Roxann ja obstawiam, że rozstali się jak zawsze. I ona na nie wie, że to już na zawsze. Może się mylę. Nie wykluczam tego.
Tylko Alsoski może rozwiać nasze wątpliwości.
Szary80 napisał/a:Ja nie mialem kochanki tak apropo i nigdy sie czyimis uczuciami nie bawilem. Jest jedna prosta zasada,ze jak sie mówi A to potem jest B a nie podwijanie ogona bo sie tylek pali. Bawic to sie mozna w piaskownicy a nie w zyciu. Jak sie cos zaczyna to sie to konczy kiedy sie cos wspolnie niby planowalo. Bylo minelo trzeba zyc dalej.
Dlatego napisałam, że nie znam Twego wątku (albo nie pamiętam), czytam wybiórczo, wypowiadam w wybranych... Zasugerowałam się wcześniejszymi postami... Zwracam honor
Luzik
Roxann ja obstawiam, że rozstali się jak zawsze. I ona na nie wie, że to już na zawsze. Może się mylę. Nie wykluczam tego.
Tylko Alsoski może rozwiać nasze wątpliwości.
Odniosłam wrażenie, że on nie zostawił jej bez słowa, że sobie to wyjasnili. Tylko, że ona chce jeszcze porozmawiać, a on juz nie. Uwazam, że skoro i tak ją widzi, to może ją jeszcze wysłuchać.
Roxann napisał/a:Szary80 napisał/a:Obys w tym wytrwal bo nie jednej pokusie bedziesz musial odmowic a bedzie ich jeszcze wiele w twoim zyciu. To masz jak w banku.
Jeżeli Alsoski wytrwa pierwszy miesiąc, to potem będzie mu łatwiej odmówić kolejnym pokusom. Mało tego, kiedy już uwolni emocjonalnie od kochanki, będzie miał kompletnie inne spojrzenie na takie zdawałoby się "niewinne" romanse, czy nawet flirty. Nie będą już one dla niego takie atrakcyjne, bo będzie wiedział, jak to wszystko działa.
Poza tym uzyska zupełnie nową jakość życia, świadomości i samokontroli.
Szary80, pisałeś wcześniej o tym, że kolejnym etapem, z którym przyjdzie się zmierzyć Alskoskiemu, to uczucie pustki... początkowo pewnie tak, ale jak sobie w głowie zacznie wszystko układać, to zrozumie, że nie ma za czym tęsknić. Że jest wiele innych sposobów by umilić sobie życie, dających adrenalinę. Wielokrotnie tu padało porównanie do osoby uzależnionej - narkomana czy alkoholika. Jeśli ktoś wyjdzie z nałogu, nie ma już potrzeby i ochoty na kolejną dawkę. Bo wie, że to igranie z ogniem, poczucie chwilowego "szczęścia", które działa destrukcyjnie nie tylko na niego ale i bliskie osoby, otoczenie. Nawet jeśli zrobi to w ukryciu, to będzie świadczyło tylko o jego słabości i zakłamaniu - braku kontroli nad sobą, swoim życiem. Nic dziwnego, że np Autor wątku, pomimo, że wydawałoby się, że ma wszystko jest w gruncie rzeczy samotny i nieszczęśliwy. Bo jak sam określił czuje się jakby bił głową w mur, za którym jest pustka. Osoba zdrowa i silna psychicznie nie dopuściłaby do takiego stanu rzeczy. Nie trwała w marazmie. Tylko zaczęła działać, robić coś by tą sytuację zmienić.
Nie znam albo nie pamiętam Twojego wątku, ale jeśli kochanka zrobiła Cię w konia, to też sam jesteś po części sobie winien, że na to pozwoliłeś. Jesteś dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem, więc tak jak pisała Horses, określenia typu "pozwolił", "zabronił" czy "obiecał"... są co najmniej dziecinne i śmieszne.
Poza tym jak można mieć pretensje do zdrajcy, że oszukał? To tak jakby mieć pretensje do złodzieja, że cię okradł, kiedy użyczyłeś mu swego mieszkania bo nie miał gdzie się podziać. Nawet jeśli miałeś dobre intencje... pretensje powinieneś mieć głownie do siebie. Sorry....Ja nie mialem kochanki tak apropo i nigdy sie czyimis uczuciami nie bawilem. Jest jedna prosta zasada,ze jak sie mówi A to potem jest B a nie podwijanie ogona bo sie tylek pali. Bawic to sie mozna w piaskownicy a nie w zyciu. Jak sie cos zaczyna to sie to konczy kiedy sie cos wspolnie niby planowalo. Bylo minelo trzeba zyc dalej.
Też myslałam, że miałeś kochankę tzn byłeś z mężatką i Twoje uczucia, i deklaracje były powazne, a ona się wycofała.
Szary80 napisał/a:Roxann napisał/a:Jeżeli Alsoski wytrwa pierwszy miesiąc, to potem będzie mu łatwiej odmówić kolejnym pokusom. Mało tego, kiedy już uwolni emocjonalnie od kochanki, będzie miał kompletnie inne spojrzenie na takie zdawałoby się "niewinne" romanse, czy nawet flirty. Nie będą już one dla niego takie atrakcyjne, bo będzie wiedział, jak to wszystko działa.
Poza tym uzyska zupełnie nową jakość życia, świadomości i samokontroli.
Szary80, pisałeś wcześniej o tym, że kolejnym etapem, z którym przyjdzie się zmierzyć Alskoskiemu, to uczucie pustki... początkowo pewnie tak, ale jak sobie w głowie zacznie wszystko układać, to zrozumie, że nie ma za czym tęsknić. Że jest wiele innych sposobów by umilić sobie życie, dających adrenalinę. Wielokrotnie tu padało porównanie do osoby uzależnionej - narkomana czy alkoholika. Jeśli ktoś wyjdzie z nałogu, nie ma już potrzeby i ochoty na kolejną dawkę. Bo wie, że to igranie z ogniem, poczucie chwilowego "szczęścia", które działa destrukcyjnie nie tylko na niego ale i bliskie osoby, otoczenie. Nawet jeśli zrobi to w ukryciu, to będzie świadczyło tylko o jego słabości i zakłamaniu - braku kontroli nad sobą, swoim życiem. Nic dziwnego, że np Autor wątku, pomimo, że wydawałoby się, że ma wszystko jest w gruncie rzeczy samotny i nieszczęśliwy. Bo jak sam określił czuje się jakby bił głową w mur, za którym jest pustka. Osoba zdrowa i silna psychicznie nie dopuściłaby do takiego stanu rzeczy. Nie trwała w marazmie. Tylko zaczęła działać, robić coś by tą sytuację zmienić.
Nie znam albo nie pamiętam Twojego wątku, ale jeśli kochanka zrobiła Cię w konia, to też sam jesteś po części sobie winien, że na to pozwoliłeś. Jesteś dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem, więc tak jak pisała Horses, określenia typu "pozwolił", "zabronił" czy "obiecał"... są co najmniej dziecinne i śmieszne.
Poza tym jak można mieć pretensje do zdrajcy, że oszukał? To tak jakby mieć pretensje do złodzieja, że cię okradł, kiedy użyczyłeś mu swego mieszkania bo nie miał gdzie się podziać. Nawet jeśli miałeś dobre intencje... pretensje powinieneś mieć głownie do siebie. Sorry....Ja nie mialem kochanki tak apropo i nigdy sie czyimis uczuciami nie bawilem. Jest jedna prosta zasada,ze jak sie mówi A to potem jest B a nie podwijanie ogona bo sie tylek pali. Bawic to sie mozna w piaskownicy a nie w zyciu. Jak sie cos zaczyna to sie to konczy kiedy sie cos wspolnie niby planowalo. Bylo minelo trzeba zyc dalej.
Też myslałam, że miałeś kochankę tzn byłeś z mężatką i Twoje uczucia, i deklaracje były powazne, a ona się wycofała.
To byla mezatka i nadal jest ale to dluga historia by to wszystko tutaj opisac. Ja ze swoich deklaracji sie wywiazalem a Ona nie.Nadzieje mi zrobila i chyba to zabolalo najbardziej. Chyba nie ma nikogo kto na powaznie by nie wzial slow " Jak bede w Pl to wpadne do prawnika pogadac na temat rozwodu " to byly jej slowa. U mnie nie bylo tylko tematu ze chodzi tylko o seks ale o cos powazniejszego i ona o tym wiedziala. Ani przez moment nie traktowalem jej jak przygody jak panowie w tym temacie.
To byla mezatka i nadal jest ale to dluga historia by to wszystko tutaj opisac. Ja ze swoich deklaracji sie wywiazalem a Ona nie.Nadzieje mi zrobila i chyba to zabolalo najbardziej. Chyba nie ma nikogo kto na powaznie by nie wzial slow " Jak bede w Pl to wpadne do prawnika pogadac na temat rozwodu " to byly jej slowa. U mnie nie bylo tylko tematu ze chodzi tylko o seks ale o cos powazniejszego i ona o tym wiedziala. Ani przez moment nie traktowalem jej jak przygody jak panowie w tym temacie.
To była mężatka, pisała/mówiła o rozwodzie ale nie była kochanką.. ciekawe... O jakich deklaracjach więc mówisz, smssowych? Wybacz sarkazm, ale nie ogarniam.
Ja nie mialem kochanki tak apropo i nigdy sie czyimis uczuciami nie bawilem. Jest jedna prosta zasada,ze jak sie mówi A to potem jest B a nie podwijanie ogona bo sie tylek pali. Bawic to sie mozna w piaskownicy a nie w zyciu. Jak sie cos zaczyna to sie to konczy kiedy sie cos wspolnie niby planowalo. Bylo minelo trzeba zyc dalej.
No sorry, nic w przyrodzie nie ginie... aż weszłam na Twój profil.. i tam co?
Witam.Problem jak wiele tutaj otoz jestem kochankiem mezatki od 2 lat.
Słabe to...
To była mężatka, pisała/mówiła o rozwodzie ale nie była kochanką.. ciekawe... O jakich deklaracjach więc mówisz, smssowych? Wybacz sarkazm, ale nie ogarniam.
Sarkazm i cynizm Roxann. Rozumiem, że tego Cię nauczył romans. Dodaj do swoich cech jeszcze empatię.
Byłaś w takim miejscu. Wiesz jak to jest, a mimo to po takim czasie stosujesz dalej mechanizmy obronne.
Szary80 napisał/a:To byla mezatka i nadal jest ale to dluga historia by to wszystko tutaj opisac. Ja ze swoich deklaracji sie wywiazalem a Ona nie.Nadzieje mi zrobila i chyba to zabolalo najbardziej. Chyba nie ma nikogo kto na powaznie by nie wzial slow " Jak bede w Pl to wpadne do prawnika pogadac na temat rozwodu " to byly jej slowa. U mnie nie bylo tylko tematu ze chodzi tylko o seks ale o cos powazniejszego i ona o tym wiedziala. Ani przez moment nie traktowalem jej jak przygody jak panowie w tym temacie.
To była mężatka, pisała/mówiła o rozwodzie ale nie była kochanką.. ciekawe... O jakich deklaracjach więc mówisz, smssowych? Wybacz sarkazm, ale nie ogarniam.
No jakie smsowe. Mieszkamy w tym samym miescie i to byl temat w cztery oczy. Ja bylem jej kochankiem.
Szary80 napisał/a:Ja nie mialem kochanki tak apropo i nigdy sie czyimis uczuciami nie bawilem. Jest jedna prosta zasada,ze jak sie mówi A to potem jest B a nie podwijanie ogona bo sie tylek pali. Bawic to sie mozna w piaskownicy a nie w zyciu. Jak sie cos zaczyna to sie to konczy kiedy sie cos wspolnie niby planowalo. Bylo minelo trzeba zyc dalej.
No sorry, nic w przyrodzie nie ginie... aż weszłam na Twój profil.. i tam co?
Szary80 napisał/a:Witam.Problem jak wiele tutaj otoz jestem kochankiem mezatki od 2 lat.
Słabe to...
Co jest slabe bo nie rozumiem.
Roxann napisał/a:To była mężatka, pisała/mówiła o rozwodzie ale nie była kochanką.. ciekawe... O jakich deklaracjach więc mówisz, smssowych? Wybacz sarkazm, ale nie ogarniam.
Sarkazm i cynizm Roxann. Rozumiem, że tego Cię nauczył romans. Dodaj do swoich cech jeszcze empatię.
Byłaś w takim miejscu. Wiesz jak to jest, a mimo to po takim czasie stosujesz dalej mechanizmy obronne.
Nie kochana, ja z tego już wyszłam i dlatego mogę sobie na to pozwolić, i jeśli zauważyłaś często trzymam stronę małżeństwa.
Gdzie tu widzisz mechanizmy obronne? Ja widzę naiwności i głupotę. Tzn w poście pod którym napisałam odpowiedź, którą przytoczyłaś.
532 2018-04-19 19:23:40 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-04-19 19:43:06)
Roxann napisał/a:Szary80 napisał/a:Ja nie mialem kochanki tak apropo i nigdy sie czyimis uczuciami nie bawilem. Jest jedna prosta zasada,ze jak sie mówi A to potem jest B a nie podwijanie ogona bo sie tylek pali. Bawic to sie mozna w piaskownicy a nie w zyciu. Jak sie cos zaczyna to sie to konczy kiedy sie cos wspolnie niby planowalo. Bylo minelo trzeba zyc dalej.
No sorry, nic w przyrodzie nie ginie... aż weszłam na Twój profil.. i tam co?
Szary80 napisał/a:Witam.Problem jak wiele tutaj otoz jestem kochankiem mezatki od 2 lat.
Słabe to...
Co jest slabe bo nie rozumiem.
No właśnie to co piszesz.
Edit: ciekawą masz interpretację.. Ty byłeś jej kochankiem ale ona twoją kochanką nie. Bo ona była mężatką a Ty wolny? To co ona sypiała z Tobą a Ty z nią nie? Nie rozumiem..
Edit 2: może ja coś źle rozumiem, ale dla mnie każda osoba z którą sypiam jest kochankiem... ba mąż/żona też są kochankami...
alsoski001 napisał/a:A nie lepiej uciąć sprawę i nie rozdrapywać ran? Ona powiedziała ze ma dosyć, ze nie może tak dłużej żyć, i chce to zakończyć. Wiem, ze mnie bardzo kocha. W końcu przyznałem jej racje, ze tak dłużej nie damy rady i okay - nie spotkamy się więcej (choć widujemy się w pracy służbowo). Jest mi strasznie ciężko, jej pewnie jeszcze bardziej. Po co do tego wracać? Spotkamy się, a wtedy jestem niemal pewien ona podejmie jakieś kroki aby zbliżyć się do mnie wbrew temu co sama wczesniej deklaruje a ja nie wiem co zrobie - boje się, ze mogę jej ulec.
Powiedzieliśmy sobie „żegnaj” i chyba lepiej niech tak zostanie.Taki jesteś pewny i dumny ze swojej decyzji a boisz się, że jej ulegniesz jak się spotkacie? Groteskowe, nie uważasz?
Moim zdaniem nie lepiej. Ja zostałam bez takiej właśnie rozmowy. Oddałabym wszystko za nią. Dokładnie o to mi chodzi, co Horses napisała:
horses napisał/a:Chodzi o szczera rozmowę. Ból i tak bedzie, ale nie będzie miała poczucia zeszmacenia. Jesli naprawdę Ciebie kocha i jest ok to zrozumie
.
Roxann napisał/a:.
.
horses napisał/a:.
?
alsoski001 napisał/a:?
alsoski001 napisał/a:.
:
...
?
Powiedz nam W takim razie czego oczekiwałas od takiej rozmowy? Co by ci to dało? Przecież nie wierzysz w to, ze taka rozmowa zmieniłaby decyzje - co najwyżej rozdrapala rany.
aloski001-----Dzięki. Szkoda ze trafiłem tutaj dopiero teraz , tzn po fakcie...
Moja historia jest bardzo podobna - wielomiesięczny romans z koleżanka z pracy, podwójne życie, brak zdecydowania (chociaż kochanka wolna ale z zobowiązaniami). Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu z żona i odejściem od niej i dzieci. Dlaczego? Bo mam dużo do stracenia: kilkanaście lat wspólnego życia, dorabiania się, osiągania sukcesu ale przy zonie, do której niewiele czuje a z drugiej strony gorąca kochanka, z która się bardzo kochamy, która jest dla mnie cudowna, bardzo atrakcyjna, ale z dzieckiem z poprzedniego związku z facetem którego znam. Problemem jest dla mnie wychowywanie cudzego dziecka a jednocześnie opuszczenie własnych dzieci (tak, wiem, ze rodzicem się pozostaje dalej, w najlepszym razie kontakty spadają o polowe), zaczynanie wszystkiego od nowa. Kochanka ma już dosyć - jest zazdrosna, chciałaby mieć mnie na wyłączność - mówi ze już nie wyrabia. Ja jestem zmęczony podwójnym życiem. Czas na decyzje, której nie potrafie podjąć. Romans zdycha (chociaż gdybym tylko się odważył kochanka czeka z otwartymi ramionami), ale w domu pustka - nie ma za bardzo do czego wracać. No i nie ma pewności, ze relacja z kochanka byłaby tak cudowna za rok, czy za 5 lat. Romans To był błąd. Tylko co dalej? Może jestem niedojrzały, może jestem egoista i narcyzem. Chciałbym to zmienić - ale jak? do kochanki nie mam odwagi sie wyprowadzić, a w domu z żona trudno wytrzymać (chociaż nie mam wyrzutów sumienia, a żona stara się jak może). Do tego z kochanka widuje się codziennie w pracy - co gorsza - pracujemy razem. Zakochałem się jak nastolatek. Koszmar.
noto jesteś straszną cipką i tylko tyle moge ci powiedzieć aż dziwie się że jakaś kobieta ciebie chciała naprawdę
najgorsi nawet nie sa zdradzacze
tylko tchórze
Szary80 napisał/a:Roxann napisał/a:No sorry, nic w przyrodzie nie ginie... aż weszłam na Twój profil.. i tam co?
Słabe to...
Co jest slabe bo nie rozumiem.
No właśnie to co piszesz.
Nie rozumiem o co ci chodzi.Zreszta daj sobie spokoj z jakimis docinkami bo to nie moj temat.
Szary80 napisał/a:Roxann napisał/a:No sorry, nic w przyrodzie nie ginie... aż weszłam na Twój profil.. i tam co?
Słabe to...
Co jest slabe bo nie rozumiem.
No właśnie to co piszesz.
Edit: ciekawą masz interpretację.. Ty byłeś jej kochankiem ale ona twoją kochanką nie. Bo ona była mężatką a Ty wolny? To co ona sypiała z Tobą a Ty z nią nie? Nie rozumiem..
Edit 2: może ja coś źle rozumiem, ale dla mnie każda osoba z którą sypiam jest kochankiem... ba mąż/żona też są kochankami...
Daj sobie na luz bo moj temat jest juz skonczony i nie przyszedlem tutaj po zadne rady.
Roxann ja obstawiam, że rozstali się jak zawsze. I ona na nie wie, że to już na zawsze. Może się mylę. Nie wykluczam tego.
Tylko Alsoski może rozwiać nasze wątpliwości.
A wiec rozwiewam wątpliwości: ona kilka razy proponowała rozstanie. Ja walczyłem aby tak się nie stało i ona ulegała. W końcu za kolejnym razem powiedziałem, ze zgadzam się, ze już się więcej nie spotkamy.
Po kilku dniach ona z kolei podjęła próbę powrotu do tego co było i wtedy jej odmówiłem (wczesniej za każdym razem ulegałem) i wtedy, po tej odmowie poczułem, ze odciąłem się emocjonalnie, ze zrobiłem coś inaczej niż zwykle. To był przełom
Tak wiec Ona chciała to skończyć ale nie potrafiła w tym wytrwać a ja czekałem na nia - aż do ostatniego razu ...
eska12 napisał/a:Roxann ja obstawiam, że rozstali się jak zawsze. I ona na nie wie, że to już na zawsze. Może się mylę. Nie wykluczam tego.
Tylko Alsoski może rozwiać nasze wątpliwości.Odniosłam wrażenie, że on nie zostawił jej bez słowa, że sobie to wyjasnili. Tylko, że ona chce jeszcze porozmawiać, a on juz nie. Uwazam, że skoro i tak ją widzi, to może ją jeszcze wysłuchać.
Nie, ona nie chce rozmawiać. Chciała za to jeszcze spróbować abyśmy do siebie wrócili. Już nie rozmawiamy w ogóle ...
Roxann napisał/a:Szary80 napisał/a:Co jest slabe bo nie rozumiem.
No właśnie to co piszesz.
Edit: ciekawą masz interpretację.. Ty byłeś jej kochankiem ale ona twoją kochanką nie. Bo ona była mężatką a Ty wolny? To co ona sypiała z Tobą a Ty z nią nie? Nie rozumiem..
Edit 2: może ja coś źle rozumiem, ale dla mnie każda osoba z którą sypiam jest kochankiem... ba mąż/żona też są kochankami...Daj sobie na luz bo moj temat jest juz skonczony i nie przyszedlem tutaj po zadne rady.
Czyli miałam rację ... ok
Ty też daj sobie na luz... wyjdzie Ci to na zdrowie.
Szary80 napisał/a:Roxann napisał/a:No sorry, nic w przyrodzie nie ginie... aż weszłam na Twój profil.. i tam co?
Słabe to...
Co jest slabe bo nie rozumiem.
No właśnie to co piszesz.
Edit: ciekawą masz interpretację.. Ty byłeś jej kochankiem ale ona twoją kochanką nie. Bo ona była mężatką a Ty wolny? To co ona sypiała z Tobą a Ty z nią nie? Nie rozumiem..
Edit 2: może ja coś źle rozumiem, ale dla mnie każda osoba z którą sypiam jest kochankiem... ba mąż/żona też są kochankami...
Tak moznaby sadzić. Uważałem się za kochanka mojej kochanki nie inaczej
aloski001-----Dzięki. Szkoda ze trafiłem tutaj dopiero teraz , tzn po fakcie...
Moja historia jest bardzo podobna - wielomiesięczny romans z koleżanka z pracy, podwójne życie, brak zdecydowania (chociaż kochanka wolna ale z zobowiązaniami). Nie umiem podjąć decyzji o rozstaniu z żona i odejściem od niej i dzieci. Dlaczego? Bo mam dużo do stracenia: kilkanaście lat wspólnego życia, dorabiania się, osiągania sukcesu ale przy zonie, do której niewiele czuje a z drugiej strony gorąca kochanka, z która się bardzo kochamy, która jest dla mnie cudowna, bardzo atrakcyjna, ale z dzieckiem z poprzedniego związku z facetem którego znam. Problemem jest dla mnie wychowywanie cudzego dziecka a jednocześnie opuszczenie własnych dzieci (tak, wiem, ze rodzicem się pozostaje dalej, w najlepszym razie kontakty spadają o polowe), zaczynanie wszystkiego od nowa. Kochanka ma już dosyć - jest zazdrosna, chciałaby mieć mnie na wyłączność - mówi ze już nie wyrabia. Ja jestem zmęczony podwójnym życiem. Czas na decyzje, której nie potrafie podjąć. Romans zdycha (chociaż gdybym tylko się odważył kochanka czeka z otwartymi ramionami), ale w domu pustka - nie ma za bardzo do czego wracać. No i nie ma pewności, ze relacja z kochanka byłaby tak cudowna za rok, czy za 5 lat. Romans To był błąd. Tylko co dalej? Może jestem niedojrzały, może jestem egoista i narcyzem. Chciałbym to zmienić - ale jak? do kochanki nie mam odwagi sie wyprowadzić, a w domu z żona trudno wytrzymać (chociaż nie mam wyrzutów sumienia, a żona stara się jak może). Do tego z kochanka widuje się codziennie w pracy - co gorsza - pracujemy razem. Zakochałem się jak nastolatek. Koszmar.noto jesteś straszną cipką i tylko tyle moge ci powiedzieć aż dziwie się że jakaś kobieta ciebie chciała naprawdę
No to dziwuj się dalej. Krzyżyk na drogę
Szary80 napisał/a:Roxann napisał/a:No właśnie to co piszesz.
Edit: ciekawą masz interpretację.. Ty byłeś jej kochankiem ale ona twoją kochanką nie. Bo ona była mężatką a Ty wolny? To co ona sypiała z Tobą a Ty z nią nie? Nie rozumiem..
Edit 2: może ja coś źle rozumiem, ale dla mnie każda osoba z którą sypiam jest kochankiem... ba mąż/żona też są kochankami...Daj sobie na luz bo moj temat jest juz skonczony i nie przyszedlem tutaj po zadne rady.
Czyli miałam rację ... ok
Ty też daj sobie na luz... wyjdzie Ci to na zdrowie.
Chyba nam obojgu. Pozdrawiam
horses napisał/a:eska12 napisał/a:Roxann ja obstawiam, że rozstali się jak zawsze. I ona na nie wie, że to już na zawsze. Może się mylę. Nie wykluczam tego.
Tylko Alsoski może rozwiać nasze wątpliwości.Odniosłam wrażenie, że on nie zostawił jej bez słowa, że sobie to wyjasnili. Tylko, że ona chce jeszcze porozmawiać, a on juz nie. Uwazam, że skoro i tak ją widzi, to może ją jeszcze wysłuchać.
Nie, ona nie chce rozmawiać. Chciała za to jeszcze spróbować abyśmy do siebie wrócili. Już nie rozmawiamy w ogóle ...
Jaki wysuneles z tego wniosek kolezko bo ja znalazlem jeden i to bardzo wazny. Ona zyla nadzieja.
eska12 napisał/a:Roxann ja obstawiam, że rozstali się jak zawsze. I ona na nie wie, że to już na zawsze. Może się mylę. Nie wykluczam tego.
Tylko Alsoski może rozwiać nasze wątpliwości.A wiec rozwiewam wątpliwości: ona kilka razy proponowała rozstanie. Ja walczyłem aby tak się nie stało i ona ulegała. W końcu za kolejnym razem powiedziałem, ze zgadzam się, ze już się więcej nie spotkamy.
Po kilku dniach ona z kolei podjęła próbę powrotu do tego co było i wtedy jej odmówiłem (wczesniej za każdym razem ulegałem) i wtedy, po tej odmowie poczułem, ze odciąłem się emocjonalnie, ze zrobiłem coś inaczej niż zwykle. To był przełom
Tak wiec Ona chciała to skończyć ale nie potrafiła w tym wytrwać a ja czekałem na nia - aż do ostatniego razu ...
A ja.mysle ze to jeszcze nie koniec
546 2018-04-19 20:12:37 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-04-19 20:15:44)
Roxann napisał/a:Szary80 napisał/a:Daj sobie na luz bo moj temat jest juz skonczony i nie przyszedlem tutaj po zadne rady.
Czyli miałam rację ... ok
Ty też daj sobie na luz... wyjdzie Ci to na zdrowie.
Chyba nam obojgu. Pozdrawiam
No nie...
Również pozdrawiam
alsoski001 napisał/a:horses napisał/a:Odniosłam wrażenie, że on nie zostawił jej bez słowa, że sobie to wyjasnili. Tylko, że ona chce jeszcze porozmawiać, a on juz nie. Uwazam, że skoro i tak ją widzi, to może ją jeszcze wysłuchać.
Nie, ona nie chce rozmawiać. Chciała za to jeszcze spróbować abyśmy do siebie wrócili. Już nie rozmawiamy w ogóle ...
Jaki wysuneles z tego wniosek kolezko bo ja znalazlem jeden i to bardzo wazny. Ona zyla nadzieja.
Tak, żyła nadzieja. Ale teRaz trzeba było podjąć decyzje- dalej się już tak żyć nie dało.
alsoski001 napisał/a:eska12 napisał/a:Roxann ja obstawiam, że rozstali się jak zawsze. I ona na nie wie, że to już na zawsze. Może się mylę. Nie wykluczam tego.
Tylko Alsoski może rozwiać nasze wątpliwości.A wiec rozwiewam wątpliwości: ona kilka razy proponowała rozstanie. Ja walczyłem aby tak się nie stało i ona ulegała. W końcu za kolejnym razem powiedziałem, ze zgadzam się, ze już się więcej nie spotkamy.
Po kilku dniach ona z kolei podjęła próbę powrotu do tego co było i wtedy jej odmówiłem (wczesniej za każdym razem ulegałem) i wtedy, po tej odmowie poczułem, ze odciąłem się emocjonalnie, ze zrobiłem coś inaczej niż zwykle. To był przełom
Tak wiec Ona chciała to skończyć ale nie potrafiła w tym wytrwać a ja czekałem na nia - aż do ostatniego razu ...
A ja.mysle ze to jeszcze nie koniec
Mysle, ze koniec. Obiecałem tu komuś ze dam znac jak się sprawy maja. Najpierw tydzień, potem miesiąc ..
Szary80 napisał/a:alsoski001 napisał/a:Nie, ona nie chce rozmawiać. Chciała za to jeszcze spróbować abyśmy do siebie wrócili. Już nie rozmawiamy w ogóle ...
Jaki wysuneles z tego wniosek kolezko bo ja znalazlem jeden i to bardzo wazny. Ona zyla nadzieja.
Tak, żyła nadzieja. Ale teRaz trzeba było podjąć decyzje- dalej się już tak żyć nie dało.
Nie da sie zyc bedac na boku. Czy bedziesz zalowal czas pokaze. Skoro zdecydowales sie odejsc to sie tego trzymaj bo nie ma sensu komus metlika w glowie robic niezdecydowaniem i to w tak powaznej sprawie. Ona chciala tylko ty nie mogles.
Szary80 napisał/a:alsoski001 napisał/a:A wiec rozwiewam wątpliwości: ona kilka razy proponowała rozstanie. Ja walczyłem aby tak się nie stało i ona ulegała. W końcu za kolejnym razem powiedziałem, ze zgadzam się, ze już się więcej nie spotkamy.
Po kilku dniach ona z kolei podjęła próbę powrotu do tego co było i wtedy jej odmówiłem (wczesniej za każdym razem ulegałem) i wtedy, po tej odmowie poczułem, ze odciąłem się emocjonalnie, ze zrobiłem coś inaczej niż zwykle. To był przełom
Tak wiec Ona chciała to skończyć ale nie potrafiła w tym wytrwać a ja czekałem na nia - aż do ostatniego razu ...
A ja.mysle ze to jeszcze nie koniec
Mysle, ze koniec. Obiecałem tu komuś ze dam znac jak się sprawy maja. Najpierw tydzień, potem miesiąc ..
Luzik tez bede to sledzil
Z jednej strony w życiu staram się kierować zasadą: " jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś".
Z drugiej strony ludzie które wchodzą w romanse z mężatkami/żonatymi powinni mieć pretensje głównie do siebie, bo to jest pewnego rodzaju naiwność, wręcz niebezpieczna dla nich samych. Jak danie się złapać na oferty telemarketera. Niby ich oszukano, ale jednak powinni być rozsądniejsi i przewidywać dwa ruchy w przyszłość, jeśli chcą żyć bezpiecznie. Szary80 rozumiem cię i twój żal, ale jednak to ty byłeś tym trzecim, od samego początku. Trzeba przyjąć to na klatę i szukać gdzie indziej. Sam postąpiłeś świńsko wobec jej męża, nawet jeśli go nigdy nie widziałeś na oczy, a on też ma pewne prawo do szczęścia, tak jak i jego żona. Dlatego uszanuj jej decyzję i wyciągnij wnioski na przyszłość.
Z jednej strony w życiu staram się kierować zasadą: " jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś".
Z drugiej strony ludzie które wchodzą w romanse z mężatkami/żonatymi powinni mieć pretensje głównie do siebie, bo to jest pewnego rodzaju naiwność, wręcz niebezpieczna dla nich samych. Jak danie się złapać na oferty telemarketera. Niby ich oszukano, ale jednak powinni być rozsądniejsi i przewidywać dwa ruchy w przyszłość, jeśli chcą żyć bezpiecznie. Szary80 rozumiem cię i twój żal, ale jednak to ty byłeś tym trzecim, od samego początku. Trzeba przyjąć to na klatę i szukać gdzie indziej. Sam postąpiłeś świńsko wobec jej męża, nawet jeśli go nigdy nie widziałeś na oczy, a on też ma pewne prawo do szczęścia, tak jak i jego żona. Dlatego uszanuj jej decyzję i wyciągnij wnioski na przyszłość.
Niby masz racje i nie chce polemizowac kto zawinil. Nauczka pozostanie i dzieki za komentarz.
najgorsi nawet nie sa zdradzacze
tylko tchórze
O, powiedzial/a co wiedział/a
Może zechcesz rozwinac jakoś te światła myśl?
Biały napisał/a:Z jednej strony w życiu staram się kierować zasadą: " jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś".
Z drugiej strony ludzie które wchodzą w romanse z mężatkami/żonatymi powinni mieć pretensje głównie do siebie, bo to jest pewnego rodzaju naiwność, wręcz niebezpieczna dla nich samych. Jak danie się złapać na oferty telemarketera. Niby ich oszukano, ale jednak powinni być rozsądniejsi i przewidywać dwa ruchy w przyszłość, jeśli chcą żyć bezpiecznie. Szary80 rozumiem cię i twój żal, ale jednak to ty byłeś tym trzecim, od samego początku. Trzeba przyjąć to na klatę i szukać gdzie indziej. Sam postąpiłeś świńsko wobec jej męża, nawet jeśli go nigdy nie widziałeś na oczy, a on też ma pewne prawo do szczęścia, tak jak i jego żona. Dlatego uszanuj jej decyzję i wyciągnij wnioski na przyszłość.Niby masz racje i nie chce polemizowac kto zawinil. Nauczka pozostanie i dzieki za komentarz.
Szary, popieram to co napisał kolega wyżej. Ale nie rozpatruj sytuacji w kontekście winy i nauczki i wybacz tej kobiecie. 2 lata to długo- weszliście w romans, przeżyliście pewnie piękne chwile, przekonałeś się, że umiesz kogoś kochać. Nie było Wam pisane, wspominaj co dobre- i idź dalej.. Jesteś wciąż młody i wiele wolnych kobiet spotkasz, pozdrawiam
Szary80 napisał/a:Biały napisał/a:Z jednej strony w życiu staram się kierować zasadą: " jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś".
Z drugiej strony ludzie które wchodzą w romanse z mężatkami/żonatymi powinni mieć pretensje głównie do siebie, bo to jest pewnego rodzaju naiwność, wręcz niebezpieczna dla nich samych. Jak danie się złapać na oferty telemarketera. Niby ich oszukano, ale jednak powinni być rozsądniejsi i przewidywać dwa ruchy w przyszłość, jeśli chcą żyć bezpiecznie. Szary80 rozumiem cię i twój żal, ale jednak to ty byłeś tym trzecim, od samego początku. Trzeba przyjąć to na klatę i szukać gdzie indziej. Sam postąpiłeś świńsko wobec jej męża, nawet jeśli go nigdy nie widziałeś na oczy, a on też ma pewne prawo do szczęścia, tak jak i jego żona. Dlatego uszanuj jej decyzję i wyciągnij wnioski na przyszłość.Niby masz racje i nie chce polemizowac kto zawinil. Nauczka pozostanie i dzieki za komentarz.
Szary, popieram to co napisał kolega wyżej. Ale nie rozpatruj sytuacji w kontekście winy i nauczki i wybacz tej kobiecie. 2 lata to długo- weszliście w romans, przeżyliście pewnie piękne chwile, przekonałeś się, że umiesz kogoś kochać. Nie było Wam pisane, wspominaj co dobre- i idź dalej.. Jesteś wciąż młody i wiele wolnych kobiet spotkasz, pozdrawiam
Czas zrobi swoje.Dziekuje za mile slowa i rowniez pozdrawiam
horses napisał/a:eska12 napisał/a:Roxann ja obstawiam, że rozstali się jak zawsze. I ona na nie wie, że to już na zawsze. Może się mylę. Nie wykluczam tego.
Tylko Alsoski może rozwiać nasze wątpliwości.Odniosłam wrażenie, że on nie zostawił jej bez słowa, że sobie to wyjasnili. Tylko, że ona chce jeszcze porozmawiać, a on juz nie. Uwazam, że skoro i tak ją widzi, to może ją jeszcze wysłuchać.
Nie, ona nie chce rozmawiać. Chciała za to jeszcze spróbować abyśmy do siebie wrócili. Już nie rozmawiamy w ogóle ...
Skoro to tak wygląda to masz rację, że nie ma sensu rozmawiać. W końcu zrobiłeś to o co prosiła wiele razy. Zakończyłeś...
Ela210 napisał/a:Szary80 napisał/a:Niby masz racje i nie chce polemizowac kto zawinil. Nauczka pozostanie i dzieki za komentarz.
Szary, popieram to co napisał kolega wyżej. Ale nie rozpatruj sytuacji w kontekście winy i nauczki i wybacz tej kobiecie. 2 lata to długo- weszliście w romans, przeżyliście pewnie piękne chwile, przekonałeś się, że umiesz kogoś kochać. Nie było Wam pisane, wspominaj co dobre- i idź dalej.. Jesteś wciąż młody i wiele wolnych kobiet spotkasz, pozdrawiam
Czas zrobi swoje.Dziekuje za mile slowa i rowniez pozdrawiam
Kochanek, nie kochanek... bez znaczenia teraz. Otrząśnij się i do przodu
Szary80 napisał/a:Ela210 napisał/a:Szary, popieram to co napisał kolega wyżej. Ale nie rozpatruj sytuacji w kontekście winy i nauczki i wybacz tej kobiecie. 2 lata to długo- weszliście w romans, przeżyliście pewnie piękne chwile, przekonałeś się, że umiesz kogoś kochać. Nie było Wam pisane, wspominaj co dobre- i idź dalej.. Jesteś wciąż młody i wiele wolnych kobiet spotkasz, pozdrawiam
Czas zrobi swoje.Dziekuje za mile slowa i rowniez pozdrawiam
Kochanek, nie kochanek... bez znaczenia teraz. Otrząśnij się i do przodu
Luzik czas zrobi swoje. Pozdrawiam
alsoski001 napisał/a:Romans w pracy - teraz tez jestem taki mądry, ale wtedy gdy się to zaczynało przychodzi zaćmienie umysłu, a potem jak się człowiek zakocha to planuje wspólna przyszłość i takie tam .... Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy trzeba sprawe odkręcać. Ale kto by o tym myślał na początku, gdy jest pięknie ?
Hm... ludzie używający największej zdobyczy ewolucyjnej czyli mózgu?
Brawo Snake.
Dorośli i dojrzali ludzie zdają sobie sprawę z konsekwencji, potrafią je przewidzieć i najpierw myślą, a nawet jeśli popełnią błąd to starają się go jak najszybciej naprawic zanim sprawa zabrnie za daleko. Chyba,że ktoś przecwaniakuje. Ale to wtedy ma niewiele wspólnego z tymi jakże dla niektórych niezrozumiałymi dwoma słowami..
alsoski001 napisał/a:Romans w pracy - teraz tez jestem taki mądry, ale wtedy gdy się to zaczynało przychodzi zaćmienie umysłu, a potem jak się człowiek zakocha to planuje wspólna przyszłość i takie tam .... Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy trzeba sprawe odkręcać. Ale kto by o tym myślał na początku, gdy jest pięknie ?
Hm... ludzie używający największej zdobyczy ewolucyjnej czyli mózgu?
Brawo Snake.
Dorośli i dojrzali ludzie zdają sobie sprawę z konsekwencji, potrafią je przewidzieć i najpierw myślą, a nawet jeśli popełnią błąd to starają się go jak najszybciej naprawic zanim sprawa zabrnie za daleko. Chyba,że ktoś przecwaniakuje. Ale to wtedy ma niewiele wspólnego z tymi jakże dla niektórych niezrozumiałymi dwoma słowami..
eska12 napisał/a:Roxann ja obstawiam, że rozstali się jak zawsze. I ona na nie wie, że to już na zawsze. Może się mylę. Nie wykluczam tego.
Tylko Alsoski może rozwiać nasze wątpliwości.A wiec rozwiewam wątpliwości: ona kilka razy proponowała rozstanie. Ja walczyłem aby tak się nie stało i ona ulegała. W końcu za kolejnym razem powiedziałem, ze zgadzam się, ze już się więcej nie spotkamy.
Po kilku dniach ona z kolei podjęła próbę powrotu do tego co było i wtedy jej odmówiłem (wczesniej za każdym razem ulegałem) i wtedy, po tej odmowie poczułem, ze odciąłem się emocjonalnie, ze zrobiłem coś inaczej niż zwykle. To był przełom
Tak wiec Ona chciała to skończyć ale nie potrafiła w tym wytrwać a ja czekałem na nia - aż do ostatniego razu ...
Czekales na nia jako na kochanke dopoki Ci nie zawadzala. Jak mebel. Teraz masz juz wprawe, wiec kup sobie nowy, tylko szybciej wyrzuc. Mniej problemow.
Po co rozmowy jakiekolwiek zreszta, trzeba bylo powiedziec 'spier...' - czy to nie to samo co 'kocham Cie ale nie mozemy byc razem'?
To jest krotsze, pokaze jaki jestes twardy, a Kobieta duzo lepiej zrozumie, bo od razu jej pokazesz, co Twoje 'kocham' bylo warte.
Mowie z punktu widzenia Kobiety.
_v_ napisał/a:najgorsi nawet nie sa zdradzacze
tylko tchórze
O, powiedzial/a co wiedział/a
Może zechcesz rozwinac jakoś te światła myśl?
Kiedys ja zrozumiesz, ale moze jeszcze nie czas:)
alsoski001 napisał/a:eska12 napisał/a:Roxann ja obstawiam, że rozstali się jak zawsze. I ona na nie wie, że to już na zawsze. Może się mylę. Nie wykluczam tego.
Tylko Alsoski może rozwiać nasze wątpliwości.A wiec rozwiewam wątpliwości: ona kilka razy proponowała rozstanie. Ja walczyłem aby tak się nie stało i ona ulegała. W końcu za kolejnym razem powiedziałem, ze zgadzam się, ze już się więcej nie spotkamy.
Po kilku dniach ona z kolei podjęła próbę powrotu do tego co było i wtedy jej odmówiłem (wczesniej za każdym razem ulegałem) i wtedy, po tej odmowie poczułem, ze odciąłem się emocjonalnie, ze zrobiłem coś inaczej niż zwykle. To był przełom
Tak wiec Ona chciała to skończyć ale nie potrafiła w tym wytrwać a ja czekałem na nia - aż do ostatniego razu ...
Czekales na nia jako na kochanke dopoki Ci nie zawadzala. Jak mebel. Teraz masz juz wprawe, wiec kup sobie nowy, tylko szybciej wyrzuc. Mniej problemow.
Po co rozmowy jakiekolwiek zreszta, trzeba bylo powiedziec 'spier...' - czy to nie to samo co 'kocham Cie ale nie mozemy byc razem'?
To jest krotsze, pokaze jaki jestes twardy, a Kobieta duzo lepiej zrozumie, bo od razu jej pokazesz, co Twoje 'kocham' bylo warte.
Mowie z punktu widzenia Kobiety.
Mysle ze jego slowa w jej kierunku byly pod wplywem euforii zwiazanej z romansem. Zyl chwila az przyszedl moment kiedy druga strona zaczela powaznie traktowac jego i cala te sytuacje. Sam tego doswiadczylem i wiem jak jest.Zgodze sie z toba w 100 % .Tutaj ile bedzie wypowiedzi tyle bedzie sporow. Jedni beda go bronic bo niby sie chlop pogubil a inni beda go karac ze sie tylko zabawil i podwinal ogon. Zgadzam sie z Toba ze tutaj zadne slowa nie pomoga i czy jej powie " nie mozemy byc razem" czy " spier....." to i tak bedzie oznaczalo to samo. Jedyne Co sie okazalo to ze gdy byl we snie i marzyl o kolejnym spotkaniu jego slowa po czasie okazaly sie bezwartosciowe.
alsoski001 napisał/a:_v_ napisał/a:najgorsi nawet nie sa zdradzacze
tylko tchórze
O, powiedzial/a co wiedział/a
Może zechcesz rozwinac jakoś te światła myśl?Kiedys ja zrozumiesz, ale moze jeszcze nie czas:)
ale co tu rozwijac?
ja mowie krotko i na temat
uzywam tez slow o czytelnym znaczeniu
serio nie ma co tu wyjasniac
i mam podobna mysl - dorosniesz to zrozumiesz
Szary80 napisał/a:Roxann napisał/a:No właśnie to co piszesz.
Edit: ciekawą masz interpretację.. Ty byłeś jej kochankiem ale ona twoją kochanką nie. Bo ona była mężatką a Ty wolny? To co ona sypiała z Tobą a Ty z nią nie? Nie rozumiem..
Edit 2: może ja coś źle rozumiem, ale dla mnie każda osoba z którą sypiam jest kochankiem... ba mąż/żona też są kochankami...Daj sobie na luz bo moj temat jest juz skonczony i nie przyszedlem tutaj po zadne rady.
Czyli miałam rację ... ok
Ty też daj sobie na luz... wyjdzie Ci to na zdrowie.
Luz na zdrowie wychodzi... Roxann, Ciebie chyba troszeczke boli, ze Szary80 w swojej historii jest przeciwienstwem Twojego kochanka, stad te malutkie szpileczki.
ZielonaKama napisał/a:alsoski001 napisał/a:O, powiedzial/a co wiedział/a
Może zechcesz rozwinac jakoś te światła myśl?Kiedys ja zrozumiesz, ale moze jeszcze nie czas:)
ale co tu rozwijac?
ja mowie krotko i na temat
uzywam tez slow o czytelnym znaczeniuserio nie ma co tu wyjasniac
i mam podobna mysl - dorosniesz to zrozumiesz
Dorosniesz to zrozumiesz. Trafne spostrzezenie.
567 2018-04-20 12:03:35 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-04-20 12:07:25)
Luz na zdrowie wychodzi... Roxann, Ciebie chyba troszeczke boli, ze Szary80 w swojej historii jest przeciwienstwem Twojego kochanka, stad te malutkie szpileczki.
Co????
Wkurzyło mnie to, że napisał, że nie miał kochanki, zaprzeczając sugestiom, że jego wypowiedzi są dlatego takie a nie inne, bo został oszukany/porzucony przez mężatkę...
Po czym pierwszy jego wątek zaczyna się od zdania "Przez 2 lata byłem kochankiem mężatki".
Dlatego napisałam, że to było słabe, że zaprzeczył... mając nawet wątek o tym... i nie miałam ochoty już z nim dyskutować... w ogóle jaki sens z nim dyskutować?
Poza tym obraz Szarego z forum jest dla mnie absolutnie pozbawiony atrakcyjności, wręcz irytuje... tylko ręce załamać... dlatego zupełnie z tym nie trafiłaś.
ZielonaKama napisał/a:Luz na zdrowie wychodzi... Roxann, Ciebie chyba troszeczke boli, ze Szary80 w swojej historii jest przeciwienstwem Twojego kochanka, stad te malutkie szpileczki.
Co????
Wkurzyło mnie to, że napisał, że nie miał kochanki, zaprzeczając sugestiom, że jego wypowiedzi są dlatego takie a nie inne, bo został oszukany/porzucony przez mężatkę...
Po czym pierwszy jego wątek zaczyna się od zdania "Przez 2 lata byłem kochankiem mężatki".
Dlatego napisałam, że to było słabe, że zaprzeczył... mając nawet wątek o tym... i nie miałam ochoty już z nim dyskutować... w ogóle jaki sens z nim dyskutować?
Moze zle mnie zrozumialas z ta kochanka. Napisalem ze bylem kochankiem mezatki i nie musialem juz nic dodawac i nigdzie sie tego nie wypieralem.
alsoski001 napisał/a:eska12 napisał/a:Roxann ja obstawiam, że rozstali się jak zawsze. I ona na nie wie, że to już na zawsze. Może się mylę. Nie wykluczam tego.
Tylko Alsoski może rozwiać nasze wątpliwości.A wiec rozwiewam wątpliwości: ona kilka razy proponowała rozstanie. Ja walczyłem aby tak się nie stało i ona ulegała. W końcu za kolejnym razem powiedziałem, ze zgadzam się, ze już się więcej nie spotkamy.
Po kilku dniach ona z kolei podjęła próbę powrotu do tego co było i wtedy jej odmówiłem (wczesniej za każdym razem ulegałem) i wtedy, po tej odmowie poczułem, ze odciąłem się emocjonalnie, ze zrobiłem coś inaczej niż zwykle. To był przełom
Tak wiec Ona chciała to skończyć ale nie potrafiła w tym wytrwać a ja czekałem na nia - aż do ostatniego razu ...
Czekales na nia jako na kochanke dopoki Ci nie zawadzala. Jak mebel. Teraz masz juz wprawe, wiec kup sobie nowy, tylko szybciej wyrzuc. Mniej problemow.
Po co rozmowy jakiekolwiek zreszta, trzeba bylo powiedziec 'spier...' - czy to nie to samo co 'kocham Cie ale nie mozemy byc razem'?
To jest krotsze, pokaze jaki jestes twardy, a Kobieta duzo lepiej zrozumie, bo od razu jej pokazesz, co Twoje 'kocham' bylo warte.
Mowie z punktu widzenia Kobiety.
Zawsze osoba z pozycji porzuconego kochanka będzie miała inne spojrzenie na sprawę niż osoba, która zdradzała i zakończyła romans. To nie jest tak że jest tylko zabawa, cynizm i wyrachowanie. W jakimś sensie generalizuję, ale osoba zakochana w kochanku na początku naprawdę wierzy w to, że pragnie odejść, rozwalić małżeństwo i że będzie miała siłę to zrobić. Dopiero po czasie klapki z oczu spadają, jak się widzi płacz dziecka i jego prośby Nie rozwodźcie się..., to tak jakby piorun w łeb strzelił na otrzeźwienie. I zaczynają przychodzić rozterki - co ja wyprawiam... A wy, którzy byliście kochankami mężatek/żonatych nigdy nie mieliście rozterek - jakie ja świństwo i podłość robię temu mężowi/żonie??? Ich dzieciom?? Czy wszystko przysłania żal nad sobą i zawiedzioną nadzieją? Tutaj nie ma czarne-białe.
ZielonaKama napisał/a:alsoski001 napisał/a:A wiec rozwiewam wątpliwości: ona kilka razy proponowała rozstanie. Ja walczyłem aby tak się nie stało i ona ulegała. W końcu za kolejnym razem powiedziałem, ze zgadzam się, ze już się więcej nie spotkamy.
Po kilku dniach ona z kolei podjęła próbę powrotu do tego co było i wtedy jej odmówiłem (wczesniej za każdym razem ulegałem) i wtedy, po tej odmowie poczułem, ze odciąłem się emocjonalnie, ze zrobiłem coś inaczej niż zwykle. To był przełom
Tak wiec Ona chciała to skończyć ale nie potrafiła w tym wytrwać a ja czekałem na nia - aż do ostatniego razu ...
Czekales na nia jako na kochanke dopoki Ci nie zawadzala. Jak mebel. Teraz masz juz wprawe, wiec kup sobie nowy, tylko szybciej wyrzuc. Mniej problemow.
Po co rozmowy jakiekolwiek zreszta, trzeba bylo powiedziec 'spier...' - czy to nie to samo co 'kocham Cie ale nie mozemy byc razem'?
To jest krotsze, pokaze jaki jestes twardy, a Kobieta duzo lepiej zrozumie, bo od razu jej pokazesz, co Twoje 'kocham' bylo warte.
Mowie z punktu widzenia Kobiety.Zawsze osoba z pozycji porzuconego kochanka będzie miała inne spojrzenie na sprawę niż osoba, która zdradzała i zakończyła romans. To nie jest tak że jest tylko zabawa, cynizm i wyrachowanie. W jakimś sensie generalizuję, ale osoba zakochana w kochanku na początku naprawdę wierzy w to, że pragnie odejść, rozwalić małżeństwo i że będzie miała siłę to zrobić. Dopiero po czasie klapki z oczu spadają, jak się widzi płacz dziecka i jego prośby Nie rozwodźcie się..., to tak jakby piorun w łeb strzelił na otrzeźwienie. I zaczynają przychodzić rozterki - co ja wyprawiam... A wy, którzy byliście kochankami mężatek/żonatych nigdy nie mieliście rozterek - jakie ja świństwo i podłość robię temu mężowi/żonie??? Ich dzieciom?? Czy wszystko przysłania żal nad sobą i zawiedzioną nadzieją? Tutaj nie ma czarne-białe.
Bylem singlem gdy sie poznalismy. Uslyszalem ze jej sie nie uklada i chce sie rozwiesc. Moim bledem bylo to ze nie poczekalem na rozwoj sytuacji i na zakonczenie definitywne jej zwiazku. Potem byl temat prawnika i ze On tez zaglada na necie w sprawie porad rozwodowych. Nie robilem nic na sile tylko czekalem i sie nie doczekalem. Mam nauczke i zaluje ze tak postapilem.
ZielonaKama napisał/a:alsoski001 napisał/a:A wiec rozwiewam wątpliwości: ona kilka razy proponowała rozstanie. Ja walczyłem aby tak się nie stało i ona ulegała. W końcu za kolejnym razem powiedziałem, ze zgadzam się, ze już się więcej nie spotkamy.
Po kilku dniach ona z kolei podjęła próbę powrotu do tego co było i wtedy jej odmówiłem (wczesniej za każdym razem ulegałem) i wtedy, po tej odmowie poczułem, ze odciąłem się emocjonalnie, ze zrobiłem coś inaczej niż zwykle. To był przełom
Tak wiec Ona chciała to skończyć ale nie potrafiła w tym wytrwać a ja czekałem na nia - aż do ostatniego razu ...
Czekales na nia jako na kochanke dopoki Ci nie zawadzala. Jak mebel. Teraz masz juz wprawe, wiec kup sobie nowy, tylko szybciej wyrzuc. Mniej problemow.
Po co rozmowy jakiekolwiek zreszta, trzeba bylo powiedziec 'spier...' - czy to nie to samo co 'kocham Cie ale nie mozemy byc razem'?
To jest krotsze, pokaze jaki jestes twardy, a Kobieta duzo lepiej zrozumie, bo od razu jej pokazesz, co Twoje 'kocham' bylo warte.
Mowie z punktu widzenia Kobiety.Zawsze osoba z pozycji porzuconego kochanka będzie miała inne spojrzenie na sprawę niż osoba, która zdradzała i zakończyła romans. To nie jest tak że jest tylko zabawa, cynizm i wyrachowanie. W jakimś sensie generalizuję, ale osoba zakochana w kochanku na początku naprawdę wierzy w to, że pragnie odejść, rozwalić małżeństwo i że będzie miała siłę to zrobić. Dopiero po czasie klapki z oczu spadają, jak się widzi płacz dziecka i jego prośby Nie rozwodźcie się..., to tak jakby piorun w łeb strzelił na otrzeźwienie. I zaczynają przychodzić rozterki - co ja wyprawiam... A wy, którzy byliście kochankami mężatek/żonatych nigdy nie mieliście rozterek - jakie ja świństwo i podłość robię temu mężowi/żonie??? Ich dzieciom?? Czy wszystko przysłania żal nad sobą i zawiedzioną nadzieją? Tutaj nie ma czarne-białe.
Czarne-biale istnieje. Nie istnieje jednak dla wszystkich. Jesli ktos nie rozumie slowa KOCHAM, to niech go nie uzywa.
Niech mowi podobasz mi sie, fajny mamy sex i inne takie.
Dla mnie KOCHAM, oznacza CHCE Z TOBA BYC i NIE CHCE SIE TOBA DZIELIC z inna kobieta/mezczyzna.
Dzieci kocha sie inaczej i tlumaczenie sie dziecmi wciaz oznacza brak jaj, nawet u kobiety. Bo dzieci kocha sie PONAD TO WSZYSTKO.
Nie kazdy ma tak samo i stad rozpacz.
Moim bledem bylo to ze nie poczekalem na rozwoj sytuacji i na zakonczenie definitywne jej zwiazku.
vs
Nie robilem nic na sile tylko czekalem i sie nie doczekalem.
Zarzucasz mi, że źle Cię zrozumiałam... ale Ty nawet w jednym poście kolejny raz zaprzeczasz sam sobie... ale już się powstrzymam od dalszych komentarzy bo będzie, że się celowo znęcam nad Tobą...
Szary80 napisał/a:Moim bledem bylo to ze nie poczekalem na rozwoj sytuacji i na zakonczenie definitywne jej zwiazku.
vs
Nie robilem nic na sile tylko czekalem i sie nie doczekalem.Zarzucasz mi, że źle Cię zrozumiałam... ale Ty nawet w jednym poście kolejny raz zaprzeczasz sam sobie... ale już się powstrzymam od dalszych komentarzy bo będzie, że się celowo znęcam nad Tobą...
Gdzie ty tutaj widzisz zaprzeczenie?
Roxann napisał/a:Szary80 napisał/a:Moim bledem bylo to ze nie poczekalem na rozwoj sytuacji i na zakonczenie definitywne jej zwiazku.
vs
Nie robilem nic na sile tylko czekalem i sie nie doczekalem.Zarzucasz mi, że źle Cię zrozumiałam... ale Ty nawet w jednym poście kolejny raz zaprzeczasz sam sobie... ale już się powstrzymam od dalszych komentarzy bo będzie, że się celowo znęcam nad Tobą...
Gdzie ty tutaj widzisz zaprzeczenie?
A Ty nie widzisz?
Szary80 napisał/a:Roxann napisał/a:Zarzucasz mi, że źle Cię zrozumiałam... ale Ty nawet w jednym poście kolejny raz zaprzeczasz sam sobie... ale już się powstrzymam od dalszych komentarzy bo będzie, że się celowo znęcam nad Tobą...
Gdzie ty tutaj widzisz zaprzeczenie?
A Ty nie widzisz?
Ja widze u Ciebie Roxann:) takie, ze napisalas cos w stylu 'po co z nim dyskutowac'
Moze sie uczepilas jednak?
Roxann napisał/a:Szary80 napisał/a:Gdzie ty tutaj widzisz zaprzeczenie?
A Ty nie widzisz?
Ja widze u Ciebie Roxann:) takie, ze napisalas cos w stylu 'po co z nim dyskutowac'
![]()
Moze sie uczepilas jednak?
Ale ja przynajmniej widzę u siebie zaprzeczenie
Poza tym to było wczoraj... dziś kolejna dawka "irytacji" ... że aż nie mogłam się powstrzymać by nie skomentować
Kama. U mnie nigdy nie było słów kocham ani żadnych wspólnych planów. Tak więc to też jest inna sytuacja. I ja wcale nie mówię, że facet biorący kochankę ma jaja. Ja się z tobą zgadzam. Jest to niedojrzały i egoistyczny dupek. Ja współczuję ci i próbuję coś ci uświadomić tylko po to, żeby było ci lżej, a nie żeby dokopać. Dlatego teraz, po przejsciach, po własnych przemyśleniach, po czytaniu forum jestem "mądrzejsza" i nie zamierzam więcej nikogo zdradzać ani wchodzić w jakiekolwiek flirty z zajętymi/żonatymi.
Kama. U mnie nigdy nie było słów kocham ani żadnych wspólnych planów. Tak więc to też jest inna sytuacja. I ja wcale nie mówię, że facet biorący kochankę ma jaja. Ja się z tobą zgadzam. Jest to niedojrzały i egoistyczny dupek. Ja współczuję ci i próbuję coś ci uświadomić tylko po to, żeby było ci lżej, a nie żeby dokopać. Dlatego teraz, po przejsciach, po własnych przemyśleniach, po czytaniu forum jestem "mądrzejsza" i nie zamierzam więcej nikogo zdradzać ani wchodzić w jakiekolwiek flirty z zajętymi/żonatymi.
579 2018-04-20 12:57:28 Ostatnio edytowany przez ZielonaKama (2018-04-20 13:00:15)
ssszron napisał/a:Kama. U mnie nigdy nie było słów kocham ani żadnych wspólnych planów. Tak więc to też jest inna sytuacja. I ja wcale nie mówię, że facet biorący kochankę ma jaja. Ja się z tobą zgadzam. Jest to niedojrzały i egoistyczny dupek. Ja współczuję ci i próbuję coś ci uświadomić tylko po to, żeby było ci lżej, a nie żeby dokopać. Dlatego teraz, po przejsciach, po własnych przemyśleniach, po czytaniu forum jestem "mądrzejsza" i nie zamierzam więcej nikogo zdradzać ani wchodzić w jakiekolwiek flirty z zajętymi/żonatymi.
Dziekuje za komentarz. Ja nie potrzebuje wspolczucia ani zeby mi bylo lzej.
To nie moj watek.
Komentuje z punktu widzenia osoby, ktora wie czego chce.
Szary80 napisał/a:Roxann napisał/a:Zarzucasz mi, że źle Cię zrozumiałam... ale Ty nawet w jednym poście kolejny raz zaprzeczasz sam sobie... ale już się powstrzymam od dalszych komentarzy bo będzie, że się celowo znęcam nad Tobą...
Gdzie ty tutaj widzisz zaprzeczenie?
A Ty nie widzisz?
Nie widze i nie chce mi sie juz rozmawiac na ten temat.
Roxann napisał/a:Szary80 napisał/a:Gdzie ty tutaj widzisz zaprzeczenie?
A Ty nie widzisz?
Nie widze i nie chce mi sie juz rozmawiac na ten temat.
Współczuję... dlatego powstrzymam się od kolejnego sarkazmu choć sam się nasuwa...
Szary80 napisał/a:Roxann napisał/a:A Ty nie widzisz?
Nie widze i nie chce mi sie juz rozmawiac na ten temat.
Współczuję... dlatego powstrzymam się od kolejnego sarkazmu choć sam się nasuwa...
Ty jestes dobra
Pozdrawiam
Ty jestes dobra
Pozdrawiam
No ba!
A Tobie się przydadzą korepetycje z podstaw logiki. To naprawdę ułatwia komunikację i zrozumienie się. I nie mówię tego złośliwie... no troszeczkę
Szary80 napisał/a:Ty jestes dobra
PozdrawiamNo ba!
A Tobie się przydadzą korepetycje z podstaw logiki. To naprawdę ułatwia komunikację i zrozumienie się. I nie mówię tego złośliwie... no troszeczkę
Zapamietam te porade na przyszlosc i dziekuje za mila konwersacje
Roxann napisał/a:Szary80 napisał/a:Ty jestes dobra
PozdrawiamNo ba!
A Tobie się przydadzą korepetycje z podstaw logiki. To naprawdę ułatwia komunikację i zrozumienie się. I nie mówię tego złośliwie... no troszeczkę
Zapamietam te porade na przyszlosc i dziekuje za mila konwersacje
Widzę, że się świetnie ode mnie uczysz sarkazmu Może i z logiką damy radę
Ale już nie off topujmy w tym wątku...