Drogi Autorze, zacznę od tego, że zdrada, zawsze jest winą tylko zdradzającego. Różne sytuacje w związku mogą popchnąć do myśli o zdradzie, do chęci zdrady, być bodźcem, ale każdy ma swój rozum i za samą zdradę odpowiedzialny jest zdradzający. Jak dzieje się coś złego trzeba o tym pogadać i próbować naprawić, jak się nie da to rozstać. Zdrada i przemoc rodzinie to dla mnie dwie rzeczy niewybaczalne w związku. Owszem teraz już wiem, że można żyć z osobą, kora zdradziła, ale jest to zupełnie inna jakość życia, brak zaufania, obawa o przyszłość, brak stabilności.
Nie wiem gdzie został u Was popełniony błąd, jedynie mogę zgadywać, że po pierwszym zauroczeniu, albo żona nie powiedziała Ci czego jej brakowało, albo Ty nie zmieniłeś swojego nastawienia do niej (skoro chciałeś ratować związek, a nie się rozstawać, trzeba było pracować nad swoim zachowaniem, zarówno ona, jak i Ty.)
A teraz kwestia w której wydaje mi się, że mam 100% rację. Od lat pracuje z trudnymi ludźmi, z przeróżnymi problemami, oczywiście trudno być pewnym na bank i stawiać "diagnozy" przez internet, ale tak jak pisałam wydaje mi się, że mam rację. Mianowicie Twoja żona zawsze chciała czegoś więcej, nie mam zamiaru oceniać, bo nie wiem, czy to była Wasza wspólna decyzja, czy Ty jako silniejsza osobowość narzuciłeś nieświadomie taki podział ról, czy ona dla wygody sama się zapędziła w to koło, ale ona stała się zależna od Ciebie w czasie małżeństwa. Ona zajmowała się dziećmi, ona wyjechała za Tobą i Twoją dobrą pracą za granicę, ona była podporządkowana (nie chodzi mi, ze tłamszona przez Ciebie) i zawsze się czuła słabsza od Ciebie, mniej pewna siebie. Ludzie odkrywają swoją siłę na różne sposoby, niektórzy są po prostu silni emocjonalnie i psychicznie z natury (jak ja) inii tę swoją siłę, albo jej pozory budują na zasadzie porównania z druga osobą. Zobacz, jakich facetów ona szuka- typ biednego misia. Żona chce być w końcu górą, chce decydować, chce się kimś opiekować i być ostoją dla związku. Ona ma teraz okres budowania pewności siebie. Młodszy mężczyzna, adorujący ją, uważający za bardziej doświadczoną, ona odżywa, jej samoocena rośnie. widzisz to przecież po niej, zaczyna uczyć się nowych rzeczy, czuje sie potrzebna. Podejmuje także próby podporządkowania sobie Ciebie, wie, ze jesteś silniejszy, ale ona skoro wzmacnia swoją ocenę próbuje i ciebie sobie podporządkować, nalegając, żebyś to Ty się wyprowadził. Na razie to są delikatne próby, ale z czasem jej siła i wiara w siebie będzie rosła, a wraz z nią będą rosły Twoje problemy.
Co by się musiala stać, żeby wróciła do domu? on by musiał ją kopnąć w odwłok, albo ona by musiała się zorientować, że on ją wykorzystuje (o ile tak jest), ale to już będzie inny związek, bo ona się zmieniła. Nawet jakbyście wrócili do siebie to ona będzie oczekiwać zmiany podziału ról, nie będzie już chciała być ta podporządkowaną,a jeżeli to się nie zmieni to znowu znajdzie sobie biednego misia, którego będzie mogła wspierać i dzięki temu wierzyć w siebie.
Moja rada? rozwód. nie wierzę, że Ty zmienisz swoje podejście do żony i nie wierzę, że ona znowu stanie się taka jak na początku, za wiele już zasmakowała. Poza tym mam mieszane uczucia co do Ciebie i Twojego podejścia, od razu chcesz sobie szukać kobity, to takie trochę usprawiedliwianie się, ona ma kogoś, niby mnie nie zdradziła fizycznie (bo ponoć w to świecie wierzysz), ale ja mam prawo sobie pociupciać na boku. Rozumiałabym takie podejście, gdybyś w pierwszym szoku chciał się mścić i myślał w kontekście zbrodni i adekwatnej kary czyli zdrada za zdradę, a tak to jakoś to tak lajtowo napisałeś. Tak czy siak ja na Twoim miejscu bym się powstrzymała do czasu rozwodu, bo potem ona to może wykorzystać przeciwko Tobie.
Opis zachowania zony nie jest usprawiedliwianiem jej, czy oskarżaniem Ciebie o coś, jest to tylko próba analizy jej zachowania.