Czy romans zmienia rzeczywistość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Strony Poprzednia 1 27 28 29 30 31 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,821 do 1,885 z 2,519 ]

1,821

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:

Romans zmienia rzeczywistość i nie tych co byli drugimi ale tych w związkach bo trzeba wrócić do życia które poprzez romans mieli w dupie żyjąc w matrixie i myśląc ze będzie to trwało wiecznie .

Zgadza się, bo dla mnie czy dla Ciebie to w sumie tak jak każda inna nieudana relacja, zawód.. my się musimy czy też musieliśmy uporać z zawodem, złamanym sercem itd. Nie żyliśmy w 2 światach, nie okłamywaliśmy partnerów, rodziny.. możemy spokojnie zacząć od nowa. Pokiereszowani, ale wolni od takich obciążeń.

Zobacz podobne tematy :

1,822

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Romans zmienia rzeczywistość i nie tych co byli drugimi ale tych w związkach bo trzeba wrócić do życia które poprzez romans mieli w dupie żyjąc w matrixie i myśląc ze będzie to trwało wiecznie .

Zgadza się, bo dla mnie czy dla Ciebie to w sumie tak jak każda inna nieudana relacja, zawód.. my się musimy czy też musieliśmy uporać z zawodem, złamanym sercem itd. Nie żyliśmy w 2 światach, nie okłamywaliśmy partnerów, rodziny.. możemy spokojnie zacząć od nowa. Pokiereszowani, ale wolni od takich obciążeń.



Tez jestem tego samego zdania . My mamy szanse na coś nowego a Oni musza wrócić do starego życia które podczas romansu centralnie olali a udawać się nie da bo to na krótka metę . Romans to konsekwencje i Oni ich wogole nie brali pod uwagę .

1,823 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-03-15 19:53:38)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Romans to jednak bagno. Mogliście mi napisać 1,5 roku temu ale wy nie - Hrefi, dawaj, fajna zabawa. Polecamy

wink

Napisałeś że jesteś człowiekiem zmęczonym i samotnym a wiesz co robią ludzie ..nie są bogami.
Mnie mama też mówiła nie rób nie rusz zostaw to .
Musiałem mogłem przeżyć co przeżyłem widocznie byłem ciekawy, a moja mama to mądra kobieta okazuje się.
Nie jesteś psychopatą to jest spora szansa że sobie dasz radę jeśli chcesz.
Kilka lat temu spotkałem po latach mężatkę z którą kręciłem byłem w tamtym romansie jak Szary80 "wolny" podobnie jak Szary wybrałem siebie odszedłem z tego układu. W rozmowie z nią  to takie standardowe teksty : Co tam słychać ? Uprzejme nic więcej wróciłem do domu moja córka pokazała mi że dostała 6 z matmy ucieszyłem się bo to nie był częsty widok z matmy.
To było najważniejsze w tamtym dniu a mężatka kilkanaście sekund i po wspomnieniach echo echa  "zabawy " nic więcej.
Ckliwe ale prawdziwe.Odrobina egzaltacji nie zaszkodzi smile

1,824

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Romans to jednak bagno. Mogliście mi napisać 1,5 roku temu ale wy nie - Hrefi, dawaj, fajna zabawa. Polecamy

wink

Napisałeś że jesteś człowiekiem zmęczonym i samotnym a wiesz co robią ludzie ..nie są bogami.
Mnie mama też mówiła nie rób nie rusz zostaw to .
Musiałem mogłem przeżyć co przeżyłem widocznie byłem ciekawy, a moja mama to mądra kobieta okazuje się.
Nie jesteś psychopatą to jest spora szansa że sobie dasz radę jeśli chcesz.
Kilka lat temu spotkałem po latach mężatkę z którą kręciłem byłem w tamtym romansie jak Szary80 "wolny" podobnie jak Szary wybrałem siebie odszedłem z tego układu. W rozmowie z nią  to takie standardowe teksty : Co tam słychać ? Uprzejme nic więcej wróciłem do domu moja córka pokazała mi że dostała 6 z matmy ucieszyłem się bo to nie był częsty widok z matmy.
To było najważniejsze w tamtym dniu a mężatka kilkanaście sekund i po wspomnieniach echo echa  "zabawy " nic więcej.
Ckliwe ale prawdziwe.Odrobina egzaltacji nie zaszkodzi smile



Tez czekam na taki dzień i myśle ze to tamta miała więcej do myślenia jak wróciła do domu bo poprostu poczuła się już nie tak wyjątkowa jak kiedyś i wróciła do bagienka .

1,825

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Widzę, Hrefi, że zaczynasz w końcu świadomie dostrzegać następstwa swoich działań i czekające Cię konsekwencje. To dobry krok, życzę Ci powodzenia smile

1,826

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Naprawdę uważasz, że szczęście dziecka to widzieć codziennie niechęć rodziców wobec siebie. Z takich domów się ucieka.

1,827

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Xymena napisał/a:

Naprawdę uważasz, że szczęście dziecka to widzieć codziennie niechęć rodziców wobec siebie. Z takich domów się ucieka.

Też jest to dla mnie kuriozalne stwierdzenie.

1,828 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-03-15 21:40:52)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ulle napisał/a:

Hrefi, ty zachowujesz się i myślisz tak, jakby nie docierało do ciebie, ze czas leci, naprawdę szybko mija.
Policz sobie ile już lat ciagasz się z tą mężatką, z tą twoja kochanką.
Lata mijają, a tobie ciągle wydaje się, że nic ci nie grozi, że zawsze będziesz miał bazę wypadową, czyli dom, rodzinę, a na boku kochankę i że tak będzie sobie trwało to wszystko aż do twojej śmierci.
Tymczasem rzecz może potoczyć się zupełnie inaczej, bo z jakiegoś powodu kochanka się wycofa, żona też może w końcu odpuścić sobie ciebie i nagle ty główny gracz zostaniesz sam jak kołek w płocie. Będziesz już miał ileś tam lat na karku i co wtedy zrobisz?
Ty masz jakieś dziwne skrzywienie psychiczne polegające na tym, że musisz mieć jakąś żonę, bo kręci cię zdradzanie żony. Obojętne czy żona byłaby ta kobieta, która jest nią teraz, czy zupełnie inna, to dla ciebie najważniejsze jest, by zdradzac żonę. Sam się do tego przyznałes.

Przypominasz trochę przekorne dziecko, a twoje żony miałyby być kimś w rodzaju twoich matek.

Wracając jednak do głównej myśli- za ileś tam lat obudzisz się z ręką w nocniku, bo przecież wiadomo, że tak jak żyjesz teraz wiecznie trwać coś takiego nie będzie.
Pytam co wtedy zrobisz?
Będziesz szukał kandydatki na żonę, ożenisz się z kolejną kobieta i kolejna żonę też będziesz zdradzał? Myślisz, że to będzie takie proste?

Naprawdę odpowiada ci takie życie? Fajnie jest codziennie i od lat okłamywać kogoś i wpuszczać w maliny?

Nie masz żadnych wzorców, jak powinno wyglądać życie w fajnym małżeństwie i że czasami jesteś już tym wszystkim zmęczony.
No jak to nie wiesz, jak mogłoby wyglądać życie bez boczniarki na doczepkę. To takich rzeczy trzeba jakiś specjalnie się uczyć? To ty nie wiesz, że jak jest się kimś, to się tej osoby nie zdradza? A jak coś ci nie pasuje, to rozwodzisz się i żyjesz sam albo szukasz kogoś innego. To takich rzeczy trzeba jakiś specjalnie się uczyć?

Nie wyobrażasz sobie następnych świat z żoną, czyli już za dziewięć miesięcy. To znaczy, że święta spędzasz z rodziną, kochanka też jest że swoją rodziną, ja nie wiem jak wy wytrzymujecie coś takiego.

Skoro przez to że masz żonę i musisz ją zdradzać, by twoje życie miało sens, to może rozwiedz się i pozostań wolnym strzelcem i może jako człowiek bez żony wreszcie nie będziesz musiał nikogo zdradzać?

Małżeństwo najwyraźniej ci nie służy.


Napisałam tak do ciebie zdaje się dwa dni temu.
Teraz siedzę sobie i czytam, co
dzieje się dalej i jestem zaskoczona, bo chyba pierwszy raz wyznałes, że tak naprawdę jesteś zmęczony tym wszystkim i czujesz się samotny. Zaczynam więc przekonywać się do ciebie i dlatego postanowiłam wtrącić swoje trzy grosze, chociaż dwa dni temu raczej miła nie byłam.

Napisałeś, że teraz sam już nie wiesz czy z żoną jest kiepsko, bo pojawiła się kochanka, czy też tak czy siak byłoby źle, nawet gdyby nie było kochanki oraz, że musisz coś zrobić, bo już nie wyrabiasz.

Zacznę od tego, że bardzo kochasz syna i za nic w świecie nie chciałbyś zrobić mu krzywdy. Domyślam się, że mały też jest bardzo za tobą, że świetnie się rozumiecie i jesteś dla tego chłopca autorytetem. Nie możesz więc zbyć go byle czym.
Na to, byś usiadł z nim i przeprowadził męska rozmowę, spokojnie wyjaśnił mu, że kochasz inną kobietę i że niestety musisz rozstać się z jego mama, bo chcesz ożenić się z inną i na dodatek zamieszkać z jej dziećmi, czyli być z nimi na co dzień raczej nie masz co liczyć, bo nawet dorosłe dziecko ciężko przyjęloby takie wiadomosci, a co dopiero mały chłopiec. Twój autorytet runąłby w jednej chwili. Syn miałby ogromny żal do ciebie i na pewno, nie powiedzialby spoko tato, ja to rozumiem, masz jedno życie, więc zrób tak że będziesz szczęśliwy itd. No wiadomo, że tak by się nie stało.

Napisałeś znacznie wcześniej, że twoja żona naciska na ciebie, że jeśli nie będziesz jej kochał, to ona zacznie pracować nad tym, by odciągnąć od ciebie syna, że będzie nastawiała go przeciwko tobie.
To oczywiście nie jest fajne, że tak do ciebie powiedziała, ale ja pomyślałam sobie, że być może powiedziała tak, bo cały czas bardzo jej na tobie zależy, że ona po prostu cię kocha i chociaż widzi jak ja traktujesz, że przestales ja kochać i poważać, to jednak nie traci nadziei na twój powrót.
Albo inaczej, może ona nie ma już nadziei, ale jest teraz na takim etapie, jakby zastygła w bezruchu. W pewnym sensie przyzwyczaiła się do takiego życia z tobą i też ze względu na syna, widząc jak mały jest za tatą, nie ma siły, by zrobić z tym wszystkim porządek.
Z kobietami matkami często tak właśnie jest.
I teraz tak- idąc tym tokiem rozumowania wiadomo, że taka sytuacja wiecznie trwać nie będzie. Są jakieś granice ludzkiej wytrzymałości i kto wie czy w którymś momencie twoja żona nie powie dość tego i od tej pory nie zacznie działać.
Tobie wydaje się więc, że wszystko zależy absolutnie od ciebie, a inni zrobią to, co ty postanowisz. A przecież życie może cię zaskoczyć i oto twoja żona postanowi odejść od ciebie i będzie to decyzja nieodwołalna, bo ta kobieta miała naprawdę dość czasu na to, by poukładać sobie w głowie pewne rzeczy i uwierzyć, że na pewno jej nie kochasz itd.
Wtedy machina ruszy. Nie wiadomo czy twoja żona nie ma dowodów twojej zdrady, ale ty nawet się tego nie domyślasz, bo lekceważysz ja i nie patrzysz w oczy, a może wiele byś w nich wyczytał?
Chodzi mi po prostu o to, byś nie myślał, że ktoś jest taki głupi, jak ty jesteś mądry.
Żona może jeszcze bardzo cię zaskoczyć.

Wrócę jednak do swojej refleksji, gdy przeczytalam, że wcale nie jesteś pewny czy masz takie nastawienie do żony, bo pojawiła się kochanka, czy też tak czy siak byłoby źle.
Pomysł ze zmiana pracy i odcięciem się od kochanki jest bardzo dobry, ale czy byłoby całkowita abstrakcja gdybyś tak na nowo zaczął zdobywać żonę? Moglibyście gdzieś razem wyjechać, sami albo z synem, rodzinnie, może to coś byś zmieniło?
Nie wiem, może pisze bzdury, ale wydaje mi się, że na tej cieniutkiej nitce twojej niepewności może miałoby sens zmienić nastawienie do matki twojego dziecka? Wiadomo, że początki byłyby bardzo trudne, bo ta kobieta patrzylaby na ciebie jak na UFO, nie miała zaufania i jezylaby się, ale powolutku może coś z tego by wyszło?

Bo pomyśl sobie, jaki to sens rozwalać swoją rodzinę i praktycznie zostać na lodzie. Będziesz szukał kolejnej kobiety. A jaka masz gwarancję, że dobrze trafisz, że trawa u innych jest bardziej zielona. Możesz wyjść na tym wszystkim jak Zabłocki. I co będziesz wtedy robił? Będziesz tak szukał i szukał od jednej baby do drugiej? Wszystkie pachną tak samo.

Zastanów się nad tym, co napisałam.

1,829

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

"Wszystkie pachną tak samo."
Obrzydliwe. Nie wiem jak kobieta może tak napisać sama o sobie.

1,830

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Xymena napisał/a:

"Wszystkie pachną tak samo."
Obrzydliwe. Nie wiem jak kobieta może tak napisać sama o sobie.

Piszę, co myślę. A co mam pisać, że jedna pachnie zgniłym śledziem a inna fiołkami?
Tak niestety jest, a wielu wiecznych poszukiwaczy kobiety życia na pewno to potwierdzi, bo zawsze lepiej jest tam, gdzie nas nie ma.

1,831

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ulle napisał/a:

Bo pomyśl sobie, jaki to sens rozwalać swoją rodzinę i praktycznie zostać na lodzie. Będziesz szukał kolejnej kobiety. A jaka masz gwarancję, że dobrze trafisz, że trawa u innych jest bardziej zielona. Możesz wyjść na tym wszystkim jak Zabłocki. I co będziesz wtedy robił? Będziesz tak szukał i szukał od jednej baby do drugiej? Wszystkie pachną tak samo.

Zastanów się nad tym, co napisałam.

Przeczytalem cały twój post, ale pozwól, że tylko do tego fragmentu tak się odniosę.
"Wszystkie pachną tak samo" i "trawa jest zielona bardziej u sąsiada". Czyli w tłumaczeniu - wszystkie kobiety są takie same, a kolejne związki podobne do poprzednich prędzej czy później.
Nigdy tego nie rozumiałem. Gdyby tak było to ludzie mogli by się dopierać na drodze losowania albo z przydziału. Oczywiście, że nie wszystkie pachną tak samo.
Są ludzie którzy pasują nam bardziej, inni mniej. Zgodzę się z tym, że problemy dnia codziennego dotkną każdy związek, ale inaczej poradzisz sobie z nimi z osobą, która ci pasuje a inaczej z taką która ci nie pasuje.


Idąc taki tokiem myślenie to nie warto zmieniać w swoim życiu niczego, przynajmniej jeśli chodzi o relacje partnerskie. Bo i po co? Skoro to tylko kwestia czasu jak będzie tak samo.


Powiec co twoim zdaniem ma zrobić osoba, będąca nieszczęśliwa z związku? Tkwić w nim w przekonaniu, że nic lepszego ją nie spotka?





@Paslawek

Nie zmam twojej historii - tez miales romans mając sam dziecko?

1,832

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Hrefi, korzystając z dobrego humoru i wina:
1. Osobiście zdradzanie kobiety ani mnie grzeje, ani ziębi. Uznaję, że u facetów jest to dość spotykane.
2. Inna historia, to małżeństwo, bo nie rozpatruje go w kategoriach męsko - damskich ale głównie męskich. Małżeństwo to słowo, które się rzekło. Obojętnie w sensie świeckim czy religijnym ale sprowadza się do uroczystego wypowiedzenia słowa przysięgi. Honor, twarz mężczyzna ma jeden. Można sprawę załatwić honorowo i niehonorowo. Osobiście uważam, że facet, który nie umie wyjść z twarzą z takiej sytuacji będzie tak robił również w innych sytuacjach życiowych. Stąd jak na razie nie widziałbym cię jako partnera w interesie. Prędzej czy później byś mnie oszukał i sam sobie to wytłumaczył na sto sposobów.
3. Nie kupuję tych historii o szukaniu szczęścia, miłości itp. Pasowałoby mi to do historii jakiegoś gimnazjalisty ale ty już nim nie jesteś. Tu jednak muszę zaznaczyć, że być może nie kupuję ze względu na moje własne ułomności, które rzecz jasna posiadam i mogą one wpływać na brak zrozumienia.
4. No i na koniec rzecz podstawowa. W całej tej historii widzę tylko jedną istotną kwestię. Czemu ty tak nie znosisz swojej żony?

1,833 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-03-15 22:23:27)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
ulle napisał/a:

Bo pomyśl sobie, jaki to sens rozwalać swoją rodzinę i praktycznie zostać na lodzie. Będziesz szukał kolejnej kobiety. A jaka masz gwarancję, że dobrze trafisz, że trawa u innych jest bardziej zielona. Możesz wyjść na tym wszystkim jak Zabłocki. I co będziesz wtedy robił? Będziesz tak szukał i szukał od jednej baby do drugiej? Wszystkie pachną tak samo.

Zastanów się nad tym, co napisałam.

Przeczytalem cały twój post, ale pozwól, że tylko do tego fragmentu tak się odniosę.
"Wszystkie pachną tak samo" i "trawa jest zielona bardziej u sąsiada". Czyli w tłumaczeniu - wszystkie kobiety są takie same, a kolejne związki podobne do poprzednich prędzej czy później.
Nigdy tego nie rozumiałem. Gdyby tak było to ludzie mogli by się dopierać na drodze losowania albo z przydziału. Oczywiście, że nie wszystkie pachną tak samo.
Są ludzie którzy pasują nam bardziej, inni mniej. Zgodzę się z tym, że problemy dnia codziennego dotkną każdy związek, ale inaczej poradzisz sobie z nimi z osobą, która ci pasuje a inaczej z taką która ci nie pasuje.


Idąc taki tokiem myślenie to nie warto zmieniać w swoim życiu niczego, przynajmniej jeśli chodzi o relacje partnerskie. Bo i po co? Skoro to tylko kwestia czasu jak będzie tak samo.


Powiec co twoim zdaniem ma zrobić osoba, będąca nieszczęśliwa z związku? Tkwić w nim w przekonaniu, że nic lepszego ją nie spotka?





@Paslawek

Nie zmam twojej historii - tez miales romans mając sam dziecko?

Nie, z takiego powodu absolutnie nie tkwić w złym związku. Ja podsunelam ci taką myśl tylko dlatego, iż napisałeś, że nie jesteś pewny czy zmieniłeś nastawienie do żony, bo pojawiła się kochanka, czy też i tak byłoby źle, nawet bez kochanki.

Gdyby więc istniał chociaż mała szansa, to może warto byłoby spróbować. Mnie tylko o to chodziło.
Jednak jeśli nie ma takiej opcji, by przychylniejszym okiem spojrzeć na żonę, to trudno. Serce nie sługa a z niewolnika nie ma pracownika i ja to rozumiem.

Co ma zrobić taką osobą. Najpierw powinna mieć absolutną pewność, potem podjąć decyzję o rozstaniu i zacząć nowe życie bez względu na ryzyko.

1,834 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-03-15 22:39:18)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

@Paslawek

Nie zmam twojej historii - tez miales romans mając sam dziecko?

Nie ja byłem bezdzietny wolny "po przejściach" 29 lat ale nie po rozwodzie ona młoda mężatka z 2 lata po ślubie 26 lat ale jej małżeństwo wtedy jeszcze bez dzieci pracowaliśmy w jednej firmie  i w pobliżu mieszkaliśmy trwało to jakieś 10 miesięcy .Tak to wyglądało ja zwolniłem się odszedłem bo pewnie bardzo podobnie czułem się jak Ty momentami i zero kontaktu od tamtej pory z tym że oczywiście jakieś informacje do mnie docierały miałem przecież tam w tej pracy znajomych z którymi utrzymywałem kontakty.Dziewczyna nie rozwiodła się urodziła później dziecko ale teraz to nie wiem bo to minęło sporo czasu.Wiem tylko bo to ludzie gadają że ktoś coś startował do tej dziewczyny ale czy coś z tego było to nie wiem aż tak potem się nie interesowałem.Czy się przyznała mężowi do zdrady nie sądzę .Po co?.

1,835

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
paslawek napisał/a:

[Czy się przyznała mężowi do zdrady nie sądzę .Po co?.

Ja się przyznałem żonie choć miało to i ma nadal skutki fatalne. Opłaca się nie przyznawać.

Tylko, że ja tak nie umiem. Może to słabość. Pomimo kłopotów jakich sobie tym narobiłem, czuję że nie mógłbym z tym żyć w tajemnicy przez kolejne lata i udawać że nic nie wydarzyło. Być może twoja była znajoma jest silniejsza psychicznie. Ja jednak twierdzę, że kobiety ogólnie są silniejsze w ukrywaniu takich tajemnic.


@Snake
Z tą nienawiścią to różnie to bywa. Napewno była ona silniejsza na początku romansu niż teraz. W żonie nie pasuje mi szereg rzeczy. Mógłbym listę konkretnych cech charakteru wypisać - nie lubię jej poczucia humoru, zero wspólnych tematów do rozmów, zero wspólnych zainteresowań, zero wspólnych znajomych, inne podejście do wychowania dziecka, brak ogarnięcia życiowego (dla niej wypisanie wniosku w urzędzie to bariera intelektualna), zero spontaniczności, zero radości z życia, ogromna zachowawczość,  zero inicjatywy w dowolnym temacie - jak nie zorganizuje np. wakacji to nigdzie nie pojedziemy. Dla niej to Ok.
To nie jest partnerka do spędzenia z nią czasu. W jej towarzystwie jestem smutny a normalnie bardzo wesoły że mnie człowiek. Czuję jakby odbierała mi radość z życia.
Za to wszystko i jeszcze więcej mam do niej pretensje i niech będzie że jej nienawidzę. No i na dodatek nie szanuje jej. Nic na to nie poradzę - w sensie nie zmienię swoich uczuć bo to co opisałem czulem na długo przed romansem. Czasem jest mi jej poprostu żal.

Dzisiaj - rozmawialiśmy o romansie i stwierdziła, że jedyne co ją powstrzymuje przed poinformowaniem męża kochanki o romansie to obawa że może mnie pobić lub w inny sposób uszkodzić, czego by sobie nie darowała.

Problem w tym, że ja tej jej miłości  zupełnie nie uznaje za wartość. Zupełnie tego nie doceniam i całkowicie nie odwzajemniam. Nic z tym nie zrobię. I nie ma tu miejsca na terapię albo odbudowywanie związku bo jak nie ma tego co opisałem wyżej to nie ma na czym odbudowywać. Ja nawet nie mam szczególne udanych wspomnień z poprzednich lat aby mieć sentyment.

1,836

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Porozmawiaj z synem. To była dobra rada. Nie o sobie, o innych dzIeciach, których rodzice są po rozwodzie. O tym czemu tak się dzieje. Jak w takiej sytuacji wyglądają relacje z rodzicami. O tym, że rodzice dalej je kochają.
Możesz się wcześniej przygotować, są książki, poradnie psychologiczne. Spróbuj chociaż.

1,837 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-03-16 00:42:24)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Terapia jet nie tylko po to, by ratować, ale czasem po to, by się wyplątać z beznadziejnej sytuacji.

Syn ma 3 lata Xymena..

1,838

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Jeśli wskutek miłości do dziecka niszczy się dwie kobiety, tą którą kocha dziecko, i tą którą kocha się samemu, to trzeba być naprawdę zaślepionym, żeby się w ten sposób usprawiedliwiać.

1,839

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

W żonie nie pasuje mi szereg rzeczy. Mógłbym listę konkretnych cech charakteru wypisać - nie lubię jej poczucia humoru, zero wspólnych tematów do rozmów, zero wspólnych zainteresowań, zero wspólnych znajomych, inne podejście do wychowania dziecka, brak ogarnięcia życiowego (dla niej wypisanie wniosku w urzędzie to bariera intelektualna), zero spontaniczności, zero radości z życia, ogromna zachowawczość,  zero inicjatywy w dowolnym temacie - jak nie zorganizuje np. wakacji to nigdzie nie pojedziemy. Dla niej to Ok.
To nie jest partnerka do spędzenia z nią czasu. W jej towarzystwie jestem smutny a normalnie bardzo wesoły że mnie człowiek. Czuję jakby odbierała mi radość z życia.
Za to wszystko i jeszcze więcej mam do niej pretensje i niech będzie że jej nienawidzę. No i na dodatek nie szanuje jej. Nic na to nie poradzę - w sensie nie zmienię swoich uczuć bo to co opisałem czulem na długo przed romansem. Czasem jest mi jej poprostu żal.

No ale ty jej to uczyniłeś. Czyżby się tak diametralnie zmieniła w trakcie małżeństwa, że jest to inna osoba od tej którą poznałeś? Pisałeś chyba, że nigdy ci nie pasowała ale przystałeś na małżeństwo z braku lepszego pomysłu, to takie są konsekwencje. Co do tego jak romans, to uwypuklił inni ci tu już pisali, że kochanka zawsze wydaje się fajniejsza. Nie widujesz jej rozmemłanej i łażącej po domu w byle czym. Nie znosisz dzień w dzień, miesiąc po miesiącu jej humorów. Daje adrenalinkę, bo każda inna w takiej sytuacji by dawała.
Ja tam znajomych mojej kobity albo nie znam albo nie utrzymuję kontaktu i odwrotnie. Mamy różne poglądy polityczne, także różne podejście do dzieci, całkowicie różne temperamenty. Zawsze te różnice najbardziej sobie ceniłem, bo nie potrzebuję w życiu kopii siebie samego. A co do wspólnych tematów do rozmów, to ha, ha zawsze uważałem, że ideał kobiety jest taki, że w ogóle nie ma potrzeby się odzywać.

1,840

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
paslawek napisał/a:

[Czy się przyznała mężowi do zdrady nie sądzę .Po co?.

Ja się przyznałem żonie choć miało to i ma nadal skutki fatalne. Opłaca się nie przyznawać.

Tylko, że ja tak nie umiem. Może to słabość. Pomimo kłopotów jakich sobie tym narobiłem, czuję że nie mógłbym z tym żyć w tajemnicy przez kolejne lata i udawać że nic nie wydarzyło. Być może twoja była znajoma jest silniejsza psychicznie. Ja jednak twierdzę, że kobiety ogólnie są silniejsze w ukrywaniu takich tajemnic.


@Snake
Z tą nienawiścią to różnie to bywa. Napewno była ona silniejsza na początku romansu niż teraz. W żonie nie pasuje mi szereg rzeczy. Mógłbym listę konkretnych cech charakteru wypisać - nie lubię jej poczucia humoru, zero wspólnych tematów do rozmów, zero wspólnych zainteresowań, zero wspólnych znajomych, inne podejście do wychowania dziecka, brak ogarnięcia życiowego (dla niej wypisanie wniosku w urzędzie to bariera intelektualna), zero spontaniczności, zero radości z życia, ogromna zachowawczość,  zero inicjatywy w dowolnym temacie - jak nie zorganizuje np. wakacji to nigdzie nie pojedziemy. Dla niej to Ok.
To nie jest partnerka do spędzenia z nią czasu. W jej towarzystwie jestem smutny a normalnie bardzo wesoły że mnie człowiek. Czuję jakby odbierała mi radość z życia.
Za to wszystko i jeszcze więcej mam do niej pretensje i niech będzie że jej nienawidzę. No i na dodatek nie szanuje jej. Nic na to nie poradzę - w sensie nie zmienię swoich uczuć bo to co opisałem czulem na długo przed romansem. Czasem jest mi jej poprostu żal.

Dzisiaj - rozmawialiśmy o romansie i stwierdziła, że jedyne co ją powstrzymuje przed poinformowaniem męża kochanki o romansie to obawa że może mnie pobić lub w inny sposób uszkodzić, czego by sobie nie darowała.

Problem w tym, że ja tej jej miłości  zupełnie nie uznaje za wartość. Zupełnie tego nie doceniam i całkowicie nie odwzajemniam. Nic z tym nie zrobię. I nie ma tu miejsca na terapię albo odbudowywanie związku bo jak nie ma tego co opisałem wyżej to nie ma na czym odbudowywać. Ja nawet nie mam szczególne udanych wspomnień z poprzednich lat aby mieć sentyment.

Strasznie smutne podsumowanie małżeństwa. Współczuję Hrefi twojego "spojrzenia " na żonę. Bidny jesteś bo karzesz żonę za swój wybór , może nawet jesteś z siebie dumny i sprawia tobie przyjemność pogarda skierowana do matki twoich dzieci. Ale może za to jesteś dobrym ojcem kto wie. ..

1,841

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Iwona40 napisał/a:
Hrefi napisał/a:
paslawek napisał/a:

[Czy się przyznała mężowi do zdrady nie sądzę .Po co?.

Ja się przyznałem żonie choć miało to i ma nadal skutki fatalne. Opłaca się nie przyznawać.

Tylko, że ja tak nie umiem. Może to słabość. Pomimo kłopotów jakich sobie tym narobiłem, czuję że nie mógłbym z tym żyć w tajemnicy przez kolejne lata i udawać że nic nie wydarzyło. Być może twoja była znajoma jest silniejsza psychicznie. Ja jednak twierdzę, że kobiety ogólnie są silniejsze w ukrywaniu takich tajemnic.


@Snake
Z tą nienawiścią to różnie to bywa. Napewno była ona silniejsza na początku romansu niż teraz. W żonie nie pasuje mi szereg rzeczy. Mógłbym listę konkretnych cech charakteru wypisać - nie lubię jej poczucia humoru, zero wspólnych tematów do rozmów, zero wspólnych zainteresowań, zero wspólnych znajomych, inne podejście do wychowania dziecka, brak ogarnięcia życiowego (dla niej wypisanie wniosku w urzędzie to bariera intelektualna), zero spontaniczności, zero radości z życia, ogromna zachowawczość,  zero inicjatywy w dowolnym temacie - jak nie zorganizuje np. wakacji to nigdzie nie pojedziemy. Dla niej to Ok.
To nie jest partnerka do spędzenia z nią czasu. W jej towarzystwie jestem smutny a normalnie bardzo wesoły że mnie człowiek. Czuję jakby odbierała mi radość z życia.
Za to wszystko i jeszcze więcej mam do niej pretensje i niech będzie że jej nienawidzę. No i na dodatek nie szanuje jej. Nic na to nie poradzę - w sensie nie zmienię swoich uczuć bo to co opisałem czulem na długo przed romansem. Czasem jest mi jej poprostu żal.

Dzisiaj - rozmawialiśmy o romansie i stwierdziła, że jedyne co ją powstrzymuje przed poinformowaniem męża kochanki o romansie to obawa że może mnie pobić lub w inny sposób uszkodzić, czego by sobie nie darowała.

Problem w tym, że ja tej jej miłości  zupełnie nie uznaje za wartość. Zupełnie tego nie doceniam i całkowicie nie odwzajemniam. Nic z tym nie zrobię. I nie ma tu miejsca na terapię albo odbudowywanie związku bo jak nie ma tego co opisałem wyżej to nie ma na czym odbudowywać. Ja nawet nie mam szczególne udanych wspomnień z poprzednich lat aby mieć sentyment.

Strasznie smutne podsumowanie małżeństwa. Współczuję Hrefi twojego "spojrzenia " na żonę. Bidny jesteś bo karzesz żonę za swój wybór , może nawet jesteś z siebie dumny i sprawia tobie przyjemność pogarda skierowana do matki twoich dzieci. Ale może za to jesteś dobrym ojcem kto wie. ..

Hrefi dlaczego nie rozwiedziesz się z żoną? Ja - gdy tylko zdobyłam się na odwagę i stwierdziłam że z mężem łączy mnie tylko dziecko i adres, podjęłam decyzję o rozwodzie i się rozwiodłam
Po co wy się razem męczycie? Nie chcecie być po prostu szczęśliwi osobno? Przecież romans to nie jest szczęście... to ciągła szarpanina. Nie chciałbyś po prostu kogoś z wzajemnością pokochać? Dzieci nie są żadnym wytłumaczeniem, z waszego życia wyniosą słaby wzorzec związku... nie wiem czy masz córkę ale czy chciałbyś, żeby kiedyś jakiś facet tak ją traktował jak ty żonę?

1,842

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:
Iwona40 napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Ja się przyznałem żonie choć miało to i ma nadal skutki fatalne. Opłaca się nie przyznawać.

Tylko, że ja tak nie umiem. Może to słabość. Pomimo kłopotów jakich sobie tym narobiłem, czuję że nie mógłbym z tym żyć w tajemnicy przez kolejne lata i udawać że nic nie wydarzyło. Być może twoja była znajoma jest silniejsza psychicznie. Ja jednak twierdzę, że kobiety ogólnie są silniejsze w ukrywaniu takich tajemnic.


@Snake
Z tą nienawiścią to różnie to bywa. Napewno była ona silniejsza na początku romansu niż teraz. W żonie nie pasuje mi szereg rzeczy. Mógłbym listę konkretnych cech charakteru wypisać - nie lubię jej poczucia humoru, zero wspólnych tematów do rozmów, zero wspólnych zainteresowań, zero wspólnych znajomych, inne podejście do wychowania dziecka, brak ogarnięcia życiowego (dla niej wypisanie wniosku w urzędzie to bariera intelektualna), zero spontaniczności, zero radości z życia, ogromna zachowawczość,  zero inicjatywy w dowolnym temacie - jak nie zorganizuje np. wakacji to nigdzie nie pojedziemy. Dla niej to Ok.
To nie jest partnerka do spędzenia z nią czasu. W jej towarzystwie jestem smutny a normalnie bardzo wesoły że mnie człowiek. Czuję jakby odbierała mi radość z życia.
Za to wszystko i jeszcze więcej mam do niej pretensje i niech będzie że jej nienawidzę. No i na dodatek nie szanuje jej. Nic na to nie poradzę - w sensie nie zmienię swoich uczuć bo to co opisałem czulem na długo przed romansem. Czasem jest mi jej poprostu żal.

Dzisiaj - rozmawialiśmy o romansie i stwierdziła, że jedyne co ją powstrzymuje przed poinformowaniem męża kochanki o romansie to obawa że może mnie pobić lub w inny sposób uszkodzić, czego by sobie nie darowała.

Problem w tym, że ja tej jej miłości  zupełnie nie uznaje za wartość. Zupełnie tego nie doceniam i całkowicie nie odwzajemniam. Nic z tym nie zrobię. I nie ma tu miejsca na terapię albo odbudowywanie związku bo jak nie ma tego co opisałem wyżej to nie ma na czym odbudowywać. Ja nawet nie mam szczególne udanych wspomnień z poprzednich lat aby mieć sentyment.

Strasznie smutne podsumowanie małżeństwa. Współczuję Hrefi twojego "spojrzenia " na żonę. Bidny jesteś bo karzesz żonę za swój wybór , może nawet jesteś z siebie dumny i sprawia tobie przyjemność pogarda skierowana do matki twoich dzieci. Ale może za to jesteś dobrym ojcem kto wie. ..

Hrefi dlaczego nie rozwiedziesz się z żoną? Ja - gdy tylko zdobyłam się na odwagę i stwierdziłam że z mężem łączy mnie tylko dziecko i adres, podjęłam decyzję o rozwodzie i się rozwiodłam
Po co wy się razem męczycie? Nie chcecie być po prostu szczęśliwi osobno? Przecież romans to nie jest szczęście... to ciągła szarpanina. Nie chciałbyś po prostu kogoś z wzajemnością pokochać? Dzieci nie są żadnym wytłumaczeniem, z waszego życia wyniosą słaby wzorzec związku... nie wiem czy masz córkę ale czy chciałbyś, żeby kiedyś jakiś facet tak ją traktował jak ty żonę?


Do takich decyzji potrzebna jest tylko odwaga . Tobie jej nie zabrakło a 99% ludzi woli tkwić w bagnie które im pozostało .

1,843 Ostatnio edytowany przez jjbp (2019-03-16 23:13:45)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Doprawdy nie rozumiem kolejnego pytania "czemu nie rozwiedziesz sie z żoną". Ja wiem ze wątek ma niemal 50 stron ale ludzie odpowiedź na to znajdziecie na dosłownie każdej z nich big_smile słowo daje ten wątek by już umarł gdyby nie powracające co trzeci post pytanie czemu się nie rozwiedzie...

1,844

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Moim zdaniem kluczowe są wyobrażenia i oczekiwania co do związku, małżeństwa. Każdy z nas ma swoją wizję. Jeśli jego związek zbliża się do oczekiwań to jest zadowolony. W przeciwnym razie odczuwa rozczarowanie, brak zrozumienia czy wręcz rozgoryczenie.

Opiszę wam swoje wyobrażenie, choć zbiegiem lat nie wiem czy to nie jest utopia rodem z Dnia Świra (Ela która żyła w głowie Adasia, notabene boję się tego filmu).

Małżeństwo to związek dwojga ludzi z tym samym systemem wartosci oparty na przyjaźni i wzajemnym szacunku. Jesteśmy dla siebie partnerami. Uzupełniamy się w swych  brakach i jedno ciągnie drugiego zawsze do góry, nigdy w dół. Małżeństwo daje oparcie i bezpieczeństwo. Konflikty które muszą wystąpić rozwiązuje się na drodze porozumienia, szczerości. To zgrany zespół do  walki z życiem.

Jak widzicie jestem na przeciwległym końcu tej definicji. Wydaje mi się, że z kochanką bym stworzył związek bliski mojej definicji. Przyczym jest już raczej za późno. Przynajmniej coraz częściej tak myślę. Oboje zmęczyliśmy się  tym romansem. Tak jakby obrzydzilismy się sobie nawzajem tym brakiem zdecydowania. Dalej jest miłość i ogromne pożądanie ale wszystko pokryte bólem. Widzimy to nawzajem w oczach.

Spróbuję poszukać innej pracy i zobaczymy co będzie.
Powiem wam że aż szkoda aby cały ten związek po paru latach stal się tylko mglistym wspomnieniem. Tyle on nas kosztował.

1,845

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Poniekąd dawno wpłynąłes na suchego przestwór oceanu...

1,846

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Moim zdaniem kluczowe są wyobrażenia i oczekiwania co do związku, małżeństwa. Każdy z nas ma swoją wizję. Jeśli jego związek zbliża się do oczekiwań to jest zadowolony. W przeciwnym razie odczuwa rozczarowanie, brak zrozumienia czy wręcz rozgoryczenie.

Opiszę wam swoje wyobrażenie, choć zbiegiem lat nie wiem czy to nie jest utopia rodem z Dnia Świra (Ela która żyła w głowie Adasia, notabene boję się tego filmu).

Małżeństwo to związek dwojga ludzi z tym samym systemem wartosci oparty na przyjaźni i wzajemnym szacunku. Jesteśmy dla siebie partnerami. Uzupełniamy się w swych  brakach i jedno ciągnie drugiego zawsze do góry, nigdy w dół. Małżeństwo daje oparcie i bezpieczeństwo. Konflikty które muszą wystąpić rozwiązuje się na drodze porozumienia, szczerości. To zgrany zespół do  walki z życiem.

Jak widzicie jestem na przeciwległym końcu tej definicji. Wydaje mi się, że z kochanką bym stworzył związek bliski mojej definicji. Przyczym jest już raczej za późno. Przynajmniej coraz częściej tak myślę. Oboje zmęczyliśmy się  tym romansem. Tak jakby obrzydzilismy się sobie nawzajem tym brakiem zdecydowania. Dalej jest miłość i ogromne pożądanie ale wszystko pokryte bólem. Widzimy to nawzajem w oczach.

Spróbuję poszukać innej pracy i zobaczymy co będzie.
Powiem wam że aż szkoda aby cały ten związek po paru latach stal się tylko mglistym wspomnieniem. Tyle on nas kosztował.


Dlatego Ci tłumacze jako facet . Chcesz stworzyć związek z kochanka to tylko we dwoje a nie tylko Ty . Jeżeli naprawdę się kochacie to macie tylko jedna szanse tu i teraz bo druga się nie nadarzy . Razem dacie radę i nie patrz na to co kto mówi czy pisze tylko na to co ty i wy chcecie . Masz jedna szanse i jedno życie i tylko o tym myśl .

1,847 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-03-17 00:14:14)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Wydaje mi się, że z kochanką bym stworzył związek bliski mojej definicji

Raczej wątpliwe, bo to by było budowane na tragedii kilku osób, za dużo tu negatywnej energii wokół. A taki utopijny związek raczej nie istnieje. Prawda jest taka, że teraz Tobie się może przytrafić gorszy czas i co wtedy? Nie myślałbyś dniami i nocami, że ona odejdzie tak jak to zrobiła w przypadku męża? Jak dla mnie to powinieneś darować już sobie dłuższe relacje w ogóle. Jeszcze się okaże, że nikt Cię nie kochał tak jak żona człowieku. I co wtedy? Żebyś się stary tylko nie wykoleił.

1,848

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Burzowy napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Wydaje mi się, że z kochanką bym stworzył związek bliski mojej definicji

Raczej wątpliwe, bo to by było budowane na tragedii kilku osób, za dużo tu negatywnej energii wokół. A taki utopijny związek raczej nie istnieje. Prawda jest taka, że teraz Tobie się może przytrafić gorszy czas i co wtedy? Nie myślałbyś dniami i nocami, że ona odejdzie tak jak to zrobiła w przypadku męża? Jak dla mnie to powinieneś darować już sobie dłuższe relacje w ogóle. Jeszcze się okaże, że nikt Cię nie kochał tak jak żona człowieku. I co wtedy? Żebyś się stary tylko nie wykoleił.


Nie możesz tak tłumaczyć ze na tragedii tego czy tamtego . Ludzie się rozstają i nie patrzą na nikogo . Żyje się tu i teraz a teraz większość patrzy się tylko na siebie i na własne szczęście .

1,849 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-03-17 00:48:31)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Jak nie mogę tak tłumaczyć? Przeszłość nas kształtuje, to mam nie patrzeć z kim idę w tango? Dwie osoby, które popelnily mase błędów, skrzywdzily ileś tam osob i nie umieją dobrze dobrac partnera na zycie. A w ich glowach zawsze będą poprzedni mąż i żona, takze ich dzieci... i wszyscy będą mieli kontakt ze sobą. Za dużo syfu, o to chodzi. Jak już to moim zdaniem tylko przeniesienie zadka w inny rejon i poznanie całkiem nowych ludzi.

1,850 Ostatnio edytowany przez Netania (2019-03-17 08:15:43)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
jjbp napisał/a:

Doprawdy nie rozumiem kolejnego pytania "czemu nie rozwiedziesz sie z żoną". Ja wiem ze wątek ma niemal 50 stron ale ludzie odpowiedź na to znajdziecie na dosłownie każdej z nich big_smile słowo daje ten wątek by już umarł gdyby nie powracające co trzeci post pytanie czemu się nie rozwiedzie...

Gdyż, ponieważ, dlatego że mówienie "nie rozwiodę się - bo dzieci, bo alimenty, bo kredyt" jest tylko zwykłym pier.oleniem. Tak samo by było jakbyś siedział zanurzony po szyję w gnojówie i co jakiś czas pociągał jej solidny łyk. Każdy by łaził i pytał "dlaczego?"

1,851

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Netania napisał/a:
jjbp napisał/a:

Doprawdy nie rozumiem kolejnego pytania "czemu nie rozwiedziesz sie z żoną". Ja wiem ze wątek ma niemal 50 stron ale ludzie odpowiedź na to znajdziecie na dosłownie każdej z nich big_smile słowo daje ten wątek by już umarł gdyby nie powracające co trzeci post pytanie czemu się nie rozwiedzie...

Gdyż, ponieważ, dlatego że mówienie "nie rozwiodę się - bo dzieci, bo alimenty, bo kredyt" jest tylko zwykłym pier.oleniem. Tak samo by było jakbyś siedział zanurzony po szyję w gnojówie i co jakiś czas pociągał jej solidny łyk. Każdy by łaził i pytał "dlaczego?"


Prosto z mostu ale na tamat i w samo sedno .

1,852

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Hrefi,
podejmij poprostu jakąś decyzję-  miałeś na to wystarczająco dużo czasu bo 1,5 roku to szmat czasu na przeprowadzenie wszystkich niezbędnych analiz.
Jeśli naprawdę wiesz, że Twoja żona to nie jest kobieta z która będziesz szczęśliwy i której nie jesteś w stanie uszczęśliwić to pozwól jej znaleźć kogoś dla kogo będzie tą wymarzoną i ukochaną- ona dziś o tym nie wiem, ale za jakiś czas podziękuje Ci za to, że postąpiłes wobec niej "uczciwie". Pozostanie w małżeństwie z założeniem, że bedziesz mial kolejne kochanki zakrawa na patologię. Dzieci- jeśli jest wola z obu stron to dzieci mogą mieć dwoje szczęśliwych rodziców a nie ciągłe awantury w domu bo tatuś w imię głębokiej wiary w fakt, że jest dziecku niezbędny 24/24h zgotuje wszystkim " piekło".
Co do kobiety, którą kochasz jeśli nie kochasz tak bardzo by z nią być to pozwól jej odejść- tylko tak naprawdę by każde z Was moglo ochłonąć i ocenić zniszczenia, które w Waszych zyciach wyrządził ten romans/ miłość.

1,853 Ostatnio edytowany przez jjbp (2019-03-17 20:42:44)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
Netania napisał/a:
jjbp napisał/a:

Doprawdy nie rozumiem kolejnego pytania "czemu nie rozwiedziesz sie z żoną". Ja wiem ze wątek ma niemal 50 stron ale ludzie odpowiedź na to znajdziecie na dosłownie każdej z nich big_smile słowo daje ten wątek by już umarł gdyby nie powracające co trzeci post pytanie czemu się nie rozwiedzie...

Gdyż, ponieważ, dlatego że mówienie "nie rozwiodę się - bo dzieci, bo alimenty, bo kredyt" jest tylko zwykłym pier.oleniem. Tak samo by było jakbyś siedział zanurzony po szyję w gnojówie i co jakiś czas pociągał jej solidny łyk. Każdy by łaził i pytał "dlaczego?"


Prosto z mostu ale na tamat i w samo sedno .

Ale to jest jedyne jego wyjaśnienie, nieważne jak kijowe by nie było hrefi raczej innego nie wymyśli. Dam sobie rękę uciąć że nawet on sam wie że to żadne argumenty ale i tak będzie go powtarzal do ostatniego tchu.

1,854

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
jjbp napisał/a:
Szary80 napisał/a:
Netania napisał/a:

Gdyż, ponieważ, dlatego że mówienie "nie rozwiodę się - bo dzieci, bo alimenty, bo kredyt" jest tylko zwykłym pier.oleniem. Tak samo by było jakbyś siedział zanurzony po szyję w gnojówie i co jakiś czas pociągał jej solidny łyk. Każdy by łaził i pytał "dlaczego?"


Prosto z mostu ale na tamat i w samo sedno .

Ale to jest jedyne jego wyjaśnienie, nieważne jak kijowe by nie było hrefi raczej innego nie wymyśli. Dam sobie rękę uciąć że nawet on sam wie że to żadne argumenty ale i tak będzie go powtarzal do ostatniego tchu.



Ale tak się zawsze tłumacza zajęci gdy przychodzi czas na jakieś ruchy czy argumenty . Sielanka trwała póki była cisza bo to było najwygodniejsze szczególnie dla nich tylko ze romans to narkotyk i odwyk po nim tez trwa długo a często nawet latami .

1,855

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Szary80

Jak się dziś czujesz i ile to już czasu minęło od zakończenia twojej przygody z mężatką?



Dobre pytanie  big_smile
Po 3.5 roku romansu nie da się tak poprostu napisać co czuje bo to nie łatwe . Gdybym ja tego nie zakończył bajka by dalej trwała . Nie jest łatwo bo byłem w to bardzo zaangażowany i nie miałem ani jednego dnia watpliwości co do naszej przyszłości pomimo tego ze miała syna który absolutnie mi nie przeszkadzał . Wiadomo ze czuje się zawiedziony bo gdybys przez tyle czasu słuchał bajek i nadzieji które mi robiła to w końcu dałbyś sobie spokój . Słyszałem różności od adwokatów rozwodowych , prawników , ich separacji którymi mnie karmiła by tylko mnie zatrzymać . Zależało mi na niej od samego początku i o tym wiedziała . Dziś staram się już o tym nie myśleć bo muszę myśleć o sobie . Od rozstania mijają 4 tygodnie bez jakiegokolwiek kontaktu . Zawsze to ja wyciągałem rękę ale tym razem powiedziałem sobie dość . Tak wybrała i niech z tym żyje . Nie jest mi łatwo tym bardziej ze żyjemy w tym samym mieście . Unikam kontaktu bo nie chce by to wszystko wróciło . Woli pokazać całemu światu , ludziom tutaj i przede wszystkim rodzinie jaka to ma poukładana rodzine a to ze facet ma ja w tyłku to nikt nie widzi a wrazie czego zamiata wszystko pod dywan by nikt się nie dowiedział . Mógłbym Ci tu multum przykładów podać z tego co się działo przez ten okres i jak ja traktował ale jak ktoś woli zostać dla dziecka to jej wybor . Ja zabawka do przyjemności już nie będę bo tego jej w domu brakowało . Jak sobie radzi z tym wszystkim po romansie tego nie wiem bo nie wnikam ale wiem ze jest wściekła na mnie ze pokazałem jej ten inny świat jak mi to kiedyś powiedziała tylko ze do pewnych decyzji potrzebna jest odwaga i optymizm a tego jej zabrakło . Nie chce by do mnie już pisała bo rzygam już tym jej narzekaniem jaki to on jest niedobry i ciamajda bo to stało się już nudne . Wybrała jak wybrała i to był jej wybor a nie nasz .

1,856

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Szary.? 4 tygodnie?

1,857

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

Szary.? 4 tygodnie?



Tak. Dopiero

1,858

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Szary.? 4 tygodnie?



Tak. Dopiero

Żartujesz?????
Przecież z tego co pamiętam już wieki temu mówiłeś, że to koniec... i co? I nic to nie dało? Dałeś się tak zwodzić przez kolejne miesiące/lata????
Z drugiej strony ... aż mnie dziwiło, że wciąż tak emocjonalnie do tego podchodzisz, kiedy sądząc po czasie jaki minął od tamtych naszych rozmów, to już powinieneś dawno złapać dystans...
Szkoda, ale sam sobie jesteś winien...

1,859

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Szary80 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Szary.? 4 tygodnie?



Tak. Dopiero

Żartujesz?????
Przecież z tego co pamiętam już wieki temu mówiłeś, że to koniec... i co? I nic to nie dało? Dałeś się tak zwodzić przez kolejne miesiące/lata????
Z drugiej strony ... aż mnie dziwiło, że wciąż tak emocjonalnie do tego podchodzisz, kiedy sądząc po czasie jaki minął od tamtych naszych rozmów, to już powinieneś dawno złapać dystans...
Szkoda, ale sam sobie jesteś winien...


Sama wiesz jak to jest z romansami . Wracanie i kończenie i tak w kółko to nie osadzaj mnie bo każdy jest inny . Przyszedł moment w którym otworzyłem oczy i uwierz mi ze nie stoczyłem się i nie płacze po katach . Daje radę i znalazłem moment w którym już się nie cofnę bo nie ma to sensu .

1,860

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:

Sama wiesz jak to jest z romansami . Wracanie i kończenie i tak w kółko to nie osadzaj mnie bo każdy jest inny . Przyszedł moment w którym otworzyłem oczy i uwierz mi ze nie stoczyłem się i nie płacze po katach . Daje radę i znalazłem moment w którym już się nie cofnę bo nie ma to sensu .

Nie osądzam, tylko zdziwiona jestem bo byłam przekonana, że po tamtej akcji (a było to już wiele msc temu), temat odpuściłeś na dobre...
Po prostu szkoda, że dałeś sobą w dalszym ciągu manipulować...

1,861

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Sama wiesz jak to jest z romansami . Wracanie i kończenie i tak w kółko to nie osadzaj mnie bo każdy jest inny . Przyszedł moment w którym otworzyłem oczy i uwierz mi ze nie stoczyłem się i nie płacze po katach . Daje radę i znalazłem moment w którym już się nie cofnę bo nie ma to sensu .

Nie osądzam, tylko zdziwiona jestem bo byłam przekonana, że po tamtej akcji (a było to już wiele msc temu), temat odpuściłeś na dobre...
Po prostu szkoda, że dałeś sobą w dalszym ciągu manipulować...


Nie wiem jak to nazwać czy manipulacja akurat to dobre słowo . Chciała żyć na dwa domu a tak się nie da . Walczyłem ile mogłem ale samemu się nie da . Mam nadzieje tylko ze Ona to zrozumiała ze to koniec i uszanuje to tak samo jak ja uszanowałem jej decyzje ze robi to „ dla mamy i dla małego „ .

1,862 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-03-18 13:13:24)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:

Nie wiem jak to nazwać czy manipulacja akurat to dobre słowo . Chciała żyć na dwa domu a tak się nie da . Walczyłem ile mogłem ale samemu się nie da . Mam nadzieje tylko ze Ona to zrozumiała ze to koniec i uszanuje to tak samo jak ja uszanowałem jej decyzje ze robi to „ dla mamy i dla małego „ .

Eh.. albo Twoja naiwność, żeby nie użyć innego słowa.
No szkoda, że wciąż się łudziłeś mając jasne sygnały już ROK TEMU! Myślałam, że od tamtego czasu zacząłeś życie bez niej... a Ty już 3 i pół roku się mielisz w tym bagnie... sad i wciąż na nowo przezywasz te same emocje, rozterki, zawód hmm
Masochista z Ciebie wink

1,863

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Nie wiem jak to nazwać czy manipulacja akurat to dobre słowo . Chciała żyć na dwa domu a tak się nie da . Walczyłem ile mogłem ale samemu się nie da . Mam nadzieje tylko ze Ona to zrozumiała ze to koniec i uszanuje to tak samo jak ja uszanowałem jej decyzje ze robi to „ dla mamy i dla małego „ .

Eh.. albo Twoja naiwność, żeby nie użyć innego słowa.
No szkoda, że wciąż się łudziłeś mając jasne sygnały już ROK TEMU! Myślałam, że od tamtego czasu zacząłeś życie bez niej... a Ty już 3 i pół roku się mielisz w tym bagnie... sad


Mielilem bo to już koniec . Nie mam zamiaru już nic robić bo to nic nie da . Ciesze się ze pożegnałem się z nią bez kłótni bo tak tez często bywa . To ja żegnając odszedłem z uśmiechem na buzi gdy Ona zalała się łzami . Nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia . Byłem stanowczy i może to ja zdziwiło . A ze trwało to 3.5 roku to może dlatego ze tak mi zależało ale sam nic nie zrobię gdy druga strona tylko gada i gada ze to czy tamto .

1,864

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

No zobacz, ze akurat po 3 latach udalo się oderwać. Dalej chcecie zaklinac rzeczywistość i twierdzić, ze akurat Wasz przypadek jest wyjątkowy? Przecież logika większości romansow jest az nazbyt absurdalna.

1,865

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Burzowy napisał/a:

No zobacz, ze akurat po 3 latach udalo się oderwać. Dalej chcecie zaklinac rzeczywistość i twierdzić, ze akurat Wasz przypadek jest wyjątkowy? Przecież logika większości romansow jest az nazbyt absurdalna.



Każdy w to wierzy ze jego przypadek jest wyjątkowy . Mi nie miał tego kto uświadomić na starcie bo później jest już za późno . Jeżeli kiedyś będę miał okazje kogoś do tego przekonać i uda mi się to będę zadowolony .

1,866

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ale nie sądzisz, ze jednak to nie analiza, czy przemyslenia swoje zrobiły, co zwykle znudzenie? To jest to o czym pisalem. Odejscie od kogos, kto dawał Ci kiedyś to samo co kochanek/kochanka. I to nie wina kogoś, ze tego juz nie ma, bo tak po prostu ludzki organizm działa, ze bajka mija po 2-3 latach. Generalnie jak komuś jest bardzo zle w jego zwiazku, to odchodzi. Pójście na bok znaczy tyle, ze jest mi dobrze, ale nie do konca rozumiem jak dzialam, kim jestem i jak wygląda zycie. Dla mnie to neutralny temat, ale jednak jak zauważam, co osoby mające romans wypisuja, to często są to bzdury takie, ze za głowę można się złapać. Nie mówię o Tobie akurat, po prostu ciekawi mnie samo to zjawisko, REALNE motywy itd.

1,867

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Burzowy napisał/a:

Ale nie sądzisz, ze jednak to nie analiza, czy przemyslenia swoje zrobiły, co zwykle znudzenie? To jest to o czym pisalem. Odejscie od kogos, kto dawał Ci kiedyś to samo co kochanek/kochanka. I to nie wina kogoś, ze tego juz nie ma, bo tak po prostu ludzki organizm działa, ze bajka mija po 2-3 latach. Generalnie jak komuś jest bardzo zle w jego zwiazku, to odchodzi. Pójście na bok znaczy tyle, ze jest mi dobrze, ale nie do konca rozumiem jak dzialam, kim jestem i jak wygląda zycie. Dla mnie to neutralny temat, ale jednak jak zauważam, co osoby mające romans wypisuja, to często są to bzdury takie, ze za głowę można się złapać. Nie mówię o Tobie akurat, po prostu ciekawi mnie samo to zjawisko, REALNE motywy itd.


Nie znudzilem się i ani przez chwile nie miałem żadnych watpliwości do tego co robię . To nie było powodem mojej decyzji tylko brak jakiejkolwiek decyzji z jej strony . Ja ze swojej strony zrobiłem wszystko i nie mam sobie nic do zarzucenia . Ona nic nie zrobiła i dlatego odszedłem bo dosyć miałem pustych słów którymi mnie karmiła . Jej pasowało takie życie na dwa domy tylko nie liczyła się z tym ze w końcu definitywnie to zakończę . Nie raz się schodziliśmy i nie raz się rozstawaliśmy ale ciężko było żyć bez siebie . Nie wiem może dalej Ona myśli ze to znowu jakaś potyczka z mojej strony czy rodzaj przerwy ale ja sam już postanowiłem ze mam dosyć i choć nie jest lekko ale idę w tym kierunku . Ja już pierwszy się do niej nie odezwę bo nie mam po co . Ona lepiej tego tez nie robi bo będę to ignorował .

1,868

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Szary80

Ja byłem przekonany że ty z 2 lata po rozstaniu a nie 4 tygodnie.

Po tym wszystkim co ci zrobiła co powstrzymuje Cię od wysłania anonima do jej męża i ujawniają romansu?

1,869 Ostatnio edytowany przez Szary80 (2019-03-19 14:30:36)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Szary80

Ja byłem przekonany że ty z 2 lata po rozstaniu a nie 4 tygodnie.

Po tym wszystkim co ci zrobiła co powstrzymuje Cię od wysłania anonima do jej męża i ujawniają romansu?



Ty jesteś dobry big_smile
Wiadomo ze i takie coś , kiedyś człowiekowi chodziło po głowie ale nie zrobię tego nigdy może dlatego ze ten zakończony romans uznaje jako nieudany związek .Chyba ze nie da mi spokoju bo zacząłem żyć swoim życiem to dam jej ostrzeżenie a jak to nie pomoże to pewnie zadzwonię gdzie trzeba by nią się zajął skoro ona nie może uszanować tego ze odszedłem kiedy ja uszanowałem jej decyzje i nie kontaktuje się wogole .  Zaraz dodasz ze widocznie nie kochałem jej aż tak bardzo , kolego zaskoczylbym Cię jak bardzo mi na niej zależało i jak bardzo się zaangażowałem . Kochałem ja bardzo ale do tanga trzeba dwojga a nie jednego .

1,870

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Szary80

Ja byłem przekonany że ty z 2 lata po rozstaniu a nie 4 tygodnie.

Po tym wszystkim co ci zrobiła co powstrzymuje Cię od wysłania anonima do jej męża i ujawniają romansu?

I ma zniszczyc życie dziewczynie, którą w jakimś sensie pokochał? Jej dzieciom, jej rodzinie? Ona się w nim zakochała, ale rodziny nie chce rozbić. Jej jest ciężko i tez nie umie tego zakończyć. Tak samo jak i Ty Hrefi nadal tkwisz przy żonie i dziecku. Bo to nie jest takie proste. To się wie dopiero jak się samemu jest w takiej sytuacji. I powtarzam się dopiero, gdy się patrzy w oczy płaczacego dziecka i słyszy mamusiu tatusiu nie kloccie się nie rozwodzcie sie, od razu amory przechodzą.

1,871

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Szary80

Ja byłem przekonany że ty z 2 lata po rozstaniu a nie 4 tygodnie.

Po tym wszystkim co ci zrobiła co powstrzymuje Cię od wysłania anonima do jej męża i ujawniają romansu?

I ma zniszczyc życie dziewczynie, którą w jakimś sensie pokochał? Jej dzieciom, jej rodzinie? Ona się w nim zakochała, ale rodziny nie chce rozbić. Jej jest ciężko i tez nie umie tego zakończyć. Tak samo jak i Ty Hrefi nadal tkwisz przy żonie i dziecku. Bo to nie jest takie proste. To się wie dopiero jak się samemu jest w takiej sytuacji. I powtarzam się dopiero, gdy się patrzy w oczy płaczacego dziecka i słyszy mamusiu tatusiu nie kloccie się nie rozwodzcie sie, od razu amory przechodzą.


Dlatego powtórzę to co wcześniej napisałem . Nie zrobię nic dopóki Ona mnie do tego nie zmusi . Uszanowałem jej decyzje to niech uszanuje moja i moje odejście a co w jej życiu teraz się dzieje i jak to wyglada to już jej sprawa . Tak wybrała .

1,872

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ssszron, Szary80

Moje pytanie było prowokacyjne. Naturalnie, że absolutnie nie popieram donoszenia na własną kochankę. Ja nie mam zamiaru tego robić ale tak jak Szary napisał czasem są dziwne co myśli ...

Chciałem jedynie zapytać o motywy bo trzeba przyznać, że rozrzalony kochanek/a może mieć różne pomysły.

Zwłaszcza jak subiektywnie odczuwa pewną nierówność co do życia po zakończeniu romansu. Na ten przykład kochankowi może się małżeństwo rozpaść, rozwód, podział majątku, wojna o dzieci a kochanka może wrócić do męża jakby nigdy nic. W drugą stronę tak samo.

Inny ale częsty przykład - zdradzający mąż ma kochankę singielkę. Obiecuje, że odejdzie od żony. Tak 2-3 lata obiecuje i gdy żona zaczyna coś podejrzewać, on wypiera się wszystkiego a kochance mówi, że to dla dobra dzieci, że jednak kocha żonę. Wiecie, można się wkur...

Ja nie doniosę na kochankę bo było by to zaprzeczenie miłości o której jej wielokrotnie mówiłem. Życzę jej aby ułożyła sobie życie bo zasługuje na  to.

1,873 Ostatnio edytowany przez Szary80 (2019-03-19 23:18:27)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Ssszron, Szary80

Moje pytanie było prowokacyjne. Naturalnie, że absolutnie nie popieram donoszenia na własną kochankę. Ja nie mam zamiaru tego robić ale tak jak Szary napisał czasem są dziwne co myśli ...

Chciałem jedynie zapytać o motywy bo trzeba przyznać, że rozrzalony kochanek/a może mieć różne pomysły.

Zwłaszcza jak subiektywnie odczuwa pewną nierówność co do życia po zakończeniu romansu. Na ten przykład kochankowi może się małżeństwo rozpaść, rozwód, podział majątku, wojna o dzieci a kochanka może wrócić do męża jakby nigdy nic. W drugą stronę tak samo.

Inny ale częsty przykład - zdradzający mąż ma kochankę singielkę. Obiecuje, że odejdzie od żony. Tak 2-3 lata obiecuje i gdy żona zaczyna coś podejrzewać, on wypiera się wszystkiego a kochance mówi, że to dla dobra dzieci, że jednak kocha żonę. Wiecie, można się wkur...

Ja nie doniosę na kochankę bo było by to zaprzeczenie miłości o której jej wielokrotnie mówiłem. Życzę jej aby ułożyła sobie życie bo zasługuje na  to.



Bo bajka trwa póki nie ma pytania „ co dalej z nami „ a potem jest myk do norki skąd się wyszło bo nagle znajdują kartę przetargowa której nie da się przebić ale jest jedno „ale’’ którego nikt nie przewidział a mianowicie konsekwencje te w głowie które nie wyparują na drugi dzień a ciągną się czasami pare lat . To znowu jest zaskoczenie dla nich od którego nie da się uciec od tak wink
Także w tej walce obie strony ponoszą straty , jedni małe a inny bardzo duże i im romans trwał dłużej tym konsekwencje będą boleśniejsze bo trzeba wrócić na stare śmieci a tam zagracone bo żyło się romansem a nie tym co miało się w tyłku .

1,874

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:

O to to... No właśnie, dlatego uważam, że romans ma szansę się przerodzić w związek jeżeli w miarę szybko przejdzie na nowy etap. Zakochałem się, nie chcę tkwić w poprzednim, ryzykuję... ale jak już się romans (ze zdradą w tle) rozwinie... a to jest chory układ, to potem już nie ma co...dlatego jak ktoś od razu nie odejdzie to nie odejdzie wcale, a nawet jeśli to marne szanse by coś z tego było..
Dlatego uważam, że gdyby Hrefi na samym początku podjął decyzję, że chce spróbować z kochanką, ale nie romansu tylko związku, to mógłby z nią być.. a tak już za długo, za dużo i w ogóle bez sensu...

Mam nadzieję, że nie będę pretendentem do nagrody "złotego szpadla".

Moim zdaniem jest wręcz przeciwnie, zbyt duży pospiech, eksplozja uczuć wspólne plany na przyszłość to początek końca takiego związku. Pozostawienie na tym etapie rodziny to zwykła głupota i niedojrzałość. W dłużej trwającym romansie ludzie mają szanse się poznać i dojrzeć do decyzji czy chcą być razem czy nie. W romansie tak samo jak w klasycznym związku obowiązuje zasada "bo do tanga trzeba dwojga”. W przypadku Szarego80 tanga nie było, bo to on kochał bardziej i nie wyszło. Wiele osób podnosi, że marne są szanse na udany związek między "zdradzaczami" a świadectwem tego mają być wpisy na tutejszym forum osób porzuconych, zranionych, którzy wdali się w romans. Można postawić pytanie ile jest „zdradzaczy” na forum, którym się udało i żyją w szczęśliwych związkach powstałych w wyniku romansu? Zaryzykuje tezę, że tych osób może na forum nie być a siedzą ci, którym jednak nie wyszło. Ot takie życie, każdy przypadek jest indywidualny, człowiek dąży do tego by być szczęśliwym, niekiedy także kosztem innych.

1,875

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Mam nadzieje ze wątek nie upadł bo rzucę coś wszystkim świętym i krytykującym.
Ja tez zdradziłam sęk w tym ze się zakochałam. Nie byłam młoda i niejedno przeszłam ale w wieku 38 lat zakovhalam się 1 raz tak ze poczułam ze nie wiedziałam co to miłość. Z mężem łączyły mni dzieci dom przyjaźń. Wiedziałam ze to dobry człowiek i ze tak ma być widocznie.
Z moja miłością wiedziałam ze na to czekałam. Odeszłam. Nie umiałam kłamać. Kochałam za bardzo. Trwało to 2 lata. Były plany patchwork...Teraz On odszedł. Stwierdził ze mamy różne potrzeby...cokolwiek mówić ale przy miłości i dwóch różnych osobach różne potrzeby to norma. Jednak wciąż go w sercu kocham.
Problem lub zbawienie przyszedł teraz. Były mąż chce wrócić. Twierdzi ze wciąż mnie kocha mamy dzieci..: z mojego punktu widzenia pytanie brzmi jak w wątku głównym ale jednak ma inną genezę. Czy można odnowić to co się straciło czy można przestać kochać i.. zacząć kochać. Pozdrawiam wszystkich

1,876

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

@ona
Nie można. Nie rób sobie tego. Jeśli nie musisz...

1,877

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Onana napisał/a:

Mam nadzieje ze wątek nie upadł bo rzucę coś wszystkim świętym i krytykującym.
Ja tez zdradziłam sęk w tym ze się zakochałam. Nie byłam młoda i niejedno przeszłam ale w wieku 38 lat zakovhalam się 1 raz tak ze poczułam ze nie wiedziałam co to miłość. Z mężem łączyły mni dzieci dom przyjaźń. Wiedziałam ze to dobry człowiek i ze tak ma być widocznie.
Z moja miłością wiedziałam ze na to czekałam. Odeszłam. Nie umiałam kłamać. Kochałam za bardzo. Trwało to 2 lata. Były plany patchwork...Teraz On odszedł. Stwierdził ze mamy różne potrzeby...cokolwiek mówić ale przy miłości i dwóch różnych osobach różne potrzeby to norma. Jednak wciąż go w sercu kocham.
Problem lub zbawienie przyszedł teraz. Były mąż chce wrócić. Twierdzi ze wciąż mnie kocha mamy dzieci..: z mojego punktu widzenia pytanie brzmi jak w wątku głównym ale jednak ma inną genezę. Czy można odnowić to co się straciło czy można przestać kochać i.. zacząć kochać. Pozdrawiam wszystkich

Twój mąż popełnia błąd, za który cenę wysoką przyjdzie mu płacić długo jeśli tylko to dojdzie do skutku.
Wierzę, że po zdradzie można odbudować bliskość i relację nawet lepszą niż wcześniej, zresztą znam kilka przykładów.
Ale...zupełnie czym innym jest powrót osoby, która odpłynęła ponieważ zdała sobie sprawę, że popełniła błąd, wyciągnęła wnioski, popracowała nad sobą, prosi o wybaczenie i okazuje skruchę; a zupełnie czym innym jest żebranie o powrót osoby, która została porzucona.
To nie ma prawa się udać i będzie tylko kwestią czasu kiedy dojdziecie oboje do wniosku, że to nie ma sensu. Szkoda czasu i życia.
Ty właśnie płacisz cenę za nieradzenie sobie z własnymi emocjami. Zauroczyć, zafascynować, nawet zakochać człowiek może się kilka razy w życiu, pytanie tylko jak daleko się posunie, jak daleko pozwoli wejść w swoje życie, świadczy to o niedojrzałości emocjonalnej, nieokreślonych priorytetach oraz braku odpowiedzialności, nie chcę tutaj mówić o karmie bo w to akurat nie wierzę a jest to tylko myślenie życzeniowe ludzi, których skrzywdzono.
Koszty zawsze są wysokie, dla wszystkich.

1,878

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Onana napisał/a:

Mam nadzieje ze wątek nie upadł bo rzucę coś wszystkim świętym i krytykującym.
Ja tez zdradziłam sęk w tym ze się zakochałam. Nie byłam młoda i niejedno przeszłam ale w wieku 38 lat zakovhalam się 1 raz tak ze poczułam ze nie wiedziałam co to miłość. Z mężem łączyły mni dzieci dom przyjaźń. Wiedziałam ze to dobry człowiek i ze tak ma być widocznie.
Z moja miłością wiedziałam ze na to czekałam. Odeszłam. Nie umiałam kłamać. Kochałam za bardzo. Trwało to 2 lata. Były plany patchwork...Teraz On odszedł. Stwierdził ze mamy różne potrzeby...cokolwiek mówić ale przy miłości i dwóch różnych osobach różne potrzeby to norma. Jednak wciąż go w sercu kocham.
Problem lub zbawienie przyszedł teraz. Były mąż chce wrócić. Twierdzi ze wciąż mnie kocha mamy dzieci..: z mojego punktu widzenia pytanie brzmi jak w wątku głównym ale jednak ma inną genezę. Czy można odnowić to co się straciło czy można przestać kochać i.. zacząć kochać. Pozdrawiam wszystkich

„I żyli długo i szczęśliwie ...” ale to w bajce.

W rzeczywistości trzeba kochać i widzieć czym jest te „kochanie”.

Kiedyś czytałam wypowiedz matki, która swoim dzieciom mówiła , że jeżeli w życiu będą się kierowały miłością to jest o nich spokojna.

Problem w tym, ze nie chodziło jej o „kochanie” ale o miłość i świadomość czy jest miłość do siebie i do drugiego człowieka.

Piszesz, ze w wieku 38 lat poznałaś co to jest miłość , odeszłaś od człowieka do którego nie można się przyczepiać , z którym tworzyłam wieloletni związek , miałaś dzieci do człowieka do którego poczułaś „prawdziwa miłość”.

Gdzie jest teraz ta prawdziwa miłość ?

Nie ma jej, bo nigdy nie było .
Było pożądanie , zauroczenie, fascynacja - konsumpcja z obu stron, bez miłości. Zwykle kochanie.
Chyba nie bez przyczyny kochanie stało się synonimem uprawiania seksu.

Nie pokochasz nikogo.
Ani swojego męża, ani kochanka, ani siebie dopóki nie przekonasz się do znaczenia słowa „miłość”.

Gdybys go rozumiała, nie byłabyś ani Ty, ani Twój mąż , ani Wasze dzieci w miejscu w którym jesteś teraz.

BTW.
Mężowi życzę żeby przejrzał na oczy. A raczej na rozumie.

1,879

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Secondo1 napisał/a:
Onana napisał/a:

Mam nadzieje ze wątek nie upadł bo rzucę coś wszystkim świętym i krytykującym.
Ja tez zdradziłam sęk w tym ze się zakochałam. Nie byłam młoda i niejedno przeszłam ale w wieku 38 lat zakovhalam się 1 raz tak ze poczułam ze nie wiedziałam co to miłość. Z mężem łączyły mni dzieci dom przyjaźń. Wiedziałam ze to dobry człowiek i ze tak ma być widocznie.
Z moja miłością wiedziałam ze na to czekałam. Odeszłam. Nie umiałam kłamać. Kochałam za bardzo. Trwało to 2 lata. Były plany patchwork...Teraz On odszedł. Stwierdził ze mamy różne potrzeby...cokolwiek mówić ale przy miłości i dwóch różnych osobach różne potrzeby to norma. Jednak wciąż go w sercu kocham.
Problem lub zbawienie przyszedł teraz. Były mąż chce wrócić. Twierdzi ze wciąż mnie kocha mamy dzieci..: z mojego punktu widzenia pytanie brzmi jak w wątku głównym ale jednak ma inną genezę. Czy można odnowić to co się straciło czy można przestać kochać i.. zacząć kochać. Pozdrawiam wszystkich

„I żyli długo i szczęśliwie ...” ale to w bajce.

W rzeczywistości trzeba kochać i widzieć czym jest te „kochanie”.

Kiedyś czytałam wypowiedz matki, która swoim dzieciom mówiła , że jeżeli w życiu będą się kierowały miłością to jest o nich spokojna.

Problem w tym, ze nie chodziło jej o „kochanie” ale o miłość i świadomość czy jest miłość do siebie i do drugiego człowieka.

Piszesz, ze w wieku 38 lat poznałaś co to jest miłość , odeszłaś od człowieka do którego nie można się przyczepiać , z którym tworzyłam wieloletni związek , miałaś dzieci do człowieka do którego poczułaś „prawdziwa miłość”.

Gdzie jest teraz ta prawdziwa miłość ?

Nie ma jej, bo nigdy nie było .
Było pożądanie , zauroczenie, fascynacja - konsumpcja z obu stron, bez miłości. Zwykle kochanie.
Chyba nie bez przyczyny kochanie stało się synonimem uprawiania seksu.

Nie pokochasz nikogo.
Ani swojego męża, ani kochanka, ani siebie dopóki nie przekonasz się do znaczenia słowa „miłość”.

Gdybys go rozumiała, nie byłabyś ani Ty, ani Twój mąż , ani Wasze dzieci w miejscu w którym jesteś teraz.

BTW.
Mężowi życzę żeby przejrzał na oczy. A raczej na rozumie.



Fajnie opisane z tym obrazem miłości . Niestety rzadkość w tych czasach .

1,880

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Hrefi.....jak podłym trzeba być człowiekiem, by postępować tak jak Ty.
nie dość, że skalałeś swoje łoże małżeńskie, to jeszcze" obsmarowałeś" z każdej możliwej strony kobietę/żonę....swoją rodzinę, za którą jesteś odpowiedzialny.
skoro, jest aż tak źle.....dlaczego nie zachowasz się uczciwie( chociaż w tym jednym) i nie odejdziesz od niej.
dziwi mnie, że czasami z nią sypiasz. szczerze pytam, jak to możliwe, że staje Ci ptaszek na widok takiej kobiety jak Twoja żona????
przeczytaj wszystko co napisałeś i oceń siebie facet.
nie zasłaniaj się tym,że kochasz dziecko....tak naprawdę, to kochasz tylko samego siebie i bierzesz z życia to, co Tobie odpowiada.
kto kocha, ten nie krzywdzi. a Ty krzywdzisz swoje dziecko, o żonie nie wspomnę....przecież kiedyś twoja dwulicowość i podłość, ujrzy światło dzienne, więc jaki wzór zostawisz swemu dziecku?
nie bądź męczennikiem i odejdź. żona jakoś sobie poradzi a dla dziecka staraj się być "dobrym" ojcem.
może jako "dochodzący"tatuś dostrzeżesz, że Twoja rodzina byłaby całkiem normalna, gdybyś Ty też coś od siebie dawał, a nie był nastawiony tylko ba branie.
z każdego bagna można wyjść i wszystko w życiu można naprawić.

1,881

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Onana napisał/a:

Mam nadzieje ze wątek nie upadł bo rzucę coś wszystkim świętym i krytykującym.
Ja tez zdradziłam sęk w tym ze się zakochałam. Nie byłam młoda i niejedno przeszłam ale w wieku 38 lat zakovhalam się 1 raz tak ze poczułam ze nie wiedziałam co to miłość. Z mężem łączyły mni dzieci dom przyjaźń. Wiedziałam ze to dobry człowiek i ze tak ma być widocznie.
Z moja miłością wiedziałam ze na to czekałam. Odeszłam. Nie umiałam kłamać. Kochałam za bardzo. Trwało to 2 lata. Były plany patchwork...Teraz On odszedł. Stwierdził ze mamy różne potrzeby...cokolwiek mówić ale przy miłości i dwóch różnych osobach różne potrzeby to norma. Jednak wciąż go w sercu kocham.
Problem lub zbawienie przyszedł teraz. Były mąż chce wrócić. Twierdzi ze wciąż mnie kocha mamy dzieci..: z mojego punktu widzenia pytanie brzmi jak w wątku głównym ale jednak ma inną genezę. Czy można odnowić to co się straciło czy można przestać kochać i.. zacząć kochać. Pozdrawiam wszystkich

Chcieć to móc.

1,882

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Mi61 napisał/a:

.
z każdego bagna można wyjść i wszystko w życiu można naprawić.

Amen. Mialem napisać ci coś o tej erekcji która cię zaciekawiła ale ustosunkuje się ( tongue ) tylko do tego ostatniego zdania.

Wszak już Marek Gruchuta śpiewał, że ważne są tylko te dni których jeszcze nie znamy i że czasu jest nie wiele. Lalala la.

Ja wiem bardzo dużo w teorii. Przeczytałem mnóstwo podobnych wątków (niestety większość założona przez kobiety), wiele książek o małżeństwach, związkach. Nawet psychologię zacząłem mocno studiować. Problem w tym że nie jestem wstanie przenieść wiedzy teoretycznej na grunt praktyczny. Za żadne skarby.

Napewno też tak macie. Czytacie książkę. Myślicie fajnie, mądrze napisane. Po czym zamykacie książkę i robicie swoje.

1,883

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Pozaznaczaj sobie fragmenty, które Cię interesują, rób notatki i czytaj regularnie. W ciągu dnia staraj się przywoływać cytaty w głowie. Gdzieś tam, coś tam pozostaje. Niemniej musisz też trafić na odpowiednią książkę, bo większość będzie własnie taka o, że przeczytasz i zapomnisz.

1,884

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

hrefi....
życie jest dużo prostsze, albo się jest mądrym, albo głupim....
albo odpowiedzialnym za rodzinę, albo nie...
albo się kala swój dom łajdactwem, albo nie...
źle, odchodzisz....ale nie upadlasz żony ani dziecka, ani własnej rodziny. Ty, głowa tej rodziny.

1,885

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

i jeszcze coś chciałam Ci dopowiedzieć...
jak pieprzyłeś żonę to jej wydzielina przeniosła się też na Twoim nie mytym ptasiu do pochwy kochanki....także na Twoim ptaszku same brudy...niestety.
także, miarkuj facet co piszesz i jak piszesz.

Posty [ 1,821 do 1,885 z 2,519 ]

Strony Poprzednia 1 27 28 29 30 31 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024