Roxann napisał/a:Kasia 1973 napisał/a:Właśnie jedna sprawa mnie zastanawia, też pomyślałam o tym że nie jestem jego pierwszą na boku, skoro on ma taki sposób życia że oprócz żony ma kogoś jeszcze, to jak to mu uchodzi płazem?Ja tu mieszkam całe życie,z przerwą na studia,on też, miasto co prawda duże, ale oboje mieszkamy odkąd pamiętam blisko siebie, nigdy nie słyszałam żeby ktoś cokolwiek powiedział że on słynie z tego że kochanki ma, przecież jak facet przez kilka, kilkanaście lat ma kogoś na boku, ktoś coś musiałby zauważyć, całe życie by się ślizgał?On tu,w lokalnej społeczności jest dość znany, gdzie by się nie ruszył, to wiedzą że był,z kim był itp, mógł przecież trafić przez tyle lat na taką,co by mu nosa utarła
Odpowiedź jest dość prosta. Czy Wy spotykacie się w miejscach publicznych czy też robicie tak by Was jednak nikt nie zobaczył razem a już na pewno nie w jakiejś dwuznacznej sytuacji. Żona może nie widzi a może nie chce widzieć co się dzieje (jest wiele takich jak choćby ta mego "ex").
A co do utarcia nosa to niby w jakim celu? Zmuszał siłą? Myślisz, że któraś sama by się podłożyła by mu dopiec? Przecież wiadomo, że i tak ona by wyszła na najgorszą lafiryndę. Znasz pewnie chociażby historię posła Pięty? On się wyślizgał, żona wybaczyła... a ta kobieta jest skończona.Nie, nie spotykamy się w miejscach publicznych, chyba że przypadkowo, ale wiadomo, zachowujemy się tak jak przed romansem, czyli krótka wymiana zdań o przysłowiowej pogodzie,no chyba że jest mój mąż koło mnie, to raczej w ogóle do siebie się nie odzywamy, jakoś tak wychodzi
Kasiu, nie znam Cię. Nie wiem jakim jesteś człowiekiem. Ale jeśli nie masz serca z kamienia to fakt, że w małżeństwie nie masz tego co w nim być powinno i trwa to, dajmy na to latami, w połączeniu z atencją, bliskością i radosnymi spotkaniami z kochankiem sprawi, że emocjonalnie będziesz na niego otwarta. Już jesteś. Z mojej perspektywy widać, że się zakochałaś. Cieszysz się spotkaniami. Na razie wystarczy Ci, że znów się spotkacie za jakiś czas. Niebawem będziesz smutna, gdy będziecie się mieli rozstać. No chyba że spędzacie ze sobą dużo czasu np w pracy, to wtedy to przyjdzie później. Potem smutek będzie gościł w Twoim sercu coraz częściej... będziesz cierpiała.
Romans działa tylko na krótką metę, zwłaszcza jeśli jesteś emocjonalna. Wnioskuję, że jesteś - bo strasznie analizujesz co też on może myśleć. Emocjonalnie już jesteś z nim silnie związana. Czeka Cię za jakiś czas ogromna tęsknota.
Wiem, że i tak nas nie posłuchasz. Ja też nie posłuchalam. A raczej myślalam, że zdążę, że jeszcze mam czas. Że teraz nie potrafię, ale już niedługo... a tu trzeba ścisnąć zęby i zrobić to od razu. Widać ze w Waszej relacji to on rozdaje karty. Ty wisisz na telefonie i CZEKASZ. Czekasz bez końca aż on znajdzie czas. Czy napewno Ci to odpowiada? Czy jesteś szczęśliwa? Czy widzisz siebie w tym samym miejscu za 5 lat?