"pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 96 ]

Temat: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Wątek dotyczy tzw. pożytecznych kłamstw w przyjaźni. Nie dotyczy oczywiście tych niewinnych kłamstewek typu: a jak mi w nowej fryzurze? wiecie, takie na zasadzie "z dobrego serca, co by nie zrobić przykrości". Chodzi niestety o bardziej poważną kwestię.

Mój przyjaciel ukrywał przede mną swój stan zdrowia. Potem okłamywał przez jakiś czas. Przeszedł b. poważną operację serca, co do której zarzekał się, że nie jest poważna i, że to tak naprawdę o taka tylko tam mała operacyjka, nic pilnego. Kiedy mi powiedział, że miała potrwać od 7 do 10 godzin zaczęłam w końcu coś podejrzewać. Mimo wszystko, mimo moich zapytań i podejrzeń, dalej ustawał jednak przy swoim. Dopiero po operacji wyszło wszystko na jaw kiedy postanowił wysłać mi zdjęcie szwów wzdłuż klatki piersiowej aż po sam pępek. Byłam lekko mówiąc w szoku.

Ale to przecież kłamstwo w dobrej wierze. Ze szlachetnych pobudek, dla dobra innych...  I dla mojego dobra. Powinnam więc wybaczyć. Nic się nie stało. Najważniejsze, że mojemu przyjacielowi nic już nie grozi a operacja się udała...I tak w kółko sobie to wszystko powtarzałam. Tylko dla czego czuję się oszukana i pominięta (?). Jakoś mnie jednak to dotknęło. Niestety nie pierwszy raz zostałam okłamana w bardzo ważnej sprawie i przez bardzo ważną dla mnie osobę. Nie wiem czemu ludziom się wydaje, że ukrywając prawdę i kłamiąc nas robią coś dobrego. Dodatkowo kosztem utraty zaufania. Bo jak potem po konfrontacji ufać takiej osobie i mieć pewność czy znowu czegoś bardzo ważnego nie ukryje przed nami albo nie okłamie w innej, ale równie ważnej sprawie? Ja np. kiedy zdiagnozowano mi guza, nie potrafiłam tego ukrywać przed bliskimi, ale nie ważne. Zawsze mi się wydawało, że przyjaźń/inna bliska relacja opiera się na szczerości i obopólnym zaufaniu, a ludzie się potrzebują, wspierają w dobrych i tych trudnych chwilach. Zresztą sama już nie wiem. Zaczynam wątpić czy aby w ogóle mam właściwy obraz przyjaźni. Może niepotrzebnie odczuwam żal w całej tej sytuacji.. Jestem przybita sad W dodatku nie wytrzymałam i opowiedziałam o tym żalu mojemu przyjacielowi. A teraz jeszcze czuję się winna za to, że się nie powstrzymałam. Mogłam chociaż zaczekać do momentu kiedy do końca wydobrzeje sad((

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

nie jestem sobie w stanie wyobrazic jakiegokolwiek rozsadnego powodu, zeby takie rzeczy ukrywac czy klamac.

raczej bym sie zastanowila na sensem przyjaźni z taka osoba

3

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

"Ubóstwiam", gdy ktoś podejmuje decyzje za inną dorosłą i w pełni sprawną psychicznie osobę. Byłoby to działanie w tzw. dobrej wierze, gdyby osoba ta poprosiła o zatajanie różnych trudnych informacji. Inaczej to przejaw lekceważenia i brak szacunku wobec niej.
Podstawą przyjaźni jest szczerość, jeśli jej nie ma, to nie ma przyjaźni.

olive-olive, winisz się za to, że wygarnęłaś znajomemu (on Twym przyjacielem nie jest, nie traktuje Cię jak przyjaciela) prawdę. Nie rób tego, nic mu nie będzie. Przecież zagrożenie jego życia minęło, inaczej dalej tkwiłabyś w niewiedzy.

4

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Rozumiem takie osoby, sam spotkałem sie z czyms podobnym w rodzinie, ni to robią w dobrej wierze. Jasne mów, o tym co czujesz, ale napadanie na taka osobe jest co najmniej nie na miejscu..

5 Ostatnio edytowany przez olive-olive (2017-09-05 22:19:28)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

SmartGuy

Zazdroszczę, też chciałabym umieć być wyrozumiała w takich sytuacjach. Niestety mam inaczej, mam żal. Jeśli uczestniczę w czyimś życiu a ta osoba w moim, to chciałabym wiedzieć sad
Nie napadłam na niego. Po prostu powiedziałam mu że mam żal i że się czuję oszukana w tak ważnej sprawie. Że to nie pierwszy raz w moim życiu. I że nie potrafię mu teraz do końca zaufać sad

Edit: Oczywiście przeprosiłam, jeśli poruszyłam temat w nieodpowiednim momencie. Zresztą nie potrafię wkładać maski i udawać przed bliską osobą.

6

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Wielokropek i _v_

Dziękuję za słowa wsparcia. Trochę się bałam, że zostanę objechana na wstępie wink

7

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Objechana za to, że od osoby, która uważałaś za przyjaciela oczekiwałaś szczerości i uczciwości? Z Tobą i Twym systemem wartości wszystko w porządku. Ze świadomością własnych uczuć, także. smile

8

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

,,Zawsze mi się wydawało, że przyjaźń/inna bliska relacja opiera się na szczerości i obopólnym zaufaniu, a ludzie się potrzebują, wspierają w dobrych i tych trudnych chwilach. Zresztą sama już nie wiem. Zaczynam wątpić czy aby w ogóle mam właściwy obraz przyjaźni. Może niepotrzebnie odczuwam żal w całej tej sytuacji.. J''

Prawdziwa przyjaźń polega na obopólnym zaufaniu, nie ma czegoś takiego w przyjaźni  jak '',,pół prawda, czy pół kłamstwo'' Dla mnie przyjaźń to szczerość,zaufanie a przede wszystkim wiara w człowieka na którego możemy liczyć w każdej sytuacji.
Olive, z Tobą jest jak najbardziej w porządku smile
Pozdrawiam smile

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Kłamstwo w dobrej czy złej wierze kłamstwem pozostaje. Mówi się, że przyjaźń polega na szczerości, poleganiu na sobie. Kłamstwo niszczy takie relacje (tym bardziej tak poważne jak stan zdrowia). Często tłumaczy się je dobrem drugiej osoby, ale prawda jest taka, że ta druga strona z czasem pozna prawdę i wtedy to zaboli. Bo jak tu ufać drugiej osobie, mówić swoje sekrety, opowiadać o problemach, jak nie mamy pewności, że otrzymamy to samo z drugiej strony..

10 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2017-09-06 11:07:36)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Ludzie skryci mają to do siebie, że ciężko im wywnętrznyć  się,  zwłaszcza z tak poważnymi problemami jak stan zdrowia czy sytuacja osobista. Niełatwo znoszą współczucie i troskę,  trudno im przyjąć czy poprosić o pomoc,  choć sami często chętnie jej udzielają i ją proponują.  Sama wolę o swoich problemach powiedzieć bliskim dopiero, gdy je przetrawię  czy już nawet rozwiążę. Trochę z obawy przed rozklejeniem,  trochę z niezależności. 
Można przypuszczać , ze przyczyną jest tu czesto trudne dzieciństwo,  niedostatki emocjonalne, ale w gruncie rzeczy na pewno nie zła wola. Jeśli dla kogoś jest to zaprzeczenie przyjaźni,  trudno. Niewielu ludzi czasem sie do siebie dopuszcza, ale i przed bliskimi nie zawsze i całkowicie umie sie człowiek otworzyć.  A wręcz  przeciwnie - razi czasem u innych taki nadmierny ekshibicjonizm i dzielenie sie wszystkim co na myśli: )
Pomysl, czy warto pielegnowac w sobie ten żal i urazę , w końcu on przeżyl ciężkie chwile, potencjalnie zagrażająca życiu  operacje, strach. Bez wzgledu na powody milczenia może nie chce tracić tej Waszej znajomości, a w przyszłości, znajac Twoje zdanie na ten temat, predzej podzieli się rozterkami. W końcu w przyjaźni podobnie jak w miłosci:  na dobre, ale i na złe.

11

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Ja rozumiem Twojego przyjaciela i uważam, że takie rzeczy maja racje bytu w wielu przypadkach:
Z mojego życia:
1. moja mama ma nerwicę, każdy drobiazg wywołuje u niej takie objawy, że zamiast zająć się sobą, martwię się o nią. Wydzwania co chwile, wysyła dłuuugie sms-y, wprowadza nerwową atmosferę, bo płacze, krzyczy i lamentuje na zmianę. Oczekuje, że będę ją informować o każdym kroku ze szczegółami.
Ja mając jakiś problem, a mówiąc jej o tym, tylko pogarszam sprawę, bo dokładam sobie problemów... z nią samą. Nie dość, że przejmuję się sobą, swoją sprawą, to jeszcze mamą, bo wiem, że może z nerwów zemdleć, że nic nie je, wymiotuje, nie śpi kilka nocy pod rząd itp.
Człowiekowi w trosce potrzebne jest wsparcie, spokój, cisza, a nie drugi problem w postaci znerwicowanej matki. Dlatego ukrywamy przed mamą wiele spraw. Dla jej i naszego dobra... jakkolwiek to brzmi.

2. jeśli wiem, że ktoś jest wrażliwy lub nadwrażliwy i pewna informacja mogłaby spowodować pogorszenie  jego samopoczucia, to też nie mówię. Ew. nie mówię wszystkiego, by złagodzić skutki reakcji. A też mam w rodzinie taka nadwrażliwą osobę, która może nawet zemdleć, gdy usłyszy jakąś przykrą wiadomość. Jeśli nie da się uniknąć i trzeba poinformować np. o czyjeś śmierci, to z wyczuciem delikatnie się mówi-to oczywiste. Jednak innych rzeczy, drobniejszych staramy się nie mówić. Po co ma się lękać i drżeć ze strachu. To jest naprawdę dla jej dobra i nawet sama się przyznaje, że czasem lepiej dowiedzieć się po fakcie. Mniejszy stres.

3. moja koleżanka wylądowała nieoczekiwanie w szpitalu i miała poważna operację. Nie powiedziała mi nic z początku. Dowiedziałam się dopiero po około 3 tyg. Też mogłam się poczuć pominięta i oszukania, ale nie czuję się tak. Wiem, że nie chciała mnie martwić na urlopie, nie chciała mi psuć wyjazdu. Doceniam jej troskę zamiast się obrażać. Owszem... mogła nieco wcześniej dać znać, np. zaraz gdy wróciłam, bo mogłam przecież wcześniej ją odwiedzić, ale skoro tak zdecydowała-szanuję to. Chciała dobrze. O co mam się właściwie obrażać? O własne ego?

12

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Ja rozumiem, ze przyjaciel autorki chcial ją jakos "chronic" - przed smutkiem np, chcial byc moze zaoszczedzic jej martwienia sie o niego. Co nie zmienia faktu, ze nie byl szczery - to nie jest prawdziwy przyjaciel. Z przyjacielem dzieli sie, i radosci i smutki.

13

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
tajemnicza75 napisał/a:

Ja rozumiem Twojego przyjaciela i uważam, że takie rzeczy maja racje bytu w wielu przypadkach:
Z mojego życia:
1. moja mama ma nerwicę, każdy drobiazg wywołuje u niej takie objawy, że zamiast zająć się sobą, martwię się o nią. Wydzwania co chwile, wysyła dłuuugie sms-y, wprowadza nerwową atmosferę, bo płacze, krzyczy i lamentuje na zmianę. Oczekuje, że będę ją informować o każdym kroku ze szczegółami.
Ja mając jakiś problem, a mówiąc jej o tym, tylko pogarszam sprawę, bo dokładam sobie problemów... z nią samą. Nie dość, że przejmuję się sobą, swoją sprawą, to jeszcze mamą, bo wiem, że może z nerwów zemdleć, że nic nie je, wymiotuje, nie śpi kilka nocy pod rząd itp.
Człowiekowi w trosce potrzebne jest wsparcie, spokój, cisza, a nie drugi problem w postaci znerwicowanej matki. Dlatego ukrywamy przed mamą wiele spraw. Dla jej i naszego dobra... jakkolwiek to brzmi.

2. jeśli wiem, że ktoś jest wrażliwy lub nadwrażliwy i pewna informacja mogłaby spowodować pogorszenie  jego samopoczucia, to też nie mówię. Ew. nie mówię wszystkiego, by złagodzić skutki reakcji. A też mam w rodzinie taka nadwrażliwą osobę, która może nawet zemdleć, gdy usłyszy jakąś przykrą wiadomość. Jeśli nie da się uniknąć i trzeba poinformować np. o czyjeś śmierci, to z wyczuciem delikatnie się mówi-to oczywiste. Jednak innych rzeczy, drobniejszych staramy się nie mówić. Po co ma się lękać i drżeć ze strachu. To jest naprawdę dla jej dobra i nawet sama się przyznaje, że czasem lepiej dowiedzieć się po fakcie. Mniejszy stres.

3. moja koleżanka wylądowała nieoczekiwanie w szpitalu i miała poważna operację. Nie powiedziała mi nic z początku. Dowiedziałam się dopiero po około 3 tyg. Też mogłam się poczuć pominięta i oszukania, ale nie czuję się tak. Wiem, że nie chciała mnie martwić na urlopie, nie chciała mi psuć wyjazdu. Doceniam jej troskę zamiast się obrażać. Owszem... mogła nieco wcześniej dać znać, np. zaraz gdy wróciłam, bo mogłam przecież wcześniej ją odwiedzić, ale skoro tak zdecydowała-szanuję to. Chciała dobrze. O co mam się właściwie obrażać? O własne ego?

1. mowa tutaj o przyjaźni, a nie relacji córka-matka. Według mnie to jest inna relacja.

2. Z tym jednym się zgodzę, mój przyjaciel myślał że robi dobrze. Niestety o tym co najlepsze dla mnie samej wiem tylko ja.

3. Koleżeństwo to nie to samo co przyjaźń.

14 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-09-06 21:09:03)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Olive> napisałam o swoich doświadczeniach, bo uważam, ze nie należy być stronniczym. Czasem naprawdę jest lepiej nic nie mówić.  Wiem, że moje historie są inne niż Twoja. Jednak uważam, że przyjaciel/przyjaciółka to bliska osoba, podobnie jak siostra, matka, kuzynka... więc można uznać, że relacje są niemal jak w rodzinie.
Pytasz dlaczego czujesz się pominięta i oszukania. Może dlatego, że Twoje poczucie wartości szwankuje? Może dlatego, że jesteś na tym punkcie przewrażliwiona? Moze z innego powodu... sama najlepiej powinnaś wiedzieć.
Możliwe, że postępowanie przyjaciela wynikło z tego, że po prostu nie wiedział jak się w tej sytuacji zachować. Rozmawialiście kiedyś o takich sprawach? Wiedział, że bezwzględnie nie życzysz sobie ukrywania nawet najgorszego? Widocznie jego definicja ochrony drugiej osoby jest inna niż Twoja. Moze to zwykłe nieporozumienie. Poza tym, on też jest dorosły i też miał prawo zadecydować czy Ci powiedzieć całą prawdę.  Ja jako jedyna chyba uważam, że za surowo go oceniasz. Owszem, miałaś prawo mu wygarnąć, ale na tym bym zakończyła sprawę. Nie chowałabym urazy, cieszyłabym się, że jest tu i teraz.

15

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
tajemnicza75 napisał/a:

Olive> napisałam o swoich doświadczeniach, bo uważam, ze nie należy być stronniczym. Czasem naprawdę jest lepiej nic nie mówić.  Wiem, że moje historie są inne niż Twoja. Jednak uważam, że przyjaciel/przyjaciółka to bliska osoba, podobnie jak siostra, matka, kuzynka... więc można uznać, że relacje są niemal jak w rodzinie.
Pytasz dlaczego czujesz się pominięta i oszukania. Może dlatego, że Twoje poczucie wartości szwankuje? Może dlatego, że jesteś na tym punkcie przewrażliwiona? Moze z innego powodu... sama najlepiej powinnaś wiedzieć.
Możliwe, że postępowanie przyjaciela wynikło z tego, że po prostu nie wiedział jak się w tej sytuacji zachować. Rozmawialiście kiedyś o takich sprawach? Wiedział, że bezwzględnie nie życzysz sobie ukrywania nawet najgorszego? Widocznie jego definicja ochrony drugiej osoby jest inna niż Twoja. Moze to zwykłe nieporozumienie. Poza tym, on też jest dorosły i też miał prawo zadecydować czy Ci powiedzieć całą prawdę.  Ja jako jedyna chyba uważam, że za surowo go oceniasz. Owszem, miałaś prawo mu wygarnąć, ale na tym bym zakończyła sprawę. Nie chowałabym urazy, cieszyłabym się, że jest tu i teraz.



Temat mojego przyjaciela jest już zamknięty. Zrozumiał, że zrobił źle. A ja staram się wierzyć że nie okłamie mnie już więcej. Natomiast problem jest ogólny i nie dotyczy tylko tej jednaj sytuacji. Nie wiem, może uznajesz kłamstwa swoich przyjaciół i je akceptujesz. Może masz więcej przyjaciół niz tylko jedynego tak jak ja. Zresztą nie wnikam. Ja mam inne podejście do przyjaźni.

16

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Jestem w podobnej sytuacji zdrowotnej jak Twój przyjaciel.I napiszę to tak jak ja czuję: nie przyszło Ci do głowy,że gość był w szoku/nie myślał racjonalnie/martwił się może bardzo/nie przyjmował do wiadomości,że jest tak źle. Cóż,w takich kryzysowych sytuacjach ludzie robią czasem dość niezrozumiałe rzeczy.
Więc nie rób o to awantury tylko spróbuj zrozumieć i wspierać.

17

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
gojka102 napisał/a:

Jestem w podobnej sytuacji zdrowotnej jak Twój przyjaciel.I napiszę to tak jak ja czuję: nie przyszło Ci do głowy,że gość był w szoku/nie myślał racjonalnie/martwił się może bardzo/nie przyjmował do wiadomości,że jest tak źle. Cóż,w takich kryzysowych sytuacjach ludzie robią czasem dość niezrozumiałe rzeczy.
Więc nie rób o to awantury tylko spróbuj zrozumieć i wspierać.

uważam podobnie.

18 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-09-07 10:33:22)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
olive-olive napisał/a:

Wątek dotyczy tzw. pożytecznych kłamstw w przyjaźni. Nie dotyczy oczywiście tych niewinnych kłamstewek typu: a jak mi w nowej fryzurze? wiecie, takie na zasadzie "z dobrego serca, co by nie zrobić przykrości". Chodzi niestety o bardziej poważną kwestię.

Mój przyjaciel ukrywał przede mną swój stan zdrowia. Potem okłamywał przez jakiś czas. Przeszedł b. poważną operację serca, co do której zarzekał się, że nie jest poważna i, że to tak naprawdę o taka tylko tam mała operacyjka, nic pilnego. Kiedy mi powiedział, że miała potrwać od 7 do 10 godzin zaczęłam w końcu coś podejrzewać. Mimo wszystko, mimo moich zapytań i podejrzeń, dalej ustawał jednak przy swoim. Dopiero po operacji wyszło wszystko na jaw kiedy postanowił wysłać mi zdjęcie szwów wzdłuż klatki piersiowej aż po sam pępek. Byłam lekko mówiąc w szoku.

Ale to przecież kłamstwo w dobrej wierze. Ze szlachetnych pobudek, dla dobra innych...  I dla mojego dobra. Powinnam więc wybaczyć. Nic się nie stało. Najważniejsze, że mojemu przyjacielowi nic już nie grozi a operacja się udała...I tak w kółko sobie to wszystko powtarzałam. Tylko dla czego czuję się oszukana i pominięta (?). Jakoś mnie jednak to dotknęło. Niestety nie pierwszy raz zostałam okłamana w bardzo ważnej sprawie i przez bardzo ważną dla mnie osobę. Nie wiem czemu ludziom się wydaje, że ukrywając prawdę i kłamiąc nas robią coś dobrego. Dodatkowo kosztem utraty zaufania. Bo jak potem po konfrontacji ufać takiej osobie i mieć pewność czy znowu czegoś bardzo ważnego nie ukryje przed nami albo nie okłamie w innej, ale równie ważnej sprawie? Ja np. kiedy zdiagnozowano mi guza, nie potrafiłam tego ukrywać przed bliskimi, ale nie ważne. Zawsze mi się wydawało, że przyjaźń/inna bliska relacja opiera się na szczerości i obopólnym zaufaniu, a ludzie się potrzebują, wspierają w dobrych i tych trudnych chwilach. Zresztą sama już nie wiem. Zaczynam wątpić czy aby w ogóle mam właściwy obraz przyjaźni. Może niepotrzebnie odczuwam żal w całej tej sytuacji.. Jestem przybita sad W dodatku nie wytrzymałam i opowiedziałam o tym żalu mojemu przyjacielowi. A teraz jeszcze czuję się winna za to, że się nie powstrzymałam. Mogłam chociaż zaczekać do momentu kiedy do końca wydobrzeje sad((


Kazda operacja na otwartym searcu to takie szwy. Bez wzgledu na to czy trwa trzy godziny czy siedem. Siedem godzin tez nie swiadczy o powadze operacji, a jedynie o skomplikowaniu.

Zaszycie postrzału to godzina roboty żeby pozaszywac dziury, a mimo to zycie pacjenta moze wisiec na wlosku.

Zalozenie bypassow, koniecznosc uzycia mikronarzedzi, czy przeprowadzenie testow w czasie operacji moze ja wydluzyc do kilku godzin, choc operacja sama w sobie moze byc calkiem rutynowa .

Twoj przyjaciel moze nie chcial robic z tego wielkiego halo z calkiem racjonalnego wzgledu - dla wlasnego komfortu psychicznego (a w tym wypadku jego komfort byl wazniejszy, bo chodzilo o jego zdrowie) byl wazniejszy niz twoj. Jezeli w swojej swiadomosci twoj przyjaciel podszedl do tego "to nic wielkiego" wtedy jego stres byl mniejszy, a mniejszy stres oznacza lepsza rekonwalescencje. Mial dla ciebie poswiecic swoj spokoj ducha przed operacja? Patrzec na twoj stres? Rozkladac na czynniki pierwsze szczegoly operacji dla zaspokojenia twej ciekawosci?

Tak teudno ci zrozumiec, ze on POTRZEBOWAL o tym nie rozmawiac i nie nadawac temu wiekszej rangi niz bylo potrzeba po to, aby ta operacja byla dla niego mniejszym stresem?

Tak, myslisz egoistycznie. Chcialas by twoje prawo do znania prawdy bylo wazniejsze niz decyzja osoby, ktora idzie pod noz.

19

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
Iceni napisał/a:
olive-olive napisał/a:

Wątek dotyczy tzw. pożytecznych kłamstw w przyjaźni. Nie dotyczy oczywiście tych niewinnych kłamstewek typu: a jak mi w nowej fryzurze? wiecie, takie na zasadzie "z dobrego serca, co by nie zrobić przykrości". Chodzi niestety o bardziej poważną kwestię.

Mój przyjaciel ukrywał przede mną swój stan zdrowia. Potem okłamywał przez jakiś czas. Przeszedł b. poważną operację serca, co do której zarzekał się, że nie jest poważna i, że to tak naprawdę o taka tylko tam mała operacyjka, nic pilnego. Kiedy mi powiedział, że miała potrwać od 7 do 10 godzin zaczęłam w końcu coś podejrzewać. Mimo wszystko, mimo moich zapytań i podejrzeń, dalej ustawał jednak przy swoim. Dopiero po operacji wyszło wszystko na jaw kiedy postanowił wysłać mi zdjęcie szwów wzdłuż klatki piersiowej aż po sam pępek. Byłam lekko mówiąc w szoku.

Ale to przecież kłamstwo w dobrej wierze. Ze szlachetnych pobudek, dla dobra innych...  I dla mojego dobra. Powinnam więc wybaczyć. Nic się nie stało. Najważniejsze, że mojemu przyjacielowi nic już nie grozi a operacja się udała...I tak w kółko sobie to wszystko powtarzałam. Tylko dla czego czuję się oszukana i pominięta (?). Jakoś mnie jednak to dotknęło. Niestety nie pierwszy raz zostałam okłamana w bardzo ważnej sprawie i przez bardzo ważną dla mnie osobę. Nie wiem czemu ludziom się wydaje, że ukrywając prawdę i kłamiąc nas robią coś dobrego. Dodatkowo kosztem utraty zaufania. Bo jak potem po konfrontacji ufać takiej osobie i mieć pewność czy znowu czegoś bardzo ważnego nie ukryje przed nami albo nie okłamie w innej, ale równie ważnej sprawie? Ja np. kiedy zdiagnozowano mi guza, nie potrafiłam tego ukrywać przed bliskimi, ale nie ważne. Zawsze mi się wydawało, że przyjaźń/inna bliska relacja opiera się na szczerości i obopólnym zaufaniu, a ludzie się potrzebują, wspierają w dobrych i tych trudnych chwilach. Zresztą sama już nie wiem. Zaczynam wątpić czy aby w ogóle mam właściwy obraz przyjaźni. Może niepotrzebnie odczuwam żal w całej tej sytuacji.. Jestem przybita sad W dodatku nie wytrzymałam i opowiedziałam o tym żalu mojemu przyjacielowi. A teraz jeszcze czuję się winna za to, że się nie powstrzymałam. Mogłam chociaż zaczekać do momentu kiedy do końca wydobrzeje sad((


Kazda operacja na otwartym searcu to takie szwy. Bez wzgledu na to czy trwa trzy godziny czy siedem. Siedem godzin tez nie swiadczy o powadze operacji, a jedynie o skomplikowaniu.

Zaszycie postrzału to godzina roboty żeby pozaszywac dziury, a mimo to zycie pacjenta moze wisiec na wlosku.

Zalozenie bypassow, koniecznosc uzycia mikronarzedzi, czy przeprowadzenie testow w czasie operacji moze ja wydluzyc do kilku godzin, choc operacja sama w sobie moze byc calkiem rutynowa .

Twoj przyjaciel moze nie chcial robic z tego wielkiego halo z calkiem racjonalnego wzgledu - dla wlasnego komfortu psychicznego (a w tym wypadku jego komfort byl wazniejszy, bo chodzilo o jego zdrowie) byl wazniejszy niz twoj. Jezeli w swojej swiadomosci twoj przyjaciel podszedl do tego "to nic wielkiego" wtedy jego stres byl mniejszy, a mniejszy stres oznacza lepsza rekonwalescencje. Mial dla ciebie poswiecic swoj spokoj ducha przed operacja? Patrzec na twoj stres? Rozkladac na czynniki pierwsze szczegoly operacji dla zaspokojenia twej ciekawosci?

Tak teudno ci zrozumiec, ze on POTRZEBOWAL o tym nie rozmawiac i nie nadawac temu wiekszej rangi niz bylo potrzeba po to, aby ta operacja byla dla niego mniejszym stresem?

Tak, myslisz egoistycznie. Chcialas by twoje prawo do znania prawdy bylo wazniejsze niz decyzja osoby, ktora idzie pod noz.

10/10

20 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-09-07 18:54:38)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
olive-olive napisał/a:

Natomiast problem jest ogólny i nie dotyczy tylko tej jednaj sytuacji. Nie wiem, może uznajesz kłamstwa swoich przyjaciół i je akceptujesz. Może masz więcej przyjaciół niz tylko jedynego tak jak ja. Zresztą nie wnikam. Ja mam inne podejście do przyjaźni.

A Ty zawsze i w każdej sytuacji mówisz przyjacielowi wszystko? Naprawdę? Opowiedziałaś mu może, że nam się zwierzyłaś, że zasięgałaś naszej rady? Może wcale by sobie nie życzył, byś o nim publicznie opowiadała. Zadecydowałaś sama, bo masz do tego prawo, bo poczułaś taką potrzebę. Tak jak on w momencie trudnej operacji i choroby. Nie atakuję Cie, proszę abyś tego tak nie odbierała. Jedynie próbuję pokazać, że nikt nie jest idealny, że każdemu zdarza się czasem coś ukryć, przeinaczyć dla rzekomego dobra.
Dlatego nie uogólniałabym kłamstwa czy oszustwa. Każda sytuacja jest inna, każdy by się inaczej zachował w danej sytuacji i każdy ma inne powody.

21

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
tajemnicza75 napisał/a:
olive-olive napisał/a:

Natomiast problem jest ogólny i nie dotyczy tylko tej jednaj sytuacji. Nie wiem, może uznajesz kłamstwa swoich przyjaciół i je akceptujesz. Może masz więcej przyjaciół niz tylko jedynego tak jak ja. Zresztą nie wnikam. Ja mam inne podejście do przyjaźni.

A Ty zawsze i w każdej sytuacji mówisz przyjacielowi wszystko? Naprawdę? Opowiedziałaś mu może, że nam się zwierzyłaś, że zasięgałaś naszej rady? Może wcale by sobie nie życzył, byś o nim publicznie opowiadała. Zadecydowałaś sama, bo masz do tego prawo, bo poczułaś taką potrzebę. Tak jak on w momencie trudnej operacji i choroby. Nie atakuję Cie, proszę abyś tego tak nie odbierała. Jedynie próbuję pokazać, że nikt nie jest idealny, że każdemu zdarza się czasem coś ukryć, przeinaczyć dla rzekomego dobra.
Dlatego nie uogólniałabym kłamstwa czy oszustwa. Każda sytuacja jest inna, każdy by się inaczej zachował w danej sytuacji i każdy ma inne powody.


Tak zawsze się dzieliliśmy problemami/smutkami/radościami itd (poza tym najważniejszym - jego stanem zdrowia). Naprawdę. Ciężko uwierzyć? ( a według ciebie po co jest przyjaźń? jest tylko wtedy kiedy dobrze się dzieje i wszyscy są szczęśliwi?) Mój przyjaciel wie o tym, że piszę na forum, sam często mnie przestrzegał żebym nie brała sobie do serca tego co ludzie tutaj wypisują czasem. Ja niestety uogólnię jednak ponieważ spotkałam się z typem kłamstwa, które się powtarza, a dotyczy różnych ludzi, różniących się od siebie zupełnie.  Kłamstwo z jakiejś wewnętrznej idei, jakby z filmu wyjętej.

22

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
Iceni napisał/a:
olive-olive napisał/a:

Wątek dotyczy tzw. pożytecznych kłamstw w przyjaźni. Nie dotyczy oczywiście tych niewinnych kłamstewek typu: a jak mi w nowej fryzurze? wiecie, takie na zasadzie "z dobrego serca, co by nie zrobić przykrości". Chodzi niestety o bardziej poważną kwestię.

Mój przyjaciel ukrywał przede mną swój stan zdrowia. Potem okłamywał przez jakiś czas. Przeszedł b. poważną operację serca, co do której zarzekał się, że nie jest poważna i, że to tak naprawdę o taka tylko tam mała operacyjka, nic pilnego. Kiedy mi powiedział, że miała potrwać od 7 do 10 godzin zaczęłam w końcu coś podejrzewać. Mimo wszystko, mimo moich zapytań i podejrzeń, dalej ustawał jednak przy swoim. Dopiero po operacji wyszło wszystko na jaw kiedy postanowił wysłać mi zdjęcie szwów wzdłuż klatki piersiowej aż po sam pępek. Byłam lekko mówiąc w szoku.

Ale to przecież kłamstwo w dobrej wierze. Ze szlachetnych pobudek, dla dobra innych...  I dla mojego dobra. Powinnam więc wybaczyć. Nic się nie stało. Najważniejsze, że mojemu przyjacielowi nic już nie grozi a operacja się udała...I tak w kółko sobie to wszystko powtarzałam. Tylko dla czego czuję się oszukana i pominięta (?). Jakoś mnie jednak to dotknęło. Niestety nie pierwszy raz zostałam okłamana w bardzo ważnej sprawie i przez bardzo ważną dla mnie osobę. Nie wiem czemu ludziom się wydaje, że ukrywając prawdę i kłamiąc nas robią coś dobrego. Dodatkowo kosztem utraty zaufania. Bo jak potem po konfrontacji ufać takiej osobie i mieć pewność czy znowu czegoś bardzo ważnego nie ukryje przed nami albo nie okłamie w innej, ale równie ważnej sprawie? Ja np. kiedy zdiagnozowano mi guza, nie potrafiłam tego ukrywać przed bliskimi, ale nie ważne. Zawsze mi się wydawało, że przyjaźń/inna bliska relacja opiera się na szczerości i obopólnym zaufaniu, a ludzie się potrzebują, wspierają w dobrych i tych trudnych chwilach. Zresztą sama już nie wiem. Zaczynam wątpić czy aby w ogóle mam właściwy obraz przyjaźni. Może niepotrzebnie odczuwam żal w całej tej sytuacji.. Jestem przybita sad W dodatku nie wytrzymałam i opowiedziałam o tym żalu mojemu przyjacielowi. A teraz jeszcze czuję się winna za to, że się nie powstrzymałam. Mogłam chociaż zaczekać do momentu kiedy do końca wydobrzeje sad((


Kazda operacja na otwartym searcu to takie szwy. Bez wzgledu na to czy trwa trzy godziny czy siedem. Siedem godzin tez nie swiadczy o powadze operacji, a jedynie o skomplikowaniu.

Zaszycie postrzału to godzina roboty żeby pozaszywac dziury, a mimo to zycie pacjenta moze wisiec na wlosku.

Zalozenie bypassow, koniecznosc uzycia mikronarzedzi, czy przeprowadzenie testow w czasie operacji moze ja wydluzyc do kilku godzin, choc operacja sama w sobie moze byc calkiem rutynowa .

Twoj przyjaciel moze nie chcial robic z tego wielkiego halo z calkiem racjonalnego wzgledu - dla wlasnego komfortu psychicznego (a w tym wypadku jego komfort byl wazniejszy, bo chodzilo o jego zdrowie) byl wazniejszy niz twoj. Jezeli w swojej swiadomosci twoj przyjaciel podszedl do tego "to nic wielkiego" wtedy jego stres byl mniejszy, a mniejszy stres oznacza lepsza rekonwalescencje. Mial dla ciebie poswiecic swoj spokoj ducha przed operacja? Patrzec na twoj stres? Rozkladac na czynniki pierwsze szczegoly operacji dla zaspokojenia twej ciekawosci?

Tak teudno ci zrozumiec, ze on POTRZEBOWAL o tym nie rozmawiac i nie nadawac temu wiekszej rangi niz bylo potrzeba po to, aby ta operacja byla dla niego mniejszym stresem?

Tak, myslisz egoistycznie. Chcialas by twoje prawo do znania prawdy bylo wazniejsze niz decyzja osoby, ktora idzie pod noz.

Jesteś lekarzem? Mój przyjaciel miał wymieniane zastawki i zwężone tętnice. Nie powiedział mi prawdy bo był przekonany, że tak będzie dla mnie lepiej. Tutaj nie chodzi o zaspokojenie jakiejś tam ciekawości. Zabrzmiało to trochę tak jakbym była jakąś wścibską osobą, jakąś tam natrętną ciotką z rodziny, która szuka tematu do poplotkowania. Poza tym przyjaciel jest za granicą i ja jako jedyna osoba nie mogłam go odwiedzić w szpitalu ani nie miałam praktycznie żadnych konkretnych informacji podczas kiedy wszyscy pozostali mogli przy nim być. Tak więc myślę, że nie znając okoliczności niepotrzebnie snujesz swoje wnioski. Poza tym temat mojego przyjaciela jest zamknięty. Żyjemy w zgodzie. Mimo, że sam stworzył dzięki kłamstwu dystans między nami.

23

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
gojka102 napisał/a:

Jestem w podobnej sytuacji zdrowotnej jak Twój przyjaciel.I napiszę to tak jak ja czuję: nie przyszło Ci do głowy,że gość był w szoku/nie myślał racjonalnie/martwił się może bardzo/nie przyjmował do wiadomości,że jest tak źle. Cóż,w takich kryzysowych sytuacjach ludzie robią czasem dość niezrozumiałe rzeczy.
Więc nie rób o to awantury tylko spróbuj zrozumieć i wspierać.


Skąd wiesz że zrobiłam mu awanturę? Napisałam gdzieś że go zaatakowałam czy nawrzeszczałam? Właściwie nie miałam żadnej okazji żeby go tak naprawdę wesprzeć. Nie dał mi szansy ponieważ odsunął mnie od siebie.

24 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2017-09-10 17:38:55)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
olive-olive napisał/a:

Tak zawsze się dzieliliśmy problemami/smutkami/radościami itd (poza tym najważniejszym - jego stanem zdrowia). Naprawdę. Ciężko uwierzyć? ( a według ciebie po co jest przyjaźń? jest tylko wtedy kiedy dobrze się dzieje i wszyscy są szczęśliwi?)

Oczywiście, że nie. Jednak każdy psycholog Ci powie, że jest coś takiego jak własna przestrzeń, do której każdy, bezwzględnie każdy ma pełne prawo.  Przyjaciel, małżonek, inny bliski. Ta osobista przestrzeń potrzebna jest, by się nie zniewolić drugim człowiekiem. Nawet ks. Alojzy Henel pisał, że aby żyć razem należy mieć oddzielne ogródki duszy. Każdy ma prawo do odrobiny prywatności, własnej przestrzeni, osobistej samotni. Ja to potrafię u drugiego człowieka docenić, bo sama mam taki ogródek. Przyjaciółka też ma przede mną tajemnice i mówi, że wyzna gdy będzie gotowa. Nie naciskam, czekam cierpliwie, bo na tym polega przyjaźń, bo szanuję jej decyzję i wspieram ją na tyle na ile możliwe. Przyjaźń to nie tylko mówienie sobie o każdej sprawie, ale też szanowanie decyzji drugiego nawet jeśli jest inna iż nasza i stanie po jego stronie bez względu na wszystko. Twój przyjaciel wolał zostać w swojej osobistej samotni (miał do tego prawo), a Ty masz do niego o to pretensje, zamiast uszanować to i stać po jego stronie mimo wszystko. Mam wrażenie, że jesteś zła, bo nie spełnił Twoich oczekiwań. Mam nadzieje, że się mylę, bo na tym przyjaźń nie polega.

25

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Zaden czlowiek nie jest wlasnoscia drugiego czlowieka, i nikt nie ma obowiazku zwierzac sie bliskiej osobie ze wszystkiego. Wychodze z zalozenia ze czasami lepiej nie obciazac nazbyt (slowo-klucz) innych swoimi zmartwieniami. Rownie dobrze moglabym dzwonic z kazdym bolem glowy do mamy.

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
lilly25 napisał/a:

Zaden czlowiek nie jest wlasnoscia drugiego czlowieka, i nikt nie ma obowiazku zwierzac sie bliskiej osobie ze wszystkiego. Wychodze z zalozenia ze czasami lepiej nie obciazac nazbyt (slowo-klucz) innych swoimi zmartwieniami. Rownie dobrze moglabym dzwonic z kazdym bolem glowy do mamy.

Z wszystkiego raczej nie.
Akurat co do zmartwień - to druga osoba powinna i ma prawo wiedzieć, że dzieje się coś niedobrego. Od tego jest, żeby wspierać, a jeżeli nic nie wie to ma z tym problem i może żałować, że np nie była przy nas, gdy było to bardzo potrzebne. Poza tym od tego są związki i zaufanie, że dwoje ludzi w nim powinno czuć, że może z każdym problem się do nas zwrócić i otrzymać radę, pomoc itp.

27

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
zatroskany internauta napisał/a:
lilly25 napisał/a:

Zaden czlowiek nie jest wlasnoscia drugiego czlowieka, i nikt nie ma obowiazku zwierzac sie bliskiej osobie ze wszystkiego. Wychodze z zalozenia ze czasami lepiej nie obciazac nazbyt (slowo-klucz) innych swoimi zmartwieniami. Rownie dobrze moglabym dzwonic z kazdym bolem glowy do mamy.

Z wszystkiego raczej nie.
Akurat co do zmartwień - to druga osoba powinna i ma prawo wiedzieć, że dzieje się coś niedobrego. Od tego jest, żeby wspierać, a jeżeli nic nie wie to ma z tym problem i może żałować, że np nie była przy nas, gdy było to bardzo potrzebne. Poza tym od tego są związki i zaufanie, że dwoje ludzi w nim powinno czuć, że może z każdym problem się do nas zwrócić i otrzymać radę, pomoc itp.

Podpisuję się pod tą wypowiedzią obiema łapkami smile

Dodam tylko , że przyjaźń nie jest tylko na dobre ale i też na złe czasy.Po tym poznaje się prawdziwą przyjaźń smile

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
alika40+ napisał/a:

[

Dodam tylko , że przyjaźń nie jest tylko na dobre ale i też na złe czasy.Po tym poznaje się prawdziwą przyjaźń smile

Zgadzam się z teorią, że (w przypadku mnie - faceta, ale i na odwrót to działa) partnerka w związku to "żona, przyjaciółka i kochanka" w jednym. Czyli przyjaźń z dziewczyną nie wyklucza tego, że jesteście razem smile

29

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Tzn uwazacie, że chlopak powinien postawic przyjazn ponad wlasne zdrowie?

Tak hipotetycznie pytam, bo ja jestem wlasnie z tych, co zrobiliby tak jak ten chlopak - raczej zbagatelizowalabym chorobe niz wywlekala szczegoly.

Choroba jest po to aby ja zwyciezyc a nie zeby to wywlekac i roztrzasac. Ja nie lubie jak ktos nade mna jojczy, a wiekszosc ludzi nie umie przejsc do porzadku dziennego po takich wiadomosciach - staja sie nadopiekunczy, zbyt teoskliwi, albo wprost przeciwnie - przerasta ich to i sie wycofuja. Ostatnia rzecza na ktora mialabym ochote to wywlekac szczegoly mokej choroby.

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Z chorobą należy walczyć, ale łatwiej jest gdy wspiera nas osoba bliska. Na tym polega przyjaźń, że nie dzielimy się tylko i wyłącznie tymi dobrymi rzeczami, ale też smutkami i problemami.

31

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
zatroskany internauta napisał/a:

Z chorobą należy walczyć, ale łatwiej jest gdy wspiera nas osoba bliska. Na tym polega przyjaźń, że nie dzielimy się tylko i wyłącznie tymi dobrymi rzeczami, ale też smutkami i problemami.

A jak nie zna realnego zagrozenia to juz nie moze nas wspierac?

Tzn jak powiem (biorac przyklad z autorki), ze ide na operacje serca, ale nie powiem, ze operacja bedzie wymagala podpiecia mnie do sztucznego serca a jedynie podam powod operacji - to ona juz nie bedzie mogla mnie wspierac?

A jezeli nie bede chciala rozmawiac na temat szczegolow bo wzbudza to i mnie niepotrzebny stres?

Moze to inny kaliber stresu, ale ja na przyklad nie lubie rozmawiac o zabiegach dentystycznych . Nawet w tej chwili czuje ze tętno mi skoczylo na sama mysl o dentyscie - to jak powiem mojej przyjaciolce, ze czeka mnie "jakistam" zabieg, ale trzeba go wykonac pod narkoza to nie bedzie mogla mnie wspierac bo nie powiem jej, ze zabieg dokladnie dotyczy usuniecia fragmentu korzenia osemki i wieze sie z ryzykiem, bo miejsce to znajduje sie tuz obok nerwu i jakikolwiek blad moze ten nerw uszkodzic? Dopiero wtedy nedzie mnie mogla wspierac?

Przeciez to jest absurd opierac przyjazn a nie agencja informacyjna!  Chlopak z przykladu autorki POWIEDZIAL jej o operacji - miala mozliwosc wspierania go w takim stopniu jakiego potrzebowal.

Reszta to kuz stawianie wlasnych oczekiwan ponad potrzeby chorego - bo tak, to byla jego POTRZEBA , zeby o tym nie mowic.

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
Iceni napisał/a:

A jak nie zna realnego zagrozenia to juz nie moze nas wspierac?

Tzn jak powiem (biorac przyklad z autorki), ze ide na operacje serca, ale nie powiem, ze operacja bedzie wymagala podpiecia mnie do sztucznego serca a jedynie podam powod operacji - to ona juz nie bedzie mogla mnie wspierac?

A jezeli nie bede chciala rozmawiac na temat szczegolow bo wzbudza to i mnie niepotrzebny stres?

Moze to inny kaliber stresu, ale ja na przyklad nie lubie rozmawiac o zabiegach dentystycznych . Nawet w tej chwili czuje ze tętno mi skoczylo na sama mysl o dentyscie - to jak powiem mojej przyjaciolce, ze czeka mnie "jakistam" zabieg, ale trzeba go wykonac pod narkoza to nie bedzie mogla mnie wspierac bo nie powiem jej, ze zabieg dokladnie dotyczy usuniecia fragmentu korzenia osemki i wieze sie z ryzykiem, bo miejsce to znajduje sie tuz obok nerwu i jakikolwiek blad moze ten nerw uszkodzic? Dopiero wtedy nedzie mnie mogla wspierac?

Przeciez to jest absurd opierac przyjazn a nie agencja informacyjna!  Chlopak z przykladu autorki POWIEDZIAL jej o operacji - miala mozliwosc wspierania go w takim stopniu jakiego potrzebowal.

Reszta to kuz stawianie wlasnych oczekiwan ponad potrzeby chorego - bo tak, to byla jego POTRZEBA , zeby o tym nie mowic.

Źle zrozumiałaś wypowiedź autora i moją. Nie chodzi o to, żeby opisywać z wszystkimi szczegółami co nam jest, jakie zabiegi musimy przejść, jakie leki zażywać tylko o to by POWIEDZIEĆ W OGÓLE o tym, że mamy problemy ze zdrowiem. Takich rzeczy nie powinno się ukrywać. Załóżmy czarny scenariusz - zdiagnozują u nas raka. Mamy 2 tygodnie życia i nic nie powiemy naszemu przyjacielowi. Po 2 tygodniach odchodzimy z tego świata, a on zostaje z pustką, załamany, nie wiedzący co się dzieje, mający do nas żal. Ufał nam i zwierzał się z różnych problemów (zwłaszcza poważnych, a takim jest problem ze zdrowiem) i nie odwzajemniliśmy mu tego. Będzie bardzo przeżywał to, że nie mógł nawet być przy nas w tych ostatnich chwilach (nawet jeżeli nie było nadziei). To nie jest odpowiednie zachowanie. Nie chciałbym mieć takiego "przyjaciela".

33

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
zatroskany internauta napisał/a:
Iceni napisał/a:

A jak nie zna realnego zagrozenia to juz nie moze nas wspierac?

Tzn jak powiem (biorac przyklad z autorki), ze ide na operacje serca, ale nie powiem, ze operacja bedzie wymagala podpiecia mnie do sztucznego serca a jedynie podam powod operacji - to ona juz nie bedzie mogla mnie wspierac?

A jezeli nie bede chciala rozmawiac na temat szczegolow bo wzbudza to i mnie niepotrzebny stres?

Moze to inny kaliber stresu, ale ja na przyklad nie lubie rozmawiac o zabiegach dentystycznych . Nawet w tej chwili czuje ze tętno mi skoczylo na sama mysl o dentyscie - to jak powiem mojej przyjaciolce, ze czeka mnie "jakistam" zabieg, ale trzeba go wykonac pod narkoza to nie bedzie mogla mnie wspierac bo nie powiem jej, ze zabieg dokladnie dotyczy usuniecia fragmentu korzenia osemki i wieze sie z ryzykiem, bo miejsce to znajduje sie tuz obok nerwu i jakikolwiek blad moze ten nerw uszkodzic? Dopiero wtedy nedzie mnie mogla wspierac?

Przeciez to jest absurd opierac przyjazn a nie agencja informacyjna!  Chlopak z przykladu autorki POWIEDZIAL jej o operacji - miala mozliwosc wspierania go w takim stopniu jakiego potrzebowal.

Reszta to kuz stawianie wlasnych oczekiwan ponad potrzeby chorego - bo tak, to byla jego POTRZEBA , zeby o tym nie mowic.

Źle zrozumiałaś wypowiedź autora i moją. Nie chodzi o to, żeby opisywać z wszystkimi szczegółami co nam jest, jakie zabiegi musimy przejść, jakie leki zażywać tylko o to by POWIEDZIEĆ W OGÓLE o tym, że mamy problemy ze zdrowiem. Takich rzeczy nie powinno się ukrywać. Załóżmy czarny scenariusz - zdiagnozują u nas raka. Mamy 2 tygodnie życia i nic nie powiemy naszemu przyjacielowi. Po 2 tygodniach odchodzimy z tego świata, a on zostaje z pustką, załamany, nie wiedzący co się dzieje, mający do nas żal. Ufał nam i zwierzał się z różnych problemów (zwłaszcza poważnych, a takim jest problem ze zdrowiem) i nie odwzajemniliśmy mu tego. Będzie bardzo przeżywał to, że nie mógł nawet być przy nas w tych ostatnich chwilach (nawet jeżeli nie było nadziei). To nie jest odpowiednie zachowanie. Nie chciałbym mieć takiego "przyjaciela".

Ale w w sytuacji przedstawionej przez autorke jej przyjaciel POWIEDZIAŁ jej o operacji. Nie ukrywal jej, przeciez byla przy nim, rozmawiala z nim.

Rzecz w tym, że ona wlasnie oczekiwala tych szczegolow "w imie przyjazni".
Gdzie tu wiec  jej przyjazn?

34 Ostatnio edytowany przez zatroskany internauta (2017-09-11 10:42:57)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
Iceni napisał/a:

Ale w w sytuacji przedstawionej przez autorke jej przyjaciel POWIEDZIAŁ jej o operacji. Nie ukrywal jej, przeciez byla przy nim, rozmawiala z nim.

Rzecz w tym, że ona wlasnie oczekiwala tych szczegolow "w imie przyjazni".
Gdzie tu wiec  jej przyjazn?

To w takim razie jak nazwiesz relację dwóch kobiet znających się lata, ufających sobie, które opowiadają sobie o wszystkim ze szczegółami? Poza tym jest różnica między szczegółami typu "kupiłem czerwone buty, zamówiłem samochód Opel Astra", a "jestem chory na serce, przewiduje się, że leczenie wyglądało będzie tak i tak". Jak dla mnie zdrowia nie należy nigdy bagatelizować i takie szczegóły moim zdaniem pozwalają trochę łatwiej wczuć się w sytuację chorego - jeżeli nie wiemy dokładnie co komuś dolega, bardziej się denerwujemy. Przykład: "Ma pani guza w klatce piersiowej" - brzmi poważnie i napawa ogromnym lękiem (normalna rzecz). Ale gdy już np z badań wyniknie, że jest to niegroźne i można z łatwością usunąć, opisując szczegóły, wówczas człowiek czuje się lepiej (co nie znaczy, że się już nie przejmuje). Dlatego w sytuacji problemów zdrowotnych nie należy bagatelizować i powiedzieć takiej zaufanej osobie co się dzieje dokładniej.

35

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
zatroskany internauta napisał/a:
Iceni napisał/a:

Ale w w sytuacji przedstawionej przez autorke jej przyjaciel POWIEDZIAŁ jej o operacji. Nie ukrywal jej, przeciez byla przy nim, rozmawiala z nim.

Rzecz w tym, że ona wlasnie oczekiwala tych szczegolow "w imie przyjazni".
Gdzie tu wiec  jej przyjazn?

To w takim razie jak nazwiesz relację dwóch kobiet znających się lata, ufających sobie, które opowiadają sobie o wszystkim ze szczegółami? Poza tym jest różnica między szczegółami typu "kupiłem czerwone buty, zamówiłem samochód Opel Astra", a "jestem chory na serce, przewiduje się, że leczenie wyglądało będzie tak i tak". Jak dla mnie zdrowia nie należy nigdy bagatelizować i takie szczegóły moim zdaniem pozwalają trochę łatwiej wczuć się w sytuację chorego - jeżeli nie wiemy dokładnie co komuś dolega, bardziej się denerwujemy. Przykład: "Ma pani guza w klatce piersiowej" - brzmi poważnie i napawa ogromnym lękiem (normalna rzecz). Ale gdy już np z badań wyniknie, że jest to niegroźne i można z łatwością usunąć, opisując szczegóły, wówczas człowiek czuje się lepiej (co nie znaczy, że się już nie przejmuje). Dlatego w sytuacji problemów zdrowotnych nie należy bagatelizować i powiedzieć takiej zaufanej osobie co się dzieje dokładniej.

A jezeli ktos czuje sie zle mowiac o tym? Jezeli samo opowiadanie o szczegolach choroby zwieksza stres, wzbudza niepokoj, poteguje watpliwosci co do skutecznosci leczenia - czy osoba chora nie ma prawa decydowac co i komu powie by zachowac komfort psychiczny? Czy komfort psychiczny przyjaciela jest wazniejszy od swojego wlasnego?

Czy jezeli nie powiem o szczegolach operacji to oznacza, ze je bagatelizuje, czy moze ze mowienie o tym jest ZBYT trudne?

Gdzie postawisz te granice pomiedzy troska o druga osobe? Gdzie posttawisz granice mozliwosci decydowania co dla ciebie samego jest najlepsze?

Gdzie postawisz granice swojej prywatnosci?

Dla mnie najwazniejszym jest bycie przyjacielem dla SAMEGO SIEBIE i jezeli przyjazn z druga osoba bedzie wymagac przekraczania moich prywatnych granic  - bede sie z tym czula zle. Szczerosc wymuszona emocjonalnym szantazem jest malo warta.

36

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

a nie można by po prostu powiedzieć:

czeka mnie operacja serca, ale nie chcę, zebyś się tym denerwowała, ani traktowała tego jako coś innego niż zwykłą operację
jeśli potraktujesz to jako normalną rzecz, to i mi będzie prościej to przeżyć bez panikowania

proste i nie trzeba nikogo okłamywać
a już szczególnie w tak zwanej dobrej wierze - bo nikt nie wie, co jest dobre dla mnie samej, poza mną samą

37 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-11 11:09:48)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
zatroskany internauta napisał/a:

Dlatego w sytuacji problemów zdrowotnych nie należy bagatelizować i powiedzieć takiej zaufanej osobie co się dzieje dokładniej.

Dlaczego coś należy zrobić? Kto o tym decyduje? Ja np. nie lubię opowiadać nikomu o swoim zdrowiu, lepiej się czuję, jak zachowam szczegóły dla siebie. W imię "potrzeb" przyjaciół mam się poświęcić? W takim razie nie są moimi przyjaciółmi, tylko chcieliby mieć o czym poplotkować... skoro nie szanują moich potrzeb...
To, że ktoś jest moim przyjacielem, nie oznacza wcale, że musi wiedzieć o mnie wszystko, bo tak i już.

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
Iceni napisał/a:

A jezeli ktos czuje sie zle mowiac o tym? Jezeli samo opowiadanie o szczegolach choroby zwieksza stres, wzbudza niepokoj, poteguje watpliwosci co do skutecznosci leczenia - czy osoba chora nie ma prawa decydowac co i komu powie by zachowac komfort psychiczny? Czy komfort psychiczny przyjaciela jest wazniejszy od swojego wlasnego?

Czy jezeli nie powiem o szczegolach operacji to oznacza, ze je bagatelizuje, czy moze ze mowienie o tym jest ZBYT trudne?

Gdzie postawisz te granice pomiedzy troska o druga osobe? Gdzie posttawisz granice mozliwosci decydowania co dla ciebie samego jest najlepsze?

Gdzie postawisz granice swojej prywatnosci?

Dla mnie najwazniejszym jest bycie przyjacielem dla SAMEGO SIEBIE i jezeli przyjazn z druga osoba bedzie wymagac przekraczania moich prywatnych granic  - bede sie z tym czula zle. Szczerosc wymuszona emocjonalnym szantazem jest malo warta.

A jak będzie się czuł taki przyjaciel, gdy dowie się, że wspomniana mu niegroźna operacja zakończy się tragicznie bo był to tak naprawdę bardzo poważny zabieg o wysokim stopniu ryzyka?
Ludzie wchodząc w relację przyjaźni powinni się na siebie otwierać przede wszystkim w tak ważnych kwestiach. I to wcale nie oznacza, że nie możemy o sobie decydować, czy też ograniczać swoją prywatność. Nie musimy mówić o każdym szczególe naszej codzienności, ale jednak są sprawy ważne i ważniejsze. Oczywiście ciężko jest postawić wyraźną granicę i tutaj nie ma matematycznego równania na takie sprawy.

39

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Bedzie sie czul tak samo zle jezeli blaha operacja sie nie powiedzie.

40 Ostatnio edytowany przez zatroskany internauta (2017-09-11 11:36:35)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
Iceni napisał/a:

Bedzie sie czul tak samo zle jezeli blaha operacja sie nie powiedzie.

Albo znacznie gorzej bo nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji bo był to np. zwykły niegroźny zabieg, a okazał się w rzeczywistości czymś bardzo poważnym z nikłą szansą na sukces i nie zakończył się pozytywnie.

41

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
zatroskany internauta napisał/a:
Iceni napisał/a:

Bedzie sie czul tak samo zle jezeli blaha operacja sie nie powiedzie.

Albo znacznie gorzej bo nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji bo był to np. zwykły niegroźny zabieg, a okazał się w rzeczywistości czymś bardzo poważnym z nikłą szansą na sukces i nie zakończył się pozytywnie.

Czyli wychodzisz z zalozenia, ze komfort psychiczny osoby chorej jest mniej istotny od dobrefo samopoczucia osoby chorej?

42 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-11 11:44:07)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
zatroskany internauta napisał/a:
Iceni napisał/a:

Bedzie sie czul tak samo zle jezeli blaha operacja sie nie powiedzie.

Albo znacznie gorzej bo nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji bo był to np. zwykły niegroźny zabieg, a okazał się w rzeczywistości czymś bardzo poważnym z nikłą szansą na sukces i nie zakończył się pozytywnie.

A jak Twój przyjaciel wyjdzie do sklepu i rozjedzie go samochód, to będziesz miał pretensje, że nie powiedział Ci, że wychodzi do sklepu? Bo byłbyś wtedy bardziej na to przygotowany?

Są ludzie, którzy nie mają ochoty mówić ze szczegółami na temat swoich problemów zdrowotnych. A przyjaciele nie mają prawa tego od nich wymagać. Jeśli wymagają, to nie są przyjaciółmi.

43 Ostatnio edytowany przez zatroskany internauta (2017-09-11 11:44:24)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
santapietruszka napisał/a:
zatroskany internauta napisał/a:
Iceni napisał/a:

Bedzie sie czul tak samo zle jezeli blaha operacja sie nie powiedzie.

Albo znacznie gorzej bo nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji bo był to np. zwykły niegroźny zabieg, a okazał się w rzeczywistości czymś bardzo poważnym z nikłą szansą na sukces i nie zakończył się pozytywnie.

A jak Twój przyjaciel wyjdzie do sklepu i rozjedzie go samochód, to będziesz miał pretensje, że nie powiedział Ci, że wychodzi do sklepu?

Jest różnica między przypadkowym zdarzeniem, a czymś, co musi się stać (np. zaplanowana operacja).

44

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
zatroskany internauta napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
zatroskany internauta napisał/a:

Albo znacznie gorzej bo nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji bo był to np. zwykły niegroźny zabieg, a okazał się w rzeczywistości czymś bardzo poważnym z nikłą szansą na sukces i nie zakończył się pozytywnie.

A jak Twój przyjaciel wyjdzie do sklepu i rozjedzie go samochód, to będziesz miał pretensje, że nie powiedział Ci, że wychodzi do sklepu?

Jest różnica między przypadkowym zdarzeniem, a czymś, co musi się stać (np. zaplanowana operacja).

Ja tej różnicy nie widzę. To jest moja operacja. Dlaczego miałabym mieć obowiązek komuś o niej mówić?

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
santapietruszka napisał/a:
zatroskany internauta napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

A jak Twój przyjaciel wyjdzie do sklepu i rozjedzie go samochód, to będziesz miał pretensje, że nie powiedział Ci, że wychodzi do sklepu?

Jest różnica między przypadkowym zdarzeniem, a czymś, co musi się stać (np. zaplanowana operacja).

Ja tej różnicy nie widzę. To jest moja operacja. Dlaczego miałabym mieć obowiązek komuś o niej mówić?

Cóż i to jest właśnie różnica między przyjaźnią a zwykłą znajomością. I nie chodzi o obowiązek, ale zwykłe ludzkie podzielenie się problemem (a to w przyjaźni jest bardzo częste).

46

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
zatroskany internauta napisał/a:

Cóż i to jest właśnie różnica między przyjaźnią a zwykłą znajomością. I nie chodzi o obowiązek, ale zwykłe ludzkie podzielenie się problemem (a to w przyjaźni jest bardzo częste).

Nadal nie widzę różnicy. Nawet jeśli jest przyjaźń, nie oznacza to, że ja muszę koniecznie każdym problemem dzielić się z przyjacielem. Są problemy, które mam ochotę zostawić wyłącznie dla siebie - i dobry przyjaciel to uszanuje.

47

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
zatroskany internauta napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
zatroskany internauta napisał/a:

Jest różnica między przypadkowym zdarzeniem, a czymś, co musi się stać (np. zaplanowana operacja).

Ja tej różnicy nie widzę. To jest moja operacja. Dlaczego miałabym mieć obowiązek komuś o niej mówić?

Cóż i to jest właśnie różnica między przyjaźnią a zwykłą znajomością. I nie chodzi o obowiązek, ale zwykłe ludzkie podzielenie się problemem (a to w przyjaźni jest bardzo częste).

Przyjaciel to rowniez ktos, kto szanuje prawo do tajemnicy drugiej osoby.

Czy ja mam obowiazek mowic moim przyjaciolom o tym, ze bylam molestowana seksualnie bo przyjazn wymaga szczerosci?!  Czy moj przyjaciel bedzie mial obowiazek spowiadac mi sie z ewentualnego ryzyka operacji kosmetycznej swojego penisa, bo jego obecny ksztalt uniemozliwia mu satysfakcjonujace wspolzycie , chociaz konsekwencja moze byc impotencja do konca zycia? Czy strach jaki wiaze sie z ta operacja mialby miec dla mnie mniej istotne znaczenie noz ewentualne moje zle samopoczucie kiedy okaze sie, ze moj przyjaciel nigdy juz nie bedzie sprawny seksualnie?

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

To już oczywiście Twoja opinia. Każdy z nas odpowiada ze swojej perspektywy smile

49

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
santapietruszka napisał/a:
zatroskany internauta napisał/a:

Cóż i to jest właśnie różnica między przyjaźnią a zwykłą znajomością. I nie chodzi o obowiązek, ale zwykłe ludzkie podzielenie się problemem (a to w przyjaźni jest bardzo częste).

Nadal nie widzę różnicy. Nawet jeśli jest przyjaźń, nie oznacza to, że ja muszę koniecznie każdym problemem dzielić się z przyjacielem. Są problemy, które mam ochotę zostawić wyłącznie dla siebie - i dobry przyjaciel to uszanuje.

Chyba, ze to jakas przyjazn syjamska i jak jedno pierdnie to drugie musi o tym koniecznie sie dowiedziec, bo jak nie, to sie poczuje odrzucone.

50

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
Iceni napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
zatroskany internauta napisał/a:

Cóż i to jest właśnie różnica między przyjaźnią a zwykłą znajomością. I nie chodzi o obowiązek, ale zwykłe ludzkie podzielenie się problemem (a to w przyjaźni jest bardzo częste).

Nadal nie widzę różnicy. Nawet jeśli jest przyjaźń, nie oznacza to, że ja muszę koniecznie każdym problemem dzielić się z przyjacielem. Są problemy, które mam ochotę zostawić wyłącznie dla siebie - i dobry przyjaciel to uszanuje.

Chyba, ze to jakas przyjazn syjamska i jak jedno pierdnie to drugie musi o tym koniecznie sie dowiedziec, bo jak nie, to sie poczuje odrzucone.

To ja bym wtedy nie nazwała tego przyjaźnią, tylko chęcią kontroli nad cudzym życiem. Tak postępują ludzie, którzy własnego życia nie posiadają i muszą żyć problemami innych ludzi.

51 Ostatnio edytowany przez olive-olive (2017-09-11 12:22:30)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
Iceni napisał/a:
zatroskany internauta napisał/a:

Z chorobą należy walczyć, ale łatwiej jest gdy wspiera nas osoba bliska. Na tym polega przyjaźń, że nie dzielimy się tylko i wyłącznie tymi dobrymi rzeczami, ale też smutkami i problemami.

A jak nie zna realnego zagrozenia to juz nie moze nas wspierac?

Tzn jak powiem (biorac przyklad z autorki), ze ide na operacje serca, ale nie powiem, ze operacja bedzie wymagala podpiecia mnie do sztucznego serca a jedynie podam powod operacji - to ona juz nie bedzie mogla mnie wspierac?

A jezeli nie bede chciala rozmawiac na temat szczegolow bo wzbudza to i mnie niepotrzebny stres?

Moze to inny kaliber stresu, ale ja na przyklad nie lubie rozmawiac o zabiegach dentystycznych . Nawet w tej chwili czuje ze tętno mi skoczylo na sama mysl o dentyscie - to jak powiem mojej przyjaciolce, ze czeka mnie "jakistam" zabieg, ale trzeba go wykonac pod narkoza to nie bedzie mogla mnie wspierac bo nie powiem jej, ze zabieg dokladnie dotyczy usuniecia fragmentu korzenia osemki i wieze sie z ryzykiem, bo miejsce to znajduje sie tuz obok nerwu i jakikolwiek blad moze ten nerw uszkodzic? Dopiero wtedy nedzie mnie mogla wspierac?

Przeciez to jest absurd opierac przyjazn a nie agencja informacyjna!  Chlopak z przykladu autorki POWIEDZIAL jej o operacji - miala mozliwosc wspierania go w takim stopniu jakiego potrzebowal.

Reszta to kuz stawianie wlasnych oczekiwan ponad potrzeby chorego - bo tak, to byla jego POTRZEBA , zeby o tym nie mowic.


Ja w praktycznie nie miałam opcji żeby go wspierać bo jest za granicą. Kontakt telefoniczny miałam z nim bardzo skąpy, a po operacji jedynie z jego bratem (RÓWNIE SKROMY). W sumie nie interesowały mnie szczegóły, lekarzem nie jestem. Było poważnie, a przyjaciel nawet po operacji mnie okłamywał co do swojego stanu, stąd teraz mam do siebie żal i pretensje, że w ogóle zwróciłam mu uwagę w takim momencie. I że za mało się przejmowałam skoro mi wmawiał, że to nic, zupełnie nic takiego.. Poza tym nie jestem typem osoby jojczącej i wiszącej na kimś z nadmiernej troskliwości. Już mu o tym mówiłam, że nie płaczę teraz po kątach itp. bo to wada poważna i musi przyjmować leki do końca życia.  W naszej przyjaźni dawałam mu b. dużo przestrzeni. Niech sobie ludzie mają swoje tajemnice, ale o stanie zdrowia nie powinno się kłamać bo to jest poważna sytuacja. A gdyby coś rzeczywiście (tfu) poszło nie tak to nie wiem czy potrafiłabym wybaczyć.

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
olive-olive napisał/a:

Ja w praktycznie nie miałam opcji żeby go wspierać bo jest za granicą. Kontakt telefoniczny miałam z nim bardzo skąpy, a po operacji jedynie z jego bratem (RÓWNIE SKROMY). W sumie nie interesowały mnie szczegóły, lekarzem nie jestem. Było poważnie, a przyjaciel nawet po operacji mnie okłamywał co do swojego stanu, stąd teraz mam do siebie żal i pretensje, że w ogóle zwróciłam mu uwagę w takim momencie. I że za mało się przejmowałam skoro mi wmawiał, że to nic, zupełnie nic takiego.. Poza tym nie jestem typem osoby jojczącej i wiszącej na kimś z nadmiernej troskliwości. Już mu o tym mówiłam, że nie płaczę teraz po kątach itp. bo to wada poważna i musi przyjmować leki do końca życia.  W naszej przyjaźni dawałam mu b. dużo przestrzeni. Niech sobie ludzie mają swoje tajemnice, ale o stanie zdrowia nie powinno się kłamać bo to jest poważna sytuacja. A gdyby coś rzeczywiście (tfu) poszło nie tak to nie wiem czy potrafiłabym wybaczyć.

Czyli zdrowa normalna troska o przyjaciela. I tak powinno właśnie to działać. Przykro mi, że musiałaś dodatkowo przez coś takiego przejść. Czy takie zachowanie i okłamanie Cię  w jakiś sposób naruszyło Twoje zaufanie do niego?

53

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
Iceni napisał/a:
zatroskany internauta napisał/a:
Iceni napisał/a:

Ale w w sytuacji przedstawionej przez autorke jej przyjaciel POWIEDZIAŁ jej o operacji. Nie ukrywal jej, przeciez byla przy nim, rozmawiala z nim.

Rzecz w tym, że ona wlasnie oczekiwala tych szczegolow "w imie przyjazni".
Gdzie tu wiec  jej przyjazn?

To w takim razie jak nazwiesz relację dwóch kobiet znających się lata, ufających sobie, które opowiadają sobie o wszystkim ze szczegółami? Poza tym jest różnica między szczegółami typu "kupiłem czerwone buty, zamówiłem samochód Opel Astra", a "jestem chory na serce, przewiduje się, że leczenie wyglądało będzie tak i tak". Jak dla mnie zdrowia nie należy nigdy bagatelizować i takie szczegóły moim zdaniem pozwalają trochę łatwiej wczuć się w sytuację chorego - jeżeli nie wiemy dokładnie co komuś dolega, bardziej się denerwujemy. Przykład: "Ma pani guza w klatce piersiowej" - brzmi poważnie i napawa ogromnym lękiem (normalna rzecz). Ale gdy już np z badań wyniknie, że jest to niegroźne i można z łatwością usunąć, opisując szczegóły, wówczas człowiek czuje się lepiej (co nie znaczy, że się już nie przejmuje). Dlatego w sytuacji problemów zdrowotnych nie należy bagatelizować i powiedzieć takiej zaufanej osobie co się dzieje dokładniej.

A jezeli ktos czuje sie zle mowiac o tym? Jezeli samo opowiadanie o szczegolach choroby zwieksza stres, wzbudza niepokoj, poteguje watpliwosci co do skutecznosci leczenia - czy osoba chora nie ma prawa decydowac co i komu powie by zachowac komfort psychiczny? Czy komfort psychiczny przyjaciela jest wazniejszy od swojego wlasnego?

Czy jezeli nie powiem o szczegolach operacji to oznacza, ze je bagatelizuje, czy moze ze mowienie o tym jest ZBYT trudne?

Gdzie postawisz te granice pomiedzy troska o druga osobe? Gdzie posttawisz granice mozliwosci decydowania co dla ciebie samego jest najlepsze?

Gdzie postawisz granice swojej prywatnosci?

Dla mnie najwazniejszym jest bycie przyjacielem dla SAMEGO SIEBIE i jezeli przyjazn z druga osoba bedzie wymagac przekraczania moich prywatnych granic  - bede sie z tym czula zle. Szczerosc wymuszona emocjonalnym szantazem jest malo warta.

Jeśli tak jest to niech sobie ludzie trzymają takie tajemnice do końca, niech będą konsekwentni i tyle. A nie wielkie halo po fakcie. Wtedy ok.

54 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-11 12:33:23)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
olive-olive napisał/a:

Jeśli tak jest to niech sobie ludzie trzymają takie tajemnice do końca, niech będą konsekwentni i tyle. A nie wielkie halo po fakcie. Wtedy ok.

Jak na moje oko, to Ty zrobiłaś wielkie halo, a przyjaciel wysłał Ci tylko zdjęcie szwów i upierał się nadal, że to nic takiego? Chyba że czegoś nie zrozumiałam?

55

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
zatroskany internauta napisał/a:
olive-olive napisał/a:

Ja w praktycznie nie miałam opcji żeby go wspierać bo jest za granicą. Kontakt telefoniczny miałam z nim bardzo skąpy, a po operacji jedynie z jego bratem (RÓWNIE SKROMY). W sumie nie interesowały mnie szczegóły, lekarzem nie jestem. Było poważnie, a przyjaciel nawet po operacji mnie okłamywał co do swojego stanu, stąd teraz mam do siebie żal i pretensje, że w ogóle zwróciłam mu uwagę w takim momencie. I że za mało się przejmowałam skoro mi wmawiał, że to nic, zupełnie nic takiego.. Poza tym nie jestem typem osoby jojczącej i wiszącej na kimś z nadmiernej troskliwości. Już mu o tym mówiłam, że nie płaczę teraz po kątach itp. bo to wada poważna i musi przyjmować leki do końca życia.  W naszej przyjaźni dawałam mu b. dużo przestrzeni. Niech sobie ludzie mają swoje tajemnice, ale o stanie zdrowia nie powinno się kłamać bo to jest poważna sytuacja. A gdyby coś rzeczywiście (tfu) poszło nie tak to nie wiem czy potrafiłabym wybaczyć.

Czyli zdrowa normalna troska o przyjaciela. I tak powinno właśnie to działać. Przykro mi, że musiałaś dodatkowo przez coś takiego przejść. Czy takie zachowanie i okłamanie Cię  w jakiś sposób naruszyło Twoje zaufanie do niego?

Czytając wszystkie Twoje wypowiedzi cieszę się, że widzisz to tak jak ja. Niestety naruszyło w jakimś stopniu. Wytworzył się niepotrzebny dystans. Poza tym zawsze byłam wyrozumiała w stosunku do niego i szanowałam wszystkie jego decyzje bez względu na to czy mi się podobały czy nie. To jedno było ciosem po niżej pasa.

56 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-09-11 12:40:29)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
olive-olive napisał/a:
Iceni napisał/a:
zatroskany internauta napisał/a:

Z chorobą należy walczyć, ale łatwiej jest gdy wspiera nas osoba bliska. Na tym polega przyjaźń, że nie dzielimy się tylko i wyłącznie tymi dobrymi rzeczami, ale też smutkami i problemami.

A jak nie zna realnego zagrozenia to juz nie moze nas wspierac?

Tzn jak powiem (biorac przyklad z autorki), ze ide na operacje serca, ale nie powiem, ze operacja bedzie wymagala podpiecia mnie do sztucznego serca a jedynie podam powod operacji - to ona juz nie bedzie mogla mnie wspierac?

A jezeli nie bede chciala rozmawiac na temat szczegolow bo wzbudza to i mnie niepotrzebny stres?

Moze to inny kaliber stresu, ale ja na przyklad nie lubie rozmawiac o zabiegach dentystycznych . Nawet w tej chwili czuje ze tętno mi skoczylo na sama mysl o dentyscie - to jak powiem mojej przyjaciolce, ze czeka mnie "jakistam" zabieg, ale trzeba go wykonac pod narkoza to nie bedzie mogla mnie wspierac bo nie powiem jej, ze zabieg dokladnie dotyczy usuniecia fragmentu korzenia osemki i wieze sie z ryzykiem, bo miejsce to znajduje sie tuz obok nerwu i jakikolwiek blad moze ten nerw uszkodzic? Dopiero wtedy nedzie mnie mogla wspierac?

Przeciez to jest absurd opierac przyjazn a nie agencja informacyjna!  Chlopak z przykladu autorki POWIEDZIAL jej o operacji - miala mozliwosc wspierania go w takim stopniu jakiego potrzebowal.

Reszta to kuz stawianie wlasnych oczekiwan ponad potrzeby chorego - bo tak, to byla jego POTRZEBA , zeby o tym nie mowic.


Ja w praktycznie nie miałam opcji żeby go wspierać bo jest za granicą. Kontakt telefoniczny miałam z nim bardzo skąpy, a po operacji jedynie z jego bratem (RÓWNIE SKROMY). W sumie nie interesowały mnie szczegóły, lekarzem nie jestem. Było poważnie, a przyjaciel nawet po operacji mnie okłamywał co do swojego stanu, stąd teraz mam do siebie żal i pretensje, że w ogóle zwróciłam mu uwagę w takim momencie. I że za mało się przejmowałam skoro mi wmawiał, że to nic, zupełnie nic takiego.. Poza tym nie jestem typem osoby jojczącej i wiszącej na kimś z nadmiernej troskliwości. Już mu o tym mówiłam, że nie płaczę teraz po kątach itp. bo to wada poważna i musi przyjmować leki do końca życia.  W naszej przyjaźni dawałam mu b. dużo przestrzeni. Niech sobie ludzie mają swoje tajemnice, ale o stanie zdrowia nie powinno się kłamać bo to jest poważna sytuacja. A gdyby coś rzeczywiście (tfu) poszło nie tak to nie wiem czy potrafiłabym wybaczyć.

Skoro mialas z nim bardzo skromny kontakt to moze nie jestes dla niego tak bliska przyjaciolka jak sadzisz? Czy wzielas to pod uwage?
Moze traktujesz wasza przyjazn troche na wyrost? To tez nie jest tak, ze kazda osoba, ktora darzymy przyjaznia ma jakis obowiazek odwzajemniac to uczucie w 100%.

Skoro ktos nie odczuwa potrzeby utrzymywania z toba (jako przyjacielem) stałego kontaktu to jakim cudem spodziewalas sie, ze bedzie czul sie w obowiazku wtajemniczania cie w kwestie zdrowotne?

Odleglosc nie ma znaczenia - mam wielu wirtualnych znajomych, z ktorymi utrzymuje staly kontakt chociazby przez WhatsApp, a ty twierdzisz, ze masz z nim sporadyczny kontakt - to moze raczej zastanow sie gdzie lokujesz swoje uczucia, co nazywasz przyjaznia i jak mocno sie angazujesz.

Z drugiej strony mam przyjaciolke, z ktora rozmawiam raz na pol roku, a mimo to wiem, ze w momencie kryzysowym jezeli bedzie mnie potrzebowac to mnie o tym poinformuje. Jezeli milczy to znaczy, ze daje sabie rade sama i mnie nie potrzebuje.  Bo tak akurat dziala nasza przyjazn w tym konkretnym wypadku.

Bo z przyjaznia jest troche jak z miloscia - nie da sie uszczesliwic SOBĄ kogos, kto tego szczescia nie chce. A jezeli chce, to sam przyjdzie.

I moze w tym jest problem, ze nie chodzi o kwestie powagi operacji, tylko ze w ogole on cie troche olał a operacja byla tym, co ci to uzmyslowila?

57

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
santapietruszka napisał/a:
olive-olive napisał/a:

Jeśli tak jest to niech sobie ludzie trzymają takie tajemnice do końca, niech będą konsekwentni i tyle. A nie wielkie halo po fakcie. Wtedy ok.

Jak na moje oko, to Ty zrobiłaś wielkie halo, a przyjaciel wysłał Ci tylko zdjęcie szwów i upierał się nadal, że to nic takiego? Chyba że czegoś nie zrozumiałam?


Zaczął od zdjęcia. Potem się przyznał i wyznał całą prawdę.

58

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
olive-olive napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
olive-olive napisał/a:

Jeśli tak jest to niech sobie ludzie trzymają takie tajemnice do końca, niech będą konsekwentni i tyle. A nie wielkie halo po fakcie. Wtedy ok.

Jak na moje oko, to Ty zrobiłaś wielkie halo, a przyjaciel wysłał Ci tylko zdjęcie szwów i upierał się nadal, że to nic takiego? Chyba że czegoś nie zrozumiałam?


Zaczął od zdjęcia. Potem się przyznał i wyznał całą prawdę.

No, ale gdzie jest to wielkie halo? Wyznał prawdę i nagle zaczął oczekiwać nie wiadomo jakiego wsparcia i zrozumienia? Czy po prostu wyznał prawdę, bo naciskałaś, a on nadal uważa, że nie ma się czym przejmować?

59

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
Iceni napisał/a:
olive-olive napisał/a:
Iceni napisał/a:

A jak nie zna realnego zagrozenia to juz nie moze nas wspierac?

Tzn jak powiem (biorac przyklad z autorki), ze ide na operacje serca, ale nie powiem, ze operacja bedzie wymagala podpiecia mnie do sztucznego serca a jedynie podam powod operacji - to ona juz nie bedzie mogla mnie wspierac?

A jezeli nie bede chciala rozmawiac na temat szczegolow bo wzbudza to i mnie niepotrzebny stres?

Moze to inny kaliber stresu, ale ja na przyklad nie lubie rozmawiac o zabiegach dentystycznych . Nawet w tej chwili czuje ze tętno mi skoczylo na sama mysl o dentyscie - to jak powiem mojej przyjaciolce, ze czeka mnie "jakistam" zabieg, ale trzeba go wykonac pod narkoza to nie bedzie mogla mnie wspierac bo nie powiem jej, ze zabieg dokladnie dotyczy usuniecia fragmentu korzenia osemki i wieze sie z ryzykiem, bo miejsce to znajduje sie tuz obok nerwu i jakikolwiek blad moze ten nerw uszkodzic? Dopiero wtedy nedzie mnie mogla wspierac?

Przeciez to jest absurd opierac przyjazn a nie agencja informacyjna!  Chlopak z przykladu autorki POWIEDZIAL jej o operacji - miala mozliwosc wspierania go w takim stopniu jakiego potrzebowal.

Reszta to kuz stawianie wlasnych oczekiwan ponad potrzeby chorego - bo tak, to byla jego POTRZEBA , zeby o tym nie mowic.


Ja w praktycznie nie miałam opcji żeby go wspierać bo jest za granicą. Kontakt telefoniczny miałam z nim bardzo skąpy, a po operacji jedynie z jego bratem (RÓWNIE SKROMY). W sumie nie interesowały mnie szczegóły, lekarzem nie jestem. Było poważnie, a przyjaciel nawet po operacji mnie okłamywał co do swojego stanu, stąd teraz mam do siebie żal i pretensje, że w ogóle zwróciłam mu uwagę w takim momencie. I że za mało się przejmowałam skoro mi wmawiał, że to nic, zupełnie nic takiego.. Poza tym nie jestem typem osoby jojczącej i wiszącej na kimś z nadmiernej troskliwości. Już mu o tym mówiłam, że nie płaczę teraz po kątach itp. bo to wada poważna i musi przyjmować leki do końca życia.  W naszej przyjaźni dawałam mu b. dużo przestrzeni. Niech sobie ludzie mają swoje tajemnice, ale o stanie zdrowia nie powinno się kłamać bo to jest poważna sytuacja. A gdyby coś rzeczywiście (tfu) poszło nie tak to nie wiem czy potrafiłabym wybaczyć.

Skoro mialas z nim bardzo skromny kontakt to moze nie jestes dla niego tak bliska przyjaciolka jak sadzisz? Czy wzielas to pod uwage?
Moze traktujesz wasza przyjazn troche na wyrost? To tez nie jest tak, ze kazda osoba, ktora darzymy przyjaznia ma jakis obowiazek odwzajemniac to uczucie w 100%.

Skoro ktos nie odczuwa potrzeby itrzymywania z toba (jako przyjacielem) stalefo kontaktu to jakim cudem spodziewalas sie, ze bedzie czul sie w obowiazku wtajemniczania cie w kwestie zdrowotne?

Odleglosc nie ma znaczenia - mam wielu wirtualnych znajomych, z ktorymi utrzymuje staly kontakt chociazby przez WhatsApp, a ty twierdzisz, ze masz z nim sporadyczny kontakt - to moze raczej zastanow sie gdzie lokujesz swoje uczucia, co nazywasz przyjaznia i jak mocno sie angazujesz.

Bo z przyjaznia jest troche jak z miloscia - nie da sie uszczesliwic SOBĄ kogos, kto tego szczescia nie chce.

I moze w tym jest problem, ze nie chodzi o kwestie powagi operacji, tylko ze w ogole on cie troche olał a operacja byla tym, co ci to uzmyslowila?

To nie tak. Gdzieś tam wyżej napisałam, że mnie od siebie odsunął. Wcześniej mieliśmy codzienny (bliski) kontakt.

60

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
santapietruszka napisał/a:
olive-olive napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Jak na moje oko, to Ty zrobiłaś wielkie halo, a przyjaciel wysłał Ci tylko zdjęcie szwów i upierał się nadal, że to nic takiego? Chyba że czegoś nie zrozumiałam?


Zaczął od zdjęcia. Potem się przyznał i wyznał całą prawdę.

No, ale gdzie jest to wielkie halo? Wyznał prawdę i nagle zaczął oczekiwać nie wiadomo jakiego wsparcia i zrozumienia? Czy po prostu wyznał prawdę, bo naciskałaś, a on nadal uważa, że nie ma się czym przejmować?

Uważa teraz że jest to sprawa poważna i na szczęście mnie już nie okłamuje i mówi jak jest. Nie naciskałam jedynie zwróciłam raz uwagę pod zdjęciem, że wygląda to na poważną operację.

61

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Zdjecie szwow o niczym nie swiadczy.  Operacja na otwartym sercu wymaga rozciecia mostka, a to wiaze sie z rozcieciem klatki piersiowej do pepka. Bez wzgledu na to czy to bedzie przeszczep serca, czy wymiana zastawki .

62 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-11 12:46:29)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
olive-olive napisał/a:

Uważa teraz że jest to sprawa poważna i na szczęście mnie już nie okłamuje i mówi jak jest. Nie naciskałam jedynie zwróciłam raz uwagę pod zdjęciem, że wygląda to na poważną operację.

A nie mogło być tak, że sam nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji wcześniej? Ludzie różnie podchodzą do swojego stanu zdrowia i czekających ich zabiegów, nie każdy od razu panikuje...

63 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-09-11 12:46:44)

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Dubel.

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
santapietruszka napisał/a:
olive-olive napisał/a:

Uważa teraz że jest to sprawa poważna i na szczęście mnie już nie okłamuje i mówi jak jest. Nie naciskałam jedynie zwróciłam raz uwagę pod zdjęciem, że wygląda to na poważną operację.

A nie mogło być tak, że sam nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji wcześniej? Ludzie różnie podchodzą do swojego stanu zdrowia i czekających ich zabiegów, nie każdy od razu panikuje...

A niektórzy zbytnio bagatelizują.

65

Odp: "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?
zatroskany internauta napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
olive-olive napisał/a:

Uważa teraz że jest to sprawa poważna i na szczęście mnie już nie okłamuje i mówi jak jest. Nie naciskałam jedynie zwróciłam raz uwagę pod zdjęciem, że wygląda to na poważną operację.

A nie mogło być tak, że sam nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji wcześniej? Ludzie różnie podchodzą do swojego stanu zdrowia i czekających ich zabiegów, nie każdy od razu panikuje...

A niektórzy zbytnio bagatelizują.

Ale to jest ich wybór. Nadal nie daje to nikomu prawa do wymagania od nich, żeby nie bagatelizowali big_smile
Po prostu być może jest to taki typ człowieka, co dopiero, jak go podłączyli do rurek i musieli faszerować środkami przeciwbólowymi, to zdał sobie sprawę, że jest to poważniejsze, niż mu się wydawało. Tym bardziej dlaczego mieć do niego pretensje, że wcześniej nie uprzedził, skoro sam o tym nie myślał?

Posty [ 1 do 65 z 96 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » "pożyteczne" kłamstwa, jak je traktować?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024