Annax napisał/a:Hrefi, a co tam w ogóle u Ciebie? Nadal żona i kochanka?
Dzieje się bardzo wiele. Nie pisałem na forum bowiem chciałem się skupić na tym co robię.
Romans mnie mocno przeciągnął. Powalił na kolana. Od jakiegoś czasu zaczął wpływać na wszystkie sfery zycia. Nie tylko relacje z żoną ale i pracę, dziecko, znajomych. Na wszystko.
Zrobiłem się bardzo zmęczony a jednocześnie zacząłem bardzo chcieć rozwiązania. Żeby to się już skończyło w jakiś sposob. Zrobiłem się bardzo spokojny i wyciszony.
Byłem wielkim zwolennikiem nie mówienia żonie o romansie. Twardo stałem przy swoim zdaniu...
Do romansu przyznalem się tydzień temu. Powiedziałem wszystko. O tym że tę kobietę kocham jak nikogo innego, ze stale o niej myślę i jest moim szczęściem w życiu. Ze z nia zrozumialem co to znaczy związek oparty na miłości, wsparciu i zrozumieniu. Powiedziałem o swoich rozterkach co do zaopiekowania się cudzymi dziećmi a porzuceniem swojego. Powiedziałem wyraźnie żonie że jej nie kochałem, nie kocham i nigdy nie pokocham. O tym że jej nie szanuje też wspomnialem. Powiedziałem znacznie więcej. Mówiłem to wszystko bardzo pewnie i spokojnie. Bez miotania się, jąkania czy wstydu. Prosto w oczy.
Rozmawa była bardzo spokojna. To znaczy ja byłem spokojny i zdecydowany.
Spojrzalem na syna. Poczułem ukłucie gdzieś jakby w żołądku czy pod sercem, lzy w oczach mi sie pojawily i ...zaproponowałem rozwod, moja wyprowdzke. Zapytałem żonę czy nadal jest aktualne że jak od niej odejdę do zabierze dziecko na drugi koniec kraju i tyle będę to widzial. Aktualne. Więc nie było sensu na tym etapie rozmawiać o zasadach opieki nad dzieckiem.
Żona przyjęła to z płaczem na przemian z normalnym zachowaniem. Trzeba pamiętać że ona się tego spodziewała więc to nie było dla jej zupełne zaskoczenie.
Parę dni później żona przeczytała moje emaile do kochanki. Nawet nie chciało mi się już ich kasować.
Teraz myślicie że jak zareagowała i co zrobiła ? Taka zabawa na niedzielę dla forumowiczow. Jako podpowiedź dodam że byłem absolutnie pewny i stanowczy we wszystkim co mowilem o romansie zonie. Nie było z mojej strony zadnego miotania się, przepraszania. Chęci naprawy. Rozwód.
Hrefi, tak - życie w kłamstwie mysi mieć swój finał - jakikolwiek, ale musi się skończyć. Nie dajemy rady dłużej w ten sposób.
C