snake napisał/a:Mój prywatny światopogląd zakłada, że za czyny złe ponosi się karę. Takie moje małe, prywatne Idaho wink, gdzie mało mnie obchodzi czy to coś zwie się już dzieckiem, zarodkiem, zlepkiem komórek. Czy już ma tyle zwoi nerwowych, że jest w stanie poczuć ból i strach. Zaprawdę powiadam, że zwisa mi nawet kwestia tego czy to coś/ktoś ma już, a nawet czy ma w ogóle duszę. Natomiast moje prywatne poczucie zła mówi mi, że istotą zła jakim jest zabicie innej istoty jest odebranie jej tych wszystkich chwil jakie mogłoby jeszcze spędzić na tym świecie.
Nosz kurczę, w tych dyskusjach serio nie ma mowy o tej matce/ojcu. Ona/on się nie liczy. Jest tylko to dziecię... dopóki się nie urodzi, bo wtedy, to już wszystko wiadomo... jak dziecię będzie sobie szczęśliwie żyło.
Miłycham napisał/a:To nie pierdzenie w stołek i wdychanie własnych oparów. Tylko możliwość odebrania czyjegoś życia. Niektórzy chcą to robić w każdym momencie ciąży, gdzie jedynym uzasadnieniem jest "bo chcę".
Z drugiej strony pogląd, że po połączeniu komórek, już coś się zaczęło i jest to przerwanie linii życia. Jeszcze gdzieś, że gdy chore to można usunąć, bo z nim to trudy życia się zaczną. I gdzie tutaj się zaczyna i kończy wolność jednostki, gdzie decyduje o sobie, a gdzie o innym życiu.
Tak czy siak, to wszystko jest czystą ideologią. Tylko takim lub innym widzimiesię. Czyli bąkaniem w stołek. Na logikę, to jeśli komuś przeszkadza zabijanie nienarodzonego dziecka, ale już nie przeszkadza mu zjedzenie schabowego, żaby, gęsi, karpia, to najwyraźniej uważa, ze tylko ludzie zasługują na "łaskę życia", jako ci - nie wiem - chyba namaszczeni przez palec Boży, a to jest już ideologiczne. Jak również nie przeszkadza im usypianie zwierząt w chorobie. O, a taki kret nawet ludziom bardzo przeszkadza. Nikomu też nie przeszkadza taki żołnierz, który albo zabije innego człowieka, albo sam zostanie zabity, jak to na wojnie.
Więc ciało jak ciało, węgiel jak węgiel, biologia jak biologia, nie one same w sobie stanowią przyczyny czyjegoś "za" lub "przeciw". Przykre tylko, że ludzie widzą i rozumieją z taka łatwościa przyczyny w postaci "wyższego dobra" (jeść trzeba, uśpić chorego pieska trzeba by się nie męczył,a żołnierz ma bronić kraju i obywateli), tak już poza zasięgiem ich pojęcia jest dobro wyższe ludzi, którzy stają przed dylematem aborcyjnym, zwłaszcza jeśli tyczy się to ciężkich przypadków.