Averyl napisał/a:zatroskany internauta napisał/a:Tzw. psychologia tłumu. Niestety w takich sytuacjach wiele osób patrzy na innych, samemu bojąc się zareagować i "wystawić".
w takich sytuacjach czasem wystarczy uświadomić sobie, by nie działać jak owieczka w tłumie (samoświadomość przydatna nie tylko w kryzysowych sytuacja, ale na co dzień - np. na zakupach
)
A tak przez ciekawość zapytam się, co robią z pijanymi? teraz już nie ma "hotelu" na Kolskiej
Kilka tygodni temu, koło północy, sąsiadka mnie obudziła.
Wie, że jestem byłym gliną. Powiedziała, że na trawniku w parku leży jakiś mężczyzna. Może chory?
Dlaczego nie powiadomiła pani pogotowia ratunkowego, policji lub miejskich strażników? - Ja z kolei, spytałem.
Bo, wie pan, może on pijany tylko, a zimno jest i może zamarznąć.
Wiadomo - poszedłem na miejsce, sprawdziłem puls -żył ten mężczyzna. Z ostrą wonią trawionego alkoholu w oddechu, a po obudzeniu, agresywny. Bo obraził się na sposób mojego działania. Mimo, że wychłodzony był znacznie.
Przepraszam, że nie na temat może, ale - przy okazji, że się tak wyrażę, najlepszym sposobem, by przywrócić przytomność zamroczonej alkoholem lub przedawkowaniem narkotyku albo psychotropów (amfetamina do nich należy i jej pochodne) osobie, nacierając - bardzo mocno, małżowiny uszne.
Ból jest taki, że każdy/każda się obudzi, ale z pretensjami jednakże. 
Oczywiście stan takiego człowieka musi być w miarę dobry, bo przy głębokiej zapaści to nie będzie skutkować przecież.
W każdym razie, powiadomiłem pogotowie - zastrzegając jednocześnie, by nie tracili czasu na wymianę wiedzy o kompetencji własnej lub policji.
Na to drugie, zawsze jest więcej czasu później.
Policja okazała się niezbędna następnego dnia, bo w szpitalu stwierdzono u niego obrażenia wewnętrzne.
Tak więc, mimo mojego pośrednictwa, sąsiadka "wmieszała się" w to zdarzenie.
I dobrze, bo gość nie dożyłby ranka. 
Chcę powiedzieć, że ludzie mają w sobie empatię i potrafią wyobrazić sobie skutki pozostawienia bez pomocy osoby, o której ma się negatywne zdanie, bo pijak i złodziej to jest - na przykład. Bądź, zdaniem zbyt dużej liczby naszych rodaków, niepotrzebny nikomu - bezdomny.
Niestety, ludzie często wstydzą się tej "słabości", by ich nie wytykano palcami w naszym znieczulonym otoczeniu. Albo "ciągano" po policjach, prokuraturach, etc. 
Co do pytania, o nietrzeźwych, to chyba nic się nie zmieniło w mojej miejscowości od czasu, gdy odszedłem z służby.
Zawsze była jedna cela - "wytrzeźwiałka".
Tyle, że - jeśli można, odwozi się delikwenta do domu. Albo przytułku, gdy bezdomnym jest.
Z "prośbą" o przybycie do komendy policji o odbiór mandatu karnego lub poddania się przesłuchaniu przed wnioskiem o ukaranie do sądu. 