Malwina_34 napisał/a:Tak powiedziałam mężowi - jakieś 2 miesiące temu.
Powiedziałam, że nie jestem szczęśliwa - odpowiedź - aha.Masz rację - po porodzie było ciężko - mąż był wtedy przy mnie - stawiał mnie do pionu...nie głaskał po głowie - tylko twardo kazał się wziąć w garść.
I ja rozumiem, że on jest zmęczony - ale prosiłam, żeby odpuścił niektóre rzeczy - ale on przeciez nie może.Dlaczego mąż przede mną ucieka - bo po dwóch ciążach - po odchowaniu chłopców - chce więcej od życia, chce spełniac tez swoje marzenia - które dla niego sa głupotą i skrajna nieodpowiedzialnością - jak chcesz miec motocykl - przeciez jesteś matką?
Lot balonem??? Ty chyba oszalałaś?
Kurs angielskiego?? Po co Ci.
Ja nie mówie, że wszystko na raz.. i teraz - ale mozna o tym pomyśleć..zaplanować.
Mysle, że wszystko można pogodzić...Tak dzisiaj myślałam - odpowiedź dla jednej z Pan która zarzuca mi że non stop jestem aktywna - pracuje w internecie..może za dużo pracuje i ja
Faktycznie wzięłam ogromny projekt - od dwóch miesięcy są nerwy i stres - ale już kończę.
Odpuszczę i w pracy. Czas, który spędzam przed komputerem - poświęce chłopcom..Nie uważam, że Twoja wina. Ty jak na razie jesteś stroną, która wykazuje chęć działania i chęćpoprawy swojego samopoczucia. Tylko jak naprawiać związek samemu? No nie da się. Choćbyś stanęła na glowie, to związek jest relacją dwóch osób i obie osoby muszą o niego dbać, inaczej możesz sobie co najwyżej nerwów napsuć.
To co widzę powyżej, to jedna rzecz, że ten facet ma naprawdę gdzieś to, co czujesz. Czy tak było zawsze?
Dlaczego tak to interpretuję? Jeśli ktoś mi mówi w chwili, kiedy jestem totalnie wykończona, zdołowana i przybita "weź się w garść" to mam ochotę uśmiechnąć się i już mi lepiej.. NO CHYBA NIE. Mam ochotę wykrzyczeć serdecznie "spierniczaj na drzewo w podskokach!" Pozbawianie cię prawa do przeżycia swoich uczuć nie ma nic wspólnego z troską i dbaniem o ciebie.
Druga rzecz, że ty chcesz się rozwijać, czyli spełniać jedną z podstawowych potrzeb człowieka, a on cię w tym hamuje - bagatelizuje te potrzeby i lekceważy. Podobnie, przecież nie możesz stwierdzić "Ach, no skoro on uważa moja potrzebę kształcenia się za nieważną, to już nigdy nie będę się uczyć". Znaczy, możesz, ale chyba nie chcesz? Kurde, dobry, wspierający partner powie "widzę, że masz potrzebę rozwijać się; wiem, że to może być dla nas trudne w tym momencie, ale zrobię wszystko, żeby ci w tym pomóc i oboje znajdziemy sposób, żeby spełnić twoje marzenie".
Dlaczego ty masz odpuścić, a on nie? Dlaczego to ty chcesz rezygnować z rzeczy dla ciebie ważnych, a on nie? (I w drugą stronę, jeśli ty masz duży, wymagający projekt, to dlaczego jemu każesz odpuścić, skoro sama nie chcesz?).
Projekt wzięałam dwa meisiące temu - po rozmowie z mężem. Zapytałam czy damy rade - bo to będzie obciążenie.
Powiedział, że jesli chce to żebym wzięła - damy sobie radę.
Więcej takiego wielkiego zadania nie wezmę - przynajmniej do czasu aż obaj chłopcy pójda do szkoły.
Własnie nie było tak zawsze - dlatego tyle gadam!!!!!
Jaka już napisałam - nie chce zmieniać męża!!Ja chcę żeby wrócił ten, w którym się zakochałam i dla którego straciłam głowę.
Ten bez którego jeszce 2 lata temu nie wyobrażałam sobie życia..