Czy romans zmienia rzeczywistość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Strony Poprzednia 1 36 37 38 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2,406 do 2,470 z 2,519 ]

2,406

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Cóż starsi Panowie są różni..:)
Nie widzę powodu by zakładać ze koniecznie mniej pociągający dla 40 paro łatki niż przeciętny 3O latek.

Zresztą co innego pociagagace jest w młodym, a czymś innym przywabia starszy:)
Zona może nie wiedzieć, bo mąz jest dyskretny i inteligentny, i nie wybiera a kochanki Pań wydzwaniajacych na komórkę w czasie weekendu.:D

To oczywiście też i to druga strona medalu ,Ty też Kaśka wydajesz się bezproblemowa i bezpieczna.


Takiej gwarancji on nie ma,mi owszem zależy na dyskrecji i na tym żebym przez weekend nie musiała z telefonem przy tyłku latac , to była nasza wspólna decyzja, nie tylko jego

Zobacz podobne tematy :

2,407 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-21 12:56:48)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
bullet napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Myślisz, że żona Twojego kochanka nie wie o zdradzie. Wątpię. Przecież to na pewno długoletni związek osób, które kiedyś i obecnie nadal wiele łączy. Może ona już nie ma tak bardzo lub tak często ochotę na zbliżenia i jej pasuje, że znalazł sobie darmową cichodajkę na boku, bo jest dyskretnie i tanio a ona ma w domu zadowolonego, dowartościowanego pożądaniem młodszej kobiety faceta i spokój oraz wiedzę, że tamta jest tylko na chwilę. To wszystko może mieć dla niej wartość. ...

Przyznam, ze już wcześniej chciałem naspiac coś podobnego. To nie ma większego znaczenia w tym przypadku ale ... małżeństwo na pokaz, dla prestiżu. Dla niej, stateczny, ustawiony Pan dający pełną wolność, dla niego młoda żonka i tez wolność.
Nie zdziwiłbym się gdyby sama Kaśkę wybrała, czysta, schludna, daje za darmo, mąż zadowolony ... nie przyniesie jakiegoś choróbska....  Kaśka rozkminia, a to może być zwykły układ..
Żona Pana 65 lat może mieć swojego kochanka i koło się zamyka.



Może i zwykły układ, ale po co kobiece prawie w moim wieku, niezależnej finansowo, mieszkaniowo od męża, nie mają wspólnych dzieci,zgoda na kochankę?

To są układy i powiązania między nimi o których nie masz pojęcia i się nie dowiesz, a w życiu to już naprawdę wszystko jest możliwe
nawet ciche/jawne przyzwolenie żony.Co ona z niego ma to już jej sprawa widocznie coś mają razem i wspólnie z czego on nie zrezygnuje i nie musi na to patrzeć jak Ty na swoje małżeństwo.

2,408

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Myślisz, że żona Twojego kochanka nie wie o zdradzie. Wątpię. Przecież to na pewno długoletni związek osób, które kiedyś i obecnie nadal wiele łączy. Może ona już nie ma tak bardzo lub tak często ochotę na zbliżenia i jej pasuje, że znalazł sobie darmową cichodajkę na boku, bo jest dyskretnie i tanio a ona ma w domu zadowolonego, dowartościowanego pożądaniem młodszej kobiety faceta i spokój oraz wiedzę, że tamta jest tylko na chwilę. To wszystko może mieć dla niej wartość. ...

Przyznam, ze już wcześniej chciałem naspiac coś podobnego. To nie ma większego znaczenia w tym przypadku ale ... małżeństwo na pokaz, dla prestiżu. Dla niej, stateczny, ustawiony Pan dający pełną wolność, dla niego młoda żonka i tez wolność.
Nie zdziwiłbym się gdyby sama Kaśkę wybrała, czysta, schludna, daje za darmo, mąż zadowolony ... nie przyniesie jakiegoś choróbska....  Kaśka rozkminia, a to może być zwykły układ..
Żona Pana 65 lat może mieć swojego kochanka i koło się zamyka.

E tam, taka sytuacja byłaby pewnie marzeniem wielu mężów. Żona im kochankę wybiera i jeszcze może koszulę prasuje na randkę wink Wyobrażasz sobie? Żadna kobieta nie będzie zachęcała własnego faceta do kochanki. Bo się będzie bala że sobie facet pójdzie w świat. Te żony to choćby  nie wiem jak olewające były, to mało się nie udławią jak się rywalka jakaś pojawi. Także to już jest moim zdaniem jakaś bajka że żona mężowi Kasię pomogła wybrać.  Coś tam może w tym małżeństwie kochanka też szwankować i pan nawiązał romans. A może i być super ale i tak nawiązał romans bo jak pisałam na wspinaczkę wysokogórską za późno a są faceci którzy będą romansować choćby i ich żona była skrzyżowaniem Heidi Klum z Sashą Grey. Tak mają i już.

2,409 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-21 13:06:37)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Może i zwykły układ, ale po co kobiece prawie w moim wieku, niezależnej finansowo, mieszkaniowo od męża, nie mają wspólnych dzieci,zgoda na kochankę?

bullet napisał/a:

małżeństwo na pokaz, dla prestiżu. Dla niej, stateczny, ustawiony Pan dający pełną wolność ...... Żona Pana 65 lat może mieć swojego kochanka

Netania napisał/a:

E tam, taka sytuacja byłaby pewnie marzeniem wielu mężów. Żona im kochankę wybiera i jeszcze może koszulę prasuje na randkę wink Wyobrażasz sobie? ...

tak

Netania napisał/a:

.. Żadna kobieta nie będzie zachęcała własnego faceta do kochanki. ...

to dywagacje ... może nie zachęcała ale wiedzieć warto

2,410 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-21 13:21:37)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
bullet napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Może i zwykły układ, ale po co kobiece prawie w moim wieku, niezależnej finansowo, mieszkaniowo od męża, nie mają wspólnych dzieci,zgoda na kochankę?

bullet napisał/a:

małżeństwo na pokaz, dla prestiżu. Dla niej, stateczny, ustawiony Pan dający pełną wolność ...... Żona Pana 65 lat może mieć swojego kochanka

Netania napisał/a:

E tam, taka sytuacja byłaby pewnie marzeniem wielu mężów. Żona im kochankę wybiera i jeszcze może koszulę prasuje na randkę wink Wyobrażasz sobie? ...

tak

Netania napisał/a:

.. Żadna kobieta nie będzie zachęcała własnego faceta do kochanki. ...

to dywagacje ... może nie zachęcała ale wiedzieć warto


No kurde ale jak pan takią energylandię w sypialni uprawia to po co żonie kochanek? Może i faktycznie masz rację... różnie ludzie mają, a ja w sumie ostatnio coraz bardziej światu się dziwię. Bo nie ogarniam że może w związkach być tak  dziwnie i krzywo.

2,411

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Tak to już jest, że żona będzie drżeć, aby mąż nie odszedł do kochanki a kochanka będzie się obawiać, czy jej wybranek do żony nie wróci smile 

Też się zastanawiam, dlaczego nie można od tego męża odejść, skoro on zupełnie stracił zainteresowanie żoną i oboje nie widzą szans na odbudowanie tego i jednocześnie nie poszukać sobie kogoś wolnego, bez zobowiązań.. Skoro w małżeństwie brakowało jej zainteresowania i konkretnych emocji, to czy mogłaby teraz odnaleźć je w kimś innym, niż w tym właśnie 65 letnim panu na odpowiednim stanowisku..

2,412 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-21 13:44:27)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

No kurde ale jak pan takią energylandię w sypialni uprawia to po co żonie kochanek? Może i faktycznie masz rację... różnie ludzie mają, a ja w sumie ostatnio coraz bardziej światu się dziwię. Bo nie ogarniam że może w związkach być tak  dziwnie i krzywo.

Nie mów, że obca Ci jest wiedza, choćby ze słyszenia nt. małżeństw, które są małżeństwami, mają czasem dzieci ale na prawdę każdy ma swoje "życie", swojego kochanka.
Znam sytuację, że żona wie o kochankach męża (nawet wie kim one są) milczy bo mąż zapewnia jej komfort finansowy zresztą ona "w tajemnicy" tez ma kogoś.
Dziwi mnie rola męża Kasi. Na jej miejscu nie dawałbym reki za to, że on nie ma kogoś "na boku"

2,413 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-21 14:38:50)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Wg mnie Kasia, jak Ciebie mąż tak oficjalnie zlewa, to jak nie chcesz się rozwodzić, znajdź sobie "legalnego" kochanka, najlepiej wolnego i młodszego.
To pozwoli Ci  poukładać sobie w głowie czego naprawdę chcesz w życiu.
Pewnie Ci tu napiszą, że powinnaś się rozwieść a potem szukać, ale wiem że mało kto ma odwagę tak zrobić po 40.
Mogę zrozumieć że mąż może mieć mniejsze libido niż żona, ale jak w ogóle to mocno podejrzane.
Dobre pytanie do wyciągania wniosków.. prawdopodobnie żona nic nie wie o jego romansie i oni nie planują żadnego rozwodu.
To małe miasto i jak się wyda, będą straszne ploty, bo on jest znany.
Lepiej zmień kochanka na inny model, wskazany spoza miasteczka.

Właściwie to wystarczy ten kochanek co jest do tego  żeby zobaczyć czego się chce a czego potrzebuje.To też wymaga jednak pewnej trochę pokrętnej odwagi.Zaprzestania szukania gwarancji że będzie tak czy siak bezboleśnie czy problemowo ze strony kochanka pytanie jak to zrobić
Nie musi być wolny i "legalny" ten teoretyczny drugi inny, nawet jest cień szansy, pewne prawdopodobieństwo że i taki może się zakochać i zacznie sprawiać problemy swoimi żądaniami i na nic tu złudzenie posiadania przez Kaśkę "pozycji siły" nad ewentualnie innym kochankiem.
Jak już ten mój drugi romans trwał w "najlepsze" i zacząłem mieć dołki i oczekiwania i  różne sprzeczności, rozdarcia to polazłem do kumpla bardzo doświadczonego życiowo, agregat pierwszej klasy i żaden mędrzec i święty, ale jednak bardzo świadomy człek, miałem do niego zaufanie bo był wiarygodny( niestety nie żyje już ),opowiedziałem mu o tym co czuje i myślę.Po obowiązkowym to "twoje życie" ,"jesteś wolny" itp zacytował Bukowskiego "nie próbuj" i powiedział, że jak już jesteś w takich "przymusowych" koleinach i wydaje ci się że to silniejsze od ciebie,nie masz wyjścia to dograj to z wszystkimi szykanami nie ślizgaj się,jak idziesz "w grzech" to do końca,bo takie uczucia muszą wybrzmieć ( o tym pisali Ci inni też Kaśka wcześniej)  po prostu jak przerasta ciebie odwaga, samotność, desperacja to zostaw to tak jak jest nie ruszaj się.To wydaje się niebezpieczne takie puszczenie kontroli ale dla mnie było skuteczne,choć oczywiście etycznie i moralnie wątpliwe,zobaczysz co masz w sobie, nie cykaj się i nie krepuj.
Każdy oczywiście kalkuluje,kombinuje po swojemu i "każdy orze jak może" to z mądrości ludowych i bez złośliwości.
Jakbyś była przed romansem to inna kwestia bo takie doświadczenia można sobie darować,nie są konieczne do życia ,a może są.



bagienni_k napisał/a:

Tak to już jest, że żona będzie drżeć, aby mąż nie odszedł do kochanki a kochanka będzie się obawiać, czy jej wybranek do żony nie wróci smile 

Też się zastanawiam, dlaczego nie można od tego męża odejść, skoro on zupełnie stracił zainteresowanie żoną i oboje nie widzą szans na odbudowanie tego i jednocześnie nie poszukać sobie kogoś wolnego, bez zobowiązań.. Skoro w małżeństwie brakowało jej zainteresowania i konkretnych emocji, to czy mogłaby teraz odnaleźć je w kimś innym, niż w tym właśnie 65 letnim panu na odpowiednim stanowisku..

Przez 20 lat związek obrasta w powiązania i przywiązania różne rodzaje zależności co za tym idzie uczucia,wspomnienia nadzieje i sentymenty,piękne chwile chwile słabości,rany i urazy to co wygodne też,jedne są silne inne nie ,Kaśka nawet twierdzi że kocha męża .Rzecz też w tym jak się to widzi i chce widzieć to też bywa przywiązaniem.

2,414

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Nie Paslawek. Ten kochanek to potwierdzenie faktu, nie chcemy niczego zmieniać. Chociażby jego wiek wyklucza układanie życia z nim.

2,415 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-21 15:08:02)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Jeżeli u Kaśki przeważa asekuracja i wygoda,nie bardzo samą siebie kocha to masz rację.
Miłość w różnych postaciach i fazach to jednak dodaje odwagi nawet mało odważnym,no i żeby kochać odwaga jest potrzebna nawet po to żeby się rozstać.

Ela210 napisał/a:

Chociażby jego wiek wyklucza układanie życia z nim.

Całkiem to nie wyklucza ,ale wydaję się mało prawdopodobnym taki związek i w życiu to rzadko się zdarza, choć ja znam taki przypadek
mój pierwszy szef ( nawet dowódca) tak zrobił miał romans ,rozwiódł się z żoną tylko parę lat młodszą od niego on wtedy 60 a kochanka i przyszła obecna żona 40 mają syna z tego związku.Teraz facet ma 75 ale dobrze się "trzyma"

2,416 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-02-21 17:49:44)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Tak, słowo wyklucza może  i na wyrost..
Ale: to nie jest miłość życia, gdzie czytają sobie w myślach albo jest absolutna otwartość.
Kasia zapytuje na forum, co on myśli, czyli udostępnił jej tylko kawałek niewielki siebie..
Bo może dla prawdziwej miłości warto zaryzykować.
On ma wszystko czego mu teraz potrzeba, ona pytania.
Jakoś tak się składa, że mężczyzni lepiej potrafią dbać o swoje a kobiety, które kierują się też interesem innych i wszystko sobie skomplikują.
Na logikę to ona powinna wyobrazić sobie siebie za 10 lat  gdzie chce być i tam iść.

2,417

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Tak, słowo wyklucza może  i na wyrost..
Ale: to nie jest miłość życia, gdzie czytają sobie w myślach albo jest absolutna otwartość.
Kasia zapytuje na forum, co on myśli, czyli udostępnił jej tylko kawałek niewielki siebie..
Bo może dla prawdziwej miłości warto zaryzykować.
On ma wszystko czego mu teraz potrzeba, ona pytania.
Jakoś tak się składa, że mężczyzni lepiej potrafią dbać o swoje a kobiety, które kierują się też interesem innych i wszystko sobie skomplikują.
Na logikę to ona powinna wyobrazić sobie siebie za 10 lat  gdzie chce być i tam iść.


To nie jest tak że on nic nie mówi na nasz temat,od samego początku sprawa postawiona była jasno, spotkania tylko dla przyjemności, żadnych komplikacji w związkach, mnie też nie interesuje stawianie życia do góry nogami,z tym że od tego założenia minęło sporo czasu, prawie rok, nasze spotkania i rozmowy też już nie są takie same, coraz częściej łapiemy się na tym że chcielibyśmy przestać się chować z tym że coś jest między nami,ja myślę że on tego nie przewidział, jestem nawet przekonana że jego plany były ,, krótsze".
Tak, próbowałam sobie wyobrazić siebie za 10 lat ,z nim, prawdopodobnie byłabym jego pielęgniarką,

2,418

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:

mój pierwszy szef ( nawet dowódca) tak zrobił miał romans ,rozwiódł się z żoną tylko parę lat młodszą od niego on wtedy 60 a kochanka i przyszła obecna żona 40 mają syna z tego związku.Teraz facet ma 75 ale dobrze się "trzyma"

Wydaje mi się, że ogólnie faceci z dużym libido lepiej i dłużej się "dobrze trzymają". Zresztą to chyba dotyczy obu płci - udane życie seksualne odmładza, dodaje pewności siebie, sprawia, że chętniej o siebie dbamy by wiąż się czuć atrakcyjni w oczach partnera/partnerki.
Kasia pisze, że ten jej kochanek jest ciągle pogodny, nie narzeka itd. Kto wie, może to właśnie zasługa seksu i dla niego to jest główny powód dla którego wszedł w romans?
Jedni po 40-stce uważają, że są na to za "starzy" inni po 60-siątce nadal uwielbiają ten sport. Może jego żona nie ma (już) aż takich potrzeb? Może tylko tego brakuje mu w małżeństwie, stąd kochanka?
A chyba każdy facet potwierdzi, że najlepszą 'kandydatką' na kochankę jest 'niedopieszczona' mężatka - układ jasny i przejrzysty dla obojga. Oboje mają sobie dawać to czego im brakuje/czego potrzebują zachowując przy tym najwyższy poziom dyskrecji. Tylko, że Kasia zaczyna mieć rozkminy.. a przecież nie na to się umawiali. Póki on o nich nie wie, wszystko jest po 'staremu', ale prawdziwy sprawdzian ich 'relacji' będzie w momencie kiedy ona sama o nich mu powie albo on sam je zauważy. 
Kobiety często myślą, że jak przetrzymają kochanka, to on bardziej się zaangażuje i wtedy więcej ugrają - nic bardziej mylnego. Jak facet się przyzwyczai, że można mieć ciastko i zjeść ciastko, to nie ma żadnej już motywacji by cokolwiek zmieniać… a nowe ciało i tak spowszednieje, emocje opadną itd. Jak facet chce/ma odejść to od razu... na pewno nie po roku czy dwóch. Miłość nierozerwalnie łączy się z wyłącznością, a romans jest jej wypaczeniem - przecież oboje mają partnerów, żyją swoim życiem w którym oficjalnie nie ma miejsca dla kochanka/kochanki. Te wszystkie smski to pic na wodę... są bo muszą być choćby dla podtrzymania kontaktu i temperatury od spotkania do spotkania.

2,419

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Coś w tym może być. Jeśli jedyną prawdziwą motywacją tego gościa jest chęć przeżycia namiętnych łóżkowych przygód, to może on być całkiem szczęśliwy w tym swoim małżeństwie i na swój sposób kochać żonę. Nawet byłbym skłonny uwierzyć w to, że jego żona o tym wie i świadomie przymyka oko na jego wybryki, choć to tylko hipoteza.  Za to kobieta na miejscu kochanki, brnąc w to dalej, zacznie oczekiwać mimo szybko czegoś więcej, nawet nieświadomie licząc, że rozwinie się z tego głębsza relacja...

2,420

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Wszyscy macie rację moim zdaniem.
Kasiu wygląda na to, że już jesteś mocno emocjonalnie zaangażowana. Pamiętam, jak jego telefon choćby był o d... Maryni wynosił moje samopoczucie pod niebiosa. Pamiętam, jak byłam w stanie wszystko dla niego zrobić. Wszystko. Spełnić każdą prośbę. Dzień bez telefonu, wiadomości był dniem straconym. Każdy skrawek uwagi stawiałam na ołtarzu. A jak już powiedział że bardzo mu na mnie zależy, to no cóż. Uznałam to wyznanie za poważne. "Zobaczymy co czas pokaże" był częstym zwrotem który padał z jego ust. Jestem ufna. Kiedy mi zależy to mi zależy. Kiedy ktoś na kim mi zależy coś mówi, to mu wierzę. Emocje robią nieraz z mózgu organ zupełnie niedziałający. Czas pokazał - a jakże, że wszystko było guzik warte.

Trzeźwieję. Ale to trzeźwienie umożliwia mi całkowity brak kontaktu, o który poprosiłam kilka dni temu. Kasia, ja bym na Twoim miejscu dała sobie spokój z tym panem. Jesteś emocjonalnie zaangażowana. Jesli on to zauważy, to - albo urwie od razu waszą znajomość. Albo pociągnie ją ile wlezie aż całkowicie się umęczysz tymi nie mogącymi się zrealizować emocjami. Tak czy siak będziesz bardzo cierpieć.
Trochę mniej jeśli utniesz to sama. Ale bez bólu się nie obejdzie.
Roxann ma rację - te wiadomości, telefony nic nie znaczą. Mają utrzymać kontakt żebys się nie zniechęciła za szybko do łózkowych  wygibasów. Taka mocno naciągana iluzja "związku". Ale wiem doskonale że puscisz te rady mimo uszu, usilnie starając się przekonać nas i siebie samą, że na niczym innym Ci nie zależy. Tylko na samym seksie. Jaaaaaaaasne wink

2,421 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-02-22 11:41:12)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

jak już powiedział że bardzo mu na mnie zależy, to no cóż. Uznałam to wyznanie za poważne. "Zobaczymy co czas pokaże" był częstym zwrotem który padał z jego ust. Jestem ufna. Kiedy mi zależy to mi zależy. Kiedy ktoś na kim mi zależy coś mówi, to mu wierzę. Emocje robią nieraz z mózgu organ zupełnie niedziałający. Czas pokazał - a jakże, że wszystko było guzik warte.

Ale wiem doskonale że puscisz te rady mimo uszu, usilnie starając się przekonać nas i siebie samą, że na niczym innym Ci nie zależy. Tylko na samym seksie. Jaaaaaaaasne wink

vs

Kasia 1973 napisał/a:

To nie jest tak że on nic nie mówi na nasz temat,od samego początku sprawa postawiona była jasno, spotkania tylko dla przyjemności, żadnych komplikacji w związkach, mnie też nie interesuje stawianie życia do góry nogami,z tym że od tego założenia minęło sporo czasu, prawie rok, nasze spotkania i rozmowy też już nie są takie same, coraz częściej łapiemy się na tym że chcielibyśmy przestać się chować z tym że coś jest między nami,ja myślę że on tego nie przewidział, jestem nawet przekonana że jego plany były ,, krótsze".

To jest właśnie TO okłamywanie siebie samej, przypisywanie drugiej osobie tego co sami myślimy - swoich pragnień. To, że Kasia się na tym łapie, że chciałaby się przestać chować z tym co jest między nami, nie znaczy, że on chce tego samego. Poza tym co jest między nimi? Zwykły romans oparty na seksie i smskach. Serio ktoś prócz niej uważa, że 65-letni facet mający jakby nie patrzeć chyba w miarę dobrze prosperujący związek, chciałby by ten romans ujrzał światło dzienne? Ona go pyta dokąd to ich zaprowadzi, ile to będzie trwać, on rzuca nic nie znaczące: "do śmierci" i Kasia już odpływa z interpretacjami. To tak jak z tym Twoim "zależy mi na Tobie". Bo czemu by miało nie zależeć facetowi na dyskretnej i chętnej kochance? Ale kobiety w takich słowach doszukują się głębszego dna. Gdyby facetowi zależało na kobiecie, to nie trzymałby jej w ukryciu i nie "używał" tylko do seksu. Przecież to upokarzające a tym samym wypaczające jakiekolwiek głębsze uczucia. Dlatego pisałam już wcześniej, że facet, który chce być z kochanką, to szybko dąży do tego by z nią być "na legalu", a nie buja się miesiącami czy latami po hotelach jednocześnie codzienność, też zapewne łózko, dzieląc z inną kobietą.

2,422 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-22 11:59:32)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Netania napisał/a:

jak już powiedział że bardzo mu na mnie zależy, to no cóż. Uznałam to wyznanie za poważne. "Zobaczymy co czas pokaże" był częstym zwrotem który padał z jego ust. Jestem ufna. Kiedy mi zależy to mi zależy. Kiedy ktoś na kim mi zależy coś mówi, to mu wierzę. Emocje robią nieraz z mózgu organ zupełnie niedziałający. Czas pokazał - a jakże, że wszystko było guzik warte.

Ale wiem doskonale że puscisz te rady mimo uszu, usilnie starając się przekonać nas i siebie samą, że na niczym innym Ci nie zależy. Tylko na samym seksie. Jaaaaaaaasne wink

vs

Kasia 1973 napisał/a:

To nie jest tak że on nic nie mówi na nasz temat,od samego początku sprawa postawiona była jasno, spotkania tylko dla przyjemności, żadnych komplikacji w związkach, mnie też nie interesuje stawianie życia do góry nogami,z tym że od tego założenia minęło sporo czasu, prawie rok, nasze spotkania i rozmowy też już nie są takie same, coraz częściej łapiemy się na tym że chcielibyśmy przestać się chować z tym że coś jest między nami,ja myślę że on tego nie przewidział, jestem nawet przekonana że jego plany były ,, krótsze".

To jest właśnie TO okłamywanie siebie samej, przypisywanie drugiej osobie tego co sami myślimy - swoich pragnień. To, że Kasia się na tym łapie, że chciałaby się przestać chować z tym co jest między nami, nie znaczy, że on chce tego samego. Poza tym co jest między nimi? Zwykły romans oparty na seksie i smskach. Serio ktoś prócz niej uważa, że 65-letni facet mający jakby nie patrzeć chyba w miarę dobrze prosperujący związek, chciałby by ten romans ujrzał światło dzienne? Ona go pyta dokąd to ich zaprowadzi, ile to będzie trwać, on rzuca nic nie znaczące: "do śmierci" i Kasia już odpływa z interpretacjami. To tak jak z tym Twoim "zależy mi na Tobie". Bo czemu by miało nie zależeć facetowi na dyskretnej i chętnej kochance? Ale kobiety w takich słowach doszukują się głębszego dna. Gdyby facetowi zależało na kobiecie, to nie trzymałby jej w ukryciu i nie "używał" tylko do seksu. Przecież to upokarzające a tym samym wypaczające jakiekolwiek głębsze uczucia. Dlatego pisałam już wcześniej, że facet, który chce być z kochanką, to szybko dąży do tego by z nią być "na legalu", a nie buja się miesiącami czy latami po hotelach jednocześnie codzienność, też zapewne łózko, dzieląc z inną kobietą.


HAHA! "Mój" też mi powiedział, że chce by to trwało "do smierci". Qwa nie wiem - oni na jakieś kursy uczęszczają? No bo jak widać gadają to samo.Prawdą jest że jak się oddalisz, utniesz ten kontakt, to wraca racjonalne myślenie. Przykro sobie uświadomić pewne sprawy no ale... lepsze to niż życie w kłamstwie.


Kasiu u mnie to też na początku było niby tylko w wiadomym celu. Ale po jakimś czasie on widząc że się to zmienia, zaczął mi więcej słodzić, wzdychać że "jaka szkoda że nie zeszliśmy się wcześniej, zanim poznałem żonę", " jestem z Tobą szczęsliwy". No rzyg i paw jak teraz o tym pomyślę. Ale co się stało to się nie odstanie...niestety

2,423

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

HAHA! "Mój" też mi powiedział, ż4 chce by to trwało "do smierci". Qwa nie wiem - oni na jakieś kursy uczęszczają? No bo jak widać gadają to samo.Prawdą jest że jak się oddalisz, utniesz ten kontakt, to wraca racjonalne myślenie. Przykro sobie uświadomić pewne sprawy no ale... lepsze to niż życie w kłamstwie.


Kasiu u mnie to też na początku było niby tylko w wiadomym celu. Ale po jakimś czasie on widząc że się to zmienia, zaczął mi więcej słodzić, wzdychać że "jaka szkoda że nie przeszliśmy się wcześniej, zanim poznałem żonę", " jestem z Tobą szczęsliwy". No rzyg i paw jak teraz o tym pomyślę. Ale co się stało to się nie odstanie...niestety

Chyba rzeczywiście są jakieś kursy... bo ten mój wciąż mi powtarzał, że "jaka szkoda, że nie poznaliśmy się wcześniej, zanim się ożenił, a przynajmniej miał dzieci..." albo że "dzieci wciąż jeszcze za małe i potrzebują ojca" itd. Mało tego on mi nawet zaczął zarzucać, że jak ja cokolwiek od niego mogę wymagać, że myślę tylko o sobie, a to on jest taki biedny bo ja jestem wolna a to on MUSI być z żoną bo... (i tu wstaw dowolne). Przecież możemy być razem do końca życia, tyle że na jego warunkach, przynajmniej do czasu aż dzieci podrosną... a ja taka samolubna i nieczuła Misia nie rozumiem i chcę odejść, kiedy on mi gwiazdkę z nieba by dał, na koniec świata za mną pojechał...
Tia… wink

2,424

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Bardzo cenię Wasze wypowiedzi, wiem że macie rację,z tym że ja naprawdę nie chcę układać sobie życia z nim na nowo,on też, powiedzieliśmy to sobie na samym początku, gdy romans nabrał tempa zapytałam jak długo będziemy w takim układzie,w sensie w małżeństwie i że sobą, wtedy stwierdził że on tak może do śmierci,mi to też pasuje.
Wiem że inaczej sprawa wygląda jak jedna strona jest wolna, zaczyna planować przyszłość z kochankiem czy kochanką,ja nic takiego nie planuje, wiem tylko że cokolwiek bym nie zrobiła, teraz czy za jakiś czas, będzie ciężko,mieszkamy blisko siebie, pracuję blisko niego, skazani jesteśmy na kontakt ze sobą, nie da się od tego uciec

2,425 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-22 13:01:25)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Roxann "twój" to jeszcze "zbuntowany" czasem był i "walczył z systemem i porządkiem monogamicznym" romansami taki cierpiący wojownik.
Wyhaczyć "niedopieszczoną" mężatkę to żaden problem kobiety/żony/mężatki tym niedopieszczeniem i sorry chcicą nie tylko seksualną emanują, nie żebym tak teraz wyhaczał , od bardzo wielu lat tego nie robię ale wydaje mi się że jeszcze potrafię wyłowić z tłumu kobietę która daje takie znaki niewerbalnie niedopieszczenia.Później to czasem trudno dociec kto czyją stał się "ofiarą"

Co do zaprzeczania i myślenia życzeniami u Kaśki obie z Netanią macie rację te "mityczne" układy na sam seks to raczej rzadkość gdzie ktoś nie odleciał bardziej i chyba u singli zajętych pracą karierą te aktywności u młodych ludzi mogą buforować wejście w głębsze relacje i uczucia.

@Kasia na początku te obustronne deklaracje są logiczne, racjonalne tylko igranie z naturą ,życiem z uczuciami i emocjami wymyka się z pod takiej "rozumowej" kontroli wtedy jak już pociągnie się za spust to musi paść wystrzał  (chyba ze trafi się na niewypał no to nie padnie) i ta cała "zdroworozsądkowość" idzie w diabły ponieważ opiera się przeważnie i często gęsto na poczuciu pustki i braku,niespełnienia już od samego początku przynajmniej u jednej osoby.Wtedy to że nie chce się i niby nie oczekuje zmian staje się pułapką.

2,426 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-22 12:42:51)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Netania napisał/a:

HAHA! "Mój" też mi powiedział, ż4 chce by to trwało "do smierci". Qwa nie wiem - oni na jakieś kursy uczęszczają? No bo jak widać gadają to samo.Prawdą jest że jak się oddalisz, utniesz ten kontakt, to wraca racjonalne myślenie. Przykro sobie uświadomić pewne sprawy no ale... lepsze to niż życie w kłamstwie.


Kasiu u mnie to też na początku było niby tylko w wiadomym celu. Ale po jakimś czasie on widząc że się to zmienia, zaczął mi więcej słodzić, wzdychać że "jaka szkoda że nie przeszliśmy się wcześniej, zanim poznałem żonę", " jestem z Tobą szczęsliwy". No rzyg i paw jak teraz o tym pomyślę. Ale co się stało to się nie odstanie...niestety

Chyba rzeczywiście są jakieś kursy... bo ten mój wciąż mi powtarzał, że "jaka szkoda, że nie poznaliśmy się wcześniej, zanim się ożenił, a przynajmniej miał dzieci..." albo że "dzieci wciąż jeszcze za małe i potrzebują ojca" itd. Mało tego on mi nawet zaczął zarzucać, że jak ja cokolwiek od niego mogę wymagać, że myślę tylko o sobie, a to on jest taki biedny bo ja jestem wolna a to on MUSI być z żoną bo... (i tu wstaw dowolne). Przecież możemy być razem do końca życia, tyle że na jego warunkach, przynajmniej do czasu aż dzieci podrosną... a ja taka samolubna i nieczuła Misia nie rozumiem i chcę odejść, kiedy on mi gwiazdkę z nieba by dał, na koniec świata za mną pojechał...
Tia… wink

smile "Mój" - jak się rozwiodłam, to mi powiedział, że mi zazdrości (!), że ja taka wolna jestem. Bo on nie może. Bo musi z tą złą żoną być... dla dziecka...

Znajomy żonaty nr 2 podbijał do mnie także ze słowami, że on musi z tą żoną... bo dzieci... kochane i wrażliwe...
Poważnie rozważam wniosek do Watykanu. Ktoś powinien się tym zająć i jeszcze za życia beatyfikować co najmniej tych cierpiących mężów, co to są przez małżonki gnębieni, odpychani, opieprzani dzień i noc, śpią niemal na wycieraczce przed domem i niedojadają,  ale oni to znoszą... DLA DZIECI... w żadnym wypadku z wygody, czy tam finansów jakichś.

P.S. ja miałam czekać aż dziecko podrośnie. Ale ile podrośnie? Któż wie jaki wzrost czy wiek byłby odpowiedni.

2,427

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

P.S. ja miałam czekać aż dziecko podrośnie. Ale ile podrośnie? Któż wie jaki wzrost czy wiek byłby odpowiedni.

Jak poznałam "mego", jego najmłodsze dziecko miało jakoś 4 latka. Teraz ma 10... jeszcze może 8 i byłby mój big_smile Tyle że 2 lata temu znów został ojcem z ta swoją niedobrą żoną z którą jest bo MUSI... więc kolejne z 16-ście? big_smile big_smile big_smile

2,428

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:

Roxann "twój" to jeszcze "zbuntowany" czasem był i "walczył z systemem i porządkiem monogamicznym" romansami taki cierpiący wojownik.
Wyhaczyć "niedopieszczoną" mężatkę to żaden problem kobiety/żony/mężatki tym niedopieszczeniem i sorry chcicą nie tylko seksualną emanują, nie żebym tak teraz wyhaczał , od bardzo wielu lat tego nie robię ale wydaje mi się że jeszcze potrafię wyłowić z tłumu kobietę która daje takie znaki niewerbalnie niedopieszczenia.Później to czasem trudno dociec kto czyją stał się "ofiarą"

Co do zaprzeczania i myślenia życzeniami u Kaśki obie z Netanią macie rację te "mityczne" układy na sam seks to raczej rzadkość gdzie ktoś nie odleciał bardziej i chyba u singli zajętych pracą karierą te aktywności u młodych ludzi mogą buforować wejście w głębsze relacje i uczucia.

@Kasia na początku te obustronne deklaracje są logiczne, racjonalne tylko igranie z naturą ,życiem z uczuciami i emocjami wymyka się z pod takiej "rozumowej" kontroli wtedy jak już pociągnie się za spust to musi paść wystrzał  (chyba ze trafi się na niewypał ) i ta cała "zdroworozsądkowość" idzie w diabły ponieważ opera się na poczuciu pustki i braku,niespełnienia już od samego początku przynajmniej u jednej osoby.




No tak to natura wymyśliła, może na początku seks to seks, zwłaszcza u mężczyzn,a potem hormony zrobią swoje,ja już zabrnelam tak daleko że nie potrafię od tak z dnia na dzień powiedzieć koniec, czas pokaże, albo to zginie śmiercią naturalną , nudą, właściwie nie wymagam od niego więcej niż jest w obecnej chwili, żeby pójść dalej musielibyśmy się ujawnić, nie chcę tego

2,429 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-22 13:29:50)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Netania napisał/a:

P.S. ja miałam czekać aż dziecko podrośnie. Ale ile podrośnie? Któż wie jaki wzrost czy wiek byłby odpowiedni.

Jak poznałam "mego", jego najmłodsze dziecko miało jakoś 4 latka. Teraz ma 10... jeszcze może 8 i byłby mój big_smile Tyle że 2 lata temu znów został ojcem z ta swoją niedobrą żoną z którą jest bo MUSI... więc kolejne z 16-ście? big_smile big_smile big_smile


Najgorsze jest to, że mimo że ewidentnie wiem ze byĺam robiona w..., to od czasu sypnięcia się wciąż mi się z nim dobrze gadało. No o wszystkim dosłownie. I tych rozmów najbardziej mi brakuje. Jednak one emocjonalnie wciąż trzymały mnie w miejscu. Tak trochę przykro, że ktoś wiedząc o czyichś uczuciach jednak je wykorzystuje dla siebie. No przykro jak diabli i już. W sumie straciłam na takie rozkminy, emocjonalne miotanie się niemal 2 lata. Może i się czegoś nauczyłam? Mam jednak obawy, że nikomu już nigdy nie zaufam. Może i dobrze? Nie wiem. Żałuję, że to się wydało, nie zależało mi przecież na niczyjej krzywdzie, łzach... cały czas sądziłam, że uda mi się wycofać z tego odpowiednio wcześnie.

"Mój" ewidentnie wysypał się ze swoimi intencjami. Żona - wszystko na tip- top, a jednak on wciąż chciał to ciągnąć. Oszustwo za oszustwem.

W sumie - czego oczekiwać można po człowieku, który potrafi oszukiwać najbliższych? Trzeba być niespełna rozumu, żeby wierzyć komuś takiemu. A ja chyba byłam albo i nawet jeszcze trochę jestem niespełna rozumu...


Roxann to zależy czy 16 czy nie więcej. Bo potem dzieci też potrzebują rodzica. A studia, a pierwsza praca, ciąże dzieci czy tam partnerek dzieci, pomóc w wychowywaniu wnuków... Podrośnie to wyraz wielowymiarowy.


Kasiu możesz sobie nie chcieć. Jak się sypnie to będzie syf jak stąd do kosmosu. Emocjonalne piekło. Żona może do głowy dostać. Nie chcesz tego przechodzić. Każdy romans w końcu się wywali. Kwestia czasu.

2,430 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-02-22 13:30:13)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

"Mój" ewidentnie wysypał się ze swoimi intencjami. Żona - wszystko na tip- top, a jednak on wciąż chciał to ciągnąć. Oszustwo za oszustwem.

W sumie - czego oczekiwać można po człowieku, który potrafi oszukiwać najbliższych? Trzeba być niespełna rozumu, żeby wierzyć komuś takiemu. A ja chyba byłam albo i nawet jeszcze trochę jestem niespełna rozumu...

"mój" długo po zakończeniu romansu nie dawał mi spokoju. Aż 'musiałam' wyjechać do innego kraju bo tu wciąż gdzieś w pracy go spotykałam a to były dla mnie tortury bo on wciąż mnie dręczył. Nawet jak już mieszkałam za granicą, to mnie znalazł mimo iż nie miałam z nim bezpośredniego kontaktu. To był matrix. Myślałam, że nigdy od niego nie uwolnię, że zawsze mnie będzie prześladował, był czas, że nawet zaczęłam się go bać, bo im bardziej ja się odsuwałam, on był bardziej zdeterminowany... jak już facet zobaczy, że kobieta się zaangażowała emocjonalnie, łatwo nie odpuści. Tym bardziej, że on dobrze wiedział, że go nie wydam.
"mój" to nawet do tego stopnia był już zdesperowany, że nawet zaczął mi mówić, jak bardzo chciałby byśmy mieli wspólne dziecko... jednocześnie dalej MUSIAŁ być z żoną, ale ja mogłam sobie znaleźć faceta (tak, pozwolił mi! big_smile ) bylebym o nim mu nie opowiadała. Po tym jak już mnie odnalazł na obczyźnie a ja go olałam i zrobiłam wszystko by z nim nawet nie spotkać, tak się na mnie wkurzył... że w życiu bym się po nim takiej agresji i złości nie spodziewała. Byłam wręcz przerażona. Po kilku msc poinformował mnie, że zostanie znów tatą, że to moja WINA, że to mogłam być ja itd.
No piękna ta jego miłość była.. jak w filmie, tyle, że jakimś horrorze. wink
Bardzo się cieszę, że to dawno już za mną, że już od co najmniej 3 lat mam spokój.

Netania napisał/a:

Roxann to zależy czy 16 czy nie więcej. Bo potem dzieci też potrzebują rodzica. A studia, a pierwsza praca, ciąże dzieci czy tam partnerek dzieci, pomóc w wychowywaniu wnuków... Podrośnie to wyraz wielowymiarowy.

Ja to wiem, i na szczęście teraz już mogę się z tego śmiać, ale te 4-6 lat temu wcale nie było mi do śmiechu. Przecież wiadomo, że to puste słowa, które padają by móc romans ciągnąć dalej.

2,431 Ostatnio edytowany przez Kasia 1973 (2020-02-22 14:00:01)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Paslawek, co to znaczy że łatwo wyhaczyc nie dopieszczoną mężatkę? No nie powiem żeby było że mną łatwo, ale rozumiem że chodzi ci o to że facet to widzi że ,,ma braki"

Netania, wiem że będzie smród, może nie do kosmosu ale pół województwa miało by o czym gadać, stąd nasza ,, ostrożność", wiem że piszę to enty raz ale moje założenie było takie,raz i koniec, myślałam że jego też, niestety nie wyszło, szczerze to na początku  myślałam a co on tam w tym wieku potrafi, nie traktowałam serio jego zaczepek, trochę mnie zaskoczył i nawet nie wiem kiedy minął rok

2,432 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-22 14:36:25)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

"Braki "na pierwszy rzut oka są nie zbyt istotne  natomiast od razu widać chęć,ciekawość,gotowość.
Doświadczenia w kontaktach z kobietami są pomocne to nie tylko erotyczne .Łatwo to przyjdzie jak ma się doświadczenie i jest się uważnym ale nie pod przymusem i nie w totalnej rozpaczliwej desperacji bo to budzi niepokój na ogół u ludzi obu płci.
Oczywiście wymaga to zainicjowania bezpośredniego kontaktu zagadania na przykład ze swobodą dając kobiecie poczucie jakiegoś komfortu .
Wiele dzieje się też podświadomie jakby odruchowo bodźce i impulsy  w domenie intuicji,wyczulonego instynktu ale też świadomie podejmuje się konkretne działania i decyzje trzeba sprawdzić czy przeczucia i wrażenia te pierwsze mają potwierdzenie i nie są projekcją
to przychodzi z doświadczeniem jak się o tym pisze czy czyta to brzmi to wszystko drętwo jak z poradników a w życiu i okolicznościach sytuacjach to wygląda inaczej .
Wyhaczyć to dostrzec ,zagadać potem potwierdzić,sprawdzić i kontynuować podtrzymać kontakt.
Wyhaczyć to nie nie tylko zaliczyć.
Bywa że kobiety długo bronią się przed okazaniem tego na zewnątrz jak Ty ale nie da się tak idealnie tego ukryć jest też tak że faceci wcale się tak nie ekscytują tym a jak kobieta sama inicjuje to podejmują kontakt i korzystają potem z tego bo była okazja.

2,433

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:

"Baki "na pierwszy rzut oka są nie zbyt istotne na natomiast od razu widać chęć,ciekawość,gotowość.
Doświadczenia w kontaktach z kobietami są pomocne to nie tylko erotyczne .Łatwo to przyjdzie jak ma się doświadczenie i jest się uważnym ale nie pod przymusem i nie w totalnej rozpaczliwej desperacji bo to budzi niepokój na ogół u ludzi obu płci.
Oczywiście wymaga to zainicjowania bezpośredniego kontaktu zagadania na przykład ze swobodą dając kobiecie poczucie jakiegoś komfortu .
Wiele dzieje się też podświadomie jakby odruchowo bodźce i impulsy  w domenie intuicji,wyczulonego instynktu ale też świadomie podejmuje się konkretne działania i decyzje trzeba sprawdzić czy przeczucia i wrażenia te pierwsze mają potwierdzenie i nie są projekcją
to przychodzi z doświadczeniem jak się o tym pisze czy czyta to brzmi to wszystko drętwo jak z poradników a w życiu i okolicznościach sytuacjach to wygląda inaczej .
Wyhaczyć to dostrzec ,zagadać potem potwierdzić,sprawdzić i kontynuować podtrzymać kontakt.
Wyhaczyć to nie nie tylko zaliczyć.
Bywa że kobiety długo bronią się przed okazaniem tego na zewnątrz jak Ty ale nie da się tak idealnie tego ukryć jest też tak że faceci wcale się tak nie ekscytują tym a jak kobieta sama inicjuje to podejmują kontakt i korzystają potem z tego bo była okazja.

Dokładnie. Pomiędzy wyhaczyć a zaliczyć może sporo czasu upłynąć, ale doświadczony facet potrafi odebrać sygnały i odpowiednio poprowadzić znajomość by dopiąć swego. Najpierw jest kontakt wzrokowy, rozmowa… jakieś mniej lub bardziej czytelne podteksty czy gesty. Jedni robią to bardziej dyskretnie inni są bardziej śmiali. W tym rzecz, że tacy doświadczeni faceci w kontaktach z kobietami potrafią wyczuć z jaką osobą mają do czynienia i odpowiednio dostosować swoje podchody.
Była tu historia kobiety, która poznała swojego kochanka na jakiejś delegacji czy wyjeździe integracyjnym - od razu wpadł jej w oko, rozmowa fajnie układała... potem pisali do siebie całą noc. To już wystarczyło by facet odebrał to jako zielone światło i następnego dnia niby przypadkiem podczas spaceru namiętnie ją pocałował... i poszło... Nie każdy tak szybko i śmiało działa, ale myślę, że nie ma problemu w jedną i druga stronę by wyczuć to "zielone światło".

2,434

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:

"Braki "na pierwszy rzut oka są nie zbyt istotne  natomiast od razu widać chęć,ciekawość,gotowość.
Doświadczenia w kontaktach z kobietami są pomocne to nie tylko erotyczne .Łatwo to przyjdzie jak ma się doświadczenie i jest się uważnym ale nie pod przymusem i nie w totalnej rozpaczliwej desperacji bo to budzi niepokój na ogół u ludzi obu płci.
Oczywiście wymaga to zainicjowania bezpośredniego kontaktu zagadania na przykład ze swobodą dając kobiecie poczucie jakiegoś komfortu .
Wiele dzieje się też podświadomie jakby odruchowo bodźce i impulsy  w domenie intuicji,wyczulonego instynktu ale też świadomie podejmuje się konkretne działania i decyzje trzeba sprawdzić czy przeczucia i wrażenia te pierwsze mają potwierdzenie i nie są projekcją
to przychodzi z doświadczeniem jak się o tym pisze czy czyta to brzmi to wszystko drętwo jak z poradników a w życiu i okolicznościach sytuacjach to wygląda inaczej .
Wyhaczyć to dostrzec ,zagadać potem potwierdzić,sprawdzić i kontynuować podtrzymać kontakt.
Wyhaczyć to nie nie tylko zaliczyć.
Bywa że kobiety długo bronią się przed okazaniem tego na zewnątrz jak Ty ale nie da się tak idealnie tego ukryć jest też tak że faceci wcale się tak nie ekscytują tym a jak kobieta sama inicjuje to podejmują kontakt i korzystają potem z tego bo była okazja.


Nie no u mnie to nie miał problemu zainicjować kontaktu, bo znamy się ho ho, poza tym nie sprawia wrażenia że robi to pierwszy raz,no nie dziwi mnie to, swoje lata ma,w sumie fajnie to opisałeś, tak po męsku

2,435

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
paslawek napisał/a:

"Baki "na pierwszy rzut oka są nie zbyt istotne na natomiast od razu widać chęć,ciekawość,gotowość.
Doświadczenia w kontaktach z kobietami są pomocne to nie tylko erotyczne .Łatwo to przyjdzie jak ma się doświadczenie i jest się uważnym ale nie pod przymusem i nie w totalnej rozpaczliwej desperacji bo to budzi niepokój na ogół u ludzi obu płci.
Oczywiście wymaga to zainicjowania bezpośredniego kontaktu zagadania na przykład ze swobodą dając kobiecie poczucie jakiegoś komfortu .
Wiele dzieje się też podświadomie jakby odruchowo bodźce i impulsy  w domenie intuicji,wyczulonego instynktu ale też świadomie podejmuje się konkretne działania i decyzje trzeba sprawdzić czy przeczucia i wrażenia te pierwsze mają potwierdzenie i nie są projekcją
to przychodzi z doświadczeniem jak się o tym pisze czy czyta to brzmi to wszystko drętwo jak z poradników a w życiu i okolicznościach sytuacjach to wygląda inaczej .
Wyhaczyć to dostrzec ,zagadać potem potwierdzić,sprawdzić i kontynuować podtrzymać kontakt.
Wyhaczyć to nie nie tylko zaliczyć.
Bywa że kobiety długo bronią się przed okazaniem tego na zewnątrz jak Ty ale nie da się tak idealnie tego ukryć jest też tak że faceci wcale się tak nie ekscytują tym a jak kobieta sama inicjuje to podejmują kontakt i korzystają potem z tego bo była okazja.

Dokładnie. Pomiędzy wyhaczyć a zaliczyć może sporo czasu upłynąć, ale doświadczony facet potrafi odebrać sygnały i odpowiednio poprowadzić znajomość by dopiąć swego. Najpierw jest kontakt wzrokowy, rozmowa… jakieś mniej lub bardziej czytelne podteksty czy gesty. Jedni robią to bardziej dyskretnie inni są bardziej śmiali. W tym rzecz, że tacy doświadczeni faceci w kontaktach z kobietami potrafią wyczuć z jaką osobą mają do czynienia i odpowiednio dostosować swoje podchody.
Była tu historia kobiety, która poznała swojego kochanka na jakiejś delegacji czy wyjeździe integracyjnym - od razu wpadł jej w oko, rozmowa fajnie układała... potem pisali do siebie całą noc. To już wystarczyło by facet odebrał to jako zielone światło i następnego dnia niby przypadkiem podczas spaceru namiętnie ją pocałował... i poszło... Nie każdy tak szybko i śmiało działa, ale myślę, że nie ma problemu w jedną i druga stronę by wyczuć to "zielone światło".


Kurde, jak pomyślę jak się głupio dałam zrobić w trąbę to mam ochotę sama sobie nakopać... toż no, kurna było tak. Najpierw gadki szmatki w pracy, potem coraz serdeczniejsze pożegnania. Pół roku mnie na kawę zapraszał, zanim się zaprosić dałam. Wiadomości, telefony, coraz bardziej szczere rozmowy. W zestawieniu z moim związkiem w którym nie działo się absolutnie NIC to było jak jakiś eden psia mać.
No nie wiem nawet jak samą siebie podsumować tongue

2,436

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Netania, ale jak miało by to inaczej wyglądać?No tak mniej więcej wyobrażamy sobie relacje damsko -meskie,tyle że to faceci nie są w tym szczerzy,oni od samego początku ustalają zasady gry, bawią się , trzeba było by każdego odprawić z kwitkiem, ale czasem trafi się uczciwy, tylko jak go wyczuć, jego intencje ,jak większość łże ? Dlatego często popadamy w chore układy

2,437

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Netania, ale jak miało by to inaczej wyglądać?No tak mniej więcej wyobrażamy sobie relacje damsko -meskie,tyle że to faceci nie są w tym szczerzy,oni od samego początku ustalają zasady gry, bawią się , trzeba było by każdego odprawić z kwitkiem, ale czasem trafi się uczciwy, tylko jak go wyczuć, jego intencje ,jak większość łże ? Dlatego często popadamy w chore układy

Tylko jak wierzyć "zdrajcy"?
Również wolni faceci mogą kłamać, ale jednak zajęty facet … to zajęty facet. Jak potrafi prowadzić miesiącami podwójne życie, to czego można się po kimś takim spodziewać?

2,438

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Roxann, dlatego zdrajcy się nie wierzy do końca, dlatego ja m.in weszłam na to forum, bo miałam pewne wątpliwości odnośnie męskiego podejścia do romansu, wiele mi to pomoglo, wiele zrozumiałam, ja na razie zostaje w tym układzie, nie chcę zrezygnować, ale światełko mi się zaświeciło

2,439 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-22 15:56:27)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Netania, ale jak miało by to inaczej wyglądać?No tak mniej więcej wyobrażamy sobie relacje damsko -meskie,tyle że to faceci nie są w tym szczerzy,oni od samego początku ustalają zasady gry, bawią się , trzeba było by każdego odprawić z kwitkiem, ale czasem trafi się uczciwy, tylko jak go wyczuć, jego intencje ,jak większość łże ? Dlatego często popadamy w chore układy

To jest analogiczne i działa w obie strony o sorry zawsze można Ci powiedzieć a kto Ci kazał się zabujać wiedziałaś na co się piszesz też korzystasz korzystałaś ze mnie nie wymagałem zaangażowania bo to tylko taka gra to wzajemne podkręcanie się słowami ,gestami dotykiem nie umiesz to poco wchodzisz nikt Ci nie kazał odlecieć sama mówiłaś że nie chcesz bo i tak dalej .Kochanki słyszą takie rzeczy na koniec jak Libra usłyszała "męża kochaj nie obcego faceta."Jak to mówią pić to trzeba umić.
Nie będę bronił facetów bo naprawdę bywają nieszczerzy w takich układach a jednocześnie są kryci bo jasno i wyraźnie zaznaczają na początku zasady i warunki ,zgoda i przystawanie drugiej strony na zasady i warunki jest dyskusyjna,pozostaje jednak znaczącym faktem,  bywa lekkomyślna,pod wpływem chwil,w emocjach,pozorna i niezbyt świadoma tego co ma się głęboko w sobie co zostało zagonione w ciemne kąty i tam gdzie zagłada się rzadko bo to miejsca budzące coś tam czego się nie chce widzieć ani czuć a jednocześnie rodzą się emocje z niby niewinnych zabaw rozmów przyjemności nie koniecznie związanych z seksem..
Wobec tego czy taka zgoda na układ na zasadach i warunkach w niby akceptacji a potem oczekiwania z tym związane też jest szczera,emocje mogą być prawdziwe ale jaka jest postawa.Witamy was = mamy was.
Swoją drogą to czasem kochanki dobrze że nie wiedzą ( a może nie dobrze ) co naprawdę myślą i niekiedy mówią  o nich kochankowie nie będę Cię jednak nastawiał na to bo to wcale nie jest jakieś masowe u facetów i nie raz to popisy kogucików pełne opowieści dziwnych treści..

2,440

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Netania, ale jak miało by to inaczej wyglądać?No tak mniej więcej wyobrażamy sobie relacje damsko -meskie,tyle że to faceci nie są w tym szczerzy,oni od samego początku ustalają zasady gry, bawią się , trzeba było by każdego odprawić z kwitkiem, ale czasem trafi się uczciwy, tylko jak go wyczuć, jego intencje ,jak większość łże ? Dlatego często popadamy w chore układy

Tylko jak wierzyć "zdrajcy"?
Również wolni faceci mogą kłamać, ale jednak zajęty facet … to zajęty facet. Jak potrafi prowadzić miesiącami podwójne życie, to czego można się po kimś takim spodziewać?

Niby tak. Są jednak przypadki, że ten ktoś jest w fazie decyzyjnej. Ten 'mój' w pewnym momencie odwalał sceny godne oskara. Z łzami ,westchnieniami i gadkami w stylu "być albo nie być".

2,441

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Netania, ale jak miało by to inaczej wyglądać?No tak mniej więcej wyobrażamy sobie relacje damsko -meskie,tyle że to faceci nie są w tym szczerzy,oni od samego początku ustalają zasady gry, bawią się , trzeba było by każdego odprawić z kwitkiem, ale czasem trafi się uczciwy, tylko jak go wyczuć, jego intencje ,jak większość łże ? Dlatego często popadamy w chore układy

Nie będę bronił facetów bo naprawdę bywają nieszczerzy w takich układach a jednocześnie są kryci bo jasno i wyraźnie zaznaczają na początku zasady i warunki ,zgoda i przystawanie drugiej strony na zasady i warunki jest dyskusyjna,pozostaje jednak znaczącym faktem,  bywa lekkomyślna,pod wpływem chwil,w emocjach,pozorna i niezbyt świadoma tego co ma się głęboko w sobie co zostało zagonione w ciemne kąty i tam gdzie zagłada się rzadko bo to miejsca budzące coś tam czego się nie chce widzieć ani czuć i tego co naturalne.
Wobec tego czy taka zgoda na układ na zasadach i warunkach w niby akceptacji a potem oczekiwania z tym związane też jest szczera,emocje mogą być prawdziwe ale jaka jest postawa.Witamy was = mamy was.
Swoją drogą to czasem kochanki dobrze że nie wiedzą ( a może nie dobrze ) co naprawdę myślą i niekiedy mówią  o nich kochankowie nie będę Cię jednak nastawiał na to bo to wcale nie jest jakieś masowe u facetów i nie raz to popisy kogucików pełne opowieści dziwnych treści..



Słuchaj, ale jak dorośli ludzie wchodzą w romans, to chyba wiedzą jak się może coś takiego skończyć, można się umawiać na cuda,a i tak jedna ze stron może nie dotrzymać słowa, świadomie lub nie, może nie chcieć się zakochać a się zakocha, mogą się ukrywać latami i nikt nic nie wie,a może sprawa się wydać i nagle się okazać że jedna ze stron się wycofuje bo nie planowała tak drastycznych zmian w swoim życiu.
Znajoma mojej cioci przez długie lata prowadziła podwójne życie z mężem i kochankiem, wszyscy chyba już o tym wiedzieli, gdy mąż zmarł , było dla niej oczywiste że kochanek będzie z nią oficjalnie, nie miał żony itp, bardzo się zdziwiła gdy ten zwinął się tuż po pogrzebie, bardzo szybko znalazł sobie inną,a wydawało się że przeszkodą jest mąż.
On nie był żadna przeszkodą, kochanek po prostu chciał być tylko kochankiem, nie partnerem w życiu

2,442 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-22 16:41:15)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Słusznie to się często zdarza nie wszyscy są jednakowo i w tym samym czasie zdolni do związku i miłości ( w innym wątku na forum  padło  świetne określenie miłość jako zdolność)  z tą dorosłością i dojrzałością u 40+ czy 60+ na przykład też różnie jest, a romans to nie jest na ogół związek to przeważnie układ, imitacja, podróba,namiastka na jakimś poziomie z emocjami ma wiele toksycznych cech ( może mieć) ,bywa taką "poważną" "nadymaną" dziecinadą zabawą w miłość,złożony bywa raczej w sferze myślenia ze złudzeń,fałszywych założeń,ukrywanych prawdziwych intencji, motywów do czasu ludzie widzą i słyszą selektywnie kanałowo bo tak jest wygodnie i to pasuje czego niby oczekują.Tylko te uczucia czuje się naprawdę one potrafią zwodzić też.
Równie dobrze kochanek Cioci mógł powiedzieć ,a kto by chciał taką co przez lata zdradzała męża i była niewierna totalnie,oszukiwała go bez szacunku i skrupułów ,kłamała jak z nut a teraz jak umarł szuka jelenia i nagle taka święta i kochająca może nie chce być sama i kto ją tam wie czy mnie też nie walnie po rogach kto by takiej ufał i wierzył a że gadała różne rzeczy się gada..
Po za tym kochanek - kochanka jest od święta a nie na co dzień .

2,443

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Innymi słowy - niczego nie można być ani w życiu ani w relacjach międzyludzkich pewnym. Już same zwykłe kontakty z ludźmi obarczone są ryzykiem bycia zrobionym w trąbę. A co dopiero relacja taka jak romans. Czyli relacja, no cóż - nie wiem ja to w słowa ubrać - kłamliwa? Słowa są dla podtrzymania tel iluzji przynajmniej jednej ze stron. Zwykle kobiecej, bo my jednak się angażujemy szybciej i częściej. Plecie się więc te farmazony by delikwentka nie ostygła i grała dalej w tą chorą grę.
Nie wyobrażam sobie jednak takiego podwójnego życia. Tzn w domu mąż a na boku kochanek. Nie rozumiem. Kocham to nie oszukuję.
Strasznie taki układ męczy psychicznie. Przynajmniej ja to tak czuję. Odnoszę też wrażenie że już nigdy (po przeżyciu czegoś takiego) życie nie będzie takie samo...

2,444

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Bardzo dobrze że nie będzie takie samo  ja na te swoje akcje, romanse związki itp to patrze jak na choroby dziecinne wiesz jesteś mamą świnka, odra,szkarlatyna ospa  nabiera się odporności (trzeźwości stopniowo) a że u Ciebie było nieco inaczej, zdarza się może półpasiec przechodziłaś z powikłaniami i komplikacjami jedni mają tak i inni inaczej  ,nie ma sensu się porównywać i różnicować dołować tym kto ma lepiej a kto gorzej .Nie wiadomo co będzie dalej na ospę (żonatych)może już nie zachorujesz
Czasem na początku  taka trzeźwość mojej żony mnie dziwiła, ona wcześniej niż ja pozbyła się złudzeń i tego całego "pseudo romantycznego" shitu ( no może nie na 100%), który przekształca i zniekształca  to co naturalne w nas w jakiś twór  mieszankę .

2,445

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Paslawek, bardzo trafne to porównanie do choroby z powikłaniami. Ja właśnie tamten romans w takich kategoriach teraz odbieram. Możliwe, że nie ustrzegę się jakichś przeziębień, ale z mokrą głową na mróz już nie wyjdę wink
Nawet może się wydawać, że jestem dziwolągiem, bo nawet jak nic nie wskazuje, że ktoś "zaraża", to zanim zdejmę maskę ochronną chcę mieć jakąkolwiek pewność, że nie ma realnego ryzyka.
Innymi słowy - żonatych traktuje jak trędowatych i nie wierzę (już) nikomu na słowo.

2,446

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:

Bardzo dobrze że nie będzie takie samo  ja na te swoje akcje, romanse związki itp to patrze jak na choroby dziecinne wiesz jesteś mamą świnka, odra,szkarlatyna ospa  nabiera się odporności (trzeźwości stopniowo) a że u Ciebie było nieco inaczej, zdarza się może półpasiec przechodziłaś z powikłaniami i komplikacjami jedni mają tak i inni inaczej  ,nie ma sensu się porównywać i różnicować dołować tym kto ma lepiej a kto gorzej .Nie wiadomo co będzie dalej na ospę (żonatych)może już nie zachorujesz
Czasem na początku  taka trzeźwość mojej żony mnie dziwiła, ona wcześniej niż ja pozbyła się złudzeń i tego całego "pseudo romantycznego" shitu ( no może nie na 100%), który przekształca i zniekształca  to co naturalne w nas w jakiś twór  mieszankę .

To akurat jasne. Prędzej oko sobie wydłubię niż popełnię kiedykolwiek podobny błąd.
Chodzi o to, że po tym wszystkim chyba już zawsze będę każdego trzymała na odległość kija. Długiego kija.
Na razie jestem 94 godziny bez jakiegokolwiek kontaktu i zastanawiam się czasem czy już mi nie odbija, czy już się pakować do tych Tworek, czy jeszcze zaczekać. Nie wiem czemu. Czy to rodzaj jakiegoś uzależnienia, z którego wychodzę? Oby to była jakaś oznaka zdrowienia, bo jak nie to biały fartuszek z długimi rękawami mnie czeka tongue

2,447 Ostatnio edytowany przez Hrefi (2020-02-22 23:52:26)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

Poważnie rozważam wniosek do Watykanu. Ktoś powinien się tym zająć i jeszcze za życia beatyfikować co najmniej tych cierpiących mężów, co to są przez małżonki gnębieni, odpychani, opieprzani dzień i noc, śpią niemal na wycieraczce przed domem i niedojadają,  ale oni to znoszą... DLA DZIECI... w żadnym wypadku z wygody, czy tam finansów jakichś.


Cwane jesteście bo w 96% rozwodów, dziecko zostaje przy matce. Jakby proporcja była po 50% i kobiety dostawały 2 weekendy w miesiącu na widzenie z dzieckiem to byście inaczej śpiewały.

Taki wybór - kochanek albo dziecko. Dobre by to było. Wówczas chętnie bym zobaczył ile jest warta miłość kobiety do mężczyzny. Chętnie bym również posłuchał że przecież dobrą matką można być i 2 weekendy w miesiącu.

@Netania, te 94 godziny to chodzi o ex kochanka?

2,448

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Netania napisał/a:

Poważnie rozważam wniosek do Watykanu. Ktoś powinien się tym zająć i jeszcze za życia beatyfikować co najmniej tych cierpiących mężów, co to są przez małżonki gnębieni, odpychani, opieprzani dzień i noc, śpią niemal na wycieraczce przed domem i niedojadają,  ale oni to znoszą... DLA DZIECI... w żadnym wypadku z wygody, czy tam finansów jakichś.


Cwane jesteście bo w 96% rozwodów, dziecko zostaje przy matce. Jakby proporcja była po 50% i kobiety dostawały 2 weekendy w miesiącu na widzenie z dzieckiem to byście inaczej śpiewały.

Taki wybór - kochanek albo dziecko. Dobre by to było. Wówczas chętnie bym zobaczył ile jest warta miłość kobiety do mężczyzny. Chętnie bym również posłuchał że przecież dobrą matką można być i 2 weekendy w miesiącu.

@Netania, te 94 godziny to chodzi o ex kochanka?

.
Demonizujesz, Hrefi. W większości przypadków ex mają dostęp do dziecka otwarty, jeśli tylko są konkretni i nie rozwalają życia rodziny którą zostawili
A nawet powiem Ci, że często z tego nie korzystają.

2,449 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-02-23 00:34:19)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Powiem szczerze, że mnie w takich przypadkach, gdzie ciągnie się "dwie sroki za ogon", dobijałaby jedna rzecz- ta ciągła niepewność i strach związany z możliwością wyjścia romansu na jaw. Wiadomo, że konsekwencje  bywają dość rozmaite dla zdradzającego, jeśli chodzi powagę sytuacji, bo raz sprawa przycichnie, raz się rozdmucha. To całe podwójne życie, ta spina, że cos nie wyjdzie - nie wiem, może jestem zbyt wrażliwy, ale jak mogę to tylko staram sie unikać zbędnych nerwów. Jeszcze jak ktoś ma "drugą opcję" dość daleko, ale w tym samym mieście - dzisiaj to nie jest chyba znowu aż takie trudne, żeby prędzej czy później się wszystko wydało..No, ale tacy to też mają swoje sposoby.

2,450 Ostatnio edytowany przez Hrefi (2020-02-23 00:22:16)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Demonizujesz, Hrefi. W większości przypadków ex mają dostęp do dziecka otwarty, jeśli tylko są konkretni i nie rozwalają życia rodziny którą zostawili
A nawet powiem Ci, że często z tego nie korzystają.

Mieć dostęp otwarty a mieszkać z dzieckiem na codzien to jednak co innego. Naprawdę było by ciekawie jakby co drugie dziecko było przyznawane pod opiekę ojcu. Nie wiem czy lepiej ale interesujące skutki społeczne mogło by to mieć.

Ale ja się głównie czepiam tego jak Netania opisała tych "cierpiących" w małżeństwach mężów. W zasadzie tak samo można opisać zdradzające żony  - jakie to one nieszczęśliwe i cierpiące w małżeństwie dla dobra rodziny i dzieci a ten mąż taki zły i nieczuły.

Też można złożyć wniosek o beatyfikację.

@bagienni_k

Strach to tylko jedno (u mnie akurat strachu było mało a i po kilku miesiącach sam się przyznałem) z wielu paskudnych uczuć które rodzą się w głowie. Strasznie ryje psychikę romans a Kasia mówi że jest git.

2,451 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-02-23 01:28:11)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Nie do końca masz rację.
Psychikę ryje to, że nie jesteśmy w zgodzie z sobą.
Więc jeżeli zdradzasz żonę, a coś w Twoich przekonaniach mowi ci że nie zasłużyła, stawiasz się po złej stronie mocy i masz konflikt
Jak mąż faktycznie nie widzi w niej kobiety, to Kasia niekoniecznie musi taki konflikt mieć.
Może też wystąpić inny konflikt, swoich pragnień a niemożności ich realizacji w romansie.
I niepogodzenie się z tym.
Jeśli ani jedno ani drugie nie ma miejsca, żadne rycie psychiki nie nastąpi.

2,452

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

A propos tego że się wyda, że rycie psychiki itp, wczoraj trochę spędziłam czasu na tym forum, trochę przeczytałam , myślę sobie, może faktycznie za bardzo skupiam się na romansie,a powinnam na mężu, na małżeństwie.
Wymyśliłam kolacyjke, drinki, nawet ciasto upiekłam,sama doprowadziłam się do ładu, żeby nie było, to że w międzyczasie pranie, sprzątanie nie wspomnę, nie o to chodzi, mężuś przez cały czas zajęty był oglądaniem filmów na tablecie, ale myślę, nie tykam,ok odpoczywa ,no w sumie ja też cały tydzień pracuję ale może jemu się należy,ok , zęby scislam żeby atmosfere odpowiednią zrobić, walczę ,w skrócie  mówię do niego , może drinki jakieś zrobisz? Wstał, zrobił, wypił, przegryzł, wykąpał się i poszedł spać.
Ale nie dałam za wygraną, myślę walcz do końca, położyłam się obok niego i przymilam,a on do mnie,kobieto, czy ty myślisz że ja po całym tygodniu mam siłę na amory??
Tadam,tyle na dzisiaj romantyzmu i czułości, kilka godzin przymilania i podnoszenia napięcia poszło w pi,.....
Tak więc siadłam w końcu ja  , rozzalona, zła,samotna, siedzę tak do tej pory ,i tak sobie myślę, czy ja w poniedziałek mam mieć jakieś obiekcje żeby spotkać się z kochankiem????Nadmienie, że takie coś jak dzisiaj  zdarza się za każdym razem gdy coś inicjuje, różnie się kończy, zazwyczaj słyszę że jestem niewyrzyta, czepiam się i powoduję konflikty, więc już rzadko ,,wpadam"na takie pomysły, ale wczoraj coś mnie pokusiło, niepotrzebnie , oczy zapuchnięte,glowa boli, niedziela stracona,a Wy mówicie olej kochanka bo cię wykorzystuje, pewnie macie rację, tylko gdzie ja mam znaleźć pocieszenie???!

2,453 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-23 05:13:01)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

A propos tego że się wyda, że rycie psychiki itp, wczoraj trochę spędziłam czasu na tym forum, trochę przeczytałam , myślę sobie, może faktycznie za bardzo skupiam się na romansie,a powinnam na mężu, na małżeństwie.
Wymyśliłam kolacyjke, drinki, nawet ciasto upiekłam,sama doprowadziłam się do ładu, żeby nie było, to że w międzyczasie pranie, sprzątanie nie wspomnę, nie o to chodzi, mężuś przez cały czas zajęty był oglądaniem filmów na tablecie, ale myślę, nie tykam,ok odpoczywa ,no w sumie ja też cały tydzień pracuję ale może jemu się należy,ok , zęby scislam żeby atmosfere odpowiednią zrobić, walczę ,w skrócie  mówię do niego , może drinki jakieś zrobisz? Wstał, zrobił, wypił, przegryzł, wykąpał się i poszedł spać.
Ale nie dałam za wygraną, myślę walcz do końca, położyłam się obok niego i przymilam,a on do mnie,kobieto, czy ty myślisz że ja po całym tygodniu mam siłę na amory??
Tadam,tyle na dzisiaj romantyzmu i czułości, kilka godzin przymilania i podnoszenia napięcia poszło w pi,.....
Tak więc siadłam w końcu ja  , rozzalona, zła,samotna, siedzę tak do tej pory ,i tak sobie myślę, czy ja w poniedziałek mam mieć jakieś obiekcje żeby spotkać się z kochankiem????Nadmienie, że takie coś jak dzisiaj  zdarza się za każdym razem gdy coś inicjuje, różnie się kończy, zazwyczaj słyszę że jestem niewyrzyta, czepiam się i powoduję konflikty, więc już rzadko ,,wpadam"na takie pomysły, ale wczoraj coś mnie pokusiło, niepotrzebnie , oczy zapuchnięte,glowa boli, niedziela stracona,a Wy mówicie olej kochanka bo cię wykorzystuje, pewnie macie rację, tylko gdzie ja mam znaleźć pocieszenie???!

Kaska jesteś niesamowita naprawdę. smile
Wielka nowość Cię spotkała ze strony męża co? Oświeciło kobietę nagły zryw.
Teraz to coś chyba za późno na naprawę i ratowanie małżeństwa bo  kochanka masz w głowie a nie męża,nie zrezygnujesz przecież z tego i zrobisz sporo żeby tak było .
To wygląda na po pierwsze działanie które z góry było skazane na niepowodzenie i klęskę po to żeby znowu się użalać nad losem swym nieszczęsnym i tym że ma się takiego męża to prowadzić ma do wniosku że nie masz wyjścia i kochanek jest potrzebny,niezbędny do odbicia sobie kolejnego przewidywalnego zawodu na mężu to takie niezbyt świadomie ale paradoksalnie ,celowe działanie ,żeby sobie coś udowodnić,że się nie da po prostu i skonsumować wreszcie po trudach przesuniętą, odłożoną gratyfikacje w postaci spotkania z kochankiem w pozorach walki o związek.Taka mała prowokacja dla siebie i próba kontroli złapania "równowagi" .
Bez niechęci do męża nie ma zabawy i przyjemności w ramionach kochanka to tak w skrócie prosta zależność .
Można to też spokojnie zinterpretować że usypiasz w ten sposób czujność męża,który ma i tak wszystko w nosie jeżeli jest tak jak piszesz.Wszystko możliwe takie nieczułe "Cabany" zdarzają się w przyrodzie nawet na forum kobity i faceci mają takich partnerów i to bez zbytniego wyostrzania ,wzmacniania,ich wad bo wiele takich sytuacji ma miejsce długo przed romansem nawet autorom do głowy nie przychodzi o nim myśleć szukają rozwiązania niestety często już  bezsilnie i bezradnie bez skutku.

Takie romanse "zdrowe",bez konfliktów wewnętrznych,"dojrzałe" w zgodzie z sumieniem i samym sobą, bez rycia psychiki to mnie się wydaje takie marzenie ściętej głowy,taki "ideał", ja  nie znam nikogo takiego osobiście znam same połamańce, może i są takie jednorożce co sobie i nikomu innemu nie robią krzywdy nie ranią - nie wiem.
Raczej to teoretyczne i literacko filmowe ten niedościgniony romantyczny wzorzec związku e związku albo dwóch "autonomicznych" związków,który nikomu nie robi nic złego oczywiście na dalszy dystans.Słyszeć to słyszałem o czymś takim poczytać i pomyśleć ruszyć wyobraźnią jako tao potrafię także nie wykluczam tego.
Przeważnie ludzie się rozstają i zakładają nowy związek niezależność i samodzielność jest fajna w życiu, niektóre zastarzałe przywiązania to lęki na dnie po prostu.
Kaśka Ty to olej męża z kochankiem to nie wiem też robisz co on po równo.Kochasz chyba męża z przed no nie wiem 10 - 15 lat a on nie wiadomo co jeszcze czuje facet koło 40 to nie trup ,siedzi bo siedzi uparł się i koniec ma widocznie jakieś zalety że Ty z nim se tak siedzisz no teraz się przydaje bo masz dzięki temu radochę gdzie indziej.
Nie wiem też jak zrobić żebyś od męża mogła odciąć się żyjąc z nim pod jednym dachem taki nieformalny rozwód albo pogrzeb nie znam sposobów na takie manewry można pewnie powierzchownie i tymczasowo doraźnie łatać intelektem takie dziury ale to chyba ściema marne narzędzie i słabo będzie z czasem działać.

2,454

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Paslawek,z tych nerwów to spać nie mogłam,a że ciemno i cicho to rozmyślań trochę.
Ja to tego swojego męża to już dawno powinnam kopnąć w cztery litery, ale tłumaczyłam to sobie w ten sposób, że tak się nie robi, że skoro on niedomaga to powinnam mu pomóc, wspierać go a nie wyrzucić jak zepsutą zabawkę,on to wykorzystał i kilkanaście lat szlag trafił, to tak w ogromnym skrócie.
Teraz dotarło do mnie że mąż ma mnie już od dawna gdzieś, jestem jego pomocą domową,a kochanek traktuje mnie jak zabawkę, rozrywkę, czyli de facto jestem sama, powinnam z mężem się rozwieść, kochanka pogonić i zacząć od nowa,sama, ale nie mam siły,

2,455 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-23 09:21:49)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Hrefi, jestem heteroseksualna więc uderzają do mnie faceci i to ich bzdurzenia wysłuchuję. Serio uważam, ze jakby to miało ręce i nogi tj facetowi jest źle, próbuje naprawiać, nie poprawia się - wobec tego odchodzi od żony to wtedy łatwiej byłoby się z tą żoną dogadać.
(Kiedy facet odchodzi do innej, żona dostaje do głowy. Dzieją się różne syfy. A wszystkiemu winna kradnąca męża kochanka. Nie no sory ja usłyszałam że kradnę mężów. Liczba mnoga.
Tej reszty mężów muszę poszukać gdzieś w piwnicy. Może ich tam rzuciłam i zapomniałam o nich?)
Zamiast tego szukają rozwiązań pośrednich typu kochanka. To tak jakbyś w zasyfionym rozwalonym pokoju usiłował nakleić piękną tapetę na ściany. Bez sensu.
Pod słowami " bo dzieci" rzucanymi ze strony czy to facetów czy to kobiet, kryją się: strach przed samotnością, opinią otoczenia, utratą pieniędzy, koniecznością wyprowadzki. No strach przed nieznanym.

Bądź zwykłe sqr.ysyństwo - patrz: 'mój', który mimo znacznej poprawy relacji z żoną, o której sam mnie informuje radośnie, proponuje dalsze spotkania.

Kasia Ty sama sobie odpowiadasz na swoje rozterki. Mąż Cię nie kocha, kochanek Cię nie kocha.
To chociaż Ty siebie kochaj. Kopnij obu, przebolej i otwórz się na kogoś kto  Ciebie pokocha. Nie jesteś i nie będziesz nigdy szczęśliwa w takiej sytuacji jak ta.

A jak romans się wysypie. A KAŻDY się w końcu wysypie, będziesz ponosiła dodatkowe konsekwencje.
Jak ja. Mało Ci syfu?

Kasiu moje małżeństwo wyglądało tak samo. Ilekroc próbowałam się przytulać, inicjować cokolwiek, słyszałam że jest zmęczony i mam sìę odsunąć bo mu gorąco. Generalnie ZAWSZE napotykałam mur.

2,456

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

Hrefi, jestem heteroseksualna więc uderzają do mnie faceci i to ich bzdurzenia wysłuchuję. Serio uważam, ze jakby to miało ręce i nogi tj facetowi jest źle, próbuje naprawiać, nie poprawia się - wobec tego odchodzi od żony to wtedy łatwiej byłoby się z tą żoną dogadać.
(Kiedy facet odchodzi do innej, żona dostaje do głowy. Dzieją się różne syfy. A wszystkiemu winna kradnąca męża kochanka. Nie no sory ja usłyszałam że kradnę mężów. Liczba mnoga.
Tej reszty mężów muszę poszukać gdzieś w piwnicy. Może ich tam rzuciłam i zapomniałam o nich?)
Zamiast tego szukają rozwiązań pośrednich typu kochanka. To tak jakbyś w zasyfionym rozwalonym pokoju usiłował nakleić piękną tapetę na ściany. Bez sensu.
Pod słowami " bo dzieci" rzucanymi ze strony czy to facetów czy to kobiet, kryją się: strach przed samotnością, opinią otoczenia, utratą pieniędzy, koniecznością wyprowadzki. No strach przed nieznanym.

Bądź zwykłe sqr.ysyństwo - patrz: 'mój', który mimo znacznej poprawy relacji z żoną, o której sam mnie informuje radośnie, proponuje dalsze spotkania.

Kasia Ty sama sobie odpowiadasz na swoje rozterki. Mąż Cię nie kocha, kochanek Cię nie kocha.
To chociaż Ty siebie kochaj. Kopnij obu, przebolej i otwórz się na kogoś kto  Ciebie pokocha. Nie jesteś i nie będziesz nigdy szczęśliwa w takiej sytuacji jak ta.

A jak romans się wysypie. A KAŻDY się w końcu wysypie, będziesz ponosiła dodatkowe konsekwencje.
Jak ja. Mało Ci syfu?

Kasiu moje małżeństwo wyglądało tak samo. Ilekroc próbowałam się przytulać, inicjować cokolwiek, słyszałam że jest zmęczony i mam sìę odsunąć bo mu gorąco. Generalnie ZAWSZE napotykałam mur.



Tylko że ja to obudziłam się chyba z ręką w nocniku, bo gdybym chciała ,,zrobić"porządek z mężem, zajmie to tyle czasu i energii że na końcu zostanę ja, sfrustrowana baba z 50 na karku,obecna sytuacja też do du,,, jakby sprawa się rypła to mąż ma taki argument, że ostatnie kilkanaście lat jego olewania mnie nie miało by znaczenia.

Widocznie muszę wrócić do punktu wyjścia, czyli żona Polka udająca szczęśliwą, przed dziećmi, rodziną,znajomymi,zdala od innych facetów,bo reputacja i takie tam, wniosek: nie warto było czekać że mężowi się odmieni, bo olał to dawno, kiedyś jeszcze były dzieci, które poszły w świat, pustka, którą nie wiadomo czym wypełnić.

2,457

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

A może po prostu robiłaś to co ja - liczyłaś że jak się postarasz, to "się zmieni", "będzie lepiej". I tak naście lat zleciało na tym czekaniu.
Mam w swoim otoczeniu panią, ktora wzięła rozwód w wieku 72 lat. A mogła to zrobić mając 50 i 22 lata być szczęśliwym w miarę związku.
Tyle lat Kasiu, lat Twojego życia w małżeństwie. Zmarnowanych bezpowrotnie. Teraz też marnujesz czas. Może Ci się wydaje, że jakoś radzisz sobie z tą sytuacją. A to wszystko pozorowane działania.

Wejdź sobie, Kasiu, na youtube. Jest tam kanał "Ocal siebie", prowadzony przez psychologa. Tu jest link:

https://youtu.be/djOhEjWCKbQ

Facet mądrze gada.

2,458 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-02-23 10:18:07)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
Netania napisał/a:

Hrefi, jestem heteroseksualna więc uderzają do mnie faceci i to ich bzdurzenia wysłuchuję. Serio uważam, ze jakby to miało ręce i nogi tj facetowi jest źle, próbuje naprawiać, nie poprawia się - wobec tego odchodzi od żony to wtedy łatwiej byłoby się z tą żoną dogadać.
(Kiedy facet odchodzi do innej, żona dostaje do głowy. Dzieją się różne syfy. A wszystkiemu winna kradnąca męża kochanka. Nie no sory ja usłyszałam że kradnę mężów. Liczba mnoga.
Tej reszty mężów muszę poszukać gdzieś w piwnicy. Może ich tam rzuciłam i zapomniałam o nich?)
Zamiast tego szukają rozwiązań pośrednich typu kochanka. To tak jakbyś w zasyfionym rozwalonym pokoju usiłował nakleić piękną tapetę na ściany. Bez sensu.
Pod słowami " bo dzieci" rzucanymi ze strony czy to facetów czy to kobiet, kryją się: strach przed samotnością, opinią otoczenia, utratą pieniędzy, koniecznością wyprowadzki. No strach przed nieznanym.

Bądź zwykłe sqr.ysyństwo - patrz: 'mój', który mimo znacznej poprawy relacji z żoną, o której sam mnie informuje radośnie, proponuje dalsze spotkania.

Kasia Ty sama sobie odpowiadasz na swoje rozterki. Mąż Cię nie kocha, kochanek Cię nie kocha.
To chociaż Ty siebie kochaj. Kopnij obu, przebolej i otwórz się na kogoś kto  Ciebie pokocha. Nie jesteś i nie będziesz nigdy szczęśliwa w takiej sytuacji jak ta.

A jak romans się wysypie. A KAŻDY się w końcu wysypie, będziesz ponosiła dodatkowe konsekwencje.
Jak ja. Mało Ci syfu?

Kasiu moje małżeństwo wyglądało tak samo. Ilekroc próbowałam się przytulać, inicjować cokolwiek, słyszałam że jest zmęczony i mam sìę odsunąć bo mu gorąco. Generalnie ZAWSZE napotykałam mur.



Tylko że ja to obudziłam się chyba z ręką w nocniku, bo gdybym chciała ,,zrobić"porządek z mężem, zajmie to tyle czasu i energii że na końcu zostanę ja, sfrustrowana baba z 50 na karku,obecna sytuacja też do du,,, jakby sprawa się rypła to mąż ma taki argument, że ostatnie kilkanaście lat jego olewania mnie nie miało by znaczenia.

Widocznie muszę wrócić do punktu wyjścia, czyli żona Polka udająca szczęśliwą, przed dziećmi, rodziną,znajomymi,zdala od innych facetów,bo reputacja i takie tam, wniosek: nie warto było czekać że mężowi się odmieni, bo olał to dawno, kiedyś jeszcze były dzieci, które poszły w świat, pustka, którą nie wiadomo czym wypełnić.

Jak on jest z Tobą dla korzyści typu gospodyni domowa, a Tobie to nie odpowiada, przestań dla niego te wszystkie rzeczy robić.
Nie masz siły odejść bo boisz się niepewności, rozumiem.
Pamiętaj, że jak się wyda, to ty będziesz tą złą na pół województwa, co uwiodła porządnego żonatego faceta.
Poszukaj wolnego mężczyzny, zacznij żyć, jakbyś miała współlokatora i była wolną kobietą.
Przez łata byłaś jeszcze matką, ale teraz dzieci poza domem, sytuacja prostsza.
Może masz siły więcej niż myślisz.

2,459

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Tylko że ja to obudziłam się chyba z ręką w nocniku, bo gdybym chciała ,,zrobić"porządek z mężem, zajmie to tyle czasu i energii że na końcu zostanę ja, sfrustrowana baba z 50 na karku,obecna sytuacja też do du,,, jakby sprawa się rypła to mąż ma taki argument, że ostatnie kilkanaście lat jego olewania mnie nie miało by znaczenia.

Widocznie muszę wrócić do punktu wyjścia, czyli żona Polka udająca szczęśliwą, przed dziećmi, rodziną,znajomymi,zdala od innych facetów,bo reputacja i takie tam, wniosek: nie warto było czekać że mężowi się odmieni, bo olał to dawno, kiedyś jeszcze były dzieci, które poszły w świat, pustka, którą nie wiadomo czym wypełnić.

Jest takie powiedzenie, że facet bierze sobie kochankę, żeby wytrwać w związku, a kobieta, żeby z niego wyjść, ale w Twoim przypadku, to wyglada na to, że romans stał się dla Ciebie sposobem na przetrwanie w byle jakim małżeństwie, bo daje Ci on chwile dobrego samopoczucia.
A skoro tak naprawdę problemem jest Twój związek i właściwie masz pewność, że nie da się nic zmienić, to po co Tobie związek z facetem, który jest dla Ciebie obciążeniem, bo każdego dnia wpycha Ciebie we frustrację? Nie lepiej byłoby Tobie bez tego faceta, dla którego jesteś przeźroczysta? Jeszcze jak były dzieci to mogło to mieć sens, co by dzieci miały rodziców razem, lecz teraz to się mija z celem. Pomyśl sobie, że żyjesz jak chcesz, robisz, co chcesz, nie udajesz każdego dnia szczęśliwej małżonki, ale też nikogo nie oszukujesz, rozwijasz to, co Ciebie interesuje. To zresztą można też zrobić bez rozstawania się z mężem, po prostu zaczynasz żyć obok niego nie licząc na niego, ale jak chcesz/potrzebujesz faceta obok siebie, to lepiej ułożyć sobie życie bez dodatkowych komplikacji, oszustw i ryzyka, żeby miało ono pełnię smaku. Bo żyje się raz i od Ciebie zależy, jak sobie sobie pościelesz i jak się wyśpisz.

2,460

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
MagdaLena1111 napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Tylko że ja to obudziłam się chyba z ręką w nocniku, bo gdybym chciała ,,zrobić"porządek z mężem, zajmie to tyle czasu i energii że na końcu zostanę ja, sfrustrowana baba z 50 na karku,obecna sytuacja też do du,,, jakby sprawa się rypła to mąż ma taki argument, że ostatnie kilkanaście lat jego olewania mnie nie miało by znaczenia.

Widocznie muszę wrócić do punktu wyjścia, czyli żona Polka udająca szczęśliwą, przed dziećmi, rodziną,znajomymi,zdala od innych facetów,bo reputacja i takie tam, wniosek: nie warto było czekać że mężowi się odmieni, bo olał to dawno, kiedyś jeszcze były dzieci, które poszły w świat, pustka, którą nie wiadomo czym wypełnić.

Jest takie powiedzenie, że facet bierze sobie kochankę, żeby wytrwać w związku, a kobieta, żeby z niego wyjść, ale w Twoim przypadku, to wyglada na to, że romans stał się dla Ciebie sposobem na przetrwanie w byle jakim małżeństwie, bo daje Ci on chwile dobrego samopoczucia.
A skoro tak naprawdę problemem jest Twój związek i właściwie masz pewność, że nie da się nic zmienić, to po co Tobie związek z facetem, który jest dla Ciebie obciążeniem, bo każdego dnia wpycha Ciebie we frustrację? Nie lepiej byłoby Tobie bez tego faceta, dla którego jesteś przeźroczysta? Jeszcze jak były dzieci to mogło to mieć sens, co by dzieci miały rodziców razem, lecz teraz to się mija z celem. Pomyśl sobie, że żyjesz jak chcesz, robisz, co chcesz, nie udajesz każdego dnia szczęśliwej małżonki, ale też nikogo nie oszukujesz, rozwijasz to, co Ciebie interesuje. To zresztą można też zrobić bez rozstawania się z mężem, po prostu zaczynasz żyć obok niego nie licząc na niego, ale jak chcesz/potrzebujesz faceta obok siebie, to lepiej ułożyć sobie życie bez dodatkowych komplikacji, oszustw i ryzyka, żeby miało ono pełnię smaku. Bo żyje się raz i od Ciebie zależy, jak sobie sobie pościelesz i jak się wyśpisz.


Ale te chwile są niewystarczające. I sądzę, że Kasia już dawno czuje ten niedosyt. Odczuwa bolesną różnicę miedzy tym jak ma w małżeństwie - bo to widzi na co dzień i porównuje to z tym jak by chciała mieć - a to pokazuje romans. To oddala jeszcze bardziej od tego małżeństwa. I boleśnie pokazuje jego beznadzieję.

Kasia, będziesz żałować. Jak nic nie zrobisz.Jesli masz możliwości finansowe, jeśli dałabyś radę sama się utrzymać, to naprawdę nie warto tkwić w takim związku gdzie czeka się z utęsknieniem na śmierć współmałżonka.

2,461

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:

A może po prostu robiłaś to co ja - liczyłaś że jak się postarasz, to "się zmieni", "będzie lepiej". I tak naście lat zleciało na tym czekaniu.
Mam w swoim otoczeniu panią, ktora wzięła rozwód w wieku 72 lat. A mogła to zrobić mając 50 i 22 lata być szczęśliwym w miarę związku.
Tyle lat Kasiu, lat Twojego życia w małżeństwie. Zmarnowanych bezpowrotnie. Teraz też marnujesz czas. Może Ci się wydaje, że jakoś radzisz sobie z tą sytuacją. A to wszystko pozorowane działania.

Wejdź sobie, Kasiu, na youtube. Jest tam kanał "Ocal siebie", prowadzony przez psychologa. Tu jest link:

https://youtu.be/djOhEjWCKbQ

Facet mądrze gada.


Tak, zrobiłam to co ty, czekałam i tym sposobem zmarnowałam swoje najlepsze lata,mam dzisiaj potwornego doła, jakoś tak do mnie to wszystko dotarło, jakbym widziała sama siebie z boku ,i pomyślała ,kobieto i co ty teraz zrobisz?
Dzisiaj nie podejmę żadnych decyzji, nie jestem w stanie,mam ochotę położyć się i spać,do jutra , chociaż wiem że jutro będzie ciężko relacje koleżanek co robiły w weekend wykończą mnie, zdołują całkiem, przecież ja nawet na spacer nie mam z kim pójść,dobra, spadam stąd bo w końcu niedziela, odpoczywajcie

2,462

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
MagdaLena1111 napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Tylko że ja to obudziłam się chyba z ręką w nocniku, bo gdybym chciała ,,zrobić"porządek z mężem, zajmie to tyle czasu i energii że na końcu zostanę ja, sfrustrowana baba z 50 na karku,obecna sytuacja też do du,,, jakby sprawa się rypła to mąż ma taki argument, że ostatnie kilkanaście lat jego olewania mnie nie miało by znaczenia.

Widocznie muszę wrócić do punktu wyjścia, czyli żona Polka udająca szczęśliwą, przed dziećmi, rodziną,znajomymi,zdala od innych facetów,bo reputacja i takie tam, wniosek: nie warto było czekać że mężowi się odmieni, bo olał to dawno, kiedyś jeszcze były dzieci, które poszły w świat, pustka, którą nie wiadomo czym wypełnić.

Jest takie powiedzenie, że facet bierze sobie kochankę, żeby wytrwać w związku, a kobieta, żeby z niego wyjść, ale w Twoim przypadku, to wyglada na to, że romans stał się dla Ciebie sposobem na przetrwanie w byle jakim małżeństwie, bo daje Ci on chwile dobrego samopoczucia.
A skoro tak naprawdę problemem jest Twój związek i właściwie masz pewność, że nie da się nic zmienić, to po co Tobie związek z facetem, który jest dla Ciebie obciążeniem, bo każdego dnia wpycha Ciebie we frustrację? Nie lepiej byłoby Tobie bez tego faceta, dla którego jesteś przeźroczysta? Jeszcze jak były dzieci to mogło to mieć sens, co by dzieci miały rodziców razem, lecz teraz to się mija z celem. Pomyśl sobie, że żyjesz jak chcesz, robisz, co chcesz, nie udajesz każdego dnia szczęśliwej małżonki, ale też nikogo nie oszukujesz, rozwijasz to, co Ciebie interesuje. To zresztą można też zrobić bez rozstawania się z mężem, po prostu zaczynasz żyć obok niego nie licząc na niego, ale jak chcesz/potrzebujesz faceta obok siebie, to lepiej ułożyć sobie życie bez dodatkowych komplikacji, oszustw i ryzyka, żeby miało ono pełnię smaku. Bo żyje się raz i od Ciebie zależy, jak sobie sobie pościelesz i jak się wyśpisz.



Mam wrażenie że my już dawno żyjemy obok siebie, to nie tylko seks, każda dziedzina życia ,gdy trzeba coś kupić do domu np.meble,kafelki, cokolwiek, decyzja o zakupie zawsze należy do mnie, że trzeba,a jakie trzeba, męża to nie interesuje, ale potrafi za to skomentować że jakość do kitu, kolor,cena itp
Teraz wiem że ten romans to ucieczka przed codziennością,z kochankiem jest przyjemnie i tyle, nie powiem, dużo rozmawiamy, jego podejście do życia jest zupełnie inne niż męża ale to tylko kochanek,

2,463

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Kasia 1973 napisał/a:

Tylko że ja to obudziłam się chyba z ręką w nocniku, bo gdybym chciała ,,zrobić"porządek z mężem, zajmie to tyle czasu i energii że na końcu zostanę ja, sfrustrowana baba z 50 na karku,obecna sytuacja też do du,,, jakby sprawa się rypła to mąż ma taki argument, że ostatnie kilkanaście lat jego olewania mnie nie miało by znaczenia.

Widocznie muszę wrócić do punktu wyjścia, czyli żona Polka udająca szczęśliwą, przed dziećmi, rodziną,znajomymi,zdala od innych facetów,bo reputacja i takie tam, wniosek: nie warto było czekać że mężowi się odmieni, bo olał to dawno, kiedyś jeszcze były dzieci, które poszły w świat, pustka, którą nie wiadomo czym wypełnić.

Jest takie powiedzenie, że facet bierze sobie kochankę, żeby wytrwać w związku, a kobieta, żeby z niego wyjść, ale w Twoim przypadku, to wyglada na to, że romans stał się dla Ciebie sposobem na przetrwanie w byle jakim małżeństwie, bo daje Ci on chwile dobrego samopoczucia.
A skoro tak naprawdę problemem jest Twój związek i właściwie masz pewność, że nie da się nic zmienić, to po co Tobie związek z facetem, który jest dla Ciebie obciążeniem, bo każdego dnia wpycha Ciebie we frustrację? Nie lepiej byłoby Tobie bez tego faceta, dla którego jesteś przeźroczysta? Jeszcze jak były dzieci to mogło to mieć sens, co by dzieci miały rodziców razem, lecz teraz to się mija z celem. Pomyśl sobie, że żyjesz jak chcesz, robisz, co chcesz, nie udajesz każdego dnia szczęśliwej małżonki, ale też nikogo nie oszukujesz, rozwijasz to, co Ciebie interesuje. To zresztą można też zrobić bez rozstawania się z mężem, po prostu zaczynasz żyć obok niego nie licząc na niego, ale jak chcesz/potrzebujesz faceta obok siebie, to lepiej ułożyć sobie życie bez dodatkowych komplikacji, oszustw i ryzyka, żeby miało ono pełnię smaku. Bo żyje się raz i od Ciebie zależy, jak sobie sobie pościelesz i jak się wyśpisz.



Mam wrażenie że my już dawno żyjemy obok siebie, to nie tylko seks, każda dziedzina życia ,gdy trzeba coś kupić do domu np.meble,kafelki, cokolwiek, decyzja o zakupie zawsze należy do mnie, że trzeba,a jakie trzeba, męża to nie interesuje, ale potrafi za to skomentować że jakość do kitu, kolor,cena itp
Teraz wiem że ten romans to ucieczka przed codziennością,z kochankiem jest przyjemnie i tyle, nie powiem, dużo rozmawiamy, jego podejście do życia jest zupełnie inne niż męża ale to tylko kochanek,

Ja pierniczę... jakbyś o moim ex pisała... np foch że firanki można by nowe zamówić. Zamowiłam - a ten opiórkał za wszystko. Wszystko w nich złe było. Maskara.

Kasia, nie pociągniesz tak długo...

2,464

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Netania, wiem, ciężko bardzo jest, problem ze wszystkim, gdzie na urlop pytam w ub.roku, mąż a wybierz co ci pasuje, wszędzie to samo,a potem na miejscu pokój nie ten, prysznic za mały, jedzenie do du,,,, plaża za daleko,od razu mam ochotę wracać.
Tak jest ze wszystkim, ręce opadają, momentami żyć się nie chce.
Dlatego ten kochanek, pocieszyciel raczej, wiecznie zadowolony,u niego nie ma problemu, dwa różne charaktery , nie wspomnę tym że siedzenie przed TV to dla niego kara, cały czas coś robi, załatwia, pomaga ludziom, czyli to nie kwestia wieku tylko charakteru

2,465 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-23 12:32:05)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Netania, wiem, ciężko bardzo jest, problem ze wszystkim, gdzie na urlop pytam w ub.roku, mąż a wybierz co ci pasuje, wszędzie to samo,a potem na miejscu pokój nie ten, prysznic za mały, jedzenie do du,,,, plaża za daleko,od razu mam ochotę wracać.
Tak jest ze wszystkim, ręce opadają, momentami żyć się nie chce.
Dlatego ten kochanek, pocieszyciel raczej, wiecznie zadowolony,u niego nie ma problemu, dwa różne charaktery , nie wspomnę tym że siedzenie przed TV to dla niego kara, cały czas coś robi, załatwia, pomaga ludziom, czyli to nie kwestia wieku tylko charakteru

Kasia mój ex w miejscu nie usiedział, ale przez te 12 lat małzeństwa mocno dał mi odczuć że cała jestem nie taka. Wieczne pretensje, tysiące uwag, opieprz, do tego brak jakiegokolwiek zainteresowania - co przełożyło się na niskie poczucie własnej wartości u mnie. Wystarczyło że po tym wszystkim na drodze stanął mi ktoś kto się na mój widok uśmiechał (tego też nie miałam w małzeństwie), był zainteresowany tym, co sądzę, dał mi do zrozumienia że mu się podobam i... obudziłam się po niemal 2 latach romansu z obitymi emocjami, zrytą psychiką. Z wcale nie wyższym poczuciem własnej wartości - bo ono zniknęło wraz z kochankiem. Jedyne czego nie żałuję w całej tej historii to rozwodu.

U nas też - wyjazd miałam zorganizować ja, ja miałam go opłacić ze swoich pieniędzy, a na miejscu wszystko wg męża było złe.


Mnie też się nie raz żyć nie chciało. Jechałam samochodem i poważnie rozważałam zjazd na pas przeciwległy. Gdybym miała jakakolwiek pewność, że po prostu umrę, a nie wyląduję na wózku inwalidzkim, to kto wie...

2,466

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Netania, wiem, ciężko bardzo jest, problem ze wszystkim, gdzie na urlop pytam w ub.roku, mąż a wybierz co ci pasuje, wszędzie to samo,a potem na miejscu pokój nie ten, prysznic za mały, jedzenie do du,,,, plaża za daleko,od razu mam ochotę wracać.
Tak jest ze wszystkim, ręce opadają, momentami żyć się nie chce.
Dlatego ten kochanek, pocieszyciel raczej, wiecznie zadowolony,u niego nie ma problemu, dwa różne charaktery , nie wspomnę tym że siedzenie przed TV to dla niego kara, cały czas coś robi, załatwia, pomaga ludziom, czyli to nie kwestia wieku tylko charakteru

No widzisz Kaśka po nitce do kłębka mniej więcej rozjaśnia się Twoja sytuacja i zaczyna być wiadome czego potrzebujesz,a czego nie
/możliwe że nie potrzebujesz ani pilotowca/kanapowca marudy,ani kochanka prawdopodobnie potrzebować możesz odnalezienia w sobie takiego prostego zdrowego,pierwotnego w...rwu który dodać Ci może energii do działania,nie rób z siebie babci,matki Polki bo niestety prawda jest taka że do końca życia to ze sobą będziesz,żale urazy,poczucie winy,niespełnienia same nie mijają jak się zakorzenią wydają się nawet pożyteczne, ale do tego żeby nic nie zrobić,a temat kochania siebie samej i szukania szczęścia po za sobą jest nie do ominięcia i nigdy nie jest za późno zdrowiej znaleźć szczęście w sobie potem to z górki bo możesz pokochać spokojnie i być czuć się kochaną w wolności a ta jest przepiękna i najpiękniejsza w Twoim zasięgu.
Opinie środowiska rodziny bywają mocno "przereklamowane"niestety wzmacnia się i tworzy samemu sobie z tego przeszkody,żeby dalej tkwić w tym co jest jakie jest bo niby znane.

2,467

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Netania, jakbym o sobie czytała,z tym że mój mąż nie był taki od początku,na początku umiał pochwalić,za wszystko, że zaradna,zorganizowana, myśmy na początku za bardzo kasy nie mieli bo czasy trudne były, pamiętam jednak że w kuchni stała tylko lodówka,a za meble robiły skrzynki,stary stół , wypoczynek po znajomych, ale nas to cieszyło,sam wiele rzeczy robił,a potem to wiecznie niezadowolenie, porównywanie do innych, co bym nie zrobiła to źle, to przestałam robić, gdy dzieci z nami mieszkały też się czepiał o wszystko,o oceny, wygląd, ale poszły na swoje, super sobie żyją,ja znalazłam tak mi się wydawało , spokój u kochanka, ale to chyba nie jest dobry pomysł, fakt, nie planowałam, to chyba błędne koło, ale wyobraź sobie że nawet kochanek mi momentami doradzał co robić w niektórych sytuacjach, bo mąż nie potrafił, przypomniała mi się taka sytuacja, jak starsza córka na 5 roku studiów wymyśliła że zostawi je bo chyba nie ten kierunek, fakt że nerwy sięgnely zenitu, mąż ją zmieszał totalnie, że tyle kasy, czasu, naszych wyrzeczeń itp,w sumie racja, pamiętam jak w pracy przez to byłam nerwowa, przyszedł kochanek,opowiadam mu to a on spokojnie,przedstaw to córce tak że zmarnowała swój czas i energię, swoje lata itp, a nie tylko wasz  nakład finansowy, podziałało , skończyła i w sumie dziękuję że ją namówiłam

Nie wiem, to wszystko takie skomplikowane, okropne jest to życie

2,468

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Netania, jakbym o sobie czytała,z tym że mój mąż nie był taki od początku,na początku umiał pochwalić,za wszystko, że zaradna,zorganizowana, myśmy na początku za bardzo kasy nie mieli bo czasy trudne były, pamiętam jednak że w kuchni stała tylko lodówka,a za meble robiły skrzynki,stary stół , wypoczynek po znajomych, ale nas to cieszyło,sam wiele rzeczy robił,a potem to wiecznie niezadowolenie, porównywanie do innych, co bym nie zrobiła to źle, to przestałam robić, gdy dzieci z nami mieszkały też się czepiał o wszystko,o oceny, wygląd, ale poszły na swoje, super sobie żyją,ja znalazłam tak mi się wydawało , spokój u kochanka, ale to chyba nie jest dobry pomysł, fakt, nie planowałam, to chyba błędne koło, ale wyobraź sobie że nawet kochanek mi momentami doradzał co robić w niektórych sytuacjach, bo mąż nie potrafił, przypomniała mi się taka sytuacja, jak starsza córka na 5 roku studiów wymyśliła że zostawi je bo chyba nie ten kierunek, fakt że nerwy sięgnely zenitu, mąż ją zmieszał totalnie, że tyle kasy, czasu, naszych wyrzeczeń itp,w sumie racja, pamiętam jak w pracy przez to byłam nerwowa, przyszedł kochanek,opowiadam mu to a on spokojnie,przedstaw to córce tak że zmarnowała swój czas i energię, swoje lata itp, a nie tylko wasz  nakład finansowy, podziałało , skończyła i w sumie dziękuję że ją namówiłam

Nie wiem, to wszystko takie skomplikowane, okropne jest to życie

A zatem oczekujesz od partnera nie tylko seksu. Ale też rozmowy, wsparcia, zrozumienia, ciepła. Kasia - chcesz być kochana. Mąż z tego co opisujesz Cię nie kocha. Stąd to rozdrażnienie. Wszystko go w Tobie wkurza, drażni. Ani z nim nie pogadasz ani nie masz szans na bliskość, seks. Nie wiem - może na początku małżeństwa faktycznie Cię kochał. Bywa. Nie zawsze związki trwają do końca życia. Papierek z USC niczego nie gwarantuje, nie ułatwia. Nie wiem jaka jesteś, ale ja np nie potrafiłabym zrobić tego co proponuje Ela - czyli życia obok męża i poszukania sobie kogoś wolnego na seks. Nie sądzę żeby takie życia dawało satysfakcję. Ból po spotkaniu z kochankiem i przymus wracania do domu. Fajne jest wspólne życie. Ta codzienność, zwykłe życie w połączeniu z bliskością. Jeśli o mnie chodzi - nie da się tego rozdzielić. To rozwiązanie połowiczne. Zwyczajnie złe. Nie dałoby mi żadnej satysfakcji.

To jest tylko pozornie skomplikowane. Tak naprawdę wiesz co trzeba zrobić. Nie masz wymówki - "bo dzieci".
Boisz się. To zrozumiałe. Ale jeśli zostaniesz - co Cię czeka? Kolejne zmarnowane, smutne lata.
Jak romans się wysypie - dodatkowe zawirowania i sfochowany mąż na dodatek. Kasia ja - gdybym mogła cofnąć czas, skończyłabym romans w marcu 2019, tak jak mi tu wszyscy radzili. Emocjonalnie nie dałam rady. Po trochu to przeciągałam aż przegięłam. A może kochanek specjalnie wszystko wysypał, żeby sobie poprawić sytuację w małżeństwie? Bo o to też go podejrzewałam. On ma lepiej, ja cierpię, ryczę, żona mnie wyzywa.
Nikt Cię Kasia nie obroni jak się sypnie. Nikt. A kochanek sprzeda Cię w pół sekundy tej żonie. Zwykle tak to wygląda.
Kończ z jednym i drugim. To na razie najlepsze wyjście w tej sytuacji moim zdaniem.

2,469 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-23 14:02:24)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Kasia 1973 napisał/a:

Netania, jakbym o sobie czytała,z tym że mój mąż nie był taki od początku,na początku umiał pochwalić,za wszystko, że zaradna,zorganizowana, myśmy na początku za bardzo kasy nie mieli bo czasy trudne były, pamiętam jednak że w kuchni stała tylko lodówka,a za meble robiły skrzynki,stary stół , wypoczynek po znajomych, ale nas to cieszyło,sam wiele rzeczy robił,a potem to wiecznie niezadowolenie, porównywanie do innych, co bym nie zrobiła to źle, to przestałam robić, gdy dzieci z nami mieszkały też się czepiał o wszystko,o oceny, wygląd, ale poszły na swoje, super sobie żyją,ja znalazłam tak mi się wydawało , spokój u kochanka, ale to chyba nie jest dobry pomysł, fakt, nie planowałam, to chyba błędne koło, ale wyobraź sobie że nawet kochanek mi momentami doradzał co robić w niektórych sytuacjach, bo mąż nie potrafił, przypomniała mi się taka sytuacja, jak starsza córka na 5 roku studiów wymyśliła że zostawi je bo chyba nie ten kierunek, fakt że nerwy sięgnely zenitu, mąż ją zmieszał totalnie, że tyle kasy, czasu, naszych wyrzeczeń itp,w sumie racja, pamiętam jak w pracy przez to byłam nerwowa, przyszedł kochanek,opowiadam mu to a on spokojnie,przedstaw to córce tak że zmarnowała swój czas i energię, swoje lata itp, a nie tylko wasz  nakład finansowy, podziałało , skończyła i w sumie dziękuję że ją namówiłam

Nie wiem, to wszystko takie skomplikowane, okropne jest to życie

E tam okropne ciekawe .
To wiesz też z jakim facetem  może być Ci po drodze,jaka osobowość Ci pasuje a kochanek to nie jedyny facet na ziemi na pewno nie ostatni.Teraz go takim widzisz.
Gotowców niby nie ma na to życie i 100% pewności jak będzie w razie czego będziemy Cię wachlować gazetą,albo kubeł lodowatej wody jak coś nie tak.
Pragnienie tego co naturalne jak się jest w związku,bliskość,czułość serdeczność to nic nagannego,trochę  potrzeb  to można ogarnąć samemu z czasem przychodzi doświadczenie i spełnienia, ale nie wszystkie bo "ocieractwo" smile przytulanie,rozmowa poufała zażyła jest  po prostu wspomniała nawet  spieranie się z moją jest cudowne nawet cudowniejsze jak woda w Licheniu ale ta może nie działać na heretyka ponurego..

2,470

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zastanawiam się co twój mąż by powiedział jakbyś zaczęła mówić o rozwodzie. Moim zdaniem całkiem jest prawdopodobne że stwierdziłby, że wszystko jest w porządku i sama nie wiesz czego chcesz. Taki mur nie do przebicia.

Posty [ 2,406 do 2,470 z 2,519 ]

Strony Poprzednia 1 36 37 38 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024