Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 383 ]

261

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Pamela Anders napisał/a:

W prostytucji interesują mnie tylko pieniądze. I radzę innym dziewczynom tak pracującym to samo.

No też tak bym radził. Jak nie ma zysku, to nie ma firmy. W końcu wszystkie tam jesteście dla pieniędzy a nie charytatywnie. Tak samo pracownicy w firmie są dla pieniędzy.

Zawód prostytutki jest akceptowalny w tym sensie, że za pieniądze sprzedajesz pewną rozrywkę, przyjemność, zaspokojenie. To jest jasne i klarowne. Jak mówisz gościowi, aby został dłużej albo na całą noc w celu zarobienia większych pieniędzy to też jest fair. Jak wciskasz kit, że będzie Popppycośtam za dodatkową kasę to też ok.

Ale jak poda ciapa PIN do karty i mu ściągniecie więcej, albo jak mu zakosisz jego rzeczy to już nie jest fair. U fryzjera nie trzeba pilnować portfela, a w burdelu trzeba, prawda? No i to rzuca cień na Wasz zawód. Szkoda...



Uczciwie, ja go oszukuję a on próbuje za pieniądze kupić moją miłość i resztę mojego życia. Jak to mówi Wielki Szu: "ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem - graliśmy uczciwie".

Hmmm... no można tak sprawę postawić. Naprawdę myślisz, że on za pieniądze chciał kupić twoją miłość? Moim zdaniem on myślał, że faktycznie jesteś zainteresowana staniem się jego żoną.



I najlepiej takie które trzymają buzię na kłódkę i im we wszystkim przytakują.

Kurczę... może faktycznie tylko jakiś dziwny rodzaj facetów do Was tam przychodzi. Ładna, która tylko przytakuje -- to dopiero checa. smile Podobają mi się te teksty.


To ja jestem dla siebie samej najważniejsza. Uczciwość w prostytucji to błąd. W pierwszym rzędzie trzeba być uczciwą do samej siebie i do swojego ciała.

Tu się całkowicie zgadzam.

Zobacz podobne tematy :

262 Ostatnio edytowany przez Pamela Anders (2012-11-13 07:08:35)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
sam22 napisał/a:

Na czym polega twój biznes jak jest kilkadziesiąt dziewczyn do wyboru? Pewnie na tym, aby wybrał Ciebie, prawda?

A powiedz jakie są jeszcze inne wyjścia Twoim zdaniem? Znaczy nie rozumiem, jedno wyjście według Ciebie to takie że wybiera mnie i wtedy zarabiam. A inna metoda jaka? Bo nie bardzo rozumiem pytanie...

sam22 napisał/a:

Z tym chamstwem to mnie rozbawiłaś -- myślałem, że to normalka.

Niestety w Polsce tak. Przeciętny klient w Polsce to brudas, cham i kryminalista, podkreślam: przeciętny klient a nie przeciętny mężczyzna. Przykre to ale pracowałam wiele lat w Polsce i wiem co mówię. Jak wyjechałam za granicę to byłam w szoku jaka różnica w klienteli, w zachowaniu, kulturze osobistej i higienie. Niebo a ziemia. Najlepsi klienci to Niemcy, Szwajcarzy, Holendrzy i Skandynawowie, a najgorsi (naprawdę przykro mi to mówić ale taka jest prawda) to Polacy, Rosjanie i Arabowie. Zresztą dla tych trzech grup mam inne ceny - wyższe, i w tym układzie albo w ogóle do mnie nie wchodzą jak usłyszą cenę albo wchodzą tylko ci dla których kasa nie gra roli bo mają jej pod dostatkiem.

sam22 napisał/a:

Ale jak poda ciapa PIN do karty i mu ściągniecie więcej, albo jak mu zakosisz jego rzeczy to już nie jest fair. U fryzjera nie trzeba pilnować portfela, a w burdelu trzeba, prawda? No i to rzuca cień na Wasz zawód. Szkoda...

Jak to powiedziała mama Giny Wild w momencie kiedy Gina rozpoczynała swoją karierę porno: ?dziecko, jak już to robisz to rób to porządnie?. I ja jestem też tego zdania, jak już coś robić to zgarniać wszystko na maxa i robić wszystko z głową. I tak zrobiła: wybrała sobie najlepszą firmę produkcyjną z którą współpracowała, przez swoje filmy stała się znana na całym świecie, jest laureatką dwóch nagród Venus: za najlepszy debiut i dla najlepszej aktorki w przemyśle dla dorosłych. Jakiś czas pracowała również w burdelu we Frankfurcie, do czego się oficjalnie przyznaje. Dzisiaj jest gwiazdą. Zgarnęła wszystko. Gra w normalnych filmach, występuje w telewizji, jest wszędzie zapraszana, do Milionerów i innych popularnych programów. Widziałam ją nawet miesiąc temu w telewizji. Oczywiście ja się do niej absolutnie nie porównuję ale po prostu uwielbiam takie osoby jak Gina czy Dolly które zaczynając od zera, nie mając ani znajomości, ani pieniędzy, ani bogatych rodziców, ani kompletnie nic, osiągają wszystko.
Tak że po co mam zarabiać sumę X pracując w prostytucji uczciwie jak mogę zarobić sumę 2X robiąc tylko to o co oni sami się proszą przychodząc, często w stanie nietrzeźwym lub innym, do burdelu ( a często mając w domu żonę). Wszystkie triki dozwolone ( a jest ich tysiące). tongue "ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem - graliśmy uczciwie".

263 Ostatnio edytowany przez sam22 (2012-11-13 13:13:29)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Pamela Anders napisał/a:
sam22 napisał/a:

Na czym polega twój biznes jak jest kilkadziesiąt dziewczyn do wyboru? Pewnie na tym, aby wybrał Ciebie, prawda?

A powiedz jakie są jeszcze inne wyjścia Twoim zdaniem? Znaczy nie rozumiem, jedno wyjście według Ciebie to takie że wybiera mnie i wtedy zarabiam. A inna metoda jaka? Bo nie bardzo rozumiem pytanie...

Ja chcialem wiedzieć jak to u Ciebie wygląda w rzeczywistości -- siedzisz w pokoju z otwartymi drzwiami i czekasz na klientów, czy na dole w holu/barze/klubie z innymi dziewczynami. Takie wyrywanie klientów musi być męczące prawda? W ogóle to Ty chyba masz męczącą pracę, bo np. 8 godzin non stop "ćwiczyć" to jest trudne...?

Tak że po co mam zarabiać sumę X pracując w prostytucji uczciwie jak mogę zarobić sumę 2X ....

Zamiast kropek powinnaś była wstawić "nieuczciwie" (i byłoby uczciwie powiedziane). Jesteś z innego świata, bo w moim zarabianie 2X nieuczciwie szybko by się skończyło. W moim świecie porządnie nie znaczy na maxa.

PS. zamiast książki lepiej piszcie bloga, bo napracujecie się a potem będzie trzeba prosić jakieś firmy, które łaskawie zechcą to wydać; np. ten gość "moje kochanki czyli jak zdradzam onet" (googluj) albo kominek w Polsce odnieśli sukces... tyle że im się skończyły tematy i jest kicha.

264

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
sam22 napisał/a:

Takie wyrywanie klientów musi być męczące prawda? W ogóle to Ty chyba masz męczącą pracę, bo np. 8 godzin non stop "ćwiczyć" to jest trudne...?

Za tą kasę (2X) mogę ćwiczyć nawet 16. Ludzie biorą kredyty nawet na niewielkie mieszkania i spłacają je po 30 lat ? tak wygląda rzeczywistość, sama znam kilka takich osób. Ja nie mam powodu narzekać.

265

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Pamela Anders napisał/a:

Ludzie biorą kredyty nawet na niewielkie mieszkania i spłacają je po 30 lat ? tak wygląda rzeczywistość, sama znam kilka takich osób. .

-- ja właściwie znam kilka, co nie wzięły big_smile

266

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

NAzwijmy to po imieniu. To jest prostytucja i tyle.
A teraz ale smile Tak na zimno. Mam tyle ile mam, skończył mi się prawie rok temu kolejny związek. Są widoki na kolejny. Ale wiecie co? Gdyby miał kasę, to nie wiem czy bym sobie nie zafundował czegoś takiego. Nikogo nie zdradzałbym, nie ranił. Miałbym młodą skórę chętną i wiedzącą czego oczekuję. Seksu czy domu. Ja bym wiedział czego ona oczekuje ode mnie. A jak bym w międzyczasie poznał kogoś, to sprawa by się zakończyła.

267

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

klarek nikt chyba tego oceniał nie będzie smile To kwestia moralności każdego człowieka z osobna smile

268

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Catwoman napisał/a:

klarek nikt chyba tego oceniał nie będzie smile To kwestia moralności każdego człowieka z osobna smile

dokładnie

269

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Catwoman napisał/a:

-- ja właściwie znam kilka, co nie wzięły big_smile

Osobiście znam jedną parę (obydwoje pracują normalnie) która wzięła kiedyś kredyt na mieszkanie na 30 lat i to jest tak: raz mają dochody, raz nie mają i wtedy jest płacz i rozpacz  za co mają w danym miesiącu zapłacić ratę kredytu, i pożyczanie, chcą się rozwieść a nie mogą bo ceny mieszkań spadły i za to jedno nie kupi się dwóch pomijając już fakt że to mieszkanie nie jest ich tylko banku więc ze sprzedażą też pewnie byłby problem, i tak żyją w jednym mieszkaniu a obok siebie. Ona ma co prawda tą satysfakcję że uprawia seks tylko z jednym facetem ale niestety którego już od dawna nie kocha, a poza tym to w zasadzie codziennie płacze i rozpacza że chciałaby być sama ale nie da rady finansowo, więc nie wiem co jest gorsze... Ja to przynajmniej mam ten plus że w czasie prywatnym jestem z kim chcę i robię co chcę a oni tam się tylko męczą, 24 na dobę bo w dzień pracują a wieczorem są w tym mieszkaniu i muszą znosić siebie nawzajem więc co jej pomoże seks z jednym facetem kiedy i tak jest nieszczęśliwa. A jak już kiedyś spłacą to mieszkanie to zapomną że się chcieli rozwieść.  Ja sobie wolę uzbierać i wtedy kupować bo nie wiesz co będzie jutro. Znaczy jako ja bym kredytu akurat w ogóle nie dostała bo nie mam legalnej pracy ( mąż by dostał ale nigdy nie było takiej potrzeby żebyśmy my się kredytami obciążali) ale nawet gdybym dostała to chyba bym się na to nie zdecydowała bo to jest straszne obciążenie i to na całe życie. A wiadomo pracę można na przykład stracić albo są inne przypadki losowe.

Wczoraj spotkałam tu w burdelu jedną koleżankę której nie widziałam prawie 5 lat, przeniosła się tu parę dni temu z innego burdelu i mówi że jej się tu podoba i że zostanie na dłużej. Średnio szczęśliwa byłam jak ją zobaczyłam, denerwuje mnie to że wszystkie tu ciągną jak muchy do miodu a jak się przypną do kasy to siedzą całe lata i końca nie ma. Oczywiście nie omieszkała nadmienić że kupili sobie z mężem Mercedesa za 300 tys. zł, a ja się jej nic nie chwaliłam bo nie lubię, tylko przytaknęłam: ?o, to super!? Ona była super szczęśliwa jak mnie widziała a ja średnio, zawsze to konkurencja a ona dosyć sporo klientów kosi. Z myśli mi nie schodzi to wczorajsze spotkanie jak również to że ludzi którzy kochają pieniądze tak jak ja jest jednak sporo a ja bym wolała być jedna smile

270

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Pamela Anders czyli można powiedzieć, że Twoim życiowym priorytetem jest zarabianie dużej ilości pieniędzy, a największym życiowym szczęsciem -pieniądze?

271

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Myślę że największym życiowym szczęściem jest po pierwsze zdrowie a po drugie spotkanie na swojej drodze odpowiedniego mężczyzny którego się kocha i z którym człowiek uwielbia spędzać czas i który nie wyrzuca z siebie tysiąc słów na minutę. Na trzecim miejscu są dla mnie pieniądze.
Pragnę tylko podkreślić że aby to zdrowie mieć, je chronić i pielęgnować, to też potrzebne są pieniądze. Wiesz, ja też się zastanawiam nad kolejnością priorytetów w moim życiu i parę dni temu doszłam do powyższego wniosku ale jak można mieć wszystkie 3 rzeczy na raz to w zasadzie po co się zastanawiać nad kolejnością priorytetów. I jeszcze na czwartym miejscu jako szczęście postrzegam wolność, brak dzieci i robienie co chcę, cisza i spokój w domu, po pracy sauna, basen, restauracja i telewizja 3D w okularkach, cieplutkie i ogrzane mieszkanie z panelami na podłodze po których mogę chodzić na bosaka, śniadanie z mężem na balkonie (oczywiście nie o tej porze roku), zakupy w nowoczesnych sklepach i w nowoczesnych miastach, przebywanie w nowoczesnych miejscach, smaczne i zdrowe jedzenie ( chociaż żeby nie było: w McDonald'sie też czasem zjem), brak obowiązków, generalnie rozkoszowanie się sobą i swoim towarzystwem (tu mam na myśli nie tylko to że uwielbiam być z mężem ale sama też uwielbiam być bo też lubię swoje własne towarzystwo), po prostu mieć spokojną głowę. No i rodzina, możliwość pomocy najbliższej rodzinie jeśli jest taka potrzeba, rodzinne spotkania w fajnych restauracjach, wspólne spędzanie czasu ale też znowu bez przesady żeby sobie ciągle na karku nie siedzieć ? to też należy do szczęścia. Ale 3 pierwsze miejsca są dla mnie: zdrowie ? miłość ? pieniądze. Znaczy to jest szczęście definiowane przeze mnie a jeśli ktoś inny ma inne priorytety to ja to rozumiem i szanuję.

272

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Pamela Anders piszesz: rodzina. Czy Twoja rodzina (zakładam, że są to np.rodzice, rodzeństwo, kuzynostwo) wiedzą, czym się trudnisz?

273

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Zauważyłam,że niektórzy uważają że praca w agencji to jakiś straszny wstyd.21 wiek jest i każdy zarabia tak jak potrafi i to żaden wstyd

274

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
ewelina20 napisał/a:

Zauważyłam,że niektórzy uważają że praca w agencji to jakiś straszny wstyd.21 wiek jest i każdy zarabia tak jak potrafi i to żaden wstyd

Co znaczy "niektórzy" ?

275

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
ewelina20 napisał/a:

21 wiek jest i każdy zarabia tak jak potrafi i to żaden wstyd

Co ma do rzeczy XXI wiek?
Nie bez powodu prostytucję nazywa się najstarszym zawodem świata. Od dawna tak kobiety zarabiały. I od zawsze ta profesja nie cieszy się poważaniem większości.
Wstyd to osobne zagadnienie.

Ewelina - chcesz tak zarabiać to droga wolna. Wstyd Cię przecież nie ogranicza.

276

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
luc napisał/a:
ewelina20 napisał/a:

21 wiek jest i każdy zarabia tak jak potrafi i to żaden wstyd

Co ma do rzeczy XXI wiek?
Nie bez powodu prostytucję nazywa się najstarszym zawodem świata. Od dawna tak kobiety zarabiały. I od zawsze ta profesja nie cieszy się poważaniem większości.
Wstyd to osobne zagadnienie.

Ewelina - chcesz tak zarabiać to droga wolna. Wstyd Cię przecież nie ogranicza.

heh w Polsce nie płacą tak dobrze jak za granicą -niestety.
Ja pracuje w tzw sexkamerce dla obcokrajowcw i się tego nie wstydze a i zarobki całkiem fajne

277

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
ewelina20 napisał/a:

Ja pracuje w tzw sexkamerce dla obcokrajowcw i się tego nie wstydze a i zarobki całkiem fajne

Nie wstydzisz się., czyli swobodnie rozmawiasz o tym ze znajomymi przy piwie, babcia wie i kuzynostwo, rodzice, dziecko?....

278

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

tak moi  bliscy wiedzą  o mojej pracy

279

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

hm, jakoś trudno mi w to uwierzyć;) tzn. bliscy = mąż?

280

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

mąż,znajomi,

281

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

a rodzice, dziadkowie?

282

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

moja mama wie a dziadków nie mam

283

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

a jak zareagowali Twoi bliscy i znajomi ?

284

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Pare osób z moich znajomych też tam pracuje ,a inni jakos nie maja z tym problemu.Traktują to jak normalna pracę i nie robią z tego problemu

285

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

A co Cie skłoniło do takiego typu pracy?

286 Ostatnio edytowany przez ewelina20 (2012-11-14 22:48:47)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Skłoniła mnie do tego chęć zarobienia  sobie dodatkowych pieniedzy.Kiedyś oglądałam program o kobietach które tak pracuja,opowiadały o pracy i zaciekawiło mnie to

287

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Pamela Anders napisał/a:

koleżankę której nie widziałam prawie 5 lat.... Ona była super szczęśliwa jak mnie widziała a ja średnio, zawsze to konkurencja a ona dosyć sporo klientów kosi. Z myśli mi nie schodzi

A to ciekawe Pamela! W tym burdelu w takiej otwartej konkurencji musi być nieciekawie -- pewnie wiele jest osób, które nienawidzą się nawzajem.



ewelina20 napisał/a:

Skłoniła mnie do tego chęć zarobienia  sobie dodatkowych pieniedzy.

No to ile zarabiasz na godzinę?

288 Ostatnio edytowany przez Pamela Anders (2012-11-15 05:12:22)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Catwoman napisał/a:

Pamela Anders piszesz: rodzina. Czy Twoja rodzina (zakładam, że są to np.rodzice, rodzeństwo, kuzynostwo) wiedzą, czym się trudnisz?

Trzy osoby z całej rodziny wiedzą ( w tym mój mąż), a reszta nie wie ale chyba się domyśla. To że się domyślają wnioskuję z tego że nie zadają mi kompletnie żadnych pytań co do mojego miejsca pracy, a po drugie to ostatnio kupiłam jedną nieruchomość, wynajęłam młodego i utalentowanego projektanta i urządziłam ją na styl, no powiedzmy luksusowo-nowoczesno-futurystyczny, i pokazałam rodzinie to cudeńko, część rodziny była w głębokim szoku, jedna osoba z rodziny rzuciła hasło: "piękne mieszkanie bez względu na to z jakiego biznesu pochodzi" czekając na moją reakcję ale ja się tylko na to uśmiechnęłam i to wszystko i swoim zwyczajem zaczęłam inny temat (czyli strategia jest taka:zagadać). Myślę że jako zdrowe na umyśle osoby wiedzą że mój majątek nie może pochodzić z normalnej pracy ale pewni nie są, rozmów na ten temat nie ma i tyle. Idę za radą mojej koleżanki która udzieliła mi jej już wiele lat temu: zawsze iść w zaparte, być pewną siebie, na wszystko mieć błyskawiczną odpowiedź, w razie podejrzeń wypierać się w żywe oczy do ostatniej sekundy, wszystkie pytania natychmiast umiejętnie ucinać albo bez wahania wymyślać kity na poczekaniu w ułamku sekundy (ja raczej ucinam pytania a moja koleżanka jest dużo lepsza ode mnie i wymyśla kity na poczekaniu z dowodami i z całymi historiami wokół, takie że nie ma mocnych aby podważyć jej prawdomówność), aha i w razie czego oburzać się że to bzdura wyssana z palca spowodowana zazdrością ludzi, zbywać śmiechem lub uśmiechem, kiwać głową z niedowierzaniem co ludziom do głowy przychodzi. I w prywatnym życiu ciuchy albo sportowe albo eleganckie a nie miniówki na pół tyłka i długie kozaki. Zachowuję się normalnie, rozmawiam na wszystkie tematy, potrafię się wysłowić i kulturalnie zachować, nie maluję się prywatnie, jestem powiem nieskromnie lubiana i wszyscy sąsiedzi mi się kłaniają obojętnie gdzie ich spotkam. Buty zawsze wypastowane, paznokcie czyste i zadbane, odrosty na głowie pofarbowane, alkoholu nie piję więc nikt nigdy alkoholu ode mnie nie poczuł. Czynsz zawsze zapłacony, długów zero. Na wizerunek swój pracuje się całokształtem. Takich jak ja jest setki tysięcy i żyją wśród Was. Ja myślę że mojej rodzinie dużo po głowie chodzi ale nie akurat to. Oczywiście mogłabym im powiedzieć ale co to zmieni oprócz tego że może zaczęli by się martwić albo coś. A ja chcę żeby byli szczęśliwi.

sam22 napisał/a:

W tym burdelu w takiej otwartej konkurencji musi być nieciekawie -- pewnie wiele jest osób, które nienawidzą się nawzajem.

Jest tak jak w każdej innej firmie: są pracownicy którzy się lubią, przyjaźnią i nawet spotykają się po pracy na grilla i są pracownicy którzy się nie trawią i jeden drugiemu podkłada przysłowiowe świnie. Bo nie powiesz mi że Ty w swoim miejscu pracy jesteś ze wszystkimi kompletnie zaprzyjaźniony.
Tu też są dziewczyny które są tak zaprzyjaźnione że spędzają wraz z mężami i całymi rodzinami wspólnie Sylwestra i inne imprezy, a są inne co się nawzajem nie trawią i nawet sobie cześć nie mówią. Są różne charaktery i różne mentalności, pochodzimy z różnych krajów, łączy nas tylko jedno: miłość do pieniędzy.

sam22 napisał/a:

No to ile zarabiasz na godzinę?

Na godzinę!! Dobre! Czy ty myślisz że ona śmieci wywozi że się jej pytasz ile na godzinę zarabia? big_smile Są zawody gdzie nie jest płatne na godzinę i to są właśnie najlepiej płatne zawody.

289

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Pamela, sorry za bezposrednie pytanie, ale czy Ciebie "sprzet" nie boli po 8 czy 16 godzinach grzmocenia? Serio, jaka Ty kondycje musisz miec, zeby tak dac rade dzien w dzien (czy raczej noc w noc wink).

290

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Sam22 Tak jak Pamela podkreśliła nie ma tam stawek za godzine smile

291

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Pamela Anders napisał/a:

jedna osoba z rodziny rzuciła hasło: "piękne mieszkanie bez względu na to z jakiego biznesu pochodzi"

Dziwię się że takim wścibskim to pokazujesz.


Na godzinę!! Dobre! Czy ty myślisz że ona śmieci wywozi że się jej pytasz ile na godzinę zarabia? big_smile Są zawody gdzie nie jest płatne na godzinę i to są właśnie najlepiej płatne zawody.

Myślałem, że jej usługa to określony czas, za który klient płaci. Menadżerów nie wynagradza się za stawkę godzinową, ale muszą w ramach umowy poświęcić określoną ilość godzin na rozwój firmy osiągając wyznaczone cele.

292

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Pam a nigdy się nie obawiałaś, że kogoś z rodziny spotkasz w agencji?  Brata, szwagra, kuzyna... wiem, że pracujesz i mieszkasz zagranicą, więc tam Ci to pewnie nie grozi, a czy tutaj gdy pracowałaś w Polsce, myślałaś o takiej ewentualności? smile

293

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
ewelina20 napisał/a:

Zauważyłam,że niektórzy uważają że praca w agencji to jakiś straszny wstyd.21 wiek jest i każdy zarabia tak jak potrafi i to żaden wstyd

Gdybym miał córkę, wychował ją, a by mi powiedziała, że chce iść do agencji do pracy, bo lubi łatwą kasę i luksus - zapomniałbym o niej. Honor ważniejszy, a honor nie pozwoliłby mieć córki prostytutki.
21 wiek? Przecież to istnieje od tysiącleci...

294

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Remi - nie sądzę byś tak zrobił. Nie masz dzieci więc nie wiesz jaka potrafi być miłość rodzicielska. Ja w takiej sytuacji na pewno nie zapomniałabym o córce. Nigdy bym się z jej wyborem nie pogodziła (mój stosunek do prostytucji już wcześniej dokładnie wyraziłam), ale nie byłabym w stanie zapomnieć czy ją odrzucić.
Rozważania są oczywiście teoretyczne - Ty dzieci nie masz, a moja córka, jakkolwiek różne rzeczy wyprawia, to WIEM, że takiego wyboru by nie dokonała (dla kasy i łatwego życia, bo są sytuacje, w których nawet ja jestem w stanie zrozumieć taki wybór) - bo wpoiliśmy jej pewne zasady.

295

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

.......poza tym: za kogo miałabym się uważać, wyrzekając się dziecka? Za kogoś lepszego?? "Wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego." (Biblia)

296

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
luc napisał/a:

Remi - nie sądzę byś tak zrobił. Nie masz dzieci więc nie wiesz jaka potrafi być miłość rodzicielska. Ja w takiej sytuacji na pewno nie zapomniałabym o córce. Nigdy bym się z jej wyborem nie pogodziła (mój stosunek do prostytucji już wcześniej dokładnie wyraziłam), ale nie byłabym w stanie zapomnieć czy ją odrzucić.
Rozważania są oczywiście teoretyczne - Ty dzieci nie masz, a moja córka, jakkolwiek różne rzeczy wyprawia, to WIEM, że takiego wyboru by nie dokonała (dla kasy i łatwego życia, bo są sytuacje, w których nawet ja jestem w stanie zrozumieć taki wybór) - bo wpoiliśmy jej pewne zasady.

Matka to matka, a ojciec to ojciec, pewnie córkę kocha nawet bardziej i większy ból musi zaakceptować. To mężczyzna. Honor ponad wszystko , a jeśli dziecko chce łatwego życia, niech je wybiera, byleby mojego imienia nie ośmieszała. To nie tak...

297

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Remi napisał/a:

To mężczyzna. Honor ponad wszystko , a jeśli dziecko chce łatwego życia, niech je wybiera, byleby mojego imienia nie ośmieszała. To nie tak...

A  ta miłość gdzie się tu plasuje? Honor to honor, a miłość??Skoro kocha, jak twierdzisz?

298

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Catwoman napisał/a:
Remi napisał/a:

To mężczyzna. Honor ponad wszystko , a jeśli dziecko chce łatwego życia, niech je wybiera, byleby mojego imienia nie ośmieszała. To nie tak...

A  ta miłość gdzie się tu plasuje? Honor to honor, a miłość??Skoro kocha, jak twierdzisz?

kochać to się zawsze kocha i pomaga w najtrudniejszych chwilach, ale to co innego niź łatwe życie w zamian za swój tyłek. To wstyd, to hańba i tyle.

299

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

A mój mąż na to: - Dlaczego Twój honor? Ewentualnie jej własny honor, a nie Twój.

300

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Cat - czy to co robi dziecko obojętne dla rodzica? Nie sądzę...
Powiem tak - przychodzi mi córa i mówi - pracuję w agencji, bo pieniądze łatwe, bo lubię seks - co możne zrobić? Hmm, zamyślić się, założyć ręce za głowę, gdzie był mój błąd?, a potem stanowczo stwierdzić - albo stosujesz do zasad ojca, albo wolna droga i tyle. Nic więcej nie można.

301

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Pełnoletniemu dziecku nie można niczego kazać smile To po pierwsze. Po drugie: dorosły człowiek musi mieć już własne zasady, a nie "zasady tatusia":),

Jedynie mógłbyś uznać to za swoją porażkę wychowawczą,

a i przy okazji właśnie przeczytałam cytat, który się pewnie Pam spodoba: "Pieniądze szczęscia nie dają, ale przyjemniej płacze się w mercedesie niż na rowerze" .

302

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Ja znam "pieniądze szczęścia nie dają, ale tudno być szczęśliwym bez pieniędzy".

Co do córki, która wybrała prostytucję -- wszystkie wybory bym zaakceptował. Totalnie wszystkie, bezwarunkowo. Może bym tylko zapytał, czy dużo czytała, aby podjąć właściwą decyzję.

303 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2012-11-16 15:32:38)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Curna jacy wszyscy tolerancyjni...wulgaryzm górą!!! Niech żyje wolność!! smile

304

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Nikandra - nie wszyscy. Poczytaj cały wątek, wszystkie wypowiedzi.

305 Ostatnio edytowany przez Pamela Anders (2012-11-16 21:41:13)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
metaksa napisał/a:

Pamela, sorry za bezposrednie pytanie, ale czy Ciebie "sprzet" nie boli po 8 czy 16 godzinach grzmocenia? Serio, jaka Ty kondycje musisz miec, zeby tak dac rade dzien w dzien (czy raczej noc w noc wink).

Czasem pracuję w dzień, czasem w nocy. Tu dziewczyny płacą jedną opłatę dzienną i można kosić 24 na dobę. Napisałam już w poprzednich postach:
Najwięcej zarabiają te co kombinują (ja jeszcze nie jestem taką mistrzynią,są lepsze). Można oczywiście nie kombinować ale wtedy się najczęściej dostaje tą najniższą stawkę,czyli za pół godziny.I też i nie każdy zostawia nie wiadomo jaką kasę ale na 10 u których uskuteczniam swoją gadkę jak się dwóch - trzech nabierze to jest dobrze i już mam swoją kasę.A co najważniejsze,oni wracają,bo uważają że spotkali fajną dziewczynę.To że ona ich kosztuje troszkę więcej niż inne nie przeszkadza im.Ważne że w ich mniemaniu nie jest materialistką. I że ma czym oddychać (frajerzy są prymitywni).I że się jej podobają.Jak nie mają zegarka to im mówię że już jest koniec czasu lub jak jest w łazience to mu przestawiam zegarek(jeśli go zostawił a zazwyczaj mówię żeby zdjął żeby mnie nie drapał).I tak dalej.Jak coś zostawiają na przykład zegarek,komórkę czy Ray-Bany i wracają po to po pół godziny to mówię że nie ma i że nie wiem gdzie on to zostawił,odstawiam nawet łóżko i pokazuję że nigdzie nie ma.Wszystko sprzedaję na eBayu.Tak ich traktuję jak oni na to zasługują zdradzając swoje żony bądź myśląc że pieniądze kupią sobie miłość lub przyjaźń.
Dziewczyny te które myślą,pokazują klientom zdjęcia dzieci których nie mają,a zdjęcia są tylko pocztówkami. Ja też często mówię o mojej 3-letniej córeczce którą sama wychowuję bo mąż mnie zostawił,co jest nieprawdą. Mówię że mam straszne długi, komornika na karku, sytuacja mnie do tego zmusiła.W zależności od tego co kto chce co usłyszeć,trzeba wyczuć.Powoduje to współczucie i łatwiej im wtedy przychodzi wysupłać kasę z portfela, znaczy więcej kasy. Zawsze patrzę czy klient ma dużo banknotów w portfelu jak mi płaci,jak mu się wysypują to zaczynam gadkę typu czy nie chciałby zostać ze mną godzinę-dwie dłużej czy na całą noc.On patrząc na mój biust zapomina o tym ze jest czwarta rano i do końca nocy zostało tylko dwie godziny(a noc trochę kosztuje).Mówię mu że nie będzie tego żałował i różne inne hasła.Pytam się czy nie chciałby Poppers,na to prawie każdy się pyta co to jest.Mówię że jest to coś wspaniałego po czym wzmagają się doznania seksualne.Ale to oczywiście kosztuje więcej.Ale jest to coś fantastycznego.A potem jak mi powie że nic nie czuł po tych Poppers mu mówię że być może na niego nie działa ale na wszystkich innych działa.I tak dalej,gadka w pełni,na wszystko mam odpowiedź i to natychmiast.Zawsze mówię że prywatnie jestem sama i że nie mam faceta,wtedy oni automatycznie robią sobie nadzieję i przestają liczyć się z kasą przychodząc coraz częściej.Z wyjątkiem jak widzę że ktoś nie ma kasy a mi głowę zawraca żeby się za darmo w mieście na obiad spotkać,to wtedy mówię że mam męża i że się nie umawiam z klientami.Na wszystko im przytakuję obojętnie jakie bzdury opowiadają,sama czynnie biorąc udział w dyskusji i potwierdzając wszystkie jego tezy aż w końcu są przekonani że jesteśmy ulepieni z jednej gliny i że ?się odnaleźliśmy? ? jak to mówią niektórzy.Jak oni się śmieją ja się śmieję razem z nimi aby myśleli że śmieszy nas to samo.Pytam się czy ma ochotę na szampana podkreślając że mam ochotę na dłuższą zabawę,wtedy oni się cieszą że nareszcie trafili na wspaniałą dziewczynę która to robi bo lubi zabawę i dobry sex i sięgają głębiej do portfela. Zawsze podkreślam że mam ochotę,oni to chętnie słyszą. Tak że po co mam zarabiać sumę X jak mogę zarobić sumę 2X robiąc tylko to o co oni sami się proszą przychodząc, często w stanie nietrzeźwym lub innym, do burdelu ( a często mając w domu żonę). Wszystkie triki dozwolone ( a jest ich tysiące).  "ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem - graliśmy uczciwie".
Klienci są dla mnie po to żeby ich doić ponieważ oni są nastawieni na to żeby wykorzystać maksymalnie te biedne dziewczyny które pracują w burdelu, dlatego też moim zdaniem nie ma co ich żałować. Na pierwszym miejscu dla mnie stoję ja i moje ciało aby pracowało jak najmniej za jak największe pieniądze i tylko to się liczy a nie uczciwość w stosunku do klienta. To ja jestem dla siebie samej najważniejsza. Uczciwość w prostytucji to błąd. W pierwszym rzędzie trzeba być uczciwą do samej siebie i do swojego ciała.
Trików jest tysiące i nie po to je wymyślam że nie mam co robić tylko po to żeby jak najmniej robić a zarabiać 2X zamiast X.

A co do boli czy nie boli, w innych zawodach też boli, dla przykładu nauczycielki boli gardło i to z biegiem lat tak bardzo że często muszą się poddać operacji strun głosowych będąc nawet w młodym wieku (znam jedną taką osobę), ekspedientki i inne osoby pracujące na stojąco bolą nogi i mają żylaki na nogach, listonoszki bolą nogi od chodzenia po domach z ciężkimi torbami, a ja sama kiedyś przed laty pracowałam na pakowaniu kosmetyków i zarówno ja jak i wszystkie inne dziewczyny które tam pracowały, miały pocięte ręce od kartonów, i niektóre które pracowały tam już parę lat, miały całe ręce w bliznach. Moja bratowa pracowała w fabryce i od dźwigania poszedł jej dysk wskutek czego musiała się poddać operacji. I też ją bolało, i to tak że się nie mogła ruszyć. Sama dzisiaj byłam w Rossmanie i widziałam jak pani na kasie miała założony na prawej ręce bandaż elastyczny taki jaki się zakłada na ból nadgarstków. A dlaczego jej nikt nie powie: ?poniżasz się, pracujesz za psie grosze, jeszcze do tego cię nadgarstki bolą że ledwo ręką możesz ruszać, na wysokowartościowy trzeciorzędowy kolagen który uratowałby twoje stawy na pewno cię nie stać jak również na operację w dobrej ortopedycznej klinice, więc weź dziewczyno zrób coś ze sobą bo źle skończysz, za parę lat będziesz miała zwyrodnienie stawów jak już nie masz i ręką w ogóle nie ruszysz, nawet łyżki do ust nie podniesiesz i będziesz miała ręce powyginane jak gałązki na wszystkie strony. I czy jest według ciebie ambitna praca kasowanie podpasek i ręczników papierowych??
Tak więc w pytaniu jest błąd logiczny sugerujący że prostytutki podczas ich pracy bolą niektóre miejsca natomiast wszystkie inne zawody nie boli nic ? co jest nieprawdą. Boli nas tak samo jak wszystkie inne zawody, różnica jest taka że więcej zarabiamy. I tak samo nasza praca jest mało ambitna jak tysiące innych zawodów (wyprzedzając Twoje pytanie). Takie jest życie że bez pracy nie można żyć a lepiej pracować za większe pieniądze niż za mniejsze (moim zdaniem).

sam22 napisał/a:

Myślałem, że jej usługa to określony czas, za który klient płaci. Menadżerów nie wynagradza się za stawkę godzinową, ale muszą w ramach umowy poświęcić określoną ilość godzin na rozwój firmy osiągając wyznaczone cele.

Tak, a weź się spytaj u szewca w dzień w który mu nikt żadnych butów nie przyniesie ale siedział 8 godzin w pracy, spytaj się go ile zarobił na godzinę, bo jestem ciekawa...  roll

Catwoman napisał/a:

Pam a nigdy się nie obawiałaś, że kogoś z rodziny spotkasz w agencji?  Brata, szwagra, kuzyna... wiem, że pracujesz i mieszkasz zagranicą, więc tam Ci to pewnie nie grozi, a czy tutaj gdy pracowałaś w Polsce, myślałaś o takiej ewentualności? smile

Nie, mężczyźni z mojej rodziny nie korzystają z dziwek, tego jestem pewna na 100%, nie mam w rodzinie głupców którzy są chętni utopić swoje pieniądze w prostytucji. Ale gdyby taka sytuacja się zdarzyła, no to cóż, co mam zrobić? - walnąć głową o podłogę, załamać się, wpaść w panikę czy w płacz, nie, takiej opcji nie ma. Zawsze sobie mówię: ludzie mają gorsze problemy niż to że spotkam kogoś z rodziny w gronie klientów. Powiedziałabym "cześć, co za spotkanie", i każdy by poszedł w swoją stronę (a następnie na imprezach rodzinnych typu wesela czy chrzty zachowywałabym się jak gdyby nigdy nic). Nawet gdyby to był mój ojciec. Najważniejsze to pewność siebie która ludzi zbija z nóg. Jestem dorosła i mogę pracować jako prostytutka, proste. Mi nie można czegoś zabronić bo ja po prostu robię to co mi się podoba. Potem pewnie w domu byłaby rozmowa na której powiedziałabym swoje zdanie: jestem prostytutką i będę tak długo jak będę chciała. Takiej opcji nie ma że mój ojciec by mi powiedział że w takim razie zapomina o moim istnieniu, tego też jestem pewna na 100%. Zresztą taka sytuacja była(znaczy nie taka że spotkałam mojego tatę gdzieś w burdelu), kiedyś mu powiedziałam ale to już było wiele lat temu czym się zajmuję, powiedział mi jasno co na ten temat myśli, że nie uważa ani tego że dziewczyny się prostytuują ani tego że mężczyźni płacą za seks, jedno i drugie uważa za wysoce naganne. Od tamtej pory więcej na ten temat nie rozmawialiśmy. Nie zmienia to jednak faktu że bardzo go kocham i on mnie też i zawsze mogę na niego liczyć a on na mnie, ponieważ teraz jest starszy i muszę o niego dbać. Myślę że jemu do głowy raczej nie przyjdzie że ja w tym wieku mogę się jeszcze prostytuować, on pewnie myśli że to był incydent młodości.
Ale załóżmy taką sytuację że by mi ojciec powiedział: w takim razie zapominam o twoim istnieniu. To bym powiedziała:?ok., cześć?. I tyle. Nie można mnie szantażować ani wywierać na mnie presji bo ja się po prostu nie dam. Ja się nie proszę i nie padam na kolana. Prostytucja daje między innymi niezależność finansową od rodziców. To jest moje życie i chcę je przeżyć na jakimś poziomie a nie na biedowaniu.

Catwoman napisał/a:

Pełnoletniemu dziecku nie można niczego kazać smile To po pierwsze. Po drugie: dorosły człowiek musi mieć już własne zasady, a nie "zasady tatusia":)

Podpisuję się pod tym obiema rękami.

nikandra napisał/a:

...Niech żyje wolność!! smile

I pod tym też.

A co do łatwego życia to ja w ogóle nie rozumiem co jest złego w łatwym życiu. To chyba dobrze że ktoś chce łatwego życia. A jakie ma wybrać, trudne?|

306

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
sam22 napisał/a:

Ja znam "pieniądze szczęścia nie dają, ale tudno być szczęśliwym bez pieniędzy".

Co do córki, która wybrała prostytucję -- wszystkie wybory bym zaakceptował. Totalnie wszystkie, bezwarunkowo. Może bym tylko zapytał, czy dużo czytała, aby podjąć właściwą decyzję.

Ciekawe, czy będąc twoim kolegą, kolokwialnie bym przeleciał twoją córkę i powiedział Ci - wiesz, twoja mała jest niezła w swojej pracy, gratuluję córki wink Ciekawe jaką byś miał minę?

Pam - a nie potrafisz niczym innym chwalić się niż zarabianiem "tyłkiem" - to wszak nic nadzwyczajnego... Nie padasz na kolana piszesz - mam wątpliwości...

307

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Remi napisał/a:

Ciekawe, czy będąc twoim kolegą, kolokwialnie bym przeleciał twoją córkę i powiedział Ci - wiesz, twoja mała jest niezła w swojej pracy, gratuluję córki wink Ciekawe jaką byś miał minę?

Z taką sytuacją się nie spotkałam przez 20 lat ani u siebie ani u nikogo innego. Myślę że ona jest tak prawdopodobna jak upadek meteorytu na Ziemię. To tak samo mogę się Ciebie zapytać: ciekawe co byś kolokwialnie zrobił jakby Cię spadający meteoryt w głowę trafił? Albo by Ci dziurę w głowie zrobił. Ciekawe jaką byś miał minę?
To nie jest argument na "nie" prostytucji, to w ogóle nie jest żaden argument. Idąc tym tokiem można by powiedzieć: lepiej nie bądź architektem bo Ci może dachówka z dachu na głowę spaść albo cegła, albo lepiej nie otwieraj własnej restauracji bo ktoś zostawi niedopałka i ci wszystko spłonie, albo lepiej nie ucz się na pielęgniarkę bo cię jeszcze w szpitalu ktoś jakąś chorobą zarazi, albo nie ucz się na nauczycielkę bo cię jeszcze w szkole jakiś uczeń zastrzeli, to tak samo na każdy zawód można coś znaleźć. To są wszystko oczywiście sytuacje które mogą się zdarzyć ale prawdopodobieństwo ich jest małe. Tak samo nie ma co się zniechęcać do zawodu prostytutki jeśli komuś to po głowie chodzi a nie ma zacięcia do nauki tak jak ja, sugerując się takimi sytuacjami: a co zrobię jak do mojego ojca ktoś powie po wizycie u mnie: "wiesz, twoja mała jest niezła w swojej pracy, gratuluję córki". Trzeba sobie odpowiedzieć na jedno podstawowe pytanie: chcesz coś osiągnąć w życiu czy nic? Jeśli ktoś jest zdolny i ma zacięcie do nauki to jak najbardziej niech się uczy - w dobrych zawodach można zarabiać pieniądze do samej emerytury (a nawet i dłużej). Jednak nie zapominajmy że takich ludzi (zdolnych i mających zacięcie do nauki) jest mniejszość.

Remi napisał/a:

Pam - a nie potrafisz niczym innym chwalić się niż zarabianiem "tyłkiem" - to wszak nic nadzwyczajnego...

A czy ja się chwalę - raczej nie, raczej chciałabym kobietom powiedzieć żeby nie przesadzały z dymaniem się za darmo bo nie warto jak można za kasę. A seks tak czy tak trzeba uprawiać. I żeby się nie dawały wykorzystywać facetom, szczególnie tym żonatym, żądnym dobrego seksu za drinka.

Remi napisał/a:

Nie padasz na kolana piszesz - mam wątpliwości...

Padam ale nie za darmo i nie bez prezerwatywy w przeciwieństwie do wielu pań pracujących w porządnych zawodach a mających co miesiąc innego partnera. Ja muszę coś z tego mieć bo inaczej mam zły humor od razu jak mi się drobne w portfelu nie zgadzają. big_smile

308

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Pam - człowiek chce osiągnąć coś w życiu, ale zawsze pytanie jakim kosztem. Można w filmie mieć rolę, zaliczając 20 osób po drodze, można osiągnąć cel swój po trupach, ale chyba lepiej znaleźć siłę w sobie, by nie ślizgać po życiu a żyć. Nawet kosztem tego, że bywa źle czasem, bo zawsze może być lepiej...
Seks to nie uprawianie pola z ziemniakami, to coś wyjątkowego, a odarcie go z tej wyjątkowości czyni go jedynie towarem, sama piszesz o swoim wyrachowaniu, oszukiwaniu z gadżetami naiwnych klientów, co im zegarek zginie - oni płacą, ty i tak ich jeszcze oszukasz tłumacząc to tym, że należy się im - bo czemu, bo źli, a ty taka sama.
Powiem tak - pieniądze ważna rzecz, ale nie najważniejsza, pieniądze nie zastąpią całej emocjonalnej otoczki w życiu. Co po kasie, wycieczkach, naszyjnikach jak to kupione za cenę siebie. Osoby za seks nie są szanowane, nie są cenione, a to że zgarną jakiś zegarek? Pewnikiem potem tacy mężczyźni mawiają - wiesz ona mi ukradła zegarek choć jej zapłaciłem, nie mogła ponoć znaleźć, zegarek to zegarek, ale pomyśl przyjacielu kim ona jest?

309

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Kazdy jest inny,ale ja nie wyobrazam sobie sypiac z jakimis oblesnymi facetami by miec kase... Ja osobiscie ci wspolczuje pamela,naprawde. Nie chcialabym byc na twoim miejscu,nie chodzi juz o to ze twoj parter dzieli sie toba z innymi,ale poprostu mnie sie w to w glowie nie miesci. Nie jest to praca jak kazda inna bo poprostu sprzedajesz sie i tyle. No ale kazdy ma inne wartosci:)

310 Ostatnio edytowany przez Pamela Anders (2012-11-17 05:28:54)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Emanuelle1209 napisał/a:

...ja nie wyobrazam sobie sypiac z jakimis oblesnymi facetami by miec kase...

Ja też nie. Na szczęście ja z nimi nie sypiam tylko robię co do mnie należy i rozchodzimy się każde w inną stronę.
Kiedyś też, przed laty, spędzałam z klientami nocki za kasę ale faktycznie to jest dla mnie straszne, położyć się koło kogoś i spać bo mi zapłacił do rana, za każdym razem w ogóle nie mogłam zmrużyć oka, i każda minuta wydaje się jak godzina, ta nuda po prostu zabija, koszmar, już nie mówiąc o tym że się po prostu brzydzę z kimś spać. Teraz pracuję w takim miejscu że ceny są takie że mało kogo na nockę stać a dziewczyny mają wolną rękę we wszystkim aby tylko czynsz płaciły tak że każda odprawia co jej się żywnie podoba. Ostatnio z jednym klientem spałam ale to tak że on na jednym końcu łóżka a ja na drugim, ale też nie zasnęłam. Dałam mu pospać, muzykę ściszyłam, a potem jak się obudził mu powiedziałam że czas się skończył i musi dalej płacić jak chce zostać. I zapłacił.

Emanuelle1209 napisał/a:

Nie jest to praca jak kazda inna bo poprostu sprzedajesz sie i tyle.

A czy ja twierdzę coś innego? Jak najbardziej się sprzedaję. Lepiej się sprzedawać niż się rozdawać za darmo ? taka jest moja życiowa filozofia.

Remi napisał/a:

...można osiągnąć cel swój po trupach, ale chyba lepiej znaleźć siłę w sobie, by nie ślizgać po życiu a żyć.

No właśnie ja znalazłam.
Ale wiesz, za slogany sobie nie kupię samochodu albo mieszkania, jeszcze trzeba w życiu coś zrobić aby coś osiągnąć.

Remi napisał/a:

Co po kasie, wycieczkach, naszyjnikach jak to kupione za cenę siebie.

Wolę je mieć za cenę siebie niż nie mieć wcale. Ja uwielbiam pieniążki. Lubię mieć ich dużo, rozkładać je na łóżku i liczyć, układać sobie w portmonetce, liczyć na liczarce, po prostu kocham to. Od zawsze, praktycznie od dziecka, przejawiałam silne materialistyczne instynkty, nawet jako dziecko śniłam o tym że mam dużo złotej biżuterii i takie sny miałam często. Bardzo się różniłam od mojego rodzeństwa. Ważne było dla mnie żeby mieć dwa długopisy, dwa ołówki, i jeszcze zapas. Kłóciłam się o najładniejszy piórnik jak mama kupiła dla wszystkich dzieci i to kłóciłam się tak że nie ustąpiłam, aż dostałam. Pamiętam że zazdrościłam koleżankom w szkole różnych przedmiotów, pamiętam nawet co to były za przedmioty bo myślałam o nich dzień i noc: spinka, rękawiczki, bilet miesięczny. Miałam nienormalnie materialistyczny charakter, z takim charakterem się urodziłam. W późniejszym czasie szkoła mnie strasznie nudziła. Mi się wydaje że ja jestem po prostu stworzona do pieniędzy bardziej niż ktokolwiek inny. I w prostytucji to idzie szybko a nie jak krew z nosa (oczywiście w prostytucji uprawianej w sposób wyrafinowany i perfekcyjny) : załóżmy w tym miesiącu kupuję pralkę, lodówkę, 3 telewizory 3D najlepszej na rynku marki, w przyszłym miesiącu wymieniam okna, zakładam najnowocześniejsze żaluzje, wymieniam podłogi, kupuję zmywarkę, w następnym miesiącu kupuję laptopa trzynastkę z napędem blu-ray i procesorem I7 oraz dwie komórki Lumie 920 plus trochę sprzętów do kuchni za parę tysięcy, w następnym z kolei wymieniam samochód na nowy i tak dalej i tak dalej. I jeszcze odkładam. A to lubię: jak praca przynosi przynosi efekty i to natychmiastowe. Ale nie takie że biorę pralkę i spłacam ją na raty przez 12 miesięcy. No dobra, ludzie będący na emeryturze to oczywiście co innego, ale młode dziewczyny które tak czy tak uprawiają seks często zmieniając partnerów nad czym się mają zastanawiać?
Myślę że większość ludzi mnie nie zrozumie. Ja tylko z pieniędzmi potrafię być szczęśliwa i to też tak na styk bo żebym była naprawdę szczęśliwa to bym musiała mieć dużo, dużo więcej. Bez pieniędzy nie umiem. Bez względu na to jaką filozofię i morały się do tego dorabia.
Ludzie robią wielkie oczy i ogólnie jest taka lekka zazdrość z każdej strony, czasem słyszę narzekania że nie mają na to czy na to, ale żeby samemu kiwnąć palcem w bucie ? na to nie wpadną. Tacy są ludzie: żeby zazdrościć, narzekać, żalić się - to pierwsi, żeby coś zrobić i osiągnąć w życiu ? ostatni. A już w ogóle ta prędkość z którą człowiek się dorabia w normalnej pracy to po prostu mnie dobija.

Remi napisał/a:

Pewnikiem potem tacy mężczyźni mawiają - wiesz ona mi ukradła zegarek choć jej zapłaciłem, nie mogła ponoć znaleźć, zegarek to zegarek, ale pomyśl przyjacielu kim ona jest?

Tak, dokładnie tak mawiają a na drugi dzień albo tydzień później znowu do mnie trafiają wklejając mi następne banknoty, dokładnie ci sami ( nie to że mówię teoretycznie tylko czerpię to z faktów). To jest właśnie najlepsze.
A po drugie był u pięciu i akurat wie na drugi dzień jak otrzeźwieje u której mu zegarek zginął a która mu z karty wszystko ściągnęła. A tak nawiasem mówiąc: wiesz jak mnie obchodzi to co oni sobie mawiają między sobą? roll A zacznijmy od tego że to nie są dla mnie mężczyźni.
Znaczy ja uważam tak: nie mogą się też wszyscy zajmować prostytucją bo by się cała gospodarka zawaliła. Najlepiej niech każdy robi co do czego jest stworzony i w czym czuje się szczęśliwy. Ale bym się cieszyła jakby młode dziewczyny się trochę bardziej szanowały i nie było tyle fikania na prawo i lewo za darmo. Bo niektóre dziewczyny naprawdę przesadzają: co dyskoteka to inny partner seksualny.
Ja bym się w zasadzie w każdym zawodzie dobrze czuła pod warunkiem że zarabiałabym taką samą kasę jak w prostytucji lub większą. Niestety nie ma takich zawodów.

Remi napisał/a:

Osoby za seks nie są szanowane, nie są cenione

Zauważmy że osoby bez pieniędzy też nie są szanowane ani cenione. A poza tym myślisz że ja mam na czole napisane że jestem prostytutką albo chodzę z transparentem? lol No way!!!

311

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Podstawowe pytania do ...ykhm "Pamela A"
Ile musisz przyjąć klientów  dziennie aby zarobić na utrzymanie w domu publicznym liczącym sobie plus minus około 70 pokoi,które przypuszczalnie nie są wszystkie zajęte ale burdel musi funkcjonować bo w końcu sam vermiter musi płacić swój czynsz który bagatela jeśli nie prywatny...to kosztuje majątek smile
Dwa...ile płacisz dziennego  utrzymania za pokój w którym zarabiasz na swoje "cudowne-aczne" życie aby wychodzić na swoje ........pomijając extra klientów którzy zdarzają się rzadko i płacą wyższe stawki,wymagając przy tym odrębnej obsługi albo jakby to rzec łatwiej- swoich fanaberii smile
Trzy................. wracając do pierwszego to ..żeby opłacić powyższe ilu musisz obsłużyć  klientów dziennie aby wyjść na swoje? smile??
Jaka stawka od jednego numera,ile czasu licząc w minutach,jakie wymogi? wink
To takie podstawowe pytania.................na które znasz 100% jak mniemam odpowiedź smile

312 Ostatnio edytowany przez Pamela Anders (2012-11-17 15:50:20)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Słuchaj ja wiem jak działa prostytucja i wiem że wszystkie ciągną jak muchy do miodu w poszukiwaniu dobrych miejsc. Gdybym odpowiedziała Ci na wszystkie Twoje pytania, to przez to że czyta to wiele osób, jutro zjawiłoby się tu z 50 dziewczyn z walizkami bo takich miejsc z takimi cenami nie ma dużo. Tak że nic z tego.

nikandra napisał/a:

ile płacisz dziennego  utrzymania za pokój (...) pomijając extra klientów którzy zdarzają się rzadko i płacą wyższe stawki,wymagając przy tym odrębnej obsługi albo jakby to rzec łatwiej- swoich fanaberii

Raczej jest przeważnie tak że ci którzy najwięcej płacą najmniej wymagają. A najwięcej wymagają ci którzy najmniej płacą i do nich też najczęściej trzeba wzywać policję bo nie rozumieją że koniec czasu. Faceci z kasą aż nie przywiązują takiej wagi do pieniędzy nawet jak wydadzą dla mnie dużą kwotę a dla nich niedużą. Znam przypadek nie stąd ale z innego burdelu (nie brałam w nim udziału) że dziewczyny ukradły gościowi 30 tys.?, z tym że 5 chyba im dał dobrowolnie a resztę ściągnęły z karty która nie miała limitu. Podzieliły się po połowie po czym tak się bały że wzięły sobie na tydzień wolne z burdelu i tydzień ich nie było. Potem wróciły ale okazało się że gościa w ogóle nie było. Zwyczajnie miał to gdzieś. Nie będzie chodzić za prostytutkami żeby mu oddały 30 tys. czy 25 jak może w tym czasie pracować i zarobić dużo więcej. To jest to największy znany mi przypadek ściągnięcia z karty. Jednak był to najdroższy burdel w Europie ( ja w nim nie pracowałam), między innymi był tam swojego czasu Emineem.
Tak żeby dziewczyny dostawały jakąś większą kasę od klientów to znam już różne przypadki i różne kwoty ale nie podczas jednej nocy.
A poza tym nawet jak ktoś ma jakieś wymagania to ja jestem bardzo chętna na wymagania bo uważam że wszystko jest lepsze niż rozkładanie nóg. Więc ja nawet takich wolę co chcą sobie buty podotykać albo żebym kombinezon z lacku ubrała, albo niektórzy obiad chcą zjeść ze mną na mieście( oczywiście podczas tego obiadu chcą słyszeć jak bardzo się cieszę że mnie wyciągnęli z tego burdelu chociaż na parę godzin i że chociaż kawałek świata zobaczę, i że jesteś takim wspaniałym mężczyzną, pierwszym który traktuje mnie jak człowieka ) też już takich kilku miałam, albo cokolwiek innego bo to są najlepsi klienci, płacą więcej a seksu nie trzeba robić albo mało. Rzecz jasna najwięcej jest drobnicy ale na drobnicy też można zarobić. Przynajmniej taki z nich pożytek że płacą i za chwilę wychodzą a nie tak jak w Polsce że siedzą godzinami. Ważne żeby nie zamulić przy odpowiednim kliencie zakręciwszy go odpowiednią gadką którą chce usłyszeć, z tym że ja takich wyczuwam w ułamku sekundy i automatycznie się przełączam na inny bieg i jestem 1000 razy milsza. Znaczy takich którzy chcą wydać, chcą stracić jakąś większą sumę na mnie( z tym że oni tego nie powiedzą, trzeba ich wyczuć) albo nie wiedzą dokładnie czego chcą a  portfel się im wysypuje albo zamknąć się nie chce, banknoty tak wystają jak w harmonijce ? to są właściwi kandydaci, tylko trzeba ich zauważyć w tej masie, wyłowić jak perły, i powiedzieć im to co chcą usłyszeć. Zazwyczaj chcą usłyszeć: nie mam faceta, jestem sama, marzę o poznaniu kogoś, godzinki lecą a za każdą mam płacone. Normalnie po prostu sama siebie nie poznaję czasami, taka motywacja we mnie wstępuje z sekundy na sekundę.
Tak jak powiedziałam, na drobnicy też można zarobić, z tym że tylko X a nie 2X. Ale jak najbardziej dziewczyny mniej lotne zarabiają i też się wszystkiego dorabiają w krótkim czasie. Zresztą ja też lecę na drobnicy pomijając kilku stałych klientów których kręcę na miłość  i którzy zostawiają u mnie regularnie większą kasę, chodzi tylko o to żeby nie ?zaspać? jak wejdzie klient z kasą bo nie zawsze można zobaczyć portfel, a nawet najczęściej trzeba wyczuć po jego gadce że chce stracić.
Świat jest pełen czubków, tylko być miłą, czujną,i kasować.
I znów cytat z mojego ulubionego filmu: "na świecie jest tylu szmondaków którzy mają rozum w rozporku" (Jola do Wielkiego Szu).

313

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Pamela Anders napisał/a:

Słuchaj ja wiem jak działa prostytucja i wiem że wszystkie ciągną jak muchy do miodu w poszukiwaniu dobrych miejsc. Gdybym odpowiedziała Ci na wszystkie Twoje pytania, to przez to że czyta to wiele osób, jutro zjawiłoby się tu z 50 dziewczyn z walizkami bo takich miejsc z takimi cenami nie ma dużo. Tak że nic z tego.

Hehehe big_smile Ok. parcie na kasę ma wiele dziewczyn...tylko tak pytałam,mieszkam w Niemczech już trochę lat,zatem też mniej więcej wiem jak to wygląda. Znałam kiedyś nawet dziewczynę która pracowała w ten sam sposób.Z tego co mi wiadome stawki są te same coby "nie drażnić" konkurencji w pobliżu wink
No chyba ,że to jakiś bardziej ekskluzywny przybytek ale raczej nie sądzę ...po ilości pokoi zwłaszcza.


Znam przypadek nie stąd ale z innego burdelu (nie brałam w nim udziału) że dziewczyny ukradły gościowi 30 tys.?, z tym że 5 chyba im dał dobrowolnie a resztę ściągnęły z karty która nie miała limitu. Podzieliły się po połowie po czym tak się bały że wzięły sobie na tydzień wolne z burdelu i tydzień ich nie było. Potem wróciły ale okazało się że gościa w ogóle nie było. Zwyczajnie miał to gdzieś. Nie będzie chodzić za prostytutkami żeby mu oddały 30 tys.

hahaha! to się dziewczyny obłowiły big_smile faceta mi nie żal wcale ale to wcale.

A poza tym nawet jak ktoś ma jakieś wymagania to ja jestem bardzo chętna na wymagania bo uważam że wszystko jest lepsze niż rozkładanie nóg. Więc ja nawet takich wolę co chcą sobie buty podotykać albo żebym kombinezon z lacku ubrała, albo niektórzy obiad chcą zjeść ze mną na mieście( oczywiście podczas tego obiadu chcą słyszeć jak bardzo się cieszę że mnie wyciągnęli z tego burdelu chociaż na parę godzin i że chociaż kawałek świata zobaczę, i że jesteś takim wspaniałym mężczyzną, pierwszym który traktuje mnie jak człowieka ) też już takich kilku miałam, albo cokolwiek innego bo to są najlepsi klienci, płacą więcej a seksu nie trzeba robić albo mało. Rzecz jasna najwięcej jest drobnicy ale na drobnicy też można zarobić.

Zawsze mnie bawiło jak prostytutki określają swoich klientów big_smile najgorsze iż faceci chyba zdają sobie z tego sprawę co jednak w niczym im  nie przeszkadza w korzystaniu z ich usług.


Świat jest pełen czubków, tylko być miłą, czujną,i kasować.
I znów cytat z mojego ulubionego filmu: "na świecie jest tylu szmondaków którzy mają rozum w rozporku" (Jola do Wielkiego Szu).

Oj,nawet nie wiesz jak masz rację smile Jola z wielkiego Szu też wink

Ja mam awersję do prostytucji jak zresztą można gdzieś tu wyczytać moją potyczkę z jedną z forumowiczek.
Aczkolwiek nie mój biznes ,nie moje małpy i nie moje życie.
No nic,pozostaje mi życzyć ci udanych "łowów" wink

pozdrawiam
Nika

314 Ostatnio edytowany przez Pamela Anders (2012-11-17 21:59:45)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
nikandra napisał/a:

Znałam kiedyś nawet dziewczynę która pracowała w ten sam sposób.Z tego co mi wiadome stawki są te same coby "nie drażnić" konkurencji w pobliżu wink

Zgadza się, niższych stawek niż przyjęte w danym burdelu nie można mówić ale wyższe można.

nikandra napisał/a:

No chyba ,że to jakiś bardziej ekskluzywny przybytek ale raczej nie sądzę ...po ilości pokoi zwłaszcza.

W Paschy w Koln jest 130 pokoi na 11 piętrach, a mimo to jest to jeden z najbardziej exkluzywnych burdeli w Europie. Dziewczyny mają do dyspozycji 24h serwis pokojowy (pracownicy przynoszą im i ich klientom na górę do picia co chcą), do ich dyspozycji jest exkluzywna duża restauracja mieszcząca się w tym samym budynku, restauracja tylko dla dziewczyn tam pracujących i dla klientów, z tym że dziewczyny mogą w niej jeść za darmo czyli jakby jest to w cenie czynszu a klienci muszą płacić. Poza tym jest studio paznokci dla dziewczyn, też wliczone w cenę czynszu czyli nie trzeba za nie płacić. W burdelu mieści się też bankomat żeby za daleko z kartami nie latać, i jest częściej uzupełniany niż normalne bankomaty ponoć. I klienci też nie od macochy, większość ze złotymi kartami bez limitu. Nic tylko spać, jeść, i zgarniać kasę. Jednym słowem: gościć się. To jest dla mnie burdel z prawdziwego zdarzenia!  Tak to można pracować. Myślę że panie które tam pracują zarabiają wielokrotność mojego 2X. Ale żeby tam się dostać to już trzeba mieć urodę modelki z okładki Playboya. Znałam ładne dziewczyny które tam nie dawały rady i po paru dniach rezygnowały, klienci mają 130 dziewczyn do wyboru a wszystkie jak modelki, jedna ładniejsza od drugiej, wszystkie rasy i narodowości. Ciężko jest tam się przebić jak się nie ma ponadprzeciętnej urody. Na szczęście są inne burdele.
Prezenter lokalnych wiadomości mówi: ?Pascha, największy burdel w Europie, odwiedza go miesięcznie 30 tys. mężczyzn...?:
http://www.youtube.com/watch?v=Hvz34WWV8b8
Tu ten sam reportaż na ZDF:
http://www.youtube.com/watch?v=JGZjUbbv9F8
Ja nie wiem, może i bym tam dała radę, ale nie chce mi się ryzykować, na razie jest mi dobrze tu gdzie jestem. A zresztą jestem już w tym wieku że nie chce mi się szarżować i podbijać świata ale młode jak najbardziej, niech próbują.

315 Ostatnio edytowany przez sam22 (2012-11-19 11:44:52)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Pamela Anders napisał/a:
sam22 napisał/a:

Myślałem, że jej usługa to określony czas, za który klient płaci. Menadżerów nie wynagradza się za stawkę godzinową, ale muszą w ramach umowy poświęcić określoną ilość godzin na rozwój firmy osiągając wyznaczone cele.

Tak, a weź się spytaj u szewca w dzień w który mu nikt żadnych butów nie przyniesie ale siedział 8 godzin w pracy, spytaj się go ile zarobił na godzinę, bo jestem ciekawa...  roll

Ej Pamela, Pamela... Taka inteligentna dziewczynka, a tak nisko zagrała. No comments.

Link z reportażem super. Chociaż luksusowo w środku nie wygląda.

Co zaś do czasu za jaki płacę -- trener patrzy na zegarek i wcale nie mam mu tego za złe, choć robi to dyskretnie. Zapytany ile zarabia na godzinę odpowiedział.

316

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Pamela Anders napisał/a:

Tak więc w pytaniu jest błąd logiczny sugerujący że prostytutki podczas ich pracy bolą niektóre miejsca natomiast wszystkie inne zawody nie boli nic ? co jest nieprawdą.

Oj, troche nadinterpretujesz. Tak po prostu zapytalam, bez zadnych podtekstow, a juz napewno nie mialam w glowie dalszego ciagu jak sugerujesz:

Pamela Anders napisał/a:

I tak samo nasza praca jest mało ambitna jak tysiące innych zawodów (wyprzedzając Twoje pytanie).

Rob co chcesz, przeciez to Twoje zycie i Twoja pipka, nikt Ci chyba tutaj nie zaluje wink Tak sie tylko zastanawiam, bo tak ciagle o tej kasie piszesz, na jakiej zasadzie ona jest Twoja? W sensie, jesli prostytucja w Niemczech jest nielegalna (a jest?), czyli tak jakbys na czarno pracowala? A jesli za te kase kupisz dajmy na to dom, to na czyje on jest nazwisko i jak sie tlumaczysz przed urzedem skarbowym?

Co do jednego niewatpliwie masz racje - pelno jest takich cwaniaczkow, czy to zonatych, czy nie, ktorzy chca sobie puknac, najchetniej za darmo.

Pamela Anders napisał/a:

raczej chciałabym kobietom powiedzieć żeby nie przesadzały z dymaniem się za darmo bo nie warto jak można za kasę. A seks tak czy tak trzeba uprawiać. I żeby się nie dawały wykorzystywać facetom, szczególnie tym żonatym, żądnym dobrego seksu za drinka.

Psami takich poszczuc i tyle. I nie rozdrabniac sie i nie litowac, ze ich na burdel nie stac, to my im damy za free wink

317

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
metaksa napisał/a:

Tak sie tylko zastanawiam, bo tak ciagle o tej kasie piszesz, na jakiej zasadzie ona jest Twoja? W sensie, jesli prostytucja w Niemczech jest nielegalna (a jest?), czyli tak jakbys na czarno pracowala? A jesli za te kase kupisz dajmy na to dom, to na czyje on jest nazwisko i jak sie tlumaczysz przed urzedem skarbowym?

W Niemczech prostytucja jest legalna i prostytutki muszą płacić podatki. I ja bym też musiała płacić gdybym nie była Polką i nie znała przepisów. W 2007 roku weszła ustawa o rezydencji podatkowej. Posiadanie rezydencji podatkowej w Polsce określają dwa warunki: osoba musi posiadać na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej centrum interesów osobistych lub gospodarczych (ośrodek interesów życiowych) lub przebywać na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej dłużej niż 183 dni w danym roku podatkowym.
http://www.mypolacy.de/serwisy/poradniki/podatki-prywatne/w-ktorym-kraju-mam-placic-podatki.html
http://www.pit.pl/polska_rezydencja_podatkowa_a_wyjazd_za_granice_komentarz_pit_interpre_7519.php
Oznacza to że jako prostytutka pracująca w Niemczech mogę rozliczać się w Polsce a w Polsce jest podatek od prostytucji 0%. W tym celu muszę oczywiście udowodnić że rzeczywiście pracuję jako prostytutka w Niemczech, z czym nie mam najmniejszego problemu.
Reasumując, tłumaczę się tak: jestem prostytutką pracującą w Niemczech a mającą swoje centrum interesów osobistych w Polsce. Podatek jest w tym układzie 0%. Wszystko jest kupione na moje nazwisko.
Piszę o kasie bo ona jest najważniejsza w prostytucji. Jest jak źródełko - tylko wiaderka podstawiać i napełniać. Tu nie ma innych plusów oprócz kasy ( no może to że się wstaje o której chce, kładzie się człowiek też o której chce, i mam wolne też kiedy chcę).
Nie lubię na przykład jak ktoś dorabia do sponsoringu ( który przecież jest odmianą prostytucji) ideologię przyjaźni czy też takiego trochę bycia razem. Bo ja na przykład jestem miła owszem dla klientów ale z chwilą jak wyjdzie za drzwi przestaje dla mnie istnieć, zapominam nawet często jak wyglądał, a o żadnych przyjaźniach z takimi zerami to już w ogóle nie ma mowy. Numer mojego telefonu mają żeby się dowiedzieć czy w danym dniu jestem w pracy i do której godziny, ale to wszystko, pogaduszek przez telefon nie uznaję, a już w ogóle w czasie prywatnym gdzie po prostu wyłączam telefon i cześć. Na obiad też mogę iść ale za kasę, a na jakiejś wycieczce ze sponsorem/klientem to bym się chyba zanudziła ( i wiele razy odmówiłam chociaż chcieli mi zapłacić moje wynagrodzenie za na przykład tydzień).
A już  w ogóle nie uznaję takiego trochę bycia razem jak to często ma miejsce w sponsoringu. Bo dla mnie to albo ludzie są razem ale wtedy już na zawsze, na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie, w biedzie i w bogactwie, w szczęściu i w problemach, albo nie są razem. Czegoś pośredniego w ogóle nie uznaję. Tak że sponsoring jak najbardziej, jest to wyjście dla studentek, szczególnie tych z mniej zamożnych domów czy z domów dziecka, które też chcą zdobyć wykształcenie, ale żeby się nie dały wykorzystywać i sobie nie dały głowy zawracać telefonami 24h na dobę. Gdzieś na jakimś forum czytałam, jakiś pan- sponsor się wypowiadał:"na początku układu daję więcej a potem praktycznie co łaska." No ludzie! Jak już coś robić to albo to robić porządnie albo wcale. Dziewczyny się nie wstydźcie o pieniądze pytać i zawsze z góry kasować a nie czekać aż mi da co łaska. A oni się potem jeszcze śmieją i na forach opowiadają. No money no honey - proste, i wychodzę. Tylko z takim podejściem można coś w życiu osiągnąć tą drogą. Za darmo to ja bym palcem w bucie nie kiwnęła. No dobra, wiadomo że na sponsoringu nie można takiej kasy zrobić jak na prostytucji ale też znowu bez przesady, nie na zasadzie "co łaska" podpierając się ideologią przyjaźni czy dobrego seksu - jak to niektóre dziewczyny robią.

318

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Pamela czy Ty aby na pewno zajmujesz się tym o czym piszesz? bo przyznam że zaczynam mieć wątpliwości.

319 Ostatnio edytowany przez NiobeXXX (2012-11-19 22:18:42)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Ja też mam wątpliwości co do Pam tożsamosci, bo w jednym z postów Pam napisała, ze ma ukończony jedynie ogólniak a jej styl jest niczego sobie- lubie czytać Twoje post, podoba mi sie styl i ton tych wypowiedzi- konkretny zwięzły i spójny, zreszta nieważne czy jestes tym za kogo sie podajesz i tak lubie cie czytac no a z twoich wypowiedzi mogłaby powstać niezła ksiażka.

320

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

No ale trzeba przyznać, że jak koleżanka pyta, czy ją boli, a ona zamiast powiedzieć "Tak! Po paru godzinach już boli..." zaczyna wywlekać że inne zawody też mają swoje wady, to poziom leci w dół. Ale przyznaję, że fajnie się czyta Pamelę.

321 Ostatnio edytowany przez Pamela Anders (2012-11-20 04:52:19)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

A Waszym zdaniem prostytutki to takie co nie umieją pisać i czytać? Podałabym adres bo tylko na adresie jestem, w internecie nie mam fotek, ale jutro by się tu zjawiło z 50 dziewczyn z walizkami. Ja prostytucji nie traktuję jako zabawy, to jest walka o duże pieniądze, jeden fałszywy krok typu podanie adresu na forum lub ujawnienie swojej tożsamości i może nie być ciekawie tak że nie będę nikomu nic udowadniać. A kasa jest zbyt poważną rzeczą żeby ją na szali stawiać.
Ale powiem Wam że w szkole byłam mierniutka  ale też nie wszyscy muszą być orłami. W podstawówce jeszcze jakoś mi szło ale w ogólniaku to już nie było za ciekawie. I też i nie jestem generalnie za rozmowna, ja się tylko odzywam jak mam coś dostać a poza tym to niewiele mówię. Ja tu jestem taka odważna bo to forum i mogę wszystko pisać co myślę i jak jest, prawdę, ale w normalnym życiu to prędzej bym sobie dała głowę urżnąć niż bym się przyznała że robię prostytucję. Robię, robię. Z takim charakterkiem jak ja to żadne inne kwoty by mnie nie satysfakcjonowały toteż normalna praca za parę tysięcy w moim przypadku odpada.
Każdy jest tam jakoś uzdolniony w jakichś kierunkach, ja akurat umiem w miarę poprawnie pisać oraz robić pieniądze a kto inny umie co innego.
Rzecz w tym że ludziom się wydaje że prostytutki to te co stoją przy drodze jak deszcz pada i jak mróz, nie mają nic, są bite i zmuszane, a prostytucję uprawiają w samochodach ciężarowych ze spoconymi kierowcami za 20 zł bez prezerwatywy. Zacznijmy od tego że jeśli ktoś jest bity i zmuszany to jest to przestępstwo a nie prostytucja i  to z prostytucją nie ma nic wspólnego, takie przypadki się kwalifikują na policję. A druga sprawa to mi się wydaje że przy drogach ( no przynajmniej tych granicznych) to chyba głównie stoją panie z innych krajów, Bułgarki i tak dalej, jednym słowem osoby które w klubach, agencjach, i innych tego typu przybytkach i tak nie mogą  pracować bo one nie mają papierów ( pozwolenia na pracę, polskiego paszportu ani pozwolenia na pobyt) więc one i tak nie mają innego wyjścia jak stać na ulicy. Tak że wszystkim ludziom się kojarzy że to jest właśnie prostytucja bo to akurat widzą przejeżdżając samochodami przez tereny graniczne.
Kiedyś jadłam posiłek razem z moim mężem w takiej przygranicznej restauracji, i weszła dziewczyna w podartych pończochach z rozmazanym makijażem, obraz nędzy i rozpaczy, ledwo się trzymała na nogach i chciała kupić jakiś alkohol ale ekspedientka przepędziła ją mówiąc do niej ?won mi stąd?( była to akurat Polka), ta dziewczyna usiadła przy stoliku obok i zaczęła do nas mówić tonem prawie płaczącym, że przecież ona musi się napić bo tyle przy drodze stała, pieniądze już zarobiła, a ta pani nie chce jej sprzedać.
Drugi przypadek znam od mężczyzny z kręgu moich znajomych, niby nic takiego, podwiózł kobietę również na terenie przygranicznym, ponieważ zatrzymywała stopa i się zatrzymał chcąc jej pomóc. Jak jechali to się zapytała czy ma ochotę (za pieniądze), on na to że nie ale wtedy się zorientował że to prostytutka, po czym ich wspólna podróż za chwilę zakończyła się. Mężczyzna ten, przez następne pół godziny musiał intensywnie wietrzyć samochód aby uleciała z niego woń alkoholu ( to również była Polka).
Wnioskuję z tego że przy drodze stoją albo panie które jak już wspomniałam, nie mają innej możliwości uprawiania prostytucji bo nie mają polskich papierów, albo Polki ze skłonnością do alkoholizmu( to jest dla mnie dno dna). I na ich podstawie społeczeństwo wyrabia sobie pogląd o prostytutkach, bo tylko one są widoczne. Co jest błędem. Akurat ta przydrożna prostytucja to jest ciężki i niebezpieczny kawałek chleba.
Normalna kobieta która ma poukładane w głowie a chce się w szybkim czasie dorobić, czy mieszkanie kupić czy cokolwiek, szuka albo przez gazetę albo przez internet odpowiednich miejsc pracy zakładając że jest to osoba początkująca jaką ja również kiedyś byłam. Jeśli natomiast ma koleżanki z branży bo już jakiś czas jest w branży, to dobre adresy przekazujemy sobie między koleżankami lub jeździmy wspólnie w nowe miejsca, wybierając oczywiście najlepsze.
Normalna prostytucja uprawiana w normalny sposób w cywilizowanych krajach, z głową na karku i z nastawieniem na maksymalne zyski czyli 2X , w miejscach gdzie zapewniona jest dziewczynom ochrona, bezpieczeństwo, bankomat w pobliżu, ogrzewanie, posiłki, sprzątaczka, reklama i gdzie dziewczyny nic nie interesuje ? tylko zgarnianie kasy ? to jest to.
Aha, żeby nie było: w Polsce też można się dorobić ale jest troszkę ciężej. Ja przeszłam przez wszystkie etapy i muszę przyznać że wszędzie zarabiałam. Zawsze trzeba pamiętać żeby mieć szacunek do siebie w pierwszym rzędzie i wykorzystywać sytuację i klienta gdzie się tylko da, na każdym kroku, kosząc na maxa bo czasu jest mało, do 40-stki trzeba się ustawić. Ja w swoim życiu nie wiem czy zrobiłam 5 minut za darmo, chyba nawet minuty nie zrobiłam, i nie interesuje mnie że koniec czasu a on nie ma więcej pieniędzy a potrzebuje jeszcze dwie minuty, nawet jakby 30 sekund potrzebował. Aha, i to ja mówię kiedy jest koniec czasu a nie klient.
I mam ciekawsze zajęcia po pracy niż pijać piwo na Tankstellach w podartych pończochach.

sam22 napisał/a:

No ale trzeba przyznać, że jak koleżanka pyta, czy ją boli, a ona zamiast powiedzieć "Tak! Po paru godzinach już boli..." zaczyna wywlekać że inne zawody też mają swoje wady, to poziom leci w dół. Ale przyznaję, że fajnie się czyta Pamelę.

No tak, bo tak jest, przecież nie ma zawodów w których nic nie boli a człowiek raz w miesiącu wypłatę  dostaje a w ogóle to jest wypoczęty i zrelaksowany. Nie ma takich zawodów. Uważasz inaczej? W każdym zawodzie coś boli, w jednym ręka, w drugim nogi,  w trzecim oczy, i tak dalej. A weź się zapytaj listonosza czy go coś boli jak 8 godzin z torbą taką wielką ciężką chodzi i bądź ździwony najlepiej jak Ci powie że tak. A kobiety przecież też chodzą jako listonoszki. Więc tu akurat nie uważam żeby się prostytutki czymś odróżniały. Jak również podkreślałam to wielokrotnie że do tego jest tysiąc różnych sposobów aby jak najmniej robić na pokoju a jak najwięcej zarabiać, a wszystkiego też dosłownie nie mogę napisać w każdym razie trików jest dużo. Jeśli ktoś chce tylko na rozkładaniu nóg bazować a mózgownicą w ogóle nie ruszyć to niech się potem nie dziwi taka pani że ją boli.
A w normalnym życiu kobiety rodzą i to dopiero boli. Pochwa pozszywana wzdłuż i wszerz że usiąść nie można tylko na oponie takiej do pływania. Dymam się tyle lat a jeszcze tak nie miałam żebym usiąść nie mogła a moja moja koleżanka po porodzie tak właśnie ma. Więc co jest gorsze?? Jak zobaczyłam jak siada na oponie to aż mnie zmroziło. To ma być to normalne życie gdzie nikogo nic nie boli i wszyscy są szczęśliwi?
To ja się wolę 1000 razy bardziej oddawać za kasę niż robić te tak zwane szlachetne i wzniosłe rzeczy po których moje najpiękniejsze części ciała są pocięte i pozszywane wzdłuż i wszerz, i pokryte rozstępami, w efekcie czego mąż ląduje w burdelu, poważnie. A potem takie wypisują na forach:
http://www.dobramama.pl/pokaz/282213/moje_dziecko_mnie_denerwuje
http://www.kowbojki.pl/pokaz/denerwuje-mnie-moje-dziecko-czuje-do-niego-wstret-co-mam-robic-270293
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4921825

Mówisz jak moja teściowa, ona mówi że też by mogła siedzieć i czekać (jako prostytutka) jakby jej płacili dniówkę za siedzenie ( ona nie wie jak to funkcjonuje). Najlepiej nic z siebie nie dawać i nic nie poświęcać i żeby kasa z nieba leciała. I broń Boże żeby coś bolało. Najlepiej tylko siedzieć i paznokcie piłować a kasa żeby sama na konto wpływała. Ale to w życiu nie ma tak, chcesz mieć dużo musisz dużo poświęcić, chcesz mieć bardzo dużo - musisz jeszcze więcej poświęcić i kombinować. Każdy musi sobie sam odpowiedzieć na to pytanie czy ma parcie na kasę czy nie.
A co do założenia rodziny to w prostytucji można lepszych facetów poznać (jeśli oczywiście jakaś pani jeszcze nie jest zajęta bo jeśli jest to co innego):
http://www.pudelek.pl/artykul/9714/szok_byla_zona_mccartneya_prostytutka_i_lesbijka/
http://www.pudelek.pl/artykul/33105/hefner_zerwal_zareczyny_prostytutka_juz_ma_kochanka/
http://www.pudelek.pl/artykul/11354/clooney_zwiazal_sie_z_prostytutka/
http://www.fakt.pl/zona-eksprezydenta-Niemiec-zapewnia-ze-nigdy-nie-byla-prostytutka,artykuly,176953,1.html
Faceci stoją na prostytutki. Taki ktoś jak Balotelli czy Beckham przecież mogą mieć kobiety za darmo i to na każdym kroku, ale oni wolą prostytutki:
http://www.pudelek.pl/artykul/39527/sypial_z_prostytutka_rooneya_zarabia_30_milionow_rocznie/
http://www.pudelek.pl/artykul/12713/sypia_z_handlujaca_kokaina_prostytutka/
http://www.pudelek.pl/artykul/27367/david_jednak_zdradzil_victorie_z_prostytutka/

http://www.pudelek.pl/artykul/34712/w_moskwie_byli_wielcy_ale_spieprzyli_to_w_burdelu/
http://www.pudelek.pl/artykul/9542/schimscheiner_zdradzal_zone_w_burdelu/
http://www.pudelek.pl/artykul/24294/3_francuskich_pilkarzy_spalo_z_nieletnia_prostytutka/
http://www.pudelek.pl/artykul/5262/sting_przylapany_w_niemieckim_burdelu/

322

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach
Pamela Anders napisał/a:

Faceci stoją na prostytutki. Taki ktoś jak Balotelli czy Beckham przecież mogą mieć kobiety za darmo i to na każdym kroku, ale oni wolą prostytutki:

Heheh, prosze Cie, teraz to juz Cie chyba troche ponioslo big_smile Jakos nie spotkalam jeszcze faceta, ktorego glownym i podstawowym kryterium kandydatki na zone byloby, zeby byla prostytutka big_smile W sensie, normalnego faceta, bo tacy, ktorzy zakochuja sie w prostytutkach i przedstawiaja je rodzinie to musza byc wg mnie albo desperados, albo popaprancy emocjonalni. Zreszta sama mowisz, ze maz trzyma w sekrecie czym sie zajmujesz. Jakos nie wyobrazam sobie, zeby przywiozl Cie na pierwsze spotkanie z rodzicami i przestawil: "Otoz i ona, Pamela, moja zona, prostytutka".

A ile masz lat Pamela? Duzo Ci jeszcze do 40stki zostalo?

323 Ostatnio edytowany przez NiobeXXX (2012-11-20 10:48:59)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Pam, nie chciałam Cie urazić, napisałam tak moze dlatego, że ja jestem umysłem wybitnie ścisłym i trudno mi ubrać w słowa myśli i przelac to na papier.
A co do innych, to może trudno im przełknac to, że kobieta świadomoe wybiera ten zawód, pisze o tym tak zwyczajnie i konkretnie, bez ozdobników typu "zrobiłam to , bo sytuacja mnie zmusiła", "bo mam dziecko chore" "bo zostałam zmuszona przez złych ludzi", sadze, że wiekszosc ludzi jest przyzwyczajona myśleć, ze kobiety są zmuszaane do prostytucji- bite , gwałcone , nie mają co jeśc, takie zwykle krążą opowiesci. A tu przychodzi kobieta, która pisze, że zdecydowała sie na bycie prostytutką to tak chciała SAMA i już "tak bo tak", któa pisze o tym tak zwyczajnie, jakby pracowała w spożyczwym, bez patosu, bez goryczy, łez (bo do taki tekstów jestesmy przyzwyczajeni, prostytuja=zło konieczne)
Po drugie otwarcie przyznajesz, że lubisz kase. Ja tu Cie doskonale rozumiem,  też lubie pieniądze- bo dają mi poczucie bezpieczeństwa i bardzo boje sie biedy, mimo, ze nigdy nie byłam biedna. Nie wiedzieć dlaczego mężczyźni krzywym okiem patrzą na materialistki , nie wiem czemu tak jest , ale przekonałam sie o tym na własnej skórze. Mój były nazwał mnie materialistką a wymówił, to taki tonem jakby nazwał mnie dziwką ( niektórzy mają w głowach zainstalowane stereotypy a miłosć da jedzonko, ubranka i wszystko inne), poza tym ja mam swoje pieniadze a po jego reki nie wyciagałam.
Myśle, że to wzbudza takie niedowierzanie co niektórych.
A co do bólu po pracy- to ja służba zdrowia jestem (na szczescie nie pielegniarka, bo one naprawde mają przewalone, niektóre na starosc zostaja inwalidkami) i tez już odczuwam skutki stresu na sobie, do tego robie doktorat co tez kosztuje mnie sporo zdrowia.

324

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Też lubię czytać, co Pamela pisze,
natomiast zastanawiam sie nad jednym: przywiązaniem do pieniędzy. Super jest mieć kasę, żyć w komforcie dostatku, ale co, gdy pewnego dnia wszystko się traci? Przecież jest taka możliwość. Co wtedy? Mnie tak ogromna miłość do pieniędzy kojarzy się z niewolą, bo z jednej strony daje oczywiście wiele możliwości- zewnętrznie, ale jednocześnie obiera się za boga materię ulotną.

Pamela, a czy Twój mąż ma równie dobrze płatną pracę?

325 Ostatnio edytowany przez sam22 (2012-11-20 13:42:01)

Odp: Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Dymam się tyle lat a jeszcze tak nie miałam żebym usiąść nie mogła --- Nooooooo! Wreszcie coś napisałaś o sobie. Tylko po co tyle tekstu o innych zawodach, skoro rozmawiamy o Tobie? Jakbyś na siłę starała się udowodnić, że bycie prostytutką nie jest złe... A my (albo ja) nie chcemy dowodów, ale pytamy o twój zawód... z ciekawości, okey?

Można by też takich delikwentów na części sprzedawać? Jeszcze więcej kasy byś wyciągnęła. Prychodzi do Ciebie klient, usypiasz go, i sprzedajesz całe mięso. Tak jak kiedyś biznesmen poszedł do baru w hotelu, budzi się w wannie z kostkami lodu, obok wanny telefon i kartka "Wycięliśmy Ci nerki -- nie wychodź z wanny, tylko dzwoń po pogotowie.". Był w wodzie, bo rurki wypuścili do wody... no i żeby nie bolało po "operacji".

Posty [ 261 do 325 z 383 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Sponsoring - relatywizm norm w dzisiejszych czasach

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024