Witajcie,
Dziś z ciekawości spytałam się swojego faceta 26l z kim bardziej woli spędzać czas, z kim jest fajniej ze mną czy z kolegami. Odpowiedz? „Jest tak samo fajnie, nie mogę powiedzieć ze z nimi jest mi mniej fajnie” Czy nie powinno być tak ze mimo wszystko to z dziewczyna jest najlepiej na swiecie i to z nią powinno się lubić najbardziej spędzać czas? Czy ja jestem jakaś nienormalną czy dla niego ja po prostu nie jestem na tyle wyjątkowa żeby mógł stwierdzić ze przy mnie jest mu najlepiej na swiecie, lepiej niż z kolegami mimo ze przy nich tez jest mu fajnie.
Zapytałaś. No to on Ci odpowiedział zgodnie z prawdą. Teraz pozostaje Ci wyciągnąć wnioski.
Witajcie,
Dziś z ciekawości spytałam się swojego faceta 26l z kim bardziej woli spędzać czas, z kim jest fajniej ze mną czy z kolegami. Odpowiedz? „Jest tak samo fajnie, nie mogę powiedzieć ze z nimi jest mi mniej fajnie” Czy nie powinno być tak ze mimo wszystko to z dziewczyna jest najlepiej na swiecie i to z nią powinno się lubić najbardziej spędzać czas? Czy ja jestem jakaś nienormalną czy dla niego ja po prostu nie jestem na tyle wyjątkowa żeby mógł stwierdzić ze przy mnie jest mu najlepiej na swiecie, lepiej niż z kolegami mimo ze przy nich tez jest mu fajnie.
Szukasz dziury w całym i powodu do kłótni.
Strimymind napisał/a:Witajcie,
Dziś z ciekawości spytałam się swojego faceta 26l z kim bardziej woli spędzać czas, z kim jest fajniej ze mną czy z kolegami. Odpowiedz? „Jest tak samo fajnie, nie mogę powiedzieć ze z nimi jest mi mniej fajnie” Czy nie powinno być tak ze mimo wszystko to z dziewczyna jest najlepiej na swiecie i to z nią powinno się lubić najbardziej spędzać czas? Czy ja jestem jakaś nienormalną czy dla niego ja po prostu nie jestem na tyle wyjątkowa żeby mógł stwierdzić ze przy mnie jest mu najlepiej na swiecie, lepiej niż z kolegami mimo ze przy nich tez jest mu fajnie.Szukasz dziury w całym i powodu do kłótni.
Też tak uważam.
Z przyjaciółmi i kobietą jest tak samo fajnie, ale odrobinę inaczej na różnych płaszczyznach.
Nie ma o co robić cyrku.
Zapytałaś. No to on Ci odpowiedział zgodnie z prawdą. Teraz pozostaje Ci wyciągnąć wnioski.
A ty jakie byś wyciągnęła?
balin napisał/a:Zapytałaś. No to on Ci odpowiedział zgodnie z prawdą. Teraz pozostaje Ci wyciągnąć wnioski.
A ty jakie byś wyciągnęła?
Ja facet jestem. No i ja nie pytałbym. Ty skoro pytasz, no to pewnie do czegoś Ci to było potrzebne.
Zgadzam się z poprzedniczkami. Każdemu facetowi potrzebna jest dobra kobieta i dobry kolega. To nie powinno sie wykluczać i nie powinno być tu rywalizacji. Jeżeli zbyt dużo czasu poświęca kolegom, no to coś nie tak dzieje w związku z kobieta i pewnie należało by o tym szczerze porozmawiać.
Oczekiwałaś romantycznej odpowiedzi, ale dał Ci taką zwyczajną. To nic złego. Przecież to nie jest tak, że koledzy są nieważni, bo jest z Tobą. Jak się lubią, to też są ważni i mogą fajnie spędzać razem czas. Jeżeli nie szkodzi to Waszej relacji, to bym się nie przejmowała. To inne relacje, ale obie piękne, gdyby być tylko z partnerem to w końcu też by było niedobrze, powinna być równowaga.
Hahaha gościu nie zajarzył, że pytanie było tendencyjne
Przede wszystkim nie zadaje się pytań, jeśli nie jest się gotowym na szczerą odpowiedź na nie. To raz, a dwa - nie zdziw się, jeśli w przyszłości, chcąc sobie oszczędzić nieprzyjemności, zamiast szczerze odpowiedzieć, będzie kłamał.
I nie, to nie jest dziwne, że nie jesteś początkiem i końcem jego świata, a spędzanie czasu z innymi jest dla niego równie wartościowe, jak spędzanie go z Tobą. To są zupełnie INNE relacje, ale obydwie potrzebne, by zachowana została zdrowa równowaga.
Kiedyś ,,przyjaciółka" jęczała, że chce zobaczyć swojego chłopaka (który jechał na tydzień na wyjazd integracyjny, a ona nie mogła, bo miała inne zobowiązania). Wszystko pięknie, gdyby w pewnym momencie nie powiedziała: ,,jak on może tak dobrze się bawić, kiedy ją bez niego wcale się nie bawię, a dni się ciągną i są nudne". Oczywiście większość czasu spędzała wtedy ze mną, ale po tym tekście zaczęłam jej unikać jak ognia, a dziewczyna nie mogła się
połapać, co ona takiego mi zrobiła
Chłopak był po prostu szczery i bardzo dobrze. Przynajmniej ceni i Ciebie, i kolegów.
Oczekiwałaś romantycznej odpowiedzi, ale dał Ci taką zwyczajną. To nic złego. Przecież to nie jest tak, że koledzy są nieważni, bo jest z Tobą. Jak się lubią, to też są ważni i mogą fajnie spędzać razem czas. Jeżeli nie szkodzi to Waszej relacji, to bym się nie przejmowała. To inne relacje, ale obie piękne, gdyby być tylko z partnerem to w końcu też by było niedobrze, powinna być równowaga.
Obie piękne ale czy spędzanie czasu z kolegami może być równie wspaniałe jak nasze wesołe życie?
truskaweczka19 napisał/a:Oczekiwałaś romantycznej odpowiedzi, ale dał Ci taką zwyczajną. To nic złego. Przecież to nie jest tak, że koledzy są nieważni, bo jest z Tobą. Jak się lubią, to też są ważni i mogą fajnie spędzać razem czas. Jeżeli nie szkodzi to Waszej relacji, to bym się nie przejmowała. To inne relacje, ale obie piękne, gdyby być tylko z partnerem to w końcu też by było niedobrze, powinna być równowaga.
Obie piękne ale czy spędzanie czasu z kolegami może być równie wspaniałe jak nasze wesołe życie?
Tak, tylko na inny sposób.
A moim zdaniem prezentujesz nieco roszczeniową postawę pt. "ja mam być dla niego najfajniejsza". Bez względu na to jaka jesteś i jak się z Tobą spędza czas - chcesz, by koleś uważał cię za najwspanialszą osobę do towarzystwa. Nawet jeśli tak nie jest.
Zadaj sobie pytanie, co Ty robisz z tym, by z Tobą się spędzało lepiej czas niż z kolegami. Znam taką jedną, która stereotypowo "leży i pachnie", uważa, że to facet wszystko powinien organizować itp. a później narzekała, że jej chłopak woli towarzystwo kumpli niż jej.
A moim zdaniem prezentujesz nieco roszczeniową postawę pt. "ja mam być dla niego najfajniejsza". Bez względu na to jaka jesteś i jak się z Tobą spędza czas - chcesz, by koleś uważał cię za najwspanialszą osobę do towarzystwa. Nawet jeśli tak nie jest.
Zadaj sobie pytanie, co Ty robisz z tym, by z Tobą się spędzało lepiej czas niż z kolegami. Znam taką jedną, która stereotypowo "leży i pachnie", uważa, że to facet wszystko powinien organizować itp. a później narzekała, że jej chłopak woli towarzystwo kumpli niż jej.
Z tym ze moi chłopak nie woli towarzystwa kumpli ode mnie.
Większość czasu spędzamy właściwie razem. Uważa po prostu ze jest mu tak samo dobrze z nimi jak ze mną co dla mnie nie ma teoche sensu bo przecież to ja jestem jego miłością i to ze mną chce spędzić resztę życia, a z tego trochę wynika ze znaczę dla niego tyle co kumple
Coś czuję, że nie spędzi z Tobą reszty życia, szczególnie gdy będziesz dalej robiła cyrki o bzdety...
wesołe życie?
Jeżeli jesteście facetami w rajtuzach.
a tak poważniej.
Z tym ze moi chłopak nie woli towarzystwa kumpli ode mnie.
Czyli szukasz powodu do "nakręcenia dramy"... bo jest tak nudnoooooooooo.
Brawo TY.
a z tego trochę wynika ze znaczę dla niego tyle co kumple
Tak swoją drogą to:
- ile masz koleżanek?
- jak często się z nimi spotykasz?
- jak bardzo są dla Ciebie ważne?
Coś czuję, że nie spędzi z Tobą reszty życia, szczególnie gdy będziesz dalej robiła cyrki o bzdety...
Ano. Jak będzie męczybułą o takie głupoty, to nie zdziwię się, jak będzie mu lepiej przy kumplach, którzy nie wymyślają na siłę "problemów".
Cyngli napisał/a:Coś czuję, że nie spędzi z Tobą reszty życia, szczególnie gdy będziesz dalej robiła cyrki o bzdety...
Ano. Jak będzie męczybułą o takie głupoty, to nie zdziwię się, jak będzie mu lepiej przy kumplach, którzy nie wymyślają na siłę "problemów".
Dla mnie to nie jest wymyślanie na sile problemów. Wydaje mi się ze osoba która się kocha powinna coś więcej znaczyć nic kumple i jego odpowiedz dała mi do myślenia
Nana666 napisał/a:Cyngli napisał/a:Coś czuję, że nie spędzi z Tobą reszty życia, szczególnie gdy będziesz dalej robiła cyrki o bzdety...
Ano. Jak będzie męczybułą o takie głupoty, to nie zdziwię się, jak będzie mu lepiej przy kumplach, którzy nie wymyślają na siłę "problemów".
Dla mnie to nie jest wymyślanie na sile problemów. Wydaje mi się ze osoba która się kocha powinna coś więcej znaczyć nic kumple i jego odpowiedz dała mi do myślenia
Wszyscy Ci mówią, że jesteś przewrazliwiona - to powinno Ci dać do myślenia.
Dla mnie to nie jest wymyślanie na sile problemów. Wydaje mi się ze osoba która się kocha powinna coś więcej znaczyć nic kumple i jego odpowiedz dała mi do myślenia
Ale on Ci przecież nawet NIE powiedział, że jesteś tak samo ważna, powiedział, że kiedy spędza z nimi czas, to jest mu tak samo fajnie, jak wtedy, gdy spędza go z Tobą - wbrew pozorom to jest różnica. Ponadto dlaczego koniecznie "więcej niż kumple", jeśli obydwie relacje są ważne, choć każda z innego powodu i w inny sposób? Owszem, gdyby okazało się, że zawsze stoisz na drugim miejscu, to mogłabyś czuć się z tym źle i mieć problem, ale tu NIC takiego nie zostało powiedziane. Zrozum, że nie zastąpisz mężczyźnie kolegów, o przyjaciołach nie wspominając, choćbyś była najcudowniejszą istotą na świecie, a nie zastąpisz choćby dlatego, że myślisz po kobiecemu, czujesz po kobiecemu i na milion spraw masz kobiece spojrzenie, a mężczyzna potrzebuje też męskiego towarzystwa, przynajmniej raz na jakiś czas. Weź też pod uwagę, że nawet w najlepszym związku można się udusić, jeśli równolegle nie ma się też własnego życia.
Moim zdaniem masz niestety zadatki na zaborczość, nawet jeśli usiłujesz to sobie tłumaczyć czymś innym.
21 2018-02-12 02:53:41 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-02-12 03:16:21)
Dla mnie to nie jest wymyślanie na sile problemów. Wydaje mi się ze osoba która się kocha powinna coś więcej znaczyć nic kumple i jego odpowiedz dała mi do myślenia
Skąd Ty się wzięłaś? Co miał powiedzieć? Z Tobą wchodzi w inny wymiar, może piękna się go zalewa. Dreszcz tęsknoty przychodzi, gdy się oddalasz, oczy ze wzruszenia zachodzą mgiełką. Koledzy? Z kolegami to się spotyka tylko po to żeby opowiedzieć jaka jesteś cudowna i że jego poziom szczęścia, wzbił się wyżej niż Gagarin. A gdy patrzy Ci w oczy to doznaje takiej stymulacji intelektualnej, że przekłada chińską literaturę na czeski, gdy wokół was tańczą cygańskie dzieci wyśpiewujące wasze imiona.
Słuchajcie z moim chłopakiem pracuje pewna dziewczyna. Spytałam się kiedyś chłopaka z ciekawości czy mu się podoba, odpowiedział ze jest całkiem ładna.
Wczoraj natomiast gadaliśmy tak sobie o różnych rzeczach i padło z mojej strony pytanie czy poszedłby z ta dziewczyna do łóżka. On odpowiedział ze gdyby nie był ze mną to możliwe ze tak, czemu nie.
Co wy o tym myślicie?
Myślę, że Ci się nudzi i szukasz powodów do kłótni.
Pytania typu "co by było gdyby..." są bez sensu.
Tworzysz w swojej głowie jakieś chore scenariusze, albo co gorsza, wyobrażasz sobie sytuacje, które nigdy nie miały i nie będą mieć miejsca.
Na Twoim miejscu zastanowiłabym się, dlaczego czujesz niepewność będąc z nm w związku i co możesz zrobić by tej niepewności nie mieć. Bo jak tak dalej będziesz snuć teorie, to ten biedny chłopak się wykończy.
Jak ja współczuję Twojemu facetowi!!!
Dziewczyno, co Ty masz w głowie???? Zamykasz swojego faceta w złotej klatce! Masz jakiś stworzony chory obraz w głowie na temat "idealnego związku" (który jest daleki od idealnego) i zmuszasz swojego faceta, by żył tak jak Ty to sobie wymarzyłaś!
Ma tylko przy Tobie bawić się najlepiej i żadna inna nie może mu się podobać! Puknij się tak zdrowo w głowę. Albo szukaj tam sobie kłótni na siłę jak chcesz. Skoro tak Ci źle ze swoim i marzysz, żeby Cię zostawił, to Twoja wola.
On po odejściu od Ciebie przynajmniej się przekona z jaką kobietą już na pewno się nie wiązać.
Myślimy to samo, co ostatnio.
Znajdź sobie jakieś zajęcie, bo ewidentnie obecne życie Cię nudzi. Stąd zadawanie głupich pytań.
Słuchajcie z moim chłopakiem pracuje pewna dziewczyna. Spytałam się kiedyś chłopaka z ciekawości czy mu się podoba, odpowiedział ze jest całkiem ładna.
Wczoraj natomiast gadaliśmy tak sobie o różnych rzeczach i padło z mojej strony pytanie czy poszedłby z ta dziewczyna do łóżka. On odpowiedział ze gdyby nie był ze mną to możliwe ze tak, czemu nie.
Co wy o tym myślicie?
Ja myślę że twój facet jest cierpliwy że odpowiada na te twoje wszystkie pytania. Jest z Tobą szczery nie wciska Ci kitu że całkiem ładnej laski nigdy by nie bzyknął tylko mówi szczerze że w innych okolicznościach możliwe że tak. Jest wobec Ciebie lojalny bo jest z Tobą i wie że to oznacza że nie bzyka koleżanek.
Zastanawiam się czemu zadajesz mu takie pytania. Chyba chcesz od niego po raz kolejny usłyszeć że Ty jesteś najważniejsza i tylko z Tobą . Chyba nie czujesz się pewnie w tym związku. Mimo że jesteście już trochę razem mimo że spędzacie dużo czasu razem to Ty dalej potrzebujesz jakiś zapewnień, które i tak nic Ci nie dadzą bo liczą się czyny. A czyny jego są takie że jest z Tobą i mimo że mógłby równie dobrze bawić się z kolegami czy równie dobrze bzykać się z koleżanką to jednak woli to robić z Tobą i to Ciebie wybrał i wybiera każdego dnia.
A ja myślę, że koleś Ci tak odpowiada, bo ma dość idiotycznych pytań z Twojej strony. Gdyby Ci odpowiedział "kochanie, Ty jestes najpiekniejsza i gdybym Cię nie znał to i tak czekał cale życie na Ciebie", to by już w ogóle nie miał spokoju.
Wczoraj natomiast gadaliśmy tak sobie o różnych rzeczach i padło z mojej strony pytanie czy poszedłby z ta dziewczyna do łóżka.
Zastanawiałaś się kiedyś dlaczego te pytania w ogóle się u Ciebie pojawiają? Jeśli nie, to naprawdę pomyśl nad tym. Potem, jeśli zechcesz, to się tym z nami podziel, a jeżeli nie, to samodzielnie spróbuj wyciągnąć jakieś konstruktywne wnioski.
Słuchajcie z moim chłopakiem pracuje pewna dziewczyna. Spytałam się kiedyś chłopaka z ciekawości czy mu się podoba, odpowiedział ze jest całkiem ładna.
Wczoraj natomiast gadaliśmy tak sobie o różnych rzeczach i padło z mojej strony pytanie czy poszedłby z ta dziewczyna do łóżka. On odpowiedział ze gdyby nie był ze mną to możliwe ze tak, czemu nie.
Co wy o tym myślicie?
To samo, co myślałam wyzej - że szukasz powodu do kłótni i problemów na siłę.
No dobra ale co jest złego w takich pytaniach? Pytałam z ciekawości, rozmawiamy o wszystkim. Nie zrobiłam mu awantury czy niewiadomo czego. Sama pomyślałam tylko czy to normalne ze on wie ze możliwe ze by ja bzyknął. Bo porównuje to do siebie, ja bym nie potrafiła określić czy poszłabym do łóżka z kimś, bo jestem z nim, i nie patrzę na innych w ten sposób. A ten już ze możliwe ze tak...
No dobra ale co jest złego w takich pytaniach?
Sam fakt, że takie pytania się pojawiają, z czasem może stać się męczący, ale też świadczy o braku zaufania do partnera. Poza tym tego typu wątpliwości zwykle wynikają z zaniżonego poczucia własnej wartości i niepewności stabilności związku. Kobieta pewna siebie nie ma potrzeby utwierdzać się w przekonaniu, że inne nie stanowią dla niej zagrożenia. Ciekawość to tylko przykrywka.
No dobra ale co jest złego w takich pytaniach? Pytałam z ciekawości, rozmawiamy o wszystkim. Nie zrobiłam mu awantury czy niewiadomo czego. Sama pomyślałam tylko czy to normalne ze on wie ze możliwe ze by ja bzyknął. Bo porównuje to do siebie, ja bym nie potrafiła określić czy poszłabym do łóżka z kimś, bo jestem z nim, i nie patrzę na innych w ten sposób. A ten już ze możliwe ze tak...
no to, że takie pytania są idiotyczne, świadczy fakt, że zamiast w tej chwili zająć się czymś pożytecznym to rozmyślasz, nad jakimiś sytuacjami, które się najprawdopodobniej nigdy nie wydarzą. I co lepsze, wyciągasz z tego jakieś swoje wnioski.
Strimymind napisał/a:No dobra ale co jest złego w takich pytaniach? Pytałam z ciekawości, rozmawiamy o wszystkim. Nie zrobiłam mu awantury czy niewiadomo czego. Sama pomyślałam tylko czy to normalne ze on wie ze możliwe ze by ja bzyknął. Bo porównuje to do siebie, ja bym nie potrafiła określić czy poszłabym do łóżka z kimś, bo jestem z nim, i nie patrzę na innych w ten sposób. A ten już ze możliwe ze tak...
no to, że takie pytania są idiotyczne, świadczy fakt, że zamiast w tej chwili zająć się czymś pożytecznym to rozmyślasz, nad jakimiś sytuacjami, które się najprawdopodobniej nigdy nie wydarzą. I co lepsze, wyciągasz z tego jakieś swoje wnioski.
Dokładnie. Tworzysz jakieś chore projekcje i żyjesz tymi urojeniami. Skoro nie są wg Ciebie złe, to dlaczego nie zadasz mu pytania, co by zrobił gdyby był psem a Ty kotem. Dziewczyno, przestań fantazjować i tworzyć scenariusze. Zajmij się sobą, swoją samooceną i podnoszeniem swojej wartości.
No dobra ale co jest złego w takich pytaniach?
Nic. Pod warunkiem, że pytasz z czystej ciekawości, aby poznać swojego faceta i jego gust, jeśli chodzi o kobiety. Problem zaczyna się, jeśli myślisz:
Sama pomyślałam tylko czy to normalne ze on wie ze możliwe ze by ja bzyknął. Bo porównuje to do siebie, ja bym nie potrafiła określić czy poszłabym do łóżka z kimś, bo jestem z nim, i nie patrzę na innych w ten sposób. A ten już ze możliwe ze tak...
Masz pretensje do faceta, że odpowiedział Ci szczerze co by mógł ewentualnie zrobić, gdyby z Tobą nie był.
A Ty byś nigdy w życiu z nikim się nie związała, gdybyś jego w swoim życiu nie miała?
to jest mega straszne jak niektore osoby ze strachu chca zawladnac nawet myslami innych osob
brrrrr
36 2018-07-03 09:33:18 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-07-03 09:34:47)
No dobra ale co jest złego w takich pytaniach? Pytałam z ciekawości, rozmawiamy o wszystkim. Nie zrobiłam mu awantury czy niewiadomo czego. Sama pomyślałam tylko czy to normalne ze on wie ze możliwe ze by ja bzyknął. Bo porównuje to do siebie, ja bym nie potrafiła określić czy poszłabym do łóżka z kimś, bo jestem z nim, i nie patrzę na innych w ten sposób. A ten już ze możliwe ze tak...
to nie jest jakas wielka filozofia określić czy miałoby się ochotę iść z kimś kto nam się podoba, do łóżka. Głównie chodzi się do łóżka z tymi, którzy nam się podobają
Twoje pytania podszyte są zazdrością i kompleksami. I prawdopodobnie nie poprzestaniesz na tym. Tak, jak z ta koleżanką z pracy. Najpierw "z ciekawosci" zapytalas, czy mu się podoba. A gdy sie okazalo, ze uwaza ja za ladną, to nie dawalo Ci to spokoju i za jakiś czasie, tez "z ciekawości" zapytalas, czy by się z nią przespał,, gdyby z Toba nie był... Po uslyszeniu, ze mozliwe, czemu nie, teraz pewnie spać z tego powodu nie możesz i w głowie juz rysujesz scenariusz co on by z nią zrobił a wkrótce, "z ciekawości" pewnie, a jakze zapytasz go, czy z nią robilby to tak, jak z Toba... Itd. itp.
Tak, wiem, chciałabys pewnie usłyszeć od niego w odpowiedzi na swoje "pytania z ciekawości" ze żadna mu się nie podoba, Ty jesteś jego kobietą marzen i sensem istnienia i gdyby nie daj Bóg, stracił Cie kiedyś to prędzej zostanie gejem, niż spojrzy pożądliwie na jakąś pindę.
Ale chłopak widac malo doswiadczony i nie wie, ze nadmiernie ciekawskim pannom trzeba powciskac takie farmazony, dla świętego spokoju
Ale chłopak widac malo doswiadczony i nie wie, ze nadmiernie ciekawskim pannom trzeba powciskac takie farmazony, dla świętego spokoju
Moim zdaniem dobrze odpowiada, gdyby dowartościowywał Autorkę i komplementował po takich pytaniach to by się nasiliły co najmniej pięciokrotnie ;D Gdyby powiedział, że Autorka jest najpiękniejsza i na koleżankę z pracy, by nie spojrzał, to by za godzinę o inną zapytała. A tak to ma chłopak kilka dni spokoju, zanim Autorka rozkmini tą odpowiedź ;D
38 2018-07-03 11:10:12 Ostatnio edytowany przez Myszeczka23 (2018-07-03 11:12:37)
Żadna odpowiedź nie była by dobra. Gdyby jej nawciskał tych farmazonów, to by miał piekło, jakby wzrokiem podążył za inną. Było by: "podobno jestem dla Ciebie całym światem, a widziałam jak spojrzałeś na tamtą, pewnie podoba Ci się, że ma większy biust, lepszą talię i na bank teraz o niej myślisz Ty draniu jeden! Jak mogłeś mnie tak okłamać??!!" Tylko biedny facet pewnie nie pamiętał by o kim mowa i w tym momencie zaczął by żałować, że się tym cyckom bardziej nie przyjrzał, chociaż jakąś korzyść miał by z tej awantury.
EDIT: a no i powstał by wtedy temat pt: "mój facet mnie okłamał, czy to normalne?"
Macie racje.
Jestem osoba mega zazdrosna i zaborcza. Nie daje sobie rady z niektórymi myślami i tworze różne scenariusze. Mój chłopak nigdy mi nie dał powodów do nieufania mi tak naprawdę. Ale jednak coś we mnie siedzi i przez to on ma przeje bane. Często robię mi awantury ze zerknie na inna, jak gdzieś jesteśmy czy idziemy ulica. Boje się nawet wyjść gdzieś z nim wiedząc ze będą tam ładne dziewczyny.
Nie wiem skąd to się bierze, bo on nie gapi się na inne, nie pisze z innymi, nic właściwie nie robi.
Zadaje mu milion pytań z dupy.
W głowie mam tylko ze przecież porządnie spada z czasem, ze przestanie mnie pragnąc tak mocno, ze będzie miał ochotę na inne, mimo ze nic z tym nie zrobi. Ale jednak będzie miał, już nie na mnie najmocniej na świcie ale na te inne pewnie ładniejsze itp. Ja ciagle o tym myśle i nie mogę przestać.
Nie wiem nawet czy poradziłabym sobie z sytuacja kiedy spędzamy czas z jakaś moja załóżmy koleżanka która jest wg niego ładna, albo po prostu jest zajebista . Nie wiem co robić.
Dodam ze nie jestem brzydka, mój chłopak twierdzi ze mu się podobam, a ja nawet w to nie wierze. Wydaje mi się ze to nie jest do końca prawda
40 2018-07-03 16:24:57 Ostatnio edytowany przez facetkobet (2018-07-03 16:28:15)
Bądż normalną dziewczyną i daj mu spędzać swój wolny czas z kolegami, ale też musisz mieć pewne granice. Albo jest z Tobą i dba o Ciebie, albo nie. Dlatego nie powinnaś też pozwolić, by Cię zbytnio zaniedbywał. Musi być balans. Jak ze wszystkim we Wszechświecie, by cokolwiek funkcjonowało. Dzięki za uwagę i pozdrawiam.
Obydwoje zaczniecie niedługo uczestniczyć lub już uczestniczycie w jakiejś masochistycznej gierce. Ty ze swoimi pytaniami wynikającymi z kompleksów i on odpowiadający w sposób, który w ogóle się z tymi kompleksami nie liczy, przez co cała gierka nakręca się jeszcze bardziej. Gdybym ja była na miejscu Twojego faceta, to nie nakręcałabym jej, udając, że nie wiem o co kaman. On Cię zna, wie o Twoich ogromnych lękach, a trochę z premedytacją nie dba w ogóle o formę przekazu. Ciekawe dlaczego? Ja akurat robiłabym zupełnie inaczej...
Obydwoje zaczniecie niedługo uczestniczyć lub już uczestniczycie w jakiejś masochistycznej gierce. Ty ze swoimi pytaniami wynikającymi z kompleksów i on odpowiadający w sposób, który w ogóle się z tymi kompleksami nie liczy, przez co cała gierka nakręca się jeszcze bardziej. Gdybym ja była na miejscu Twojego faceta, to nie nakręcałabym jej, udając, że nie wiem o co kaman. On Cię zna, wie o Twoich ogromnych lękach, a trochę z premedytacją nie dba w ogóle o formę przekazu. Ciekawe dlaczego? Ja akurat robiłabym zupełnie inaczej...
Facet pewnie próbuje żyć normalnie. Co mu da mówienie pięknych słówek, jak Autorka wie swoje?
To nie jest żadna gierka, tylko mega problem Autorki. Musi zmienić swoją postawę, bo żaden normalny facet nie wytrzyma w tak zaborczym związku. Ewentualnie każde wyjście, czy imprezy będą kończyć się awanturami.
Tak, ma problem z zazdrością i zaborczością, ale gdybym żyła z kimś takim, starałabym się nie eskalować. Chciałabym, by pracował nad sobą, ale jednocześnie wspierałabym swoim działaniem i zapewnieniami, że jest najcudowniejszy na świecie, a reszta to tylko jakieś substytuty.
Ja np nie chce żeby mój fact chodził na imprezy do kolegów którzy lubią zapraszać „dupeczki”. A większość jego kolegów tak robi. Mój chłopak tego nie rozumie czemu nie potrafię się na to zgodzić, tłumaczy się tym ze on ma gdzieś te dziewczyny, ze chce się spotkać z kumplami i co „ma rezygnować tak często bo będą tam jakieś dziewczyny..” przecież mogę chodzic z nim zawsze, z tym ze ja nie zawsze mogę mieć ochotę. Co robić S takiej sytuacji? Ufam mu ze mnie nie zdradzi ale nie chce żeby spędzał czas z jakimiś laskami bo jest to dla mnie bądź co bądź stresujące i uważam ze to nie fair
Tak, ma problem z zazdrością i zaborczością, ale gdybym żyła z kimś takim, starałabym się nie eskalować. Chciałabym, by pracował nad sobą, ale jednocześnie wspierałabym swoim działaniem i zapewnieniami, że jest najcudowniejszy na świecie, a reszta to tylko jakieś substytuty.
Niestety, tak to nie działa. Trzeba być twardym i stanowczym. Dopiero wtedy taki zazdrosny i zaborczy partner, może zacznie rozumieć, że to co robi nie jest normalne i może zechce sie leczyć. Nic nie da głaskanie po główce, stawanie na rzęsach by mu cos udowodnić ani gryzienie się w język, aby czegoś nie powiedzieć.
To nie on ma problem tylko ona. Na jego miejscu dawno juz bym odeszła, bo sama żyłam z takim toksykiem przez lata.
Swoją drogą, po każdym kolejnym poście Autorki, mam wrażenie że jest trollem....
MotoMegi napisał/a:Tak, ma problem z zazdrością i zaborczością, ale gdybym żyła z kimś takim, starałabym się nie eskalować. Chciałabym, by pracował nad sobą, ale jednocześnie wspierałabym swoim działaniem i zapewnieniami, że jest najcudowniejszy na świecie, a reszta to tylko jakieś substytuty.
Niestety, tak to nie działa. Trzeba być twardym i stanowczym. Dopiero wtedy taki zazdrosny i zaborczy partner, może zacznie rozumieć, że to co robi nie jest normalne i może zechce sie leczyć. Nic nie da głaskanie po główce, stawanie na rzęsach by mu cos udowodnić ani gryzienie się w język, aby czegoś nie powiedzieć.
To nie on ma problem tylko ona. Na jego miejscu dawno juz bym odeszła, bo sama żyłam z takim toksykiem przez lata.
Swoją drogą, po każdym kolejnym poście Autorki, mam wrażenie że jest trollem....
To musi być ze mną bardzo złe skoro tak uważasz. Nie nie jestem trollem.
Pokręcona Owieczka napisał/a:MotoMegi napisał/a:Tak, ma problem z zazdrością i zaborczością, ale gdybym żyła z kimś takim, starałabym się nie eskalować. Chciałabym, by pracował nad sobą, ale jednocześnie wspierałabym swoim działaniem i zapewnieniami, że jest najcudowniejszy na świecie, a reszta to tylko jakieś substytuty.
Niestety, tak to nie działa. Trzeba być twardym i stanowczym. Dopiero wtedy taki zazdrosny i zaborczy partner, może zacznie rozumieć, że to co robi nie jest normalne i może zechce sie leczyć. Nic nie da głaskanie po główce, stawanie na rzęsach by mu cos udowodnić ani gryzienie się w język, aby czegoś nie powiedzieć.
To nie on ma problem tylko ona. Na jego miejscu dawno juz bym odeszła, bo sama żyłam z takim toksykiem przez lata.
Swoją drogą, po każdym kolejnym poście Autorki, mam wrażenie że jest trollem....To musi być ze mną bardzo złe skoro tak uważasz. Nie nie jestem trollem.
Niestety, jest z Tobą bardzo źle. Partner to nie pies, którego będziesz prowadziła na smyczy przy nodze. To odrębna wolna jednostka.
Jak ktoś chce zdradzić to i tak to zrobi, mimo Twojej kontroli.
To, ze jesteś zazdrosna to jedno, ale Twój facet Cię dobrze zna i obawiam się ze może celowo prowokować niektóre sytuacje, czy specjalnie powiedział to z tymi kolegami byś się bardziej nakręciła. Jakbyś miała gdzieś to z kim wychodzi i gdzie to jemu by się zapaliła żółta lampka ostrzegawcza „ale co jest?”
Pamiętaj, ze ludzie czasem nieświadomie potrafią wykorzystać to ze masz problem ze sobą. Nie ważne czy to znajomy czy własny partner.
Ja mam takie zdanie na ten temat
To musi być ze mną bardzo złe skoro tak uważasz. Nie nie jestem trollem.
Więc, skoro nie jesteś trollem, to zacznij myśleć o sobie. Zastanawiałaś się nad terapią u psychologa? Myślę, że masz skrzywioną ocenę własnej osoby, kompleksy i przez myśl o swojej niskiej wartości, ograniczasz swojego faceta, trzymając go na krótkiej smyczy. Tak jak napisała Cyngli, to nie jest pies, z którym będziesz wychodzić wszędzie i kontrolować każde jego zachowanie.
Każdy powinien mieć swoją przestrzeń, nie wolno nikogo ograniczać, to jest złe!
Facet Ci cały czas tłumaczy, że nie interesują go inne dziewczyny, chce się spotykać z kumplami a Ty swoje. Niedługo zabronisz mu chodzić samemu po ulicy i robić zakupy, bo może zobaczy ładną ekspedientkę. Dziewczyno, obudź się. Uwierz mi, że życie z takim bluszczem jest niemożliwe.
Obydwoje zaczniecie niedługo uczestniczyć lub już uczestniczycie w jakiejś masochistycznej gierce. Ty ze swoimi pytaniami wynikającymi z kompleksów i on odpowiadający w sposób, który w ogóle się z tymi kompleksami nie liczy, przez co cała gierka nakręca się jeszcze bardziej. Gdybym ja była na miejscu Twojego faceta, to nie nakręcałabym jej, udając, że nie wiem o co kaman. On Cię zna, wie o Twoich ogromnych lękach, a trochę z premedytacją nie dba w ogóle o formę przekazu. Ciekawe dlaczego? Ja akurat robiłabym zupełnie inaczej...
dokładnie tak. Z tego, co wyżej napisała autorka, jasno wynika, iz on doskonale wie, jaki ona ma problem a mimo to, zachowuje się on tak, ze nie ułatwia jej sprawy tylko przeciwnie, jakby swiadomie prowokował te awantury i ataki zazdrości. Bo czemu ma służyć mówienie, ze koleżanka z pracy jest ładna i ewentualnie mógłby się z nia przespać? Być może jej zazdrosc łechce jego męske ego.
Ona jak najbardziej powinna pracować nad sobą. Ale w takich warunkach to chyba syzyfowa praca.
dokładnie tak. Z tego, co wyżej napisała autorka, jasno wynika, iz on doskonale wie, jaki ona ma problem a mimo to, zachowuje się on tak, ze nie ułatwia jej sprawy tylko przeciwnie, jakby swiadomie prowokował te awantury i ataki zazdrości. Bo czemu ma służyć mówienie, ze koleżanka z pracy jest ładna i ewentualnie mógłby się z nia przespać? Być może jej zazdrosc łechce jego męske ego.
Ona jak najbardziej powinna pracować nad sobą. Ale w takich warunkach to chyba syzyfowa praca.
Ale pytanie o koleżankę wyszło od Autorki, to co, miał kłamać, że dziewczyna jest brzydka? Nie powiedział, że "ewentualnie by się z nią przespał", tylko że gdyby nie był z autorką to może.
To raczej Autorka go prowokuje pytaniami co by było gdyby to, gdyby tamto. Robi to po to, by podbudować swoją wartość. Zadaje pytania ni z gruchy ni z pietruchy i szuka dziury w całym.
Ale jak sobie z tym poradzić? Wiecie to nawet nie wynika z kompleksów bo nie uważam siebie za brzydka, podobam się sobie. Uważam ze jestem i inteligenta wartościowa dziewczyna, z jakimiś tam wadami jak każdy, z jakimiś kompleksami jak kazdy ale one not take over my life
Po prostu z tym mam problem, z chora zazdrością. Ja uważam ze coś nie jest fajne i mam swoje granice, Np te wychodzenie na imprezy gdzie są dziewczyny beze mnie. Czy to wynika z mojej toksycznej osobowości, podejścia? Czy są to zrozumiałe granice, które facet powinien zrozumieć?
Bo mój ich nie rozumie. Twierdzi ze to chore.
Poza tym, już sobie tak strasznie wkręciłam różne rzeczy typu ze on ma ochotę na inne, bo przecież każdy facet ma ale nic z tym nie robi jak jest w porządku wobec swojej wybranki, ze już nie jaram go jak kiedyś, ze będąc gdzieś w tłumie fajnych dziewczyn on już nie spojrzy na mnie jako na ta najfajniejsza, itp.
Strasznie ciężko mi się żyje z takimi myślami.
Stad aż tyle różnych pytań do niego.
Ale jak sobie z tym poradzić? Wiecie to nawet nie wynika z kompleksów bo nie uważam siebie za brzydka, podobam się sobie. Uważam ze jestem i inteligenta wartościowa dziewczyna, z jakimiś tam wadami jak każdy, z jakimiś kompleksami jak kazdy ale one not take over my life
![]()
Po prostu z tym mam problem, z chora zazdrością. Ja uważam ze coś nie jest fajne i mam swoje granice, Np te wychodzenie na imprezy gdzie są dziewczyny beze mnie. Czy to wynika z mojej toksycznej osobowości, podejścia? Czy są to zrozumiałe granice, które facet powinien zrozumieć?
Bo mój ich nie rozumie. Twierdzi ze to chore.Poza tym, już sobie tak strasznie wkręciłam różne rzeczy typu ze on ma ochotę na inne, bo przecież każdy facet ma ale nic z tym nie robi jak jest w porządku wobec swojej wybranki, ze już nie jaram go jak kiedyś, ze będąc gdzieś w tłumie fajnych dziewczyn on już nie spojrzy na mnie jako na ta najfajniejsza, itp.
Strasznie ciężko mi się żyje z takimi myślami.
Stad aż tyle różnych pytań do niego.
A najgorsze jest to ze na początku związku nie miałam totalnie z tym problemów, byłam dużo bardziej pewna wsystskiego, pewna tego ze on pożąda i chce tylko mnie, ze jestem najfajniejsza dla niego. Z roku na rok jest coraz gorzej, teraz już w ogóle nie mam tej pewności.
A on nawet nic nie zrobil żeby mi ja odebrać
Wiecie ze ten związek mi odebrał większość pewności siebie? I nie przez mojego faceta, tylko przez moje myśli i głupie scenariusze.
Masz jakieś pasje, zainteresowania? Takie, które możesz i lubisz robić bez niego?
Czy nie jest tak, że zamknęłaś się przed światem, a jego wystawiasz na piedestał?
Uważam, że nie jest nic złego w tym, że facet idzie na imprezę, czy na piwo gdzie są inne dziewczyny. Przecież ma prawo mieć koleżanki, znajome. Umiesz wyobrazić sobie imprezę integracyjną z jego pracy? Przecież on nie daje Ci żadnych powodów byś mu nie ufała. Jest z Tobą szczery. To, że na Twoje pytanie "co by było gdyby nie był z Tobą", odpowiada nie po Twojej myśli, nie oznacza że chętnie by Cię zdradził.
Wydaje mi się, że Ty potrzebujesz jego zapewnień o wielkiej miłości, deklaracji i pierścionka na palcu. Ale gwarantuje Ci, że to nie pomoże na te galopujące myśli, będzie coraz gorzej. Nie obraź się, ale naprawdę, na Twoim miejscu poszłabym porozmawiać z psychologiem.
Twój facet nie robi nic złego.
Idź na terapię, zanim zniszczysz to, co jest między Wami.
adiaphora napisał/a:dokładnie tak. Z tego, co wyżej napisała autorka, jasno wynika, iz on doskonale wie, jaki ona ma problem a mimo to, zachowuje się on tak, ze nie ułatwia jej sprawy tylko przeciwnie, jakby swiadomie prowokował te awantury i ataki zazdrości. Bo czemu ma służyć mówienie, ze koleżanka z pracy jest ładna i ewentualnie mógłby się z nia przespać? Być może jej zazdrosc łechce jego męske ego.
Ona jak najbardziej powinna pracować nad sobą. Ale w takich warunkach to chyba syzyfowa praca.Ale pytanie o koleżankę wyszło od Autorki, to co, miał kłamać, że dziewczyna jest brzydka? Nie powiedział, że "ewentualnie by się z nią przespał", tylko że gdyby nie był z autorką to może.
To raczej Autorka go prowokuje pytaniami co by było gdyby to, gdyby tamto. Robi to po to, by podbudować swoją wartość. Zadaje pytania ni z gruchy ni z pietruchy i szuka dziury w całym.
nieważne od kogo wyszło. Ważne, ze jej chłopak dolewa oliwy do ognia takimi odpowiedziami, z ktorymi ona sobie nie radzi. . Alkoholikówi tez pomagalabys w ten sposób, stawiajac wodke na stole i oczekując, ze się ogarnie? Jeśli zalezy Ci na bliskiej osobie, ktora ma problem to chyba ja wspierasz a nie dajesz powody do reakcji, ktore najpierw trzeba wyciszyc, aby zaczac pracowac nad nimi?
Autorka go nie prowokuje bo niby do czego? To nie on ma problem, tylko ona. Jeśli nie chce jej pomoc to niech chociaż nie przeszkadza.
nieważne od kogo wyszło. Ważne, ze jej chłopak dolewa oliwy do ognia takimi odpowiedziami, z ktorymi ona sobie nie radzi. . Alkoholikówi tez pomagalabys w ten sposób, stawiajac wodke na stole i oczekując, ze się ogarnie? Jeśli zalezy Ci na bliskiej osobie, ktora ma problem to chyba ja wspierasz a nie dajesz powody do reakcji, ktore najpierw trzeba wyciszyc, aby zaczac pracowac nad nimi?
Autorka go nie prowokuje bo niby do czego? To nie on ma problem, tylko ona. Jeśli nie chce jej pomoc to niech chociaż nie przeszkadza.
Jeśli ktoś potrzebuje pomocy i chce się leczyć, to się mu pomaga. Autorka, oprócz stwierdzenia, że jest zazdrosna, nie robi nic w kierunku, by tą zazdrość leczyć.
Uważasz, że facet ma znosić spokojnie jej zarzuty, aluzje i chore wyobrażenia? Odpowiada szczerze na pytanie, co by było gdyby nie byli parą. Gdyby powiedział, że nie wie, lub że nie miałby zamiaru, to założę się, że sama Autorka ciągnęłaby dalej, pytając dlaczego skoro tamta jest ładna.
Wg mnie on jej nie prowokuje, tylko stara się żyć normalnie. Ona wsadza go w ciasne ramy i próbuje kierować jego życiem, myślami i uczuciami.
adiaphora napisał/a:nieważne od kogo wyszło. Ważne, ze jej chłopak dolewa oliwy do ognia takimi odpowiedziami, z ktorymi ona sobie nie radzi. . Alkoholikówi tez pomagalabys w ten sposób, stawiajac wodke na stole i oczekując, ze się ogarnie? Jeśli zalezy Ci na bliskiej osobie, ktora ma problem to chyba ja wspierasz a nie dajesz powody do reakcji, ktore najpierw trzeba wyciszyc, aby zaczac pracowac nad nimi?
Autorka go nie prowokuje bo niby do czego? To nie on ma problem, tylko ona. Jeśli nie chce jej pomoc to niech chociaż nie przeszkadza.Jeśli ktoś potrzebuje pomocy i chce się leczyć, to się mu pomaga. Autorka, oprócz stwierdzenia, że jest zazdrosna, nie robi nic w kierunku, by tą zazdrość leczyć.
Uważasz, że facet ma znosić spokojnie jej zarzuty, aluzje i chore wyobrażenia? Odpowiada szczerze na pytanie, co by było gdyby nie byli parą. Gdyby powiedział, że nie wie, lub że nie miałby zamiaru, to założę się, że sama Autorka ciągnęłaby dalej, pytając dlaczego skoro tamta jest ładna.Wg mnie on jej nie prowokuje, tylko stara się żyć normalnie. Ona wsadza go w ciasne ramy i próbuje kierować jego życiem, myślami i uczuciami.
Skąd wiesz ze nic z tym nie robię?
Staram się bardzo, próbuje sobie wsystsko zawsze na spokojnie przemyśleć i zawsze dochodzę do wniosków ze moje myśli są głupie niepotrzebne, przecież widzę ze mnie kocha, uwielbia. Ale tylko jakieś małe coś między nami , jakaś spina i już złe myśli wracają. Nawet bez spiny wracają, tak po prostu.
Skąd wiesz ze nic z tym nie robię?
Staram się bardzo, próbuje sobie wsystsko zawsze na spokojnie przemyśleć i zawsze dochodzę do wniosków ze moje myśli są głupie niepotrzebne, przecież widzę ze mnie kocha, uwielbia. Ale tylko jakieś małe coś między nami , jakaś spina i już złe myśli wracają. Nawet bez spiny wracają, tak po prostu.
Bo jak widzisz, sama sobie nie jesteś w stanie poradzić. Tu potrzebna jest terapia.
Pokręcona Owieczka napisał/a:adiaphora napisał/a:dokładnie tak. Z tego, co wyżej napisała autorka, jasno wynika, iz on doskonale wie, jaki ona ma problem a mimo to, zachowuje się on tak, ze nie ułatwia jej sprawy tylko przeciwnie, jakby swiadomie prowokował te awantury i ataki zazdrości. Bo czemu ma służyć mówienie, ze koleżanka z pracy jest ładna i ewentualnie mógłby się z nia przespać? Być może jej zazdrosc łechce jego męske ego.
Ona jak najbardziej powinna pracować nad sobą. Ale w takich warunkach to chyba syzyfowa praca.Ale pytanie o koleżankę wyszło od Autorki, to co, miał kłamać, że dziewczyna jest brzydka? Nie powiedział, że "ewentualnie by się z nią przespał", tylko że gdyby nie był z autorką to może.
To raczej Autorka go prowokuje pytaniami co by było gdyby to, gdyby tamto. Robi to po to, by podbudować swoją wartość. Zadaje pytania ni z gruchy ni z pietruchy i szuka dziury w całym.nieważne od kogo wyszło. Ważne, ze jej chłopak dolewa oliwy do ognia takimi odpowiedziami, z ktorymi ona sobie nie radzi. . Alkoholikówi tez pomagalabys w ten sposób, stawiajac wodke na stole i oczekując, ze się ogarnie? Jeśli zalezy Ci na bliskiej osobie, ktora ma problem to chyba ja wspierasz a nie dajesz powody do reakcji, ktore najpierw trzeba wyciszyc, aby zaczac pracowac nad nimi?
Autorka go nie prowokuje bo niby do czego? To nie on ma problem, tylko ona. Jeśli nie chce jej pomoc to niech chociaż nie przeszkadza.
To chyba nie jest zbyt popularne podejście, ale nawet gdyby takie zachowanie partnera łechtało w jakiś sposób moje ego, to również nie dolewałabym oliwy do ognia. Na żarciki, docinki i zaczepki pozwalam sobie w stosunku do osób tak samo silnych lub silniejszych psychicznie ode mnie. Osobę w jakimś aspekcie słabszą traktowałabym inaczej. Pewnie z premedytacją i ostentacją oznajmiałabym wszem i wobec, że jest najmądrzejszy, najcudowniejszy i najbardziej pociągający. Zapraszałabym go wszędzie, przedstawiała kolegom wychwalając przy nich pod niebiosa. Po prostu moje ego nie karmi się lękami osób słabszych, wrażliwszych. Mogę tak robić, gdy brak mi wiedzy, ale gdy już taką posiądę, to by było lekkim rżnięciem głupa. Nie neguję, że problem tkwi w autorce, ale powinna pracować nad nim przy wsparciu bliskiej osoby.
Ja nie chce żeby on mnie okłamywał, cieszę się ze jest ze mną szczery o szczerze mi odpowiada. Wiem ze takich pytań nie powinno się w ogóle zadawać.
Jednak ten lek we mnie tkwi i to jest problem. Nie mój chłopak.
Co prawda nie zgadzamy się we wszystko, czasem nie rozumiem jego podejścia, czasem jest to dla mnie nie fair, ale to nie o to chodzi. Tylko o to jak ja się czuje o moje leki i obawy. Nie wiem skąd one się biorą.
Dodatkowo dochodzą takie sytuacje jak np. Jak on jest gdzieś, załóżmy u siebie w mieście rodzinnym i spotyka się z kumplami to ja już jestem zła w srodku, bo np mniej się odzywa wtedy albo napisze jednym słowem, i jak zadzwoni to podobno już czuje ze jestem zła, i wiecie co wiem potem dzieje? Przestaje się do mnie odzywac, aż następnego dnia to robi. Mimo ze ja staram sie ukrywać swoją złość ale jemu już się wydaje ze mam inny ton głosu dodam ze kiedyś byłam zła i to pokazywałam jak się mało odzywał jak gdzieś był i on ten był zły na mnie ze ja się złoszczę za takie coś, teraz staram się to ukrywać, nawet nie chce być zła ale to samo się dzieje. I on po tych wszystkich sytuacjach jakie były, teraz jak gdzieś jest to po prostu mnie olewa jak czuje ze coś jest nie tak.
Dodatkowo bywamy sytuacje kiedy spotykał się z kumplami i nawalił się ze tak powiem i tez już się nie odzywał przez to straciłam po części zaufanie, strasznie się wtedy zawsze martwiłam.
Czułam się przez takie coś olewana jakby miał mnie w dupie kiedy nie ma mnie obok a jest z kimś innym.
Bo na początku przez kilka mies było inaczej nawet pijaniutki do mnie dzwonił i mówił słodkie rzeczy.
A im bardziej pokazywałam mu ze nie podoba mi się to ze się upija jak gdzieś wychodzi tym bardziej on czuł moja złość innym razem i tak to się kończyło.
63 2018-07-04 17:27:14 Ostatnio edytowany przez Strimymind (2018-07-04 17:28:11)
I jest jeszcze jeden problem. Może tutaj mi doradzacie.
Mój chłopak jeździ na bmx. Od dziecka to jego największa zajawka.
Zanim był ze mną często wyjeżdżał na tripy za granice na dłuższy czas, kilka tygodni z kumplami ( tymi którym w głowie same dupeczki )
Co byście zrobiły w mojej sytuacji jakby chciał pojechać na takiego tripa za granice na dwa tygodnie?
Dodam, ze jemu nie przeszkadzałoby to jakbym ja tez pojechała, ale jak to mówi musze wiedzieć ze tripy są od tego żeby jeździć na rowerze i większość czasu by to robił.
Do tej pory się na to absolutnie nie zgadzalam. I jego to bardzo boli.
Mówiłam mu ze to moja granica i to dla mnie przesada.
Co jest przesada? Że sobie chłopak chce rozwijać swoją pasję?
Boże kochany, zamęczysz go, dziewczyno.
Kupę mu robić wolno bez Ciebie?
Po prostu wiem jak to wyglada.
Jeżdżą jeZdza a potem imprezy wyjścia na miasto itp