Internetowe randki może kiedyś miały sens, bo Internet był czymś nowym, logowali się prawie wszyscy choćby ze zwykłej ciekawości. Zróżnicowane środowisko, zatem dużo fajnych, normalnych ludzi próbowało się poznać przez internet. Dzisiaj jest inaczej... Mam wrażenie, że dzisiaj na portalach randkowych siedzą tylko zdesperowani ludzie, którym z życiu nie wyszło. Ludzie z mnóstwem problemów, aspołecznych, mających problem z akceptacją siebie, fantaści... Ci ludzie w Internecie ukrywają się, tworzą fikcyjnych siebie, gdzie próbują się nam "sprzedać" przez internet, a potem się ma to wszystko nijak do realu.
Moje doświadczenia są takie, że parę lat temu byłam ciekawa ludzi, chętna aby poznawać nowe osoby i zarejestrowałam się na portalu randkowym. Nie wszyscy, którzy do mnie pisali byli piękni i wspaniali, jednak jeśli ktoś potrafił coś więcej napisać niż "cześć", "jesteś piękna" to chętnie nawiązywałam kontakt. Były rozmowy przez portal, później jakiś inny komunikator, sms, czy rozmowy telefoniczne, spotkania. Zaznaczę, że aktywność panów była słaba, w tygodniu może z dwie osoby potrafiły napisać. Zatem to mit, że kobiety na takich portalach dostają mnóstwo wiadomości, to zwykła ściema.
Byłam na kilkudziesięciu randkach, gdzie większość z tych relacji kończyła się po pierwszym spotkaniu. Z niektórymi udało się spotkać z kilka razy.
Wnioski, wrażenia:
Po pierwsze mnóstwo osób na zdjęciach wyglądało dużo lepiej niż w realu. Mamy fotogeniczne społeczeństwo
Po drugie większość zdjęć była totalnie nieaktualna, Panowie wstawiali zdjęcia sprzed 10 lat, próbując wmówić, że to ich aktualny wizerunek. Zatem już to pierwsze wrażenie w realu było niekiedy jak porażenie pioruna. Po drugie odnosiłam wrażenie, że poznani mężczyźni szukali w tych spotkaniach jakiejś "siły wyższej", zachowywali się tak jakby ta nowo poznana dziewczyna - czyli Ja, miała im poddać jakiś ciekawy pomysł na życie, czy pomóc im odnaleźć sens w życiu. Niektórzy szukali jakiejś wyidealizowanej miłości, że ta nowo poznana dziewczyna ich "uratuje", "zbawi", sprawi, że nagle będą szczęśliwy i w końcu coś w swoim życiu zmienią. Inni szukali przygody i seksu. Osobiście nie akceptuję jak facet, który widzi mnie pierwszy raz w życiu, gada ze mną dopiero z godzinę, a już próbuje mnie całować, dobierać się do mnie... itp.
Kolejna kwestia, z tego co opowiadali Panowie o sobie to jakoś nic nie trzymało się kupy. Widać było, że kręcą. Mieszały im się fakty, czas i przestrzeń. Zwyczajnie kłamali o tym co robią, robili, kim są dzisiaj itp. Jacyś po przejściach, gdzie widać, że jeszcze się nie ogarnęli...
W końcu poznałam kolesia, który pomimo moich wątpliwości sprawił, że znajomość się nieco przedłużyła. Z tym, że ostatecznie okazało się, że to nierób, patologiczny kłamca i alkoholik.
Po latach wracając na portal randkowy i widząc wciąż tych samych ludzi, "zawieszonych" tam od lat ogarnęło mnie takie zniechęcenie, że nawet jak ktoś coś próbował do mnie pisać to zwyczajnie nie chciało mi się tych ludzi poznawać. Zatem autor postu gdyby trafił na mnie to by pewnie uznał, że jestem "księżniczką", której nie chce się odpisać... Jednak próbowałam z ciekawości nawiązać konwersację z co niektórymi Panami. Nawet udało mi się umówić na randkę gdzie przyszedł facet z kilkanaście lat starszy niż się deklarował... Sorry Panowie ale to jest żenada. W takich sytuacjach ma się zwyczajnie ochotę uciec, a nie z kimś gadać o pierdołach. Ok, no trudno jest straszy tylko dlaczego co co mówi znów jest jakieś takie nierealne? Jakoś te fakty znów nie pasują do siebie...
Wyleczyłam się z portali randkowych, to zupełnie nie dla mnie. Według mnie można tam poznać samych nieudaczników albo zmanierowanych facetów, którzy idą właśnie na ilość i robią sobie statystyki aby się chyba dowartościować lub szukają łatwego seksu. Jeśli komuś to pasuje to no problem, ale to nie dla mnie. I nawet jeśli na takim portalu jednak jest ktoś normalny i wartościowy to jest go tak samo trudno poznać jak poza Internetem pomimo, że Internet powinien niby ułatwić kontakt, daje większą bezpośredniość gdzie zdecydowanie łatwiej kogoś zaczepić niż np. na ulicy.
Może jakieś 15 lat wcześniej to wyglądało inaczej, dlatego słyszy się o szczęśliwych parach, które poznały się właśnie w Internecie.