Też nie wiem, jak to by miało wyglądać, gdyby się jednak ktoś interesujący pojawił... takich rzeczy się nie planuje, ale szczerze mówiąc nie widzę kogoś "trzeciego" w moim mieszkaniu. A z kolei przeprowadzka do kogoś, a jeszcze do innego miasta, to już w ogóle. Dla mnie, przyznać muszę, byłoby ciężko przenieść się do cudzego lokum, którego sama nie wybrałam i nie urządziłam. Wejście w cudzy świat. Najlepiej byłoby urządzać się we dwoje od początku - skasować swe dawne miejsca i stworzyć wspólnie jedno nowe, taki nowy wspólny mikrokosmos - ale wiem, że to raczej z wielu - logistycznych i finansowych zapewne - powodów, nierealne (zaczynając od poznania odpowiedniego pana).
Z racji nadchodzących długich jesienno - zimowych wieczorów znów założyłam konto na portalu. Ciekawe, jak długo tym razem wytrzymam zanim się zniechęcę?
Ram, odważna jesteś. Daj znać jak Ci tam idzie. Ja już z tą formą dałam sobie spokój, jest bowiem pewna granica, za którą już nie da się akceptować odrzucenia, chamstwa i kłamstw. Ale może Tobie się poszczęści? Wierzę, że bywają tam jednak i normalni panowie.
Ram, odważna jesteś.
Daj znać jak Ci tam idzie. Ja już z tą formą dałam sobie spokój, jest bowiem pewna granica, za którą już nie da się akceptować odrzucenia, chamstwa i kłamstw. Ale może Tobie się poszczęści? Wierzę, że bywają tam jednak i normalni panowie.
Hm, to kolejna próba, nie wiem doprawdy, na ile starczy mi chęci i...cierpliwości...
Nie możesz zmienić towarzystwa to zmień życie.
Nie możesz zmienić towarzystwa to zmień życie.
Rada całkiem rozsądna, jednak zadam pytanie: jak? I bardzo chętnie skorzystam z wszelakich mądrości w tym obszarze.
Nie chciałbym być niegrzeczny ale powiedziałbym - skutecznie.
Nie chciałbym być niegrzeczny ale powiedziałbym - skutecznie.
To akurat nic nie znaczący truizm jest, nic więcej...
269 2017-10-30 20:51:15 Ostatnio edytowany przez iryd (2017-10-30 21:12:04)
Najprostsze rozwiązania są najlepsze.
Cały twoje życie - twój świat jest w tobie. Chcesz zmienić świat zmień siebie.
Kiedyś napisałem: dopuki nie zrozumiesz chaosu świata, doputy nie zrozumiesz jego uporządkowania.
Dopuki nie zrozumiesz jak masz proste wybory, doputy będą ci się wydawały trudne i niemożliwe.
PS przemyśl to sobie w wolnej chwili jeśli chcesz, bo zrozumienie zależy od ciebie.
Nie możesz zmienić towarzystwa to zmień życie.
Powiedział, co wiedział.
iryd napisał/a:Nie możesz zmienić towarzystwa to zmień życie.
Powiedział, co wiedział.
![]()
Nie dziwię się, że jesteś sama.
272 2017-10-31 09:36:31 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-10-31 09:40:37)
Najprostsze rozwiązania są najlepsze.
Cały twoje życie - twój świat jest w tobie. Chcesz zmienić świat zmień siebie.
Kiedyś napisałem: dopuki nie zrozumiesz chaosu świata, doputy nie zrozumiesz jego uporządkowania.
Dopuki nie zrozumiesz jak masz proste wybory, doputy będą ci się wydawały trudne i niemożliwe.
PS przemyśl to sobie w wolnej chwili jeśli chcesz, bo zrozumienie zależy od ciebie.
Iryd, chyba zgadzam się z tym co piszesz. Samotność jest w głowie. Ale jednak uważam, że napisałaś zbyt ogólnikowo i niełatwo wychwycić sens Twojej wypowiedzi. Więcej konkretów poproszę i namacalnych przykładów
Dziewczyny, ja się łapię na tym, że nie chce mi się już spotykać z facetami z netu. Po prostu nie chce się i już. Zmęczyłam się i znudziłam. Jak mi po pierwszym takim spotkaniu gość, w sumie sympatyczny i niepaskudny, pisze: "Piersi widziałem, wydają się obiecujące", to dla mnie jest obcesowy i nie grzeszy kulturą. Dziękuję, postoję.
Albo taka wiadomość: "To kiedy się widzimy?". Może ja jestem księżniczka na ziarnku grochu, ale miałam ochotę odpalić: "A widzimy się w ogóle???". Stonowałam i napisałam, że mam teraz kupę kłopotów i brak nastroju na spotkania - co skądinąd z prawdą się nie mija. Albo mówi mi gość, że on nie ma czasu na spotkania w rodzaju koleżeńskich, bo dużo pracuje... Aha, czyli z miejsca mam się zadeklarować jako dziewczyna szanownego pana...
Z tych wszystkich netowych znajomości najbardziej sobie cenię Sąsiadunia, choć ten akurat nie okazuje mi zbytniego zainteresowania. Ale jest uczciwy, nie chamski, nie nachalny, zawsze pomoże, gdy go o coś poproszę (i gdy może, a jak nie może to uczciwie powie), jak obieca, to przyjdzie, pogada jak człowiek.
Takiego faceta bym chciała, takiego początku znajomości. Na resztę przyjdzie czas, a większość chciałaby ten etap pominąć, na co mnie trafia po prostu szlag.
Głównie z tego powodu, choć owszem, gdzieś tam sobie wiszę na Badoo, nie mam serca ani entuzjazmu do tych internetowych poszukiwań.
Aczkolwiek Sąsiadunia poznałam na Badoo
"Ale jednak uważam, że napisałaś zbyt ogólnikowo i niełatwo wychwycić sens"
Lepsze jest to co sami zrozumiemy niż gotowego posłuchamy. Moje rady mają skłonić do zastanowienia, a nie być receptą. Dla każdego recepta jest indywidualna i tylko on może ją zrozumieć. Im mniejsza podpowiedź tym więcej samodzielnego myślenia i tym lepiej.
274 2017-10-31 11:10:57 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-10-31 11:15:26)
"Ale jednak uważam, że napisałaś zbyt ogólnikowo i niełatwo wychwycić sens"
Lepsze jest to co sami zrozumiemy niż gotowego posłuchamy. Moje rady mają skłonić do zastanowienia, a nie być receptą. Dla każdego recepta jest indywidualna i tylko on może ją zrozumieć. Im mniejsza podpowiedź tym więcej samodzielnego myślenia i tym lepiej.
Skoro nie umiesz lub nie chcesz uargumentować swojej wypowiedzi, tracisz dla mnie wiarygodność. Znasz powiedzenie, że nie ma głupich pytań, a jedynie takie odpowiedzi?
Na kłopoty z samodzielnym myśleniem nie narzekam, ale potrzebuję konkretów, by się do nich odnieść, a nie pitolenia - mam wrażenie - sam dobrze nie wiesz, o czym. Uprasza się o więcej pokory i szacunku do dyskutantów.
Z poważaniem - Piegowata
275 2017-10-31 11:43:54 Ostatnio edytowany przez iryd (2017-10-31 12:33:15)
Jeśli potrzebujesz konkretów to poszukaj ich w poważnych pracach naukowych na ten temat, a nie na plotkarskim forum, ile tu głupot napisano to chyba nawet nie można sobie wyobrazić. A moja metoda się sprawdza w życiu i komuś pomaga.
powodzenia
PS Jak nie ma głupich pytań to chciałem cię zapytać czy jesteś krową na łące a może ławką w parku?
Chyba lepiej powiedzieć że nie wszystkie pozornie głupie pytania są głupie.
Ja wychodzę z założenia, że tym co wiedzą nie trzeba mówić a tym co nie wiedzą nie warto i tak nie zrozumieją.
276 2017-10-31 12:32:32 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-10-31 12:33:22)
Bielizna Kuracja Doktora Granata
Ogromny ból zaczął nękać mnie
Robił z głowy pusty wór, który szarpie pies
Zwracałem się do wielu znanych miejsc
Każdy lekarz marszczył brew, nie wiedział, co mi jest
Pewnego dnia na drzwiach napisał ktoś:
"Doktor Granat zniszczy ból, to bardzo miły gość"
Znalazłem go, miał wielki stary dom
W środku, z miejsca dał mi w twarz i ryknął niczym grom:
"Nie miej do mnie żalu, muszę bić od razu
Ta kuracja właśnie taka jest
Podaj swoja rękę, popatrz prosto w oczy
Trzeba tylko byś uwierzył mi
Ja naprawdę mogę pomóc ci"
Mieszkam tu z nim już prawie siedem lat
Robię wszystko, czego chce, udaję nawet psa
Był taki dzień, że bardzo chciałem wyjść
Ból sparaliżował mnie, nie mogłem nigdzie iść
Wczoraj, gdy spał, dobrałem się do akt
Z brzegu zaraz moja twarz sprzed dziesięciu lat
Stałem jak słup, nie mogłem złapać tchu
Obok zdjęcia sporo plam i kilka jego słów:
"Będę równy z Bogiem, swoją arkę stworzę
Muszę tylko zadać wielki ból
Armia moich ludzi nieustannie rośnie
Na swych rękach będą nosić mnie
Gdy bez bólu minie cały dzień"
Piegowata i ja zdajemy się nie cenić porad typu "zmień swe życie", bo brzmią one jak najzwyklejsze "weź się w garść". I co to ma niby znaczyc? ano albo wszystko, albo nic - jak kto woli.
Piegowata i ja zdajemy się nie cenić porad typu "zmień swe życie", bo brzmią one jak najzwyklejsze "weź się w garść". I co to ma niby znaczyc? ano albo wszystko, albo nic - jak kto woli.
Jak chcesz komuś pomóc to trzeba trochę z nim pobyć. Pokazać sobą jak z tym sobie poradzić, a nie walnąć mądrością i czekać na przyszłe podziękowania.
Piegowata i ja zdajemy się nie cenić porad typu "zmień swe życie", bo brzmią one jak najzwyklejsze "weź się w garść". I co to ma niby znaczyc? ano albo wszystko, albo nic - jak kto woli.
Ależ ja bardzo chętnie zainspiruję się mądrymi radami, ale to, co Iryd pisze, to garść pustych sloganów.
A swoją drogą - jakiś nerwowy jest.
Muuuuuu!!!! (a propos tej krowy na łące)
Jeśli potrzebujesz konkretów to poszukaj ich w poważnych pracach naukowych na ten temat, a nie na plotkarskim forum, ile tu głupot napisano to chyba nawet nie można sobie wyobrazić. A moja metoda się sprawdza w życiu i komuś pomaga.
PS Jak nie ma głupich pytań to chciałem cię zapytać czy jesteś krową na łące a może ławką w parku?
Chyba lepiej powiedzieć że nie wszystkie pozornie głupie pytania są głupie.
Ja wychodzę z założenia, że tym co wiedzą nie trzeba mówić a tym co nie wiedzą nie warto i tak nie zrozumieją.
No, przepraszam, to się kupy nie trzyma. Skoro uważasz, że skoro nie trzeba mówić albo nie warto, to po zabrałeś tu głos?
I skoro gardzisz tym plotkarskim forum, to po co się zniżasz do obcowania z nami?
Niech będzie że jestem nerwowy.
Ja po prostu nie zapominam o powiedzeniu że dobrymi radami piekło jest wybrukowane. Pobieżne posłuchanie skomplikowanych sytuacji życiowych ludzi i rzucanie im rad to jednak dla mnie lekceważenie ich i ich problemów. Ale to moje zdanie.
plus dla Ciebie za Muuuu!!
odpowiem pip pip!!!
szeptem napisał/a:Piegowata i ja zdajemy się nie cenić porad typu "zmień swe życie", bo brzmią one jak najzwyklejsze "weź się w garść". I co to ma niby znaczyc? ano albo wszystko, albo nic - jak kto woli.
Jak chcesz komuś pomóc to trzeba trochę z nim pobyć. Pokazać sobą jak z tym sobie poradzić, a nie walnąć mądrością i czekać na przyszłe podziękowania.
No, czekamy, czekamy z niecierpliwością. Aż nam pokażesz.
plus dla Ciebie za Muuuu!!
odpowiem pip pip!!!
Alfabet Morse'a?
Moje sposoby na oswojenie samotności prezentowałam już sto razy: przestać się jej opierać, szarpać, zaprzeczać, gdy boli. Przyjąć, ze jest jak jest i starać się cieszyć tym, co jest tu i teraz, a jak zaboli, to sobie popłakać. Tylko tyle i AŻ tyle.
Póki nie mam oczekiwań, to całkiem nieźle mi wychodzi. Oczekiwania, jak ktoś mi już gdzieś napisał, rodzą rozczarowania.
Dziś był u mnie Sąsiadunio pozaglądać w dziurki... mojego komputera To nie będzie mój facet, ale bardzo go lubię. Wieczorem świętuję przyjazd ulubionej sąsiadki w rodzinne pielesze
Będzie z panem, którego jej "własnoręcznie wyswatałam". Wiśniowa "Soplica" w lodówce się chłodzi...
Miły dzień minął i fajny wieczór się zapowiada.
Ram, odważna jesteś.
Daj znać jak Ci tam idzie. Ja już z tą formą dałam sobie spokój, jest bowiem pewna granica, za którą już nie da się akceptować odrzucenia, chamstwa i kłamstw. Ale może Tobie się poszczęści? Wierzę, że bywają tam jednak i normalni panowie.
Bez przesady z tą odwagą... Obecnie jest to dość powszechny sposób poznawania się.
iryd napisał/a:plus dla Ciebie za Muuuu!!
odpowiem pip pip!!!
![]()
![]()
Alfabet Morse'a?
![]()
![]()
Moje sposoby na oswojenie samotności prezentowałam już sto razy: przestać się jej opierać, szarpać, zaprzeczać, gdy boli. Przyjąć, ze jest jak jest i starać się cieszyć tym, co jest tu i teraz, a jak zaboli, to sobie popłakać. Tylko tyle i AŻ tyle.
Póki nie mam oczekiwań, to całkiem nieźle mi wychodzi. Oczekiwania, jak ktoś mi już gdzieś napisał, rodzą rozczarowania.Wiśniowa "Soplica" w lodówce się chłodzi...
Miły dzień minął i fajny wieczór się zapowiada.
Chodzi o nalewkę? Ja uwielbiam pigwową.
Miłego
szeptem napisał/a:Ram, odważna jesteś.
Daj znać jak Ci tam idzie. Ja już z tą formą dałam sobie spokój, jest bowiem pewna granica, za którą już nie da się akceptować odrzucenia, chamstwa i kłamstw. Ale może Tobie się poszczęści? Wierzę, że bywają tam jednak i normalni panowie.
Bez przesady z tą odwagą... Obecnie jest to dość powszechny sposób poznawania się.
Na razie odczuwam efekt pierwszych 48 godzin hihi - cała masa oszołomów
iryd napisał/a:Najprostsze rozwiązania są najlepsze.
Cały twoje życie - twój świat jest w tobie. Chcesz zmienić świat zmień siebie.
Kiedyś napisałem: dopuki nie zrozumiesz chaosu świata, doputy nie zrozumiesz jego uporządkowania.
Dopuki nie zrozumiesz jak masz proste wybory, doputy będą ci się wydawały trudne i niemożliwe.
PS przemyśl to sobie w wolnej chwili jeśli chcesz, bo zrozumienie zależy od ciebie.Iryd, chyba zgadzam się z tym co piszesz. Samotność jest w głowie. Ale jednak uważam, że napisałaś zbyt ogólnikowo i niełatwo wychwycić sens Twojej wypowiedzi. Więcej konkretów poproszę i namacalnych przykładów
Dziewczyny, ja się łapię na tym, że nie chce mi się już spotykać z facetami z netu. Po prostu nie chce się i już. Zmęczyłam się i znudziłam. Jak mi po pierwszym takim spotkaniu gość, w sumie sympatyczny i niepaskudny, pisze: "Piersi widziałem, wydają się obiecujące", to dla mnie jest obcesowy i nie grzeszy kulturą. Dziękuję, postoję.
Albo taka wiadomość: "To kiedy się widzimy?". Może ja jestem księżniczka na ziarnku grochu, ale miałam ochotę odpalić: "A widzimy się w ogóle???". Stonowałam i napisałam, że mam teraz kupę kłopotów i brak nastroju na spotkania - co skądinąd z prawdą się nie mija. Albo mówi mi gość, że on nie ma czasu na spotkania w rodzaju koleżeńskich, bo dużo pracuje... Aha, czyli z miejsca mam się zadeklarować jako dziewczyna szanownego pana...
Z tych wszystkich netowych znajomości najbardziej sobie cenię Sąsiadunia, choć ten akurat nie okazuje mi zbytniego zainteresowania. Ale jest uczciwy, nie chamski, nie nachalny, zawsze pomoże, gdy go o coś poproszę (i gdy może, a jak nie może to uczciwie powie), jak obieca, to przyjdzie, pogada jak człowiek.
Takiego faceta bym chciała, takiego początku znajomości. Na resztę przyjdzie czas, a większość chciałaby ten etap pominąć, na co mnie trafia po prostu szlag.
Głównie z tego powodu, choć owszem, gdzieś tam sobie wiszę na Badoo, nie mam serca ani entuzjazmu do tych internetowych poszukiwań.
Aczkolwiek Sąsiadunia poznałam na Badoo
Piegowata, takie zachowania są typowe dla facetów, którzy nie są poważnie zainteresowani. Póki co nie trafiłaś na tego poważnego. Generalnie faceci nie są tacy. Myślą o seksie, wiadomo, ale nie są tak dosadni, jeśli szukają czegoś więcej. Poza tym to co ktoś sobie tam pisze siedząc w kapciach przed kompem, nijak się ma do niczego - nie jest to żadna znajomość, na podstawie której powinno się wyciągać wnioski.
Aga30 napisał/a:szeptem napisał/a:Ram, odważna jesteś.
Daj znać jak Ci tam idzie. Ja już z tą formą dałam sobie spokój, jest bowiem pewna granica, za którą już nie da się akceptować odrzucenia, chamstwa i kłamstw. Ale może Tobie się poszczęści? Wierzę, że bywają tam jednak i normalni panowie.
Bez przesady z tą odwagą... Obecnie jest to dość powszechny sposób poznawania się.
Na razie odczuwam efekt pierwszych 48 godzin hihi - cała masa oszołomów
Cierpliwości. Ja zwykle nie reaguję czekając na kogoś normalnego. Ale to czas przeszły
Przypomniała mi się śmieszna anegdotka - apropos randkowania Druga randka, było słabo (a pierwsza była całkiem fajna). Po spotkaniu piszę do koleżanki, że było beznadziejnie, ale przez pomyłkę... wysłałam do niego
A on mi na to: "zgadzam się, trzeba było od razu pójść do łóżka"
Przypomniała mi się śmieszna anegdotka - apropos randkowania
Druga randka, było słabo (a pierwsza była całkiem fajna). Po spotkaniu piszę do koleżanki, że było beznadziejnie, ale przez pomyłkę... wysłałam do niego
A on mi na to: "zgadzam się, trzeba było od razu pójść do łóżka"
Spoko, daję radę, zresztą w świetle toczących się wokół idiotycznych dyskusji nt halloween, ten portal wydaje się momentami całkiem ok
Przypomniała mi się śmieszna anegdotka - apropos randkowania
Druga randka, było słabo (a pierwsza była całkiem fajna). Po spotkaniu piszę do koleżanki, że było beznadziejnie, ale przez pomyłkę... wysłałam do niego
A on mi na to: "zgadzam się, trzeba było od razu pójść do łóżka"
Hahaha, facet chyba w moim guście, sądząc po poczuciu humoru
A co myślicie o poznawaniu ludzi na FB w różnych grupach? Właśnie jestem na etapie eksperymentowania
292 2017-10-31 21:33:42 Ostatnio edytowany przez iryd (2017-10-31 21:35:04)
Trzeba tą osobę wziąć za rękę i wyprowadzić z samotności. Nie mówię - być jej partnerem, bo wtedy problem sam się rozwiązuje, Tylko kiedyś to opisałem w pamiętniku babuni :
„Babunia: Gdybyś miał tą jedną, jedyną, to na pewno Twój wątek nosił by inny tytuł, a możliwe, że w ogóle byśmy Ciebie nie poznali.
Tak to prawda interesujemy się innymi gdy czujemy się samotni lub mamy jakąś potrzebę. Nikt nie chce się interesować ludźmi bezinteresownie. Taka postawa wydaje się dziwna i niezrozumiała.
A co można? 0 tym jest cały mój wątek wystarczy kliknąć na brązowy teks tylko trzeba go zrozumieć.
Aga30 napisał/a:Przypomniała mi się śmieszna anegdotka - apropos randkowania
Druga randka, było słabo (a pierwsza była całkiem fajna). Po spotkaniu piszę do koleżanki, że było beznadziejnie, ale przez pomyłkę... wysłałam do niego
A on mi na to: "zgadzam się, trzeba było od razu pójść do łóżka"
Hahaha, facet chyba w moim guście, sądząc po poczuciu humoru
![]()
![]()
A co myślicie o poznawaniu ludzi na FB w różnych grupach? Właśnie jestem na etapie eksperymentowania
Pietruszko, sorry za off top, ale jak wesele?
santapietruszka napisał/a:Aga30 napisał/a:Przypomniała mi się śmieszna anegdotka - apropos randkowania
Druga randka, było słabo (a pierwsza była całkiem fajna). Po spotkaniu piszę do koleżanki, że było beznadziejnie, ale przez pomyłkę... wysłałam do niego
A on mi na to: "zgadzam się, trzeba było od razu pójść do łóżka"
Hahaha, facet chyba w moim guście, sądząc po poczuciu humoru
![]()
![]()
A co myślicie o poznawaniu ludzi na FB w różnych grupach? Właśnie jestem na etapie eksperymentowania
Pietruszko, sorry za off top, ale jak wesele?
A dziękuję, myślę, że wyszło całkiem nieźle Oprócz tego, że nam panna młoda wpadła obcasem do kratki w chodniku przed kościołem i dwóch facetów musiało ją wyciągać, to żadnych wpadek raczej
Aga30 napisał/a:Przypomniała mi się śmieszna anegdotka - apropos randkowania
Druga randka, było słabo (a pierwsza była całkiem fajna). Po spotkaniu piszę do koleżanki, że było beznadziejnie, ale przez pomyłkę... wysłałam do niego
A on mi na to: "zgadzam się, trzeba było od razu pójść do łóżka"
Hahaha, facet chyba w moim guście, sądząc po poczuciu humoru
![]()
![]()
A co myślicie o poznawaniu ludzi na FB w różnych grupach? Właśnie jestem na etapie eksperymentowania
Ja akurat nie mam takich doświadczeń
Piegowata, takie zachowania są typowe dla facetów, którzy nie są poważnie zainteresowani. Póki co nie trafiłaś na tego poważnego.
No, właśnie, istnieją jeszcze poważni?
Oprócz tego, że nam panna młoda wpadła obcasem do kratki w chodniku przed kościołem i dwóch facetów musiało ją wyciągać...
Aaaaa!!!
Aga30 napisał/a:Piegowata, takie zachowania są typowe dla facetów, którzy nie są poważnie zainteresowani. Póki co nie trafiłaś na tego poważnego.
No, właśnie, istnieją jeszcze poważni?
Możliwe, że nie... dawno żadnego nie widziałam, o żadnym nie słyszałam
299 2017-10-31 22:23:48 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-10-31 22:24:39)
Ja akurat nie mam takich doświadczeń
Poznałam jednego fajnego kolegę. Obecnie mieszka daleko, ale pochodzi z mojego miasta i co ciekawsze, twierdzi, że kiedyś w tzw. realu zapoznała nas nasza wspólna koleżanka, czego ja kompletnie nie pamiętam. Kiedyś coś tam komentował na FB u tejże koleżanki, ja wtrąciłam swoje trzy grosze, potem kilka razy z panem D. sobie pogadaliśmy i okazało się, że mamy o czym. Spotkaliśmy się, gdy był w moim mieście, bo zgadało się o Janie Kondraku, którego piosenek na magnetofonowej kasecie kolega jest szczęśliwym posiadaczem. Ja wtedy jeszcze byłam posiadaczką magnetofonu, ale były to już ostatnie jego podrygi Właśnie odtwarzanie Kondraka wykończyło go ostatecznie
santapietruszka napisał/a:Oprócz tego, że nam panna młoda wpadła obcasem do kratki w chodniku przed kościołem i dwóch facetów musiało ją wyciągać...
Aaaaa!!!
![]()
![]()
To wcale nie było w sumie śmieszne... mimo że do dzisiaj się chichram
Deszcz padał, ona bidoka w tej kiecce się nie mogła za bardzo schylić ani kucnąć, bo by się cała ubabrała...
301 2017-10-31 22:26:25 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-10-31 22:28:10)
Piegowata'76 napisał/a:santapietruszka napisał/a:Oprócz tego, że nam panna młoda wpadła obcasem do kratki w chodniku przed kościołem i dwóch facetów musiało ją wyciągać...
Aaaaa!!!
![]()
![]()
To wcale nie było w sumie śmieszne... mimo że do dzisiaj się chichram
![]()
![]()
Deszcz padał, ona bidoka w tej kiecce się nie mogła za bardzo schylić ani kucnąć, bo by się cała ubabrała...
Bo komedię od tragedii dzieli bardzo cieniutka granica
Z całym szacunkiem dla par młodych, ja już nigdy więcej nie chciałabym tego cyrku z suknią i weselem (choć wesela właściwie nie miałam, przyjęcie ino). Sam ślub - owszem, czemu nie.
santapietruszka napisał/a:Piegowata'76 napisał/a:Aaaaa!!!
![]()
![]()
To wcale nie było w sumie śmieszne... mimo że do dzisiaj się chichram
![]()
![]()
Deszcz padał, ona bidoka w tej kiecce się nie mogła za bardzo schylić ani kucnąć, bo by się cała ubabrała...
Bo komedię od tragedii dzieli bardzo cieniutka granica
Z całym szacunkiem dla par młodych, ja już nigdy więcej nie chciałabym tego cyrku z suknią i weselem (choć wesela właściwie nie miałam, przyjęcie ino).
Ja - gdybym miała dużo mniej lat i taką mozliwość - to bym chciała taki "mój" ślub, bo ten co miałam to był taki... "nie mój"...
Z całym szacunkiem dla par młodych, ja już nigdy więcej nie chciałabym tego cyrku z suknią i weselem (choć wesela właściwie nie miałam, przyjęcie ino). Sam ślub - owszem, czemu nie.
A mnie by wystarczyło samo wesele Ślubu nigdy więcej
Piegowata'76 napisał/a:santapietruszka napisał/a:To wcale nie było w sumie śmieszne... mimo że do dzisiaj się chichram
![]()
![]()
Deszcz padał, ona bidoka w tej kiecce się nie mogła za bardzo schylić ani kucnąć, bo by się cała ubabrała...
Bo komedię od tragedii dzieli bardzo cieniutka granica
Z całym szacunkiem dla par młodych, ja już nigdy więcej nie chciałabym tego cyrku z suknią i weselem (choć wesela właściwie nie miałam, przyjęcie ino).Ja - gdybym miała dużo mniej lat i taką mozliwość - to bym chciała taki "mój" ślub, bo ten co miałam to był taki... "nie mój"...
A ja nigdy ślubu ani tym bardziej wesela nie chciałam (choć po rozstaniu łatwiej majątek podzielić ) Ale kolejnym pierścionkiem zaręczynowym bym nie pogardziła
rampampam napisał/a:Piegowata'76 napisał/a:Bo komedię od tragedii dzieli bardzo cieniutka granica
Z całym szacunkiem dla par młodych, ja już nigdy więcej nie chciałabym tego cyrku z suknią i weselem (choć wesela właściwie nie miałam, przyjęcie ino).Ja - gdybym miała dużo mniej lat i taką mozliwość - to bym chciała taki "mój" ślub, bo ten co miałam to był taki... "nie mój"...
A ja nigdy ślubu ani tym bardziej wesela nie chciałam (choć po rozstaniu łatwiej majątek podzielić
) Ale kolejnym pierścionkiem zaręczynowym bym nie pogardziła
Ile osób, tyle poglądów
Nie wiem, jak u was, u mnie temat zamknięty, ale porozmyślać sobie czasem lubię
ps. Aga, co do majątku, to trzeba jeszcze mieć co dzielić - w moim przypadku trzeba było ostro się nagimnastykować, co by nie dopłacać
Ale kolejnym pierścionkiem zaręczynowym bym nie pogardziła
A ja nie miałam jeszcze żadnego Takie to były jaja z moim byłym
Więc - pierścionek i wesele owszem, ślub - nie ma opcji, to już było i żaden szał
Aga30 napisał/a:Ale kolejnym pierścionkiem zaręczynowym bym nie pogardziła
A ja nie miałam jeszcze żadnego
Takie to były jaja z moim byłym
Więc - pierścionek i wesele owszem, ślub - nie ma opcji, to już było i żaden szał
Ja oświadczyn jako takich też nie miałam. Ani celebrowanej nocy poślubnej hihi
A to prowadzi prosto do ... sympatii do cmentarzy!!!
santapietruszka napisał/a:Aga30 napisał/a:Ale kolejnym pierścionkiem zaręczynowym bym nie pogardziła
A ja nie miałam jeszcze żadnego
Takie to były jaja z moim byłym
Więc - pierścionek i wesele owszem, ślub - nie ma opcji, to już było i żaden szałJa oświadczyn jako takich też nie miałam. Ani celebrowanej nocy poślubnej hihi
A to prowadzi prosto do ... sympatii do cmentarzy!!!
A żebyś wiedziała. Ja cmentarze lubię. Ale nie 1 listopada, ja wolę w samotności
Ja cmentarze lubię. Ale nie 1 listopada, ja wolę w samotności
Ja lubię pospacerować... Przeczytać imię i nazwisko na płycie, pomyśleć o tej osobie, jakie miała życie, kim była... Głupie?
santapietruszka napisał/a:Ja cmentarze lubię. Ale nie 1 listopada, ja wolę w samotności
Ja lubię pospacerować... Przeczytać imię i nazwisko na płycie, pomyśleć o tej osobie, jakie miała życie, kim była... Głupie?
Nie wiem. Może i głupie, ale ja też właśnie tak robię
rampampam napisał/a:santapietruszka napisał/a:Ja cmentarze lubię. Ale nie 1 listopada, ja wolę w samotności
Ja lubię pospacerować... Przeczytać imię i nazwisko na płycie, pomyśleć o tej osobie, jakie miała życie, kim była... Głupie?
Nie wiem. Może i głupie, ale ja też właśnie tak robię
Czyli nie głupie, bo to widocznie jakiś ogólnie istniejący trend
312 2017-10-31 23:11:20 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-10-31 23:11:38)
santapietruszka napisał/a:rampampam napisał/a:Ja lubię pospacerować... Przeczytać imię i nazwisko na płycie, pomyśleć o tej osobie, jakie miała życie, kim była... Głupie?
Nie wiem. Może i głupie, ale ja też właśnie tak robię
Czyli nie głupie, bo to widocznie jakiś ogólnie istniejący trend
Jedna pietruszka wiosny nie czyni
Pamiętam, jak w dzieciństwie ciągałam rodziców na groby małych, nieznanych mi dzieci. Nie mogli tego zrozumieć.
rampampam napisał/a:santapietruszka napisał/a:Nie wiem. Może i głupie, ale ja też właśnie tak robię
Czyli nie głupie, bo to widocznie jakiś ogólnie istniejący trend
Jedna pietruszka wiosny nie czyni
Pamiętam, jak w dzieciństwie ciągałam rodziców na groby małych, nieznanych mi dzieci. Nie mogli tego zrozumieć.
Ja sama łaziłam. Zwykle na cmentarzach są takie obszary - szczególnie w ich starszych częściach - gdzie dzieci były chowane. Zawsze na mnie krzyczeli, że się "samowolnie oddalam"... To mi chyba jakoś pomaga oswajać śmierć, sama nie wiem...
Ja sama łaziłam. Zwykle na cmentarzach są takie obszary - szczególnie w ich starszych częściach - gdzie dzieci były chowane. Zawsze na mnie krzyczeli, że się "samowolnie oddalam"... To mi chyba jakoś pomaga oswajać śmierć, sama nie wiem...
Nie łaziłam sama do pewnego wieku, bo byłam wychowywana na mało asertywną osobę. Potem już tak.
Szczerze, to nie wiem, po co tam chodzę. Bo chodzę do dzisiaj. Na te same groby. Głównie jednego Stasia, który "żył 9 godzin" w 1969 roku. Nie znam za choinkę, nazwiska nie kojarzę, ale zawsze idę do tego Stasia...
rampampam napisał/a:Ja sama łaziłam. Zwykle na cmentarzach są takie obszary - szczególnie w ich starszych częściach - gdzie dzieci były chowane. Zawsze na mnie krzyczeli, że się "samowolnie oddalam"... To mi chyba jakoś pomaga oswajać śmierć, sama nie wiem...
Nie łaziłam sama do pewnego wieku, bo byłam wychowywana na mało asertywną osobę. Potem już tak.
Szczerze, to nie wiem, po co tam chodzę. Bo chodzę do dzisiaj. Na te same groby. Głównie jednego Stasia, który "żył 9 godzin" w 1969 roku. Nie znam za choinkę, nazwiska nie kojarzę, ale zawsze idę do tego Stasia...
Może to po prostu przejawy jakiejś naszej niestandardowej duchowości, której sobie do końca nie uświadamiamy bądź nie potrafimy czy nie chcemy nazwać... Co nie zmienia faktu, że ja się naprawdę czuję dobrze na cmentarzach...
Może to po prostu przejawy jakiejś naszej niestandardowej duchowości, której sobie do końca nie uświadamiamy bądź nie potrafimy czy nie chcemy nazwać... Co nie zmienia faktu, że ja się naprawdę czuję dobrze na cmentarzach...
Nie jestem przekonana, czy jestem jakoś szczególnie uduchowiona... nie, i wcale nie o to mi chodzi, że trudno mi się przyznać, może po prostu tego nie ogarniam w swoim przypadku - ale nie zmienia to faktu, że lubię cmentarze. W pewnym szczególnym sensie, oczywiście, bo wcale mi się nie uśmiecha, żeby mieć tam wszystkich możliwych znajomych, rodzinę i przyjaciół
Moja córka kiedyś, mając ze 3 lata chyba, była z moją mamą na cmentarzu. Po paru dniach jej się przypomniało: a pamiętasz, mamo, że ja byłam kiedyś z babcią na cmentarzu u dziadka? Ale było super, ale było fajnie!!!
Santa, na pewno decyzji o ślubie nie podjęłabym szybko.
318 2017-11-01 10:53:13 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-11-01 11:29:07)
Aga, co do majątku, to trzeba jeszcze mieć co dzielić - w moim przypadku trzeba było ostro się nagimnastykować, co by nie dopłacać
Zdarzało mi się i zdarza dziękować Bogu, że "nic nie miałam" w małżeństwie. Ominął mnie ten horror z majątkami.
Czyli nie głupie, bo to widocznie jakiś ogólnie istniejący trend
Ram, wiem, że nie to miałaś na myśli, ale mnie się maksyma Marka Twaina przypomniała, a przyklaskuję jej z ochotą: "Ilekroć staniesz po stronie większości, zastanów się przez chwilę".
Chodzi o nalewkę? Ja uwielbiam pigwową.
Miłego
Pigwowa jest super, ale Telefoniczny chciał wiśniową.
Byłam wczoraj u nich, choć miało być odwrotnie, ale Telefoniczny był zestresowany, zmęczony i zaproponował zaproszenie mnie do sąsiadki.
Fajnie było
Mam do tego faceta trochę zastrzeżeń, ale muszę przyznać: widzę, że chłopu zależy, że chciałby... Wnioskuję to również z rozmów z nim. Może jednak się uda, choć nawet jego własna rodzina doradzała mojej koleżance ostrożność i ograniczone zaufanie. To człowiek z piętnem nałogu, ale więcej szczegółów nie chcę zdradzać.
rampampam napisał/a:Aga, co do majątku, to trzeba jeszcze mieć co dzielić - w moim przypadku trzeba było ostro się nagimnastykować, co by nie dopłacać
Zdarzało mi się i zdarza dziękować Bogu, że "nic nie miałam" w małżeństwie. Ominął mnie ten horror z majątkami.
Och Piegowata, Ty zawsze potrafisz wszystko sobie wytłumaczyć Mimo wszystko zdecydowanie lepiej jest mieć co dzielić.
322 2017-11-01 13:26:50 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-11-01 13:28:21)
Och Piegowata, Ty zawsze potrafisz wszystko sobie wytłumaczyć
Mimo wszystko zdecydowanie lepiej jest mieć co dzielić.
Komfort finansowy to dobra rzecz, oczywiście.
Ale skoro nie jest mi dany, to podchodzę do sprawy z filozoficznym dystansem
Z anegdotek portalowych: jeden pan mi poradził, żebym pracy poszukała, bo skoro mam sporo wolnego czasu, to pewnie jestem bezrobotna..., drugi pan kilka razy mnie pytał, czy na pewno moje dane są prawdziwe, bo na inne mu wyglądam..., jeszcze inny chciał mnie od razu poddać szeroko pojętej weryfikacji w celu zweryfikowania wszystkiego Nie spodziewałam się specjalnych efektów, ale to mnie jednak zaskoczyło
324 2017-11-04 20:42:12 Ostatnio edytowany przez rampampam (2017-11-04 20:46:46)
Chyba po raz kolejny się przekonuję, że portale randkowe skupiają sporą liczbę "dziwnych" ludzi... A z drugiej strony może to po prostu wynik spowodowanej samotnością i brakiem sukcesów frustracją?
Dzisiaj jeden pan całą epistołę na temat kłamstwa, konfabulacji i zaciemniania rzeczywistości mi strzelił (że mu się chciało tyle pisać?) li tylko dlatego, że w rubryce miejsce zamieszkania nie wpisałam konkretnej miejscowości, a okolice najbliższego większego miasta... A całkiem logiczne mi się to wydawało Jestem coraz bardziej zdziwiona...
Niby tylu samotnych ludzi, a taka ciężka sprawa...
Chyba po raz kolejny się przekonuję, że portale randkowe skupiają sporą liczbę "dziwnych" ludzi...
Czyż każdy z nas nie jest choć w jakimś stopniu "dziwny"? Zawsze powtarzam, że normalność jest nudna