polis napisał/a:Mamy po sąsiedzku kraj, który nie wszedł ani do Unii Europejskiej, ani nie stał się członkiem NATO, bo chciał być neutralny (jak to się co poniektórym tutaj marzy) i możemy zobaczyć jak to się dla nich skończyło. Od neutralności w objęcia Putina 
Obawiam się, że odnośnie tego co się działo za naszą wschodnią granicą to przespałaś ze 20 lat, a przynajmniej kilka ostatnich. Ukraina po rozpadzie Związku Radzieckiego wyszła z niego jako mocarstwo atomowe, którego jednak nie było stać na to żeby atomowy arsenał utrzymać w funkcjonowaniu. Dlatego doszło do podpisania memorandum budapeszteńskiego, w którym Ukraina zobowiązała się zrezygnować całkowicie z posiadania broni atomowej, a USA, Wlk. Brytania i Rosja zobowiązały się do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. Przez następnych 20 lat Ukraina funkcjonowała jako państwo de facto neutralne dopóki nie zaczęto jej mamić obietnicą wstąpienia do UE. Po odłożeniu podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE przez prezydenta Janukowicza doszło do regularnych zamieszek, rewolty i obalenia legalnych władz Ukrainy. Oczywiście możesz wierzyć w bajki jak to naród ukraiński dokonał tego spontanicznie w swej zrozumiałej chęci dołączenia do szczęśliwej unijnej rodziny
Natomiast gdybyś nie wierzyła w bajki, to był to chamski pucz kiedy nie wyszło aksamitne przeciągnięcie Ukrainy na stronę wrogą Rosji. Wszystko co potem robiła Rosja było tylko oczywistą reakcją na taki krok. Na przykład odebranie Ukrainie Krymu co było dla Rosji krokiem wręcz niezbędnym. Każdy kto się orientuje w historii i geopolityce wie, że Rosja ma Polskę w dupie. Owszem bywa Rosji przydatna, bywa dla Rosji wrzodem na tej dupie ale to tylko Polska. Ukraina jest dla Rosji być albo nie być imperium. Kiedy Rosja wyszła z kłopotów wielkiej smuty wciąż była tylko państwem, która raz z Polską wygrywała, a raz sromotnie przegrywała. Dopóki te kozackie jełopy nie sprzedały części Najjaśniejszej i siebie Rosji. Odtąd zaczął się wielki start i przyspieszenie Rosji do bycia wielkim mocarstwem. Ukraina ma wiele cech, które powodują, że Rosja musi ją albo kontrolować albo przynajmniej nie dopuszczać aby kontrolował ją ktoś jej wrogi. A ten Krym, o który było tyle hałasu, to już w ogóle śmieszna sprawa. Po pierwsze Krym nigdy nie był ukraiński. Kilkaset lat był mongolski i tatarski, który jako Chanat Krymski toczył wiele wojen z Polską i Rosją żeby ostatecznie ponad dwa wieki temu zostać przez Rosję podbity. Rosję, nie żadną Ukrainę. Został przeniesiony bolszewickim kaprysem w latach 50-tych ubiegłego wieku z pod jurysdykcji administracji radzieckiej republiki Rosji do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Rad. Taki prezent dla braci Słowian w obrębie i tak jednego państwa. Bez żadnego znaczenia w ówczesnych realiach. Natomiast z chwilą rozpadu ZSRR co się dzieje z Krymem dla Rosji miało fundamentalne znaczenie. Dopóki jak pisałem na początku Ukraina utrzymywała de facto neutralny status, to Krym mógł sobie być dalej ukraiński. Kiedy Ukraina poszła na pasku he, he paru mieszających szatanów było oczywiste, że Rosja Krym prędzej czy później musi jej odebrać, bo kontrola nad Krymem i ogólnie rejonem Morza Azowskiego i Czarnego, to strategiczny interes Rosji. Wszyscy to wiedzą i nikt niczego nie zrobi poza nic nie znaczącymi sankcjami na użytek mediów żeby pomóc Ukrainie Krym odzyskać. Natomiast Ukraińcy jak byli w czarnej dupie tak są nadal. Jak pomiatali nimi oligarchowie, tak pomiatają tylko teraz są oligarchowie o odpowiedniej orientacji
Ktoś sobie zrobił małą reorientację na mapie kosztem życia prawie setki ludzi na majdanie i paru tysięcy w Donbasie ale to przecież normalka. Ludzie, którzy o takich rzeczach decydują mają to przecież głęboko w dupie i jakby ktoś nie zaczaił nie piszę tu akurat o Władimirze
Natomiast polski ludek niech się cieszy i świętuje, że jest po odpowiedniej stronie. My przeca dzięki temu jesteśmy bezpieczni! To nic, że USA konsekwentnie realizuje plan uczynienia z Polski niezatapialnej bazy rakietowej, która ma zapewnić ochronę terytorium USA przed nuklearnym odwetem ze strony Rosji. Dodatkowo właśnie USA ogłasza, że wystąpi z traktatu o zakazie posiadania broni rakietowej średniego zasięgu. Jedyne logiczne miejsca na lokalizację takich amerykańskich rakiet średniego zasięgu - nosicieli głowic atomowych, to Polska i Ukraina. Jedyna logiczna i technicznie wykonalna metoda wyeliminowania przez Rosję zagrożenia takimi rakietami średniego zasięgu zlokalizowanymi na terytorium Polski oraz wyeliminowania elementów tarczy rakietowej chroniącej USA przed odwetowym uderzeniem to zmasowane uderzenie nuklearne na terytorium Polski. Zmasowane to znaczy minimum kilkadziesiąt uderzeń atomowych żeby mieć pewność, że cele zostały zniszczone. Tylko, że jeśli ktoś podejmie kiedyś taką decyzję, to już nie będzie się szczypał tylko walnie ze 100-200 głowic atomowych żeby przy okazji wyeliminować główne ośrodki przemysłowe w Polsce i co najważniejsze węzły komunikacyjne, porty morskie i lotniska. To oznacza śmierć od razu pierwszego dnia do kilku milionów Polaków. Rosyjska doktryna obronna zakłada takie właśnie prewencyjne taktyczno-operacyjne uderzenie atomowe nawet jeśli Rosja nie jest bezpośrednio sama zagrożona atakiem atomowym. Po takim wyczyszczeniu przedpola nikt, niczego Rosji nie zrobi poza zapewne bardzo gromkimi głosami oburzenia. Ooo sankcje na pewno się posypią, a ile głosów pocieszenia dla niedobitków narodu polskiego! Amerykanie też gładko przełkną, że w ataku zginie trochę ich żołnierzy w tych bazach rakietowych. Nie będzie tarczy, to znaczy, że w drugiej fali polecą już duże, fajne rakiety międzykontynentalne prosto na Waszyngton więc na oburzeniu się skończy. Chociaż może i nie zginie żaden amerykański żołnierz, bo może któryś kolejny polski rząd z dumą podejmie się przejęcia baz antyrakiet przez polskiego żołnierza. W końcu tak konsekwentnie kupujemy od USA broń typu pociski JASSM o zasięgu 1000 km, które nam dają śmieszne możliwości ze swoją maleńką głowicą ale jakby do niej włożyć udostępnioną przez Amerykanów głowicę jądrową, to ho ho ho.... No ale ludzie w Polsce czują się teraz tacy bezpieczni! 
A tak na marginesie przyznaję, że w przypadku tego konfliktu braci Słowian mam ambiwalentne odczucia. Siedzę, oglądam, popcorn wcinam i nie wiem komu kibicować. Za Rosją ogólnie nie przepadam ale nie ulega dla mnie wątpliwości, że trzeba szanować ich skuteczność w wielu kwestiach. Ukrainy nie znoszę, bo trudno kibicować tym gierojom od zarzynania kobiet, dzieci i starców ale czasem miło by było jakby ktoś utarł nosa Rosji
Ta kwestia rozdziera me serce...