Roxann napisał/a:Ja również znam wiele kobiet w różnym wieku (od 20 do 40), które nie mogą sobie znaleźć faceta "na stałe".
Ciekawe są też powody, które same podają: za ładna, za brzydka, za mało zarabia, za dużo zarabia, za szczupła, za gruba, za cicha, za głośna... itd., itd.
Tu w tym wątku faceci skupiają się na tym, że ich brak powodzenia wynika tylko i wyłącznie z niskiego wzrostu i/lub odpowiedniej pozycji społecznej.
A może ludzie w dzisiejszych czasach mają problem po prostu z nawiązywaniem relacji? Skupiają za bardzo na powierzchowności?
Presja społeczna w różnych aspektach jest ogromna. Wśród kobiet na perfekcyjny wygląd, wśród mężczyzn na odpowiedni status. Tyle, że to kreują media. Żadna "normalna" kobieta nie mailuje na co dzień tak jak to jest prezentowane czy promowane na insta (często z nie małym retuszem), ani żaden "normalny" facet nie jest milionerem wyglądającym jak Adonis.
Mój post nie jest zarzutem w jedną stronę. Owszem, faceci nie malują ale też często kłamią. W inny sposób. I nawet w tym wątku z wręcz pogardą mówią o mniej atrakcyjnych kobietach nazywając je desperatkami. A co złego w tym, że kobieta mniej atrakcyjna chce znaleźć faceta? Skoro jej tego prawa nie dają, to dlaczego sobie?
Jak wspomniałam o kobietach z nadwagą to od razu komentarze, że przecież można schudnąć. Niby tak ale to ciężka praca, szczególnie jak są jakieś większe problemy zdrowotne. Ale czy takiej osoby nie można wesprzeć, tylko od razu skreślać? Bo cytuję jest "nalana" no i wstyd z taką pokazać. Hipokryzja i zgorzkniałość w tym wątku wylewa z każdej możliwej strony (wśród narzekających).
A przecież każdy z nas nawet z sąsiedztwa czy ulicy kojarzy pary gdzie facet przystojny a kobieta przy kości albo facet niski a kobieta bardzo atrakcyjna i wysoka. Nie trzeba celebrytów.
Jak ktoś ma kompleksy i one mu przesłaniają życie/bycie/relacje... to trudno dziwić, że jest sam i wylewa swoje frustracje na całą społeczność płci przeciwnej.
Jeden facet (nie pamiętam który, nie chce mi się szukać cytatu ale w tym wątku) napisał, że ma żal do kobiet, że przez to, że jest niski, od razu jest odrzucany. To tak nie działa. Tylko on tego nie może bo nie chce zrozumieć.
Doceniam twój post ale wiele w nim bzdur. Po pierwsze pogarda do otyłych osób jest należna. I nie można tutaj tylko narzekać na kobiety bo faceci również mają brzuszek, z którym nic nie róbmy, więc nie bądźmy hipokrytami bo obie płcie są równie zasłużenie pogardzane.
Schudnięcie jest czynnością bardzo, bardzo prostą, nawet nie trzeba rezygnować do końca ze swoich nawyków. Wiedza o fitnesie mocno poszła do przodu i chyba nikogo nie zdziwił fakt że można się odchudzać nawet jedząc pizzę. Tak, bo w odchudzaniu nie chodzi o rodzaj produktu tylko o sumę jedzonych kalorii. Jeżeli ktoś je mniej niż potrzebuje to zawsze będzie chudnął. Skrajne choroby gdzie ktoś nie może schudnąć to jest może 1% wszystkich przypadków, w 99% to czyste lenistwo, dlatego pogarda do otyłych osób bez względu na płeć jest społecznie uzasadniona. Nikt de facto nie gardzi tym, że ktoś jest gruby tylko że usprawiedliwia swoje lenistwo i szuka samych wymówek.
Błagam, nie róbmy z odchudzania jakiegos heroicznego wysiłku bo jest to banalnie proste i nawet nie trzeba rezygnować do końca ze swoich nawyków i przechodzić na restrykcyjne diety - wystarczy jeść odpowiednio mniej i dodać aktywność. A jak ktoś jest bardzo leniwy to spacerując godzinę dziennie może schudnąć do normalnej sylwetki przy odpowiedniej kaloryce.
Co do desperacji to nie ma znaczenia że ktoś jest ładny czy brzydki. Po prostu jeżeli ta sama kobieta w wieku 20-25 lat by cię odrzucila, a po 30 gdy zderzy się ze ścianą nagle okazuje zainteresowanie to jest to obrzydliwe i tyle. To świadczy tylko o tym, że wcale jej się nie podobasz tylko że strachu ze starością i samotnością obniża poprzeczkę, bo ci wszyscy atrakcyjni faceci których kiedyś miała na peczki weszli w związek albo nie są już zainteresowani - więc są w stanie chwytać się każdego kto nie jest w typie niczym tonący brzytwy. Jak ktoś chce żyć w kłamstwie - proszę bardzo, ale niektórzy faceci słusznie zauważają, że w takiej relacji byłby fałsz a nie szczere uczucie.
Również uważam, że takie poglądy w stylu - "skoro jesteś niski to doceniaj grube albo desperatki" jest nie na miejscu. Widzisz na wzrost nie ma się wpływu, ale na wagę oraz desperację tak - to jest decyzja. Może i wzrost to jest poważna wada ale ja przynajmniej mam na tyle samozaparcia żeby przez kilka lat chodzić na siłownię i słusznie uważam, że pokazanie się z leniwą ( bo nie chodzi o otyłość tylko lenistwo) osobą przy boku wyglądałoby śmiesznie. Tak samo nigdy bym się nie zniżył do takiego desperackiego poziomu, żeby komuś wmówić że mi się podoba i mógłbym z nim być, jeżeli prawda jest inna (a brzmi tak: olały mnie lepsze partie więc wybieram ciebie jakko opcje zapasową żeby nie być samemu - desperacja jest obrzydliwa)
Z jednej strony jeżeli ktoś chce to pod wpływem partnera schudnie. Tylko czy wiazac się z grubą osoba można tego oczekiwać? No raczej nie, ktoś może nie chcieć schudnąć. Tak więc dbanie o siebie powinno odbywać sie bez względu na to czy ktoś jest w związku czy nie. Szukanie partnera żeby schudnąć brzmi naprawdę słabo.