Czy romans zmienia rzeczywistość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 2,519 ]

456

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
horses napisał/a:

Alsoski,
czy masz świadomość, że właśnie zostawiłeś kobietę, która liczyła na związek z Tobą i to taką,  która potrafiła wejść w związek z żonatym mężczyzną?
Nie demonizuję ani jej ani sytuacji. Może jednak czas wyjśc poza emocje i włączyć myślenie? Jak z tego wybrnąć?
Czytając Was obu odnoszę wrażenie, że wydaje się Wam, że jak podejmiecie decyzję to tamte kobiety się dostosują bez mrugnięcia oka.
Tak zazwyczaj jednak nie jest. Choć może akurat Wam się uda,  bez pretensji, bez złości i żalu tej drugiej wrócić do żon.

Mam taka świadomość - jest mi jej bardzo szkoda i żal. Mam złamane serce - ale staram się o niej nie myśleć i skupić raczej na żonie.
Gdybym jednak odszedł od żony, jestem pewien ze byłoby mi żal i szkoda żony i dzieci.
Tutaj nie ma dobrego wyboru. Widzisz inne wyjście?

Najprawdopodobniej zrobiłes słusznie. Mi chodzi o to, że masz do ułozenia na nowo relacje z dwoma kobietami.  Żoną i kochanką. Aby wybrnąć z romansu musisz włączyć myślenie. Jak skutecznie i też najmniej boleśnie odsunąć kochankę, bo bez odsunięcia jej, a nawet wyrzucenia z zycia, związku nie odbudujesz. A  kochanka tez ma swoje emocje i trudno jej się dziwić jesli na coś liczyła.

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
eska12 napisał/a:

Alsoski napiszę Ci coś od siebie. Skoro postanowiłeś zostać z żoną to zrób coś zarówno dla siebie, swojego małżeństwa, żony i kochanki. Umów się z kochanką i porozmawiaj z nią szczerze i od serca. Powiedz jej całą prawdę. Co czułeś, co obecnie czujesz, jaką decyzję podjąłeś, staraj się zranić ją jak najmniej. Wyjdzie Wam to wszystkim na dobre. A potem się tej decyzji ostatecznie trzymaj bez względu na wszystko.  Ona być może będzie miała mniej żalu do Ciebie. Większe też prawdopodobieństwo, że żonie nie powie, a i Ty poczujesz się lepiej...

A nie lepiej uciąć sprawę i nie rozdrapywać ran? Ona powiedziała ze ma dosyć, ze nie może tak dłużej żyć, i chce to zakończyć. Wiem, ze mnie bardzo kocha. W końcu przyznałem jej racje, ze tak dłużej nie damy rady i okay - nie spotkamy się więcej (choć widujemy się w pracy służbowo). Jest mi strasznie ciężko, jej pewnie jeszcze bardziej. Po co do tego wracać? Spotkamy się, a wtedy jestem niemal pewien ona podejmie jakieś kroki aby zbliżyć się do mnie wbrew temu co sama wczesniej deklaruje a ja nie wiem co zrobie - boje się, ze mogę jej ulec.
Powiedzieliśmy sobie „żegnaj” i chyba lepiej niech tak zostanie.

458

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Nana666 napisał/a:
horses napisał/a:

Alsoski,
czy masz świadomość, że właśnie zostawiłeś kobietę, która liczyła na związek z Tobą i to taką,  która potrafiła wejść w związek z żonatym mężczyzną?
Nie demonizuję ani jej ani sytuacji. Może jednak czas wyjśc poza emocje i włączyć myślenie? Jak z tego wybrnąć?
Czytając Was obu odnoszę wrażenie, że wydaje się Wam, że jak podejmiecie decyzję to tamte kobiety się dostosują bez mrugnięcia oka.
Tak zazwyczaj jednak nie jest. Choć może akurat Wam się uda,  bez pretensji, bez złości i żalu tej drugiej wrócić do żon.

Hrefi ma na to w zasadzie większą szansę, jego kochanka ma jednak coś do stracenia. Ta Alsoskiego więcej "zyska" ujawniając romans - jest zakochana, zazdrosna, rozgoryczona.


To prawda. Ale znam ja trochę i nie wierze, żeby przekroczyła granice. Informacja o romansie może wyjść tylko od niej - nikt inny nie ma o nim pojęcia. Jeśli cokolwiek ujawni, będzie oczywiste, ze Ona jest źródłem. Chyba nie jest naiwna aby myśleć, ze w takiej sytuacji do niej wrócę...

459

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
horses napisał/a:
Biały napisał/a:
horses napisał/a:

A kobiety, które rozpoczynają romans z żonatymi potrafią walczyć o swoje.

Co przez to rozumiesz? Co im się należy za bycie kochankami?

Ujmę to tak.
Jesli takiej " normalnej" kobiecie zdarzy się zauroczyć w żonatym, to ona raczej odpuszcza. Unika, stara się nie rozwijać znajomości albo kieruje ją na inne tory.
Bardziej koleżeństwa. Pojawiają się po prostu skrupuły, bo jest zona, dzieci...
Trzeba mieć pewne cechy aby nie bacząc na rodzinę takiego człowieka rozpoczynać z nim romans. Nie są to słabe istotki smile

Nie o to chodzi, że coś się komuś należy. Ale skoro facet mówi, że kocha, że chciałby z nią być, to czemu taka kobieta nie może pomyśleć, że on rzeczywiście chce z nią być i się rozwiedzie.


Wiele nie trzeba:
- „kochasz mnie”?
—„Hm, no tak”,
- „To rozwiedź się!”

460

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
eska12 napisał/a:

Alsoski napiszę Ci coś od siebie. Skoro postanowiłeś zostać z żoną to zrób coś zarówno dla siebie, swojego małżeństwa, żony i kochanki. Umów się z kochanką i porozmawiaj z nią szczerze i od serca. Powiedz jej całą prawdę. Co czułeś, co obecnie czujesz, jaką decyzję podjąłeś, staraj się zranić ją jak najmniej. Wyjdzie Wam to wszystkim na dobre. A potem się tej decyzji ostatecznie trzymaj bez względu na wszystko.  Ona być może będzie miała mniej żalu do Ciebie. Większe też prawdopodobieństwo, że żonie nie powie, a i Ty poczujesz się lepiej...

A nie lepiej uciąć sprawę i nie rozdrapywać ran? Ona powiedziała ze ma dosyć, ze nie może tak dłużej żyć, i chce to zakończyć. Wiem, ze mnie bardzo kocha. W końcu przyznałem jej racje, ze tak dłużej nie damy rady i okay - nie spotkamy się więcej (choć widujemy się w pracy służbowo). Jest mi strasznie ciężko, jej pewnie jeszcze bardziej. Po co do tego wracać? Spotkamy się, a wtedy jestem niemal pewien ona podejmie jakieś kroki aby zbliżyć się do mnie wbrew temu co sama wczesniej deklaruje a ja nie wiem co zrobie - boje się, ze mogę jej ulec.
Powiedzieliśmy sobie „żegnaj” i chyba lepiej niech tak zostanie.

eska ma rację. Chodzi o szczera rozmowę. Ból i tak bedzie, ale nie będzie miała poczucia zeszmacenia. Jesli naprawdę Ciebie kocha i jest ok to zrozumie.
A jeśli to cwaniara....to wspólczuję

461

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
horses napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
horses napisał/a:

Alsoski,
czy masz świadomość.

?

Najprawdopodobniej zrobiłes słusznie. Mi chodzi o to, że masz do ułozenia na nowo relacje z dwoma kobietami.  Żoną i kochanką. Aby wybrnąć z romansu musisz włączyć myślenie. Jak skutecznie i też najmniej boleśnie odsunąć kochankę, bo bez odsunięcia jej, a nawet wyrzucenia z zycia, związku nie odbudujesz. A  kochanka tez ma swoje emocje i trudno jej się dziwić jesli na coś liczyła.

Oczywiście, ze Ona na coś liczyła. Nie ma najmniejszych wątpliwości. Ale czy zakładasz ze wyłączyłem teraz myślenie? Właśnie w tej sytuacji staram się odciąć od emocji i działać konsekwentnie. Ale wiem tez, ze Ona jest teraz bardzo rozżalona i żadne argumenty nie działają i nie będą działać.

462

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
horses napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

?

Najprawdopodobniej zrobiłes słusznie. Mi chodzi o to, że masz do ułozenia na nowo relacje z dwoma kobietami.  Żoną i kochanką. Aby wybrnąć z romansu musisz włączyć myślenie. Jak skutecznie i też najmniej boleśnie odsunąć kochankę, bo bez odsunięcia jej, a nawet wyrzucenia z zycia, związku nie odbudujesz. A  kochanka tez ma swoje emocje i trudno jej się dziwić jesli na coś liczyła.

Oczywiście, ze Ona na coś liczyła. Nie ma najmniejszych wątpliwości. Ale czy zakładasz ze wyłączyłem teraz myślenie? Właśnie w tej sytuacji staram się odciąć od emocji i działać konsekwentnie. Ale wiem tez, ze Ona jest teraz bardzo rozżalona i żadne argumenty nie działają i nie będą działać.

To znajdź takie argumenty i tak je przekaż aby zadziałały. Przecież Wy razem pracujecie. Musisz to załatwić w jakis sposób.
Nie zapominaj o żonie, to ona jest nieświadomą ofiarą sytuacji. Wy jesteście też poniekąd ofiarami, ale na własne życzenie.

463

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:

To prawda. Ale znam ja trochę i nie wierze, żeby przekroczyła granice. Informacja o romansie może wyjść tylko od niej - nikt inny nie ma o nim pojęcia. Jeśli cokolwiek ujawni, będzie oczywiste, ze Ona jest źródłem. Chyba nie jest naiwna aby myśleć, ze w takiej sytuacji do niej wrócę...

Teraz pomyśl o tym, że Twoja żona zapewne też tak sądzi, że Cię zna i że nie zrobiłbyś tego, co zrobiłeś. Emocje rozsądne nie są, a fakt, iż wdała się w ten romans oraz to, w jakiej sytuacji znalazła się obecnie, jasno pokazują, iż kieruje się emocjami właśnie. Nie byłabym zaskoczona, gdyby i teraz zaproponowała rozstanie w nadziei, że zobaczysz, iż mogłaby odejść i popędzisz za nią, wybierzesz ją. Za dużo już widziałam ludzkiego kombinowania, by sądzić, że taka osoba nie spróbuje osiągnąć celu na wiele sposobów. Myślę, że przed tym chroni najwyżej mocno rozwinięta empatia i/lub bardzo mocno ugruntowane zasady moralne, a tego tu nie ma, bo nie byłoby całej sytuacji.

464

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Nana666 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

To prawda. Ale znam ja trochę i nie wierze, żeby przekroczyła granice. Informacja o romansie może wyjść tylko od niej - nikt inny nie ma o nim pojęcia. Jeśli cokolwiek ujawni, będzie oczywiste, ze Ona jest źródłem. Chyba nie jest naiwna aby myśleć, ze w takiej sytuacji do niej wrócę...

Teraz pomyśl o tym, że Twoja żona zapewne też tak sądzi, że Cię zna i że nie zrobiłbyś tego, co zrobiłeś. Emocje rozsądne nie są, a fakt, iż wdała się w ten romans oraz to, w jakiej sytuacji znalazła się obecnie, jasno pokazują, iż kieruje się emocjami właśnie. Nie byłabym zaskoczona, gdyby i teraz zaproponowała rozstanie w nadziei, że zobaczysz, iż mogłaby odejść i popędzisz za nią, wybierzesz ją. Za dużo już widziałam ludzkiego kombinowania, by sądzić, że taka osoba nie spróbuje osiągnąć celu na wiele sposobów. Myślę, że przed tym chroni najwyżej mocno rozwinięta empatia i/lub bardzo mocno ugruntowane zasady moralne, a tego tu nie ma, bo nie byłoby całej sytuacji.

Dokładnie. Z tego co "między wierszami" piszesz, żona czuje się już w jakimś sensie zagrożona, ale Ci ufa jeszcze i nie przychodzi jej do głowy, że zrobiłeś to co zrobiłeś: masz romans. Być może, jak wiele kobiet w takiej sytuacji tłumaczy to Twoim przepracowaniem, problemami, bierze część winy na siebie...
Jesli kochanka Cię kocha i miała oczekiwania, to tak łatwo sie nie wywiniesz raczej. Wszyscy tu wiemy, że w kwestii emocji nie można się po prostu umówić na coś. Ty się wycofujesz, ona może mieć inne emocje. Nie masz gwarancji na nic, na żadne jej zachowanie, bezpośrednio w stosunku do Ciebie ani pośrednio, poprzez jej znajomych, przyjaciół itp.
Myślę, że zycie wystawi Ci jednak rachunek za to wszystko, z odroczonym terminem płatności...

465

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Liczyla na cos raczej napewno. W sumie najlepiej olac kogos komu zrobilo sie nadzieje i uciec do domu. I niech sie zycie toczy dalej a tamta? Bylo minelo trudno sie mowi. Takie zycie tylko szkoda zmarnowanego czasu ale tych drugich.

466

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
melusine napisał/a:
Nana666 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

To prawda. Ale znam ja trochę i nie wierze, żeby przekroczyła granice. Informacja o romansie może wyjść tylko od niej - nikt inny nie ma o nim pojęcia. Jeśli cokolwiek ujawni, będzie oczywiste, ze Ona jest źródłem. Chyba nie jest naiwna aby myśleć, ze w takiej sytuacji do niej wrócę...

Teraz pomyśl o tym, że Twoja żona zapewne też tak sądzi, że Cię zna i że nie zrobiłbyś tego, co zrobiłeś. Emocje rozsądne nie są, a fakt, iż wdała się w ten romans oraz to, w jakiej sytuacji znalazła się obecnie, jasno pokazują, iż kieruje się emocjami właśnie. Nie byłabym zaskoczona, gdyby i teraz zaproponowała rozstanie w nadziei, że zobaczysz, iż mogłaby odejść i popędzisz za nią, wybierzesz ją. Za dużo już widziałam ludzkiego kombinowania, by sądzić, że taka osoba nie spróbuje osiągnąć celu na wiele sposobów. Myślę, że przed tym chroni najwyżej mocno rozwinięta empatia i/lub bardzo mocno ugruntowane zasady moralne, a tego tu nie ma, bo nie byłoby całej sytuacji.

Dokładnie. Z tego co "między wierszami" piszesz, żona czuje się już w jakimś sensie zagrożona, ale Ci ufa jeszcze i nie przychodzi jej do głowy, że zrobiłeś to co zrobiłeś: masz romans. Być może, jak wiele kobiet w takiej sytuacji tłumaczy to Twoim przepracowaniem, problemami, bierze część winy na siebie...
Jesli kochanka Cię kocha i miała oczekiwania, to tak łatwo sie nie wywiniesz raczej. Wszyscy tu wiemy, że w kwestii emocji nie można się po prostu umówić na coś. Ty się wycofujesz, ona może mieć inne emocje. Nie masz gwarancji na nic, na żadne jej zachowanie, bezpośrednio w stosunku do Ciebie ani pośrednio, poprzez jej znajomych, przyjaciół itp.
Myślę, że zycie wystawi Ci jednak rachunek za to wszystko, z odroczonym terminem płatności...


Piekne podsumowanie.

467

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
horses napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
eska12 napisał/a:

Alsoski napiszę Ci coś od siebie. Skoro postanowiłeś zostać z żoną to zrób coś zarówno dla siebie, swojego małżeństwa, żony i kochanki. Umów się z kochanką i porozmawiaj z nią szczerze i od serca. Powiedz jej całą prawdę. Co czułeś, co obecnie czujesz, jaką decyzję podjąłeś, staraj się zranić ją jak najmniej. Wyjdzie Wam to wszystkim na dobre. A potem się tej decyzji ostatecznie trzymaj bez względu na wszystko.  Ona być może będzie miała mniej żalu do Ciebie. Większe też prawdopodobieństwo, że żonie nie powie, a i Ty poczujesz się lepiej...

A nie lepiej uciąć sprawę i nie rozdrapywać ran? Ona powiedziała ze ma dosyć, ze nie może tak dłużej żyć, i chce to zakończyć. Wiem, ze mnie bardzo kocha. W końcu przyznałem jej racje, ze tak dłużej nie damy rady i okay - nie spotkamy się więcej (choć widujemy się w pracy służbowo). Jest mi strasznie ciężko, jej pewnie jeszcze bardziej. Po co do tego wracać? Spotkamy się, a wtedy jestem niemal pewien ona podejmie jakieś kroki aby zbliżyć się do mnie wbrew temu co sama wczesniej deklaruje a ja nie wiem co zrobie - boje się, ze mogę jej ulec.
Powiedzieliśmy sobie „żegnaj” i chyba lepiej niech tak zostanie.

eska ma rację. Chodzi o szczera rozmowę. Ból i tak bedzie, ale nie będzie miała poczucia zeszmacenia. Jesli naprawdę Ciebie kocha i jest ok to zrozumie.
A jeśli to cwaniara....to wspólczuję



Uwierz mi ze zadna rozmowa tutaj nie pomoże. Cokolwiek jej powie nie ma znaczenia. To jest ryzyk fizyk i jak mocno liczyla to moze miec telefon do zony nawet za pare lat. Zrobil ja w balona jezeli Ona na cos liczyla mam tu namysli wspolna przyszlosc to koles moze zaczac odliczac dni do rewanzu.

468

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:

Liczyla na cos raczej napewno. W sumie najlepiej olac kogos komu zrobilo sie nadzieje i uciec do domu. I niech sie zycie toczy dalej a tamta? Bylo minelo trudno sie mowi. Takie zycie tylko szkoda zmarnowanego czasu ale tych drugich.

W takiej sytuacji zawsze kogos będzie szkoda. Jak nie Jej, to żony i dzieci.
Tak wybrałem
A Ona wiedziała w co się pakuje - sama zreszta zawsze powtarzała, ze nie wierzy ze będziemy razem. To podcina skrzydła i odbiera wiarę; Żona z kolei zaczęła się wyraźnie starać.

469

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Liczyla na cos raczej napewno. W sumie najlepiej olac kogos komu zrobilo sie nadzieje i uciec do domu. I niech sie zycie toczy dalej a tamta? Bylo minelo trudno sie mowi. Takie zycie tylko szkoda zmarnowanego czasu ale tych drugich.

W takiej sytuacji zawsze kogos będzie szkoda. Jak nie Jej, to żony i dzieci.
Tak wybrałem
A Ona wiedziała w co się pakuje - sama zreszta zawsze powtarzała, ze nie wierzy ze będziemy razem. To podcina skrzydła i odbiera wiarę; Żona z kolei zaczęła się wyraźnie starać.


Moze nie wierzyla bo nic w tym kierunku nie robiles.

470

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Liczyla na cos raczej napewno. W sumie najlepiej olac kogos komu zrobilo sie nadzieje i uciec do domu. I niech sie zycie toczy dalej a tamta? Bylo minelo trudno sie mowi. Takie zycie tylko szkoda zmarnowanego czasu ale tych drugich.

.


Moze nie wierzyla bo nic w tym kierunku nie robiles.

O nie - podejmowałem czasami bardzo duże ryzyko, umawiając się z nia tak jak chciała; kilka razy byliśmy o krok od wpadki - widziała moje opanowanie i gotowość stawienia czoła nowej sytuacji bo byłem pogodzony z tym, ze w razie czego zostaje z nia.
Brak wiary wynikał raczej z przyczyn poza nami -  skomplikowanej jej sytuacji osobistej, pracy razem, jej dziecka, którego ja nie byłem w stanie zaakceptować i ona wiedziała o tym.

471

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

.


Moze nie wierzyla bo nic w tym kierunku nie robiles.

O nie - podejmowałem czasami bardzo duże ryzyko, umawiając się z nia tak jak chciała; kilka razy byliśmy o krok od wpadki - widziała moje opanowanie i gotowość stawienia czoła nowej sytuacji bo byłem pogodzony z tym, ze w razie czego zostaje z nia.
Brak wiary wynikał raczej z przyczyn poza nami -  skomplikowanej jej sytuacji osobistej, pracy razem, jej dziecka, którego ja nie byłem w stanie zaakceptować i ona wiedziała o tym.



Wiesz Co mi sie juz tutaj nicki myla i nie wiem kto z kim. Jaki byl twoj uklad. Miales kochanke majac zone czy Ona miala tylko meza badz byla twoja kochanka?

472

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
horses napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

A nie lepiej uciąć sprawę i nie rozdrapywać ran? Ona powiedziała ze ma dosyć, ze nie może tak dłużej żyć, i chce to zakończyć. Wiem, ze mnie bardzo kocha. W końcu przyznałem jej racje, ze tak dłużej nie damy rady i okay - nie spotkamy się więcej (choć widujemy się w pracy służbowo). Jest mi strasznie ciężko, jej pewnie jeszcze bardziej. Po co do tego wracać? Spotkamy się, a wtedy jestem niemal pewien ona podejmie jakieś kroki aby zbliżyć się do mnie wbrew temu co sama wczesniej deklaruje a ja nie wiem co zrobie - boje się, ze mogę jej ulec.
Powiedzieliśmy sobie „żegnaj” i chyba lepiej niech tak zostanie.

eska ma rację. Chodzi o szczera rozmowę. Ból i tak bedzie, ale nie będzie miała poczucia zeszmacenia. Jesli naprawdę Ciebie kocha i jest ok to zrozumie.
A jeśli to cwaniara....to wspólczuję



Uwierz mi ze zadna rozmowa tutaj nie pomoże. Cokolwiek jej powie nie ma znaczenia. To jest ryzyk fizyk i jak mocno liczyla to moze miec telefon do zony nawet za pare lat. Zrobil ja w balona jezeli Ona na cos liczyla mam tu namysli wspolna przyszlosc to koles moze zaczac odliczac dni do rewanzu.

Tobie być może by nie pomogła, ale piszę to z perspektywy kobiety. Mi by pomogła. Ponadto ona wiedziała, że to nie jest wolny człowiek. Ona nie jest aż takim niewiniątkiem i pewnie potrafi kalkulować. Więc z tym rewanżem za pare lat bym nie przesadzała, bo to bezcelowe. Ale na tę chwilę może warto coś zrobić, kiedy w niej wszystko się az gotuje. Piszę to z mojej perspektywy.

473 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-04-18 23:44:58)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Bez przesady, kochanka wdając się w romans wiedziała, że facet jest żonaty, musiała więc mieć świadomość, że tak to może się skończyć. Zresztą, nawet wiążąc się z osobą wolną nie ma gwarancji, że związek przetrwa próbę czasu. Nawet zwykłe pary się rozstają po nawet kilku latach.
Poza tym zdaje się, że i sama chciała to nie raz zakończyć, tylko nie potrafiła. Bardzo możliwe, że przeżywa podobne dylematy, rozterki, jak wiele osób tkwiących w romansach. Dlatego konsekwencja jednej ze stron jest konieczna. Padło na niego.
Nie uważam też, że jeszcze jakieś rozmowy, wyjaśnienia są tu potrzebne, w końcu oboje zgodnie podjęli tą decyzję. Nawet jeśli w jej przypadku to była desperacka próba wymuszenia szybszej decyzji o rozwodzie na zasadzie, jeśli jej nie podejmiesz, to mnie stracisz, to .. sorry. Tylko teraz Alsoski nie może dać d.py i się złamać.
Myślę, że po takim postawieniu sprawy i konsekwencji, jest szansa na uniknięcie toksyczności w dalszych choćby służbowych relacjach ale i ew chęci zemsty ze str kochanki. Wiadomo przecież, że w sytuacji kiedy romans wychodzi na jaw bardziej obrywa kobieta. A ona dodatkowo jest też matką małego dziecka. Nie sądzę, by się posunęła do takiego kroku.
A Alsoski powinien w końcu zachować się jak mężczyzna i nie mącić jej już w głowie, tylko zająć sobą, swoim życiem, rodziną. Żadnego wracania pamięcią, że tęskno, że przykro... W dłuższej perspektywie czasu tym zrobi jej tylko przysługę. Bo i ona szybciej od niego odetnie emocjonalnie. Tylko żeby teraz nie da d.py i za tydzień czy dwa znów uległ (bo gorszy dzień, bo z żona pokłócił itd.) i znów kolejne rozstanie i znów powrót, i znów... i tak można kolejnych parę lat. Wyniszczając się psychicznie nawzajem.
Dajmy Alsoskiemu szansę.
A Ty jak tylko masz potrzebę pisz na forum, nawet w próżnię wink To pomaga. Popatrz, sam stwierdziłeś, że lepiej się poczułeś po tym jak jej odmówiłeś. To właśnie tak działa.
Żaden wyczyn zakończyć romans gdy on się wyda i d.pa pali... Trudniejsze, kiedy samemu podejmuje się taką decyzję i trzeba wykazać się silną wolą. Wtedy też to odbudowywanie małżeństwa ma jakiś większy sens i lepsze perspektywy. Poza tym, jeśli kochanka jest w miarę "normalna" to nawet jeśli będzie miała chwile słabości i będzie chciała spotkać, a Alsoski konsekwentnie odmówi, powołując się na wspólne ustalenia... to i ona odpuści i zajmie sobą, zacznie szukać szczęścia gdzieś indziej, gdzie być może będzie szansa na trwały związek. Nie tylko jego ochłapy.

474

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Moze nie wierzyla bo nic w tym kierunku nie robiles.

O nie - podejmowałem czasami bardzo duże ryzyko, umawiając się z nia tak jak chciała; kilka razy byliśmy o krok od wpadki - widziała moje opanowanie i gotowość stawienia czoła nowej sytuacji bo byłem pogodzony z tym, ze w razie czego zostaje z nia.
Brak wiary wynikał raczej z przyczyn poza nami -  skomplikowanej jej sytuacji osobistej, pracy razem, jej dziecka, którego ja nie byłem w stanie zaakceptować i ona wiedziała o tym.



Wiesz Co mi sie juz tutaj nicki myla i nie wiem kto z kim. Jaki byl twoj uklad. Miales kochanke majac zone czy Ona miala tylko meza badz byla twoja kochanka?


miałem kochankę - koleżankę z pracy, która jest samotna matka z dzieckiem

475

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:

Bez przesady, kochanka wdając się w romans wiedziała, że facet jest żonaty, musiała więc mieć świadomość, że tak to może się skończyć. Zresztą, nawet wiążąc się z osobą wolną nie ma gwarancji, że związek przetrwa próbę czasu. Nawet zwykłe pary się rozstają po nawet kilku latach.
Poza tym zdaje się, że i sama chciała to nie raz zakończyć, tylko nie potrafiła. Bardzo możliwe, że przeżywa podobne dylematy, rozterki, jak wiele osób tkwiących w romansach. Dlatego konsekwencja jednej ze stron jest konieczna. Padło na niego.
Nie uważam też, że jeszcze jakieś rozmowy, wyjaśnienia są tu potrzebne, w końcu oboje zgodnie podjęli tą decyzję. Nawet jeśli w jej przypadku to była desperacka próba wymuszenia szybszej decyzji o rozwodzie na zasadzie, jeśli jej nie podejmiesz, to mnie stracisz, to .. sorry. Tylko teraz Alsoski nie może dać d.py i się złamać.
Myślę, że po takim postawieniu sprawy i konsekwencji, jest szansa na uniknięcie toksyczności w dalszych choćby służbowych relacjach ale i ew chęci zemsty ze str kochanki. Wiadomo przecież, że w sytuacji kiedy romans wychodzi na jaw bardziej obrywa kobieta. A ona dodatkowo jest też matką małego dziecka. Nie sądzę, by się posunęła do takiego kroku.
A Alsoski powinien w końcu zachować się jak mężczyzna i nie mącić jej już w głowie, tylko zająć sobą, swoim życiem, rodziną. Żadnego wracania pamięcią, że tęskno, że przykro... W dłuższej perspektywie czasu tym zrobi jej tylko przysługę. Bo i ona szybciej od niego odetnie emocjonalnie. Tylko żeby teraz nie da d.py i za tydzień czy dwa znów uległ (bo gorszy dzień, bo z żona pokłócił itd.) i znów kolejne rozstanie i znów powrót, i znów... i tak można kolejnych parę lat. Wyniszczając się psychicznie nawzajem.
Dajmy Alsoskiemu szansę.
A Ty jak tylko masz potrzebę pisz na forum, nawet w próżnię wink To pomaga. Popatrz, sam stwierdziłeś, że lepiej się poczułeś po tym jak jej odmówiłeś. To właśnie tak działa.
Żaden wyczyn zakończyć romans gdy on się wyda i d.pa pali... Trudniejsze, kiedy samemu podejmuje się taką decyzję i trzeba wykazać się silną wolą. Wtedy też to odbudowywanie małżeństwa ma jakiś większy sens i lepsze perspektywy. Poza tym, jeśli kochanka jest w miarę "normalna" to nawet jeśli będzie miała chwile słabości i będzie chciała spotkać, a Alsoski konsekwentnie odmówi, powołując się na wspólne ustalenia... to i ona odpuści i zajmie sobą, zacznie szukać szczęścia gdzieś indziej, gdzie być może będzie szansa na trwały związek. Nie tylko jego ochłapy.

Bynajmniej ja pisząc o rozmowie żadnego wracania do przeszłości i wspólnego użalania się nie mam na myśli. Pracuja razem i tak się widzą, więc jeśli ona będzie chciała jeszcze porozmawiać, to uwazam, że powinien to zrobić. Konsekwentnie, ale tez  z wyczuciem, delikatnie powtarzać jej swoją decyzję i nie dawać żadnych złudzeń. W końcu ona odpuści. Nic ponadto. Gdyby razem nie pracowali, to fakt,  zupełne zerwanie kontaktów byłoby najlepsze.

476

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Alsoski001, daj znać po tygodniu jak Ci idzie. Zrobię to samo. Ja tez już doszedłem do etapu gdzie walę głową w mur za którym nic nie ma. Tego nie da się pogodzić.

477

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Alsoski001, daj znać po tygodniu jak Ci idzie. Zrobię to samo. Ja tez już doszedłem do etapu gdzie walę głową w mur za którym nic nie ma. Tego nie da się pogodzić.

Wystarczy zapomnieć o romansie i żyć bez walenia głową w mur, bo muru nie ma naprawdę.

478

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Alsoski001, daj znać po tygodniu jak Ci idzie. Zrobię to samo. Ja tez już doszedłem do etapu gdzie walę głową w mur za którym nic nie ma. Tego nie da się pogodzić.

O, mysle, ze będę tu na pewno wracał smile)
Jak na razie daje radę - z bólem, ale czuje ze klamka zapadła.
Za tydzień wyjeżdżam na majówkę, wiec to oznacza hurtowo 9 dni bez widzenia się i bez żadnych kontaktów, i to może pomoc

479

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Alsoski001, daj znać po tygodniu jak Ci idzie. Zrobię to samo. Ja tez już doszedłem do etapu gdzie walę głową w mur za którym nic nie ma. Tego nie da się pogodzić.

Dzięki Hrefi  - Twój post utwierdza mnie w przekonaniu, ze podjąłem słuszna decyzje, ze tak po prostu dłużej się nie da, ze romans na dłuższa metę jest iluzja, za która się dużo płaci - tak czy inaczej.

480

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Dobry psiak nawet jak pójdzie się łajdaczyć, to zawsze wraca gdzie micha i ciepły barłóg.

481

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Alsoski001, daj znać po tygodniu jak Ci idzie. Zrobię to samo. Ja tez już doszedłem do etapu gdzie walę głową w mur za którym nic nie ma. Tego nie da się pogodzić.

Dzięki Hrefi  - Twój post utwierdza mnie w przekonaniu, ze podjąłem słuszna decyzje, ze tak po prostu dłużej się nie da, ze romans na dłuższa metę jest iluzja, za która się dużo płaci - tak czy inaczej.


Kolega w poscie wyzej podal Ci nastepny etap odwyku albo regeneracji badz walki ze soba i ty sie teraz na to przygotuj. Czegos Ci w zyciu teraz zabraknie co przez ostatnie dni,tygodnie,miesiace czy lata napedzalo Cie w jakimś stopniu do zycia. Dreszczyk emocji ktorego teraz zabraknie.

482

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:

Liczyla na cos raczej napewno. W sumie najlepiej olac kogos komu zrobilo sie nadzieje i uciec do domu. I niech sie zycie toczy dalej a tamta? Bylo minelo trudno sie mowi. Takie zycie tylko szkoda zmarnowanego czasu ale tych drugich.

Wybacz Szary, ale nie wmawiaj alsoskiemu, że ma teraz czuć litość, żałość nad kochanką. Dorosła kobieta weszła bez skrupułów z butami w życie mężczyzny żonatego z małym dzieckiem i doskonale wiedziała na co się pisze. Miała świadomość, że może zniszczyć życie drugiej kobiecie i ich małemu dziecku. Teraz musi się otrząsnąć i uświadomić sobie co robiła i też uruchomić jakiś rozsądek.

483

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Snake napisał/a:

Dobry psiak nawet jak pójdzie się łajdaczyć, to zawsze wraca gdzie micha i ciepły barłóg.

Zrozumieć to może tylko osoba, która to osobiście przeżyła. Inaczej to tylko teoretyzowanie i wymądrzanie się. Trzymam kciuki za hrefiego, alsoskiego i za siebie.

484

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ten temat powinny przeczytać wszystkie kobiety, które są przekonane, że kochanek rzuci dla nich rodzinę.

485

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Liczyla na cos raczej napewno. W sumie najlepiej olac kogos komu zrobilo sie nadzieje i uciec do domu. I niech sie zycie toczy dalej a tamta? Bylo minelo trudno sie mowi. Takie zycie tylko szkoda zmarnowanego czasu ale tych drugich.

Wybacz Szary, ale nie wmawiaj alsoskiemu, że ma teraz czuć litość, żałość nad kochanką. Dorosła kobieta weszła bez skrupułów z butami w życie mężczyzny żonatego z małym dzieckiem i doskonale wiedziała na co się pisze. Miała świadomość, że może zniszczyć życie drugiej kobiecie i ich małemu dziecku. Teraz musi się otrząsnąć i uświadomić sobie co robiła i też uruchomić jakiś rozsądek.



Tutaj to Ona nie weszla tylko On ja zaprosil do siebie. Ona byla wolna a On zajety.

486

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Lady Loka napisał/a:

Ten temat powinny przeczytać wszystkie kobiety, które są przekonane, że kochanek rzuci dla nich rodzinę.

I wszystkie zdradzone żony, które są przekonane, że romans nic nie znaczył a mąż wrócił bo kocha. Zresztą może lepiej i nie. Brak świadomości jest wygodniejszy.

487

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Liczyla na cos raczej napewno. W sumie najlepiej olac kogos komu zrobilo sie nadzieje i uciec do domu. I niech sie zycie toczy dalej a tamta? Bylo minelo trudno sie mowi. Takie zycie tylko szkoda zmarnowanego czasu ale tych drugich.

Wybacz Szary, ale nie wmawiaj alsoskiemu, że ma teraz czuć litość, żałość nad kochanką. Dorosła kobieta weszła bez skrupułów z butami w życie mężczyzny żonatego z małym dzieckiem i doskonale wiedziała na co się pisze. Miała świadomość, że może zniszczyć życie drugiej kobiecie i ich małemu dziecku. Teraz musi się otrząsnąć i uświadomić sobie co robiła i też uruchomić jakiś rozsądek.



Tutaj to Ona nie weszla tylko On ja zaprosil do siebie. Ona byla wolna a On zajety.

Dokładnie. ON BYŁ ZAJĘTY. Ona WIEDZIAŁA w co wchodzi. Choćby nie wiem jaki cudowny facet, przecudownie ją zapraszał - był ZAJĘTY.

488

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:
ssszron napisał/a:

Wybacz Szary, ale nie wmawiaj alsoskiemu, że ma teraz czuć litość, żałość nad kochanką. Dorosła kobieta weszła bez skrupułów z butami w życie mężczyzny żonatego z małym dzieckiem i doskonale wiedziała na co się pisze. Miała świadomość, że może zniszczyć życie drugiej kobiecie i ich małemu dziecku. Teraz musi się otrząsnąć i uświadomić sobie co robiła i też uruchomić jakiś rozsądek.



Tutaj to Ona nie weszla tylko On ja zaprosil do siebie. Ona byla wolna a On zajety.

Dokładnie. ON BYŁ ZAJĘTY. Ona WIEDZIAŁA w co wchodzi. Choćby nie wiem jaki cudowny facet, przecudownie ją zapraszał - był ZAJĘTY.



Gdyby trzymal sie zasad nie pozwolilby na romans i nie pozwolil jej na wiecej niz moze.

489

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ten temat powinny przeczytać wszystkie kobiety, które są przekonane, że kochanek rzuci dla nich rodzinę.

I wszystkie zdradzone żony, które są przekonane, że romans nic nie znaczył a mąż wrócił bo kocha. Zresztą może lepiej i nie. Brak świadomości jest wygodniejszy.

Roxann, ja zakończyłam swoje bagno, bo kocham nad życie dziecko i wiesz co? Ja nie przestałam kochać swojego męża. To była tylko chora ucieczka od problemów w małżeństwie. A teraz chcę całą swoją energię włożyć w to, aby wynagrodzić to im obojgu i naprawić to co trzeba w moim małżeństwie. I nigdy więcej takich klimatów. Teraz czuję jakby głaz mi z serca spadł i brzydzę się tym.

490

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:


Tutaj to Ona nie weszla tylko On ja zaprosil do siebie. Ona byla wolna a On zajety.

Dokładnie. ON BYŁ ZAJĘTY. Ona WIEDZIAŁA w co wchodzi. Choćby nie wiem jaki cudowny facet, przecudownie ją zapraszał - był ZAJĘTY.



Gdyby trzymal sie zasad nie pozwolilby na romans i nie pozwolil jej na wiecej niz moze.

Gdyby ona miała zasady, lub nie złamała tych, które posiada - facet z żoną i dzieckiem byłby dla niej nietykalny. Ale chyba słabsze jednostki muszą to przeżyć, żeby sobie to uświadomić. Coś nas musi sponiewierać, żeby postawić nas do pionu i przywrócić myślenie.

491

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:


Tutaj to Ona nie weszla tylko On ja zaprosil do siebie. Ona byla wolna a On zajety.

Dokładnie. ON BYŁ ZAJĘTY. Ona WIEDZIAŁA w co wchodzi. Choćby nie wiem jaki cudowny facet, przecudownie ją zapraszał - był ZAJĘTY.



Gdyby trzymal sie zasad nie pozwolilby na romans i nie pozwolil jej na wiecej niz moze.


Dlatego uważam, ze wina jest po obu stronach. W moim przypadku przez kilka lat utrzymywał się stan niezobowiązującego flirtu. Podobaliśmy się sobie, ale nic z tego zupełnie nie wynikało. I nagle coś się zmieniło - głównie po jej stronie.

492

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:
ssszron napisał/a:

Dokładnie. ON BYŁ ZAJĘTY. Ona WIEDZIAŁA w co wchodzi. Choćby nie wiem jaki cudowny facet, przecudownie ją zapraszał - był ZAJĘTY.



Gdyby trzymal sie zasad nie pozwolilby na romans i nie pozwolil jej na wiecej niz moze.

Gdyby ona miała zasady, lub nie złamała tych, które posiada - facet z żoną i dzieckiem byłby dla niej nietykalny. Ale chyba słabsze jednostki muszą to przeżyć, żeby sobie to uświadomić. Coś nas musi sponiewierać, żeby postawić nas do pionu i przywrócić myślenie.


Dobrze powiedziane. Zgadzam się - uważam, ze dotyczy to również żonatego faceta.

493 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2018-04-19 10:31:52)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ten temat powinny przeczytać wszystkie kobiety, które są przekonane, że kochanek rzuci dla nich rodzinę.

I wszystkie zdradzone żony, które są przekonane, że romans nic nie znaczył a mąż wrócił bo kocha. Zresztą może lepiej i nie. Brak świadomości jest wygodniejszy.

Gdy się kogos kocha to się go nie zdradza.
Gdy się szanuje kobietę (mężczyznę)  to nie robi sie ją kochanką (kochankiem) , tylko sie inaczej rozwiazuje sprawę.

494

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ola_la napisał/a:
Roxann napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ten temat powinny przeczytać wszystkie kobiety, które są przekonane, że kochanek rzuci dla nich rodzinę.

I wszystkie zdradzone żony, które są przekonane, że romans nic nie znaczył a mąż wrócił bo kocha. Zresztą może lepiej i nie. Brak świadomości jest wygodniejszy.

Gdy się kogos kocha to się go nie zdradza.
Gdy się szanuje kobietę (mężczyznę)  to nie robi sie ją kochanką (kochankiem) , tylko sie inaczej rozwiazuje sprawę.

Nikogo się nie robi kochanką (kochankiem), bo to oni sami robią z siebie dostawkę do relacji głównej.

495

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:
ssszron napisał/a:

Dokładnie. ON BYŁ ZAJĘTY. Ona WIEDZIAŁA w co wchodzi. Choćby nie wiem jaki cudowny facet, przecudownie ją zapraszał - był ZAJĘTY.



Gdyby trzymal sie zasad nie pozwolilby na romans i nie pozwolil jej na wiecej niz moze.

Gdyby ona miała zasady, lub nie złamała tych, które posiada - facet z żoną i dzieckiem byłby dla niej nietykalny. Ale chyba słabsze jednostki muszą to przeżyć, żeby sobie to uświadomić. Coś nas musi sponiewierać, żeby postawić nas do pionu i przywrócić myślenie.


To On jej na to pozwolil.

496

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:


Gdyby trzymal sie zasad nie pozwolilby na romans i nie pozwolil jej na wiecej niz moze.

Gdyby ona miała zasady, lub nie złamała tych, które posiada - facet z żoną i dzieckiem byłby dla niej nietykalny. Ale chyba słabsze jednostki muszą to przeżyć, żeby sobie to uświadomić. Coś nas musi sponiewierać, żeby postawić nas do pionu i przywrócić myślenie.


To On jej na to pozwolil.

Dorosły człowiek sam wie gdzie może iść, a gdzie nie może. Sam wybiera, bo potrafi określić konsekwencje.
Pewnie, że są uczucia, emocje i nie nad wszystkim da się zapanować, ale starac się myśleć trzeba. Odpowiedzialność smile

497

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
horses napisał/a:
Szary80 napisał/a:
ssszron napisał/a:

Gdyby ona miała zasady, lub nie złamała tych, które posiada - facet z żoną i dzieckiem byłby dla niej nietykalny. Ale chyba słabsze jednostki muszą to przeżyć, żeby sobie to uświadomić. Coś nas musi sponiewierać, żeby postawić nas do pionu i przywrócić myślenie.


To On jej na to pozwolil.

Dorosły człowiek sam wie gdzie może iść, a gdzie nie może. Sam wybiera, bo potrafi określić konsekwencje.
Pewnie, że są uczucia, emocje i nie nad wszystkim da się zapanować, ale starac się myśleć trzeba. Odpowiedzialność smile



Zgadzam sie ale tutaj ty bronisz jego a ja winisz. Gdyby ktos Ci zabronil czegos to bys odmowila albo nie a On nie odmowil jej zaczepek. Tutaj nie bylo z jego strony odpowiedzialnosci.

498

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
horses napisał/a:

Dorosły człowiek sam wie gdzie może iść, a gdzie nie może. Sam wybiera, bo potrafi określić konsekwencje.
Pewnie, że są uczucia, emocje i nie nad wszystkim da się zapanować, ale starac się myśleć trzeba. Odpowiedzialność smile



Zgadzam sie ale tutaj ty bronisz jego a ja winisz. Gdyby ktos Ci zabronil czegos to bys odmowila albo nie a On nie odmowil jej zaczepek. Tutaj nie bylo z jego strony odpowiedzialnosci.

Ale jaki jest sens szukania winnego? Oboje w to weszli, oboje znali sytuację, oboje przynajmniej teoretycznie musieli myśleć o ewentualnych konsekwencjach. Jej nie przeszkadzało, że jest żonaty, jemu nie przeszkadzało, że jest żonaty. Oboje mieli jakieś oczekiwania wobec romansu... które ostatecznie się rozminęły. Albo zaczęły być obciążeniem. Koniec, kropka. Nie są dziećmi. Nie są bezwolni. "Zabawa" się skończyła i czas po sobie posprzątać.

499 Ostatnio edytowany przez horses (2018-04-19 11:37:44)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
horses napisał/a:
Szary80 napisał/a:

To On jej na to pozwolil.

Dorosły człowiek sam wie gdzie może iść, a gdzie nie może. Sam wybiera, bo potrafi określić konsekwencje.
Pewnie, że są uczucia, emocje i nie nad wszystkim da się zapanować, ale starac się myśleć trzeba. Odpowiedzialność smile



Zgadzam sie ale tutaj ty bronisz jego a ja winisz. Gdyby ktos Ci zabronil czegos to bys odmowila albo nie a On nie odmowil jej zaczepek. Tutaj nie bylo z jego strony odpowiedzialnosci.

Zabroni, pozwoli, kurcze sama wiem co mogę, a co nie . Dzieckiem juz nie jestem. Brak odpowiedzialności z obu stron. A może brak odpowiedzialności z jednej i duży tupet z drugiej? Nie wiem. Okaże się.
A może to wielka miłość? ale brak odwagi, aby to wszystko poukładać na nowo? Nie zawsze jesteśmy odważni.

500

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
horses napisał/a:
Szary80 napisał/a:

To On jej na to pozwolil.

Dorosły człowiek sam wie gdzie może iść, a gdzie nie może. Sam wybiera, bo potrafi określić konsekwencje.
Pewnie, że są uczucia, emocje i nie nad wszystkim da się zapanować, ale starac się myśleć trzeba. Odpowiedzialność smile



Zgadzam sie ale tutaj ty bronisz jego a ja winisz. Gdyby ktos Ci zabronil czegos to bys odmowila albo nie a On nie odmowil jej zaczepek. Tutaj nie bylo z jego strony odpowiedzialnosci.

Słuchajcie, tu nie chodzi teraz o to aby kogokolwiek bronić czy winić, bo oboje zrobili błąd. Teraz muszą, każde z nich osobno znależć swój sposób, aby się z tego wydostać. Ale nie można mówić, że ta kobieta jest jakoś strasznie skrzywdzona przez alsoskiego, bo poddał się i zakończył to, bo choćby nie wiem jak facet mamił, kusił, mącił w głowie, obiecywał - my kobiety musimy mieć swój własny rozum i do cholery jakieś zasady, żeby nawet nie zaczynać takiego flirtu. Z relacji alsoskiego wygląda, że nigdy nie obiecywał jej zostawienia żony i dziecka. Ona powinna być świadoma była tego ryzyka, że tak się to skończy. I myślę, że tak już w tym była nieszczęśliwa, że będzie mu wdzięczna po czasie, że potrafił podjąć decyzję i uciąć to.

501

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
horses napisał/a:
Szary80 napisał/a:
horses napisał/a:

Dorosły człowiek sam wie gdzie może iść, a gdzie nie może. Sam wybiera, bo potrafi określić konsekwencje.
Pewnie, że są uczucia, emocje i nie nad wszystkim da się zapanować, ale starac się myśleć trzeba. Odpowiedzialność smile



Zgadzam sie ale tutaj ty bronisz jego a ja winisz. Gdyby ktos Ci zabronil czegos to bys odmowila albo nie a On nie odmowil jej zaczepek. Tutaj nie bylo z jego strony odpowiedzialnosci.

Zabroni, pozwoli, kurcze sama wiem co mogę, a co nie . Dzieckiem juz nie jestem. Brak odpowiedzialności z obu stron. A może brak odpowiedzialności z jednej i duży tupet z drugiej? Nie wiem. Okaże się.
A może to wielka miłość? ale brak odwagi, aby to wszystko poukładać na nowo? Nie zawsze jesteśmy odważni.

Lub tez: jestesmy odwazni I cwani, ale tylko w gadce.

502

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Trzy Panie odpowiedzialy to postaram sie polaczyc to w jedno a wiec Co do oczekiwan to w miare czasu trwania romansu apetyt rosnie oczywiscie jezeli na wstepie nie bylo umowy tylko o seks a z tego Co dalo sie wyczytac takiej umowy nie bylo. Romans to rodzaj zwiazku dla osoby ktora dotychczas byla sam i w miare uplywajacego czasu buduje sobie cos tam w glowie poprzez relacje z owym zdradzajacym bo i On jej makaron na uszy nawijal jak to mu w domu z zona niedobrze i jaki seks kiepski i wogole. Tego nikt nie zaprzeczy. Grunt sie zaczyna palic kiedy kochanek badz kochanka oczekuje wynikow tego ich niby psujacego sie zwiazku i wtedy zdradzajacy maja noz na gardle bo trzeba wybrac. Tutaj nastepuje etap odwagi jak jedna z Pan to podkreslila i tego im zabraklo. Imponowali bajera ale meskosci w odpowiednim momencie zabraklo. I jak tu jedna z Pan rowniez wspomniala,ze po czasie jeden bedzie mial juz drugiego w tylku. Kto bedzie zalowal podjetej badz nie podjetej decyzji czas pokaze.

503

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
horses napisał/a:
Szary80 napisał/a:


Zgadzam sie ale tutaj ty bronisz jego a ja winisz. Gdyby ktos Ci zabronil czegos to bys odmowila albo nie a On nie odmowil jej zaczepek. Tutaj nie bylo z jego strony odpowiedzialnosci.

Zabroni, pozwoli, kurcze sama wiem co mogę, a co nie . Dzieckiem juz nie jestem. Brak odpowiedzialności z obu stron. A może brak odpowiedzialności z jednej i duży tupet z drugiej? Nie wiem. Okaże się.
A może to wielka miłość? ale brak odwagi, aby to wszystko poukładać na nowo? Nie zawsze jesteśmy odważni.

Lub tez: jestesmy odwazni I cwani, ale tylko w gadce.


Popieram madre slowa.

504

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:

Trzy Panie odpowiedzialy to postaram sie polaczyc to w jedno a wiec Co do oczekiwan to w miare czasu trwania romansu apetyt rosnie oczywiscie jezeli na wstepie nie bylo umowy tylko o seks a z tego Co dalo sie wyczytac takiej umowy nie bylo. Romans to rodzaj zwiazku dla osoby ktora dotychczas byla sam i w miare uplywajacego czasu buduje sobie cos tam w glowie poprzez relacje z owym zdradzajacym bo i On jej makaron na uszy nawijal jak to mu w domu z zona niedobrze i jaki seks kiepski i wogole. Tego nikt nie zaprzeczy. Grunt sie zaczyna palic kiedy kochanek badz kochanka oczekuje wynikow tego ich niby psujacego sie zwiazku i wtedy zdradzajacy maja noz na gardle bo trzeba wybrac. Tutaj nastepuje etap odwagi jak jedna z Pan to podkreslila i tego im zabraklo. Imponowali bajera ale meskosci w odpowiednim momencie zabraklo. I jak tu jedna z Pan rowniez wspomniala,ze po czasie jeden bedzie mial juz drugiego w tylku. Kto bedzie zalowal podjetej badz nie podjetej decyzji czas pokaze.

Ja powyżej wypowiadałam się tylko na temat kobiety będącej kochanką. Po prostu od strony kobiety. Żadnej opinii nie wydałam jeszcze na temat zdradzającego pana - alsoskiego czy hrefiego. W żadnym sensie ich nie usprawiedliwiam. Mój mąż też szukał jakiegoś szczęścia na boku, co przypadkowo uświadomiły mi bilingi. Było chowanie telefonu i totalna wrogość do mnie bez powodu. Dopiero forum uświadomiło mi jakie mechanizmy tym rządzą, że zdradzający tak się zachowuje. Tak że temat nie jest mi obcy z obu stron. A jednak, gdy powiedziałam mu koniec z nami - skamlał u mych stóp o szansę. Podczas gdy całe życie mnie straszył podczas kłótni, że on sobie pójdzie. Życie weryfikuje wszystko. Jestem zdania, że 99,99999% panów nie odejdzie od żony jeśli są dzieci. Dlatego uważam, że kobiety wchodzące we flirt z żonatymi są bardzo naiwne i te wszystkie filmy o wspólnej przyszłości, które tworzą w swoich głowach tam tylko pozostają.

505 Ostatnio edytowany przez horses (2018-04-19 13:52:04)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:

Trzy Panie odpowiedzialy to postaram sie polaczyc to w jedno a wiec Co do oczekiwan to w miare czasu trwania romansu apetyt rosnie oczywiscie jezeli na wstepie nie bylo umowy tylko o seks a z tego Co dalo sie wyczytac takiej umowy nie bylo. Romans to rodzaj zwiazku dla osoby ktora dotychczas byla sam i w miare uplywajacego czasu buduje sobie cos tam w glowie poprzez relacje z owym zdradzajacym bo i On jej makaron na uszy nawijal jak to mu w domu z zona niedobrze i jaki seks kiepski i wogole. Tego nikt nie zaprzeczy. Grunt sie zaczyna palic kiedy kochanek badz kochanka oczekuje wynikow tego ich niby psujacego sie zwiazku i wtedy zdradzajacy maja noz na gardle bo trzeba wybrac. Tutaj nastepuje etap odwagi jak jedna z Pan to podkreslila i tego im zabraklo. Imponowali bajera ale meskosci w odpowiednim momencie zabraklo. I jak tu jedna z Pan rowniez wspomniala,ze po czasie jeden bedzie mial juz drugiego w tylku. Kto bedzie zalowal podjetej badz nie podjetej decyzji czas pokaze.

Podejrzewam, że jakaś mężatka obiecała Ci wspólną przyszłość i się nie wywiązała. No niestety czasami tak bywa. Mogą byc dziesiatki powodów:
dziecko, strach przed nowym, naciski rodziny, czy tez poprawa w małżeństwie, przypływ uczuć do męża. No są też tacy małżonkowie, co to tylko na niby są nieszczęśliwi, ale to raczej dotyczy kochanków-recydywistów. To ich nieszczęście to element bajeru. Niestety wiążąc się z zajętą osobą masz większe ryzyko braku dobrego dla siebie zakończenia. Nie patrzę na to w kategoriach winny, kat lub ofiara. Nie udało się, ale żyć trzeba dalej, bez rozdrapywania ran. Dać sobie szansę na pokochanie kogoś nowego. Tak to widzę smile

506

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
horses napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Trzy Panie odpowiedzialy to postaram sie polaczyc to w jedno a wiec Co do oczekiwan to w miare czasu trwania romansu apetyt rosnie oczywiscie jezeli na wstepie nie bylo umowy tylko o seks a z tego Co dalo sie wyczytac takiej umowy nie bylo. Romans to rodzaj zwiazku dla osoby ktora dotychczas byla sam i w miare uplywajacego czasu buduje sobie cos tam w glowie poprzez relacje z owym zdradzajacym bo i On jej makaron na uszy nawijal jak to mu w domu z zona niedobrze i jaki seks kiepski i wogole. Tego nikt nie zaprzeczy. Grunt sie zaczyna palic kiedy kochanek badz kochanka oczekuje wynikow tego ich niby psujacego sie zwiazku i wtedy zdradzajacy maja noz na gardle bo trzeba wybrac. Tutaj nastepuje etap odwagi jak jedna z Pan to podkreslila i tego im zabraklo. Imponowali bajera ale meskosci w odpowiednim momencie zabraklo. I jak tu jedna z Pan rowniez wspomniala,ze po czasie jeden bedzie mial juz drugiego w tylku. Kto bedzie zalowal podjetej badz nie podjetej decyzji czas pokaze.

Podejrzewam, że jakaś mężatka obiecała Ci wspólną przyszłość i się nie wywiązała. No niestety czasami tak bywa. Mogą byc dziesiatki powodów:
dziecko, strach przed nowym, naciski rodziny, czy tez poprawa w małżeństwie, przypływ uczuć do męża. No są też tacy małżonkowie, co to tylko na niby są nieszczęśliwi, ale to raczej dotyczy kochanków-recydywistów. To ich nieszczęście to element bajeru. Niestety wiążąc się z zajętą osobą masz większe ryzyko braku dobrego dla siebie zakończenia. Nie patrzę na to w kategoriach winny, kat lub ofiara. Nie udało się, ale żyć trzeba dalej, bez rozdrapywania ran. Dać sobie szansę na pokochanie kogoś nowego. Tak to widzę smile

Nie musisz podejrzewac, Szary pisal o tym na forum, historia jest wciaz dostepna.
Wymieniony przez Ciebie powod: przyplyw uczuc do meza/zony ma miejsce (czesto nagle, gdy grunt sie pali), tylko jakie to sa uczucia?
Wspolczucie? Litosc?

Kochanek-recydywista nie zabawia sie kims miesiacami/latami, bo z doswiadczenia wie, ze jest to niebezpieczna gra.

507

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
horses napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Trzy Panie odpowiedzialy to postaram sie polaczyc to w jedno a wiec Co do oczekiwan to w miare czasu trwania romansu apetyt rosnie oczywiscie jezeli na wstepie nie bylo umowy tylko o seks a z tego Co dalo sie wyczytac takiej umowy nie bylo. Romans to rodzaj zwiazku dla osoby ktora dotychczas byla sam i w miare uplywajacego czasu buduje sobie cos tam w glowie poprzez relacje z owym zdradzajacym bo i On jej makaron na uszy nawijal jak to mu w domu z zona niedobrze i jaki seks kiepski i wogole. Tego nikt nie zaprzeczy. Grunt sie zaczyna palic kiedy kochanek badz kochanka oczekuje wynikow tego ich niby psujacego sie zwiazku i wtedy zdradzajacy maja noz na gardle bo trzeba wybrac. Tutaj nastepuje etap odwagi jak jedna z Pan to podkreslila i tego im zabraklo. Imponowali bajera ale meskosci w odpowiednim momencie zabraklo. I jak tu jedna z Pan rowniez wspomniala,ze po czasie jeden bedzie mial juz drugiego w tylku. Kto bedzie zalowal podjetej badz nie podjetej decyzji czas pokaze.

Podejrzewam, że jakaś mężatka obiecała Ci wspólną przyszłość i się nie wywiązała. No niestety czasami tak bywa. Mogą byc dziesiatki powodów:
dziecko, strach przed nowym, naciski rodziny, czy tez poprawa w małżeństwie, przypływ uczuć do męża. No są też tacy małżonkowie, co to tylko na niby są nieszczęśliwi, ale to raczej dotyczy kochanków-recydywistów. To ich nieszczęście to element bajeru. Niestety wiążąc się z zajętą osobą masz większe ryzyko braku dobrego dla siebie zakończenia. Nie patrzę na to w kategoriach winny, kat lub ofiara. Nie udało się, ale żyć trzeba dalej, bez rozdrapywania ran. Dać sobie szansę na pokochanie kogoś nowego. Tak to widzę smile


Tak zgadza sie ale cokolwiek bylo powodem ze jest jak jest pozostanie tajemnica. Mam nauczke i nigdy wiecej takich przypadkow.

508

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

zdrada to naprawde trudna rzecz. Zdradzac trzeba umiec. w To wchodzi bycie również dobrym kłamcą, im dluzej klamiesz Twoje klamstwa staja sie w koncu rzeczywistoscia. zyjesz tym
jesli chodzi o romanse, oczywiscie ze da sie takie zakonczyc. najczesciej dzieje sie to dlatego bo jedna ze stron juz sie wypalila i chce czegos innego znajduje kogos z kim seks jest przyjemniejszy i czas spedzany razem lepszy(to tak ajk na poczatku zwiazku wczesniejszego tyle ze kiedy wezmiecie slub i nie pielegnujecie tego zwiazku wszystko sie wypala i szuka sie czegos na odbicie), natomiast zycie w romansie ciagle jest piekne bo to jednak"zakazany owoc" czesto zdarza sie tak ze i tak w romansie jedna ze stron juz jest znudzona lub chce to zakonczyc, martwiac sie ze wszystko wyjdzie na jaw i mąż/żona sie dowie.. manipuluje druga polowke, a ta z milosci ukrywa wszystko i zostaje ze zlamanym sercem i nikt o niczym sie n ie dowiaduje.
Tacy ludzie sie zazwyczaj nie zmieniaja, zawsze bedzie sklonna do zdrady boto dla niej cos co jest do zrobienia, co juz sie stalo i skoro zrobi to jeszcze raz to przeciez nic sie nie stanie.
takie osoby tez sa chorobliwie zazdrosne poniewaz przez to ze same zdradzaja boja sie ze ktos moglby zdradzic ich.

509

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:

Tak zgadza sie ale cokolwiek bylo powodem ze jest jak jest pozostanie tajemnica. Mam nauczke i nigdy wiecej takich przypadkow.

Zauważcie, że wszyscy po wyjściu z wielokąta mają rozwaloną psychikę i mówią to samo - NIGDY WIĘCEJ.

Jest taka piosenka ze słowami:
"Umiesz liczyć do trzech
To już TŁOK
Wykreśl proszę mnie..."

510

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Tak zgadza sie ale cokolwiek bylo powodem ze jest jak jest pozostanie tajemnica. Mam nauczke i nigdy wiecej takich przypadkow.

Zauważcie, że wszyscy po wyjściu z wielokąta mają rozwaloną psychikę i mówią to samo - NIGDY WIĘCEJ.

Jest taka piosenka ze słowami:
"Umiesz liczyć do trzech
To już TŁOK
Wykreśl proszę mnie..."


Bo taka prawda. Kto raz tego wielokata sprobowal by za chwile byc odstawiony na boczny tor juz nigdy nie wezmie udzialu w tej zabawie bo wie jak to sie skonczy i obietnicami ktore sa g....warte.

511

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Tak zgadza sie ale cokolwiek bylo powodem ze jest jak jest pozostanie tajemnica. Mam nauczke i nigdy wiecej takich przypadkow.

Zauważcie, że wszyscy po wyjściu z wielokąta mają rozwaloną psychikę i mówią to samo - NIGDY WIĘCEJ.

Jest taka piosenka ze słowami:
"Umiesz liczyć do trzech
To już TŁOK
Wykreśl proszę mnie..."


Bo taka prawda. Kto raz tego wielokata sprobowal by za chwile byc odstawiony na boczny tor juz nigdy nie wezmie udzialu w tej zabawie bo wie jak to sie skonczy i obietnicami ktore sa g....warte.

Ja mówię „nigdy więcej” z perspektywy osoby zdradzającej - to jest ślepa uliczka, życie w iluzji, narkotycznym śnie - i lepiej samemu się z tego przebudzić, niż być przebudzonym przez żonę/męża.

512

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
ssszron napisał/a:

Zauważcie, że wszyscy po wyjściu z wielokąta mają rozwaloną psychikę i mówią to samo - NIGDY WIĘCEJ.

Jest taka piosenka ze słowami:
"Umiesz liczyć do trzech
To już TŁOK
Wykreśl proszę mnie..."


Bo taka prawda. Kto raz tego wielokata sprobowal by za chwile byc odstawiony na boczny tor juz nigdy nie wezmie udzialu w tej zabawie bo wie jak to sie skonczy i obietnicami ktore sa g....warte.

Ja mówię „nigdy więcej” z perspektywy osoby zdradzającej - to jest ślepa uliczka, życie w iluzji, narkotycznym śnie - i lepiej samemu się z tego przebudzić, niż być przebudzonym przez żonę/męża.



Obys w tym wytrwal bo nie jednej pokusie bedziesz musial odmowic a bedzie ich jeszcze wiele w twoim zyciu. To masz jak w banku.

513

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:

A nie lepiej uciąć sprawę i nie rozdrapywać ran? Ona powiedziała ze ma dosyć, ze nie może tak dłużej żyć, i chce to zakończyć. Wiem, ze mnie bardzo kocha. W końcu przyznałem jej racje, ze tak dłużej nie damy rady i okay - nie spotkamy się więcej (choć widujemy się w pracy służbowo). Jest mi strasznie ciężko, jej pewnie jeszcze bardziej. Po co do tego wracać? Spotkamy się, a wtedy jestem niemal pewien ona podejmie jakieś kroki aby zbliżyć się do mnie wbrew temu co sama wczesniej deklaruje a ja nie wiem co zrobie - boje się, ze mogę jej ulec.
Powiedzieliśmy sobie „żegnaj” i chyba lepiej niech tak zostanie.

Taki jesteś pewny i dumny ze swojej decyzji a boisz się, że jej ulegniesz jak się spotkacie? Groteskowe, nie uważasz?

Moim zdaniem nie lepiej. Ja zostałam bez takiej właśnie rozmowy. Oddałabym wszystko za nią. Dokładnie o to mi chodzi, co Horses napisała:

horses napisał/a:

Chodzi o szczera rozmowę. Ból i tak bedzie, ale nie będzie miała poczucia zeszmacenia. Jesli naprawdę Ciebie kocha i jest ok to zrozumie

Bycie człowiekiem (nie tylko mężczyzną!) oznacza brać odpowiedzialność za swoje decyzje. To co robisz jest właśnie tchórzostwem. Żonie nie powiesz, bo Ci się zacznie palić pod tyłkiem i już nie będzie się tak starać, prawda? Z kochanką nie porozmawiasz, bo przecież lepiej sobie wytłumaczyć, że to tak naprawdę ona to zakończyła, a Ty się pogodziłeś z losem.

Roxann napisał/a:

Nie uważam też, że jeszcze jakieś rozmowy, wyjaśnienia są tu potrzebne, w końcu oboje zgodnie podjęli tą decyzję. Nawet jeśli w jej przypadku to była desperacka próba wymuszenia szybszej decyzji o rozwodzie na zasadzie, jeśli jej nie podejmiesz, to mnie stracisz, to .. sorry. Tylko teraz Alsoski nie może dać d.py i się złamać.
Myślę, że po takim postawieniu sprawy i konsekwencji, jest szansa na uniknięcie toksyczności w dalszych choćby służbowych relacjach ale i ew chęci zemsty ze str kochanki. Wiadomo przecież, że w sytuacji kiedy romans wychodzi na jaw bardziej obrywa kobieta. A ona dodatkowo jest też matką małego dziecka. Nie sądzę, by się posunęła do takiego kroku.
A Alsoski powinien w końcu zachować się jak mężczyzna i nie mącić jej już w głowie, tylko zająć sobą, swoim życiem, rodziną. Żadnego wracania pamięcią, że tęskno, że przykro... W dłuższej perspektywie czasu tym zrobi jej tylko przysługę. Bo i ona szybciej od niego odetnie emocjonalnie. Tylko żeby teraz nie da d.py i za tydzień czy dwa znów uległ (bo gorszy dzień, bo z żona pokłócił itd.) i znów kolejne rozstanie i znów powrót, i znów... i tak można kolejnych parę lat. Wyniszczając się psychicznie nawzajem.

Roxann nie byłaś w sytuacji, że zostałaś bez wyjaśnienia. Nie wiesz o czym mówisz. Nie ma nic gorszego niż odejście drugiej osoby bez słowa. Sprawy niedokończone najbardziej w życiu bolą.

horses napisał/a:

Bynajmniej ja pisząc o rozmowie żadnego wracania do przeszłości i wspólnego użalania się nie mam na myśli. Pracuja razem i tak się widzą, więc jeśli ona będzie chciała jeszcze porozmawiać, to uwazam, że powinien to zrobić. Konsekwentnie, ale tez  z wyczuciem, delikatnie powtarzać jej swoją decyzję i nie dawać żadnych złudzeń. W końcu ona odpuści. Nic ponadto. Gdyby razem nie pracowali, to fakt,  zupełne zerwanie kontaktów byłoby najlepsze.

Naprawdę ma to znaczenie, czy razem pracują czy nie? Skoro się z kimś spotykasz, mówisz o miłości to miej odwagę spojrzeć tej osobie w oczy i powiedzieć jej prawdę. Bez względu na status związku druga osoba zasługuje na szacunek. Jakby chciał odejść od żony to może lepiej byłoby wyjść po paczkę papierosów i już nie wrócić wcale?

alsoski001 napisał/a:

Chyba nie jest naiwna aby myśleć, ze w takiej sytuacji do niej wrócę...

I Ty twierdzisz, że ją kochasz? Że cokolwiek do niej czujesz?

alsoski001 napisał/a:

A Ona wiedziała w co się pakuje - sama zreszta zawsze powtarzała, ze nie wierzy ze będziemy razem. To podcina skrzydła i odbiera wiarę; Żona z kolei zaczęła się wyraźnie starać.

Alsoski dorośnij, bo Ciebie się czytać nie da. Ojoj podcięła Ci skrzydełka i odebrała wiarę? Chłopie jesteś dorosły. Ty podejmujesz decyzje. Jakby błagała i klękała, abyś z nią został to by Ci skrzydełek nie podcięła? Do tego jakby żona zaczęła robić w domu awantury to decyzja tez byłaby łatwiejsza?

Jesteś strasznie egoistyczny i wyrafinowany. Obudź się, bo inaczej słowa melusine naprawdę będą prorocze:

melusine napisał/a:

Myślę, że zycie wystawi Ci jednak rachunek za to wszystko, z odroczonym terminem płatności...

Prawda jest taka, że nie kochasz ani jednej, ani drugiej. Kochasz tylko siebie. Tylko Ty i Ty.
Wiesz w ogóle co to miłość? Jaką masz jej definicję?

514

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Ja mówię „nigdy więcej” z perspektywy osoby zdradzającej - to jest ślepa uliczka, życie w iluzji, narkotycznym śnie - i lepiej samemu się z tego przebudzić, niż być przebudzonym przez żonę/męża.

Obys w tym wytrwal bo nie jednej pokusie bedziesz musial odmowic a bedzie ich jeszcze wiele w twoim zyciu. To masz jak w banku.

Jeżeli Alsoski wytrwa pierwszy miesiąc, to potem będzie mu łatwiej odmówić kolejnym pokusom. Mało tego, kiedy już uwolni emocjonalnie od kochanki, będzie miał kompletnie inne spojrzenie na takie zdawałoby się "niewinne" romanse, czy nawet flirty.  Nie będą już one dla niego takie atrakcyjne, bo będzie wiedział, jak to wszystko działa.
Poza tym uzyska zupełnie nową jakość życia, świadomości i samokontroli.
Szary80, pisałeś wcześniej o tym, że kolejnym etapem, z którym przyjdzie się zmierzyć Alskoskiemu, to uczucie pustki... początkowo pewnie tak, ale jak sobie w głowie zacznie wszystko układać, to zrozumie, że nie ma za czym tęsknić. Że jest wiele innych sposobów by umilić sobie życie, dających adrenalinę. Wielokrotnie tu padało porównanie do osoby uzależnionej - narkomana czy alkoholika. Jeśli ktoś wyjdzie z nałogu, nie ma już potrzeby i ochoty na kolejną dawkę. Bo wie, że to igranie z ogniem, poczucie chwilowego "szczęścia", które działa destrukcyjnie nie tylko na niego ale i bliskie osoby, otoczenie. Nawet jeśli zrobi to w ukryciu, to będzie świadczyło tylko o jego słabości i zakłamaniu - braku kontroli nad sobą, swoim życiem. Nic dziwnego, że np Autor wątku, pomimo, że wydawałoby się, że ma wszystko jest w gruncie rzeczy samotny i nieszczęśliwy. Bo jak sam określił czuje się jakby bił głową w mur, za którym jest pustka. Osoba zdrowa i silna psychicznie nie dopuściłaby do takiego stanu rzeczy. Nie trwała w marazmie. Tylko zaczęła działać, robić coś by tą sytuację zmienić.
Nie znam albo nie pamiętam Twojego wątku, ale jeśli kochanka zrobiła Cię w konia, to też sam jesteś po części sobie winien, że na to pozwoliłeś. Jesteś dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem, więc tak jak pisała Horses, określenia typu "pozwolił", "zabronił" czy "obiecał"... są co najmniej dziecinne i śmieszne.
Poza tym jak można mieć pretensje do zdrajcy, że oszukał? To tak jakby mieć pretensje do złodzieja, że cię okradł, kiedy użyczyłeś mu swego mieszkania bo nie miał gdzie się podziać. Nawet jeśli miałeś dobre intencje... pretensje powinieneś mieć głownie do siebie. Sorry....

515

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
eska12 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

A nie lepiej uciąć sprawę i nie rozdrapywać ran? Ona powiedziała ze ma dosyć, ze nie może tak dłużej żyć, i chce to zakończyć. Wiem, ze mnie bardzo kocha. W końcu przyznałem jej racje, ze tak dłużej nie damy rady i okay - nie spotkamy się więcej (choć widujemy się w pracy służbowo). Jest mi strasznie ciężko, jej pewnie jeszcze bardziej. Po co do tego wracać? Spotkamy się, a wtedy jestem niemal pewien ona podejmie jakieś kroki aby zbliżyć się do mnie wbrew temu co sama wczesniej deklaruje a ja nie wiem co zrobie - boje się, ze mogę jej ulec.
Powiedzieliśmy sobie „żegnaj” i chyba lepiej niech tak zostanie.

Taki jesteś pewny i dumny ze swojej decyzji a boisz się, że jej ulegniesz jak się spotkacie? Groteskowe, nie uważasz?

Moim zdaniem nie lepiej. Ja zostałam bez takiej właśnie rozmowy. Oddałabym wszystko za nią. Dokładnie o to mi chodzi, co Horses napisała:

horses napisał/a:

Chodzi o szczera rozmowę. Ból i tak bedzie, ale nie będzie miała poczucia zeszmacenia. Jesli naprawdę Ciebie kocha i jest ok to zrozumie

Bycie człowiekiem (nie tylko mężczyzną!) oznacza brać odpowiedzialność za swoje decyzje. To co robisz jest właśnie tchórzostwem. Żonie nie powiesz, bo Ci się zacznie palić pod tyłkiem i już nie będzie się tak starać, prawda? Z kochanką nie porozmawiasz, bo przecież lepiej sobie wytłumaczyć, że to tak naprawdę ona to zakończyła, a Ty się pogodziłeś z losem.

Roxann napisał/a:

Nie uważam też, że jeszcze jakieś rozmowy, wyjaśnienia są tu potrzebne, w końcu oboje zgodnie podjęli tą decyzję. Nawet jeśli w jej przypadku to była desperacka próba wymuszenia szybszej decyzji o rozwodzie na zasadzie, jeśli jej nie podejmiesz, to mnie stracisz, to .. sorry. Tylko teraz Alsoski nie może dać d.py i się złamać.
Myślę, że po takim postawieniu sprawy i konsekwencji, jest szansa na uniknięcie toksyczności w dalszych choćby służbowych relacjach ale i ew chęci zemsty ze str kochanki. Wiadomo przecież, że w sytuacji kiedy romans wychodzi na jaw bardziej obrywa kobieta. A ona dodatkowo jest też matką małego dziecka. Nie sądzę, by się posunęła do takiego kroku.
A Alsoski powinien w końcu zachować się jak mężczyzna i nie mącić jej już w głowie, tylko zająć sobą, swoim życiem, rodziną. Żadnego wracania pamięcią, że tęskno, że przykro... W dłuższej perspektywie czasu tym zrobi jej tylko przysługę. Bo i ona szybciej od niego odetnie emocjonalnie. Tylko żeby teraz nie da d.py i za tydzień czy dwa znów uległ (bo gorszy dzień, bo z żona pokłócił itd.) i znów kolejne rozstanie i znów powrót, i znów... i tak można kolejnych parę lat. Wyniszczając się psychicznie nawzajem.

Roxann nie byłaś w sytuacji, że zostałaś bez wyjaśnienia. Nie wiesz o czym mówisz. Nie ma nic gorszego niż odejście drugiej osoby bez słowa. Sprawy niedokończone najbardziej w życiu bolą.

horses napisał/a:

Bynajmniej ja pisząc o rozmowie żadnego wracania do przeszłości i wspólnego użalania się nie mam na myśli. Pracuja razem i tak się widzą, więc jeśli ona będzie chciała jeszcze porozmawiać, to uwazam, że powinien to zrobić. Konsekwentnie, ale tez  z wyczuciem, delikatnie powtarzać jej swoją decyzję i nie dawać żadnych złudzeń. W końcu ona odpuści. Nic ponadto. Gdyby razem nie pracowali, to fakt,  zupełne zerwanie kontaktów byłoby najlepsze.

Naprawdę ma to znaczenie, czy razem pracują czy nie? Skoro się z kimś spotykasz, mówisz o miłości to miej odwagę spojrzeć tej osobie w oczy i powiedzieć jej prawdę. Bez względu na status związku druga osoba zasługuje na szacunek. Jakby chciał odejść od żony to może lepiej byłoby wyjść po paczkę papierosów i już nie wrócić wcale?

alsoski001 napisał/a:

Chyba nie jest naiwna aby myśleć, ze w takiej sytuacji do niej wrócę...

I Ty twierdzisz, że ją kochasz? Że cokolwiek do niej czujesz?

alsoski001 napisał/a:

A Ona wiedziała w co się pakuje - sama zreszta zawsze powtarzała, ze nie wierzy ze będziemy razem. To podcina skrzydła i odbiera wiarę; Żona z kolei zaczęła się wyraźnie starać.

Alsoski dorośnij, bo Ciebie się czytać nie da. Ojoj podcięła Ci skrzydełka i odebrała wiarę? Chłopie jesteś dorosły. Ty podejmujesz decyzje. Jakby błagała i klękała, abyś z nią został to by Ci skrzydełek nie podcięła? Do tego jakby żona zaczęła robić w domu awantury to decyzja tez byłaby łatwiejsza?

Jesteś strasznie egoistyczny i wyrafinowany. Obudź się, bo inaczej słowa melusine naprawdę będą prorocze:

melusine napisał/a:

Myślę, że zycie wystawi Ci jednak rachunek za to wszystko, z odroczonym terminem płatności...

Prawda jest taka, że nie kochasz ani jednej, ani drugiej. Kochasz tylko siebie. Tylko Ty i Ty.
Wiesz w ogóle co to miłość? Jaką masz jej definicję?



Nie poznaje Cie ale spodobalas mi sie w kazdej wypowiedzi. Brawo!!!!!
Pieknie opisane   ;)

516 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-04-19 17:33:17)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
eska12 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Nie uważam też, że jeszcze jakieś rozmowy, wyjaśnienia są tu potrzebne, w końcu oboje zgodnie podjęli tą decyzję. Nawet jeśli w jej przypadku to była desperacka próba wymuszenia szybszej decyzji o rozwodzie na zasadzie, jeśli jej nie podejmiesz, to mnie stracisz, to .. sorry. Tylko teraz Alsoski nie może dać d.py i się złamać.
Myślę, że po takim postawieniu sprawy i konsekwencji, jest szansa na uniknięcie toksyczności w dalszych choćby służbowych relacjach ale i ew chęci zemsty ze str kochanki. Wiadomo przecież, że w sytuacji kiedy romans wychodzi na jaw bardziej obrywa kobieta. A ona dodatkowo jest też matką małego dziecka. Nie sądzę, by się posunęła do takiego kroku.
A Alsoski powinien w końcu zachować się jak mężczyzna i nie mącić jej już w głowie, tylko zająć sobą, swoim życiem, rodziną. Żadnego wracania pamięcią, że tęskno, że przykro... W dłuższej perspektywie czasu tym zrobi jej tylko przysługę. Bo i ona szybciej od niego odetnie emocjonalnie. Tylko żeby teraz nie da d.py i za tydzień czy dwa znów uległ (bo gorszy dzień, bo z żona pokłócił itd.) i znów kolejne rozstanie i znów powrót, i znów... i tak można kolejnych parę lat. Wyniszczając się psychicznie nawzajem.

Roxann nie byłaś w sytuacji, że zostałaś bez wyjaśnienia. Nie wiesz o czym mówisz. Nie ma nic gorszego niż odejście drugiej osoby bez słowa. Sprawy niedokończone najbardziej w życiu bolą.

Chyba jakieś nieporozumienie... sama kilka stron wcześniej podając "receptę", w pierwszym punkcie napisałam - porozmawiaj szczerze z kochanką, wyjaśnij swoją decyzję, delikatnie, argumenty masz... Ja absolutnie się z tym zgadzam, ale z tego co pisał Alskoski, to oni mieli taką rozmowę, razem podjęli decyzję, że kończą romans. Wprawdzie nie opisał tu całej rozmowy, ale uznałam, że właśnie takie wyjaśnienie padło. Dlatego napisałam, że dalsze tłumaczenia, rokkminy, wracanie do rozmowy... że żal że przykro, że tęskno ale muszą być silni i nie wiem co jeszcze są bez sensu.

517

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Ja mówię „nigdy więcej” z perspektywy osoby zdradzającej - to jest ślepa uliczka, życie w iluzji, narkotycznym śnie - i lepiej samemu się z tego przebudzić, niż być przebudzonym przez żonę/męża.

Obys w tym wytrwal bo nie jednej pokusie bedziesz musial odmowic a bedzie ich jeszcze wiele w twoim zyciu. To masz jak w banku.

Jeżeli Alsoski wytrwa pierwszy miesiąc, to potem będzie mu łatwiej odmówić kolejnym pokusom. Mało tego, kiedy już uwolni emocjonalnie od kochanki, będzie miał kompletnie inne spojrzenie na takie zdawałoby się "niewinne" romanse, czy nawet flirty.  Nie będą już one dla niego takie atrakcyjne, bo będzie wiedział, jak to wszystko działa.
Poza tym uzyska zupełnie nową jakość życia, świadomości i samokontroli.
Szary80, pisałeś wcześniej o tym, że kolejnym etapem, z którym przyjdzie się zmierzyć Alskoskiemu, to uczucie pustki... początkowo pewnie tak, ale jak sobie w głowie zacznie wszystko układać, to zrozumie, że nie ma za czym tęsknić. Że jest wiele innych sposobów by umilić sobie życie, dających adrenalinę. Wielokrotnie tu padało porównanie do osoby uzależnionej - narkomana czy alkoholika. Jeśli ktoś wyjdzie z nałogu, nie ma już potrzeby i ochoty na kolejną dawkę. Bo wie, że to igranie z ogniem, poczucie chwilowego "szczęścia", które działa destrukcyjnie nie tylko na niego ale i bliskie osoby, otoczenie. Nawet jeśli zrobi to w ukryciu, to będzie świadczyło tylko o jego słabości i zakłamaniu - braku kontroli nad sobą, swoim życiem. Nic dziwnego, że np Autor wątku, pomimo, że wydawałoby się, że ma wszystko jest w gruncie rzeczy samotny i nieszczęśliwy. Bo jak sam określił czuje się jakby bił głową w mur, za którym jest pustka. Osoba zdrowa i silna psychicznie nie dopuściłaby do takiego stanu rzeczy. Nie trwała w marazmie. Tylko zaczęła działać, robić coś by tą sytuację zmienić.
Nie znam albo nie pamiętam Twojego wątku, ale jeśli kochanka zrobiła Cię w konia, to też sam jesteś po części sobie winien, że na to pozwoliłeś. Jesteś dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem, więc tak jak pisała Horses, określenia typu "pozwolił", "zabronił" czy "obiecał"... są co najmniej dziecinne i śmieszne.
Poza tym jak można mieć pretensje do zdrajcy, że oszukał? To tak jakby mieć pretensje do złodzieja, że cię okradł, kiedy użyczyłeś mu swego mieszkania bo nie miał gdzie się podziać. Nawet jeśli miałeś dobre intencje... pretensje powinieneś mieć głownie do siebie. Sorry....



Ja nie mialem kochanki tak apropo i nigdy sie czyimis uczuciami nie bawilem. Jest jedna prosta zasada,ze jak sie mówi A to potem jest B a nie podwijanie ogona bo sie tylek pali. Bawic to sie mozna w piaskownicy a nie w zyciu. Jak sie cos zaczyna to sie to konczy kiedy sie cos wspolnie niby planowalo. Bylo minelo trzeba zyc dalej.

518

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:

Chyba jakieś nieporozumienie... sama kilka stron wcześniej podając "receptę", w pierwszym punkcie napisałam - porozmawiaj szczerze z kochanką, wyjaśnij swoją decyzję, delikatnie, argumenty masz... Ja absolutnie się z tym zgadzam, ale z tego co pisał Alskoski, to oni mieli taką rozmowę, razem podjęli decyzję, że kończą romans. Wprawdzie nie opisał tu całej rozmowy, ale uznałam, że właśnie takie wyjaśnienie padło. Dlatego napisałam, że dalsze tłumaczenia, rokkminy, wracanie do rozmowy... że żal że przykro, że tęskno ale muszą być silni i nie wiem co jeszcze są bez sensu.

Roxann bardzo duże nieporozumienie, bo Alsoski podjął decyzję tylko w swojej głowie i tu z nami. Wczorajszy post, godzina 15:33:

alsoski001 napisał/a:

Dzięki. Dokładnie tak to widzę. Odstawiłem emocjonalnie kochankę (wczoraj mieliśmy kryzys po rozstaniu, zaproponowała spotkanie - odmówiłem), i nawet nie wiecie o ile lepiej się czuje. Myśli o niej stały się mniej napastliwe, a zamiast tego staram się myśleć o żonie.
Tu na marginesie uwaga: odkąd wdałem się w romans moja żona zaczęła się dużo bardziej starać - po prostu do rany przyłóż. To miało chyba decydujące znaczenia w tym, ze nie odszedłem od niej i  podjąłem decyzje o zerwaniu z kochanka.

519 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-04-19 18:22:05)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:

Ja nie mialem kochanki tak apropo i nigdy sie czyimis uczuciami nie bawilem. Jest jedna prosta zasada,ze jak sie mówi A to potem jest B a nie podwijanie ogona bo sie tylek pali. Bawic to sie mozna w piaskownicy a nie w zyciu. Jak sie cos zaczyna to sie to konczy kiedy sie cos wspolnie niby planowalo. Bylo minelo trzeba zyc dalej.

Dlatego napisałam, że nie znam Twego wątku (albo nie pamiętam), czytam wybiórczo, wypowiadam w wybranych... Zasugerowałam się wcześniejszymi postami... Zwracam honor wink

520

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
eska12 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Chyba jakieś nieporozumienie... sama kilka stron wcześniej podając "receptę", w pierwszym punkcie napisałam - porozmawiaj szczerze z kochanką, wyjaśnij swoją decyzję, delikatnie, argumenty masz... Ja absolutnie się z tym zgadzam, ale z tego co pisał Alskoski, to oni mieli taką rozmowę, razem podjęli decyzję, że kończą romans. Wprawdzie nie opisał tu całej rozmowy, ale uznałam, że właśnie takie wyjaśnienie padło. Dlatego napisałam, że dalsze tłumaczenia, rokkminy, wracanie do rozmowy... że żal że przykro, że tęskno ale muszą być silni i nie wiem co jeszcze są bez sensu.

Roxann bardzo duże nieporozumienie, bo Alsoski podjął decyzję tylko w swojej głowie i tu z nami. Wczorajszy post, godzina 15:33:

alsoski001 napisał/a:

Dzięki. Dokładnie tak to widzę. Odstawiłem emocjonalnie kochankę (wczoraj mieliśmy kryzys po rozstaniu, zaproponowała spotkanie - odmówiłem), i nawet nie wiecie o ile lepiej się czuje. Myśli o niej stały się mniej napastliwe, a zamiast tego staram się myśleć o żonie.
Tu na marginesie uwaga: odkąd wdałem się w romans moja żona zaczęła się dużo bardziej starać - po prostu do rany przyłóż. To miało chyba decydujące znaczenia w tym, ze nie odszedłem od niej i  podjąłem decyzje o zerwaniu z kochanka.

Może... ja oparłam ją na innej jego wypowiedzi

alsoski001 napisał/a:

Zobaczymy - na razie z kochanka się rozstajemy - obopólną decyzja. Jestem zmęczony podwójnym życiem - nie zamierzam się w nic angażować na boku bo psychicznie jestem wykończony.
Boje się tego, ze kochanka nie wytrzyma i zacznie szukać ścieżki powrotu - mimo, ze to ona sama wyszła z inicjatywa rozstania.

Albo jest nieścisły w zeznaniach albo..

Posty [ 456 do 520 z 2,519 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024