Po przeczytaniu postów w niniejszym temacie na myśl nasuwa się mi jedno. Syty głodnego nie zrozumie. Jedni twierdzą, że pokłosiem kompleksów związanych z niskim wzrostem są nieudane relacje z dziewczynami. Zdaniem innych, kompleksy są efektem porażek. Gdyby ich nie było, nie powstałyby emocjonalne kajdany.
Jeśli chodzi o mnie, to myślę że kompleksy są jedynie potęgą, a systemem bazowym, odpowiedzialnym za porażki, niski wzrost. Kobiety nie lubię facetów z niską samooceną. Panie preferują mężczyzn z silną osobowością. To prawda, że kompleksy rażą oczy dam. Niemniej, warto zadać pytanie, czy gdyby wysoki facet, mierzący 185 cm, miał kompleksy, sądziłby że bez dwóch metrów nie może być atrakcyjny, to jak mocno by to przeszkadzało kobietom? Moim zdaniem jego kompleksy obniżyłyby jego wartość, ale wciąż cieszyłby się sporym powodzeniem. Dziewczyny nie odrzuciłyby go z powodu wzrostu. W przypadku niskich, pozbawionych kompleksów mężczyzn, już tak dobrze by nie było. Może i by nie tracili punktów na zakompleksionej osobowości, ale nadal byliby niscy i tym samym odrzucani przez wiele kobiet.
Nie jestem wysoki. Mierzę 165 cm. W swoim środowisku znam kilku niskich facetów. Jeden ma 160, inny poniżej 160 cm, a kilku około, ale mniej niż 170.
Każdy z nich ma problem ze znalezieniem dziewczyny. Przypadek? Nie sądzę, zwłaszcza że na wielu polskich i zagranicznych forach są zakładane podobne tematy przez niskich mężczyzn. Gdyby kompleksy były przyczyną niepowodzeń niewysokich facetów, to czy wszyscy niscy mieliby identyczne problemy niezależnie czy są ze Stanów, Anglii, Hiszpanii, Szwecji itd?
Ktoś wcześniej napisał, że dziewczyny z nadwagą też mają trudniej. Ośmielę się z tym nie zgodzić. Te dziewczyny może i mają mniejsze powodzenie od zgrabniejszych, ale jakieś tam mają! W przypadku niskich jest problem by jakaś dziewczyna w ogóle chciała się umówić. Poza tym istnieją wielbiciele większych dziewczyn, sam znam takich. A czy są fanki niskich? Pewnie tak, ale ułamkowo 1/10000, gdzie zwolenników kobiet pulchnych jest 100/10000.
Zresztą dziewczyny mogą się zrobić. Umalować, ubrać i wielu mężczyzn przyciągną. Niski facet w żaden sposób urody sobie nie doda.
Poza tym wagę idzie zmienić, na wzrost wpływu się nie ma.
Osobiście słyszałem z ust dziewczyn przykre, związane z moim wzrostem słowa. Żaląc się kiedyś na konkurencyjnym forum, przeczytałem radę, abym umawiał się z nieatrakcyjnymi kobietami. Wskazówkę przyjąłem do serca i spotkałem się z poznanymi przez internet brzydulkami. Niezadbane, tłuste, niektóre z wąsami. A i tak przyczepiły się do wzrostu.
Oczywiście, na forach idzie znaleźć zapewnienia, że znajomy niski jest w szczęśliwym związku. Tylko pytanie, z iloma dziewczynami ten niski się spotkał? Ile z nich go chciało? Czy nie była to pierwsza lepsza, którą wybrał jedynie dlatego, że inna nie była zainteresowana?
Według mnie, niski przez dziewczyny nie jest chciany. A kompleksy jedynie potęgują efekt braku atrakcyjności.
Po sąsiedzku mieszka ze mną dwóch kolegów. Z twarzy są ok. Nie są brzydcy, ale też nie są typem za jakim oglądają się dziewczyny. Mają nadwagę, brzuchy widoczne, wiszące piersi, ale i tak dziewczyn mają wokół pełno. A my niscy? Dbamy o sylwetkę, mamy w jędnej ręce więcej siły niż obi w dwóch, a i tak dziewczyny wolą wysokich.
Z całego serca pragnę zaznać miłości. I choć mam 27 lat nie było mi to dane. Myślę, że miłoby było spędzać czas z ukochaną, bliską połówką. Rozmawiać, wygłupiać się ze świadomością, że można sobie ufać i na siebie liczyć. Przykro mi że żadna nie chce dać mi szansy. Czasami gdy o tym myślę ogarnia mnie smutek. Ten przeszktałca się w przygnębienie, a następnie narasta we mnie silny, złowrogi gniew.