Wasz związek z praktykującym katolikiem? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELIGIA - DUCHOWE POSZUKIWANIA » Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 75 ]

Temat: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Witajcie drogie kobiety!

Staram się być dobrym chrześcijaninem, praktykującym katolikiem, wychodzi różnie, mam zwątpienia, słabości, wszyscy jestesmy ludźmi. Ten temat to wynik moich ostatnich obserwacji, przemysleń, rozmów w realu i komentarzy w internecie.

Jak widziałybyście swój związek z kimś takim jak ja? Zapewne znaczna częśc z was ma już kogoś, żyje w luźnym związku, chce być sama, woli własną płeć, możliwości jest sporo, ale jednak można rozszerzyć pytanie do jakiejś teoretycznej sytuacji w równoległym wszechświecie smile

Wielu moich znajomych jest w takim wieku, że teraz biorą śluby. Na ogół są to śluby kościelne. Ślub kościelny jest traktowany często nie jako sakrament, ale cywilny w ładnym pomieszczeniu i z ładną oprawą. Nie chcę zrzędzić "kiedyś było lepiej" bo nie wiem czy to prawda i nie obchodzi mnie to. Żyję tu i teraz. Jako sakrament często jest brany świetokradzko chociaż osoba niewierząca pewnie i tak się tym nie przejmuje. Pewien szacunek konsekwencji budzą we mnie pary złożone z dwóch niewierzących osób, które nie biorą kościelnego pomimo "nacisków rodziny, znajomych, sąsiadów" albo "bo u nas prawie same kościelne zawsze były i u znajomych też". Rzadko dochodzi też do ślubu jednostronego w kościele gdzie druga osoba jest innego wyznania lub bezwyznania, w praktyce to częstsze przypadki. Np mój bliski angostycyzmu kolega niedawno: "Moja bardzo chciała kościelny, jej mama jest religijna też, mi to zwisa, ale postanowiliśmy wziąć tak jak się bierze normalnie kościelny, a swoje i tak wiem". Dla mnie hipokryzja, pasowałby tu właśnie jednostronny.

Inna sprawa to mieszkanie ze sobą przed ślubem i spowiedź. Czy to ma sens? Dopuszczam tutaj jakieś jednostkowe przypadki, ale same wiecie jak to najczęściej wygląda. Nie chcę zagłęboko wchodzić w czyjeś sumienie i potępiąć, ale jak ktoś się uważa za katolika i spowiedź ma dla niego znaczenie to myślenie "teraz będziemy jechali na tabletkach i latexie i się niczym nie przejmowali, a potem powiem na ucho przez kratki że żałuję i dostanę ten podpis" jest i tak błędne.

Inna sprawa, że biorąc ślub kościelny deklaruje się wychowanie potomstwa we wierze katolickiej. Nie rozumiem dlaczego ci co biorą śluby cywilne albo świętokradzko kościelne chcą potem chrztu w kościele katolickim. Ochrzcić można w innych miejscach i czy chrzest naprawdę dla nich coś znaczy. Może zjechałęm za bardzo na wątki poboczne. Nie chodzi mi o ocenianie, sam mam dużo za uszami, nie uważam się lepszy, ale mam nadzieję że rozumiecie o co mi chodzi z brakiem konsekwencji (ba, mi tez można wyciągnać brak konsekwencji w różnych dziedzinach życia i wyborach z przeszłości).

Słyszałem o szcześliwych i zgodnych małżeństwach mieszanych chociaż nie znam, ale w praktyce to może powodować wiele problemów w przyszłości np w sprawie in vitro, aborcji, anty k., które doprowadzą do końca związku. Innowierca biorący ślub mieszany w kóściele deklaruje, że nie będzie oddalać w katolickim wychowaniu dziecka. Potem co powiedzieć córeczce dlaczego my idziemy do kościoła na msze, a mamusia zostaje w domu. A jak iść całą rodziną, idąc razem z ukochaną czułbym się że ją traktuję instrumentalnie zmuszając do spędzania godziny w miejscu, w którym wcale nie chce być. Widzicie, dylematów jest sporo i "byle do ślubu" nie wystarczy bo okazuje się że im dalej w las tym więcej drzew.

Inna sprawa, że wizerunek takiego katola jak ja w tym wieku jest dość stereotypowy jako jakiegoś małego, cichego, z fobią społeczną, lękami do kobiet, niezaradnego co go przygarnęli pod skrzydła jakiegoś duszpasterstwa, jednym słowem przegrywa. A jak nie to przynajmniej jakiegoś fanatyka, katotaliba, dewota zawsze na sztywno w garniaku z uszkiem przyklejonym do radyjka. W najlepszym razie to już jakiegoś oazowca z mentalnością hipisa co do kościoła przyciągnęła go gitara. A ja się czuję normalnym facetem z krwi i kości, a więc i z cohones, do księży jako grupy społecznej jestem nastawiony dość niechętnie, nie jestem prawiczkiem, mam swój temperament i libido, czasami jestem porywczy, czasami melancholijny.

Myślę, że to trochę odwrotna sytuacja do większości. Bo na ogół są dylematy faceta czy praktykująca dziewczyna będzie "brała do" i "dawała w". Przynajmniej takie rozkminy słyszałem od niektórych znajomych w pracy czy przy piwie.

Pozdrawiam, liczę na szczere odpowiedzi.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Jesiennowiosenna (2018-12-11 18:38:48)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Witaj,

nie byłabym zainteresowana związkiem z Tobą. Jestem osobą niewierzącą, która na dodatek nie wierzy w związki mieszane. Sadzę, że religia to zbyt istotna sprawa, żeby móc pójść na kompromis w tej kwestii.

Piszesz, że małżeństwo kościelne dla niewierzących to świętokradztwo i w pełni się z Tobą zgadzam (sama mam wyłącznie ślub cywilny). Ale jak to się ma do tego, że nie jesteś prawiczkiem? Nie uważasz tego za hipokryzję?

3

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Co do jednostronnych to nie jest takie łatwe. Najpierw jedna z osób musi potwierdzić swoje odejście od Kościoła czyli dokonać apostazji.
Nie rozumiem twojego samookreslenia jako katola, na razie z postu wynika że nie odstajesz od konserwatywnej części społeczeństwa.

4 Ostatnio edytowany przez Pepepe90 (2018-12-11 19:06:33)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Jesiennowiosenna napisał/a:

Ale jak to się ma do tego, że nie jesteś prawiczkiem? Nie uważasz tego za hipokryzję?

Nie. Tak samo nie mam prawa wymagać od żony dziewictwa. To są jakieś idealne sytuacje, które w prawdziwym życiu rzadko mają miejsce.

"Co do jednostronnych to nie jest takie łatwe. Najpierw jedna z osób musi potwierdzić swoje odejście od Kościoła czyli dokonać apostazji"

Chodziło mi też o sytuacje gdzie jedno było ochrzczone w KK, ale nie chodzi do kościoła, nie przyjmuje sakramentów.


Jacenty89 napisał/a:

Nie rozumiem twojego samookreslenia jako katola, na razie z postu wynika że nie odstajesz od konserwatywnej części społeczeństwa.

Katol to tak potocznie katolik dla mnie. Zależnie od kontekstu to mnie to nawet nie obraża. Co do "konserwatywnej części społeczeństwa" to ja słowa konserwatyzm nie lubię, kojarzy mi się z jakąś wypaczoną ludową mądrością typu: "z księdzem to nie grzech", "brzucha dostała, trzeba do ołtarza" albo "kobieta oddaje się mężczyźnie", "mężczyzna bierze kobietę", jakby kobieta była workiem itd. Ciekawe ile niezapierścionkowanych i niezaobrączkowanych w Polsce w wieku powiedzmy 23-30 lat byłaby wstanie się ze mną zgodzić bliżej 10% czy jednak 1%? tongue Ja słyszałem, że kobiety są bardziej religijne od mężczyzn, ale czy ma to przełożenie na liczby?

5 Ostatnio edytowany przez Husky (2018-12-11 19:03:26)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Podpisuję się pod słowami Jesiennowiosennej, również nie mogłabym wyjść za katolika. Porozumienie na płaszczyznie intelektualnej jest dla mnie bardzo ważne, a niestety wydaje się nie do osiągnięcia pomiędzy osobą wierzącą i niewierzącą.

Mój brat wziął ślub z katoliczką i osobiście nie mogę pojąć jak sobie z tym radzi, zwłaszcza z „wychowaniem dzieci w wierze katolickiej”. Oboje zawsze chwaliliśmy sobie, że zostaliśmy wychowani w wolności i to do nas należał wybór światopoglądu, tymczasem on funduje swoim dzieciom indoktrynację w jednym „jedynym słusznym” kierunku od samego urodzenia. Twierdzi, że to jak ze świętym mikołajem, że jak będą starsze to zrozumieją, ale ja jakoś nie kupuję tej wersji (patrząc po statystycznych efektach tego zabiegu;)

6

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Katol to pogardliwie o hipokrytach i radykalach tak jak np lewak. Ja znam sporo osób szczególnie dziewczyn bardziej katolickich niż Ty np seks dopiero po ślubie, więc uważam że bardziej się kreujesz niż jesteś.

7 Ostatnio edytowany przez Pepepe90 (2018-12-11 19:17:38)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Jacenty89 napisał/a:

Katol to pogardliwie o hipokrytach i radykalach tak jak np lewak. Ja znam sporo osób szczególnie dziewczyn bardziej katolickich niż Ty np seks dopiero po ślubie, więc uważam że bardziej się kreujesz niż jesteś.

Ale ja nie chcę się na nikogo kreować czy chwalić jakimiś "przygodami". Niektóre rzeczy z przeszłości żałuję. Nie chcę się też licytować w byciu bardziej prawdziwym. Nie o to chodzi, albo mnie źle zrozumiałeś albo jednak ja coś w pierwszym poście spieprzyłem jeśli chodzi o ton wypowiedzi.

8 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-12-11 20:01:13)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Wiele osób, wierzących i praktykujących katolików nawet nie ma pojęcia, czym tak naprawdę jest sakrament małżeństwa. Wystarczy zapytać kto im udzielił ślubu. Bez wahania odpowiedzą, że ksiądz. Jak to zatem świadczy o ich wierze, czy jest aż taka płytka i powierzchowna, czy może znaczy dla nich tylko tyle, co tradycja przodków? I takie przykłady można mnożyć. Wierzący, oraz praktykujący, którzy nawet nie potrafiliby wymienić imion Apostołów, ewangelistów, którzy nawet nie potrafiliby się zająknąć na temat historii życia Jezusa, czy chociażby paru z uczynionych przez niego cudów...
Nie hejtuję, żeby nie było, tylko tak się zastanawiam, o kim mowa, jeśli mowa o wierzących i praktykujących katolikach? smile O tych którzy nie używają gumek? Czy o tych, którzy co niedzielę siedzą w pierwszej ławce w Kościele?
Nie oszukujmy się, większość praktykowania ogranicza się do powielania tradycji.

No więc, czy związałabym sie z praktykującym katolikiem. To zależy, co by praktykował i z czego wypływałaby potrzeba manifestowania wiary. Czy pustą tradycję, czy wiarę w określone wartości.

9

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Nie jestem katoliczką, nigdy nie byłam ochrzczona. Wzięłam jednostronny ślub z katolikiem w kościele bo mu na tym zależało a mi było wsio ryba. Chciałam, żeby był szczęśliwy.
Mieszkaliśmy przed ślubem razem, byłam (i jestem) zdania, że lepiej zobaczyć, czy pasujemy do siebie niż potem szarpać się i rozwodzić. Nie wiem jak mąż to poukładał sobie w spowiedziach itp. Nie znam się na tym (swoją drogą wydaje mi sie to trochę zboczone opowiadać facetowi w sukience o swoim życiu łóżkowym, no ale ja się nie znam).
A nawet chodziłam na nauki przedmałżeńskie big_smile ale był czad, szczególnie gdy świeży zakonnik opowiadał o antykoncepcji i pożyciu małżeńskim. Im bardziej nam było wesoło tym bardziej on był zakłopotany big_smile
Antykoncepcja - mąż na początku namawiał mnie na kalendarzyk małżeński - mamy syna i córkę z tego kalendarzyka. Miałam niezły ubaw. Potem poszedł po rozum do głowy (został do tego popchnięty szantażem) i stosujemy inne formy antykoncepcji - totalnie niekościelne. A swoją drogą i tak biorę pigułki.
Wychowanie dzieci - nie przeszkadzam mężowi i jego rodzinie wychowywać dzieci w duchu katolickim. Teściowie mieszkają po drugiej stronie Polski, a mojemu mężowi nie chciało się użerać z dziećmi w kościele to teraz chodzi sam. Religii też nie chce z nimi odrabiać i dzieci mają dziwnie poodrabiane lekcje bo nie znam oficjalnej wykładni Biblii i innych tam takich książek, więc mają jak mają. Katechetki są moimi koleżankami z podstawówki i liceum, i przymykają na to oko. Dzieci są ochrzczone i były w komunii, syn nie poszedł do bierzmowania bo nie chce.
Więc jak widać luzik.

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Mam męża rozwodnika. Zresztą żadne z nas nie jest religijne. Nie wierzę w doktrynę katolicką, także nie będę robic z siebie idiotki.

11 Ostatnio edytowany przez Pepepe90 (2018-12-11 21:30:34)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Czyli póki co przeważają opinie niechętne kościołowi i katolicyzmowi, (ciekawe czy można je rozciągnąć na całe chrześcijaństwo albo ogółem stosunek do religii instytucjonalnych) a ewentualny związek z katolikiem jako jakaś dodatkowa kość niezgody mogąca lub ewentualnie nie mogąca być przełamana. Początkowo chciałem zatytułować wątek po prostu "z katolikiem", ale teraz w użyciu popularne jest rozróżnienie. Ja większość życia chodziłem do kościoła, ale momentami tylko z przyzwyczajenia jednak ostatecznie bardzo rzadko opuszczałem msze, miałem krótkie okresy gorliwsze, ale sądzę że w znacznej mierze wynikało to z młodzieńczej emocjonalnej religijności. Dużo czytałem, ale skupiałem się głównie na literze prawa, mniej na osobistej moralności, więcej na patrzeniu na religię pod kątem cywilizacyjnym, kulturowym, zagadnieniach historycznych, inspirowaniu się poszczególnymi postaciami czy śledzeniu / braniu udziału w aktualnych debatach. Jakiś czas temu miałem bardzo bolesne przeżycia z kobietami (rozstania, odejścia, nagłe zwroty akcji są wpisane w prozę życia). Postanowiłem bardziej skupić się na osobistej wierze, chodzić częściej do sakramentów, a osobistą wiarę traktować bardziej szczerze. Od tego czasu spotykając się z kobietami raczej trafiałem na te wypowiadające się szyderczo albo ironicznie jak przyszło do rozmowy na te tematy "co? i co i może jeszcze do kościółka chodzisz co tydzień" itd, ja staram się nie naśmiewać z czyjejś niewiary albo innej wiary, patrząc na świat wokół myślę że nawet bym chętniej zaakceptował jakąś niekatoliczkę chrześcijankę biblijną jak dziewczę co spowiedź traktuje jako "raz do roku mówię co złego zrobiłam i tyle, przecież chodzę przed świętami do spowiedzi, zasługuję na wybaczenie". Dlatego też założyłem ten temat by skonfrontować punkt widzenia płci pięknej choćby i na anonim forum.
SonyXperia, ja lubię siadać na chórze, drażni mnie świetoszkowatość.

12

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

A ja jestem niewierząca praktykująca. Do koscioła chodzę, ale w Boga nie wierzę. Jestem ateistką, która niestety jako nieświadome dziecko zostało ochrzczone.

13

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Powiem tak - sam fakt wiary chłopaka by mi nie przeszkadzał. Jeśli chce chodzić do kościoła, czytać Biblię, spowiadac się to droga wolna. Nawet na ślub kościelny że względu na niego bym się mogła zgodzić, no problem.
Natomiast są aspekty wiary katolickiej czy też jej wpływu na zycia/ związek które by mi przeszkadzały. Np antykoncepcja, seks przed ślubem, mieszkanie razem przed ślubem - ja mam w tych kwestiach podejście nie katolickie zdecydowanie. Tak samo wychowanie dzieci - niechętnie podchodzilabym do chrzszczenia i komunii dzieci. To są dla mnie rzeczy dość ważne więc szczerze wątpię że związałabym się z praktykujących katolikiem. Wierzę natomiast ze są takie "mieszane" pary którym udaje się wypracować kompromis smile

14

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Ja nie mogłabym być z katolikiem ( czy wyznawcą jakiejkolwiek religii), jestem niewierząca. Gdyby nawet pojawił się katolik na horyzoncie, to z bardzo wierzącym bym się nie dogadała (sex, mieszkanie przed ślubem) a taki "wierzący niepraktykujący" to często dla mnie hipokryta i też bym się nie dogadała wink ślub jednostronny ma ten "minus", że trzeba zadeklarować, że nie będzie się przeszkadzać w katolickim wychowaniu dziecka, a nie chciałabym kłamać, nawet przed księdzem.

15

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Jestem niewierząca i zupełnie nie wyobrażam sobie związku z osobą wyznającą jakąkolwiek religię. Mam negatywny stosunek do religii jako takiej i chociaż nie przeszkadza mi religijność u koleżanki/kolegi czy znajomego z pracy (o ile nie musiałabym o tym ciągle słuchać), to nie weszłabym w związek z osobą wierzącą i praktykującą, a nawet chyba nie nawiązałabym z nią bliskiej przyjaźni. Po prostu mielibyśmy/miałybyśmy zbyt różny system wartości i sposób myślenia.

Myślę, że związek osoby religijnej z niewierzącą, ale po prostu obojętną wobec religii jeszcze mógłby się jakoś udać, ale jeśli już ta niewierząca strona związku ma nastawienie "anty", to nie widzę tu szansy na powodzenie.

16

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
jjbp napisał/a:

Tak samo wychowanie dzieci - niechętnie podchodzilabym do chrzszczenia i komunii dzieci. To są dla mnie rzeczy dość ważne więc szczerze wątpię że związałabym się z praktykujących katolikiem.

Dlaczego niechętnie, boisz się wody święconej czy co ? Moim zdaniem jeśli żyjemy w kraju katolickim to dla dobra dziecka lepiej je ochrzcić, nawet jak się jest niewierzącym. Jak dzieciak dorośnie i w przyszłości zakocha się w katoliczce to bez sakramentów będą problemy. Poza tym nie będzie mógł być świadkiem na ślubie, albo chrzestnym.

17

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
MysteryP napisał/a:
jjbp napisał/a:

Tak samo wychowanie dzieci - niechętnie podchodzilabym do chrzszczenia i komunii dzieci. To są dla mnie rzeczy dość ważne więc szczerze wątpię że związałabym się z praktykujących katolikiem.

Dlaczego niechętnie, boisz się wody święconej czy co ? Moim zdaniem jeśli żyjemy w kraju katolickim to dla dobra dziecka lepiej je ochrzcić, nawet jak się jest niewierzącym. Jak dzieciak dorośnie i w przyszłości zakocha się w katoliczce to bez sakramentów będą problemy. Poza tym nie będzie mógł być świadkiem na ślubie, albo chrzestnym.

I w szkole będzie miał do przodu. Ocena z religii do średniej. Jak się będzie słabo uczył, to może coś wyciągnie w górę wink

18 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2018-12-12 00:30:13)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
SonyXperia napisał/a:
MysteryP napisał/a:
jjbp napisał/a:

Tak samo wychowanie dzieci - niechętnie podchodzilabym do chrzszczenia i komunii dzieci. To są dla mnie rzeczy dość ważne więc szczerze wątpię że związałabym się z praktykujących katolikiem.

Dlaczego niechętnie, boisz się wody święconej czy co ? Moim zdaniem jeśli żyjemy w kraju katolickim to dla dobra dziecka lepiej je ochrzcić, nawet jak się jest niewierzącym. Jak dzieciak dorośnie i w przyszłości zakocha się w katoliczce to bez sakramentów będą problemy. Poza tym nie będzie mógł być świadkiem na ślubie, albo chrzestnym.

I w szkole będzie miał do przodu. Ocena z religii do średniej. Jak się będzie słabo uczył, to może coś wyciągnie w górę wink

No widzisz same plusy wink To po co płynąć pod prąd ?
Tak samo nie rozumiem ludzi, którzy dokonują apostazji.

19 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-12-12 00:37:01)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
MysteryP napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
MysteryP napisał/a:

Dlaczego niechętnie, boisz się wody święconej czy co ? Moim zdaniem jeśli żyjemy w kraju katolickim to dla dobra dziecka lepiej je ochrzcić, nawet jak się jest niewierzącym. Jak dzieciak dorośnie i w przyszłości zakocha się w katoliczce to bez sakramentów będą problemy. Poza tym nie będzie mógł być świadkiem na ślubie, albo chrzestnym.

I w szkole będzie miał do przodu. Ocena z religii do średniej. Jak się będzie słabo uczył, to może coś wyciągnie w górę wink

No widzisz same plusy wink To po co płynąć pod prąd ?
Tak samo nie rozumiem ludzi, którzy dokonują apostazji.

smile Tak mi się przypomniała pewna historia sprzed lat dawnej koleżanki. Miała być chrzestną. Problem polegał na tym, że musiała mieć zaświadczenia, jakieś tam, nie pamiętam, coś po spowiedzi, a ona żyła wtedy w konkubinacie z rozwodnikiem. Seks oczywiście uprawiali, gumek używali big_smile Czyli całe spektrum grzeszenia. Prawie. I powstał problem. Co z tym fantem zrobić. Bo ona uczciwą dziewczyną była. Więc ustaliłyśmy, że pójdzie do spowiedzi, ale nie będzie sobie robić kpin, tylko powie wprost, szczerze jak jest. I poszła, i powiedziała, ze jest taka sytuacja, że jej z tym wszystkim nie po drodze, ale no.. jest jak jest, rodzina oczekuje itd. I zaświadczenie dostała. Da się? Da się wink
I to by było na tyle w sprawie praktykowania, rozgrzeszeń, i co tam jeszcze jest. wink

20

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
SonyXperia napisał/a:

smile Tak mi się przypomniała pewna historia sprzed lat dawnej koleżanki. Miała być chrzestną. Problem polegał na tym, że musiała mieć zaświadczenia, jakieś tam, nie pamiętam, coś po spowiedzi, a ona żyła wtedy w konkubinacie z rozwodnikiem. Seks oczywiście uprawiali, gumek używali big_smile Czyli całe spektrum grzeszenia. Prawie. I powstał problem. Co z tym fantem zrobić. Bo ona uczciwą dziewczyną była. Więc ustaliłyśmy, że pójdzie do spowiedzi, ale nie będzie sobie robić kpin, tylko powie wprost, szczerze jak jest. I poszła, i powiedziała, ze jest taka sytuacja, że jej z tym wszystkim nie po drodze, ale no.. jest jak jest, rodzina oczekuje itd. I zaświadczenie dostała. Da się? Da się wink
I to by było na tyle w sprawie praktykowania, rozgrzeszeń, i co tam jeszcze jest. wink

Nie miała żadnych sakramentów ?

21 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-12-12 00:48:56)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
MysteryP napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

smile Tak mi się przypomniała pewna historia sprzed lat dawnej koleżanki. Miała być chrzestną. Problem polegał na tym, że musiała mieć zaświadczenia, jakieś tam, nie pamiętam, coś po spowiedzi, a ona żyła wtedy w konkubinacie z rozwodnikiem. Seks oczywiście uprawiali, gumek używali big_smile Czyli całe spektrum grzeszenia. Prawie. I powstał problem. Co z tym fantem zrobić. Bo ona uczciwą dziewczyną była. Więc ustaliłyśmy, że pójdzie do spowiedzi, ale nie będzie sobie robić kpin, tylko powie wprost, szczerze jak jest. I poszła, i powiedziała, ze jest taka sytuacja, że jej z tym wszystkim nie po drodze, ale no.. jest jak jest, rodzina oczekuje itd. I zaświadczenie dostała. Da się? Da się wink
I to by było na tyle w sprawie praktykowania, rozgrzeszeń, i co tam jeszcze jest. wink

Nie miała żadnych sakramentów ?

Miała. Chodzi o to, że ona nie chciała przystępować do "fałszywej" spowiedzi. To był bardziej szacunek dla tradycji, w której została wychowana niż prawdziwa wiara. Dla duchownego nie miało to żadnego znaczenia. A więc co tak naprawdę się liczy? Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.

22

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
SonyXperia napisał/a:
MysteryP napisał/a:

Nie miała żadnych sakramentów ?

Miała. Chodzi o to, że ona nie chciała przystępować od "fałszywej" spowiedzi. To był bardziej szacunek dla tradycji, w której została wychowana niż prawdziwa wiara.

Liczy się dobro dziecka i lepiej aby chrzestnym był ktoś bliski nawet nie wierzący co w razie czego pomoże w życiu, a bez sakramentów na pewno by nie dopuścili. Poza tym mam tak samo jak twoja koleżanka.

23

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Moim zdaniem jeśli żyjemy w kraju katolickim to dla dobra dziecka lepiej je ochrzcić, nawet jak się jest niewierzącym.

Nie żyjemy w kraju katolickim a w kraju świeckim. Co więcej, żyjemy w kraju, w którym mniejszość fanatycznych katolików próbuje narzucić większości swoje prawa. Jeśli człowiek nie wierzy, nie jest katolikiem, to chyba proste.

24 Ostatnio edytowany przez jjbp (2018-12-12 10:01:15)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

@MysteryP
Ponieważ niechętnie podchodzę do wkrecania dziecka w taką decyzję na całe życie kiedy nie jest jeszcze na tyle świadome żeby wiedzieć co się dzieje i co np na komunii przyzeka. Zresztą sama za katoliczke się nie uważam więc nie podejmę się wychowania dziecka w wierze.
Jak nastoletnie /dorosłe dziecko będzie chciało się ochrzcic że świadomością co to znaczy to droga wolna, będę wspierać.
Jak zdecyduje że chce byc katolikiem to wymienione przez Ciebie problemy mamy z głowy. Jak nie będzie chciał przystąpić do wiary to wątpię aby chciał zostać chrzestnym czy świadkiem. No a ślub jako niewierzący z katoliczka też może wziac.

25

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

praktykujący katolik w niczym mi nie przeszkadza, więc to nie jest żadna realna przeszkoda. Fanatyczny już owszem. Ale fanatyzm jest ciężki bez względu na wyznawaną religie a nawet i bez religii. Równie nie do zniesienia są fanatyczni ateiści, którzy uczynili niemal cnotę ze swojej niewiary. Także wszystko zależy od człowieka a nie religii jako takiej.

26

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
jjbp napisał/a:

@MysteryP
Ponieważ niechętnie podchodzę do wkrecania dziecka w taką decyzję na całe życie kiedy nie jest jeszcze na tyle świadome żeby wiedzieć co się dzieje i co np na komunii przyzeka. Zresztą sama za katoliczke się nie uważam więc nie podejmę się wychowania dziecka w wierze.
Jak nastoletnie /dorosłe dziecko będzie chciało się ochrzcic że świadomością co to znaczy to droga wolna, będę wspierać.
Jak zdecyduje że chce byc katolikiem to wymienione przez Ciebie problemy mamy z głowy. Jak nie będzie chciał przystąpić do wiary to wątpię aby chciał zostać chrzestnym czy świadkiem. No a ślub jako niewierzący z katoliczka też może wziac.

Takie podejście stwarza dużo problemów. Bez chrztu nie można wziąć ślubu i nie można być pochowanym na cmentarzu parafialnym.

27

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
MysteryP napisał/a:
jjbp napisał/a:

@MysteryP
Ponieważ niechętnie podchodzę do wkrecania dziecka w taką decyzję na całe życie kiedy nie jest jeszcze na tyle świadome żeby wiedzieć co się dzieje i co np na komunii przyzeka. Zresztą sama za katoliczke się nie uważam więc nie podejmę się wychowania dziecka w wierze.
Jak nastoletnie /dorosłe dziecko będzie chciało się ochrzcic że świadomością co to znaczy to droga wolna, będę wspierać.
Jak zdecyduje że chce byc katolikiem to wymienione przez Ciebie problemy mamy z głowy. Jak nie będzie chciał przystąpić do wiary to wątpię aby chciał zostać chrzestnym czy świadkiem. No a ślub jako niewierzący z katoliczka też może wziac.

Takie podejście stwarza dużo problemów. Bez chrztu nie można wziąć ślubu i nie można być pochowanym na cmentarzu parafialnym.

Są śluby cywilne i cmentarze komunalne. A dorosły człowiek może się ochrzcić w każdej chwili, jeśli tylko sam zachce.

28 Ostatnio edytowany przez jjbp (2018-12-12 10:24:18)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
MysteryP napisał/a:
jjbp napisał/a:

@MysteryP
Ponieważ niechętnie podchodzę do wkrecania dziecka w taką decyzję na całe życie kiedy nie jest jeszcze na tyle świadome żeby wiedzieć co się dzieje i co np na komunii przyzeka. Zresztą sama za katoliczke się nie uważam więc nie podejmę się wychowania dziecka w wierze.
Jak nastoletnie /dorosłe dziecko będzie chciało się ochrzcic że świadomością co to znaczy to droga wolna, będę wspierać.
Jak zdecyduje że chce byc katolikiem to wymienione przez Ciebie problemy mamy z głowy. Jak nie będzie chciał przystąpić do wiary to wątpię aby chciał zostać chrzestnym czy świadkiem. No a ślub jako niewierzący z katoliczka też może wziac.

Takie podejście stwarza dużo problemów. Bez chrztu nie można wziąć ślubu i nie można być pochowanym na cmentarzu parafialnym.

Jeśli dziecko życzy sobie wziąć ślub i być pochowanym na cmentarzu parafialnym to ma przecież możliwość dołączenia do kościoła jako dorosły.
Poza tym co do ślubu już mówiłam - mając narzeczona katoliczka niewierzący może wziac ślub kościelny jednostronny.

29 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2018-12-12 10:58:00)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
jjbp napisał/a:
MysteryP napisał/a:
jjbp napisał/a:

@MysteryP
Ponieważ niechętnie podchodzę do wkrecania dziecka w taką decyzję na całe życie kiedy nie jest jeszcze na tyle świadome żeby wiedzieć co się dzieje i co np na komunii przyzeka. Zresztą sama za katoliczke się nie uważam więc nie podejmę się wychowania dziecka w wierze.
Jak nastoletnie /dorosłe dziecko będzie chciało się ochrzcic że świadomością co to znaczy to droga wolna, będę wspierać.
Jak zdecyduje że chce byc katolikiem to wymienione przez Ciebie problemy mamy z głowy. Jak nie będzie chciał przystąpić do wiary to wątpię aby chciał zostać chrzestnym czy świadkiem. No a ślub jako niewierzący z katoliczka też może wziac.

Takie podejście stwarza dużo problemów. Bez chrztu nie można wziąć ślubu i nie można być pochowanym na cmentarzu parafialnym.

Jeśli dziecko życzy sobie wziąć ślub i być pochowanym na cmentarzu parafialnym to ma przecież możliwość dołączenia do kościoła jako dorosły.
Poza tym co do ślubu już mówiłam - mając narzeczona katoliczka niewierzący może wziac ślub kościelny jednostronny.

To nie do końca jest taki sam ślub, wydaje mi się że wierząca dziewczyna po prostu skreśli takiego chłopaka.
Pozwolisz, że zapytam z ciekawości, czy sama przyjęłaś jakieś sakramenty ?

slodkakicia6 napisał/a:

Moim zdaniem jeśli żyjemy w kraju katolickim to dla dobra dziecka lepiej je ochrzcić, nawet jak się jest niewierzącym.

Nie żyjemy w kraju katolickim a w kraju świeckim.

Tylko na papierze.

slodkakicia6 napisał/a:

Jeśli człowiek nie wierzy, nie jest katolikiem, to chyba proste.

Wiara jest zmienna, a przynależność do kościoła stała.

30 Ostatnio edytowany przez jjbp (2018-12-12 11:10:10)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Ja znam pary gdzie katolik /katoliczka wcale nie skreslił/a niewierzącego wybranka i sobie żyją razem po takim właśnie ślubie smile więc najwidoczniej zależy od pary.
Jedyne sakramenty które przyjęłam to chrzest i komunia właśnie jako dziecko.

31

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
MysteryP napisał/a:

To nie do końca jest taki sam ślub, wydaje mi się że wierząca dziewczyna po prostu skreśli takiego chłopaka.

A w drugą stronę uważasz inaczej? Jaka to różnica?

32

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
jjbp napisał/a:

Ja znam pary gdzie katolik /katoliczka wcale nie skreslił/a niewierzącego wybranka i sobie żyją razem po takim właśnie ślubie smile więc najwidoczniej zależy od pary.
Jedyne sakramenty które przyjęłam to chrzest i komunia właśnie jako dziecko.

No zależy od pary, ale można nie utrudniać tongue

Pepepe90 napisał/a:
MysteryP napisał/a:

To nie do końca jest taki sam ślub, wydaje mi się że wierząca dziewczyna po prostu skreśli takiego chłopaka.

A w drugą stronę uważasz inaczej? Jaka to różnica?

Kobiety są bardziej religijne.

33

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
MysteryP napisał/a:
jjbp napisał/a:

Ja znam pary gdzie katolik /katoliczka wcale nie skreslił/a niewierzącego wybranka i sobie żyją razem po takim właśnie ślubie smile więc najwidoczniej zależy od pary.
Jedyne sakramenty które przyjęłam to chrzest i komunia właśnie jako dziecko.

No zależy od pary, ale można nie utrudniać tongue

Pepepe90 napisał/a:
MysteryP napisał/a:

To nie do końca jest taki sam ślub, wydaje mi się że wierząca dziewczyna po prostu skreśli takiego chłopaka.

A w drugą stronę uważasz inaczej? Jaka to różnica?

Kobiety są bardziej religijne.

A faceci bardziej fanatyczni big_smile

34 Ostatnio edytowany przez jjbp (2018-12-12 11:28:15)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Ale jak nie utrudniać? Ja jestem ochrzczona czyli rodzice nie utrudnili a jakbym miała wyjść za katolika to chciałabym ślub brać jako niewierząca bo za katoliczke się nie uważam. Więc to i tak później wszystko zależy od decyzji dorosłego dziecka a nie mojej jako matki.

35

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
MysteryP napisał/a:

Kobiety są bardziej religijne.

Podobno. Tak się mówi. Ja nie zauważyłem. Może wynika to z większej emocjonalności. Taka to i wiarę będzie traktowała emocjonalnie to ją i prędzej do kościoła przyciągnie ładny głos jakiegoś księdza, a inna np będzie bardziej skora do wróżb, horoskopów, senników czy spirytyzmu.

36

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Pepepe90 napisał/a:

Podobno. Tak się mówi. Ja nie zauważyłem. Może wynika to z większej emocjonalności. Taka to i wiarę będzie traktowała emocjonalnie to ją i prędzej do kościoła przyciągnie ładny głos jakiegoś księdza, a inna np będzie bardziej skora do wróżb, horoskopów, senników czy spirytyzmu.

Ja słyszałem, że ze strachu i to się pogłębia wraz z wiekiem.

Misinx napisał/a:
MysteryP napisał/a:

Kobiety są bardziej religijne.

A faceci bardziej fanatyczni big_smile

To chyba prawda big_smile

37

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
MysteryP napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
MysteryP napisał/a:

Nie miała żadnych sakramentów ?

Miała. Chodzi o to, że ona nie chciała przystępować od "fałszywej" spowiedzi. To był bardziej szacunek dla tradycji, w której została wychowana niż prawdziwa wiara.

Liczy się dobro dziecka i lepiej aby chrzestnym był ktoś bliski nawet nie wierzący co w razie czego pomoże w życiu, a bez sakramentów na pewno by nie dopuścili. Poza tym mam tak samo jak twoja koleżanka.


Tak, liczy się dobro dziecka. Ale nie potrzebuję być chrzestną aby być cudowną ciocią dla siostrzeńców, czy bratanków.

38

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
jjbp napisał/a:

@MysteryP
Ponieważ niechętnie podchodzę do wkrecania dziecka w taką decyzję na całe życie kiedy nie jest jeszcze na tyle świadome żeby wiedzieć co się dzieje i co np na komunii przyzeka. Zresztą sama za katoliczke się nie uważam więc nie podejmę się wychowania dziecka w wierze.
Jak nastoletnie /dorosłe dziecko będzie chciało się ochrzcic że świadomością co to znaczy to droga wolna, będę wspierać.
Jak zdecyduje że chce byc katolikiem to wymienione przez Ciebie problemy mamy z głowy. Jak nie będzie chciał przystąpić do wiary to wątpię aby chciał zostać chrzestnym czy świadkiem. No a ślub jako niewierzący z katoliczka też może wziac.

Duży szacunek za takie podejście!
Zostałam wychowana właśnie w taki sposób i jestem naprawdę wdzięczna, że zamiast mnie ochrzcić „dla spokoju” jak to pisał MysteryP, pokazywali mi całą złożoność świata, opowiadali o różnych religiach i systemach filozoficznych, żebym sama mogła uznać co uważam za słuszne.
Sama również chciałabym dać swojemu dziecku tę możliwość.

Btw często słyszę od znajomych, że „co prawda nie wierzę, ale chyba rodzicom byłoby przykro więc się z kościoła nie wypiszę”, albo „nie chce mi się dokonywać apostazji, no ochrzcili mnie to trudno”. Przez to mamy zawyżone kościelne statystyki i być może nasz kraj wyglądałby diametralnie inaczej, gdyby zrezygnować z tego typu hipokryzji.

39 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2018-12-12 12:12:28)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Husky napisał/a:

Btw często słyszę od znajomych, że „co prawda nie wierzę, ale chyba rodzicom byłoby przykro więc się z kościoła nie wypiszę”, albo „nie chce mi się dokonywać apostazji, no ochrzcili mnie to trudno”. Przez to mamy zawyżone kościelne statystyki i być może nasz kraj wyglądałby diametralnie inaczej, gdyby zrezygnować z tego typu hipokryzji.

To nie jest hipokryzja, to że ktoś nie wierzy nie oznacza, że ma za sobą od razu palić mosty. Jaruzelski też nie wierzył przez kilkanaście lat, a na koniec się nawrócił.
Swoją drogą to ta cała apostazja, to jest chyba wymysł lewaków aby atakować obyczaje narodu.

40

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
MysteryP napisał/a:

Swoją drogą to ta cała apostazja, to jest chyba wymysł lewaków aby atakować obyczaje narodu.

Wątek miał potencjał być wartościową i kulturalną wymianą zdań. Ale jak czytam o "lewakach" i "atakowaniu obyczajów narodu", to mi rynce, cycki i powieki opadają i cała dyskusja jest pozamiatana. Gratuluję!

41

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Witaj drogi Katoliku! tongue

Lecąc prosto z mostu (bynajmniej nie w celu szybkiego zakończenia życia), nie związałabym się z Tobą, czy inną osobą dla której ważny jest ślub i chrzest przyszłych dzieci. Jestem niewierząca, dlatego odrzucam ślub kościelny (również mieszany), głównie z dwóch powodów:
-brak możliwości dotrzymania przysięgi, składanej podczas udzielania, sobie nawzajem, ślubu
-gdyby pojawiły się w takim związku dzieci, to chciałabym mieć wpływ na ich wychowanie, co ślub i chrzest mocno ograniczają
Do tego dochodzą problemy dnia codziennego i robi się zaplątana sytuacja.
Rozumiem też perspektywę osoby wierzącej i chęć stosowania się do zasad Kościoła, ponieważ wchodząc w związek ze mną musiałaby ponieść spore wyrzeczenia.

Patrząc w szerszej perspektywie (i w statystyki), na pewno w Polsce jest wiele kobiet, które byłyby usatysfakcjonowane związkiem z praktykującym katolikiem. Same również są wierzące. Nic tylko wybierać. big_smile

42 Ostatnio edytowany przez Pepepe90 (2018-12-12 12:58:43)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Heresy napisał/a:

Witaj drogi Katoliku! tongue

Lecąc prosto z mostu (bynajmniej nie w celu szybkiego zakończenia życia), nie związałabym się z Tobą, czy inną osobą dla której ważny jest ślub i chrzest przyszłych dzieci. Jestem niewierząca, dlatego odrzucam ślub kościelny (również mieszany), głównie z dwóch powodów:
-brak możliwości dotrzymania przysięgi, składanej podczas udzielania, sobie nawzajem, ślubu
-gdyby pojawiły się w takim związku dzieci, to chciałabym mieć wpływ na ich wychowanie, co ślub i chrzest mocno ograniczają
Do tego dochodzą problemy dnia codziennego i robi się zaplątana sytuacja.
Rozumiem też perspektywę osoby wierzącej i chęć stosowania się do zasad Kościoła, ponieważ wchodząc w związek ze mną musiałaby ponieść spore wyrzeczenia.

Patrząc w szerszej perspektywie (i w statystyki), na pewno w Polsce jest wiele kobiet, które byłyby usatysfakcjonowane związkiem z praktykującym katolikiem. Same również są wierzące. Nic tylko wybierać. big_smile

Witaj. Kulturalna i konkretna wypowiedź. W skrajnym (nie chcę rozwijać tego) wypadku to sam bym ochrzcił dziecko bez księdza, wpisu i budynku kościoła bo ten sakrament ma dla mnie realną wartość i ważność.
Co do "perspektyw" to nie wiem czy tak "jest w czym wybierać" wśród polskich katolickich panien. Większość z nich ma mentalność oazową albo postoazową i zdaje się że to potem szybko się wypala jak przychodzi pełna dorosłość. A Ty jakie masz obserwacje?

I jakie wyrzeczenia? Dotyczące złamania przysięgi wychowania dzieci we wierze katolickiej czy też na przykład akceptacji a-k w dwie strony?

43 Ostatnio edytowany przez Husky (2018-12-12 12:56:30)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Niesamowite, jak ludzie, którzy podobno czują się atakowani przez określenie „katol” (którego to słowa nigdy nie słyszałam od kogoś innego, niż sami katolicy) sami atakują rozmytym i nic nie wnoszącym określeniem „lewak”.
Mi też wszystko opadło po bełkocie Mystery, niestety po takich wypowiedziach nie ma już dalej dyskusji.
A żeby nie było offtopu - z pewnością ciężko jest zbudować związek, kiedy jedna ze stron odmawia drugiej pełnoprawnej tożsamości narodowej;)

44 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2018-12-12 19:36:20)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Husky napisał/a:

Niesamowite, jak ludzie, którzy podobno czują się atakowani przez określenie „katol” (którego to słowa nigdy nie słyszałam od kogoś innego, niż sami katolicy) sami atakują rozmytym i nic nie wnoszącym określeniem „lewak”.

Tylko, że ja jestem nie wierzący i widzisz po prostu nie potrzebuje robić żadnych apostazji, której brak od razu nazwałaś hipokryzją.
Ale wracając do tematu to z takim podejściem jak twoje to faktycznie nie ma szans na stworzenie związku z katolikiem lub osobą jakiejkolwiek innej wiary.

45 Ostatnio edytowany przez beacia96 (2018-12-15 10:29:13)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Nie umiałabym być z kimś mocno wierzącym, fanatyzm nigdy nie jest dobry. W liceum poszłam na kawę z chłopakiem, który mi zrobił mini wykład na temat tego, że każde małżeństwo powinno być zawarte przed księdzem i oczywiście obowiązkowo dzieci. Więcej się nie spotkaliśmy wink Nie byłabym w stanie na dłuższą metę wytrzymać takiego moralizatorstwa i traktowania mnie jak jakiejś bezbożnicy.
Co do apostazji to się zastanawiam, bo nie zamierzam ponosić konsekwencji decyzji moich rodziców, którzy zanieśli mnie do chrztu, bo "tak wypada", a ja nie miałam nic do gadania. W prawie jest tak, że umowa jest nieważna, jak nie było świadomego oświadczenia woli. W przypadku niemowląt tak właśnie jest. Rodzice powiedzieli coś za mnie, a ja teraz zostałam katolikiem "na zawsze". Do bierzmowania też poszłam raczej pod presją, bo jak ktoś nie szedł to katechetka zaraz do niego miała wielkie pretensje. Może jak stary proboszcz odejdzie (bo obecny udzielił mi komunii i bierzmowania, więc byłoby mi głupio), to przejdę się z wnioskiem, bo rzeczywiście się czuję trochę jak hipokrytka będąc w instytucji, której zasad nie wyznaję od paru ładnych lat. A i nie jestem lewaczką- wręcz przeciwnie.

46

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
beacia96 napisał/a:

Nie umiałabym być z kimś mocno wierzącym, fanatyzm nigdy nie jest dobry. W liceum poszłam na kawę z chłopakiem, który mi zrobił mini wykład na temat tego, że każde małżeństwo powinno być zawarte przed księdzem i oczywiście obowiązkowo dzieci. Więcej się nie spotkaliśmy wink Nie byłabym w stanie na dłuższą metę wytrzymać takiego moralizatorstwa i traktowania mnie jak jakiejś bezbożnicy.
Co do apostazji to się zastanawiam, bo nie zamierzam ponosić konsekwencji decyzji moich rodziców, którzy zanieśli mnie do chrztu, bo "tak wypada", a ja nie miałam nic do gadania. W prawie jest tak, że umowa jest nieważna, jak nie było świadomego oświadczenia woli. W przypadku niemowląt tak właśnie jest. Rodzice powiedzieli coś za mnie, a ja teraz zostałam katolikiem "na zawsze". Do bierzmowania też poszłam raczej pod presją, bo jak ktoś nie szedł to katechetka zaraz do niego miała wielkie pretensje. Może jak stary proboszcz odejdzie (bo obecny udzielił mi komunii i bierzmowania, więc byłoby mi głupio), to przejdę się z wnioskiem, bo rzeczywiście się czuję trochę jak hipokrytka będąc w instytucji, której zasad nie wyznaję od paru ładnych lat. A i nie jestem lewaczką- wręcz przeciwnie.

A czym się różni mocno wierzący od normalnie wierzącego? Zgadzam się, że fanatyzm nie jest dobry. Myślę, że tamten chłopak był bardzo "podjarany" i chciał bardzo ofensywnie przedstawić swoje zdanie, młody wiek, hormony, przesadna żarliwość, poczucie wyższości, wiadomo. Zmuszanie do sytuacji gdzie dwóch niewierzących lub innowierców ma wziąć ślub "przed księdzem bo tak trzeba" to już aberracja. Oboje mają przystąpić do rytuału (bo wtedy to i tak nie będzie dla nich sakrament) świętokradzko. Budowanie małżeństwa od samego początku na kłamstwie, krzywoprzysięstwie - nie widzę tego dobrze. Co do "bezbożnicy" to pewnie chodzi o osobę po prostu nie wierzącą w Boga, chociaż jest to już określenie pejoratywne, archaiczne. Na pewno osobą wierzącą nazwałbym przykładowo wyznawców Allaha, a czy osobą wierzącą nazwać kogoś kto "tylko" wierzy w spirytyzm, kontakty z duchami, kult dusz przodków, jakąś kosmiczną siłę - nie wiem.

Ja mam podobne spostrzeżenia co do katechezy w szkole. Wielu katechetów pewnie chce dobrze, a swoją postawą osiągają przeciwny efekt do zamierzonego. Ja religii w szkole w większości nie lubiłem, nauczyciele mnie irytowali.

Ciekawi mnie jak wyglądają związki katolika z "samozwańczą" chrześcijanką biblijną (albo odwrotnie), a wiem że są osoby utożsamiające się z chrześcijaństwem, ale już nie dookreślają się jako katolik, prawosławny, ewangelik czy inne. Oboje wierzą w zmartwychwstanie Jezusa, (prawdopodobnie) w Trójcę Świętą, w sakrament chrztu i wiele innych, ale dla niej kościół jest tylko budynkiem w którym ludzie wspólnie się modlą, wiele rzeczy dla niej jest nie do zaakceptowania. A nic nie stoi na przeszkodzie, wręcz miło by przed snem razem się pomodlili modlitwami - wersetami z NT albo słowami Hymnu o Miłości.

47 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2018-12-18 14:54:25)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Pepepe90 napisał/a:
beacia96 napisał/a:

Nie umiałabym być z kimś mocno wierzącym, fanatyzm nigdy nie jest dobry. W liceum poszłam na kawę z chłopakiem, który mi zrobił mini wykład na temat tego, że każde małżeństwo powinno być zawarte przed księdzem i oczywiście obowiązkowo dzieci. Więcej się nie spotkaliśmy wink Nie byłabym w stanie na dłuższą metę wytrzymać takiego moralizatorstwa i traktowania mnie jak jakiejś bezbożnicy.
Co do apostazji to się zastanawiam, bo nie zamierzam ponosić konsekwencji decyzji moich rodziców, którzy zanieśli mnie do chrztu, bo "tak wypada", a ja nie miałam nic do gadania. W prawie jest tak, że umowa jest nieważna, jak nie było świadomego oświadczenia woli. W przypadku niemowląt tak właśnie jest. Rodzice powiedzieli coś za mnie, a ja teraz zostałam katolikiem "na zawsze". Do bierzmowania też poszłam raczej pod presją, bo jak ktoś nie szedł to katechetka zaraz do niego miała wielkie pretensje. Może jak stary proboszcz odejdzie (bo obecny udzielił mi komunii i bierzmowania, więc byłoby mi głupio), to przejdę się z wnioskiem, bo rzeczywiście się czuję trochę jak hipokrytka będąc w instytucji, której zasad nie wyznaję od paru ładnych lat. A i nie jestem lewaczką- wręcz przeciwnie.

A czym się różni mocno wierzący od normalnie wierzącego? Zgadzam się, że fanatyzm nie jest dobry. Myślę, że tamten chłopak był bardzo "podjarany" i chciał bardzo ofensywnie przedstawić swoje zdanie, młody wiek, hormony, przesadna żarliwość, poczucie wyższości, wiadomo. Zmuszanie do sytuacji gdzie dwóch niewierzących lub innowierców ma wziąć ślub "przed księdzem bo tak trzeba" to już aberracja. Oboje mają przystąpić do rytuału (bo wtedy to i tak nie będzie dla nich sakrament) świętokradzko. Budowanie małżeństwa od samego początku na kłamstwie, krzywoprzysięstwie - nie widzę tego dobrze. Co do "bezbożnicy" to pewnie chodzi o osobę po prostu nie wierzącą w Boga, chociaż jest to już określenie pejoratywne, archaiczne. Na pewno osobą wierzącą nazwałbym przykładowo wyznawców Allaha, a czy osobą wierzącą nazwać kogoś kto "tylko" wierzy w spirytyzm, kontakty z duchami, kult dusz przodków, jakąś kosmiczną siłę - nie wiem.

Ja mam podobne spostrzeżenia co do katechezy w szkole. Wielu katechetów pewnie chce dobrze, a swoją postawą osiągają przeciwny efekt do zamierzonego. Ja religii w szkole w większości nie lubiłem, nauczyciele mnie irytowali.

Ciekawi mnie jak wyglądają związki katolika z "samozwańczą" chrześcijanką biblijną (albo odwrotnie), a wiem że są osoby utożsamiające się z chrześcijaństwem, ale już nie dookreślają się jako katolik, prawosławny, ewangelik czy inne. Oboje wierzą w zmartwychwstanie Jezusa, (prawdopodobnie) w Trójcę Świętą, w sakrament chrztu i wiele innych, ale dla niej kościół jest tylko budynkiem w którym ludzie wspólnie się modlą, wiele rzeczy dla niej jest nie do zaakceptowania. A nic nie stoi na przeszkodzie, wręcz miło by przed snem razem się pomodlili modlitwami - wersetami z NT albo słowami Hymnu o Miłości.

Myślę, że twój problem jest trochę na wyrost w tym sensie, że większość osób nie przejmuje się twoimi dylematami. Oczywiście nie oznacza, że to jest dobrze, mogą to jednak robić nieświadomie nie zdając sobie sprawy z "wagi rzeczy" ale równie dobrze mogą świadomie żyć w hipokryzji. Wiele jest takich sytuacji jak opisane, gdzie ludzie robią coś "żeby wyglądało" i jest w tym kłamstwo. Wielu ludzi jest konformistami. Trzeba też sobie zdawać sprawę, że wiele osób świadomie walczy z wiarą, bo są tzw. antyteistami (nie są ateistami - ateista nie walczy z wiarą) z definicji i osoba "poszukująca" musi być bardzo mocna w sobie jeśli postanawia wystawić swoje poglądy na widok publiczny. Tu niestety nie znajdzie chyba potwierdzenia swoich przekonań ale raczej w życiu i przez osobisty kontakt z Bogiem. Sam pamiętam jak dyskutowałem kiedyś z takim antyteistą, byłym księdzem, wykładowcą filozofii na poziomie akademickim. Bardzo usilnie obalał on argumenty związane z wiarą ale wszystko budował na jednym, ale wg. mnie nieprawdziwym założeniu, którego nie można udowodnić, a wręcz przeciwnie, dzisiejsza nauka pokazuje coś odwrotnego, że nie było ono słuszne. Gdybym był bardziej świadomy wtedy, to bym dyskutował z nim o powodach tego co się w jego życiu stało (jak był księdzem podobno głosił płomienne kazania), może to była kobieta? Zawsze się pojawia jakaś pokusa i on jej uległ. W rezultacie tych dyskusji wiara tych co wcześniej wierzyli się umocniła (bo potrafiliśmy "logicznie" słuchać) a ci co nie wierzyli, za pewne nie zmienili zdania.

48

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Naprawdę,nie patrzę na to jakiego wyznania będzie mój przyszły partner.Mój mąż jest praktykującym katolikiem,ba-nawet zgodziłam się na wychowywanie naszego dziecka w tej religii.
Religia sama w sobie nie jest złem-żadna.Każda kreuje człowieka podobnie-ma być uczciwy,kochający,odpowiedzialny za siebie i swoich bliskich,prawy i generalnie przestrzegać reguł,które też są moimi priorytetami mimo,że katoliczką nie jestem.
Mimo,że nie jestem katoliczką,jestem  chrzestną matką córki mojej przyjaciółki.
Jak widać-można smile

49

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

O sobie i moich związkach z kobietami, niewiele mogę powiedzieć w kontekście tytułu tematu.
Bo, tak myślę, że w założeniu, miał zabrzmieć pejoratywnie?
Jeśli nie mam racji, proszę mnie oświecić. smile
Matka była zdeklarowaną katoliczką o niebywałym poczuciu humoru i dystansem do samej siebie.
Ojciec, zatwardziałym od tuż powojnia, zatwardziałym ateistą, komunistą i bezbożnikiem w jednym.
Ślubem kościelnym połączeni.
Wszyscy my, ich dzieci, sakramenty wszystkie (poza ostatnim namaszczeniem, oczywiście - jak dotąd), otrzymaliśmy.
Czyli, życie i tak, jak to życie, koryguje pewne rzeczy. Te, z tymi sprawami dotyczącymi spraw wiary lub jej braku, również. smile

50 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-12-19 11:25:48)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Husky napisał/a:

Podpisuję się pod słowami Jesiennowiosennej, również nie mogłabym wyjść za katolika. Porozumienie na płaszczyznie intelektualnej jest dla mnie bardzo ważne, a niestety wydaje się nie do osiągnięcia pomiędzy osobą wierzącą i niewierzącą.

Mój brat wziął ślub z katoliczką i osobiście nie mogę pojąć jak sobie z tym radzi, zwłaszcza z „wychowaniem dzieci w wierze katolickiej”. Oboje zawsze chwaliliśmy sobie, że zostaliśmy wychowani w wolności i to do nas należał wybór światopoglądu, tymczasem on funduje swoim dzieciom indoktrynację w jednym „jedynym słusznym” kierunku od samego urodzenia. Twierdzi, że to jak ze świętym mikołajem, że jak będą starsze to zrozumieją, ale ja jakoś nie kupuję tej wersji (patrząc po statystycznych efektach tego zabiegu;)

no i co, jakaś wielka krzywda z tego powodu się dzieje dzieciom Twojego brata? Zamiast bawić się z dziećmi, muszą całe popoludnia odmawiać  różaniec, albo wykuwać na pamięć NT lub klęczec codziennie przy konfesjonale? Bo takie można odnieść wrażenie czytając Twój post. To rodziców sprawa jak wychowują swoje dzieci. I niech tak zostanie. Jeszcze tego brakuje, żeby inni decydowali  czy i w jakiej wierze inni mają swoje dzieci wychowywac. A bratu najwidoczniej katolicyzm żony nie ciáży tak, jak Ci się  wydaje. Gdyby było inaczej, nie wiązałby  się z nia. Bardziej Ty masz z  tym problem. Mikołaj też Ci przeszkadza? smile
Brat ma rację, będą starsze, same zweryfikuja i zdecydują w jakim kierunku pójdą. Czy będą kontynuować te ścieżkę, która pokazali im rodzice, czy wybiorą swoją własną.
Watpie, aby ktoś miał traumę  z powodu tego, że  rodzice  go ochrzcili i posłali do komunii. Większość pewnie i tak traktuje to w kategorii tradycji na tej samej zasadzie co święta. Ateiści tez choinki ubierają i do kolacji wigilijnej zasiadaja oraz opłatkiem się dzielą. I jakoś z tego powodu nie cierpią smile

51 Ostatnio edytowany przez Pepepe90 (2018-12-24 00:08:36)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Jednym z największych oporów jakie spotkałem (także ze strony kobiet uważających się za katoliczki) to kwestia seksu przed ślubem. Ja tego już zasmakowałem już dawno temu, ale nie uważam by to było dobre i godne. Tak samo nie jest dla mnie kluczowa kwestia dziewictwa kobiety (biorąc pod uwagę statystykę nawet się tego nie spodziewam), ale chęć wytrwania lub przynajmniej uszanowania decyzji. Tego nie rozumiem jak kobieta w pewnej fazie chodzenia ze sobą lub narzeczeństwa z premedytacją dąży do "przetestowania" faceta (oczywiście w drugą stronę tak samo to działa, a myślę że i częściej). I nie piszę tu o działaniu pod wpływem impulsu, podczas chwili, np chwile podniecenia podczas wspólnej wycieczki, ale właśnie działaniu rozmyślnym, planowanym, z premedytacją. Może obawia się że ma małego czy niesprawnego? Jednak takie kwestie jak temperament można wyczuć będąc ze sobą, podczas rozmowy, kłótni, intensywnych emocji i w chwilach bliskości (co nie oznacza od razu stosunku).

Przeglądając to forum spotkałem się z opowieściami gdzie na ogół facet narzekał, że dziewczyna (bynajmniej nie dziewica) pod wpływem jakiejś lektury, nauki, przeżycia nagle postanawia wytrwać w czystości. Komentarze często był by spróbować ją przekonać lub "złamać" za jakiś czas, najlepiej 2, 3 miesiące. Pewnie umiejętne wyczekanie w takich przypadku zadziała, ale wtedy na ogół kobieta (ew druga strona) budowała swoje postanowienia na jakimś nietrwałym, chwiejnym bardzo mocno emocjonalnym fundamencie, a to przeminie jak moda na jakiś kolor włosów czy ulubioną piosenkę. Czy jak się kogoś naprawdę kocha i chce się przekonać czy ta osoba na pewno jest tą wybraną (a temu służy okres narzeczeństwa jak ja to rozumiem) to dąży się do tego by ta osoba robiła coś wbrew własnej woli, potem żyła w dodatkowym poczuciu winy, wbrew sobie i sumieniu, z dodatkowymi dylematami?

52

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Temperament może I wyczujesz ale dopasowanie seksualne niekoniecznie. Miałam sytuację że zanim z facetem spałam czułam że mega nas do siebie ciągnie i będzie super a jak już doszło co do czego to seks był klapą lub taki sobie. I nie mówię o pierwszym razie a o pierwszym + kolejnych.
Ja nie wierzę że można byc pewnym co do dopasowanie seksualnego jak się seksu nie uprawialo. Można się coś najwyżej domyślać.

53

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
jjbp napisał/a:

Temperament może I wyczujesz ale dopasowanie seksualne niekoniecznie. Miałam sytuację że zanim z facetem spałam czułam że mega nas do siebie ciągnie i będzie super a jak już doszło co do czego to seks był klapą lub taki sobie. I nie mówię o pierwszym razie a o pierwszym + kolejnych.
Ja nie wierzę że można byc pewnym co do dopasowanie seksualnego jak się seksu nie uprawialo. Można się coś najwyżej domyślać.


Trzeba grzeszyć naiwnością, aby wierzyć że temperament czy libido jest sprawą stałą. Cóż po ewentualnych próbach, w różnorakich pozach i ekscesach seksualnych, jak wahanie hormonów, tabletki anty, czy zwykły antydepresant, może namieszać w libido i to nie mało, i gdy proporcje pożycia się nagle się odwrócą tak namiętnie testowane przedmałżeńską, to nagle kilka miesięcy czy lat rozwód nawet gdy jest dziecko i kredyt na sto lat? Seks jest bardzo ważny, ale jest on dodatkiem i wypełnieniem, i nie da się jego częstotliwości, zaplanować na całe życie, bo libido jest zmienne, i są inne sprawy jeszcze które odwracają o 180 stopniu w lepszą lug gorsza stronę, ot choćby depresja i antydepresant i nawet po kilkumiesięcznej kuracji gdy zapomina się o depresji i odstawia lek, poprzednie libido czy sprawność seksualna może nie wrócić przez długie lata, naiwny ten kto planuje wszystko z dokładnością, bo nic w życiu nie ma jak my chcemy, tylko jak Pan Bóg chce.

Wystarczy usiąść narzeczonemu w spodniach na kolanach, i pocałować go namiętnie w usta, i już będzie wiadomo, czy jest "sprawny" i czy mikrus, czy maczuga, czy raczej standardowy "okaz".

Przerażają mnie święte osoby aż nadto, bo świętych nie ma, i jest spowiedź, więc jak ktoś regularnie nie grzeszy a nie da się dotknąć nawet palcem przed ślubem to już dewocja, ale nie wie co gorsze, jak patrzeć w drugą stronę, gdy pojawiają się wątki, seks to sport, czy porno jest lepsze od seksu, masturbacja która nie służy jako wentyl bezpieczeństwa i jest wykonana tylko wtedy gdy już rozum z podniecenia odbiera, a praktykowana dla zabawy, jako rozpusta, a nie potrzeba, wszelkie zabawki aby wzmocnić doznania, które nawet druga osoba nie może dać, gdy liczy się tylko przyjemność seksualna i nie ważne czy z kimś czy solo, i aby owe doznania były jak najsilniejsze. Patologia pogania patologię.

Fatimie Matka Boska powiedziała, że najwięcej w piekle będzie osób nieskromnych seksualnie.

54

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
adiaphora napisał/a:
Husky napisał/a:

Podpisuję się pod słowami Jesiennowiosennej, również nie mogłabym wyjść za katolika. Porozumienie na płaszczyznie intelektualnej jest dla mnie bardzo ważne, a niestety wydaje się nie do osiągnięcia pomiędzy osobą wierzącą i niewierzącą.

Mój brat wziął ślub z katoliczką i osobiście nie mogę pojąć jak sobie z tym radzi, zwłaszcza z „wychowaniem dzieci w wierze katolickiej”. Oboje zawsze chwaliliśmy sobie, że zostaliśmy wychowani w wolności i to do nas należał wybór światopoglądu, tymczasem on funduje swoim dzieciom indoktrynację w jednym „jedynym słusznym” kierunku od samego urodzenia. Twierdzi, że to jak ze świętym mikołajem, że jak będą starsze to zrozumieją, ale ja jakoś nie kupuję tej wersji (patrząc po statystycznych efektach tego zabiegu;)

no i co, jakaś wielka krzywda z tego powodu się dzieje dzieciom Twojego brata? Zamiast bawić się z dziećmi, muszą całe popoludnia odmawiać  różaniec, albo wykuwać na pamięć NT lub klęczec codziennie przy konfesjonale? Bo takie można odnieść wrażenie czytając Twój post. To rodziców sprawa jak wychowują swoje dzieci. I niech tak zostanie. Jeszcze tego brakuje, żeby inni decydowali  czy i w jakiej wierze inni mają swoje dzieci wychowywac. A bratu najwidoczniej katolicyzm żony nie ciáży tak, jak Ci się  wydaje. Gdyby było inaczej, nie wiązałby  się z nia. Bardziej Ty masz z  tym problem. Mikołaj też Ci przeszkadza? smile
Brat ma rację, będą starsze, same zweryfikuja i zdecydują w jakim kierunku pójdą. Czy będą kontynuować te ścieżkę, która pokazali im rodzice, czy wybiorą swoją własną.
Watpie, aby ktoś miał traumę  z powodu tego, że  rodzice  go ochrzcili i posłali do komunii. Większość pewnie i tak traktuje to w kategorii tradycji na tej samej zasadzie co święta. Ateiści tez choinki ubierają i do kolacji wigilijnej zasiadaja oraz opłatkiem się dzielą. I jakoś z tego powodu nie cierpią smile

Jedna jest tylko religia Świata, chrześcijańska i arabsko chrześcijańska. Reszta to odłamy, które w większości głosza to samo, i filozofie wschodu.

Gdy dzieci się nie uczy religii to skazuje się własne dziecko, na potępienie, chyba że takie dziecko, mieszka w afrykańskim buszu i nie wie co to grzech, ale mieszkając w cywilizowanym świecie, słysząc o religii i o grzechach, a dzieci słysząc od rodziców że to bajki, i aby sobie nie zaprzątały tym głowy, skazuję się takie dzieci na cierpienie pośmiertne.

55

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
gojka102 napisał/a:

Naprawdę,nie patrzę na to jakiego wyznania będzie mój przyszły partner.Mój mąż jest praktykującym katolikiem,ba-nawet zgodziłam się na wychowywanie naszego dziecka w tej religii.
Religia sama w sobie nie jest złem-żadna.Każda kreuje człowieka podobnie-ma być uczciwy,kochający,odpowiedzialny za siebie i swoich bliskich,prawy i generalnie przestrzegać reguł,które też są moimi priorytetami mimo,że katoliczką nie jestem.
Mimo,że nie jestem katoliczką,jestem  chrzestną matką córki mojej przyjaciółki.
Jak widać-można smile

Bardzo ładnie napisane. Religia nie wymaga od nas nic więcej poza przestrzeganiem zasad, zasad które powinien przestrzegać każdy moralny człowiek.

56

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

A ja bym w tym temacie jeszcze troche namącił. Pisząc o katolicyzmie, większość zapewne patrzy przez pryzmat naszego, polskiego katolicyzmu. Tymczasem problem może jest w polskim  duchowieństwie a nie w wierze katolickiej. Nauka religii w szkole, zakaz aborcji, ograniczenia antykoncepcji, mniej dobrowolne datki na kościół są elementem polskiej tradycji a nie krajów z katolicką przewagą. Te wszystkie problemy nie występują np. w katolickich Włoszech, gdzie aborcja do 3 miesiąca jest na życzenie matki. W podobny sposób to co możemy usłyszec w polskim kościele podczas kazania różni sie znacznie od tego co można uslyszec w katolickich kosciołach poza Polską. W szczególności nauki papieza Franciszka z perspektywy polskiego katolika brzmią jak herezja. Stosunek papieża do uchodzców, homoseksualistów, czy jego słynne zdanie 'kim ja jestem by osądzac' są minimalizowane lub ukrywane przez polskie duchowienstwo. Wiec tytuł powinien raczej dotyczyc polskiego katolika bo katolik z innego kraju moze miec calkiem inne przekonania i stosunek do wielu spraw pozostajac dalej katolikiem.

57

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Włochy de facto nie są silnie katolickie już od dłuższego czasu. Praktykujących jest tam bardzo mało, mniej niż w Polsce a obyczaje są dużo bardziej liberalne - chociażby Twój przykład z aborcja.

58 Ostatnio edytowany przez Pepepe90 (2018-12-25 17:28:16)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
foggy napisał/a:

A ja bym w tym temacie jeszcze troche namącił. Pisząc o katolicyzmie, większość zapewne patrzy przez pryzmat naszego, polskiego katolicyzmu. Tymczasem problem może jest w polskim  duchowieństwie a nie w wierze katolickiej. Nauka religii w szkole, zakaz aborcji, ograniczenia antykoncepcji, mniej dobrowolne datki na kościół są elementem polskiej tradycji a nie krajów z katolicką przewagą. Te wszystkie problemy nie występują np. w katolickich Włoszech, gdzie aborcja do 3 miesiąca jest na życzenie matki. W podobny sposób to co możemy usłyszec w polskim kościele podczas kazania różni sie znacznie od tego co można uslyszec w katolickich kosciołach poza Polską. W szczególności nauki papieza Franciszka z perspektywy polskiego katolika brzmią jak herezja. Stosunek papieża do uchodzców, homoseksualistów, czy jego słynne zdanie 'kim ja jestem by osądzac' są minimalizowane lub ukrywane przez polskie duchowienstwo. Wiec tytuł powinien raczej dotyczyc polskiego katolika bo katolik z innego kraju moze miec calkiem inne przekonania i stosunek do wielu spraw pozostajac dalej katolikiem.

Ale tutaj jest pomieszanie kilku rzeczy. Ja się nie czuję "polskim katolikiem" tylko po prostu. Takie rzeczy jak posty, religia w szkole, ocena zjawiska imigracji (polityka) to sprawy drugo lub trzeciorzędne będące wypadkową miejscowej specyfiki. Sprawa antykoncepcji a już na pewno aborcji to zupełnie inny kaliber, nauczanie KK jest takie samo bez względu na szerokość i długość geograficzną.

Prawodawstwo danego kraju w sprawie aborcji, eutanazji czy decybeli kościelnego dzwonu nijak ma się do zasad jakiejś religii działającej na danym terenie, czy to katolicyzm, prawosławie, świadkowje J czy buddyści... .

59

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Pepepe90 napisał/a:

Ale tutaj jest pomieszanie kilku rzeczy. Ja się nie czuję "polskim katolikiem" tylko po prostu. Takie rzeczy jak posty, religia w szkole, ocena zjawiska imigracji (polityka) to sprawy drugo lub trzeciorzędne będące wypadkową miejscowej specyfiki. Sprawa antykoncepcji a już na pewno aborcji to zupełnie inny kaliber, nauczanie KK jest takie samo bez względu na szerokość i długość geograficzną.

Prawodawstwo danego kraju w sprawie aborcji, eutanazji czy decybeli kościelnego dzwonu nijak ma się do zasad jakiejś religii działającej na danym terenie, czy to katolicyzm, prawosławie, świadkowje J czy buddyści... .

Pewnie jest tak jak piszesz, ale to własnie te "medialne" tematy wywołują najwiecej emocji. Gdyby w Polsce nauka religii odbywała sie poza szkołą, antykoncepcja "dzien po była" dostępna jak witamina C, w szkole na lekcjach WDZ 11 latki cwiczyły zakładanie prezerwatywy na banana,  aborcja była dla kobiet dostępna jak szczepienie p. żółtaczce a to nikt by takich wątków nie zakładał. To właśnie te przyziemne, codzienne tematy wzbudzają emocje i pytania o życie z katolikiem. Jakos w wiekszość krajów ich mieszkańcy nie muszą żyć w obłudzie lub dokonywać dramatycznych wyborów miedzy światopoglądam napędzanym wiarą a realnym życiem. To polski kościół katolicki spłycił wiarę do spraw okołoseksualnych. Czy w równym stopniu kościół walczy o miłość blizniego, szacunek do rodziców? Czy 7 grzechów głownych nie stało sie dniem codziennym polskiego duchowieństwa. Iluż to można spotkać szczupłych księży, ktorzy po swojej parafii poruszają sie pieszo, nie grzmią z ambony "przeciw komus" zamiast "za kims".
"Jeśli ktoś jest homoseksualistą i poszukuje Boga oraz ma dobrą wolę, to kim ja jestem, by go osądzać" - usłyszymy takie słowa w polskim kościele?
"Ile mam zapłacić za mszę, aby odczytane zostało podane przeze mnie imię? Nic, zrozumiano? Nic" - usłyszymy takie słowa w polskim kościele?
"Nie należy wyznaczać opłat za sakramenty" powiedział papież Franciszek w czasie porannej mszy w kaplicy Domu świętej Marty w Watykanie. Papież zaznaczył, że nie należy ustalać "cenników", a datki należy dawać tak, by nie było wiadomo, ile wynoszą.
Jakoś papież Franiszek potrafi przeprosić za grzechy pedofilii wsród duchowieństwa a polskie duchowienstwo traktuje ten temat jako atak na koscioł a rachunek sumienia, żal za grzecfy, postanowienie poprawy, szczera spowiedz i zadoscuczynienie jest mu obce.
Podbijam więc teze - polski katolik nie ma obecnie wiele wspolnego z resztą światowych katolików na tej samej zasadzie jak polski kosciól katolicki nie ma wiele wspólnego z rzymskim kościołem katolickim, tylko czekac aż episkopat ogłosi schizme i wybierze własnego papieża.

60

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
foggy napisał/a:
Pepepe90 napisał/a:

Ale tutaj jest pomieszanie kilku rzeczy. Ja się nie czuję "polskim katolikiem" tylko po prostu. Takie rzeczy jak posty, religia w szkole, ocena zjawiska imigracji (polityka) to sprawy drugo lub trzeciorzędne będące wypadkową miejscowej specyfiki. Sprawa antykoncepcji a już na pewno aborcji to zupełnie inny kaliber, nauczanie KK jest takie samo bez względu na szerokość i długość geograficzną.

Prawodawstwo danego kraju w sprawie aborcji, eutanazji czy decybeli kościelnego dzwonu nijak ma się do zasad jakiejś religii działającej na danym terenie, czy to katolicyzm, prawosławie, świadkowje J czy buddyści... .

Pewnie jest tak jak piszesz, ale to własnie te "medialne" tematy wywołują najwiecej emocji. Gdyby w Polsce nauka religii odbywała sie poza szkołą, antykoncepcja "dzien po była" dostępna jak witamina C, w szkole na lekcjach WDZ 11 latki cwiczyły zakładanie prezerwatywy na banana,  aborcja była dla kobiet dostępna jak szczepienie p. żółtaczce a to nikt by takich wątków nie zakładał. To właśnie te przyziemne, codzienne tematy wzbudzają emocje i pytania o życie z katolikiem. Jakos w wiekszość krajów ich mieszkańcy nie muszą żyć w obłudzie lub dokonywać dramatycznych wyborów miedzy światopoglądam napędzanym wiarą a realnym życiem. To polski kościół katolicki spłycił wiarę do spraw okołoseksualnych. Czy w równym stopniu kościół walczy o miłość blizniego, szacunek do rodziców? Czy 7 grzechów głownych nie stało sie dniem codziennym polskiego duchowieństwa. Iluż to można spotkać szczupłych księży, ktorzy po swojej parafii poruszają sie pieszo, nie grzmią z ambony "przeciw komus" zamiast "za kims".
"Jeśli ktoś jest homoseksualistą i poszukuje Boga oraz ma dobrą wolę, to kim ja jestem, by go osądzać" - usłyszymy takie słowa w polskim kościele?
"Ile mam zapłacić za mszę, aby odczytane zostało podane przeze mnie imię? Nic, zrozumiano? Nic" - usłyszymy takie słowa w polskim kościele?
"Nie należy wyznaczać opłat za sakramenty" powiedział papież Franciszek w czasie porannej mszy w kaplicy Domu świętej Marty w Watykanie. Papież zaznaczył, że nie należy ustalać "cenników", a datki należy dawać tak, by nie było wiadomo, ile wynoszą.
Jakoś papież Franiszek potrafi przeprosić za grzechy pedofilii wsród duchowieństwa a polskie duchowienstwo traktuje ten temat jako atak na koscioł a rachunek sumienia, żal za grzecfy, postanowienie poprawy, szczera spowiedz i zadoscuczynienie jest mu obce.
Podbijam więc teze - polski katolik nie ma obecnie wiele wspolnego z resztą światowych katolików na tej samej zasadzie jak polski kosciól katolicki nie ma wiele wspólnego z rzymskim kościołem katolickim, tylko czekac aż episkopat ogłosi schizme i wybierze własnego papieża.

Z jednym się tylko zgodzę. Mam wrażenie (podkreślam, wrażenie), że czasami bardzo skupia się tylko na jednym przykazaniu i to wcale nie jednym z pierwszych trzech i to dość i to tylko na jednym aspekcie. A za mało na tym czy w narzeczeństwie czy sakramentalnym związku nie ma przemocy, zdrady, aborcji., patologii. Albo wg mnie za mało się mówi o zagrożeniach duchowych uderzających wprost w pierwsze przykazanie (spirytyzm, okultyzm, synkretyzm, wróżbiarstwo, new age itd) kosztem skupiania się tylko na nakazach i zakazach w sypialni.

Jednak, jednak, jednak ... . KK w Polsce jest w swoim nauczaniu jednak moim zdaniem w przeciwieństwie do kościoła w krajach zachodu bardzo blisko swojej głowy, Stolicy Apostolskiej. Nauczanie jest w miarę integralne. Bliżej schizmy są niemieccy biskupi gdzie panuje modernizm i relatywizm sprzeczny z doktryną. Kwiatki typu, że katolik nie musi chodzić co niedziele do kościoła jak ma możliwość albo o tym, żeby zawsze przyjmować Eucharystię, a obowiązkiem spowiedzi i odpuszczeniem grzechów ciężkich się nie "przejmować". Może to oni już popadli w schizmę z mocy prawa... ale to raczej tematy na bardziej hermetyczne forum "samych zainteresowanych".

Może jak patrzysz na to z zewnątrz (zgadłem?) to masz zupełnie inną perspektywę i na zupełnie innych rzeczach się koncentrujesz. W ogóle nie rozumiem co ma świecki system prawa obowiązujący na danym terytorium do obowiązywania zasad jakiejś religii powszechnej, którym podlegają wyznawcy?

61

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Ja ogólnie uważam, że gdyby Kościół popatrzył realistycznie na swoje 30% polaków i przystosował swoje nauczanie do tego, żeby im pomóc, a nie narzucać swoją wolę całemu narodowi, to właśnie mógłby się skupić na czymś więcej niż seks.
A skupia się na nauczeniu pozostałych 70% czegoś, co i tak nic nie daje.
W efekcie są ludzie, którzy nie mają pojęcia, w co tak naprawdę wierzą, bo ksiądz nic nie tłumaczy.

62

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Marata napisał/a:

Nie jestem katoliczką, nigdy nie byłam ochrzczona. Wzięłam jednostronny ślub z katolikiem w kościele bo mu na tym zależało a mi było wsio ryba. Chciałam, żeby był szczęśliwy.
Mieszkaliśmy przed ślubem razem, byłam (i jestem) zdania, że lepiej zobaczyć, czy pasujemy do siebie niż potem szarpać się i rozwodzić. Nie wiem jak mąż to poukładał sobie w spowiedziach itp. Nie znam się na tym (swoją drogą wydaje mi sie to trochę zboczone opowiadać facetowi w sukience o swoim życiu łóżkowym, no ale ja się nie znam).
A nawet chodziłam na nauki przedmałżeńskie big_smile ale był czad, szczególnie gdy świeży zakonnik opowiadał o antykoncepcji i pożyciu małżeńskim. Im bardziej nam było wesoło tym bardziej on był zakłopotany big_smile
Antykoncepcja - mąż na początku namawiał mnie na kalendarzyk małżeński - mamy syna i córkę z tego kalendarzyka. Miałam niezły ubaw. Potem poszedł po rozum do głowy (został do tego popchnięty szantażem) i stosujemy inne formy antykoncepcji - totalnie niekościelne. A swoją drogą i tak biorę pigułki.
Wychowanie dzieci - nie przeszkadzam mężowi i jego rodzinie wychowywać dzieci w duchu katolickim. Teściowie mieszkają po drugiej stronie Polski, a mojemu mężowi nie chciało się użerać z dziećmi w kościele to teraz chodzi sam. Religii też nie chce z nimi odrabiać i dzieci mają dziwnie poodrabiane lekcje bo nie znam oficjalnej wykładni Biblii i innych tam takich książek, więc mają jak mają. Katechetki są moimi koleżankami z podstawówki i liceum, i przymykają na to oko. Dzieci są ochrzczone i były w komunii, syn nie poszedł do bierzmowania bo nie chce.
Więc jak widać luzik.

Pomieszanie z poplątaniem. Gubiłabym się jako dziecko w takiej rodzinie.

63

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Lady Loka napisał/a:

Ja ogólnie uważam, że gdyby Kościół popatrzył realistycznie na swoje 30% polaków i przystosował swoje nauczanie do tego, żeby im pomóc, a nie narzucać swoją wolę całemu narodowi, to właśnie mógłby się skupić na czymś więcej niż seks.
A skupia się na nauczeniu pozostałych 70% czegoś, co i tak nic nie daje.
W efekcie są ludzie, którzy nie mają pojęcia, w co tak naprawdę wierzą, bo ksiądz nic nie tłumaczy.

Zacznę od końca. Co do ludzi nie wiedzących w co wierzą to jest kwestia w dużej mierze natury ludzkiej, większość ludzi ma tendencję do koniunkturalizmu, zagłuszania dylematów, nie są dociekliwi. Żyjemy w świecie niemal bez granic, są darmowe biblioteki gdzie można zapoznać się bezpłatnie z literaturą przedstawiającą każdy światopogląd, drążyć daną kwestie na ile tylko starczy czasu, kilkoma kliknięciami można zamówić dowolną płatną książkę, ewentualnie można ją ściągnąć za darmo / za grosze, jest masa materiałów w internecie, oficjalnych dokumentów, różnych polemik. Są fora, różne społeczności od ortodoksyjnych katolików po wojujących ateistów, można emailować z księżmi albo zwolennikami Dawkinsa. Ślepy katolik poprzestający tylko na tym co usłyszy w niedziele (albo gorzej kilka razy w roku) z ambony na kazaniu (a ci od kazań też są bardzo różni) to taki lustrzany odpowiednik wojującego gimbo-ateisty nie chcącego nawet skonfrontować swoich przekonań.

Co do wykładni KK to ona jednak nie może być relatywistyczna, na przykład aborcja staje się coraz łatwiej dostępna to mówmy że to nic złego, a jak stanie się za 100 lat z różnych powodów mniej dostępna to znowu zaczniemy nauczać o ochronie życia poczętego - to byłby brak logiki. Odnośnie rozłożenia akcentów i skupiania się przesadnie tylko i wyłącznie na godziwym / niegodziwym seksie to zgadzam się. To kwestia rozłożenia akcentów, pisałem o tym w poprzednim poście.

Czytając fora albo rozmawiając w realu ze znajomymi zauważyłem że w związkach katolik - niekatolik często poruszana jest tylko kwestia seksu przedmałżeńskiego. To można "przeboleć", a przecież są kwestie bardziej długotrwałe i ważniejsze. Kwestia ślubu, otwartości na dzieci, wychowania dzieci zgodnie z przysięgą, spojrzenie na nierozerwalność małżeństwa, stosunek do aborcji, in vitro, antykoncepcji, seksu małżeńskiego. Ja uważam, że te kwestie warto sobie już wyjaśnić na samym początku znajomości by potem nie było zdziwienia. Dochodzę do wniosku, że związek ludzi o odmiennych światopoglądach (i nie chodzi tylko o relację katolik niekatolik ani nawet ogółem stricte religijne) to będzie zawsze istny poligon, niekończące się pole walki.

Inna sprawa, drażnią mnie sugestie że jak ktoś za pewien (być może czasami nieosiągalny) ideał stawia wstrzemięźliwość przedmałżeńską to "od razu" pewnie ma kompleksy związane z małą lub niesprawną pałką, jest aseksualny, homoseksualny, skrzywdzony, impotent, małe libido czy inne cuda na kiju.

64

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Pepepe90 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ja ogólnie uważam, że gdyby Kościół popatrzył realistycznie na swoje 30% polaków i przystosował swoje nauczanie do tego, żeby im pomóc, a nie narzucać swoją wolę całemu narodowi, to właśnie mógłby się skupić na czymś więcej niż seks.
A skupia się na nauczeniu pozostałych 70% czegoś, co i tak nic nie daje.
W efekcie są ludzie, którzy nie mają pojęcia, w co tak naprawdę wierzą, bo ksiądz nic nie tłumaczy.

Zacznę od końca. Co do ludzi nie wiedzących w co wierzą to jest kwestia w dużej mierze natury ludzkiej, większość ludzi ma tendencję do koniunkturalizmu, zagłuszania dylematów, nie są dociekliwi. Żyjemy w świecie niemal bez granic, są darmowe biblioteki gdzie można zapoznać się bezpłatnie z literaturą przedstawiającą każdy światopogląd, drążyć daną kwestie na ile tylko starczy czasu, kilkoma kliknięciami można zamówić dowolną płatną książkę, ewentualnie można ją ściągnąć za darmo / za grosze, jest masa materiałów w internecie, oficjalnych dokumentów, różnych polemik. Są fora, różne społeczności od ortodoksyjnych katolików po wojujących ateistów, można emailować z księżmi albo zwolennikami Dawkinsa. Ślepy katolik poprzestający tylko na tym co usłyszy w niedziele (albo gorzej kilka razy w roku) z ambony na kazaniu (a ci od kazań też są bardzo różni) to taki lustrzany odpowiednik wojującego gimbo-ateisty nie chcącego nawet skonfrontować swoich przekonań.

Co do wykładni KK to ona jednak nie może być relatywistyczna, na przykład aborcja staje się coraz łatwiej dostępna to mówmy że to nic złego, a jak stanie się za 100 lat z różnych powodów mniej dostępna to znowu zaczniemy nauczać o ochronie życia poczętego - to byłby brak logiki. Odnośnie rozłożenia akcentów i skupiania się przesadnie tylko i wyłącznie na godziwym / niegodziwym seksie to zgadzam się. To kwestia rozłożenia akcentów, pisałem o tym w poprzednim poście.

Czytając fora albo rozmawiając w realu ze znajomymi zauważyłem że w związkach katolik - niekatolik często poruszana jest tylko kwestia seksu przedmałżeńskiego. To można "przeboleć", a przecież są kwestie bardziej długotrwałe i ważniejsze. Kwestia ślubu, otwartości na dzieci, wychowania dzieci zgodnie z przysięgą, spojrzenie na nierozerwalność małżeństwa, stosunek do aborcji, in vitro, antykoncepcji, seksu małżeńskiego. Ja uważam, że te kwestie warto sobie już wyjaśnić na samym początku znajomości by potem nie było zdziwienia. Dochodzę do wniosku, że związek ludzi o odmiennych światopoglądach (i nie chodzi tylko o relację katolik niekatolik ani nawet ogółem stricte religijne) to będzie zawsze istny poligon, niekończące się pole walki.

Inna sprawa, drażnią mnie sugestie że jak ktoś za pewien (być może czasami nieosiągalny) ideał stawia wstrzemięźliwość przedmałżeńską to "od razu" pewnie ma kompleksy związane z małą lub niesprawną pałką, jest aseksualny, homoseksualny, skrzywdzony, impotent, małe libido czy inne cuda na kiju.

Co do wykładni KK to tak czy siak jest ona relatywistyczna w bardzo wielu sprawach, może nie zawsze związanych z seksem, ale jednak. Co do związku ludzi o odmiennych światopoglądach to akurat nie jest stricte problem bycia katolikiem, bo często bywa że dwoje katolików bardziej się od siebie różni pod tym względem niż liberalny katolik z ateistą, agnostykiem albo konserwatywny katolik z konserwatywnym protestantem itd.
Co do wymienionych w ostatnim akapicie sugestii niestety mają one w dużej części potwierdzenie w praktyce.

65 Ostatnio edytowany przez Pepepe90 (2018-12-27 00:33:30)

Odp: Wasz związek z praktykującym katolikiem?
Jacenty89 napisał/a:
Pepepe90 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ja ogólnie uważam, że gdyby Kościół popatrzył realistycznie na swoje 30% polaków i przystosował swoje nauczanie do tego, żeby im pomóc, a nie narzucać swoją wolę całemu narodowi, to właśnie mógłby się skupić na czymś więcej niż seks.
A skupia się na nauczeniu pozostałych 70% czegoś, co i tak nic nie daje.
W efekcie są ludzie, którzy nie mają pojęcia, w co tak naprawdę wierzą, bo ksiądz nic nie tłumaczy.

Zacznę od końca. Co do ludzi nie wiedzących w co wierzą to jest kwestia w dużej mierze natury ludzkiej, większość ludzi ma tendencję do koniunkturalizmu, zagłuszania dylematów, nie są dociekliwi. Żyjemy w świecie niemal bez granic, są darmowe biblioteki gdzie można zapoznać się bezpłatnie z literaturą przedstawiającą każdy światopogląd, drążyć daną kwestie na ile tylko starczy czasu, kilkoma kliknięciami można zamówić dowolną płatną książkę, ewentualnie można ją ściągnąć za darmo / za grosze, jest masa materiałów w internecie, oficjalnych dokumentów, różnych polemik. Są fora, różne społeczności od ortodoksyjnych katolików po wojujących ateistów, można emailować z księżmi albo zwolennikami Dawkinsa. Ślepy katolik poprzestający tylko na tym co usłyszy w niedziele (albo gorzej kilka razy w roku) z ambony na kazaniu (a ci od kazań też są bardzo różni) to taki lustrzany odpowiednik wojującego gimbo-ateisty nie chcącego nawet skonfrontować swoich przekonań.

Co do wykładni KK to ona jednak nie może być relatywistyczna, na przykład aborcja staje się coraz łatwiej dostępna to mówmy że to nic złego, a jak stanie się za 100 lat z różnych powodów mniej dostępna to znowu zaczniemy nauczać o ochronie życia poczętego - to byłby brak logiki. Odnośnie rozłożenia akcentów i skupiania się przesadnie tylko i wyłącznie na godziwym / niegodziwym seksie to zgadzam się. To kwestia rozłożenia akcentów, pisałem o tym w poprzednim poście.

Czytając fora albo rozmawiając w realu ze znajomymi zauważyłem że w związkach katolik - niekatolik często poruszana jest tylko kwestia seksu przedmałżeńskiego. To można "przeboleć", a przecież są kwestie bardziej długotrwałe i ważniejsze. Kwestia ślubu, otwartości na dzieci, wychowania dzieci zgodnie z przysięgą, spojrzenie na nierozerwalność małżeństwa, stosunek do aborcji, in vitro, antykoncepcji, seksu małżeńskiego. Ja uważam, że te kwestie warto sobie już wyjaśnić na samym początku znajomości by potem nie było zdziwienia. Dochodzę do wniosku, że związek ludzi o odmiennych światopoglądach (i nie chodzi tylko o relację katolik niekatolik ani nawet ogółem stricte religijne) to będzie zawsze istny poligon, niekończące się pole walki.

Inna sprawa, drażnią mnie sugestie że jak ktoś za pewien (być może czasami nieosiągalny) ideał stawia wstrzemięźliwość przedmałżeńską to "od razu" pewnie ma kompleksy związane z małą lub niesprawną pałką, jest aseksualny, homoseksualny, skrzywdzony, impotent, małe libido czy inne cuda na kiju.

Co do wykładni KK to tak czy siak jest ona relatywistyczna w bardzo wielu sprawach, może nie zawsze związanych z seksem, ale jednak. Co do związku ludzi o odmiennych światopoglądach to akurat nie jest stricte problem bycia katolikiem, bo często bywa że dwoje katolików bardziej się od siebie różni pod tym względem niż liberalny katolik z ateistą, agnostykiem albo konserwatywny katolik z konserwatywnym protestantem itd.
Co do wymienionych w ostatnim akapicie sugestii niestety mają one w dużej części potwierdzenie w praktyce.

1. Jednak dalej to jest kwestia odległości światopoglądowej. Być może po prostu "konserwatywny katolik" jest obiektywnie bardzo daleko "liberalnego katolika" (na czym to ma polegać konserwatyzm liberalizm to już teraz nie ważne) więc to naturalne że im do siebie będzie daleko. Wniosek, że im bardziej oddalony światopogląd tym większa będzie rozpierducha na poligonie codziennego życia podtrzymuję.

2. A gdzie to potwierdzenie w praktyce? Jakiś przykład? Odwracając, gościu o przeciętnej sprawności seksualnej lub małym llibido na pewno nie będzie zwolennikiem wolnego życia pełnego w wolne związki seksu bez zobowiązań? A może jednak może być... Chyba tak to nie działa...

Albo jeszcze inny przykład. Po właściwym rozeznaniu kapłanem składającym przysięgę życia w celibacie nie może być normalny heteroseksualny mężczyzna z jajami pełnymi spermy czujący zdrowy pociąg do kobiet tylko po prostu czujący powołanie? Może być. To samo moim zdaniem dotyczy kawalera szukającego żony i chcącego żyć w zgodzie ze swoimi poglądami...

Posty [ 1 do 65 z 75 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELIGIA - DUCHOWE POSZUKIWANIA » Wasz związek z praktykującym katolikiem?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024