Czy romans zmienia rzeczywistość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Strony Poprzednia 1 37 38 39

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2,471 do 2,519 z 2,519 ]

2,471 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-23 13:51:57)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Zastanawiam się co twój mąż by powiedział jakbyś zaczęła mówić o rozwodzie. Moim zdaniem całkiem jest prawdopodobne że stwierdziłby, że wszystko jest w porządku i sama nie wiesz czego chcesz. Taki mur nie do przebicia.


Też tak sądzę. Wielu facetów uważa ze jak nie piją i nie biją to jest ekstra. Starczy tych atrakcji.

Tak. Kobiet też wiele uważa że jak nie piją i nie biją to jest super. Uprzedzam ewentualny zarzut wink

Zobacz podobne tematy :

2,472

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Nie proponowałam jej tego, jako rozwiązania na stałe. Też dlatego by nie bawić się uczuciami kogoś. Napisałam kochanka, chodziło mi o mężczyznę na życie.
To może przejściowo, zadziałać gdy naprawdę z mezem mają jak pisze.
Piszę to z jej punktu widzenia.
Nie każdy jest odważny i samodzielny.

2,473

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Nie proponowałam jej tego, jako rozwiązania na stałe. Też dlatego by nie bawić się uczuciami kogoś. Napisałam kochanka, chodziło mi o mężczyznę na życie.
To może przejściowo, zadziałać gdy naprawdę z mezem mają jak pisze.
Piszę to z jej punktu widzenia.
Nie każdy jest odważny i samodzielny.

Nie wiem. Nie każdy chyba by dał radę. I rzadziej chyba można spotkać wolnego faceta chętnego na takie układy. Choć pewnie różnie bywa.
U mnie by była notoryczna tęsknota. Tak jak w tej chwili jeszcze za kochankiem. Obrzydliwy wyraz swoją drogą. Jakoś mi się nie podoba

2,474

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Jeśli rzeczywiście mąż prezentuje taką całkowicie lekceważącą postawę, na każdym kroku pokazując obojętność, to co w takim razie Cię przy nim trzyma? Czujesz jeszcze cokolwiek do niego? Kwestia romansu czy jego zakończenia to jedno, ale co z tym małżeństwem? Na razie z Twojej strony wygląda to trochę, jak ciągłe samookaleczenie się i zadawanie sobie tortur na życzenie. Kochanek dał Ci wszystko to, czego nie zapewnił Ci mąż i czy nie jest tak, że póki "relacje" z małżonkiem wyglądają w ten sposób, tym silniej pragniesz kontaktu i bliskości z kochankiem? Bo gdybyś odeszła od męża, to przecież już chyba związek z kochankiem nie byłby już tak emocjonujący, bo nie zapełniałby pustki po tym wszystkim, co powinno dawać małżeństwo.. Zastanawiam się czy łatwiej wtedy zakończyć taki romans, skoro nie mamy bezpośredniej, istniejącej potrzeby zapełnienia pewnej pustki w naszym życiu. Z drugiej strony, po ewentualnym rozwodzie, sytuacja nie poprawiłaby się tak szybko, aby romans zakończyć..

2,475 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-23 14:42:53)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:

Jeśli rzeczywiście mąż prezentuje taką całkowicie lekceważącą postawę, na każdym kroku pokazując obojętność, to co w takim razie Cię przy nim trzyma? Czujesz jeszcze cokolwiek do niego? Kwestia romansu czy jego zakończenia to jedno, ale co z tym małżeństwem? Na razie z Twojej strony wygląda to trochę, jak ciągłe samookaleczenie się i zadawanie sobie tortur na życzenie. Kochanek dał Ci wszystko to, czego nie zapewnił Ci mąż i czy nie jest tak, że póki "relacje" z małżonkiem wyglądają w ten sposób, tym silniej pragniesz kontaktu i bliskości z kochankiem? Bo gdybyś odeszła od męża, to przecież już chyba związek z kochankiem nie byłby już tak emocjonujący, bo nie zapełniałby pustki po tym wszystkim, co powinno dawać małżeństwo.. Zastanawiam się czy łatwiej wtedy zakończyć taki romans, skoro nie mamy bezpośredniej, istniejącej potrzeby zapełnienia pewnej pustki w naszym życiu. Z drugiej strony, po ewentualnym rozwodzie, sytuacja nie poprawiłaby się tak szybko, aby romans zakończyć..

Nie, wcale nie łatwiej (piszę o sobie). Bo emocjonalnie byłam już bardzo mocno związana. A wtedy trudniej to rzucić. Póki romans będzie dla Kasi walką z nieudanym małżeństwem, jakoś g będzie zniosić. W sytuacji jeśli będzie już sama, emocje będą ją znosiły ku coraz większemu pragnieniu związku z kochankiem. Ta chęć wiekszej bliskości jest dołująca kiedy widzisz że ktoś chce cię tylko do jednego. Wtedy zaczynają się prawdziwe jazdy. A emocje, silne związanie z kochankiem trzymają cię w miejscu. I cierpisz.  Kochanka nie chcesz przecież do niczego zmuszać. Trzymasz sie tego co masz. Tej namiastki normalności. Marzy Ci sie w końcu ten człowiek na codzień a masz tylko tę odrobinę. To tak jakbyś był w związku i wiecznie tkwił na etapie randkowania - aż do obrzygu. Ile można znosić coś takiego? To tkwienie w próżni.

2,476 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-02-23 15:15:07)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Netania tęsknota to pierwsze co masz do ogarnięcia gdy wybierasz żonatego. Bo wtedy gdy masz wolny czas, on jest z żoną.

Edit: dla jasności nie namawiam jej na romans, tylko na uznanie małżeństwa za zakończone  i traktowania męża jak byłego.

2,477

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Hm, zatem na początku brak spełnienia w małżeństwie i oddalenie się od siebie, stopniowo powoduje, że stajemy się podatni na wpływ kogoś, kto te potrzeby potrafi zaspokoić. Jeśli małżeństwo dobiega końca, to już czujemy się nie tyle spełnieni ogólnie, co szczęśliwi, że akurat TA konkretna osoba nas tym obdarzyła. I jak długo dalej będzie trwać ta iluzja, że może jednak on coś tam do nas więcej poczuje, podczas gdy nawet bez wejścia na ten wyższy poziom, wystarczają nam te okruchy? Z boku to wygląda tak, jakby kochanek wstrzykiwał regularnie dożylnie Kasi tą dawkę uspokajającą swojej bliskości i oddania, ten narkotyk zakochania, kiedy ją samą nachodzą wątpliwości, czy jest w stanie dalej wytrzymać na tym etapie..

2,478 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-02-23 15:17:04)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:

Hm, zatem na początku brak spełnienia w małżeństwie i oddalenie się od siebie, stopniowo powoduje, że stajemy się podatni na wpływ kogoś, kto te potrzeby potrafi zaspokoić. Jeśli małżeństwo dobiega końca, to już czujemy się nie tyle spełnieni ogólnie, co szczęśliwi, że akurat TA konkretna osoba nas tym obdarzyła. I jak długo dalej będzie trwać ta iluzja, że może jednak on coś tam do nas więcej poczuje, podczas gdy nawet bez wejścia na ten wyższy poziom, wystarczają nam te okruchy? Z boku to wygląda tak, jakby kochanek wstrzykiwał regularnie dożylnie Kasi tą dawkę uspokajającą swojej bliskości i oddania, ten narkotyk zakochania, kiedy ją samą nachodzą wątpliwości, czy jest w stanie dalej wytrzymać na tym etapie..

Był niedawno na forum wątek random87, gdzie opisywał swój krótki w sumie związek ze swoją partnerką, w którym szybko pojawiło się dziecko i wygasła namiętność a właściwie to chyba nawet miłość z jej strony, bo mimo jego szczerych starań, ona traktowała go trochę jak intruza i nie szczędziła mu słów krytyki.
I teraz łatwo sobie wyobrazić, jak biedak trwa w tym związku, bo dzieciak, bo wspólny dom,...Mijają lata...może w międzyczasie pojawi się na horyzoncie jakaś zainteresowana nim kobieta...łatwo będzie mu odpłynąć, jeśli nie ma nadrzędnego systemu wartości, w którym jest uczciwość i wierność. A żona pojawi się na forum z wątkiem, że może nie było najlepiej, ale przecież wspólne lata, dom, dzieci. Wszystko to strasznie przygnębiające.

2,479

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:

Hm, zatem na początku brak spełnienia w małżeństwie i oddalenie się od siebie, stopniowo powoduje, że stajemy się podatni na wpływ kogoś, kto te potrzeby potrafi zaspokoić. Jeśli małżeństwo dobiega końca, to już czujemy się nie tyle spełnieni ogólnie, co szczęśliwi, że akurat TA konkretna osoba nas tym obdarzyła. I jak długo dalej będzie trwać ta iluzja, że może jednak on coś tam do nas więcej poczuje, podczas gdy nawet bez wejścia na ten wyższy poziom, wystarczają nam te okruchy? Z boku to wygląda tak, jakby kochanek wstrzykiwał regularnie dożylnie Kasi tą dawkę uspokajającą swojej bliskości i oddania, ten narkotyk zakochania, kiedy ją samą nachodzą wątpliwości, czy jest w stanie dalej wytrzymać na tym etapie..


Bo tak się czuję po spotkaniach z kochankiem, jakbym się jakieś pozytywnej energii napiła, zaznaczam że te spotkania to nie jest zawsze seks.
Nie dążę do tego żeby np kochanek zapragnął że mną spędzić dalsze swoje życie,bo wiem że co innego romansowanie a co innego życie, też mogłoby się okazać że jest do du,,,,,
Żałuję że wczoraj wpadłam na ten pomysł ,z mężem, nie potrzebne rozczarowanie i liczenie na cud.
A jeśli chodzi o rozwód, ktoś o nim wspomniał, zagadałam kiedyś do męża że jak mu nie pasuje to może chce rozwodu? Wiecie co powiedział: że jemu wszystko pasuje, to ja jestem niezadowolona ,nic mi nie pasuje, jak bardzo jest taki zły to mogę się z nim rozwieść,mam wszystko załatwić a on podpisze,nosz kurna oprócz tego wszystkiego co robię jeszcze pozew rozwodowy mu podsunąć pod nos???

2,480

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Naprawdę przykro się to czyta.
Z jednej strony trudno sobie wyobrazić, że człowiek może się AŻ TAK zmienić, jeśli wcześniej układało się między Wami dobrze, czy nawet doskonale. Takie zmiany chyba nie zachodzą nagle? Z drugiej nie sądzę, że mogłabyś wyjść za takiego człowieka, wiedząc jaki on jest, kiedy się zachowuje w opisany sposób. Nawet współlokatorzy czy sąsiedzi okazują sobie więcej sympatii czy zainteresowania.. Podchodzenie do całego życia czy relacji z takim lekceważeniem i obojętnością, świadczyłoby dla mnie, że człowiek ma jakieś poważne problemy ze sobą..

2,481

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:

Naprawdę przykro się to czyta.
Z jednej strony trudno sobie wyobrazić, że człowiek może się AŻ TAK zmienić, jeśli wcześniej układało się między Wami dobrze, czy nawet doskonale. Takie zmiany chyba nie zachodzą nagle? Z drugiej nie sądzę, że mogłabyś wyjść za takiego człowieka, wiedząc jaki on jest, kiedy się zachowuje w opisany sposób. Nawet współlokatorzy czy sąsiedzi okazują sobie więcej sympatii czy zainteresowania.. Podchodzenie do całego życia czy relacji z takim lekceważeniem i obojętnością, świadczyłoby dla mnie, że człowiek ma jakieś poważne problemy ze sobą..


Nie, nie mogłabym wyjść za kogoś takiego jaki jest teraz, to była dusza towarzystwa, wesoły, dowcipny, to on mnie wyciągał z domu, czułam się przy nim bezpiecznie, starał się wiele rzeczy załatwić, wspierał , nie wiem co się stało, porównuje go do mego teścia, też jest taki nie użyty",a z opowieści wiem że za młodu taki nie był, nie wiem, może to u nich rodzinne, życie ludzi zmienia,

2,482 Ostatnio edytowany przez Excop (2020-02-23 16:29:46)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Hm, zatem na początku brak spełnienia w małżeństwie i oddalenie się od siebie, stopniowo powoduje, że stajemy się podatni na wpływ kogoś, kto te potrzeby potrafi zaspokoić. Jeśli małżeństwo dobiega końca, to już czujemy się nie tyle spełnieni ogólnie, co szczęśliwi, że akurat TA konkretna osoba nas tym obdarzyła. I jak długo dalej będzie trwać ta iluzja, że może jednak on coś tam do nas więcej poczuje, podczas gdy nawet bez wejścia na ten wyższy poziom, wystarczają nam te okruchy? Z boku to wygląda tak, jakby kochanek wstrzykiwał regularnie dożylnie Kasi tą dawkę uspokajającą swojej bliskości i oddania, ten narkotyk zakochania, kiedy ją samą nachodzą wątpliwości, czy jest w stanie dalej wytrzymać na tym etapie..


Bo tak się czuję po spotkaniach z kochankiem, jakbym się jakieś pozytywnej energii napiła, zaznaczam że te spotkania to nie jest zawsze seks.
Nie dążę do tego żeby np kochanek zapragnął że mną spędzić dalsze swoje życie,bo wiem że co innego romansowanie a co innego życie, też mogłoby się okazać że jest do du,,,,,
Żałuję że wczoraj wpadłam na ten pomysł ,z mężem, nie potrzebne rozczarowanie i liczenie na cud.
A jeśli chodzi o rozwód, ktoś o nim wspomniał, zagadałam kiedyś do męża że jak mu nie pasuje to może chce rozwodu? Wiecie co powiedział: że jemu wszystko pasuje, to ja jestem niezadowolona ,nic mi nie pasuje, jak bardzo jest taki zły to mogę się z nim rozwieść,mam wszystko załatwić a on podpisze,nosz kurna oprócz tego wszystkiego co robię jeszcze pozew rozwodowy mu podsunąć pod nos???

Moim zdaniem, foch nie na miejscu z Twojej strony, Kasiu. smile
Przecież rogacza z męża zrobiłaś? Tak, czy nie?
Że nie widzi u siebie przeszkód, byście się rozstali, co więc widzisz złego w tym, by nie obciążać go rolą inicjatora formalnego zakończenia związku?
Masz go dość, odejdź. Z papierkiem.

2,483

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:
paslawek napisał/a:

Bardzo dobrze że nie będzie takie samo  ja na te swoje akcje, romanse związki itp to patrze jak na choroby dziecinne wiesz jesteś mamą świnka, odra,szkarlatyna ospa  nabiera się odporności (trzeźwości stopniowo) a że u Ciebie było nieco inaczej, zdarza się może półpasiec przechodziłaś z powikłaniami i komplikacjami jedni mają tak i inni inaczej  ,nie ma sensu się porównywać i różnicować dołować tym kto ma lepiej a kto gorzej .Nie wiadomo co będzie dalej na ospę (żonatych)może już nie zachorujesz
Czasem na początku  taka trzeźwość mojej żony mnie dziwiła, ona wcześniej niż ja pozbyła się złudzeń i tego całego "pseudo romantycznego" shitu ( no może nie na 100%), który przekształca i zniekształca  to co naturalne w nas w jakiś twór  mieszankę .

To akurat jasne. Prędzej oko sobie wydłubię niż popełnię kiedykolwiek podobny błąd.
Chodzi o to, że po tym wszystkim chyba już zawsze będę każdego trzymała na odległość kija. Długiego kija.
Na razie jestem 94 godziny bez jakiegokolwiek kontaktu i zastanawiam się czasem czy już mi nie odbija, czy już się pakować do tych Tworek, czy jeszcze zaczekać. Nie wiem czemu. Czy to rodzaj jakiegoś uzależnienia, z którego wychodzę? Oby to była jakaś oznaka zdrowienia, bo jak nie to biały fartuszek z długimi rękawami mnie czeka tongue

2,484

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Excop, wiem co zrobiłam, jestem w tej chwili pod względem moralnym gorsza od męża,mam świadomość że sięgałam dna, ale decyzja o rozwodzie jest dla mnie trudniejsza niż to było z romansem, pewnie dlatego że kochanek był bardziej przekonywujący od męża,ja o tym wcześniej dużo pisałam, nie planowałam tego, nie przypuszczałam że tak się rozwinie

2,485 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-23 17:11:38)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Hm, zatem na początku brak spełnienia w małżeństwie i oddalenie się od siebie, stopniowo powoduje, że stajemy się podatni na wpływ kogoś, kto te potrzeby potrafi zaspokoić. Jeśli małżeństwo dobiega końca, to już czujemy się nie tyle spełnieni ogólnie, co szczęśliwi, że akurat TA konkretna osoba nas tym obdarzyła. I jak długo dalej będzie trwać ta iluzja, że może jednak on coś tam do nas więcej poczuje, podczas gdy nawet bez wejścia na ten wyższy poziom, wystarczają nam te okruchy? Z boku to wygląda tak, jakby kochanek wstrzykiwał regularnie dożylnie Kasi tą dawkę uspokajającą swojej bliskości i oddania, ten narkotyk zakochania, kiedy ją samą nachodzą wątpliwości, czy jest w stanie dalej wytrzymać na tym etapie..


Bo tak się czuję po spotkaniach z kochankiem, jakbym się jakieś pozytywnej energii napiła, zaznaczam że te spotkania to nie jest zawsze seks.
Nie dążę do tego żeby np kochanek zapragnął że mną spędzić dalsze swoje życie,bo wiem że co innego romansowanie a co innego życie, też mogłoby się okazać że jest do du,,,,,
Żałuję że wczoraj wpadłam na ten pomysł ,z mężem, nie potrzebne rozczarowanie i liczenie na cud.
A jeśli chodzi o rozwód, ktoś o nim wspomniał, zagadałam kiedyś do męża że jak mu nie pasuje to może chce rozwodu? Wiecie co powiedział: że jemu wszystko pasuje, to ja jestem niezadowolona ,nic mi nie pasuje, jak bardzo jest taki zły to mogę się z nim rozwieść,mam wszystko załatwić a on podpisze,nosz kurna oprócz tego wszystkiego co robię jeszcze pozew rozwodowy mu podsunąć pod nos???


No tak, Tak to właśnie wszędzie wygląda. Jesteś na jakimś emocjonalnym haju po spotkaniu czy rozmowie. Potem po odstawieniu masz nagły zjazd. To przejdzie jak utniesz kontakt - za jakiś czas co prawda. Wcześniej się pomęczysz. Potem się powinno polepszyć. Tak mówią.

To co powinnaś zrobić to - urwać kontakt z kochankiem.
Oraz zająć się rozwiązaniem tego co w Twoim małżeństwie.

Potem przyjdzie czas na szukanie szczęścia. Z kimś wolnym.

I przestań się katować moralnościami jakimiś. Nikogo nie zabiłaś. Kochanka do niczego nie zmuszasz. Mąż ma wywalone. I tak cierpisz. Po co sobie dokładasz?

2,486 Ostatnio edytowany przez Nonameone (2020-02-23 17:24:53)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Cześć, czytałam Twój wątek w zeszłym roku ba a nawet głos zabrałam ( tylko kurna za nic nie mogę sobie hasła do starego nicka przypomnieć

2,487

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Jak nie możesz to moze ..noname? 
Nie zrozumiałam sensu posta? Jest tam jakaś teza noname?

2,488

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Jak nie możesz to moze ..noname? 
Nie zrozumiałam sensu posta? Jest tam jakaś teza noname?


No niestety teza jest taka, że czasem przerasta blondynki obsługa telefonu smile ( nie chciała się dodać całośc odpowiedzi )
Wkleiłam całość jeszcze raz może, będzie jaśniej

2,489

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Nonameone napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Jak nie możesz to moze ..noname? 
Nie zrozumiałam sensu posta? Jest tam jakaś teza noname?


No niestety teza jest taka, że czasem przerasta blondynki obsługa telefonu smile ( nie chciała się dodać całośc odpowiedzi )
Wkleiłam całość jeszcze raz może, będzie jaśniej

Cześć, czytałam Twój wątek w zeszłym roku ba a nawet głos zabrałam ( tylko kurna za nic nie mogę sobie hasła do starego nicka przypomnieć

2,490

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Nonameone napisał/a:

Cześć, czytałam Twój wątek w zeszłym roku ba a nawet głos zabrałam ( tylko kurna za nic nie mogę sobie hasła do starego nicka przypomnieć

Cześć, czytałam Twój wątek w zeszłym roku ba a nawet głos zabrałam ( tylko kurna za nic nie mogę sobie hasła do starego nicka przypomnieć

2,491

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Nie, nie oszalejesz . Dasz sobie radę bo niestety grono wielbicielek „ miłości za zero złoty” ( bo taki jest koszt tych sms’owych wyznań) jest więcej i kazda czuje dokładnie to samo. Od euforii, po strach, motylki, wyrzuty sumienia, dołki, górki po wielki dóóółll jak zbliża się moment ceremonii pogrzebowej tej wyjątkowej w mniemaniu każdej z nas historii.
Zamknij wieczko od tego wyjątkowego cudeńka jakim jest ów „ zwiazek” przysypiam grubą warstwą piasku i nie odkopuj -pod żadnym pozorem nie otwieraj pokrywki

2,492

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

c.d ... -pod żadnym pozorem nie otwieraj pokrywki

2,493 Ostatnio edytowany przez Excop (2020-02-23 17:48:43)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Excop, wiem co zrobiłam, jestem w tej chwili pod względem moralnym gorsza od męża,mam świadomość że sięgałam dna, ale decyzja o rozwodzie jest dla mnie trudniejsza niż to było z romansem, pewnie dlatego że kochanek był bardziej przekonywujący od męża,ja o tym wcześniej dużo pisałam, nie planowałam tego, nie przypuszczałam że tak się rozwinie

Tutaj zwoje mózgowe są przydatne.
Odchodzisz emocjonalnie, w tyle masz więc dotychczasowy związek. Tak to działa.
Mąż może rzeczywiście, ma w tyłku ma Wasz związek obecnie, jak mówisz.
Co zatem stoi na przeszkodzie, by się rozstać?
Znów majątek, rodzice i teściowie, sąsiedzi, a co gorsza, dzieci, grają w tym rolę?
Wprost powiedzieć trudno jest, gdy kilka przyczyn składa się w to jedno - sedno.
Czego się boisz, Kasiu?

2,494

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Excop napisał/a:

Czego się boisz, Kasiu?

Nie jestem co prawda Kasią, ale sądzę, że w takich sytuacjach ludzie boją się przede wszystkim nieznanego. Małżeństwo może i uwiera, ale jest swojskie, znajome. Bezpieczne. Kochanek daje tymczasowe ukojenie ale to się wkrótce załamie. Skończy. Boleć będzie niesamowicie więc i tego Kasia nie kończy. Ze strachu przed bólem.

Kasiu - boleć będzie i tak. Nie obejdzie się bez tego. Musisz coś postanowić. Nie masz na co czekać...

2,495

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:
Excop napisał/a:

Czego się boisz, Kasiu?

Nie jestem co prawda Kasią, ale sądzę, że w takich sytuacjach ludzie boją się przede wszystkim nieznanego. Małżeństwo może i uwiera, ale jest swojskie, znajome. Bezpieczne. Kochanek daje tymczasowe ukojenie ale to się wkrótce załamie. Skończy. Boleć będzie niesamowicie więc i tego Kasia nie kończy. Ze strachu przed bólem.

Kasiu - boleć będzie i tak. Nie obejdzie się bez tego. Musisz coś postanowić. Nie masz na co czekać...

Już boli, nie wiem co mam zrobić,

2,496

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Netania napisał/a:
Excop napisał/a:

Czego się boisz, Kasiu?

Nie jestem co prawda Kasią, ale sądzę, że w takich sytuacjach ludzie boją się przede wszystkim nieznanego. Małżeństwo może i uwiera, ale jest swojskie, znajome. Bezpieczne. Kochanek daje tymczasowe ukojenie ale to się wkrótce załamie. Skończy. Boleć będzie niesamowicie więc i tego Kasia nie kończy. Ze strachu przed bólem.

Kasiu - boleć będzie i tak. Nie obejdzie się bez tego. Musisz coś postanowić. Nie masz na co czekać...

Już boli, nie wiem co mam zrobić,



Sądzę, że wiesz. Tylko bardzo się tego boisz.

2,497 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-24 09:49:03)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Żałuję że wczoraj wpadłam na ten pomysł ,z mężem, nie potrzebne rozczarowanie i liczenie na cud...

ja zaś uważam, ze wcale nie liczyłaś na "cud" ale Twoim celem był własnie na taki efekt.
Moim zdaniem postąpiłaś świadomie, teraz możesz się usprawiedliwić "no widzicie, a nie mówiłam".
Chciałbym poznać, choć to nie jest możliwe, opinię Twojego męża bo to totalnie anachroniczne.
Jedyne co tłumaczyłoby jeśli to prawda, to że on ma kochankę, innej opcji nie widzę.

2,498

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Żałuję że wczoraj wpadłam na ten pomysł ,z mężem, nie potrzebne rozczarowanie i liczenie na cud...

ja zaś uważam, ze wcale nie liczyłaś na "cud" ale Twoim celem był własnie na taki efekt.
Moim zdaniem postąpiłaś świadomie, teraz możesz się usprawiedliwić "no widzicie, a nie mówiłam".
Chciałbym poznać, choć to nie jest możliwe, opinię Twojego męża bo to totalnie anachroniczne.
Jedyne co tłumaczyłoby jeśli to prawda, to że on ma kochankę, innej opcji nie widzę.

Dlaczego jedyne to kochanka?
A wersja darmowej obsługi i prania gaci odpada?
Albo innej orientacji?
Nie rozumiem tylko jak autorka mogła tak latami żyć?

2,499

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Dlaczego jedyne to kochanka?
A wersja darmowej obsługi i prania gaci odpada?
Albo innej orientacji?

Rzeczywiście, orientacji nie uwzględniłem ... jednak nie zmienia to mojego zdania, że Kasia doskonale wiedziała jaki będzie efekt i na niego liczyła, dostała to co chciała osiągnąć by móc się usprawiedliwić.
Natomiast co do prania gaci - nie przekonałaś mnie , nie mam pewności czy Kasia czy tez pralka zrobią to lepiej big_smile

2,500

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Bullet, pralka pierze, zmywarka zmywa,mop myje itd.po prostu wszystko samo się robi, przecież to nic takiego, ale przecież Ty nad rzeką prania nie robisz?

Odnośnie sytuacji z soboty, nie zrobiłam tego po to, żeby się usprawiedliwić, bo na moje zachowanie nie ma usprawiedliwienia, chciałam żeby było miło,z mężem, nie wyszło

2,501 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-24 14:04:52)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Bullet, pralka pierze, zmywarka zmywa,mop myje itd.po prostu wszystko samo się robi, przecież to nic takiego, ale przecież Ty nad rzeką prania nie robisz?

Odnośnie sytuacji z soboty, nie zrobiłam tego po to, żeby się usprawiedliwić, bo na moje zachowanie nie ma usprawiedliwienia, chciałam żeby było miło,z mężem, nie wyszło

Ja tam Cię rozumiem. Pod koniec malzeństwa też już podjęłam jakieś ostatnie próby. Mąż dosłownie zastygał jak cokolwiek zaczynałam. Jak zając na celowniku. I g.wno zawsze z tych moich prób wychodziło bo zmęczony, boli głowa, nogi, ręce, za gorąco mu... po prostu sprawdzałaś czy cokolwiek się uda wykrzesać. Jest to jakieś potwierdzenie dla Ciebie, że jednak nie. Takie odrzucenie wieczne jest upokarzające. Nie wiem czy którykolwiek z piszących tu panów jest w stanie to pojąć. W tej sytuacji nie ma kogo zdradzać - pan mąż sam mówi żonie, że ma spadać.
Ileż można?

2,502

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

Nie wiem czy którykolwiek z piszących tu panów jest w stanie to pojąć. W tej sytuacji nie ma kogo zdradzać - pan mąż sam mówi żonie, że ma spadać.
Ileż można?

Ja to rozumiem, ale u mnie było trochę inaczej bo:
- Odleciałem emocjonalnie i fizycznie z kochanką.
- Ciągłe, wielomiesięczne kłótnie, opluwanie się, ciągłe wzajemne pretensje zrobiły swoje i ochota na seks minęła. Teraz nawet jak czasem mnie najdzie to za sekundę przypomina mi się to wszystko i po sprawie.

Natomiast w związkach, gdzie tego wszystkiego nie było to nie wiem co może spowodować zupełną oziębłość seksualną przy jednoczesnej chęci zachowania małżeństwa.

2,503

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Netania napisał/a:

Nie wiem czy którykolwiek z piszących tu panów jest w stanie to pojąć. W tej sytuacji nie ma kogo zdradzać - pan mąż sam mówi żonie, że ma spadać.
Ileż można?

Ja to rozumiem, ale u mnie było trochę inaczej bo:
- Odleciałem emocjonalnie i fizycznie z kochanką.
- Ciągłe, wielomiesięczne kłótnie, opluwanie się, ciągłe wzajemne pretensje zrobiły swoje i ochota na seks minęła. Teraz nawet jak czasem mnie najdzie to za sekundę przypomina mi się to wszystko i po sprawie.

Natomiast w związkach, gdzie tego wszystkiego nie było to nie wiem co może spowodować zupełną oziębłość seksualną przy jednoczesnej chęci zachowania małżeństwa.

Brak uczucia do drugiej osoby przy jednoczesnej chęci zachowania status quo - "bo dzieci", "bo kredyt", "bo mieszkanie", "bo wygoda","bo względny spokój". Ludzie potrafią całymi dekadami tak egzystować.
U mojego ex podejrzewam inną orientację. Bo u nas seks od początku małżeństwa to było 2 razy na rok. Po wielkim zachęcaniu z mojej strony i złożeniu 4000 podań wraz ze zdjęciem 3,5×4cm tongue

2,504

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

Ja tam Cię rozumiem. Pod koniec malzeństwa też już podjęłam jakieś ostatnie próby. Mąż dosłownie zastygał jak cokolwiek zaczynałam. Jak zając na celowniku. I g.wno zawsze z tych moich prób wychodziło bo zmęczony, boli głowa, nogi, ręce, za gorąco mu... po prostu sprawdzałaś czy cokolwiek się uda wykrzesać. Jest to jakieś potwierdzenie dla Ciebie, że jednak nie. Takie odrzucenie wieczne jest upokarzające. Nie wiem czy którykolwiek z piszących tu panów jest w stanie to pojąć. W tej sytuacji nie ma kogo zdradzać - pan mąż sam mówi żonie, że ma spadać.
Ileż można?

Przyznam owszem, że jakoś nie mogę ogarnąć umysłem takiego związku dwojga ludzi, żyjących pod jednym dachem. W sytuacji opisanej przez Hrefiego wygląda to dość jednoznacznie. Natomiast przy takiej obojętności czy lekceważeniu jednej strony przez drugą, człowiek znajduje się w pewnie w takim stanie frustracji i zagubienia, że nie widzi innego wyjścia, jak ewakuacja z tego układu. Zastanawiam się w takim razie, co taki facet w ogóle miał ze swojego małżeństwa, czy cokolwiek z niego czerpał? Bo z opisu jego zachowania wygląda tak, jakby żył sam ze sobą..

2,505 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-24 16:10:17)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:
Netania napisał/a:

Ja tam Cię rozumiem. Pod koniec malzeństwa też już podjęłam jakieś ostatnie próby. Mąż dosłownie zastygał jak cokolwiek zaczynałam. Jak zając na celowniku. I g.wno zawsze z tych moich prób wychodziło bo zmęczony, boli głowa, nogi, ręce, za gorąco mu... po prostu sprawdzałaś czy cokolwiek się uda wykrzesać. Jest to jakieś potwierdzenie dla Ciebie, że jednak nie. Takie odrzucenie wieczne jest upokarzające. Nie wiem czy którykolwiek z piszących tu panów jest w stanie to pojąć. W tej sytuacji nie ma kogo zdradzać - pan mąż sam mówi żonie, że ma spadać.
Ileż można?

Przyznam owszem, że jakoś nie mogę ogarnąć umysłem takiego związku dwojga ludzi, żyjących pod jednym dachem. W sytuacji opisanej przez Hrefiego wygląda to dość jednoznacznie. Natomiast przy takiej obojętności czy lekceważeniu jednej strony przez drugą, człowiek znajduje się w pewnie w takim stanie frustracji i zagubienia, że nie widzi innego wyjścia, jak ewakuacja z tego układu. Zastanawiam się w takim razie, co taki facet w ogóle miał ze swojego małżeństwa, czy cokolwiek z niego czerpał? Bo z opisu jego zachowania wygląda tak, jakby żył sam ze sobą..

Miał gdzie mieszkać. Kontakt z dzieckiem miał na codzień. W sumie zero jakichś problemów, bo rachunki ogarniałam ja. Mógł się oddawać swojej pasji i jeszcze kasę odkładać dla siebie bo mnie było głupio się o cokolwiek upominać.
To tyle jeśli chodzi o mojego ex.
Nie wiem co może kierować mężem Kasi. Pewnie wygoda. Weź sobie koło 50tki życie wywracaj. Ile roboty...

2,506

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Netania, ale u nas seks był bardzo udany, przez kilka lat, może nawet kilkanaście lat , było często, urozmaicone, nie wiało nudą, nie mogłam narzekać,gdy zaczęło się psuć,zwalilam że się starzeje,poza tym miał problemy w pracy, zmienił się dyrektor, panował okropny mobbing, doszło do tego że mąż zmienił pracę, ale nigdy nie było już tak jak dawniej,taka równia pochyła, nie chciałam naciskać, żeby go dodatkowo nie stresować, wtedy jeszcze próbował, może nie było tak jak kiedyś ale było.
W pewnym momencie odpuścił a na moje próby reagował agresją, dałam sobie spokój bo wtedy mieszkały z nami nastoletnie dzieci, nie chciałam żeby słyszały nasze kłótnie

2,507

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Netania, ale u nas seks był bardzo udany, przez kilka lat, może nawet kilkanaście lat , było często, urozmaicone, nie wiało nudą, nie mogłam narzekać,gdy zaczęło się psuć,zwalilam że się starzeje,poza tym miał problemy w pracy, zmienił się dyrektor, panował okropny mobbing, doszło do tego że mąż zmienił pracę, ale nigdy nie było już tak jak dawniej,taka równia pochyła, nie chciałam naciskać, żeby go dodatkowo nie stresować, wtedy jeszcze próbował, może nie było tak jak kiedyś ale było.
W pewnym momencie odpuścił a na moje próby reagował agresją, dałam sobie spokój bo wtedy mieszkały z nami nastoletnie dzieci, nie chciałam żeby słyszały nasze kłótnie

Ile miał wtedy lat?

2,508

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Tzn kiedy? Kiedy odpuścił?ok 40, teraz ma 51

2,509

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

Miał gdzie mieszkać. Kontakt z dzieckiem miał na codzień. W sumie zero jakichś problemów, bo rachunki ogarniałam ja. Mógł się oddawać swojej pasji i jeszcze kasę odkładać dla siebie bo mnie było głupio się o cokolwiek upominać.
To tyle jeśli chodzi o mojego ex.
Nie wiem co może kierować mężem Kasi. Pewnie wygoda. Weź sobie koło 50tki życie wywracaj. Ile roboty...

Szczerze dziwię się po prostu, skąd tacy ludzie się biorą. Tudzież dlaczego zmieniają się w takich kanapowych leni, niczym Ferdek Kiepski. Brak żadnych potrzeb czy też odczucia, że coś powinno się do tego małżeństwa wkładać, poza ewentualnym finansami. Kompletna bierność, brak inicjatywy i jeszcze narzekanie - co musi się zdarzyć w życiu człowieka, żeby tak bardzo zgorzkniał..? Tym bardziej, że przecież można połączyć wiele spraw ze sobą.

2,510

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

miał problemy w pracy, zmienił się dyrektor, panował okropny mobbing, doszło do tego że mąż zmienił pracę, ale nigdy nie było już tak jak dawniej,taka równia pochyła, nie chciałam naciskać, żeby go dodatkowo nie stresować, wtedy jeszcze próbował, może nie było tak jak kiedyś ale było.
W pewnym momencie odpuścił a na moje próby reagował agresją, dałam sobie spokój bo wtedy mieszkały z nami nastoletnie dzieci, nie chciałam żeby słyszały nasze kłótnie

Ja miałam nieco podobną sytuację z jednym moim ex. Poznałam go w momencie kiedy rozkręcał własny biznes co kosztowało go bardzo dużo stresu. On miał wtedy 41l. Początkowo bardzo długo zwlekał z seksem, co jakoś specjalnie mi nie przeszkadzało bo bardzo dużo okazywał mi czułości - myślałam nawet, że fajnie, inaczej, że woli poczekać itd. Ale jak już tak mijało pół roku to już chyba najwyższy czas i wtedy zaczęły się schody... bo się okazało, że on "nie może". Myślałam, że to chwilowe, ale nie... za każdym razem kończyło się tak samo a z czasem frustracje również z jego strony narastały. Nic nie pomagało. A na delikatne sugestie, że może powinien pójść do specjalisty reagował agresją. Wytrzymałam jeszcze półtora roku i w końcu powiedziałam 'do widzenia". Teraz mam faceta 50l, którego wręcz muszę stopować wink a i pod innymi względami bije go na głowę. Mimo, że 10l od tamtego starszy.
Także czasem nie warto tkwić w czymś co nam nie odpowiada i powoduje frustracje (często obustronne). Też nie wiedziałam czy kogoś 'lepszego' poznam... kilka lat upłynęło, ale było warto czekać - dać sobie tą szansę.

2,511 Ostatnio edytowany przez Pikupik2019 (2020-02-24 18:28:48)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bagienni_k napisał/a:

Szczerze dziwię się po prostu, skąd tacy ludzie się biorą. Tudzież dlaczego zmieniają się w takich kanapowych leni, niczym Ferdek Kiepski. Brak żadnych potrzeb czy też odczucia, że coś powinno się do tego małżeństwa wkładać, poza ewentualnym finansami. Kompletna bierność, brak inicjatywy i jeszcze narzekanie - co musi się zdarzyć w życiu człowieka, żeby tak bardzo zgorzkniał..? Tym bardziej, że przecież można połączyć wiele spraw ze sobą.

Wbrew pozorom takim czynnikiem może być sytuacja w pracy. Jeśli na przykład ktoś się mocno realizował w pracy i nagle wszystko się posypało lub jeśli praca jest mega niesatysfakcjonująca a ktoś z różnych powodów nie potrafi tego zmienić - też tak może być. Wieloletnie niezadowolenie na polu zawodowym może powodować frustrację odbijającą się na związku, z samym związkiem nie mając nic wspólnego.

2,512

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Nagłe zwolnienie, przegrany przetarg, sprzątnięcie sprzed nosa stanowiska czy choćby tkwienie w robocie, za która się nie przepada, delikatnie mówiąc - wszytko to może i sprawia, że ktoś może czuć się zdołowany i sfrustrowany. Ale w dłuższej perspektywie, kiedy istnieje szansa na poprawę sytuacji, to dziwi mnie, że w drugiej osobie ktoś taki nie stara się odnaleźć wsparcia czy pomocy, zamiast przerzucać swoje niezadowolenie na współmałżonka i relacje w związku.

2,513 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-25 00:03:42)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Netania, ale u nas seks był bardzo udany, przez kilka lat, może nawet kilkanaście lat , było często, urozmaicone, nie wiało nudą, nie mogłam narzekać,gdy zaczęło się psuć,zwalilam że się starzeje,poza tym miał problemy w pracy, zmienił się dyrektor, panował okropny mobbing, doszło do tego że mąż zmienił pracę, ale nigdy nie było już tak jak dawniej,taka równia pochyła, nie chciałam naciskać, żeby go dodatkowo nie stresować, wtedy jeszcze próbował, może nie było tak jak kiedyś ale było.
W pewnym momencie odpuścił a na moje próby reagował agresją, dałam sobie spokój bo wtedy mieszkały z nami nastoletnie dzieci, nie chciałam żeby słyszały nasze kłótnie

To będą domysły trochę domorosłego psychiatry,i jest już po zawodach możliwe,ale Twój mąż mógł mieć coś podobnego jak PTSD ( może trochę nadużywany termin) jak był poddany  ostremu mobbingowi. Ofiary poddane takiej formie przemocy złamane,zgaszone uciekają w swój świat stopniowo coraz bardziej "zamrażają się "rozgoryczone i rozczarowane zaczynają naprawdę srogo odpadać ,mężczyźni nieraz przestają o sobie myśleć jak o mężczyznach bo muszą sobie poradzić idealnie  we własnych oczach i mniemaniu z tym a nie radzą myślą że zawiedli tak bardzo bo to  "tylko praca" niby zwykła rzecz,osądzając się bardzo surowo myślą że nie zasługują na nic dobrego za taką słabość ,nowa praca wydaję się nudna, niechciana i po niżej możliwości, a odpływ odbywa się wewnątrz w swój świat, jak w niektórych depresjach taki eskapizm w świat fantazji na ogół, gdzie bliskie osoby nie mają wstępu świat się zamyka kurczy jest wstydem on nie powie o czym tak myśli  inni mu przeszkadzają,drażnią bo coś chcą próbują oderwać wejść tam.Wypieranie ukrywanie tego co się czuje bywa totalne .Wygodnictwo i lenistwo niechęć do działania i wysiłku też ją objawem takiego odpływania.
Kaśka uciekła nie mogąc się przebić z uczuciami i przelała uczucia na dzieci ,dzieci odeszły w świat bo takie życie..

U Netanii męża mogło być inaczej mógł ożenić się  tzw "z rozsądku" czyt desperacji jakiejś jej formy bo facet musi i wypada w jego wieku to i tamto , a początkowo wzbudzanie emocje nie miały trwalszych podstaw szybko się wypalił za szybko jak na moje oko.Żona dekoracyjna ,dyżurna,służbowa jako kamuflaż dla głęboko ukrytych kompleksów i "jego" kobieta jako reprezentacja jakiegoś wymyślonego prestiżu.

2,514

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Netania, ale u nas seks był bardzo udany, przez kilka lat, może nawet kilkanaście lat , było często, urozmaicone, nie wiało nudą, nie mogłam narzekać,gdy zaczęło się psuć,zwalilam że się starzeje,poza tym miał problemy w pracy, zmienił się dyrektor, panował okropny mobbing, doszło do tego że mąż zmienił pracę, ale nigdy nie było już tak jak dawniej,taka równia pochyła, nie chciałam naciskać, żeby go dodatkowo nie stresować, wtedy jeszcze próbował, może nie było tak jak kiedyś ale było.
W pewnym momencie odpuścił a na moje próby reagował agresją, dałam sobie spokój bo wtedy mieszkały z nami nastoletnie dzieci, nie chciałam żeby słyszały nasze kłótnie

To będą domysły trochę domorosłego psychiatry,i jest już po zawodach możliwe,ale Twój mąż mógł mieć coś podobnego jak PTSD ( może trochę nadużywany termin) jak był poddany  ostremu mobbingowi. Ofiary poddane takiej formie przemocy złamane,zgaszone uciekają w swój świat stopniowo coraz bardziej "zamrażają się "rozgoryczone i rozczarowane zaczynają naprawdę srogo odpadać ,mężczyźni nieraz przestają o sobie myśleć jak o mężczyznach bo muszą sobie poradzić idealnie  we własnych oczach i mniemaniu z tym a nie radzą myślą że zawiedli tak bardzo bo to  "tylko praca" niby zwykła rzecz,osądzając się bardzo surowo myślą że nie zasługują na nic dobrego za taką słabość ,nowa praca wydaję się nudna, niechciana i po niżej możliwości, a odpływ odbywa się wewnątrz w swój świat, jak w niektórych depresjach taki eskapizm w świat fantazji na ogół, gdzie bliskie osoby nie mają wstępu świat się zamyka kurczy jest wstydem on nie powie o czym tak myśli  inni mu przeszkadzają,drażnią bo coś chcą próbują oderwać wejść tam.Wypieranie ukrywanie tego co się czuje bywa totalne .Wygodnictwo i lenistwo niechęć do działania i wysiłku też ją objawem takiego odpływania.
Kaśka uciekła nie mogąc się przebić z uczuciami i przelała uczucia na dzieci ,dzieci odeszły w świat bo takie życie..

U Netanii męża mogło być inaczej mógł ożenić się  tzw "z rozsądku" czyt desperacji jakiejś jej formy bo facet musi i wypada w jego wieku to i tamto , a początkowo wzbudzanie emocje nie miały trwalszych podstaw szybko się wypalił za szybko jak na moje oko.Żona dekoracyjna ,dyżurna,służbowa jako kamuflaż dla głęboko ukrytych kompleksów i "jego" kobieta jako reprezentacja jakiegoś wymyślonego prestiżu.


Paslawek  to jest z pewnością prawda jeśli o mnie chodzi. Sypnęło się jak tylko zaszłam w ciążę. Wtedy to jeszcze mąż olał mnie całkowicie. Przykre bo mógł to być jeden z najlepszych okresów w naszym związku. Żona dekoracyjna, dla kamuflażu... kamuflażu czego...? Orientacji? Kto wie. Pewnych rzeczy już nigdy się nie dowiem

2,515

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Bywa że człowiek dowiaduje się pewnych rzeczy po latach jak już go nic nie dręczy i nie specjalnie interesuje.
Faceci też się żenią z niby rozsądku w przekonaniu że jakoś to będzie ,orientacja możliwe.
Częściej jednak ten kamuflaż to raz że wygoda i dwa wydają się tacy jak wszyscy "normalni" i nie chcą być starymi kawalerami to jest śmieszne trochę ten wstyd w tych czasach singli otwartych związków itp ale ta nowoczesność to pozory moim zdaniem

2,516 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-02-26 00:49:05)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ale takie sytuacje, jakie tu Koleżanki opisują, mają widocznie miejsce zazwyczaj kiedy w trakcie związku dochodzi do czegoś przełomowego. W pewnym momencie inne wydarzenia mogą się tak bardzo odbić na naszym zdrowiu czy też wywołać i utrzymywać ciągle pasmo stresu, że człowiek zmienia się o 180 stopni. Pytanie tylko, czy da się radę to ogarnąć tak, aby nie ucierpiała na tym związek? Przecież nikt się nie zwiąże od początku, wiedząc, że czeka go taka przyszłość, jaką Panie opisują..A może małżeństwa z rozsądku się jeszcze nie skończyły..?

2,517

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Witam.. Czy ktoś wie jak się zakończyła "przygoda" alsoskiego?

2,518

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
santapietruszka napisał/a:

Ja się w sumie nie dziwię, że autor jaj nie myje. Nie można myć czegoś, czego się nie ma.

Dokładnie

2,519

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
santapietruszka napisał/a:

Ja się w sumie nie dziwię, że autor jaj nie myje. Nie można myć czegoś, czego się nie ma.

Dokładnie

Posty [ 2,471 do 2,519 z 2,519 ]

Strony Poprzednia 1 37 38 39

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024