A może po prostu zorganizuj randkę ze wspólnym oglądaniem pornoli? Może jakoś powiążecie real z virtualem i Ty tez coś z tego będziesz miała? A w razie czego sama sobie uzupełnisz braki... 
Tez kiedyś domagałam się seksu i płakałam z powodu niedopieszczenia, a to najgłupsze, co można robić. Ale ja byłam wówczas niedoświadczoną żoneczką, którą Ty nie jesteś.
I nie mów o miłości, gdy kalkulujesz prozę życia, wygodę, przetrwanie materialne swoje i dziecka.
Miłość jest wtedy, gdy kocha się nie za coś, ale mimo wszystko. Moze to - szczęśliwie dla Ciebie - wcale nie jest miłość?
Jeśli dojdziesz do takiego wniosku, weź się w garść i zacznij od początku. Ja miałam 38 lat, gdy ponownie wystartowałam. I kolejna "miłość" była jeszcze większa. A następna - 50+ to jest kosmiczna po prostu, chociaż z rzadszym seksem 
Nie dramatyzuj, tylko działaj.