Czy romans zmienia rzeczywistość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 391 do 455 z 2,519 ]

391

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Lady Loka napisał/a:

Mój facet dla mnie też jest. Ale gdyby mnie zdradził to dostałby kopa w tyłek i doskonale o tym wie.


Ile masz dzieci ?

Zobacz podobne tematy :

392 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2018-04-17 22:01:42)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Mój facet dla mnie też jest. Ale gdyby mnie zdradził to dostałby kopa w tyłek i doskonale o tym wie.


Ile masz dzieci ?

Nie mam dzieci. Ale nawet jakbym miała, to byłaby to moja świadoma decyzja i powinna być to moja świadoma decyzja odnośnie tego czy chcę zostać z partnerem dla dobra dzieci czy nie chcę.
Gdybym została, byłyby ustalone konkretne zasady tego wspólnego życia.

A Ty jesteś po prostu tchórzem i oszustem. Wygodnickim w dodatku.
Naprawdę życzę Ci mocnego kopa w tyłek od żony.

Edit.
Ale Ty możesz mieć syna i kochankę.
Rozwód weź i walcz o pełnię praw rodzicielskich.
Kto Ci je przyzna to nei wiem, skoro rozpad związku będzie z Twojej winy. Ale teoretycznie możesz.

393 Ostatnio edytowany przez Nana666 (2018-04-17 22:01:19)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Nana666 napisał/a:

Przynajmniej 5 stron byś zaoszczędził, gdybyś z góry przyznał, że nie tylko żona, ale w zasadzie i syn się specjalnie nie liczy, tylko tak sobie wpadłeś na forum pełne osób, które doświadczyły zdrady, żeby zapytać co zrobić, by jeszcze zminimalizować swoje straty.

No jak grochem o ścianę.
Skąd ten wniosek, że syn się nie liczy ? Jeszcze raz - w idealnym, trochę nierzeczywistym rozwiązaniu było by dla mnie mieć obecnego syna i mieć kochankę. Czyli prowadzić życie małżeńskie a z romansu po prostu się cieszyć, czerpać z niego przyjemność bez bólu. Jak ty wywnioskowałaś, ze syn się dla mnie nie liczy to chyba tylko Nirvanka wie, bo widzę że wyciąga podobne wnioski.

Może w takim razie mamy inne definicje, bo jak mnie na kimś zależy tak naprawdę, to jestem gotowa na poświęcenia, jeśli ich brak mógłby dotkliwie zranić tego kogoś. Piszesz, że jesteś tu szczery, bo i niczego nie masz do stracenia na forum (co jest faktem), a nie widać tutaj refleksji - jak to się może odbić na synu, ciągle wałkujesz to, jak w domu bawić się z dzieckiem, a poza nim zabawiać się z kochanką i nie mieć strat.

394

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

No jak grochem o ścianę.
Skąd ten wniosek, że syn się nie liczy ? Jeszcze raz - w idealnym, trochę nierzeczywistym rozwiązaniu było by dla mnie mieć obecnego syna i mieć kochankę. Czyli prowadzić życie małżeńskie a z romansu po prostu się cieszyć, czerpać z niego przyjemność bez bólu. Jak ty wywnioskowałaś, ze syn się dla mnie nie liczy to chyba tylko Nirvanka wie, bo widzę że wyciąga podobne wnioski.

w kwestii dziecka nie wyciągam wniosków z Twoich wypowiedzi, tylko próbuję Ci wytłumaczyć, że dziecko tak czy siak będzie cierpieć. A zdrady prawie zawsze wychodzą na jaw, o czym pisałam kilkanaście postów wcześniej. Po latach i w idiotycznych okolicznościach. Aczkolwiek ok, moze Ty będziesz tym szczęśliwcem i Tobie się uda. Ale ja uważam, że osoby, które powołujemy na świat są najważniejsze i nigdy bym nie ryzykowała dla zaspokojenia swojej chuci dobra dziecka. wolałabym nie plątać się w zdradę- romans bo wiem, że finalnie, gdyby sie wydało dziecko by najbardziej cierpiało. Tak robią odpowiedzialni ludzie. Są własnie odpowiedzialni za swoje dzieci i przedkładają ich dobro nad swoje- szczególnie jeżeli mówimy o czyś co nie jest podstawową potrzebą człowieka- czyli dupczenie.

395

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Nirvanka87 napisał/a:
Hrefi napisał/a:

No jak grochem o ścianę.
Skąd ten wniosek, że syn się nie liczy ? Jeszcze raz - w idealnym, trochę nierzeczywistym rozwiązaniu było by dla mnie mieć obecnego syna i mieć kochankę. Czyli prowadzić życie małżeńskie a z romansu po prostu się cieszyć, czerpać z niego przyjemność bez bólu. Jak ty wywnioskowałaś, ze syn się dla mnie nie liczy to chyba tylko Nirvanka wie, bo widzę że wyciąga podobne wnioski.

w kwestii dziecka nie wyciągam wniosków z Twoich wypowiedzi, tylko próbuję Ci wytłumaczyć, że dziecko tak czy siak będzie cierpieć. A zdrady prawie zawsze wychodzą na jaw, o czym pisałam kilkanaście postów wcześniej. Po latach i w idiotycznych okolicznościach. Aczkolwiek ok, moze Ty będziesz tym szczęśliwcem i Tobie się uda. Ale ja uważam, że osoby, które powołujemy na świat są najważniejsze i nigdy bym nie ryzykowała dla zaspokojenia swojej chuci dobra dziecka. wolałabym nie plątać się w zdradę- romans bo wiem, że finalnie, gdyby sie wydało dziecko by najbardziej cierpiało. Tak robią odpowiedzialni ludzie. Są własnie odpowiedzialni za swoje dzieci i przedkładają ich dobro nad swoje- szczególnie jeżeli mówimy o czyś co nie jest podstawową potrzebą człowieka- czyli dupczenie.

Dupczenie ? Ty chyba jeszcze swojej zdrady nie przetrawiłaś bo ciągle jest w tobie agresja i pogarda. Dlatego używasz takiego słownictwa.

Nigdy mi o "dupczenie" mi nie chodziło. Seks przyszedł naturalnie ale najpierw połączyło nas wspólne patrzenie na świat, przyjaźń, ten sam system wartości, w końcu miłość.

Być może celowo spłycasz romans tylko do seksu bo boisz się pomyśleć, że twój facet mógł się zakochać. Wówczas już nie tak łatwo zapomnieć. Łatwiej jest myśleć, że przeleciał jakąś pannę ale potraktował ją jedynie instrumentalnie, czysto fizycznie.

396

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Ale ja dla swojej żony jestem prawdziwą miłością. Sama tak wielokrotnie mówiła. Skąd pomysł, że nie jestem prawdziwą miłością dla niej ? Przecież miłość nie musi być odwzajemniona aby prawdziwie kochać. Mało to takich przypadków. Można się w kimś prawdziwie zakochać bez wzajemności.

Być może byłeś jej miłością dopóki nie zdradziłeś. Ma prawo zweryfikować swoje uczucia. Ona nie wie o zdradzie i kłamstwach. Nie zna prawdziwego Ciebie.

Odmawiam jej tego prawa. Znam ją 15 lat i wiem, że po ujawnieniu romansu będzie dalej mnie kochać tylko dojdzie wielkie cierpienie. Dlatego podejmuje decyzję za nią i nie powiem jej o tym.

Jesteś więc jej katem, a nie żadną prawdziwą miłością. Liczysz się tylko Ty i to, by Tobie było dobrze.
Możesz się zarzekać, możesz kręcić, zasłaniać się dzieckiem, ale prawda jest jaka jest i nic jej nie zmieni.

397

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

A to przepraszam. Teraz rozumiem skąd  ta agresja



Mam nauczke i nigdy wiecej takich bubli. Chcesz zostac dla dziecka bo tak musi byc. Na twoim miejscu poszukalbym tutaj postów ludzi ktorzy kiedys tez byli w takiej sytuacji i dzis zaluje ze nic nie zrobili a ci Co sie zdecydowali dzis tworza szczesliwe zwiazki. Czasami dla dziecka lepiej jest miec szczesliwych rodzicow zyjacych osobna a nie razem udajac ze wszystko jest ok .


Świetnie, ale to nic nie zmienia - jest pewnie drugie tyle postów tych, którzy poszli na całość, odeszli do kochanki i wpadli jak z deszczu pod rynnę...
Do dziś żałują, chcieliby wrócić ale nic z tego.

O tym cały czas rozmawiamy - żeby może jednak nie podejmować życiowej decyzji w stanie upojenia, zakochania i bycia w związku z tym niespełna rozumu. Przeczekać te fale - i dopiero wtedy podjąć decyzje. A to wymaga czasu...



A czas ucieka i nie dziala na twoja korzysc.

398 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-04-17 23:10:39)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Dupczenie ? Ty chyba jeszcze swojej zdrady nie przetrawiłaś bo ciągle jest w tobie agresja i pogarda. Dlatego używasz takiego słownictwa.

Nigdy mi o "dupczenie" mi nie chodziło. Seks przyszedł naturalnie ale najpierw połączyło nas wspólne patrzenie na świat, przyjaźń, ten sam system wartości, w końcu miłość.

Być może celowo spłycasz romans tylko do seksu bo boisz się pomyśleć, że twój facet mógł się zakochać. Wówczas już nie tak łatwo zapomnieć. Łatwiej jest myśleć, że przeleciał jakąś pannę ale potraktował ją jedynie instrumentalnie, czysto fizycznie.

sorry, ale tak piszę o kazdej zdradzie, czy przed czy po. Zresztą też kiedyś byłam po "drugiej stronie barykady". Mniejsza o to, jeżeli się kocha kogoś innnego niż stałego/ formalnego partnera, to trzeba się rozstać i związać z nową osobą. Inaczej to jest dupczenie, dla dupczenia. Bo gdyby o miłości chodziło i wielkie uczucia, to zdrada by była emocjonalna, a nie fizyczna- co też się zdarza. co do mojego związku jedyne co napiszę, to to, co robił facet i z kim i dlaczego to jego sprawa, a mi to dynda. Ja dzięki temu, że wiem mogę żyć tak jak chcę

399

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Przyglądam się temu watkowi i zastanawia mnie jedna rzecz. Otóż zauważyłam, że w tym wątku zdradzajacy są pewni, że w ich rodzinach z zonami nic się nie zmieniło, żony nie odczuwają zmiany, życie toczy się normalnie i dobrze. A z drugiej strony jest wiele wątków tu na forum, gdzie zdradzajacy mężowie wykazują szereg wspólnych zmian zachowań: stają się drazliwi, nieczuli, bardziej obojętni (to tylko przykład, ale opisów jest sporo, w wielu miejscach).
Jak to więc jest? Widać czy nie widać?

400

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Masz tu sporo racji. Dlatego mam nadzieje, ze romans uda się zakończyć i ze się nie wyda.

Niemniej wiedz, ze mój ojciec również odszedł do innej (co prawda jak ju byłem dorosły), a mimo to nigdy nie sprawdzałem mojej żony, nie kontrolowałem - w zasadzie zawsze miała pełna swobodę i luz.

Tylko, że zdrady prawie zawsze wychodzą na jaw, nawet po latach. A co do Twojego ojca, to sorry, ale może nie spowodował u
ciebie swoją zdradą wzmożonej kontroli partnera, ale w pewnym sensie dał przyzwolenie, że zdrada jest ok.

Bzdura. Za bardzo przykładasz wagę do dzieciństwa człowieka i jego roli w późniejszym życiu. Moi rodzice to idealne małżeństwo od prawie 40 lat. Żadnych zdrad, żadnych poważnych kłótni (np. takich aby jedno musiało się wyprowadzić z domu na jakiś czas). Moje dzieciństwo idealne, sielanka. Dzieciństwo ma znaczenie ale nie można tłumaczyć każdych ludzkich działań dzieciństwem. Ta teoria nie działa.

Wlasnie dlatego nigdy tego nie zrozumiesz.
Moi rodzice rozwiedli sie jak mialam 5 lat - NIGDY nie wybaczylam ojcu ze porzucil nas dla innej kobiety.
Bylam w podstawowce I juz wtedy zastanawialam sie, jakim trzeba byc czlowiekiem zeby porzucic swoja jedyna I ukochana corke I wychowywac dziecko innej. Nie ogarnelam tego do tej pory.
Nie mialam dla niego szacunku. nie czulam nienawisci. Bylo to cos na ksztalt pogardy.
Zmarnowal moje dziecinstwo I zycie mojej matki.
Dlatego bardzo Cie prosze - nie mow o czyms czego nie doswiadczyles.

Zgadzam sie rowniez z dziewczynami ktore pisza ze zdrada zawsze wyjdzie na jaw. Kiedys. Bedziesz patrzyl na lzy swojej zony I pogarde w oczach syna.

401

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
melusine napisał/a:

Przyglądam się temu watkowi i zastanawia mnie jedna rzecz. Otóż zauważyłam, że w tym wątku zdradzajacy są pewni, że w ich rodzinach z zonami nic się nie zmieniło, żony nie odczuwają zmiany, życie toczy się normalnie i dobrze. A z drugiej strony jest wiele wątków tu na forum, gdzie zdradzajacy mężowie wykazują szereg wspólnych zmian zachowań: stają się drazliwi, nieczuli, bardziej obojętni (to tylko przykład, ale opisów jest sporo, w wielu miejscach).
Jak to więc jest? Widać czy nie widać?

Moj maz w trakcie swojego romansu taki wlasnie byl... drazliwy, czepialski nie tylko w stosunku do mnie, ale rowniez swoich rodzicow i naszych przyjaciol.
Prowokowal klotnie. Niestety z uwagi na dosc stresujacy okres w naszym zyciu skladalam to na karb stresu I zmeczenia. Nawet go tlumaczylam przed znajomymi.
Dopiero po fakcie dowiedzialam sie czym taki byl strasznie "zmeczony":)

402

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ja to widzę tak, że osoba decydująca się na romans uważa, że jest wygrana, że jest górą i czerpie z życia pełnymi garściami. Dopiero po jakims czasie okazuje się, że cena była za to była za wysoka i jest dokładnie na odwrót. Choć czuli się lepsi od partnera, którego zdradzali, to okazuje się że oni jednak sami sobie zrobili największą krzywdę. Mówie o tym choćby na przykładzie mojego ojca i innych ludzi z mojego otoczenia.

403

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ola_la napisał/a:

Ja to widzę tak, że osoba decydująca się na romans uważa, że jest wygrana, że jest górą i czerpie z życia pełnymi garściami. Dopiero po jakims czasie okazuje się, że cena była za to była za wysoka i jest dokładnie na odwrót. Choć czuli się lepsi od partnera, którego zdradzali, to okazuje się że oni jednak sami sobie zrobili największą krzywdę. Mówie o tym choćby na przykładzie mojego ojca i innych ludzi z mojego otoczenia.



Masz calkowita racje bo zburzyli to co budowali latami.Emocjonalnie sie wypalili w stosunku do obecnych partnerow i juz nigdy nie bedzie tak samo bo cale uczucia ktore w nich siedzialy zostaly zabrane poprzez romans.Ich zycie juz nie bedzie takie samo a jezeli bedzie to tylko z wygody badz z musu bo tak musi byc.Tylko zabraknie jednej podstawowej sprawy,szczescia i radosci z tego co sie aktualnie ma bo to tez wyplynelo z chwila wdania sie w romans.Romans zabral im kolory codziennego zycia i zostalo im to co zostalo a winni sa tylko samym sobie.Takze zgodze sie z Toba ze zdradzajacy niekoniecznie musza byc tymi wygranymi bo stracili duzo i mysle ze bardzo duzo.

404 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-04-18 11:37:18)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
Ola_la napisał/a:

Ja to widzę tak, że osoba decydująca się na romans uważa, że jest wygrana, że jest górą i czerpie z życia pełnymi garściami. Dopiero po jakims czasie okazuje się, że cena była za to była za wysoka i jest dokładnie na odwrót. Choć czuli się lepsi od partnera, którego zdradzali, to okazuje się że oni jednak sami sobie zrobili największą krzywdę. Mówie o tym choćby na przykładzie mojego ojca i innych ludzi z mojego otoczenia.



Masz calkowita racje bo zburzyli to co budowali latami.Emocjonalnie sie wypalili w stosunku do obecnych partnerow i juz nigdy nie bedzie tak samo bo cale uczucia ktore w nich siedzialy zostaly zabrane poprzez romans.Ich zycie juz nie bedzie takie samo a jezeli bedzie to tylko z wygody badz z musu bo tak musi byc.Tylko zabraknie jednej podstawowej sprawy,szczescia i radosci z tego co sie aktualnie ma bo to tez wyplynelo z chwila wdania sie w romans.Romans zabral im kolory codziennego zycia i zostalo im to co zostalo a winni sa tylko samym sobie.Takze zgodze sie z Toba ze zdradzajacy niekoniecznie musza byc tymi wygranymi bo stracili duzo i mysle ze bardzo duzo.

Człowiek nie ma jakiejś puli uczuć, z której obdarza różne osoby. smile
Jezeli relacja z żoną była dobra, ma swój potencjał, to się odbuduje niezależnie od innej relacji.
Gdy wcześniej było żle, to wracamy do tego samego. Może to się wydawać bardziej Szare ( sorki "Szary" smile ) siłą porównania. ale coś zostało mocnego, skoro romans nie zniszczył tego związku. Dlatego najbardziej cierpi  singiel/singielka, która na to liczyła.
Hrevi cierpi z zachłanności i jego kochanka też.. Bo gdyby to była miłość, daliby radę.

405

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Roxann napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Mało tego, twierdzę że osoby które maja kochanka/kochankę są na tyle interesujące/atrakcyjne, że potrafią takiego kochanka mieć pomimo wielu trudów romansu.
Alsoski pisał, że jego kochanka to najładniejsza kobieta w firmie, moja podobnie. Myślisz, że jakbyśmy byli ciamajdami to takie kobiety godziły by się na romans z nami ?
Jest wręcz odwrotnie.

Dlatego kobiety, nigdy nie wiecie na jakiego faceta traficie. Nie ma testu czy facet zdradzi czy nie.

Dokładnie, myślę, że im człowiek jest bardziej atrakcyjny, tym prawdopodobieństwo zdrady jest większe. Choć to nie jest reguła. Zdradzić na zasadzie skoku w bok można z kimkolwiek, ale nie angażuje się emocjonalnie w długotrwałą relację z kimś kto nie jest atrakcyjny fizycznie i intelektualnie. Trzeba pożądać, trzeba mieć o czym pisać te setki smsów dziennie.
Kobiety zakochują się w przystojnych szefach, przełożonych, osobach na odpowiedzialnych stanowiskach, a faceci w najładniejszych kobietach w firmie. 
Mój ex kochanek to typowy macho, samiec alfa. Bardzo elokwentny, szarmancki do tego mega przystojny. Ma taki sposób bycia i urok osobisty, że wszystkie kobiety się przy nim rozpływają, nie ważne, czy młode czy starsze, czy wolne czy mężatki. Do tego w łóżku - mistrz.
Gdybym nie była atrakcyjna, nie zwróciłby na mnie uwagi. A już na pewno nie zawracałby mi głowy przez kilka lat.

Edit: co do wątpliwej męskości tych obu panów z wątku - człowiek zakochany staje się po prostu słaby...

Dobrze to ujęłaś. Mój przypadek jest niemal identyczny - nawet używasz podobnych określeń, które słyszałem z ust mojej zakazanej miłości smile
Jakie to wszystko jest podobne - powielamy te same schematy.

Ale czy jesteśmy słabi? stan zakochania robi wodę z mózgu pisałaś - a to nie to samo co bycie słabym - nagle priorytety wywracają się do góry nogami - jak nam na czymś zależy to potrafimy góry przenosić  właśnie w imię tej milosci. W tym wymiarze nie jesteśmy słabi. Słabi jesteśmy dopiero wtedy gdy próbujemy pogodzić rzeczy nie do pogodzenia: obowiązek wobec rodziny, lojalność wobec żony i miłość do innej kobiety.

HAHAHAHAHAHA lojalnosc wobec zony smile)))) Pogodzic. Dobre. Zwykla hipokryzja to sie nazywa. A nie pogodzic. Skad sa takie chlopy?

406

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:


To po co zaczynales skoro masz watpliwosci? Albo w to wchodzisz albo zostajesz i placzesz nad soba. To ja komus w glowie namieszalem czy ty? Miales i wciaz masz rodzine to siedz na tylku bo tak zdecydowales a jak nie to sie rozwiedz i nie oszukuj wszystkich dookola. Nie jestem  madrala tylko tez sie przejechalem na takich zjem... gierkach bo dla dzieci zostaje. Bylo o tym myslec zanim ptaka w inne gniazdo wkladales. Badz facet a nie dzieciak.

Jak zaczynalem, nie mialem wątpliwości czy dylematów. Wątpliwości mam teraz.
Rozumiem, ze Ty nie miałeś wątpliwości? Podjąłeś decyzje sam, czy ktoś za Ciebie zdecydował? No i najważniejsze: czy nigdy nie żałowałeś tamtej decyzji, czy może jednak często wracasz do tego i zastanawiasz się jak by to było ...?



Ty zdradziles i mysle ze to " jak by your bylo " bedzie Ci siedziec w glowie bardzo dlugo a jak dziecko dorosnie to bedziesz zalowal ze w tamtym momencie nie podjeles decyzji o zmienie bo zostales z kims kogo juz nie kochasz a czasu juz nie cofniesz.

Mam takie samo zdanie.

407

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

A to przepraszam. Teraz rozumiem skąd  ta agresja



Mam nauczke i nigdy wiecej takich bubli. Chcesz zostac dla dziecka bo tak musi byc. Na twoim miejscu poszukalbym tutaj postów ludzi ktorzy kiedys tez byli w takiej sytuacji i dzis zaluje ze nic nie zrobili a ci Co sie zdecydowali dzis tworza szczesliwe zwiazki. Czasami dla dziecka lepiej jest miec szczesliwych rodzicow zyjacych osobna a nie razem udajac ze wszystko jest ok .


Świetnie, ale to nic nie zmienia - jest pewnie drugie tyle postów tych, którzy poszli na całość, odeszli do kochanki i wpadli jak z deszczu pod rynnę...
Do dziś żałują, chcieliby wrócić ale nic z tego.

O tym cały czas rozmawiamy - żeby może jednak nie podejmować życiowej decyzji w stanie upojenia, zakochania i bycia w związku z tym niespełna rozumu. Przeczekać te fale - i dopiero wtedy podjąć decyzje. A to wymaga czasu...

Znam kogos, teraz okolo 60tki-facet, ktory przez 10 lat ukrywal romans, bo I on I kochanka mieli dzieci I malzonkow. Spotykali sie z rodzinami, jako przyjaciele. Kobiety znaly sie, lecz byly 'na innym poziomie intelektualnym' I nigdy nie zostaly przyjaciolkami. W sumie to nie jest wazne. Wazne jest to, ze gdy kochankowie po tych 10 latach postanowili byc razem, dzieci zaczely przypominac sobie scenki z zycia, wyszlo ukrywanie przez 10 lat. Tego ojcu nie mogly wybaczyc. A ojciec jest teraz wrakiem czlowieka, wykonczony psychicznie. Jest z ta z ktora chcial, ale jakim kosztem. Nie jest szczesliwy, brak mu doroslych juz dzieci. Ale dalej udaje twardziela.

408

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:


Mam nauczke i nigdy wiecej takich bubli. Chcesz zostac dla dziecka bo tak musi byc. Na twoim miejscu poszukalbym tutaj postów ludzi ktorzy kiedys tez byli w takiej sytuacji i dzis zaluje ze nic nie zrobili a ci Co sie zdecydowali dzis tworza szczesliwe zwiazki. Czasami dla dziecka lepiej jest miec szczesliwych rodzicow zyjacych osobna a nie razem udajac ze wszystko jest ok .


Świetnie, ale to nic nie zmienia - jest pewnie drugie tyle postów tych, którzy poszli na całość, odeszli do kochanki i wpadli jak z deszczu pod rynnę...
Do dziś żałują, chcieliby wrócić ale nic z tego.

O tym cały czas rozmawiamy - żeby może jednak nie podejmować życiowej decyzji w stanie upojenia, zakochania i bycia w związku z tym niespełna rozumu. Przeczekać te fale - i dopiero wtedy podjąć decyzje. A to wymaga czasu...

Znam kogos, teraz okolo 60tki-facet, ktory przez 10 lat ukrywal romans, bo I on I kochanka mieli dzieci I malzonkow. Spotykali sie z rodzinami, jako przyjaciele. Kobiety znaly sie, lecz byly 'na innym poziomie intelektualnym' I nigdy nie zostaly przyjaciolkami. W sumie to nie jest wazne. Wazne jest to, ze gdy kochankowie po tych 10 latach postanowili byc razem, dzieci zaczely przypominac sobie scenki z zycia, wyszlo ukrywanie przez 10 lat. Tego ojcu nie mogly wybaczyc. A ojciec jest teraz wrakiem czlowieka, wykonczony psychicznie. Jest z ta z ktora chcial, ale jakim kosztem. Nie jest szczesliwy, brak mu doroslych juz dzieci. Ale dalej udaje twardziela.

To czy jest szczęśliwy- to On wie lepiej. Co to znaczy udaje Twardziela? Czyli pokazuje że jest ok, a rodzina twierdzi, że jest nieszczęśliwy? Tak naprawdę wie tylko On.  Dorosłe dzieci szczęśliwe niby dotąd zaczęły przypominać sobie scenki  z  zycia? jakoś trudno mi w to uwierzyć i w to, że dorosłe dzieci zachowują się jak małe. Może żona sobie przypominać..

409

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Świetnie, ale to nic nie zmienia - jest pewnie drugie tyle postów tych, którzy poszli na całość, odeszli do kochanki i wpadli jak z deszczu pod rynnę...
Do dziś żałują, chcieliby wrócić ale nic z tego.

O tym cały czas rozmawiamy - żeby może jednak nie podejmować życiowej decyzji w stanie upojenia, zakochania i bycia w związku z tym niespełna rozumu. Przeczekać te fale - i dopiero wtedy podjąć decyzje. A to wymaga czasu...

Znam kogos, teraz okolo 60tki-facet, ktory przez 10 lat ukrywal romans, bo I on I kochanka mieli dzieci I malzonkow. Spotykali sie z rodzinami, jako przyjaciele. Kobiety znaly sie, lecz byly 'na innym poziomie intelektualnym' I nigdy nie zostaly przyjaciolkami. W sumie to nie jest wazne. Wazne jest to, ze gdy kochankowie po tych 10 latach postanowili byc razem, dzieci zaczely przypominac sobie scenki z zycia, wyszlo ukrywanie przez 10 lat. Tego ojcu nie mogly wybaczyc. A ojciec jest teraz wrakiem czlowieka, wykonczony psychicznie. Jest z ta z ktora chcial, ale jakim kosztem. Nie jest szczesliwy, brak mu doroslych juz dzieci. Ale dalej udaje twardziela.

To czy jest szczęśliwy- to On wie lepiej. Co to znaczy udaje Twardziela? Czyli pokazuje że jest ok, a rodzina twierdzi, że jest nieszczęśliwy? Tak naprawdę wie tylko On.  Dorosłe dzieci szczęśliwe niby dotąd zaczęły przypominać sobie scenki  z  zycia? jakoś trudno mi w to uwierzyć i w to, że dorosłe dzieci zachowują się jak małe. Może żona sobie przypominać..

Wiem, bo widuje sie z nim czasami I rozmawiamy. Oczywiscie ze moze klamac, a co tam jedna osobe wiecej. Tylko, ze raczej nie ma potrzeby, po prostu znamy sie od n lat I dostrzegam zmiany w czlowieku niegdys pogodnym... Spotykam sie tez z jego dziecmi. Znam sprawe z obu stron I zeznania obu stron. Myslisz ze dorosle dzieci nie pamietaja nic z bycia np. dziesieciolatkiem? Osobiscie mam nadzieje ze mu kiedys wybacza. To byl ulubiony Tata swojej Corki.

410

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
Ola_la napisał/a:

Ja to widzę tak, że osoba decydująca się na romans uważa, że jest wygrana, że jest górą i czerpie z życia pełnymi garściami. Dopiero po jakims czasie okazuje się, że cena była za to była za wysoka i jest dokładnie na odwrót. Choć czuli się lepsi od partnera, którego zdradzali, to okazuje się że oni jednak sami sobie zrobili największą krzywdę. Mówie o tym choćby na przykładzie mojego ojca i innych ludzi z mojego otoczenia.



Masz calkowita racje bo zburzyli to co budowali latami.Emocjonalnie sie wypalili w stosunku do obecnych partnerow i juz nigdy nie bedzie tak samo bo cale uczucia ktore w nich siedzialy zostaly zabrane poprzez romans.Ich zycie juz nie bedzie takie samo a jezeli bedzie to tylko z wygody badz z musu bo tak musi byc.Tylko zabraknie jednej podstawowej sprawy,szczescia i radosci z tego co sie aktualnie ma bo to tez wyplynelo z chwila wdania sie w romans.Romans zabral im kolory codziennego zycia i zostalo im to co zostalo a winni sa tylko samym sobie.Takze zgodze sie z Toba ze zdradzajacy niekoniecznie musza byc tymi wygranymi bo stracili duzo i mysle ze bardzo duzo.

Człowiek nie ma jakiejś puli uczuć, z której obdarza różne osoby. smile
Jezeli relacja z żoną była dobra, ma swój potencjał, to się odbuduje niezależnie od innej relacji.
Gdy wcześniej było żle, to wracamy do tego samego. Może to się wydawać bardziej Szare ( sorki "Szary" smile ) siłą porównania. ale coś zostało mocnego, skoro romans nie zniszczył tego związku. Dlatego najbardziej cierpi  singiel/singielka, która na to liczyła.
Hrevi cierpi z zachłanności i jego kochanka też.. Bo gdyby to była miłość, daliby radę.



Bo gdyby to byla milosc daliby rade i tu sie z Toba zgodze w 100%.

411

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
Ola_la napisał/a:

Ja to widzę tak, że osoba decydująca się na romans uważa, że jest wygrana, że jest górą i czerpie z życia pełnymi garściami. Dopiero po jakims czasie okazuje się, że cena była za to była za wysoka i jest dokładnie na odwrót. Choć czuli się lepsi od partnera, którego zdradzali, to okazuje się że oni jednak sami sobie zrobili największą krzywdę. Mówie o tym choćby na przykładzie mojego ojca i innych ludzi z mojego otoczenia.



Masz calkowita racje bo zburzyli to co budowali latami.Emocjonalnie sie wypalili w stosunku do obecnych partnerow i juz nigdy nie bedzie tak samo bo cale uczucia ktore w nich siedzialy zostaly zabrane poprzez romans.Ich zycie juz nie bedzie takie samo a jezeli bedzie to tylko z wygody badz z musu bo tak musi byc.Tylko zabraknie jednej podstawowej sprawy,szczescia i radosci z tego co sie aktualnie ma bo to tez wyplynelo z chwila wdania sie w romans.Romans zabral im kolory codziennego zycia i zostalo im to co zostalo a winni sa tylko samym sobie.Takze zgodze sie z Toba ze zdradzajacy niekoniecznie musza byc tymi wygranymi bo stracili duzo i mysle ze bardzo duzo.

Człowiek nie ma jakiejś puli uczuć, z której obdarza różne osoby. smile
Jezeli relacja z żoną była dobra, ma swój potencjał, to się odbuduje niezależnie od innej relacji.
Gdy wcześniej było żle, to wracamy do tego samego. Może to się wydawać bardziej Szare ( sorki "Szary" smile ) siłą porównania. ale coś zostało mocnego, skoro romans nie zniszczył tego związku. Dlatego najbardziej cierpi  singiel/singielka, która na to liczyła.
Hrevi cierpi z zachłanności i jego kochanka też.. Bo gdyby to była miłość, daliby radę.

Nic tylko chciec. Ale oni nie wiedza czego chca.

412

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
Ola_la napisał/a:

Ja to widzę tak, że osoba decydująca się na romans uważa, że jest wygrana, że jest górą i czerpie z życia pełnymi garściami. Dopiero po jakims czasie okazuje się, że cena była za to była za wysoka i jest dokładnie na odwrót. Choć czuli się lepsi od partnera, którego zdradzali, to okazuje się że oni jednak sami sobie zrobili największą krzywdę. Mówie o tym choćby na przykładzie mojego ojca i innych ludzi z mojego otoczenia.



Masz calkowita racje bo zburzyli to co budowali latami.Emocjonalnie sie wypalili w stosunku do obecnych partnerow i juz nigdy nie bedzie tak samo bo cale uczucia ktore w nich siedzialy zostaly zabrane poprzez romans.Ich zycie juz nie bedzie takie samo a jezeli bedzie to tylko z wygody badz z musu bo tak musi byc.Tylko zabraknie jednej podstawowej sprawy,szczescia i radosci z tego co sie aktualnie ma bo to tez wyplynelo z chwila wdania sie w romans.Romans zabral im kolory codziennego zycia i zostalo im to co zostalo a winni sa tylko samym sobie.Takze zgodze sie z Toba ze zdradzajacy niekoniecznie musza byc tymi wygranymi bo stracili duzo i mysle ze bardzo duzo.

Dodam coś na pocieszenie. Czytam ten wątek. Jestem po sytuacji, którą opisują hrefi i alsoski001. Świeżo dość. Zgadzam się z powyższą wypowiedzią Szarego80. Ale. Zapomnieliśmy o jednym. To wcale nie jest tak, że uczucia do męża/żony wyparowały i nigdy nie wrócą. One nie wrócą dopóki mamy w głowie i emocjach tamtą/tamtego. Natomiast gdy już podejmiemy decycję i zrywamy tamte kontakty, zapominamy, leczymy głowę z uczuć do tamtego - UWIERZCIE MI dopiero wtedy wracają ciepłe, pozytywne uczucia do męża, wcześniej jest blokada. Uważam, że czas zrobi swoje i można wszystko odbudować w sobie jeśli się chce.

413

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Powiem wam, że to forum mnie uratowało. Przywróciło mi racjonalne myślenie, zaczęłam rozumieć mechanizmy jakie rządzą tym wszystkim. A zaczęło się od wątku Roxann i jej walki o "wyleczenie się". Mądrzy ludzie dzięki, chociaż jeszcze wiele pracy przede mną.

414

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:

Powiem wam, że to forum mnie uratowało. Przywróciło mi racjonalne myślenie, zaczęłam rozumieć mechanizmy jakie rządzą tym wszystkim. A zaczęło się od wątku Roxann i jej walki o "wyleczenie się". Mądrzy ludzie dzięki, chociaż jeszcze wiele pracy przede mną.

Cieszę się, że mój wątek się komuś przydał, że pomógł nie tylko mi. smile

415

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Moi rodzice to idealne małżeństwo od prawie 40 lat. Żadnych zdrad, żadnych poważnych kłótni (np. takich aby jedno musiało się wyprowadzić z domu na jakiś czas).

Skąd wiesz?
Skąd wiesz, że któreś z nich także nie było dwulicowym cynikiem i nie grało roli poprawnego małżonka, a teraz na stare lata, z rezygnacją  osiadło na "starych śmieciach"?
Może grali tak dobrze przed Tobą, jak Ty przed swoim dzieckiem i żoną?

416

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia-Kicia napisał/a:
melusine napisał/a:

Przyglądam się temu watkowi i zastanawia mnie jedna rzecz. Otóż zauważyłam, że w tym wątku zdradzajacy są pewni, że w ich rodzinach z zonami nic się nie zmieniło, żony nie odczuwają zmiany, życie toczy się normalnie i dobrze. A z drugiej strony jest wiele wątków tu na forum, gdzie zdradzajacy mężowie wykazują szereg wspólnych zmian zachowań: stają się drazliwi, nieczuli, bardziej obojętni (to tylko przykład, ale opisów jest sporo, w wielu miejscach).
Jak to więc jest? Widać czy nie widać?

Moj maz w trakcie swojego romansu taki wlasnie byl... drazliwy, czepialski nie tylko w stosunku do mnie, ale rowniez swoich rodzicow i naszych przyjaciol.
Prowokowal klotnie. Niestety z uwagi na dosc stresujacy okres w naszym zyciu skladalam to na karb stresu I zmeczenia. Nawet go tlumaczylam przed znajomymi.
Dopiero po fakcie dowiedzialam sie czym taki byl strasznie "zmeczony":)

To normalne. Sam nawet świadomie dążyłem czasem do kłótni, aby mieć pretekst do wyjścia. Jakie to wszystko typowe i przewidywalne ...

417

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:


Mam nauczke i nigdy wiecej takich bubli. Chcesz zostac dla dziecka bo tak musi byc. Na twoim miejscu poszukalbym tutaj postów ludzi ktorzy kiedys tez byli w takiej sytuacji i dzis zaluje ze nic nie zrobili a ci Co sie zdecydowali dzis tworza szczesliwe zwiazki. Czasami dla dziecka lepiej jest miec szczesliwych rodzicow zyjacych osobna a nie razem udajac ze wszystko jest ok .


Świetnie, ale to nic nie zmienia - jest pewnie drugie tyle postów tych, którzy poszli na całość, odeszli do kochanki i wpadli jak z deszczu pod rynnę...
Do dziś żałują, chcieliby wrócić ale nic z tego.

O tym cały czas rozmawiamy - żeby może jednak nie podejmować życiowej decyzji w stanie upojenia, zakochania i bycia w związku z tym niespełna rozumu. Przeczekać te fale - i dopiero wtedy podjąć decyzje. A to wymaga czasu...



A czas ucieka i nie dziala na twoja korzysc.


Nie, upływ czasu właśnie pozwala mi lepiej ocenić czego naprawdę chce. Z czasem Wychodzi zmęczenie romansem, kochanka, ciągłym kombinowaniem. Czas pozwala nabrać dystansu, pozwala na refleksje.

418

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
ssszron napisał/a:

Powiem wam, że to forum mnie uratowało. Przywróciło mi racjonalne myślenie, zaczęłam rozumieć mechanizmy jakie rządzą tym wszystkim. A zaczęło się od wątku Roxann i jej walki o "wyleczenie się". Mądrzy ludzie dzięki, chociaż jeszcze wiele pracy przede mną.

Cieszę się, że mój wątek się komuś przydał, że pomógł nie tylko mi. smile

Mi tez Roxann pomogła smile dzięki

419

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:
Ola_la napisał/a:

Ja to widzę tak, że osoba decydująca się na romans uważa, że jest wygrana, że jest górą i czerpie z życia pełnymi garściami. Dopiero po jakims czasie okazuje się, że cena była za to była za wysoka i jest dokładnie na odwrót. Choć czuli się lepsi od partnera, którego zdradzali, to okazuje się że oni jednak sami sobie zrobili największą krzywdę. Mówie o tym choćby na przykładzie mojego ojca i innych ludzi z mojego otoczenia.



Masz calkowita racje bo zburzyli to co budowali latami.Emocjonalnie sie wypalili w stosunku do obecnych partnerow i juz nigdy nie bedzie tak samo bo cale uczucia ktore w nich siedzialy zostaly zabrane poprzez romans.Ich zycie juz nie bedzie takie samo a jezeli bedzie to tylko z wygody badz z musu bo tak musi byc.Tylko zabraknie jednej podstawowej sprawy,szczescia i radosci z tego co sie aktualnie ma bo to tez wyplynelo z chwila wdania sie w romans.Romans zabral im kolory codziennego zycia i zostalo im to co zostalo a winni sa tylko samym sobie.Takze zgodze sie z Toba ze zdradzajacy niekoniecznie musza byc tymi wygranymi bo stracili duzo i mysle ze bardzo duzo.

Dodam coś na pocieszenie. Czytam ten wątek. Jestem po sytuacji, którą opisują hrefi i alsoski001. Świeżo dość. Zgadzam się z powyższą wypowiedzią Szarego80. Ale. Zapomnieliśmy o jednym. To wcale nie jest tak, że uczucia do męża/żony wyparowały i nigdy nie wrócą. One nie wrócą dopóki mamy w głowie i emocjach tamtą/tamtego. Natomiast gdy już podejmiemy decycję i zrywamy tamte kontakty, zapominamy, leczymy głowę z uczuć do tamtego - UWIERZCIE MI dopiero wtedy wracają ciepłe, pozytywne uczucia do męża, wcześniej jest blokada. Uważam, że czas zrobi swoje i można wszystko odbudować w sobie jeśli się chce.


Dzięki. Dokładnie tak to widzę. Odstawiłem emocjonalnie kochankę (wczoraj mieliśmy kryzys po rozstaniu, zaproponowała spotkanie - odmówiłem), i nawet nie wiecie o ile lepiej się czuje. Myśli o niej stały się mniej napastliwe, a zamiast tego staram się myśleć o żonie.
Tu na marginesie uwaga: odkąd wdałem się w romans moja żona zaczęła się dużo bardziej starać - po prostu do rany przyłóż. To miało chyba decydujące znaczenia w tym, ze nie odszedłem od niej i  podjąłem decyzje o zerwaniu z kochanka.

420

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
melusine napisał/a:

Przyglądam się temu watkowi i zastanawia mnie jedna rzecz. Otóż zauważyłam, że w tym wątku zdradzajacy są pewni, że w ich rodzinach z zonami nic się nie zmieniło, żony nie odczuwają zmiany, życie toczy się normalnie i dobrze. A z drugiej strony jest wiele wątków tu na forum, gdzie zdradzajacy mężowie wykazują szereg wspólnych zmian zachowań: stają się drazliwi, nieczuli, bardziej obojętni (to tylko przykład, ale opisów jest sporo, w wielu miejscach).
Jak to więc jest? Widać czy nie widać?

No właśnie u mnie moja żona zmieniła się na plus odkąd wdałem się w romans. I jestem na 100% pewien, ze nie wie nic o moim skoku w bok. Tak wiec moje zachowanie, odsunięcie się od niej i od dzieci, zwiększenie mojej przestrzeni życiowej wpłynęło paradoksalnie na ewidentna poprawę atmosfery w domu.
I kto to wyjaśni?

421 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-04-18 15:53:39)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:

Odstawiłem emocjonalnie kochankę (wczoraj mieliśmy kryzys po rozstaniu, zaproponowała spotkanie - odmówiłem), i nawet nie wiecie o ile lepiej się czuje. Myśli o niej stały się mniej napastliwe, a zamiast tego staram się myśleć o żonie.

smile
I zobaczysz, że za każdym razem lepiej z tym się będziesz czuł. Zaczniesz czuć satysfakcję z tego, że jesteś w stanie zapanować przed słabościami, że potrafisz być konsekwentny w postanowieniu. Z czasem też będzie Ci łatwiej, bo oddalając się od kochanki, zaczniesz mieć więcej przestrzeni dla rodziny. Może bardziej ją docenisz? I tak jak napiasała Ssszron, im dalsza będzie się stawała dla Ciebie kochanka, tym bliższa będzie Ci żona.

Edit: Uważam, że po romansie można wrócić i naprawić związek. O ile oczywiście decyzja o zakończeniu romansu była świadoma i samodzielna. A nie w wyniku szantażu czy przymusu. Oraz, o czym powtarzam non stop, kontakt z kochanką musi być ograniczony do najlepiej zera. To obecność 2 osoby, kontakt z nią sprawia, że się jest na tym "haju", kiedy ona zniknie, zniknie też "bodziec". Przecież nie raz wystarczy zwykły jeden sms, by znów myśli zaczęły krążyć wokół tej osoby...  Dlatego to jest podstawa. Poboli trochę, ale w końcu przestanie.

422

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ola_la napisał/a:

Ja to widzę tak, że osoba decydująca się na romans uważa, że jest wygrana, że jest górą i czerpie z życia pełnymi garściami. Dopiero po jakims czasie okazuje się, że cena była za to była za wysoka i jest dokładnie na odwrót. Choć czuli się lepsi od partnera, którego zdradzali, to okazuje się że oni jednak sami sobie zrobili największą krzywdę. Mówie o tym choćby na przykładzie mojego ojca i innych ludzi z mojego otoczenia.

Dlaczego uważasz, ze zdradzający w ogóle rozumuje w takich kategoriach? W ogóle nie przyszło mi do głowy, ze mogę być w czymś lepszy od mojej żony, ze mogę mieć lepiej. Liczyła się tylko kochanka i nasze szczęście.
Cenę za romans płaci się wtedy, gdy romans staje się ślepa uliczka - kiedy poza nim nic nie ma, gdy nie ma jego ewolucji w coś następnego. Co innego, gdy po etapie romansu odchodzę od żony i rozpoczynam życie z kochanka. Ale to już zupełnie inna historia, i inne dylematy. Romans, który nie przekształca się staje się źródłem frustracji dla obojga kochanków (vide: Herfi - kochanka nie naciska na zmianę statusu, a mimo to nie jest szczęśliwy, bo oboje chcieliby czegoś więcej - choćby moc wspólnie wyjść, pokazać się, normalnie żyć). Ale to nie będzie im dane, i dlatego to jest pułapka, bo na odejście do kochanki nie pozwala mu sytuacja....
Mój romans dotarł do ściany - ja nie chce odejsc od żony, a kochanka nie wyrabia emocjonalnie i nie chce się dzielić mną z kimś innym. Status quo jest nie do utrzymania - a byliśmy tacy szczęśliwi, i nie wyobrażaliśmy sobie ze mozemy dojść do tego miejsca sad

423

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Dokładnie, myślę, że im człowiek jest bardziej atrakcyjny, tym prawdopodobieństwo zdrady jest większe. Choć to nie jest reguła. Zdradzić na zasadzie skoku w bok można z kimkolwiek, ale nie angażuje się emocjonalnie w długotrwałą relację z kimś kto nie jest atrakcyjny fizycznie i intelektualnie. Trzeba pożądać, trzeba mieć o czym pisać te setki smsów dziennie.
Kobiety zakochują się w przystojnych szefach, przełożonych, osobach na odpowiedzialnych stanowiskach, a faceci w najładniejszych kobietach w firmie. 
Mój ex kochanek to typowy macho, samiec alfa. Bardzo elokwentny, szarmancki do tego mega przystojny. Ma taki sposób bycia i urok osobisty, że wszystkie kobiety się przy nim rozpływają, nie ważne, czy młode czy starsze, czy wolne czy mężatki. Do tego w łóżku - mistrz.
Gdybym nie była atrakcyjna, nie zwróciłby na mnie uwagi. A już na pewno nie zawracałby mi głowy przez kilka lat.

Edit: co do wątpliwej męskości tych obu panów z wątku - człowiek zakochany staje się po prostu słaby...

Dobrze to ujęłaś. Mój przypadek jest niemal identyczny - nawet używasz podobnych określeń, które słyszałem z ust mojej zakazanej miłości smile
Jakie to wszystko jest podobne - powielamy te same schematy.

Ale czy jesteśmy słabi? stan zakochania robi wodę z mózgu pisałaś - a to nie to samo co bycie słabym - nagle priorytety wywracają się do góry nogami - jak nam na czymś zależy to potrafimy góry przenosić  właśnie w imię tej milosci. W tym wymiarze nie jesteśmy słabi. Słabi jesteśmy dopiero wtedy gdy próbujemy pogodzić rzeczy nie do pogodzenia: obowiązek wobec rodziny, lojalność wobec żony i miłość do innej kobiety.

HAHAHAHAHAHA lojalnosc wobec zony smile)))) Pogodzic. Dobre. Zwykla hipokryzja to sie nazywa. A nie pogodzic. Skad sa takie chlopy?


Uważaj, żeby się nie udławić ze śmiechu. Napisałem przecież, ze są to sprawy nie do pogodzenia. Masz inne zdanie? Co w tym zabawnego? Może po prostu nie rozumiesz, co czytasz?

424

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Świetnie, ale to nic nie zmienia - jest pewnie drugie tyle postów tych, którzy poszli na całość, odeszli do kochanki i wpadli jak z deszczu pod rynnę...
Do dziś żałują, chcieliby wrócić ale nic z tego.

O tym cały czas rozmawiamy - żeby może jednak nie podejmować życiowej decyzji w stanie upojenia, zakochania i bycia w związku z tym niespełna rozumu. Przeczekać te fale - i dopiero wtedy podjąć decyzje. A to wymaga czasu...



A czas ucieka i nie dziala na twoja korzysc.


Nie, upływ czasu właśnie pozwala mi lepiej ocenić czego naprawdę chce. Z czasem Wychodzi zmęczenie romansem, kochanka, ciągłym kombinowaniem. Czas pozwala nabrać dystansu, pozwala na refleksje.

Uplyw czasu pokazuje Ci kto jest dla Ciebie najwazniejszy - Ty. Zmeczony kochanka jestes? To cyk do domku.

425 Ostatnio edytowany przez ZielonaKama (2018-04-18 16:15:31)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Dobrze to ujęłaś. Mój przypadek jest niemal identyczny - nawet używasz podobnych określeń, które słyszałem z ust mojej zakazanej miłości smile
Jakie to wszystko jest podobne - powielamy te same schematy.

Ale czy jesteśmy słabi? stan zakochania robi wodę z mózgu pisałaś - a to nie to samo co bycie słabym - nagle priorytety wywracają się do góry nogami - jak nam na czymś zależy to potrafimy góry przenosić  właśnie w imię tej milosci. W tym wymiarze nie jesteśmy słabi. Słabi jesteśmy dopiero wtedy gdy próbujemy pogodzić rzeczy nie do pogodzenia: obowiązek wobec rodziny, lojalność wobec żony i miłość do innej kobiety.

HAHAHAHAHAHA lojalnosc wobec zony smile)))) Pogodzic. Dobre. Zwykla hipokryzja to sie nazywa. A nie pogodzic. Skad sa takie chlopy?


Uważaj, żeby się nie udławić ze śmiechu. Napisałem przecież, ze są to sprawy nie do pogodzenia. Masz inne zdanie? Co w tym zabawnego? Może po prostu nie rozumiesz, co czytasz?

Rozumiem, rozumiem. Nawet nie wiesz jak:) Bylam po obu stronach i zawsze po powiedzeniu A mowilam B.

426

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:

Tu na marginesie uwaga: odkąd wdałem się w romans moja żona zaczęła się dużo bardziej starać - po prostu do rany przyłóż. To miało chyba decydujące znaczenia w tym, ze nie odszedłem od niej i  podjąłem decyzje o zerwaniu z kochanka.

Zobacz co właśnie napisałeś alsoski001 - zaczela się starać, przeciez nie wiedzac o twoim romansie. To świadczy jak bardzo my sie zmieniamy pod wpływem romansu, ze to zawsze sie odbija na rodzinie, na związku. Partnerzy to zawsze odczują, ze ta druga osoba sie oddala, robi sie nieobecna, obojetna, podświadomie prowokuje kłótnie, wszystko ją drażni. Podświadomie zaczynamy widzieć w zonie/mężu wszystko co najgorsze, żeby miec wewnętrzne usprawiedliwienie dla swojego postepowania. To sie zawsze odbija na rodzinie, choćby nie wiem jak się starać to ukrywać.

427

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Odstawiłem emocjonalnie kochankę (wczoraj mieliśmy kryzys po rozstaniu, zaproponowała spotkanie - odmówiłem), i nawet nie wiecie o ile lepiej się czuje. Myśli o niej stały się mniej napastliwe, a zamiast tego staram się myśleć o żonie.

smile
I zobaczysz, że za każdym razem lepiej z tym się będziesz czuł. Zaczniesz czuć satysfakcję z tego, że jesteś w stanie zapanować przed słabościami, że potrafisz być konsekwentny w postanowieniu. Z czasem też będzie Ci łatwiej, bo oddalając się od kochanki, zaczniesz mieć więcej przestrzeni dla rodziny. Może bardziej ją docenisz? I tak jak napiasała Ssszron, im dalsza będzie się stawała dla Ciebie kochanka, tym bliższa będzie Ci żona.

Edit: Uważam, że po romansie można wrócić i naprawić związek. O ile oczywiście decyzja o zakończeniu romansu była świadoma i samodzielna. A nie w wyniku szantażu czy przymusu. Oraz, o czym powtarzam non stop, kontakt z kochanką musi być ograniczony do najlepiej zera. To obecność 2 osoby, kontakt z nią sprawia, że się jest na tym "haju", kiedy ona zniknie, zniknie też "bodziec". Przecież nie raz wystarczy zwykły jeden sms, by znów myśli zaczęły krążyć wokół tej osoby...  Dlatego to jest podstawa. Poboli trochę, ale w końcu przestanie.

Dzięki smile Ale pamietaj, ze pracujemy razem... Widzimy się codziennie. Ale staram się rozmawiać z nia tylko jeśli musze i tylko służbowo. Ona  tez przyjęła taka postawę. Chociaż na pewno ma trudniej, bo jest sama, i zakochała się na zabój, jak nigdy w życiu (ja tez). Mysle, ze jeszcze będzie próbowała, ale faktycznie - chyba najtrudniej jest odmówić za pierwszym razem ...

428

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Dobrze to ujęłaś. Mój przypadek jest niemal identyczny - nawet używasz podobnych określeń, które słyszałem z ust mojej zakazanej miłości smile
Jakie to wszystko jest podobne - powielamy te same schematy.

Ale czy jesteśmy słabi? stan zakochania robi wodę z mózgu pisałaś - a to nie to samo co bycie słabym - nagle priorytety wywracają się do góry nogami - jak nam na czymś zależy to potrafimy góry przenosić  właśnie w imię tej milosci. W tym wymiarze nie jesteśmy słabi. Słabi jesteśmy dopiero wtedy gdy próbujemy pogodzić rzeczy nie do pogodzenia: obowiązek wobec rodziny, lojalność wobec żony i miłość do innej kobiety.

HAHAHAHAHAHA lojalnosc wobec zony smile)))) Pogodzic. Dobre. Zwykla hipokryzja to sie nazywa. A nie pogodzic. Skad sa takie chlopy?


Uważaj, żeby się nie udławić ze śmiechu. Napisałem przecież, ze są to sprawy nie do pogodzenia. Masz inne zdanie? Co w tym zabawnego? Może po prostu nie rozumiesz, co czytasz?

Zauważ, że jak czyta się o laureatach nagrody Darwina, to też człowiek się uśmiecha pod nosem. Kiedy zaś ktoś zginie przez nieszczęśliwy wypadek - robi się smutno. Jak ktoś zabije przypadkowego przechodnia - to przeraża i smuci. Jak ktoś zastrzeli włamywacza w swoim domu - uczucia są już inne. Trudno po prostu współczuć komuś, kto całe swoje nieszczęście ma ze swojej własnej woli, na własne życzenie, na skutek własnej decyzji.

429

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Tu na marginesie uwaga: odkąd wdałem się w romans moja żona zaczęła się dużo bardziej starać - po prostu do rany przyłóż. To miało chyba decydujące znaczenia w tym, ze nie odszedłem od niej i  podjąłem decyzje o zerwaniu z kochanka.

Zobacz co właśnie napisałeś alsoski001 - zaczela się starać, przeciez nie wiedzac o twoim romansie. To świadczy jak bardzo my sie zmieniamy pod wpływem romansu, ze to zawsze sie odbija na rodzinie, na związku. Partnerzy to zawsze odczują, ze ta druga osoba sie oddala, robi sie nieobecna, obojetna, podświadomie prowokuje kłótnie, wszystko ją drażni. Podświadomie zaczynamy widzieć w zonie/mężu wszystko co najgorsze, żeby miec wewnętrzne usprawiedliwienie dla swojego postepowania. To sie zawsze odbija na rodzinie, choćby nie wiem jak się starać to ukrywać.

To prawda, tylko dlaczego relacja między mną a żona teraz właśnie się poprawia? Okazja do romansu trafiła na podatny grunt - byłem żona znudzony, ona mną chyba tez - nie dbaliśmy zbytnio o relacje między nami. A tu proszę - wdajesz się w romans i nagle żona zaczyna się starać i zabiegać ...

430

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:


A czas ucieka i nie dziala na twoja korzysc.


Nie, upływ czasu właśnie pozwala mi lepiej ocenić czego naprawdę chce. Z czasem Wychodzi zmęczenie romansem, kochanka, ciągłym kombinowaniem. Czas pozwala nabrać dystansu, pozwala na refleksje.

Uplyw czasu pokazuje Ci kto jest dla Ciebie najwazniejszy - Ty. Zmeczony kochanka jestes? To cyk do domku.

Ok. To ciekawy punkt widzenia...  Mała poprawka: zmęczony jestem takim życiem. W czym problem? Czy nie o to chodziło, żeby podjąć w końcu decyzje? Właśnie została podjęta. I co? Komentarz powyżej jest kpina z tego...:)
Chodzi o krytykę dla krytyki?

431

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
ssszron napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Tu na marginesie uwaga: odkąd wdałem się w romans moja żona zaczęła się dużo bardziej starać - po prostu do rany przyłóż. To miało chyba decydujące znaczenia w tym, ze nie odszedłem od niej i  podjąłem decyzje o zerwaniu z kochanka.

Zobacz co właśnie napisałeś alsoski001 - zaczela się starać, przeciez nie wiedzac o twoim romansie. To świadczy jak bardzo my sie zmieniamy pod wpływem romansu, ze to zawsze sie odbija na rodzinie, na związku. Partnerzy to zawsze odczują, ze ta druga osoba sie oddala, robi sie nieobecna, obojetna, podświadomie prowokuje kłótnie, wszystko ją drażni. Podświadomie zaczynamy widzieć w zonie/mężu wszystko co najgorsze, żeby miec wewnętrzne usprawiedliwienie dla swojego postepowania. To sie zawsze odbija na rodzinie, choćby nie wiem jak się starać to ukrywać.

To prawda, tylko dlaczego relacja między mną a żona teraz właśnie się poprawia? Okazja do romansu trafiła na podatny grunt - byłem żona znudzony, ona mną chyba tez - nie dbaliśmy zbytnio o relacje między nami. A tu proszę - wdajesz się w romans i nagle żona zaczyna się starać i zabiegać ...

Moze Ty ja tak strasznie mocno kochasz (Ta zone tym razem), ze ona to bardzo mocno wyczuwa I pod wplywem Twojej milosci sie zmienia? Romans jest tutaj zlotym srodkiem. Kochance nie zapomnij powiedziec, ze ja kochasz na zaboj, ale nie mozecie byc razem. Nie martw sie, pewnie misia nie wyda.

432

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:

To prawda, tylko dlaczego relacja między mną a żona teraz właśnie się poprawia? Okazja do romansu trafiła na podatny grunt - byłem żona znudzony, ona mną chyba tez - nie dbaliśmy zbytnio o relacje między nami. A tu proszę - wdajesz się w romans i nagle żona zaczyna się starać i zabiegać ...

Protip: gdybyś się podobnie odsunął bez romansu, to też zaczęłaby zabiegać, a między wami nie wyrósłby wielki rów, do którego wasze małżeństwo wpadnie, kiedy się to wyda.

433

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Odstawiłem emocjonalnie kochankę (wczoraj mieliśmy kryzys po rozstaniu, zaproponowała spotkanie - odmówiłem), i nawet nie wiecie o ile lepiej się czuje. Myśli o niej stały się mniej napastliwe, a zamiast tego staram się myśleć o żonie.

smile
I zobaczysz, że za każdym razem lepiej z tym się będziesz czuł. Zaczniesz czuć satysfakcję z tego, że jesteś w stanie zapanować przed słabościami, że potrafisz być konsekwentny w postanowieniu. Z czasem też będzie Ci łatwiej, bo oddalając się od kochanki, zaczniesz mieć więcej przestrzeni dla rodziny. Może bardziej ją docenisz? I tak jak napiasała Ssszron, im dalsza będzie się stawała dla Ciebie kochanka, tym bliższa będzie Ci żona.

Edit: Uważam, że po romansie można wrócić i naprawić związek. O ile oczywiście decyzja o zakończeniu romansu była świadoma i samodzielna. A nie w wyniku szantażu czy przymusu. Oraz, o czym powtarzam non stop, kontakt z kochanką musi być ograniczony do najlepiej zera. To obecność 2 osoby, kontakt z nią sprawia, że się jest na tym "haju", kiedy ona zniknie, zniknie też "bodziec". Przecież nie raz wystarczy zwykły jeden sms, by znów myśli zaczęły krążyć wokół tej osoby...  Dlatego to jest podstawa. Poboli trochę, ale w końcu przestanie.

Dokładnie. Podczas romansu jest się jak narkoman na haju. Gdy chcemy to zakończyć zaczyna się odwyk. Przygotuj się alsoski001, ze będą ciężkie chwile wahań, gdy ty juz poukladasz sobie w glowie, zaczniesz odzyskiwać spokój, ze np.wtedy przyjdzie wiadomość od tej kobiety. I znowu sam sobie zaczniesz racjonalizować powrót do tego. U mnie tak bylo kilkukrotnie, uwierzcie mi, w momencie, gdy bylo juz dobrze, gdy pomyślałam sobie-to prawdziwy koniec, juz niczego nie chce, nie minęła godzina a odzywał się on-po dłuższym czasie nieodzywania. Ale jak będziesz twardy i konsekwentny zwalczysz to i z czasem bedzie tylko łatwiej, prościej i lżej na duchu. Ale przede wszystkim życzę dojścia do tego etapu Hrefiemu, w końcu to na jego wątku piszemy, a on jeszcze niedawno byl zatwardzialy w swojej postawie.

434

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Nie, upływ czasu właśnie pozwala mi lepiej ocenić czego naprawdę chce. Z czasem Wychodzi zmęczenie romansem, kochanka, ciągłym kombinowaniem. Czas pozwala nabrać dystansu, pozwala na refleksje.

Uplyw czasu pokazuje Ci kto jest dla Ciebie najwazniejszy - Ty. Zmeczony kochanka jestes? To cyk do domku.

Ok. To ciekawy punkt widzenia...  Mała poprawka: zmęczony jestem takim życiem. W czym problem? Czy nie o to chodziło, żeby podjąć w końcu decyzje? Właśnie została podjęta. I co? Komentarz powyżej jest kpina z tego...:)
Chodzi o krytykę dla krytyki?

Punkt widzenia od nosi sie do tego, co wczesniej napisales: odstawilem kochanke. Kto? JA odstawilem kochanke.

435

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

: gdybyś się podobnie odsunął bez romansu, to też zaczęłaby zabiegać, a między wami nie wyrósłby wielki rów, do którego wasze małżeństwo wpadnie, kiedy się to wyda.

Prawda. Problem w tym, ze nie potrafiłbym aż tak się odsunąć gdyby nie romans. Byłem od niej zbyt uzależniony emocjonalnie.

436

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
ssszron napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Tu na marginesie uwaga: odkąd wdałem się w romans moja żona zaczęła się dużo bardziej starać - po prostu do rany przyłóż. To miało chyba decydujące znaczenia w tym, ze nie odszedłem od niej i  podjąłem decyzje o zerwaniu z kochanka.

Zobacz co właśnie napisałeś alsoski001 - zaczela się starać, przeciez nie wiedzac o twoim romansie. To świadczy jak bardzo my sie zmieniamy pod wpływem romansu, ze to zawsze sie odbija na rodzinie, na związku. Partnerzy to zawsze odczują, ze ta druga osoba sie oddala, robi sie nieobecna, obojetna, podświadomie prowokuje kłótnie, wszystko ją drażni. Podświadomie zaczynamy widzieć w zonie/mężu wszystko co najgorsze, żeby miec wewnętrzne usprawiedliwienie dla swojego postepowania. To sie zawsze odbija na rodzinie, choćby nie wiem jak się starać to ukrywać.

To prawda, tylko dlaczego relacja między mną a żona teraz właśnie się poprawia? Okazja do romansu trafiła na podatny grunt - byłem żona znudzony, ona mną chyba tez - nie dbaliśmy zbytnio o relacje między nami. A tu proszę - wdajesz się w romans i nagle żona zaczyna się starać i zabiegać ...

Ale może tez być drugie oblicze, bo inna żona czując oddalenie męża, to ze nie układa się,ze traktuje ją jak wroga sama może uciec w romans. Taka "zaniedbana mężatka" robi się łatwym łupem.

437

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:

Ale może tez być drugie oblicze, bo inna żona czując oddalenie męża, to ze nie układa się,ze traktuje ją jak wroga sama może uciec w romans. Taka "zaniedbana mężatka" robi się łatwym łupem.

Prawda. Jest takie ryzyko. Ryzyk-fizyk. Ale nikt chyba tego nie zakłada z góry. Wdając się w romans jesteśmy gotowi podjąć takie ryzyko.

438

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Uplyw czasu pokazuje Ci kto jest dla Ciebie najwazniejszy - Ty. Zmeczony kochanka jestes? To cyk do domku.

Ok. To ciekawy punkt widzenia...  Mała poprawka: zmęczony jestem takim życiem. W czym problem? Czy nie o to chodziło, żeby podjąć w końcu decyzje? Właśnie została podjęta. I co? Komentarz powyżej jest kpina z tego...:)
Chodzi o krytykę dla krytyki?

Punkt widzenia od nosi sie do tego, co wczesniej napisales: odstawilem kochanke. Kto? JA odstawilem kochanke.


Intrygujesz mnie.
No i? Tak - ja odstawiłem. Ona chciała się rozstać kilka razy, ale nic z tego nie wychodziło. Następnego dnia wracała jakby nigdy nic. Nie potrafiłem jej odmówić. Teraz jest inaczej.

439

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
Ela210 napisał/a:
Szary80 napisał/a:


Masz calkowita racje bo zburzyli to co budowali latami.Emocjonalnie sie wypalili w stosunku do obecnych partnerow i juz nigdy nie bedzie tak samo bo cale uczucia ktore w nich siedzialy zostaly zabrane poprzez romans.Ich zycie juz nie bedzie takie samo a jezeli bedzie to tylko z wygody badz z musu bo tak musi byc.Tylko zabraknie jednej podstawowej sprawy,szczescia i radosci z tego co sie aktualnie ma bo to tez wyplynelo z chwila wdania sie w romans.Romans zabral im kolory codziennego zycia i zostalo im to co zostalo a winni sa tylko samym sobie.Takze zgodze sie z Toba ze zdradzajacy niekoniecznie musza byc tymi wygranymi bo stracili duzo i mysle ze bardzo duzo.

Człowiek nie ma jakiejś puli uczuć, z której obdarza różne osoby. smile
Jezeli relacja z żoną była dobra, ma swój potencjał, to się odbuduje niezależnie od innej relacji.
Gdy wcześniej było żle, to wracamy do tego samego. Może to się wydawać bardziej Szare ( sorki "Szary" smile ) siłą porównania. ale coś zostało mocnego, skoro romans nie zniszczył tego związku. Dlatego najbardziej cierpi  singiel/singielka, która na to liczyła.
Hrevi cierpi z zachłanności i jego kochanka też.. Bo gdyby to była miłość, daliby radę.

Nic tylko chciec. Ale oni nie wiedza czego chca.



Trafne spostrzezenie.Trzeba chciec a nie tylko gadac zeby sie chcialo to czy tamto.

440

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Ok. To ciekawy punkt widzenia...  Mała poprawka: zmęczony jestem takim życiem. W czym problem? Czy nie o to chodziło, żeby podjąć w końcu decyzje? Właśnie została podjęta. I co? Komentarz powyżej jest kpina z tego...:)
Chodzi o krytykę dla krytyki?

Punkt widzenia od nosi sie do tego, co wczesniej napisales: odstawilem kochanke. Kto? JA odstawilem kochanke.


Intrygujesz mnie.
No i? Tak - ja odstawiłem. Ona chciała się rozstać kilka razy, ale nic z tego nie wychodziło. Następnego dnia wracała jakby nigdy nic. Nie potrafiłem jej odmówić. Teraz jest inaczej.

Czy nie oszukujesz siebie, ze ona chciala sie rozstac? Moze chciala zebys z nia byl, nie chciala dluzej byc ta druga. Czy to cos dziwnego, gdy sie kogos kocha? Dlatego te proby rozstania.  Ale Ty sie zmeczyles (mimo ze ja kochasz), ona stala sie niewygodna dla Twojego juz ulozonego zycia I wyszly z worka pewne cechy: egoizm, TCHORZOSTWO I dwulicowosc. Oczywiscie moge sie mylic.
Intrygowac - w koncu cos pozytywnego na temat moich komentarzy.

441

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Punkt widzenia od nosi sie do tego, co wczesniej napisales: odstawilem kochanke. Kto? JA odstawilem kochanke.


Intrygujesz mnie.
No i? Tak - ja odstawiłem. Ona chciała się rozstać kilka razy, ale nic z tego nie wychodziło. Następnego dnia wracała jakby nigdy nic. Nie potrafiłem jej odmówić. Teraz jest inaczej.

Czy nie oszukujesz siebie, ze ona chciala sie rozstac? Moze chciala zebys z nia byl, nie chciala dluzej byc ta druga. Czy to cos dziwnego, gdy sie kogos kocha? Dlatego te proby rozstania.  Ale Ty sie zmeczyles (mimo ze ja kochasz), ona stala sie niewygodna dla Twojego juz ulozonego zycia I wyszly z worka pewne cechy: egoizm, TCHORZOSTWO I dwulicowosc. Oczywiscie moge sie mylic.
Intrygowac - w koncu cos pozytywnego na temat moich komentarzy.


A ja tez sie podpisze pod tym co Ty napisalas. Zabawic sie uczuciami i podwinac ogon jak juz dochodzi do powaznych i zyciowych decyzji.

442

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

ej.

Czy nie oszukujesz siebie, ze ona chciala sie rozstac? Moze chciala zebys z nia byl, nie chciala dluzej byc ta druga. Czy to cos dziwnego, gdy sie kogos kocha? Dlatego te proby rozstania.  Ale Ty sie zmeczyles (mimo ze ja kochasz), ona stala sie niewygodna dla Twojego juz ulozonego zycia I wyszly z worka pewne cechy: egoizm, TCHORZOSTWO I dwulicowosc. Oczywiscie moge sie mylic.
Intrygowac - w koncu cos pozytywnego na temat moich komentarzy.


A ja tez sie podpisze pod tym co Ty napisalas. Zabawic sie uczuciami i podwinac ogon jak juz dochodzi do powaznych i zyciowych decyzji.

Może się w końcu ludzie zdecydujcie. Pare stron wyżej czytam o konieczności podjęcia decyzji. No i proszę - jest decyzja. I co w odpowiedzi: to tchórzostwo !
To znaczy co jest tchórzostwem? Podjęcie decyzji ?  Wybranie kochanki jest Waszym zdaniem jedyna słuszna opcja?

443

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Czy nie oszukujesz siebie, ze ona chciala sie rozstac? Moze chciala zebys z nia byl, nie chciala dluzej byc ta druga. Czy to cos dziwnego, gdy sie kogos kocha? Dlatego te proby rozstania.  Ale Ty sie zmeczyles (mimo ze ja kochasz), ona stala sie niewygodna dla Twojego juz ulozonego zycia I wyszly z worka pewne cechy: egoizm, TCHORZOSTWO I dwulicowosc. Oczywiscie moge sie mylic.
Intrygowac - w koncu cos pozytywnego na temat moich komentarzy.


A ja tez sie podpisze pod tym co Ty napisalas. Zabawic sie uczuciami i podwinac ogon jak juz dochodzi do powaznych i zyciowych decyzji.

Może się w końcu ludzie zdecydujcie. Pare stron wyżej czytam o konieczności podjęcia decyzji. No i proszę - jest decyzja. I co w odpowiedzi: to tchórzostwo !
To znaczy co jest tchórzostwem? Podjęcie decyzji ?  Wybranie kochanki jest Waszym zdaniem jedyna słuszna opcja?

Zapewne kobieta, ktora ma doswiadczenie bycia kochanką oceni zostanie z żoną jako tchórzostwo, natomiast dla kobiety będącej zdradzaną żoną to odejście do kochanki zostanie nazwane tchórzostwem. Patrzymy zawsze przez pryzmat własnych doświadczeń. Tchórzostwo moim zdaniem to prowadzenie podwójnego życia i oklamywanie wszystkich wkoło łącznie z sobą. Kazda decyzja przerywająca to, to raczej akt odwagi, czas na zmierzenie sie z samym sobą i własną słabością.

444

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Alsoski,
czy masz świadomość, że właśnie zostawiłeś kobietę, która liczyła na związek z Tobą i to taką,  która potrafiła wejść w związek z żonatym mężczyzną?
Nie demonizuję ani jej ani sytuacji. Może jednak czas wyjśc poza emocje i włączyć myślenie? Jak z tego wybrnąć?
Czytając Was obu odnoszę wrażenie, że wydaje się Wam, że jak podejmiecie decyzję to tamte kobiety się dostosują bez mrugnięcia oka.
Tak zazwyczaj jednak nie jest. Choć może akurat Wam się uda,  bez pretensji, bez złości i żalu tej drugiej wrócić do żon.

445

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Małżeństwa, żony, mężowie, kochanki, kochankowie, dzieci.. Wszyscy dostają za swoje. Jedni mniej, drudzy bardziej w zależności od człowieka, stopnia zaangażowania i charakteru. Ile ludzi, tyle historii. Potrafię zrozumieć każdy punkt widzenia. Każdy człowiek zamieszany w takie coś czuje się jak w ślepej uliczce. Jeden sobie poradzi, a drugi będzie czuł ból w sercu do końca życia. Czas weryfikuje każdą decyzję jaką podjęliśmy, ale w momencie jej podejmowania nigdy nie jesteśmy pewni czy akurat ta jest właściwa. Łatwiej byłoby nie znaleźć się w takiej sytuacji, ale mleko się już wylało.

Swoją drogą znacie jakiegoś zdradzającego, który został w małżeństwie bo zrozumiał, że kocha żonę lub męża?
Zostają z miliona powodów, ale nigdy nie z powodu miłości.

Alsoski napiszę Ci coś od siebie. Skoro postanowiłeś zostać z żoną to zrób coś zarówno dla siebie, swojego małżeństwa, żony i kochanki. Umów się z kochanką i porozmawiaj z nią szczerze i od serca. Powiedz jej całą prawdę. Co czułeś, co obecnie czujesz, jaką decyzję podjąłeś, staraj się zranić ją jak najmniej. Wyjdzie Wam to wszystkim na dobre. A potem się tej decyzji ostatecznie trzymaj bez względu na wszystko.  Ona być może będzie miała mniej żalu do Ciebie. Większe też prawdopodobieństwo, że żonie nie powie, a i Ty poczujesz się lepiej...

446

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
horses napisał/a:

Alsoski,
czy masz świadomość, że właśnie zostawiłeś kobietę, która liczyła na związek z Tobą i to taką,  która potrafiła wejść w związek z żonatym mężczyzną?
Nie demonizuję ani jej ani sytuacji. Może jednak czas wyjśc poza emocje i włączyć myślenie? Jak z tego wybrnąć?
Czytając Was obu odnoszę wrażenie, że wydaje się Wam, że jak podejmiecie decyzję to tamte kobiety się dostosują bez mrugnięcia oka.
Tak zazwyczaj jednak nie jest. Choć może akurat Wam się uda,  bez pretensji, bez złości i żalu tej drugiej wrócić do żon.

Hrefi ma na to w zasadzie większą szansę, jego kochanka ma jednak coś do stracenia. Ta Alsoskiego więcej "zyska" ujawniając romans - jest zakochana, zazdrosna, rozgoryczona.

447

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
horses napisał/a:

Alsoski,
czy masz świadomość, że właśnie zostawiłeś kobietę, która liczyła na związek z Tobą i to taką,  która potrafiła wejść w związek z żonatym mężczyzną?
Nie demonizuję ani jej ani sytuacji. Może jednak czas wyjśc poza emocje i włączyć myślenie? Jak z tego wybrnąć?
Czytając Was obu odnoszę wrażenie, że wydaje się Wam, że jak podejmiecie decyzję to tamte kobiety się dostosują bez mrugnięcia oka.
Tak zazwyczaj jednak nie jest. Choć może akurat Wam się uda,  bez pretensji, bez złości i żalu tej drugiej wrócić do żon.

Horses- sorry, ale liczyć na związek to może żona, a nie kochanka, nie uważasz? Związała się z zajętym i dzieciatym facetem- jej oczekiwania były na wyrost, niezależnie jak potoczyła się sytuacja między nimi. Wiedziała od początku przecież. To samo, mimo że współczuję, dotyczy sytuacji Szarego.
Więc jak chcesz związku- szukaj wolnego/wolnej..

448

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:
horses napisał/a:

Alsoski,
czy masz świadomość, że właśnie zostawiłeś kobietę, która liczyła na związek z Tobą i to taką,  która potrafiła wejść w związek z żonatym mężczyzną?
Nie demonizuję ani jej ani sytuacji. Może jednak czas wyjśc poza emocje i włączyć myślenie? Jak z tego wybrnąć?
Czytając Was obu odnoszę wrażenie, że wydaje się Wam, że jak podejmiecie decyzję to tamte kobiety się dostosują bez mrugnięcia oka.
Tak zazwyczaj jednak nie jest. Choć może akurat Wam się uda,  bez pretensji, bez złości i żalu tej drugiej wrócić do żon.

Horses- sorry, ale liczyć na związek to może żona, a nie kochanka, nie uważasz? Związała się z zajętym i dzieciatym facetem- jej oczekiwania były na wyrost, niezależnie jak potoczyła się sytuacja między nimi. Wiedziała od początku przecież. To samo, mimo że współczuję, dotyczy sytuacji Szarego.
Więc jak chcesz związku- szukaj wolnego/wolnej..

Czemu kochanka nie może liczyć na związek? Prawo zabrania? Osoba, która słyszy, że jest kochana najlepsza, ta jedyną....tez może liczyć na związek.
Co innego miałam na myśli. To, że to nie tylko od nich zależy jak się to potoczy. A kobiety, które rozpoczynają romans z żonatymi potrafią walczyć o swoje.
Takie mam doświadczenie, z obserwacji wink

449

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
horses napisał/a:

A kobiety, które rozpoczynają romans z żonatymi potrafią walczyć o swoje.

Co przez to rozumiesz? Co im się należy za bycie kochankami?

450 Ostatnio edytowany przez horses (2018-04-18 20:18:09)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Biały napisał/a:
horses napisał/a:

A kobiety, które rozpoczynają romans z żonatymi potrafią walczyć o swoje.

Co przez to rozumiesz? Co im się należy za bycie kochankami?

Ujmę to tak.
Jesli takiej " normalnej" kobiecie zdarzy się zauroczyć w żonatym, to ona raczej odpuszcza. Unika, stara się nie rozwijać znajomości albo kieruje ją na inne tory.
Bardziej koleżeństwa. Pojawiają się po prostu skrupuły, bo jest zona, dzieci...
Trzeba mieć pewne cechy aby nie bacząc na rodzinę takiego człowieka rozpoczynać z nim romans. Nie są to słabe istotki smile

Nie o to chodzi, że coś się komuś należy. Ale skoro facet mówi, że kocha, że chciałby z nią być, to czemu taka kobieta nie może pomyśleć, że on rzeczywiście chce z nią być i się rozwiedzie.

451

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
horses napisał/a:
Biały napisał/a:
horses napisał/a:

A kobiety, które rozpoczynają romans z żonatymi potrafią walczyć o swoje.

Co przez to rozumiesz? Co im się należy za bycie kochankami?

Ujmę to tak.
Jesli takiej " normalnej" kobiecie zdarzy się zauroczyć w żonatym, to ona raczej odpuszcza. Unika, stara się nie rozwijać znajomości albo kieruje ją na inne tory.
Bardziej koleżeństwa. Pojawiają się po prostu skrupuły, bo jest zona, dzieci...
Trzeba mieć pewne cechy aby nie bacząc na rodzinę takiego człowieka rozpoczynać z nim romans. Nie są to słabe istotki smile

Nie o to chodzi, że coś się komuś należy. Ale skoro facet mówi, że kocha, że chciałby z nią być, to czemu taka kobieta nie może pomyśleć, że on rzeczywiście chce z nią być i się rozwiedzie.



Kocham i tylko to mowic a kochac i robic cos w tym kierunku to dwie inne sprawy. Odwaga to podstawa.

452

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
horses napisał/a:
Biały napisał/a:

Co przez to rozumiesz? Co im się należy za bycie kochankami?

Ujmę to tak.
Jesli takiej " normalnej" kobiecie zdarzy się zauroczyć w żonatym, to ona raczej odpuszcza. Unika, stara się nie rozwijać znajomości albo kieruje ją na inne tory.
Bardziej koleżeństwa. Pojawiają się po prostu skrupuły, bo jest zona, dzieci...
Trzeba mieć pewne cechy aby nie bacząc na rodzinę takiego człowieka rozpoczynać z nim romans. Nie są to słabe istotki smile

Nie o to chodzi, że coś się komuś należy. Ale skoro facet mówi, że kocha, że chciałby z nią być, to czemu taka kobieta nie może pomyśleć, że on rzeczywiście chce z nią być i się rozwiedzie.



Kocham i tylko to mowic a kochac i robic cos w tym kierunku to dwie inne sprawy. Odwaga to podstawa.

Odwaga i odpowiedzialność. Nie tylko wobec rodziny, ale też tej osoby, którą się mami pięknymi słowami.
Jedna kochanka pocierpi i odpusci, inna nie.

453

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Punkt widzenia od nosi sie do tego, co wczesniej napisales: odstawilem kochanke. Kto? JA odstawilem kochanke.


Intrygujesz mnie.
No i? Tak - ja odstawiłem. Ona chciała się rozstać kilka razy, ale nic z tego nie wychodziło. Następnego dnia wracała jakby nigdy nic. Nie potrafiłem jej odmówić. Teraz jest inaczej.

Czy nie oszukujesz siebie, ze ona chciala sie rozstac? Moze chciala zebys z nia byl, nie chciala dluzej byc ta druga. Czy to cos dziwnego, gdy sie kogos kocha? Dlatego te proby rozstania.  Ale Ty sie zmeczyles (mimo ze ja kochasz), ona stala sie niewygodna dla Twojego juz ulozonego zycia I wyszly z worka pewne cechy: egoizm, TCHORZOSTWO I dwulicowosc. Oczywiscie moge sie mylic.
Intrygowac - w koncu cos pozytywnego na temat moich komentarzy.

Tu masz racje - chciała się rozstać ponieważ nie chce się dzielić mną z inna kobieta. Ale to, ze zmęczyłem się oszukiwaniem i kombinowaniem to chyba zrozumiałe - na czym ma polegać Twoim zdaniem tchórzostwo? Na tym, ze podjąłem trudna decyzje i przystałem na jej kolejna propozycje rozstania, i tym razem jestem konsekwentny?

454

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:

A ja tez sie podpisze pod tym co Ty napisalas. Zabawic sie uczuciami i podwinac ogon jak juz dochodzi do powaznych i zyciowych decyzji.

Może się w końcu ludzie zdecydujcie. Pare stron wyżej czytam o konieczności podjęcia decyzji. No i proszę - jest decyzja. I co w odpowiedzi: to tchórzostwo !
To znaczy co jest tchórzostwem? Podjęcie decyzji ?  Wybranie kochanki jest Waszym zdaniem jedyna słuszna opcja?

Zapewne kobieta, ktora ma doswiadczenie bycia kochanką oceni zostanie z żoną jako tchórzostwo, natomiast dla kobiety będącej zdradzaną żoną to odejście do kochanki zostanie nazwane tchórzostwem. Patrzymy zawsze przez pryzmat własnych doświadczeń. Tchórzostwo moim zdaniem to prowadzenie podwójnego życia i oklamywanie wszystkich wkoło łącznie z sobą. Kazda decyzja przerywająca to, to raczej akt odwagi, czas na zmierzenie sie z samym sobą i własną słabością.


Dzięki. Uwierzcie mi, ze to była najtrudniejsza decyzja - naprawdę nie wiem jak to zrobiłem - a na pewno nie podjąłbym tej decyzji bez tego co się tutaj naczytałem, i bez pomocy Roxanny

455

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
horses napisał/a:

Alsoski,
czy masz świadomość, że właśnie zostawiłeś kobietę, która liczyła na związek z Tobą i to taką,  która potrafiła wejść w związek z żonatym mężczyzną?
Nie demonizuję ani jej ani sytuacji. Może jednak czas wyjśc poza emocje i włączyć myślenie? Jak z tego wybrnąć?
Czytając Was obu odnoszę wrażenie, że wydaje się Wam, że jak podejmiecie decyzję to tamte kobiety się dostosują bez mrugnięcia oka.
Tak zazwyczaj jednak nie jest. Choć może akurat Wam się uda,  bez pretensji, bez złości i żalu tej drugiej wrócić do żon.

Mam taka świadomość - jest mi jej bardzo szkoda i żal. Mam złamane serce - ale staram się o niej nie myśleć i skupić raczej na żonie.
Gdybym jednak odszedł od żony, jestem pewien ze byłoby mi żal i szkoda żony i dzieci.
Tutaj nie ma dobrego wyboru. Widzisz inne wyjście?

Posty [ 391 do 455 z 2,519 ]

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024