Czy romans zmienia rzeczywistość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 15 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 781 do 845 z 2,519 ]

781

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Deadpool napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Cześć.

Załóżmy, że mieliście wielomiesieczny czy nawet paroletni pełny romans. Pełny znaczy z zaangażowaniem emocjonalnym i fizycznym. Jakimś cudem udalo się wam zakończyć romans. Nie wyszedł na jaw.

I dobrze, bo nigdy nie powinien wyjść na jaw, płeć piękna zazwyczaj rozumie to jako swoją całkowitą porażkę w związku na polu partnerki, żony i kochanki co jest kompletną bzdurą.

Jak sądzicie czy można po takim czymś normalnie być mężem/żoną ? Wrócić do małżeństwa jakby nic się nie stało ?

Można ale kochanką musi być osoba z którą nie porozumiesz się dobrze jako partner czy przyjaciel. Jak poznasz kogoś zbyt fajnego i poza waszymi figlami zaczniesz się z nim rozumieć i naprawdę tą osobę lubić jest to zagrożenie dla związku albo małżeństwa. Oczywiście wszystko zależy od tego jak to małżeństwo jest udane i jak dobrze dobrani jako małżeństwo/partnerzy jesteście.

Przecież każdy miesiąc romansu to powolne umieranie małżeństwa. Po pewnym czasie człowiek przychodzi do domu po pracy i nie widzi już żony ale obcą osobę do której dzieci mówią mamo.

Jak ktoś jest frajerem (dotyczy obu płci) który się hajtnął z jakichś innych przyczyn niż to, że znalazł koleżankę, przyjaciółkę i kochankę w jednym po wielu latach prób, to zapewne zacznie tak żonę/partnerkę postrzegać. Jako przeszkodę do szczęścia, opiekunkę dzieci, maszynkę do robienia pieniędzy albo robota domowego.
I właśnie taki wybór partnera życiowego świadczy najbardziej o niedojrzałości, nie to że sobie ktoś poleciał na bok poszaleć trochę.


Chcesz przez to powiedzieć, że jak mieć kochankę to nie za fajna ? Jeśli tak to zgadzam się z tym.

Chodź z drugiej strony po co mi wówczas kochanka? Chyba jedynie aby oderwać się od monotonii małżeńskiej, mieć inny seks.

Zobacz podobne tematy :

782

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Annax napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Pogadamy za pare tygodni czy miesięcy wink

Mógłbyś napisać coś więcej na ten temat?
A tak, z ciekawości pytam na razie wink


Ze czas pokaże czy to czego trzyma się teraz będzie funkcjonowało w jego głowie później .

783

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Moim zdaniem zmienia rzeczywistość, przynajmniej pierwszy romans, aczkolwiek niekoniecznie tak, jak opisał autor, tzn. że żona staje się obcym człowiekiem.
Romans jest wejściem w szarą strefę i nawet jeśli zostanie zakończony a związek małżeński przetrwa, to jednak inaczej patrzy się na świat i na siebie samego.

784

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
cwany_gapa napisał/a:

Moim zdaniem zmienia rzeczywistość, przynajmniej pierwszy romans, aczkolwiek niekoniecznie tak, jak opisał autor, tzn. że żona staje się obcym człowiekiem.
Romans jest wejściem w szarą strefę i nawet jeśli zostanie zakończony a związek małżeński przetrwa, to jednak inaczej patrzy się na świat i na siebie samego.


Tez jestem cały czas tego samego zdania . Człowiek jak debil udaje przed samym sobą ze jest ok oszukując siebie i rodzine .

785

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
cwany_gapa napisał/a:

Moim zdaniem zmienia rzeczywistość, przynajmniej pierwszy romans, aczkolwiek niekoniecznie tak, jak opisał autor, tzn. że żona staje się obcym człowiekiem.
Romans jest wejściem w szarą strefę i nawet jeśli zostanie zakończony a związek małżeński przetrwa, to jednak inaczej patrzy się na świat i na siebie samego.


Tez jestem cały czas tego samego zdania . Człowiek jak debil udaje przed samym sobą ze jest ok oszukując siebie i rodzine .

Dobra puenta tej całej dyskusji

786 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-04-25 17:58:10)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
cwany_gapa napisał/a:

Moim zdaniem zmienia rzeczywistość, przynajmniej pierwszy romans, aczkolwiek niekoniecznie tak, jak opisał autor, tzn. że żona staje się obcym człowiekiem.
Romans jest wejściem w szarą strefę i nawet jeśli zostanie zakończony a związek małżeński przetrwa, to jednak inaczej patrzy się na świat i na siebie samego.


Tez jestem cały czas tego samego zdania . Człowiek jak debil udaje przed samym sobą ze jest ok oszukując siebie i rodzine .

Dobra puenta tej całej dyskusji

Również uważam, że to najbardziej celny komentarz na zadane w temacie wątku pytanie.
Perspektywa się totalnie zmienia po wejściu w tą "szarą strefę". Tam obowiązują inne prawa i inne schematy niż w "normalnym" związku. Mi najwięcej czasu zajęło to, by to zrozumieć. Już trochę żyję na tym świecie, mam kilka rozstań za sobą, a jednak ten pierwszy i mam nadzieję jedyny romans najwięcej mnie emocjonalnie kosztował.
Tu się zarzuca niedojrzałość... może tak, ale ludzie, którzy tego nie doświadczyli nie zrozumieją. Ja też z perspektywy czasu wolałabym uniknąć takiego doświadczenia, by "dorosnąć" emocjonalnie, ale stało się... Potem już perspektywa się zmienia diametralnie. Idealistyczne podejście do życia, związku, miłości, tu tak często forsowane ... umiera. Z drugiej strony człowiek przestaje być naiwny. Więc choć jakiś plus. Na przyszłość.
Btw ile osób piszących tak pięknie o miłości w związku/małżeństwie... jest zdradzanych? I nawet o tym nie wie? Myślę, że wiele.
Czasem lepiej żyć w nieświadomości...

787

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:
cwany_gapa napisał/a:

Moim zdaniem zmienia rzeczywistość, przynajmniej pierwszy romans, aczkolwiek niekoniecznie tak, jak opisał autor, tzn. że żona staje się obcym człowiekiem.
Romans jest wejściem w szarą strefę i nawet jeśli zostanie zakończony a związek małżeński przetrwa, to jednak inaczej patrzy się na świat i na siebie samego.


Tez jestem cały czas tego samego zdania . Człowiek jak debil udaje przed samym sobą ze jest ok oszukując siebie i rodzine .

Dobra puenta tej całej dyskusji


Wszystko w twoich rękach kolego. Coś straciłeś a czy coś zyskasz zależy od Ciebie.

788 Ostatnio edytowany przez Deadpool (2018-04-25 20:10:05)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Chcesz przez to powiedzieć, że jak mieć kochankę to nie za fajna ? Jeśli tak to zgadzam się z tym.

Chodź z drugiej strony po co mi wówczas kochanka? Chyba jedynie aby oderwać się od monotonii małżeńskiej, mieć inny seks.

Tak, kochanka ma być do zabawy jako odskocznia od monotonii braku ognia w długotrwałym związku czy małżeństwie gdzie nie ma szans żeby ten ogień w takiej postaci jak na początku wrócił. Aha i polecam nie brać sobie singielek bo im to dopiero potrafi czasem odwalić.... dość ryzykowny grunt.
Najlepiej jest z kimś kto albo "nie nadaje się do związków" (ale uwaga tutaj na osoby zbyt idealne od samego początku i szybko się angażujące) albo najlepiej z czyjąś partnerką/żoną gdzie oboje wiecie że macie poukładane życia do którego druga strona nie ma i nie będzie mieć wstępu, gdzie od samego początku wszystko jest jasne.
O ile ktoś to tak traktuje bo przeskok w nową relacje w taki sposób jest jednak słabym zagraniem. Ten ogień też z czasem zblaknie, prędzej jak później jak nie trzymasz odpowiedniego dystansu w stosunku do tej osoby. Tu bardziej chodzi o to żeby gonić króliczka, ale nigdy go nie złapać.

Szary80 napisał/a:
cwany_gapa napisał/a:

Moim zdaniem zmienia rzeczywistość, przynajmniej pierwszy romans, aczkolwiek niekonicznie tak, jak opisał autor, tzn. że żona staje się obcym człowiekiem.
Romans jest wejściem w szarą strefę i nawet jeśli zostanie zakończony a związek małżeński przetrwa, to jednak inaczej patrzy się na świat i na siebie samego.


Tez jestem cały czas tego samego zdania . Człowiek jak debil udaje przed samym sobą ze jest ok oszukując siebie i rodzine .

To masz przy pierwszym razie (ogólnie) kiedy jak debil pod wpływem wyrzutów sumienia żyjesz z tym sam będąc w związku, rozmyślasz i potem się partnerowi wygadujesz chcąc zdjąć z siebie ten ciężar i "nieuczciwość". Zauważasz jaki to robi syf ale że w sumie nic poza tym się później nie zmienia, dochodzisz do wniosku że to wcale nie jest nie wiadomo co i lepiej żeby takie rzeczy dla siebie zachować.

Heheheh serio kocham jak ktoś podejmuje moralizatorskie dyskusje w trybie przypuszczającym w takich tematach xD xD Nie widział, nie doświadczył, ale na wszelki wypadek powie tak jak większość myśli.

789 Ostatnio edytowany przez cwany_gapa (2018-04-25 22:04:33)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Deadpool napisał/a:

Heheheh serio kocham jak ktoś podejmuje moralizatorskie dyskusje w trybie przypuszczającym w takich tematach xD xD Nie widział, nie doświadczył, ale na wszelki wypadek powie tak jak większość myśli.

Heheheh w punkt!
Widziałem, że wypowiadałeś się tu na forum m.in. w  temacie więzień oraz homoseksualizmu...

790 Ostatnio edytowany przez Deadpool (2018-04-25 23:03:31)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
cwany_gapa napisał/a:
Deadpool napisał/a:

Heheheh serio kocham jak ktoś podejmuje moralizatorskie dyskusje w trybie przypuszczającym w takich tematach xD xD Nie widział, nie doświadczył, ale na wszelki wypadek powie tak jak większość myśli.

Heheheh w punkt!
Widziałem, że wypowiadałeś się tu na forum m.in. w  temacie więzień oraz homoseksualizmu...

Hi hi nie dość że musiałeś wszystkie moje wpisy przekopać to jeszcze pokazałeś że nie potrafisz jednak czytać ze zrozumieniem. Może czas postąpić zgodnie z własną sugestią i się wypieprzyć z forum?
Wsiadaj

http://www.altrad.com/megas/2_Froggy_Pink.jpg

791 Ostatnio edytowany przez ZielonaKama (2018-04-26 12:32:11)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
alsoski001 napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Tez jestem cały czas tego samego zdania . Człowiek jak debil udaje przed samym sobą ze jest ok oszukując siebie i rodzine .

Dobra puenta tej całej dyskusji

Również uważam, że to najbardziej celny komentarz na zadane w temacie wątku pytanie.
Perspektywa się totalnie zmienia po wejściu w tą "szarą strefę". Tam obowiązują inne prawa i inne schematy niż w "normalnym" związku. Mi najwięcej czasu zajęło to, by to zrozumieć. Już trochę żyję na tym świecie, mam kilka rozstań za sobą, a jednak ten pierwszy i mam nadzieję jedyny romans najwięcej mnie emocjonalnie kosztował.
Tu się zarzuca niedojrzałość... może tak, ale ludzie, którzy tego nie doświadczyli nie zrozumieją. Ja też z perspektywy czasu wolałabym uniknąć takiego doświadczenia, by "dorosnąć" emocjonalnie, ale stało się... Potem już perspektywa się zmienia diametralnie. Idealistyczne podejście do życia, związku, miłości, tu tak często forsowane ... umiera. Z drugiej strony człowiek przestaje być naiwny. Więc choć jakiś plus. Na przyszłość.
Btw ile osób piszących tak pięknie o miłości w związku/małżeństwie... jest zdradzanych? I nawet o tym nie wie? Myślę, że wiele.
Czasem lepiej żyć w nieświadomości...

Wcale to nie jest lepsze - zycie w nieswiadomosci, ze inni Cie olewaja I maja 'wazniejsze' osoby przezd Toba.... No ostatecznie moze dla tych, co sa tymi drugimi 'debilami'.

792

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Deadpool napisał/a:
Hrefi napisał/a:

Chcesz przez to powiedzieć, że jak mieć kochankę to nie za fajna ? Jeśli tak to zgadzam się z tym.

Chodź z drugiej strony po co mi wówczas kochanka? Chyba jedynie aby oderwać się od monotonii małżeńskiej, mieć inny seks.

Tak, kochanka ma być do zabawy jako odskocznia od monotonii braku ognia w długotrwałym związku czy małżeństwie gdzie nie ma szans żeby ten ogień w takiej postaci jak na początku wrócił. Aha i polecam nie brać sobie singielek bo im to dopiero potrafi czasem odwalić.... dość ryzykowny grunt.
Najlepiej jest z kimś kto albo "nie nadaje się do związków" (ale uwaga tutaj na osoby zbyt idealne od samego początku i szybko się angażujące) albo najlepiej z czyjąś partnerką/żoną gdzie oboje wiecie że macie poukładane życia do którego druga strona nie ma i nie będzie mieć wstępu, gdzie od samego początku wszystko jest jasne.
O ile ktoś to tak traktuje bo przeskok w nową relacje w taki sposób jest jednak słabym zagraniem. Ten ogień też z czasem zblaknie, prędzej jak później jak nie trzymasz odpowiedniego dystansu w stosunku do tej osoby. Tu bardziej chodzi o to żeby gonić króliczka, ale nigdy go nie złapać.

Szary80 napisał/a:
cwany_gapa napisał/a:

Moim zdaniem zmienia rzeczywistość, przynajmniej pierwszy romans, aczkolwiek niekonicznie tak, jak opisał autor, tzn. że żona staje się obcym człowiekiem.
Romans jest wejściem w szarą strefę i nawet jeśli zostanie zakończony a związek małżeński przetrwa, to jednak inaczej patrzy się na świat i na siebie samego.


Tez jestem cały czas tego samego zdania . Człowiek jak debil udaje przed samym sobą ze jest ok oszukując siebie i rodzine .

To masz przy pierwszym razie (ogólnie) kiedy jak debil pod wpływem wyrzutów sumienia żyjesz z tym sam będąc w związku, rozmyślasz i potem się partnerowi wygadujesz chcąc zdjąć z siebie ten ciężar i "nieuczciwość". Zauważasz jaki to robi syf ale że w sumie nic poza tym się później nie zmienia, dochodzisz do wniosku że to wcale nie jest nie wiadomo co i lepiej żeby takie rzeczy dla siebie zachować.

Heheheh serio kocham jak ktoś podejmuje moralizatorskie dyskusje w trybie przypuszczającym w takich tematach xD xD Nie widział, nie doświadczył, ale na wszelki wypadek powie tak jak większość myśli.

Kobiety Drogie! To teraz torem rozumowania Deadpool pamietajcie, azeby facet byl zawsze glupszy od Was, bo inaczej to moze byc wlasnie taki typek jak wypowiadajacy sie tutaj.
Dla Deadpool ode mnie: te wszystkie Twoje kryteria sa do bani, mozesz w nie wierzyc dopoki sie nie zakochasz. Lub jesli ktos mocno zlamal Ci serce I potem nie wierzysz juz w zadna milosc.
Jesli nie jest to jedno z powyzszych, to... dla odmiencow sa inne fora....ale pewnie znasz...;)

793

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Ela210 napisał/a:

jak dla mnie, nie ma takiego sformułowania, jak kochać za bardzo i uszczęśliwianie kogoś na siłę to abstrakcja.
Co to za miłość?

Grupa Wsparcia dla KOBIET kochających za bardzo - stron 692 w temacie.

Deadpool napisał/a:

Tak, kochanka ma być do zabawy jako odskocznia od monotonii braku ognia w długotrwałym związku czy małżeństwie gdzie nie ma szans żeby ten ogień w takiej postaci jak na początku wrócił. Aha i polecam nie brać sobie singielek bo im to dopiero potrafi czasem odwalić.... dość ryzykowny grunt.
Najlepiej jest z kimś kto albo "nie nadaje się do związków" (ale uwaga tutaj na osoby zbyt idealne od samego początku i szybko się angażujące) albo najlepiej z czyjąś partnerką/żoną gdzie oboje wiecie że macie poukładane życia do którego druga strona nie ma i nie będzie mieć wstępu, gdzie od samego początku wszystko jest jasne.
O ile ktoś to tak traktuje bo przeskok w nową relacje w taki sposób jest jednak słabym zagraniem. Ten ogień też z czasem zblaknie, prędzej jak później jak nie trzymasz odpowiedniego dystansu w stosunku do tej osoby. Tu bardziej chodzi o to żeby gonić króliczka, ale nigdy go nie złapać.

Tak właśnie widzę recydywistów. Szczyt cynizmu. Nigdy w życiu nie chciałabym natrafić na takiego człowieka.

794

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Deadpool napisał/a:

Tak, kochanka ma być do zabawy jako odskocznia od monotonii braku ognia w długotrwałym związku czy małżeństwie gdzie nie ma szans żeby ten ogień w takiej postaci jak na początku wrócił. Aha i polecam nie brać sobie singielek bo im to dopiero potrafi czasem odwalić.... dość ryzykowny grunt.
Najlepiej jest z kimś kto albo "nie nadaje się do związków" (ale uwaga tutaj na osoby zbyt idealne od samego początku i szybko się angażujące) albo najlepiej z czyjąś partnerką/żoną gdzie oboje wiecie że macie poukładane życia do którego druga strona nie ma i nie będzie mieć wstępu, gdzie od samego początku wszystko jest jasne.
O ile ktoś to tak traktuje bo przeskok w nową relacje w taki sposób jest jednak słabym zagraniem. Ten ogień też z czasem zblaknie, prędzej jak później jak nie trzymasz odpowiedniego dystansu w stosunku do tej osoby. Tu bardziej chodzi o to żeby gonić króliczka, ale nigdy go nie złapać.

Deadpool napisał/a:

To masz przy pierwszym razie (ogólnie) kiedy jak debil pod wpływem wyrzutów sumienia żyjesz z tym sam będąc w związku, rozmyślasz i potem się partnerowi wygadujesz chcąc zdjąć z siebie ten ciężar i "nieuczciwość". Zauważasz jaki to robi syf ale że w sumie nic poza tym się później nie zmienia, dochodzisz do wniosku że to wcale nie jest nie wiadomo co i lepiej żeby takie rzeczy dla siebie zachować.

Heheheh serio kocham jak ktoś podejmuje moralizatorskie dyskusje w trybie przypuszczającym w takich tematach xD xD Nie widział, nie doświadczył, ale na wszelki wypadek powie tak jak większość myśli.

Te wypowiedzi celnie oddają 'mechanizm', w jaki sposób funkcjonują notoryczni zdrajcy i dlaczego najważniejsza jest reakcja/refleksja po tej pierwszej zdradzie/romansie. Nie ważne, czy odbywa się to wyłącznie w głowie zdrajcy (partner pozostaje nieświadomy), czy po tym jak wychodzi ona na jaw. Jeżeli taka osoba dojdzie do wniosku, że "to wcale nie jest nie wiadomo co i lepiej żeby takie rzeczy dla siebie zachować" to już pozamiatane. Dlatego osoby, które zbyt łatwo wybaczają zdrady, mogą być pewni, że prędzej czy później historia się powtórzy, tylko zdrajca będzie się bardziej pilnował i przy wyborze kolejnej 'ofiary', będzie się kierował kryteriami podanymi powyżej, by do minimum ograniczyć ryzyko, że się wyda.
Takie osoby już nie mają żadnych skrupułów, wręcz kozakują, jak autor powyższych wypowiedzi... oczywiście do czasu aż coś pójdzie nie tak i grunt pod nogami zacznie się palić.
Romanse wciągają, bo jest ekscytacja tym "gonieniem króliczka", fajny seks, powiew nowości... ale żeby można było na dłuższą metę prowadzić takie podwójne życie, trzeba mieć naprawdę "zrytą psychikę" - zero zasad moralnych i zerowy poziom uczuć, empatii.
Dlatego wiele osób, które w takie romanse się wikła, prędzej czy później kończy depresją. W miarę "normalny" człowiek, mający jakieś uczucia, nie jest w stanie tego psychicznie udźwignąć.

795

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
eska12 napisał/a:

Tak właśnie widzę recydywistów. Szczyt cynizmu. Nigdy w życiu nie chciałabym natrafić na takiego człowieka.

Ja również. Co innymi słowy ujęłam w poście wyżej.

796

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Roxann ładnie ujęte smile
My kobiety chyba naprawdę jesteśmy całkowicie inaczej skonstruowane. Mało, która umie sobie tak przestawić to w głowie jak mężczyzna.

797 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-04-26 19:07:26)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
eska12 napisał/a:

Roxann ładnie ujęte smile
My kobiety chyba naprawdę jesteśmy całkowicie inaczej skonstruowane. Mało, która umie sobie tak przestawić to w głowie jak mężczyzna.

Niestety sama przez to przeszłam, więc nie gdybam, tylko piszę jak jest już z dystansu.
Kobiety znacznie szybciej i częściej się angażują emocjonalnie, niż faceci. Facet im bardziej przystojny, inteligenty z bajerem tym łatwiej mu omotać kobietę. Nawet tu na forum większość kobiet wdało się w romans albo z prezesem albo jakimś kierownikiem. Odpowiedzialne stanowisko nie zawsze jednak idzie w parze z odpowiedzialnością za drugą osobę.
Ale są kobiety co potrafią do tego podchodzić jak ci mężczyźni, nie tylko te z Dubaju.. bo tam łatwa, szybka kasa bardziej kręci. Dla kobiety zwykle seks=bliskość. Też emocjonalna. Facet cytując "spuści z krzyża" i idzie dalej. Kobieta rozkminia, analizuje jego słowa...
Ale jak widać nie zawsze tak jest, przynajmniej nie takie oczywiste, co pokazują obaj panowie z tego wątku. Facet też może się zaangażować.
Pokręcone to wszytko... sad

798

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ZielonaKama napisał/a:

Kobiety Drogie! To teraz torem rozumowania Deadpool pamietajcie, azeby facet byl zawsze glupszy od Was, bo inaczej to moze byc wlasnie taki typek jak wypowiadajacy sie tutaj.
Dla Deadpool ode mnie: te wszystkie Twoje kryteria sa do bani, mozesz w nie wierzyc dopoki sie nie zakochasz. Lub jesli ktos mocno zlamal Ci serce I potem nie wierzysz juz w zadna milosc.
Jesli nie jest to jedno z powyzszych, to... dla odmiencow sa inne fora....ale pewnie znasz...;)

Ty tu o wojnie płci a ja o wspólnym zaspokajaniu wzajemnych potrzeb.
Kryteria są w porządku i przemyślanie, są też związki które się tak zaczynały ale jak dla mój gust za dużo ofiar dokoła, można inaczej.
Co do złamanego serca heh to o czym piszesz to bardzo stare dzieje i nie powiem że obce mi jest rozumowanie które tu przedstawiacie ale cóż... Powiedzmy że doświadczenia zweryfikowały. Świat nie działa w taki sposób że będąc porządnym i uczciwym (w jakiejkolwiek materii wliczając związkowe) dostaje się to samo w zamian.
Paradoksalnie, zauważyłem że jeśli chodzi nawet o miłość najlepsze i najbardziej udane związki mają ci najbardziej egoistyczni ludzie. Niesprawiedliwe? Kurewsko, wręcz raziło to kiedyś po oczach. Ale niestety prawdziwe.

799

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Deadpool napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Kobiety Drogie! To teraz torem rozumowania Deadpool pamietajcie, azeby facet byl zawsze glupszy od Was, bo inaczej to moze byc wlasnie taki typek jak wypowiadajacy sie tutaj.
Dla Deadpool ode mnie: te wszystkie Twoje kryteria sa do bani, mozesz w nie wierzyc dopoki sie nie zakochasz. Lub jesli ktos mocno zlamal Ci serce I potem nie wierzysz juz w zadna milosc.
Jesli nie jest to jedno z powyzszych, to... dla odmiencow sa inne fora....ale pewnie znasz...;)

Ty tu o wojnie płci a ja o wspólnym zaspokajaniu wzajemnych potrzeb.
Kryteria są w porządku i przemyślanie, są też związki które się tak zaczynały ale jak dla mój gust za dużo ofiar dokoła, można inaczej.
Co do złamanego serca heh to o czym piszesz to bardzo stare dzieje i nie powiem że obce mi jest rozumowanie które tu przedstawiacie ale cóż... Powiedzmy że doświadczenia zweryfikowały. Świat nie działa w taki sposób że będąc porządnym i uczciwym (w jakiejkolwiek materii wliczając związkowe) dostaje się to samo w zamian.
Paradoksalnie, zauważyłem że jeśli chodzi nawet o miłość najlepsze i najbardziej udane związki mają ci najbardziej egoistyczni ludzie. Niesprawiedliwe? Kurewsko, wręcz raziło to kiedyś po oczach. Ale niestety prawdziwe.

Żyj jak chcesz, twoja wola i problem ludzi wokół ciebie. Jednak gadanie w stylu "świat jest zły więc ja się do niego dostosuje" przypomina mi raczej emo fazę nastolatka w gimnazjum. Co zabawniejsze płynie to od kolesia z Deadpoolem w nicku i avatarze.

800

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Możesz to sobie nazywać szczeniactwem, degeneracją, kryzysem wieku średniego, ktoś inny nazwie to dorastaniem albo wyrastaniem z niesprawdzających się utopijnych ideałów. Kwestia doświadczeń albo konkretniej ich ilością i rozciągnięciem w czasie. Ale to kilka innych długich historii.

801

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Deadpool napisał/a:

Możesz to sobie nazywać szczeniactwem, degeneracją, kryzysem wieku średniego, ktoś inny nazwie to dorastaniem albo wyrastaniem z niesprawdzających się utopijnych ideałów. Kwestia doświadczeń albo konkretniej ich ilością i rozciągnięciem w czasie. Ale to kilka innych długich historii.

Jakie utopijne? Niezdradzanie siebie w związku to utopia? Mi się wydawało, że to dość oczywista kolej rzeczy z moralnego punktu widzenia. Ktoś cie skrzywdził to ty wypinasz się na cały świat i będziesz krzywdził innych, a oni następnych i tak karuzela będzie się kręcić i z utopi przejdziemy w anarchie.

802

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Biały napisał/a:
Deadpool napisał/a:

Możesz to sobie nazywać szczeniactwem, degeneracją, kryzysem wieku średniego, ktoś inny nazwie to dorastaniem albo wyrastaniem z niesprawdzających się utopijnych ideałów. Kwestia doświadczeń albo konkretniej ich ilością i rozciągnięciem w czasie. Ale to kilka innych długich historii.

Jakie utopijne? Niezdradzanie siebie w związku to utopia? Mi się wydawało, że to dość oczywista kolej rzeczy z moralnego punktu widzenia. Ktoś cie skrzywdził to ty wypinasz się na cały świat i będziesz krzywdził innych, a oni następnych i tak karuzela będzie się kręcić i z utopi przejdziemy w anarchie.

Niekoniecznie. Gdy Deadpool znudzi sie rozwiazloscia, zacznie sie refleksja I chec powrotu do... uczuc?

803

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Deadpool napisał/a:
ZielonaKama napisał/a:

Kobiety Drogie! To teraz torem rozumowania Deadpool pamietajcie, azeby facet byl zawsze glupszy od Was, bo inaczej to moze byc wlasnie taki typek jak wypowiadajacy sie tutaj.
Dla Deadpool ode mnie: te wszystkie Twoje kryteria sa do bani, mozesz w nie wierzyc dopoki sie nie zakochasz. Lub jesli ktos mocno zlamal Ci serce I potem nie wierzysz juz w zadna milosc.
Jesli nie jest to jedno z powyzszych, to... dla odmiencow sa inne fora....ale pewnie znasz...;)

Ty tu o wojnie płci a ja o wspólnym zaspokajaniu wzajemnych potrzeb.
Kryteria są w porządku i przemyślanie, są też związki które się tak zaczynały ale jak dla mój gust za dużo ofiar dokoła, można inaczej.
Co do złamanego serca heh to o czym piszesz to bardzo stare dzieje i nie powiem że obce mi jest rozumowanie które tu przedstawiacie ale cóż... Powiedzmy że doświadczenia zweryfikowały. Świat nie działa w taki sposób że będąc porządnym i uczciwym (w jakiejkolwiek materii wliczając związkowe) dostaje się to samo w zamian.
Paradoksalnie, zauważyłem że jeśli chodzi nawet o miłość najlepsze i najbardziej udane związki mają ci najbardziej egoistyczni ludzie. Niesprawiedliwe? Kurewsko, wręcz raziło to kiedyś po oczach. Ale niestety prawdziwe.

Zadna wojna plci. Ja bardzo lubie plec meska.

804

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Alsoski jak u Ciebie ? Czy najgorsze masz już za sobą? Pozdrawiam

805

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Alsoski jak u Ciebie ? Czy najgorsze masz już za sobą? Pozdrawiam

Wręcz przeciwnie - zbliża się kulminacja - czuje to. Wóz albo przewóz.

806

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Helena36 napisał/a:

Alsoski jak u Ciebie ? Czy najgorsze masz już za sobą? Pozdrawiam

Wręcz przeciwnie - zbliża się kulminacja - czuje to. Wóz albo przewóz.



Daj więcej szczegółów bo tez na szpilkach siedzimy. big_smile

807

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Alsoski koniecznie napisz coś więcej, wiesz, że Twoje problemy są mi bardzo bliskie, dlatego śledziłam uważnie Twój wątek. U mnie nadal podwójne życie, nie potrafię z niego zrezygnować, jestem zakochana w tym człowieku i ta sytuacja staje się dla mnie coraz większą normalnościa. A z drugiej strony jest dużo smutku i nie fajnych chwil, wiesz pewnie o czym piszę. Pozdrawiam ciepło ☺

808

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Alsoski koniecznie napisz coś więcej, wiesz, że Twoje problemy są mi bardzo bliskie, dlatego śledziłam uważnie Twój wątek. U mnie nadal podwójne życie, nie potrafię z niego zrezygnować, jestem zakochana w tym człowieku i ta sytuacja staje się dla mnie coraz większą normalnościa. A z drugiej strony jest dużo smutku i nie fajnych chwil, wiesz pewnie o czym piszę. Pozdrawiam ciepło ☺



Stoisz na rozdrożu i to jest najbardziej bolesne.

809

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Szary moja sytuacja jest rzeczywiście beznadziejna, przyzwyczaiłam się już trochę do niej i jakoś żyje, ale nie jestem szczęśliwa, przy takim układzie jest równie dużo łez i smutków

810

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Szary moja sytuacja jest rzeczywiście beznadziejna, przyzwyczaiłam się już trochę do niej i jakoś żyje, ale nie jestem szczęśliwa, przy takim układzie jest równie dużo łez i smutków



A wiesz ze masz tylko jedno życie i idziesz w kierunku tego ze za pare lat usiądziesz w kacie z płaczem. Życie Ci ucieka a żyć i być bo się już do takiego życia przyzwyczaiło to już nie życie.

811

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Szary wiem o tym, czuje to, ale nie potrafię tego skończyć. Myślałam, że będę ponad to, ale tak się nie da, ja się poprostu zakochałam. To już ponad rok, chciałabym się z tego obudzić, ale nie potrafię jak on jest obok, a panicznie boję się jego straty...

812

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Szary wiem o tym, czuje to, ale nie potrafię tego skończyć. Myślałam, że będę ponad to, ale tak się nie da, ja się poprostu zakochałam. To już ponad rok, chciałabym się z tego obudzić, ale nie potrafię jak on jest obok, a panicznie boję się jego straty...


Ja nie mogę Ci nic doradzić wiesz o tym bo wiem ze u Ciebie rozum mówi swoje a serce swoje. Tutaj nikt Ci nie pomoże a Tobie i jemu pomogła by wspólna decyzja a potem albo wspólne życie i szczęście albo ból z utraty bo tak to się zakończy.

813

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Szary wiem o tym, czuje to, ale nie potrafię tego skończyć. Myślałam, że będę ponad to, ale tak się nie da, ja się poprostu zakochałam. To już ponad rok, chciałabym się z tego obudzić, ale nie potrafię jak on jest obok, a panicznie boję się jego straty...


Helena nie katuj się. Romans do droga, która prowadzi do nikad. Wiem po sobie. To nie ma przyszłości. Wiem również jak ciężko z tego wyjść.

Powinnaś się zdystansować od kochanka, czyli kochać go słabiej. Jakkolwiek to brzmi niedorzecznie to istnieje sposob aby oslabic uczucie. Mocno kontrowersyjny, ale chyba skuteczny. Wypróbuję, jak zadziałał to napiszę.

814

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Helena36 napisał/a:

Szary wiem o tym, czuje to, ale nie potrafię tego skończyć. Myślałam, że będę ponad to, ale tak się nie da, ja się poprostu zakochałam. To już ponad rok, chciałabym się z tego obudzić, ale nie potrafię jak on jest obok, a panicznie boję się jego straty...


Helena nie katuj się. Romans do droga, która prowadzi do nikad. Wiem po sobie. To nie ma przyszłości. Wiem również jak ciężko z tego wyjść.

Powinnaś się zdystansować od kochanka, czyli kochać go słabiej. Jakkolwiek to brzmi niedorzecznie to istnieje sposob aby oslabic uczucie. Mocno kontrowersyjny, ale chyba skuteczny. Wypróbuję, jak zadziałał to napiszę.



Brak całkowitego kontaktu w bólu ale może pomoc z tego wyjść.

815

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:

Wręcz przeciwnie - zbliża się kulminacja - czuje to. Wóz albo przewóz.

Hrefi napisał/a:

Jakkolwiek to brzmi niedorzecznie to istnieje sposob aby oslabic uczucie. Mocno kontrowersyjny, ale chyba skuteczny. Wypróbuję, jak zadziałał to napiszę.

No, no, nieźle...
Aż i ja zaciekawiłam się, cóż za "sposoby" na kochankę mają Panowie.

816

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Annax napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Wręcz przeciwnie - zbliża się kulminacja - czuje to. Wóz albo przewóz.

Hrefi napisał/a:

Jakkolwiek to brzmi niedorzecznie to istnieje sposob aby oslabic uczucie. Mocno kontrowersyjny, ale chyba skuteczny. Wypróbuję, jak zadziałał to napiszę.

No, no, nieźle...
Aż i ja zaciekawiłam się, cóż za "sposoby" na kochankę mają Panowie.


Nie znam żadnego sposobu i raczej pasuje to tylko w odwrotnym kierunku.

817

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Annax napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Wręcz przeciwnie - zbliża się kulminacja - czuje to. Wóz albo przewóz.

Hrefi napisał/a:

Jakkolwiek to brzmi niedorzecznie to istnieje sposob aby oslabic uczucie. Mocno kontrowersyjny, ale chyba skuteczny. Wypróbuję, jak zadziałał to napiszę.

No, no, nieźle...
Aż i ja zaciekawiłam się, cóż za "sposoby" na kochankę mają Panowie.

Tylko sprostuje - nie na kochankę bo to dziwnie brzmi ale na miłość. Chodzi o to aby osłabić uczucie bo inaczej ciężko się żyje na codzień.

Najlepszym znanym mi sposobem to poprostu zaprzestać jakichkolwiek kontaktów + wyrzucenie wszystkich pamiątek jeśli takowe istnieją razem z usunięciem numeru telefonu z komorki. Zupełnie odcięcie. To działa zawsze.
Nie zawsze jednak jest możliwe odcięcie sie. Np. często szkoda zmieniać dobrej pracy.

Jest jeszcze jeden sposób aby osłabić uczucie ale nie jest tak bezpieczny jak ten pierwszy a i skuteczność jego teoretyczna. Sprawdzę, zajmie mi to jednak kilka tygodni. Napiszę jeśli skuteczny, jeśli nie to nie będę wracał do tematu.

818

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:
Annax napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Wręcz przeciwnie - zbliża się kulminacja - czuje to. Wóz albo przewóz.

Hrefi napisał/a:

Jakkolwiek to brzmi niedorzecznie to istnieje sposob aby oslabic uczucie. Mocno kontrowersyjny, ale chyba skuteczny. Wypróbuję, jak zadziałał to napiszę.

No, no, nieźle...
Aż i ja zaciekawiłam się, cóż za "sposoby" na kochankę mają Panowie.

Tylko sprostuje - nie na kochankę bo to dziwnie brzmi ale na miłość. Chodzi o to aby osłabić uczucie bo inaczej ciężko się żyje na codzień.

Najlepszym znanym mi sposobem to poprostu zaprzestać jakichkolwiek kontaktów + wyrzucenie wszystkich pamiątek jeśli takowe istnieją razem z usunięciem numeru telefonu z komorki. Zupełnie odcięcie. To działa zawsze.
Nie zawsze jednak jest możliwe odcięcie sie. Np. często szkoda zmieniać dobrej pracy.

Jest jeszcze jeden sposób aby osłabić uczucie ale nie jest tak bezpieczny jak ten pierwszy a i skuteczność jego teoretyczna. Sprawdzę, zajmie mi to jednak kilka tygodni. Napiszę jeśli skuteczny, jeśli nie to nie będę wracał do tematu.


Najbizszy twój czas to ból. Bol tęsknoty bo w tym kierunku idziesz urywajac kontakt . Czeka Cię walka . Od Ciebie zależy dużo i to jak będzie wyglądało twoje życie . Byle byś niczego nie żałował .

819

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Hrefi to ja czekam na informacje jak Tobie poszło, jestem ciekawa i życzę siły i wytrwałości

820

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Szary moja sytuacja jest o tyle beznadziejna, że wiem, ze on nie poświęci dla mnie rodziny i nie ma tu mowy o wspólnym życiu. Wiem, że mnie kocha, ale sytuacja jest bardzo skomplikowana, a jeszcze jest dwadzieścia parę lat starszy, a to jeszcze bardziej wszystko komplikuje. Cieszymy się z tego co mamy, ale bardzo boję się tego końca. Od ponad roku żyje w jakimś matrixie!!!!

821

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Hrefi napisał/a:

Tylko sprostuje - nie na kochankę bo to dziwnie brzmi ale na miłość. Chodzi o to aby osłabić uczucie bo inaczej ciężko się żyje na codzień.

Najlepszym znanym mi sposobem to poprostu zaprzestać jakichkolwiek kontaktów + wyrzucenie wszystkich pamiątek jeśli takowe istnieją razem z usunięciem numeru telefonu z komorki. Zupełnie odcięcie. To działa zawsze.
Nie zawsze jednak jest możliwe odcięcie sie. Np. często szkoda zmieniać dobrej pracy.

Jest jeszcze jeden sposób aby osłabić uczucie ale nie jest tak bezpieczny jak ten pierwszy a i skuteczność jego teoretyczna. Sprawdzę, zajmie mi to jednak kilka tygodni. Napiszę jeśli skuteczny, jeśli nie to nie będę wracał do tematu.

Tak, wiem, że chodzi o miłość, źle to ujęłam.
A te dwa sposoby, o których napisałeś to mi się kojarzą po prostu z szybkim lub z powolnym zrywaniem przysłowiowego plastra.
Szybki sposób najlepszy, wiadomo, bo ten powolny jest zazwyczaj bardzo bolesny...
No ale ok, dopytywać już nie będę, bo sam zdecydujesz kiedy i czy w ogóle o tym nam opowiesz.
Trzymam kciuki.

822 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-05-08 00:32:52)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Tez jestem bardzo ciekawa pomysłu/sposobu Hrefiego. 
My tu czekamy jakby co więc proszę napisz w każdym przypadku czy sprawdził czy nie. Może jest inny lepszy sposób niż całkowite zerwanie kontaktu czy to co ja tu uskuteczniam obrzydzenie sobie na różne sposoby drugiej osoby. ..która się kocha jakby nie było. ..
Prócz postawienia pod ścianą i kazania wybierać słuchając tłumaczeń nie wiem co by to jeszcze mogło być. ..Skok w kolejny bok? Uznanie ze wszędzie może być fajnie? W końcu tego kwiatu pół światu. .. Nie wiem...
Pewnie by podziałało ale to błędne koło ...takie samo jak ten romans tylko więcej osób zaangażowanych.

Edit. Wcześniej bardziej wierzyłam w Alsockiego ale sądząc po jego poście na tyle się stesknił że ulegnie .. i znów powrót do punktu wyjścia. ..
Teraż to Hrefi jest (wydaje się) bardziej świadomy sytuacji i 'wyleczenia'...
Każdy sposób wyrwania powiedzmy sobie szczerze z tosycznej relacji jest dobry. 
Tobie też Helena tego życzę.

Edit 2. Helena mam nadzieję, że w końcu zrozumiesz, że ten romans działa na Ciebie destrukcyjnie. Mi też swojego czasu wydawało się że życie bez niego nie ma sensu...Ano ma i trwa ..A pozbycie się tej huśtawki emocjonalnej jest bezcenne. ..Tylko trzeba przebyć ten 'detoks'.
Żeby nie było nie jestem za małżeństwami z musu...Ale kiedy romans trwa i jest uczucie to trzeba podjąć decyzję. A nie ciągnąć bo ... nie da inaczej. Latami...
Dla mnie teraz to zwykle nie szanowanie drugiej osoby, jej uczuć... jak można kochać kogoś kogo się nie szanuje?
Zawsze można być w związku otwartym bez sciemniania. ..itd.

823

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Szary moja sytuacja jest o tyle beznadziejna, że wiem, ze on nie poświęci dla mnie rodziny i nie ma tu mowy o wspólnym życiu. Wiem, że mnie kocha, ale sytuacja jest bardzo skomplikowana, a jeszcze jest dwadzieścia parę lat starszy, a to jeszcze bardziej wszystko komplikuje. Cieszymy się z tego co mamy, ale bardzo boję się tego końca. Od ponad roku żyje w jakimś matrixie!!!!



Cieszymy się z tego go mamy a co macie ?

824

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:

Tez jestem bardzo ciekawa pomysłu/sposobu Hrefiego. 
My tu czekamy jakby co więc proszę napisz w każdym przypadku czy sprawdził czy nie. Może jest inny lepszy sposób niż całkowite zerwanie kontaktu czy to co ja tu uskuteczniam obrzydzenie sobie na różne sposoby drugiej osoby. ..która się kocha jakby nie było. ..
Prócz postawienia pod ścianą i kazania wybierać słuchając tłumaczeń nie wiem co by to jeszcze mogło być. ..Skok w kolejny bok? Uznanie ze wszędzie może być fajnie? W końcu tego kwiatu pół światu. .. Nie wiem...
Pewnie by podziałało ale to błędne koło ...takie samo jak ten romans tylko więcej osób zaangażowanych.

Edit. Wcześniej bardziej wierzyłam w Alsockiego ale sądząc po jego poście na tyle się stesknił że ulegnie .. i znów powrót do punktu wyjścia. ..
Teraż to Hrefi jest (wydaje się) bardziej świadomy sytuacji i 'wyleczenia'...
Każdy sposób wyrwania powiedzmy sobie szczerze z tosycznej relacji jest dobry. 
Tobie też Helena tego życzę.


Jak ktoś jest zakochany to skok w bok nie pomoże . Tutaj jest tylko tak albo nie .

825

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:

Jak ktoś jest zakochany to skok w bok nie pomoże . Tutaj jest tylko tak albo nie .

Wiem, dlatego napisałam że bardzo jestem ciekawa strategii Hrefiego i mam nadzieję że o niej napisze bez względu czy powiodła czy nie

826

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Jak ktoś jest zakochany to skok w bok nie pomoże . Tutaj jest tylko tak albo nie .

Wiem, dlatego napisałam że bardzo jestem ciekawa strategii Hrefiego i mam nadzieję że o niej napisze bez względu czy powiodła czy nie

   


Rozumiem Cię.

827

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Helena36 napisał/a:

Szary moja sytuacja jest o tyle beznadziejna, że wiem, ze on nie poświęci dla mnie rodziny i nie ma tu mowy o wspólnym życiu. Wiem, że mnie kocha, ale sytuacja jest bardzo skomplikowana, a jeszcze jest dwadzieścia parę lat starszy, a to jeszcze bardziej wszystko komplikuje. Cieszymy się z tego co mamy, ale bardzo boję się tego końca. Od ponad roku żyje w jakimś matrixie!!!!

A ty Helena36 jesteś juz kilka miesięcy na forum i wciąż dajesz żonatemu dziadkowi?? I wciąż sie karmisz bajką w głowie o wielkiej miłości? Ty możesz patrzeć w lustro? Masz jeszcze szacunek do samej siebie? Nie jest ci samej siebie żal?

828

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ja obstawiam, że Hrefi znajdzie sobie jeszcze inne kochanki albo pójdzie na Roksy, aby w ten sposób przemienić się w chada ultra alpha który kobiety traktuje jak chusteczki i pozbawi się wszelkich emocji wobec nich. Odkocha się całkowicie, pozbędzie się wyrzutów sumienia i polubi bycie zimnym su*******m. Ja bym tak zrobił.

829

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:

A ty Helena36 jesteś juz kilka miesięcy na forum i wciąż dajesz żonatemu dziadkowi?? I wciąż sie karmisz bajką w głowie o wielkiej miłości?

Teraz jest wciąż jeszcze naćpana, więc nic i tak nie dotrze.

ssszron napisał/a:

Ty możesz patrzeć w lustro? Masz jeszcze szacunek do samej siebie? Nie jest ci samej siebie żal?

Jak wytrzeźwieje, to zerknie w to lustro, ale to dopiero zacznie się jazda!
Bo te wszystkie dzisiejsze "miłostki" i "smuteczki" to mały pikuś przy tym będzie.

830

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:

Tez jestem bardzo ciekawa pomysłu/sposobu Hrefiego. 
My tu czekamy jakby co więc proszę napisz w każdym przypadku czy sprawdził czy nie. Może jest inny lepszy sposób niż całkowite zerwanie kontaktu czy to co ja tu uskuteczniam obrzydzenie sobie na różne sposoby drugiej osoby. ..która się kocha jakby nie było. ..
Prócz postawienia pod ścianą i kazania wybierać słuchając tłumaczeń nie wiem co by to jeszcze mogło być. ..Skok w kolejny bok? Uznanie ze wszędzie może być fajnie? W końcu tego kwiatu pół światu. .. Nie wiem...
Pewnie by podziałało ale to błędne koło ...takie samo jak ten romans tylko więcej osób zaangażowanych.

Edit. Wcześniej bardziej wierzyłam w Alsockiego ale sądząc po jego poście na tyle się stesknił że ulegnie .. i znów powrót do punktu wyjścia. ..
Teraż to Hrefi jest (wydaje się) bardziej świadomy sytuacji i 'wyleczenia'...
Każdy sposób wyrwania powiedzmy sobie szczerze z tosycznej relacji jest dobry. 
Tobie też Helena tego życzę.

Edit 2. Helena mam nadzieję, że w końcu zrozumiesz, że ten romans działa na Ciebie destrukcyjnie. Mi też swojego czasu wydawało się że życie bez niego nie ma sensu...Ano ma i trwa ..A pozbycie się tej huśtawki emocjonalnej jest bezcenne. ..Tylko trzeba przebyć ten 'detoks'.
Żeby nie było nie jestem za małżeństwami z musu...Ale kiedy romans trwa i jest uczucie to trzeba podjąć decyzję. A nie ciągnąć bo ... nie da inaczej. Latami...
Dla mnie teraz to zwykle nie szanowanie drugiej osoby, jej uczuć... jak można kochać kogoś kogo się nie szanuje?
Zawsze można być w związku otwartym bez sciemniania. ..itd.

Ile znacie otwartych związków? Ja - żadnego. Gdybym zaproponował to mojej żonie, to by mnie wyśmiała smile)
Zreszta kochanka chyba tez smile

Tak, masz racje Roxann - jestem w fazie powrotu smile) Kochanka szaleje, stawia ultimatum jedno za drugim, po czym żadnego warunku nie dotrzymuje.

Wynik minionych dni jest przynajmniej taki, ze ja jestem mniej zaangażowany - potrzebowałem tego całego ćwiczenia aby moc po prostu lepiej określić czego chce. Uważam teraz ze podjęcie decyzji jest nieuniknione (zostaje/odchodzę), ale potrzeba czasu żeby podjąć decyzje w sposób zaangażowany. I to się dokonuje.
Gdybym z kochanka nie pracował - byłoby dużo łatwiej - już byśmy się nie widywali w ogóle. A tak - sprawa się jeszcze ciągnie...

Ciąg dalszy nastąpi

831

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Tez jestem bardzo ciekawa pomysłu/sposobu Hrefiego. 
My tu czekamy jakby co więc proszę napisz w każdym przypadku czy sprawdził czy nie. Może jest inny lepszy sposób niż całkowite zerwanie kontaktu czy to co ja tu uskuteczniam obrzydzenie sobie na różne sposoby drugiej osoby. ..która się kocha jakby nie było. ..
Prócz postawienia pod ścianą i kazania wybierać słuchając tłumaczeń nie wiem co by to jeszcze mogło być. ..Skok w kolejny bok? Uznanie ze wszędzie może być fajnie? W końcu tego kwiatu pół światu. .. Nie wiem...
Pewnie by podziałało ale to błędne koło ...takie samo jak ten romans tylko więcej osób zaangażowanych.

Edit. Wcześniej bardziej wierzyłam w Alsockiego ale sądząc po jego poście na tyle się stesknił że ulegnie .. i znów powrót do punktu wyjścia. ..
Teraż to Hrefi jest (wydaje się) bardziej świadomy sytuacji i 'wyleczenia'...
Każdy sposób wyrwania powiedzmy sobie szczerze z tosycznej relacji jest dobry. 
Tobie też Helena tego życzę.

Edit 2. Helena mam nadzieję, że w końcu zrozumiesz, że ten romans działa na Ciebie destrukcyjnie. Mi też swojego czasu wydawało się że życie bez niego nie ma sensu...Ano ma i trwa ..A pozbycie się tej huśtawki emocjonalnej jest bezcenne. ..Tylko trzeba przebyć ten 'detoks'.
Żeby nie było nie jestem za małżeństwami z musu...Ale kiedy romans trwa i jest uczucie to trzeba podjąć decyzję. A nie ciągnąć bo ... nie da inaczej. Latami...
Dla mnie teraz to zwykle nie szanowanie drugiej osoby, jej uczuć... jak można kochać kogoś kogo się nie szanuje?
Zawsze można być w związku otwartym bez sciemniania. ..itd.

Ile znacie otwartych związków? Ja - żadnego. Gdybym zaproponował to mojej żonie, to by mnie wyśmiała smile)
Zreszta kochanka chyba tez smile

Tak, masz racje Roxann - jestem w fazie powrotu smile) Kochanka szaleje, stawia ultimatum jedno za drugim, po czym żadnego warunku nie dotrzymuje.

Wynik minionych dni jest przynajmniej taki, ze ja jestem mniej zaangażowany - potrzebowałem tego całego ćwiczenia aby moc po prostu lepiej określić czego chce. Uważam teraz ze podjęcie decyzji jest nieuniknione (zostaje/odchodzę), ale potrzeba czasu żeby podjąć decyzje w sposób zaangażowany. I to się dokonuje.
Gdybym z kochanka nie pracował - byłoby dużo łatwiej - już byśmy się nie widywali w ogóle. A tak - sprawa się jeszcze ciągnie...

Ciąg dalszy nastąpi



Ty i kochanka jesteście zagubieni i tak będziecie się w kółko gonić. Jak dla mnie nic się nie zmieniło i dalej siedzisz między młotem a kowadłem  wink

832

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Tak, masz racje Roxann - jestem w fazie powrotu smile) Kochanka szaleje, stawia ultimatum jedno za drugim, po czym żadnego warunku nie dotrzymuje.

Ciąg dalszy nastąpi

Hehe. Otwarte związku to są chyba w filmach i kolorowych gazetach. Mnie moja żona to by chyba śmiechem zabiła albo zwyczajnie postukala się w czoło. Podobnie maz mojej kochanki.

Twoja kochanka miota się. Moja też tak miala. Chyba wiele kobiet tak ma.

Trzymam kciuki. Rób tak aby tobie było dobrze i abyś był szczęśliwy lub raczej jak najmniej poszkodowany. No i rób wszystko zachowując godność i elementarne zasady szanowania siebie nawzajem. Naturalnie pisz co sluchac. To chyba mogę podpowiedzieć.

833

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Szary, napisałam, że cieszymy się z tego co mamy, ale wierz mi, że bardzo bym chciała czegoś więcej. Zachowanie tego wszystkiego w tajemnicy wymaga nie lada kombinacji, często czuje się przez to zmęczona wręcz wykończona, bo to życie w ciągłym stresie. Czasami tęsknię za normalnościa, może gdybym miała kochającego męża jakie rzeczy nie przyszłyby mi do głowy. Z drugiej strony, gdzie moje zasady, jak mogę robić coś takiego tej drugiej, a raczej Pierwszej!!!

834

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ssszron no właśnie najgorsze jest to, że im dalej tym coraz lepiej wychodzi mi te patrzenie w lustro bez wyrzutów sumienia. Stało się to dla mnie normalnościa, to co kiedyś nie przyszłoby mi do głowy dziś mam na co dzień

835

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Ja znam dwa otwarte związki, ale oni od tego zaczęli swoje relacje, od ustalenia, jak ma to wyglądać - a nie od ściem przed urzędnikiem czy księdzem.

836

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Tez jestem bardzo ciekawa pomysłu/sposobu Hrefiego. 
My tu czekamy jakby co więc proszę napisz w każdym przypadku czy sprawdził czy nie. Może jest inny lepszy sposób niż całkowite zerwanie kontaktu czy to co ja tu uskuteczniam obrzydzenie sobie na różne sposoby drugiej osoby. ..która się kocha jakby nie było. ..
Prócz postawienia pod ścianą i kazania wybierać słuchając tłumaczeń nie wiem co by to jeszcze mogło być. ..Skok w kolejny bok? Uznanie ze wszędzie może być fajnie? W końcu tego kwiatu pół światu. .. Nie wiem...
Pewnie by podziałało ale to błędne koło ...takie samo jak ten romans tylko więcej osób zaangażowanych.

Edit. Wcześniej bardziej wierzyłam w Alsockiego ale sądząc po jego poście na tyle się stesknił że ulegnie .. i znów powrót do punktu wyjścia. ..
Teraż to Hrefi jest (wydaje się) bardziej świadomy sytuacji i 'wyleczenia'...
Każdy sposób wyrwania powiedzmy sobie szczerze z tosycznej relacji jest dobry. 
Tobie też Helena tego życzę.

Edit 2. Helena mam nadzieję, że w końcu zrozumiesz, że ten romans działa na Ciebie destrukcyjnie. Mi też swojego czasu wydawało się że życie bez niego nie ma sensu...Ano ma i trwa ..A pozbycie się tej huśtawki emocjonalnej jest bezcenne. ..Tylko trzeba przebyć ten 'detoks'.
Żeby nie było nie jestem za małżeństwami z musu...Ale kiedy romans trwa i jest uczucie to trzeba podjąć decyzję. A nie ciągnąć bo ... nie da inaczej. Latami...
Dla mnie teraz to zwykle nie szanowanie drugiej osoby, jej uczuć... jak można kochać kogoś kogo się nie szanuje?
Zawsze można być w związku otwartym bez sciemniania. ..itd.

Ile znacie otwartych związków? Ja - żadnego. Gdybym zaproponował to mojej żonie, to by mnie wyśmiała smile)
Zreszta kochanka chyba tez smile

Tak, masz racje Roxann - jestem w fazie powrotu smile) Kochanka szaleje, stawia ultimatum jedno za drugim, po czym żadnego warunku nie dotrzymuje.

Wynik minionych dni jest przynajmniej taki, ze ja jestem mniej zaangażowany - potrzebowałem tego całego ćwiczenia aby moc po prostu lepiej określić czego chce. Uważam teraz ze podjęcie decyzji jest nieuniknione (zostaje/odchodzę), ale potrzeba czasu żeby podjąć decyzje w sposób zaangażowany. I to się dokonuje.
Gdybym z kochanka nie pracował - byłoby dużo łatwiej - już byśmy się nie widywali w ogóle. A tak - sprawa się jeszcze ciągnie...

Ciąg dalszy nastąpi



Napisz mi co to za ultimatum które ona Ci stawia i z których się nie wywiązuje .

837

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

ja znan otwarte związki
i całkiem nieźle sobie radzą
ale tylko do momentu kiedy jest szczerość

nieszczerosc niszczy kazdy zwiazek - nie wazne jak bardzo jest otwarty

838 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-05-09 09:04:08)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
alsoski001 napisał/a:

Tak, masz racje Roxann - jestem w fazie powrotu smile) Kochanka szaleje, stawia ultimatum jedno za drugim, po czym żadnego warunku nie dotrzymuje.

Wynik minionych dni jest przynajmniej taki, ze ja jestem mniej zaangażowany - potrzebowałem tego całego ćwiczenia aby moc po prostu lepiej określić czego chce. Uważam teraz ze podjęcie decyzji jest nieuniknione (zostaje/odchodzę), ale potrzeba czasu żeby podjąć decyzje w sposób zaangażowany. I to się dokonuje.
Gdybym z kochanka nie pracował - byłoby dużo łatwiej - już byśmy się nie widywali w ogóle. A tak - sprawa się jeszcze ciągnie...

Ciąg dalszy nastąpi

Eh, tak myślałam... Piszesz, że kochanka szaleje itd. ale czy przypadkiem sam pierwszy się do nie nie odezwałeś? Dziwne się wydaje by stawiała ultimatum po tym jak się wycofałeś na jej jakby nie było prośbę.
Wydaje mi się, że twoje "jestem mniej zaangażowany" świadczy o tym, że nabrałeś dystansu do tego romansu. Pytanie co w takim razie miałeś na myśli pisząc, że trzeba czasu żeby podjąć decyzję w sposób zaangażowany... że byłoby łatwiej gdybyś z kochanką nie pracował, a tak sprawa się ciągnie... i znów jesteś w fazie powrotu?
Tylko jakiego? Znów na chwilę? Bo wydaje mi się, że ogólnie rzecz biorąc łechce Cię to, że kochanka szaleje. I ciężko Ci z tego zwyczajnie nie skorzystać... oczywiście w czasie, który niby jest Ci potrzebny na podjęcie decyzji "zostaję/odchodzę". Przeciągasz to w czasie celowo... bo wiadomo jaka będzie ostateczna decyzja. Czyż nie?

839

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Tak, masz racje Roxann - jestem w fazie powrotu smile) Kochanka szaleje, stawia ultimatum jedno za drugim, po czym żadnego warunku nie dotrzymuje.

Wynik minionych dni jest przynajmniej taki, ze ja jestem mniej zaangażowany - potrzebowałem tego całego ćwiczenia aby moc po prostu lepiej określić czego chce. Uważam teraz ze podjęcie decyzji jest nieuniknione (zostaje/odchodzę), ale potrzeba czasu żeby podjąć decyzje w sposób zaangażowany. I to się dokonuje.
Gdybym z kochanka nie pracował - byłoby dużo łatwiej - już byśmy się nie widywali w ogóle. A tak - sprawa się jeszcze ciągnie...

Ciąg dalszy nastąpi

Eh, tak myślałam... Piszesz, że kochanka szaleje itd. ale czy przypadkiem sam pierwszy się do nie nie odezwałeś? Dziwne się wydaje by stawiała ultimatum po tym jak się wycofałeś na jej jakby nie było prośbę.
Wydaje mi się, że twoje "jestem mniej zaangażowany" świadczy o tym, że nabrałeś dystansu do tego romansu. Pytanie co w takim razie miałeś na myśli pisząc, że trzeba czasu żeby podjąć decyzję w sposób zaangażowany... że byłoby łatwiej gdybyś z kochanką nie pracował, a tak sprawa się ciągnie... i znów jesteś w fazie powrotu?
Tylko jakiego? Znów na chwilę? Bo wydaje mi się, że ogólnie rzecz biorąc łechce Cię to, że kochanka szaleje. I ciężko Ci z tego zwyczajnie nie skorzystać... oczywiście w czasie, który niby jest Ci potrzebny na podjęcie decyzji "zostaję/odchodzę". Przeciągasz to w czasie celowo... bo wiadomo jaka będzie ostateczna decyzja. Czyż nie?



Końcówka swojej wypowiedzi podsumowałas jaki będzie finał i zgadzam się z Tobą w 100%.

840

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?

Moja rada dla Alsoski.
Chcesz zakończyć relację z kochanką?
Pokaż jej co tu wypisujesz. Dziewczyna się odkocha. Obecnie nie zdaje sobie sprawy, co naprawdę myślisz i czujesz.
Masz na tyle odwagi?

841 Ostatnio edytowany przez ssszron (2018-05-09 11:22:33)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Szary80 napisał/a:
Roxann napisał/a:
alsoski001 napisał/a:

Tak, masz racje Roxann - jestem w fazie powrotu smile) Kochanka szaleje, stawia ultimatum jedno za drugim, po czym żadnego warunku nie dotrzymuje.

Wynik minionych dni jest przynajmniej taki, ze ja jestem mniej zaangażowany - potrzebowałem tego całego ćwiczenia aby moc po prostu lepiej określić czego chce. Uważam teraz ze podjęcie decyzji jest nieuniknione (zostaje/odchodzę), ale potrzeba czasu żeby podjąć decyzje w sposób zaangażowany. I to się dokonuje.
Gdybym z kochanka nie pracował - byłoby dużo łatwiej - już byśmy się nie widywali w ogóle. A tak - sprawa się jeszcze ciągnie...

Ciąg dalszy nastąpi

Eh, tak myślałam... Piszesz, że kochanka szaleje itd. ale czy przypadkiem sam pierwszy się do nie nie odezwałeś? Dziwne się wydaje by stawiała ultimatum po tym jak się wycofałeś na jej jakby nie było prośbę.
Wydaje mi się, że twoje "jestem mniej zaangażowany" świadczy o tym, że nabrałeś dystansu do tego romansu. Pytanie co w takim razie miałeś na myśli pisząc, że trzeba czasu żeby podjąć decyzję w sposób zaangażowany... że byłoby łatwiej gdybyś z kochanką nie pracował, a tak sprawa się ciągnie... i znów jesteś w fazie powrotu?
Tylko jakiego? Znów na chwilę? Bo wydaje mi się, że ogólnie rzecz biorąc łechce Cię to, że kochanka szaleje. I ciężko Ci z tego zwyczajnie nie skorzystać... oczywiście w czasie, który niby jest Ci potrzebny na podjęcie decyzji "zostaję/odchodzę". Przeciągasz to w czasie celowo... bo wiadomo jaka będzie ostateczna decyzja. Czyż nie?



Końcówka swojej wypowiedzi podsumowałas jaki będzie finał i zgadzam się z Tobą w 100%.

Jaka by nie była - każda jest lepsza niż podwójne życie i życie w zakłamaniu

842

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Xymena napisał/a:

Moja rada dla Alsoski.
Chcesz zakończyć relację z kochanką?
Pokaż jej co tu wypisujesz. Dziewczyna się odkocha. Obecnie nie zdaje sobie sprawy, co naprawdę myślisz i czujesz.
Masz na tyle odwagi?


Zjesc ciastko i miec ciastko na tym to polega.
Co innego mozna pisac a co innego ma sie w glowie i dlatego zgodze sie z Toba ze szkoda ze Ona nic nie wie co w jego glowie siedzi.Wazne ze nic nie trwa wiecznie i ktos tutaj wkoncu skonczy ten kabaret.

843

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:
Roxann napisał/a:

I kolega stara się ugrać dla siebie jak najwiecej a zawsze jak coś może wrócić do gniazdka bo tak będzie . A kochanka ? Było minęło a czas pokaże czy będzie żałował czy nie . Jak dla mnie tak .

Eh, tak myślałam... Piszesz, że kochanka szaleje itd. ale czy przypadkiem sam pierwszy się do nie nie odezwałeś? Dziwne się wydaje by stawiała ultimatum po tym jak się wycofałeś na jej jakby nie było prośbę.
Wydaje mi się, że twoje "jestem mniej zaangażowany" świadczy o tym, że nabrałeś dystansu do tego romansu. Pytanie co w takim razie miałeś na myśli pisząc, że trzeba czasu żeby podjąć decyzję w sposób zaangażowany... że byłoby łatwiej gdybyś z kochanką nie pracował, a tak sprawa się ciągnie... i znów jesteś w fazie powrotu?
Tylko jakiego? Znów na chwilę? Bo wydaje mi się, że ogólnie rzecz biorąc łechce Cię to, że kochanka szaleje. I ciężko Ci z tego zwyczajnie nie skorzystać... oczywiście w czasie, który niby jest Ci potrzebny na podjęcie decyzji "zostaję/odchodzę". Przeciągasz to w czasie celowo... bo wiadomo jaka będzie ostateczna decyzja. Czyż nie?



Końcówka swojej wypowiedzi podsumowałas jaki będzie finał i zgadzam się z Tobą w 100%.

Jaka by nie była - każda jest lepsza niż podwójne życie i życie w zakłamaniu

844 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-05-09 11:58:38)

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Końcówka swojej wypowiedzi podsumowałas jaki będzie finał i zgadzam się z Tobą w 100%.

Jaka by nie była - każda jest lepsza niż podwójne życie i życie w zakłamaniu

Tak, ale nie każdy, szczególnie w fazie trwania romansu, to rozumie.
Mi się wydaje, że Alsoski teraz bardzo by chciał od swojej kochanki usłyszeć to co Hrefi od swojej: "nie oddalajmy się, choćby tylko ze względu na dobry seks, nic więcej".
Tylko na dłuższą metę to i tak nie działa, choć wydaje się mega atrakcyjną propozycją.

845

Odp: Czy romans zmienia rzeczywistość?
Roxann napisał/a:
ssszron napisał/a:
Szary80 napisał/a:

Końcówka swojej wypowiedzi podsumowałas jaki będzie finał i zgadzam się z Tobą w 100%.

Jaka by nie była - każda jest lepsza niż podwójne życie i życie w zakłamaniu

Tak, ale nie każdy, szczególnie w fazie trwania romansu, to rozumie.
Mi się wydaje, że Alsoski teraz bardzo by chciał od swojej kochanki usłyszeć to co Hrefi od swojej: "nie oddalajmy się, choćby tylko ze względu na dobry seks, nic więcej".
Tylko na dłuższą metę to i tak nie działa, choć wydaje się mega atrakcyjną propozycją.


I znowu mam takie samo zdanie.
Taka opcja byla by dla niego wysmienita.
Mysle ze z checia nasz bohater wskoczyl by w wechikul czasu i wyladowal na ziemii za 5-10 lat i wtedy zobaczyl by co sobie wybral bo tego co ma teraz juz nie bedzie ale niestety tak sie nie da i co zrobi sie dzisiaj zostaje na przyszlosc.Kazda decyzja niesie konsekwencje i w zyciu nie mozna miec wszystkiego.

Posty [ 781 do 845 z 2,519 ]

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 15 39 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy romans zmienia rzeczywistość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024