Czy romans zmienia rzeczywistość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 2,519 ]

196

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Alsoski po jakim czasie przyszły te rozterki ? Wiem, że tu każdy pisze o biednych zonach i rozumiem to, ale wiesz o tym na pewno jaki ta kochanka przeżywa dramat. Kiedy w grę wchodzą uczucia wszystko się bardzo komplikuje. Każdy patrzy na te sytuacje z innej perspektywy. Trzymaj się dzielnie i życzę mądrych decyzji i zrób to tak, aby o niczym nie dowiedziała sie zona i tak, aby jak najmniej zranić tą trzecią. A karą dla nas jest właśnie to cierpienie, wiesz o czym piszę...

Wiem - nie spodziewałem się tego wczesnej... Rozterki zaczęły pojawiać się po pol roku, chociaż już wczesniej zdarzało się, ze czułem ze jadę po bandzie. Byłem gotów na wszystko - na to, ze się wyda, ze ktoś nas zauważy. Byłem gotów się wówczas spakować i wyprowadzić do Niej. Ale po pol roku mniej więcej bywając  u Niej zdarzało się, ze zaczynałem tęsknić za żona. Albo na myśl o kolejnym spotkaniu i konieczności dokonania konkretnych przygotowań odczuwałem niechęć i znużenie. Pierwsze objawy. Po powiecie do domu, znowu zaczynałem za Nia tęsknić. Po dniu/ dwóch. Poza tym stymulowały nas spotkania w pracy - za to, o ile łatwiej byłoby się z tego dzisiaj wyplątać, gdyby nie wspólna praca ....

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Alsoski po jakim czasie przyszły te rozterki ? Wiem, że tu każdy pisze o biednych zonach i rozumiem to, ale wiesz o tym na pewno jaki ta kochanka przeżywa dramat. Kiedy w grę wchodzą uczucia wszystko się bardzo komplikuje. Każdy patrzy na te sytuacje z innej perspektywy. Trzymaj się dzielnie i życzę mądrych decyzji i zrób to tak, aby o niczym nie dowiedziała sie zona i tak, aby jak najmniej zranić tą trzecią. A karą dla nas jest właśnie to cierpienie, wiesz o czym piszę...

a wiesz dlaczego żal tych  żon i mężów zdradzanych? Nie chodzi o sam fakt zdrady, chodzi o to, że Wy jako zdradzający i kochanki/ kochankowie podejmujecie ŚWIADOMIE decyzje dotyczace swojego życia, a zdradzani, nie wiedzą, że są zdradzani nie mają wszystkich danych by móc podjąć decyzje o swoim dalszym życiu. Widzisz różnicę?

I jeszcze raz napisze, najbardziej żal dzieci, bo o ile zdradzani finalnie, gdy sie dowiadują o zdradzie sa osobami dorosłymi i decyzyjnymi, o tyle dzieciom sypie się świat, a decyzje za nich podejmują rodzice.
A i jestem ciekawa, czy gdyby te żony mężowie zdradzani podjeli decyzję ok, rozwód, ale Ty zdradzaczu bierzesz dzieci, to jakie miny miały by te kochanki/ kochankowie, widząc, ze misiu/ misia będzie poświecał/a czas także dzieciom i to nie raz na dwa tygodnie.

198

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Aloski ile czasu u Ciebie to trwa ?

Niemal rok...

199

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Nirvanka87 napisał/a:
Helena36 napisał/a:

Alsoski po jakim czasie przyszły te rozterki ? Wiem, że tu każdy pisze o biednych zonach i rozumiem to, ale wiesz o tym na pewno jaki ta kochanka przeżywa dramat. Kiedy w grę wchodzą uczucia wszystko się bardzo komplikuje. Każdy patrzy na te sytuacje z innej perspektywy. Trzymaj się dzielnie i życzę mądrych decyzji i zrób to tak, aby o niczym nie dowiedziała sie zona i tak, aby jak najmniej zranić tą trzecią. A karą dla nas jest właśnie to cierpienie, wiesz o czym piszę...

a wiesz dlaczego żal tych  żon i mężów zdradzanych? Nie chodzi o sam fakt zdrady, chodzi o to, że Wy jako zdradzający i kochanki/ kochankowie podejmujecie ŚWIADOMIE decyzje dotyczace swojego życia, a zdradzani, nie wiedzą, że są zdradzani nie mają wszystkich danych by móc podjąć decyzje o swoim dalszym życiu. Widzisz różnicę?

I jeszcze raz napisze, najbardziej żal dzieci, bo o ile zdradzani finalnie, gdy sie dowiadują o zdradzie sa osobami dorosłymi i decyzyjnymi, o tyle dzieciom sypie się świat, a decyzje za nich podejmują rodzice.
A i jestem ciekawa, czy gdyby te żony mężowie zdradzani podjeli decyzję ok, rozwód, ale Ty zdradzaczu bierzesz dzieci, to jakie miny miały by te kochanki/ kochankowie, widząc, ze misiu/ misia będzie poświecał/a czas także dzieciom i to nie raz na dwa tygodnie.

Braliśmy również pod uwagę taki scenariusz: dzieci idą ze mną. Nie było z tym problemu ....

200

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Wiesz ja boję się uwikłania w taka sytuację na lata. Mam koleżankę, która żyje już tak 8 lat i uwierz mi nie wygląda na szczęśliwa kobietę


Jest to możliwe. Pewnie niektórzy mogą tak i całe życie. Ale to chyba rzadkość. Prędzej czy później brak perspektyw staje się nie do zniesienia, chyba.

201

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:
Helena36 napisał/a:

Alsoski po jakim czasie przyszły te rozterki ? Wiem, że tu każdy pisze o biednych zonach i rozumiem to, ale wiesz o tym na pewno jaki ta kochanka przeżywa dramat. Kiedy w grę wchodzą uczucia wszystko się bardzo komplikuje. Każdy patrzy na te sytuacje z innej perspektywy. Trzymaj się dzielnie i życzę mądrych decyzji i zrób to tak, aby o niczym nie dowiedziała sie zona i tak, aby jak najmniej zranić tą trzecią. A karą dla nas jest właśnie to cierpienie, wiesz o czym piszę...

a wiesz dlaczego żal tych  żon i mężów zdradzanych? Nie chodzi o sam fakt zdrady, chodzi o to, że Wy jako zdradzający i kochanki/ kochankowie podejmujecie ŚWIADOMIE decyzje dotyczace swojego życia, a zdradzani, nie wiedzą, że są zdradzani nie mają wszystkich danych by móc podjąć decyzje o swoim dalszym życiu. Widzisz różnicę?

I jeszcze raz napisze, najbardziej żal dzieci, bo o ile zdradzani finalnie, gdy sie dowiadują o zdradzie sa osobami dorosłymi i decyzyjnymi, o tyle dzieciom sypie się świat, a decyzje za nich podejmują rodzice.
A i jestem ciekawa, czy gdyby te żony mężowie zdradzani podjeli decyzję ok, rozwód, ale Ty zdradzaczu bierzesz dzieci, to jakie miny miały by te kochanki/ kochankowie, widząc, ze misiu/ misia będzie poświecał/a czas także dzieciom i to nie raz na dwa tygodnie.

Braliśmy również pod uwagę taki scenariusz: dzieci idą ze mną. Nie było z tym problemu ....

no wiesz..problem to by raczej był.. musiałbyś odebrać chyba żonie prawa rodzicielskie- to szaleństwo jakieś i kompletny odpał.. Twój pomysł czy kochanki?

202

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Nirvanka87 napisał/a:
Helena36 napisał/a:

Alsoski po jakim czasie przyszły te rozterki ? Wiem, że tu każdy pisze o biednych zonach i rozumiem to, ale wiesz o tym na pewno jaki ta kochanka przeżywa dramat. Kiedy w grę wchodzą uczucia wszystko się bardzo komplikuje. Każdy patrzy na te sytuacje z innej perspektywy. Trzymaj się dzielnie i życzę mądrych decyzji i zrób to tak, aby o niczym nie dowiedziała sie zona i tak, aby jak najmniej zranić tą trzecią. A karą dla nas jest właśnie to cierpienie, wiesz o czym piszę...

a wiesz dlaczego żal tych  żon i mężów zdradzanych? Nie chodzi o sam fakt zdrady, chodzi o to, że Wy jako zdradzający i kochanki/ kochankowie podejmujecie ŚWIADOMIE decyzje dotyczace swojego życia, a zdradzani, nie wiedzą, że są zdradzani nie mają wszystkich danych by móc podjąć decyzje o swoim dalszym życiu. Widzisz różnicę?

I jeszcze raz napisze, najbardziej żal dzieci, bo o ile zdradzani finalnie, gdy sie dowiadują o zdradzie sa osobami dorosłymi i decyzyjnymi, o tyle dzieciom sypie się świat, a decyzje za nich podejmują rodzice.
A i jestem ciekawa, czy gdyby te żony mężowie zdradzani podjeli decyzję ok, rozwód, ale Ty zdradzaczu bierzesz dzieci, to jakie miny miały by te kochanki/ kochankowie, widząc, ze misiu/ misia będzie poświecał/a czas także dzieciom i to nie raz na dwa tygodnie.

Pełna zgoda co do świadomości. Ale na pewno nie powiem o tym zonie. Sorry - to byłoby wariactwo. Może nieświadomie, ale jednak jest w miarę szczęśliwa. Nie zamierzam obarczać jej tym co zrobiłem. Jaki miałoby to sens??

203

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:

Braliśmy również pod uwagę taki scenariusz: dzieci idą ze mną. Nie było z tym problemu ....

bo kochanka zrobi wszystko i powie wszystko, zeby mieć Cię dla siebie i swojego dziecka, sama zapewne byłaby zlą macochą, zważywszy, ze Ty sam napisałeś, że z dziećmi to jakoś ten kontakt słaby masz. Nie wiesz, ze kochanki/ kochankowie mówią co chce usłyszeć zdradzacz/ka, żeby osiagnąć swoje cele. To tak jak zdradzajacy kochankom sie żalą na partnerów/ partnerki. Że aż zacytuję "że żona go nie rozumie, że wcale ze sobą nie śpią, ona na pamięć to umie".

Jednym słowem kochankowie i zdradzający nawzajem mówią to co druga strona chce usłyszeć, dlatego im tak dobrze ze sobą. Ale jak się razem zamieszka i trzeba będzie śmieci wynosić i prać brudne gacie i rachunki płacić to czar pryśnie. Tak to działa.
Pytałeś, czy sa osoby, które są już na dalszym etapie. Ja znam jednego faceta, który zdradzał żonę, przez lata, aczkolwiek tam chodziło tylko o seks nie było relacji emocjonalnej, chociaż czasami spotykał się z tą samą dziewczyną. Ale u niego to szło w dziesiątki, jak nie w setki- po prostu był seksoholikiem. On korzystał z okazji własnie dzięki pracy- ciagłe wyjazdy i delegacje. Żeby ratować małżeństwo zrezygnował z tej pracy, obecnie zarabia mniej, ale nigdzie nie jeździ tylko: praca-dom-praca-dom.

204

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

miałoby to bezsens wrzucenia jej czegoś na plecy by Tobie było lżej.

205

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

U mnie wszystko jest bardzo ukrywane jest to związane z jego stanowiskiem w pracy, jest bardzo znana osoba i nie ma możliwości pokazać się wśród ludzi w naszym mieście. To spowodowało też, że jestem bardzo zmęczona tym ukrywaniem. Przez pewien czas było to nawet fajne, później już nie do końca. Napiszę Ci też, że my już podjęliśmy dezycje o wroceniu do tzw. rzeczywistosci i wytrzymalismy dwa tygodnie !!! Bycie koło siebie nie daje szansy na powrót

206

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

a wiesz dlaczego żal tych  żon i mężów zdradzanych? Nie chodzi o sam fakt zdrady, chodzi o to, że Wy jako zdradzający i kochanki/ kochankowie podejmujecie ŚWIADOMIE decyzje dotyczace swojego życia, a zdradzani, nie wiedzą, że są zdradzani nie mają wszystkich danych by móc podjąć decyzje o swoim dalszym życiu. Widzisz różnicę?

I jeszcze raz napisze, najbardziej żal dzieci, bo o ile zdradzani finalnie, gdy sie dowiadują o zdradzie sa osobami dorosłymi i decyzyjnymi, o tyle dzieciom sypie się świat, a decyzje za nich podejmują rodzice.
A i jestem ciekawa, czy gdyby te żony mężowie zdradzani podjeli decyzję ok, rozwód, ale Ty zdradzaczu bierzesz dzieci, to jakie miny miały by te kochanki/ kochankowie, widząc, ze misiu/ misia będzie poświecał/a czas także dzieciom i to nie raz na dwa tygodnie.

Braliśmy również pod uwagę taki scenariusz: dzieci idą ze mną. Nie było z tym problemu ....

no wiesz..problem to by raczej był.. musiałbyś odebrać chyba żonie prawa rodzicielskie- to szaleństwo jakieś i kompletny odpał.. Twój pomysł czy kochanki?

Napisałem, ze brałem pod uwagę taka możliwość gdyby moja żona tak wybrała. Ewentualnie opieka współdzielona.

207

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:

Pełna zgoda co do świadomości. Ale na pewno nie powiem o tym zonie. Sorry - to byłoby wariactwo. Może nieświadomie, ale jednak jest w miarę szczęśliwa. Nie zamierzam obarczać jej tym co zrobiłem. Jaki miałoby to sens??

taki, ze mogłaby znaleźć kogoś kto ją bedzie kochał i szanował. Ale nie, przecież tylko Ty masz prawo do szczęścia prawda?- tylko nie pieprz że jesteś nieszczęśliwy, bzykasz na boku kochanicę, a w domu masz ciepłe obiadki. Żyjesz jak sam sobie wybrałeś, a innym prawa do tego odmawiasz, pod pretekstem swojej wielkiej dobroci i aktu łaski wobec żony- żeby jej nie martwić. Kiedyś ona i tak się dowie, zdrady zawsze wychodza na jaw choćby po kilkudziesięciu latach, ciekawe jak wtedy będziesz śpiewał

208

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Nirvanka87 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Pełna zgoda co do świadomości. Ale na pewno nie powiem o tym zonie. Sorry - to byłoby wariactwo. Może nieświadomie, ale jednak jest w miarę szczęśliwa. Nie zamierzam obarczać jej tym co zrobiłem. Jaki miałoby to sens??

taki, ze mogłaby znaleźć kogoś kto ją bedzie kochał i szanował. Ale nie, przecież tylko Ty masz prawo do szczęścia prawda?- tylko nie pieprz że jesteś nieszczęśliwy, bzykasz na boku kochanicę, a w domu masz ciepłe obiadki. Żyjesz jak sam sobie wybrałeś, a innym prawa do tego odmawiasz, pod pretekstem swojej wielkiej dobroci i aktu łaski wobec żony- żeby jej nie martwić. Kiedyś ona i tak się dowie, zdrady zawsze wychodza na jaw choćby po kilkudziesięciu latach, ciekawe jak wtedy będziesz śpiewał

Dobrze, prowokujesz. Niech będzie. Ale moja żona ma jakieś wyobraźnie na mój temat, z którym jest jej dobrze. Zrywam z kochanka po to aby spróbować wrócić do żony - jaki sens miałoby  mówienie jej o tym teraz? Co innego gdybym chciał zamieszkać z kochanka

209 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-04-16 20:36:03)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Nirvanka87 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Pełna zgoda co do świadomości. Ale na pewno nie powiem o tym zonie. Sorry - to byłoby wariactwo. Może nieświadomie, ale jednak jest w miarę szczęśliwa. Nie zamierzam obarczać jej tym co zrobiłem. Jaki miałoby to sens??

taki, ze mogłaby znaleźć kogoś kto ją bedzie kochał i szanował. Ale nie, przecież tylko Ty masz prawo do szczęścia prawda?- tylko nie pieprz że jesteś nieszczęśliwy, bzykasz na boku kochanicę, a w domu masz ciepłe obiadki. Żyjesz jak sam sobie wybrałeś, a innym prawa do tego odmawiasz, pod pretekstem swojej wielkiej dobroci i aktu łaski wobec żony- żeby jej nie martwić. Kiedyś ona i tak się dowie, zdrady zawsze wychodza na jaw choćby po kilkudziesięciu latach, ciekawe jak wtedy będziesz śpiewał

jeśli On po powrocie nie będzie jej kochał i szanował, to nie będzie to miało sensu.
a prawdopodobnie gdyby jej powiedział, to Ona będzie cierpiała, a i tak z nim zostanie.
Ale to trudny dylemat i rozumiem racje tych, którzy wierzą, ze może znaleźć kogoś, kto jej do końca życia nie zdradzi...
Tylko że w przypadku Alsoski żona się raczej dowie od kochanki.. I wtedy poznasz, jak bardzo kochanka ma w poważaniu Twoje szczęście.

na piewszej tronie WP jest teraz taki artykuł: https://kobieta.wp.pl/zdradziles-milcz- … 776368769a

210

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

ojoj,biedaczki smile))

211

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Pełna zgoda co do świadomości. Ale na pewno nie powiem o tym zonie. Sorry - to byłoby wariactwo. Może nieświadomie, ale jednak jest w miarę szczęśliwa. Nie zamierzam obarczać jej tym co zrobiłem. Jaki miałoby to sens??

taki, ze mogłaby znaleźć kogoś kto ją bedzie kochał i szanował. Ale nie, przecież tylko Ty masz prawo do szczęścia prawda?- tylko nie pieprz że jesteś nieszczęśliwy, bzykasz na boku kochanicę, a w domu masz ciepłe obiadki. Żyjesz jak sam sobie wybrałeś, a innym prawa do tego odmawiasz, pod pretekstem swojej wielkiej dobroci i aktu łaski wobec żony- żeby jej nie martwić. Kiedyś ona i tak się dowie, zdrady zawsze wychodza na jaw choćby po kilkudziesięciu latach, ciekawe jak wtedy będziesz śpiewał

jeśli On po powrocie nie będzie jej kochał i szanował, to nie będzie to miało sensu.
a prawdopodobnie gdyby jej powiedział, to Ona będzie cierpiała, a i tak z nim zostanie.
Ale to trudny dylemat i rozumiem racje tych, którzy wierzą, ze może znaleźć kogoś, kto jej do końca życia nie zdradzi...
Tylko że w przypadku Alsoski żona się raczej dowie od kochanki.. I wtedy poznasz, jak bardzo kochanka ma w poważaniu Twoje szczęście.

oczywiście, ze jest ryzyko, zawsze jest ryzyko, ze kolejny partner ją zdradzi. Ja jako zdradzona, ktora została, ze zdradzaczem, wiem, że grunt to świadomość, świadomość tego z kim sie decydujemy zostać i czy damy sobie w tym wszystkim radę. Oczywiście też w dużej mierze zalezy to od rodzaju zdrady (chociaz nie u wszystkich). Ludzie są różni i nie można za nikogo decydować, bo nam się wydaje, ze tak będzie lepiej. Każdy musi podejmować decyzje dotyczące siebie i swojego życia sam. Inni mogą nam doradzać, ale to my mamy ostateczny głos, jeżeli chodzi o nasze życie. Żony/mężowie mają prawo wiedzieć bo to oni muszą podjąć decyzję, czy chcą być ze zdradzaczem, czy chcą być sami, czy może chcą szukać nowego związku. Ani Zdradzacz, ani nikt nie ma prawa podejmować tej decyzji za w/w osoby.

212

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Pełna zgoda co do świadomości. Ale na pewno nie powiem o tym zonie. Sorry - to byłoby wariactwo. Może nieświadomie, ale jednak jest w miarę szczęśliwa. Nie zamierzam obarczać jej tym co zrobiłem. Jaki miałoby to sens??

taki, ze mogłaby znaleźć kogoś kto ją bedzie kochał i szanował. Ale nie, przecież tylko Ty masz prawo do szczęścia prawda?- tylko nie pieprz że jesteś nieszczęśliwy, bzykasz na boku kochanicę, a w domu masz ciepłe obiadki. Żyjesz jak sam sobie wybrałeś, a innym prawa do tego odmawiasz, pod pretekstem swojej wielkiej dobroci i aktu łaski wobec żony- żeby jej nie martwić. Kiedyś ona i tak się dowie, zdrady zawsze wychodza na jaw choćby po kilkudziesięciu latach, ciekawe jak wtedy będziesz śpiewał

jeśli On po powrocie nie będzie jej kochał i szanował, to nie będzie to miało sensu.
a prawdopodobnie gdyby jej powiedział, to Ona będzie cierpiała, a i tak z nim zostanie.
Ale to trudny dylemat i rozumiem racje tych, którzy wierzą, ze może znaleźć kogoś, kto jej do końca życia nie zdradzi...
Tylko że w przypadku Alsoski żona się raczej dowie od kochanki.. I wtedy poznasz, jak bardzo kochanka ma w poważaniu Twoje szczęście.

na piewszej tronie WP jest teraz taki artykuł: https://kobieta.wp.pl/zdradziles-milcz- … 776368769a

Po co kochanka miałaby to robić? Jej tez jest ciężko i sama proponowała rozstanie ...

213

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Na Twoim miejscu rozstałabym się baaardzo grzecznie.

214

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Na Twoim miejscu rozstałabym się baaardzo grzecznie.


Zdaje sobie z tego sprawę. Teraz ja będę miał więcej do stracenia niż Ona (w zasadzie zawsze miałem).

215

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Alsoski z perspektywy kochanki to napiszę Ci, że  nigdy nie miałam ochoty poinformować o zdradach jego zony. Po pierwsze po co miałabym krzywdzic tą kobietę, po drugie nie chciałabym też skrzywdzić jego. Chcę żeby był szczęśliwy i wiem, że on też chcę, żebym była szczęśliwa, nie możemy być razem, ale przenigdy nie chciałabym zniszczyć mu życia

216

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Ela210 napisał/a:

tak obiektywnie to nic sie w waszym życiu nie zmieniło, od czasu gdy zaczynaliście romans, żony nie wiedzą, kochanki nie chcą ślubu- więc dlaczego stało się to nie do zniesienia?

Poważnie pytasz czy się zgrywasz ? Alsoski ładnie to opisał w poście wyżej czemu to się staje niedozniesienia.

Zresztą z tymi kochankami to nie wiemy czy nie chca ślubu. To my (Ja napewno a z tego co widzę to drugi forumowicz również) nie postawilismy sprawy jasno. Nie zadeklarowalismy kochance że zostawimy żony i zajmiemy się nimi i ich dziećmi. Nie złożyliśmy papierów o rozwód. Kochanki widza w nas brak zdecydowania więc mówią że nie chcą ślubu
Nie umiemy tego zrobić bo wowczas musielibyśmy zostawić swoje dzieci i zająć się cudzymi.

A jak zaczales sie zajmowac cudza zona a swoja odstawiles na bok, to nie miales problemu?  Nie miales swiadomosci, ze ona ma dzieci, ktore jesli romans sie rozwinie to predzej czy pozniej pojawia sie w Twoim zyciu i odbedzie sie to kosztem Twoich dzieci? Jest takie powiedzenie, moze troche banalne, ktore mowi, ze najlepszym dowodem milosci mezczyzny do kobiety jest jego milosc do jej dzieci. To jak Ty kochasz te kochanke, skoro jej dzieci sa w jakims sensie przeszkoda do zwiazku z nia?

217

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Alsoski z perspektywy kochanki to napiszę Ci, że  nigdy nie miałam ochoty poinformować o zdradach jego zony. Po pierwsze po co miałabym krzywdzic tą kobietę, po drugie nie chciałabym też skrzywdzić jego. Chcę żeby był szczęśliwy i wiem, że on też chcę, żebym była szczęśliwa, nie możemy być razem, ale przenigdy nie chciałabym zniszczyć mu życia

To krzepiące. Takie mamy tez porozumienie. Boje sie tylko tego, ze teraz wykonamy jakaś prace, ale za jakiś czas - w przypływie samotności czy żalu - Ona poprosi żebym do niej przyjechał - co zrobi jeśli odmowie?

218 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-04-16 21:13:20)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ty Heleno, jesteś mężatką i też masz coś do stracenia. smile Poza tym nigdy nie miałaś wymagań, nie robiłaś nacisków,

Piotr- dziecko nie jest przeszkodą, ale świadomość, że zostawiasz własne dzieci a wychowujesz dziecko nawet kochanej kobiety nie jest do przejscia dla faceta..

219

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

My robiliśmy tak ze sobą nawzajem, raz on miał chwilę słabości, później i ja miałam kryzys. Moim zdaniem nie powinieneś jej się obawiać, bardziej martwialabym się o Twoją silna wolę, wiesz jakie to trudne... Jeżeli Wam się uda to zyskacie na tym oboje, ona odzyska spokój i nie będzie karmić się już nadzieją, Ty spróbujesz naprawiać swoją rodzinę. Wiesz ona jest tez matką, zresztą ja również, nie będzie niszczyć zycia Twoim dzieciom, jeżeli tak naprawdę nie chcesz z nią być

220

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

My robiliśmy tak ze sobą nawzajem, raz on miał chwilę słabości, później i ja miałam kryzys. Moim zdaniem nie powinieneś jej się obawiać, bardziej martwialabym się o Twoją silna wolę, wiesz jakie to trudne... Jeżeli Wam się uda to zyskacie na tym oboje, ona odzyska spokój i nie będzie karmić się już nadzieją, Ty spróbujesz naprawiać swoją rodzinę. Wiesz ona jest tez matką, zresztą ja również, nie będzie niszczyć zycia Twoim dzieciom, jeżeli tak naprawdę nie chcesz z nią być

wybacz, Heleno, ale kobieta która zaakceptowałaby zabranie jego żonie dzieci i wzięcie ich na wychowanie- nie ma takiego myślenia..

221

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ela nie naciskalam, bo wiedziałam, że to nic nie da. Jeżeli facet sam nie podejmie takiej decyzji to żadne nalegania nic nie pomogą. Wiedziałam w co weszłam, szkoda, że nikt mi wtedy nie powiedział jak będę cierpieć ...

222

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ela wydaje mi się, że takie rozwiązania kierowały nią ponieważ myślała, że ktoś dla niej chce zmienić swoje życie, a jeżeli tak nie jest to nie będzie chciała wywrac całej rodzinie życia do góry nogami, ja bym tak nigdy nie zrobiła

223

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZywiecZdroj napisał/a:

alosik - Ty po prostu jesteś głupi. Mężczyzną Cię nazwać nie można.

Spotkałeś młodszą i już sieczka w głowie a teraz rozważania czy z kochanką się ułoży ?
Ty zwykła cipa jesteś , która zostanie kiedyś sama jak palec.

Ha i kretyn za przeproszeniem, bo trzeba mieć naprawdę nasrane żeby wchodzić w romans z koleżanką z pracy. Przy okazji zerwania polecam przejrzeć sobie pamięć kogo tam z pracy się obsmarowało w chwilach wolnych od miłosnych uniesień. Jakie haki kochanica poznała i takie tam pierdoły. No i liczyć się z tym, że jak już jej motylki w brzuchu dopieką, to spróbuje rozwiązać problem np. zawiadamiając okrężną drogą szanowną małżonkę o wierności małżonka. W końcu jak żona pogoni, to gdzie przyjdzie jak nie do niej spragnionej? I za chwilę może być kocioł w robocie, kocioł w domu. Oj może boleć...

224

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Nirvanka87 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Braliśmy również pod uwagę taki scenariusz: dzieci idą ze mną. Nie było z tym problemu ....

bo kochanka zrobi wszystko i powie wszystko, zeby mieć Cię dla siebie i swojego dziecka, sama zapewne byłaby zlą macochą, zważywszy, ze Ty sam napisałeś, że z dziećmi to jakoś ten kontakt słaby masz. Nie wiesz, ze kochanki/ kochankowie mówią co chce usłyszeć zdradzacz/ka, żeby osiagnąć swoje cele. To tak jak zdradzajacy kochankom sie żalą na partnerów/ partnerki. Że aż zacytuję "że żona go nie rozumie, że wcale ze sobą nie śpią, ona na pamięć to umie".

Jednym słowem kochankowie i zdradzający nawzajem mówią to co druga strona chce usłyszeć, dlatego im tak dobrze ze sobą. Ale jak się razem zamieszka i trzeba będzie śmieci wynosić i prać brudne gacie i rachunki płacić to czar pryśnie. Tak to działa.
Pytałeś, czy sa osoby, które są już na dalszym etapie. Ja znam jednego faceta, który zdradzał żonę, przez lata, aczkolwiek tam chodziło tylko o seks nie było relacji emocjonalnej, chociaż czasami spotykał się z tą samą dziewczyną. Ale u niego to szło w dziesiątki, jak nie w setki- po prostu był seksoholikiem. On korzystał z okazji własnie dzięki pracy- ciagłe wyjazdy i delegacje. Żeby ratować małżeństwo zrezygnował z tej pracy, obecnie zarabia mniej, ale nigdzie nie jeździ tylko: praca-dom-praca-dom.


Nirvanka tak czytam te twoje posty i dochodzę wniosku że poslugujesz się oklepanymi frazesami jak z kolorowych pisemek. Używasz stereotypów, upraszczasz wszystko i najzwyczajniej piszesz głupoty jak nastolatka

Kochankowie się na wzajem nie oszukują. Przynajmniej jeśli oboje są zaangażowani emocjonalne. z moim kochanką nigdy nie krylismy przed sobą że sypiamy z własnymi partnerami, nigdy jej nie oklamalem. Ona mnie takze. Chodź napewno było by przyjemniej się oszukiwać
Bardzo rzadko zalilismy się na swoich partnerów. Prawie o nich nie rozmawiamy.

Masz zły obraz romansu jako procederu opartego na kłamstwie. Faktycznie jest w romansie kłamstwo ale do małzonka. Do kochanki/kochanka się nie kłamie. Nie ma takiej potrzeby. Po co miałbym ja oklamywac ?

225

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Snake napisał/a:
ZywiecZdroj napisał/a:

alosik - Ty po prostu jesteś głupi. Mężczyzną Cię nazwać nie można.

Spotkałeś młodszą i już sieczka w głowie a teraz rozważania czy z kochanką się ułoży ?
Ty zwykła cipa jesteś , która zostanie kiedyś sama jak palec.

Ha i kretyn za przeproszeniem, bo trzeba mieć naprawdę nasrane żeby wchodzić w romans z koleżanką z pracy. Przy okazji zerwania polecam przejrzeć sobie pamięć kogo tam z pracy się obsmarowało w chwilach wolnych od miłosnych uniesień. Jakie haki kochanica poznała i takie tam pierdoły. No i liczyć się z tym, że jak już jej motylki w brzuchu dopieką, to spróbuje rozwiązać problem np. zawiadamiając okrężną drogą szanowną małżonkę o wierności małżonka. W końcu jak żona pogoni, to gdzie przyjdzie jak nie do niej spragnionej? I za chwilę może być kocioł w robocie, kocioł w domu. Oj może boleć...


Bzdura. Wychodzisz z założenia że kochanki o niczym nie marzą poza powiadomieniem żony kochanką w celu zemsty. Bzdura.

226

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Snake jakby się to tak zawsze kończyło to by tego tyle nie było. Mam w swoim otoczeniu dwie  bliskie osoby, które wdaly się w romans w pracy i jakoś nic nie wyszło. Nie było to w mojej firmie, ale znam te przypadki ze szczegółowych opowieści. Nikt niczego w firmie nie wyciągał, nikt nikogo też nie szantażowal ...

227

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Mnie ciekawi ile taki Hrefi czy Alsoski wytrzymaliby ze swoimi kochankami mieszkając razem. To byłoby dla nich najlepsze rozwiązanie: odejść, próbować z kochankami, a jak już się przekonają, że związek to coś więcej niż potajemne spotkania na seksy, mogą próbować błagać żony o wybaczenie. Myślę, że bardzo prawdopodobne jest, że przyjmą ich z powrotem, skoro teraz wolą nie słyszeć i nie widzieć, że mąż szuka okazji do znikania z domu.

228

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Bzdura. Wychodzisz z założenia że kochanki o niczym nie marzą poza powiadomieniem żony kochanką w celu zemsty. Bzdura.

Z niczym nie muszę wychodzić. Ja sobie tylko kalkuluję rachunek zysków i strat. Jeśli kolega w zdradzaniu jest w pracy decyzyjny wziąłbym jeszcze pod uwagę, że porzucona kochanica zażąda jakiejś rekompensaty. Podwyżki, awansu. Ja bym zażądał, jelenie trzeba stukać skoro są jeleniami...

229

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Hrefi ja też wychodziłam z założenia, że oklamuje wszystkich do okolola na potrzeby utrzymania w tajemnicy romansu, że chociaż właśnie przed nim nic nie ukrywalam

230

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Piotr74 napisał/a:

To jak Ty kochasz te kochanke, skoro jej dzieci sa w jakims sensie przeszkoda do zwiazku z nia?

Nie sa. Jakbym nie miał swojego dziecka nie miałbym żadnych problemów z akceptacją jej dzieci. Ale nie umiem zostawić mojego cudownego syna i zająć się cudzymi. Nie dam rady psychicznie. Mogę zdradzać żonę ale nie syna.

231

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Snake napisał/a:
ZywiecZdroj napisał/a:

alosik - Ty po prostu jesteś głupi. Mężczyzną Cię nazwać nie można.

Spotkałeś młodszą i już sieczka w głowie a teraz rozważania czy z kochanką się ułoży ?
Ty zwykła cipa jesteś , która zostanie kiedyś sama jak palec.

Ha i kretyn za przeproszeniem, bo trzeba mieć naprawdę nasrane żeby wchodzić w romans z koleżanką z pracy. Przy okazji zerwania polecam przejrzeć sobie pamięć kogo tam z pracy się obsmarowało w chwilach wolnych od miłosnych uniesień. Jakie haki kochanica poznała i takie tam pierdoły. No i liczyć się z tym, że jak już jej motylki w brzuchu dopieką, to spróbuje rozwiązać problem np. zawiadamiając okrężną drogą szanowną małżonkę o wierności małżonka. W końcu jak żona pogoni, to gdzie przyjdzie jak nie do niej spragnionej? I za chwilę może być kocioł w robocie, kocioł w domu. Oj może boleć...

Na szczęście dla mnie to raczej ona obsmarowywala tych i tamtych - to nie moja domena. Z tej strony wiec raczej nie ma zagrożenia.
Romans w pracy - teraz tez jestem taki mądry, ale wtedy gdy się to zaczynało przychodzi zaćmienie umysłu, a potem jak się człowiek zakocha to planuje wspólna przyszłość i takie tam .... Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy trzeba sprawe odkręcać. Ale kto by o tym myślał na początku, gdy jest pięknie ?

232

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

To jak Ty kochasz te kochanke, skoro jej dzieci sa w jakims sensie przeszkoda do zwiazku z nia?

Nie sa. Jakbym nie miał swojego dziecka nie miałbym żadnych problemów z akceptacją jej dzieci. Ale nie umiem zostawić mojego cudownego syna i zająć się cudzymi. Nie dam rady psychicznie. Mogę zdradzać żonę ale nie syna.

Miałem ten sam problem: gdybym był bezdzietny nie byłoby problemu. Ale porzucenie własnych dzieci na rzecz cudzego dziecka (nawet z matki, która się teraz kocha), to już za dużo

233

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:

Romans w pracy - teraz tez jestem taki mądry, ale wtedy gdy się to zaczynało przychodzi zaćmienie umysłu, a potem jak się człowiek zakocha to planuje wspólna przyszłość i takie tam .... Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy trzeba sprawe odkręcać. Ale kto by o tym myślał na początku, gdy jest pięknie ?

Hm... ludzie używający największej zdobyczy ewolucyjnej czyli mózgu?

234

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:
Hrefi napisał/a:
Ela210 napisał/a:

tak obiektywnie to nic sie w waszym życiu nie zmieniło, od czasu gdy zaczynaliście romans, żony nie wiedzą, kochanki nie chcą ślubu- więc dlaczego stało się to nie do zniesienia?

Poważnie pytasz czy się zgrywasz ? Alsoski ładnie to opisał w poście wyżej czemu to się staje niedozniesienia.

Zresztą z tymi kochankami to nie wiemy czy nie chca ślubu. To my (Ja napewno a z tego co widzę to drugi forumowicz również) nie postawilismy sprawy jasno. Nie zadeklarowalismy kochance że zostawimy żony i zajmiemy się nimi i ich dziećmi. Nie złożyliśmy papierów o rozwód. Kochanki widza w nas brak zdecydowania więc mówią że nie chcą ślubu
Nie umiemy tego zrobić bo wowczas musielibyśmy zostawić swoje dzieci i zająć się cudzymi.

poważnie pytam. I formalnie Twoja sytuacja jest inna, chociaż emocjonalnie podobna. Kolega ma klasyczną sytuację z wolna kochanką, która chce go dla siebie. A Twoja kochanka ma męża i nie ma chyba wymagań.
Argument o dzieciach przyjmuję i uważam za kluczowy..Mógłbyś go wytłuścić dla potencjalnych kochanek które liczą na rozwód wybranka.
Ale moje pytanie było co się zmieniło? U niego kochanka zaczęła wymagać, a u Ciebie?

U mnie faktycznie kochanka nie wymaga ode mnie abym zostawił żonę. Sytuacja stała się jednak bardzo męcząca dla nas obojga. Ciągle ukrywanie się, brak możliwości cieszenia sie związkiem oficjalnie, świadomość bezcelowosci, chcesz byc z ta osoba na stale a nie na godziny. Chcesz się z nią zasypiać i się budzić. Jeździć na wakacje i się kłócić. Placic rachunki i mieszkac razem. Normalnego zycia chcesz. Spotkanie się na godziny staje się bezsensu. Kocham ja ale chce normalności.

235

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Masz zły obraz romansu jako procederu opartego na kłamstwie. Faktycznie jest w romansie kłamstwo ale do małzonka. Do kochanki/kochanka się nie kłamie. Nie ma takiej potrzeby. Po co miałbym ja oklamywac ?

opieram się na doświadczeniach znanych mi osób, z racji wykształcenia, także wykorzystuje wiedze nabytą w ten sposób. Oczywiście w każdej kategorii zdażają się wyjątki i widać Ty takim wyjątkiem jesteś. Tzn. tak twierdzisz, nie znamy Cię, możesz być każdym, ale zakładając, ze piszesz prawdę, to tak- jesteś,a raczej Twoja sytuacja jest wyjątkiem, albo niszą o której sie nie mówi. Ponieważ zazwyczaj o zdradach czytamy w relacjach zdradzanych, którzy nie wiedzą, czy być nadal w związku czy nie, albo trawią już fakt rozstania, ewentualnie od strony kochanek/ kochanków, którzy cierpią bo nie mogą być na stałe w oficjalnej relacji z "partnerem", albo chcą zerwać, ale tez nie wiedzą jak. Osoby zdradzające, jeżeli się radzą, to dotyczy to zupełnie innych okoliczności niż te występujące u Ciebie. Mianowicie zdradzający radzą się w sytuacjach, gdy miały romans, bądź mają, ale już podjęły decyzję i teraz starają się żyć w nowej rzeczywistości, czyli jak na nowo wzbudzić zaufanie u żony/ męża. Jak ktoś wybrał kochankę/ kochanka to już nie ma po co się radzić, jak ktos zdecydował się na rozwód to już też nie szuka wsparcia, no chyba że prawnego.

Takie są statystyki, natomiast nie zaprzeczę, że zdarzają się wyjątki. Natomiast sytuacja Twoja, a sytuacja u naszego "nowego zdradzacza" jest inna i to do niej się odniosłam. Jego kochanka nie ma nic do  stracenia, a ma do zyskania ojca dla dziecka i wsparcie dla siebie. Twoja kochanka ma męża i ma z kim wychowywac dzieci. Twoja nie ma powodu Cię okłamywać i Ci słodzić. Natomiast tamta, jak najbardziej, ona nie ma "zaplecza" w postaci innego faceta/ męża/ partnera, zatem aby go zdobyć będzie kłamać jak z nut - szczególnie, jak jest samotną matką.

236

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Biały napisał/a:

Mnie ciekawi ile taki Hrefi czy Alsoski wytrzymaliby ze swoimi kochankami mieszkając razem. To byłoby dla nich najlepsze rozwiązanie: odejść, próbować z kochankami, a jak już się przekonają, że związek to coś więcej niż potajemne spotkania na seksy, mogą próbować błagać żony o wybaczenie. Myślę, że bardzo prawdopodobne jest, że przyjmą ich z powrotem, skoro teraz wolą nie słyszeć i nie widzieć, że mąż szuka okazji do znikania z domu.

Tez jestem tego ciekaw. Nawet bardzo. To byłby najłatwiejszy sposób aby wyrwać się z zaklętego kręgu w którym jesteśmy obecnie. Być może nawet by się nam udało - ale dlatego właśnie wszedłem w ten wątek, bo obawiam się, ze to jest tylko iluzja - nie wiem czy tak jest na pewno, ale biorę to na wiarę - nie widzę tego w tej chwili zupełnie, ale podjąłem decyzje i jest mi trochę lżej. Mam nadzieje, ze z każdym dniem będzie lepiej.

237

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Snake napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Romans w pracy - teraz tez jestem taki mądry, ale wtedy gdy się to zaczynało przychodzi zaćmienie umysłu, a potem jak się człowiek zakocha to planuje wspólna przyszłość i takie tam .... Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy trzeba sprawe odkręcać. Ale kto by o tym myślał na początku, gdy jest pięknie ?

Hm... ludzie używający największej zdobyczy ewolucyjnej czyli mózgu?

Nie wierze w to - kiedy Cie trafia uczucie to mózg na niewiele się przydaje.
Nie wytłumaczysz sobie, ze tak nie wolno, ze to jest zle. Zakochujesz się i koniec - umarł w butach.
Jeśli nie ulegniesz - jesteś nieszczęśliwy. Ulegniesz ale nie doprowadzasz sprawy do końca (czyli rozwodu), cierpimy razem z kochanka (ewentualnie z żona i dziećmi jeśli romans się wyda).
Doprowadzasz do rozwodu - może masz szczęście i wszystko sie ułoży, ale jeśli nie, to masz czego żałować. Właśnie tego się obawiałem cały czas - ze poznaje kochankę tylko w warunkach „nienormalnych”, czyli będąc kompletnie zakochanym, ślepym na jej wady i różnice między nami.

238 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-04-16 22:24:58)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Hrefi napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

To jak Ty kochasz te kochanke, skoro jej dzieci sa w jakims sensie przeszkoda do zwiazku z nia?

Nie sa. Jakbym nie miał swojego dziecka nie miałbym żadnych problemów z akceptacją jej dzieci. Ale nie umiem zostawić mojego cudownego syna i zająć się cudzymi. Nie dam rady psychicznie. Mogę zdradzać żonę ale nie syna.

Miałem ten sam problem: gdybym był bezdzietny nie byłoby problemu. Ale porzucenie własnych dzieci na rzecz cudzego dziecka (nawet z matki, która się teraz kocha), to już za dużo

Ile razy można powtarzać, Wy już krzywdzicie swoje dzieci. Nie odchodzicie od żon, usprawiedliwiając swoje nieodpowiednie zachowania, wielką troską o owe żony i dzieci. Bzdura. Im dłużej prowadzicie tę farsę, tym bardziej, jak to wszystko rąbnie Wasze dzieci będą to przeżywać. Wyobraźcie sobie, że widzicie, jak Wasi rodzice się zachowują wobec siebie, przeciez z tego co piszecie przytulacie, sypiacie z żonami. Dziecko to widzi, czuje się bezpiecznie, widzi w swoim rozumieniu miłość między rodzicami. i nagle bum, okazuje się, ze ojciec przez x lat był kłamcą, że to było udawane, nieszczere, albo, że grał na dwa fronty. wiecie co się dzieje w umyśle takiego dziecka, nastolatka, czy nawet osoby już dorosłej? Brak zaufania nie tylko do ojca, ale do innych ludzi. W każdy związek będą wchodzić z obawą, że partner ich zdradzi. Już nie wspomnę, że jezeli źle udajecie to dziecko już teraz czuje zagrożenie, jego życie jest niestabilne (tak samo w przypadku wykrycia zdrady). O konsekwencjach fizycznych i psychicznych już nie bede pisać, bo każdy chyba wie co może zrobic dziecko w takiej sytuacji- szczególnie, ze o tym już wspominałam, zresztą nie ja jedna.
Zatem ja już na zakończenie, życzę Wam powodzenia, szczególnie w byciu nadal dobrymi mężami i ojcami, oczywiście nie dla dobra swojego, a swojej rodziny.

239

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Takie są statystyki, natomiast nie zaprzeczę, że zdarzają się wyjątki. Natomiast sytuacja Twoja, a sytuacja u naszego "nowego zdradzacza" jest inna i to do niej się odniosłam. Jego kochanka nie ma nic do  stracenia, a ma do zyskania ojca dla dziecka i wsparcie dla siebie. Twoja kochanka ma męża i ma z kim wychowywac dzieci. Twoja nie ma powodu Cię okłamywać i Ci słodzić. Natomiast tamta, jak najbardziej, ona nie ma "zaplecza" w postaci innego faceta/ męża/ partnera, zatem aby go zdobyć będzie kłamać jak z nut - szczególnie, jak jest samotną matką.


Ok. Po wyjaśnieniu zgadzam się z tym.

240

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

To jak Ty kochasz te kochanke, skoro jej dzieci sa w jakims sensie przeszkoda do zwiazku z nia?

Nie sa. Jakbym nie miał swojego dziecka nie miałbym żadnych problemów z akceptacją jej dzieci. Ale nie umiem zostawić mojego cudownego syna i zająć się cudzymi. Nie dam rady psychicznie. Mogę zdradzać żonę ale nie syna.

To jest tylko Twoj poglad, ze nie zdradzasz syna. Jak myslisz, jak on by sie poczul, gdyby Twoj romans wyszedl na jaw i jego matka chcialaby zakonczyc wasze malzenstwo? Gdyby przez Twoja nowa milosc rozpadl sie swiat, ktory znal do tej pory? Nadal uwazasz, ze nie poczulby sie zdradzony przez Ciebie prawie tak mocno jak Twoja zona? Wiesz, poglady maja to do siebie, ze to co my myslimy, wcale nie musi byc tozsame z tym co o tej samej sytuacji pomysla inni. I moge sie z Toba zalozyc, ze syn nie bedzie uwazal, ze nie zostal przez Ciebie zdradzony, jesli swoim postepowaniem doprowadzisz do rozpadu jego rodziny, a on pozna powod tego ropzadu.
Z innej beczki, jesli kochasz swoja kochanke, to powinienes byc obecny w jej zyciu, w jej codziennym zyciu. Rozmawiasz z nia o jej dzieciach, pytasz jak sie czuja, jak im idzie w szkole? Rozmawiasz z nia o ich problemach?

241

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Nirvanka87 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Nie sa. Jakbym nie miał swojego dziecka nie miałbym żadnych problemów z akceptacją jej dzieci. Ale nie umiem zostawić mojego cudownego syna i zająć się cudzymi. Nie dam rady psychicznie. Mogę zdradzać żonę ale nie syna.

Miałem ten sam problem: gdybym był bezdzietny nie byłoby problemu. Ale porzucenie własnych dzieci na rzecz cudzego dziecka (nawet z matki, która się teraz kocha), to już za dużo

Ile razy można powtarzać, Wy już krzywdzicie swoje dzieci. Nie odchodzicie od żon, usprawiedliwiając swoje nieodpowiednie zachowania, wielką troską o owe żony i dzieci. Bzdura. Im dłużej prowadzicie tę farsę, tym bardziej, jak to wszystko rąbnie Wasze dzieci będą to przeżywać. Wyobraźcie sobie, że widzicie, jak Wasi rodzice się zachowują wobec siebie, przeciez z tego co piszecie przytulacie, sypiacie z żonami. Dziecko to widzi, czuje się bezpiecznie, widzi w swoim rozumieniu miłość między rodzicami. i nagle bum, okazuje się, ze ojciec przez x lat był kłamcą, że to było udawane, nieszczere, albo, że grał na dwa fronty. wiecie co się dzieje w umyśle takiego dziecka, nastolatka, czy nawet osoby już dorosłej? Brak zaufania nie tylko do ojca, ale do innych ludzi. W każdy związek będą wchodzić z obawą, że partner ich zdradzi. Już nie wspomnę, że jezeli źle udajecie to dziecko już teraz czuje zagrożenie, jego życie jest niestabilne (tak samo w przypadku wykrycia zdrady). O konsekwencjach fizycznych i psychicznych już nie bede pisać, bo każdy chyba wie co może zrobic dziecko w takiej sytuacji- szczególnie, ze o tym już wspominałam, zresztą nie ja jedna.
Zatem ja już na zakończenie, życzę Wam powodzenia, szczególnie w byciu nadal dobrymi mężami i ojcami, oczywiście nie dla dobra swojego, a swojej rodziny.

Jeśli „rąbnie”, zgoda - wszyscy oberwą. Ale jeśli nie wyda się? Tez uważasz, ze dzieci ucierpią? Staram się zachowywać wobec nich teraz tak samo jak wczesniej

242

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

tak obiektywnie to nic sie w waszym życiu nie zmieniło, od czasu gdy zaczynaliście romans, żony nie wiedzą, kochanki nie chcą ślubu- więc dlaczego stało się to nie do zniesienia?


Nieprawda. Moja kochanka chciała/ chce żebym odszedł/ rozwiódł się i był z Nia. Powód dla którego chce się rozstać ze mną teraz jest taki, ze nie może  już znieść myśli o tym, ze dzieli się mną z inna kobieta. Dla mnie z kolei męczące stają się jej zachcianki („przyjedz do mnie teraz”, „odmówisz mi?”, próby kontroli smsow czy zawartości telefonu pod pretekstem sprawdzenia w jakim tonie ewentualnie koresponduje z żona).
Poza tym męczące stało się dla mnie to ciagle kombinowanie, szukanie pretekstów aby wyjść/ wyjechać i spotkać się z Nia. Relacja doszła chyba do martwego punktu z którego nie ma dalszej drogi - nie ma po prostu nic dalej, nie ma wspólnej przyszłości (chyba ze planowalbym rozwód, ale tego nie potrafie zrobić).

acha, czyli bardziej zaborcza i gorsza od żony, na co ci taka:) już miło nie jest, zaczęły się wymagania i żądania,
i ,,miłość,, do kochanki wyparowała

243

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Biały napisał/a:

Mnie ciekawi ile taki Hrefi czy Alsoski wytrzymaliby ze swoimi kochankami mieszkając razem. To byłoby dla nich najlepsze rozwiązanie: odejść, próbować z kochankami, a jak już się przekonają, że związek to coś więcej niż potajemne spotkania na seksy

Biały, ja mam 12 lat małżeństwa za sobą. 15 lat jestem z żoną. Zaczynaliśmy od zera.  Myślisz że ja nie wiem, że związek to coś więcej niż potajemnie spotkania ?

Ten argument jest nietrafiony. Nie rozmawiasz z nastolatkiem.
Ja bym chętnie spróbował życia z moja kochanką ale nie kosztem syna.

244

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ola_la napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

tak obiektywnie to nic sie w waszym życiu nie zmieniło, od czasu gdy zaczynaliście romans, żony nie wiedzą, kochanki nie chcą ślubu- więc dlaczego stało się to nie do zniesienia?


Nieprawda. Moja kochanka chciała/ chce żebym odszedł/ rozwiódł się i był z Nia. Powód dla którego chce się rozstać ze mną teraz jest taki, ze nie może  już znieść myśli o tym, ze dzieli się mną z inna kobieta. Dla mnie z kolei męczące stają się jej zachcianki („przyjedz do mnie teraz”, „odmówisz mi?”, próby kontroli smsow czy zawartości telefonu pod pretekstem sprawdzenia w jakim tonie ewentualnie koresponduje z żona).
Poza tym męczące stało się dla mnie to ciagle kombinowanie, szukanie pretekstów aby wyjść/ wyjechać i spotkać się z Nia. Relacja doszła chyba do martwego punktu z którego nie ma dalszej drogi - nie ma po prostu nic dalej, nie ma wspólnej przyszłości (chyba ze planowalbym rozwód, ale tego nie potrafie zrobić).

acha, czyli bardziej zaborcza i gorsza od żony, na co ci taka:) już miło nie jest, zaczęły się wymagania i żądania,
i ,,miłość,, do kochanki wyparowała

Upraszczasz i spłycasz - to nie tak. Rozumiem, ze Ona chce więcej i coraz częściej daje znac o sobie jej frustracja i niezadowolenie z obecnej sytuacji. Mówi żebym się rozwiódł, żebym był z Nia. Pyta dlaczego tego jeszcze nie zrobiłem. Najlepsze pytanie pod słońcem - na które nie potrafie odpowiedzieć, albo w najlepszym razie zaczynam się platac, zasłaniać się dziećmi (co akurat jest prawda - pisaliśmy o tym wczesniej), albo tym, ze potrzebuje więcej czasu - a wszystko dlatego, ze nie potrafie podjąć decyzji o rozwodzie. Łatwiej mi za to podjąć decyzje o rozstaniu z Nia - dzisiaj podjęliśmy taka próbę oboje ... Daje sobie miesiąc na emocjonalne odcięcie się. Mimo, ze wiemy ze nie będzie łatwo

245

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Wiecie dlaczego robicie najgorsze świństwo, jakie można zrobić drugiej osobie?
Nie dlatego, że zdradzacie. Nie dlatego, że żona jest biedna i skrzywdzona.
Dlatego, że w czasie, w którym Wy macie miłość kochanek, żona zostaje dzień po dniu pozbawiana możliwości tego, żeby ktoś ją pokochał na nowo. Ciekawa jestem czy rozwiedziecie się kiedy Wasze dzieci już będą pełnoletnie.
I ciekawa jestem, jaka będzie wtedy reakcja żony, która dowie się, od ilu lat jest zdradzana i dlaczego.
Naprawdę nie rozumiecie, że zabieracie im szansę na szczęście?
Jeżeli tak Wam to przeszkadza, to może pogadajcie z żonami o opcji związku otwartego. Niech one też mają coś z życia zamiast tkwić w małżeństwie, które od dawna istnieje tylko na papierze.

Wasze dzieci Was kiedyś ocenią.
Wasze żony też.
Życzę gorąco, żeby wtedy puściły Was z torbami.

246

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Biały napisał/a:

Mnie ciekawi ile taki Hrefi czy Alsoski wytrzymaliby ze swoimi kochankami mieszkając razem. To byłoby dla nich najlepsze rozwiązanie: odejść, próbować z kochankami, a jak już się przekonają, że związek to coś więcej niż potajemne spotkania na seksy

Biały, ja mam 12 lat małżeństwa za sobą. 15 lat jestem z żoną. Zaczynaliśmy od zera.  Myślisz że ja nie wiem, że związek to coś więcej niż potajemnie spotkania ?

Ten argument jest nietrafiony. Nie rozmawiasz z nastolatkiem.
Ja bym chętnie spróbował życia z moja kochanką ale nie kosztem syna.

Ale kosztem syna, możesz uprawiać z nią seks? Zaraz pewnie powiesz że "przecież jeszcze się nie wydało!", ale ryzykujesz również nim. To jest z twojej strony hazard w którym zamiast żetonów masz między innymi swojego syna.

I tak jak Lady Loka napisała. Dzieci skończą 18, to kopniecie żony w tyłek. Wy już macie nowe partnerki. One będą szukać nowych i będą miały trudniej, niż gdyby miały szukać teraz. Zasłaniacie się dziećmi, kiedy tak naprawdę tu chodzi TYLKO o wasz egoizm i to jest najbardziej obrzydliwe.

247

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Lady Loka napisał/a:

Wiecie dlaczego robicie najgorsze świństwo, jakie można zrobić drugiej osobie?
Nie dlatego, że zdradzacie. Nie dlatego, że żona jest biedna i skrzywdzona.
Dlatego, że w czasie, w którym Wy macie miłość kochanek, żona zostaje dzień po dniu pozbawiana możliwości tego, żeby ktoś ją pokochał na nowo. Ciekawa jestem czy rozwiedziecie się kiedy Wasze dzieci już będą pełnoletnie.
I ciekawa jestem, jaka będzie wtedy reakcja żony, która dowie się, od ilu lat jest zdradzana i dlaczego.
Naprawdę nie rozumiecie, że zabieracie im szansę na szczęście?
Jeżeli tak Wam to przeszkadza, to może pogadajcie z żonami o opcji związku otwartego. Niech one też mają coś z życia zamiast tkwić w małżeństwie, które od dawna istnieje tylko na papierze.

Wasze dzieci Was kiedyś ocenią.
Wasze żony też.
Życzę gorąco, żeby wtedy puściły Was z torbami.

Kochanka niestety nie akceptuje związku otwartego - chce wyłączności. Zreszta jestem pewien, ze żona tez. Zanim się zupełnie załamie - chce spróbować to odkręcić. Nie dajesz mi szans?

248 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2018-04-16 23:07:49)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Swoją drogą, znam przypadek podobny do Waszego. Mąż zdradzał żonę dobre kilka lat. Kochanka postawiła ultimatum - ma się wyprowadzić od żony.
Wyprowadził się. Dzieci się dowiedziały dlaczego i jak długo romans trwał. Dla nich już nie ma ojca. Jest "ten mężczyzna", którego nie chcą widzieć na oczy.
I to nie jest wpływ matki na nich. To jest ich własna decyzja, mniej lub bardziej świadomie podjęta. Zobaczyli sami krzywdę matki i winę ojca.
Wasze dzieci też zobaczą.

Alsoski - nie. Uważam, że za dużym tchórzem jesteś żeby zerwać z żoną lub z kochanką. Wrócisz do niej prędzej czy później. Albo ona do Ciebie.
Chociaż jak jest mądra to w końcu sama puści Cię kantem, bo będzie mieć dość obietnic bez pokrycia.
Pytanie czy wtedy pojawi się nowa kochanka czy zaczniesz walczyć o swoje małżeństwo.

249

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:

Nie wierze w to - kiedy Cie trafia uczucie to mózg na niewiele się przydaje.

Hmmm.... zastanawiam się jak to możliwe mieć nastoletnie dzieci i poziom umysłowy nastolatka? Da się? Widać da...

250

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Biały napisał/a:
Hrefi napisał/a:
Biały napisał/a:

Mnie ciekawi ile taki Hrefi czy Alsoski wytrzymaliby ze swoimi kochankami mieszkając razem. To byłoby dla nich najlepsze rozwiązanie: odejść, próbować z kochankami, a jak już się przekonają, że związek to coś więcej niż potajemne spotkania na seksy

Biały, ja mam 12 lat małżeństwa za sobą. 15 lat jestem z żoną. Zaczynaliśmy od zera.  Myślisz że ja nie wiem, że związek to coś więcej niż potajemnie spotkania ?

Ten argument jest nietrafiony. Nie rozmawiasz z nastolatkiem.
Ja bym chętnie spróbował życia z moja kochanką ale nie kosztem syna.

Ale kosztem syna, możesz uprawiać z nią seks? Zaraz pewnie powiesz że "przecież jeszcze się nie wydało!", ale ryzykujesz również nim. To jest z twojej strony hazard w którym zamiast żetonów masz między innymi swojego syna.

I tak jak Lady Loka napisała. Dzieci skończą 18, to kopniecie żony w tyłek. Wy już macie nowe partnerki. One będą szukać nowych i będą miały trudniej, niż gdyby miały szukać teraz. Zasłaniacie się dziećmi, kiedy tak naprawdę tu chodzi TYLKO o wasz egoizm i to jest najbardziej obrzydliwe.

Nie wiem co będzie - możesz mieć racje i jak dzieci skończą 18 lat przyjdzie się nam rozstać. Ale wcale tak być je musi. Jesteśmy tu i teraz. Kochanka nie będzie czekała ilus tam lat jeszcze - a ja nie zakochuje się na zawołanie/ co chwila. Rozstanie z kochanka dzisiaj oznacza, ze nie będzie tematu już całkiem niedługo. O ile uda się nam wytrwać ...

251

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Lady Loka napisał/a:

Swoją drogą, znam przypadek podobny do Waszego. Mąż zdradzał żonę dobre kilka lat. Kochanka postawiła ultimatum - ma się wyprowadzić od żony.
Wyprowadził się. Dzieci się dowiedziały dlaczego i jak długo romans trwał. Dla nich już nie ma ojca. Jest "ten mężczyzna", którego nie chcą widzieć na oczy.
I to nie jest wpływ matki na nich. To jest ich własna decyzja, mniej lub bardziej świadomie podjęta. Zobaczyli sami krzywdę matki i winę ojca.
Wasze dzieci też zobaczą.

Alsoski - nie. Uważam, że za dużym tchórzem jesteś żeby zerwać z żoną lub z kochanką. Wrócisz do niej prędzej czy później. Albo ona do Ciebie.
Chociaż jak jest mądra to w końcu sama puści Cię kantem, bo będzie mieć dość obietnic bez pokrycia.
Pytanie czy wtedy pojawi się nowa kochanka czy zaczniesz walczyć o swoje małżeństwo.

Zobaczymy - na razie z kochanka się rozstajemy - obopólną decyzja. Jestem zmęczony podwójnym życiem - nie zamierzam się w nic angażować na boku bo psychicznie jestem wykończony.
Boje się tego, ze kochanka nie wytrzyma i zacznie szukać ścieżki powrotu - mimo, ze to ona sama wyszła z inicjatywa rozstania.

252

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

"Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" i tego się alsoski trzymaj ... i może przemawia za mną kolejna lampka wina ☺ ale taka jest prawda. Może gdyby ta kobieta nigdy nie stanęła na Twojej drodze byłbyś szczęśliwym mężem do końca życia. To jest wszystko bardzo trudne, szczególnie jak wypowiadają się idealni ojcowie i mężowie, a jestem bardzo ciekawa jakby na ich drodze stanęła taka kobieta

253

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Jeżeli jest chęć podjęcia naprawy małżeństwa trzeba odpuścić, nie chciałabym widzieć później tęsknoty za żoną, takiej decyzji trzeba być w 100 % pewnym...

254

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

"Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" i tego się alsoski trzymaj ... i może przemawia za mną kolejna lampka wina ☺ ale taka jest prawda. Może gdyby ta kobieta nigdy nie stanęła na Twojej drodze byłbyś szczęśliwym mężem do końca życia. To jest wszystko bardzo trudne, szczególnie jak wypowiadają się idealni ojcowie i mężowie, a jestem bardzo ciekawa jakby na ich drodze stanęła taka kobieta

Chyba kpisz wink
Jesteś kobietą, to spróbuj chociaż wczuć się w sytuację kobiety od lat zdradzanej, która po 18 urodzinach dziecka dostaje papiery rozwodowe.

Chociaż nie wiem czy potrafisz aż tyle empatii z siebie wykrzesać.
Karma wraca. Na szczęście.

255

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

"Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" i tego się alsoski trzymaj ... i może przemawia za mną kolejna lampka wina ☺ ale taka jest prawda. Może gdyby ta kobieta nigdy nie stanęła na Twojej drodze byłbyś szczęśliwym mężem do końca życia. To jest wszystko bardzo trudne, szczególnie jak wypowiadają się idealni ojcowie i mężowie, a jestem bardzo ciekawa jakby na ich drodze stanęła taka kobieta

Tez jestem ciekaw smile tym bardziej kiedy widzę jak faceci na jej widok głupieją - wręcz stadnie...
Tylko ta wspólna praca .... to będzie bolało
Bardzo
Na zdrowie!

256

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Alsoski właśnie wypiłam Twoje zdrowie i niech moc będzie z Tobą

257

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Ela nie naciskalam, bo wiedziałam, że to nic nie da. Jeżeli facet sam nie podejmie takiej decyzji to żadne nalegania nic nie pomogą. Wiedziałam w co weszłam, szkoda, że nikt mi wtedy nie powiedział jak będę cierpieć ...

Niniejszym was informuję, że rzucenie się pod samochód może skutkować kalectwem. Oblanie się wrzątkiem będzie skutkowało poparzeniami. Brak dostępu do tlenu poskutkuje uduszeniem. Jeśli nie wiecie jeszcze jakiejś rzeczy, która dla osoby dorosłej powinna być oczywista, to nie krępujcie się, pytajcie.

Helena36 napisał/a:

"Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" i tego się alsoski trzymaj ... i może przemawia za mną kolejna lampka wina ☺ ale taka jest prawda. Może gdyby ta kobieta nigdy nie stanęła na Twojej drodze byłbyś szczęśliwym mężem do końca życia. To jest wszystko bardzo trudne, szczególnie jak wypowiadają się idealni ojcowie i mężowie, a jestem bardzo ciekawa jakby na ich drodze stanęła taka kobieta

Taaa, bo wierni są przecież wszyscy jak jeden mąż niewidomi i bez emocji, nie widzą innych ludzi, nie zauważają ich atrakcyjności, nie mają jakichś uczuć względem nich big_smile

258

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

"Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" i tego się alsoski trzymaj ... i może przemawia za mną kolejna lampka wina ☺ ale taka jest prawda. Może gdyby ta kobieta nigdy nie stanęła na Twojej drodze byłbyś szczęśliwym mężem do końca życia. To jest wszystko bardzo trudne, szczególnie jak wypowiadają się idealni ojcowie i mężowie, a jestem bardzo ciekawa jakby na ich drodze stanęła taka kobieta

gdyby nie ta stanęła, to stanęła by inna, bo ludzie zdradzają, bo chcą zdradzić, a nie dlatego, ze o ktoś sie napatoczył. JAk ktoś kocha to nie krzywdzi, jak ktoś nie kocha to ma w nosie, czy skrzywdzi partnera, a zdrada to wyrządzanie krzywdy. Zatem, jezeli sie kogoś kocha to najseksowniejsza laska może dupą  wywijać, a najseksowniejszy facet fajfusem machać przed nosem i i tak nie zdradzi. A jak ma się dość nudy, żony, męża, życia domowego, rodzinnego, rutyny to sie szuka podrywek, kochanek, romansów, czasami tylko do seksu, czasami do długotrwałej relacji.
Tutaj nie ma żadnej filozofii, kochasz- nie krzywdzisz, nie kochasz- masz w dupie druga osobę. Filozofie dorabiają zdradzacze, żeby usprawiedliwić swoje zachowania.
A co do Twojej wczesniejszej wypowiedzi, nie chodzi o to, jak traktujesz dzieci- tzn. że traktujesz je tak samo, jak przed zdradą. Ważne jest to jak traktujesz partnera- męża- ojca swoich dzieci (o ile jestescie razem). Dzieci nie są głupie, jezeli rodzice są oziębli wobec siebie, albo się kłócą to dziecku wali się poczucie bezpieczeństwa. Dla dziecka to rodzice i ich relacje sa podstawą nie tylko bezpieczeństwa, ale przyszłych zachowań, interakcji spolecznych dzieci. Moje badania wykazały, że większość ludzi w wieku 20-35 lat (samotni, w związkach, w małżeństwach) chcą aby ich związki wyglądały tak, jak związki ich rodziców (podział obowiązków, emocje itp), natomiast nie chcą w taki sam sposób wychowywać dzieci, jak rodzice ich wychowywali. ot taka ciekawostka, pokazująca, że dorośli ludzie pamiętają relacje między rodzicami i są w stanie świadomie powiedzieć: chce tak samo, albo absolutnie nie chce żyć tak jak rodzice.

259 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2018-04-17 08:12:25)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Ola_la napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Nieprawda. Moja kochanka chciała/ chce żebym odszedł/ rozwiódł się i był z Nia. Powód dla którego chce się rozstać ze mną teraz jest taki, ze nie może  już znieść myśli o tym, ze dzieli się mną z inna kobieta. Dla mnie z kolei męczące stają się jej zachcianki („przyjedz do mnie teraz”, „odmówisz mi?”, próby kontroli smsow czy zawartości telefonu pod pretekstem sprawdzenia w jakim tonie ewentualnie koresponduje z żona).
Poza tym męczące stało się dla mnie to ciagle kombinowanie, szukanie pretekstów aby wyjść/ wyjechać i spotkać się z Nia. Relacja doszła chyba do martwego punktu z którego nie ma dalszej drogi - nie ma po prostu nic dalej, nie ma wspólnej przyszłości (chyba ze planowalbym rozwód, ale tego nie potrafie zrobić).

acha, czyli bardziej zaborcza i gorsza od żony, na co ci taka:) już miło nie jest, zaczęły się wymagania i żądania,
i ,,miłość,, do kochanki wyparowała

Upraszczasz i spłycasz - to nie tak. Rozumiem, ze Ona chce więcej i coraz częściej daje znac o sobie jej frustracja i niezadowolenie z obecnej sytuacji. Mówi żebym się rozwiódł, żebym był z Nia. Pyta dlaczego tego jeszcze nie zrobiłem. Najlepsze pytanie pod słońcem - na które nie potrafie odpowiedzieć, albo w najlepszym razie zaczynam się platac, zasłaniać się dziećmi (co akurat jest prawda - pisaliśmy o tym wczesniej), albo tym, ze potrzebuje więcej czasu - a wszystko dlatego, ze nie potrafie podjąć decyzji o rozwodzie. Łatwiej mi za to podjąć decyzje o rozstaniu z Nia - dzisiaj podjęliśmy taka próbę oboje ... Daje sobie miesiąc na emocjonalne odcięcie się. Mimo, ze wiemy ze nie będzie łatwo


I ona ma rację, dlaczego się jeszcze nie rozwiodłeś? Nawet nie dla niej i nie po to, aby być z nią. To jest proste i nieskomplikowane. Skutki decyzji będą trudne, ale czy teraz twoje życie jest proste? Dwie kobiety i każda ma swoje wymagania i swoje pretensje. Szczerze to z jednym partnerem jest tyle problemów, że jeszcze użerać się z  kochanką musi być cholernie trudne:) Nawet seks czy jakieś tam emocje by mi tego nie wynagrodziło. Zagadką jest dla mnie dlaczego ktoś świadomie sam dokłada sobie problemów w zyciu. Co taki romans daje wspaniałego, że łagodzi to wszystkie negatywne emocje które za sobą pociąga?

260

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ola_la napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Ola_la napisał/a:

acha, czyli bardziej zaborcza i gorsza od żony, na co ci taka:) już miło nie jest, zaczęły się wymagania i żądania,
i ,,miłość,, do kochanki wyparowała

Upraszczasz i spłycasz - to nie tak. Rozumiem, ze Ona chce więcej i coraz częściej daje znac o sobie jej frustracja i niezadowolenie z obecnej sytuacji. Mówi żebym się rozwiódł, żebym był z Nia. Pyta dlaczego tego jeszcze nie zrobiłem. Najlepsze pytanie pod słońcem - na które nie potrafie odpowiedzieć, albo w najlepszym razie zaczynam się platac, zasłaniać się dziećmi (co akurat jest prawda - pisaliśmy o tym wczesniej), albo tym, ze potrzebuje więcej czasu - a wszystko dlatego, ze nie potrafie podjąć decyzji o rozwodzie. Łatwiej mi za to podjąć decyzje o rozstaniu z Nia - dzisiaj podjęliśmy taka próbę oboje ... Daje sobie miesiąc na emocjonalne odcięcie się. Mimo, ze wiemy ze nie będzie łatwo


I ona ma rację, dlaczego się jeszcze nie rozwiodłeś? Nawet nie dla niej i nie po to, aby być z nią. To jest proste i nieskomplikowane. Skutki decyzji będą trudne, ale czy teraz twoje życie jest proste? Dwie kobiety i każda ma swoje wymagania i swoje pretensje. Szczerze to z jednym partnerem jest tyle problemów, że jeszcze użerać się z  kochanką musi być cholernie trudne:) Nawet seks czy jakieś tam emocje by mi tego nie wynagrodziło. Zagadką jest dla mnie dlaczego ktoś świadomie sam dokłada sobie problemów w zyciu. Co taki romans daje wspaniałego, że łagodzi to wszystkie negatywne emocje które za sobą pociąga?

No właśnie daje te emocje, seks, bliskość, element nowości itd - szczęście jednym słowem. Tyle, ze na początku to szczęście utrzymuje się cały czas - jest super kiedy jest się razem, czas pomiędzy spotkaniami tez jakoś szybko płynie. Schody zaczynaja się po jakimś czasie - nie wiem, po paru miesiącach. Potrzeba coraz większych dawek. Już nie wystarcza spotkanie na pare godzin. Już trzeba spotkać się na noc, za chwile już na dwie noce. Zaczynasz nienawidzić weekendy bo wtedy trudniej się spotkać i rodzina na głowie. Zaczyna się frustracja, brak spełnienia. Cudownie jest razem tu i teraz ale brak perspektyw wykańcza. Tylko, ze wtedy już jest za późno żeby się Ot tak wycofać. Coś zaczyna uwierać. Z czasem jest tylko gorzej. Trzeba w pewnym momencie wybrać: odchodzę albo zostaje (a właściwie: „wracam”).

Tak wiec sytuacja jest dynamiczna. Na początku widać namacalnie same korzysci, a z kosztów nie zdajemy sobie sprawy. Później, korzyści blakną (choć nadal są) - to co jest przestaje wystarczać, potrzeba więcej i więcej.
Jeśli patrzysz na ten ostatni etap - faktycznie, po co to komu. Dzisiaj mysle, ze byłoby lepiej gdybym Jej nie spotkał, gdybym w ogóle nie nawiązał romansu. Nie przeżyłbym tego, co przeżyłem, ale nie byłbym dzisiaj tak zdewastowany psychicznie, nie czułbym się tak zle jak teraz. Mysle, ze Ona ma podobne wnioski.

Posty [ 196 do 260 z 2,519 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024