Wasz związek z praktykującym katolikiem? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELIGIA - DUCHOWE POSZUKIWANIA » Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 75 z 75 ]

66

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Pepepe90 napisał/a:

Albo jeszcze inny przykład. Po właściwym rozeznaniu kapłanem składającym przysięgę życia w celibacie nie może być normalny heteroseksualny mężczyzna z jajami pełnymi spermy czujący zdrowy pociąg do kobiet tylko po prostu czujący powołanie? Może być. To samo moim zdaniem dotyczy kawalera szukającego żony i chcącego żyć w zgodzie ze swoimi poglądami...

Z własnego doświadczenia, kobiety uczestniczącej mocno w życiu Kościoła, angażującej się, poznającej różnych księży stwierdzam, że w przynajmniej 85% przypadków księża mają jakieś własne problemy z kobietami. Nie potrafią rozmawiać z kobietą w wieku przed 50 wink a w seminarium też mają odpowiednie nauki wtłaczane na temat tego, że kobiety kuszą, sprowadzają na złą drogę i trzeba na nie uważać, najlepiej nie rozmawiać, żeby nie było pokusy. I ja tego nie wymyśliłam, ale powiedzieli mi to właśnie znajomi księża jak jeszcze odwiedzałam ich czasami w seminarium.

Więc tak, część z nich czuje powołanie. A część nie potrafi odnaleźć się w relacjach z kobietami i stąd nie robi im różnicy to, że ich w życiu nie mają.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Lady Loka napisał/a:

w seminarium też mają odpowiednie nauki wtłaczane na temat tego, że kobiety kuszą, sprowadzają na złą drogę i trzeba na nie uważać,

Nie tylko w seminariach powinni tego uczyć. smile

68

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Pepepe90 napisał/a:
Jacenty89 napisał/a:
Pepepe90 napisał/a:

Zacznę od końca. Co do ludzi nie wiedzących w co wierzą to jest kwestia w dużej mierze natury ludzkiej, większość ludzi ma tendencję do koniunkturalizmu, zagłuszania dylematów, nie są dociekliwi. Żyjemy w świecie niemal bez granic, są darmowe biblioteki gdzie można zapoznać się bezpłatnie z literaturą przedstawiającą każdy światopogląd, drążyć daną kwestie na ile tylko starczy czasu, kilkoma kliknięciami można zamówić dowolną płatną książkę, ewentualnie można ją ściągnąć za darmo / za grosze, jest masa materiałów w internecie, oficjalnych dokumentów, różnych polemik. Są fora, różne społeczności od ortodoksyjnych katolików po wojujących ateistów, można emailować z księżmi albo zwolennikami Dawkinsa. Ślepy katolik poprzestający tylko na tym co usłyszy w niedziele (albo gorzej kilka razy w roku) z ambony na kazaniu (a ci od kazań też są bardzo różni) to taki lustrzany odpowiednik wojującego gimbo-ateisty nie chcącego nawet skonfrontować swoich przekonań.

Co do wykładni KK to ona jednak nie może być relatywistyczna, na przykład aborcja staje się coraz łatwiej dostępna to mówmy że to nic złego, a jak stanie się za 100 lat z różnych powodów mniej dostępna to znowu zaczniemy nauczać o ochronie życia poczętego - to byłby brak logiki. Odnośnie rozłożenia akcentów i skupiania się przesadnie tylko i wyłącznie na godziwym / niegodziwym seksie to zgadzam się. To kwestia rozłożenia akcentów, pisałem o tym w poprzednim poście.

Czytając fora albo rozmawiając w realu ze znajomymi zauważyłem że w związkach katolik - niekatolik często poruszana jest tylko kwestia seksu przedmałżeńskiego. To można "przeboleć", a przecież są kwestie bardziej długotrwałe i ważniejsze. Kwestia ślubu, otwartości na dzieci, wychowania dzieci zgodnie z przysięgą, spojrzenie na nierozerwalność małżeństwa, stosunek do aborcji, in vitro, antykoncepcji, seksu małżeńskiego. Ja uważam, że te kwestie warto sobie już wyjaśnić na samym początku znajomości by potem nie było zdziwienia. Dochodzę do wniosku, że związek ludzi o odmiennych światopoglądach (i nie chodzi tylko o relację katolik niekatolik ani nawet ogółem stricte religijne) to będzie zawsze istny poligon, niekończące się pole walki.

Inna sprawa, drażnią mnie sugestie że jak ktoś za pewien (być może czasami nieosiągalny) ideał stawia wstrzemięźliwość przedmałżeńską to "od razu" pewnie ma kompleksy związane z małą lub niesprawną pałką, jest aseksualny, homoseksualny, skrzywdzony, impotent, małe libido czy inne cuda na kiju.

Co do wykładni KK to tak czy siak jest ona relatywistyczna w bardzo wielu sprawach, może nie zawsze związanych z seksem, ale jednak. Co do związku ludzi o odmiennych światopoglądach to akurat nie jest stricte problem bycia katolikiem, bo często bywa że dwoje katolików bardziej się od siebie różni pod tym względem niż liberalny katolik z ateistą, agnostykiem albo konserwatywny katolik z konserwatywnym protestantem itd.
Co do wymienionych w ostatnim akapicie sugestii niestety mają one w dużej części potwierdzenie w praktyce.

1. Jednak dalej to jest kwestia odległości światopoglądowej. Być może po prostu "konserwatywny katolik" jest obiektywnie bardzo daleko "liberalnego katolika" (na czym to ma polegać konserwatyzm liberalizm to już teraz nie ważne) więc to naturalne że im do siebie będzie daleko. Wniosek, że im bardziej oddalony światopogląd tym większa będzie rozpierducha na poligonie codziennego życia podtrzymuję.

2. A gdzie to potwierdzenie w praktyce? Jakiś przykład? Odwracając, gościu o przeciętnej sprawności seksualnej lub małym llibido na pewno nie będzie zwolennikiem wolnego życia pełnego w wolne związki seksu bez zobowiązań? A może jednak może być... Chyba tak to nie działa...

Albo jeszcze inny przykład. Po właściwym rozeznaniu kapłanem składającym przysięgę życia w celibacie nie może być normalny heteroseksualny mężczyzna z jajami pełnymi spermy czujący zdrowy pociąg do kobiet tylko po prostu czujący powołanie? Może być. To samo moim zdaniem dotyczy kawalera szukającego żony i chcącego żyć w zgodzie ze swoimi poglądami...

Jestem bardzo blisko Kościoła z wielu powodów i na różne sposoby i uwierz mi, że 80 może nawet 90 procent kapłanów to dwie grupy albo wielokrotni ojcowie albo faceci z problemami natury miłosnej i seksualnej różnego rodzaju. Spośród znajomych księży może co 7 to naprawdę ksiądz z powołania.

69 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-12-27 16:08:01)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Lou71.71 napisał/a:
Marata napisał/a:

Nie jestem katoliczką, nigdy nie byłam ochrzczona. Wzięłam jednostronny ślub z katolikiem w kościele bo mu na tym zależało a mi było wsio ryba. Chciałam, żeby był szczęśliwy.
Mieszkaliśmy przed ślubem razem, byłam (i jestem) zdania, że lepiej zobaczyć, czy pasujemy do siebie niż potem szarpać się i rozwodzić. Nie wiem jak mąż to poukładał sobie w spowiedziach itp. Nie znam się na tym (swoją drogą wydaje mi sie to trochę zboczone opowiadać facetowi w sukience o swoim życiu łóżkowym, no ale ja się nie znam).
A nawet chodziłam na nauki przedmałżeńskie big_smile ale był czad, szczególnie gdy świeży zakonnik opowiadał o antykoncepcji i pożyciu małżeńskim. Im bardziej nam było wesoło tym bardziej on był zakłopotany big_smile
Antykoncepcja - mąż na początku namawiał mnie na kalendarzyk małżeński - mamy syna i córkę z tego kalendarzyka. Miałam niezły ubaw. Potem poszedł po rozum do głowy (został do tego popchnięty szantażem) i stosujemy inne formy antykoncepcji - totalnie niekościelne. A swoją drogą i tak biorę pigułki.
Wychowanie dzieci - nie przeszkadzam mężowi i jego rodzinie wychowywać dzieci w duchu katolickim. Teściowie mieszkają po drugiej stronie Polski, a mojemu mężowi nie chciało się użerać z dziećmi w kościele to teraz chodzi sam. Religii też nie chce z nimi odrabiać i dzieci mają dziwnie poodrabiane lekcje bo nie znam oficjalnej wykładni Biblii i innych tam takich książek, więc mają jak mają. Katechetki są moimi koleżankami z podstawówki i liceum, i przymykają na to oko. Dzieci są ochrzczone i były w komunii, syn nie poszedł do bierzmowania bo nie chce.
Więc jak widać luzik.

Pomieszanie z poplątaniem. Gubiłabym się jako dziecko w takiej rodzinie.

Zakładam,że rodzice w takiej rodzinie (bo u mnie tak jest) potrafią wytłumaczyć dziecku,że są katolicy,judaiści,adwentyści i kupa innych wyznań oraz,że są tacy,którzy w boga nie wierza.Moim zdaniem to bardzo dziecko rozwija i potem takie dzieci nie otwierają gębusi i nie dziwią się całą lekcję kiedy pytają  dlaczego mnie na mszy na rozpoczęcie roku w kościele nie było.Nie mieści się w główkach takim ośmiolatkom,że ktoś może w boga nie wierzyć.
I uwierz-moje dziecko nigdy się nie gubiło.
A dla faktu,żeby Tobie to się to nie wydawało pomieszaniem z poplątaniem nie planuje przejść na katolicyzm ani mąż-zostać niewierzącym. smile
Ja cieszę się,że dla mojego dziecka to nie jest problem,że chodzi do klasy z dziećmi wyznania buddyjskiego czy taoistycznego,tudzież islamu czy niewierzącymi smile

70

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Jacenty89 napisał/a:

Jestem bardzo blisko Kościoła z wielu powodów i na różne sposoby i uwierz mi, że 80 może nawet 90 procent kapłanów to dwie grupy albo wielokrotni ojcowie albo faceci z problemami natury miłosnej i seksualnej różnego rodzaju. Spośród znajomych księży może co 7 to naprawdę ksiądz z powołania.

Lady Loka napisał/a:
Pepepe90 napisał/a:

Albo jeszcze inny przykład. Po właściwym rozeznaniu kapłanem składającym przysięgę życia w celibacie nie może być normalny heteroseksualny mężczyzna z jajami pełnymi spermy czujący zdrowy pociąg do kobiet tylko po prostu czujący powołanie? Może być. To samo moim zdaniem dotyczy kawalera szukającego żony i chcącego żyć w zgodzie ze swoimi poglądami...

Z własnego doświadczenia, kobiety uczestniczącej mocno w życiu Kościoła, angażującej się, poznającej różnych księży stwierdzam, że w przynajmniej 85% przypadków księża mają jakieś własne problemy z kobietami. Nie potrafią rozmawiać z kobietą w wieku przed 50 wink a w seminarium też mają odpowiednie nauki wtłaczane na temat tego, że kobiety kuszą, sprowadzają na złą drogę i trzeba na nie uważać, najlepiej nie rozmawiać, żeby nie było pokusy. I ja tego nie wymyśliłam, ale powiedzieli mi to właśnie znajomi księża jak jeszcze odwiedzałam ich czasami w seminarium.

Więc tak, część z nich czuje powołanie. A część nie potrafi odnaleźć się w relacjach z kobietami i stąd nie robi im różnicy to, że ich w życiu nie mają.

Ja też swoje wiem, widziałem, rozmawiałem, słyszałem. Miałem obraz, że część ma problem z kobietami czy z samym sobą, ale jakaś część, zdecydowana mniejszość, na pewno nie 75-90% a takie liczby podajecie. Nie chodzi o dokładne procenty, ale mówicie zgodnie że to na pewno zdecydowana większość. Wśród młodych księży z duszpasterstw, animatorów nic takiego nie zauważyłem w większości. Ale mniejsza, może za mała próba. To nie jest bezpośrednio mój problem, mój problem to ...

Nadal nie rozumiem jak na zdrowego byczka mówiącego kobiecie, że z takich i z takich powodów wolałby postarać się żyć w taki i taki sposób bez tego i tego do czasu ślubu można od razu patrzeć jak na potencjalnego zboczeńca, zdrajce obracającego babę / chłopa na boku lub zimnego flaka? Wg mnie niezbyt to sprawiedliwe. To tak jakby na osobę odmawiającą alkoholu w okresie postnym patrzeć jak na potencjalnego niepijącego alkoholika, cichego alkoholika albo furiata, który nie potrafi nad sobą panować już po małym wypiciu.

71

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Pepepe90 napisał/a:

Nadal nie rozumiem jak na zdrowego byczka mówiącego kobiecie, że z takich i z takich powodów wolałby postarać się żyć w taki i taki sposób bez tego i tego do czasu ślubu można od razu patrzeć jak na potencjalnego zboczeńca, zdrajce obracającego babę / chłopa na boku lub zimnego flaka? Wg mnie niezbyt to sprawiedliwe. To tak jakby na osobę odmawiającą alkoholu w okresie postnym patrzeć jak na potencjalnego niepijącego alkoholika, cichego alkoholika albo furiata, który nie potrafi nad sobą panować już po małym wypiciu.

Bo zadajesz to pytanie w złej grupie.
Tak jak wierzący nie aprobują seksu przed ślubem, tak niewierzący wyśmiewają jego brak. I tyle, cała filozofia. Znam dużo par, które z seksem czekały. Ale one też nie chodziły na forum i nie mówiły o tym w co drugim temacie. Po prostu żyły tym, co wierzą, rozmawiali na ten temat, znali swoje opinie i z tego co widzę z zewnątrz, są kilka lat po ślubie i dobrze im się żyje.

Po prostu jak zapytasz o to w grupie ludzi niezwiązanych z Kościołem to takie otrzymasz odpowiedzi. Inne od tych, które dostałbyś od ludzi z Kościołem związanych. Cała filozofia.

A ja nie piję alkoholu z powodów ideologicznych od 7 lat i bardzo mi z tym dobrze. Więc Twoje pytanie można porównać do tego, gdybym ja teraz weszła na forum miłośników piwa i powiedziała tam, że ludzie nie powinni pić alkoholu i przedstawiła całą serię moich powodów, dla których tego nie robię.
Bez sensu, prawda?

72

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Odpowiadając na pytanie Autora (teoretycznie, przy założeniu, że byłabym stanu wolnego). Sama jestem praktykującą katoliczką i jak najbardziej tak. Uważam, że to byłaby świetna podstawa (silne sakramentalne małżeństwo) do przekazania wartości i wychowania dzieci w wierze.
Podobnie jak Autor nie rozumiem po co ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z Kościołem przychodzą do tego Kościoła i biorą ślub sakramentalny. Jedno wielkie nieporozumienie, często hipokryzja.

73

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Anma napisał/a:

Odpowiadając na pytanie Autora (teoretycznie, przy założeniu, że byłabym stanu wolnego). Sama jestem praktykującą katoliczką i jak najbardziej tak. Uważam, że to byłaby świetna podstawa (silne sakramentalne małżeństwo) do przekazania wartości i wychowania dzieci w wierze.
Podobnie jak Autor nie rozumiem po co ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z Kościołem przychodzą do tego Kościoła i biorą ślub sakramentalny. Jedno wielkie nieporozumienie, często hipokryzja.

Większym nieporozumieniem i hipokryzją jest unieważnienie kościelnego ślubu po 20 latach małżeństwa, wychowaniu kilkorga dzieci po to aby wziąć kolejny ślub kościelny z nową partnerką aby nie żyć w grzechu. Na taki czyn KK wydaje pozwolenie i błogosławi nowej parze.

74 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-21 11:33:16)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Mogłabym żyć z praktykującym katolikiem. Ślub i formalnnośc do niczego mi niepotrzebne, ale też się ich nie boję. Podzielam wiele katolickich wartości, choć nie wszystkie. Nie przeszkadza mi uczestniczenie w obrzędach czy uroczystościach religijnych, byle mnie nie zmuszano do spowiedzi czy komunii.
Byle tylko nie nawracano mnie na siłę i nie wskazywano jedynie słusznej drogi, bo mam swój rozum i wybór.
Nie chciałabym brać ślubu kościelnego dla "świętego spokoju". Najchętniej żyłabym na tzw. kocią łapę, ale gdyby to było ważne dla drugiej strony, mogłabym pójść na kompromis i zawrzeć ślub jednostronny.

Bardzo mnie razi powszechna wśród katolików praktyka: czekamy z różnych powodów na ślub w kościele, ale póki go nie mamy, siedzimy na cywilnym, dzielimy stół i łoże jak każde inne małżeńśtwo. Przecież w świetle katolicyzmu to życie w grzechu. Hipokryzja jako żywo.

75 Ostatnio edytowany przez Królica (2020-07-24 10:16:48)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Dla mnie problem stanowiłby fakt, że w katolickim małżeństwie istnieje coś takiego jak "otwartość na potomstwo", a ja nie zamierzam mieć dzieci. No chyba że wybralibyśmy, że będziemy żyć w białym małżeństwie.

Posty [ 66 do 75 z 75 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELIGIA - DUCHOWE POSZUKIWANIA » Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024