Nika> weźkaj przeczytaj cały wątek . Tak pisze ktoś, kto nie miał do czynienia z prawdziwym pesymistą, a do tego myli realistę z pesymistą. Miałabyś taką matkę jak ja lub męża jak Averyl, to inaczej byś śpiewała
.
Ela> sadze, ze nie ma sposobu by takiego namówić na terapie. Moja mama uważa, że z niej zrobimy wariatkę, umieścimy w domu wariatów i zapomnimy o niej. Uważa, że przypnie się jej łątkę nienormalnej i palcami będą wytykać na ulicy. Paniczny strach przed tym paraliżuje do tego stopnia, że nic i nikt jej nie nakłoni.
Też oferowałam mamie, że pójdę z nią... ale nie ma takiej opcji absolutnie.
Poza tym mama uważa, że od zwierzania ma się rodzinę a nie obcych, czyli nie chce się zmienić, chce tylko pobiadolić, pożalić się, popłakać i żyć dalej w lęku, strachu i martwieniu się. To jest jej życie, inaczej nie umie. Terapia natomiast wymaga pracy nad sobą, a pesymista nie chce pracować, idzie na łatwiznę. Ma wkręcony film i koniec. Ja już nie namawiam na terapie, skończyłam w pewnym momencie bo tworzyły się gigantyczne kłótnie miedzy nami. Sądzę, ze każdy wieloletni, chroniczny pesymista tak ma.
Pomysł z reality show bardzo mi sie podoba .