Straszna samotność po 40, jak to zmienić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 570 ]

456

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
rampampam napisał/a:

Ona była dla mnie obcą osobą, nie znam jej, nic dla mnie nie znaczy. A mąż przyrzekał wierność. To, z kim zdradził, w zasadzie nie ma znaczenia.

Weszła w to. Wystarczy. Jest współwinna.

Mnie nic nie była winna. To sprawa jej sumienia.

Ona pewnie sądziła, że nikogo nie krzywdzi, bo jest wolna a to facet zdradza swoją żonę.  Takie pokretne myslenue.

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rossanka napisał/a:
rampampam napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Weszła w to. Wystarczy. Jest współwinna.

Mnie nic nie była winna. To sprawa jej sumienia.

Ona pewnie sądziła, że nikogo nie krzywdzi, bo jest wolna a to facet zdradza swoją żonę.  Takie pokretne myslenue.

Ale tak to faktycznie wygląda. Wolimy obwiniać cały świat, ale tak naprawdę krzywdzi nas osoba, z którą jesteśmy w związku.
Z drugiej strony trzeba to przeżyć, żeby naprawdę poczuć - ja akurat, niestety, wiem o czym mówię...

458 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-29 23:33:01)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:

Mnie nic nie była winna. To sprawa jej sumienia.

O.k., skoro Tobie to nie przeszkadza... Dla mnie jednak jej postawa moralna nie pozostawia wątpliwości. Przyłożyła rękę do Twojej krzywdy, wzięła w tym udział, choć oczywiście wcale nie umniejszam winy Twojego byłego męża.

459

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Piegowata'76 napisał/a:
rampampam napisał/a:

Mnie nic nie była winna. To sprawa jej sumienia.

O.k., skoro Tobie to nie przeszkadza... Dla mnie jednak jej postawa moralna nie pozostawia wątpliwości. Przyłożyła rękę do Twojej krzywdy, wzięła w tym udział, choć oczywiście wcale nie umniejszam winy Twojego byłego męża.

To pisałam, że obydwoje są jednakowo winni.

460 Ostatnio edytowany przez rampampam (2017-12-29 23:41:13)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Piegowata'76 napisał/a:
rampampam napisał/a:

Mnie nic nie była winna. To sprawa jej sumienia.

O.k., skoro Tobie to nie przeszkadza... Dla mnie jednak jej postawa moralna nie pozostawia wątpliwości. Przyłożyła rękę do Twojej krzywdy, wzięła w tym udział, choć oczywiście wcale nie umniejszam winy Twojego byłego męża.

W moim odczuciu jej osoba nie ma znaczenia. Przykład: gdyby mi mąż obiecał np że nie zapali papierosa, a ktoś by go poczęstował i on by zapalił, to ja mam częstującego obwiniać? Świat jest pełen pokus i różnych sytuacji, ale wolna wola itd. Ona czy inna ona - bez różnicy. Bo w moim mężu była wola zdrady.

461

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
rampampam napisał/a:

Mnie nic nie była winna. To sprawa jej sumienia.

O.k., skoro Tobie to nie przeszkadza... Dla mnie jednak jej postawa moralna nie pozostawia wątpliwości. Przyłożyła rękę do Twojej krzywdy, wzięła w tym udział, choć oczywiście wcale nie umniejszam winy Twojego byłego męża.

W moim odczuciu jej osoba nie ma znaczenia. Przykład: gdyby mi mąż obiecał np że nie zapali papierosa, a ktoś by go poczęstował i on by zapalił, to ja mam częstującego obwiniać? Świat jest pełen pokus i różnych sytuacji, ale wolna wola itd. Ona czy inna ona - bez różnicy. Bo w moim mężu była wola zdrady.

Uważasz,  że czysta moralnie i porządna jako człowiek kobieta pójdzie świadomie na układ z żonatym? (Nie liczę gdy ona nie wie, że on ma zone). I nie mówię o zauroczeniu, bo to się może każdemu przytrafic. Nie każdy jednak decyduje się na romans.

462

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:

Przykład: gdyby mi mąż obiecał np że nie zapali papierosa, a ktoś by go poczęstował i on by zapalił, to ja mam częstującego obwiniać?

Ram, oczywiście, że gdyby nie gotowość Twojego męża do zdrady, sto kobiet nie miałoby czego u niego szukać. Jednak tak czy owak, ta kobieta weszła między dwoje osób, w cudzy związek. To jest naganne - koniec, kropka.

463

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

wiecie moje zdanie jest takie , ze winni sa oboje .
bo gdyby niechciał zdradzic nie zdradził by . a drugi jakby niechciał pakowac sie z zajeta osoba w zwiazek nie pakowałby sie .
niemozna obwiniac jednej osoby bo wina jest i po jednej stronie i po drugiej stronie .
tumbardziej , ze kazde zapewne jest dorosłe i ma swoj rozum

464

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Ja nie oceniam moralności kochanek bądź kochanków. Ja twierdzę tylko, że osoba zdradzona może obwiniać swojego partnera/partnerkę, a nie osobę trzecią.

465

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

zazwyczaj sa to ludzie dorosli i maja swoje rozumy i swoje sumienia

466 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-12-30 12:03:42)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:

Ja nie oceniam moralności kochanek bądź kochanków. Ja twierdzę tylko, że osoba zdradzona może obwiniać swojego partnera/partnerkę, a nie osobę trzecią.

Owszem, w tym sensie zgodzę się. Wszystko się zaczęło od niego. Ale to nie znaczy, że ona jest w porządku.

Ja rozumiem, że mamy swoje niedoskonałości i nie o to mi chodzi, żeby z góry patrzeć na "gorszych" moralnie. Tak samo jednak, jak nie pochwalę złodzieja (mimo iż jestem w stanie zrozumieć skrajne sytuacje i np. współczuć głodnemu), tak też jednoznacznie oceniam zdrady i romanse z zajętymi. Zresztą kradzież z głodu to chyba trochę co innego niż skoki w bok w małżeństwie czy związku.

Nie zmienia to faktu, że twierdzenia "ja zawsze", "ja nigdy" uważam za brak pokory. Właśnie dlatego że jesteśmy tylko ludźmi, należy zachować czujność wobec samego siebie.
Się pilnować wink

467 Ostatnio edytowany przez rampampam (2017-12-30 12:28:40)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Piegowata'76 napisał/a:

Nie zmienia to faktu, że twierdzenia "ja zawsze", "ja nigdy" uważam za brak pokory. Właśnie dlatego że jesteśmy tylko ludźmi, należy zachować czujność wobec samego siebie.
Się pilnować wink

Prawda. Zresztą, wszelkie oceny i wartościowania warto i należy zaczynać od siebie.

468

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:

Prawda. Zresztą, wszelkie oceny i wartościowania warto i należy zaczynać od siebie.

Ano! smile

469

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rossanka napisał/a:

Ja było łapanie za kolano na pierwszym spotkaniu, to każdego by chyba zniechecilo:(
,

Nie dosc ze obcesowy to jeszcze głupi.  Przeciez jak chce sie się jeść to nie pedzi sie za jeleniem drąc sie-jestem glodny! -tylko przyczaja i poluje. big_smile

470

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Piotr Introwertyk napisał/a:

Nie dosc ze obcesowy to jeszcze głupi.  Przeciez jak chce sie się jeść to nie pedzi sie za jeleniem drąc sie-jestem glodny! -tylko przyczaja i poluje. big_smile

Głód czasem rozum odbiera smile

471

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Ja w ostatnim czasie trochę rozmawiam/rozmawiałam z pewnym panem na gg. Całkiem normalne to były rozmowy. Osobiście nigdzie nie zmierzam, po prostu przyjemnie normalnie pogadać. Ale zauważyłam, że nadal mam problem z zaufaniem. Jak pada propozycja spotkania, to zaraz mi się w głowie odblokowują myśli: z jak wieloma osobami ten ktoś robi to samo? To pewnie wynik moich życiowych doświadczeń. Chyba w tym wieku taki bagaż ma ogromne znaczenie w ewentualnym nawiązywaniu nowych relacji.

472

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:

Ja w ostatnim czasie trochę rozmawiam/rozmawiałam z pewnym panem na gg. Całkiem normalne to były rozmowy. Osobiście nigdzie nie zmierzam, po prostu przyjemnie normalnie pogadać. Ale zauważyłam, że nadal mam problem z zaufaniem. Jak pada propozycja spotkania, to zaraz mi się w głowie odblokowują myśli: z jak wieloma osobami ten ktoś robi to samo? To pewnie wynik moich życiowych doświadczeń. Chyba w tym wieku taki bagaż ma ogromne znaczenie w ewentualnym nawiązywaniu nowych relacji.

A jak go poznałaś?

473

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Aga30 napisał/a:
rampampam napisał/a:

Ja w ostatnim czasie trochę rozmawiam/rozmawiałam z pewnym panem na gg. Całkiem normalne to były rozmowy. Osobiście nigdzie nie zmierzam, po prostu przyjemnie normalnie pogadać. Ale zauważyłam, że nadal mam problem z zaufaniem. Jak pada propozycja spotkania, to zaraz mi się w głowie odblokowują myśli: z jak wieloma osobami ten ktoś robi to samo? To pewnie wynik moich życiowych doświadczeń. Chyba w tym wieku taki bagaż ma ogromne znaczenie w ewentualnym nawiązywaniu nowych relacji.

A jak go poznałaś?

Nie poznałam. Używam czasem gg, napisał do mnie. Tam ciągle ktoś skrzynkę zaśmieca.

474

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:
Aga30 napisał/a:
rampampam napisał/a:

Ja w ostatnim czasie trochę rozmawiam/rozmawiałam z pewnym panem na gg. Całkiem normalne to były rozmowy. Osobiście nigdzie nie zmierzam, po prostu przyjemnie normalnie pogadać. Ale zauważyłam, że nadal mam problem z zaufaniem. Jak pada propozycja spotkania, to zaraz mi się w głowie odblokowują myśli: z jak wieloma osobami ten ktoś robi to samo? To pewnie wynik moich życiowych doświadczeń. Chyba w tym wieku taki bagaż ma ogromne znaczenie w ewentualnym nawiązywaniu nowych relacji.

A jak go poznałaś?

Nie poznałam. Używam czasem gg, napisał do mnie. Tam ciągle ktoś skrzynkę zaśmieca.

Wymieniliście się zdjęciami?

475

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Aga30 napisał/a:
rampampam napisał/a:
Aga30 napisał/a:

A jak go poznałaś?

Nie poznałam. Używam czasem gg, napisał do mnie. Tam ciągle ktoś skrzynkę zaśmieca.

Wymieniliście się zdjęciami?

Tak.

476

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:
Aga30 napisał/a:
rampampam napisał/a:

Nie poznałam. Używam czasem gg, napisał do mnie. Tam ciągle ktoś skrzynkę zaśmieca.

Wymieniliście się zdjęciami?

Tak.

No to skoro pasuje Ci na zdjęciu i fajnie się gada, to korzystaj z okazji - bo taka kombinacja ostatnio rzadko się trafia wink

477

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Aga30 napisał/a:
rampampam napisał/a:
Aga30 napisał/a:

Wymieniliście się zdjęciami?

Tak.

No to skoro pasuje Ci na zdjęciu i fajnie się gada, to korzystaj z okazji - bo taka kombinacja ostatnio rzadko się trafia wink

Korzystam. W tym sensie, że rozmawiam, jak mam czasem czas i ochotę. Ale nie szukam mężczyzny. I raczej wątpię, żebyśmy się spotkali.
To, co istotne, to fakt, że jednak czas nie działa aż tak uzdrawiająco - jednak nawet po tylu latach się we mnie odzywają uszkodzenia rozwodowe. No, ale z drugiej strony istotne jest to, że jestem tego świadoma. Gdzieś tam czuję nieco żalu, ale nie ma to już specjalnego znaczenia.

478

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:
Aga30 napisał/a:
rampampam napisał/a:

Tak.

No to skoro pasuje Ci na zdjęciu i fajnie się gada, to korzystaj z okazji - bo taka kombinacja ostatnio rzadko się trafia wink

Korzystam. W tym sensie, że rozmawiam, jak mam czasem czas i ochotę. Ale nie szukam mężczyzny. I raczej wątpię, żebyśmy się spotkali.
To, co istotne, to fakt, że jednak czas nie działa aż tak uzdrawiająco - jednak nawet po tylu latach się we mnie odzywają uszkodzenia rozwodowe. No, ale z drugiej strony istotne jest to, że jestem tego świadoma. Gdzieś tam czuję nieco żalu, ale nie ma to już specjalnego znaczenia.

Nie szukać mężczyzny a spróbować, gdy się ktoś trafia to chyba różne sprawy. A poza tym podobno szukasz nowych znajomości...

479 Ostatnio edytowany przez rampampam (2018-01-06 22:57:00)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Aga30 napisał/a:
rampampam napisał/a:
Aga30 napisał/a:

No to skoro pasuje Ci na zdjęciu i fajnie się gada, to korzystaj z okazji - bo taka kombinacja ostatnio rzadko się trafia wink

Korzystam. W tym sensie, że rozmawiam, jak mam czasem czas i ochotę. Ale nie szukam mężczyzny. I raczej wątpię, żebyśmy się spotkali.
To, co istotne, to fakt, że jednak czas nie działa aż tak uzdrawiająco - jednak nawet po tylu latach się we mnie odzywają uszkodzenia rozwodowe. No, ale z drugiej strony istotne jest to, że jestem tego świadoma. Gdzieś tam czuję nieco żalu, ale nie ma to już specjalnego znaczenia.

Nie szukać mężczyzny a spróbować, gdy się ktoś trafia to chyba różne sprawy. A poza tym podobno szukasz nowych znajomości...

Ano szukałam. Tymczasem muszę odpuścić, co by nie zwariować. Zresztą, ludzie wciąż mi radzą akceptację status quo, więc pewnie coś w tym jest.
Ale chodzi mi tu o to, że pewne nawyki w pewnym wieku już niełatwo przełamać, nawet jak jesteśmy ich świadomi.

480

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:
Aga30 napisał/a:
rampampam napisał/a:

Korzystam. W tym sensie, że rozmawiam, jak mam czasem czas i ochotę. Ale nie szukam mężczyzny. I raczej wątpię, żebyśmy się spotkali.
To, co istotne, to fakt, że jednak czas nie działa aż tak uzdrawiająco - jednak nawet po tylu latach się we mnie odzywają uszkodzenia rozwodowe. No, ale z drugiej strony istotne jest to, że jestem tego świadoma. Gdzieś tam czuję nieco żalu, ale nie ma to już specjalnego znaczenia.

Nie szukać mężczyzny a spróbować, gdy się ktoś trafia to chyba różne sprawy. A poza tym podobno szukasz nowych znajomości...

Ale chodzi mi tu o to, że pewne nawyki w pewnym wieku już niełatwo przełamać, nawet jak jesteśmy ich świadomi.

No ba...

481 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-01-06 23:55:49)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:

Zresztą, ludzie wciąż mi radzą akceptację status quo, więc pewnie coś w tym jest.
Ale chodzi mi tu o to, że pewne nawyki w pewnym wieku już niełatwo przełamać, nawet jak jesteśmy ich świadomi.

Akceptować status quo, to nie znaczy nie korzystać z możliwości jego zmiany.
Ja z moimi "dziwactwami" już pewnie zostanę sama.

482

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Piegowata'76 napisał/a:

Akceptować status quo, to nie znaczy nie korzystać z możliwości jego zmiany.
.

Trochę tak, a trochę nie. Ponieważ decyzja przyjęcia zmiany może zburzyć z trudem wypracowany spokój, a niekoniecznie ta zmiana będzie dobra i stała. Nie musi tak być, ale może. Warto być ostrożnym.

483

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Piegowata'76 napisał/a:
rampampam napisał/a:

Zresztą, ludzie wciąż mi radzą akceptację status quo, więc pewnie coś w tym jest.
Ale chodzi mi tu o to, że pewne nawyki w pewnym wieku już niełatwo przełamać, nawet jak jesteśmy ich świadomi.

Akceptować status quo, to nie znaczy nie korzystać z możliwości jego zmiany.
Ja z moimi "dziwactwami" już pewnie zostanę sama.

Jakie masz te dziwactwa? Może one wcale nie są takie dziwne.

484 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-01-07 15:01:08)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
rampampam napisał/a:

Zresztą, ludzie wciąż mi radzą akceptację status quo, więc pewnie coś w tym jest.
Ale chodzi mi tu o to, że pewne nawyki w pewnym wieku już niełatwo przełamać, nawet jak jesteśmy ich świadomi.

Akceptować status quo, to nie znaczy nie korzystać z możliwości jego zmiany.
Ja z moimi "dziwactwami" już pewnie zostanę sama.

Jakie masz te dziwactwa? Może one wcale nie są takie dziwne.

Już pisałam o nich sto razy. Wychodzi na to, że teoretycznie nie mam nic przeciwko jakiejś dobrej, ciepłej relacji, związkowi, który cieszy, a nie ściąga w dół. W praktyce być może rację mają ci, którzy twierdzą, że podświadomie bronię się przed związkiem rękami i nogami.
A na poziomie świadomości z kolei alergicznie reaguję na facetów, którzy są zbyt ekspansywni wink Bo nieraz ktoś był całkiem fajny, ale wszystko psuło jego zbyt ochocze zmniejszanie dystansu.

485 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-01-07 13:43:45)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Ostatni wpis Ram daje mi do myślenia.
To podobno jest bardzo normalne, że boimy się zmian - właśnie  na podświadomym poziomie. Może jest nam kiepsko w obecnej rzeczywistości, ale już to znamy, wiemy jak się w tym poruszać, tkwimy w swego rodzaju strefie komfortu.

Faktem jest, że wolę spokój niż życie na huśtawce i niestety z tym drugim kojarzy mi się powszechnie wychwalana namiętność. Oj, nie. Wolałabym sobie tak powolutku, małymi kroczkami wychodzić na spotkanie drugiego człowieka. Do przodu, zdecydowanie, ale spokojnie.

486

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Piegowata'76 napisał/a:

Już pisałam o nich sto razy. Wychodzi na to, że teoretycznie nie mam nic przeciwko jakiejś dobre, ciepłej relacji, związkowi, który cieszy, a nie ściąga w dół. W praktyce być może rację mają ci, którzy twierdzą, że podświadomie bronię się przed związkiem rękami i nogami.
A na poziomie świadomości z kolei alergicznie reaguję na facetów, którzy są zbyt ekspansywni wink Bo nieraz ktoś był całkiem fajny, ale wszystko psuło jego zbyt ochocze zmniejszanie dystansu.

Czyli masz wszystko w normie Przecież każdy chce relacji, która cieszy a nie ściąga w dół.

487

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rossanka napisał/a:

Czyli masz wszystko w normie Przecież każdy chce relacji, która cieszy a nie ściąga w dół.


Tak, tylko mam wrażenie, że inne kobiety jakoś lepiej sobie z nawiązywaniem relacji radzą. A z drugiej strony obserwuję wiele związków, które wcale mi się podobają. Nie sztuka być z kimkolwiek, też bym pewnie była w stanie machnąć ręką na te moje dziwactwa...

488

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Piegowata'76 napisał/a:

Ostatni wpis Ram daje mi do myślenia.
To podobno jest bardzo normalne, że boimy się zmian - właśnie  na podświadomym poziomie. Może jest nam kiepsko w obecnej rzeczywistości, ale już to znamy, wiemy jak się w tym poruszać, tkwimy w swego rodzaju strefie komfortu.

Faktem jest, że wolę spokój niż życie na huśtawce i niestety z tym drugim kojarzy mi się powszechnie wychwalana namiętność. Oj, nie. Wolałabym sobie tak powolutku, małymi kroczkami wychodzić na spotkanie drugiego człowieka. Do przodu, zdecydowanie, ale spokojnie.

Świadoma zmiana powinna być dobra, zmieniać coś na lepsze. Nie o każdej zmianie świadomie decydujemy - taki los - ale nie o tym tu mowa. Czasem nie wiemy, co zmiana przyniesie - wtedy trzeba słuchać intuicji. Ale nie zawsze warto decydować się na zmianę.

Ps. Piegowata, a jak rozumiesz tę namiętność? Bo dla dobrego seksu niekoniecznie trzeba wiele w życiu zmieniać wink wink wink

489

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Ostatni wpis Ram daje mi do myślenia.
To podobno jest bardzo normalne, że boimy się zmian - właśnie  na podświadomym poziomie. Może jest nam kiepsko w obecnej rzeczywistości, ale już to znamy, wiemy jak się w tym poruszać, tkwimy w swego rodzaju strefie komfortu.

Faktem jest, że wolę spokój niż życie na huśtawce i niestety z tym drugim kojarzy mi się powszechnie wychwalana namiętność. Oj, nie. Wolałabym sobie tak powolutku, małymi kroczkami wychodzić na spotkanie drugiego człowieka. Do przodu, zdecydowanie, ale spokojnie.

Czasem nie wiemy, co zmiana przyniesie - wtedy trzeba słuchać intuicji. Ale nie zawsze warto decydować się na zmianę.

Takie podejście wyklucza rozwój. Nigdy do końca nie wiemy co zmiana przyniesie, to zawsze jest mniejsze lub większe ryzyko. Ale bez podjęcia tego ryzyka stoimy w miejscu, ale to też jest jakaś decyzja.

490

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Aga30 napisał/a:
rampampam napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Ostatni wpis Ram daje mi do myślenia.
To podobno jest bardzo normalne, że boimy się zmian - właśnie  na podświadomym poziomie. Może jest nam kiepsko w obecnej rzeczywistości, ale już to znamy, wiemy jak się w tym poruszać, tkwimy w swego rodzaju strefie komfortu.

Faktem jest, że wolę spokój niż życie na huśtawce i niestety z tym drugim kojarzy mi się powszechnie wychwalana namiętność. Oj, nie. Wolałabym sobie tak powolutku, małymi kroczkami wychodzić na spotkanie drugiego człowieka. Do przodu, zdecydowanie, ale spokojnie.

Czasem nie wiemy, co zmiana przyniesie - wtedy trzeba słuchać intuicji. Ale nie zawsze warto decydować się na zmianę.

Takie podejście wyklucza rozwój. Nigdy do końca nie wiemy co zmiana przyniesie, to zawsze jest mniejsze lub większe ryzyko. Ale bez podjęcia tego ryzyka stoimy w miejscu, ale to też jest jakaś decyzja.

Jest jeszcze kwestia pytania, czy w danej dziedzinie chcemy bądź musimy się rozwijać? Być może w tej konkretnej odpowiada nam (tymczasowo bądź na stałe) osiągnięty już poziom?

491 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-01-07 22:28:56)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
rampampam napisał/a:

Świadoma zmiana powinna być dobra, zmieniać coś na lepsze. Nie o każdej zmianie świadomie decydujemy - taki los - ale nie o tym tu mowa. Czasem nie wiemy, co zmiana przyniesie - wtedy trzeba słuchać intuicji. Ale nie zawsze warto decydować się na zmianę.

Ps. Piegowata, a jak rozumiesz tę namiętność? Bo dla dobrego seksu niekoniecznie trzeba wiele w życiu zmieniać wink wink wink

Ram, z Twoją opinią na temat zmian zgadzam się w zupełności.
Namiętność generalnie kojarzy mi się z gwałtownością. Z czymś co odbiera rozsądek, trzeźwe spojrzenie i bazuje wyłącznie na emocjach. Tak, wiem, skrajne, ale dokonałam skrótu myślowego. W zdrowych dawkach i w porę niech sobie będzie namiętnie, ale w moim dawnym związku namiętne to były kłótnie. Brrrr!

492 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-01-07 22:26:19)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Aga30 napisał/a:

Takie podejście wyklucza rozwój. Nigdy do końca nie wiemy co zmiana przyniesie, to zawsze jest mniejsze lub większe ryzyko. Ale bez podjęcia tego ryzyka stoimy w miejscu, ale to też jest jakaś decyzja.

Moim zdaniem nie wyklucza.
Aga, kupowałaś samochód. Wzięłaś pierwszy atrakcyjny z brzegu i od razu odjechałaś czy najpierw obejrzałaś towar, dowiedziałaś się o nim czegoś, rozważyłaś za i przeciw? wink
Oczywiście zawsze musisz liczyć się z awariami, niespodziankami, wypadkami, ale już ten element ryzyka jest nieunikniony i tylko głupi nie dopuszcza takiej ewentualności.

493 Ostatnio edytowany przez Aga30 (2018-01-07 23:03:02)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Piegowata'76 napisał/a:
Aga30 napisał/a:

Takie podejście wyklucza rozwój. Nigdy do końca nie wiemy co zmiana przyniesie, to zawsze jest mniejsze lub większe ryzyko. Ale bez podjęcia tego ryzyka stoimy w miejscu, ale to też jest jakaś decyzja.

Moim zdaniem nie wyklucza.
Aga, kupowałaś samochód. Wzięłaś pierwszy atrakcyjny z brzegu i od razu odjechałaś czy najpierw obejrzałaś towar, dowiedziałaś się o nim czegoś, rozważyłaś za i przeciw? wink
Oczywiście zawsze musisz liczyć się z awariami, niespodziankami, wypadkami, ale już ten element ryzyka jest nieunikniony i tylko głupi nie dopuszcza takiej ewentualności.

Ale nie o tym ta dyskusja. Nie chodzi proces podejmowania decyzji, tylko o ich nie podejmowanie z lęku przed popełnieniem błędu albo dlatego, że okoliczności nie są idealne. Lęk jest naturalny, ale nie powinien nas powstrzymywać. Przykład: nie lubimy swojej pracy, pojawia się nowa oferta, w dodatku lepiej płatna. Wybór jest oczywisty, ale po zmianie okazuje się,  że atmosfera w pracy jest fatalna... Nie zawsze wiemy jakie konsekwencje zmiana niesie, nawet jeśli wcześniej wszystko przemawialo na korzyść tej zmiany. I z drugiej strony, czasem po prostu potrzebujemy zmiany, bo źle nam w aktualnej sytuacji, ale nie zawsze mamy idealny wybór. Możemy więc czekać az pojawia się idealne warunki lub zaryzykować bardziej niż zwykle, po prostu powalczyć o lepsze jutro.

494

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Aga30 napisał/a:

Ale nie o tym ta dyskusja. Nie chodzi proces podejmowania decyzji, tylko o ich nie podejmowanie z lęku przed popełnieniem błędu albo dlatego, że okoliczności nie są idealne. Lęk jest naturalny, ale nie powinien nas powstrzymywać. Przykład: nie lubimy swojej pracy, pojawia się nowa oferta, w dodatku lepiej płatna. Wybór jest oczywisty, ale po zmianie okazuje się,  że atmosfera w pracy jest fatalna... Nie zawsze wiemy jakie konsekwencje zmiana niesie, nawet jeśli wcześniej wszystko przemawialo na korzyść tej zmiany. I z drugiej strony, czasem po prostu potrzebujemy zmiany, bo źle nam w aktualnej sytuacji, ale nie zawsze mamy idealny wybór. Możemy więc czekać az pojawia się idealne warunki lub zaryzykować bardziej niż zwykle, po prostu powalczyć o lepsze jutro.


Z tym się zgadzam jak najbardziej.

495

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Piegowata'76 napisał/a:
Aga30 napisał/a:

Ale nie o tym ta dyskusja. Nie chodzi proces podejmowania decyzji, tylko o ich nie podejmowanie z lęku przed popełnieniem błędu albo dlatego, że okoliczności nie są idealne. Lęk jest naturalny, ale nie powinien nas powstrzymywać. Przykład: nie lubimy swojej pracy, pojawia się nowa oferta, w dodatku lepiej płatna. Wybór jest oczywisty, ale po zmianie okazuje się,  że atmosfera w pracy jest fatalna... Nie zawsze wiemy jakie konsekwencje zmiana niesie, nawet jeśli wcześniej wszystko przemawialo na korzyść tej zmiany. I z drugiej strony, czasem po prostu potrzebujemy zmiany, bo źle nam w aktualnej sytuacji, ale nie zawsze mamy idealny wybór. Możemy więc czekać az pojawia się idealne warunki lub zaryzykować bardziej niż zwykle, po prostu powalczyć o lepsze jutro.


Z tym się zgadzam jak najbardziej.

I tu, moim zdaniem, wkracza intuicja, która gdzieś tam podpowiada kierunek...

496

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Czasami ciężko jest kogoś poznać. Może zapisz się na jakieś zajęcia dodatkowe? Czasami w przedszkolu można tez poznać jakąś miła mamę.

497

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Lada moment skończę 40 lat. Trochę o tym rozmyślam. Chyba się nie da całkiem tego uniknąć. Wilałabym konstruktywnie podejść do tego faktu, ale jakoś niespecjalnie mi to wychodzi. Może kobiety też mają kryzys pt "40 lat minęło..."?

498

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Hej hej, melduję że żyję. wink
U mnie bez większych zmian. Nadal sama. A u Was coś się ruszyło na lepsze?

499

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
szeptem napisał/a:

Hej hej, melduję że żyję. wink
U mnie bez większych zmian. Nadal sama. A u Was coś się ruszyło na lepsze?

Hehe, niekoniecznie... wink

500

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Naprawdę? Jestem rozczarowana.... wink

501

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
szeptem napisał/a:

Naprawdę? Jestem rozczarowana.... wink

wink

502

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Hej hej, jakieś zmiany na lepsze u Was? u mnie nie, nadal sama... smile

503

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
szeptem napisał/a:

Czy jest ktoś w podobnej sytuacji? jak sobie radzicie? a co z brakiem seksu, bliskości? od ponad 3 lat nikt mnie nie dotknął...

Niektórzy w takiej samotności tkwią 40 lat gdzie nikogo nie dotykali i nikt ich nie dotykał smile a co do jest to kilka lat.

504 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-12-01 10:40:28)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Ano, jest ktoś smile

505

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Żadna ale to żadna kobieta na tym forum swoim problemem nigdy nie przebije 40 letnich prawiczków smile

506

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Żadna ale to żadna kobieta na tym forum swoim problemem nigdy nie przebije 40 letnich prawiczków smile

Bycie 40 letnim prawiczkiem łatwo mozna zmienic, w jeden dzien i za 100 zl. Zwiazac z kim sie uczuciowo nie da ani w 1 dzuen, ani za 100 zl. 40 letni prawiczek moze ten stan zmienic od pstrykniecia palcami.

507 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-12-01 23:01:16)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
foggy napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Żadna ale to żadna kobieta na tym forum swoim problemem nigdy nie przebije 40 letnich prawiczków smile

Bycie 40 letnim prawiczkiem łatwo mozna zmienic, w jeden dzien i za 100 zl. Zwiazac z kim sie uczuciowo nie da ani w 1 dzuen, ani za 100 zl. 40 letni prawiczek moze ten stan zmienic od pstrykniecia palcami.

True.

Poza tym - samotność nie jest "straszna".  Jest czasem trudna, czasem smutna, czasem zupełnie OK, a czasem neutralna. Straszna to jest chyba dla kogoś, kto będąc w związku tylko tym związkiem żył.

Ten post zwraca uwagę na to, ze musi istnieć powód, żeby się z kimś związać. Czy to uczuciowy, czy mentalny, czy podobna wizja życia, wartości, oczekiwania, a najlepiej, żeby były wszystkie. Tego nie ma na gwizdnięcie, tak jak prawiczek może sobie na gwizdnięcie załatwić seks. Poznawanie człowieka to długi proces. A uczucia to nie grom z jasnego nieba.

508

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
szeptem napisał/a:

Czy jest ktoś w podobnej sytuacji? jak sobie radzicie? a co z brakiem seksu, bliskości? od ponad 3 lat nikt mnie nie dotknął...

Niektórzy w takiej samotności tkwią 40 lat gdzie nikogo nie dotykali i nikt ich nie dotykał smile a co do jest to kilka lat.

...Aż w końcu partię zakładają. Kota kupują big_smile

509

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Żadna ale to żadna kobieta na tym forum swoim problemem nigdy nie przebije 40 letnich prawiczków smile

A Ty znowu to samo...

510 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-12-02 11:59:07)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Zgadzam się z Niepodobną: samotności przypisuję się fatalną "gębę", a ona jest zwyczajna jak w ogóle życie: czasem trudna, czasem straszna, a czasem cenna i inspirująca.
Poza tym wielokrotnie podkreślałam, że ja w samotność nie wierzę. Można, owszem być bez partnera, ale wyjście poza czubek własnego nosa i strefę komfortu - to naprawdę wykonalne. Bywały w moim życiu okresy, gdy czułam się osamotniona, ale odkąd wzięłam się za siebie i przestałam marudzić, samotność przestała być problemem. Jak nie ma ludzi - a często są, choćby sąsiedzi - to mam jeszcze samą siebie i tego, którego niektórzy nazywają Bogiem. Nawet lubię z tymi ostatnimi poobcować bez osób trzecich czy drugich.

Mój obecny przyjaciel znalazł się sam - po prostu "zbieg okoliczności łagodzących" smile Weszłam w znajomość nie bez rozterek, na zasadzie: pożyjemy, zobaczymy. No i się kręci...

511 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-12-02 15:36:34)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Grunt to właśnie nie podchodzić do samotności, czy może bardziej bycia samemu( stanu "singielstwa") jako jakiejś traumy, czegoś okropnego czy przerażającego. Jednocześnie nie traktować uporczywego dążenia do bycia w związku, jako wartości równie cennej i niezbędnej do życia, równie ważnej co powietrze, jedzenie czy sen..Na szczęście badzo nielicznie, ale spotkałem się z sytuacją na tym forum, gdzie brak partnera uważany był za najgorszą rzecz jaka może spotkać człowieka w życiu(przynajmniej ja to tak odebrałem). Ciężko jest to sobie wyobrazić. Może w niektórych sytuacjach wynika to z tego, że ludzie są w stanie oddać partnerowi wszystko i nie mieć własnego życia, żadnej osobistej przestrzeni oprócz swojego wybranka. Skupiają absolutnie wszystko wokół partnera i potem, kiedy ktoś zostaje sam nie jest w stanie prawidłowo funkcjonować.

512

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Bardzo miło jest być z kimś pozytywnym, ale mam nadzieję, że już nigdy nie zrezygnuję z siebie na rzecz drugiej osoby. Nie chodzi mi o egoizm, ale stanie na własnych nogach. Emocjonalnie i mentalnie.

513 Ostatnio edytowany przez szeptem (2019-12-02 15:47:31)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Piegowata, wspaniale, bardzo się cieszę!
Co do sformułowania "straszna samotność" to nie miałam na myśli własnego strachu przed nią, nie - raczej ciężar i intensywność tego stanu. Ja lubię być sama, naprawdę - ale co za dużo, to niezdrowo... a mi już piąty rok w samotności minął.

514

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
szeptem napisał/a:

Piegowata, wspaniale, bardzo się cieszę!
Co do sformułowania "straszna samotność" to nie miałam na myśli własnego strachu przed nią, nie - raczej ciężar i intensywność tego stanu. Ja lubię być sama, naprawdę - ale co za dużo, to niezdrowo... a mi już piąty rok w samotności minął.

Po 5,latach to z tego co pamiętam,  trzymałam  się nawet dobrze. To było ze 2 lata temu. Ba, nawet bywały całkiem dlugie momenty, że dobrze było mi z tym stanem rzeczy.
Zaraz zacznę 8 rok bycia samej i powiem jedno: co za dużo,  to nie zdrowo.
Niedługo dobije do dekady, to każdy by się zdenerwował.
Mam teorie, że czasem tak się dzieje,  bez powodu "bo tak". Nie ma więc co sobie zadawać takich pytań.
Pamiętam jak byłam dużo młodsza,  byłam koło 20 ki,  miałam nadzieję,  jak pewnie większość młodych ludzi  ze gdzieś kiedyś kogoś w końcu poznam, będziemy żyli dalej długo i szczęśliwie i tak dalej. Ale jednocześnie bałam się,  że to nie możliwe,  że to inni kogoś poznają,  nie ja. Że to inne koleżanki z klasy, czy studiów będą miały narzeczonych, nie ja, bo jak to ja,  mnie się takoe rzeczy nie zdarzają,  to nie możliwe. A miałam wowczas może 20 lat, może ciut więcej,  skąd więc to myślenie?
W każdym razie spełniło się idealnie , Haha.

515 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-12-03 10:24:37)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Pewnie ma się czasami dość samotności.
Byłam sama sporo czasu, ale skupiłam się na takim układaniu sobie życia, żeby mieć powody do zadowolenia i radości. Podjęłam kilka prób poznania jakichś mężczyzn, ale uznałam to wreszcie za stratę energii i świetny sposób na psucie sobie nastroju.
Gdy przychodziły gorsze momenty, trudniejsze dni, szukałam na nie sposobów. Paradoksalnie gdy wyszłam z małżeństwa, poszerzyłam grono znajomych i ożywiłam życie towarzyskie. Bywało, że zostawałam sama, ale i wtedy dało się coś zrobić - długo odkładana wyprawa na rowerze czy wypad za miasto z aparatem fotograficznym (czytaj: z telefonem), obiecywany sobie od niepamiętnych czasów film z internetu... Po pewnym czasie nauczyłam się tak żyć i było o.k

516

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?
Piegowata'76 napisał/a:

Pewnie ma się czasami dość samotności.
Byłam sama sporo czasu, ale skupiłam się na takim układaniu sobie życia, żeby mieć powody do zadowolenia i radości. Podjęłam kilka prób poznania jakichś mężczyzn, ale uznałam to wreszcie za stratę energii i świetny sposób na psucie sobie nastroju.
Gdy przychodziły gorsze momenty, trudniejsze dni, szukałam na nie sposobów. Paradoksalnie gdy wyszłam z małżeństwa, poszerzyłam grono znajomych i ożywiłam życie towarzyskie. Bywało, że zostawałam sama, ale i wtedy dało się coś zrobić - długo odkładana wyprawa na rowerze czy wypad za miasto z aparatem fotograficznym (czytaj: z telefonem), obiecywany sobie od niepamiętnych czasów film z internetu... Po pewnym czasie nauczyłam się tak żyć i było o.k

To robie od tych 7 lat. Przed tem, przed ex związkiem,  tez to robilam przez ponad dekadę.  Nauczyłam sie byc sama,
Mimo tego, mam gdzieś taka  chęć aby jednak zyc z kimś,  nie sama.  I nie zamierzam z tym walczyć,  (próbowałam lrzez lata wyzbyć się tej chceci),, bo to nie działa.  Widać tego potrzebuje i tyle.

517 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-12-03 12:01:26)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Myślę drogie Panie, że doszedłem właśnie do sedna, dlaczego czuję się dobrze sam ze sobą smile Otóż właśnie kwestia dostosowania swojego życia do bycia samemu i czerpanie radości z wykonywania czynności, która to satysfakcja zupełnie NIE ZALEŻY od tego, czy ktoś jest sam czy w parze. Co do tego, że czuję się samemu dobrze i nie potrzebuję za bardzo nikogo u boku aby mnie wsperał czy przytulił - jak wiele osób przyznaje przed sobą, że właśnei odczuwają wokół siebie pustkę czy nicość, ja tego zupełnie nie czuję. Nieczego mi nie brakuje, czuję sie świetnie, mam dobry humor, żadnych depresji westchień i tym podobnych odczuć.
Co więcej, widząc chociażby pary okazujące sobie czułość, nie mam specjalnych obiekcji a tym bardziej nie wzdycham z zazdrości, wręcz podoba mi się, ze nie muszę się do kogoś łasić, patrzeć mu w oczy i szeptać czułych słówek..Najlepszy przykład z weselami wśród rodziny czy znajomych: w życiu byłem RAZ na weselu z osobą towarzyszącą. Dlatego osobisćie nie rozumiem ludzi którzy wolą z pójsćia na wesele zrezygnować, bo nie mają pary..Jak idę na wesele, to przede wszystkim po to, aby się SAMEMU dobrze bawić co z reguły zwiększone jest nie przez osobę towarzyszącą, ale obecność znajomych, z którymi się dawno nie widziałem..
No w życiu nie podarowałbym sobie wesela, tylko dlatego, że nie mam z kim potańczyć...

518 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-12-03 13:47:48)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Też nie odmówiłabym sobie pójścia na koncert czy wesele jedynie dlatego, że idę sama. Zawsze jest okazja do zabawy w grupie, pogadania z jakąś przyjazną duszą itd.

A co do zwalczania pragnień i tęsknot, uważam, że walka nie ma najmniejszego sensu. Raczej opowiadam się za dostrzeżeniem, że na tych naszych niespełnieniach świat się nie kończy.
Dzisiaj mi smutno samej? O.k., no to smutno, ale przejdzie.

Mnie dziś też smutno, bo ponura aura okrutnie mnie dobija. Przykro mi też i czuję się nie w porządku, bo miałam nieporozumienie z "moim panem", zupełnie rozminęliśmy się w pewnych oczekiwaniach i dałam wyraz swojemu poirytowaniu (bo niestety, czasem górę bierze moja narwana gwałtowność) zamiast cierpliwie porozmawiać. Na szczęście on ma wobec mnie cierpliwości pokłady. Jestem mu za to wdzięczna.
W kiepskim stanie ducha nawet przyjazne ramię korci odtrącić i ugryźć rękę, która mnie głaszcze wink
Związek bywa naprawdę fajny, wspierający, ale nie jest to antidotum na wszystko.

519

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

A czyli dobraliście się trochę na zasadzie przeciwieńśtw : stoicki spokój z gwałtownym temeperamentem tongue?

Widzisz ja nie mam czego zwalczać, bo właściwie takie odczucia nigdy nie dają o sobie znać. Na pewno zaś nie na tyle, żęby zapominać o wszystkim, zadręczać się czy tez nie dostrzegać pozostałych zalet i cudów tego świata( w moim przypadku głównych smile
Jeśli chodzi o wesela, to akurat rzadko bywam, bo zwyczajnie nikt tak na potęgę się nei żeni w moim otoczeniu. Może mnie nie zapraszają? Kto to wie? smile Akurat tym się przejmuje jeszcze mniej, niż brakiem partnera. W każdym razie ostatnie kilka wesel to starzy znajomi jeszcze ze szkoły. Biorąć pod uwagę, jak rzadko się widzimy i specyfikę mojego obecnego otoczenia, to średnio bym widział kogokolwiek w moim towarzystwie...
Bo największa frajda to wziąć udział w zabawie a nie być z kimkolwiek, byle nie samemu.. smile

520 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-12-03 14:51:50)

Odp: Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

PP jest dość żywiołowy, ale nie targają nim tak gwałtowne emocje jak mną. Ja z kolei na pozór jestem osobą spokojną, potrafię godzinami gapić się na taflę wody i caly dzień przesiedzieć nad książką, ale wewnątrz mnie wciąż się kotłuje i przelewa. W bliskich relacjach się uzewnętrznia, choć pracuję nad sobą, by nie przesadzać.
Niestabilność emocjonalna to niestety, moje drugie imię. Trochę to wynik wrażliwości, a trochę - uszkodzonego układu nerwowego (przewlekla choroba). Trochę też różnych traum, ktorych wrażliwcom nie brakuje.
Czasami bardzo się martwię, że z takim charakterem nie nadaję się do związków, że nikt ze mną nie wytrzyma i PP też w końcu będzie miał dość. Ten lęk potęguje moje emocjonalne zawirowania.
To są całe mechanizmy, czytałam o tym. Czasami w odruchu samoobrony sabotujemy własne szczęście, odrzucamy, zanim nas odrzucą, testujemy, ile drugi człowiek zniesie. To bywa silniejsze od nas. Potem się ma wyrzuty sumienia jak ja dzisiaj.
Ratuję się samoświadomością, ale źle mi dzisiaj i smutno. I boję się niezrozumienia.
I boję się o tym rozmawiać w obawie przed niezrozumieniem albo i śmiesznością.

I w ogóle, cholera, czasami samej łatwiej wink
A jednak szkoda zrezygnować...

Posty [ 456 do 520 z 570 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Straszna samotność po 40, jak to zmienić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024