Czy romans zmienia rzeczywistość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Strony Poprzednia 1 12 13 14 15 16 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 846 do 910 z 2,519 ]

846

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Tez jestem bardzo ciekawa pomysłu/sposobu Hrefiego. 
My tu czekamy jakby co więc proszę napisz w każdym przypadku czy sprawdził czy nie. Może jest inny lepszy sposób niż całkowite zerwanie kontaktu czy to co ja tu uskuteczniam obrzydzenie sobie na różne sposoby drugiej osoby. ..która się kocha jakby nie było. ..
Prócz postawienia pod ścianą i kazania wybierać słuchając tłumaczeń nie wiem co by to jeszcze mogło być. ..Skok w kolejny bok? Uznanie ze wszędzie może być fajnie? W końcu tego kwiatu pół światu. .. Nie wiem...
Pewnie by podziałało ale to błędne koło ...takie samo jak ten romans tylko więcej osób zaangażowanych.

Edit. Wcześniej bardziej wierzyłam w Alsockiego ale sądząc po jego poście na tyle się stesknił że ulegnie .. i znów powrót do punktu wyjścia. ..
Teraż to Hrefi jest (wydaje się) bardziej świadomy sytuacji i 'wyleczenia'...
Każdy sposób wyrwania powiedzmy sobie szczerze z tosycznej relacji jest dobry. 
Tobie też Helena tego życzę.

Edit 2. Helena mam nadzieję, że w końcu zrozumiesz, że ten romans działa na Ciebie destrukcyjnie. Mi też swojego czasu wydawało się że życie bez niego nie ma sensu...Ano ma i trwa ..A pozbycie się tej huśtawki emocjonalnej jest bezcenne. ..Tylko trzeba przebyć ten 'detoks'.
Żeby nie było nie jestem za małżeństwami z musu...Ale kiedy romans trwa i jest uczucie to trzeba podjąć decyzję. A nie ciągnąć bo ... nie da inaczej. Latami...
Dla mnie teraz to zwykle nie szanowanie drugiej osoby, jej uczuć... jak można kochać kogoś kogo się nie szanuje?
Zawsze można być w związku otwartym bez sciemniania. ..itd.

Ile znacie otwartych związków? Ja - żadnego. Gdybym zaproponował to mojej żonie, to by mnie wyśmiała smile)
Zreszta kochanka chyba tez smile

Tak, masz racje Roxann - jestem w fazie powrotu smile) Kochanka szaleje, stawia ultimatum jedno za drugim, po czym żadnego warunku nie dotrzymuje.

Wynik minionych dni jest przynajmniej taki, ze ja jestem mniej zaangażowany - potrzebowałem tego całego ćwiczenia aby moc po prostu lepiej określić czego chce. Uważam teraz ze podjęcie decyzji jest nieuniknione (zostaje/odchodzę), ale potrzeba czasu żeby podjąć decyzje w sposób zaangażowany. I to się dokonuje.
Gdybym z kochanka nie pracował - byłoby dużo łatwiej - już byśmy się nie widywali w ogóle. A tak - sprawa się jeszcze ciągnie...

Ciąg dalszy nastąpi



Ty i kochanka jesteście zagubieni i tak będziecie się w kółko gonić. Jak dla mnie nic się nie zmieniło i dalej siedzisz między młotem a kowadłem  wink

Jacy zagubieni? Po prostu sie boja. Najgorzej ze oboje...

Zobacz podobne tematy :

847

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Ile znacie otwartych związków? Ja - żadnego. Gdybym zaproponował to mojej żonie, to by mnie wyśmiała smile)
Zreszta kochanka chyba tez smile

Tak, masz racje Roxann - jestem w fazie powrotu smile) Kochanka szaleje, stawia ultimatum jedno za drugim, po czym żadnego warunku nie dotrzymuje.

Wynik minionych dni jest przynajmniej taki, ze ja jestem mniej zaangażowany - potrzebowałem tego całego ćwiczenia aby moc po prostu lepiej określić czego chce. Uważam teraz ze podjęcie decyzji jest nieuniknione (zostaje/odchodzę), ale potrzeba czasu żeby podjąć decyzje w sposób zaangażowany. I to się dokonuje.
Gdybym z kochanka nie pracował - byłoby dużo łatwiej - już byśmy się nie widywali w ogóle. A tak - sprawa się jeszcze ciągnie...

Ciąg dalszy nastąpi



Ty i kochanka jesteście zagubieni i tak będziecie się w kółko gonić. Jak dla mnie nic się nie zmieniło i dalej siedzisz między młotem a kowadłem  wink

Jacy zagubieni? Po prostu sie boja. Najgorzej ze oboje...



Czego kochanka moze sie bac ? Przeciez chce sobie z nim zycie ulozyc tylko On niezdecydowany albo raczej tak jak piszesz.Brak mu jaj.

848

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Tak, masz racje Roxann - jestem w fazie powrotu smile) Kochanka szaleje, stawia ultimatum jedno za drugim, po czym żadnego warunku nie dotrzymuje.

Ciąg dalszy nastąpi

Hehe. Otwarte związku to są chyba w filmach i kolorowych gazetach. Mnie moja żona to by chyba śmiechem zabiła albo zwyczajnie postukala się w czoło. Podobnie maz mojej kochanki.

Twoja kochanka miota się. Moja też tak miala. Chyba wiele kobiet tak ma.

Trzymam kciuki. Rób tak aby tobie było dobrze i abyś był szczęśliwy lub raczej jak najmniej poszkodowany. No i rób wszystko zachowując godność i elementarne zasady szanowania siebie nawzajem. Naturalnie pisz co sluchac. To chyba mogę podpowiedzieć.

Tutaj pewne rzeczy sie nie zgadzaja:
- rob tak zebys byl jak najmniej poszkodowany
- rob wszystko zachowujac godnosc
- elementarne zasady szanowania siebie NAWZAJEM. Czyli kogo?

849

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Tak, masz racje Roxann - jestem w fazie powrotu smile) Kochanka szaleje, stawia ultimatum jedno za drugim, po czym żadnego warunku nie dotrzymuje.

Ciąg dalszy nastąpi

Hehe. Otwarte związku to są chyba w filmach i kolorowych gazetach. Mnie moja żona to by chyba śmiechem zabiła albo zwyczajnie postukala się w czoło. Podobnie maz mojej kochanki.

Twoja kochanka miota się. Moja też tak miala. Chyba wiele kobiet tak ma.

Trzymam kciuki. Rób tak aby tobie było dobrze i abyś był szczęśliwy lub raczej jak najmniej poszkodowany. No i rób wszystko zachowując godność i elementarne zasady szanowania siebie nawzajem. Naturalnie pisz co sluchac. To chyba mogę podpowiedzieć.

Tutaj pewne rzeczy sie nie zgadzaja:
- rob tak zebys byl jak najmniej poszkodowany
- rob wszystko zachowujac godnosc
- elementarne zasady szanowania siebie NAWZAJEM. Czyli kogo?



Tutaj chodzi zeby ugrac jak najwiecej ale tylko dla siebie.

850

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Ssszron no właśnie najgorsze jest to, że im dalej tym coraz lepiej wychodzi mi te patrzenie w lustro bez wyrzutów sumienia. Stało się to dla mnie normalnościa, to co kiedyś nie przyszłoby mi do głowy dziś mam na co dzień

Helena36, bo po prostu meza nie kochasz. Kochasz drugiego, a on Ciebie nie.
Moje nudne motto - jak sie kogos kocha, to chce sie z nim byc.
Jesli nie chce z Toba byc, to cierp, ale go odpusc.
I powiedz mu to.

851

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
Helena36 napisał/a:

Ssszron no właśnie najgorsze jest to, że im dalej tym coraz lepiej wychodzi mi te patrzenie w lustro bez wyrzutów sumienia. Stało się to dla mnie normalnościa, to co kiedyś nie przyszłoby mi do głowy dziś mam na co dzień

Helena36, bo po prostu meza nie kochasz. Kochasz drugiego, a on Ciebie nie.
Moje nudne motto - jak sie kogos kocha, to chce sie z nim byc.
Jesli nie chce z Toba byc, to cierp, ale go odpusc.
I powiedz mu to.



Twoje motto jest piekne i wielu nie ma pojecia o co w nim chodzi.

852

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:
Szary80 napisał/a:


Ty i kochanka jesteście zagubieni i tak będziecie się w kółko gonić. Jak dla mnie nic się nie zmieniło i dalej siedzisz między młotem a kowadłem  wink

Jacy zagubieni? Po prostu sie boja. Najgorzej ze oboje...



Czego kochanka moze sie bac ? Przeciez chce sobie z nim zycie ulozyc tylko On niezdecydowany albo raczej tak jak piszesz.Brak mu jaj.

Dobrze, dobrze. Masz racje. Uschly.

853

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
Szary80 napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Jacy zagubieni? Po prostu sie boja. Najgorzej ze oboje...



Czego kochanka moze sie bac ? Przeciez chce sobie z nim zycie ulozyc tylko On niezdecydowany albo raczej tak jak piszesz.Brak mu jaj.

Dobrze, dobrze. Masz racje. Uschly.



Uschly big_smile

854

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Tak, ale nie każdy, szczególnie w fazie trwania romansu, to rozumie.
Mi się wydaje, że Alsoski teraz bardzo by chciał od swojej kochanki usłyszeć to co Hrefi od swojej: "nie oddalajmy się, choćby tylko ze względu na dobry seks, nic więcej".
Tylko na dłuższą metę to i tak nie działa, choć wydaje się mega atrakcyjną propozycją.


I znowu mam takie samo zdanie.
Taka opcja byla by dla niego wysmienita.
Mysle ze z checia nasz bohater wskoczyl by w wechikul czasu i wyladowal na ziemii za 5-10 lat i wtedy zobaczyl by co sobie wybral bo tego co ma teraz juz nie bedzie ale niestety tak sie nie da i co zrobi sie dzisiaj zostaje na przyszlosc.Kazda decyzja niesie konsekwencje i w zyciu nie mozna miec wszystkiego.

To może niech się panowie zamienią kochankami? big_smile

855

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Szary80 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Tak, ale nie każdy, szczególnie w fazie trwania romansu, to rozumie.
Mi się wydaje, że Alsoski teraz bardzo by chciał od swojej kochanki usłyszeć to co Hrefi od swojej: "nie oddalajmy się, choćby tylko ze względu na dobry seks, nic więcej".
Tylko na dłuższą metę to i tak nie działa, choć wydaje się mega atrakcyjną propozycją.


I znowu mam takie samo zdanie.
Taka opcja byla by dla niego wysmienita.
Mysle ze z checia nasz bohater wskoczyl by w wechikul czasu i wyladowal na ziemii za 5-10 lat i wtedy zobaczyl by co sobie wybral bo tego co ma teraz juz nie bedzie ale niestety tak sie nie da i co zrobi sie dzisiaj zostaje na przyszlosc.Kazda decyzja niesie konsekwencje i w zyciu nie mozna miec wszystkiego.

To może niech się panowie zamienią kochankami? big_smile


Myśle ze nie chcieli by stracić swojej zdobyczy bo Ona do nich należy  : D

856

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
Roxann napisał/a:
Szary80 napisał/a:

I znowu mam takie samo zdanie.
Taka opcja byla by dla niego wysmienita.
Mysle ze z checia nasz bohater wskoczyl by w wechikul czasu i wyladowal na ziemii za 5-10 lat i wtedy zobaczyl by co sobie wybral bo tego co ma teraz juz nie bedzie ale niestety tak sie nie da i co zrobi sie dzisiaj zostaje na przyszlosc.Kazda decyzja niesie konsekwencje i w zyciu nie mozna miec wszystkiego.

To może niech się panowie zamienią kochankami? big_smile


Myśle ze nie chcieli by stracić swojej zdobyczy bo Ona do nich należy  : D

E tam. Obie z tego co mówili są bardzo atrakcyjne. Poza tym oczekiwaniami się chyba uzupełniają na przemian wink
Zresztą pojawiły się podejrzenia, że sposób Hrefiego to inne kobiety a Alsoski też już się zdystansował do kochanki big_smile

857

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Biały napisał/a:

Ja obstawiam, że Hrefi znajdzie sobie jeszcze inne kochanki albo pójdzie na Roksy, aby w ten sposób przemienić się w chada ultra alpha który kobiety traktuje jak chusteczki i pozbawi się wszelkich emocji wobec nich. Odkocha się całkowicie, pozbędzie się wyrzutów sumienia i polubi bycie zimnym su*******m. Ja bym tak zrobił.

Też tak obstawiam. Tylko ileż tak żyć można i ile można ranić wszystkich dookoła. Wiem, niektórzy tak robią całe życie i im się żyje najlepiej.

Hrefi napisał/a:

Twoja kochanka miota się. Moja też tak miala. Chyba wiele kobiet tak ma.

Trzymam kciuki. Rób tak aby tobie było dobrze i abyś był szczęśliwy lub raczej jak najmniej poszkodowany. No i rób wszystko zachowując godność i elementarne zasady szanowania siebie nawzajem. Naturalnie pisz co sluchac. To chyba mogę podpowiedzieć.

Egoistyczne i bardzo okrutne. Czy Wy w ogóle macie świadomość tego, że druga strona ma uczucia?
Takim postępowaniem można zrobić człowiekowi krzywdę na całe życie. Nie można inaczej? Odejść tak, aby to tą drugą osobę mniej bolało?
Przecież to Wy zostawiacie.

Xymena napisał/a:

Moja rada dla Alsoski.
Chcesz zakończyć relację z kochanką?
Pokaż jej co tu wypisujesz. Dziewczyna się odkocha. Obecnie nie zdaje sobie sprawy, co naprawdę myślisz i czujesz.
Masz na tyle odwagi?

Dobrze napisane Xymena. Oczywiście, że żaden z nich nie ma. Najważniejsze, by oni ponieśli jak najmniejsze straty.

858

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

No popatrz... Ile można poświęcić dla własnej wygody. Nawet miłość. wink

859

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Xymena napisał/a:

No popatrz... Ile można poświęcić dla własnej wygody. Nawet miłość. wink

To tutaj nie ma nic wspólnego z miłością. Jeśli kogoś kochasz chcesz dla tej drugiej osoby lepiej niż dla siebie.
Jesteś w stanie poświęcić swoje szczęście dla niej. Nie ma to nic wspólnego z byciem jak najmniej poszkodowanym.

860 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-05-09 18:29:17)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Xymena napisał/a:

No popatrz... Ile można poświęcić dla własnej wygody. Nawet miłość. wink

Miłość, tym bardziej w romansach, jest często mylona z fascynacją i pożądaniem. Szczególnie wśród facetów. Oba przypadki w tym wątku są ciekawe. Uczucie Hrefiego wydaje się bardziej autentyczne, ale czy nie dlatego, że jego kochanka nie zamierza zostawiać męża? Czy gdyby jak kochanka Alsoskiego zaczęła stawiać ultimatum itd. to by się nie zmieniło? Tak oboje tkwią czy tkwili w romantycznej niespełnionej miłości. A przecież oboje mogliby podjąć to ryzyko dla bycia razem. Hrefi też raz pisze, że ona nie zostawi rodziny drugi raz, że on bo syn itd., ale da się wyczuć, że gdyby ona zdecydowała na ten krok, to on też byłby skłonny, może to tylko gdybanie, bo wie, że i tak to nie nastąpi. Podobnie Helena. Ona wie, że jej kochanek nie zostawi dla niej rodziny. Zostaje jej tylko? tkwić w tym układzie wierząc, że ją kocha... w tą romantyczną niespełnioną miłość. Ale... ktoś kto kocha nie pozwoliłby by druga osoba cierpiała, nie zniósłby, że sypia z innym. Taka prawda.
Romanse, gdzie choć jedna ze stron nie chce nic zmienić to są układy, które tej osobie pasują. Nie ma to nic wspólnego z miłością. Druga osoba się na to godzi albo nie.
Inaczej jest u Alsoskiego, bo jego kochanka jest wolna i chętna. Ale jemu brak odwagi, też tej "miłości" by zaryzykować. Romans kręci, fajny seks itd. Tylko te schody tzn. jej ultimatum. Już zrezygnował, już było trochę lepiej psychicznie, ale po co się męczyć.. skoro można jeszcze trochę pokorzystać do czasu, że niby podejmie ostateczną decyzję z zaangażowaniem jak to określił. Ale póki co, prócz jej biadolenia, nie ma żadnej. I gdzie tu miłość, dbanie o uczucia innej osoby? Helena masz sprawę przedstawioną w tym wątku z drugiej strony... nadal chcesz wierzyć, że twój kochanek Cię kocha? Jesteś chętna i dyskretna to i mu to pasuje. W romansie po czasie energia się skupia na ukrywaniu, kombinowaniu, a nie dbaniu o siebie, normalnym życiu, relacjach. Po spotkaniu każdy wraca do siebie i żyje własnym życiem. Ok, jakieś smsy itd. ale to nie jest normalna relacja. Nakręca cała otoczka, ale nic poza nią nie ma... 
Dlatego napisałam, że ci nasi dwaj panowie powinni się zamienić miejscami. Podejrzewam jednak, że i tak doszliby do tego samego punktu, w którym są teraz.

861

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
eska12 napisał/a:
Biały napisał/a:

Ja obstawiam, że Hrefi znajdzie sobie jeszcze inne kochanki albo pójdzie na Roksy, aby w ten sposób przemienić się w chada ultra alpha który kobiety traktuje jak chusteczki i pozbawi się wszelkich emocji wobec nich. Odkocha się całkowicie, pozbędzie się wyrzutów sumienia i polubi bycie zimnym su*******m. Ja bym tak zrobił.

Też tak obstawiam. Tylko ileż tak żyć można i ile można ranić wszystkich dookoła. Wiem, niektórzy tak robią całe życie i im się żyje najlepiej.

Hrefi napisał/a:

Twoja kochanka miota się. Moja też tak miala. Chyba wiele kobiet tak ma.

Trzymam kciuki. Rób tak aby tobie było dobrze i abyś był szczęśliwy lub raczej jak najmniej poszkodowany. No i rób wszystko zachowując godność i elementarne zasady szanowania siebie nawzajem. Naturalnie pisz co sluchac. To chyba mogę podpowiedzieć.

Egoistyczne i bardzo okrutne. Czy Wy w ogóle macie świadomość tego, że druga strona ma uczucia?
Takim postępowaniem można zrobić człowiekowi krzywdę na całe życie. Nie można inaczej? Odejść tak, aby to tą drugą osobę mniej bolało?
Przecież to Wy zostawiacie.



Przecież oni to maja w tyłku . Ważne ze im jest dobrze a jej uczucia ?  Kto się tym przejmuje .

Xymena napisał/a:

Moja rada dla Alsoski.
Chcesz zakończyć relację z kochanką?
Pokaż jej co tu wypisujesz. Dziewczyna się odkocha. Obecnie nie zdaje sobie sprawy, co naprawdę myślisz i czujesz.
Masz na tyle odwagi?

Dobrze napisane Xymena. Oczywiście, że żaden z nich nie ma. Najważniejsze, by oni ponieśli jak najmniejsze straty.

862

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Te dzieci, dla których się tak poświęcają, na pewno będą kiedyś z nich dumne...

863

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Xymena napisał/a:

Te dzieci, dla których się tak poświęcają, na pewno będą kiedyś z nich dumne...

Wiesz ja wychowałam się w rodzinie, gdzie była przemoc i alkohol itd. Najgorsze, że zamiatane od dywan a na zewnątrz pięknie ładnie. Ogólnie uważana rodzina, stąd moja popaprana psychika.
Teraz już moi rodzice są 49l po ślubie, wciąż razem i chyba teraz im dobrze... bo są już na tyle starzy, że wszystko poszło w niepamięć albo mniej ważne niż zdrowie i dbanie o siebie. Można i tak życie przeżyć. Czy jestem z nich dumna? Trudne pytanie... przez to co przeszłam z rodzeństwem przez te lata powiem, że nie.. ale widząc ich razem na emeryturze, że się jakoś tam wspierają to chyba tak.. Nam jednak psychikę spieprzyli..

864

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Tak, masz racje Roxann - jestem w fazie powrotu smile) Kochanka szaleje, stawia ultimatum jedno za drugim, po czym żadnego warunku nie dotrzymuje.

Ciąg dalszy nastąpi

Hehe. Otwarte związku to są chyba w filmach i kolorowych gazetach. Mnie moja żona to by chyba śmiechem zabiła albo zwyczajnie postukala się w czoło. Podobnie maz mojej kochanki.

Twoja kochanka miota się. Moja też tak miala. Chyba wiele kobiet tak ma.

Trzymam kciuki. Rób tak aby tobie było dobrze i abyś był szczęśliwy lub raczej jak najmniej poszkodowany. No i rób wszystko zachowując godność i elementarne zasady szanowania siebie nawzajem. Naturalnie pisz co sluchac. To chyba mogę podpowiedzieć.

Tutaj pewne rzeczy sie nie zgadzaja:
- rob tak zebys byl jak najmniej poszkodowany
- rob wszystko zachowujac godnosc
- elementarne zasady szanowania siebie NAWZAJEM. Czyli kogo?

Siebie i kochanki.

865

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:

Moje nudne motto - jak sie kogos kocha, to chce sie z nim byc.

Motto dla singli, motto dla egoistow, którzy w imię miłości porzucili rodzinę. Gdy ma się zobowiązania w postaci dzieci to sprawa nie jest taka prosta.

"Jak się kogoś kocha to chce się z nim być" - czyli zawsze i za wszelką cenę ? Czy spełnienie twojego motta warte jest rozbicia dwóch rodzin i zabrania rodziców 3 dzieci w sumie ? Bo ja kocham moją kochankę. Znaczy to że wolno mi doprowadzić do takiej sytuacji ? Czy w takim przypadku będę usprawiedliwiony moralnie ? W końcu jak się kocha to się chce byc. Zgodnie z mottem.

Jakie przesłanki kierują Tobą aby twierdzić, że uczucie miłości jest najwyższej wartości? Że jest wyżej na drabinie niż obowiązek zachowania rodziny i opieki nad dziećmi ?

Skąd wiadomo, że miłość to ta wartość w życiu dla której można rozbijac rodzinę ?
Dlaczego miłość jest wyżej warta od odpowiedzialność?

Czy twoje motto o miłości także dotyczy dzieci ? Kocham syna, chce być z nim. Kocham kochankę chcę z nią byc.  Ja się do tego ma twoje motto ?

866

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
eska12 napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Twoja kochanka miota się. Moja też tak miala. Chyba wiele kobiet tak ma.

Trzymam kciuki. Rób tak aby tobie było dobrze i abyś był szczęśliwy lub raczej jak najmniej poszkodowany. No i rób wszystko zachowując godność i elementarne zasady szanowania siebie nawzajem. Naturalnie pisz co sluchac. To chyba mogę podpowiedzieć.

Egoistyczne i bardzo okrutne. Czy Wy w ogóle macie świadomość tego, że druga strona ma uczucia?
Takim postępowaniem można zrobić człowiekowi krzywdę na całe życie. Nie można inaczej? Odejść tak, aby to tą drugą osobę mniej bolało?


Moje słowa źle zostały zrozumiane i bardzo chętnie doszukaliscie się w nich skrajnego egoizmu. Tak łatwo wam przyszło podążyć za wyobrażeniem złego kochanka, który myśli tylko o sobie.

"Rób tak aby tobie było dobrze i abyś był szczęśliwy lub raczej jak najmniej poszkodowany" - pisząc te słowa miałem na myśli aby Alsoski wybrał najlepsze dla niego rozwiązanie ale z racji tego iż zdaje sobie sprawę , że jakąkolwiek decyzję nie podejmie to i tak będzie w jakiś sposób poszkodowany.

Może skończyć romans ale straci miłość w ten sposób. Może szanse na lepsze życie. Zachowa jednak rodzinę.

Może zachować rodzinę ale wówczas czeka go życie z żoną do której uczucie wygasło. To może doskwierac cały czas.

Może próbować utrzymać romans ale to jest bez sensu, celu i niszczy psychicznie.

Tak więc  nie ważne co wybierze, zawsze będzie poszkodowany z którejś strony.

To samo oczywiście mogę napisać o sobie.

Nie chodzilo mi o to aby oszukać, skrzywdzić kochankę lub nie liczyć się z jej uczuciami.

867

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Twoje dziecko Cię kiedyś odpowiednio oceni. Prędzej czy później.
Zobaczysz, jak to zniszczy go psychicznie.

868

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Moje nudne motto - jak sie kogos kocha, to chce sie z nim byc.

Motto dla singli, motto dla egoistow, którzy w imię miłości porzucili rodzinę. Gdy ma się zobowiązania w postaci dzieci to sprawa nie jest taka prosta.

"Jak się kogoś kocha to chce się z nim być" - czyli zawsze i za wszelką cenę ? Czy spełnienie twojego motta warte jest rozbicia dwóch rodzin i zabrania rodziców 3 dzieci w sumie ? Bo ja kocham moją kochankę. Znaczy to że wolno mi doprowadzić do takiej sytuacji ? Czy w takim przypadku będę usprawiedliwiony moralnie ? W końcu jak się kocha to się chce byc. Zgodnie z mottem.

Jakie przesłanki kierują Tobą aby twierdzić, że uczucie miłości jest najwyższej wartości? Że jest wyżej na drabinie niż obowiązek zachowania rodziny i opieki nad dziećmi ?

Skąd wiadomo, że miłość to ta wartość w życiu dla której można rozbijac rodzinę ?
Dlaczego miłość jest wyżej warta od odpowiedzialność?

Czy twoje motto o miłości także dotyczy dzieci ? Kocham syna, chce być z nim. Kocham kochankę chcę z nią byc.  Ja się do tego ma twoje motto ?



Po pierwsze chyba zapomniałeś co to miłość bo byś rodziny nie krzywdził . Wiadomo ze masz te swoją miłość do kochanki ale padniesz jak pet jak ona odejdzie . Przecież masz wyjście . Dogadać się z kochanka a syna i tak będziesz widywał . Tylko teraz jest problem jak to rozwiązać nie tracąc niczego . Myśle ze i tak za niedługi czas stracisz nad wszystkim kontrole .

869

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Lady Loka napisał/a:

Twoje dziecko Cię kiedyś odpowiednio oceni. Prędzej czy później.
Zobaczysz, jak to zniszczy go psychicznie.



Może i tak ale pewnie nigdy się nie dowie co się kiedys działo .

870

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
eska12 napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Twoja kochanka miota się. Moja też tak miala. Chyba wiele kobiet tak ma.

Trzymam kciuki. Rób tak aby tobie było dobrze i abyś był szczęśliwy lub raczej jak najmniej poszkodowany. No i rób wszystko zachowując godność i elementarne zasady szanowania siebie nawzajem. Naturalnie pisz co sluchac. To chyba mogę podpowiedzieć.

Egoistyczne i bardzo okrutne. Czy Wy w ogóle macie świadomość tego, że druga strona ma uczucia?
Takim postępowaniem można zrobić człowiekowi krzywdę na całe życie. Nie można inaczej? Odejść tak, aby to tą drugą osobę mniej bolało?


Moje słowa źle zostały zrozumiane i bardzo chętnie doszukaliscie się w nich skrajnego egoizmu. Tak łatwo wam przyszło podążyć za wyobrażeniem złego kochanka, który myśli tylko o sobie.

"Rób tak aby tobie było dobrze i abyś był szczęśliwy lub raczej jak najmniej poszkodowany" - pisząc te słowa miałem na myśli aby Alsoski wybrał najlepsze dla niego rozwiązanie ale z racji tego iż zdaje sobie sprawę , że jakąkolwiek decyzję nie podejmie to i tak będzie w jakiś sposób poszkodowany.

Może skończyć romans ale straci miłość w ten sposób. Może szanse na lepsze życie. Zachowa jednak rodzinę.

Może zachować rodzinę ale wówczas czeka go życie z żoną do której uczucie wygasło. To może doskwierac cały czas.

Może próbować utrzymać romans ale to jest bez sensu, celu i niszczy psychicznie.

Tak więc  nie ważne co wybierze, zawsze będzie poszkodowany z którejś strony.

To samo oczywiście mogę napisać o sobie.

Nie chodzilo mi o to aby oszukać, skrzywdzić kochankę lub nie liczyć się z jej uczuciami.




Tak czy siak wdepnął w gowno .

871

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Rodzina jest wtedy, kiedy jest miłość.
Wy macie tylko pozory rodziny.

872

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Twoje dziecko Cię kiedyś odpowiednio oceni. Prędzej czy później.
Zobaczysz, jak to zniszczy go psychicznie.



Może i tak ale pewnie nigdy się nie dowie co się kiedys działo .

Ale to, że rodzice się nie kochają, zauważy już niebawem. To będzie jego rodzina, której nie będzie lubił. Rodzina bez miłości.

873

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Xymena napisał/a:
Szary80 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Twoje dziecko Cię kiedyś odpowiednio oceni. Prędzej czy później.
Zobaczysz, jak to zniszczy go psychicznie.



Może i tak ale pewnie nigdy się nie dowie co się kiedys działo .

Ale to, że rodzice się nie kochają, zauważy już niebawem. To będzie jego rodzina, której nie będzie lubił. Rodzina bez miłości.


Myśle ze nie zauważy bo wszystko będzie dobrze udawane .

874

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Moje nudne motto - jak sie kogos kocha, to chce sie z nim byc.

Motto dla singli, motto dla egoistow, którzy w imię miłości porzucili rodzinę. Gdy ma się zobowiązania w postaci dzieci to sprawa nie jest taka prosta.

"Jak się kogoś kocha to chce się z nim być" - czyli zawsze i za wszelką cenę ? Czy spełnienie twojego motta warte jest rozbicia dwóch rodzin i zabrania rodziców 3 dzieci w sumie ? Bo ja kocham moją kochankę. Znaczy to że wolno mi doprowadzić do takiej sytuacji ? Czy w takim przypadku będę usprawiedliwiony moralnie ? W końcu jak się kocha to się chce byc. Zgodnie z mottem.

Jakie przesłanki kierują Tobą aby twierdzić, że uczucie miłości jest najwyższej wartości? Że jest wyżej na drabinie niż obowiązek zachowania rodziny i opieki nad dziećmi ?

Skąd wiadomo, że miłość to ta wartość w życiu dla której można rozbijac rodzinę ?
Dlaczego miłość jest wyżej warta od odpowiedzialność?

Czy twoje motto o miłości także dotyczy dzieci ? Kocham syna, chce być z nim. Kocham kochankę chcę z nią byc.  Ja się do tego ma twoje motto ?

akurat Twoje dziecko jest na tyle małe, że rozwód nie będzie dla niego  tragedią, a jak ktoś chce naprawdę być ojcem,po rozwodzie to dogada się z żoną,  i może naprawdę nim być. Ale Twoja kochanka ma dzieci starsze i podejrzewam, że nie zafunduje dzieciom rozwodu. A jeśli Ty nie planujesz normalnego życia z żoną, to jest bez sensu być razem, jeśli w tym małżeństwie wartość ma tylko dziecko.

875

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

To jest bardzo dobre motto. Egoistą to jest osoba, która wchodzi w związek bez miłości, bo tak jej wygodnie i potem zdradza, bo ma ochotę.
Myślisz, że te osoby, które Ci tutaj doradzają miały łatwiejsze życie niż Ty?
Wiele osób tutaj jest singlami, właśnie dlatego, że nie weszły w związek/małżeństwo z wygody. Wiele osób mogło być tą/tym 3, a nie jest. Mimo braku zobowiązań po swojej stronie.

876 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2018-05-10 08:12:23)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Szary i te pozory miłości będą do kiedy ciągnąć? Jestem przekonana, że dziecko skończy 18 lat i żona zostanie kopnięta w tyłek.
I naprawdę wierzysz w to, że dziecko gdzieś w czasie procesu rozwodowego nie usłyszy o tym, że rodzice się nie kochali i że tatuś kilkanaście lat zdradzał mamę? Ja nie wierzę. Takie informacje zawsze gdzieś wyjdą. Żona się komuś wyżali, sąsiadka sąsiadce powie itd.
A dziecko w tym momencie ma zrypany start w dorosłość, bo okazuje się, że rodzina, która była jego wzorem tak naprawdę była wielką ściemą.

Dla dziecka najlepszy jest rozwód teraz. Przynajmniej zobaczy, że dorośli mogą być wobec siebie fair. Zobaczy, że jak czegoś się nie da naprawić to można się rozstać. I to hest zrozumiałe.
A nie kilkanaście lat szopki. Szopka miałaby sens, gdyby udawanie miało trwać do śmierci, a jestem pewna, że Hrefi żonę pogoni jak tylko skończy się wizja zabrania mu dziecka.

877

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Helena36 napisał/a:

Alsoski jak u Ciebie ? Czy najgorsze masz już za sobą? Pozdrawiam

Wręcz przeciwnie - zbliża się kulminacja - czuje to. Wóz albo przewóz.



Daj więcej szczegółów bo tez na szpilkach siedzimy. big_smile

Była poważna rozmowa i ustaliliśmy deadline na ostateczne rozwiązanie do końca maja

878

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Alsoski koniecznie napisz coś więcej, wiesz, że Twoje problemy są mi bardzo bliskie, dlatego śledziłam uważnie Twój wątek. U mnie nadal podwójne życie, nie potrafię z niego zrezygnować, jestem zakochana w tym człowieku i ta sytuacja staje się dla mnie coraz większą normalnościa. A z drugiej strony jest dużo smutku i nie fajnych chwil, wiesz pewnie o czym piszę. Pozdrawiam ciepło ☺


Miałabyś bardzo dużo wspólnych tematów do rozmowy z moja kochanka smile
Jak wiesz po roku ona ma dość, ma dosc tych niefajnych chwil, bo ich jest więcej niż tych „fajnych”.
Huśtawka emocjonalna....
Jaka jest twoja historia? Gdzies na forum opisałaś?

879

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ja opowiem jak to wygląda od drugiej strony, czyli kochanka.

Byłem kochankiem mężatki przez około 2 lata.
Dlaczego wszedłem w to?
Nie wiem, wiele powodów - brak okazywania miłości przez rodziców w dzieciństwie, nikt nigdy we mnie nie wierzyl w domu, miałem duzo kompleksów.brak bliskości, tylko 1 znajomość przed romansem, w wieku 30 lat. To oczywiście żadne usprawiedliwienia, bo od początku wiedziałem że ma męża i dzieci.  Przyszła do nas do pracy i po kilku miesiącach, gdy byliśmy na Pan/Pani zainicjowała kontakt na firmowej imprezie. Tak się zaczęło.

Od początku mówiła że odchodzi od niego, nie ze względu na mnie, że zrobi to po komunii dziecka, czyli za około 2 miesiące. Na początku podchodziłem do tego na luzie. Ale pewnie także z powodu tego braku miłości i bliskości w życiu, szybko się zaangazowalem, ona też.

Do sedna. Jak wyglądało jej zachowanie, jak romans zmienił rzeczywistość?
Dużo wyznań z jej strony, że jestem jej pisany, że czuje że spędzi ze mną resztę życia itp. Z drugiej strony po komunii nie odeszła. Była rozmowa że nie wie co robić, nie chce dzieciom robić krzywdy. Do tego łzy płacz i tak co kilka miesięcy. A ja nie potrafiłem powiedzieć stop, postawić sprawy na ostrzu noża.  Nie wiem może się bałem, że jak całe życie, znowu będę sam...

Widywalismy się często, w pracy i dzięki pracy. Wynajalem mieszkanie, poznałem jej młodsze dziecko. Ona moich znajomych. Weekendy tylko były osobno ale w tygodniu to nadrabialismy.
Była bardzo wesoła, dużo żartów, rozmów o nas, planach itp. Z drugiej strony ciągle z nim mieszkała. Co bolało coraz bardziej.
Seks ? Czasem zajebisty, czasem była nieobecna. Gdy przychodziła do mnie rano, często zasypiala ze zmęczenia. Była chorowita, dzieci też. Miewala pojedyncze gorsze dni ale nie zwróciłem na to aż takiej uwagi jak powinienem co pokazała przyszłość.

Tak to trwało niemal 2 lata.  Co kilka miesiecy płacz i rozmowy że ona nie wie co robić. Po około półtorej roku ona i dzieci zaczęły chorować czesciej. Kontakt się ograniczył.  Seks był tylko oralny i to najczęściej z mojej inicjatywy.  Codziennie do siebie dzwonilismy a od tego momentu tel co kilka dni. Podobno uszkodzila aparat.  Kiedyś nie odezwała się 2 tygodnie a potem napisała że córka była w szpitalu. Potem niby opiekowała się babcia męża, psem którego on kupił dzieciom. Sytuacja coraz bardziej nas przerastala...

Nie było nawet kiedy pogadać poważnie, bo jej tel milczal. Zaczęły się smsy że ma dużo problemów i odezwie się jak są radę. W końcu zadzwoniła że przyjdzie do mnie na urodziny. Wtedy chciałem z nią poważnie pogadać. Nie przyszła. Tylko po jakimś czasie smsy o problemach a potem 2 miesiące ciszy. I nagle SMS że przeprasza że ma depresję i czasem tak miewala i nigdy nie była normalna. No wystraszyłem się, chciałem pomóc. Ale nic się nie zmieniało.  Po 2 miesiącach przyszła jak gdyby nic. Pytała czy może wrócić do pracy że tęskni itp. Ale dostała tel że dziecko wymiotuje i poszła. I potem znowu cisza i smsy o problemach. Tak co kilka tygodni. Co jakiś czas pisałem że się martwię, żeby się odezwała. Ostatni SMS przyszedl po prawie roku! i brzmiał "Jutro o 12 zadzwonię i się umowimy". Oczywiście to nie nastąpiło. Dałem spokój, to był ostatni znak życia od niej.

Minęły 2 lata a ja ciągle nie wiem co się stało.
Czy rzeczywiście miała depresję czy to tylko sciema. Czy to wszystko ja przerastalo czy dobrze się bawiła i może mąż zaczął się zmieniać i dała mu szanse.  Może to prawda  i te pojedyncze gorsze dni jakie miała, powinny mi zapalić czerwone światło. A moze to cały czas była gra z jej strony....

Wiedziałem w co wchodzę. Nie opanowalem uczucia i nie potrafiłem tego uciąć po tej komunii. Większość tego romansu żyłem w stresie, będąc częściej nieszczęśliwym. Ale liczącym że w końcu odejdzie, skoro to tyle trwa.
Może u niej ten stres był sto razy większy a może tylko grała..

Nie mogę sobie wybaczyć 2 rzeczy:
1. brak poważnej rozmowy i ultimatum z mojej strony widzac co się dzieje
2. tego że nie wiem co z nia, czy żyje, jak zdrowie. wolalbym mieć czystą sytuację.

Mimo że sporo minęło rozmyślania o zakończeniu mnie prześladuja...

880

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Szary wiem o tym, czuje to, ale nie potrafię tego skończyć. Myślałam, że będę ponad to, ale tak się nie da, ja się poprostu zakochałam. To już ponad rok, chciałabym się z tego obudzić, ale nie potrafię jak on jest obok, a panicznie boję się jego straty...


Jednak wszystkie te nasz historie i odczucia są takie podobne... smile
Jak się zakochasz - nie ma siły. Czasem okoliczności sprzyjają - dłuższy wyjazd. Ale jeżeli widujemy się często, codziennie, służbowo, czy tego chcemy czy nie, to nie ma siły. Ja chyba czekam aż to się wypali, aż mi zobojętnieje. Autoperswazja.

881

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Wręcz przeciwnie - zbliża się kulminacja - czuje to. Wóz albo przewóz.



Daj więcej szczegółów bo tez na szpilkach siedzimy. big_smile

Była poważna rozmowa i ustaliliśmy deadline na ostateczne rozwiązanie do końca maja



Ostateczne rozwiązanie czyli co ? Rozstanie z kochanka , rozwód z żona czy co ?
Czy ty masz pojęcie ze tych waszych deadline będą tysiące ?  Dopóki jedno nie stuknie pięścią w stół ze chce żyć z Tobą czy ty z nią a nie obok w katuszach . Pomysł w końcu o tym czego ty chcesz od życia a nie tylko sranie w banie i gonienie króliczka . Uwierz mi ze się zajedziesz żyjąc w tym waszym matrixie .

882

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Helena36 napisał/a:

Alsoski koniecznie napisz coś więcej, wiesz, że Twoje problemy są mi bardzo bliskie, dlatego śledziłam uważnie Twój wątek. U mnie nadal podwójne życie, nie potrafię z niego zrezygnować, jestem zakochana w tym człowieku i ta sytuacja staje się dla mnie coraz większą normalnościa. A z drugiej strony jest dużo smutku i nie fajnych chwil, wiesz pewnie o czym piszę. Pozdrawiam ciepło ☺


Miałabyś bardzo dużo wspólnych tematów do rozmowy z moja kochanka smile
Jak wiesz po roku ona ma dość, ma dosc tych niefajnych chwil, bo ich jest więcej niż tych „fajnych”.
Huśtawka emocjonalna....
Jaka jest twoja historia? Gdzies na forum opisałaś?



Dziwisz się kochance ze ma dość tych niefajnych chwil o ile wiesz o które jej chodzi . Bo napewno nie te z Tobą tylko te po których ty wracasz do domu a ona zostaje jak ten pies na łańcuchu . Szkoda mi w tej historii i ciebie ze nie masz odwagi i jej ze traci czas na coś co prawdopodobnie nigdy się nie zmieni .

883

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Helena36 napisał/a:

Szary wiem o tym, czuje to, ale nie potrafię tego skończyć. Myślałam, że będę ponad to, ale tak się nie da, ja się poprostu zakochałam. To już ponad rok, chciałabym się z tego obudzić, ale nie potrafię jak on jest obok, a panicznie boję się jego straty...


Jednak wszystkie te nasz historie i odczucia są takie podobne... smile
Jak się zakochasz - nie ma siły. Czasem okoliczności sprzyjają - dłuższy wyjazd. Ale jeżeli widujemy się często, codziennie, służbowo, czy tego chcemy czy nie, to nie ma siły. Ja chyba czekam aż to się wypali, aż mi zobojętnieje. Autoperswazja.



Wiesz kiedy się wypali ?
Kiedy ona w końcu znajdzie sobie faceta z jajami a Tobie powie spierd.... bos ich nie miał .

884

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
cb napisał/a:

To jest bardzo dobre motto. Egoistą to jest osoba, która wchodzi w związek bez miłości, bo tak jej wygodnie i potem zdradza, bo ma ochotę.
Myślisz, że te osoby, które Ci tutaj doradzają miały łatwiejsze życie niż Ty?
Wiele osób tutaj jest singlami, właśnie dlatego, że nie weszły w związek/małżeństwo z wygody. Wiele osób mogło być tą/tym 3, a nie jest. Mimo braku zobowiązań po swojej stronie.



Mądrze napisane. Często tez o tym myślałem wiesz bo nie mam 20 lat i mieszkam za granica gdzie o Polki ciężko a jak są to wybredne szukające księcia z bajki albo takie które mi nie odpowiadają bo to jest normalne ze mamy w swojej głowie jakiś tam obraz tego kogoś jak przede wszystkim ma wyglądać bo to tez jest priorytet przy wyborze partnera . Tez przeszło mi przez głowę by znaleść sobie byle kogo by założyć rodzine byle by mieć ale co z tego jak nie będzie żadnego uczucia z mojej strony a to na dłuższa metę do niczego dobrego nie zaprowadzi.

885

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

ktoś się wypowie, nt mojej sytuacji, czy lepiej założyć osobny temat ?

886

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
miracleman33 napisał/a:

ktoś się wypowie, nt mojej sytuacji, czy lepiej założyć osobny temat ?

Twoja sytuacja jest zakończona, to o czym tu pisać?

887 Ostatnio edytowany przez miracleman33 (2018-05-10 10:13:15)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

jak widzicie jej przebieg i co sądzicie o zakończeniu ?

boli, że nigdy nie poznam prawdy, ciągle to we mnie siedzi

888

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Szary - te wymagania często wcale nie są "wygórowane". Tylko chodzi po prostu o to, żeby dana osoba pasowała do nas. To może jest wygórowane, samo takie założenie, natomiast nie te cechy, których szukamy. I wtedy może być cięzko kogoś znaleźć, ale lepsze to niż potem zdrady i frustracja. Chociaż oczywiście każdy podejmuje sam takie decyzje. Tylko dobrze by było być konsekwentnym.

Miracleman - ja się mogę wypowiedzieć krótko: daj sobie z nią spokój. Widzę to tak, że najtrudniej Ci dac sobie z nią spokój z 2 powodów:
1. sytuacja nie jest wyjaśniona (to jednak też się zdarza i przyjmij, że brak wyjaśnienia jest swego rodzaju wyjaśnieniem sytuacji; nie podała Ci powodu, wiec on Cię już nie powinien interesować, widać nie byłeś wg niej wart podania powodu)
2. boisz się, że już nikogo nie spotkasz. musisz przestać się tego bać smile

889

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
miracleman33 napisał/a:

ktoś się wypowie, nt mojej sytuacji, czy lepiej założyć osobny temat ?

Czytaj wątki z takimi tematami, generalnie powiela się ten sam schemat. Dalczego? Moim zdaniem w 99%  - jeśli sytuacja w małżeństwie nie jest jakaś tragiczna typu przemoc, picie itp. a po prostu wystąpiło zauroczenie nową osobą - ludzie zostają w małżeństwie ze względu na DZIECI, przyjrzyj się jakie argumenty podaje Hrefi i alsoski, obaj stawiają dzieci przed kochanką. I raczej mało która kobieta umie postawić kochankowi warunek - koniec, raczej wycofuje się emocjonalnie, schładza kontakty, żeby to jakoś rozeszło się po kościach. Jak już tyle czasu minęło to daj sobie spokój. Nie oczekuj żadnych wytłumaczeń tylko ciesz się, że mąż się nie dowiedział, bo jak słuchać w mediach i do morderstw dochodzi w takich sytuacjach. I masz nauczkę na przyszłość. Już się cudzymi żonami interesować nie powinieneś, wiesz jak to smakuje i czym się kończy.

890

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:
miracleman33 napisał/a:

ktoś się wypowie, nt mojej sytuacji, czy lepiej założyć osobny temat ?

Czytaj wątki z takimi tematami, generalnie powiela się ten sam schemat. Dalczego? Moim zdaniem w 99%  - jeśli sytuacja w małżeństwie nie jest jakaś tragiczna typu przemoc, picie itp. a po prostu wystąpiło zauroczenie nową osobą - ludzie zostają w małżeństwie ze względu na DZIECI, przyjrzyj się jakie argumenty podaje Hrefi i alsoski, obaj stawiają dzieci przed kochanką. I raczej mało która kobieta umie postawić kochankowi warunek - koniec, raczej wycofuje się emocjonalnie, schładza kontakty, żeby to jakoś rozeszło się po kościach. Jak już tyle czasu minęło to daj sobie spokój. Nie oczekuj żadnych wytłumaczeń tylko ciesz się, że mąż się nie dowiedział, bo jak słuchać w mediach i do morderstw dochodzi w takich sytuacjach. I masz nauczkę na przyszłość. Już się cudzymi żonami interesować nie powinieneś, wiesz jak to smakuje i czym się kończy.


Dobrze napisane z tym ochładzaniem kontaktu ale gorzej gdy druga strona wciąż jest upierdliwa bo nie może tego pojąć ze skoro nie maja jaj to niech siedzą w tym co sobie wybrali .

891 Ostatnio edytowany przez ZielonaKama (2018-05-10 11:44:52)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Moje nudne motto - jak sie kogos kocha, to chce sie z nim byc.

Motto dla singli, motto dla egoistow, którzy w imię miłości porzucili rodzinę. Gdy ma się zobowiązania w postaci dzieci to sprawa nie jest taka prosta.

"Jak się kogoś kocha to chce się z nim być" - czyli zawsze i za wszelką cenę ? Czy spełnienie twojego motta warte jest rozbicia dwóch rodzin i zabrania rodziców 3 dzieci w sumie ? Bo ja kocham moją kochankę. Znaczy to że wolno mi doprowadzić do takiej sytuacji ? Czy w takim przypadku będę usprawiedliwiony moralnie ? W końcu jak się kocha to się chce byc. Zgodnie z mottem.

Jakie przesłanki kierują Tobą aby twierdzić, że uczucie miłości jest najwyższej wartości? Że jest wyżej na drabinie niż obowiązek zachowania rodziny i opieki nad dziećmi ?

Skąd wiadomo, że miłość to ta wartość w życiu dla której można rozbijac rodzinę ?
Dlaczego miłość jest wyżej warta od odpowiedzialność?

Czy twoje motto o miłości także dotyczy dzieci ? Kocham syna, chce być z nim. Kocham kochankę chcę z nią byc.  Ja się do tego ma twoje motto ?

Hrefi, nie myl milosci do dzieci z miloscia do kobiety, bo to grozi pedofilstwem.
Jaka odpowiedzialnosc? To Ci nie grozi przeciez.
Gdybys byl odpowiedzialny, to nie szukalbys przygod.
Skoro szukales, nie kierowales sie 'rodzina'.
Wez zesz nie sciemniaj.

Edit: A jeszcze co do 'obowiazek zachowania rodziny' (bo opieka nad dziecmi by Ci raczej nie umknela, skoro je kochasz...). Mozesz ja 'zachowac' z zona, jesli jej powiesz, a ona bedzie chciala ja z Toba 'zachowac'. Tylko wywal prawde, ze jej nie kochasz I kochasz inna osobe. Sa tacy, ktorzy sie na taki uklad godza. I bedzie Ci wygodnie do konca zycia:) powodzenia.

892

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:

przyjrzyj się jakie argumenty podaje Hrefi i alsoski, obaj stawiają dzieci przed kochanką.

Niestety się nie zgodze z tym, gdyby stawiali dzieci przed kochanką/ żoną, to by zakończyli któryś ze związków i stworzyli normalną rodzinę tym dzieciom. Normalną czyli z osoba, którą kochają, zeby te dzieci widziały na czym naprawdę polega miłość. Obecnie te dzieci żyją w kłamstwie i ułudzie, jak to wszystko pieprznie, a w większości przypadków zdrady wychodzą na jaw nawet po latach to dzieci będą najbardziej cierpieć. JAk sie kocha dzieci to się dla nich robi wszystko i nie mówię, zeby na siłę zostawać z żoną, której się nie kocha, mówię o tym, by wychowywać dzieci w prawdzie. A to co robią nasi bohaterowie wątku to robienie z dzieci zasłony dymnej po to by mieć i chętną kochankę i dobrą żonkę. To nie miłość do dzieci, to wygodnictwo i hipokryzja. Mi już nie chodzi o okłamywane żony, one sobie jakoś poradzą bo są osobami decyzyjnymi, dorosłymi, ale dzieci to tylko dzieci będą musiały robić to co zadecydują rodzice, lub sąd w przypadku rozwodu. a co gorsza ich przyszłe życie i zwiazki to będzie katastrofa, zero zaufania do innych ludzi. Brawo Panowie (Piszę Panowie, bo w sumie ten wątek dotyczy obecnie dwóch Panów miotających się od żon do kochanek) dla swoich chuci i wygodnictwa niszczycie życie istot, które powołaliście na świat.

893 Ostatnio edytowany przez ZielonaKama (2018-05-10 11:36:23)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
miracleman33 napisał/a:

Ja opowiem jak to wygląda od drugiej strony, czyli kochanka.

Byłem kochankiem mężatki przez około 2 lata.
Dlaczego wszedłem w to?
Nie wiem, wiele powodów - brak okazywania miłości przez rodziców w dzieciństwie, nikt nigdy we mnie nie wierzyl w domu, miałem duzo kompleksów.brak bliskości, tylko 1 znajomość przed romansem, w wieku 30 lat. To oczywiście żadne usprawiedliwienia, bo od początku wiedziałem że ma męża i dzieci.  Przyszła do nas do pracy i po kilku miesiącach, gdy byliśmy na Pan/Pani zainicjowała kontakt na firmowej imprezie. Tak się zaczęło.

Od początku mówiła że odchodzi od niego, nie ze względu na mnie, że zrobi to po komunii dziecka, czyli za około 2 miesiące. Na początku podchodziłem do tego na luzie. Ale pewnie także z powodu tego braku miłości i bliskości w życiu, szybko się zaangazowalem, ona też.

Do sedna. Jak wyglądało jej zachowanie, jak romans zmienił rzeczywistość?
Dużo wyznań z jej strony, że jestem jej pisany, że czuje że spędzi ze mną resztę życia itp. Z drugiej strony po komunii nie odeszła. Była rozmowa że nie wie co robić, nie chce dzieciom robić krzywdy. Do tego łzy płacz i tak co kilka miesięcy. A ja nie potrafiłem powiedzieć stop, postawić sprawy na ostrzu noża.  Nie wiem może się bałem, że jak całe życie, znowu będę sam...

Widywalismy się często, w pracy i dzięki pracy. Wynajalem mieszkanie, poznałem jej młodsze dziecko. Ona moich znajomych. Weekendy tylko były osobno ale w tygodniu to nadrabialismy.
Była bardzo wesoła, dużo żartów, rozmów o nas, planach itp. Z drugiej strony ciągle z nim mieszkała. Co bolało coraz bardziej.
Seks ? Czasem zajebisty, czasem była nieobecna. Gdy przychodziła do mnie rano, często zasypiala ze zmęczenia. Była chorowita, dzieci też. Miewala pojedyncze gorsze dni ale nie zwróciłem na to aż takiej uwagi jak powinienem co pokazała przyszłość.

Tak to trwało niemal 2 lata.  Co kilka miesiecy płacz i rozmowy że ona nie wie co robić. Po około półtorej roku ona i dzieci zaczęły chorować czesciej. Kontakt się ograniczył.  Seks był tylko oralny i to najczęściej z mojej inicjatywy.  Codziennie do siebie dzwonilismy a od tego momentu tel co kilka dni. Podobno uszkodzila aparat.  Kiedyś nie odezwała się 2 tygodnie a potem napisała że córka była w szpitalu. Potem niby opiekowała się babcia męża, psem którego on kupił dzieciom. Sytuacja coraz bardziej nas przerastala...

Nie było nawet kiedy pogadać poważnie, bo jej tel milczal. Zaczęły się smsy że ma dużo problemów i odezwie się jak są radę. W końcu zadzwoniła że przyjdzie do mnie na urodziny. Wtedy chciałem z nią poważnie pogadać. Nie przyszła. Tylko po jakimś czasie smsy o problemach a potem 2 miesiące ciszy. I nagle SMS że przeprasza że ma depresję i czasem tak miewala i nigdy nie była normalna. No wystraszyłem się, chciałem pomóc. Ale nic się nie zmieniało.  Po 2 miesiącach przyszła jak gdyby nic. Pytała czy może wrócić do pracy że tęskni itp. Ale dostała tel że dziecko wymiotuje i poszła. I potem znowu cisza i smsy o problemach. Tak co kilka tygodni. Co jakiś czas pisałem że się martwię, żeby się odezwała. Ostatni SMS przyszedl po prawie roku! i brzmiał "Jutro o 12 zadzwonię i się umowimy". Oczywiście to nie nastąpiło. Dałem spokój, to był ostatni znak życia od niej.

Minęły 2 lata a ja ciągle nie wiem co się stało.
Czy rzeczywiście miała depresję czy to tylko sciema. Czy to wszystko ja przerastalo czy dobrze się bawiła i może mąż zaczął się zmieniać i dała mu szanse.  Może to prawda  i te pojedyncze gorsze dni jakie miała, powinny mi zapalić czerwone światło. A moze to cały czas była gra z jej strony....

Wiedziałem w co wchodzę. Nie opanowalem uczucia i nie potrafiłem tego uciąć po tej komunii. Większość tego romansu żyłem w stresie, będąc częściej nieszczęśliwym. Ale liczącym że w końcu odejdzie, skoro to tyle trwa.
Może u niej ten stres był sto razy większy a może tylko grała..

Nie mogę sobie wybaczyć 2 rzeczy:
1. brak poważnej rozmowy i ultimatum z mojej strony widzac co się dzieje
2. tego że nie wiem co z nia, czy żyje, jak zdrowie. wolalbym mieć czystą sytuację.

Mimo że sporo minęło rozmyślania o zakończeniu mnie prześladuja...

Twoja kobieta to damski przypadek Hrefi oraz Alsoski.
Slaba psychicznie, chcialaby... ale sie boi, nie potrafi, szuka wymowek itd.
Nic dodac nic ujac.
Nie rozumiem dlaczego takie osoby pchaja sie w cos, co je przerasta.
Nie znaja siebie 'przed romansem'?
Czy chca sprobowac kosztem innych?
A noz sie uda, a moze pojawi sie nigdy nie wystepujaca wczesniej odwaga?

Z Twojej strony, jesli chcesz wiedziec co z nia sie dzieje, dlaczego jej nie poszukasz I nie zapytasz?
Bo na ultimatum juz raczej za pozno...
No chyba, ze ona tez zaluje, ze nie wyszlo I boi sie wykonac TEN krok.
Nie sprobujesz, nie bedziesz wiedzial.

894

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Bo nie mam żadnej możliwości kontaktu, po za pójściem pod jej blok i wyczekiwaniem tam. Nawet nie wiem czy dalej tam mieszka i która klatka ...

895

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
miracleman33 napisał/a:

Bo nie mam żadnej możliwości kontaktu, po za pójściem pod jej blok i wyczekiwaniem tam. Nawet nie wiem czy dalej tam mieszka i która klatka ...

To jest najlepszy kontakt, twarza w twarz.

896

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
miracleman33 napisał/a:

Bo nie mam żadnej możliwości kontaktu, po za pójściem pod jej blok i wyczekiwaniem tam. Nawet nie wiem czy dalej tam mieszka i która klatka ...

Skoro ona zakończyła to, poradziła sobie z tym jakoś to nie mąć jej już w głowie. Nawet gdyby rozeszła się już z tym mężem i dalej czuła do ciebie miętę to by cię znalazła sama. Ukróć myślenie o niej, bo tkwisz w miejscu i blokujesz się na stworzenie związku z inną kobietą. I czy na pewno byś chciał mieć kobietę, o której wiesz, że jest zdolna do zdrady?

897 Ostatnio edytowany przez miracleman33 (2018-05-10 12:29:22)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Taki jestem że wolę kawę na ławę.
Ktoś kogo kocham nagle zaczyna pisać o chorobach depresji i praktycznie znika.
Po prostu nie potrafię ot tak tego przyjąć i chce wiedzieć, nawet jakby to była sciema...

898

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
miracleman33 napisał/a:

Taki jestem że wolę kawę na ławę.
Ktoś kogo kocham nagle zaczyna pisać o chorobach depresji i praktycznie znika.
Po prostu nie potrafię ot tak tego przyjąć i chce wiedzieć, nawet jakby to była sciema...

Ale CO chcesz wiedzieć? Ona chciała o tobie zapomnieć. Założę się, żę nie odeszła od męża. Nie dałaby ci znać, że jest już wolna? Więc po co to rozdrapywać?

899

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Prawdę, czy zachorowała czy to wymyśliła.
Wiem że trudno wymagać szczerości od osoby zdradzajacej ale chciałbym takiej rozmowy. By choć po czasie wyrzucić wszystko z siebie.
To by mi pomogło a tak dalej jest rozdrapane. Ja nie mam nic do stracenia

900 Ostatnio edytowany przez ssszron (2018-05-10 12:55:21)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
miracleman33 napisał/a:

Prawdę, czy zachorowała czy to wymyśliła.
Wiem że trudno wymagać szczerości od osoby zdradzajacej ale chciałbym takiej rozmowy. By choć po czasie wyrzucić wszystko z siebie.
To by mi pomogło a tak dalej jest rozdrapane. Ja nie mam nic do stracenia

Co by nie powiedziała, że to prawdziwa depresja czy zmyślona - czy ona jest wiarygodna dla ciebie skoro jako osoba zdradzająca sadziła mężowi słodkie kłamstewka bez mrugnięcia okiem i jest w tym specjalistką? A nie obawiasz się, że może zacząć się od jednej ro zmowy, potem telefon, sms i nie spostrzeżesz się kiedy z powrotem wejdziesz w to samo bagno? Po co kusić los? Chciała to urwać, bo tak się żyć nie da i każdy w końcu wyląduje z depresją. Urwała, emocje jej przeszły i powrotu do tego co było nie będzie.
Zajrzałam na twój temat - ten sam problem wałkowałeś w 2014 r., mnóstwo ludzi ci radziło. Jest 2018 r. a ty dalej drepczesz w tym samym miejscu i żyjesz jakimiś nadziejami...

901

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ja to wszystko wiem, masz 100% racji. Próbowałem to sobie tak tłumaczyć poukładać itp. Jak widać slabo.

Od tego czasu zmieniłem pracę mieszkanie, mam pasję, poznaje kobiety a mimo to to we mnie tkwi. Łapie się czasem na tym że przez nią, nie ufam kobietom.

Nie moge odzalowac ze wtedy wszystk8ego jej nie wyrzucilem i pewnie się ludze że teraz by to pomogło.

902

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Jeju. Jesteś dorosłym i potencjalnie dojrzałym facetem. I naprawdę nie umiesz sobie czego wytłumaczyć?
To pora się nauczyć. Nie wszystko w życiu idzie tak, jak się tego chce i już. Laska ma Cię gdzieś. A to czy udawała czy nie to ma naprawdę minimalne znaczenie.

903 Ostatnio edytowany przez ssszron (2018-05-10 13:31:12)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
miracleman33 napisał/a:

Ja to wszystko wiem, masz 100% racji. Próbowałem to sobie tak tłumaczyć poukładać itp. Jak widać slabo.

Od tego czasu zmieniłem pracę mieszkanie, mam pasję, poznaje kobiety a mimo to to we mnie tkwi. Łapie się czasem na tym że przez nią, nie ufam kobietom.

Nie moge odzalowac ze wtedy wszystk8ego jej nie wyrzucilem i pewnie się ludze że teraz by to pomogło.


A cóż ty takiego chcesz jej wyrzucać? Nie wiem jakaś chęć zemsty przez ciebie przemawia? A ty nie skrzywdziłeś jej rodziny? Nie zrobiłeś świństwa pewnemu facetowi? To sobie powinieneś wyrzucać po czasie przemyśleń. Połowa wkładu w zdradę była twoja i ty teraz mówisz, że "przez nią" nie ufasz kobietom.
To jest też odpowiedz na pytanie z wątku "czy romans zmienia rzeczywistość" - tobie jako kochankowi zmienił na zawsze, bo jak bedziesz z jakąś kobietą już zawsze będziesz miał z tyłu głowy - a może gdzieś tam pojawił się jakiś fagas, który chce wejść z butami w nasz związek, moja kobieta zauroczyła się a mnie okłamuje....

904

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

sobie już wystarczająco nawrzucałem.

po prostu chce by się taka rozmowa odbyła, bo powinna już dawno. i tego sobie nie mogę darować. nie rozumiecie, to trudno

905

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
miracleman33 napisał/a:

sobie już wystarczająco nawrzucałem.

po prostu chce by się taka rozmowa odbyła, bo powinna już dawno. i tego sobie nie mogę darować. nie rozumiecie, to trudno

Ona widocznie takiej rozmowy nie chce/nie potrzebuje.
Żyj z tym.

906 Ostatnio edytowany przez miracleman33 (2018-05-10 13:35:48)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

żyje i dziwie się, ze aż tak trudno z tym. widocznie to moja karma...


to cena, jaką ktoś bez praktycznie zadnego doświadczenia w sprawach damsko-męskich, w wieku 30 lat wpada w  takie coś...
facet choc troche doswiadczony albo by w ogóle w to nie wszedł albo podszedł bez zobowiązan i wycofał sie , gdyby tylko zobaczył co się swięci.
a ja poleciałem jak ćma do swiatła i nie potrafiłem zgasić lampy, bo się bałem, że znowu bedzie ciemno. cały czas dusiłem w sobie tyle rzeczy, byłem cierpliwy przez wzgląd na dzieci. i choć wiedziałem, że może sie nie udac, to nie spodziewałem sie takiego zakonczenia, zwłaszcza w wykonaniu osoby bezpośredniej i mówiącej, co myśli

907

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
miracleman33 napisał/a:

sobie już wystarczająco nawrzucałem.

po prostu chce by się taka rozmowa odbyła, bo powinna już dawno. i tego sobie nie mogę darować. nie rozumiecie, to trudno

Dopóki będziesz od niej czegoś chciał i nie odpuścisz w swojej głowie - będziesz zablokowany i nie stworzysz normalnego związku. Odpuść to co było, zapomnij i nie karm się tym. Wydaje mi się, że tak naprawdę pragniesz jakiegoś powrotu i podświadomie masz nadzieję, że jakaś rozmowa mogłaby to umożliwić. Szkodzisz sam sobie, za chwilę ty sam wpadniesz w jakąś depresję

908

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Trzeba było nie wchodzić w romans z mężatką. Od takich się ucieka i już. Ona jest zajęta przez innego.

909

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Wręcz przeciwnie - zbliża się kulminacja - czuje to. Wóz albo przewóz.



Daj więcej szczegółów bo tez na szpilkach siedzimy. big_smile

Była poważna rozmowa i ustaliliśmy deadline na ostateczne rozwiązanie do końca maja

Wspaniały pomysł, dzięki temu już do końca maja będziecie mogli ustalić następny deadline na koniec czerwca. 2023 roku. Jakiż to ogromny krok do przodu! wink

910

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Nana666 napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:


Daj więcej szczegółów bo tez na szpilkach siedzimy. big_smile

Była poważna rozmowa i ustaliliśmy deadline na ostateczne rozwiązanie do końca maja

Wspaniały pomysł, dzięki temu już do końca maja będziecie mogli ustalić następny deadline na koniec czerwca. 2023 roku. Jakiż to ogromny krok do przodu! wink



Tez jestem tego zdania . To się nie skończy dopóki tamta nie da sobie z nim spokoju . Widocznie tez nie umie .

Posty [ 846 do 910 z 2,519 ]

Strony Poprzednia 1 12 13 14 15 16 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024