Może to nie depresja? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Może to nie depresja?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 404 ]

131

Odp: Może to nie depresja?
Cyngli napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Nic nie zrobi. Bo to jest jeszcze ten etap choroby, w którym żadna prawda do człowieka nie dociera.
Ja bym sugerowała zmianę lekarza psychiatry, oraz poszukania dobrego terapeuty.
Dobrze dobrane leki oraz kompetentnie prowadzona terapia plus CHĘCI osoby chorej do wyjścia z CHOROBY - to przepis na sukces.

Chodzę na terapię ale nie rozumiem jak ona ma działać, nikt jakoś mi tego nie potrafi mi tego wytłumaczyć. Po co ja tam chodzę, jak to ma mnie zmieniać, co ja mam tam tak naprawdę robić? Psychiatre już kilka razy zmieniłam, ostatni kazał mi wrócić do pierwszego, bo powiedział, że ten pierwszy mnie dobrze leczy. Każdy mówi co innego, ja już nie wiem co jest prawdziwe.

Miss, czy Ty w ogóle chcesz się wyleczyć?

Ale byłam trzy tygodnie temu u innego psychiatry i nic więcej mi nie powiedział. To mam latać po wszystkich psychiatrach w mieście? Tak samo terapeuta jest trzeci z kolei.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Może to nie depresja?
Cyngli napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Nic nie zrobi. Bo to jest jeszcze ten etap choroby, w którym żadna prawda do człowieka nie dociera.
Ja bym sugerowała zmianę lekarza psychiatry, oraz poszukania dobrego terapeuty.
Dobrze dobrane leki oraz kompetentnie prowadzona terapia plus CHĘCI osoby chorej do wyjścia z CHOROBY - to przepis na sukces.

Chodzę na terapię ale nie rozumiem jak ona ma działać, nikt jakoś mi tego nie potrafi mi tego wytłumaczyć. Po co ja tam chodzę, jak to ma mnie zmieniać, co ja mam tam tak naprawdę robić? Psychiatre już kilka razy zmieniłam, ostatni kazał mi wrócić do pierwszego, bo powiedział, że ten pierwszy mnie dobrze leczy. Każdy mówi co innego, ja już nie wiem co jest prawdziwe.

Miss, czy Ty w ogóle chcesz się wyleczyć?

Ale byłam trzy tygodnie temu u innego psychiatry i nic więcej mi nie powiedział. To mam latać po wszystkich psychiatrach w mieście? Tak samo terapeuta jest trzeci z kolei.
Naprawdę nie wiem jak ma leczyć ta psychoterapia. Może ja jestem na nią niepodatna. Staram się myśleć pozytywnie, ale mi nie wychodzi.

133 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-10-25 12:36:43)

Odp: Może to nie depresja?

Samo pójście do lekarza i zapisanie się nie wystarczą.
Musisz chcieć coś zmienić, włączyć pozytywne myślenie i przestać się skupiać na tym, ile rzeczy nie możesz zrobić. Skup się na tym, co zrobić możesz. Masz multum wolnego czasu. Zapisz się na jakieś warsztaty, idź do kina, restauracji, teatru. Idź do fryzjera, na jakiś zabieg do kosmetyczki. Zrób cokolwiek.


Bo jeśli faktycznie nie pomoże nic, to może nie masz żadnej choroby, a jedynie marudny charakter. Są tacy ludzie, którym nic nie pasuje i narzekają na wszystko.

134

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Ale byłam trzy tygodnie temu u innego psychiatry i nic więcej mi nie powiedział. To mam latać po wszystkich psychiatrach w mieście? Tak samo terapeuta jest trzeci z kolei.
Naprawdę nie wiem jak ma leczyć ta psychoterapia. Może ja jestem na nią niepodatna. Staram się myśleć pozytywnie, ale mi nie wychodzi.

Ech, przypominasz chorego na cukrzycę co idzie do lekarza, dostaje receptę na insulinę oraz odpowiednią dietę. Wykupuje co prawda lek, rozkład posiłków wiesza na lodówce, ale ani zastrzyków sobie nie robi, ani diety nie stosuje w praktyce. I potem się dziwi, że się ciągle źle czuje i nie ma zmian w poziomie cukru. Stwierdza, że lekarz był konowałem, idzie do innego i historia się powtarza. Czaisz?

Samo BIERNE chodzenie na terapię, przez bierne rozumiem,bez własnego zaangażowania, nic Ci nie da. Tak możesz przechodzić i stu profesjonalistów bez kompletnie żadnych rezultatów.

135

Odp: Może to nie depresja?

Ja biorę leki, w odróżnieniu od opisanego przez ciebie cukrzyca, chodzę też na terapię i wykonuje zalecane przez ćwiczenia. Ale to na mnie zwyczajnie nie działa. W kinie byłam niedawno dwukrotnie, pisałam też, że chodzę na angielski, do dyskusyjnego klubu książki i dyskusyjnego klubu filmowego. Do fryzjera chodzę raz w miesiącu. Ja pytałam na czym ma polegać to leczenie psychoterapia, bo może ja coś źle robię. Nie widzę sensu w ciągłym powtarzaniu, że źle się czuję. Co mi to da? I plakaniu tam w gabinecie. To nic nie zmienia.

136

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Ja biorę leki, w odróżnieniu od opisanego przez ciebie cukrzyca, chodzę też na terapię i wykonuje zalecane przez ćwiczenia. Ale to na mnie zwyczajnie nie działa. W kinie byłam niedawno dwukrotnie, pisałam też, że chodzę na angielski, do dyskusyjnego klubu książki i dyskusyjnego klubu filmowego. Do fryzjera chodzę raz w miesiącu. Ja pytałam na czym ma polegać to leczenie psychoterapia, bo może ja coś źle robię. Nie widzę sensu w ciągłym powtarzaniu, że źle się czuję. Co mi to da? I plakaniu tam w gabinecie. To nic nie zmienia.

Ok. Byłaś w kinie. Co powiesz o filmach które widziałaś?

137

Odp: Może to nie depresja?

Widziałam ZAKONNICĘ horror. Bardzo mnie podekscytowal, lubię takie bajeczki. Ponadto oglądałam Jeszcze KAMERDYNERA. Ten z kolei mnie znudził tłem historycznym i jakby nieautentyczna gra aktorów. A ostatnio na kółku filmowym oglądałam NINĘ. Ten to już totalnie do bani. W ogóle nie mogłam wgryzc się w problem miłości kobiety zameznej do rzekomej surogatki. Dluzyzny, Dluzyzny i jeszcze raz Dluzyzny. To tyle o filmach, które ostatnio miałam okazję obejrzeć.

138

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Ja biorę leki, w odróżnieniu od opisanego przez ciebie cukrzyca, chodzę też na terapię i wykonuje zalecane przez ćwiczenia. Ale to na mnie zwyczajnie nie działa. W kinie byłam niedawno dwukrotnie, pisałam też, że chodzę na angielski, do dyskusyjnego klubu książki i dyskusyjnego klubu filmowego. Do fryzjera chodzę raz w miesiącu. Ja pytałam na czym ma polegać to leczenie psychoterapia, bo może ja coś źle robię. Nie widzę sensu w ciągłym powtarzaniu, że źle się czuję. Co mi to da? I plakaniu tam w gabinecie. To nic nie zmienia.

Nic na Twojej terapii nie działa, bo wykonujesz te ćwiczenia mechanicznie, a nie z zaangażowaniem. Ty nie wierzysz, że one cokolwiek dadzą więc je odwalasz jak pańszczyznę. Sorry, ale to jak bycie w szkole i pisanie rozprawek pod dyktando pani profesor, żeby każdy punkt się zgadzał, a nie prawdziwe czytanie jakiejś książki ze zrozumieniem i potem wyciaganie własnych wniosków. Dopóki nie zaangażujesz się wewłasne zdrowienie, to tylko kasę na terapeutów tracisz hmm

139

Odp: Może to nie depresja?

Chodzisz od lat na terapię i nie masz najmniejszego pojęcia czym jest. Idziesz do nowego psychiatry i walczysz o swoje a nie poddajesz się biernie i od pół roku bierzesz lek, który nie działa ( twoje słowa )
Wiem jak działa depresja ale wiem też że można z nia skutecznie walczyć i wyjść z tego a dobrego myślenia można się nauczyć.
U Ciebie to wszystko jest jakieś takie bardzo mechaniczne. Rzuć w cholerę i terapię i psychiatrę.

140

Odp: Może to nie depresja?

Chodzisz od lat na terapię i nie masz najmniejszego pojęcia czym jest. Idziesz do nowego psychiatry i walczysz o swoje a nie poddajesz się biernie i od pół roku bierzesz lek, który nie działa ( twoje słowa )
Wiem jak działa depresja ale wiem też że można z nia skutecznie walczyć i wyjść z tego a dobrego myślenia można się nauczyć.
U Ciebie to wszystko jest jakieś takie bardzo mechaniczne. Rzuć w cholerę i terapię i psychiatrę.

141

Odp: Może to nie depresja?

Dzisiaj lekarz psychiatra powiedział mi, że on już nie wie jak mnie leczyć, bo już brałam wszystkie dostępne leki i żadne nie pomagają. Powtarzam, byłam u dwóch innych i też nie zalecili innych leków. Czyli nie pozostaje nic innego jak nie brać ich wcale, bo czy biorę czy nie biorę to na jedno wychodzi. Co do mechanicznego wykonywania zadań zalecanych przez terapeutke to wykonuje je tak jak umiem. Może i jest to mechaniczne, ale starałam się przytulać wewnętrzne dziecko, napisałam wyobrazona historie z dzieciństwa, narysowalam rysunek jak chciałabym żeby wyglądało moje życie. Ale nie poczułam żadnej poprawy po tych działaniach. Nie wiem jak miałabym je wykonywać z zaangażowaniem. Może po prostu nie umiem. Po prostu nie wiem jak to zrobić. Czy to takie dziwne? Czytam różne fora i tam też ludziom nie pomaga psychoterapia. Może są tacy ludzie na których ona nie działa. Czy to takie dziwne i niespotykane? Jutro zamierzam powiedzieć terapeutce, że mam wątpliwości co do zastosowania terapii względem mojej osoby. Że nie czuję do niej silnej więzi, że jestem zestresowana każdym spotkaniem i że jestem sfrustrowana brakiem skuteczności tych działań. Będzie to dla mnie bardzo trudne, ponieważ nie umiem mówić ludziom nie przyjemnych rzeczy. Ale postaram się.

142

Odp: Może to nie depresja?

miss, jak czytasz rozne fora, to musialas rowniez natknąć się na informacje od ludzi, którzy po psychoterapii stanęli na nogi, kwestia tylko jest, które informacje bierzesz do siebie, i w które wygodniej jest Ci wierzyc.

Terapia (rozne nurty, mnie najbardziej bliska jest psychodynamiczna) staje się coraz bardziej usystematyzowana i sprawdzalna, także jeśli chodzi o skuteczność, tu nie ma zadnego "szamanstwa". Tak jak leczysz chore ciało, tak może uleczyć chorą duszę, chore psyche, ale musisz wziąć w tym aktywny udział, i to jest w tym najtrudniejsze, bo o ile wycięcie wyrostka u chirurga dzieje się bez Twojego udziału, tak chorą duszę Ty sama musisz odkryc i chcieć ją uleczyć. Terapia to praca z emocjami, ale trzeba tez zdawać sobie sprawę, czym jest opor przed zmianą. Warto poczytać ogolnie o teorii, żeby potem moc się do tego odwolywac - poczytać czym jest a czym nie jest terapia, i co można, a czego nie - dzięki niej osiągnąć, w necie jest naprawdę sporo informacji ntt. O tym wszystkim przed wszystkim tez rozmawiaj z terapeutką, im trudniejsze sprawy ci się wydają, tym bardziej warto o nich mowic terapeutce. Zwlaszcza o zlosci, rozczarowaniach, itd., także tych wątpliwościach co do samej terapii. Tylko trzeba się trochę odkryc, wyjść ze swojej skorupki.

Trzymam kciuki.

143

Odp: Może to nie depresja?

A tego nie zrobisz w ciągu kilku spotkań więc oczekiwanie, że poprawa pojawi się po kilku wykonanych zadaniach jest naiwne.
Masz Miss przykład po tym co przed chwilą napisałaś- ze znajdujemy to czego szukamy. Nie wierzysz w terapię i widzisz wokół siebie przykłady tylko tych ludzi , którym nie pomogła ( pomijając ze nie znasz całej historii tych osób). Ja znam głównie przypadki pozytywnego wpływu terapii na życie z sobą w roli głównej. Może takich szukaj??
Szkoda kasy, czasu Twojego i terapeutki.
Raz Jeszcze polecam Ci książki Davida Burnsa psychiatry .

144

Odp: Może to nie depresja?

Chciałam tylko napisać, że różnie ludzie reagują na terapię. Jednym ona pomaga, innym nie. Tak jest w życiu. Jedni myślą tak, inni inaczej. Nawet na tym forum, jeśli ktoś zwróci się tu z jakimś problemem, dostaje często zupełnie przeciwstawne rady. Dlatego wierzę, że są na tym świecie ludzie, którym terapia zupełnie nie pomaga. Są np alkoholicy którzy chodzą do AA i co jakiś czas i zapijaja. Są też tacy, do których ten program zupełnie nie przemawia. A są też tacy, że sobie to chwala, nie piją, a nawet nie przeszli terapii uzależnień. Ludzie są naprawdę różni i zupełnie inaczej reagują na te same rzeczy. Być może nie dla wszystkich psychoterapia jest skuteczna. Nawet badania dowodzą, że nie wszyscy pacjenci poddani terapii zdrowieja. Tak samo chyba 30 procent pacjentów (może inny procent) nie reaguje na leki. Można to właśnie znaleźć w internecie.

145

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Dzisiaj lekarz psychiatra powiedział mi, że on już nie wie jak mnie leczyć, bo już brałam wszystkie dostępne leki i żadne nie pomagają. Powtarzam, byłam u dwóch innych i też nie zalecili innych leków. Czyli nie pozostaje nic innego jak nie brać ich wcale, bo czy biorę czy nie biorę to na jedno wychodzi. Co do mechanicznego wykonywania zadań zalecanych przez terapeutke to wykonuje je tak jak umiem. Może i jest to mechaniczne, ale starałam się przytulać wewnętrzne dziecko, napisałam wyobrazona historie z dzieciństwa, narysowalam rysunek jak chciałabym żeby wyglądało moje życie. Ale nie poczułam żadnej poprawy po tych działaniach. Nie wiem jak miałabym je wykonywać z zaangażowaniem. Może po prostu nie umiem. Po prostu nie wiem jak to zrobić. Czy to takie dziwne? Czytam różne fora i tam też ludziom nie pomaga psychoterapia. Może są tacy ludzie na których ona nie działa. Czy to takie dziwne i niespotykane? Jutro zamierzam powiedzieć terapeutce, że mam wątpliwości co do zastosowania terapii względem mojej osoby. Że nie czuję do niej silnej więzi, że jestem zestresowana każdym spotkaniem i że jestem sfrustrowana brakiem skuteczności tych działań. Będzie to dla mnie bardzo trudne, ponieważ nie umiem mówić ludziom nie przyjemnych rzeczy. Ale postaram się.

Z terapeutką jak najbardziej porozmawiaj o frustracji i braku wiary w skuteczność jej działań. Jest istotnym by komunikować swoje uczucia.

Jednak jak Mahika słusznie zwróciła uwagę, ŻADNA terapia nie działa po kilku spotkaniach. To jest zawsze długotrwały proces trwający miesiącami, a nawet latami. Przy Twoich blokadach- bardzo długotrwały. Coś mi się wydaje, że znowu dajesz nogę już na starcie, by tylko przypadkiem nie dać szansy na jakiekolwiek zmiany. Bo a nuż cos zacznie działac.

146

Odp: Może to nie depresja?

Jeśli nie reagujesz na leki, ani psychoterapię ukierunkowaną na leczenie depresji to pewnie nie.
Czasem zdarzają się ludzie wybitnie leniwi, apatyczni, gnuśni; może jesteś jednym z nich?
Mówisz, że wcześniej tak nie było, a może nie było, nie dlatego, że miałaś inne samopoczucie, ale  dlatego że musiałaś pracować, utrzymywać się itp. a teraz siedząc na emeryturze zniknął bat, więc i chęci brak wink
Przypomniał mi się Ferdek Kiepski, który nie mógł znaleźć pracy dla osób z jego kwalifikacjami i siedział w domu przeżywając katusze na płaszczyźnie metafizycznej.

147

Odp: Może to nie depresja?

Znam osobę która również leczyła się psychiatrycznie przez wiele lat i nie pomagało nic.
Okazało się że ta osoba kiedyś zajmowała się okultyzmem.
Poszła do Egzorcysty i to czego Nie potrafili dokonać psychiatrzy dokonał egzorcysta.

148

Odp: Może to nie depresja?
themusik napisał/a:

Znam osobę która również leczyła się psychiatrycznie przez wiele lat i nie pomagało nic.
Okazało się że ta osoba kiedyś zajmowała się okultyzmem.
Poszła do Egzorcysty i to czego Nie potrafili dokonać psychiatrzy dokonał egzorcysta.

HAHAHAHAHAHAHA big_smile big_smile do "Egzorcysty", a nie "egzorcysty"? Mówimy o tym filmie czy ty tak serio trolujesz?

149

Odp: Może to nie depresja?
BardzoSmutnyMiś napisał/a:

Jeśli nie reagujesz na leki, ani psychoterapię ukierunkowaną na leczenie depresji to pewnie nie.
Czasem zdarzają się ludzie wybitnie leniwi, apatyczni, gnuśni; może jesteś jednym z nich?
Mówisz, że wcześniej tak nie było, a może nie było, nie dlatego, że miałaś inne samopoczucie, ale  dlatego że musiałaś pracować, utrzymywać się itp. a teraz siedząc na emeryturze zniknął bat, więc i chęci brak wink
Przypomniał mi się Ferdek Kiepski, który nie mógł znaleźć pracy dla osób z jego kwalifikacjami i siedział w domu przeżywając katusze na płaszczyźnie metafizycznej.

Dziękuję za bardzo mądra wypowiedź. Ani znasz mnie i moją historię, ani jesteś biegły w temacie. Nawet Kiepskich dobrze nie potrafisz zrozumieć. Akurat Kiepski był bardzo zadowolony ze swojego życia. Ja jeszcze dwa lata temu byłam aktywna, teraz też wychodzę z domu, ale pewnie geniuszu nie doczytałes. Ale nie czerpie żadnej radości z życia.

150

Odp: Może to nie depresja?

Autorko, po przeczytaniu całego tego wątku, nasuwa mi się w zasadzie tylko jedno podsumowanie.
Terapia nie, bo nie działa.
Farmakologia nie, aktywność zawodowa nie, aktywność fizyczna nie.
Nic nie działa.
Moim zdaniem niczemu nie dałaś szansy na tyle długo, żeby faktycznie przekonać się, czy coś na Ciebie działa i czy cokolwiek Ci pomaga.
Niedługo skończą Ci się alternatywy.

151

Odp: Może to nie depresja?
IsaBella77 napisał/a:

Autorko, po przeczytaniu całego tego wątku, nasuwa mi się w zasadzie tylko jedno podsumowanie.
Terapia nie, bo nie działa.
Farmakologia nie, aktywność zawodowa nie, aktywność fizyczna nie.
Nic nie działa.
Moim zdaniem niczemu nie dałaś szansy na tyle długo, żeby faktycznie przekonać się, czy coś na Ciebie działa i czy cokolwiek Ci pomaga.
Niedługo skończą Ci się alternatywy.

No wybacz, ale ze farmakologia nie działa to chyba nie ma w tym mojej winy. Sama wiara nie wystarczy, to są lekarstwa więc albo działają albo nie. Ja nie mam na to wpływu.

152

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:
BardzoSmutnyMiś napisał/a:

Jeśli nie reagujesz na leki, ani psychoterapię ukierunkowaną na leczenie depresji to pewnie nie.
Czasem zdarzają się ludzie wybitnie leniwi, apatyczni, gnuśni; może jesteś jednym z nich?
Mówisz, że wcześniej tak nie było, a może nie było, nie dlatego, że miałaś inne samopoczucie, ale  dlatego że musiałaś pracować, utrzymywać się itp. a teraz siedząc na emeryturze zniknął bat, więc i chęci brak wink
Przypomniał mi się Ferdek Kiepski, który nie mógł znaleźć pracy dla osób z jego kwalifikacjami i siedział w domu przeżywając katusze na płaszczyźnie metafizycznej.

Dziękuję za bardzo mądra wypowiedź. Ani znasz mnie i moją historię, ani jesteś biegły w temacie. Nawet Kiepskich dobrze nie potrafisz zrozumieć. Akurat Kiepski był bardzo zadowolony ze swojego życia. Ja jeszcze dwa lata temu byłam aktywna, teraz też wychodzę z domu, ale pewnie geniuszu nie doczytałes. Ale nie czerpie żadnej radości z życia.

Wychodzisz z domu powiadasz? Piszesz o klubach różnych, nauce języka i ile tego jest łącznie? Łącznie to max zajmuje Ci ok. 15 h, czyli tyle co inni robią w 2 dni, zostaje jeszcze 5 smile

153

Odp: Może to nie depresja?

Nie mam nic do wybaczania.
Po prostu zastanawiam się, czy jesteś świadoma tego, że negujesz absolutnie każdą metodę, która mogłaby Ci pomóc, która mogłaby poprawić Twój stan.
I nie tylko o farmakologii pisałam.

154 Ostatnio edytowany przez BardzoSmutnyMiś (2018-10-31 19:53:15)

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

No wybacz, ale ze farmakologia nie działa to chyba nie ma w tym mojej winy. Sama wiara nie wystarczy, to są lekarstwa więc albo działają albo nie. Ja nie mam na to wpływu.

To że piłaś alkohol w połączeniu z antydepresantami to już Twoja wina wink Osłabiałaś ich działanie i pogarszałaś swój stan smile

Nawet Kiepskich dobrze nie potrafisz zrozumieć

Jako znawca kinematografii powinnaś wiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak jedna właściwa interpretacja dzieła i każdy ma prawo do pewnej dowolności w tej materii wink

155

Odp: Może to nie depresja?
BardzoSmutnyMiś napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:
BardzoSmutnyMiś napisał/a:

Jeśli nie reagujesz na leki, ani psychoterapię ukierunkowaną na leczenie depresji to pewnie nie.
Czasem zdarzają się ludzie wybitnie leniwi, apatyczni, gnuśni; może jesteś jednym z nich?
Mówisz, że wcześniej tak nie było, a może nie było, nie dlatego, że miałaś inne samopoczucie, ale  dlatego że musiałaś pracować, utrzymywać się itp. a teraz siedząc na emeryturze zniknął bat, więc i chęci brak wink
Przypomniał mi się Ferdek Kiepski, który nie mógł znaleźć pracy dla osób z jego kwalifikacjami i siedział w domu przeżywając katusze na płaszczyźnie metafizycznej.

Dziękuję za bardzo mądra wypowiedź. Ani znasz mnie i moją historię, ani jesteś biegły w temacie. Nawet Kiepskich dobrze nie potrafisz zrozumieć. Akurat Kiepski był bardzo zadowolony ze swojego życia. Ja jeszcze dwa lata temu byłam aktywna, teraz też wychodzę z domu, ale pewnie geniuszu nie doczytałes. Ale nie czerpie żadnej radości z życia.

Wychodzisz z domu powiadasz? Piszesz o klubach różnych, nauce języka i ile tego jest łącznie? Łącznie to max zajmuje Ci ok. 15 h, czyli tyle co inni robią w 2 dni, zostaje jeszcze 5 smile

Praca to też jest stres. Nie wiem czy dla osoby w moim stanie psychicznym byłoby to dobre wyjście. Czy np takie sprzątanie, bo jaka inna pracę znajdę, tak wielce poprawiłoby moje samopoczucie. Próbowałam różnych form zatrudnienia, najdłużej dałam radę 10 miesięcy. Wiem, że poszłabym parę razy i zrezygnowała. Próbowałam, nie wyszło.

156 Ostatnio edytowany przez Mahika (2018-11-01 14:09:59)

Odp: Może to nie depresja?

Doszłaś już do wniosku, że nic absolutnie nic nie jest dobre dla kogoś kto jest w takim złym stanie psychicznym. Ani praca, ani żadna aktywność.
Co jest w takim razie dla Ciebie dobre, jak myślisz ?? Cudowne leki i terapia na cito nie działa, więc co dalej ?
Pamiętam Ciebie sprzed kilku lat- taki sam marazm, przygnębienie, takie samo pesymistyczne podejście do świata i siebie samej. Może po prostu tak już masz.

Czy nie chodzi o to, by forum utwierdziło Cię jeszcze bardziej w przekonaniu, że Tobie pomóc nie można ? Bo raczej nie czujesz się lepiej czytając to co czytasz ?

157

Odp: Może to nie depresja?
Mahika napisał/a:

Doszłaś już do wniosku, że nic absolutnie nic nie jest dobre dla kogoś kto jest w takim złym stanie psychicznym. Ani praca, ani żadna aktywność.
Co jest w takim razie dla Ciebie dobre, jak myślisz ?? Cudowne leki i terapia na cito nie działa, więc co dalej ?
Pamiętam Ciebie sprzed kilku lat- taki sam marazm, przygnębienie, takie samo pesymistyczne podejście do świata i siebie samej. Może po prostu tak już masz.

Czy nie chodzi o to, by forum utwierdziło Cię jeszcze bardziej w przekonaniu, że Tobie pomóc nie można ? Bo raczej nie czujesz się lepiej czytając to co czytasz ?

Sama nie wiem po co to napisałam. Może żeby się anonimowo wygadac. W życiu codziennym wstydzę się przyznawać do mojego samopoczucia i udaje, że wszystko jest ze mną ok. Obawiam się niezrozumienia. Może podświadomie liczyłam, że napisze ktoś, kto   miał podobnie, ale jakoś sobie z tym poradził. Ale tutaj spotkałam się z krytyka i nie rozumieniem. Swoją sytuację psychiczną traktuje jako rzecz wstydliwa, mam wyrzuty sumienia i poczcie winy, że nie umiem sobie z tym poradzić. Pewnie nie pozostaje mi nic jak, akceptować ten stan, tak jakbym nie miała nogi albo ręki. Skoro nic nie pomaga, muszę tak żyć. Nie umiem zmienić swego samopoczucia, codziennie próby nie przynoszą rezultatu, czuję się bezsilna. Pisałam tu zawsze pesymistyczne, ale to jak czuje się od dwóch lat, po wejściu w związek jest nie do opisania. Tak źle nie było. Może powinnam się cieszyć, bo w przyszłości może być jeszcze gorzej.

158

Odp: Może to nie depresja?

Naprawdę sama krytyka i niezrozumienie ?? Nic więcej ? Szkoda, że nie zauważyłaś, że co najmniej kilka osób
(też m.in. JA) pisało o swoich podobnych doświadczenia i o tym, że można z tego wyjść. Znowu zobaczyłaś to co chciałaś zobaczyć. Mam wrażenie, że jesteś tak bardzo skupiona na swoim nieszczęściu, że nic poza tym  nie widzisz. Ludzi, którzy piszą tu dla Ciebie też nie widzisz.   
Czym jest dla Ciebie zrozumienie ? Bo czytając Ciebie odnoszę wrażenie, że zrozumienie= użalanie nad Tobą, potakiwanie i przyznawanie Ci racji.

159

Odp: Może to nie depresja?
IsaBella77 napisał/a:

Nie mam nic do wybaczania.
Po prostu zastanawiam się, czy jesteś świadoma tego, że negujesz absolutnie każdą metodę, która mogłaby Ci pomóc, która mogłaby poprawić Twój stan.
I nie tylko o farmakologii pisałam.

Neguje, bo nie pomaga. Co mam konkretnie zrobić żeby zaczęła pomagać? Jeśli jesteś taka mądra, to wskaż sposób.

160

Odp: Może to nie depresja?
Mahika napisał/a:

Naprawdę sama krytyka i niezrozumienie ?? Nic więcej ? Szkoda, że nie zauważyłaś, że co najmniej kilka osób
(też m.in. JA) pisało o swoich podobnych doświadczenia i o tym, że można z tego wyjść. Znowu zobaczyłaś to co chciałaś zobaczyć. Mam wrażenie, że jesteś tak bardzo skupiona na swoim nieszczęściu, że nic poza tym  nie widzisz. Ludzi, którzy piszą tu dla Ciebie też nie widzisz.   
Czym jest dla Ciebie zrozumienie ? Bo czytając Ciebie odnoszę wrażenie, że zrozumienie= użalanie nad Tobą, potakiwanie i przyznawanie Ci racji.

Nie doczytałam tutaj, żeby ktoś miał problem z codziennym, na siłe, wstawanie z łóżka, żeby tylko kolejny dzień się nie zaczął, problemem z myciem i ubieraniem się, codzienna walka ze sobą. Ja już po prostu nie mam siły walczyć, nie daje rady. Nie wiem jak mam z tego wyjść. Nie umiem. Nie jestem w stanie ćwiczyć, biegać, pracować, ja nie daje rady wykonywać podstawowych czynności życiowych, co dopiero mówić o codziennym chodzeniu do pracy, kiedy przez całą noc nie można zasnąć albo człowiek budzi się co dwie godziny. To nie jest życie, to nie jest do wytrzymania.

161

Odp: Może to nie depresja?
BardzoSmutnyMiś napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:

No wybacz, ale ze farmakologia nie działa to chyba nie ma w tym mojej winy. Sama wiara nie wystarczy, to są lekarstwa więc albo działają albo nie. Ja nie mam na to wpływu.

To że piłaś alkohol w połączeniu z antydepresantami to już Twoja wina wink Osłabiałaś ich działanie i pogarszałaś swój stan smile

Nawet Kiepskich dobrze nie potrafisz zrozumieć

Jako znawca kinematografii powinnaś wiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak jedna właściwa interpretacja dzieła i każdy ma prawo do pewnej dowolności w tej materii wink

Tak, to moja wina. Jestem uzależniona. Ale od roku i dwóch miesięcy już nie pije, a leki nadal nie działają. To już nie moja wina. Ferdynand Kiepski był zadowolony ze swego życia, nie chciał podjąć pracy i takowa wprawilaby go właśnie w poczucie nieszczęścia. Żadna interpretacja sztuki nie ma tu nic do rzeczy, taki jest przekaż filmu.

Odp: Może to nie depresja?

Missnowegojorku a próbowałas suplementacji witaminą D3?Ale taką większą dawką niż standardowa?
Ja też nie jestem wulkanem energii, też ciężko mi się do czegoś zabrać. Ale do pracy wstaję, myję się. Raczej mam problem z zagospodarowaniem wolnego czasu a mam go dość dużo. Tez czuję, że patrząc tak po ludzku przegrałam życie. Nie mam męża, dzieci, partnera,kariery zawodowej. I to też strasznie mnie przytłacza :-(

163

Odp: Może to nie depresja?

Dziewczyno, dam Ci receptę: kazdego ranka biegaj przez godzinę po osiedlu. Muza na uszach czy radio czy audiobook i szalejesz smile Jak po miesiącu Ci to nie zmieni stanu świadomości, to ja wymiękam.

164

Odp: Może to nie depresja?

miss, a czemu z tą pracą, co probowalas, nie wyszlo? Sama się zwolnilas?

165

Odp: Może to nie depresja?
Benita72 napisał/a:

miss, a czemu z tą pracą, co probowalas, nie wyszlo? Sama się zwolnilas?

Przeczytaj wątek od początku.

166 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2018-11-01 18:42:07)

Odp: Może to nie depresja?

Sledzilam od początku, a nie możesz mi powiedzieć?, jak wiesz?

missnowegojorku napisał/a:

Próbowałam różnych form zatrudnienia, najdłużej dałam radę 10 miesięcy. Wiem, że poszłabym parę razy i zrezygnowała. Próbowałam, nie wyszło.

Chodzilo mi dokładnie o ten fragment, dlaczego tak szybko się poddaje.

167

Odp: Może to nie depresja?

Mogę smile Dziewczyna jest na emeryturze, próbowała różnych prac, ale w żadnej się nie odnalazła.
Uważam, że brak systematycznego zajęcia może potęgować depresję.

168

Odp: Może to nie depresja?

Pracowałam na infolinii w firmie ubezpieczeniowej, było jak w biedronce na kasie, bolał mnie kręgosłup. Potem na bazie taksowkowej, myliłem się, źle wpisywałem. Potem w ochronie, najdłużej 10 miesięcy. Ale pojechałam do sanatorium i przyjęli kogoś innego na moje miejsce. Potem dwa lata opiekowałam się siostrzenicą, zanim poszła do przedszkola. Ale wtedy byłam w lepszym stanie, normalnie się ubiera łam i bez lęku wychodziłam Z domu. Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie funkcjonowania w pracy. Zmuszam się do chodzenia na angielski ledwo że. Aha, biorę witaminę d od jakiegoś czasu też.

169

Odp: Może to nie depresja?

miss, mnie tez czasem boli kregoslup w pracy, nie ma to tamto wink

Ale tak mi przyszlo jeszcze do glowy - dużo w Twoich postach jest o przymusie (wewnętrznym). Zmuszam się - do wstania, ubierania, do chodzenia na angielski.. Skoro probowalas już wielu rzeczy i nie skutkują, to może spróbuj jeszcze - się NIE zmuszać. Np. w jeden dzień potraktować się lagodnie - np. dziś się nie zmuszam do niczego smile - leze, nie ubieram się, nie ide na angielski, bo mi się nie chce. Może wtedy znajdzie się miejsce na to, czego chce, co lubie, a nie to, co musze.

170

Odp: Może to nie depresja?

Ciężko jest radzić osobie, która wszystko neguje i niczego nie chce próbować, ale oczekuje jakiegoś cudu z nieba, który odmieni jej życie hmm

Sport, nie. Praca, nie. Terapia, nie. Wszystko na nie.

Będę brutalna: albo włożysz jakiś wysiłek w swoje zdrowienie, albo możesz się już dziś przygotowywać do piachu. Nie wystarczy biernie chodzić na spotkania z terapeutą, mechanicznie odrabiać ćwiczenia, brać piguły zapisane. Trzeba czynnie uczestniczyć w przeżywaniu każdego dnia LEPIEJ niż poprzedni. Nie lubisz biegać, OK, ale czy kiedykolwiek dałaś sobie szanse by z biegania wyciągnąć jak najwięcej dla siebie? W poniedziałek będzie bolało i bedzie Ci sie chciało rzygać, w środę będzie znośniej, w piątek przebiegniesz 20 metrów dalej, a za dwa tygodnie pobijesz własny rekord smile

To są takie małe stopnie na których buduje się dobre samopoczucie i wartość siebie.

171

Odp: Może to nie depresja?
Benita72 napisał/a:

miss, mnie tez czasem boli kregoslup w pracy, nie ma to tamto wink

Ale tak mi przyszlo jeszcze do glowy - dużo w Twoich postach jest o przymusie (wewnętrznym). Zmuszam się - do wstania, ubierania, do chodzenia na angielski.. Skoro probowalas już wielu rzeczy i nie skutkują, to może spróbuj jeszcze - się NIE zmuszać. Np. w jeden dzień potraktować się lagodnie - np. dziś się nie zmuszam do niczego smile - leze, nie ubieram się, nie ide na angielski, bo mi się nie chce. Może wtedy znajdzie się miejsce na to, czego chce, co lubie, a nie to, co musze.

Robię takie dni, ale wtedy mam poczucie winy i wyrzuty sumienia

172

Odp: Może to nie depresja?

Może z innej beczki: czy jesteś w stanie stwierdzić co jest Twoim podstawowym problemem? Z czym mogłabyś sobie poradzić by Twoje życie było lepsze?

173

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:

Może z innej beczki: czy jesteś w stanie stwierdzić co jest Twoim podstawowym problemem? Z czym mogłabyś sobie poradzić by Twoje życie było lepsze?

W sumie, to pytałam już o to parę stron wstecz.

174 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2018-11-05 21:59:38)

Odp: Może to nie depresja?
Cyngli napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Może z innej beczki: czy jesteś w stanie stwierdzić co jest Twoim podstawowym problemem? Z czym mogłabyś sobie poradzić by Twoje życie było lepsze?

W sumie, to pytałam już o to parę stron wstecz.

Pytam się, bo też mi się to wydaje niejasne. Można być nieszczęśliwym z wielu powodów, więc dobrze wiedzieć co leży u podłoża niezadowolenia z życia, bo takie generalne stwierdzenia:"jestem zmęczona", "nic mi się nie chce","mam pecha" (o ile nie dotyczą faktycznej fizycznej choroby) są tak ogólnikowe, że nic nie komunikują.

175 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2018-11-05 22:14:15)

Odp: Może to nie depresja?

Po chwili zastanowienia i odpowiadając na twoje pytanie, dochodzę do wniosku, że wszystko, ale to dosłownie wszystko wydaje mi się pozbawione sensu. Każda czynność, każde działanie, łącznie z najprostszymi takimi jak ubieranie, mycie i wstawanie. Nie chce mi się chodzić na angielski i się go uczyć, chociaż sama dokonałam wyboru, żeby się na niego zapisać. Po prostu muszę tam chodzić, bo inaczej trzeba zapłacić 3.000 zł. Nie chce mi się sprzątać, nie chce mi się wyjść z domu. Tak jak mówię wszystko dla mnie jest nieprzyjemne i pozbawione sensu. Jak bym mogła to bym chciała spać 24 godziny na dobę, żeby uciec od tego nieprzyjemnego stanu. Ale nie chce mi się spać, w ogóle po tych tabletkach antydepresyjnych jestem tak pobudzona, że nie śpię do 3 nad ranem. Mam odczucie takie, że już nic pozytywnego w życiu nie czeka. Ze juz wszystko przeżyłam, spróbowałam, że nic się nie udało i nic się udać nie może. Ze teraz tylko choroby, starzenie i śmierć. Właściwie każde działanie, które podejmuje jest działaniem z przymusu i poprzedza je zdroworozsadkowy dialog, że tak trzeba. Ze trzeba wyjść do sklepu,bo będę głodna, że trzeba wyjść z psami, bo narobia w domu, że trzeba zapłacić za telefon i mieszkanie, bo wyłącza albo wystawia na licytację. I tak w kółko to jest strasznie nieprzyjemne i męczące, a najlepiej byłoby spać albo odleciec. Czasem myślę, że dobrze, że mieszkam z mamą, bo nie wiem czy bym się nie znieczulala alkoholem jakbym była sama. Jedyna przyjemność sprawia mi ucieczka w sen. I tak trwam w tym stanie od około 2 lat. Czasem ludzie się, że może na następny dzień jakoś sobie coś przetłumacze, że będzie lepiej, że odnajde sens, że będę radosniejsza, że będzie mi się chciało. I kolejny dzień jest taki sam. Najgorsze jest to poczucie bezsensu każdego działania. Nie wiem jak to jaśniej przedstawić. Ostatnio wchodzę czasem na sympatię, choć wiem, że w stanie, w którym teraz jestem nie mam czego tam szukać. Ale nawet to wydaje mi się pozbawione sensu, bo piszą do mnie sami tacy ludzie, którzy się do związku nie nadają. Zresztą ja obecnie też się do związku nie nadaje i nie wiem czy kiedykolwiek nadawać się będę.

176 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2018-11-05 22:31:38)

Odp: Może to nie depresja?

OK, to są wszystko objawy głębokiej depresji, które o ile mogą być oporne na leczenie wieloma lekami, których próbowałaś, mogą ulec polepszeniu przy zastosowaniu czegoś innego. Wątpię czy wzięłaś KAŻDY lek, który jest na rynku, bo jest takich wiele, które lekarze rzadko przepisują (np. tzw nietypowe leki antydepresyjne jak mitrazapina, bupropion, trazodon, nefazodon i tianeptyna), jak również czasem w tak ciężkich przypadkach działa terapia elektrowstrząsowa. Może o tym warto z lekarzem pogadać?

Prawda jest taka, że psychiatra ma wielu pacjentów i z braku czasu idzie czasem najmniejszą linią oporu, przepisując najpopularniejsze leki. One działaja na wielu ludzi, ale nie na każdego i dobrze jest po prostu dopomnieć się o coś innego, wskazując na brak skuteczności specyfików jakie się zażywa. Sprawdź na wiki czy w farmakopei i powypytuj o inne możliwości leczenia Twojej depresji.

177 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2018-11-05 22:48:05)

Odp: Może to nie depresja?

Triazodan brałam, buprion brałam, sprawdzam dalej. Tianeptyne nie wiem czy stosowałam. Mirtazapina biorę teraz na sen, ale to raczej słaby lek antydepresyjny. Zapytam o ten coaxil lekarza w czwartek.

178

Odp: Może to nie depresja?

Absolutnie. Poczytaj, posprawdzaj, wyedukuj się w tym co jest dostepne na rynku.

179

Odp: Może to nie depresja?

O ten coaxil jedynie mogę spytać, bo resztę brałam z tych leków co mi napisałaś. Ale teraz biorę Mao i będę musiała mieć dwa tygodnie przerwy.

180

Odp: Może to nie depresja?

Również polecam duloksetynę, która jest stosowana przy ciężkiej,opornej, uporczywej depresji z objawami lękowymi.

181

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:

Również polecam duloksetynę, która jest stosowana przy ciężkiej,opornej, uporczywej depresji z objawami lękowymi.

Duloksetyne brałam, nie pomogła.

182 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2018-11-06 13:24:29)

Odp: Może to nie depresja?

Może więc tylko terapia elktrowstrząsowa? Jest ona stosowana w skrajnie opornych przypadkach. Skuteczność 90%, więc bije na głowę wszystkie leki.
nieregulaminowy link

183 Ostatnio edytowany przez Volver (2018-11-06 01:38:25)

Odp: Może to nie depresja?

Miss... i co z tego, że nie chce Ci się wstawać, ubierać, czy myć ?  Jeżeli nie potrafisz inaczej, to zwyczajnie się do tego zmuszaj.  Ustal sobie plan dnia i ściśle się go trzymaj. Najlepiej w punktach, które będziesz z listy wykreślała. Przestań skupiać się na sensie, czy bezsensie tych działań, a zacznij podchodzić do tych spraw zadaniowo. Muszę wstać, umyć się, wyjść  z domu po drobne zakupy lub na spacer. Nie jesteś osobą niepełnosprawną ruchowo i jeżeli zaczniesz być w stosunku do siebie odpowiednio konsekwentną, to w końcu się z tego zapętlenia wygrzebiesz. Jeżeli potrafisz się zmusić do wyjścia z domu na spotkanie z koleżanką, czy lekcje języka, to oznacza, że codzienne choć wymuszone spacery są również w zasięgu Twoich możliwości.  Rozumiem, że Ci się nie chce, ale się do tego zmuś. Oczywiście, że efekty podjętego wysiłku nie nastąpią w tempie działania tabletki przeciwbólowej, ale będą się sukcesywnie pojawiały. Niestety w wychodzeniu z Twojego stanu psychicznego, szalenie ważna jest wytrwałość z czym w moim odczuciu masz ogromny problem. Obawiam się, że stałe źródło dochodu oraz wyrozumiała matka ułatwiają Tobie tkwienie w stanie w jakim się znalazłaś.

Teoretycznie podejmujesz działania w kierunku poprawienia jakości swojego życia, ale mnie to wygląda na przysłowiowe mydlenie oczu w dodatku swoich własnych. Nie gniewaj się, ale zwyczajnie "nie czuję" sensu Twoich zabiegów. Nie  rozumiem na przykład jak osoba mająca  aktualnie problem w kontaktach z innymi ludźmi, która jak sama napisałaś zapomina języka w gębie, może się odnaleźć i dobrze poczuć w szerokim gronie osób dyskusyjnego klubu filmowego ? Dla mnie to jest jakiś masochizm normalnie... wink Może efektywniej byłoby przynajmniej na początku, umawiać się z ludźmi w mniejszym gronie na spacer, czy kawę, tak abyś miała przyjaźniejsze warunki do luźnej rozmowy ? Nie rozumiem również, dlaczego tak bardzo wzbraniasz się przed podjęciem  pracy nawet poniżej swoich kwalifikacji zawodowych, skoro owa praca  w Twoim przypadku ma pełnić w pewnym sensie rolę terapeutyczną, a nie być trampoliną w karierze zawodowej ? W tej chwili chodzi przecież o to, żebyś w ogóle ruszyła z miejsca, zwyczajnie musiała wyjść z domu, miała jakąś sensowną rutynę w swoim życiu i przywykła do obcowania z innymi ludźmi. Rozumiem, że się boisz, ale musisz się zmusić do działania zanim zachce Ci się chcieć. Czasami trzeba pewne problemy rozwiązywać "siłowo"... niestety.

184

Odp: Może to nie depresja?

Volver, też w pewnym sensie uwazam, ze problemy Miss są w jej umyśle i sposobie myślenia, ale ciężko jest działać na tym polu jak ktoś jest w samobójczo nakierowanej depresji i wyraźnie ma inne zaburzenia osobowości. Skłoniłam się ku innym lekom i terapii elektrowstrząsowej, bo to przynosi najlepsze efekty.

185

Odp: Może to nie depresja?

Naprawdę w żaden sposób nie chcę umniejszać problemom Miss. Wiem natomiast, że bez wkładu własnego leki cudu nie uczynią... a terapia elektrowstrząsowa, to już zupełnie mnie przeraża. Wprawdzie niewiele na ten temat wiem, ale w moim odczuciu tego rodzaju środki, to  już chyba ostateczność. Mnie w ogóle zaskakuje ta dość powszechna dziś w społeczeństwie wiara w cudowną moc uzdrawiającą leków antydepresyjnych...

186 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2018-11-06 10:04:15)

Odp: Może to nie depresja?

Volver, terapia elektrowstrząsowa jest bezpieczna (odbywa się przy podaniu leków uspokajających i zwiotczających) i niesamowicie skuteczna. Ludzie kompletnie się zmieniają w przeciągu 24 godzin. Skuteczność tej terapii to 90%. Żaden lek tak nie ma.

Wydaje mi się to ostatnią deską ratunku jak ktoś nie reaguje na nawet tak silne leki jak bupropion czy duloksetyna.

187 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2018-11-06 14:01:15)

Odp: Może to nie depresja?

Ale w jakim mam mniejszym kręgu iść? Ja mam tylko jedną koleżankę. Wszędzie chodzę sama, poszłam na to kółko filmowe po to żeby wyjść do ludzi. Nie mam gdzie indziej iść. Mylisz że jak pójdę sprzątać [w domu mam problem ze sprzątaniem) albo do Lidla na kasę to tam mój stan psychiczny się poprawi w takim stresie? Zmuszam się prawie codziennie do tego wszystkiego co mówisz i nic się nie polepsza.

188

Odp: Może to nie depresja?

Dzisiaj zamiast siedzieć w domu wybrałam się na spacer z dziewczyną poznana w internecie. Potem poszlysmy na kawę, było całkiem sympatycznie.

189

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Dzisiaj zamiast siedzieć w domu wybrałam się na spacer z dziewczyną poznana w internecie. Potem poszlysmy na kawę, było całkiem sympatycznie.

No i widzisz, da się smile

190

Odp: Może to nie depresja?

To też raz z kimś wyszłam nie przesądza o moim życiu.

191

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

To też raz z kimś wyszłam nie przesądza o moim życiu.

Ale od czegoś trzeba zacząć, przestań marudzić i narzekać, bo to mega męczące i takim nastawieniem odpychasz ludzi od siebie.

192

Odp: Może to nie depresja?
Cyngli napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:

To też raz z kimś wyszłam nie przesądza o moim życiu.

Ale od czegoś trzeba zacząć, przestań marudzić i narzekać, bo to mega męczące i takim nastawieniem odpychasz ludzi od siebie.

Zgodzę się z tym absolutnie.

Miss, jakbyś zamiast ciąglego tracenia czasu na narzekanie i udowadnianie każdemu, kto chce Ci pomóc, że wszystko jest bezsensowne i nie warte próbowania, skupiła się na choć JEDNYM kroku w kierunku zdrowienia i polepszenia swojego życia, nie byłabyś w tym miejscu w życiu w którym jesteś.

Wyszłaś z domu, spotkałaś koleżankę, było fajnie- to już jest pozytyw na którym można się skupić. Można wysłać jej smsa dziękując za miłe spędzenie czasu. Można umówić się na kawę/ herbatę za tydzień w innym miejscu. Można upiec/ kupić ciasto i zaprosić do domu.To się nazywa utrzymywanie relacji, co od razu wnosi optymizm w życie smile

193 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2018-11-13 17:51:27)

Odp: Może to nie depresja?

Zaczęłam, a dziś jest znowu tak samo źle. Mam zaprosić nieznana osobę z internetu do domu, po pierwszym spotkaniu?

194

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Zaczęłam, a dziś jest znowu tak samo źle. Mam zaprosić nieznana osobę z internetu do domu, po pierwszym spotkaniu?

Ło, Jezu, przecież nie napisałam, że to jedyna opcja. Umówcie się znowu na mieście, może pójdźcie do kina, na zakupy, na rolki, na cokolwiek.

Po to by było lepiej, nie wystarczy coś robić RAZ, ale trzeba coś robić CODZIENNIE. Raz się z kimś umów, raz obejrzyj coś fajnego, ugotuj smaczny obiad, kup sobie ciuch, pobaw się z psami. Samopoczucie się nie bierze z nikąd- jak siedzisz na tyłku i się tylko umartwiasz, to nie dziwne, że nastrój masz do doopy.

195

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Zaczęłam, a dziś jest znowu tak samo źle. Mam zaprosić nieznana osobę z internetu do domu, po pierwszym spotkaniu?

A co, zakładasz, że Cię zamorduje, okradnie, zdemoluje dom, otruje psa?

Posty [ 131 do 195 z 404 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Może to nie depresja?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024