zacznę od tego że mam 32 lata mój facet 29, przedstawię fakty bez opisów:
-Spotykamy się 10 miesięcy, najczęściej 2-3 razy w tygodniu, czesto w weekend tylko 1 dzień
- Wychował go ojciec który teraz ma 80 lat , mama to taka opiekunka starszego pana bo młodsza 15 lat
- On się ciągle wiecznie spóźnia, zawsze ma milion powodów
- ma jakiś dziwnych kolegów z tzw. "osiedla" wiem ze utrzymują kontakt ze sobą. Ma też takich fajnych kumpli z normalnego otoczenia, ale wszyscy oni mają już dzieci i rodzinę
-Mieszka z rodzicami bo nie ma kasy na wynajem ale mam wrażenie, ze jest mu tak przy okazji wygodnie ( może czeka aż tata umrze i przejmie ich duży dom dlatego moje próby rozmów o wspólnym mieszkaniu nie wypaliły..)
- w jego samochodzie ciągle się coś psuje. Wiecznie ma w nim mega syf, butelki po piwie od jego współpracowników. Mówiłam mu że tak być nie może to trochę to ograniczył ale i tak szału nie ma
- Dodam, ze pochodzi z dobrej wykształconej rodziny, ale sam jest jak taka chyba trochę niepasująca ;'czarna owca'
- ciężko się z nim rozmawia , przekonuje. Zazwyczaj on ma rację i potrafi być dla mnie opryskliwy. może dlatego że to taki typowy SKORPION? każdy narzeka na skorpionów
-On prowadzi swoją firmę, ma obowiązków za 18 osób. Nie ma czasu dosłownie na nic, najczęsciej pracuje popołudniami wtedy gdy ja już kończę swoją prace ( taka branża) więc mijamy się. Wiem, ze robi bardzo dużo. Nie jest to typ faceta który wraca do domu o 17 i ma na wszystko czas.
- Ciągle mam z nim jakieś akcje, a to zaspał, a to mu się obsunęło, a tu musi coś załatwić. Rzadko kiedy wszystko działa jak w zegarku, zazwyczaj idą jakieś kombinacje. Tu musi oddać maszyne, a to po drodze wstąpić po wypłaty z konta, a komuś coś przekazać, coś napisać, wysłać. milion spraw..
- ciągle nie ma kasy na wyjścia, na kino ,ale regularnie kupuje sobie na wieczorek z 2 piwka. Kazde moje wyjście musi być "wyżebrane" a i tak spóźniamy się ZAWSZE
-pali papierosy, jara trawe
-ciągle mówi że ma czas na dzieci i rodzinę i zebym nie zaczynała poważnych tematow z nim i że ciągle mam chyba "na wszystko ciśnienie". Że wszystko ma być w odpowiednim momencie, że za szybko poruszam takie tematy, że na wszystko będzie czas i narazie on nie jest na to gotowy i nie ma warunków finansowych
-często zdarzają mu się dziwne pechowe sytuacje, ostatnio zbił ekran już drugiego nowego telefonu, stary który używa nie ma nawet funkcji wysłania MMS, uszkodził jakieś drzwi i musi oddać komuś 500zł, obiecał coś komuś i nie zrobił
-ludzie często mówią że jest niesłowny
-regularnie płacze z niemocy, ze ma problemy, że coś nie wyszło
- on uważa że się bardzo stara i ze robi dla mnie wiele
-ma jakieś długi u komornika, VATY, Zusy za pracowników ( jego firma działa dopiero 3 lata)
-miał jakiegoś nieuczciwego wspólnika , który mu zostawił mały dług do spłacenia
-zatrudnia 20 osób, ale ciągle są z nimi jakieś problemy. mam wrażenie że w branży w której on pracuje większość pracowników to są ludzie z pogranicza patologii - takie środowisko które bierze pożyczki w Bocianie żeby kupić sobie trzeci rower- co chwilę ktoś nawala, ktoś jest chory, ktoś nie przychodzi do pracy, ktoś ma wymówki
Czy warto to przetrwać ten okres do momentu gdy nie zacznie odnosić sukcey, czy ten człowiek jest byle jaki i lepiej od niego uciekać?
Sama nie wiem co myśleć o nim. Widzę, że jest bardzo pracowity, ma potencjał, widać że chce do czegoś dojść, podjął ryzyko, zatrudnia i daje prace ludziom ale mam wrażenie, że ciągle mam z nim pod górkę. Wiecznie COŚ
Coś działa między nami dobrze tydzien a potem znowu mnie zawodzi bo coś mu wyskoczy, albo nie może iść gdzieś ze mną bo nie ma kasy
On ciągle mówi, że mnie kocha ale winna jest praca. Że on ma 15 sprw do naprawienia i powinnam się cieszyć że przyjeżdża bo i tak miał do załatwienia 5 innych rzeczy po drodze których nie zrobił żeby do mnie przyjechać
-Wiecznie płacze mi w rękaw jak mu mówię że mam dość jego trybu życia i pracy i bylejakości- CHAOSU
- często mam wrażenie, ze on potrzebuje mojego wsparcia,
ale przez to mam wrażenie , ze on ciągnie mnie w dół. Związek powinien dawać oparcie, pchać w górę, a mam wrażenie, że mam więcej problemów niż gdy byłam sama
-Ciągle słyszę, że moje koleżanki gdzieś jeżdzą ze swoimi facetami,wychodzą do kina, a ja mam wiecznie pod górkę.Każdy dobrze zarabia a się nie narabia
One nie mają takich problemów, zastanawiam się czy ta znajomośc ma w ogóle przyszłość czy trafiłam na jakiś BEZNADZIEJNY TYP
Ja tez inaczej już patrzę na życie- chciałabym mieć męża, dzieci, człowieka na którego mogę liczyć. Mam wrażenie, że to zły kandydat smutas.gif
Jak urodziłabym dziecko to pewnie ciągle byłabym sama, ciągle musiałabym coś załatwiać, wiecznie byśmy się spóźniali..
brakuje mi z nim takiego spokoju, CONSTANSU , wiecznie wszystko dzieje sie jakby na wariackich papierach.
A z dobrych cech? hmm niewiele: ma poczucie humoru, jest bardzo pracowity i ambitny, ale więcej zalet naprawdę nie widzę
Rozmowy nie przynoszą efektu, bo tylko słyszę, że skoro mi to nie pasuje to on nie ma na to rady i lepiej abym poszukała innego bo jego życie tak wygląda i tak będzie długo wyglądało przez chęć rozkręcenia firmy i że gdyby pracował na etacie tak by to wszystko nie wyglądało ( dodam że wiem od jego znajomych że jak pracował na studiach na etacie tez się wiecznie spóźniał)
Boję się, że marnuję z nim swój czas i może lepiej poszukać kogoś naporawdę ogarniętego, bo z nim to będę miała całe życie pod górę...Może on sie nie nadaje do związku ( na początku sam to ciągle mówił że jest sam bo żadna go nie chce przez to że on jest taki jaki jest- teraz już wiem o co chodziło).Z drugiej strony kocham go trochę, przywiązałam się i nie chcę pluć sobie w brodę za 10 lat jak się okaże że wyrósł na porządnego fajnego zaradnego gościa