@malwusia -- dzięki za bloga, domyślam się że twój; czytam
kilka razy dziennie, w wolne dni -sex-wypoczynek-sex
Przez dwa lata czy "miesiąc miodowy"? Serio myślę, że tyle się nie wytrzyma.
Mit 1: Kobieta potrzebuje długiej gry wstępnej
Moja żona nie potrzebuje gry wstępnej, co nie znaczy że od razu w nią wchodzę. Nie wiem co znaczy "gra wstępna"... chyba że zaloty które mają spowodować, że ona ma ochotę.
Zwłaszcza, jeśli temperatura w sypialni sięga zenitu. Tak, że parzy już sam dotyk ust, a każde spojrzenie wypala kolejne sfery erogenne. Wiesz, co myśli maksymalnie nakręcona kobieta? „Zostaw już te cycki i wsadź go, do cholery”.
A skąd się bierze owa temperatura w sypialni? Właśnie z tych zalotów, że się tak wyrażę.
Mit 2: Kobieta musi przeżyć orgazm, żeby mieć udany seks
Oczywiście wiem, że nie musi. Ale jakoś nie wyobrażam sobie dobrego seksu bez tej puenty... dlatego potrzebny jest plan B -- aby ona sama siebie dotykała. Wtedy zawsze ma orgazm. Jeszcze lepiej robić minetkę, aby sukces był gwarantowany. Jeśli kobieta nie chce orgazmu to go nie będzie miała. Uważam,że w dobrym seksie musi mieć orgazm, koniec kropka. Niektórzy wpadają w pułapkę, w której ona leży, sama siebie nie może dotknąć, bo nie wypada, bo to mu odbiera męskość, a on się stara biedaczek i orgazm coraz dalej i dalej i nic nie wychodzi a zniecierpliwienie narasta.
Mit 3: Pieszczoty piersi to podstawa
Każda z nas ma swoje „czułe punkty” gdzie indziej. Na niektóre kobiety działają pieszczoty szyi, inne wolą całowanie pleców albo zgięć łokci i kolan, jeszcze inne odlatują przy masażu pośladków ... Piszę o tym, bo zauważyłam, że wielu panów przecenia kobiece piersi jako sferę erogenną. .
Ja też mam czułe punkty poza penisem, ale bez penisa orgazmu nie dostanę. Tak samo uważam, że kobiety -- bez łechtaczki ani rusz... z zastrzeżeniem, że punkt G to też łechtaczka tylko od spodu. NIE znam żadnej, co dostanie orgazmu od pieszczot piersi czy szyi, nawet jak to szalenie lubią i maksymalnie je to podnieca. Naprawdę uważasz, że mężczyźni tak się skupiają na piersiach? Nie sądzę...
Mit 4: Dla kobiet liczy się długość i grubość
A w wolnym czasie tworzymy rankingi penisów i wysyłamy je sobie w newsletterach. No proszę Was. Liczy się dopasowanie i umiejętności. Jeden wielki penis wiosny nie czyni.
Najlepiej być w średniej krajowej. Za mały nie starczy aby było fajnie na pieska... za duży ma problem z erekcją jak lat przybędzie i bije w macicę, czyli nie można się dopchnąć aż do zderzenia z jej boską pupą.
Wiele znajomych mi dziewczyn, które miały okazję sypiać z mniej hojnie obdarzonymi mężczyznami, przyznało, że byli oni o niebo lepsi w łóżku niż ci „więksi”. Może „mniejsi” po prostu bardziej się starają, przez co opanowali sztukę rozgrzewania kobiety do perfekcji?
Hhehee... no cóż... słyszałem takie teksty "Oooo... ten ma małego to na pewno dobrze liże".
Mit 5: Z kobietą trzeba delikatnie…
1Niektórzy mężczyźni mają obiekcje przed dominacją w sypialni. Pojawiają się obawy, jak kobieta zareaguje na ciągnięcie za włosy, rzucanie na łóżko albo dirty talk. Tymczasem z rozmów z kobietami wynika, że: a). wiele z nas lubi taki zwierzęcy seks i często o nim fantazjuje (patrz: sukces „50 twarzy Grey’a”), b). większość kobiet jest gotowa na tego typu grę już na początku znajomości z facetem, ale boi się wykazać inicjatywę. Szkoda życia na konwenanse. Kiedy będziecie się cieszyć seksem? Po siedemdziesiątce?
Mam jednak trochę inne wyczucie... Rozmowy z kobietami o tym co lubią sa jak rozmowy z mężczyznami o tym co robią... Biorę na to poprawkę. Uległość kobieca jest naturalna tak jak dominacja męska, ona się oddaje, a on bierze. Mocne trzymanie za włosy super... ale szarpanie już nie. Bycie zdecydowanym w tym co się chce jest super, ale dirty talk już nie... Ale może niektórzy mają bardziej zdecydowaną naturę...
Ciekaw jestem ile kobiet lubi klapsy w pupę i dlaczego lubią. A może to przereklamowane?
A co z analnym? Też się ciągle o tym mówi, pornole, a w realu jednak więcej cipki...