jest dobrym kierowcą, czy od dawna czy też świeżo upieczonym - takie przekraczanie predkosci czyni go piratem drogowym i ogromnym zagrożeniem na drodze, tyle w temacie. Dla lubiących szybką jazde dostępne są tory wyścigowe proszę się przejść.
jjbp napisał/a:Nie wiem do końca jaki jest cel tego wątku...
No jak, duma młodego, głupiego kierowcy, że potrafi utrzymać auto po prostej jadąc 120 km/h. Pozostaje mieć nadzieję, że misiaki go na tym wyłapią i za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 50 km/h będzie sobie dłuższą chwilę technikę jazdy rozkminiał teoretycznie.
Przecież on rozkminia teoretycznie.
No tutaj nikt nie zajarzył istoty wątku, ale spoko. Pomijam już te wszystkie ślamazary jeżdżące zgodnie z przepisami, już to widzę.
62 2019-01-04 00:00:37 Ostatnio edytowany przez jjbp (2019-01-04 00:03:54)
No tutaj nikt nie zajarzył istoty wątku, ale spoko. Pomijam już te wszystkie ślamazary jeżdżące zgodnie z przepisami, już to widzę.
Można łamać przepisy i łamać przepisy. Tzn zaparkować na zakazie gdzie w większości na mandacie się skończy albo przekraczać prędkość o 50 km/h I owinąć siebie i parę niewinnych pieszych wokół drzewa. Która grupa to wg Ciebie te 'ślamazary'?
Co do istoty wątku to ja np nie rozumiem co jest istotą wątku. Jak ktoś mi to wyjaśni to chętnie o tej istocie wątku podyskutuje.
63 2019-01-04 00:09:53 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-01-04 00:11:22)
Czy jego męskość zostanie totalnie skreślona w sytuacji, gdy kobieta okaże się lepszym kierowcą, a do tego ewentualnie okaże się, że ona ma auto i on jako ten gorszy drajwer by czasem z nią jeździł, a ona by ewentualnie mu doradziła, jeżeli on by coś robił źle. Zdał test, od czasu do czasu jeździ. Pewnie jakoś tam prowadzi, ale odczuwa stres, gdy ma zaparkować w zatłoczonym mieście itd.
A z tych ślamazar się śmieję, bo nagle wszyscy tacy święci i nikt o 50kmh nigdy nie przekroczył prędkości ;-).
A i moja odpowiedź: To Ty definiujesz swoją męskość, a nie słownik definicji, czy inna osoba.
64 2019-01-04 00:17:02 Ostatnio edytowany przez jjbp (2019-01-04 00:19:23)
Nie jego męskość nie zostanie skreślona. Chyba że sam będzie sobie przez to dorabiał kompleksy to strzeli sobie tym w kolano i sam sobie męskości ujmie.
No widzisz ze mnie taka ślamazara nigdy o 50 nie przekroczyłam a nawet blisko nie bylam a jeżdżę lepiej niż znaczna większość osób które znam :) tak więc can't relate. Ciekawy masz słownik jak osoba która jeździ bezpiecznie = ślamazara, aż jestem ciekawa innych definicji, ktoś kto nigdy nic ze sklepu nie ukradł to też będzie ślamazara?
He, he ja przekraczam. Jak mi się śpieszy do miasta, to na obwodnicy jadę 180. Jak jest ładna pogoda i niezaduzy ruch aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że byle co i śmierć. Niekoniecznie moja. Normalnie jadę 140, odpalam tempomat i jadę. Na zwykłych drogach ogólnie trzymam się zasady 30+, czyli tyle maks przekraczam dopuszczalną prędkość. Jeżdżę regularnie 20 lat po 20-30k rocznie.