no ale kto im kaze ufac?
bo nie rozumiem...
nie chcesz dziecka - zabezpieczasz się
nie wazne, czy masz cipke czy penisa
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Czarny piątek 23.03
Strony Poprzednia 1 2 3 4 … 10 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
no ale kto im kaze ufac?
bo nie rozumiem...
nie chcesz dziecka - zabezpieczasz się
nie wazne, czy masz cipke czy penisa
no ale kto im kaze ufac?
bo nie rozumiem...nie chcesz dziecka - zabezpieczasz się
nie wazne, czy masz cipke czy penisa
Tabletka jest wystarczającym zabezpieczeniem. Nie zawsze można w związku przewidzieć, że ktoś chce drugą osobę złapać na dzieciaka.
Związki zwykle opierają się na zaufaniu do drugiego człowieka.
SonyXperia napisał/a:Mężczyźni w sprawie prawa kobiety do aborcji w ogóle nie powinni mieć prawa głosu.
W takim przypadku gdy mężczyzna nie chce dziecka, nie mógłby wypowiadać się na temat aborcji, a dziecko jednak z woli matki się urodzi, powinien być zwolniony w obowiązku alimentacyjnego?
Znam wielu mężczyzn, którzy o macierzyństwie wiedzą całkiem sporo, o rozwoju człowieka również. Jest wielu męskich specjalistów, którzy o ciąży i rozwoju biologicznego człowieka wiedzą więcej, niż niektóre matki.
Dopóki dana kobieta będzie żyła w społeczeństwie, korzystała z jego dobrodziejstw oraz dopóki owe społeczeństwo będzie chroniło człowieka od pewnego momentu rozwoju, mężczyźni również będą mieli prawo głosu w tej sprawie. Co więcej, tej samej wagi. Prawo dotyczące aborcji ma za zadanie chronić dziecko, jak i kobietę.
Natomiast same tego typu stwierdzenia są nieuzasadnione, bo można w sumie każdemu w każdej sprawie, która go nie dotyczy bezpośrednio zamknąć usta. Świat, ani społeczeństwo tak nie funkcjonuję.SonyXperia napisał/a:Nie są i nie będą w stanie w pełni zrozumieć czym jest macierzyństwo, tym samy czym jest 'niechciane' macierzyństwo.
Kobiety, które dzieci nie miały czy nie chcą mieć również nie powinny mieć prawa głosu? Każde zrozumienie drugiego człowieka oparte jest na pewnym wyobrażeniu co myśli, czuję itd. Nigdy nikt nie będzie w stanie zrozumieć w pełni nikogo.
Zasadniczo trafne spostrzeżenie, z wyjątkiem odniesienia do tego czym jest ojcostwo a czym macierzyństwo. A, że nie jest tym samym, więc specyfikę bycia kobietą zrozumie tylko kobieta. I właśnie dlatego niektóre kobiety na macierzyństwo się nie decydują, bo nie chcą chodzić w ciąży, przechodzić przez poród, ponosić konsekwencji narodziń dziecka. To kobietę w tym zakresie obarcza zbyt wiele. To kobieta musi znosić określony stan i jego skutki. W tym kontekscie nie ma znaczenia czy kobieta ma dzieci, czy ich nie ma.
_v_ napisał/a:no ale kto im kaze ufac?
bo nie rozumiem...nie chcesz dziecka - zabezpieczasz się
nie wazne, czy masz cipke czy penisaTabletka jest wystarczającym zabezpieczeniem. Nie zawsze można w związku przewidzieć, że ktoś chce drugą osobę złapać na dzieciaka.
Związki zwykle opierają się na zaufaniu do drugiego człowieka.
Nie chcesz dziecka = nawet przy zapewnieniu o tabletkach zakładasz gumki.
Nie chcesz dziecka = pamiętaj o własnym zabezpieczeniu zamiast przerzucać odpowiedzialność na drugą stronę.
Wystarczą problemy z trawieniem i tabletka nie wchłania się tak, jak powinna.
Miłycham napisał/a:_v_ napisał/a:no ale kto im kaze ufac?
bo nie rozumiem...nie chcesz dziecka - zabezpieczasz się
nie wazne, czy masz cipke czy penisaTabletka jest wystarczającym zabezpieczeniem. Nie zawsze można w związku przewidzieć, że ktoś chce drugą osobę złapać na dzieciaka.
Związki zwykle opierają się na zaufaniu do drugiego człowieka.Nie chcesz dziecka = nawet przy zapewnieniu o tabletkach zakładasz gumki.
Nie chcesz dziecka = pamiętaj o własnym zabezpieczeniu zamiast przerzucać odpowiedzialność na drugą stronę.Wystarczą problemy z trawieniem i tabletka nie wchłania się tak, jak powinna.
ja nie wiem...
mężczyzni naprawdę są tacy ograniczeni, ze tego nie łapią?
qrcze, a chcą rządzić swiatem
Jęczą i jęczą, że kobiety ich wrabiają w dzieci i potem muszą płacić alimenty.
Ale nikt nie bierze pod uwagę tego, że jak wpadną, a facet pójdzie płakać, że musi płacić, to kobieta zostaje z opieką i wychowywaniem tego dziecka. Naprawdę krzywda w tym kontekście te kilka stów alimentów. Zwłaszcza, że często ta kwota zasądzona to kropla w morzu potrzeb dziecka.
Jak się nie chce dzieci, to się trzeba zabezpieczać albo nie uprawiać seksu.
A jak się taki pan spotka z panią, która jest całkiem przeciwna aborcji, to jakaś żelazna antykoncepcja, żeby przypadkiem nie wpaść i już.
Która kobieta wiedząc, że facet dziecka nie chce, będzie robić kontrolowaną wpadkę? A jak panowie z kobietami z takim podejściem się spotykają, to tylko i wyłącznie Wasza wina.
Raz spotkałam faceta, który rzucił mi tekstem "przecież zdążę wyjąć". Nawet nie zdążył włożyć, tak szybko wymiksowałam się z układu.
Jak facet jest z kobietą w związku, to raczej zauważy, że ona jest w ciąży...
Nie na każdym etapie. Związki są różne. Może pracować za granicą, a w domu bywać od czasu do czasu.
Jak zdecyduje się urodzić to przepraszam, ale jak facet nie potrafi kupić paczki prezerwatyw to dupa, a nie facet.
Prezerwatywy pękają od czasu do czasu.
Nie wyobrażam sobie sytuacji w normalnym związku, gdzie kobieta nie informuje swojego partnera o ciąży.
Takie sytuacje się zdarzają np.: trudny okres w związku, rozstanie, inne priorytety itp.
Jak ludzie się nie zabezpieczają to chyba jest to stan, który się bierze pod uwagę.
Skoro niechciana ciąża wynika tylko z braku zabezpieczenia to w jakim celu aborcje na życzenie?
Jeżeli facet mieszka z kobietą to naprawdę nie trudno nie zauważyć, że w danym miesiącu okresu nie było i chyba coś jest nie teges.
Myślisz, że każdy aż tak tym żyje? Częstotliwość uprawiania seksu jest różna, są wyjazdy, dużo pracy i naprawdę można nie zauważyć. Nie wszystkie związku działają tak jak piszesz.
mężczyzni naprawdę są tacy ograniczeni, ze tego nie łapią?
qrcze, a chcą rządzić swiatem
Jak na razie rządzą prawie wszystkimi organizacjami feministycznymi
Która kobieta wiedząc, że facet dziecka nie chce, będzie robić kontrolowaną wpadkę? A jak panowie z kobietami z takim podejściem się spotykają, to tylko i wyłącznie Wasza wina.
Znów to robisz... Nawet na tym forum był temat, że ktoś został dawcą spermy bez swojej wiedzy i zgody. Niektórym się wydaje, że jak ktoś jest dobrym człowiekiem, ma kasę, może momentami trochę naiwny to będzie idealnym kandydatem na ojca.
Jęczą i jęczą, że kobiety ich wrabiają w dzieci i potem muszą płacić alimenty.
Ale nikt nie bierze pod uwagę tego, że jak wpadną, a facet pójdzie płakać, że musi płacić, to kobieta zostaje z opieką i wychowywaniem tego dziecka. Naprawdę krzywda w tym kontekście te kilka stów alimentów. Zwłaszcza, że często ta kwota zasądzona to kropla w morzu potrzeb dziecka.Jak się nie chce dzieci, to się trzeba zabezpieczać albo nie uprawiać seksu.
A jak się taki pan spotka z panią, która jest całkiem przeciwna aborcji, to jakaś żelazna antykoncepcja, żeby przypadkiem nie wpaść i już.
Która kobieta wiedząc, że facet dziecka nie chce, będzie robić kontrolowaną wpadkę? A jak panowie z kobietami z takim podejściem się spotykają, to tylko i wyłącznie Wasza wina.Raz spotkałam faceta, który rzucił mi tekstem "przecież zdążę wyjąć". Nawet nie zdążył włożyć, tak szybko wymiksowałam się z układu.
taaak, też takich spotykalam
i fakt, nie zdazyli nawet wlozyc
Miłycham napisał/a:SonyXperia napisał/a:Mężczyźni w sprawie prawa kobiety do aborcji w ogóle nie powinni mieć prawa głosu.
W takim przypadku gdy mężczyzna nie chce dziecka, nie mógłby wypowiadać się na temat aborcji, a dziecko jednak z woli matki się urodzi, powinien być zwolniony w obowiązku alimentacyjnego?
Znam wielu mężczyzn, którzy o macierzyństwie wiedzą całkiem sporo, o rozwoju człowieka również. Jest wielu męskich specjalistów, którzy o ciąży i rozwoju biologicznego człowieka wiedzą więcej, niż niektóre matki.
Dopóki dana kobieta będzie żyła w społeczeństwie, korzystała z jego dobrodziejstw oraz dopóki owe społeczeństwo będzie chroniło człowieka od pewnego momentu rozwoju, mężczyźni również będą mieli prawo głosu w tej sprawie. Co więcej, tej samej wagi. Prawo dotyczące aborcji ma za zadanie chronić dziecko, jak i kobietę.
Natomiast same tego typu stwierdzenia są nieuzasadnione, bo można w sumie każdemu w każdej sprawie, która go nie dotyczy bezpośrednio zamknąć usta. Świat, ani społeczeństwo tak nie funkcjonuję.SonyXperia napisał/a:Nie są i nie będą w stanie w pełni zrozumieć czym jest macierzyństwo, tym samy czym jest 'niechciane' macierzyństwo.
Kobiety, które dzieci nie miały czy nie chcą mieć również nie powinny mieć prawa głosu? Każde zrozumienie drugiego człowieka oparte jest na pewnym wyobrażeniu co myśli, czuję itd. Nigdy nikt nie będzie w stanie zrozumieć w pełni nikogo.
Zasadniczo trafne spostrzeżenie, z wyjątkiem odniesienia do tego czym jest ojcostwo a czym macierzyństwo. A, że nie jest tym samym, więc specyfikę bycia kobietą zrozumie tylko kobieta. I właśnie dlatego niektóre kobiety na macierzyństwo się nie decydują, bo nie chcą chodzić w ciąży, przechodzić przez poród, ponosić konsekwencji narodziń dziecka. To kobietę w tym zakresie obarcza zbyt wiele. To kobieta musi znosić określony stan i jego skutki.
Ojcostwo ojcostwem. Chodzi o wiedzę na temat macierzyństwa, posiadaną przez danego mężczyznę. To nie żadna czarna magia. Co do odczuć to żadna kobieta, nie musi mieć tych samych odczuć. Nie przyrównasz wspomnień z wojny, pracy i nieudanej miłości. A każde wydarzenie może wiązać się z równie silnym stresem. Co więcej u każdego osobnika przeżyte w całkowicie odrębny sposób. Każda kobieta, jak i mężczyzna, mimo istotnych różnic, mogą równie silnie przechodzić stres związany z przyszłym potomkiem. Konsekwencję narodzin dziecka ponoszą obie strony. Zmiany hormonalne zachodzą u obu rodziców, zmiany psychiczne oraz stres wiąże obie osoby, na cały czas przed porodem oraz po. Płeć to tylko jeden stopień zrozumienia.
Oczywiście, że ciąża i poród to nie wczasy. Ale życie nie jest łatwe. A te dwie rzeczy, mają istotne funkcję w biologii i nie traktujmy tego jako kary.
Posługiwanie się hiperbolami czy skrajnymi przykładami, nie jest rzeczą, która rozwiąże problem w jakikolwiek sposób.
Miłycham napisał/a:_v_ napisał/a:no ale kto im kaze ufac?
bo nie rozumiem...nie chcesz dziecka - zabezpieczasz się
nie wazne, czy masz cipke czy penisaTabletka jest wystarczającym zabezpieczeniem. Nie zawsze można w związku przewidzieć, że ktoś chce drugą osobę złapać na dzieciaka.
Związki zwykle opierają się na zaufaniu do drugiego człowieka.Nie chcesz dziecka = nawet przy zapewnieniu o tabletkach zakładasz gumki.
Nie chcesz dziecka = pamiętaj o własnym zabezpieczeniu zamiast przerzucać odpowiedzialność na drugą stronę.Wystarczą problemy z trawieniem i tabletka nie wchłania się tak, jak powinna.
Związki powinny opierać się na zaufaniu, a nie na ufam, ale sprawdzam. Co innego przypadkowy seks. Co do wchłaniania i hormonów metabolicznych to mój konik
No ja z moim facetem lecę na gumkach. Jak pęknie to się zorientujemy i popędzimy po receptę na tabletkę po. Jesteśmy tego świadomi.
Nie wyobrażam sobie w normalnym, zdrowym związku nie informować partnera o ciąży.
I nic znowu nie robię, Mariosh za dużo sam do moich wypowiedzi dopisujesz.
Uważam, że jak ktoś spotyka się z kobietą, która na siłę chce zostać matką i udaje, że bierze tabletki, albo coś w tym stylu, to sam jest sobie winien, bo prawdopodobnie przegapił po drodze milion sygnałów ostrzegawczych.
Miłycham - no tutaj się z Tobą zgadzam. Ale w stałym związku (zdrowym!) decyzję o sposobie antykoncepcji podejmuje się razem.
Again - kiedyś facet próbował mi wkręcać, że chcę go wrobić w ciążę. Zaczęłam brać tabletki, bo jęczał, jak bardzo nie lubi gumek. A jak zaczęłam brać tabletki to rzucał mi tekstami, że za rok już będę matką, po czym twierdził, że wcale nie wie czy ja te tabletki biorę naprawdę. Takie rozdwojenie czy coś.
Dla mnie osobiście żadnym problemem nie byłoby, żeby facet mi pilnował i przypominał o braniu tabletek, bo ja muszę sobie często przypominać, że muszę jeszcze wziąć wieczorem jedną tabletkę.
Jednocześnie wkurza mnie ciągłe przerzucanie obowiązku antykoncepcji na kobietę i parcie facetów na to, że oni nie chcą w gumkach, bo gumki są be.
Dla mnie też są be. Nie lubię, zabijają spontan, ale dopóki nie urodzę 3 dzieci i nie podwiążę jajowodów na życzenie, jestem zmuszona do jakiejś formy antykoncepcji.
Jęczą i jęczą, że kobiety ich wrabiają w dzieci i potem muszą płacić alimenty.
Ale nikt nie bierze pod uwagę tego, że jak wpadną, a facet pójdzie płakać, że musi płacić, to kobieta zostaje z opieką i wychowywaniem tego dziecka. Naprawdę krzywda w tym kontekście te kilka stów alimentów. Zwłaszcza, że często ta kwota zasądzona to kropla w morzu potrzeb dziecka.
Różne są alimenty, czasami i parę tysięcy. Nieraz to ponad potrzeby dziecka.
Jak się nie chce dzieci, to się trzeba zabezpieczać albo nie uprawiać seksu.
Można uprawiać seks i nie chcieć dzieci.
A jak się taki pan spotka z panią, która jest całkiem przeciwna aborcji, to jakaś żelazna antykoncepcja, żeby przypadkiem nie wpaść i już.
Która kobieta wiedząc, że facet dziecka nie chce, będzie robić kontrolowaną wpadkę? A jak panowie z kobietami z takim podejściem się spotykają, to tylko i wyłącznie Wasza wina.
Ludzie są różni. Nie wiem też, do których panów się zwracasz? Ale jeśli tych z opisów to jest to wina kobiety, jeśli świadomie zataja, że jednak tych tabletek nie bierze.
Raz spotkałam faceta, który rzucił mi tekstem "przecież zdążę wyjąć". Nawet nie zdążył włożyć, tak szybko wymiksowałam się z układu.
Ja spotykam do dzisiaj kobiety, które prowadzą kalendarz. Ale w sumie nic to nie oznacza. Chyba że mowa o konkretnych przypadkach Chyba ze ma to być dyskusja w stylu; jestem kobietą, więc popieram kobiety, a Ty mężczyzną więc popierasz mężczyzn. Moja płeć jest lepsza od Twojej. A tak w ogóle to najlepszym zabezpieczeniem jest brak seksu, a masturbacja szkodzi.
qrcze, a chcą rządzić swiatem
Za dużo fantastyki, za mało rozmów z mężczyznami. To nie Gra o Tron.
[...]Oczywiście, że ciąża i poród to nie wczasy. Ale życie nie jest łatwe. A te dwie rzeczy, mają istotne funkcję w biologii i nie traktujmy tego jako kary.
Posługiwanie się hiperbolami czy skrajnymi przykładami, nie jest rzeczą, która rozwiąże problem w jakikolwiek sposób.
Nie kara, nie przesada, nie skrajny przykład, to po prostu kobieta jest obciążona konsekwencjami związanymi z rozmnażaniem się , których mężczyzna nigdy nie doświadczy, i może właśnie dlatego nigdy w pełni nie zrozumie podjeścia kobiety do macierzyństwa, mimo najszczerszych intencji. Mężczyzna tak naprawdę nie ponosi żadnych biologicznych konsewkencji związanych z poczęciem dziecka. To na kobietę spada cały ciężar z tym związany, więc kobieta jak najbardziej ma prawo mieć decydujący głos w sprawie własnej ciąży.
aaa zdążyłam Ci odpisać w poprzednim komentarzu
Wiesz, dla mnie kalendarzyk to żadna metoda. Mogę popróbować się bawić jak już będę po ślubie i nie będzie tragedii w razie wpadki. Chociaż nie ufam zupełnie metodom naturalnym.
No i tak, to wina kobiety, jeżeli świadomie zataja, że nie bierze tabletek i w takim przypadku uważam, że jeżeli znała wcześniej stanowisko faceta na ten temat, to facet nie powinien być obciążony alimentami. Natomiast jeżeli to wpadka bo wpadka, bo gumka pękła albo coś, a kobieta światopoglądowo jest przeciwna aborcji, no to po prostu trzeba przyjąć na klatę bycie w tym ułamku procenta, gdzie antykoncepcja zawodzi.
No i jasne, że można uprawiać seks i nie chcieć dzieci ale trzeba liczyć się też z tym, że jeżeli antykoncepcja zawiedzie, to może się to skończyć wpadką. Mówi się, że najlepszym sposobem antykoncepcji jest szklanka wody zamiast
jak ktoś nie dorósł to wzięcia odpowiedzialności za ewentualną wpadkę (nie z winy kobiety), to nie powinien uprawiać seksu. To samo tyczy się wszystkich kobiet, które przeżywają w dziale o ciąży, że jeszcze nie są gotowe, a on tylko raz włożył bez gumki i one nie wiedzą co robić.
I nie wychodzę z założenia, że będąc kobietą muszę bronić tylko kobiet
Poważnie??? Ciążę widać od pierwszego tygodnia??? Rozczaruję co poniektórych. Można w ciąży być z dwa miesiące i praktycznie nic na zewnątrz nie widać. Nie każda rzyga co rano, nie każda ma nieziemską huśtawkę nastrojów, a są też kobiety z bardzo nieregularnymi miesiączkami (ja np gdy jestem mega zestresowana mogę nie mieć okresu przez miesiąc czy dwa). Usunięcie ciąży bez wiedzy partnera to pikuś. Naprawdę większość facetów nie duma nad cyklami żony.
Nie piszę, że to jest moralna sytuacja, bo nie jest. O takich kwestiach powinno się ojca dziecka informować. Ale fakt jest taki, że się da.
A czy ja powiedziałam, żeod pierwszego tygodnia? Nie. Więc proszę nie wymyślać.
Jak komuś zanika okres na dwa miesiące to jest to wskazanie do wizyty u ginekologa. A przeciętnie rozgarnięty facet ogarnie w ciągu 2 miesięcy, że może by tak z własną kobietą porozmawiać.
Nie kara, nie przesada, nie skrajny przykład, to po prostu kobieta jest obciążona konsekwencjami związanymi z rozmnażaniem się , których mężczyzna nigdy nie doświadczy,
To tyczy się obu stron. Mężczyzna również doświadczy w tej sytuacji rzeczy, których kobieta nie. To takie masło maślane.
Mężczyzna tak naprawdę nie ponosi żadnych biologicznych konsewkencji związanych z poczęciem dziecka.
Doświadcza nawet i zmian hormonalnych. Poza tym również ponosi wiele innych.
To na kobietę spada cały ciężar z tym związany, więc kobieta jak najbardziej ma prawo mieć decydujący głos w sprawie własnej ciąży.
Nieprawda. Oboje ponoszą ciężar i konsekwencję wychowania. Oboje przeżywają ciążę, oboje przechodzą wtedy trudny okres itd. O oczywistych rzeczach, kto rodzi ect. nie będziemy chyba rozmawiać? Dopóki z konsekwencjami muszą żyć oboje, dopóty oboje powinni mieć głos. Natomiast jeśli kobieta z mężczyzną, nie umie się zabezpieczać, ani w odpowiednim momencie kobieta sięgnąć np. po tabletki "po". Jeśli u człowieka dojdzie do pewnego stopnia rozwoju to jej czy ich decyzję, nie są już wyłącznie jej/ich decyzjami i wkracza społeczeństwo czyt. państwo. Ponieważ nie decyduje już wyłącznie o sobie, a o losie istoty żyjącej i czującej. A tak ukształtowała się kultura prawna, że w pewnym momencie zaczęliśmy chronić dzieciaki, niemowlaki czy zwierzęta. I prawdopodobnie ochronę tę będziemy rozszerzać, bo możemy, bo nas stać, bo wiele rzeczy się dowiadujemy. O emocjach nienarodzonych dzieci, kiedy zaczynają rozpoznawać język, o inteligencji zwierząt, świadomości ludzi, którzy uważani byli za "warzywa".
Może i doczekamy czasów, że matki zaczną spotykać się z ojcami.
aaa zdążyłam Ci odpisać w poprzednim komentarzu
Wiesz, dla mnie kalendarzyk to żadna metoda. Mogę popróbować się bawić jak już będę po ślubie i nie będzie tragedii w razie wpadki. Chociaż nie ufam zupełnie metodom naturalnym.
Oczywiście, że żadna. To odpowiedź na temat chłopa co chciał zabezpieczać się przez wyciąganie. Chciałem tylko coś przedstawić. Ufam jedynie pocałunkom
No i tak, to wina kobiety, jeżeli świadomie zataja, że nie bierze tabletek i w takim przypadku uważam, że jeżeli znała wcześniej stanowisko faceta na ten temat, to facet nie powinien być obciążony alimentami. Natomiast jeżeli to wpadka bo wpadka, bo gumka pękła albo coś, a kobieta światopoglądowo jest przeciwna aborcji, no to po prostu trzeba przyjąć na klatę bycie w tym ułamku procenta, gdzie antykoncepcja zawodzi.
Życie łatwe nie jest
No i jasne, że można uprawiać seks i nie chcieć dzieci
ale trzeba liczyć się też z tym, że jeżeli antykoncepcja zawiedzie, to może się to skończyć wpadką. Mówi się, że najlepszym sposobem antykoncepcji jest szklanka wody zamiast
jak ktoś nie dorósł to wzięcia odpowiedzialności za ewentualną wpadkę (nie z winy kobiety), to nie powinien uprawiać seksu. To samo tyczy się wszystkich kobiet, które przeżywają w dziale o ciąży, że jeszcze nie są gotowe, a on tylko raz włożył bez gumki i one nie wiedzą co robić.
I nie wychodzę z założenia, że będąc kobietą muszę bronić tylko kobiet
To są bardzo piękne słowa, że jeśli się nie dorosło to nie powinno się uprawiać seksu. I popieram, ale też mam świadomość, że tak pięknie nie jest. Życie pokazuje, że biologia się nie patyczkuję, a pociąg seksualny, pożądanie to jedna z najsilniejszych emocji. No i tak do końca, nie wszystkie decyzję podejmujemy świadomie, nie każde racjonalnie, nie każde w oderwaniu od innych. Wielu się zdarzyło nie zabezpieczać z parterami, z którymi nie mają już kontaktu i na szczęście i dzieci.
Z tym ostatnim zdaniem to mam nadzieję, bo ja też się nie upieram. To też tylko taki przykład, odnoszący się bardziej do tego co można pooglądać obecnie np. w TV.
Bardzo żałuję że nie mogłam pojechać do Warszawy,wziąć udzialu w proteście kobiet przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej. Jestem przeciwna ustawie jako takiej,popieram wolny wybór kobiet,w zgodzie z własnym sumieniem.
A Wy dziewczyny? Co o tym sądzicie? Uważacie że rząd ma rację chcąc w tensposób zaostrzyć prawo? Czy jesteście przeciwne?
Szczerze mówiąc to nie wierzę w zaostrzenie prawa aborcyjnego w Polsce. Ja już nawet nie mam ochoty odwoływać się do stwierdzeń, że państwo jest wspólne i w kwestiach moralnych powinno szukać środka. Myślę, że statystki są nieubłagane i nawet elektorat pisu w większości nie popiera tych zaostrzeń, więc nie będą sobie strzelać w kolano. Z wyrachowania.
Nie kara, nie przesada, nie skrajny przykład, to po prostu kobieta jest obciążona konsekwencjami związanymi z rozmnażaniem się , których mężczyzna nigdy nie doświadczy, i może właśnie dlatego nigdy w pełni nie zrozumie podjeścia kobiety do macierzyństwa, mimo najszczerszych intencji. Mężczyzna tak naprawdę nie ponosi żadnych biologicznych konsewkencji związanych z poczęciem dziecka. To na kobietę spada cały ciężar z tym związany, więc kobieta jak najbardziej ma prawo mieć decydujący głos w sprawie własnej ciąży.
Zaręczam ci, że większość facetów z ulgą przyznałaby kobietom pełne i wyłączne prawa decydowania o ciążach, gdyby tylko wiązało się to z przeniesieniem na kobiety wyłącznej odpowiedzialności za konsekwencje decyzji o urodzeniu lub nie dziecka. Czyli moja macica - moje dziecko - moja odpowiedzialność. Partycypowanie faceta w wychowaniu dziecka i kosztach jego utrzymania na zasadzie całkowitej dobrowolności. Facet chce utrzymywać dziecko, to ma prawo w tych kosztach partycypować, a nie obowiązek jak teraz.
Kobiety żądają wyłącznego prawa do decydowania o tym czy urodzą dziecko. A w sytuacji, gdy to kobieta chce urodzić, a facet nie chce dziecka mają tylko głupawe argumenty "było sobie fiutka zawiązać na supełek". Na taki poziom argumentów zawsze jest tylko jedna odpowiedź - było dziurki nie udostępniać
Szczerze mówiąc to nie wierzę w zaostrzenie prawa aborcyjnego w Polsce. Ja już nawet nie mam ochoty odwoływać się do stwierdzeń, że państwo jest wspólne i w kwestiach moralnych powinno szukać środka. Myślę, że statystki są nieubłagane i nawet elektorat pisu w większości nie popiera tych zaostrzeń, więc nie będą sobie strzelać w kolano. Z wyrachowania.
Bo nie będzie lub nieprędko. Pisowcy, to pragmatycy władzy. Temat aborcyjny jest im średnio na rękę, bo dobrze wiedzą, że koncentruje ich przeciwników wobec nośnych haseł. Z drugiej strony muszą robić ukłony wobec części swojego elektoratu więc sytuacja niewygodna. Stąd najlepiej sprawę odesłać do TK ha, ha.
@Snake, jeszcze jest taka sprawa, że zgodnie z prawem trzeba płacić już w ciąży. Nie wiem jak to rozwiązują w przypadku wolnych związków, bo ojciec zawsze domniemany, ale przepis obowiązuje. Ustalenie ojcostwa w ciąży jest ryzykowne.
SonyXperia napisał/a:Nie kara, nie przesada, nie skrajny przykład, to po prostu kobieta jest obciążona konsekwencjami związanymi z rozmnażaniem się , których mężczyzna nigdy nie doświadczy, i może właśnie dlatego nigdy w pełni nie zrozumie podjeścia kobiety do macierzyństwa, mimo najszczerszych intencji. Mężczyzna tak naprawdę nie ponosi żadnych biologicznych konsewkencji związanych z poczęciem dziecka. To na kobietę spada cały ciężar z tym związany, więc kobieta jak najbardziej ma prawo mieć decydujący głos w sprawie własnej ciąży.
Zaręczam ci, że większość facetów z ulgą przyznałaby kobietom pełne i wyłączne prawa decydowania o ciążach, gdyby tylko wiązało się to z przeniesieniem na kobiety wyłącznej odpowiedzialności za konsekwencje decyzji o urodzeniu lub nie dziecka. Czyli moja macica - moje dziecko - moja odpowiedzialność. Partycypowanie faceta w wychowaniu dziecka i kosztach jego utrzymania na zasadzie całkowitej dobrowolności. Facet chce utrzymywać dziecko, to ma prawo w tych kosztach partycypować, a nie obowiązek jak teraz.
Kobiety żądają wyłącznego prawa do decydowania o tym czy urodzą dziecko. A w sytuacji, gdy to kobieta chce urodzić, a facet nie chce dziecka mają tylko głupawe argumenty "było sobie fiutka zawiązać na supełek". Na taki poziom argumentów zawsze jest tylko jedna odpowiedź - było dziurki nie udostępniać
Ależ kobiety mają pełne i wyłączne prawo decydowania o własnej ciąży, z najbardziej egoistycznym na czele - może nie poinformować meżczyzny o ciązy i ją usunąć. Pytanie jest o to, dlaczego w XXI wieku ma to robić w warunkach pratyzanckich, wyjeżdzać gdzieś za granicę lub być zmuszana do rodzenia dzieci chorych, pozbawiana możliwości badań prenatalnych. Partycypowanie mężczyzny w wychowaniu dziecka jest niczym porównaniu z tym jak ciąża obciąża kobietę - ciąża, poród, połóg, uwiązanie przy dziecku (np. karmienie piersią). Mężczyzna nie partycypuje także we wszelkich możliwych komplikacjach zdrowotnych kobiety zwiazanych z ciążą. Dlatego kobieta powinna rodzić, wtedy kiedy chce rodzić i tylko w tych okolicznościach, w których chce mieć dziecko.
I nie Snake, to nie są głupawe argumenty o wiązaniu sobie fiutka. Mężczyźni przyzwyczajeni są do wyjątkowej wygody w kwestii antykoncepcji. Przyjąło się, że to kobieta dba szczególnie o tę kwestią, bo to własnie ona ponosi te najbardziej odczuwalne konsekwencje. A jeśli nie zadbała to jest sama sobie winna, a mężczyzna pokrzywdzony. Niestety to tak nie działa. Chcesz bzykać, to też pomyśl o konsekwencjach w postaci alimentów i używaj prezerwatyw i licz się z tym, że możesz mieć pecha. To się nazywa odpowiedzialność.
Ahahahaha widziałyście Cie?
Nagły zwrot w „Wiadomościach”. TVP popiera tzw. kompromis aborcyjny i zaniża liczbę zwolenników zaostrzenia ustawy, cytując z błędem OKO.press
...
Jak rozumiemy, TVP uznała, że na 26 proc. wyborców PiS, którzy chcą złagodzić zakazy w ustawie antyaborcyjnej, trzeba uważać. Na końcu materiału okazuje się bowiem, że zwolennicy liberalizacji to po prostu osoby „opowiadające się za szerszą niż dziś możliwością usuwania ciąży”. A nie mordercy.
Co ciekawe, tym razem „Wiadomości” prowadził ten sam co w piątek (sprawdziliśmy!) Michał Adamczyk, a autorem materiału był Marcin Szypszak – czyli autor materiału z piątku, o „zabijaniu nienarodzonych”.
Doświadcza nawet i zmian hormonalnych. Poza tym również ponosi wiele innych.
To interesujące co mówisz. Są jakieś badania na ten temat? Z czystej ciekawości pytam.
opolanka1982 napisał/a:Bardzo żałuję że nie mogłam pojechać do Warszawy,wziąć udzialu w proteście kobiet przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej. Jestem przeciwna ustawie jako takiej,popieram wolny wybór kobiet,w zgodzie z własnym sumieniem.
A Wy dziewczyny? Co o tym sądzicie? Uważacie że rząd ma rację chcąc w tensposób zaostrzyć prawo? Czy jesteście przeciwne?
Szczerze mówiąc to nie wierzę w zaostrzenie prawa aborcyjnego w Polsce. Ja już nawet nie mam ochoty odwoływać się do stwierdzeń, że państwo jest wspólne i w kwestiach moralnych powinno szukać środka. Myślę, że statystki są nieubłagane i nawet elektorat pisu w większości nie popiera tych zaostrzeń, więc nie będą sobie strzelać w kolano. Z wyrachowania.
Też tak myślę. Ustawa ma też wiele ograniczeń dla lekarzy i samego leczenia.
Doświadcza nawet i zmian hormonalnych. Poza tym również ponosi wiele innych.
To interesujące co mówisz. Są jakieś badania na ten temat? Z czystej ciekawości pytam.
Pewnie, to nic nowego. Zmiany dotykają testosteronu, estradiolu, kortyzolu oraz progesteronu.
Ależ kobiety mają pełne i wyłączne prawo decydowania o własnej ciąży, z najbardziej egoistycznym na czele - może nie poinformować meżczyzny o ciązy i ją usunąć. Pytanie jest o to, dlaczego w XXI wieku ma to robić w warunkach pratyzanckich, wyjeżdzać gdzieś za granicę lub być zmuszana do rodzenia dzieci chorych, pozbawiana możliwości badań prenatalnych. Partycypowanie mężczyzny w wychowaniu dziecka jest niczym porównaniu z tym jak ciąża obciąża kobietę - ciąża, poród, połóg, uwiązanie przy dziecku (np. karmienie piersią). Mężczyzna nie partycypuje także we wszelkich możliwych komplikacjach zdrowotnych kobiety zwiazanych z ciążą. Dlatego kobieta powinna rodzić, wtedy kiedy chce rodzić i tylko w tych okolicznościach, w których chce mieć dziecko.
Zgadzam się. Kobiety decydujcie za siebie. My faceci chcemy równoważnie decydować za siebie. Jak już nam łaskawie powiecie, że jesteście w ciąży i łaskawie podejmujecie suwerenną decyzję o urodzeniu dziecka, to wtedy my faceci będziemy suwerennie decydować czy nam się chce dokładać do tego interesu. Pasi?
I nie Snake, to nie są głupawe argumenty o wiązaniu sobie fiutka. Mężczyźni przyzwyczajeni są do wyjątkowej wygody w kwestii antykoncepcji. Przyjąło się, że to kobieta dba szczególnie o tę kwestią, bo to własnie ona ponosi te najbardziej odczuwalne konsekwencje. A jeśli nie zadbała to jest sama sobie winna, a mężczyzna pokrzywdzony. Niestety to tak nie działa. Chcesz bzykać, to też pomyśl o konsekwencjach w postaci alimentów i używaj prezerwatyw i licz się z tym, że możesz mieć pecha. To się nazywa odpowiedzialność.
A ile razy widziałaś pod sejmem manifestacje facetów za zniesieniem alimentów?
SonyXperia napisał/a:I nie Snake, to nie są głupawe argumenty o wiązaniu sobie fiutka. Mężczyźni przyzwyczajeni są do wyjątkowej wygody w kwestii antykoncepcji. Przyjąło się, że to kobieta dba szczególnie o tę kwestią, bo to własnie ona ponosi te najbardziej odczuwalne konsekwencje. A jeśli nie zadbała to jest sama sobie winna, a mężczyzna pokrzywdzony. Niestety to tak nie działa. Chcesz bzykać, to też pomyśl o konsekwencjach w postaci alimentów i używaj prezerwatyw i licz się z tym, że możesz mieć pecha. To się nazywa odpowiedzialność.
A ile razy widziałaś pod sejmem manifestacje facetów za zniesieniem alimentów?
Ale po co macie manifestować, jak wystarczy, że zwiejecie i nie płacicie, i nie ponosicie z tego tytułu żadnych konsekwencji?
SonyXperia napisał/a:Ależ kobiety mają pełne i wyłączne prawo decydowania o własnej ciąży, z najbardziej egoistycznym na czele - może nie poinformować meżczyzny o ciązy i ją usunąć. Pytanie jest o to, dlaczego w XXI wieku ma to robić w warunkach pratyzanckich, wyjeżdzać gdzieś za granicę lub być zmuszana do rodzenia dzieci chorych, pozbawiana możliwości badań prenatalnych. Partycypowanie mężczyzny w wychowaniu dziecka jest niczym porównaniu z tym jak ciąża obciąża kobietę - ciąża, poród, połóg, uwiązanie przy dziecku (np. karmienie piersią). Mężczyzna nie partycypuje także we wszelkich możliwych komplikacjach zdrowotnych kobiety zwiazanych z ciążą. Dlatego kobieta powinna rodzić, wtedy kiedy chce rodzić i tylko w tych okolicznościach, w których chce mieć dziecko.
Zgadzam się. Kobiety decydujcie za siebie. My faceci chcemy równoważnie decydować za siebie. Jak już nam łaskawie powiecie, że jesteście w ciąży i łaskawie podejmujecie suwerenną decyzję o urodzeniu dziecka, to wtedy my faceci będziemy suwerennie decydować czy nam się chce dokładać do tego interesu. Pasi?
Owszem, decyzja jest łaskawie suwerenna np. w przypadku stwardnienia rozsianego. To tylko jeden z przykładów prawa do samodzielnej decyzji o urodzeniu dziecka.
SonyXperia napisał/a:I nie Snake, to nie są głupawe argumenty o wiązaniu sobie fiutka. Mężczyźni przyzwyczajeni są do wyjątkowej wygody w kwestii antykoncepcji. Przyjąło się, że to kobieta dba szczególnie o tę kwestią, bo to własnie ona ponosi te najbardziej odczuwalne konsekwencje. A jeśli nie zadbała to jest sama sobie winna, a mężczyzna pokrzywdzony. Niestety to tak nie działa. Chcesz bzykać, to też pomyśl o konsekwencjach w postaci alimentów i używaj prezerwatyw i licz się z tym, że możesz mieć pecha. To się nazywa odpowiedzialność.
A ile razy widziałaś pod sejmem manifestacje facetów za zniesieniem alimentów?
Teraz mnie ubawiłeś. Po co mają manifestować, kiedy wystarczy ulotnić się w siną dal albo nie wykazywać żadnych dochodów przed komornikiem?
Owszem, decyzja jest łaskawie suwerenna np. w przypadku stwardnienia rozsianego. To tylko jeden z przykładów prawa do samodzielnej decyzji o urodzeniu dziecka
Migasz się. Prosta odpowiedź czy facet też ma prawo do suwerennej decyzji o posiadaniu dziecka. Bez argumentów o supełkach i rozkładaniach nóg.
Ale po co macie manifestować, jak wystarczy, że zwiejecie i nie płacicie, i nie ponosicie z tego tytułu żadnych konsekwencji?
Teraz mnie ubawiłeś. Po co mają manifestować, kiedy wystarczy ulotnić się w siną dal albo nie wykazywać żadnych dochodów przed komornikiem?
Owszem może zwiać do Chile czy gdzieś, gdzie nie ma porozumień międzypaństwowych o pomocy prawnej. Może się ukrywać, może ukrywać swoje dochody. Wiecie ile to kłopotów? Nie dość, że trzeba z normalną skarbówką kombinować, to jeszcze z bachorami. Jak nic temat do poważnych rozruchów...
Snake napisał/a:A ile razy widziałaś pod sejmem manifestacje facetów za zniesieniem alimentów?
Ale po co macie manifestować, jak wystarczy, że zwiejecie i nie płacicie, i nie ponosicie z tego tytułu żadnych konsekwencji?
Snake nigdzie nie zwiewał. Jeśli już się wypowiadać to chyba nie personalnie?
santapietruszka napisał/a:Ale po co macie manifestować, jak wystarczy, że zwiejecie i nie płacicie, i nie ponosicie z tego tytułu żadnych konsekwencji?
SonyXperia napisał/a:Teraz mnie ubawiłeś. Po co mają manifestować, kiedy wystarczy ulotnić się w siną dal albo nie wykazywać żadnych dochodów przed komornikiem?
Owszem może zwiać do Chile czy gdzieś, gdzie nie ma porozumień międzypaństwowych o pomocy prawnej. Może się ukrywać, może ukrywać swoje dochody. Wiecie ile to kłopotów? Nie dość, że trzeba z normalną skarbówką kombinować, to jeszcze z bachorami. Jak nic temat do poważnych rozruchów...
Byłam kiedyś zeznawać na policji w sprawie gościa, który nie płacił alimentów w związku z zawiadomieniem z FA, że się uchyla...
Pytanie - czy widziała pani kiedykolwiek, żeby coś zapłacił?
Odpowiedź - nie, nie widziałam
Pytanie - ale czy mówił, że coś płacił?
Odpowiedź - nie, słyszałam tylko, że mówił, że np. w tym tygodniu zapłaci
Pytanie - ale nie widziała pani, żeby potem to zapłacił?
Odpowiedź - nie, nie widziałam
Westchnienie policjantki - ech, a myślałam, że to taka prosta sprawa będzie, że coś tam zapłacił, umorzy się, a tu widzę, że jednak nie...
Ostatecznie sprawa i tak została umorzona, bo dokopali się, że kiedyś tam zapłacił stówkę. A dług w FA stanął na bodajże 57 tys. plnów...
SonyXperia napisał/a:Owszem, decyzja jest łaskawie suwerenna np. w przypadku stwardnienia rozsianego. To tylko jeden z przykładów prawa do samodzielnej decyzji o urodzeniu dziecka
Migasz się. Prosta odpowiedź czy facet też ma prawo do suwerennej decyzji o posiadaniu dziecka. Bez argumentów o supełkach i rozkładaniach nóg.
Ty wymigałeś się od odpowiedzi na moje pytanie, które zadałam Ci kilka postów powyżej. A teraz podałam Ci przykład zdrowotnych konsekwencji dla kobiety w przypadku choroby jaką jest stwardnienie rozsiane. To kobieta w wyniku urodzenia dziecka może stać się kaleką, nie meżczyzna. Czy są to dla Ciebie konsekwencje porównywalne do płacenia alimentów? I czy w związku z tą straszliwą konsekewencją jaką jest wyrzucenie paru stówek na dziecko mężczyzna może żądąć od kobiety urodzenia jego dziecka za wszelką cenę?
Snake napisał/a:SonyXperia napisał/a:Owszem, decyzja jest łaskawie suwerenna np. w przypadku stwardnienia rozsianego. To tylko jeden z przykładów prawa do samodzielnej decyzji o urodzeniu dziecka
Migasz się. Prosta odpowiedź czy facet też ma prawo do suwerennej decyzji o posiadaniu dziecka. Bez argumentów o supełkach i rozkładaniach nóg.
Ty wymigałeś się od odpowiedzi na moje pytanie, które zadałam Ci kilka postów powyżej. A teraz podałam Ci przykład zdrowotnych konsekwencji dla kobiety w przypadku choroby jaką jest stwardnienie rozsiane. To kobieta w wyniku urodzenia dziecka może stać się kaleką, ...
Może więc nie powinna dochodzić do sytuacji, gdzie musi przerywać zaawansowaną ciążę? W końcu to zagrożenie jej zdrowia i przyszłego potomka, jeśli nie zareaguje zbyt późno. Z tego też co się orientuje, w przypadku zagrożenia życia i zdrowia wybór jest.
A kto twierdzi, że w zaawansowanej? Ty, żeby próbować zbić argument nie do zbicia.
A kto twierdzi, że w zaawansowanej? Ty, żeby próbować zbić argument nie do zbicia.
Nie trzeba nic zbijać. Wystarczy zdroworozsądkowe myślenie. Problem więc nie istnieję. Zabezpieczać się może, ma dostęp do tabletek, "dzień po". Może usunąć w przypadku zagrożenia zdrowia.
Ty wymigałeś się od odpowiedzi na moje pytanie, które zadałam Ci kilka postów powyżej.
Nie, ja napisałem coś w rodzaju, że nie znam odpowiedzi na takie pytanie. Jeśli chodzi ci o te dzieci z gwałtu. Znam jednak gościa, który zna odpowiedź - Rob Roy
A teraz podałam Ci przykład zdrowotnych konsekwencji dla kobiety w przypadku choroby jaką jest stwardnienie rozsiane. To kobieta w wyniku urodzenia dziecka może stać się kaleką, nie meżczyzna. Czy są to dla Ciebie konsekwencje porównywalne do płacenia alimentów?
Bardzo to wzruszające ale tak sięgając do statystyki 100 % narodzin w jakiejś skończonej perspektywie kończy się śmiercią. Ponoć są tacy, którym udaje się umrzeć w pełni zdrowia ale cóż życie, to choroby i w ostateczności umieranie. Oczywiście rozumiem to dążenie do zapewnienia wyjątkowości swojego indywidualnego bytu, w końcu ponoć ma się tylko ten jeden ale bez przesadyzmu...
I czy w związku z tą straszliwą konsekewencją jaką jest wyrzucenie paru stówek na dziecko mężczyzna może żądąć od kobiety urodzenia jego dziecka za wszelką cenę?
No ale ja zaproponowałem obustronną pełną wolność decydowania.
Dobra wiem, że to nie ma sensu ta paplanina. Wiem, że to jest dla kobiet nie do przeskoczenia - dać facetom tą samą wolność, której się żąda dla siebie. Ma być tak - my rodzimy kiedy chcemy, a jak zechcemy, to macie płacić barany do ostatniej złotówki
Niestety Panowie, ale to męskie kwiczenie o obowiazek płacenia alimentów jest po prostu żenująco śmieszne w prównaniu z realnymi konsekwencjami, w szczególności zdrowotnymi, jakie mogą dotknąć kobietę zmuszoną do urodzenia dziecka w określonych warunkach. Ciekawa jestem czy bylibyście równie wzruszeni jakbyście mieli przed sobą realną perspektywę bycia kaleką w wyniku urodzenia dziecka. Niezły dylemat moralny, prawda?
Ale Sony, obecna ustawa pozwala na usunięcie ciąży w wypadku zagrożenia zdrowia/ życia matki (jak i dziecka). Jeżeli jest podstawa do tego, że urodzenie dziecka może się skończyć trwałym uszkodzeniem zdrowia matki, to wątpię, że większość lekarzy odmówiłaby zabiegu. Jasne, zdarzają się nawiedzeni wariaci jak Chazan, ale to margines.
Ależ ja wiem. Komentuję jedynie męski punkt widzenia przedstawiany, przynajmniej tutaj, w kwestii prawa do decydowania o aborcji.
Ciekawa jestem czy bylibyście równie wzruszeni jakbyście mieli przed sobą realną perspektywę bycia kaleką w wyniku urodzenia dziecka. Niezły dylemat moralny, prawda?
Znów przekierowanie uwagi. W tych sprawach nikt nie domaga się współdecydowania. Chodzi o przypadki ciąży, która powstała dobrowolnie, dziecko ma być chore, ale nie zagraża matce albo o aborcję na życzenie, bo to kwestia czasu, kiedy będzie się o tym dyskutować.
Co do alimentów to trzeba temat ująć całościowo. Znam takich co regularnie płacą i chcą uczestniczyć w życiu dziecka, a jest im to utrudniane. Jak ojciec ucieknie to można egzekwować z jego rodziny.
Były zapowiedzi pigułek dla mężczyzn i wiele kobiet od razu deklarowało, że nie zrezygnuje ze swoich, bo w razie jak jemu się zapomni to i tak ona poniesie praktycznie wszystkie konsekwencje.
I jak widać, to przekierowanie uwagi dalej nic nie daje. Co mnie nie dziwi, bo mężczyzna nigdy nie wczuje się w rolę kobiety w ciąży, więc co by tu dużo gadać. Dziecko = alimenty.
Jak ojciec ucieknie to można egzekwować z jego rodziny.
Teoretycznie można. W praktyce bywa różnie.
Co do utrudniania kontaktów z dziećmi przez matki nimi się opiekujące na co dzień, jak najbardziej się zgodzę, że coś takiego nie powinno mieć miejsca, o ile ojciec nie jest ostatnim psychopatą czy mordercą. Ale skoro Ty uważasz, że egzekwowanie alimentów jest przecież takie proste i o co tym kobietom kaman w ogóle, to ja z drugiej strony - tak trochę na złość - powiem: przecież kontakty z dziećmi też można egzekwować... sądownie, z policją, są kary za utrudnianie tychże kontaktów... więc jesteśmy jakby kwita
I jak widać, to przekierowanie uwagi dalej nic nie daje. Co mnie nie dziwi, bo mężczyzna nigdy nie wczuje się w rolę kobiety w ciąży, więc co by tu dużo gadać. Dziecko = alimenty.
Wczuwamy się, stąd w prawie konstruowanym głównie przez tych nieczułych facetów jest tyle mechanizmów ochrony kobiety - matki - dziecka. Ok, może mają one różną skuteczność w dużej mierze wynikłą z praktyki ale są. To jest prosta zasada coś za coś. Zasada, którą część kobiet najwidoczniej chce stosować na zasadzie uznaniowości. Dopóki nie jestem matką chce więcej praw ale na wypadek jeśli mi się zechce kiedyś być matką chce dalej innych praw. W całym tym procesie facet od momentu wyjęcia penisa traktowany jest wyłącznie jako bezwolne źródło finansowania. A propos argumentów jaka ta ciąża szkodliwa, to doskonale wiem, że facet na propozycję - weź usuń, na cholerę mi bachor - usłyszałby pokaźną litanię ile możliwych powikłań i zagrożeń wynika z aborcji. Bo w dobieraniu argumentów pod tezę, to kobiety są miszczami...
W całym tym procesie facet od momentu wyjęcia penisa traktowany jest wyłącznie jako bezwolne źródło finansowania.
Snake, a zwróciłeś uwagę, że to faceci sami chcą, żeby ich tak traktować? Nawet w tym temacie - żaden z Was nawet nie zająknął się o męskim wkładzie w wychowanie dziecka, tylko od razu zaczęliście krzyczeć, że skoro kobieta decyduje, czy rodzi, to Wy decydujecie, czy płacicie... a może by tak - płacimy po równo i po równo wstajemy do tego dziecka w nocy, po równo nosimy na rękach, jak ma kolki, po równo ganiamy po lekarzach, na spacerki, rowerki itd? Życie nie składa się z samej kasy. Jak matka ma kiedy, to potrafi sama na dziecko zarobić i nie musicie się tak szczycić tym płaceniem tak naprawdę, bo to nie jest najważniejsze... to jest po prostu obowiązek, jeden z wielu przy dziecku, jakie w większości spadają na kobietę, niestety.
Nigdzie nie napisałem, że egzekwowanie alimentów jest łatwe. Skoro niektórzy sugerują, że wystarczy uciec to podałem argument, że nie. Egzekwować można się tylko z rodziców ojca, ale też z... rodzeństwa.
Przekierowanie uwagi dotyczyło głównego tematu, czyli aborcji eugenicznej. Zaczęło się wciskanie dzieci z gwałtów i ciąż zagrażających życiu i zdrowiu matki. Wiem, że to dobrze grzeje emocje, ale nie jest istotą zagadnienie, bo nie i to toczy się bój.
Mi jest wszystko jedno, która opcja wygra, ale niech będzie symetria, czyli mam prawa i obowiązki przed narodzinami dziecka albo nie mam praw ani obowiązków, a nie mam obowiązki, ale nie mam żadnych praw Tak samo po narodzinach. Ona może zmienić zdanie i zabić nasze dziecko, a ja pójdę za to do więzienia
Nigdzie nie napisałem, że egzekwowanie alimentów jest łatwe. Skoro niektórzy sugerują, że wystarczy uciec to podałem argument, że nie. Egzekwować można się tylko z rodziców ojca, ale też z... rodzeństwa.
Nie wprowadzaj w błąd, doczytaj przepisy, alimenty można egzekwować jedynie od dziadków dziecka. I ewentualnie od rodzeństwa tegoż dziecka, nie od rodzeństwa jego rodziców... Ale chyba trudno, nawet jeśli się ma możliwość, żądać alimentów na młodsze dziecko od starszego?
Niestety, w praktyce wygląda to tak, że wystarczy uciec i nie wykazywać dochodów. No, przykro mi, ale takie są realia.
SonyXperia napisał/a:I jak widać, to przekierowanie uwagi dalej nic nie daje. Co mnie nie dziwi, bo mężczyzna nigdy nie wczuje się w rolę kobiety w ciąży, więc co by tu dużo gadać. Dziecko = alimenty.
Wczuwamy się, stąd w prawie konstruowanym głównie przez tych nieczułych facetów jest tyle mechanizmów ochrony kobiety - matki - dziecka. Ok, może mają one różną skuteczność w dużej mierze wynikłą z praktyki ale są. To jest prosta zasada coś za coś. Zasada, którą część kobiet najwidoczniej chce stosować na zasadzie uznaniowości. Dopóki nie jestem matką chce więcej praw ale na wypadek jeśli mi się zechce kiedyś być matką chce dalej innych praw. W całym tym procesie facet od momentu wyjęcia penisa traktowany jest wyłącznie jako bezwolne źródło finansowania. A propos argumentów jaka ta ciąża szkodliwa, to doskonale wiem, że facet na propozycję - weź usuń, na cholerę mi bachor - usłyszałby pokaźną litanię ile możliwych powikłań i zagrożeń wynika z aborcji. Bo w dobieraniu argumentów pod tezę, to kobiety są miszczami...
Wzruszające Idę po Popcorn
Snake napisał/a:W całym tym procesie facet od momentu wyjęcia penisa traktowany jest wyłącznie jako bezwolne źródło finansowania.
Snake, a zwróciłeś uwagę, że to faceci sami chcą, żeby ich tak traktować? Nawet w tym temacie - żaden z Was nawet nie zająknął się o męskim wkładzie w wychowanie dziecka, tylko od razu zaczęliście krzyczeć, że skoro kobieta decyduje, czy rodzi, to Wy decydujecie, czy płacicie... a może by tak - płacimy po równo i po równo wstajemy do tego dziecka w nocy, po równo nosimy na rękach, jak ma kolki, po równo ganiamy po lekarzach, na spacerki, rowerki itd? Życie nie składa się z samej kasy. Jak matka ma kiedy, to potrafi sama na dziecko zarobić i nie musicie się tak szczycić tym płaceniem tak naprawdę, bo to nie jest najważniejsze... to jest po prostu obowiązek, jeden z wielu przy dziecku, jakie w większości spadają na kobietę, niestety.
Zapewne większość facetów z własnej, nieprzymuszonej woli wstaje do dziecka w nocy (u mnie w domu np. to ja wstawałem, a nie żona), na spacerki ja wychodziłem z wózkiem, po lekarzach też jeździłem i dalej jeżdżę kiedy tak zadysponuje małżonka jako kierowniczka domowego ogniska. Robimy tak nie dlatego, że tak nam każe prawo ale dlatego, że są to nasze dzieci. Prawo jest od egzekwowania od tych facetów co nie mają tego poczucia przynajmniej wkładu finansowego. Natomiast inna część prawa jest od egzekwowania tego aby nie zabijać dzieci, które miałyby urodzić się zdrowe, nie w wyniku czynu przestępczego, ani ich urodzenie wprost nie zagrażałoby zdrowiu i życiu kobiety. To są jasne dla mnie zasady, które traktuję jako racjonalny kompromis między za i przeciw. Z czego wynika, że nie popieram obecnie rozpatrywanego projektu ustawy. Super nie?
santapietruszka napisał/a:Snake napisał/a:W całym tym procesie facet od momentu wyjęcia penisa traktowany jest wyłącznie jako bezwolne źródło finansowania.
Snake, a zwróciłeś uwagę, że to faceci sami chcą, żeby ich tak traktować? Nawet w tym temacie - żaden z Was nawet nie zająknął się o męskim wkładzie w wychowanie dziecka, tylko od razu zaczęliście krzyczeć, że skoro kobieta decyduje, czy rodzi, to Wy decydujecie, czy płacicie... a może by tak - płacimy po równo i po równo wstajemy do tego dziecka w nocy, po równo nosimy na rękach, jak ma kolki, po równo ganiamy po lekarzach, na spacerki, rowerki itd? Życie nie składa się z samej kasy. Jak matka ma kiedy, to potrafi sama na dziecko zarobić i nie musicie się tak szczycić tym płaceniem tak naprawdę, bo to nie jest najważniejsze... to jest po prostu obowiązek, jeden z wielu przy dziecku, jakie w większości spadają na kobietę, niestety.
Zapewne większość facetów z własnej, nieprzymuszonej woli wstaje do dziecka w nocy (u mnie w domu np. to ja wstawałem, a nie żona), na spacerki ja wychodziłem z wózkiem, po lekarzach też jeździłem i dalej jeżdżę kiedy tak zadysponuje małżonka jako kierowniczka domowego ogniska. Robimy tak nie dlatego, że tak nam każe prawo ale dlatego, że są to nasze dzieci. Prawo jest od egzekwowania od tych facetów co nie mają tego poczucia przynajmniej wkładu finansowego. Natomiast inna część prawa jest od egzekwowania tego aby nie zabijać dzieci, które miałyby urodzić się zdrowe, nie w wyniku czynu przestępczego, ani ich urodzenie wprost nie zagrażałoby zdrowiu i życiu kobiety. To są jasne dla mnie zasady, które traktuję jako racjonalny kompromis między za i przeciw. Z czego wynika, że nie popieram obecnie rozpatrywanego projektu ustawy. Super nie?
I ok, nadal myślimy tak samo Mnie się "podoba" ustawa w obecnym kształcie. Ale podyskutować można?
Nie wiem, czy większość facetów wstaje do dziecka w nocy i chodzi na spacerki, nie wiem, czy są na ten temat jakieś badania, ale niestety jednak są przypadki, gdzie tego nie robią - i płacić też nie chcą. Tylko że w razie czego to żaden facet nie krzyczy, że nie będzie wstawał w nocy, bo wie, że po prostu może sobie spać osobno i mieć w doopie, a więc krzyczą o to, co ewentualnie ich najbardziej zaboli i sądzą, że matki też. A normalne matki bardziej boli brak kontaktu ojca z dzieckiem niż tych łaskawych 2-3 stówek alimentów... I wbrew pozorom takich matek wcale nie jest mało.
Bo w dobieraniu argumentów pod tezę, to kobiety są miszczami...
Sorry, ale czytając męskie argumenty w tej i innych dyskusjach dotyczących kobiet, nie mogę się oprzeć i nie sięgnąć po popcorn.
I ok, nadal myślimy tak samo
Mnie się "podoba" ustawa w obecnym kształcie. Ale podyskutować można?
Można choć najczęściej prowadzi to do eskalacji "jak my mamy źle". Przy takiej eskalacji większości facetów nie pozostaje nic innego niż zacytować księcia z bajki tj. ze Shreka kiedy wysyłał swoich rycerzy na spotkanie smoka - jest to poświęcenie, na które jestem gotów. Czy jakoś tak to leciało
Przy czym i tak widzę jednak jakiś postęp, bo tym razem organizatorkom w miarę udało się nie epatować hasłami kojarzącymi się z aborcją na życzenie. Cieszy, że jest jakaś refleksja po ubiegłorocznym piąteczku, gdzie przy okazji był wysyp takich rodzynków. Tymczasem jak się chce znaleźć sojuszników w walce z zaostrzeniem, to nie można walić w oczy liberalizacją. A może to tylko mnie nie chciało się śledzić tego medialnie. Ileż można...
A przepraszam, małżonka włączyła wczoraj znowu Botoks i musiałem oglądać jak tam robią aborcję. M.in. jak kładą takiego downa 23-24 tygodnie w misce żeby sobie godnie odszedł...
Nie wydaje mi sie aby świadomość tego jak wygląda aborcja wpływało na decyzję. Ja naprawdę jestem zwolennikiem pozostawienia tej decyzji sumieniu człowieka, a nie społeczeństwa. Bo to - mimo wszystko - nie jest problem moralny z gatunku czarno-białe. Znalazłam to.
Ja naprawdę jestem zwolennikiem pozostawienia tej decyzji sumieniu człowieka, a nie społeczeństwa.
Powtarzam się po raz setny. Ten, a raczej ta pojedyncza człowieka może w swoim sumieniu podjąć każdą decyzję i ją gdzieś tam zrealizować. Społeczeństwo w swym sumieniu może zdecydować, że realizacji pewnych decyzji indywidualnych na obszarze swojego oddziaływania sobie nie życzy. Tak jak to społeczeństwo z dziwnych powodów uznało, że między Odrą, a Bugiem nie podaje się w gastronomii psiny choć to zwierzę jak krowa czy świnia.
SonyXperia napisał/a:Ja naprawdę jestem zwolennikiem pozostawienia tej decyzji sumieniu człowieka, a nie społeczeństwa.
Powtarzam się po raz setny. Ten, a raczej ta pojedyncza człowieka może w swoim sumieniu podjąć każdą decyzję i ją gdzieś tam zrealizować. Społeczeństwo w swym sumieniu może zdecydować, że realizacji pewnych decyzji indywidualnych na obszarze swojego oddziaływania sobie nie życzy. Tak jak to społeczeństwo z dziwnych powodów uznało, że między Odrą, a Bugiem nie podaje się w gastronomii psiny choć to zwierzę jak krowa czy świnia.
Powtarzam po raz tysięczny, że sumienie człowieka NIE PODLEGA ziobrowym życzeniom. To jest czysta fikcja, która w pewnych społeczeństwach przekłada się na fikcyjne ograniczenia, funkcjonowanie w zakłamaniu dla poprawności życzeniowej. Do tego sprowadza się kwestia aborcji.
Snake napisał/a:SonyXperia napisał/a:Ja naprawdę jestem zwolennikiem pozostawienia tej decyzji sumieniu człowieka, a nie społeczeństwa.
Powtarzam się po raz setny. Ten, a raczej ta pojedyncza człowieka może w swoim sumieniu podjąć każdą decyzję i ją gdzieś tam zrealizować. Społeczeństwo w swym sumieniu może zdecydować, że realizacji pewnych decyzji indywidualnych na obszarze swojego oddziaływania sobie nie życzy. Tak jak to społeczeństwo z dziwnych powodów uznało, że między Odrą, a Bugiem nie podaje się w gastronomii psiny choć to zwierzę jak krowa czy świnia.
Powtarzam po raz tysięczny, że sumienie człowieka NIE PODLEGA ziobrowym życzeniom. To jest czysta fikcja, która w pewnych społeczeństwach przekłada się na fikcyjne ograniczenia, funkcjonowanie w zakłamaniu dla poprawności życzeniowej. Do tego sprowadza się kwestia aborcji.
Nawet jeżeli społeczeństwo wybrało życie w takiej fikcji to ma do tego prawo. Piszesz "zbiorowe życzenia". Można by odwrócić zagadnienie i zapytać: czym jest ta konkretna aborcja jednej czy drugiej laski, jeśli nie jej osobistym życzeniem? Dlaczego w imię jej osobistej fanaberii szantażuje się większość, która przecież wyraziła swoje zdanie. I w końcu: dlaczego ja mam płacić za czyjeś osobiste zachcianki? Bo przecież nie chodzi o skrobanki prywatne, bo te można sobie zrobić już teraz bez problemu, ale o aborcję finansowaną z budżetu.
Powtarzam po raz tysięczny, że sumienie człowieka NIE PODLEGA ziobrowym życzeniom. To jest czysta fikcja, która w pewnych społeczeństwach przekłada się na fikcyjne ograniczenia, funkcjonowanie w zakłamaniu dla poprawności życzeniowej. Do tego sprowadza się kwestia aborcji.
Oj nie żartuj, bo już teraz to się zapętliłaś do kwadratu. Sumienie może i nie podlega życzeniom ale na czyny wynikające z czyjegoś brudnego sumienia społeczeństwo może jak najbardziej reagować. Nie musi wcale wnikać w sumienie morderców, gwałcicieli, złodziei i innych zbrodzieniów żeby ustalać zasady postępowania z nimi.
Snake
jedzenie psiny nie ma nic wspolnego z sumieniem. Po prostu pies nie jest wliczony w poczet zwierzat rzeznych, nie ma odpowiednich przepisow, schematu badania przed- i poubojowego. Jak by bylo zainteresowanie tematem to moze odpowiednie przepisy by wprowadzono.
W wypadku niechcianej ciazy ustawodawca wkracza w glab organizmu, w jego funkcjonowanie. A na to nie powinno byc pozwolenia, to prowadzi do koszmaru typu przymusowe dawstwo narzadow- bo ratuja czyjes zycie. Panstwo nie powinno sie nawet interesowac dzialaniem pluc, a co dopiero w tym temacie rozkazywac.
SonyXperia napisał/a:Powtarzam po raz tysięczny, że sumienie człowieka NIE PODLEGA ziobrowym życzeniom. To jest czysta fikcja, która w pewnych społeczeństwach przekłada się na fikcyjne ograniczenia, funkcjonowanie w zakłamaniu dla poprawności życzeniowej. Do tego sprowadza się kwestia aborcji.
Oj nie żartuj, bo już teraz to się zapętliłaś do kwadratu. Sumienie może i nie podlega życzeniom ale na czyny wynikające z czyjegoś brudnego sumienia społeczeństwo może jak najbardziej reagować. Nie musi wcale wnikać w sumienie morderców, gwałcicieli, złodziei i innych zbrodzieniów żeby ustalać zasady postępowania z nimi.
Nie, nie zapętliłam się, ja jestem za prawem do aborcji jako prawem wyboru kobiety, i nic nie poradzę na to, ze niektórzy mężczyźni (a także inne osoby zapewne o krystalicznie czystym sumieniu) mają problem z tym, że nie nad wszystkim, co jest związane z kobietami mają władzę.
Jeżeli już posłużymy się pojęciem czynu, to niestety, ale akty aborcji w przeciwieństwie do mordów, gwałtów i kradzieży mogą odbywać się bez niczyjej wiedzy oraz udziału, wystarczy, że kobieta ma odpowiednią wiedzę (np. o aborcji chemicznej). W związku z tym niektórzy w ramach zapewnienia czystości sumień wysuwają nawet pomysły aby lekarze ginekolodzy zgłaszali organom ścigania stwierdzone u pacjentek poronienia a te były przesluchiwane na te okoliczność. Na pewno niektórzy wierzą, że leży to w interesie społeczeństwa. Strach się bać.
Oczywiscie. Ja mam dostep do srodkow i wiedze - moge wywolac poronienie na kilkadziesiat sposobow. Nawet jakby ktos robil badania w kierunku wszystkich tych substancji - jeszcze by musial mi udowodnic ze celowo i swiadomie je sobie podalam.
Jeżeli już posłużymy się pojęciem czynu, to niestety, ale akty aborcji w przeciwieństwie do mordów, gwałtów i kradzieży mogą odbywać się bez niczyjej wiedzy oraz udziału, wystarczy, że kobieta ma odpowiednią wiedzę (np. o aborcji chemicznej).
I taki czyn jeśli ta świadoma kobieta go dokona sama społeczeństwo jak też państwo, które tworzy niespecjalnie interesuje. Przynajmniej w świetle obecnej ustawy, która kobiety traktuje w zasadzie jako przygłupie, a przynajmniej jako niezdatne do oceny ich działań. Ten stan rozciągnięty jest nawet na okres po regulaminowym urodzeniu dziecka, gdzie matkę traktuje się z dużą wyrozumiałością jeśli nawet wtedy zabije swoje dziecko. Przynajmniej od strony prawnej. Nie ma w obecnych przepisach żadnego ścigania czy karania kobiet, które dokonują aborcji swojego dziecka. Jest odpowiedzialność karna osób, które im w tym pomagają. Co oczywiście powoduje, że zabiegi aborcji są dokonywane w podziemiu i odpłatnie lub trzeba wyjechać zaraz za granicę, gdzie legalnie można dokonać aborcji, oczywiście też za kasę. Rozumiem, że gdyby chodziło o spore koszty, to można by mówić o jakimś braku dostępu ale o ile pamiętam, są to sumy rzędu dwóch tysięcy. Jejku teraz kupę ludzi robi sobie zęby, zgryz i wiele podobnych zabiegów za grubszą kasę. To nawet chwilówkę można wziąć i pojechać na Słowację czy gdzie tam się jeździ. Średnio rozgarnięta laska ze smartfonem pewnie w kwadrans się na taki zabieg umówi. No ale jak rozumiem chodzi o zasady a potem o pieniądze. Bo legalna każda aborcja w Polsce, to również żądanie aby była refundowana przez NFZ. Nie oszukujmy się, że tak nie jest. A ja nie mam zamiaru płacić ze swoich składek na aborcję dla durnych lasek co traktują ją jak środek antykoncepcyjny. W takim wypadku niech się już wykosztują te dwa patole i stracą dzień, dwa na wycieczkę za granicę. Podróże kształcą.
SonyXperia napisał/a:Jeżeli już posłużymy się pojęciem czynu, to niestety, ale akty aborcji w przeciwieństwie do mordów, gwałtów i kradzieży mogą odbywać się bez niczyjej wiedzy oraz udziału, wystarczy, że kobieta ma odpowiednią wiedzę (np. o aborcji chemicznej).
I taki czyn jeśli ta świadoma kobieta go dokona sama społeczeństwo jak też państwo, które tworzy niespecjalnie interesuje. Przynajmniej w świetle obecnej ustawy, która kobiety traktuje w zasadzie jako przygłupie, a przynajmniej jako niezdatne do oceny ich działań. Ten stan rozciągnięty jest nawet na okres po regulaminowym urodzeniu dziecka, gdzie matkę traktuje się z dużą wyrozumiałością jeśli nawet wtedy zabije swoje dziecko. Przynajmniej od strony prawnej. Nie ma w obecnych przepisach żadnego ścigania czy karania kobiet, które dokonują aborcji swojego dziecka. Jest odpowiedzialność karna osób, które im w tym pomagają. [...].
I to jest fikcja opowiedzialności za aborcję - jeśli przyjmujemy, że aborcja niezależnie od stadium rozwoju zarodka/płodu to zabójstwo istoty żyjącej - to odpowiedzialna jest tylko kobieta, która jej dokonuje, bo to ona podejmuje decyzje, bo tylko ona może taką decyzję podjąć. Pomijam wykonanie aborcji bez zgody a nawet wiedzy kobiety. Niestety, ale ściganie osób tzw. pomagających to marny substytut odpowiedzialności osoby, która ją w rzeczywistości powinna ponieść. Bo niby czym się rózni aborcja dokonana samodzielnie przez kobietę, od aborcji dokonanej z pomocą osoby trzeciej. Niczym. Skutek jest ten sam. Jednak próby karnego ścigania aborcji, to jest zaklinanie rzeczywistości. A szukania sposobów dowodzenia dokonania przez kobietę aborcji, nawet nie chce mi sie komentować, to nawet już nie jest przygłupie, to jest już histeria oszołomów.
Natomiast krąg osób 'pomagających' może być bardzo szeroki, począwszy od lekarza a skończywszy nawet na osobie dającej sposobność (wiedzę na ten temat jak to zrobić, dostarczającą środki farmakologiczne itd.).
Jak widać jesteśmy społeczeństwem które nadal czuje w sobie misję narzucania światopoglądu i regulowania innym życia.
Jak widać jesteśmy społeczeństwem które nadal czuje w sobie misję narzucania światopoglądu i regulowania innym życia.
Każde społeczeństwo takie jest w mniejszym lub większym zakresie. Od tego są społeczeństwa żeby określać zasady na jakich jednostki mogą brać udział w życiu społeczeństwa. W większości krajów Europy nie można sobie chodzić publicznie ze swastyką i głosić, że Hitler to był fajny gość i zrobił dużo dobrej roboty. W USA zaś można, bo tam uznają, że jednostka ma prawo wierzyć w każdą bzdurę i nawet ją publicznie głosić. Nie twierdzę, że któreś rozwiązanie jest lepsze. Są po prostu inne. Czy to znaczy, że u nas ma być jak w USA? Czy jak w Niemczech? Ja jestem przeciwny aborcji i zawsze będę przeciw jej legalizacji w Polsce ale nie przeszkadza mi, że ktoś jest za. Ba, ma święte prawo działać na rzecz jej legalizacji, przekonywać i próbować metodami parlamentarnymi zmienić prawo. Tak samo jak ci co chcą zaostrzyć mają takie samo prawo działać w kierunku zaostrzenia. Tak więc raczej nie oczekujcie, że będę życzył powodzenia, bo wtedy ja będę musiał chodzić na jakieś białe marsze ale próbujcie
W sprawie aborcji, a w szczególności jest zaostrzenia prawo do decydowania mają przede wszystkim kobiety, bo one poniosą konsekwencje realizacji tego prawa. I dlatego temat aborcji jest taki specyficzny. Ty tego prawa nie odczujesz na własnej skórze jako mężczyzna, więc wypowiadasz się w sprawie, która Ciebie tak naprawdę nie dotyczy. No sorry Snake, ale taka rzeczywistość.
W sprawie aborcji, a w szczególności jest zaostrzenia prawo do decydowania mają przede wszystkim kobiety, bo one poniosą konsekwencje realizacji tego prawa. I dlatego temat aborcji jest taki specyficzny. Ty tego prawa nie odczujesz na własnej skórze jako mężczyzna, więc wypowiadasz się w sprawie, która Ciebie tak naprawdę nie dotyczy. No sorry Snake, ale taka rzeczywistość.
No sorry ale to raczej wy nie chcecie dopuścić do siebie tej oczywistej prawdy, że w każdym państwie (poza tymi z jakąś dyskryminacją) prawo do decydowania mają wszyscy dorośli obywatele. Innej prawdy nigdy nie będzie więc pozostaje wam albo się na nią nadal obrażać albo zacząć działać wg reguł tej prawdy. To pierwsze działanie jest askuteczne jak mawia prezes. Oczywiście to wolny kraj więc każdy może się dowolnie obrażać na co tylko zechce i ile zechce. Co kto lubi. To tak w odniesieniu do odbierania mężczyznom głosu. Po drugie, nawet odejmując mężczyzn wcale tak bardzo sytuacja "wam" się nie polepszy, bo jest od groma kobiet, które nie są za liberalizacją. Im też zabierzesz prawo głosu? Bo nie wiem, są już stare albo skażone ideologią jakiejś religii albo pewnie zwyczajnie głupie? Ach i wtedy wreszcie osiągniecie ideał - o sprawach aborcji będą się wypowiadać tylko młode, mądre, nowoczesne kobiety zwolenniczki prawa do aborcji. Jak wtedy przegrać?
Tak? A kiedy planujesz zajść w ciążę? A może w którejś już byłeś? Dla mnie odpowiedź na te pytania jest tą oczywistą prawdą.
Odnoszę wrażenie, że wypowiadasz się w tonie męskiej dominacji z prześmiewczą nutą pobłażania, nie przyjmujac do wiadomości, ze są takie aspekty życia ludzkiego, których nigdy nie będzie się dało utrzymać w społecznych ryzach z uwagi na określony swiatopogląd, więc jakiekolwiek zakazy są z góry skazane na niepowodzenie.
To standard, że nieudacznikom nie tyle chodzi o mityczną ochronę życia a kontrolę. I to nie przypadek, że tę kontrolę próbują narzucić kobietom ci sami, którzy nie widza molestowania, dla których żadna kobieta mówiąca o doświadczeniu molestowania nie jest wiarygodna albo wręcz podejrzana. Zawsze są gotowi oceniać moralnośc kobiet, rzecz jasna przy zastosowaniu podwójnych standardów.
@opolanka - przyjechałam specjalnie do Polski na protest, bylam też wcześniej na protestach pod kurią. Przeżycie super, tyle świetnych ludzi, również znanych. Jest moc
A jako wisienka na torcie, paru antychoiców ze swoimi oszukańczymi banerami mającymi przedstawiać rozszarpane płody po aborcji a tak naprawdę przedstawiające płody po późnych poronieniach. Żałosnie wyglądali i trochę wyszli z formy, bo jeden chciał nam, cytuję, 'pierd....nąc'.
Jest moc w kobietach, a było z nami wielu fajnych facetów.
To standard, że nieudacznikom nie tyle chodzi o mityczną ochronę życia a kontrolę. I to nie przypadek, że tę kontrolę próbują narzucić kobietom ci sami, którzy nie widza molestowania, dla których żadna kobieta mówiąca o doświadczeniu molestowania nie jest wiarygodna albo wręcz podejrzana. Zawsze są gotowi oceniać moralnośc kobiet, rzecz jasna przy zastosowaniu podwójnych standardów.
@opolanka - przyjechałam specjalnie do Polski na protest, bylam też wcześniej na protestach pod kurią. Przeżycie super, tyle świetnych ludzi, również znanych. Jest moc
A jako wisienka na torcie, paru antychoiców ze swoimi oszukańczymi banerami mającymi przedstawiać rozszarpane płody po aborcji a tak naprawdę przedstawiające płody po późnych poronieniach. Żałosnie wyglądali i trochę wyszli z formy, bo jeden chciał nam, cytuję, 'pierd....nąc'.
Jest moc w kobietach, a było z nami wielu fajnych facetów.
ano
szczególnie to widać u niektorych panów w tym wątku
Ja jestem za prawem do aborcji do 12- tego tygodnia, ale też za prawem ojców do decydowania o swoim dziecku. Co innego jak laska zaliczy przygodę i wpadnie (ojca wtedy praktycznie nie zna i nigdy nie namierzy), a co innego jak do poczęcia dochodzi w związku.
Pisząc to mam wrażenie, że obecne permisywne klimaty są zabójcze dla kobiet. Bzykanie się bez ładu i składu przynosi jedynie chaos i niespełnienie dla WIĘKSZOŚCI kobiet. Już nie mówiąc o potencjalnym urodzeniu dziecka bez ojca.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 … 10 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Czarny piątek 23.03
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024