No to jedziemy....tu będzie ciekawie :) - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 124 ]

1 Ostatnio edytowany przez Portugalec (2018-02-07 16:52:28)

Temat: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Witajcie, po parodniowym czytaniu tego forum postanowiłem i ja przedstawić swoją sytuację.  A jaka ona jest – pozostawiam wam do oceny oraz komentowania/doradzania. Mieszkamy w UK od kilkunastu lat, mamy lekko ponad 40 wiosen + 2 dzieciaków 9 i 16 lat. Do 40-stki wszystko funkcjonowało z mojego punktu widzenia dobrze tj. bez żadnych większych problemów rodzinnych. Owszem do czasu do czasu jakieś niesnanski małżeńskie ale zawsze jakoś kończone polubownie. Ot, zwykła rodzina, można by rzec..... Jak to zagranicą – praca , dom, wakacje , troche monotonne to wszystko ale na zadowalającym poziomie ( uciekaliśmy z Polski  w połowie lat 2000 – pewnie niektórzy z was pamiętają jak nieciekawy był to czas) Międzyczasie , w związku z tym że mam konkretny, specjalistyczny zawód rozwijałem się tu zawodowo, awanse itp. ,żona mniej gdyż urodziła tu drugie dziecko , siłą rzeczy dużo czasu spędzała w domu.  Ale do czasu, w pewnym momencje parę lat temu ponownie wróciła do pracy. Oboje zaczęliiśmy pracować, w domu trzeba było się podzielić obowiązkami ale jakoś dawaliśmy radę. I się zaczęło – 1.5 roku temu poznała kogoś, kto ją „zauroczył”, ot zwykł spotkanie w parku z dziećmi, facet opiekuńczy , znakomicie zajmował się swoimi dziećmi...Zauroczenie trwało z 2 miesiące , góra. I było to tylko zauroczenie, buzi buzi i tyle . Nie doszło do fizycznej zdrady – jak zapewnia, pod tym względem jej całkowicie ufam.  Po incydencie pogadaliśmy, wytłumaczyliśmy sobie o co kaman itp. Miałem nadzieję że wszystko wyjaśnione. I chyba było – aż do teraz.... I tu się zaczyna nowożytna historia. Żonka przeżywa kolejne zauroczenie, fascynację, miłość jakkolwiek to zwał.  Poznała kolegę w nowej pracy (poznała go w Grudniu a mamy Luty), niezwykle dobry człowiek, opiekuńczy, jak mówi – podobny do niej w pewnej niezaradności życiowej, czuje się bardzo pewnie przy nim bo może mu pomóc , prawi jej komplementy nie to co ja.... Dodam że jest młodszy 8 lat. Przeszedł swoje, kobieta (inna Polka) go oszukała itp , itd. Jednym słowem – żona zakochana, ale nie we mnie. Ale ponownie – jest to narazie fascynacja czy zakochanie, zero fizyczności między nimi.  Parę tygodni temu oświadczyła żebym się może wyprowadził a ona po czasie może sprowadzi nową miłość ( póki co musi wszystko przemyśleć, hehe) Świadkiem tej „propozycji” był 16 letni syn – od razu ją sprowadził do poziomu podłogi twierdząc, że jak ma jakieś „ale” to wyjazd z chaty ( hehe, młody a ma jaja). Kolejnego dnia obrażona – pomysł , „jeśli my jej nie chcemy to ona wynajmnie sama z lubym mieszkanie”. Pamiętajcie że mamy jeszcze 9 leniego syna który matki potrzebuje bez dwóch zdań – i tu poszła mocna kosa w moje plecy. Jak matka może porzucić 9 letnie dziecko – owszem powiedziała że będzie odwiedzać , zaprowadzać do szkoły czy odbierać ale jak wytłumaczyć dziecku 9 letniemu ze mama nie nocuje w domu....??? Tym bardziej że doskonale wie że jej potrzebujemy , jest członkiem naszej rodziny całe życie i jak taka fascynacja może przekreśli 20 lat związku. Jej argumenty – nic się nie zmieniło od jej pierwszego „miłosnego” epizodu, nadal jestem niedobry, nie rozmawiamy, nie dotykam jej tyle ile ona oczekuje ( oczywiście nie mówi – tylko oczekuje że się domyślę), nie doceniam, nie cieszę się z nią jej sukcesami, nie chcę słuchać o jej sytuacjach z pracy, zajęty jestem swoimi sprawami. I tu zgoda – napewno część argumentów ma sens, nie twierdzę że jestem idealny, nigdy w życiu. Dodam, że z mojej strony zawsze 100% lojalności, owszem dostrzegam kobiece piękno poza domem ale to tyle. Czas mija , ponad miesiąc tego cyrku za mną, żona nadal mieszka z nami aczkolwiek cały czas buja w obłokach – potrafi i ze 100 sms dzienni wysłać , wiem o tym bo non stop siedzi na tel wręcz śpi z nim. Pytam systematycznie kiedy się wyprowadzi – odpowiada że nie wie jeszcze ale już jedno mieszkanie oglądali....Jednocześnie, kocham tą kobietę i proponuję czy to terapię małżeńską czy też szczerą rozmowę, poprostu dopóki nie „przekroczyła rzeki” , staram się to jakoś scalić. Oczywiście jak tu już wyczytałem i się stosuję, nie będę pieskiem i nie  będę jej błagał, co to to nie, szacunek do siebbie przede wszystkim. Piłkę ma ona w ręku. Jeszcze bardziej kocham dzieci i to warunkuje moje zachowanie głównie. Sczególnie młodszy syn, nie wyobrażam sobie jego reakcji. Wychowałem się w pełnej rodzinie, różnie bywało ale lojalność i stawianie dzieci na 1 miejscu jest mi wyryta w mózgu. Widocznie nie wszystkim.  Dziwna sytuacja generalnie, poinformowała mnie o tym, jest w pewnym sensie uczciwa ale nie wiem do końca jak się zachować – ponaglać ją do tej wyprowadzki? Ona nie chce terapii, jak sama mówi  - „ nie wie co się dzieje” haha , dobre. Siedzę jak na minie jakiejś, na szczęście opanowałem stres, ale jestem jakoś wewnętrznie rozdraty. Nie moge obrać jednego kierunku. Wciąż nie mogę pojąć jak w 2 miesiące można zniszczyć prawie 20 lat życia. Aha, teraz wogóle to ona ma takie plany że tu zostanie na zawsze..., ja zawsze czułem się w UK najemnikiem raczej, robię swoją robotę biorę kasę, odpowiednio ją inwestuje i w zasadzie teraz jestem wolnym człowiekiem , zero kredytów, zobowiązań, nic tylko żyć pełną piersią a tu taki zonk. Czekałem tylko aby dzieci skończyły szkołę i miał być powrót z tego „raju”. Teraz to raczej mam ochotę na jakiś portal randkowy... smile Mam wydrukowany już formularz rozwodowy, ale nie wiem czy to już można wszystko kwalifikować jako zdrada czy dopiero po opuszczeniu mieszkania przez nią. Napewno igra ze mną emocjonalnie, a to nie jest przyjemne jak wszyscy wiemy.

Pomysły ?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Pomysł numer jeden: poczytaj jeszcze trochę, bo chyba czytałeś nie te wątki, które powinieneś.

Pomysł numer dwa: jeśli to nie pomoże, leć do najbliższego sklepu rowerowego i kup sobie koło.

Pomysł numer trzy: [wulgaryzm] się w czoło.

Pomysł numer cztery: nigdy nie wierz w nic co kobieta odchodząc mówi i w mniej niż połowę tego co robi.

Pomysł numer pięć: zapomnij że żona i matka poważnie rozmyśla o porzuceniu rodziny i odejściu do jakiegoś frajera
z którym się nie bzyka. Jeśli naprawdę w to wierzysz, to przerwij czytanie i wróć na górę i jeszcze raz od początku, a więc

Pomysł numer jeden...

P.S.
Pogódź się z tym, że twoja żona posmakowała nowego bolca i przestałeś dla niej istnieć.
W takiej sytuacji choćby skały srały nie zrobisz nic. Możesz zostać kosmonautą, a nawet prezydentem USA ona i tak ma to w dupie.
Zabezpiecz swoje sprawy mieszkaniowo majątkowe, zabezpiecz swoje sprawy związane z dzieciakami i na tym się teraz skupiaj.
No chyba że masz zamiar zmarnować najbliższe miesiące albo i lata (a byli na tym forum tacy) na walkę, którą już przegrałeś.

3 Ostatnio edytowany przez balin (2018-02-07 17:20:46)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

No cóż. Przede wszystkim nie podoba mi się zachowanie starszego syna względem matki. Tu powinieneś zareagować, to nie jest jego panienka, tylko matka.
U żony zapewne wychodzą braki z młodości, bo ona mimo swojego wieku zachowuje się jak typowa nastolatka. Dobrze, że nie bierzesz do siebie jej tzw. shit tekstów, bo one mają pchnąć Ciebie w poczucie winy.
Co zrobić? Nic się nie da zrobić. Kobiecina jest na miłosnym haju i robi głupoty. Niestety skoro są problemy z Twoim dotykiem, a ona nie ma ochoty na seks, to jest rzeczą oczywistą, że doszło do zdrady fizycznej. Dużo tych szkód narobiła sobie przede wszystkim, ale też synom i Tobie. Tak to czasem jest bliskie osoby najbardziej potrafią zranić.

4

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Hm, wierzysz , że kobieta chce wyprowadzić się i zamieszkać z innym facetem i nie spróbowała z nim fizyczności ?

Dla sądu zdrada emocjonalna jest podstawa dla współmałżonka do domniemania zdrady fizycznej i jednocześnie podstawa do orzeczenia rozwodu z winy zdradzającego .

Możesz albo czekać na samoistne wypalenie się zauroczenia albo sprowokować coś w rodzaju szoku.
Pierwsza szansa na "odpalenie bomby" przez ujawnienie romansu nie została wykorzystana. Teraz pozostaje Ci tylko konsekwencja w realizowaniu zapowiedzianych kroków z nadzieja ze w miarę jak będą postępowały po sobie, to zapali się lampka ze nie rzucasz słów na wiatr i następne przekroczenie granic odetnie możliwość łagodnego lądowania.

Zachowanie syna - u kogo on podpatrzył tego rodzaju zachowanie i słowa ?
Do Ciebie tez by się tak odezwał w analogicznej sytuacji ?
Wątpię .

5

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
balin napisał/a:

No cóż. Przede wszystkim nie podoba mi się zachowanie starszego syna względem matki. Tu powinieneś zareagować, to nie jest jego panienka, tylko matka.

Sprostowanie, powiedział dosadnie coś w stylu jeśli Tobie się coś nie podoba to ty się wynieś , to były słowa w odpowiedzi na jej słowa do mnie żebym się wyniósł bo ona musi pomysleć.....
Ja to poprostu tak odebrałem mocno.

6

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
anderstud napisał/a:

Pomysł numer jeden: poczytaj jeszcze trochę, bo chyba czytałeś nie te wątki, które powinieneś.

Pomysł numer dwa: jeśli to nie pomoże, leć do najbliższego sklepu rowerowego i kup sobie koło.

Pomysł numer trzy: [wulgaryzm] się w czoło.

Pomysł numer cztery: nigdy nie wierz w nic co kobieta odchodząc mówi i w mniej niż połowę tego co robi.

Pomysł numer pięć: zapomnij że żona i matka poważnie rozmyśla o porzuceniu rodziny i odejściu do jakiegoś frajera
z którym się nie bzyka. Jeśli naprawdę w to wierzysz, to przerwij czytanie i wróć na górę i jeszcze raz od początku, a więc

Pomysł numer jeden...

P.S.
Pogódź się z tym, że twoja żona posmakowała nowego bolca i przestałeś dla niej istnieć.
W takiej sytuacji choćby skały srały nie zrobisz nic. Możesz zostać kosmonautą, a nawet prezydentem USA ona i tak ma to w dupie.
Zabezpiecz swoje sprawy mieszkaniowo majątkowe, zabezpiecz swoje sprawy związane z dzieciakami i na tym się teraz skupiaj.
No chyba że masz zamiar zmarnować najbliższe miesiące albo i lata (a byli na tym forum tacy) na walkę, którą już przegrałeś.

Stary, mylisz się, akurat tu jestem pewien, daje sobie obciąć....wiem że do niczego nei doszło - dlategoi napisałem w temacie , tu będzie ciekawie....

7

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Zbieraj dowody, bilingi, jak będziesz mógł zrób screeny smsow, wydrukuj i potem rozwód z winy żony to najlepszy sposób, bo wtedy nic nie będzie mogła od Ciebie oczekiwać, np alimentów na siebie w razie W. Ja kazała bym jej się wyprowadzić, serio pod waszym dachem nie ma skrupułów i pisze z kochankiem, dawno bym ja wygnala, ale dowody to podstawa !

8

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Secondo1 napisał/a:

Hm, wierzysz , że kobieta chce wyprowadzić się i zamieszkać z innym facetem i nie spróbowała z nim fizyczności ?


Zachowanie syna - u kogo on podpatrzył tego rodzaju zachowanie i słowa ?
Do Ciebie tez by się tak odezwał w analogicznej sytuacji ?
Wątpię .


ad 1,  100 % pewności

ad 2 , Sprostowanie małe, powiedział dosadnie coś w stylu jeśli Tobie się coś nie podoba to ty się wynieś , to były słowa w odpowiedzi na jej słowa do mnie żebym się wyniósł bo ona musi pomysleć.....
Ja to poprostu tak odebrałem mocno.

9

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
senszyciax3 napisał/a:

Zbieraj dowody, bilingi, jak będziesz mógł zrób screeny smsow, wydrukuj i potem rozwód z winy żony to najlepszy sposób, bo wtedy nic nie będzie mogła od Ciebie oczekiwać, np alimentów na siebie w razie W. Ja kazała bym jej się wyprowadzić, serio pod waszym dachem nie ma skrupułów i pisze z kochankiem, dawno bym ja wygnala, ale dowody to podstawa !

mam bilingi, smsy natychmiast usuwa smile ale coś tam widziałem....

10

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Portugalec napisał/a:
senszyciax3 napisał/a:

Zbieraj dowody, bilingi, jak będziesz mógł zrób screeny smsow, wydrukuj i potem rozwód z winy żony to najlepszy sposób, bo wtedy nic nie będzie mogła od Ciebie oczekiwać, np alimentów na siebie w razie W. Ja kazała bym jej się wyprowadzić, serio pod waszym dachem nie ma skrupułów i pisze z kochankiem, dawno bym ja wygnala, ale dowody to podstawa !

mam bilingi, smsy natychmiast usuwa smile ale coś tam widziałem....

Mało. Jeśli pracujecie na rożne zmiany zainwestuj w dyktafon lub kamerkę (ukrytą) i zainstaluj w mieszkaniu i samochodzie. Oraz programy na laptopa i komórkę. Jeśli zaczęła gdzieś wychodzić, czyli częstotliwość wyjść wzrosła, to zastanowiłbym się nad detektywem, myślę, że warto. Oczywiście zero wspólnej kasy, opłaty na mieszkanie na pół.

11

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
maku2 napisał/a:

Oczywiście zero wspólnej kasy, opłaty na mieszkanie na pół.

Od tego powinien zacząć wink. Dlaczego miałby tracić pieniądze, niech gach to robi.

12

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Leśny_owoc napisał/a:
maku2 napisał/a:

Oczywiście zero wspólnej kasy, opłaty na mieszkanie na pół.

Od tego powinien zacząć wink. Dlaczego miałby tracić pieniądze, niech gach to robi.

A jak nie będzie chciała, to oczywiście Ty to rób ale z własnego kąta i to będzie dowód, że nie chciała łożyć na dzieci.

13 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-02-07 19:11:33)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Ja tez przygotowywalabym sie do rozwodu. Bo to nie chodzi o tego konkretnego faceta i Twoja zone, jakas milosc itp. Tu chodzi o jej emocjonalna niedojrzalosc  i deficyty ktore probuje i bedzie sobie probowala rekompensowac jak nie z tym to z kolejnym. Kobita jest w srednim wieku, nie wyszalala sie widocznie za mlodu, dzieci, dom, szarosc dnia. Na dodatek lata leca i jej wartosc "rynkowa" ma ostanie chwile swietnosci ktore na dodatek wspaniale podbija fakt ze budzi zainteresowanie  u mlodszych od siebie facetow. Ego spuchlo, inne organy tez, za to mozg sie obkurczyl. Ten stan bycia pozadana, seksowna  i atrakcyjna w oczach mlodszych facetow oglupil ja do tego stopnia ze ma w tylku nawet los 9 letniego syna. Co to oznacza? Ano to ze nawet jesli z tym gosciem jej nie wyjdzie a Ty bedziesz supermezem latajacym na  wysokosci lamperii to nie zapewnisz jej tak zajebistego samopoczucia i takiej adrenalinki. Jestes juz starym, znanym do bolu i przewidywalnym mezem. Bedzie  szukac potwierdzenia swej atrakcyjnosci w kolejnym i nastepnym kochanku.
P.S. Rowniez nie wierze ze ona tak od patrzenia sobie w oczy  sie zauroczyla. Niejeden tu podobnie jak Ty dalby sobie uciac reke ze nic nie bylo..i sporo byloby juz tych bezrekich wink

14

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Portugalec napisał/a:

Stary, mylisz się, akurat tu jestem pewien, daje sobie obciąć....wiem że do niczego nei doszło - dlategoi napisałem w temacie , tu będzie ciekawie....

Jeśli mam być szczery, to ja tutaj nic ciekawego nie widzę. Historia jest tak typowa i klasyczna, że nie bardzo wiem co nowego można jeszcze napisać.
Poczytaj inne wątki na tym forum, zwłaszcza te zaczynające się od słów autora: "Jestem pewien, że do niczego między nimi nie doszło..."
to oszczędzisz sobie nerwów i czasu. Nie jesteś tutaj pierwszym, który dałby sobie rękę obciąć i po tygodniu nie miałby ręki.
Nie bądź naiwny i nie daj się wykiwać. Zrób tak jak ci tu radzą. Zaopatrz się w odpowiedni sprzęt i zbieraj dowody zdrady,
a w tak zwanym międzyczasie skontaktuj się z prawnikiem, który ci doradzi co trzeba i przeprowadzi rozwód po twojej myśli.
Na to się szykuj, stary, zamiast słuchać jej dupereli i czekać kiedy wróci jej opamiętanie. Nie wróci. Przynajmniej dopóki nowy Romeo się nią nie znudzi.

15 Ostatnio edytowany przez cwany_gapa (2018-02-07 19:23:14)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

9 letni chłopak to już nie niemowle, więc dużo rozumie. Opieka naprzemienna jest chyba niezłym wyjściem z sytuacji.
Pamiętaj, że wasze postępowanie w bardzo dużym stopniu zaważy na dalszym życiu chłopców. Bez względu na pomysły żony, starałbym się nie wchodzić na ścieżkę wojenną, bo wiadomo...na takiej wojnie są tylko przegrani.
Jeśli pani chce spróbować innego życia, niech próbuje, ale pokażcie chłopcom, że można to załatwić bez nienawiści.

16

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Co do pierwszego Twojego postu, wydaje mi się, że za miękko zareagowałeś. T nie miała być pogadanka tylko awantura i to ostra. Jakiś typ lizał Twoją jż a Ty z nią tylko gadałeś? No i nie wieżę, że to tylko były pocałunki przecież to nie dzieci.(piszę o pierwszym fagasie) No i skutkiem tej pogadanki jest drugi fagas(było za miętko) Zgadzam się z przedmówcami ona już dała ciała innemu i to dosłownie bez fizycznego kontaktu tak bardzo by nie popłynęła a będzie z nią coraz bardziej źle nie łudź się, że ona wróci do Ciebie. Tamta kobieta znikła, teraz będzie wyrachowana baba która będzie chciała wszystko zagarnąć (pierwsza próba to propozycja Twojej wyprowadzki ale okazałeś się oporny i nie wyszło) Ale przyznam jej propozycja była wybitnie chamska, Ty masz się wyprowadzić ona sprowadzi dupcyngiela, dzieci na to mają patrzyć a Ty pewnie miałeś jeszcze płaci za to mieszkanie normalnie łał. I to co już pisali nie wierz w jej ani jedno słowo musisz jej zawsze sprawdzić a i w tedy możesz coś przeoczyć.

17

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
cwany_gapa napisał/a:

9 letni chłopak to już nie niemowle, więc dużo rozumie. Opieka naprzemienna jest chyba niezłym wyjściem z sytuacji.
Pamiętaj, że wasze postępowanie w bardzo dużym stopniu zaważy na dalszym życiu chłopców. Bez względu na pomysły żony, starałbym się nie wchodzić na ścieżkę wojenną, bo wiadomo...na takiej wojnie są tylko przegrani.
Jeśli pani chce spróbować innego życia, niech próbuje, ale pokażcie chłopcom, że można to załatwić bez nienawiści.

Co do opieki to dlaczego ma się na to zgodzi? nie sądzę żeby była długo z tym młodym gachem więc będzie ktoś następny i dzieciaki mają się na to patrzeć? Oczywiście, że ma walczyć, musi dać chłopakom jasny znak, że z ku....wem się walczy a nie godzić.

18

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Poszczuć dziecko na ojca/matkę potrafi każdy idiota. Człowiek odpowiedzialny i mądry wie, kiedy opanować emocje i włączyć rozsądek.
Z k...wem może walczyć bez udziału dzieci, bo 9 latkowi wojna z k..wem nie jest do niczego potrzebna. Potrzebni są rodzice - ojciec i matka.

19

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
cwany_gapa napisał/a:

Poszczuć dziecko na ojca/matkę potrafi każdy idiota. Człowiek odpowiedzialny i mądry wie, kiedy opanować emocje i włączyć rozsądek.
Z k...wem może walczyć bez udziału dzieci, bo 9 latkowi wojna z k..wem nie jest do niczego potrzebna. Potrzebni są rodzice - ojciec i matka.

A kto mówi o szczuciu? Matka jest dzieciakom potrzebna. Ja pisałem o walce o dzieciaki żeby mogły mieszkać z ojcem nie z matką , po co mają patrzeć co mamusia robi.

20 Ostatnio edytowany przez Rafał Poznań (2018-02-07 21:44:53)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Kalka mojej bajki. Ja też otrzymałem od ex propozycje wyprowadzki z mieszkania które jest moje kupione przed ślubem. Na ta chwilę to jej nie ma. A sprawa 23 marca.
To jedyne słuszne wyjście. Naprawdę daj sobie spokój z terapiami i innymi pierdołami które ostateczną katastrofę oddalą o parę lat.
I brawo dla syna za zdrowy kręgosłup moralny.

21

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Portugalec napisał/a:

/.../

Pomysły ?

Nic tak nie przywraca rozsądku, jak terapia szokowa... Skoro jeszcze nie wystawiłeś jej walizek za drzwi, tolerujesz, usprawiedliwiasz, to może zastosuj metodę 34 kroków. Relacji na pewno nie przywróci, ale pozwoli odrosnąć atrybutom męskości:

1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2. Nie dzwoń często.
3. Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6. Nie proś o pomoc członków rodziny.
7. Nie proś o wsparcie duchowe  - z tym bym trochę polemizował jeśli ktoś Nas faktycznie i szczerze wspiera.
8. Nie kupuj prezentów.
9. Nie planuj wspólnych spotkań.
10. Nie szpieguj jej. To cię zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla spokoju umysłu, wynajmij profesjonalistę.
11. Nie mów ?Kocham Cię?.
12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku.
13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14. Nie siedź i nie czekaj na żonę ? bądź aktywny, rób coś, idź do kina, wyjdź z przyjaciółmi, itp.
15. Będąc w kontakcie z nią (jeżeli to ty zazwyczaj rozpoczynasz rozmowę) postaraj się mówić jak najmniej.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła w ciągu dnia twoja żona, PRZESTAŃ PYTAĆ.
17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowa żyć dalej, z nim lub bez niego.
18. Nie bądź opryskliwy czy oziębły ? po prostu zachowuj dystans i obserwuj, czy twój partner zauważy i, co ważniejsze, zda sobie sprawę, co traci.
19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj jej jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być.
20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących związku do chwili, gdy Ona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas).
21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą.
22. Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23. Nie rozmawiaj o uczuciach (to tylko wzmacnia te uczucia).
24. Bądź cierpliwy.
25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie ona.
26. Naucz się wycofać w chwili, kiedy chcesz zacząć mówić.
27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia).
28. Bądź silny i pewny siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie.
29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa.
30. Nie pokazuj rozpaczy i zagubienia nawet w sytuacji, gdy cierpisz najbardziej i jesteś zagubiony.
31. Rozmawiając z nią, nie koncentruj się na sobie.
32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz. Ona będzie wszystko negowała, ponieważ jest zraniona i przestraszona.
33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.
34. Nie schodź z raz obranej drogi.

Portugalec napisał/a:

/.../

Stary, mylisz się, akurat tu jestem pewien, daje sobie obciąć....wiem że do niczego nei doszło - dlategoi napisałem w temacie , tu będzie ciekawie....

22

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Dziękuje wszystkim za dzisiejsze komentarze. Dziś ponownie, wieczorem mi zaproponowała wyprowadzkę ( jak trzeba być bezczelnym?) Ona musi przemyśleć swój stan.....

Podobają mi się te 34 pkt smile  trzeba sie dostosować smile


Niestety ostra opcja nie wchodzi w grę , za dużo było by hałasu. Chcę także aby dzieci jak najmniej to odczuły.

23

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Dużo mi w tym wątku nie pasuje, budzi wątpliwości i rodzi zdziwienie. Ale może się uda dotrzeć do istoty sprawy. No w każdym bądź razie w tym przypadku nie będzie szybkiej „diagnozy” z mojej strony wink

Parę rzeczy budzi moje zaciekawienie. Od początku:
Rzuciło mi się w oczy zrozumienie dla zachowania żony wyrażające się w twoich słowach: „niezwykle dobry człowiek, opiekuńczy, jak mówi – podobny do niej w pewnej niezaradności życiowej, czuje się bardzo pewnie przy nim bo może mu pomóc”.  Wygląda na to, że wiesz jak to jest być pomocnikiem, opiekunem, wsparciem. Są osoby, które lubią czuć się takimi szlachetnymi wybawcami - czują się wówczas w związku kimś bardziej wartościowym i potrzebnym, jakby to ich umiejscowiało w relacji i uzasadniało ich istnienie. Jak się do tego odniesiesz?
Inna sprawa, że jak twoja żona właśnie TO widzi w tamtym facecie, to znaczy, że ona takiego faceta chce i potrzebuje. I to bardziej niż ciebie i własne dzieci. Bo on daje jej to, czego nie otrzymywała od ciebie i to jest na tyle ważne dla niej, że odsuwa się od własnych dzieci. Dociera to do ciebie?

Z drugiej strony przeraża mnie takie przepraszam ale durne i przede wszystkim ślepe uczucie do osoby, która gardzi tobą i własnymi dziećmi.

Nie byłabym sobą, gdybym nie przypięła się do zachowania twojego starszego syna. Jak myślisz, skąd u syna taka postawa wobec matki? Gdzie się tego nauczył? Normalne jest u was w rodzinie taki sposób odnoszenia się do drugiego BLISKIEGO człowieka, to raz. Po drugie czy to typowe, że dzieci wchodzą między sprawy, które powinni między sobą uzgodnić rodzice?

24

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
summerka88 napisał/a:

Dużo mi w tym wątku nie pasuje, budzi wątpliwości i rodzi zdziwienie. Ale może się uda dotrzeć do istoty sprawy. No w każdym bądź razie w tym przypadku nie będzie szybkiej „diagnozy” z mojej strony wink

Parę rzeczy budzi moje zaciekawienie. Od początku:
Rzuciło mi się w oczy zrozumienie dla zachowania żony wyrażające się w twoich słowach: „niezwykle dobry człowiek, opiekuńczy, jak mówi – podobny do niej w pewnej niezaradności życiowej, czuje się bardzo pewnie przy nim bo może mu pomóc”.  Wygląda na to, że wiesz jak to jest być pomocnikiem, opiekunem, wsparciem. Są osoby, które lubią czuć się takimi szlachetnymi wybawcami - czują się wówczas w związku kimś bardziej wartościowym i potrzebnym, jakby to ich umiejscowiało w relacji i uzasadniało ich istnienie. Jak się do tego odniesiesz?
Inna sprawa, że jak twoja żona właśnie TO widzi w tamtym facecie, to znaczy, że ona takiego faceta chce i potrzebuje. I to bardziej niż ciebie i własne dzieci. Bo on daje jej to, czego nie otrzymywała od ciebie i to jest na tyle ważne dla niej, że odsuwa się od własnych dzieci. Dociera to do ciebie?

Z drugiej strony przeraża mnie takie przepraszam ale durne i przede wszystkim ślepe uczucie do osoby, która gardzi tobą i własnymi dziećmi.

Nie byłabym sobą, gdybym nie przypięła się do zachowania twojego starszego syna. Jak myślisz, skąd u syna taka postawa wobec matki? Gdzie się tego nauczył? Normalne jest u was w rodzinie taki sposób odnoszenia się do drugiego BLISKIEGO człowieka, to raz. Po drugie czy to typowe, że dzieci wchodzą między sprawy, które powinni między sobą uzgodnić rodzice?


Zgadzam się, nie chciałam tego pisać, bo przecież Pani Żona to samo zło smile)
To co jest złe, że Odleciała na tyle, by zapomnieć, że jest matką.
Bo o to, że zapomniała że jest żoną- to oczywiscie nie TWOJA wina ale na pewno się do tego przyczyniłeś.
paierkiem lakmusowym sytuacji jest Twoja duma z zachowania syna. On widział jak traktujesz matkę a ona widocznie nie ma z nim takiej relacji, by ten wzorzec zneutralizować.

Summerka- to nie jest ślepe uczucie MIŁOŚCI- to jest uczucie POSIADANIA - - typu- moja kobieta ma być przy mnie, poczucie straty czegoś, nie kogoś.

Zaraz tu Panowie napiszą, że Pani wróci skruszona- i na to jest szansa- a zależeć to będzie i od niej samej- charakter, niezalezność, poglądy na życie i od czynnika zewnętrznego- czy kochanek jest żonaty, czy jest singlem- a raczej to pierwsze.. Więc wróci i będzie miała kolejny romans..

25

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
summerka88 napisał/a:

Dużo mi w tym wątku nie pasuje, budzi wątpliwości i rodzi zdziwienie. Ale może się uda dotrzeć do istoty sprawy. No w każdym bądź razie w tym przypadku nie będzie szybkiej „diagnozy” z mojej strony wink

Parę rzeczy budzi moje zaciekawienie. Od początku:
Rzuciło mi się w oczy zrozumienie dla zachowania żony wyrażające się w twoich słowach: „niezwykle dobry człowiek, opiekuńczy, jak mówi – podobny do niej w pewnej niezaradności życiowej, czuje się bardzo pewnie przy nim bo może mu pomóc”.  Wygląda na to, że wiesz jak to jest być pomocnikiem, opiekunem, wsparciem. Są osoby, które lubią czuć się takimi szlachetnymi wybawcami - czują się wówczas w związku kimś bardziej wartościowym i potrzebnym, jakby to ich umiejscowiało w relacji i uzasadniało ich istnienie. Jak się do tego odniesiesz?
Inna sprawa, że jak twoja żona właśnie TO widzi w tamtym facecie, to znaczy, że ona takiego faceta chce i potrzebuje. I to bardziej niż ciebie i własne dzieci. Bo on daje jej to, czego nie otrzymywała od ciebie i to jest na tyle ważne dla niej, że odsuwa się od własnych dzieci. Dociera to do ciebie?

Z drugiej strony przeraża mnie takie przepraszam ale durne i przede wszystkim ślepe uczucie do osoby, która gardzi tobą i własnymi dziećmi.

Nie byłabym sobą, gdybym nie przypięła się do zachowania twojego starszego syna. Jak myślisz, skąd u syna taka postawa wobec matki? Gdzie się tego nauczył? Normalne jest u was w rodzinie taki sposób odnoszenia się do drugiego BLISKIEGO człowieka, to raz. Po drugie czy to typowe, że dzieci wchodzą między sprawy, które powinni między sobą uzgodnić rodzice?


Tak dociera to do mnie. Nie chcę rozwijać tego wątku bo może wyszedłbym na jakiegoś narcyza czy kogoś w tym stylu, które robi wszystko the best. W każdym razie na polach w których fatycznie mogła się wykazać i nam pomóc tj. sprawy związane z dziećmi , moim zdaniem wielokrotnie zawalała/ignorowała. Nie chce podawać tu przykładów bo naprawdę wstyd. W każdym razie rozumiem to, ale w żadnym wypadku chyba to nie powinien być powód takiego zachowania.

To ślepe uczucie - to nie do końca tak jak myślisz, nie jesteśmy w Polsce gdzie możesz się spakować ewentualnie małżonka i wystawić walizkę. Tu trzeba wszystko logicznie zorganizować, nie masz tu mamusi, cioci czy kolegi który cię z buta weźmie na chatę. Naprawdę. A co z dziećmi? Szkoły , dowożenie, odbieranie, kolizje z pracą. Z tą pogardą, może tu trochę przesadzasz. Nie wiem, nie znam się ale nie odbieram tego tak póki co.

zachowanie syna?  z co w nim takiego złego?  Doczytałaś moje objaśnienie w poźniejszych wpisach? Dlaczego matka ma mu organizować dom skoro woli być, czuje się bezpieczniej ze mną?

26

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Ela210 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Dużo mi w tym wątku nie pasuje, budzi wątpliwości i rodzi zdziwienie. Ale może się uda dotrzeć do istoty sprawy. No w każdym bądź razie w tym przypadku nie będzie szybkiej „diagnozy” z mojej strony wink

Parę rzeczy budzi moje zaciekawienie. Od początku:
Rzuciło mi się w oczy zrozumienie dla zachowania żony wyrażające się w twoich słowach: „niezwykle dobry człowiek, opiekuńczy, jak mówi – podobny do niej w pewnej niezaradności życiowej, czuje się bardzo pewnie przy nim bo może mu pomóc”.  Wygląda na to, że wiesz jak to jest być pomocnikiem, opiekunem, wsparciem. Są osoby, które lubią czuć się takimi szlachetnymi wybawcami - czują się wówczas w związku kimś bardziej wartościowym i potrzebnym, jakby to ich umiejscowiało w relacji i uzasadniało ich istnienie. Jak się do tego odniesiesz?
Inna sprawa, że jak twoja żona właśnie TO widzi w tamtym facecie, to znaczy, że ona takiego faceta chce i potrzebuje. I to bardziej niż ciebie i własne dzieci. Bo on daje jej to, czego nie otrzymywała od ciebie i to jest na tyle ważne dla niej, że odsuwa się od własnych dzieci. Dociera to do ciebie?

Z drugiej strony przeraża mnie takie przepraszam ale durne i przede wszystkim ślepe uczucie do osoby, która gardzi tobą i własnymi dziećmi.

Nie byłabym sobą, gdybym nie przypięła się do zachowania twojego starszego syna. Jak myślisz, skąd u syna taka postawa wobec matki? Gdzie się tego nauczył? Normalne jest u was w rodzinie taki sposób odnoszenia się do drugiego BLISKIEGO człowieka, to raz. Po drugie czy to typowe, że dzieci wchodzą między sprawy, które powinni między sobą uzgodnić rodzice?


Zgadzam się, nie chciałam tego pisać, bo przecież Pani Żona to samo zło smile)
To co jest złe, że Odleciała na tyle, by zapomnieć, że jest matką.
Bo o to, że zapomniała że jest żoną- to oczywiscie nie TWOJA wina ale na pewno się do tego przyczyniłeś.
paierkiem lakmusowym sytuacji jest Twoja duma z zachowania syna. On widział jak traktujesz matkę a ona widocznie nie ma z nim takiej relacji, by ten wzorzec zneutralizować.

Summerka- to nie jest ślepe uczucie MIŁOŚCI- to jest uczucie POSIADANIA - - typu- moja kobieta ma być przy mnie, poczucie straty czegoś, nie kogoś.

Zaraz tu Panowie napiszą, że Pani wróci skruszona- i na to jest szansa- a zależeć to będzie i od niej samej- charakter, niezalezność, poglądy na życie i od czynnika zewnętrznego- czy kochanek jest żonaty, czy jest singlem- a raczej to pierwsze.. Więc wróci i będzie miała kolejny romans..

Czytałaś rozumiem tylko 1 wpis. Prosze, doczytaj kolejne apropos syna.

Nigdzie nie pisałem ze jestem ideałem, wiele mi do tego brakuje - więc część win biore na siebie. Ale pozwól zachować mi skromność.  Chodzi o to, że za zjedzenie batona w sklepie nie powinno się od razu skazywać na obcięcie ręki. Balans.

Obiektem westchnień jest kawaler po przejściach...

27

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

przeczytałam wszystkie wpisy dokładnie. zawsze tak robię.
I nie myśl, że Ci nie współczuję. Szkoda mi i Ciebie i żony i dzieci.
Wierzę, że uważasz się za dobrego męża i możesz być obiektem westchnień niejednej Pani- bez przekory to piszę.
Różne są kobiety i różnie widzą związki.
Twojej wyraźnie czegoś w waszym związku brakowało- mówiła o tym, był 1 romans.. Ty prawdopodobnie nie zrozumiałeś czego brakowało, Ona nie chciała, nie umiała powiedzieć czego lub zwątpiła że to zrozumiesz, po prostu. I wszystko poszło taką drogą, że mleko się rozlało.
Nie ma u was porozumienia na głębokim poziomie niestety. Starszy Syn jest po Twojej stronie..to Ty jesteś dla niego autorytetem i swoją żonę zapewnie będzie traktował tak jak Ty matkę..

28

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Ela210 napisał/a:

przeczytałam wszystkie wpisy dokładnie. zawsze tak robię.

Nie ma u was porozumienia na głębokim poziomie niestety.

Nie ma, zdecydowanie. W kolejnym związku ponad wszystko postawię właśnie na porozumienie intelektualne smile A jak inne sprawy się zgodzą to będzie dobrze.

Dzięki za wpis.

29

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Ja nie uważam że to Twoja wina autorze. Każdy kto jest w długoletnim związku małżeńskim wie, że jakieś zauroczenia innymi ludźmi się zdarzają. No zdarzają się i tyle, jesteśmy ludźmi. Ale po cholerę to rozdmuchiwać, latać z tym do męża, opowiadać mu o tym i robić z tego wielką miłość? Moje zdanie jest takie, że powinniśmy je przeżyć po cichu, w sobie, pozwolić by przeszło - i tyle.
Bo kładąc na szali oba te wydarzenia: długoletnie małżeństwo z dziećmi, a jakiś poryw serca, to jak to w ogóle porównywać? To drugie z czasem też spowszednieje przecież.
Nigdy nie rozumiałam ludzi którzy kończą swoje małżeństwo "bo się zakochali". To tylko kobiety mogą być takimi idiotkami, faceci nie robią takich głupot (ostatnio ktoś tu pisał, że faceci naprawdę niezwykle rzadko zostawiają żony dla kochanek z powodu miłostki).

Twoja żona jest zwyczajnie szalona.  Nie znajduję innego słowa.
Ty natomiast zbyt pobłażliwy i wybaczający.
Ja na jej miejscu drżałabym ze strachu że mąż mnie zostawi i nigdy nie odzyskam już mojej rodziny, a ona NIE BOI SIĘ WCALE, tylko mówi Ci jakby nigdy nic, że trochę pomieszkacie osobno aż ona sobie wszystko przemyśli (w domyśle: pomieszka sobie ze swoim kochankiem i bez ukrywania pobzyka się z nim, zobaczy jak jest z nim na co dzień a dopiero wtedy wybierze).
To nie jest z jej strony uczciwe jak napisałeś, to jest bezczelne.
Zobaczyła, że jej wybaczasz i jesteś wyrozumiały.

30 Ostatnio edytowany przez madoja (2018-02-08 15:20:24)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Ela210 napisał/a:

przeczytałam wszystkie wpisy dokładnie. zawsze tak robię.
I nie myśl, że Ci nie współczuję. Szkoda mi i Ciebie i żony i dzieci.
Wierzę, że uważasz się za dobrego męża i możesz być obiektem westchnień niejednej Pani- bez przekory to piszę.
Różne są kobiety i różnie widzą związki.
Twojej wyraźnie czegoś w waszym związku brakowało- mówiła o tym, był 1 romans.. Ty prawdopodobnie nie zrozumiałeś czego brakowało, Ona nie chciała, nie umiała powiedzieć czego lub zwątpiła że to zrozumiesz, po prostu. I wszystko poszło taką drogą, że mleko się rozlało.
Nie ma u was porozumienia na głębokim poziomie niestety. Starszy Syn jest po Twojej stronie..to Ty jesteś dla niego autorytetem i swoją żonę zapewnie będzie traktował tak jak Ty matkę..

To chyba jakiś żart.
Jestem ABSOLUTNIE PEWNA że gdyby kobieta tu napisała że facet się zakochał po raz kolejny i każe się wyprowadzić żonie z 2 dzieci bo on chce pomieszkać z kochanką to nie napisałabyś że to też wina żony, bo nie było między nimi porozumienia.
Nie broń je tylko dlatego że jest kobietą, bo to śmieszne.

31

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
madoja napisał/a:

Twoja żona jest zwyczajnie szalona.  Nie znajduję innego słowa.
Ty natomiast zbyt pobłażliwy i wybaczający.

Też myślę o tym szaleństwie - ale nie jestem psychiatrą ( jeszcze)

Niestety, taką mam naturę że nie potrafię się wkurwiać jakoś szalenie , bić , walić , wyrzucać , przypalać ogniem i nabijać na pal.

32 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-02-08 15:47:00)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Nie twierdzę, że to czyjaś WINA. Natomiast ta gwałtowna reakcja żony może być albo wynikiem jej niedojrzałośći, albo paierkiem lakmusowym tego że naprawdę było między nimi źle. Można się zastanawiać dlaczego tak "odleciała" . Bo nigdy w tym małżeństwie nie czuła się równorzędnym partnerem?
Albo jest bardzo niedojrzała i już od urodzenia nie interesowała się dziećmi?
Nie wiemy.. To dla Portugalca gorzka analiza.
Może lepiej jednak dać sobie trochę czasu, zająć sie sobą i za jakiś czas zanalizować to ponownie?


Madoja, ja nie mam takiego osobistego podejscia do wpisów na forum jak Ty..
Dlaczego miałabym jej bronić??
Są przyczyny i skutki- patrzę z oddalenia- wyraźnie napisałam że ODLECIAŁA- i co tu da potępianie?
Jak wiele rzeczy musi się dziać wcześniej po cichu w głowie by odlecieć?  Wieeeele.. Teraz i tak nie dotrą do niej żadne racjonalne argumenty, bo na pewno racjonalnie sobie żyli przez wiele lat  i jak widać nie przyniosło to harmonii.
Z punktu widzenia sprawiedliwosci z wagą sprawa jest prosta- Ona straci na tym romansie - bezpieczne życie, pewnie rodzinę i może nawet dzieci, jeśli mąż nim i zagra. Pomyślałaś dlaczego więc to robi? Deficyty - tak. ale niekoniecznie niedowartościowanie z czasów dzieciństwa, jak mógłby ktoś stwierdzić.

natomiast w takich przypadkach niezależnie od płci nigdy nie jest to prosty schemat dobry mąż i zła żona czy odwrotnie. Nigdy.
Natomiast wpisy o zbytniej pobłażliwości małżonka czy małżonki zawsze mnie bawią i smucą-  bo albo są rodem ze średniowiecza, gdzie żona była własnością męża, albo ktoś ma tak wielkie zapędy rodzicielskie że wychowywać współmałżonka- jedno i drugie pozbawione sensu

33

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Portugalec napisał/a:

Nie chcę rozwijać tego wątku bo może wyszedłbym na jakiegoś narcyza czy kogoś w tym stylu, które robi wszystko the best. W każdym razie na polach w których fatycznie mogła się wykazać i nam pomóc tj. sprawy związane z dziećmi , moim zdaniem wielokrotnie zawalała/ignorowała. Nie chce podawać tu przykładów bo naprawdę wstyd. W każdym razie rozumiem to, ale w żadnym wypadku chyba to nie powinien być powód takiego zachowania.

Aż wstyd, mówisz? To musi być bardzo niefajne uczucie, gdy się sprawia zawód najbliższym osobom. Takie poczucie gorszości, z którego chce się wyjść za wszelką cenę. Jak dobrze byłoby zobaczyć w oczach kogoś bliskiego zachwyt sobą, zamiast rozczarowania, niezadowolenia, może żalu.

Portugalec napisał/a:

To ślepe uczucie - to nie do końca tak jak myślisz, nie jesteśmy w Polsce gdzie możesz się spakować ewentualnie małżonka i wystawić walizkę. Tu trzeba wszystko logicznie zorganizować, nie masz tu mamusi, cioci czy kolegi który cię z buta weźmie na chatę. Naprawdę. A co z dziećmi? Szkoły , dowożenie, odbieranie, kolizje z pracą. Z tą pogardą, może tu trochę przesadzasz. Nie wiem, nie znam się ale nie odbieram tego tak póki co.

To brzmi już lepiej niż kocham ją mimo wszystko. Wiesz jaka jestbrożnica między POTRZEBOWAĆ kogoś a CHCIEĆ z kimś być? Ty tej kobiety potrzebujesz, mimo zranień, które ci już zafundowała i tych, które jeszcze będą ci dane z jej powodu. Ta kobieta jest ci potrzebna bardziej niż ją chcesz. Tutaj chętnie zahaczyłabym jeszcze o coś, co mi umknęło w pierwszym poście a dotyczyło twojego „przekomarzania” się z innymi forumowiczami o to, czy związek z kolega został skonsumowany czy jeszcze nie. Jakby konsumpcja była przekroczeniem Rubikonu. To bardzo wskazuje na aspekt, który wcześniej zaznaczyła Ela, że traktujesz żonę w kategoriach POSIADANIA i dopóty, dopóki w sensie fizycznym nie posiądzie jej inny facet jest twoja. Dla mnie to pokazuje, że faktycznie większe znaczenie ma dla ciebie żeby żonę MIEĆ niż z żoną BYĆ. Żona ma pewne funkcje użytkowe a jej walor na poziomie emocjonalnym wynika z tego, że samo „manie” żony jest dla ciebie powodem do satysfakcji versus „nie manie” żony, co jest frustrujące, kłopotliwe i budzi chęć uniknięcia tychże wielce nieprzyjemnych doznań. Wskazuje zresztą na to również twoje milczące pominięcie motywów, które - jak mniemam - pchają twoją żonę w ramiona kochanka. Jakby jej pragnienia były dla ciebie fanaberią, albo uciążliwością. 


Portugalec napisał/a:

zachowanie syna?  z co w nim takiego złego?  Doczytałaś moje objaśnienie w poźniejszych wpisach? Dlaczego matka ma mu organizować dom skoro woli być, czuje się bezpieczniej ze mną?

Doczytałam, doczytałam.
Mnie osobiście (ale jasne, że to ja) przeraża tak samo brak szacunku syna do matki, jak i twoja radosna aprobata dla takiej postawy. Wg mnie robisz kolosalny błąd pozwalając dzieciom angażować się w sprawy pomiędzy tobą a ich matką. To bardzo krótkowzroczne. Jesteś zły na żonę, ale szukanie popleczników w dzieciach to najgorsze rozwiązanie.

34

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Portugalec napisał/a:
madoja napisał/a:

Twoja żona jest zwyczajnie szalona.  Nie znajduję innego słowa.
Ty natomiast zbyt pobłażliwy i wybaczający.

Też myślę o tym szaleństwie - ale nie jestem psychiatrą ( jeszcze)

Niestety, taką mam naturę że nie potrafię się wkurwiać jakoś szalenie , bić , walić , wyrzucać , przypalać ogniem i nabijać na pal.

Ona po prostu bardzo gloryfikuje te zauroczenia. Jak jakaś siksa. Nie rozumie, że zdarzą się jej jeszcze nie raz i nie dwa. Nawet gdy odejdzie do nowego faceta, to gdy z nim będzie, za kilka lat znów zabije jej mocniej serce na widok kogoś innego. Dowodem na to jest to, że to jej drugie zauroczenie w ciągu krótkiego czasu. Być może ma poczucie że ucieka jej młodość i dlatego tak na siłę wymyśla sobie te szalone scenariusze, nie wiem.
Ale nic nie usprawiedliwia tych chorych pomysłów że macie się wynieść (lub że ona się wyniesie) i sobie pomieszka z kochankiem, a dopiero potem wybierze.

Ja akurat nie jestem taka szybka do doradzania Ci żebyś się z nią rozwiódł teraz i natychmiast, bo wiem i rozumiem że Ci na niej zależy i jest Twoją rodziną, Twoim życiem - tym trudniej Ci pojąć dlaczego Ty dla niej nie jesteś.
Mogłabym napisać że powinieneś zrobić coś, żeby się bała Was stracić. Np. żebyś jej powiedział, że gdy się wyprowadzi, wracacie do Polski, a jak ona chce, niech zostaje sobie w tej Anglii.
Ale z drugiej strony, ona jest teraz tak głupia i zaślepiona, że nie jestem pewna czy cokolwiek by to dało. Tak naprawdę - nie ukrywajmy - odrzuciła nawet dzieci. Więc dlaczego cokolwiek ma do niej dotrzeć? Dlaczego miałaby myśleć logicznie? Nieprawdopodobne co ona robi.

Strzelam że ta historia skończy się tak, że ona się wyprowadzi, pomieszka ze swoim młodym kochankiem, aż w końcu wróci do Was skruszona. Po jakimś czasie zakocha się w kolejnym. Synowie, jako dorośli mężczyźni, będą mieli wykrzywiony obraz matki - kobiety która wyprowadziła się z domu gdy byli mali, by mieszkać z jakimś młodziakiem, a tata zajmował sie nimi sam. Nie wiem czy tak łatwo jej wybaczą. Czy ona o tym w ogóle mysli? Tym ruchem ona na zawsze nałoży rysę na kontakt matka-dziecko.

A postawę starszego syna podziwiam i nie rozumiem dlaczego niektórzy tu są oburzeni. Mądry chłopak. Widzi co jest dobre a co złe, nie jest zaślepiony.

35

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Nie wiem czemu ale mam wrazenie ze probuje sie tu Autorowi zasugerowac ze zona byla w jakis sposob niedoceniania i znalazla wkoncu kogos kto ja docenia dlatego tak odleciala. Jesli jest jak Autor pisze czyli wielokrotnie zawalila i to sromotnie jakies wazne sprawy dotyczace zwiazku/ dzieci to trudno zeby Autor udawal ze tego nie bylo i ja glaskal po glowie. Pewnie nie raz tez musial za nia rozne sprawy zalatwiac albo lagodzic skutki jej zaniedban. Syn byc moze tez to widzial, nie jest wkoncu dzidziusiem. Dlatego byc moze ma takie a nie inne surowe podejscie do matki.  I czy to wina Autora ze ona sie czula ta slaba ta gorsza? Czy jednak jej? Bo ja uwazam ze zwyczajnie latwiej i wygodniej jej bylo pokazac swoja " lepsza" strone komus nowemu, byc moze pokiereszowanemu przez inna zla babe niz zapracowac u wlasnego meza i dzieci na odzyskanie zaufania i szacunku za zachowania ktore zmazywalyby jej stare przewinienia.

36 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-02-08 16:40:36)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
feniks35 napisał/a:

Nie wiem czemu ale mam wrazenie ze probuje sie tu Autorowi zasugerowac ze zona byla w jakis sposob niedoceniania i znalazla wkoncu kogos kto ja docenia dlatego tak odleciala. Jesli jest jak Autor pisze czyli wielokrotnie zawalila i to sromotnie jakies wazne sprawy dotyczace zwiazku/ dzieci to trudno zeby Autor udawal ze tego nie bylo i ja glaskal po glowie. Pewnie nie raz tez musial za nia rozne sprawy zalatwiac albo lagodzic skutki jej zaniedban. Syn byc moze tez to widzial, nie jest wkoncu dzidziusiem. Dlatego byc moze ma takie a nie inne surowe podejscie do matki.  I czy to wina Autora ze ona sie czula ta slaba ta gorsza? Czy jednak jej? Bo ja uwazam ze zwyczajnie latwiej i wygodniej jej bylo pokazac swoja " lepsza" strone komus nowemu, byc moze pokiereszowanemu przez inna zla babe niz zapracowac u wlasnego meza i dzieci na odzyskanie zaufania i szacunku za zachowania ktore zmazywalyby jej stare przewinienia.


Widzę, że tu na forum musi być jak na ringu- trzeba pokazać zwycięzcę i przegranego
Jak w sądzie karnym- pokazać kto winien i wydać wyrok
O jakich przewinieniach mowa? Są podstawy, by twierdzić, że mąż ponosił skutki jej przewinień?- to nadinterpretacje.

To co natomiast widać to statecznego- czyli nieawanturującego się męża, który jednak nie potrzebuje się za wiele wgłębiać w kobiecą psychikę i swoją zresztą też- wiele Pań też tego nie potrzebuje robić, a mieć jasne proste zasady w małżeństwie- tu znajdzie taką kandydatkę na pewno- nie radzę szukać intelektualistki- niepotrzebnie będzie się wgłębiać w związek..
Syn jest poklepywany po plecach za coś, co nie powinno mieć kompletnie miejsca- i jest z tego duma.
Największym zgryzem jest to, czy żona miała seks z kochankiem czy nie-  to, że nie ma psychicznego porozumienia i bliskości pomiędzy małżonkami jest nieważne lub drugoplanowe.
Portugalec nie myśli się zreszta w to wgłębiać i nie myślał po pierwszym romansie- pewnie jakby żonę spacyfikował po pierwszym zauroczeniu- to ona też by nie miała takich głupich ciągotek, co??
Oburza to, że zapomniała jakby o dzieciach-- ale 16 latek to syn taty, więc jakby nie jej- ona wie, że nie ma niego wplywu- a młodszego syna mąż zapewne nie odda...
akcja z wyrzucaniem męża z własnego domu to akt zaślepienia i rozpaczy jednocześnie...

taki mi się obraz wyłania..

37

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Portugalec...
Syna gratuluje, ma chłopak racje. Jak baba chce sie szlajać to niech sobie znajdzie nowe miejsce na romanse a nie stare gniazdo rozwala.
Po drugie...przyszło ci do głowy ze zostałeś potraktowany jak stary mebel? Znudziles sie, opatrzyłeś...na śmietnik. Nowy model juz upatrzony. Serio..? Nic cię w duszy nie kopnęło na takie traktowanie? Może nie, Ok twoja sprawa.
Po trzecie nie mogę uwierzyć ze ty sie jeszcze jej problemami przejmujesz. „To nie Polska ze można walizki wystawić”... panna jest na tyle dorosła zeby rozważać wynajem mieszkania z innym gachem a ty sie jej szmatami przejmujesz bo „nikt jej z buta na chatę nie weźmie”?
Jak ja bym taki tekst mężowi walnęła, „zauroczyłam sie w innym, nie wiem co sie dzieje, wyprowadź sie..” to bym takiego kopa otrzymała ze bym dupa księżyc rozwaliła. A to tez spokojny i nie nerwowy człowiek jest..
Tak do twojej informacji....minimalny okres separacji w UK wynosi dwa lata.. dopiero po tym czasie można składać pozew o rozwód ze względu na rozpad pożycia. Niech sie małżonka wyprowadza, zapisz sobie datę i od tej daty liczą sie dwa lata...tak będzie łatwiej niż szukanie dowodów zdrady...

38

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Ela210 napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Nie wiem czemu ale mam wrazenie ze probuje sie tu Autorowi zasugerowac ze zona byla w jakis sposob niedoceniania i znalazla wkoncu kogos kto ja docenia dlatego tak odleciala. Jesli jest jak Autor pisze czyli wielokrotnie zawalila i to sromotnie jakies wazne sprawy dotyczace zwiazku/ dzieci to trudno zeby Autor udawal ze tego nie bylo i ja glaskal po glowie. Pewnie nie raz tez musial za nia rozne sprawy zalatwiac albo lagodzic skutki jej zaniedban. Syn byc moze tez to widzial, nie jest wkoncu dzidziusiem. Dlatego byc moze ma takie a nie inne surowe podejscie do matki.  I czy to wina Autora ze ona sie czula ta slaba ta gorsza? Czy jednak jej? Bo ja uwazam ze zwyczajnie latwiej i wygodniej jej bylo pokazac swoja " lepsza" strone komus nowemu, byc moze pokiereszowanemu przez inna zla babe niz zapracowac u wlasnego meza i dzieci na odzyskanie zaufania i szacunku za zachowania ktore zmazywalyby jej stare przewinienia.


Widzę, że tu na forum musi być jak na ringu- trzeba pokazać zwycięzcę i przegranego
Jak w sądzie karnym- pokazać kto winien i wydać wyrok
O jakich przewinieniach mowa? Są podstawy, by twierdzić, że mąż ponosił skutki jej przewinień?- to nadinterpretacje.

To co natomiast widać to statecznego- czyli nieawanturującego się męża, który jednak nie potrzebuje się za wiele wgłębiać w kobiecą psychikę i swoją zresztą też- wiele Pań też tego nie potrzebuje robić, a mieć jasne proste zasady w małżeństwie- tu znajdzie taką kandydatkę na pewno- nie radzę szukać intelektualistki- niepotrzebnie będzie się wgłębiać w związek..
Syn jest poklepywany po plecach za coś, co nie powinno mieć kompletnie miejsca- i jest z tego duma.
Największym zgryzem jest to, czy żona miała seks z kochankiem czy nie-  to, że nie ma psychicznego porozumienia i bliskości pomiędzy małżonkami jest nieważne lub drugoplanowe.
Portugalec nie myśli się zreszta w to wgłębiać i nie myślał po pierwszym romansie- pewnie jakby żonę spacyfikował po pierwszym zauroczeniu- to ona też by nie miała takich głupich ciągotek, co??
Oburza to, że zapomniała jakby o dzieciach-- ale 16 latek to syn taty, więc jakby nie jej- ona wie, że nie ma niego wplywu- a młodszego syna mąż zapewne nie odda...
akcja z wyrzucaniem męża z własnego domu to akt zaślepienia i rozpaczy jednocześnie...

taki mi się obraz wyłania..

Ah  no tak przesadzmy teraz w druga strone. Maz sie zaglebia za malo w psychike zony wiec ona ma prawo go zdradzac ( fizycznie lub emocjonalnie).  Starszy syn jest za ojcem? Matka ma prawo wiec go sobie odpuscic. Mlodszego pewnie tata tez przekabaci wiec rowniez i jego mozna sobie darowac. No zuch kobita.
Tu nie chodzi o to kto jest zly a kto dobry. Pewnie oboje popelnili jakies bledy ale jesli problemem ma byc to ze ona sie nie czuje przez niego "doceniona" podczas gdy nawalala w roznych sprawach  to sorry. A nawet jesli czasem powinien docenic  i zrozumiec a tego nie zrobil to zadne okolicznosci nie usprswiedliwiaja porzucenia dziecka przez matke. ZADNE

39

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Ostatni raz: Nie jestem Sądem- nie uzurpuję sobie dawania komukolwiek jakiś praw czy zabraniania mu czegoś-- a tu ciągle padają takie sformułowania.
Ale są skutki i przyczyny.

40

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Ela210 napisał/a:

akcja z wyrzucaniem męża z własnego domu to akt zaślepienia i rozpaczy jednocześnie...

Dla mnie bardziej to zalatuje bezczelnością i brakiem skrupułów. Tak jak w każdym wątku znamy sprawę tylko od jednej strony, ale nie daje nam do prawa dopisywania sobie reszty na podstawie własnej fantazji. Chociaż czuje coś irytującego w postawie i sposobie pisania autora.

Tak czy owak, małżeństwo raczej już się rozsypało i ja bym nie próbował tego łatać. Nie wyprowadzałbym się, ale unikał konfliktów i dał swobodę jeszcze żonie i nie komentował jej zachowania. Skup się na dzieciach i nie próbuj im wmawiać, że matka ich zostawia, nie masz też obowiązku im jej zachowania. Rozwód bierz, jeśli chcesz jeszcze ułożyć sobie życie z kimś innym.

41

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Napiszę w ten sposób, każdy z Was w jakimś stopniu ma rację. Jak by to do kupy zebrać, przebrać i powyciągać to była by pewnie 100% trafna analiza. Niemniej, jak żyć panie i panowie, jak żyć?  Sytuacja patowa, żona (jeszcze) siedzi w domu. Nie mogę jej wywalić bo co z młodszym dzieckiem? To naprawde chłopiec który potrzebuje obojga rodziców jeszcze...ona zapowiada że odejdzie ale póki co to jest. Rodziny tu brak , nikogo do pomocy. Zjechać nie mogę, bo mam odpowiedzialną pracę (generalnie) Może dzisiaj mniej smile Ale przede wszystkim szkoły dzieci tu trzymają.
Ona coś zrobi, telefonik i smsy, znowu coś zrobi i dawaj na telefon. Na zewnątrz chłodno, nie chce mi się nigdzie latać po nocy. Coś tam chlapnę, jakiegoś browarka ale na ogół przy weekendzie a teraz to mi nawet na to ochota przechodzi.  Z niecierpliwością czekam Wielkanocy i wyjzadu na pare tygodni do Was smile

42

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

bezczelność jest zawsze ślepa bo nie przewiduje reakcji drugiej strony..Tak, zachowuje się głupio, fakt..
zgadzam się posypało się..

43

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Portugalec napisał/a:

Nie mogę jej wywalić bo co z młodszym dzieckiem? To naprawde chłopiec który potrzebuje obojga rodziców jeszcze...ona zapowiada że odejdzie ale póki co to jest. Rodziny tu brak , nikogo do pomocy. Zjechać nie mogę, bo mam odpowiedzialną pracę (generalnie) Może dzisiaj mniej smile Ale przede wszystkim szkoły dzieci tu trzymają.

Nie. Nie możesz jej wywalić, bo to jest też jej dom. Nie jesteś królem na zamku, tylko mężem. W dzieciństwie mogą zdarzyć się gorsze rzeczy niż rozwód rodziców, więc tak już się nim nie przejmuj. Tym bardziej, że matką będzie nawet po rozwodzie.

44

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

żyć dla siebie.. Ustalić zasady zajmowania się dziećmi.
Stosować się do tych kroków, co Starr napisał.
odciąć się psychicznie- nie Ty pierwszy i nie ostatni czasowo mieszkasz z Wrogiem w jednym domu.. smile

45

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Ela210 napisał/a:

żyć dla siebie.. Ustalić zasady zajmowania się dziećmi.
Stosować się do tych kroków, co Starr napisał.


Tak , to juz mam wydrukowane i zalaminowane, pięknie na biurku sobie leży.

46

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

No cóż, kolego "wiele zyska ten, co k.... straci" smile

Byłeś jej pierwszym partnerem? Nawet jeśli nie, zadziałała kobieca hipergamia i pragnienie nowej gałęzi. Cóż, bywa i tak. Telefon/dyktafon zawsze włączony w kieszeni i wszystko nagrywaj. Propozycja wyrzucenia Cię z domu to zwykła bezczelność. Gdyby to było Twoje lokum, kupione przed ślubem, łatwiej byłoby ją wykopać. Podstawowy męski, częsty błąd. Wprowadzają się do Pani albo mają współwłasność i kupują wspólnie. Zasoby strategiczne muszą być TWOJE. Intercyzy też pewnie nie masz, nieprawdaż? smile

Głowa do góry, a uwaga poświęcona głównie dzieciom. Aż do szczęśliwego rozwiązania tego problemu w sądzie.

47

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Portugalec napisał/a:

Napiszę w ten sposób, każdy z Was w jakimś stopniu ma rację. Jak by to do kupy zebrać, przebrać i powyciągać to była by pewnie 100% trafna analiza.

Dobre podejście smile
Chociaż mam wątpliwości, czy 100% trafności po złożeniu do kupy byś tu uzyskał wink Niemniej, zaleta tego forum jest to, że na jedną sprawę dostaniesz baaardzo dużo punktów widzenia. Tak że masz szansę poprzyglądać się swojej sytuacji z różnej perspektywy.
A to, co ci radzę, to skupienie się teraz na sobie. Na twoim miejscu zaczęłabym rozmawiać z żona tak jakbyś już się pogodził z tym, że za chwilę będziecie oddzielnie. Zacznij ustalać z nią podział opieki nad dziećmi, sprawy formalne, majątkowe.
Myślę, podobnie jak ktoś już wcześniej napisał, że twoja żona jest strasznie niedojrzała i ponosisz teraz skutki jej niedojrzałości. Z drugiej strony nie stała się taka z dnia na dzień, tylko wcześniej ci to nie przeszkadzało, bo wpisywało się w twoje postrzeganie roli mężczyzny w związku. Jak ona zorientuje się, że nowa gałąź niepewna a stara się łamie, to może zacznie trzeźwej myśleć.
A w ogóle wyszukaj na forum wątek Piotra74, bo wasze historie bardzo się pokrywają i może uda ci się uniknąć błędów Piotra. Chociaż tak szczerze to wątpię, bo chociaż historie na forum to niemal kalki i powtarzające się schematy, to ich „bohaterowie” zawsze myślą, że są wyjątkowi, ich przypadek jest inny itd itp.

48

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
summerka88 napisał/a:
Portugalec napisał/a:

Napiszę w ten sposób, każdy z Was w jakimś stopniu ma rację. Jak by to do kupy zebrać, przebrać i powyciągać to była by pewnie 100% trafna analiza.

Dobre podejście smile
Chociaż mam wątpliwości, czy 100% trafności po złożeniu do kupy byś tu uzyskał wink Niemniej, zaleta tego forum jest to, że na jedną sprawę dostaniesz baaardzo dużo punktów widzenia. Tak że masz szansę poprzyglądać się swojej sytuacji z różnej perspektywy.
A to, co ci radzę, to skupienie się teraz na sobie. Na twoim miejscu zaczęłabym rozmawiać z żona tak jakbyś już się pogodził z tym, że za chwilę będziecie oddzielnie. Zacznij ustalać z nią podział opieki nad dziećmi, sprawy formalne, majątkowe.
Myślę, podobnie jak ktoś już wcześniej napisał, że twoja żona jest strasznie niedojrzała i ponosisz teraz skutki jej niedojrzałości. Z drugiej strony nie stała się taka z dnia na dzień, tylko wcześniej ci to nie przeszkadzało, bo wpisywało się w twoje postrzeganie roli mężczyzny w związku. Jak ona zorientuje się, że nowa gałąź niepewna a stara się łamie, to może zacznie trzeźwej myśleć.
A w ogóle wyszukaj na forum wątek Piotra74, bo wasze historie bardzo się pokrywają i może uda ci się uniknąć błędów Piotra. Chociaż tak szczerze to wątpię, bo chociaż historie na forum to niemal kalki i powtarzające się schematy, to ich „bohaterowie” zawsze myślą, że są wyjątkowi, ich przypadek jest inny itd itp.

Dokladnie to samo skojarzenie mam ja smile
Nawet zamierzalam napisac by Autor poczytal watek Piotra. Tam tez niedojrzala zona ktora nagle dostaje malpiego rozumu i zostawia rodzine i dzieci dla kochasia i Piotr ktory caly czas probuje mimo wszystko utrzymac status quo dla dobra dzieci.
Niestety podobnie jak  summerka 88 uwazam rowniez ze nawet przeczytanie doglebne podobnego watku niewiele daje bo kazdemu sie wydaje ze on da rade poprowadzic swoja historie innym trybem a w 99 % przypadkow konczy sie ona tak samo.

49

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Jeszcze raz dziękuje za komentarze wszystkim. Byłem bardziej optymistycznie nastawiony wcześniej , wiązało to się z moim idealistycznym podejściem chyba, nie wiem.  Patrzyłem swoimi tylko oczami i jak ja bym się zachował. Jednak jesteśmy wszyscy bardzo różni....stąd te nieporozumienia, konflikty i roczarowania.  Tymczasem jadę wedłu tych 34 punktów.

50

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Co Wy z tymi galeziami I malpami?
Nie splycajcie.
Zwiazek trwal juz X lat, jako ze starszy syn ma 16.
Rozumiem, ze zona nie zdradzala meza regularnie, chyba inaczej by tych 16 czy wiecej lat nie bylo?
Malzenstwa nie sypia sie z dnia na dzien.
Ela210 dobrze pisze o przyczynach I skutkach.
Portugalec jakos mocno sie ze swoimi emocjami tutaj nie obnosi.
To 'kocham' ma dziwnie zimny dzwiek.

51 Ostatnio edytowany przez Piotr74 (2018-02-10 02:47:30)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
feniks35 napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Portugalec napisał/a:

Napiszę w ten sposób, każdy z Was w jakimś stopniu ma rację. Jak by to do kupy zebrać, przebrać i powyciągać to była by pewnie 100% trafna analiza.

Dobre podejście smile
Chociaż mam wątpliwości, czy 100% trafności po złożeniu do kupy byś tu uzyskał wink Niemniej, zaleta tego forum jest to, że na jedną sprawę dostaniesz baaardzo dużo punktów widzenia. Tak że masz szansę poprzyglądać się swojej sytuacji z różnej perspektywy.
A to, co ci radzę, to skupienie się teraz na sobie. Na twoim miejscu zaczęłabym rozmawiać z żona tak jakbyś już się pogodził z tym, że za chwilę będziecie oddzielnie. Zacznij ustalać z nią podział opieki nad dziećmi, sprawy formalne, majątkowe.
Myślę, podobnie jak ktoś już wcześniej napisał, że twoja żona jest strasznie niedojrzała i ponosisz teraz skutki jej niedojrzałości. Z drugiej strony nie stała się taka z dnia na dzień, tylko wcześniej ci to nie przeszkadzało, bo wpisywało się w twoje postrzeganie roli mężczyzny w związku. Jak ona zorientuje się, że nowa gałąź niepewna a stara się łamie, to może zacznie trzeźwej myśleć.
A w ogóle wyszukaj na forum wątek Piotra74, bo wasze historie bardzo się pokrywają i może uda ci się uniknąć błędów Piotra. Chociaż tak szczerze to wątpię, bo chociaż historie na forum to niemal kalki i powtarzające się schematy, to ich „bohaterowie” zawsze myślą, że są wyjątkowi, ich przypadek jest inny itd itp.

Dokladnie to samo skojarzenie mam ja smile
Nawet zamierzalam napisac by Autor poczytal watek Piotra. Tam tez niedojrzala zona ktora nagle dostaje malpiego rozumu i zostawia rodzine i dzieci dla kochasia i Piotr ktory caly czas probuje mimo wszystko utrzymac status quo dla dobra dzieci.
Niestety podobnie jak  summerka 88 uwazam rowniez ze nawet przeczytanie doglebne podobnego watku niewiele daje bo kazdemu sie wydaje ze on da rade poprowadzic swoja historie innym trybem a w 99 % przypadkow konczy sie ona tak samo.

99% przypadkow, to nie 100%. Zostaje ten jeden procent, ktorego wiekszosc ludzi tutaj szuka. Historie sa podobne, tlumaczenia zdradzajacych sa podobne, ale mimo wszystko kazda z opisywanych sytuacji jest inna. Bohaterowie sa inni, to realni ludzie, nie aktorzy.
Moja zona dostala malpiego rozumu, tak jak zona autora, ale to ja i autor znamy te kobiety najlepiej. Nasze opisy sytuacji sa niczym w porownaniu do wspolnie przezytych lat.
Dlatego mi i wielu innym osobom, nie chce sie wierzyc na samym poczatku, ze tak mozna. No jak, taka dobra, wrazliwa, poukladana osoba w jednej chwili staje sie potworem, emocjonalnym zoombie?
Ja nie wiem czy osiagnalem sukces, nasza rodzina sie nie rozpadla, jestesmy razem, jest ok miedzy nami, dzieci sa szczesliwe, nie musza wybierac miedzy mna a zona.
Wrocilo nasze dawne zycie, ale mysle, ze w lepszej wersji. Zona zrobila prawo jazdy do czego ja zmobilizowalem, wspieralem ja po oblaniu pierwszego egzaminu, bylem z nia. Za drugim razem poszlo bez problemow.
Ja zmienilem znow prace, podnioslem swoje kwalifikacje. Robie to co mi sie podoba.
Ten 1% jest naprawde wart tego aby czasem o niego zawalczyc.

52 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-02-10 10:09:31)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Piotr74 napisał/a:
feniks35 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Dobre podejście smile
Chociaż mam wątpliwości, czy 100% trafności po złożeniu do kupy byś tu uzyskał wink Niemniej, zaleta tego forum jest to, że na jedną sprawę dostaniesz baaardzo dużo punktów widzenia. Tak że masz szansę poprzyglądać się swojej sytuacji z różnej perspektywy.
A to, co ci radzę, to skupienie się teraz na sobie. Na twoim miejscu zaczęłabym rozmawiać z żona tak jakbyś już się pogodził z tym, że za chwilę będziecie oddzielnie. Zacznij ustalać z nią podział opieki nad dziećmi, sprawy formalne, majątkowe.
Myślę, podobnie jak ktoś już wcześniej napisał, że twoja żona jest strasznie niedojrzała i ponosisz teraz skutki jej niedojrzałości. Z drugiej strony nie stała się taka z dnia na dzień, tylko wcześniej ci to nie przeszkadzało, bo wpisywało się w twoje postrzeganie roli mężczyzny w związku. Jak ona zorientuje się, że nowa gałąź niepewna a stara się łamie, to może zacznie trzeźwej myśleć.
A w ogóle wyszukaj na forum wątek Piotra74, bo wasze historie bardzo się pokrywają i może uda ci się uniknąć błędów Piotra. Chociaż tak szczerze to wątpię, bo chociaż historie na forum to niemal kalki i powtarzające się schematy, to ich „bohaterowie” zawsze myślą, że są wyjątkowi, ich przypadek jest inny itd itp.

Dokladnie to samo skojarzenie mam ja smile
Nawet zamierzalam napisac by Autor poczytal watek Piotra. Tam tez niedojrzala zona ktora nagle dostaje malpiego rozumu i zostawia rodzine i dzieci dla kochasia i Piotr ktory caly czas probuje mimo wszystko utrzymac status quo dla dobra dzieci.
Niestety podobnie jak  summerka 88 uwazam rowniez ze nawet przeczytanie doglebne podobnego watku niewiele daje bo kazdemu sie wydaje ze on da rade poprowadzic swoja historie innym trybem a w 99 % przypadkow konczy sie ona tak samo.

99% przypadkow, to nie 100%. Zostaje ten jeden procent, ktorego wiekszosc ludzi tutaj szuka. Historie sa podobne, tlumaczenia zdradzajacych sa podobne, ale mimo wszystko kazda z opisywanych sytuacji jest inna. Bohaterowie sa inni, to realni ludzie, nie aktorzy.
Moja zona dostala malpiego rozumu, tak jak zona autora, ale to ja i autor znamy te kobiety najlepiej. Nasze opisy sytuacji sa niczym w porownaniu do wspolnie przezytych lat.
Dlatego mi i wielu innym osobom, nie chce sie wierzyc na samym poczatku, ze tak mozna. No jak, taka dobra, wrazliwa, poukladana osoba w jednej chwili staje sie potworem, emocjonalnym zoombie?
Ja nie wiem czy osiagnalem sukces, nasza rodzina sie nie rozpadla, jestesmy razem, jest ok miedzy nami, dzieci sa szczesliwe, nie musza wybierac miedzy mna a zona.
Wrocilo nasze dawne zycie, ale mysle, ze w lepszej wersji. Zona zrobila prawo jazdy do czego ja zmobilizowalem, wspieralem ja po oblaniu pierwszego egzaminu, bylem z nia. Za drugim razem poszlo bez problemow.
Ja zmienilem znow prace, podnioslem swoje kwalifikacje. Robie to co mi sie podoba.
Ten 1% jest naprawde wart tego aby czasem o niego zawalczyc.

To dla mnie masz zadatki na swietego. Ja osobiscie nie umialabym kochac takiej zony i kochac sie z nia wiedzac ze jeszcze niedawno łapska jakiegos goscia ja macaly a ona oddawała mu sie cala  chetna majac mnie centralnie w dupie. I nie był to raz czy dwa, zadne chwilowe zauroczenie tylko swiadome i z premedytacja dlugotrwale niszczenie wszystkiego co budowaliscie.  Nie wierze Piotr ze czasem nie czujesz obrzydzenia i zlosci gdy ja dotykasz i przychodza na mysl tamte wydarzenia. Pewnie musisz wtedy bardzo sie skupiac na tym ze po cos to robisz ( bo rodzina jest w komplecie bo dzieci sa szczesliwe) by nie wybuchnac. Nie wierze ze przynajmniej starszy syn nie ma momentami wybuchow gniewu i buntu gdy matka cos mu nakazuje i moralizuje mu a on doskonale pamieta jak jeszcze niedawno miala gleboko gdzies zasady moralne, jego wychowanie i szczescie.
Zreszta Ty sam opisujac swoja obecna sytuacje uzywasz okreslen dotyczacych dobrze funkcjonujacej grupy zadaniowej- jest ok zona zrobila prawko, ja zmienilem prace, dzieci szczesliwe, rodzina pozostala w komplecie. Nie ma tu slowa o tym ze bardzo kochasz zone, ze pieknie wszystko sobie wybaczyliscie i zyjecie w super szacunku i zaufaniu.
Nie pisze tego zeby Tobie dokopac ale chce zwrocic uwage Portugalcowi jak wyglada ten rzekomy 1% szczesliwych zakonczen tak by swiadomie zdecydowal czy w swojej sytuacji chce tej "sielanki".
Edit: dla doprecyzowania. Nie uwazam ze nigdy nie da sie uratowac zwiazku w autentyczny sposob ale w sytuacjach takich jak ta gdzie w gre wchodzi niedojrzala partnerka ktora powrotu na lono rodziny chce bardziej z przyczyn praktycznych ( bo z kochasiem nie wypalilo, bo zostawil, bo zauroczenie ulecialo) i maz ktory za wszelka cene chce utrzymac stado razem widze raczej marne szanse.

53 Ostatnio edytowany przez Piotr74 (2018-02-10 12:58:28)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Feniks35 do swietego mi bardzo daleko. Minelo juz prawie poltora roku od zakonczenia romansu mojej zony, wiec obrazy jej w ramionach kochanka sa coraz rzadsze. Nie mysle o tym, a jesli juz to traktuje to tak jak traktuje sie wczesniejsze doswiadczenia naszych partnerow z kims innym. Przeciez wiekszosc miala kogos przed nami. Twoj maz mial przed Toba inne kobiety, nie obrzydzalo Cie to chyba, ze z nimi tez uprawial sex? Kiedy zona odplynela, to nasze malzenstwo sie skonczylo, ona miala wlasne zycie a ja wlasne. Ocknela sie w ostatniej chwili i powoli starala sie odbudowac to co zepsula. Nie pisze, ze ja kocham bo na to jest za szybko. Nasza relacja jest jak na ten moment bardziej przyjacielska. Owszem sa wyrazy uczucia miedzy nami, bliskosci. Nie siedzimy w odrebnych czesciach mieszkania, tylko razem, obok siebie. Spedzamy ze soba sporo czasu, spacery z dziecmi, kino, basen. Rozmowy przez telefon w wolnych chwilach, jednym slowem jest tak, jak bylo przed romansem.
Cala historia nauczyla mnie, ze nie moge traktowac mojego malzenstwa jako czegos co zostalo mi dane raz na zawsze. I jezeli kiedykolwiek historia mialaby sie powtorzyc, to nie bede juz ratowal tego zwiazku, tylko zakoncze go jak najszybciej.

54 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-02-10 13:01:54)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Feniks, Nie nazwałabym postawy Piotra zadatkiem na świętość. To MASOCHIZM.
W przypadku masochizmu Piotra jest to bardzo mocno wdrukowany w dzieciństwie wzorzec. Utożsamianie się z matką, która aby -jak to ujęłaś - utrzymać stado razem znosiła wyskoki męża pijaka. To, że robiła to kosztem siebie, swojej godności - to tylko nieistotny szczegół. Podobnie w przypadku Piotra. Myślę, że dla Piotra nie mają znaczenia przesłanki, które przyświecały żonie wracającej na łonie rodziny, bez znaczenia sa upokorzenia, które stały się jego udziałem, bo to także nic nie znaczące szczegóły wobec dobra wyższego, którym jest stado w kupie.
Ja wierzę, że dla Piotra to jest sukces, bo jego życie tylko w stadzie ma satysfakcjonujący wymiar. Zobacz, jaka duma przemawia przez Piotra, gdy pisze, że to JEMU udało się zmobilizować żonę do pójścia na prawo jazdy i to ON nie bluzgał, gdy ona oblała przy pierwszym podejściu. Zdobył się na wyżyny wsparcia. ON jest i nadal TRWA. To wartość sama w sobie.
Dla ciebie i dla mnie to za mało, ale Piotrowi najwidoczniej wystarcza. A czego najbardziej potrzebuje Portugalec, to niech on sam juź sobie odpowie na to pytanie.

55 Ostatnio edytowany przez Piotr74 (2018-02-10 13:27:11)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
summerka88 napisał/a:

Feniks, Nie nazwałabym postawy Piotra zadatkiem na świętość. To MASOCHIZM.
W przypadku masochizmu Piotra jest to bardzo mocno wdrukowany w dzieciństwie wzorzec. Utożsamianie się z matką, która aby -jak to ujęłaś - utrzymać stado razem znosiła wyskoki męża pijaka. To, że robiła to kosztem siebie, swojej godności - to tylko nieistotny szczegół. Podobnie w przypadku Piotra. Myślę, że dla Piotra nie mają znaczenia przesłanki, które przyświecały żonie wracającej na łonie rodziny, bez znaczenia sa upokorzenia, które stały się jego udziałem, bo to także nic nie znaczące szczegóły wobec dobra wyższego, którym jest stado w kupie.
Ja wierzę, że dla Piotra to jest sukces, bo jego życie tylko w stadzie ma satysfakcjonujący wymiar. Zobacz, jaka duma przemawia przez Piotra, gdy pisze, że to JEMU udało się zmobilizować żonę do pójścia na prawo jazdy i to ON nie bluzgał, gdy ona oblała przy pierwszym podejściu. Zdobył się na wyżyny wsparcia. ON jest i nadal TRWA. To wartość sama w sobie.
Dla ciebie i dla mnie to za mało, ale Piotrowi najwidoczniej wystarcza. A czego najbardziej potrzebuje Portugalec, to niech on sam juź sobie odpowie na to pytanie.

Summerko z tego co wiem, okreslenie MASOCHIZM okresla czerpanie przyjemnosci z zadawanego nam bolu. jakos nie przypominam sobie zebym w sposob euforyczny opisywal wyskoki mojej zony. Wiec z tym masochizmem to troche przesadzasz. Kazdy czlowiek wynosi z domu pewne wzorce, nie zawsze prawidlowe. Owszem ja wynioslem z domu przekonanie, ze rodzina to wartosc o ktora warto zawalczyc, ale bez przesady. Moja mama nie zdecydowala sie na rozwod chociaz sam ja kiedys do tego namawialem. Moja sprawa rozwodowa zostala zatrzymana w ostatniej chwili, bo gdybym na drugiej rozprawie nie zawiesil postepowania, to dzis bylbym juz prawie rok po rozwodzie. Dalem szanse zonie, bo o nia poprosila, bo przeprosila i wydaje mi sie, ze szczerze zalowala tego co zrobila.
Namowilem zone na zrobienie. prawka miedzy innymi po to, aby pidniosla sie jej samoocena, zeby bardziej w siebie uwierzyla. Kiedy oblala pierwszy egzamin, jak wiekszosc ludzi zwatpila w siebie, chyba jest naturalna rzecza, ze nie wrzeszczalem, tylko wspieralem ja i powtarzalem, ze to byl zwykly pech i stres.

56

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
summerka88 napisał/a:

A czego najbardziej potrzebuje Portugalec, to niech on sam juź sobie odpowie na to pytanie.

Teraz to potrzebuje baby smile  A poważniej, to zachowuje spokój i dystans. Ona cały czas na telefoniku, uśmiech nie schodzi z twarzy smile  W końcu, szczęśliwa kobieta. Niech się cieszy. Dziś zapytałem kiedy się w końcu wyprowadza - odpowiedź, że nie wie, że chce na spokojnie , że dzieci - i jak ona to ogarnie, jakieś takie texty.  Idę potem gdzies połazić - może kogoś poznam smile Ale już nawet nie wiem jak to robić.

57

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

M

Piotr74 napisał/a:

Feniks35 do swietego mi bardzo daleko. Minelo juz prawie poltora roku od zakonczenia romansu mojej zony, wiec obrazy jej w ramionach kochanka sa coraz rzadsze. Nie mysle o tym, a jesli juz to traktuje to tak jak traktuje sie wczesniejsze doswiadczenia naszych partnerow z kims innym. Przeciez wiekszosc miala kogos przed nami. Twoj maz mial przed Toba inne kobiety, nie obrzydzalo Cie to chyba, ze z nimi tez uprawial sex? Kiedy zona odplynela, to nasze malzenstwo sie skonczylo, ona miala wlasne zycie a ja wlasne. Ocknela sie w ostatniej chwili i powoli starala sie odbudowac to co zepsula. Nie pisze, ze ja kocham bo na to jest za szybko. Nasza relacja jest jak na ten moment bardziej przyjacielska. Owszem sa wyrazy uczucia miedzy nami, bliskosci. Nie siedzimy w odrebnych czesciach mieszkania, tylko razem, obok siebie. Spedzamy ze soba sporo czasu, spacery z dziecmi, kino, basen. Rozmowy przez telefon w wolnych chwilach, jednym slowem jest tak, jak bylo przed romansem.
Cala historia nauczyla mnie, ze nie moge traktowac mojego malzenstwa jako czegos co zostalo mi dane raz na zawsze. I jezeli kiedykolwiek historia mialaby sie powtorzyc, to nie bede juz ratowal tego zwiazku, tylko zakoncze go jak najszybciej.

Po pierwsze moj maz nie mial innych kobiet, bylam dla niego pierwsza wiec nic sobie wyobrazac nie musze. Po drugie czym innym jest wiedziec ze ktos mial przed nami inne zycie i doswiadczenia z innymi osobami a czym innym swiadomosc ze nabywal je w trakcie trwania naszego zwiazku. Ty jakos dziwnie stawiasz znak rownosci pomiedzy zakonczeniem zwiazku i rozpoczeciem zycia z kims innym a odwrotna sytuacja (Twoja sytuacja) kiedy to zwiazek sie konczy  wlasnie przez to ze partner zaczal ukladac sobie zycie uczuciowe i lozkowe z kims innym bedac jeszcze "naszym" partnerem. Rozumiem jednak ze dla Ciebie tak jest latwiej to postrzegac, mniej to boli.

58 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-02-10 18:11:16)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Piotr podjął świadomą decyzję że rodzina jest dla niego priorytetem.
Nie jest to decyzja masochistyczna czy niemęska.
Ale dla kogoś bardziej męski może być facet wystawiający walizki bo inny miał jego żonę, jego własność i duma tego nie przetrwa. Jaki jest ich związek to realnie ocenią sami i to im zostawiam

59 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-02-10 15:18:49)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Piotr74 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Feniks, Nie nazwałabym postawy Piotra zadatkiem na świętość. To MASOCHIZM.
W przypadku masochizmu Piotra jest to bardzo mocno wdrukowany w dzieciństwie wzorzec. Utożsamianie się z matką, która aby -jak to ujęłaś - utrzymać stado razem znosiła wyskoki męża pijaka. To, że robiła to kosztem siebie, swojej godności - to tylko nieistotny szczegół. Podobnie w przypadku Piotra. Myślę, że dla Piotra nie mają znaczenia przesłanki, które przyświecały żonie wracającej na łonie rodziny, bez znaczenia sa upokorzenia, które stały się jego udziałem, bo to także nic nie znaczące szczegóły wobec dobra wyższego, którym jest stado w kupie.
Ja wierzę, że dla Piotra to jest sukces, bo jego życie tylko w stadzie ma satysfakcjonujący wymiar. Zobacz, jaka duma przemawia przez Piotra, gdy pisze, że to JEMU udało się zmobilizować żonę do pójścia na prawo jazdy i to ON nie bluzgał, gdy ona oblała przy pierwszym podejściu. Zdobył się na wyżyny wsparcia. ON jest i nadal TRWA. To wartość sama w sobie.
Dla ciebie i dla mnie to za mało, ale Piotrowi najwidoczniej wystarcza. A czego najbardziej potrzebuje Portugalec, to niech on sam juź sobie odpowie na to pytanie.

Summerko z tego co wiem, okreslenie MASOCHIZM okresla czerpanie przyjemnosci z zadawanego nam bolu. jakos nie przypominam sobie zebym w sposob euforyczny opisywal wyskoki mojej zony. Wiec z tym masochizmem to troche przesadzasz. Kazdy czlowiek wynosi z domu pewne wzorce, nie zawsze prawidlowe. Owszem ja wynioslem z domu przekonanie, ze rodzina to wartosc o ktora warto zawalczyc, ale bez przesady. Moja mama nie zdecydowala sie na rozwod chociaz sam ja kiedys do tego namawialem. Moja sprawa rozwodowa zostala zatrzymana w ostatniej chwili, bo gdybym na drugiej rozprawie nie zawiesil postepowania, to dzis bylbym juz prawie rok po rozwodzie. Dalem szanse zonie, bo o nia poprosila, bo przeprosila i wydaje mi sie, ze szczerze zalowala tego co zrobila.
Namowilem zone na zrobienie. prawka miedzy innymi po to, aby pidniosla sie jej samoocena, zeby bardziej w siebie uwierzyla. Kiedy oblala pierwszy egzamin, jak wiekszosc ludzi zwatpila w siebie, chyba jest naturalna rzecza, ze nie wrzeszczalem, tylko wspieralem ja i powtarzalem, ze to byl zwykly pech i stres.


Piotr, już nie roztrząsajmy w kolejnym wątku twojego przypadku, bo ileż można smile
Odniosę się jeszcze tylko do tego nieszczęsnego masochizmu. Wg mnie, wybór partnera, który tak jak twoja połowica pojechała po tobie i własnych dzieciach,, poświęcanie się bezgraniczne, żeby tylko utrzymać stado w kupie, cierpienie zdrad i doznawanie upokorzeń to wszystko synonimy masochizmu. Muszę przyznać, że całkiem zaburzony nie jesteś, bo jednak odpuściłeś (przynajmniej nam tu na forum) wzięcie winy za zdrady żony na siebie. Jednak już samo litowanie się i ratowanie żony z „toksycznej miłości” do kochanka, z którym cię zdradza zamiast naturalnego w tej sytuacji oburzenia i gniewu - wskazuje na duży poziom masochizmu. Ale nie mam nic przeciwko temu, żebyś mojego poglądu nie podzielał. Dobrze ci życzę, powodzenia smile



Portugalec napisał/a:
summerka88 napisał/a:

A czego najbardziej potrzebuje Portugalec, to niech on sam juź sobie odpowie na to pytanie.

Teraz to potrzebuje baby smile  A poważniej, to zachowuje spokój i dystans. Ona cały czas na telefoniku, uśmiech nie schodzi z twarzy smile  W końcu, szczęśliwa kobieta. Niech się cieszy. Dziś zapytałem kiedy się w końcu wyprowadza - odpowiedź, że nie wie, że chce na spokojnie , że dzieci - i jak ona to ogarnie, jakieś takie texty.  Idę potem gdzies połazić - może kogoś poznam smile Ale już nawet nie wiem jak to robić.

Mam wątpliwości, czy pakowanie się teraz w przelotne znajomości czy związki zamiast uporządkowania spraw i wywaleniem ze swojego życia kobiety, która robi sobie z ciebie jawnie jaja, mając w dupie twoje uczucia - to dobry pomysł.

60

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Ela210 napisał/a:

Piotr podjął świadomą decyzję że rodzina jest dla niego priorytetem.
Nie jest to decyzja masochisticzna czy niemęska.
Ale dla kogoś bardziej męski może być facet wystawiający walizki bo inny mała jego żonę, jego własność i duma tego nie przetrwa. Jaki jest ich związek to realnie ocenią sami i to im zostawiam

Ela tu nie chodzi o to ze inny mial ja w domu czy w lozku ale rowniez a wlasciwie przedewszystkim o to ze ta zona swego czasu swiadomie i dobrowolnie miala w 4 literach meza i dzieci i nawet gdy ten zdradzany juz wtedy  maz mowil "opamietaj sie, zostan z z nami" to i tak nie sluchala tylko poszla do gacha- innymi slowy przestala kochac. Dla mnie to nie zraniona duma tylko brak wiary  w to ze mozna tak sobie kochac, niekochac i ponownie pokochac meza nie pozwalalaby na powrot do kogos takiego. Bo gdyby ona sie chociaz opamietala w trakcie trwania romansu to jeszcze uwierzylabym ze moze przez chwile miala jakies zacmienio- oglupienie ale meza kochac nie przestala ale gdy skrucha i przeprosiny przyszly po czasie gdy juz euforia z gachem uleciala, romans okazal sie byc niewypalem a nowy ksiaze ropuchą to w taka skruche i przeprosiny w zyciu bym nie uwierzyla.

61

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Feniks- to ty szafujesz słowem Miłość przez duże M, nie Piotr..zauważ.
Jest jeszcze odpowiedzialność, przywiązanie, dzieci, bagaż doświadczeń i wspomnień i świadoma decyzja.
Druga sprawą jest to, jak jego odpowiedzialne podejście wpłynęło na żonę, jej rozwój, jego szczęście itd. Ale On to wszystko przemyślał na pewno dokładniej niż ludzie na forum,na pewno zważył za i przeciw.. więc zastanowiłabym się nad pochopnymi ocenami..

62 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-02-10 18:26:12)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
Ela210 napisał/a:

Piotr podjął świadomą decyzję że rodzina jest dla niego priorytetem.
Nie jest to decyzja masochistyczna czy niemęska.
Ale dla kogoś bardziej męski może być facet wystawiający walizki bo inny miał jego żonę, jego własność i duma tego nie przetrwa. Jaki jest ich związek to realnie ocenią sami i to im zostawiam

lubię Twoje mądre i wyważone opinie, Ela. Fajnie jest się pomądrzyć na forum i oceniać innych przez pryzmat swoich doświadczeń, często tych negatywnych, ale przecież każdy czlowiek jest inny i nie można wpasowywać go w swoje ramy.
I też uważam, że spłyca się tu pojęcie męskości do określonego schematu.

63

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)
adiaphora napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Piotr podjął świadomą decyzję że rodzina jest dla niego priorytetem.
Nie jest to decyzja masochistyczna czy niemęska.
Ale dla kogoś bardziej męski może być facet wystawiający walizki bo inny miał jego żonę, jego własność i duma tego nie przetrwa. Jaki jest ich związek to realnie ocenią sami i to im zostawiam

lubię Twoje mądre i wyważone opinie, Ela. Fajnie jest się pomądrzyć na forum i oceniać innych przez pryzmat swoich doświadczeń, często tych negatywnych, ale przecież każdy czlowiek jest inny i nie można wpasowywać go w swoje ramy.
I też uważam, że spłyca się tu pojęcie męskości do określonego schematu.

A wiecie co jest najlepsze dziewczyny, że TYLKO Ela użyła w tym wątku określenie niemęskie w stosunku do zachowania Piotra74. Wg mni to jej prywatne postrzeganie jego postawy i projekcja, w którą spróbowała ubrać Feniks big_smile

64 Ostatnio edytowany przez adiafora (2018-02-10 18:56:35)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

ja wam powiem tak - mnie cieszy gdy ludzie probują posklejać związek zamiast go wyrzucać na śmietnik. I zawsze im kibicuję, bo ja ludziom zawsze dobrze życzę. Różnie w życiu się układa. Zdrada nie jest końcem świata. Nie uważam, że jeden błąd mialby przekreślać milion innych dobrych rzeczy. Jeśli dobrych rzeczy było więcej niż zlych a na pewno było to chyba normalne, że się nie wyrzuca czlowieka ze swojego życia z tego powodu. Można wtedy w drugą stronę odbić piłeczkę, mowiąc - co to za miłość? Więc jeśli ktoś chce komuś dawać szanse, probować reanimować związek, zastanawiać się nad blędami, rownież swoimi, wybaczać, itd. itp. to widocznie ma powoddy, po co go zniechęcać? Na ostateczne decyzje zawsze jest czas. To już tak abstrahując od tego wątku...

65 Ostatnio edytowany przez Portugalec (2018-02-10 18:51:48)

Odp: No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Wy tu gadu-gadu w tymczasem żonka na mieście z "kolegą" . Ja natomiast z dziećmi -  robiłem obiad, gramy na PS4 smile Chwilo trwaj...

Łaskawie  stwierdziła, że jutro spędzi dzień z nami smile

Posty [ 1 do 65 z 124 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » No to jedziemy....tu będzie ciekawie :)

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024