Czy romans zmienia rzeczywistość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Strony Poprzednia 1 28 29 30 31 32 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,886 do 1,950 z 2,519 ]

1,886

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Mi61 napisał/a:

.
z każdego bagna można wyjść i wszystko w życiu można naprawić.

Amen. Mialem napisać ci coś o tej erekcji która cię zaciekawiła ale ustosunkuje się ( tongue ) tylko do tego ostatniego zdania.

Wszak już Marek Gruchuta śpiewał, że ważne są tylko te dni których jeszcze nie znamy i że czasu jest nie wiele. Lalala la.

Ja wiem bardzo dużo w teorii. Przeczytałem mnóstwo podobnych wątków (niestety większość założona przez kobiety), wiele książek o małżeństwach, związkach. Nawet psychologię zacząłem mocno studiować. Problem w tym że nie jestem wstanie przenieść wiedzy teoretycznej na grunt praktyczny. Za żadne skarby.

Napewno też tak macie. Czytacie książkę. Myślicie fajnie, mądrze napisane. Po czym zamykacie książkę i robicie swoje.

Wiesz, ja mam trochę tak samo. Niby z bagna wyszłam, niby próbuję budować normalny związek.. ale te wszystkie psychologiczne rady wydają się być super w teorii, ale niekoniecznie w życiu.
Nie wiem jak u Ciebie ale u mnie plus taki, że mam ich pełną świadomość. Wiem skąd moje zachwiania, celniej i szybciej odbieram zachowania innych. Jednak powielam schematy.. niestety. Tyle, że już jestem ich świadoma. Tylko taka różnica.

Zobacz podobne tematy :

1,887 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-10 19:40:45)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

A to normalka takie chwilowe zniechęcenie i znużenie też to dobrze znam mniej więcej 12 lat się terapeutyzowałem.Praca nad sobą i ta cała psychologia potrafi nieźle zmęczyć i wk,,,ć. Na pewno nie warto rzucać terapii całkiem zniany w myśleniach tych świadomych i podświadomych zachodzą ale powoli na pewno nie w 2- 3 miesiące.
Z rehabilitacją jest bardzo podobnie po złamaniach kończyn momentami idzie do przodu radocha nawet fascynacja potem ciężej mur brak postępów jedyne co można odstawić odsapnąć przeczekać to nic że popełni się inne błędy np w innych dziedzinach one inspirują do zmian.Zawsze można wrócić zacząć od nowa z innej strony.
Z samych książek samemu na pewno jest najciężej ale to też różnie bywa.

1,888 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-05-10 19:03:24)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Z tego co pamiętam, to Hrefi nie sam pracuje, tylko poszedł niedawno na terapię.
Co do schematów.. Wydaje mi się, że nie tylko o to chodzi, by rozpoznać zły schemat w swoim życiu- ale aktywnie wypromować jakąś nową wizję- by mieć go czym zastąpić.

1,889 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-05-10 19:48:01)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Co do schematów.. Wydaje mi się, że nie tylko o to chodzi, by rozpoznać zły schemat w swoim życiu- ale aktywnie wypromować jakąś nową wizję- by mieć go czym zastąpić.

Właśnie co do schematów, ja niby wszystko wiem a zachowuję jak kobiety 3 "naszych" forumowiczów… w jednym i nie jest to perfidia.
Jeśli chodzi o kobietę-najbliżej mi do ex becketta.. jeśli chodzi o mojego ex- najbliżej do Andersuda wink

1,890 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-10 22:51:56)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

#Roxann

Akurat ja mam taką żonę jak kobiety 3 "naszych" forumowiczów na pewno przez parę pierwszych lat była właśnie bardzo podobna ale była też już nieźle podleczona wyedukowana po romansie i wcześniej ze związku z  zazdrośnikiem panną będąc.
Także na pewno nie jesteś beznadziejna spokojnie.

1,891

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Mi61 napisał/a:

i jeszcze coś chciałam Ci dopowiedzieć...
jak pieprzyłeś żonę to jej wydzielina przeniosła się też na Twoim nie mytym ptasiu do pochwy kochanki....także na Twoim ptaszku same brudy...niestety.
także, miarkuj facet co piszesz i jak piszesz.

Poważnie?

Zresztą to całkowicie absurdalne stwierdzenie powstałe na jako fantazja w twojej głowie. Nigdy mi się takie coś nie zdarzyło abym uprawiał seks z kochanką zaraz po żonie. Nigdy czegoś takiego nie napisałem.

Wpada nowa na forum. O wydzielinie mi pisze i ptaszku. Litość młoda samo. Naprawdę sądzisz, że to ma na tym etapie jakiekolwiek znaczenie?

Nie ty pierwsza przestraszylas sie, ze jakis mezczyzna moze tak ciebie potraktowac i pojawila sie u ciebie automatyczna wrogosc i zlosc. Co przejawia sie w slownictwie rodem z patologii.

1,892

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

nie hrefi.....
wcześniej napisałeś jak po pieprzeniu z kochanką nawet się nie myłeś i pieprzyłeś z premedytacją żonę, nie mając wyrzutów sumienia.......powiem Ci, żebyś nie wiem jak mył ptasiora, i tak coś z psiochy żony zaniesiesz na ptasiorze w psiochę nieskazitelnej kochanki......fizycznie.....bo moralnie, żebyś nie wiem jak się mył......jesteś brudnym człowiekiem.
ja staram się rozumieć, że można pobłądzić.....ale starasz się to życie uporządkować, by patrzeć normalnie choćby temu dziecku w oczy.
odejdź, będziesz bardziej w porządku, kochasiówna niech zrobi to samo.........
Ty się miotasz????myślisz, że zdradzani nie???
porady potrzebujesz ????wygląda to tak......pomóżcie, jak g....  zakręcić w sreberko, żeby nie śmierdziało. I tak śmierdzi hrefi.
napisałam Ci, życie bywa dużo prostsze......krzywdzisz, kłamiesz.......albo nie.

1,893

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

jeżeli ja patologia....to Ty kto ? hrefi.
ja tylko nazywam rzeczy po imieniu.
mnie mój mąż tak nie skrzywdził, ani ja jego.....choć mamy już 34 lata wspólnego pożycia.
ale mam do czynienia z dziećmi z rozbitych rodzin.......czasami w ich imieniu puszczają mi nerwy na "nieszczęśliwych" zdradzaczy...patrząc w "szczęśliwe" oczy ich dzieci.
i tak tych prostych rzeczy nie rozumiesz hrefi

1,894

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Mi61 napisał/a:

jeżeli ja patologia....to Ty kto ? hrefi.
ja tylko nazywam rzeczy po imieniu.
mnie mój mąż tak nie skrzywdził, ani ja jego.....choć mamy już 34 lata wspólnego pożycia.
ale mam do czynienia z dziećmi z rozbitych rodzin.......czasami w ich imieniu puszczają mi nerwy na "nieszczęśliwych" zdradzaczy...patrząc w "szczęśliwe" oczy ich dzieci.
i tak tych prostych rzeczy nie rozumiesz hrefi

Wręcz przeciwnie - ja rozumiem wszystko. Moja żona nie rozumie nic bo twierdzi, że  nie mogę jej zostawić gdyż nie mam prawa do innego życia. A jak zostawię to zrobi tak, że dziecko mnie znienawidzi.

Więc wolę ja zdradzać, męczyć się w romansie bo miło jest bawić się  z własnym dzieckiem.

Jak odejdę to ona będzie się zemścić używając dziecka. Jest to pewne.

A co do tych dzieci z rozbitych rodzin - to od matki zależy jaka to jest rodzina. Wcale nie musi być rozbita po rozwodzie. No ale jak w matce jest dzika chęć zemsty za pomocą dziecka to rodzina jest rozbita.

1,895

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Mi61 napisał/a:

jeżeli ja patologia....to Ty kto ? hrefi.
ja tylko nazywam rzeczy po imieniu.
mnie mój mąż tak nie skrzywdził, ani ja jego.....choć mamy już 34 lata wspólnego pożycia.
ale mam do czynienia z dziećmi z rozbitych rodzin.......czasami w ich imieniu puszczają mi nerwy na "nieszczęśliwych" zdradzaczy...patrząc w "szczęśliwe" oczy ich dzieci.
i tak tych prostych rzeczy nie rozumiesz hrefi

Wręcz przeciwnie - ja rozumiem wszystko. Moja żona nie rozumie nic bo twierdzi, że  nie mogę jej zostawić gdyż nie mam prawa do innego życia. A jak zostawię to zrobi tak, że dziecko mnie znienawidzi.

Więc wolę ja zdradzać, męczyć się w romansie bo miło jest bawić się  z własnym dzieckiem.

Jak odejdę to ona będzie się zemścić używając dziecka. Jest to pewne.

A co do tych dzieci z rozbitych rodzin - to od matki zależy jaka to jest rodzina. Wcale nie musi być rozbita po rozwodzie. No ale jak w matce jest dzika chęć zemsty za pomocą dziecka to rodzina jest rozbita.

Hrefi, ja tylko zwrócę uwagę, że jakbyś nie zdradził, to by nie było rozbitej rodziny wink więc wina jest obojga, a nie tylko matki.

1,896

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Lady Loka napisał/a:
Hrefi napisał/a:
Mi61 napisał/a:

jeżeli ja patologia....to Ty kto ? hrefi.
ja tylko nazywam rzeczy po imieniu.
mnie mój mąż tak nie skrzywdził, ani ja jego.....choć mamy już 34 lata wspólnego pożycia.
ale mam do czynienia z dziećmi z rozbitych rodzin.......czasami w ich imieniu puszczają mi nerwy na "nieszczęśliwych" zdradzaczy...patrząc w "szczęśliwe" oczy ich dzieci.
i tak tych prostych rzeczy nie rozumiesz hrefi

Wręcz przeciwnie - ja rozumiem wszystko. Moja żona nie rozumie nic bo twierdzi, że  nie mogę jej zostawić gdyż nie mam prawa do innego życia. A jak zostawię to zrobi tak, że dziecko mnie znienawidzi.

Więc wolę ja zdradzać, męczyć się w romansie bo miło jest bawić się  z własnym dzieckiem.

Jak odejdę to ona będzie się zemścić używając dziecka. Jest to pewne.

A co do tych dzieci z rozbitych rodzin - to od matki zależy jaka to jest rodzina. Wcale nie musi być rozbita po rozwodzie. No ale jak w matce jest dzika chęć zemsty za pomocą dziecka to rodzina jest rozbita.

Hrefi, ja tylko zwrócę uwagę, że jakbyś nie zdradził, to by nie było rozbitej rodziny wink więc wina jest obojga, a nie tylko matki.

Matki wina , że takiego gościa na ojca dziecku wybrała , bo resztę to on sam zawinił.

1,897 Ostatnio edytowany przez fryt (2019-05-11 08:18:38)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Mi61 napisał/a:

jeżeli ja patologia....to Ty kto ? hrefi.
ja tylko nazywam rzeczy po imieniu.
mnie mój mąż tak nie skrzywdził, ani ja jego.....choć mamy już 34 lata wspólnego pożycia.
ale mam do czynienia z dziećmi z rozbitych rodzin.......czasami w ich imieniu puszczają mi nerwy na "nieszczęśliwych" zdradzaczy...patrząc w "szczęśliwe" oczy ich dzieci.
i tak tych prostych rzeczy nie rozumiesz hrefi

Wręcz przeciwnie - ja rozumiem wszystko. Moja żona nie rozumie nic bo twierdzi, że  nie mogę jej zostawić gdyż nie mam prawa do innego życia. A jak zostawię to zrobi tak, że dziecko mnie znienawidzi.

Więc wolę ja zdradzać, męczyć się w romansie bo miło jest bawić się  z własnym dzieckiem.

Jak odejdę to ona będzie się zemścić używając dziecka. Jest to pewne.

A co do tych dzieci z rozbitych rodzin - to od matki zależy jaka to jest rodzina. Wcale nie musi być rozbita po rozwodzie. No ale jak w matce jest dzika chęć zemsty za pomocą dziecka to rodzina jest rozbita.

Ale to właśnie jest jedna z konsekwencji Twojej nieuczciwości.
To, że ona nie powinna tak postępować to jasne, krzywdzi przy tym najbardziej dziecko, ale powinieneś brać pod uwagę również i taki scenariusz zanim poszedłeś w bok.
Nie przerzucaj odpowiedzialności za własne ku...estwo na nią.
Jeśli ona będzie grać dzieckiem to jest to jej odpowiedzialność, ale za sytuację, która to sprowokowała odpowiedzialny jesteś Ty i nikt więcej.
Zasłaniasz się teraz dobrem dziecka...żałosne, teraz nagle Cię dziecko interesuje? Dlaczego nie myślałeś o dziecku wtedy jak zaczynałeś rozpalać piekło w jego życiu?
Jesteś typem człowieka, który nigdy nie bierze odpowiedzialności za swoje życie, mało tego próbujesz odwracać kota ogonem robiąc z siebie ofiarę i wmówić wszystkim wokół jaki Ty to jesteś biedny i nieszczęśliwy. Nic tylko współczuć. Pytanie tylko komu. Chyba jednak najbardziej tej kochance bo nieświadoma kobitka w co się pcha.

1,898

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

tkwisz w romansie hrefi, bo chcesz w nim być......przerzucając winę na swój nieudany( Twoim zdaniem) związek.
kto ma doskonałe małżeństwo?......nikt, bo jest to niemożliwe.
po 34 latach chcę Ci powiedzieć, że żyję w związku pełnym wad, rys, tych cichych dni....i tych, w których patrzymy "głodni" siebie. Ale to wymagało czasami cholernie ciężkiej pracy i mojej i jego też.
Masz jeszcze czas, by wszystko naprawić.
z doświadczenia ci powiem, na szczęście nie swojego...że jak usuniesz ze swojej drogi największą Twoim zdaniem przeszkodę, czyli własną żonę....po pewnym czasie stwierdzisz, że kochanka to taka sama kobieta jak była żona, tylko ma znacznie więcej wad.
Tylko córka Wasza nie będzie takim człowiekiem - hrefi, jakbyś chciał.
nic nie będzie....bo romans już rozwalił Ciebie, życie Twojej żony i Twego dziecka....różne konsekwencje Twoich decyzji -  to tylko kwestia czasu.

1,899

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Mi61 napisał/a:

z doświadczenia ci powiem, na szczęście nie swojego...że jak usuniesz ze swojej drogi największą Twoim zdaniem przeszkodę, czyli własną żonę....po pewnym czasie stwierdzisz, że kochanka to taka sama kobieta jak była żona, tylko ma znacznie więcej wad.

NIGDY z tym argumentem się nie zgodzę. Tkwi we mnie wewnętrzny sprzeciw wobec takiej tezy. Zawsze tkwił, niezależnie od romansu. Już nie raz czytałem to w swoim wątku i wątkach innych. Przypomnę tezę ogólną.

"Nie warto zmieniać partnera bo z czasem z każdym jest tak samo"

Jest to absolutna bzdura. Z jednym człowiekiem możesz przejść przez życie całkiem swobodnie, z innym to będzie droga krzyżowa. Jeśli uznamy, że taka teza jest słuszna to należy wprowadzić losowy wybór partnera. W końcu to bez różnicy z kim skoro z każdym jest tak samo.
Skąd przypuszczenie, że inna kobieta będzie miała więcej wad niż obecna żona? Jakie argumenty masz na poparcie takiego sądu? Bo to, że twojemu znajomemu albo znajomej się nie udało to żaden argument. Zaraz znajdę kontrargument w postaci osoby, która przyzna że rozwód to najlepsza rzeczy jaką zrobiła tylko dlaczego tak późno.

Sama napisałaś, że twoje małżeństwo było trudne. Bywały bardzo ciężkie dni i musiałaś ciężko pracować aby dalej w nim być. Przyszło ci do głowy, że wcale tak nie musiało być? Że mogłaś nie nieść tego krzyża? Wybrałaś tak jak wybrałaś i ciągniesz to od 34 lat. U ludzi występuje taki efekt psychologiczny. W zasadzie dwa. Pierwszy to racjonalizacja swoich wyborów niezależnie od ich obiektywnej oceny korzyści/strat. Czyli po dokonaniu wyboru przekonujemy samych siebie, że wybraliśmy słusznie. Drugi efekt to widzenia wartości w rzeczach, czynnościach czy procesach które przychodzą nam z trudem. Czyli za wartościowe uznajemy to przy czym musimy się namęczyć. Dlatego "trudne" małżeństwo może się wydawać po latach jako wartościowe bo trzeba było wiele sił i nerwów włożyć aby w nim wytrwać. Zastanówcie się nad tymi efektami o których napisałem. Są powszechne w naszym życiu i bardzo zdradzieckie. Nie mają wiele wspólnego z realnym zyskiem lub stratą. 

Wracając jednak do tezy.
Przecież logika i zdrowy rozsądek podpowiada zupełnie inaczej. Mając dwadzieścia kilka lat wybiera się partnera często bez specjalnych oczekiwań. Trochę bezmyślnie. Inne są również potrzeby człowieka w wieku lat 20 a inne w wieku 40. Partner, który był OK w wieku lat 20 może zupełnie nie spełniać potrzeb tych dla wieku 40 lat. Tym bardziej, że jeden z partnerów może się rozwinąć a drugi zostać w miejscu. Różnie to bywa.

Kolejny argument przeciw takiemu stwierdzeniu to większe doświadczenie i świadomość czego się od życia oczekuje gdy jest się osobą znaczenie starszą niż te 20 lat wspomniane. Ja już wiem co oczekuje od kobiety, co mi jest potrzebne bo lepiej znam samego siebie. Lepiej znam swoje mocne i słabe strony. Lepiej potrafię określić wymagania. Po prostu wiem czego chce. Nie oznacza, że chce więcej - oznacza to, że po prostu wiem czego chce.

Następny argument to doświadczenia psychologów i terapeutów pracujących z małżeństwami. Zdanie jest tu raczej zgodne, choć nie mam dziś za bardzo sił aby przytaczać konkretny artykuł albo książkę. Twierdzą oni zgodnie - drugie związki są lepsze, bardziej udane. Ma na to wpływ wiele czynników. O niektórych napisałem wyżej. Dla "drugich" związków dochodzą dodatkowe czynniki - ludzie mają już swoje doświadczenie, często są "pouszkadzani" emocjonalnie, zranieni. Powoduje to, że jeśli już wejdą w relacje to bardzo, wręcz intuicyjnie dbają aby znów nie odczuwać bólu, aby znów się nie ranić.  Nie ma także w tym wieku wszelkich presji biologicznych i społecznych - nie trzeba się spieszyć za wszelką ceną. Dzieci już są, małżeństwo było ale nie wyszło. Nie trzeba dążyć do realizacji "poważnych celów" - tj. dziecko, małżeństwo. Rodzina i znajomi nie stosują presji na związek bo jesteś już na taką presję za duży a poza tym sami ci znajomi żyją w związkach więc wiedzą, że często nie jest różowo.

Tym bardziej, że jestem daleki od wyobrażania sobie, że w innym związku będzie idealnie. Durne przypuszczenie. Wystarczy aby było inaczej. To wszystko.

Jeśli ktoś ma ochotę to proszę podajcie mi argumenty na obronę tezy postawionej na początku.

1,900

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

hrefi....
ja w swoim małżeństwie wcale nie umartwiałam się, nie było ono dla mnie żadnym krzyżem....
każde z nas, jakby chciało, to mogłoby w chwilach kryzysu - zdradzić.
jednak, jakieś zasady moralne obowiązują....i odrobina wyobraźni.....ile krzywdy wyrządzi się tym, za których jest się odpowiedzialnym.
wiesz hrefi....ja Ci coś swoim językiem dosadnie opiszę.....taką jedną sytuację z mego życia : jest sobota rano, leżymy z mężem przytuleni do siebie...parę minut temu pieprzyliśmy się, a ja mam 58 lat i antykoncepcja jest nam już niepotrzebna....fajne, nowe doznania....kiedy skończyliśmy powiedział do mnie " śpij jeszcze cipko Ty moja jedyna"....te słowa, to największa nagroda, za wierność i to,że z niego nie zrezygnowałam, gdy mieliśmy gorsze dni. z piętra zeszła nasza mała wnuczka, wsunęła się do nas do łóżka....i przytuliła się do ukochanego dziadziusia. mąż wcześniej wstał, zrobił mi herbaty, nosi zakupy, czeka w poczekalni u lekarza. lubię jak patrzy na moje nogi...mnie tez bardzo podobają się jego ręce, uda....jest dla mnie seksi....mamy oboje prawie po 60 lat...on rok młodszy.
Ty tez coś zrób, żeby było dobrze.
albo idź do szmaty...bo jak nazwać kobietę, która puszcza się z żonatym?...aż tak godna Twego szacunku, to ją sobie szanuj. o Twojej zonie nikt tak nie powie...raczej będzie osobom postronnym jej szkoda, żona, którą mąż zdradza.....a kiedyś o twojej córce.....to ta, której ojciec miał kochankę.
romans zmienia rzeczywistość hrefi....już się przekonałeś i jeszcze przekonasz.

1,901 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-05-13 21:41:20)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

MI, serio myślisz, że to co jest między Wami to jakaś nagroda za Twoją cierpliwość?
Po prostu jesteś tu gdzie jesteś, a równie dobrze mogłabyś być w tym łóżku z kimś innym- aa.. wnuczka by nie pasowała do obcego Pana? rozumiem..
A poza seksem dogadujecie się dobrze?
Patrzy na Twoje nogi z zachwytem? Super! A na to co masz w głowie też? To gratulacje.
Ale czy stąd wniosek że każde małżeństwo z problemami po 60 tak ma?
Czy stąd wniosek, że Hrefi będzie tak miał?
Dla mnie bardziej budujące byłoby jakbyś opowiedziała jak zbliżyliście Wasze 2 konliktowe światy bez seksu.
Bo wiesz- o seks jest łatwiej niż o miłość i bliskość.. w każdym wieku smile

1,902

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

seks to nie sport.....a wiesz, że dla kobiety, to całokształt tego, co się dzieje w dzień, zanim z nim położysz się do łóżka.
warto zabiegać o własną rodzinę.
skończyłam dwa kierunki studiów, jestem ciepłą, życzliwą kobietą. Doceniają mnie moi uczniowie. Słownictwo jakiego tu używam wprowadziłam celowo, dla podkreślenia i zawstydzenia osób, które w okłamywaniu, obnażaniu swoich małżonków publicznie - nie widzą nic złego.
czasami przeczytam coś na forum, potem żałuję, że wdałam się w czytanie o łajdactwie....każdy z nas poniesie konsekwencje własnych wyborów. czasami warto posłuchać tych. którzy trochę więcej żyją i nabyli pewnych doświadczeń.
czasami też wzbiera we mnie gniew, za rozpieprzone ( celowo takie słowo) życie moich wychowanków.....ile razy patrzyłam w ich szklane oczy, bezdenny smutek na ich twarzach, problemy jakie stwarzali.....często na zasadzie, niech ktoś się mną interesuje.
więc hefri....pieprz obcą babę dopóki masz ejakulat w jądrach i możesz strzelać w piczkę kochanki.....Ty nieszczęśliwy, i tak jesteś w swojej rodzinie najszczęśliwszy....na razie.... gdyż nie da się tego samego  powiedzieć o Twojej rodzinie. kochanka zabiera także czas, który mógłbyś poświęcić swemu dziecku......żonie. zacznij naprawianie od siebie.....może doczekasz tego samego, czyli pozytywnej zmiany u kobiety......Twojej kobiety.....mężu.

1,903

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Elu 210.....
nad wszystkim trzeba popracować, nie należy się poddawać, nie krzywdzić, czasami pohamować swoje zachcianki....starać się być uczciwym. Zycie odpłaci tym samym.
jakoś nie żałuję, że nie spróbowałam ptasiora obcego chłopa. moim dzieciom mogę popatrzeć w oczy, nigdy na ulicy nie spotkam kobiety mego kochanka.....bo go nie miałam.
ja i mąż dwa światy....np. ma hobby - gołębie, których nie znoszę, zasrańce jedne. on u mnie też znalazłby niejedno.

1,904

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Mylisz się co do siebie nie jesteś ani życzliwa ani ciepła. I ktoś kto pogardza ludźmi myśli że uczniowie go cenią?
A celowe używanie wulgaryzmów zostaw dla męża tu na forum nie jest przyjęte.

1,905

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

jeszcze taka jedna odpowiedź do Ciebie Elu....
obcy mężczyzna u Twego boku , żeby nie wiem jak się starał, nigdy nie pokocha Twego wnuczęcia jak Twój własny mąż......
ptaszynko o szlachetnym serduszku....
to nie pogarda....tylko potoczny język.
najlepiej Wam współczuć.....współczuję, hrefiemu najbardziej.
myślisz Elu, że jak g....zawiniesz w sreberko, to nie będzie śmierdziało?

1,906

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Mi61 napisał/a:

jeszcze taka jedna odpowiedź do Ciebie Elu....
obcy mężczyzna u Twego boku , żeby nie wiem jak się starał, nigdy nie pokocha Twego wnuczęcia jak Twój własny mąż......
ptaszynko o szlachetnym serduszku....
to nie pogarda....tylko potoczny język.
najlepiej Wam współczuć.....współczuję, hrefiemu najbardziej.
myślisz Elu, że jak g....zawiniesz w sreberko, to nie będzie śmierdziało?

Masz w sobie strasznie dużo pogardy dla innych, złości i goryczy. Do tego te wulgaryzmy. I ty uczysz dzieci? Czego?
Dobrze że ja miałem normalnych nauczycieli bo wychowywany przez tak złą, zgorzkniałą osobę jak ty mógłbym źle skończyć. Znam wielu nauczycieli, ale żaden nie wyraziłby się takimi słowami jakich ty używasz. Może czas na urlop zdrowotny dla podratowania nerwów?
Też jestem zwolennikiem wierności małżeńskiej. Też nie mam dobrego zdania o osobach zdradzających współmałżonka. Ktoś kto zdradza żonę i jeszcze publicznie chwali się tym zasługuje na pogardę, ale istnieją normy zachowań społecznych które tak on jak ty łamiecie. I wbrew twojemu dobremu samopoczuciu, nie jesteś lepsza od niego. Jesteś równie zła, tylko na innym polu.

1,907

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Mi61, moim zdaniem skoro chcesz zmieniać świat na lepsze, to powinnaś starać się jednak, pokazać, ze warto być taką jak Ty, zachęcać do tego ludzi, a nie próbować ich przepędzic. Sytuacja hrefiego nie jest rzadka ani wyjątkowa. Ba, zapewniam Cię (a jestem pewien, ze taka sytuacja wydaje Ci się niemożliwa), że w drugą stronę takich sytuacji jest jeszcze więcej. I co teraz możemy z tym zrobić? Tupnąc noga i powiedzieć, ze robią zle? Myślisz, ze ci ludzie się tym przejmą? Oczywiście, ze nie, bo wokół mają masę osób, ktora ich popiera. Dlatego powtórzę jak chcesz zmieniać, to wpierw zaimponuj. Bo rownie dobrze z miliard kobiet może Ci powiedzieć, ze jestes glupia, zycia nie znasz, bo się trzymasz jednego chłopa. Ot takie przekrzykiwanie się wzajemne...

1,908

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

nie chcę zmieniać świata na lepsze, bo to niemożliwe.
każdy człowiek, ma tę mroczną stronę mocy.....moją jest, czasami wejść na takie forum, by otwarcie, dosadnie, potocznie, dla wzmocnienia wyobraźni....powiedzieć, coś bardzo ważnego.
świat nie jest delikatny, ani to, co za plecami swoich najbliższych, robią zdradzający.
skoro nie zostawiają swoich brudów w czterech ścianach, tylko obnoszą się z tym publicznie i czekają porady, a w zasadzie, żeby im tylko ktoś przyklasnął......dlaczego mam nie powiedzieć od siebie parę słów?
widzicie, cel osiągnięty smile....aż tyle osób "poruszyły" moje posty. Swoimi wypowiedziami "ugodzilam" niektórych w samo serce.......jest o czym myśleć.
nie przeszkadza mi to bardzo dobrze wykonywać mój zawód.
dziś spojrzę na małego Michasia, którego tata odszedł do innej......i wiecie co? pomyślę sobie, że może jakoś pomogłam dziecku, którego ojciec przeczyta ostre słowa piętnujące czyny, nie człowieka.
Amen hefri, Elu, burzowy....i inni.
żaden psycholog, ani pedagog nie pomoże.....bo jest się albo uczciwym, albo nie, albo głupim. albo mądrym.

1,909 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-05-14 09:53:35)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ciekawe jest to, ze ciągle poruszasz temat akurat zdradzajacych mężczyzn, których jest mniej niz takowych kobiet i nawet napisałaś męskie nicki z małej litery, a kobiecy z dużej. Ciekawe również jest kto tu jest poruszony w jakiś dziwaczny sposób.

1,910 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-05-14 10:00:30)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Tylko że Hrefi miał odwagę te sreberka odwinąć- podniósł się krzyk, że śmierdzi.. big_smile
Radości i triumfu w tym nie było, Mam nadzieję, że poukłada swoje życie tak, by nie krzywdzić innych.
natomiast MI przekonuje nas że w sreberku małżeństwa jest cukierek big_smile
A pytana o szczegóły zasłania się wnuczką i mówi o gołębiach.
Z ostatnim zdaniem wypada się zgodzić- niektórzy mądrości nie nabędą nigdy- i z wiekiem samo nie przychodzi.

1,911

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Tylko że Hrefi miał odwagę te sreberka odwinąć- podniósł się krzyk, że śmierdzi.. big_smile
Radości i triumfu w tym nie było, Mam nadzieję, że poukłada swoje życie tak, by nie krzywdzić innych.
natomiast MI przekonuje nas że w sreberku małżeństwa jest cukierek big_smile
A pytana o szczegóły zasłania się wnuczką i mówi o gołębiach.
Z ostatnim zdaniem wypada się zgodzić- niektórzy mądrości nie nabędą nigdy- i z wiekiem samo nie przychodzi.

Elle, czasem mam wrażenie, że dobrze odczytuje twoje poglądy na temat np zdrad ludzi, a czasem robię wielkie oczy, gdy czytam twoje posty i dochodzę do wniosku, że kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi. Wydaje mi się, że najbardziej lubisz przyczepiać się do wypowiedzi innych dyskutantów i jeśli dana osoba przypadnie ci do gustu, wtedy ochoczo jej wtorujesz, jeśli natomiast nie, to zawsze prowokujesz jakieś dziwne dyskusje. Tak naprawdę nie obchodzi cię autor/autorka wątku, bo ty lubisz po prostu z kimś się kłócić.

1,912

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ulle napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Tylko że Hrefi miał odwagę te sreberka odwinąć- podniósł się krzyk, że śmierdzi.. big_smile
Radości i triumfu w tym nie było, Mam nadzieję, że poukłada swoje życie tak, by nie krzywdzić innych.
natomiast MI przekonuje nas że w sreberku małżeństwa jest cukierek big_smile
A pytana o szczegóły zasłania się wnuczką i mówi o gołębiach.
Z ostatnim zdaniem wypada się zgodzić- niektórzy mądrości nie nabędą nigdy- i z wiekiem samo nie przychodzi.

Elle, czasem mam wrażenie, że dobrze odczytuje twoje poglądy na temat np zdrad ludzi, a czasem robię wielkie oczy, gdy czytam twoje posty i dochodzę do wniosku, że kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi. Wydaje mi się, że najbardziej lubisz przyczepiać się do wypowiedzi innych dyskutantów i jeśli dana osoba przypadnie ci do gustu, wtedy ochoczo jej wtorujesz, jeśli natomiast nie, to zawsze prowokujesz jakieś dziwne dyskusje. Tak naprawdę nie obchodzi cię autor/autorka wątku, bo ty lubisz po prostu z kimś się kłócić.

Wiesz co Ulle- nie obraź się, ale nie czuję potrzeby takiej by wszyscy mnie rozumieli smile

1,913

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ulle napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Tylko że Hrefi miał odwagę te sreberka odwinąć- podniósł się krzyk, że śmierdzi.. big_smile
Radości i triumfu w tym nie było, Mam nadzieję, że poukłada swoje życie tak, by nie krzywdzić innych.
natomiast MI przekonuje nas że w sreberku małżeństwa jest cukierek big_smile
A pytana o szczegóły zasłania się wnuczką i mówi o gołębiach.
Z ostatnim zdaniem wypada się zgodzić- niektórzy mądrości nie nabędą nigdy- i z wiekiem samo nie przychodzi.

Elle, czasem mam wrażenie, że dobrze odczytuje twoje poglądy na temat np zdrad ludzi, a czasem robię wielkie oczy, gdy czytam twoje posty i dochodzę do wniosku, że kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi. Wydaje mi się, że najbardziej lubisz przyczepiać się do wypowiedzi innych dyskutantów i jeśli dana osoba przypadnie ci do gustu, wtedy ochoczo jej wtorujesz, jeśli natomiast nie, to zawsze prowokujesz jakieś dziwne dyskusje. Tak naprawdę nie obchodzi cię autor/autorka wątku, bo ty lubisz po prostu z kimś się kłócić.

Myślę że największym problemem z Mi nie jest jej stosunek do zdrady, który popieram, a jej stosunek do drugiego człowieka w ogóle. O hobby męża, z którym spędziła całe życie, pisze "zasrańce". Moja żona o moich, czasem idiotycznych zainteresowaniach, nigdy by się wtem sposób nie wyraziła. Nie przez współdzielenie tychże, a przez szacunek do mnie. Ja jej pasji również nie podzielam, ale lubię jak o nich opowiada, bo lubię jej słuchać. Znałem ludzi którzy brali udział w biegach przełajowych, naprawdę hardcorowych, z pułapkami błotnymi itp atrakcjami. Nigdy nie zgodziłbym się w tym uczestniczyć, bo wolę czyste ubrania od metra błota, ale jak ktoś mówił o swoich pasjach, to nigdy bym go nie obraził słowami które mogłyby wskazywać na deprecjonowanie takowego hobby. A tu chodzi o najbliższego człowieka. Jak można powiedzieć o jego hobby że nienawidzisz zasrańców?
Zdrada jest obrzydliwa i wszystko zmienia. Albo się okłamuje współmałżonka do końca życia, albo wychodzi na jaw i temuż małżonkowi wali się świat na głowę. Jak jeszcze są dzieci, to tych pokrzywdzonych jest jeszcze więcej. Ale kulturalny człowiek pewnych sformułowań po prostu nie użyje. Nawet nie dlatego żeby były nieadekwatne, ale dlatego że jego kultura na to nie pozwoli.

1,914

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Lagrange....
zasrańców dachowych, okiennych i balkonowych, czyli gołębi - nienawidzę, ale mąż o tym nawet nie wie, bo sprawiłabym mu przykrość....dowiedziałeś się Ty na forum.
pisałam do hrefiego.....nie do Was. osobiście, żal mi jego rodziny.....dlatego moje posty nie były mdłe, nie chciałam, żeby pozostały niezauważone....
on pierwszy użył w stosunku do własnej żony podłego języka.....i odpowiedź adekwatną otrzymał.
w tym rynsztokowym języku.....niestety, jest zawarta naga prawda o życiu, krzywdzeniu, i upadlaniu własnej rodziny, która nie może się nawet bronić,gdyż nie wie, że oprócz tego, że mąż zdradza, to jeszcze pisze, jak po seksie z kochanką nie umył penisa i uprawiał  seks z żoną....robiąc to z premedytacją. napisałam hrefiemu...nie Wam, na przykładzie mojej rodziny, że warto wyjść z bagna, by ją ratować. starość jest wtedy dużo fajniejsza i można najbliższym i obcym spokojnie spojrzeć w oczy. hrefi jest młodszy ode mnie....podzieliłam się doświadczeniem, bogatym zresztą na swoim i innych przykładzie.
powiedz, co napisałam nieprawdziwego? czyż nie jest tak?
a rynsztokowy język jest adekwatny do rynsztokowego zachowania ludzi prowadzących podwójne życie i mających czelność "chwalić się" tym, co robią, publicznie. toteż i publiczna wypowiedź moja.
wyciąg wnioski hrefi....może Twoja rodzina zasługuje jednak na większy szacunek z Twojej strony i ma szansę na normalną starość we dwoje, z dorosłą córką, jej mężem i wnukami, które z żoną będziecie brali na ręce.

1,915

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Tak mnie rozbawił tytuł posta, że postanowiłam zalogować się po 2 latach niebytu smile Zupełnie pro forma big_smile Autor znalazł odpowiedź na pytanie, które sobie postawił? big_smile Czy nadal definiuje słowo "rzeczywistość"??? big_smile Chodzi o rodzinę, którą stworzył, czy romans, który..."stworzył"??? big_smile

1,916

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
memo331 napisał/a:

Tak mnie rozbawił tytuł posta, że postanowiłam zalogować się po 2 latach niebytu smile Zupełnie pro forma big_smile Autor znalazł odpowiedź na pytanie, które sobie postawił? big_smile Czy nadal definiuje słowo "rzeczywistość"??? big_smile Chodzi o rodzinę, którą stworzył, czy romans, który..."stworzył"??? big_smile

Nic zabawnego nie widzę w tytule posta. Jednakże bardzo na miejscu jest twoje pytanie o rzeczywistość. Faktycznie prowadząc życie podwójne, traci się poczucie rzeczywistości. Długotrwały stres powoduje zakłócenie jej postrzegania podobnie jak stan ciągłego przechodzenia od kochanki do rodziny. Można się wykończyć. Dlatego po raz któryś zakończyłem ten romans. Nie zaklinam się, że tym razem się uda bo jest za krótko ale pierwszy raz w ciągu 2 lat czuje się lepiej bez  romansu niż z nim. Pożyjemy, zobaczymy.

Co z małżeństwem to się okaże. Jest zniszczone. Odbudowywać nie mam ochoty. Nie chce planować ani się zarzekać, że zrobię to czy tamto. Czas pokaże. Aż sam jestem ciekaw co będzie za miesiąc albo dwa.

1,917

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

witaj hrefi...
jeżeli nie zamierzasz pracować nad sobą i nad swoim małżeństwem, poniesiesz klęskę.
wrócisz znowu do taplania się w moralnym błocie.
romans na tyle zmienia rzeczywistość, że zdradzany małżonek z reguły przegrywa z kochanką.....no, bo ona/kochanka jest we wszystkim lepsza....w Twoich oczach, dopóki, nie spadną klapki....po jakimś czasie, np. wspólnym zamieszkaniu.
bezradna żona, może próbować "grać" dzieckiem...jak to określasz, a może tylko takie rozwiązanie tej trudnej sytuacji ( mąż ma kochankę)...przychodzi jej do głowy, jako najlepsze?.....nie wiem, czy jako mocno zraniona kobieta, nie zrobiłabym tak samo?
bo widzisz hrefi, każde Twoje przyjście do dziecka....oznaczało by dla niej, rozdrapywanie ran, cierpienie, poniżenie......ale o tym porzucający nie myśli, co czują i jak się czują porzuceni, którzy wciąż kochają.
spójrz na siebie....na pewno znalazłoby się tysiąc wad, które znalazłaby żona....drobiazgów...jak się śmiejesz, siadasz ,mówisz, jak jesz, dłubiesz palcem w nosie, itd.
tak robi człowiek małostkowy, egoista, zapatrzony w siebie.....i nie myślący o przyszłości rodziny, którą założył, kobiety, którą wybrał...dziecka, które z nią spłodził.
miałam trochę okazji, spotkać lepszych mężczyzn od mego męża.....lepszych, ale do czego?......tylko dla mnie, i to pewnie tylko na jakiś czas.....bo nie dla moich dzieci, ani dla rodziny.
a pracą nad związkiem....dużo więcej zyskasz. Żona, widząc Twoje starania, być może - zechce zawalczyć tak, jakbyś tego oczekiwał.
muszę kończyć....a miałabym Ci wiele do powiedzenia.

1,918

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Dlatego po raz któryś zakończyłem ten romans (...)
Co z małżeństwem to się okaże. Jest zniszczone. Odbudowywać nie mam ochoty (...)

Romansu jeszcze nie zakończyłeś i wrócisz do niego "po raz któryś" smile Ponieważ nie miałeś możliwości zweryfikowania swoich uczuć do kochanki w realnym życiu, będziesz projektował jej wyidealizowany obraz i przywoływał pozytywne emocje, które wywołała. Szarość codziennego dnia, domu, w którym nie jesteś szczęśliwy, żony, którą jesteś znudzony, będzie powodowała ucieczkę do tych przyjemnych wspomnień i w krótkim czasie do niej samej. Nasuwa się pytanie, dlaczego w swoje egoistyczne decyzje angażujecie swoje Rodziny. Uczciwym byłoby chyba rozstać się z oficjalnym partnerem, zwłaszcza w świetle stwierdzenia, że domowych relacji naprawiać się nie ma ochoty, a cała sytuacja źle rokuje smile Dobrym ojcem można być nawet na odległość, opuścić dom nawet bez zgody żony smile Ale na takie drastyczne decyzje w waszym przypadku raczej się nie zanosi smile I to jest zdaje się puenta waszej miłości "bez granic" smile

1,919

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Hrefi i jak? Romans wskrzeszony?

1,920

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
gracjana1992 napisał/a:

Hrefi i jak? Romans wskrzeszony?

Sam nie wiem jak to nazwac. Kiedyś planowaliśmy bycie razem, dzieliliśmy się marzeniami. Teraz sypiamy od czasu do czasu z sobą. Gorzej jednak w domach naszych. Nie ma co zbierać. Ani ja ani ona nie robimy nic aby małżeństwa ratować a jednak nie odchodzimy. Przydałby nam się project manager smile.

1,921 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-07-28 09:12:53)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Hrefi i jak? Romans wskrzeszony?

Sam nie wiem jak to nazwac. Kiedyś planowaliśmy bycie razem, dzieliliśmy się marzeniami. Teraz sypiamy od czasu do czasu z sobą. Gorzej jednak w domach naszych. Nie ma co zbierać. Ani ja ani ona nie robimy nic aby małżeństwa ratować a jednak nie odchodzimy. Przydałby nam się project manager smile.

Oj, Hrefi. Dupa wołowa z Ciebie po prostu.
Skoro nie ma czego ratować, rzuć to w diabły.
Nie czekaj na taką decyzję ze strony Twojej przyszłej, jak mniemasz?
Zrób swoje. a dowiesz się, czy skórka warta była wyprawki. Po co Ci, z obca nazwany pomocnik, skoro tylko gdybasz, ze zrobisz to, co powinieneś był zrobić. Dawno już.

1,922

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Hrefi i jak? Romans wskrzeszony?

Sam nie wiem jak to nazwac. Kiedyś planowaliśmy bycie razem, dzieliliśmy się marzeniami. Teraz sypiamy od czasu do czasu z sobą. Gorzej jednak w domach naszych. Nie ma co zbierać. Ani ja ani ona nie robimy nic aby małżeństwa ratować a jednak nie odchodzimy. Przydałby nam się project manager smile.

Tak właśnie myślałam. Z takich romansów, jak widać, trudno jest zrezygnować. Ciekawe, czy znacie się na tyle, że gdybyście odeszli od ślubnych i byli razem to czy to by przetrwało? Przetrwało i nadal było tak dobre?

1,923

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Excop napisał/a:

Oj, Hrefi. Dupa wołowa z Ciebie po prostu.
Skoro nie ma czego ratować, rzuć to w diabły.

Nie wiem czy jest sens wracać do starych ustaleń wink Uległ po prostu szantażowi małżonki, że zrobi jesień średniowiecza z jego życia i jego relacji z dzieckiem, więc grzecznie tkwi w patologicznym związku, bo to nie zrobi syfu w głowie dziecka...

1,924

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
gracjana1992 napisał/a:

Tak właśnie myślałam. Z takich romansów, jak widać, trudno jest zrezygnować. Ciekawe, czy znacie się na tyle, że gdybyście odeszli od ślubnych i byli razem to czy to by przetrwało? Przetrwało i nadal było tak dobre?

Znamy sie ponad 5 lat. Romans 2 lata. Na twoje pytanie nie znam odpowiedzi ale przypuszczam, że było by lepsze od obecnych związków. Czy by przetrwało to szanse takie jak w każdym innym związku. W normalnym związku z takim stażem to się ślub planuje smile


Faktycznie uległem szantażowi żony. Nie wiem jak się przed tym bronić. Nie wiem po co moja żona tak się upiera przy tym małżeństwie. Już dawno przestałem pełnić rolę męża. Ona sama siebie nie szanuje. Jak więc szanować ma ją ja.

Napiszę jak się coś zmieni.

1,925

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Szantaż zony to dobra, ale tylko wymówka, by czegoś nie zrobić w związku z kobietą, z którą się jest w mocnej emocjonalnej relacji- niezbyt zdrowej.
Powinniście iść na terapię wspólną by ruszyć sprawy z miejsca w tą czy w tą.
I nie o Was mi chodzi, bawcie się jak chcecie, ale o to dziecko..
Kochanki też mi szkoda, bo czeka chyba aż zostawisz żonę dla niej. No chyba że jesteś już jakąś opją B, tylko o tym nie wiesz.

1,926

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Tak właśnie myślałam. Z takich romansów, jak widać, trudno jest zrezygnować. Ciekawe, czy znacie się na tyle, że gdybyście odeszli od ślubnych i byli razem to czy to by przetrwało? Przetrwało i nadal było tak dobre?

Znamy sie ponad 5 lat. Romans 2 lata. Na twoje pytanie nie znam odpowiedzi ale przypuszczam, że było by lepsze od obecnych związków. Czy by przetrwało to szanse takie jak w każdym innym związku. W normalnym związku z takim stażem to się ślub planuje smile

.

Tylko to nie jest normalny związek to i tego stażu tak nie można liczyć smile

1,927

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Tak właśnie myślałam. Z takich romansów, jak widać, trudno jest zrezygnować. Ciekawe, czy znacie się na tyle, że gdybyście odeszli od ślubnych i byli razem to czy to by przetrwało? Przetrwało i nadal było tak dobre?

Znamy sie ponad 5 lat. Romans 2 lata. Na twoje pytanie nie znam odpowiedzi ale przypuszczam, że było by lepsze od obecnych związków. Czy by przetrwało to szanse takie jak w każdym innym związku. W normalnym związku z takim stażem to się ślub planuje smile


Faktycznie uległem szantażowi żony. Nie wiem jak się przed tym bronić. Nie wiem po co moja żona tak się upiera przy tym małżeństwie. Już dawno przestałem pełnić rolę męża. Ona sama siebie nie szanuje. Jak więc szanować ma ją ja.

Napiszę jak się coś zmieni.

Hrefi napisałeś tak jakbyś miał zapasowe życie a co z szacunkiem do siebie samego nie potrzebny Ci .
Czyli romans to już też takie przyzwyczajenie nie smakuje jak na początku - normalka.

1,928

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:

Hrefi napisałeś tak jakbyś miał zapasowe życie a co z szacunkiem do siebie samego nie potrzebny Ci .
Czyli romans to już też takie przyzwyczajenie nie smakuje jak na początku - normalka.

Bo romans na początku kręci nawet bardziej niż "normalny" związek na początku... ta adrenalina, niespełnione marzenia "kochamy się ale nie możemy być razem", chwile które kradniemy by być razem itd.
A tu? Romans już spowszedniał, małżeństwo legło w gruzach... więc taki Hrefi jak ta "dupa wołowa" tkwi w tym bo też nie ma (lepszego) wyboru. Kochanka męża nie zostawi i to było jasne od początku a i chyba iskry im tam w tym romansie przygasły. Zasłania się więc Hrefi tą swoją żoną ale to tylko wymówka. Informując ją o zdradzie pewnie myślał, że sama zdecyduje odejść.
Pytanie, czy mąż kochanki wie o jej zdradzie? Coś mi się wydaje, że nie.. Bo jeśli tak to patologia do kwadratu hmm

1,929

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Tak właśnie myślałam. Z takich romansów, jak widać, trudno jest zrezygnować. Ciekawe, czy znacie się na tyle, że gdybyście odeszli od ślubnych i byli razem to czy to by przetrwało? Przetrwało i nadal było tak dobre?

Znamy sie ponad 5 lat. Romans 2 lata. Na twoje pytanie nie znam odpowiedzi ale przypuszczam, że było by lepsze od obecnych związków. Czy by przetrwało to szanse takie jak w każdym innym związku. W normalnym związku z takim stażem to się ślub planuje smile


Faktycznie uległem szantażowi żony. Nie wiem jak się przed tym bronić. Nie wiem po co moja żona tak się upiera przy tym małżeństwie. Już dawno przestałem pełnić rolę męża. Ona sama siebie nie szanuje. Jak więc szanować ma ją ja.

Napiszę jak się coś zmieni.


Żona trzyma ten związek bo po co afera na cała wieś i rodzine przynajmniej z jej strony . Wydaje mi się ze na starość będziecie mieli do siebie pretensje ze nie mieliście na tyle odwagi bo się rozejść bo znalazł się argument czyli wasze dziecko . Najlepsza karta przetargowa ale czy na tyle warta by samemu układać sobie życie z kimś innym zamiast żyć jak koguty . W takich sytuacjach ludzie nie patrzą na przyszłość tylko żyją codzienności i durna wymówka ze jutro będzie lepiej . Dobrze wiecie ze nie będzie i tak dozyjecie późnej starości . Co do romansu to wydaje mi się ze skończycie „ co by było gdyby „ bo mało w to wierze ze zrobicie jakiś krok w swoim kierunku . Patrz na siebie i na swoje życie bo masz tylko jedno .

1,930

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Z mojego punktu widzenia Hrefi zachowuje się bardzo racjonalnie. Po co miałby dążyć do zmiany obecnej sytuacji skoro jest mu w niej wygodnie. Romans blednie i pewnie, jak to bywa w większości tego typu sytuacji, za chwilę się wypali do cna. Może Hrefi znajdzie sobie wtedy nową kochankę, w końcu głupich i niedowartościowanych panien i żonek wszędzie pełno. Potem może następną. Aż pewnego dnia dziecko dorośnie i Hrefi bez szantaży i innych manipulacji zranionej zdradą żony ułoży sobie życie bez niej. A może się wyszaleje do tego czasu i zrozumie, że to nie jego partnerka jest problemem, ale to on sam nie potrafi budować i pielęgnować związków i wtedy zapragnie ten stan rzeczy zmienić z obecną małżonką. Kto wie?
Ale teraz nie ma potrzeby zmieniać tego wygodnego układu. Jak się oddzieli w sytuacji Hrefiego wszelkie oceny moralne i emocje z tym związane, oczywiście.

1,931

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Dla mnie sprawa jest prosta: jeżeli osoba zdardzajaca potrafi po prostu wrocic do zdradzanej żony i udawac ze nic sie nie stalo to ma co najmniej sklonnosci socjopatyczne.

1,932 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-10-30 11:44:36)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

odkopuję temat, by nie offtopować.
na Twoim miejscu zalożyłabym w domu kamerę i jeśli żona opiekując się małym sam na sam nie jest agresywna, może jednak się wyprowadzić, np na miesiąc i zobaczyć jak to funkcjonuje. Bo tak żyć się nie da. szkoda dziecka

1,933

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Mam nagrania na dyktafonie. Kamerę kupię, choć mam nadzieję że nic ona  nie zarejestruje . Patologia się z tego zrobiła. Jedyny plus, że tej akcji z policją się uspokoiła trochę.

Takie zachowanie argumentuje brakiem współżycia. To znaczy nie ma seksu to jest agresywna.

No i tak teraz myślę, że jakby tu jakaś kobieta przyszła na forum i napisała, że mąż dziecko szarpie i krzyczy na niego bo seksu nie dostaje to dopiero by się wrzawa rozkręciła. Temat byłby z miesiąc na głównej.

1,934

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Opiszecie moze o co chodzi? :< nie wiem z którego wątku te informacje

1,935

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Patologią jest jak traktujesz żonę. Doceń co masz.

1,936

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

doceń to co masz, ktoś tu mądrze do Ciebie również napisał. Żona "prosi" o Twoją uwagę, że robi to w taki sposób jaki nie powinna, świadczy tylko, jak mocno puszczają jej nerwy, jak sponiewierana jest psychicznie Twoja kobieta. Ty, nie miałeś i nie masz skrupułów, by opowiadać, jak ją traktowałeś....współżyłeś z kochanką a potem, po przyjściu do domu, z premedytacją - współżyłeś z żoną, nie myjąc się.....gorszego upodlenia nie mogłeś jej zgotować, choć ona wcale się tego nie domyśla, ale my, bardzo wielka społeczność internetowa czytaliśmy to, co pisałeś z politowaniem.
Jesteś z żoną, wiesz, że nie powinieneś odmawiać jej tego, co jej się należy....czyli bliskości, w tym pożycia intymnego, bo nie tylko Ty rozporządzasz swoim ciałem - żona ma także prawo do tego. Na co Ty ją skazujesz? zastanawiałeś się?
Jak kochasz dziecko, dlaczego jątrzysz w domu?....nie dążysz do spokoju, nie wyciągasz ręki, żeby to załagodzić....a w tym co stworzyliście we własnym małżeństwie....miałeś swój niemały udział.
Uważasz, że powinniście się rozwieść, to weź ten rozwód. Z dzieckiem będziesz się widywał, z czasem wszystko się jakoś ułoży....kochanka nie wychowa Twego dziecka tak, jak jego własna matka. A może tak być, że żona naprawdę pod wpływem różnych czynników zmieni się w chorą psychicznie.....chcesz tego?
Patologią jest to, jak traktujesz swoją rodzinę i dziecko, którego dobrem się zasłaniasz. Większego hipokryty nie widziałam.....sorry hrefi.

1,937

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Dokładnie: zasłanianie się. Nie sądzę, że dziecko Hrefi jest powodem, dla którego TKWI w tym małżeństwie. Raczej wygoda i strach. Najbardziej boli, kiedy dowiaduje się o tym "otoczenie" smile . Zastanawiające, że odwaga kończy się za progiem własnego domu. Jakże inaczej brzmiały by słowa : zdradzam swoją żonę i jest mi z tym dobrze, wypowiedziane do własnych rodziców, przyjaciół i ...dzieci smile To, że nie ma szacunku dla żony, aż bije po oczach. To, że nie ma szacunku dla osób zbędnych w jego życiu potwierdza sytuacja z aktualną kochanką. To, że nie ma szacunku dla samego siebie to zupełnie inna historia. Kim jesteś Hrefi i do czego dążysz w życiu? Bo na dzień dzisiejszy najbardziej prostytuujesz samego siebie. Znajdź w końcu odwagę i odejdź od żony. Jeśli zależy Ci na dziecku jak tu szeroko deklarujesz, nie pozwól, żeby miało tak marne wzorce.

1,938

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

CZY ROMANS ZMIENIA RZECZYWISTOŚĆ ?   

  Jeśli jest dana przestrzeń do której wprowadzimy nową osobę, osobę która dla żadnej z zastanych już w tej przestrzeni osób nie jest emocjonalnie obojętna to siłą rzeczy rzeczywistość ulegnie zmianie i śmiem twierdzić że  już nie cofnie się do stanu pierwotnego, z tej prostej przyczyny że nie potrafimy jeszcze trwale wymazać  kawałka życia jaki nam ewentualnie nie pasuje i cofnąć się w czasie, choć dostrzegam że dzisiejsza psychologia robi wszystko aby sumienie przestało nam być potrzebne a opacznie rozumiane różne filozofie służyły do tłumaczenia  swojego dziadostwa, w innym wątku na forum jest właśnie taka" pozytywna" osoba z mężem, kochankiem i wspólnym potomkiem żyjąca"Tu i Teraz"
         To powyżej to moja odp na Twoje pytanie w tytule wątku a co do Twojej sytuacji w domu to wciąż nie daję wiary w Twoje opinie o żonie o jej zachowaniach, gdyż uważam że są, co zrozumiałe subiektywne a dodatkowo przejaskrawione Twoją niechęcią oby nie powiedzieć nienawiścią, paradoksalnie Twoja żona wie czego chce - rodziny, męża dla siebie, wierności, no i co w tym dziwnego że tak chce ? natomiast to co Ty chcesz, oczekujesz to trochę kosmos bo mając rodzinę, żonę zbliżyłeś się z inną kobietą, która zresztą też ma rodzinę,męża i tworząc taki twór dziwisz się że Twoje małżeństwo nie stało się sielanką, przyznałeś się do zdrady myśląc że żona załatwi za Ciebie problem a tu nie i dziwisz się że ona jest w takim stanie jakim jest, więc co Ty chcesz ? zasłaniasz się dobrem dziecka bo chyba nigdy nie słyszałeś - że dobry ojciec to ten przy którym matka jest szczęśliwa, uśmiechnięta, szanowana i ja obserwując życie też się z tym zgadzam Ty Hrefi czasami takie sensowne wnioski, analizy wysnuwasz jeśli chodzi o innych a w tym swoim bałaganie tkwisz i taplasz się a błoto zasycha, masz takie złe zdanie o żonie a utrzymujesz kontakt i zachwycasz się tak marnym człowiekiem, marną żoną, marną matką jak ta Twoja kochanka, cały czas skupiasz energię na tym aby negatywnie widzieć żonę bo wtedy pozbawiasz się skrupułów przy podwójnym życiu, to Ty stworzyłeś ten bałagan i Ty bierz się za porządek, jest akcja i jest reakcja, zacznij wprowadzać pozytywne akcje może doczekasz się pozytywnych reakcji, jak Cię na to nie stać to zniknij z tego domu bo to Tobie przestał on pasować

1,939

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Hrefi,
przeczytałam CAŁY! ten wątek. Trafiłam na niego i nie mogłam się oderwać, bowiem opisałeś moje (byłe już na szczęście) małżeństwo kilka lat wstecz.

Męża wybrałam źle - mea culpa. Opisałabym go podobnie jak Ty opisujesz swoją żonę. Najprostsze rzeczy go przerastały (do dzisiaj nie ma prawa jazdy np.). Pogardy do niego nie byłam w stanie ukryć.
Wyrazem tej pogardy po latach małżeństwa był m.in. romans, który robił mi sieczkę w głowie. Popadałam ze skrajności w skrajność. Od egotycznej euforii po spadek poczucia własnej wartości do poziomu dna Rowu Mariańskiego.
Kiedy wspominałam o  rozwodzie ex straszył mnie odebraniem dzieci za zdrady.
Po 2,5 roku tej szarpaniny przebiła się do mojej świadomości myśl jak bardzo się szmacę krzywdząc dzieci i siebie. Męża, podobnie jak Tobie żony, nie było mi żal. Postanowiłam zmienić swoje życie (przeklinam ten pomysł po dziś dzień) z dnia na dzień rzuciłam kochanka i uznałam, że pozostanę w "szczęśliwym" stadle do momentu aż dzieci podrosną. Ja nim gardziłam a on zmuszał mnie do seksu, bojkotował, sabotował moją pracę, robił sceny...etc
Zaciskałam tak zęby 5 lat - efekt? Nerwica lękowa.
Rozstałam się z nim 6 lat temu. Spakowałam dzieci (już wtedy nastolatki), kota, trochę klamotów i wyprowadziłam się na drugi kraniec kraju.
Przyjechał za mną. A JAKŻE! Straszył, że nie da rozwodu - stara śpiewka....bla bla bla
Poinformowałam go, że rozwód daje SĄD a nie on i poszłam w swoją stronę. ŚĄD oczywiście rozwodu udzielił, po stwierdzeniu całkowitego rozpadu pożycia.

HAPPY END
od blisko 5 lat jestem w szczęśliwym związku. On w małżeństwie miał bardzo podobną sytuację do mojej (ślub na studiach, niedopasowanie z zoną i pogróżki o odizolowaniu córki w wypadku rozwodu, 3 letni romans)
Ktoś pomyśli, że jesteśmy siebie warci - no cóż- taką mam nadzieję smile
Związek stale ewoluuje, wzrasta. Ja daję mu siłę tworzenia, on wyrywa mnie z marazmu. Na palcu mam pierścionek zaręczynowy.
Nawzajem jesteśmy spełnieniem swoich wyobrażeń o partnerze. Nasze wspólne życie jest bezwysiłkowe. Nigdy nie sądziłam, że to możliwe.
Odkąd jesteśmy razem oboje jesteśmy gorącymi orędownikami monogamii! Paradoksalnie nasze zdrady nas bardzo raniły.

Czy czegoś żałuję? TAK - próby pozostania w piekle\małżeństwie "dla dobra dzieci"

Herfi, Twój synek jest mały, wynieś się czym prędzej z domu i zbuduj z nim relację od nowa. Zabezpiecz sądownie widzenia i powstań do życia w nowej rzeczywistości.

1,940 Ostatnio edytowany przez Hrefi (2019-11-01 16:05:00)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Mi61 napisał/a:

Jesteś z żoną, wiesz, że nie powinieneś odmawiać jej tego, co jej się należy....czyli bliskości, w tym pożycia intymnego, bo nie tylko Ty rozporządzasz swoim ciałem - żona ma także prawo do tego.

Niespotykany punkt widzenia. Moje ciało jest jeszcze czyjąś własnością?

Widzisz, tak trudno nam się zrozumieć bo różnimy się na poziomie podstwowym, fundamentalnym.

Do seksu muszą być spełnione warunki, których moja żona spełnić nie potrafi. Potrafi tylko wulgarnie się o niego dopominać. Nie będę się zmuszał do seksu skoro go nie chce. Kobiety potrafią się oddawać wbrew chęci. Ja nie.

@Liczi

Dobrze wiedzieć, że jest happy end. Dobra historia. Ja też miałem plan aby ten Sylwester już spędzić osobno. Zostało 2 miesiące a ja nic jeszcze nie zrobiłem w tym temacie. Czuje litość do tej mojej żony i strach że dziecko mi zaniedba po rozwodzie. Nie ufam jej jako matce.

1,941

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

rzeczywiście hrefi, nie ma z Tobą o czym rozmawiać.....kiedyś sam to zrozumiesz, nic na siłę.

1,942

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

@Liczi

Dobrze wiedzieć, że jest happy end. Dobra historia. Ja też miałem plan aby ten Sylwester już spędzić osobno. Zostało 2 miesiące a ja nic jeszcze nie zrobiłem w tym temacie. Czuje litość do tej mojej żony i strach że dziecko mi zaniedba po rozwodzie. Nie ufam jej jako matce.

Mój narzeczony też nie ufał swojej byłej jako matce. Załatwił to trzymając rękę na pulsie w sprawie córki. Patrzył na ręce byłej i uprzedził, że jeżeli okaże się, że jest niewydolna wychowawczo, to ściągnie jej na głowę kuratora. Córka ma z nim bardzo dobry kontakt a szarpanina po 2 latach od rozstania ustała. Nasi ex "wyluzowali". Próbuj!

1,943

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

......pogardy do niego nie byłam w stanie ukryć.......Wyrazem tej pogardy po latach małżeństwa był m.in. romans
Wiesz Liczi ten Twój mąż to chyba obecnie błogosławi każdą chwilę bez Ciebie, choć pewnie początkowo było inaczej, jakby nie było to przysługę swoim odejściem zrobiłaś mu dużą i to Ci się chwali i to jest heppy end, zastanawiam się natomiast czy Ty piszesz z zaświatów.... bo ja bałabym się twierdzić że mam heppy end wiedząc  po swoim życiu jak to wszystko względne i ulotne, trzymaj się ziemi bo wtedy przewrotki mniej bolą, przepraszam że się odniosłam do Twojej wypowiedzi ale tak bywa na forum
                  " Czuje litość do tej mojej żony i strach że dziecko mi zaniedba po rozwodzie. Nie ufam jej jako matce."

Hrefi a może Twój problem tkwi w tym że wiesz że minie rok, dwa po rozwodzie i Twoja żona przekona się do jakiegoś mężczyzny, kiedyś z jakimś zamieszka i dziecko być może nawiąże więź z innym facetem i to Cię boli, nie wiem ale nie mogę zrozumieć tego że nie odchodzisz jeśli pozostawanie w rodzinie nie wnosi nic pozytywnego a teraz wymyślasz złą matkę którą musi pilnować taki ojciec roku jak Ty:)

1,944 Ostatnio edytowany przez Liczi (2019-11-02 17:49:55)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ranna_Panna napisał/a:

.....  czy Ty piszesz z zaświatów.... bo ja bałabym się twierdzić że mam heppy end wiedząc  po swoim życiu jak to wszystko względne i ulotne, trzymaj się ziemi bo wtedy przewrotki mniej bolą, przepraszam że się odniosłam do Twojej wypowiedzi ale tak bywa na forum....

Wszystkim forumowym Pytiom nieustająco dziękuję za troskę, jednak ja się skupiam na faktach.
TU I TERAZ sytuacja w domu Autora jest nie do przyjęcia, toksyczna dla dziecka oraz prawnie wątpliwa, więc jak najszybciej należy ją przeciąć.

Porady, żeby za wszelką cenę utrzymywać status quo uważam za wysoce szkodliwe.

Pozdrawiam

1,945

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Liczi : TU I TERAZ sytuacja w domu Autora jest nie do przyjęcia, toksyczna dla dziecka oraz prawnie wątpliwa, więc jak najszybciej należy ją przeciąć.

No jeśli Ty wiesz że tak jest to ja Ci oddaję tytuł Forumowej Pytii bo bezsprzecznie należy się Tobie

1,946 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-11-02 22:52:24)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Uwierz, że nie zawsze można pracować nad związkiem, miłość owszem zwycięża, ale musi wcześniej być.. Jak przynajmniej jedno nie ma pojęcia co to., naprawdę bez szans. Z czasem może się też okazać, że wizje związku są tak różne, że oboje w tym umierają i niczyja wina.. 
Polecam Ci film " Vivianne chce się rozwieść" ku refleksji.

1,947 Ostatnio edytowany przez Liczi (2019-11-03 10:37:29)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ranna_Panna napisał/a:

Liczi : TU I TERAZ sytuacja w domu Autora jest nie do przyjęcia, toksyczna dla dziecka oraz prawnie wątpliwa, więc jak najszybciej należy ją przeciąć.

No jeśli Ty wiesz że tak jest to ja Ci oddaję tytuł Forumowej Pytii bo bezsprzecznie należy się Tobie

Nie trzeba wróżyć z fusów, wystarczy przeczytać.

Hrefi napisał/a:

Mam nagrania na dyktafonie. Kamerę kupię, choć mam nadzieję że nic ona  nie zarejestruje . Patologia się z tego zrobiła. Jedyny plus, że tej akcji z policją się uspokoiła trochę.

Takie zachowanie argumentuje brakiem współżycia. To znaczy nie ma seksu to jest agresywna.

No i tak teraz myślę, że jakby tu jakaś kobieta przyszła na forum i napisała, że mąż dziecko szarpie i krzyczy na niego bo seksu nie dostaje to dopiero by się wrzawa rozkręciła.....

1,948

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ja nadal nie rozumiem co stoi Hrefiemu na przeszkodzie aby wystąpić o rozwód i zacząć żyć uczciwie a nie jak menda.
Jest ojcem i dziś już nie ma problemu nawet z daleka spełniać tę rolę, która zresztą z natury bywa czasami ograniczona nawet w rodzinie a nastawiać dziecko można mieszkając wspólnie również, więc obawy uważam na wyrost, żona jak  się boi co pisze że  dziecko zaniedba to też nie widzę problemu aby z tym nie dać rady, ja bym się bardziej martwiła Hrefi jak udowodnić czynami swojemu synowi że był i jest dla Ciebie  jak zaznaczasz najważniejszy, bo póki co dałeś swoim zachowaniem całkowicie odwrotny przekaz i o to bym się martwiła bo za żonę to raczej życia nie przeżyjesz
    Sam podjąłeś decyzję o wejściu w romans to teraz sam pisz pozew o rozwód a nie wymyślaj problemów, szkoda że nie miałeś tych wszystkich dylematów przed zmontowaniem romansowego trójkąta   
    Oczywiście że nie każdy a właściwie to bardzo nieliczni nadają się w takich sytuacjach do ratowania małżeństwa a przypadek Hrefiego jak dla mnie beznadziejny i bez rokowań, choćby dlatego że on tego nie chce
                 Wiesz Liczi dlaczego sytuacja w domu autora jest nie do przyjęcia bo TU I TERAZ ieży na środku domu zrobiona przez autora kupa, której on nie sprząta bo uważa że wina żony bo nakarmiła go niestrawnie a Ty wiesz jak śmierdzi

1,949

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ja nadal nie rozumiem co stoi Hrefiemu na przeszkodzie aby wystąpić o rozwód i zacząć żyć uczciwie a nie jak menda.
Jest ojcem i dziś już nie ma problemu nawet z daleka spełniać tę rolę, która zresztą z natury bywa czasami ograniczona nawet w rodzinie a nastawiać dziecko można mieszkając wspólnie również, więc obawy uważam na wyrost, żona jak  się boi co pisze że  dziecko zaniedba to też nie widzę problemu aby z tym nie dać rady, ja bym się bardziej martwiła Hrefi jak udowodnić czynami swojemu synowi że był i jest dla Ciebie  jak zaznaczasz najważniejszy, bo póki co dałeś swoim zachowaniem całkowicie odwrotny przekaz i o to bym się martwiła bo za żonę to raczej życia nie przeżyjesz
    Sam podjąłeś decyzję o wejściu w romans to teraz sam pisz pozew o rozwód a nie wymyślaj problemów, szkoda że nie miałeś tych wszystkich dylematów przed zmontowaniem romansowego trójkąta   
    Oczywiście że nie każdy a właściwie to bardzo nieliczni nadają się w takich sytuacjach do ratowania małżeństwa a przypadek Hrefiego jak dla mnie beznadziejny i bez rokowań, choćby dlatego że on tego nie chce
                 Wiesz Liczi dlaczego sytuacja w domu autora jest nie do przyjęcia bo TU I TERAZ leży na środku domu zrobiona przez autora kupa, której on nie sprząta bo uważa że wina żony bo nakarmiła go niestrawnie a Ty wiesz jak śmierdzi

1,950

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Nie rozumiem takiego rozkminiania. Nie rozwodzi się, bo na razie nie chce. Czy taki argument nie wystarczy?

Posty [ 1,886 do 1,950 z 2,519 ]

Strony Poprzednia 1 28 29 30 31 32 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024