Ela ja również przeczytałam Twój wątek bo mam wraźenie że walisz na oślep.To co mi sie rzuciło to podobieństwo Twoje do żony Hrefiego.Macie dużo wspólnego dlatego Twoje opinie wydają się być nie spójne z tym co przeżyłaś.Może teraz dlatego wybielasz zachowanie Hrefiego a tak naprawdę rozgrzeszasz męża.Siebie natomiast walisz po głowie.Z każdego Twojego postu przebija zadra jakbyś do końca nie pogodziła się z tym co przeżyłaś i jaka byłaś w tamtej sytuacji.Nikt tu nie pisze o tkwieniu na siłę tylko o zwyczajnej uczciwości zachowania przyzwoitości nawet jak popełnisz błąd.
1,431 2018-06-14 07:20:05
1,432 2018-06-14 09:58:05
Też przeczytałam wątek Eli i rzeczywiście podobieństwo jest bardzo duże. Podobne zachowania, reakcje... Niektóre posty są wręcz jak kalka.
1. Nagły brak miłości, szacunku ze strony męża, dewaluacja małżeństwa...
"Po 2 miesiacach od rozpoczęcia terapii mąż stwierdził, ż mnie nie kocha i chce się wyprowadzić. Był to dla mnie taki szok, ze mnie zamurowało po prostu. Nie wierzyłam w te słowa po prostu, chyba stwierdziłam, że chce mi po prostu dopiec"
"raz oznajmia ze się wyprowadza, ale nie szuka mieszkania do wynajęcia"
"Dom był zawsze na mojej głowie, mąż miał czas i możliwość rozwijać swoją karierę i ma teraz pieniądze, kiedyś razem klepalismy biedę."
itd.
2. Histeria Eli na wiadomość o 'romansie'...
"Jaka prawdziwa prawdziwa przyjaciółka robiłaby coś takiego osobie w związku??W dodatku to nie jakaś siksa, tylko dojrzała kobieta podobno Wpadłam w szał, kompletny amok. Krzyczałam, że dowiem się kto to jest, skontaktuję się z jej facetem, że mój mąż rozwala nie tylko swój związek, ale też czyjś. Że napiszę do wszystkich znajomych jego z FB, żeby dowiedzieć sie kto to...
Mąż zbladł, wyciągnął telefon, by udowodnić mi, jakie to "platoniczne" są ich kontakty. I teraz najgorsze- szukał co by mi tu pokazać, ale chyba nie znalazł nic co by się nadawało przez 15 min, ja w tym czasie miotałam się jak wariatka informujac go komu z jego znajomych i rodziny powiem o tym romansiku...I w końcu pokazać nie chciał..."
U Eli skończyło się to happy endem, ale czy w tym przypadku to jest możliwe?
Wiele razy, nawet w tym wątku, twierdziłam, że póki nie zakończy się całkowicie romansu/znajomości, nie odetnie wszelkich kontaktów, ratowanie małżeństwa/związku nie ma sensu. Mąż Eli też na początku bagatelizował sprawę, nie widział zależności pomiędzy tamtą znajomością, a małżeństwem ale im bardziej się wkręcał, tym to małżeństwo przestawało być dla niego ważne. A żona stawała się wrogiem nr 1.
Może i u Hrefiego taki scenariusz mógłby być realny, ale wątpię, bo naprawdę trzeba mieć dużo siły i determinacji by tą całą burzę przetrwać i wyjść z niej zwycięsko. Inna rzecz, póki Hrefi wzdycha do kochanki to jest to zwyczajnie niemożliwe.
Może się jednak zdarzyć, że kochanka go zostawi, szczególnie teraz kiedy istnieje duże prawdopodobieństwo, że mąż się dowie, a przynajmniej jest realna obawa, że romans się wyda... w zasadzie już wydał. W takich okolicznościach nie sądzę by to było spokojne rozstanie, a wtedy klapki mogą opaść bardzo szybko i tylko kurz zostanie po tej wielkiej niespełnionej miłości... A wtedy przyjdzie refleksja, że ta żona to wcale nie jest taki potwór, jak się wydawało... itd.
1,433 2018-06-14 10:07:30 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-06-14 10:26:09)
Drogie dziewczyny, darujcie sobie..
Watek jest sprzed wiecej niz roku.
Powiedzmy..archiwalny..i trafiacie kulą w płot.
Ale dziękuję za podbicie licznika.
Tak, są podobienstwa z wtedy..
Tylko ze.w przeciwienstwie do coniektorych nie zasklepilam się w swoich traumach, zycie pobieglo dalej.:)
Pisac o tym nie mialam potrzeby i obowiazku.:)
Co do autora, gdy opadnie kurz, ocenią.
I jego ronans byl chyba bardziej realny niz wirtualny padly slowa mocne.
Ale co zostanie okaze się. Jemu zyczę jednego - związku z miloscią i szacunkiem gdziekolwiek to znajdzie.
1,434 2018-06-14 10:25:21
Ela, ale skąd to oburzenie? Przecież wiemy, że to wątek sprzed roku, ale forum ma to do siebie, ze to co piszemy zostaje, czy chcesz tego czy nie
Poza tym ja nie odnoszę się do Ciebie personalnie, tylko zwróciłam uwagę na podobieństwa a czy to wątek twój czy jakiejkolwiek innej osoby, to nie ma znaczenia.
Domyślam się, że nie chcesz do tamtych chwil wracać, ale forumowicze czytają rożne wątki też dla siebie i też z nich wyciągają rożne wnioski.
Każdy jednak sam podejmuje decyzje w swoim życiu. Możemy dyskutować, ale odpowiedzialność i tak poniesie dana osoba.
1,435 2018-06-14 10:39:32
Roxann,, nie oburzam się, raczej uśmechnęłam do wniosków Czereśni. I nie, ,nie mam problemów wracać do tamtych chwil, były mi potrzebne dla wyjścia z Matrixa, w jakim byłam. Czego i zonie Hrefiego życzę. Czy tak się stanie, czy zasklepi się ona w zemście? Nie wiem..Nie jest mną. Każdy jest inny.
Twoje analogie w tym aspekcie- reakcji na zdradę- mogą być sluszne. ale tu podobieństwo może się kończyć. Gdybym nie przerobiła dłlugiej życiowej lekcji której fragmenty są na moim wątku,pewnie plułabym tu na Hrefiego. Myślę, żeOn jejst na drodze, którą musi przejść. Proponuję mu kierować się tym co dla Niego dobre- to będzie prosta droga.
1,436 2018-06-14 10:58:43 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-06-14 11:01:56)
Ela, wiem, dlatego tylko te podobieństwa przytoczyłam. Przyznam, że dla mnie osobiście jest to ciekawe bo różne przypadki tylko potwierdzają, że taki jest właśnie mechanizm.
Jeżeli romans/znajomość kończy się w momencie rozkwitu uczucia, odcięcie się, odidealizowanie tej osoby i skupienie na związku jest według mnie niemożliwe i bezsensowne. Wszelkie emocje tworzą się w naszej głowie, i często sami się nakręcamy, pod wpływem tych różnych hormonów, które działają jak narkotyk. One przysłaniają nam realne myślenie, postrzeganie rzeczywistości, ocenę sytuacji. Trzeźwe spojrzenie na wszystko dokoła jest możliwe dopiero po "odwyku". U Ciebie była potrzebna ta burza. Przeszliście ja oboje. Wiesz teraz dokładnie dlaczego wtedy padły takie a nie inne słowa, dlaczego z taką łatwością przychodziło ranienie drugiej osoby...
Hrefi jest teraz na haju i nie myśli racjonalnie. Frustracje wyładowuje na żonie. Nie obchodzą go jej uczucia, bo w tej chwili to ona jest postrzegana jako źródło jego wszelkich nieszczęść. To jeden biegun, a na drugim wyniesiona niemal na piedestał kochanka, chodzący ideał, na którą nie da złego słowa powiedzieć.
Ale.. tak jak mówię, niech tylko kochanka pokaże swoją prawdziwą czy też inną twarz, kiedy zaczną się problemy związane z choćby ujawnieniem romansu... myślę, że Hrefi wtedy szybko otrzeźwieje.
Może być już jednak za późno...
1,437 2018-06-14 18:34:52
Wszystkie jestesmy tu w jednym celu, chcemy porozmawiac, doradzić sie. Wiem,ze moje zachowanie nie bylo moralne wiec prosze nie linczujcie mnie. Półtora roku temu zaczelam spotykac sie z mężczyzną. Bylo codownie. Przez wiele tygodni pisaliśmy, rozmawialismy od rana do wieczora. Był tak idealny, ze omalo nie wybieralam sukni slubnej. Mieliśmy wspolnych kolegów. Po kliku tygodniach przypadkiem dowiedzialam sie, ze moj "ideal" ma zone i dwojke dzieci. Rozmawialam z nim, powiedzial, ze od dluzszego czasu zyja obok siebie, a drugie dziecko jest owocem jej romansu. Prosil, blagal oczywiscie ze skutkiem. w trakcie naszego pseudo zwiazku wyjezdzalismy wspolnie, spal u mnie, a ja u niego. W myslach calyczas mialam jego zone ktora podobno wiedziala , ze on ma kogos. Po weekendzie pobytu u niego w domu (jego zona jezdziala w delegacje) zonka znalazla moje wlosy, zrobila mu awanture ale on ja uglaskal. Po kilku dniach odczytala mojego smsa ktorego wyslalam mu wieczorem. W treści bylo ze go kocham i ciesze sie z jutrzejszego spotkania. Zrobila mu awanture. Nie dawalo mi to spokoju. Przeciez oni niby zyja obok to dlaczego robila mu awantury, podobno mieli mieszkali tylko razem dla dobra dzieci i do momentu ostatecznego rozwiazania zwiazku. Przybilo mnie to. postanowilam sie z nia skontaktowac. Spotkalysmy sie. Ona pokazywala mi swoje wiadomosci ja swoje. Zawsze były podobnej tresci, ze kocha, ze teskni. Mnie dodatkowo pisal ze chce ze mna spedzic reszte życia i nikogo nigdy tak nie kochal. Nie poczulam wcale ulgi po naszej rozmowie bo przeciez go dalej kocham. Ona wrocila do domu i po kilku dniach spakowala jego rzeczy. Popoludniem jeszcze pisal , ze mnie kocha i nie jestem zadna zabawka bo mysli o mnie powaznie. Bylo to przed ich rozmowa, przed tym zanim zażądała rozwodu. Kolejnego dnia rano zadzwonil do mnie z pretensjami, ze zniszczylam jego życie i rodzine. Przekazal, ze mam mu dac spokoj, ze nigdy mnie nie kochal i byl ze mna z litości. Zagrozil, ze jezeli bede dalej informować jego zone to przyjedzie do mojej pracy, domu i powie jaka jestem niemoralna. Dodal, ze nigdy mnie juz nie chce widziec. Powiedzial, ze blokuje moj nr telefonu czego oczywiscie nie zrobil. Pewnie obawia sie, ze moglabym zeznawac na jego niekorzyść i w razie ewentualnosci można przeciez mnie uglaskac. Co do owocu romansu jego zony to stwierdzil, ze musialam go zle zrozumiec
Problem w tym wszystkim jest taki, ze go kocham. Co ja mam robic? Dac mu ochlonac?
1,438 2018-06-14 18:59:20
Wszystkie jestesmy tu w jednym celu, chcemy porozmawiac, doradzić sie. Wiem,ze moje zachowanie nie bylo moralne wiec prosze nie linczujcie mnie. Półtora roku temu zaczelam spotykac sie z mężczyzną. Bylo codownie. Przez wiele tygodni pisaliśmy, rozmawialismy od rana do wieczora. Był tak idealny, ze omalo nie wybieralam sukni slubnej. Mieliśmy wspolnych kolegów. Po kliku tygodniach przypadkiem dowiedzialam sie, ze moj "ideal" ma zone i dwojke dzieci. Rozmawialam z nim, powiedzial, ze od dluzszego czasu zyja obok siebie, a drugie dziecko jest owocem jej romansu. Prosil, blagal oczywiscie ze skutkiem. w trakcie naszego pseudo zwiazku wyjezdzalismy wspolnie, spal u mnie, a ja u niego. W myslach calyczas mialam jego zone ktora podobno wiedziala , ze on ma kogos. Po weekendzie pobytu u niego w domu (jego zona jezdziala w delegacje) zonka znalazla moje wlosy, zrobila mu awanture ale on ja uglaskal. Po kilku dniach odczytala mojego smsa ktorego wyslalam mu wieczorem. W treści bylo ze go kocham i ciesze sie z jutrzejszego spotkania. Zrobila mu awanture. Nie dawalo mi to spokoju. Przeciez oni niby zyja obok to dlaczego robila mu awantury, podobno mieli mieszkali tylko razem dla dobra dzieci i do momentu ostatecznego rozwiazania zwiazku. Przybilo mnie to. postanowilam sie z nia skontaktowac. Spotkalysmy sie. Ona pokazywala mi swoje wiadomosci ja swoje. Zawsze były podobnej tresci, ze kocha, ze teskni. Mnie dodatkowo pisal ze chce ze mna spedzic reszte życia i nikogo nigdy tak nie kochal. Nie poczulam wcale ulgi po naszej rozmowie bo przeciez go dalej kocham. Ona wrocila do domu i po kilku dniach spakowala jego rzeczy. Popoludniem jeszcze pisal , ze mnie kocha i nie jestem zadna zabawka bo mysli o mnie powaznie. Bylo to przed ich rozmowa, przed tym zanim zażądała rozwodu. Kolejnego dnia rano zadzwonil do mnie z pretensjami, ze zniszczylam jego życie i rodzine. Przekazal, ze mam mu dac spokoj, ze nigdy mnie nie kochal i byl ze mna z litości. Zagrozil, ze jezeli bede dalej informować jego zone to przyjedzie do mojej pracy, domu i powie jaka jestem niemoralna. Dodal, ze nigdy mnie juz nie chce widziec. Powiedzial, ze blokuje moj nr telefonu czego oczywiscie nie zrobil. Pewnie obawia sie, ze moglabym zeznawac na jego niekorzyść i w razie ewentualnosci można przeciez mnie uglaskac. Co do owocu romansu jego zony to stwierdzil, ze musialam go zle zrozumiec
Problem w tym wszystkim jest taki, ze go kocham. Co ja mam robic? Dac mu ochlonac?
Odkochać się.
1,439 2018-06-14 19:29:10
Wszystkie jestesmy tu w jednym celu, chcemy porozmawiac, doradzić sie. Wiem,ze moje zachowanie nie bylo moralne wiec prosze nie linczujcie mnie. Półtora roku temu zaczelam spotykac sie z mężczyzną. Bylo codownie. Przez wiele tygodni pisaliśmy, rozmawialismy od rana do wieczora. Był tak idealny, ze omalo nie wybieralam sukni slubnej. Mieliśmy wspolnych kolegów. Po kliku tygodniach przypadkiem dowiedzialam sie, ze moj "ideal" ma zone i dwojke dzieci. Rozmawialam z nim, powiedzial, ze od dluzszego czasu zyja obok siebie, a drugie dziecko jest owocem jej romansu. Prosil, blagal oczywiscie ze skutkiem. w trakcie naszego pseudo zwiazku wyjezdzalismy wspolnie, spal u mnie, a ja u niego. W myslach calyczas mialam jego zone ktora podobno wiedziala , ze on ma kogos. Po weekendzie pobytu u niego w domu (jego zona jezdziala w delegacje) zonka znalazla moje wlosy, zrobila mu awanture ale on ja uglaskal. Po kilku dniach odczytala mojego smsa ktorego wyslalam mu wieczorem. W treści bylo ze go kocham i ciesze sie z jutrzejszego spotkania. Zrobila mu awanture. Nie dawalo mi to spokoju. Przeciez oni niby zyja obok to dlaczego robila mu awantury, podobno mieli mieszkali tylko razem dla dobra dzieci i do momentu ostatecznego rozwiazania zwiazku. Przybilo mnie to. postanowilam sie z nia skontaktowac. Spotkalysmy sie. Ona pokazywala mi swoje wiadomosci ja swoje. Zawsze były podobnej tresci, ze kocha, ze teskni. Mnie dodatkowo pisal ze chce ze mna spedzic reszte życia i nikogo nigdy tak nie kochal. Nie poczulam wcale ulgi po naszej rozmowie bo przeciez go dalej kocham. Ona wrocila do domu i po kilku dniach spakowala jego rzeczy. Popoludniem jeszcze pisal , ze mnie kocha i nie jestem zadna zabawka bo mysli o mnie powaznie. Bylo to przed ich rozmowa, przed tym zanim zażądała rozwodu. Kolejnego dnia rano zadzwonil do mnie z pretensjami, ze zniszczylam jego życie i rodzine. Przekazal, ze mam mu dac spokoj, ze nigdy mnie nie kochal i byl ze mna z litości. Zagrozil, ze jezeli bede dalej informować jego zone to przyjedzie do mojej pracy, domu i powie jaka jestem niemoralna. Dodal, ze nigdy mnie juz nie chce widziec. Powiedzial, ze blokuje moj nr telefonu czego oczywiscie nie zrobil. Pewnie obawia sie, ze moglabym zeznawac na jego niekorzyść i w razie ewentualnosci można przeciez mnie uglaskac. Co do owocu romansu jego zony to stwierdzil, ze musialam go zle zrozumiec
Problem w tym wszystkim jest taki, ze go kocham. Co ja mam robic? Dac mu ochlonac?
Nie wierze. To żart? Prowokacja? Naprawdę są tak naiwne kobiety (mężczyźni)?
1,440 2018-06-14 19:39:34
Rozumiem Aloski że Twoja kochanka też jest naiwna.
1,441 2018-06-14 19:48:43
Muszę to napisac.Aloski jest trollem bo w życiu nie spotkałam kogoś z tak małym rozumkiem.Taaak to musi byc troll
1,442 2018-06-14 19:52:06
Rozumiem Aloski że Twoja kochanka też jest naiwna.
Dobre.. myślę, że Alsoski też by tak postąpił, ale póki co jest pewny swojej już chyba ex kochani, że ich nie wyda...
Pożyjemy, zobaczymy..
1,443 2018-06-14 20:07:30
Muszę to napisac.Aloski jest trollem bo w życiu nie spotkałam kogoś z tak małym rozumkiem.Taaak to musi byc troll
Pisałem już wczesniej - mam gdzies Twoje opinie.
1,444 2018-06-14 20:16:16
czeresnia.1975@onet.pl napisał/a:Rozumiem Aloski że Twoja kochanka też jest naiwna.
Dobre.. myślę, że Alsoski też by tak postąpił, ale póki co jest pewny swojej już chyba ex kochani, że ich nie wyda...
Pożyjemy, zobaczymy..
Mogłabyś się zdziwić. Mój romans otworzył mi oczy - zacząłem analizowac jego przyczyny.
Im bardziej obojętna jest mi moja ex kochanka, tym bardziej jest mi obojętna moja żona - zastanawiam się nad separacja. Po prostu lepiej jest mi samemu. I nie jest to forma „karania” żony za to, ze odpuściłem przez nia/ dla niej kochankę. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....
Czy Taki jest los kochanek?
1,445 2018-06-14 21:07:46
Roxann napisał/a:czeresnia.1975@onet.pl napisał/a:Rozumiem Aloski że Twoja kochanka też jest naiwna.
Dobre.. myślę, że Alsoski też by tak postąpił, ale póki co jest pewny swojej już chyba ex kochani, że ich nie wyda...
Pożyjemy, zobaczymy..Mogłabyś się zdziwić. Mój romans otworzył mi oczy - zacząłem analizowac jego przyczyny.
Im bardziej obojętna jest mi moja ex kochanka, tym bardziej jest mi obojętna moja żona - zastanawiam się nad separacja. Po prostu lepiej jest mi samemu. I nie jest to forma „karania” żony za to, ze odpuściłem przez nia/ dla niej kochankę. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....Czy Taki jest los kochanek?
Nie sądzę, że taki los kochanek, bo żon też, raczej osób zakochanych...
Ja przyznam szczerze, że nie potrafiłaby czytać teraz swojego wątku, gdzie pisałam będąc mega zakochaną, klapki mi opadły i myślę, że znając go tak jak teraz nigdy bym się w nim nie zakochała.. ale to się stało..
Osoby zakochane, w tej pierwszej fazie, nie są sobą...
Możliwe, że to pierwsze zauroczenie do kochani Ci przeszło, i dobrze... ale jeśli nie widzisz już szans na odbudowywanie relacji małżeńskiej.. no cóż.. takie tego mogą być konsekwencje...
Choć w Waszych wątkach tzn Twoim i Hrefiego, to Tobie wróżyłam że powrót do żony może udać, jemu nie.
Poza tym kochanka kochance nie równa, ja pomimo wyznań nie przyjęłam z powrotem.. może też ją przeceniasz... a też byłam bardzo zakochana.. ale jest jeszcze coś takiego jak honor... no nie.. I mam nadzieję, że Twoja kochanka też go ma...
1,446 2018-06-14 21:10:02
To dla mnie zaszczyt Aloski:)
1,447 2018-06-14 21:17:54
alsoski001 napisał/a:Roxann napisał/a:Dobre.. myślę, że Alsoski też by tak postąpił, ale póki co jest pewny swojej już chyba ex kochani, że ich nie wyda...
Pożyjemy, zobaczymy..Mogłabyś się zdziwić. Mój romans otworzył mi oczy - zacząłem analizowac jego przyczyny.
Im bardziej obojętna jest mi moja ex kochanka, tym bardziej jest mi obojętna moja żona - zastanawiam się nad separacja. Po prostu lepiej jest mi samemu. I nie jest to forma „karania” żony za to, ze odpuściłem przez nia/ dla niej kochankę. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....Czy Taki jest los kochanek?
Nie sądzę, że taki los kochanek, bo żon też, raczej osób zakochanych...
Ja przyznam szczerze, że nie potrafiłaby czytać teraz swojego wątku, gdzie pisałam będąc mega zakochaną, klapki mi opadły i myślę, że znając go tak jak teraz nigdy bym się w nim nie zakochała.. ale to się stało..
Osoby zakochane, w tej pierwszej fazie, nie są sobą...
Możliwe, że to pierwsze zauroczenie do kochani Ci przeszło, i dobrze... ale jeśli nie widzisz już szans na odbudowywanie relacji małżeńskiej.. no cóż.. takie tego mogą być konsekwencje...
Choć w Waszych wątkach tzn Twoim i Hrefiego, to Tobie wróżyłam że powrót do żony może udać, jemu nie.
Poza tym kochanka kochance nie równa, ja pomimo wyznań nie przyjęłam z powrotem.. może też ją przeceniasz... a też byłam bardzo zakochana.. ale jest jeszcze coś takiego jak honor... no nie.. I mam nadzieję, że Twoja kochanka też go ma...
Kto wie. Idziemy z żona na terapie. Może to coś da. Ona sama zaproponowała )
A’propos honoru - to chyba nie ma nic do rzeczy. Zakochana osoba jest wyjątkowo „tolerancyjna”, prawda?
Zniesie wszystko albo prawie wszystko.
1,448 2018-06-14 21:27:27
Kto wie. Idziemy z żona na terapie. Może to coś da. Ona sama zaproponowała
)
A’propos honoru - to chyba nie ma nic do rzeczy. Zakochana osoba jest wyjątkowo „tolerancyjna”, prawda?
Zniesie wszystko albo prawie wszystko.
Owszem, ale do czasu, nie ważne czy żona czy kochanka..
Trzymam kciuki za terapię
1,449 2018-06-14 23:51:17
Roxann napisał/a:czeresnia.1975@onet.pl napisał/a:Rozumiem Aloski że Twoja kochanka też jest naiwna.
Dobre.. myślę, że Alsoski też by tak postąpił, ale póki co jest pewny swojej już chyba ex kochani, że ich nie wyda...
Pożyjemy, zobaczymy..Mogłabyś się zdziwić. Mój romans otworzył mi oczy - zacząłem analizowac jego przyczyny.
Im bardziej obojętna jest mi moja ex kochanka, tym bardziej jest mi obojętna moja żona - zastanawiam się nad separacja. Po prostu lepiej jest mi samemu. I nie jest to forma „karania” żony za to, ze odpuściłem przez nia/ dla niej kochankę. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....Czy Taki jest los kochanek?
Sam to spieprzyłes a czemu ? Bo temu ze żonę odpuściłes bo w głowie miałeś kochankę a kochankę oddaliłes od siebie próbując ratować związek i się pogubiłeś bo niby chciałeś ciągnąć 2 sroki za jeden ogon a tak się nie da . Myślisz ze terapia wam pomoże ? Ja w to nie wierze bo na ile ma pomoc ? Miesiąc , dwa czy pół roku bo wróci znowu jałowość . Zes sobie narobił bigosu .
1,450 2018-06-15 00:24:32
alsoski001 napisał/a:Roxann napisał/a:Dobre.. myślę, że Alsoski też by tak postąpił, ale póki co jest pewny swojej już chyba ex kochani, że ich nie wyda...
Pożyjemy, zobaczymy..Mogłabyś się zdziwić. Mój romans otworzył mi oczy - zacząłem analizowac jego przyczyny.
Im bardziej obojętna jest mi moja ex kochanka, tym bardziej jest mi obojętna moja żona - zastanawiam się nad separacja. Po prostu lepiej jest mi samemu. I nie jest to forma „karania” żony za to, ze odpuściłem przez nia/ dla niej kochankę. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....Czy Taki jest los kochanek?
Sam to spieprzyłes a czemu ? Bo temu ze żonę odpuściłes bo w głowie miałeś kochankę a kochankę oddaliłes od siebie próbując ratować związek i się pogubiłeś bo niby chciałeś ciągnąć 2 sroki za jeden ogon a tak się nie da . Myślisz ze terapia wam pomoże ? Ja w to nie wierze bo na ile ma pomoc ? Miesiąc , dwa czy pół roku bo wróci znowu jałowość . Zes sobie narobił bigosu .
Kochanka nie wzięła się z powietrza - była odpowiedzią na kłopoty w małżeństwie.
Wiec jestem w punkcie wyjścia, bogatszy o nowe doświadczenia (tzn ślepa uliczkę romansu), gotów na terapie.
Powinienem był terapii spróbować wczesniej, ale nie jest łatwo obronić się przed romansem, prawda?
1,451 2018-06-15 00:34:10
Planujesz żonie powiedzieć o wszystkim? Bo bez szczerości czarno widzę jakąkolwiek działającą terapię, najwyżej odklepanie spotkań, żeby mieć poczucie, że "przecież terapia jest".
1,452 2018-06-15 06:49:58
Słabe jest dorabianie ideologii do zdrady to tak jak biłem bo zupa była za słona!!!!
1,453 2018-06-15 06:55:59
Szary80 napisał/a:alsoski001 napisał/a:Mogłabyś się zdziwić. Mój romans otworzył mi oczy - zacząłem analizowac jego przyczyny.
Im bardziej obojętna jest mi moja ex kochanka, tym bardziej jest mi obojętna moja żona - zastanawiam się nad separacja. Po prostu lepiej jest mi samemu. I nie jest to forma „karania” żony za to, ze odpuściłem przez nia/ dla niej kochankę. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....Czy Taki jest los kochanek?
Sam to spieprzyłes a czemu ? Bo temu ze żonę odpuściłes bo w głowie miałeś kochankę a kochankę oddaliłes od siebie próbując ratować związek i się pogubiłeś bo niby chciałeś ciągnąć 2 sroki za jeden ogon a tak się nie da . Myślisz ze terapia wam pomoże ? Ja w to nie wierze bo na ile ma pomoc ? Miesiąc , dwa czy pół roku bo wróci znowu jałowość . Zes sobie narobił bigosu .
Kochanka nie wzięła się z powietrza - była odpowiedzią na kłopoty w małżeństwie.
Wiec jestem w punkcie wyjścia, bogatszy o nowe doświadczenia (tzn ślepa uliczkę romansu), gotów na terapie.
Powinienem był terapii spróbować wczesniej, ale nie jest łatwo obronić się przed romansem, prawda?
Nie jest łatwo ale ja byłem na miejscu twojej kochanki i jeżeli ktoś nie miał czasu dla mnie tylko chciał ciągnąć dwie sroki za ogon jednocześnie to znaczy ze miał mnie w dupie a słowa „ oboje wiedzieliśmy w co wchodzimy „ niech sobie w buty wsadzi . Sam odpuściłem bo nie chciałem być już zabawka . Lekko nie jest bo się zaangażowałem ale nie chce już jej widzieć
1,454 2018-06-15 08:46:46
Kochanka nie wzięła się z powietrza - była odpowiedzią na kłopoty w małżeństwie.
Wiec jestem w punkcie wyjścia, bogatszy o nowe doświadczenia (tzn ślepa uliczkę romansu), gotów na terapie.
Powinienem był terapii spróbować wczesniej, ale nie jest łatwo obronić się przed romansem, prawda?
Jesteś świadomy tego, ze terapia guzik da jak nie będziesz szczery? A nie będziesz, bo do romansu się nie chcesz przyznać.
1,455 2018-06-15 09:09:07
alsoski001 napisał/a:Szary80 napisał/a:Sam to spieprzyłes a czemu ? Bo temu ze żonę odpuściłes bo w głowie miałeś kochankę a kochankę oddaliłes od siebie próbując ratować związek i się pogubiłeś bo niby chciałeś ciągnąć 2 sroki za jeden ogon a tak się nie da . Myślisz ze terapia wam pomoże ? Ja w to nie wierze bo na ile ma pomoc ? Miesiąc , dwa czy pół roku bo wróci znowu jałowość . Zes sobie narobił bigosu .
Kochanka nie wzięła się z powietrza - była odpowiedzią na kłopoty w małżeństwie.
Wiec jestem w punkcie wyjścia, bogatszy o nowe doświadczenia (tzn ślepa uliczkę romansu), gotów na terapie.
Powinienem był terapii spróbować wczesniej, ale nie jest łatwo obronić się przed romansem, prawda?Nie jest łatwo ale ja byłem na miejscu twojej kochanki i jeżeli ktoś nie miał czasu dla mnie tylko chciał ciągnąć dwie sroki za ogon jednocześnie to znaczy ze miał mnie w dupie a słowa „ oboje wiedzieliśmy w co wchodzimy „ niech sobie w buty wsadzi . Sam odpuściłem bo nie chciałem być już zabawka . Lekko nie jest bo się zaangażowałem ale nie chce już jej widzieć
Z tego co piszesz mam wrazenie, ze pomimo tego, ze nie chcesz jej widzieć to wystarczyłoby żeby kiwnela palcem a poszedłbyś jak w dym
Ale mimo wszystko łatwiej jest temu kto podejmuje decyzje i ja ogłasza.
1,456 2018-06-15 09:12:32
alsoski001 napisał/a:Kochanka nie wzięła się z powietrza - była odpowiedzią na kłopoty w małżeństwie.
Wiec jestem w punkcie wyjścia, bogatszy o nowe doświadczenia (tzn ślepa uliczkę romansu), gotów na terapie.
Powinienem był terapii spróbować wczesniej, ale nie jest łatwo obronić się przed romansem, prawda?Jesteś świadomy tego, ze terapia guzik da jak nie będziesz szczery? A nie będziesz, bo do romansu się nie chcesz przyznać.
Zobaczymy. Nie wiem jak to ma wyglądać, ale skoro celem terapii jest również podjęcie decyzji co do kontynuowania bądź nie związku, to nie wykluczam żadnej opcji.
1,457 2018-06-15 09:39:20
Szary80 napisał/a:alsoski001 napisał/a:Kochanka nie wzięła się z powietrza - była odpowiedzią na kłopoty w małżeństwie.
Wiec jestem w punkcie wyjścia, bogatszy o nowe doświadczenia (tzn ślepa uliczkę romansu), gotów na terapie.
Powinienem był terapii spróbować wczesniej, ale nie jest łatwo obronić się przed romansem, prawda?Nie jest łatwo ale ja byłem na miejscu twojej kochanki i jeżeli ktoś nie miał czasu dla mnie tylko chciał ciągnąć dwie sroki za ogon jednocześnie to znaczy ze miał mnie w dupie a słowa „ oboje wiedzieliśmy w co wchodzimy „ niech sobie w buty wsadzi . Sam odpuściłem bo nie chciałem być już zabawka . Lekko nie jest bo się zaangażowałem ale nie chce już jej widzieć
Z tego co piszesz mam wrazenie, ze pomimo tego, ze nie chcesz jej widzieć to wystarczyłoby żeby kiwnela palcem a poszedłbyś jak w dym
Ale mimo wszystko łatwiej jest temu kto podejmuje decyzje i ja ogłasza.
Po 2-3 latach takiego romansu uwierz mi ze już nie jesteś na kiwnięcie palcem jeżeli poważnie do tego podchodziłes . Gdybym miał 20 lat to może i dalej bym się w to bawił ale lata uciekają a goniłem za niczym . Wiadomo ze w głowie siedzi ale sam nic nie zrobię a drapać nie mam ochoty bo to nie ma sensu . Nie mam do siebie pretensji o nic bo zrobiłem co mogłem i czego chciałem tylko druga strona zrobiła krok w tym bo..... pewnie nigdy się nie dowiem
1,458 2018-06-15 09:41:17
Szary80 napisał/a:alsoski001 napisał/a:Kochanka nie wzięła się z powietrza - była odpowiedzią na kłopoty w małżeństwie.
Wiec jestem w punkcie wyjścia, bogatszy o nowe doświadczenia (tzn ślepa uliczkę romansu), gotów na terapie.
Powinienem był terapii spróbować wczesniej, ale nie jest łatwo obronić się przed romansem, prawda?Nie jest łatwo ale ja byłem na miejscu twojej kochanki i jeżeli ktoś nie miał czasu dla mnie tylko chciał ciągnąć dwie sroki za ogon jednocześnie to znaczy ze miał mnie w dupie a słowa „ oboje wiedzieliśmy w co wchodzimy „ niech sobie w buty wsadzi . Sam odpuściłem bo nie chciałem być już zabawka . Lekko nie jest bo się zaangażowałem ale nie chce już jej widzieć
Z tego co piszesz mam wrazenie, ze pomimo tego, ze nie chcesz jej widzieć to wystarczyłoby żeby kiwnela palcem a poszedłbyś jak w dym
Ale mimo wszystko łatwiej jest temu kto podejmuje decyzje i ja ogłasza.
Tu nie ma kto ja ogłasza czy nie . Chodzi o uczucie które łączyło i jak było silne to ty sobie możesz kończyć albo ona będzie kończyć i tak w kółko bez celu . I albo się to kończy przeważnie jako obcy ludzie albo robi się krok do przodu .
1,459 2018-06-15 11:18:45
Roxann napisał/a:czeresnia.1975@onet.pl napisał/a:Rozumiem Aloski że Twoja kochanka też jest naiwna.
Dobre.. myślę, że Alsoski też by tak postąpił, ale póki co jest pewny swojej już chyba ex kochani, że ich nie wyda...
Pożyjemy, zobaczymy..Mogłabyś się zdziwić. Mój romans otworzył mi oczy - zacząłem analizowac jego przyczyny.
Im bardziej obojętna jest mi moja ex kochanka, tym bardziej jest mi obojętna moja żona - zastanawiam się nad separacja. Po prostu lepiej jest mi samemu. I nie jest to forma „karania” żony za to, ze odpuściłem przez nia/ dla niej kochankę. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....Czy Taki jest los kochanek?
alsoski001, czy dla Ciebie kobieta zakochana to kobieta naiwna?
Zimne picze tez chodza po swiecie, teraz mozesz poszukac takiej.
1,460 2018-06-15 11:26:09
alsoski001 napisał/a:Roxann napisał/a:Dobre.. myślę, że Alsoski też by tak postąpił, ale póki co jest pewny swojej już chyba ex kochani, że ich nie wyda...
Pożyjemy, zobaczymy..Mogłabyś się zdziwić. Mój romans otworzył mi oczy - zacząłem analizowac jego przyczyny.
Im bardziej obojętna jest mi moja ex kochanka, tym bardziej jest mi obojętna moja żona - zastanawiam się nad separacja. Po prostu lepiej jest mi samemu. I nie jest to forma „karania” żony za to, ze odpuściłem przez nia/ dla niej kochankę. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....Czy Taki jest los kochanek?
Sam to spieprzyłes a czemu ? Bo temu ze żonę odpuściłes bo w głowie miałeś kochankę a kochankę oddaliłes od siebie próbując ratować związek i się pogubiłeś bo niby chciałeś ciągnąć 2 sroki za jeden ogon a tak się nie da . Myślisz ze terapia wam pomoże ? Ja w to nie wierze bo na ile ma pomoc ? Miesiąc , dwa czy pół roku bo wróci znowu jałowość . Zes sobie narobił bigosu .
Tez tak mysle Szary80. Jak sobie sami nie pomoga, to terapia na nic sie nie zda. To zona proponuje terapie, alsoski001 laskawie sie zgadza (a w glowie ma separacje). Ale zeby nie bylo, ze czegos dla 'ratowania' zwiazku nie zrobil. Moze indywidualna terapia by mu sie przydala raczej. Zeby dowiedzial sie czego chce...
1,461 2018-06-15 11:56:15
Uważam że ten wątek jest pouczający dlawsxustkich żon,mężów,kochanek,kochanków w tym wypadku KOBIET jak mężczyźni pokroju Aloskiego Hrefiego traktują zakochane kobiety.W kolejnych odsłonach co raz lepiej.Już nawet te kochanki zakochane same są sobie winne,naiwne.Tak naprawdę brak szacunku dla każdej z kobiet gdy się dupa pali.Co raz większa buta,pycha wychodzi jacy są zajebiści.
1,462 2018-06-15 12:06:59 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-06-15 12:09:44)
alsoski001 napisał/a:Szary80 napisał/a:Nie jest łatwo ale ja byłem na miejscu twojej kochanki i jeżeli ktoś nie miał czasu dla mnie tylko chciał ciągnąć dwie sroki za ogon jednocześnie to znaczy ze miał mnie w dupie a słowa „ oboje wiedzieliśmy w co wchodzimy „ niech sobie w buty wsadzi . Sam odpuściłem bo nie chciałem być już zabawka . Lekko nie jest bo się zaangażowałem ale nie chce już jej widzieć
Z tego co piszesz mam wrazenie, ze pomimo tego, ze nie chcesz jej widzieć to wystarczyłoby żeby kiwnela palcem a poszedłbyś jak w dym
Ale mimo wszystko łatwiej jest temu kto podejmuje decyzje i ja ogłasza.Tu nie ma kto ja ogłasza czy nie . Chodzi o uczucie które łączyło i jak było silne to ty sobie możesz kończyć albo ona będzie kończyć i tak w kółko bez celu . I albo się to kończy przeważnie jako obcy ludzie albo robi się krok do przodu .
Uczucia bywają bardzo ulotne. To nie jest coś dane raz na zawsze. Poza tym wiele z nas zakochuje się kilka razy w życiu i ciężko ocenić które uczucie było silniejsze czy prawdziwsze. ..
Czasem 'miłość' przychodzi niespodziewanie...
Przez ostatnie 2 lata uspokoiłam swoje życie, wydawało się że ułożyłaM je sobie w końcu ...
Zdecydowałam jednak wrócić do PL...
Wróciłam ... i ni stąd ni zowad pojawił się on właściwie sąsiad.
Wiedziałam że mu się podobałam ale poza dzień dobry jak mijalismy się na osiedlu nie rozmawialiśmy ze sobą zresztą wtedy co innego mialam w głowie. ..
No i teraz jak mnie zobaczył to miał minę jakby zobaczył ducha... zaczął rozmowę ze zastanawiał się czemu juz mnie nie widuje ze pewnie 'zniknelam' na zawsze i tak słowo po słowie. .. na koniec zaproponował kawę albo spacer na lody nad Wisłę, jakkolwiek by to nie zabrzmiało . Dawno mnie tu nie było a podobno coś tam się pozmieniało. ..
Narazie to jest na bardzo koleżankiej stopie ale ...
Czuje ze moglabym się w nim zakochać. .czy to znaczy ze nie kocham swego faceta?
Znów romans się kroi? Wydawało mi się ze umiem stawiać granice ale ten facet ma cis w sobie co mnie intrytuje. .. a moze chodzi o te emocje? Puste (póki co) słowa. ..juz nie dam Ci uciec...itd.
1,463 2018-06-15 12:51:58
Roksi a nie jest tak ,że Twój partner jest plastrem na ranę po Panu Prezesie?
1,464 2018-06-15 13:30:23
Roksi a nie jest tak ,że Twój partner jest plastrem na ranę po Panu Prezesie?
Nie wydaje mi się. Ale faktem jest ze to pierwszy facet którego wybrałam innymi kryteriami a nie 'serduchem'. Stąd też ten związek był zupełnie inny. Wydawało mi się ze taki powinien być. . Ale chyba zaczęło mi brakować emocji. .
To bylo dobre na tamten moment. Aby się wyciszyc. ..fajerwerki mi nie były potrzebne...
Sąsiad niczego wielkiego nie robi... ale ma taki sposób bycia ze intryguje i wzbudza emocje...
Temperament Pana Prezesa... z tym ze wolny. .. chyba
1,465 2018-06-15 13:58:36
po paru krótkich spotkaniach jesteś w stanie cokolwiek o nim stwierdzić, poza tym, że jest miły i towarzyski?
1,466 2018-06-15 14:19:33 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-06-15 14:21:43)
po paru krótkich spotkaniach jesteś w stanie cokolwiek o nim stwierdzić, poza tym, że jest miły i towarzyski?
Na razie tylko ogólne rzeczy...
Ale kolejny raz wiem ze moglabym się zakochać od tzw pierwszego wejrzenia... w zasadzie nie znając faceta.
Dlatego tak bardzo zwracam uwagę na te uczucie 'zakochania", które bywa bardzo przypadkowe i czasem jest złym doradca...
I nie jesteśmy zbytnio w stanie tego uniknąć. . Bo jak teraz u mnie.. wystarczyło jedno spotkanie by 'kliknąło'.
Nie wpadłam jesżycze jak z preziem ale jestem na dobrej drodze.
Wiem jednak ze to bardzo ulotne uczucie które albo się rozwinie albo umrze śmiercią naturalną. Pytanie co z nim teraz zrobię. Przerwać czy ryzykować?
1,467 2018-06-15 14:21:14
Ela210 napisał/a:po paru krótkich spotkaniach jesteś w stanie cokolwiek o nim stwierdzić, poza tym, że jest miły i towarzyski?
Na razie tylko ogólne rzeczy...
Ale kolejny raz wiem ze moglabym się zakochać od tzw pierwszego wejrzenia... w zasadzie nie znając faceta.
Dlatego tak bardzo zwracam uwagę na te uczucie 'zakochania", które bywa bardzo przypadkowe i czasem jest złym doradca...
O ile nie jesteśmy zbytnio w stanie tego uniknąć. . Bo jak teraz u mnie.. wystarczyło jedno spotkanie by 'kliknąło'.
Nie wpadłam jesżycze jak z preziem ale jestem na dobrej drodze.
Wiem jednak ze to bardzo ulotne uczucie które albo się rozwinie albo umrze śmiercią naturalną. Pytanie co z nim teraz zrobię. Przerwać czy ryzykować?
Czekaj, czy Ty właśnie rozkminiasz czy wejść w romans z jakimś obcym facetem?
Chyba, że masz zamiar najpierw się rozstać z tym, z którym się spotykasz.
Ale widać ogólnie, że kwestia wcześniejszego romansu niewiele Cię nauczyła, skoro chcesz brnąć w podobny układ.
1,468 2018-06-15 14:28:00
Romans mnie nie interesuje.
Na razie sama nie wiem co czuje i czego chce... Nie sądziłam ze ktoś mnie zainteresuje.
Oczywiście ze jak coś to rozstanie się z obecnym facetem. Juz sam to ze zdecydowalam się wrócić odrzucajac jego oświadczyny o czyms świadczy. Nie widziałam siebie tam jako jego żona.
1,469 2018-06-15 14:49:53
Roxann, a co, jeśli okaże się, że ten pan jest żonaty? Albo chociażby posiadający stałą partnerkę?
Będziesz w stanie się wtedy wycofać, skoro już Cię "bierze"?
1,470 2018-06-15 14:56:17 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-06-15 14:57:27)
Roxann, a co, jeśli okaże się, że ten pan jest żonaty? Albo chociażby posiadający stałą partnerkę?
Będziesz w stanie się wtedy wycofać, skoro już Cię "bierze"?
Wycofać się zawsze można. ..tylko im później tym będzie bardziej bolało. Oczywiście jeśli się zaangazuje emocjonalnie.
Co to tego czy ma żonę? Nie ma. Ale na tym etapie mogę wierzyć tylko jego słowom. Nie sądzę jednak by tak sobie pozwalał, ryzykował kiedy mieszkamy blisko siebie...
1,471 2018-06-15 15:28:04
alsoski001 napisał/a:Roxann napisał/a:Dobre.. myślę, że Alsoski też by tak postąpił, ale póki co jest pewny swojej już chyba ex kochani, że ich nie wyda...
Pożyjemy, zobaczymy..Mogłabyś się zdziwić. Mój romans otworzył mi oczy - zacząłem analizowac jego przyczyny.
Im bardziej obojętna jest mi moja ex kochanka, tym bardziej jest mi obojętna moja żona - zastanawiam się nad separacja. Po prostu lepiej jest mi samemu. I nie jest to forma „karania” żony za to, ze odpuściłem przez nia/ dla niej kochankę. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....Czy Taki jest los kochanek?
alsoski001, czy dla Ciebie kobieta zakochana to kobieta naiwna?
Zimne picze tez chodza po swiecie, teraz mozesz poszukac takiej.
Nie uogólniaj. Akurat Ta jest/była naiwna. Nie wiem jak inne kochanki, ale podejrzewam, ze skoro w większości przypadków kochanka zostaje z niczym, to chyba większość z nich jest naiwna.
1,472 2018-06-15 15:39:39
czeresnia.1975@onet.pl napisał/a:Roksi a nie jest tak ,że Twój partner jest plastrem na ranę po Panu Prezesie?
Nie wydaje mi się. Ale faktem jest ze to pierwszy facet którego wybrałam innymi kryteriami a nie 'serduchem'. Stąd też ten związek był zupełnie inny. Wydawało mi się ze taki powinien być. . Ale chyba zaczęło mi brakować emocji. .
To bylo dobre na tamten moment. Aby się wyciszyc. ..fajerwerki mi nie były potrzebne...
Sąsiad niczego wielkiego nie robi... ale ma taki sposób bycia ze intryguje i wzbudza emocje...
Temperament Pana Prezesa... z tym ze wolny. .. chyba
Inne kryteria? Bez emocji?
Właśnie to przerobiłem - żona która wydawała się idealna pod każdym racjonalnym względem....
Tylko emocji zabrakło i teraz mam to co mam
1,473 2018-06-15 15:45:45
Annax napisał/a:Roxann, a co, jeśli okaże się, że ten pan jest żonaty? Albo chociażby posiadający stałą partnerkę?
Będziesz w stanie się wtedy wycofać, skoro już Cię "bierze"?Wycofać się zawsze można. ..tylko im później tym będzie bardziej bolało. Oczywiście jeśli się zaangazuje emocjonalnie.
Co to tego czy ma żonę? Nie ma. Ale na tym etapie mogę wierzyć tylko jego słowom. Nie sądzę jednak by tak sobie pozwalał, ryzykował kiedy mieszkamy blisko siebie...
A dlaczego nie? Może to go właśnie rajcuje? Dodatkowy dreszczyk emocji...
„Nie sadze by tak sobie pozwalał...” - a może on tez się zakochał, i daleko mu teraz do racjonalnych wyborów.
Gdybym się zakochał - nie uznałbym tego jako czynnik ryzyka
1,474 2018-06-15 16:00:07
I następny który nie kochał żony i zawarł związek małżeński.Jaki cel terapi nie wiem:(
1,475 2018-06-15 16:40:19
@czereśnia
Zawsze chodzi o to samo, o finanse i akceptację społeczną.
Trzeba być silną jednostką, żeby sobie z tym poradzić.
1,476 2018-06-15 17:06:32
ZielonaKama napisał/a:alsoski001 napisał/a:Mogłabyś się zdziwić. Mój romans otworzył mi oczy - zacząłem analizowac jego przyczyny.
Im bardziej obojętna jest mi moja ex kochanka, tym bardziej jest mi obojętna moja żona - zastanawiam się nad separacja. Po prostu lepiej jest mi samemu. I nie jest to forma „karania” żony za to, ze odpuściłem przez nia/ dla niej kochankę. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....Czy Taki jest los kochanek?
alsoski001, czy dla Ciebie kobieta zakochana to kobieta naiwna?
Zimne picze tez chodza po swiecie, teraz mozesz poszukac takiej.Nie uogólniaj. Akurat Ta jest/była naiwna. Nie wiem jak inne kochanki, ale podejrzewam, ze skoro w większości przypadków kochanka zostaje z niczym, to chyba większość z nich jest naiwna.
Ty jesteś dobry
Jak możesz pisać ze kochanka zostaje z niczym a ty z czym zostałeś ?
Chyba tez z niczym . Twoim zdaniem tez zostałem z niczym i jestem naiwny . To zależy wiesz . Naiwny byłem bo dałem się zrobić w balona a zostałem z czymś bardzo ważnym . Zostałem sobą i jak patrzę w lustro to powoli już wracam do takiego stanu jak sprzed romansu no i uśmiech wraca . Moim zdaniem to Ty zostałeś z niczym bo trzymając dwie sroki za ogon sam sobie podciąłes gałąź na której tak sobie wygodnie siedziałeś . Nie myśl sobie ze kochanka jest na kiwniecie palcem bo tak nie jest . Ona ma swój rozum i doskonale pamięta te dni kiedy ty wracałes do żony a ona musiała siedzieć jak pies przy budzie czekając na ochłapy . Uwierz mi ze to z głowy nigdy nie wyleci i to Ona ma przewagę a nie Ty .
1,477 2018-06-15 17:27:53 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-06-15 17:29:59)
Szary, nie przesadzaj z tym psem przy budzie i ochłapach..Może jej mąż ochłapy dostawał, a Ty spijałeś ptasie mleczko.
Wybacz wreszcie tej kobiecie no proszę Cię..
I Ty masz przewagę nad nią, zgoda.. Ona musi naprawiać związek, jeśli w ogóle się da, a Ty weźmiesz sobie nową Panią prosto z Salonu..
1,478 2018-06-15 17:33:07
. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....Czy Taki jest los kochanek?
A’propos honoru - to chyba nie ma nic do rzeczy. Zakochana osoba jest wyjątkowo „tolerancyjna”, prawda?
Zniesie wszystko albo prawie wszystko.
Nie uogólniaj. Akurat Ta jest/była naiwna. Nie wiem jak inne kochanki, ale podejrzewam, ze skoro w większości przypadków kochanka zostaje z niczym, to chyba większość z nich jest naiwna.
Alsoski... Powiedz mi taką rzecz.
Czy osoba, która się w Tobie zakochała zasługuje na brak szacunku? To że Cię kocha sprawia, że nią gardzisz? Naprawdę?
To, że to Ty względem niej zachowałeś się jak zachowałeś świadczy o jej naiwności? Przecież spotykałeś się z nią, kochałeś, słuchałeś, miałeś milion rozterek co z tym zrobić. Przyczyniłeś się do tego w znacznym stopniu.
Czy kochając Ciebie człowiek od razu naraża się na śmieszność? Czy to, że Twoja osoba jest przyczyną czyjegoś cierpienia Cię bawi?
Owszem, nie powinna liczyć na to, że żonaty facet zostawi swoją rodzinę. To się rzadko zdarza, ale się zdarza, bo sama znam parę takich osób.
I nie mówię tu w sumie o kochance, ale o Twojej żonie również, bo to jej też dotyczy.
Wiesz, mnie czyjaś miłość rozbraja. Topnieją we mnie wszelkie lody. Gdy Cię ktoś kocha widzi w Tobie coś godnego tego kochania. Ofiarowuje Ci swoje serce, czas, ciepło. Gdy taką osobę odrzucasz, bo nie jesteś w stanie poczuć tego samego, bądź nie możesz zawsze ta osoba cierpi. Wiesz co ja wtedy czuję? Również cierpienie. Bo wiem jak złamane i rozpatroszone serce może boleć. Nie uważam takiej osoby za naiwnej, czy bez honoru. Odczuwam smutek, bo chcąc nie chcąc sprawiam jej ból.
Nie wiem nawet, co rzec na Twój tok myślenia. Chyba o naiwności moja, że w dzisiejszych czasach można znaleźć człowieka, który na miłość zasługuje.
Kochanka nie wzięła się z powietrza - była odpowiedzią na kłopoty w małżeństwie.
Wiec jestem w punkcie wyjścia, bogatszy o nowe doświadczenia (tzn ślepa uliczkę romansu), gotów na terapie.
Powinienem był terapii spróbować wczesniej, ale nie jest łatwo obronić się przed romansem, prawda?
Owszem kochanka nie bierze się z powietrza, ale niekoniecznie jest odpowiedzią na kłopoty małżeńskie. W przypadku Twojego małżeństwa Ty jesteś głównym powodem dla którego stało się jak się stało.
Zastanawiam się jak jeszcze bardzo zracjonalizujesz swoje zachowanie. Jak bardzo siebie wybielisz na potrzeby swojego umysłu.
1,479 2018-06-15 17:33:47
Szary, nie przesadzaj z tym psem przy budzie i ochłapach..Może jej mąż ochłapy dostawał, a Ty spijałeś ptasie mleczko.
Wybacz wreszcie tej kobiecie no proszę Cię..
I Ty masz przewagę nad nią, zgoda.. Ona musi naprawiać związek, jeśli w ogóle się da, a Ty weźmiesz sobie nową Panią prosto z Salonu..
Ale ja nie mam czego wybaczać
Było minęło
A co do Salonu to już się coś kręci
1,480 2018-06-15 17:42:40
Roxann napisał/a:czeresnia.1975@onet.pl napisał/a:Roksi a nie jest tak ,że Twój partner jest plastrem na ranę po Panu Prezesie?
Nie wydaje mi się. Ale faktem jest ze to pierwszy facet którego wybrałam innymi kryteriami a nie 'serduchem'. Stąd też ten związek był zupełnie inny. Wydawało mi się ze taki powinien być. . Ale chyba zaczęło mi brakować emocji. .
To bylo dobre na tamten moment. Aby się wyciszyc. ..fajerwerki mi nie były potrzebne...
Sąsiad niczego wielkiego nie robi... ale ma taki sposób bycia ze intryguje i wzbudza emocje...
Temperament Pana Prezesa... z tym ze wolny. .. chybaInne kryteria? Bez emocji?
Właśnie to przerobiłem - żona która wydawała się idealna pod każdym racjonalnym względem....
Tylko emocji zabrakło i teraz mam to co mam
Pytanie, co jest lepsze? Wielkie uczucie po którym zostają zgliszcza, czy budowana na przyjaźni, szacunku więź?
Ja wcale nie mówię, że nie kochałam swego obecnego (jeszcze) faceta, ale to uczucie było inne niż do prezia. Poza tym to nie było rażenie piorunem, przez co nie miałam od początku klapek na oczach, nie patrzyłam na niego przez różowe okulary, po prosyu obserwując siebie powoli się do siebie zbliżaliśmy. W ten sposób myślę, że poznałam go takim jaki jest naprawdę, a nie jak w przypadku prezia.
I tu wcale nie chodzi o to że np pocałunek, seks musiał być szybko. Z preziem też na początku przez wiele miesięcy tylko się przyjaźniliśmy ale ja już wtedy, właściwie od pierwszego spotkania, byłam w nim zakochana, tylko mniej lub bardziej udolnie starałam się tego po sobie nie pokazywać. Nawet jak niby też się powoli poznawaliśmy, to o obiektywizm było już ciężko.
Teraz mam powtórkę z rozrywki. Z tymże jestem teraz bogatsza o doświadczenie i bardziej świadoma swoich uczuć/emocji. Wiem jak się 'skończy' zwykła przyjaźń z nim jeśli będę ją kontynuować.
Jestem jednak już daleka od naiwnych stwierdzeń, jak z preziem, że to na pewno przeznaczenie że po to wróciłam, by go poznać... tak jak wtedy po to się przeprowadziłam. Nie zwalam na "los", że mi go postawił na drodze, że przecież wcześniej też mieszkaliśmy obok siebie, ale nigdy poza "dzień dobry" nasza znajomość nie wyszła. A teraz nagle... W ogóle jego reakcja jak pierwszy raz po moim powrocie na siebie trafiliśmy, zwaliła mnie z nóg. Oczywiście fizycznie jest w moim typie...
Inaczej mógłby się dwoić i troić i nici z tego by było.
Inna rzecz, na którą non stop zwracam uwagę, to to, że te pierwsze motylki nie trwają wiecznie. Może teraz już nie pamiętasz co czułeś na początku do żony. Wasza relacja już inaczej wygląda bo taka jest kolej rzeczy. Wiele osób zakochanych, w tym Szary, sprawia wrażenie, że wierzy w tą jedną prawdziwą, wielką miłość... dlatego ze zrezygnowaniem z tego uczucia przez kochankę nie chce się pogodzić i Tobie czy Hrefiemu sugeruje, że rezygnujecie z czegoś naprawdę ważnego. Tak, ale te motylki pojawiają się zazwyczaj przypadkiem. I to dwie osoby decydują co z nimi zrobią i czy przekują je na głębszą, długotrwałą relację. Motylki dostajemy na początku w bonusie i nie są one niczym nadzwyczajnym, one jednak same nie wystarczą, a na pewno nie na długo, bo zwykle max 2-3l, potem nad związkiem trzeba pracować.
Ja się trochę obawiam, że wpadnę w pułapkę tej adrenaliny... co jak za 2-3 lata znów ktoś takie uczucia we mnie wzbudzi?
Inaczej się na to wszystko patrzy, kiedy się ma świadomość jak to wszystko działa.
Teraz, jak już jestem w PL to chyba się wybiorę na terapię, dla siebie.
1,481 2018-06-15 17:51:56
Roxann- jeśli pozostają zgliszcza, to nie było dobre, bo więź się nie budowała- czegoś zabrakło do budowy tej więzi- np zaufania.
Ale NIESTETY nie jest prawdą, ze można sobie z racjonalnych pobudek taką więź zbudować z każdym miłym Panem.
a szkoda.. Trzeba znależć swoje dopełnienie, jako kobieta i mężczyzna, jakąś harmonię.
Tu trzeba to chyba poczuć.
moim zdaniem, jak pojawiają się inne osoby, czegoś brakuje. nie można tego lekceważyć wybierajac partnera na życie, przyszłego ojca dzieci.
Bo życie jest długie, pokręcone czasem trudne i potem wychodzą kwiatki..
1,482 2018-06-15 17:58:05
alsoski001 napisał/a:Roxann napisał/a:Nie wydaje mi się. Ale faktem jest ze to pierwszy facet którego wybrałam innymi kryteriami a nie 'serduchem'. Stąd też ten związek był zupełnie inny. Wydawało mi się ze taki powinien być. . Ale chyba zaczęło mi brakować emocji. .
To bylo dobre na tamten moment. Aby się wyciszyc. ..fajerwerki mi nie były potrzebne...
Sąsiad niczego wielkiego nie robi... ale ma taki sposób bycia ze intryguje i wzbudza emocje...
Temperament Pana Prezesa... z tym ze wolny. .. chybaInne kryteria? Bez emocji?
Właśnie to przerobiłem - żona która wydawała się idealna pod każdym racjonalnym względem....
Tylko emocji zabrakło i teraz mam to co mamPytanie, co jest lepsze? Wielkie uczucie po którym zostają zgliszcza, czy budowana na przyjaźni, szacunku więź?
Ja wcale nie mówię, że nie kochałam swego obecnego (jeszcze) faceta, ale to uczucie było inne niż do prezia. Poza tym to nie było rażenie piorunem, przez co nie miałam od początku klapek na oczach, nie patrzyłam na niego przez różowe okulary, po prosyu obserwując siebie powoli się do siebie zbliżaliśmy. W ten sposób myślę, że poznałam go takim jaki jest naprawdę, a nie jak w przypadku prezia.
I tu wcale nie chodzi o to że np pocałunek, seks musiał być szybko. Z preziem też na początku przez wiele miesięcy tylko się przyjaźniliśmy ale ja już wtedy, właściwie od pierwszego spotkania, byłam w nim zakochana, tylko mniej lub bardziej udolnie starałam się tego po sobie nie pokazywać. Nawet jak niby też się powoli poznawaliśmy, to o obiektywizm było już ciężko.
Teraz mam powtórkę z rozrywki. Z tymże jestem teraz bogatsza o doświadczenie i bardziej świadoma swoich uczuć/emocji. Wiem jak się 'skończy' zwykła przyjaźń z nim jeśli będę ją kontynuować.
Jestem jednak już daleka od naiwnych stwierdzeń, jak z preziem, że to na pewno przeznaczenieże po to wróciłam, by go poznać... tak jak wtedy po to się przeprowadziłam. Nie zwalam na "los", że mi go postawił na drodze, że przecież wcześniej też mieszkaliśmy obok siebie, ale nigdy poza "dzień dobry" nasza znajomość nie wyszła. A teraz nagle... W ogóle jego reakcja jak pierwszy raz po moim powrocie na siebie trafiliśmy, zwaliła mnie z nóg. Oczywiście fizycznie jest w moim typie...
Inaczej mógłby się dwoić i troić i nici z tego by było.
Inna rzecz, na którą non stop zwracam uwagę, to to, że te pierwsze motylki nie trwają wiecznie. Może teraz już nie pamiętasz co czułeś na początku do żony. Wasza relacja już inaczej wygląda bo taka jest kolej rzeczy. Wiele osób zakochanych, w tym Szary, sprawia wrażenie, że wierzy w tą jedną prawdziwą, wielką miłość... dlatego ze zrezygnowaniem z tego uczucia przez kochankę nie chce się pogodzić i Tobie czy Hrefiemu sugeruje, że rezygnujecie z czegoś naprawdę ważnego. Tak, ale te motylki pojawiają się zazwyczaj przypadkiem. I to dwie osoby decydują co z nimi zrobią i czy przekują je na głębszą, długotrwałą relację. Motylki dostajemy na początku w bonusie i nie są one niczym nadzwyczajnym, one jednak same nie wystarczą, a na pewno nie na długo, bo zwykle max 2-3l, potem nad związkiem trzeba pracować.
Ja się trochę obawiam, że wpadnę w pułapkę tej adrenaliny... co jak za 2-3 lata znów ktoś takie uczucia we mnie wzbudzi?
Inaczej się na to wszystko patrzy, kiedy się ma świadomość jak to wszystko działa.
Teraz, jak już jestem w PL to chyba się wybiorę na terapię, dla siebie.
Rezygnuje bo muszę ale dziękuje ze tak mnie postrzegasz . To miłe i zgadzam się z Tobą .
1,483 2018-06-15 18:04:06
Roxann- jeśli pozostają zgliszcza, to nie było dobre, bo więź się nie budowała- czegoś zabrakło do budowy tej więzi- np zaufania.
Ale NIESTETY nie jest prawdą, ze można sobie z racjonalnych pobudek taką więź zbudować z każdym miłym Panem.
a szkoda.. Trzeba znależć swoje dopełnienie, jako kobieta i mężczyzna, jakąś harmonię.
Tu trzeba to chyba poczuć.
moim zdaniem, jak pojawiają się inne osoby, czegoś brakuje. nie można tego lekceważyć wybierajac partnera na życie, przyszłego ojca dzieci.
Bo życie jest długie, pokręcone czasem trudne i potem wychodzą kwiatki..
Ja nie powiedziałam, że taką więź można zbudować z każdym miłym Panem. Powiedziałam, że to pierwsze zakochanie, może się trafić przypadkiem, niespodziewanie i to w stosunku do osoby której (jeszcze wtedy) nie znamy, ale z jakichś powodów wydała nam się atrakcyjna.
I chyba tak zwykle bywa, choć czasem uczucie przychodzi po czasie, choć moim zdaniem po czasie przychodzi inny etap, ale żeby do tego doszło, coś wcześniej musi zakiełkować. Więź buduje się natomiast w czasie, i nie z każdym da się, to prawda.
Oczywiście każdy jest inny, znam osoby które twierdzą, że nigdy tych motylków nie czuły, że to mit. Ja natomiast jak widać, jestem na to bardzo podatna, choć to też nie zdarza mi się często, trzeba trafić na odpowiednią osobę, a wtedy wystarczy chwila.. jak z preziem czy teraz z panem z sąsiedztwa.
Nie wiem jeszcze co z tą znajomością zrobię, na pewno nie popłynę na oślep. I tu nie chodzi o to czy pójdę z nim do łóżka czy nie, bo to nie o to chodzi.. uczucie rodzi się w głowie, sercu... i jeśli się rozwinie, to już pozamiatane. Zakochać się można w 1 sekundzie, aby się odkochać trzeba tygodni, a nawet miesięcy. Niestety tak to działa...
1,484 2018-06-15 18:13:33
alsoski001 napisał/a:. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....Czy Taki jest los kochanek?
alsoski001 napisał/a:A’propos honoru - to chyba nie ma nic do rzeczy. Zakochana osoba jest wyjątkowo „tolerancyjna”, prawda?
Zniesie wszystko albo prawie wszystko.alsoski001 napisał/a:Nie uogólniaj. Akurat Ta jest/była naiwna. Nie wiem jak inne kochanki, ale podejrzewam, ze skoro w większości przypadków kochanka zostaje z niczym, to chyba większość z nich jest naiwna.
Alsoski... Powiedz mi taką rzecz.
Czy osoba, która się w Tobie zakochała zasługuje na brak szacunku? To że Cię kocha sprawia, że nią gardzisz? Naprawdę?.
To co napisalas mnie poruszylo. Tak może być niestety. Patrzę na inne moje relacje i tak moznaby wytłumaczyć moje zachowanie. Wspólny mianownik wielu sytuacji.
To ze mnie ktoś kocha, wręcz zawstydza mnie
1,485 2018-06-15 18:19:12
Na forum często pojawia się teoria motylków, którego po 3 latach zdychają i potem trzeba w znoju pracować nad związkiem..
po półtorej roku na forum i maglowaniu tematu w głowie, obserwacji swojego i innych związków powiem że się z tą teorią głęboko nie zgadzam.
Jeżeli ludzie się dobrali charakterami, to jak opadnie wielkie pierwsze zauroczenie po paru miesiącach, to już jest etap budowania więzi, a jak pojawiają się problemy życiowe i Oni razem przez to przechodzą, sprawdzają się jako team, to daje im powera i wzmacnia więź, a jeśli nie dało się pójść wspólnie i coraz więcej zamiatają pod dywan, to ciągną za sobą bagaż, który ich uziemia, nawet jak tego nie widzą, zajęci w codziennym kieracie. czyli nie problemy ich przygniotą, tylko sposób ich rozwiązywania. Więc jest trudno gdy spojrzenie na świat czy filozofia życiowa jest różna.
Jak słyszę, że ktoś po roku, dwóch związku ma problemy i bardzo ciężko chce nad nimi pracować, to myślę. że jak niema dzieci, to naprawdę szkoda czasu..
1,486 2018-06-15 18:22:17
To co napisalas mnie poruszylo. Tak może być niestety. Patrzę na inne moje relacje i tak moznaby wytłumaczyć moje zachowanie. Wspólny mianownik wielu sytuacji.
To ze mnie ktoś kocha, wręcz zawstydza mnie
To zupełnie inaczej niż ja mam. Dla mnie osoba, która mnie kocha staje się jeszcze bardziej wyjątkowa bo to uczucie, jeśli jest prawdziwe (i nie rani innych), jest najwspanialsze na świecie. Ciężko mi, kiedy tego uczucia nie potrafię odwzajemnić, ale szacunku do tej osoby nie tracę nigdy, no chyba, że mnie okłamie czy zacznie w podły sposób się mścić. Jeżeli ja kończę staram się to zrobić jak najbardziej delikatnie. Jeśli ja jestem zostawiana, nie mszczę się.
Takie życie...
1,487 2018-06-15 18:28:01 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-06-15 18:31:57)
Na forum często pojawia się teoria motylków, którego po 3 latach zdychają i potem trzeba w znoju pracować nad związkiem..
po półtorej roku na forum i maglowaniu tematu w głowie, obserwacji swojego i innych związków powiem że się z tą teorią głęboko nie zgadzam.
Jeżeli ludzie się dobrali charakterami, to jak opadnie wielkie pierwsze zauroczenie po paru miesiącach, to już jest etap budowania więzi, a jak pojawiają się problemy życiowe i Oni razem przez to przechodzą, sprawdzają się jako team, to daje im powera i wzmacnia więź, a jeśli nie dało się pójść wspólnie i coraz więcej zamiatają pod dywan, to ciągną za sobą bagaż, który ich uziemia, nawet jak tego nie widzą, zajęci w codziennym kieracie. czyli nie problemy ich przygniotą, tylko sposób ich rozwiązywania. Więc jest trudno gdy spojrzenie na świat czy filozofia życiowa jest różna.
Jak słyszę, że ktoś po roku, dwóch związku ma problemy i bardzo ciężko chce nad nimi pracować, to myślę. że jak niema dzieci, to naprawdę szkoda czasu..
Ale czy nie zaprzeczyłaś sama sobie w tym poście? Dla mnie to co napisałaś jest spójne logicznie. Motylki, jak pisałam, dostaje się w bonusie, często przypadkiem. To od 2 osób, ich dopasowania, zależy na jakim etapie będą, kiedy one opadną, albo zbudują więź, która będzie ich nakręcać w dalszym życiu, tworzyć team, albo nie. I tak jak wspomniałaś, czasem bywa tak, że np ktoś nie jest szczery, problemy są zamiatane pod dywan, coraz więcej wychodzi nieporozumień itd., Wtedy nie ma sensu tracić czas na taką relację. Gorzej jak w tym czasie pojawi się dziecko..
1,488 2018-06-15 18:29:10
eska12 napisał/a:alsoski001 napisał/a:. Do kochanki moglbym wrócić w dowolnym momencie - ale nie chce.
A ona tez jest naiwna. Jestem pewien ze wszystko by mi wybaczyła. Ale to nie szloby w parze z szacunkiem do niej....Czy Taki jest los kochanek?
alsoski001 napisał/a:A’propos honoru - to chyba nie ma nic do rzeczy. Zakochana osoba jest wyjątkowo „tolerancyjna”, prawda?
Zniesie wszystko albo prawie wszystko.alsoski001 napisał/a:Nie uogólniaj. Akurat Ta jest/była naiwna. Nie wiem jak inne kochanki, ale podejrzewam, ze skoro w większości przypadków kochanka zostaje z niczym, to chyba większość z nich jest naiwna.
Alsoski... Powiedz mi taką rzecz.
Czy osoba, która się w Tobie zakochała zasługuje na brak szacunku? To że Cię kocha sprawia, że nią gardzisz? Naprawdę?.
To co napisalas mnie poruszylo. Tak może być niestety. Patrzę na inne moje relacje i tak moznaby wytłumaczyć moje zachowanie. Wspólny mianownik wielu sytuacji.
To ze mnie ktoś kocha, wręcz zawstydza mnie
Teraz widzisz o co chodzi i sprawiło ze się zaplątałes we własnej pajeczynie . Dałeś kosza obu paniom i sobie również .
1,489 2018-06-15 18:35:57 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-06-15 18:39:18)
Ela210 napisał/a:Na forum często pojawia się teoria motylków, którego po 3 latach zdychają i potem trzeba w znoju pracować nad związkiem..
po półtorej roku na forum i maglowaniu tematu w głowie, obserwacji swojego i innych związków powiem że się z tą teorią głęboko nie zgadzam.
Jeżeli ludzie się dobrali charakterami, to jak opadnie wielkie pierwsze zauroczenie po paru miesiącach, to już jest etap budowania więzi, a jak pojawiają się problemy życiowe i Oni razem przez to przechodzą, sprawdzają się jako team, to daje im powera i wzmacnia więź, a jeśli nie dało się pójść wspólnie i coraz więcej zamiatają pod dywan, to ciągną za sobą bagaż, który ich uziemia, nawet jak tego nie widzą, zajęci w codziennym kieracie. czyli nie problemy ich przygniotą, tylko sposób ich rozwiązywania. Więc jest trudno gdy spojrzenie na świat czy filozofia życiowa jest różna.
Jak słyszę, że ktoś po roku, dwóch związku ma problemy i bardzo ciężko chce nad nimi pracować, to myślę. że jak niema dzieci, to naprawdę szkoda czasu..Ale czy nie zaprzeczyłaś sama sobie w tym poście? Dla mnie to co napisałaś jest spójne logicznie. Motylki, jak pisałam, dostaje się w bonusie, często przypadkiem. To od 2 osób, ich dopasowania zależy na jakim etapie będą, kiedy one opadną, albo zbudują więź, która będzie ich nakręcać w dalszym życiu, tworzyć team, ale tak jak wspomniałaś, czasem bywa tak, że np ktoś nie jest szczery, problemy są zamiatane pod dywan, coraz więcej wychodzi nieporozumień itd., to wtedy nie ma sensu tracić czas na taką relację. Gorzej jak w tym czasie pojawi się dziecko..
Rożnica między naszym myśleniem jest taka- że NIE DA się zbudować więzi, jeśli wcześniej nie pasuja do siebie filozofie, charaktery, nie uzupełniają się jak TAO męskość i kobiecość. Motylki nie są w bonusie- one się biorą właśnie z takiego uzupełnienia- na początku na fizycznym poziomie, co jest bardzo ważne. Chodzi mi o to, że jeżeli para takiej więzi nie stworzyła, to nie dlatego, że się mało starali i oczekiwali motylków. Po prostu ścieżki im się nie zbiegaly w zasadniczych sprawach i już. :)niczyja wina Nic tu nie da szczerość, czy niezamiatanie pod dywan.. takie rzeczy na terapii wychodzą właśnie- czy chodzi o błędy komunikacji, ( do naprawienia) czy zasadnicze różnice- co mogą zaakceptować, czego nie..
1,490 2018-06-15 18:46:28
Hrefi napisał/a:balin napisał/a:Wszystko wiesz.
Niestety ze swojego a nie cudzego doświadczenia. Dziwi mnie to że niektóre kobiety piszą piszą tutaj że po skończonym romansie wróciły do dawnego życia z mężem pomimo że tamtego dalej skrycie kochają. Normalnie żyją z mężem, jeżdżą na wakacje, chodzą do kina. Często się uśmiechają przed znajomymi.
Wnioskuje, ze kobiety są bardzo mocne emocjonalnie i potrafią działać z premedytacją.
U mężczyzn to chyba tak nie działa. Po romansie facet ucieka w pracę, hobby, kolegów. Musi mieć jakiś ekwiwalent kochanki.
To się nazywa prostytucja w małżeństwie i wyrachowanie, a nie żadna siła emocjonalna. Ty odpowiedziałeś sobie na pytania, które postawiłeś na forum, już w pierwszym poście. Jaki jest cel twoich dalszych dywagacji zatem? Chcesz sobie podyskutować o tym, jak ci ciężko w nowej rzeczywistości? A może chcesz nam powiedzieć, jak bardzo skrzywdziłeś (ba zniszczyłeś nawet ) drugiego człowieka (patrz żona) nawet jeśli ten człowiek jeszcze o tym (być może) nie wie. Określ się, a zaoszczędzisz ludziom czasu i nerwów na komentowanie twojego przypadku. Przygotuj się na kubły emocjonalnych pomyj, na które nota bene w pełni zasługujesz.
Jak mnie bawią i jednocześnie wk*rwiają takie pseudointelektualne próby racjonalizowania i relatywizowania dziadostwa oraz zwykłego okrucieństwa.
P.S. Wyrazy współczucia dla zdecydowanie lepszej połówki.
Kocham te słowa!
1,491 2018-06-15 18:52:52
Rożnica między naszym myśleniem jest taka- że NIE DA się zbudować więzi, jeśli wcześniej nie pasuja do siebie filozofie, charaktery, nie uzupełniają się jak TAO męskość i kobiecość. Motylki nie są w bonusie- one się biorą właśnie z takiego uzupełnienia- na początku na fizycznym poziomie, co jest bardzo ważne. Chodzi mi o to, że jeżeli para takiej więzi nie stworzyła, to nie dlatego, że się mało starali i oczekiwali motylków. Po prostu ścieżki im się nie zbiegaly w zasadniczych sprawach i już. :)niczyja wina Nic tu nie da szczerość, czy niezamiatanie pod dywan.. takie rzeczy na terapii wychodzą właśnie- czy chodzi o błędy komunikacji, ( do naprawienia) czy zasadnicze różnice- co mogą zaakceptować, czego nie..
Ale ja zgadzam się z tym co piszesz generalnie, tylko Ty to bardziej rozkładasz w czasie. Być może też dlatego, że masz inne doświadczenia. Mówię, że motyli dostaje się w bonusie, bo na nie się nie pracuje, nawet jeśli się biorą z uzupełnienia na fizycznym poziomie, to nie mam za bardzo wpływu czy jestem w czyimś typie a on w moim. Chodzi mi o przypadkowość trafienia na "swego". Możesz się z kimś świetnie dogadywać, uzupełniać, ale no niestety... nie ma tego czegoś. A tu nagle ktoś zupełnie obcy się pojawia, wystarczy kilka chwil i cię bierze. Wiadomo, że to dopiero początek początków, ale w tej sytuacji "motylki" dostajesz w prezencie czy będzie on chciany czy nie, to czas pokaże.
Wiem, że są przypadki, że zakochanie przychodzi z czasem, że na to się pracuje... ale nie zawsze tak jest. Jesli na początku znajomości nie zaiskrzy, potem o to ciężko... ale rożnie bywa.
Może w tym tkwi mój problem, że ja się zakochuję szybko a dopiero potem poznaję.. próbowałam robić to w odwrotny sposób zaczynając od przyjaźni, ale też średnio to się sprawdziło...
1,492 2018-06-15 19:00:09
Ela210 napisał/a:Rożnica między naszym myśleniem jest taka- że NIE DA się zbudować więzi, jeśli wcześniej nie pasuja do siebie filozofie, charaktery, nie uzupełniają się jak TAO męskość i kobiecość. Motylki nie są w bonusie- one się biorą właśnie z takiego uzupełnienia- na początku na fizycznym poziomie, co jest bardzo ważne. Chodzi mi o to, że jeżeli para takiej więzi nie stworzyła, to nie dlatego, że się mało starali i oczekiwali motylków. Po prostu ścieżki im się nie zbiegaly w zasadniczych sprawach i już. :)niczyja wina Nic tu nie da szczerość, czy niezamiatanie pod dywan.. takie rzeczy na terapii wychodzą właśnie- czy chodzi o błędy komunikacji, ( do naprawienia) czy zasadnicze różnice- co mogą zaakceptować, czego nie..
Ale ja zgadzam się z tym co piszesz generalnie, tylko Ty to bardziej rozkładasz w czasie. Być może też dlatego, że masz inne doświadczenia. Mówię, że motyli dostaje się w bonusie, bo na nie się nie pracuje, nawet jeśli się biorą z uzupełnienia na fizycznym poziomie, to nie mam za bardzo wpływu czy jestem w czyimś typie a on w moim. Chodzi mi o przypadkowość trafienia na "swego". Możesz się z kimś świetnie dogadywać, uzupełniać, ale no niestety... nie ma tego czegoś. A tu nagle ktoś zupełnie obcy się pojawia, wystarczy kilka chwil i cię bierze. Wiadomo, że to dopiero początek początków, ale w tej sytuacji "motylki" dostajesz w prezencie czy będzie on chciany czy nie, to czas pokaże.
Wiem, że są przypadki, że zakochanie przychodzi z czasem, że na to się pracuje... ale nie zawsze tak jest. Jesli na początku znajomości nie zaiskrzy, potem o to ciężko... ale rożnie bywa.
Może w tym tkwi mój problem, że ja się zakochuję szybko a dopiero potem poznaję.. próbowałam robić to w odwrotny sposób zaczynając od przyjaźni, ale też średnio to się sprawdziło...
Roxann, jesteś młoda. szukasz kogoś na życie. szukaj tak, abyś nie miała wątpliwości, że to jest to. I nie daj sobie wmówić, że szukasz "chorych emocji" czy wrażeń-- bo uważam że to spłycenie, terapia to też dobry pomysł, ale znajdź kogoś sprawdzonego, życiowo doświadczonego.
1,493 2018-06-15 19:02:59
To co napisalas mnie poruszylo. Tak może być niestety. Patrzę na inne moje relacje i tak moznaby wytłumaczyć moje zachowanie. Wspólny mianownik wielu sytuacji.
To ze mnie ktoś kocha, wręcz zawstydza mnie
Dlaczego? Miłość jest jednym z z najpiękniejszym uczuć jakie człowiek ma do zaoferowania.
Może Ty po prostu nie umiesz doceniać? Że zawsze bardziej pragniesz tego, co jest nieosiągalne?
Notabene tak właśnie jesteśmy skonstruowani. Chcemy byś kochani, ale sami nie potrafimy kochać...
Alsoski Ciebie zapewne kocha i żona i ex kochanka. Nie uszanowałeś ani jednej ani drugiej. Każda z nich jest naiwna, prawda?
Ale czy to tak naprawdę do końca ich wina, że wierzyły w Ciebie, wierzyły w miłość?
1,494 2018-06-15 19:04:27
alsoski001 napisał/a:To co napisalas mnie poruszylo. Tak może być niestety. Patrzę na inne moje relacje i tak moznaby wytłumaczyć moje zachowanie. Wspólny mianownik wielu sytuacji.
To ze mnie ktoś kocha, wręcz zawstydza mnieDlaczego? Miłość jest jednym z z najpiękniejszym uczuć jakie człowiek ma do zaoferowania.
Może Ty po prostu nie umiesz doceniać? Że zawsze bardziej pragniesz tego, co jest nieosiągalne?Notabene tak właśnie jesteśmy skonstruowani. Chcemy byś kochani, ale sami nie potrafimy kochać...
Alsoski Ciebie zapewne kocha i żona i ex kochanka. Nie uszanowałeś ani jednej ani drugiej. Każda z nich jest naiwna, prawda?
Ale czy to tak naprawdę do końca ich wina, że wierzyły w Ciebie, wierzyły w miłość?
Trafiasz w punkt .
1,495 2018-06-15 19:26:18 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-06-15 19:47:36)
Roxann, jesteś młoda. szukasz kogoś na życie. szukaj tak, abyś nie miała wątpliwości, że to jest to. I nie daj sobie wmówić, że szukasz "chorych emocji" czy wrażeń-- bo uważam że to spłycenie, terapia to też dobry pomysł, ale znajdź kogoś sprawdzonego, życiowo doświadczonego.
Taki mam plan. Dojrzałam też już do terapii, wcześniej nie chciałam bo raz że za granicą, dwa, że nie chciałam wałkować wątku prezia, bo go wystarczająco na forum wałkowałam, poza tym myślę, że on nie był moim problemem, tylko skutkiem. Z niego zdołałam się sama wyleczyć, czy też dzięki forum, ale problemy na tle emocjonalnym wciąż mam.
Myślę o terapii DDA, ale raczej indywidualne, nie jestem gotowa na grupową. Musze tylko znaleźć sprawdzonego terapeutę.
Edit: raczej nie chodzi o to, że szukam chorych emocji, ale w ogóle emocji. Potrzebowałam spokoju po burzy, ale jak on trwał zbyt długo, to już się zaczęłam czuć nieswojo. Same przeprowadzki to olbrzymia dawka emocji, adrenaliny. "Zaobrączkowanie" mnie przeraża. Łatwo nawiązuję znajomości, ale ciężko zbudować mi głębsze długotrwałe więzi. I raczej tu o związki chodzi niż o przyjaźnie. Małżeństwo nie kojarzy mi się dobrze. Szalenie boję się, że ktoś będzie chciał mnie kontrolować, że będę od kogoś zależna. I właśnie zaczęło się psuć w moim związku jak mój facet chciał ślubu i dziecka, na dodatek w jego, nie moim kraju. Wiem, że związek to też kompromisy, ale w sytuacji kiedy on jasno określił, że do PL na pewno się nie przeprowadzi, ja że właśnie chcę tam wrócić, czy z przekory? Czy znów uciekłam?
Mam wrażenie, że nie nadaję się do związku
Jeśli nie "bad boy" i nie dobry, porządny facet marzący o rodzinie i gromadce dzieci, to kto?