Nie chciałam się wcinać w kolejny temat, w którym jakis pogubieniec , po długiej , wyczerpującej marszrucie bez mapy, nagle budzi się w środku bagna i pyta, czy to prawda ze nadeszła pora deszczowa...
Jednak, kilka ostatnich wpisów, złamało moje zniechecenie do tak standardowych, wydawałoby sie rozterek.
Oto nasz heros :
Hrefi napisał/a:Byłem wielkim zwolennikiem nie mówienia żonie o romansie. Twardo stałem przy swoim zdaniu...
Do romansu przyznalem się tydzień temu. Powiedziałem wszystko. O tym że tę kobietę kocham jak nikogo innego, ze stale o niej myślę i jest moim szczęściem w życiu. Ze z nia zrozumialem co to znaczy związek oparty na miłości, wsparciu i zrozumieniu. Powiedziałem o swoich rozterkach co do zaopiekowania się cudzymi dziećmi a porzuceniem swojego. Powiedziałem wyraźnie żonie że jej nie kochałem, nie kocham i nigdy nie pokocham. O tym że jej nie szanuje też wspomnialem. Powiedziałem znacznie więcej. Mówiłem to wszystko bardzo pewnie i spokojnie. Bez miotania się, jąkania czy wstydu. Prosto w oczy.
Ktos skomentował " jako odważny".
Tak, odwagą damskiego boksera.
Człowieku, czy Ty byłeś na haju kiedy szedłeś na ślub do UC albo co gorzej, do kościoła ?
Żona Ciebie zgwałciła, albo brała po pijaku ? może zastosowała "pigułkę gwałtu" ?
Pisałeś, że "złapała" Ciebie na dziecko - to ona jest wiatropylna ???
Ciebie tam nie było kiedy zachodziła, że teraz starasz się wymigac ?
Jeżeli prawdą byłoby to , że jej nie kochałeś , to rzeczywiście jesteś "odważnym," ale inaczej.
Prawdziwy facet okresliłby się zanim by poszedł do łóżka, a nawet gdyby przydarzyłaby się wpadka to wymiksowałby się z układu żeby potem po latach nie odgrzewać starych kotletów.
No....mimo wszystko, życzę Ci, żeby Ciebie nigdy nikt nie walnął w oczy swoją "szczerą prawdą" o Tobie, tak jak Ty to zrobiłes wobec osoby której obiecywałes, ślubowałes.
Skończone s*****two.
Hrefi napisał/a:Taki był plan. Zacząłem się pakowac. Żona histeria. Ale to mnie nie interesuje. Nagle pojawił się syn. Patrzy że gdzieś się wybieram, łapie mnie za mogę i mówi - tata nie idź, idę z Tobą. Pobiegł, przyniósł swoje buty abym mu zalozyl. Pewnie myślał że idę do sklepu.
Nie wiem jak to opisac. Tak silnie to przeżyłem że nogi mi się ugiely. Niedobrze mi się zrobiło.
O...a tu obraz "empatycznego gościa" który wzruszył się naiwnością dziecka...
Zaloże się, ze podobną empatie przejawiasz wobec ptaszka ze zwichnietym skrzydełkiem, głodujących w Zamibii, a oglądając film zdaża Ci się wytrzeć łzę ze wzruszenie.
Taki "pełny empatii " facet.
No chyba, że zachce mu się cukierka ze sklepu, wtedy po trupach do celu.
Chce podmienić sobie partnerkę, to obecnej, z zimną krwią przetrzyma głowę pod wodą aż zacznie puszczać bąbelki.
Co prawda tylko werbalnie.... na razie 
Hrefi napisał/a: Nie było z mojej strony zadnego miotania się, przepraszania. Chęci naprawy. Rozwód.
Rzeczywiście "odważny" facet.
a teraz kilka perełek :
"niedobra" żona bo :
Hrefi napisał/a:Nie wyprowadziłem się z domu. Żona grozi wszystkim jeśli to zrobię. Od napastowania kochanki, poprzez zniszczenie jej życia aż po zrobienie sobie samej krzywdy.
Żona kategorycznie rozwodu nie chce i się na niego nie zgadza. Twierdzi ze w jej widzeniu świata nie ma takiego czegoś jak rozwód.
Natomiast nasz heros jest niewzruszoną skałą, opoką emocjonalną :
Hrefi napisał/a:Bo uleganie własnym emocjom świadczy o niedojrzalosci, braku silnej woli, niekontrolowaniu sytuacji, braku pomysłu na rozwiazanie. Jest słabością. Czasem trzeba ulec ale żeby propagować to jako coś słusznego ? No way!
Cóz, widocznie te zachowania nie odnosza się do :
a) decyzji o ślubie naszego herosa,
b) popłynięciu emocjonalnym do kochanki naszego herosa.
W pozostałych przypadkach ( na razie) stosuje te swoje credo.
No chyba, ze będzie mu znowu coś przeszkadzało to zrobie sobie kolejny "excuse".
ale za to jakie przemyślenia o zemście w relacjach miedzyludzkich ma nasz heros ...:
Hrefi napisał/a:Jest to oznaka zawiści, niskiego rozwoju duchowego i braku doświadczenia życiowego. Albo zwyczajnie podły charakter. Bez obrazy Loka. Pisze ogólnie o takim zachowaniu a nie ad personam.
Zastanów się dlaczego wszystkie duże religie i ich systemy wartości odradzają zemstę.
zapewne dlatego ,że:
Hrefi napisał/a:Zdrada małżeńską jest zła sama w sobie. Ja nie twierdzę że jest dobra. Nie pamiętam żebym zdradę relatywizowal.
Chęć zemsty jest złe podobnie jak zdrada. Chęć zemsty niczemu nie służy. Daje chwilową ekstazę i satysfakcję. Żal przychodzi po czasie.
I heros zakręcił kółeczko logiczne... zdrada jest jak zemsta - daje chwilową ekstazę i satysfakcję, żal przychodzi po czasie
- to po co wczesniej były te opowieści o własnej stabilnosci emocjonalnej, braku żalu, o determinacji w rozpierdzieleniu rodziny ??
a z drugiej strony... jak miło, ze stara się żonę uchronić od wpakowania się w gooofno w które on sam się wpakował,
dlatego odmawia jej tej watpliwej przyjemności którą on sam przeżywa :
- chwilowa ekstaza i stysfakcja która potem i tak kończy się żalem.
Jaki to "ludzki pan" z tego naszego herosa 
a że hipokryzja bije od niegoi blaskiem własnym nie zmąconym żadną przeszkodą?
cóz, nawet takich przypadków klinicznych nie da uniknąć w społeczństwie.