Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 105 z 105 ]

66 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2018-01-03 16:56:04)

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Ja jestem w stanie sobie wyobrazic, ze ona nic nie zauwazyla. Jej takie zycie sie podobalo. Nic jej nie brakowalo. CO miala widziec, zauwazyc?
Nie idealizuj zwiazku malzenskiego. Ja zyje od lat z moim mezem i powiem ci- idac tokiem twojego myslenia- musialabym zaczac trzasc gaciami, ze cos jest nie tak.
Bo nie ma Ochow i Achow.
Bo nie ma tych wscieklych motyli.
Bo czasami nudzimy sie na kanapie przed TV.
Bo juz nie uprawiamy seksu codziennie, a wlasciwie tylko na weekendy.
Bo ja czasami uciekam do pokoju goscinnego, jak maz chrapie.

Czyli co? rozpada mi sie?
A tak poza tym: nie kazdy, kto nie ma w malzenstwie motyli, wzlotow, szampanskich wieczorow i wyjazdow w cieple kraje, bedzie zdradzal.
Ja bym sie predzej w malzenstwie zanudzila na smierc, niz poszla do lozka z innym facetem. Jedni sa zdradzaczami, a inni nie. Po sobie sadzisz?
Czemu twierdzicie uparcie, ze ona MUSIALA wiedziec, ze cos jest nie tak? czego twoim zdaniem tam brakowalo? wal konkretami, bo osadzasz to malzenstwo tak sobie a muzom. Gawedziarstwo pospolite. Konkrety prosze, bo nigdy nie zrozumiem, na czym polega twoja wiedza o tym, ze opisywane malzenstwo bylo zle.
Ze nie zauwazyla?

Znam wiele historii, gdzie facet prowadzil LATAMI podwojne zycie.
Kobiety w wirze obowiazkow byly przekonane, ze jest ok. Bo im to wystarczalo, a facet sie nudzil i BYL ZDRADZACZEM, wiec szedl w tango.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

A jak moi drodzy wygląda idealny związek ??? Macie receptę, przepis , szablon???? Kto z was jest w idealnym związku ??? i niczego by w nim nie zmienił.. ?????
I co daje nam znać że coś się dzieje w nim złego ???? są słowa/zachowania klucze ?????

Ilu ludzi tyle różnych relacji, nam się wydaje przez pryzmat naszych doświadczeń i przekonań że powinno być tak lub siak, że powinna czuć to czy tamto bo inaczej ... to nie kochała/ kocha ... materialista, wygodnicka i tak dalej.
Dla wielu z nas czym innym jest miłość, szacunek , bliskie relacje.
Wielu z nas poddaje się emocjom, wielu z nas ma ja inne , jedni płaczą , wyją , umierają .. inni wkur...wa łapią , hejtują i się mszczą  inni prostują się i żyją .... patrzą na dzieci , na to że trzeba żyć dalej bo rodzina, obowiązki. Komu z Was zawiesili robotę / obowiązki i dali czas na żałobę po mężu/żonie ??? 
Każdy postępuje tak jak potrafi i jak czuje....jak chce - ale na to trzeba mieć siłę !.

Trzymam kciuki za Ciebie , zatroszcz się też  o siebie autorko. Gratuluję siostry .

Ściskam

68

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

"Ja bym sie predzej w malzenstwie zanudzila na smierc, niz poszla do lozka z innym facetem"

męczeńska śmierć... big_smile

69

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Podobnie zareagowalam na koniec mojego 8-letniego zwiazku, ale tak bylo dopoki trzymala mnie zlosc. Po pol roku zaczela sie tesknota, mysli co on teraz robi, czy kogos ma i czy o mnie mysli. U mnie nie bylo zdrady, ale zrobil tak glupia rzecz, ze zareczyny zostaly zerwane.

Czy dobrze zrozumialam? Napisalas jakies listy? Po kiego grzyba?

Trzymaj sie teraz, jutro, za rok. Nie daj sie gorszym dniom!

70

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Ja tam trzymam za ciebie kciuki i nie ukrywam, że taki sposób kończenia ze zdradzaczem bardzo mi się podoba. Za to fala hejtu jaka na ciebie spadła, mnie poraziła. Wyszło, że jesteś dorobkiewiczem i nowobogacką - posiadanie pieniędzy jest źle odbierane, bo kto ma kasę? Pytkie tumany oczywiście! Człowiek na poziomie przymiera głodem i studiuje filozofię albo psychologię żeby dosrywać innym na forach, ewentualnie pisze wiersze. A  durnowate korposzczury (czyli ty) zapierniczają w takiej godnej pogardzie pracy (a jaka jest godna drodzy forumowicze żeby się nie narazić na oplucie przez was?) i jeszcze nie wstydzą się tego! Wraz z pieniędzmi idzie pod rękę płytkość i jałowość umysłowa. Wino wieczorem to dla ciebie dobre małżeństwo? A co ty wiesz o dobrym małżeństwie! Kochana, tu już co niektórzy lepiej od ciebie wiedzą, od kiedy się psuło, że ty nie kochałaś a miałaś w dupsku ten związek itp itd. A to podkpiwanie, ze nie spróbowałaś wybaczyć boś własnie płytka i nie wiesz co to miłość... Ręce opadają. Ale juz jest bardzo blisko za to do współczucia biednemu mężulkowi, no bo w takim związku kto by wytrwał a on jakos dawał radę.

71

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Mnie również zaskoczyła krytyka.
Czytam Twój pierwszy wpis i myślę "fajna babka, myśląca, urodziła kilkoro dzieci, a mimo to nie uwiesiła się na mężu, tylko zadbała jeszcze o swój rozwój i niezależność; nie jaojczyła, nie błagała męża o powrót, tylko zachowała się z honorem".

Ale okazało się, że i te pozytywy mogą dla kogoś stać się powodem do krytyki.
Bo jak pracowałaś, to na bank musiałaś zaniedbywać, bo jak dobrze zarabiałaś, znaczy żeś zwykła karierowiczka, a żeś się pozbierała, nie żebrałaś o miłość i nie dałaś szansy zdradzaczowi, znaczy, że nie kochałaś... A w ogóle to nie wiem, czyś Ty mu tej koleżanki celowo nie podstawiła... a może jesteś z nią w zmowie. wink

A ja wierzę, że odbierałaś swoje małżeństwo jako cudowne. Myślę zresztą, że zdradzający Cię mąż zadbał o to, byś właśnie w takiej iluzji żyła. Tak pewnie zagłuszał wyrzuty sumienia... no i usypiał Twoją czujność. Więc jeśli żyłaś w Matriksie to właśnie dlatego, że ktoś starał się dla Ciebie ten Matriks tworzyć.  Dla Ciebie to były miłe gesty świadczące o jego oddaniu, o wyjątkowości Waszego związku, on dzięki temu miał poczucie, że niczego nie podejrzewasz. Jak zwykle w takich sytuacjach, zdradziła go pewność siebie. Jak przez 4 lata udało mu się Ciebie oszukiwać, pewnie był już pewny, że jest mistrzem oszustwa.

Czy można dać szansę?
Moim zdaniem zależy od okoliczności. Są jednorazowe zdrady po alkoholu, są takie na parę spotkać, gdzie niewierny partner, gdy opadnie żądza zdaje sobie sprawę z tego, że to jednak partner jest najważniejszy, są  też zdrady w związkach, które się pogubiły, które przeżywają kryzys i z tego kryzysu sobie zdają sprawę.

Tu jednak mamy 4-letnie podwójne życie, przy jednoczesnym kłamliwym trzymaniu partnerki i w niewiedzy i w poczuciu, że jest pięknie.

Tu Cię właśnie rozumiem. Miałam podobnie. Też właśnie tak myślałam o moim mężu, który zdradzając mnie i prowadząc podwójne życie, niemal na każdym kroku zapewniał mnie o swojej miłości. Jak komuś takiemu zaufać?
Jeśli byłoby źle, jeśli widziałabyś, że jesteście oddaleni, gdybyś dała mu szansę, dostrzegłabyś poprawę, to, że się coś zmienia, że związek się odradza. Tu, w tym wypadku niczego dostrzec nie zdołasz, nigdy nie będziesz wiedzieć, czy jest wobec Ciebie szczery, czy może znów tylko próbuje Cię urobić, byś nie dostrzegła kolejnych oszustw.

Mnie jednak najbardziej zaskoczyło to, że on po tym jak błagał Ciebie o szansę, po odmowie natychmiast zamieszkał z kochanką. Twoja pierwsza reakcja była jak większość osób zdradzonych. I on niezależnie od tego jak dobrze Cię zna, nie mógł wiedzieć, co będzie jeśli minie trochę czasu, jeśli przez ten czas pokaże Ci, że naprawdę urwał kontakt z kochanką, że stara się Ciebie wspierać, że dba o Wasze dzieci. A on tymczasem zareagował "nie to nie, idę do kochanki". Dlatego nie jestem w stanie uwierzyć w jego szczerość.

Mam szczerą nadzieję, że prędzej czy później zrozumie, jak wielki skarb stracił. Kochanka dokonała "heroicznego" wyboru i z tej wielkiej miłości pozostawiła swoje dziecko, jak to ktoś tam ujął?  Dla mnie to niepojęte. Nie wiem, jak mogłabym kochać, ale w głowie mi się po prostu pomieścić nie może, że mogłabym dla kogokolwiek zostawić własne dziecko. Oj zrozumie on kiedyś jakiej zamiany w życiu dokonał.

A Tobie życzę siły i wytrwałości. I ja się trochę obawiam, że jeszcze czasem przyjdzie Ci popłakać w poduszkę. Mam jednak nadzieję, że Twoja siła, zdrowy rozsądek zwyciężą. Bo i fakt. Facet, którego kochałaś, nie istnieje. smile

72

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Wszystko ładnie, pięknie, cud, miód itd.
Zbyt idealna opowieść jak dla mnie.
Jak już ktoś wspomniał, za dużo rzeczy się kupy nie trzyma. Jeszcze spytam co to za dobry pracodawca daje 3 miesiącu urlopu pracownikowi z powodu zdrady w rodzinie i w jakim celu, bo trochę nie  załapałam.
Drugie pytanie- w jakim wieku jest najstarsze dziecko jeszczemałżeństwa, skoro mógł 3letnie dziecko odebrać z przedszkola? Rozumiem, że jest pełnoletnie.

73 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-01-03 21:15:52)

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Krytyka zaskoczyła tych, którzy nie zrozumieli, co jest krytykowane..
Jeżeli autorka zrozumiała, to jej współczuję.
Jeżeli nie, to tym lepiej dla wszystkich zainteresowanych, że sprawy potoczyły się, jak się potoczyły.

Ja niestety nie mam chyba zdolności do jaśniejszego wyłożenia tego co tu napisałąm,więc pass..

Zyczę by ułożyło się jak najlepiej i nikt niczego nie żałował.

74

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

komentarz ...

75

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Hejty, krytyka...

Normalnie ludzie wypowiadają swoje zdanie, podobno od tego jest forum.

76

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Powątpiewanie w prawdziwość opisywanej historii, gdzie idealna żona idealnego męża, na drugi dzień po rozpadzie idealnego małżeństwa,
przybiega na forum cała w skowronkach, żeby opowiedzieć jak to błyskawicznie się pozbierała po niespodziewanym ciosie jakim jest zdrada,
to nie jest hejt ani krytyka, tylko co najwyżej wyrażanie zdumienia połączone z niedowierzaniem. Proponuję zluzować poślady
i bardziej się skupić na czytaniu tego co jest napisane, a nie na dopisywaniu tego czego akurat nie ma, żeby być bardziej cool i trendy.

77 Ostatnio edytowany przez cataga (2018-01-03 22:36:55)

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Świadoma kobietko, chylę czola.  Pani Ela  stosuje bardzo ostre kryteria do żony, którą maz notorycznie 4 lata , z pieśnią na ustach zdradzał, przez 4 lata KLAMAŁ jej w zywe oczy, kwiatki przynosił.

Nawet gdyby autorka czula żal , rozgoryczenie czy nienawisc, to co , może ma łaskawie gnojowi wybaczyć? A z jakiej racji?  Ma prawo do tych wszystkich uczuć i  to NIE ONA ZDRADZAŁA i nie ona jest winna, o czym pani Ela chyba nieco zapomniala.
Nie wybaczylabym czegos takiego i całkowicie rozumiem autorkę tematu. A kobiety nie musza znosić wszelakich podłych zachowań facetów, bo " oni moooogą odejść" .
juz nie musza zgadzać się na takie traktowanie.
Kajkakajka- w punkt.
Od razu domniemania,że to kobieta cos zrobila nie tak i to dlatego,że nie była doisc ( madra, bogata, dbająca, szczęśliwa,  seksowna pracowita( dowolne podkreślic) , dlatego on poszedł do innej. No i znow - Kobieta winna.
Wszystkiemu.

78

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
świadoma kobietka napisał/a:

Tym bardziej dziękuje wszystkim i kończę temat. Pozdrawiam.

smile To może pragmatycznie (o ile historia prawdziwa jest bo tej pewności nie ma nigdy wink ale faktem jest, że nie zawsze przekonywujący opis świadczy o prawdziwości zdarzenia smile ) :
@Autorko, chyba świadoma jesteś, że opinie z tego miejsca mogą Ci się przydać. A różne bardzo były ale też : rozpatrywały temat z wielu stron, przydatne jak mi się wydaje.
Może tylko jedno dodam, posłuchaj opinii bliskiej rodziny i słuchaj dzieci.

79

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
anderstud napisał/a:

Powątpiewanie w prawdziwość opisywanej historii, gdzie idealna żona idealnego męża, na drugi dzień po rozpadzie idealnego małżeństwa,
przybiega na forum cała w skowronkach, żeby opowiedzieć jak to błyskawicznie się pozbierała po niespodziewanym ciosie jakim jest zdrada,
to nie jest hejt ani krytyka, tylko co najwyżej wyrażanie zdumienia połączone z niedowierzaniem. Proponuję zluzować poślady
i bardziej się skupić na czytaniu tego co jest napisane, a nie na dopisywaniu tego czego akurat nie ma, żeby być bardziej cool i trendy.

w punkt!

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Hmmm, Świadoma Kobieta.....miała wszystko poustawiane, uporządkowane......wszystko jak trybiki w zegarku......dom - meble - pracę - ogród - męża - pełne szafy - dzieci - zabawki.....
.......aż tu nagle mechanizm się zepsuł....na szczęście tylko jeden trybik.....ale zaradna kobieta potrafi wszystko naprawić.....kilka szybkich decyzji ......i znowu wszystko gra.....

Gratuluję.
......tylko to nie miłość była.....raczej wyrachowanie.

P.S. A czy trybik jest dzisiaj szczęśliwy? Może mu błysku szaleństwa brakowało?

81

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
anderstud napisał/a:

Powątpiewanie w prawdziwość opisywanej historii, gdzie idealna żona idealnego męża, na drugi dzień po rozpadzie idealnego małżeństwa,
przybiega na forum cała w skowronkach, żeby opowiedzieć jak to błyskawicznie się pozbierała po niespodziewanym ciosie jakim jest zdrada,
to nie jest hejt ani krytyka, tylko co najwyżej wyrażanie zdumienia połączone z niedowierzaniem. Proponuję zluzować poślady
i bardziej się skupić na czytaniu tego co jest napisane, a nie na dopisywaniu tego czego akurat nie ma, żeby być bardziej cool i trendy.


„Gdybyś kochała męża rzeczywiscie, a nie tylko swoje NIEBOTYCZNE ego, miałby więcej niż godzinę na porozmawianie o tym co się stało. Nie twierdzę, że dałoby się uratować Wasze małżeństwo- bo to cholernie trudne jest- ale gdyby było to wielkie słowo na M- to próbowałabyś”

„Rodzina Boskich z wiadomego, durnego serialu. Tyle, że sielankowości brakuje, nie wiem, skąd biorącej się u bohaterów.
Z tego, co Autorka pisze, oboje od dawna mieli się nawzajem w dupie. Jako partnerzy. Mimo jej zapewnień o miłości, wciąż żywionej dla nagle odkrytego zdradzacza.
Gra pozorów - to sedno wszystkiego…..”

„Excop, a może dla autorki „sielsko-anielsko” oznacza właśnie to beznamiętne popijanie wieczorkiem winka, wymienianie komunikatów, zapierdzielanie wśród podobnych sobie korposzczurkom (mam też w CV kilka lat w korpofabryce) całymi dniami by w ogóle móc czasami wieczorkiem popijać winko?
…….
Dla kogoś takiego jak TY, kto rozumie czym jest głęboki bliski związek dwojga ludzi, to tło „tragedii”  jest nędzne i nie współbrzmi z zachwytami autorki, ale dla niej to był ideał związku. „

AAAA, to jest tylko zdziwienie historią a nie hejt na autorkę, że z niej płytka dziunka? Trzeba było tak od razu…. Ale i tak dla mnie hitem jest ocena jakie ona prowadziła nędzne życie, nie wie co to bliskość dwojga ludzi, z podtekstem że zasłużyła skoro jest takim zerem, nie to co inni tutaj (co niektórzy oczywiście).
Poza tym dowiedziałam się, że inni wyrażają tu swoje opinie a takie osoby jak ja (o innym zdaniu) spinają poślady, czytają bez zrozumienia i wypisują takie głupoty bo chcą być trendy.

82

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Autorko trzymaj się swego. Przyjdzie taki moment, że zaboli, zaczniesz się zastanawiać. Nie proś o uczucie jak tu niektórzy sugerują.
Ja prosiłam. Jedyne co z tego miałam to depresja. Trzymaj się, bo przyjdzie moment zawahania i bólu.
To nie był romansik biurowy, to regularna zdrada.

83

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Ja wierzę w to, że małżeństwo autorki było idealne. Idealne dla niej, dla męża już niekoniecznie. Ciepłych, ale nie za gorących zupek  miał dość, wyprasowanych koszul itd. Ja tutaj widzę za dużo matkowania, no i ta presja bycia z taką idealną kobietą. Facet po prostu nie wytrzymał presji. Poszedł do takiej przy której może być sobą.
Autorce potrzebny jest niesterowalny  facet o mocnym charakterze, a nie fiutek który 4 lata udaje idealnego przed nią, by potem w krótkim czasie zamieszkać ze swoją kochanką i już na legalu afiszować się z miłością.
Jestem pewna, że mając takie atuty, oraz po odrobieniu życiowej lekcji, autorka ma bardzo duże szanse na szczęście.

84

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
Cynica napisał/a:

Ja wierzę w to, że małżeństwo autorki było idealne. Idealne dla niej, dla męża już niekoniecznie. Ciepłych, ale nie za gorących zupek  miał dość, wyprasowanych koszul itd. Ja tutaj widzę za dużo matkowania, no i ta presja bycia z taką idealną kobietą. Facet po prostu nie wytrzymał presji. Poszedł do takiej przy której może być sobą.
Autorce potrzebny jest niesterowalny  facet o mocnym charakterze, a nie fiutek który 4 lata udaje idealnego przed nią, by potem w krótkim czasie zamieszkać ze swoją kochanką i już na legalu afiszować się z miłością.
Jestem pewna, że mając takie atuty, oraz po odrobieniu życiowej lekcji, autorka ma bardzo duże szanse na szczęście.

Otóż to, Cynico!
Życiowę lekcje trzeba niestety odrabiać, a nie przed nimi uciekać, przykrywać złotkiem i szukać dla tego aprobaty.
Wiem, że to niełatwe, i przykro mi, że nie wszyscy podtrzymali entuzjazm autorki.
Ja osobiście w jej zaradności widzę duży plus, bo niesamodzielność jej nie ogranicza w podjęciu decyzji.
To forum jest specyficzne- tu nieraz dostaniesz w twarz.. ale to jest cenne, choć bolesne. Wiele tu osób, które były przekonane o idealności swoich związków i zdziwione, że coś się posypało. Ja osobiście nie uważam tego tematu za fake, tylko zastanawiam się, czy Świadoma Kobietka coś z tej lekcji życiowej wyniesie, czy w nowym związku ( może nawet ze starym mężem- chociaż tu zminimalizowała szansę) nie popełni tych samych błędów?
A może będzie miała przynajmniej świadomość, jak wybrać kolejnego partnera, by nie było powtórki z rozrywki..

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
Symbi napisał/a:
anderstud napisał/a:

Proponuję (...) się skupić na czytaniu tego co jest napisane, a nie na dopisywaniu tego czego akurat nie ma

w punkt!

Tak, w punkt, tylko adres niewłaściwy. To powątpiewających komentatorów poniosło w dopisywaniu tego, co sobie wyobrazili. Spisana tu przez Autorkę historia rzeczywiście jest w paru miejscach zastanawiająca, ale nie daliście jej szansy na kompletne ustosunkowanie się do Waszych wątpliwości. To znaczy niby ma tę możliwość, wszak wstęp na forum wolny, lecz wydaje się, że już ma dość kopania się z koniem, tak dużo z Was "wie lepiej". Owszem, z boku czasem lepiej widać, lecz na tę chwilę w ocenach sytuacji jest zdecydowanie za dużo przesady. Ludzie są różni, związki są różne, reakcje na sytuacje są różne, więc może nie rozpędzajcie się tak z podważaniem tego, co Wam nie pasuje do jakiegoś schematu.

Ktoś wcześniej napomknął, że historia wygląda na zmyśloną. Może być i tak. Lecz nawet rozkminianie zmyślonych historii ma pewien sens (edukacyjny, społeczny, zwał jak zwał). No ale bez przesady.


Ela210 napisał/a:

To forum jest specyficzne- tu nieraz dostaniesz w twarz.. ale to jest cenne

Pytanie tylko, dla kogo bardziej - czy aby nie dla krytykantów szukających ujścia pary po własnych przejściach, satysfakcji, poklasku?

86

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Jeszcze ma czas tę lekcję odrobić, teraz działa z rozpędu, bo jest w szoku. I dobrze, że złość oraz rozpacz przekuła w działanie, jest potrzebna dzieciom.
Życzę autorce dużo siły, ostrożności. Podejrzewam, że mąż się wycofa z obietnic, więc tu nie byłabym taka pewna swego.

87

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
cataga napisał/a:

Świadoma kobietko, chylę czola.  Pani Ela  stosuje bardzo ostre kryteria do żony, którą maz notorycznie 4 lata , z pieśnią na ustach zdradzał, przez 4 lata KLAMAŁ jej w zywe oczy, kwiatki przynosił.

Nawet gdyby autorka czula żal , rozgoryczenie czy nienawisc, to co , może ma łaskawie gnojowi wybaczyć? A z jakiej racji?  Ma prawo do tych wszystkich uczuć i  to NIE ONA ZDRADZAŁA i nie ona jest winna, o czym pani Ela chyba nieco zapomniala.
Nie wybaczylabym czegos takiego i całkowicie rozumiem autorkę tematu. A kobiety nie musza znosić wszelakich podłych zachowań facetów, bo " oni moooogą odejść" .
juz nie musza zgadzać się na takie traktowanie.
Kajkakajka- w punkt.
Od razu domniemania,że to kobieta cos zrobila nie tak i to dlatego,że nie była doisc ( madra, bogata, dbająca, szczęśliwa,  seksowna pracowita( dowolne podkreślic) , dlatego on poszedł do innej. No i znow - Kobieta winna.
Wszystkiemu.

To że kłamał w jednych kwestiach nie oznacza, że kłamał we wszystkim. Paradoksalnie on naprawdę mógł kochać je obie. Zresztą znamy tu tylko jeden punkt widzenia na to małżeństwo, a ciekawe jak wyglądało to z perspektywy męża. Ale tego się nie dowiemy. Osobiście nie bardzo wierzę w idealne małżeństwa. Może takie są, ale więcej wydaje się zewnątrz takimi być, niż są w rzeczywistości. Niemal zawsze są jakieś deficyty i ludzie po prostu dokonują bilansu, czy to co zyskują w danym związku jest dla nich bardziej wartościowe, niż to co tracą. Tak się dzieje po tym jak opada zasłona ślepego zakochania, a w końcu zawsze opada. Być może autorka nie odczuwała żadnych deficytów, a może je po prostu wypierała, bo ma naturę perfekcjonistki. I dlatego może tak szybko poradziła sobie z tą traumą. Ale to moje gdybanie. Nie twierdzę, że mam rację. Z punktu widzenia męża niemal na pewno był w tym małżeństwie jakiś deficyt. Nie ciągnąłby tamtego związku tak długo gdyby chodziło tylko o sam seks, ciekawość.

88

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Nikt Autorce nie zabiera prawa do ustosunkowania się do każdego z komentarzy.
Zrobiłaby to, gdyby chciała. Ale milczy.

89

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
2_koniec_świata napisał/a:
Symbi napisał/a:
anderstud napisał/a:

Proponuję (...) się skupić na czytaniu tego co jest napisane, a nie na dopisywaniu tego czego akurat nie ma

w punkt!

Tak, w punkt, tylko adres niewłaściwy. To powątpiewających komentatorów poniosło w dopisywaniu tego, co sobie wyobrazili. Spisana tu przez Autorkę historia rzeczywiście jest w paru miejscach zastanawiająca, ale nie daliście jej szansy na kompletne ustosunkowanie się do Waszych wątpliwości. To znaczy niby ma tę możliwość, wszak wstęp na forum wolny, lecz wydaje się, że już ma dość kopania się z koniem, tak dużo z Was "wie lepiej". Owszem, z boku czasem lepiej widać, lecz na tę chwilę w ocenach sytuacji jest zdecydowanie za dużo przesady. Ludzie są różni, związki są różne, reakcje na sytuacje są różne, więc może nie rozpędzajcie się tak z podważaniem tego, co Wam nie pasuje do jakiegoś schematu.

Ktoś wcześniej napomknął, że historia wygląda na zmyśloną. Może być i tak. Lecz nawet rozkminianie zmyślonych historii ma pewien sens (edukacyjny, społeczny, zwał jak zwał). No ale bez przesady.


Ela210 napisał/a:

To forum jest specyficzne- tu nieraz dostaniesz w twarz.. ale to jest cenne

Pytanie tylko, dla kogo bardziej - czy aby nie dla krytykantów szukających ujścia pary po własnych przejściach, satysfakcji, poklasku?


Gotuje się właśnie w świeżo wpadających z problemem na forum. Znam to smile Wiele osób bym zabiła za krytykowanie mojego związku wtedy..
Ale się nie przestraszyli i dobrze..
Tak że pary w nas nie ma, w autorce, co naturalne tak.

90

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
Ela210 napisał/a:

czy Świadoma Kobietka coś z tej lekcji życiowej wyniesie, czy w nowym związku ( może nawet ze starym mężem- chociaż tu zminimalizowała szansę) nie popełni tych samych błędów?

Znowu ona? Znowu jej błąd/wina?
Błędem podobno jest gniewna reakcja na informację o tym, że mąż zdradzał, zdradzał przez 4 lata, podczas gdy mają jeszcze 3 letnie dziecko... Tylko, że ta gniewna reakcja jest jak najbardziej naturalna i zetknął się z nią chyba każdy, kto zdradził/był zdradzony. Można powiedzieć, że jest ona punktem wyjścia w takich sytuacjach. A co potem? W tym przypadku po tej pierwszej gniewnej reakcji nastąpiło parę telefonów, parę wiadomości... i zamieszkanie w krótkim czasie z kochanką. To były wyżyny starań o uratowanie małżeństwa i rodziny na jakie wspiął się zdradzający tu mężczyzna. Autorka tłumaczy sobie, że wiedział, że nie wybaczy. Mnie wydaje się, że to jest początkowa reakcja obronna przed zdaniem sobie sprawy, że nie tyle wiedział, że ona nie wybaczy, co miał w dooopie i ją i rodzinę. Nie miał zamiaru odbudowywać małżeństwa. Po części odkrycie romansu było mu na rękę. Nie musi już udawać.
I to wszystko jej błąd i jej wina, bo w pierwszej chwili nie powstrzymała naturalnej gniewnej reakcji i nie usiadła spokojnie do stołu by w przyjaznej atmosferze omówić z mężem jego 4 letnią zdradę i znaleźć dla związku program naprawczy... Jej wina i jej błąd, którego miejmy nadzieję Elu nie popełni następnym razem wink

91

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
Klio napisał/a:
Ela210 napisał/a:

czy Świadoma Kobietka coś z tej lekcji życiowej wyniesie, czy w nowym związku ( może nawet ze starym mężem- chociaż tu zminimalizowała szansę) nie popełni tych samych błędów?

Znowu ona? Znowu jej błąd/wina?
Błędem podobno jest gniewna reakcja na informację o tym, że mąż zdradzał, zdradzał przez 4 lata, podczas gdy mają jeszcze 3 letnie dziecko... Tylko, że ta gniewna reakcja jest jak najbardziej naturalna i zetknął się z nią chyba każdy, kto zdradził/był zdradzony. Można powiedzieć, że jest ona punktem wyjścia w takich sytuacjach. A co potem? W tym przypadku po tej pierwszej gniewnej reakcji nastąpiło parę telefonów, parę wiadomości... i zamieszkanie w krótkim czasie z kochanką. To były wyżyny starań o uratowanie małżeństwa i rodziny na jakie wspiął się zdradzający tu mężczyzna. Autorka tłumaczy sobie, że wiedział, że nie wybaczy. Mnie wydaje się, że to jest początkowa reakcja obronna przed zdaniem sobie sprawy, że nie tyle wiedział, że ona nie wybaczy, co miał w dooopie i ją i rodzinę. Nie miał zamiaru odbudowywać małżeństwa. Po części odkrycie romansu było mu na rękę. Nie musi już udawać.
I to wszystko jej błąd i jej wina, bo w pierwszej chwili nie powstrzymała naturalnej gniewnej reakcji i nie usiadła spokojnie do stołu by w przyjaznej atmosferze omówić z mężem jego 4 letnią zdradę i znaleźć dla związku program naprawczy... Jej wina i jej błąd, którego miejmy nadzieję Elu nie popełni następnym razem wink

Mi akurat się podoba reakcja autorki, moim zdaniem trafnie oceniła siebie, że nie będzie mogła z mężem już być. Właśnie dlatego, że ma charakter i jest silną kobietą. Odrabiać lekcje ( czyt. czerpać z własnych doświadczeń by się doskonalić i poznawać) zawsze warto. Tutaj odrobienie lekcji nie dotyczyło reakcji na zdradę , a przyszłości autorki, zrozumienia mechanizmów, które doprowadziły do tej sytuacji ( nie w kategorii winy, a przyczyny). Bez samoświadomości trudno kształtować  swoje życie, chociaż można też tylko reagować na to co los przyniesie.

92

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
Cynica napisał/a:

Tutaj odrobienie lekcji nie dotyczyło reakcji na zdradę , a przyszłości autorki, zrozumienia mechanizmów, które doprowadziły do tej sytuacji ( nie w kategorii winy, a przyczyny). Bez samoświadomości trudno kształtować  swoje życie, chociaż można też tylko reagować na to co los przyniesie.

Ela210 napisał/a:

Gdybyś kochała męża rzeczywiscie, a nie tylko swoje NIEBOTYCZNE ego, miałby więcej niż godzinę na porozmawianie o tym co się stało.
Nie twierdzę, że dałoby się uratować Wasze małżeństwo- bo to cholernie trudne jest- ale gdyby było to wielkie słowo na M- to próbowałabyś.
[...]
Dumę i Honor uratowałaś- na ratowanie rodziny- podkreślam- nie wiem czy była możliwość czy nie- nie dałaś sobie i jemu szansy żadnej...
Jak tak wyglądało podejmowanie decyzji w Waszym małżeństwie- to była tragedia...

Myślę, że dobrze zrozumiałam o jakie odrabianie lekcji tu chodzi. Odnoszę się cały czas do tej właśnie lekcji i o tym piszę, bo też cały czas ten "błąd" autorki wypływa co i rusz w kolejnych postach.

93 Ostatnio edytowany przez polis (2018-01-04 16:35:30)

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
Klio napisał/a:

Znowu ona? Znowu jej błąd/wina?
Błędem podobno jest gniewna reakcja na informację o tym, że mąż zdradzał, zdradzał przez 4 lata, podczas gdy mają jeszcze 3 letnie dziecko... Tylko, że ta gniewna reakcja jest jak najbardziej naturalna i zetknął się z nią chyba każdy, kto zdradził/był zdradzony. Można powiedzieć, że jest ona punktem wyjścia w takich sytuacjach. A co potem? W tym przypadku po tej pierwszej gniewnej reakcji nastąpiło parę telefonów, parę wiadomości... i zamieszkanie w krótkim czasie z kochanką. To były wyżyny starań o uratowanie małżeństwa i rodziny na jakie wspiął się zdradzający tu mężczyzna.

No dokładnie, nie wiem, czemu ludzie naskoczyli tu na autorkę, kiedy to jej mąż powinien w pierwszej kolejności starać się o odbudowę zaufania, a tu widzimy, że on chyba początkowo uznał, że jak przeprosi to wszystko będzie ok i sprawa załatwiona. Jak nie zadziałało i żona w przypływie gniewu pokazała mu drzwi, co wcale nie jest zaskakujące i łatwe do przewidzenia, to poleciał do kochanki.

Autorka ma sporo do przemyślnie, ale jak jej mąż sam nie ma ochoty i nie próbuje ratować małżeństwa, to o czym tu mówić? Co ona niby może zrobić, żeby zaufać ponownie mężowi poza analizą jego zachowania i ocenienia, czy skrucha jest szczera? TYLKO mąż może pokazać swoimi czynami, że przemyślał, żałuje i starać się pokazać, że jest godny zaufania i taka sytuacja się nie powtórzy. On i tylko on. Ona poza oceną tego zachowania i wyborem, czy chce być z nim dalej czy nie, nie może zrobić nic.

Cynica napisał/a:

Mi akurat się podoba reakcja autorki, moim zdaniem trafnie oceniła siebie, że nie będzie mogła z mężem już być.

Biorąc pod uwagę, jak szybko mąż zamieszkał z kochanką, to powiedziałbym, że najprawdopodobniej trafnie oceniła też męża i jaki sens ma próba ratowania tego związku. Gdyby był człowiekiem, któremu autentycznie zależy na ratowaniu związku i rodziny, to nie skończyłoby się po jednej rozmowie i paru telefonach i smsach.

94 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-01-04 16:44:53)

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

niestety, to ten rodzaj lekcji, którego nie da się odrobić w pojedynkę..
Po pierwszej reakcji był jeszcze cały grudzień.. by trochę ochłonąć.
A mąż co niby miał zrobić? błagać codziennie? Nie o to w tym chodzi.
Ja przychylam się do zdania Wilczyska były ważne  były obie, za długo na romans bez znaczenia, reakcja kochanki też wiele mówi.
I jemu reakcja żony też powiedziała wiele. Nie oczekiwałabym, że miał leżeć pod drzwiami domu..
Miała prawo do takiej decyzji- ale to zraniona miłość własna za tym stoi., a nie przemyslana decyzja to nazywam błędem nie winą!

95

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
Ela210 napisał/a:

niestety, to ten rodzaj lekcji, którego nie da się odrobić w pojedynkę..
Po pierwszej reakcji był jeszcze cały grudzień.. by trochę ochłonąć.
A mąż co niby miał zrobić? błagać codziennie? Nie o to w tym chodzi.
Ja przychylam się do zdania Wilczyska były ważne  były obie, za długo na romans bez znaczenia, reakcja kochanki też wiele mówi.
I jemu reakcja żony też powiedziała wiele. Nie oczekiwałabym, że miał leżeć pod drzwiami domu..
Miała prawo do takiej decyzji- ale to zraniona miłość własna za tym stoi., a nie przemyslana decyzja to nazywam błędem nie winą!

Cały grudzień aż! big_smile
A to przepraszam. Świadoma kobietka skiepściła. Mogła wyrzucić, ale potem powinna, wręcz musiała się szybko decydować, bo clock is ticking big_smile
https://media.tenor.com/images/bc249d34dd60fc66f23b8cc5260fa350/tenor.gif

Szybko słonko decyduj się, kochanka czeka i nie wiem czy mówić jej żeby pakowała większy bagaż do nowego mieszkania, czy też mniejszą walizkę na następny wypad. Tik tok... big_smile

96 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-01-04 17:05:31)

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
Cynica napisał/a:

Mi akurat się podoba reakcja autorki, moim zdaniem trafnie oceniła siebie, że nie będzie mogła z mężem już być. Właśnie dlatego, że ma charakter i jest silną kobietą. Odrabiać lekcje ( czyt. czerpać z własnych doświadczeń by się doskonalić i poznawać) zawsze warto. Tutaj odrobienie lekcji nie dotyczyło reakcji na zdradę , a przyszłości autorki, zrozumienia mechanizmów, które doprowadziły do tej sytuacji ( nie w kategorii winy, a przyczyny). Bez samoświadomości trudno kształtować  swoje życie, chociaż można też tylko reagować na to co los przyniesie.

Mi też się reakcja podoba, ale właśnie... bardziej tu widzę REAKCJĘ EMOCJONALNĄ niż NAMYSŁ POZNAWCZY, którego tak szczerze to całkowicie brak autorce, miejmy nadzieję, że w związku z szokiem.
Zareagowała impulsywnie i intuicyjnie najlepiej jak mogła dla siebie. Brakuje tylko refleksji, jak to się mogło stać, że było tak idealnie a skończyło się BANALNIE.

97

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
Ela210 napisał/a:

niestety, to ten rodzaj lekcji, którego nie da się odrobić w pojedynkę..
Po pierwszej reakcji był jeszcze cały grudzień.. by trochę ochłonąć.
A mąż co niby miał zrobić? błagać codziennie? Nie o to w tym chodzi.
Ja przychylam się do zdania Wilczyska były ważne  były obie, za długo na romans bez znaczenia, reakcja kochanki też wiele mówi.
I jemu reakcja żony też powiedziała wiele. Nie oczekiwałabym, że miał leżeć pod drzwiami domu..
Miała prawo do takiej decyzji- ale to zraniona miłość własna za tym stoi., a nie przemyslana decyzja to nazywam błędem nie winą!

Nie przypominam sobie, żeby ktoś pisał, że on ma leżeć pod drzwiami.

Sama podałam przykład, że jeśli tak by mu zależało, to mógł zamieszkać sam i całkowicie zerwać kontakt z kochanką, zmienić pracę. Czemu np. tego nie zrobił? To chyba nie jest zbyt wielkie wyrzeczenie dla kogoś komu autentycznie zależy na związku i rodzinie oraz udowodnieniu, że tak jest?

98

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

nawet śmieszny obrazek Klio smile

Oby Pan mąż był tak cyniczny, jak na obrazku, szybciej jej przejdzie to kochanie, o którym pisała..

Wrzuć jeszcze jakiś obrazek z leżeniem pod drzwiami.. wink

99

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Ela210 nabywa pewności że nie potrafisz przeboleć ze nie każda kobieta chce dać mendzie szansę. .. sama dałaś i wg mnie żałujesz że nie okazałaś się silna jak autorka postu...
Dać szansę kolesiowi który pognał prosto do kochanki.... chyba powinnaś pójść na terapię.
Autorka może za jakiś czas zacząć całkiem mowę życie,  ty się możesz potaplac w starym bagienku.

100 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-01-04 18:02:25)

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
pannapanna napisał/a:

Ela210 nabywa pewności że nie potrafisz przeboleć ze nie każda kobieta chce dać mendzie szansę. .. sama dałaś i wg mnie żałujesz że nie okazałaś się silna jak autorka postu...
Dać szansę kolesiowi który pognał prosto do kochanki.... chyba powinnaś pójść na terapię.
Autorka może za jakiś czas zacząć całkiem mowę życie,  ty się możesz potaplac w starym bagienku.


Mylisz się. niczego nie żałuję. Nie masz podstaw do takich wniosków.
Autorka jest silna? Być może, ale  na pewno nie ŚWIADOMOŚCIĄ którą się chwali w nicku.
Jeżeli Ty uważasz, że powinien pognać prosto pod pociąg, to cóż..
CAŁKIEM NOWE życie wymaga refleksji.. a ona nie bierze się z powietrza

I nie ma obowiązku dawania drugiej szansy. Ale po kilkunastu latach małżeństa coś więcej niż godzina i wystawienie walizek się należy--- jesli jest M jak MIŁOŚĆ

101

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
Ela210 napisał/a:

Jeżeli Ty uważasz, że powinien pognać prosto pod pociąg, to cóż..

Może nie atakuj chochoła. Dostałaś tu konkretne propozycje co mąż autorki mógł zrobić, żeby spróbować uratować małżeństwo. 

Ela210 napisał/a:

I nie ma obowiązku dawania drugiej szansy. Ale po kilkunastu latach małżeństa coś więcej niż godzina i wystawienie walizek się należy--- jesli jest M jak MIŁOŚĆ

A jej się nie należy nic więcej jak miesiąc na dojście do siebie?

102

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Ale miesiąc to naprawdę mało czasu, by emocje opadły. A jak już opadły, to powinna z rozrzewnieniem stwierdzić, że ten mąż czekał, że zakończył ostatecznie z kochanką, i czeka na danie szansy.
I tak zachowałby się facet, który zrozumiał, że to żona jest miłością jego życia, który szczerze chce ją odzyskać.

Ja akurat jestem z tych, co szansę dały. Okazało się, że tylko po to, by się przekonać, że zdrajca jest zdrajcą. smile Co pewnie nie znaczy, że tak musi być zawsze. Tyle że u mnie choć mąż w tamtym okresie się wysilił, a reakcję miałam podobną do autorki. Tyle że może więcej płakałam, ale w ciąży byłam, więc trochę inna perspektywa.

Ciągle pokutuje to przekonanie, że koniecznie trzeba znaleźć winę w każdym partnerze... Bo jednak ten ich związek taki idealny nie był. A jakiś jest idealny? Serio, znacie takie? Ja nie znam. Niektóre naprawdę pozostawiają wiele do życzenia, a jednak ludzie są razem i nie zdradzają się.

Zdrada to decyzja. W wieloletnich związkach zawsze jest coś nie tak, są lepsze i gorsze momenty, zmiana pracy, brak pracy, stres, pojawienie się dzieci, problemy, choroby w rodzinie... Jest masę sytuacji. I to w każdym związku. A jednak nie wszyscy się zdradzają.

Jeśli się partnerowi nie mówi, że jest coś nie tak, że związek wymaga naprawy, jeśli się go jeszcze trzyma w iluzji, że jest super, to doszukiwanie później, gdy mleko się rozleje winy w partnerze, jest zwyczajnie marnym szukaniem dla siebie usprawiedliwienia.

Choć wiem też, że ludzie często, gdy chcą dać szansę, gdy z różnych powodów nie chcą odejść, chętnie biorą część winy na siebie. Tak jest zwyczajnie łatwiej wybaczyć... Łatwiej żyć z kimś, kto zdradził, jeśli sobie też przypisze się jakieś winy.

Jeśli związek nas nie zadowala, jest wiele możliwości. Można próbować go naprawić (oczywiście informując partnera: "źle mi"), można odsunąć się od partnera, który ignoruje ostrzeżenia... Można odejść.
Zdrada to wybór niczego w związku niezałatwiający, egoistyczny, płytki, podły. Obarczanie winy partnera jest żałosne.

103

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
KajkaKa napisał/a:

Ale miesiąc to naprawdę mało czasu, by emocje opadły.

Autorce wystarczyło, żeby w tak krótkim czasie uzyskać rozwód, co wynika z jej innego postu z 30 grudnia smile

świadoma kobietka napisał/a:

Mój też miał tylko koleżankę...i bidula nie wiedział co zrobić.
Pomogłam...złożyłam pozew, rozwiodłam się i niech się bawi. Amen.

104

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie
Ela210 napisał/a:
pannapanna napisał/a:

Ela210 nabywa pewności że nie potrafisz przeboleć ze nie każda kobieta chce dać mendzie szansę. .. sama dałaś i wg mnie żałujesz że nie okazałaś się silna jak autorka postu...
Dać szansę kolesiowi który pognał prosto do kochanki.... chyba powinnaś pójść na terapię.
Autorka może za jakiś czas zacząć całkiem mowę życie,  ty się możesz potaplac w starym bagienku.


Mylisz się. niczego nie żałuję. Nie masz podstaw do takich wniosków.
Autorka jest silna? Być może, ale  na pewno nie ŚWIADOMOŚCIĄ którą się chwali w nicku.
Jeżeli Ty uważasz, że powinien pognać prosto pod pociąg, to cóż..
CAŁKIEM NOWE życie wymaga refleksji.. a ona nie bierze się z powietrza

I nie ma obowiązku dawania drugiej szansy. Ale po kilkunastu latach małżeństa coś więcej niż godzina i wystawienie walizek się należy--- jesli jest M jak MIŁOŚĆ


daj spokój Ela, nic się nie należy. Gdyby on chociaż czynami, a nie tylko teatralnym płaczem pokazał, że żałuje i mu zależy, to może byłby jakiś cień szansy.

105

Odp: Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Wooow!Autorko!Jesteś silną osobowością z silnym zapleczem finansowym.A gdybyś była mniej majętna...myślisz, że tak samo byś postąpiła?

Posty [ 66 do 105 z 105 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Historia jakich wiele ale ja pozbierałam się momentalnie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024