alsoski001 napisał/a:A nie lepiej uciąć sprawę i nie rozdrapywać ran? Ona powiedziała ze ma dosyć, ze nie może tak dłużej żyć, i chce to zakończyć. Wiem, ze mnie bardzo kocha. W końcu przyznałem jej racje, ze tak dłużej nie damy rady i okay - nie spotkamy się więcej (choć widujemy się w pracy służbowo). Jest mi strasznie ciężko, jej pewnie jeszcze bardziej. Po co do tego wracać? Spotkamy się, a wtedy jestem niemal pewien ona podejmie jakieś kroki aby zbliżyć się do mnie wbrew temu co sama wczesniej deklaruje a ja nie wiem co zrobie - boje się, ze mogę jej ulec.
Powiedzieliśmy sobie „żegnaj” i chyba lepiej niech tak zostanie.
Taki jesteś pewny i dumny ze swojej decyzji a boisz się, że jej ulegniesz jak się spotkacie? Groteskowe, nie uważasz?
Moim zdaniem nie lepiej. Ja zostałam bez takiej właśnie rozmowy. Oddałabym wszystko za nią. Dokładnie o to mi chodzi, co Horses napisała:
horses napisał/a:Chodzi o szczera rozmowę. Ból i tak bedzie, ale nie będzie miała poczucia zeszmacenia. Jesli naprawdę Ciebie kocha i jest ok to zrozumie
Bycie człowiekiem (nie tylko mężczyzną!) oznacza brać odpowiedzialność za swoje decyzje. To co robisz jest właśnie tchórzostwem. Żonie nie powiesz, bo Ci się zacznie palić pod tyłkiem i już nie będzie się tak starać, prawda? Z kochanką nie porozmawiasz, bo przecież lepiej sobie wytłumaczyć, że to tak naprawdę ona to zakończyła, a Ty się pogodziłeś z losem.
Roxann napisał/a:Nie uważam też, że jeszcze jakieś rozmowy, wyjaśnienia są tu potrzebne, w końcu oboje zgodnie podjęli tą decyzję. Nawet jeśli w jej przypadku to była desperacka próba wymuszenia szybszej decyzji o rozwodzie na zasadzie, jeśli jej nie podejmiesz, to mnie stracisz, to .. sorry. Tylko teraz Alsoski nie może dać d.py i się złamać.
Myślę, że po takim postawieniu sprawy i konsekwencji, jest szansa na uniknięcie toksyczności w dalszych choćby służbowych relacjach ale i ew chęci zemsty ze str kochanki. Wiadomo przecież, że w sytuacji kiedy romans wychodzi na jaw bardziej obrywa kobieta. A ona dodatkowo jest też matką małego dziecka. Nie sądzę, by się posunęła do takiego kroku.
A Alsoski powinien w końcu zachować się jak mężczyzna i nie mącić jej już w głowie, tylko zająć sobą, swoim życiem, rodziną. Żadnego wracania pamięcią, że tęskno, że przykro... W dłuższej perspektywie czasu tym zrobi jej tylko przysługę. Bo i ona szybciej od niego odetnie emocjonalnie. Tylko żeby teraz nie da d.py i za tydzień czy dwa znów uległ (bo gorszy dzień, bo z żona pokłócił itd.) i znów kolejne rozstanie i znów powrót, i znów... i tak można kolejnych parę lat. Wyniszczając się psychicznie nawzajem.
Roxann nie byłaś w sytuacji, że zostałaś bez wyjaśnienia. Nie wiesz o czym mówisz. Nie ma nic gorszego niż odejście drugiej osoby bez słowa. Sprawy niedokończone najbardziej w życiu bolą.
horses napisał/a:Bynajmniej ja pisząc o rozmowie żadnego wracania do przeszłości i wspólnego użalania się nie mam na myśli. Pracuja razem i tak się widzą, więc jeśli ona będzie chciała jeszcze porozmawiać, to uwazam, że powinien to zrobić. Konsekwentnie, ale tez z wyczuciem, delikatnie powtarzać jej swoją decyzję i nie dawać żadnych złudzeń. W końcu ona odpuści. Nic ponadto. Gdyby razem nie pracowali, to fakt, zupełne zerwanie kontaktów byłoby najlepsze.
Naprawdę ma to znaczenie, czy razem pracują czy nie? Skoro się z kimś spotykasz, mówisz o miłości to miej odwagę spojrzeć tej osobie w oczy i powiedzieć jej prawdę. Bez względu na status związku druga osoba zasługuje na szacunek. Jakby chciał odejść od żony to może lepiej byłoby wyjść po paczkę papierosów i już nie wrócić wcale?
alsoski001 napisał/a: Chyba nie jest naiwna aby myśleć, ze w takiej sytuacji do niej wrócę...
I Ty twierdzisz, że ją kochasz? Że cokolwiek do niej czujesz?
alsoski001 napisał/a:A Ona wiedziała w co się pakuje - sama zreszta zawsze powtarzała, ze nie wierzy ze będziemy razem. To podcina skrzydła i odbiera wiarę; Żona z kolei zaczęła się wyraźnie starać.
Alsoski dorośnij, bo Ciebie się czytać nie da. Ojoj podcięła Ci skrzydełka i odebrała wiarę? Chłopie jesteś dorosły. Ty podejmujesz decyzje. Jakby błagała i klękała, abyś z nią został to by Ci skrzydełek nie podcięła? Do tego jakby żona zaczęła robić w domu awantury to decyzja tez byłaby łatwiejsza?
Jesteś strasznie egoistyczny i wyrafinowany. Obudź się, bo inaczej słowa melusine naprawdę będą prorocze:
melusine napisał/a:Myślę, że zycie wystawi Ci jednak rachunek za to wszystko, z odroczonym terminem płatności...
Prawda jest taka, że nie kochasz ani jednej, ani drugiej. Kochasz tylko siebie. Tylko Ty i Ty.
Wiesz w ogóle co to miłość? Jaką masz jej definicję?